Sługa Boży, prześladowania i cierpienie.
W 1 Liście apostoła Pawła do Tesaloniczan w rozdziale 2 przedstawiony jest idealny sługa Boży. Jeśli zagłębimy się w treść tego rozdziału, odnajdziemy w nim wszystkie przymioty, jakie powinien posiadać przykładowy sługa Chrystusa. Do tej kategorii tj. sług Chrystusa należy każde dziecko Boże, ponieważ wszyscy jesteśmy powołani, aby być świadkami naszego Pana. Dlatego Bóg zbawił nas, abyśmy mogli Mu służyć, jak powiedziane jest: „nawróciliście się od bałwanów do Boga, aby służyć Bogu żywemu i prawdziwemu. ” (1Tes. 1:9). Wszystko to, co opisano w tym rozdziale dotyczy więc każdego z nas, bez wyjątku.
W rozdziale 2, wersecie 1 tego Listu do Tesaloniczan Paweł przypomina wierzącym, że jego przyjście do nich nie było próżne. A dlaczego nie było bezowocne, dlaczego przyjście Sylasa, Tymoteusza i Pawła dało tak dobre rezultaty. Dlatego, że ich pobyt w Tesalonikach był z woli Bożej. Bez wątpienia najważniejsze w życiu dziecka Bożego jest wykonywanie woli Bożej. Aby nasza służba podobała się Bogu, musimy całkowicie, bezwarunkowo wejść w sferę Jego woli.
Następny powód, który każdy wierny naśladowca Chrystusa musi wziąć pod uwagę, znajdziemy w wersecie 2 tego 2 rozdziału. On jest częścią przeżyć i doświadczeń każdego wiernego sługi Bożego. W żaden sposób nie da się go uniknąć. I tak, jako podstawę dzisiejszej analizy wezmę ten 2 werset, rozdziału 2, 1 Listu do Tesaloniczan. Mówi on tak: „Jak wiecie, w Filippi ucierpieliśmy i byliśmy znieważeni, to jednak w Bogu naszym nabraliśmy odwagi, by w ciężkim boju głosić wam ewangelię Bożą. ” Chciałbym zwrócić uwagę tylko na jedną prawdę, o której uczy ten werset, a mianowicie nieuchronność cierpień i prześladowań tych, którzy chcą żyć wiernie i służyć swemu Panu.
W tym samym 1 Liście do Tesaloniczan, w rozdziale 3, wersecie 4 Paweł przypomina im, mówiąc: „Gdy byliśmy u was, zapowiadaliśmy wam, że będziemy cierpieć ucisk (prześladowanie), co się też stało, jak wiecie. ” Tak apostoł Paweł pouczał naśladowców Chrystusa. Nawoływał ich nie tylko, aby trwali w wierze, ale mówił im, że przez wiele ucisków będą musieli wejść do Królestwa Bożego. Do wierzących w Filippi pisze: „w niczym nie dajcie się zastraszyć przeciwnikom, co jest dla nich zapowiedzią zguby, a dla was zbawienia, i to od Boga. ” (Fil. 1:28). I to (tzn. cierpienie, hańba i prześladowanie) jest od Boga, tj. dopuszczone przez Boga, ponieważ jest im dane, jest darem Boga. Oni mają nie tylko wierzyć w Niego, ale i cierpieć dla imienia Jego.
Okazuje się drodzy przyjaciele, że nacisk wroga jest integralną częścią daru zbawienia. Dano wam wierzyć i jest dane wam cierpieć. W powyższym wersecie Paweł informuje Tesaloniczan o tym, co wydarzyło się w Filippi, jak on i Sylas tam cierpieli i jak byli wyśmiewani za prawdę przez lokalne władze. Ani władza, ani przywódcy religijni nie chcieli, aby w ich mieście podejmowane było jakiekolwiek dzieło Boże. Było to typowe nie tylko w przeszłości, ale jest także dzisiaj. A jednak pomimo silnego sprzeciwu wroga w Filippi powstał kościół. Zaraz po przybyciu Pawła i Sylasa do Filippi wróg zaczął przeciwstawiać się tym wiernym sługom Bożym, podburzając przeciwko nim lud. Po aresztowaniu i publicznym wychłostaniu rózgami, wtrącono ich do więzienia i wrzucono do wewnętrznego lochu, a ich nogi zakuto w dyby. Potraktowano ich jak najniebezpieczniejszych przestępców.
Zauważyliście, że Paweł nie ukrywał tych faktów, ale mówił o nich tak, jak faktycznie miały miejsce. On nie powiedział, że tamtejsze władze trochę im dokuczały lub żartowały, nie, ale powiedział, że „doznaliśmy cierpień i byliśmy znieważeni w Filippi, jak wiecie. ” (1Tes. 2:2). Bez procesu byli publicznie poniżani i znieważani, mimo że byli obywatelami rzymskimi. Władze chciały później zatuszować tę historię i próbowały potajemnie wyprowadzić ich z miasta, lecz Paweł i Sylas odmówili.
Dlaczego Paweł informuje dzieci Boże o prześladowaniach, których doświadczał on i inni bracia? Na przykład do wierzących w Koryncie Paweł napisał: „Nie chcemy bowiem, abyście nie wiedzieli, bracia, o utrapieniu naszym, jakie nas spotkało w Azji, iż ponad miarę i ponad siły nasze byliśmy obciążeni tak, że nieomal zwątpiliśmy o życiu naszym. ” (2Kor. 1:8). Dlaczego Paweł przypomina nam o tym? Dlatego, aby dzieci Boże modliły się za nich. Gdy słyszymy o prześladowaniach naszych braci i sióstr, o tych, którzy cierpią w obozach i więzieniach i dźwigają ciężki krzyż za Słowo Boże i świadectwo Jezusa Chrystusa, nie wystarczy powiedzieć, że wierzącym nadal przeznaczone jest cierpienie . Nie, moi drodzy, musimy się za nich modlić. „Pamiętajcie o więźniach” - mówi Słowo Boże - „jakbyście współwięźniami byli, o uciskanych, skoro sami również w ciele jesteście. ” (Hebr. 13:3).
Tak, musimy przejść przez wiele ucisków, aby wejść do Królestwa Bożego, ale jednocześnie nie możemy zapominać o modlitwie za tych, którzy tak bardzo cierpią. To jeden z paradoksów w życiu chrześcijanina. Z jednej strony Chrystus mówi: „Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie z powodu sprawiedliwości. Błogosławieni jesteście, gdy wam złorzeczyć i prześladować was będą i kłamliwie mówić na was wszelkie zło ze względu na mnie! Radujcie i weselcie się, albowiem zapłata wasza obfita jest w niebie. ” (Mat. 5:10-12). Z drugiej jednak strony jesteśmy wezwani do modlitwy za prześladowanych, za tych, którzy cierpią, aby Pan ich wybawił.
Ale jak to rozumieć? Po pierwsze pamiętajmy, że wszelkie prześladowania czy uciski pochodzą od wroga dusz ludzkich, ale jednocześnie Bóg dopuszcza to dla naszego dobra i co dziwne, dla większego sukcesu Ewangelii. Z drugiej jednak strony my nie powinniśmy ich szukać, ale modlić się, aby Pan wybawił nas od wszelkiego rodzaju pokus i zachował od wszelkiego zła i aby Słowo Pańskie wszędzie rozsławiało się i skutecznie rozprzestrzeniało się. Dlatego Kościół w Kolosach Paweł prosi: „módlcie się zarazem i za nas, aby Bóg otworzył nam drzwi dla Słowa w celu głoszenia tajemnicy Chrystusowej, z powodu której też jestem więźniem. ” (Kol. 4:3).
Spójrzmy, jak od samego początku, od momentu nawrócenia Pawła, Pan mówi mu „Ja bowiem pokażę mu, jak wiele musi wycierpieć dla mego imienia. ” (Dzieje 9:16). I rzeczywiście, po wiernej służbie swemu Panu i Zbawicielowi, Paweł mógł powiedzieć: „ja stygmaty Jezusowe noszę na ciele moim. ” (Gal. 6:17). Co to były za stygmaty? Słowo - „stigmata„ w języku greckim oznaczało - piętno, znamię, nacięcie. Słowo stygmaty w tym przypadku nie oznacza jakiejś choroby, ale raczej rany. Paweł miał na myśli prawdziwe rany, które nosił na swoim ciele. Używając słowa - stygmaty, on daje do zrozumienia, że te rany miały dla niego także znaczenie symboliczne. Nie były to tylko blizny po zagojonych ranach. Nazywając je słowem stygmaty, Paweł najwyraźniej miał na myśli to, co było praktykowane w jego czasach. W starożytnym świecie na ciele umieszczano znak, który wypalano żelazem na skórze przestępcom, niewolnikom, żołnierzom, aby oznaczyć lub wskazać ich pochodzenie lub czyją są własnością.
Co Paweł miał na myśli, wskazując na rany, które nosił na swoim ciele? Po pierwsze, wydaje mi się, że Paweł chciał powiedzieć, że jest niewolnikiem Jezusa Chrystusa i dlatego całkowicie należy do Niego. W Starym Testamencie mamy przykład piętnowania niewolnika, który chciał być wiecznym niewolnikiem swego pana. „Jeśli on powiedział: Nie odejdę od ciebie - bo miłuje ciebie i twój dom, ponieważ jest mu u ciebie dobrze”, to przyprowadzano go do sędziego i szydłem przekłuwano mu ucho o drzwi i pozostawał niewolnikiem na zawsze. (5Mojż. 15:16). Paweł był takim sługą swego Pana. To był jego ulubiony tytuł - sługa Jezusa Chrystusa.
Ale w starożytności piętnowano także ciała wojowników. Głównym tego powodem było pokazanie lojalności żołnierza wobec swego naczelnego wodza. Na przykład żołnierze Aleksandra Wielkiego nosili na ciele literę A. I tutaj Paweł zdaje się mówić: znaki Pana Jezusa na moim ciele wskazują, że moja wierność i oddanie należą do mojego naczelnego wodza, Pana Jezusa Chrystusa. Dlatego pisze on do Tymoteusza: „Cierp wespół ze mną jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa. ” (2Tym. 2:3). A sobie mówi: „Lecz o życiu moim mówić nie warto i nie przywiązuję do niego wagi, bylebym tylko dokonał biegu mego i służby, którą przyjąłem od Pana Jezusa, żeby składać świadectwo o ewangelii łaski Bożej. ” (Dzieje 20:24).
Możemy także powiedzieć, że ze względu na Chrystusa Paweł nosił piętno przestępcy. Spójrzmy, co on mówi: dla Ewangelii „cierpię niczym złoczyńca aż do więzów. ” (2Tym. 2:9). Czytając o podróżach misyjnych apostoła Pawła, nasuwa się wniosek, że częściej nocował on w więzieniach niż np. w domach. Wszędzie był prześladowany jak złoczyńca, w oczach świata nosił piętno przestępcy. Ostatnie dni swojego życia spędził w więzieniu, gdzie został stracony jako przestępca. Wszystkie te zniewagi, obelgi, znęcanie się i bicie odcisnęły piętno na ciele tego wiernego sługi Bożego. Tak, on mógł powiedzieć: noszę na swoim ciele świadectwo mojej wierności i całkowitego oddania mojemu Panu, „ja stygmaty Jezusowe noszę na ciele moim. ” (Gal. 6:17). O, jak drogi był mu ten trud – głoszenie Ewangelii Jezusa Chrystusa. On mógł powiedzieć, że w więzieniu wypełnił swoje posłannictwo. Pan ustanowił mnie „zwiastunem i apostołem, i nauczycielem pogan” i z tego też powodu znoszę te cierpienia. Ale dodaje: „nie wstydzę się, gdyż wiem, komu zawierzyłem, i pewien jestem tego, że On mocen jest zachować to, co mi powierzono, do owego dnia. ” (2Tym. 1:11-12). „Jeśli mam się chlubić, będę się chlubić z moich słabości”, czyli ran Pana Jezusa Chrystusa, które noszę na swoim ciele. (2Kor. 11:30).
Co nam to mówi? Niech to powie sam więzień Paweł. To są jego ostatnie słowa. „Nie wstydź się więc świadectwa o Panu naszym, ani mnie, więźnia jego, ale cierp wespół ze mną dla ewangelii, wsparty mocą Boga” - pisze on do Tymoteusza. (2Tym. 1:8).
Tak jak wtedy, tak i dziś są różni słudzy Boga. Są tacy, którzy rzekomo służą Bogu, ale w rzeczywistości zadowalają swój brzuch. Ich kazania są bardzo staranne i piękne, ale o cierpieniu nic nie mówią, jest im obce. Za mównicą są wielkimi oratorami i bohaterami, ale być wyśmiewanym i znieważanym ze względu na Chrystusa, nie chcą być. Nie zapominajmy, że wierna miłość do Chrystusa jest gotowa cierpieć za Niego, a nawet oddać swoje życie za Jezusa. Nie wypowiadajmy się więc drodzy przyjaciele głośno na temat naszego oddania i miłości do Pana, jeśli boimy się nawet wyśmiewania, nie mówiąc już o cierpieniu fizycznym.
Czy jesteśmy Jego niewolnikami? Czy uważamy za zaszczyt i chwałę bycie poniżanym i znieważanym ze względu na imię Jezusa Chrystusa? Nie zapominajmy nigdy, że prawdziwy chrześcijanin to ten, który żyje dla Chrystusa, a nie dla siebie. Podążajmy za przykładem pierwszych chrześcijan, którzy cieszyli się, że zostali uznani za godnych znoszenia zniewagi za imię Pana Jezusa. Nie ma większego zaszczytu niż cierpieć za Tego, który oddał Swoje życie za nas, abyśmy mogli mieć życie wieczne. Nie bójmy się nosić na naszych ciałach ran, które będą mówiły do kogo należymy. Niech Duch Boży swoim świętym ogniem oświeci nasze serca i umysły Swoim światłem, rozpali w nas ogień Jego miłości, niech świat pozna, że dla Niego umarliśmy i dla Niego żyjemy. Będzie to najpewniejsza oznaka, że naprawdę jesteśmy sługami Bożymi. Wtedy i my będziemy mogli powiedzieć wraz z apostołem Pawłem, gdy nadejdzie moment naszego spotkania z wiecznością: „czas rozstania mego z życiem nadszedł. Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem; a teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, lecz i wszystkim, którzy umiłowali przyjście Jego. ” (2Tym. 4:6-8).
Czy możesz powiedzieć przyjacielu, że jesteś na to gotowy? Jeśli nie, zwróć się teraz do Pana. Powiedz Mu: Panie, przez wzgląd na mękę i śmierć Chrystusa, przebacz mi moje winy, zbaw mnie i przemień mnie do nowego życia. Jeśli zwrócisz się do Niego całym swoim sercem, On Cię zbawi. Niech Bóg Ci w tym dopomoże. Amen.