RSS

Czym my możemy się chlubić.


 Gdyby nas zapytano: czy chrześcijanin może się chełpić? Oczywiście jednogłośnie odpowiemy że nie. Pycha - samo słowo dla chrześcijanina brzmi negatywnie i nie do zaakceptowania. W końcu jesteśmy powołani do życia w pokorze. I choć może się to wydawać dziwne, jest jedna rzecz, którą my możemy się chlubić - to nasz Pan Jezus Chrystus. I okazuje się, że im bardziej chlubimy się Nim, tym bardziej przejawia się w nas pokora. Sprzeczność! Nie. To tylko jeden z wielu wspaniałych paradoksów chrześcijańskiego życia.

Słowo Boże mówi: Kto się chlubi, w Panu się chlubił. ” (1Kor. 1:31).                                       Drodzy przyjaciele, kto chlubi się w Panu, ten rozumie, że wszystko, co otrzymał od Niego. To jest prawdziwa ścieżka pokory. Przecież wszystko co mamy, otrzymaliśmy, a jeśli otrzymaliśmy, to dlaczego chełpimy się tak, jakbyśmy tego nie otrzymali.                                To pytanie staje się zupełnie zbędne, jeśli zagłębimy się w Słowo Boże i tam odnajdziemy to, co Bóg uczynił dla nas w swoim Synu Jezusie Chrystusie. Wtedy wszelka ludzka chluba musi odpaść, jedyne, co pozostaje, to chluba w naszym Panu Jezusie Chrystusie. O jeśli wspomnimy, kim byliśmy i kim jesteśmy teraz, to musimy pokłonić się naszemu Panu, oddać Mu chwałę i powiedzieć, że z łaski Bożej jestem tym, czym jestem.

Czym możemy się chlubić oprócz naszego Pana Jezusa Chrystusa. Wszystko, co mamy, zależało wyłącznie od Niego. Kto z nas na przykład może wiedzieć, co przyniesie nam jutro. Nikt. Nawet dzień dzisiejszy jest dla nas nieznany. Tak, nasze życie i wszystkie nasze drogi są w ręku Pana.

Przypomnijmy sobie, co głos z nieba powiedział do króla Babilonu, Nabuchodonozora, gdy on wzbił się w pychę, mówiąc: „Czy to nie jest ów wielki Babilon, który zbudowałem na siedzibę króla dzięki potężnej mojej mocy i dla uświetnienia mojej wspaniałości? Gdy słowo to było jeszcze na ustach króla, zagrzmiał głos z nieba: Oznajmia ci się, królu Nebukadnesarze, że władza królewska zostaje ci odjęta. Będziesz wypędzony spośród ludzi, będziesz mieszkał ze zwierzętami polnymi, trawą jak bydło będą cię karmić i siedem wieków przejdzie nad tobą, aż poznasz, że Najwyższy ma władzę nad królestwem ludzkim i że je daje temu, komu chce. ” (Dan. 4:27-29). I powiedziane jest, że: „rozum mu powrócił”, ale tylko wtedy, gdy podniósł oczy ku niebu i gdy błogosławił Najwyższego, chwalił i wysławiał Tego, który rządzi ludzkimi sprawami i działa zgodnie ze Swoją wolą zarówno w niebie, jak i na Ziemi. I spójrzmy jak Nebukadneccar, mówi teraz: „Teraz ja, Nebukadnesar, chwalę, wywyższam i wysławiam Króla Niebios, gdyż wszystkie jego dzieła są prawdą i jego ścieżki sprawiedliwością. Tych zaś, którzy pysznie postępują, może poniżyć. ” (Dan. 4:34).

Tak bracia i siostry tylko ci, których oczy są skierowane ku niebu, mają prawdziwą pokorę, bo stamtąd przychodzi Jego pomoc. Taki człowiek wie, że jego pomoc przychodzi tylko od Pana i Bóg nie pozwoli, by zachwiała się noga jego. On jest stanowczy, wie i jest pewien tego, że Bóg jest jego zbawieniem. Człowiek chwiejny to taki, który wstydzi się świadectwa Pana Jezusa Chrystusa. Być może pokłada nadzieję w Panu, ale jednocześnie pokłada nadzieję w sobie. Szuka w sobie czegoś dobrego. Nie będąc wzmocniony wiarą, jest podobny do fali morskiej pędzonej przez wiatr i miotanej tu i tam. Człowiek w takim stanie nie jest zdolny z głębi serca chlubić się Panem. Czasami nawet wstydzi się swego Pana.

I być może właśnie ten niedostatek zauważył apostoł Paweł u swego duchowego syna Tymoteusza i mówi do niego: „Nie wstydź się więc świadectwa o Panu naszym, ani mnie, więźnia jego, ale cierp wespół ze mną dla ewangelii, wsparty mocą Boga, Który nas wybawił i powołał powołaniem świętym, nie na podstawie uczynków naszych, lecz według postanowienia swojego i łaski, danej nam w Chrystusie Jezusie przed dawnymi wiekami. ” (2Tym. 1:8-9). Co Paweł chce przez to powiedzieć Tymoteuszowi? Tymoteuszu, gdybyś wzniósł oczy ku niebu i zrozumiał raz na zawsze, co Bóg dla ciebie uczynił, nie wstydziłbyś się już świadectwa twojego Pana. Pomyśl o tym, co Bóg dla ciebie uczynił, a przestaniesz się bać i wstydzić.

Drodzy przyjaciele, jak bardzo potrzebne jest nam ukorzenienie się w wiedzy o tym, co Bóg dla nas uczynił. To On nas zbawił, znalazł sposób, dzięki któremu mógł nas odkupić. Jego świętość i sprawiedliwość wymagały bezgrzesznego, nienagannego zastępcy, który mógłby umrzeć za nas. I tak Bóg udowodnił swoją miłość do nas tym, że dał Swojego Syna, który umarł za nas, gdy byliśmy jeszcze grzesznikami. W tym cudownym zbawieniu uczestniczył Bóg Ojciec i Bóg Syn i Bóg Duch Święty. Jaką cudowną harmonię widzimy w naszym Bogu. Bóg Ojciec zaczął plan odkupienia, Bóg Syn go wypełnił, a Bóg Duch Święty go ożywił. On daje życie każdemu, kto przyjmuje ten dar Boży.

Dalej widzimy, że nasze zbawienie nie jest częściowe, nie musimy je doskonalić. To, co Chrystus uczynił dla nas na krzyżu Golgoty, w pełni zaspokoiło wymagania świętego i sprawiedliwego Boga. Dlatego każdy, kto pokłada swoją ufność w Chrystusie, jest całkowicie i ostatecznie zbawiony.

Ale tekst mówi nam również, że Bóg miał określony cel, by nas zbawić. Nie zbawił nas tylko po to, byśmy uniknęli wiecznych mąk, ale zbawił nas, abyśmy stali się podobni do Jego Syna. Zbawił nas i powołał powołaniem świętym. To święte powołanie ma na celu uhonorowanie wyższego tytułu Boga w Chrystusie Jezusie i jest naszym przemienieniem na podobieństwo obrazu Jego Syna. Do tego właśnie przeznaczył na Bóg i to jest nasze powołanie.

Ale chcąc jeszcze bardziej wzmocnić to o czym tutaj mówi, apostoł Paweł przedstawia tę prawdę i z drugiej strony, ze strony ujemnej, tzn. czym nie jest nasze zbawienie. Spójrzmy na jego słowa: Tego, „który nas zbawił i powołał świętym powołaniem nie na podstawie naszych uczynków, ale na podstawie swojego postanowienia i łaski, która została nam dana w Chrystusie Jezusie przed wiecznymi czasy. ” Zauważmy te środkowe słowa. Między tym wszystkim, czym jest nasze zbawienie, Paweł wstawia to małe, ale znaczące wyrażenie „nie na podstawie naszych uczynków. ”

Te słowa nie są puste. Czy zwracamy na nie należytą uwagę? Niestety dla wielu z nas te słowa są obce. Myślą, że w taki czy inny sposób zbawienie ich duszy nadal zależy od ich wysiłków. Nic bardziej mylnego. Bóg zbawił nas nie według naszych uczynków. Oznacza to, że nie jesteśmy zdolni do żadnego dobrego uczynku. Aby podobać się Bogu, musimy przede wszystkim przemienić się, stać się nowym stworzeniem, nie przez jakiekolwiek działanie z naszej strony, ale tylko przez działanie Boże.

W Liście do Tytusa apostoł Paweł mówi, że Bóg zbawił nas: „Nie z uczynków sprawiedliwości, które my spełniliśmy”, a w Liście do Efezjan dodaje: „Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar. Nie z uczynków, aby nikt się nie chlubił.  ” Ale spójrzmy, co dalej on mówi: „Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył nas Bóg. ” (Tyt. 3:5) (Ef. 2:8-10). Tak, tylko nowy człowiek stworzony przez Boga jest zdolny do dobrych uczynków. Ewangelia - dobra nowina zawarta jest w tym, że człowiek jest zgubionym grzesznikiem, który zasługuje tylko na gniew Boży i dlatego, aby został zbawiony, Bóg sam musi postępować z nim według łaski. Bóg musi podać mu rękę miłosierdzia, inaczej jest on skazany na wieczne męki.

Ale ktoś powie: czy dobre uczynki są więc bezużyteczne? To zależy od tego, przez kogo są dokonywane. Dobre uczynki tylko wtedy liczą się u Boga, gdy są dokonywane przez nowe stworzenie w Chrystusie Jezusie. Gdy człowiek jest zbawiony, jego uczynki są dowodem na to, że jest on zbawiony. Ale dobre uczynki nie zbawiają grzesznika. One nie są w stanie wpłynąć na Boga, aby go zbawił. W takim przypadku zbawienie byłoby wtedy obowiązkiem, a nie łaską. Cała Biblia mówi, że: „nie z uczynków, aby nikt się nie chlubił. ” I że „z uczynków zakonu nie będzie usprawiedliwiony żaden człowiek. ” (Ef. 2:16). Przeczytajmy List do Galatów, a przekonamy się, jak mocno powiedziane jest, że nie uczynkami, nie przez zakon ani w żaden inny sposób człowiek może zostać zbawiony, ale tylko dzięki łasce Bożej.

Dlaczego apostoł Paweł tak mocno podkreśla tę prawdę w swoim Liście do Galatów. Otrzymawszy zbawienie z łaski przez wiarę Galacjanie zaczęli polegać na uczynkach zakonu jako koniecznych do zbawienia. „O nierozumni Galacjanie! Któż was omamił, was, przed których oczami został wymalowany obraz Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego? Chcę dowiedzieć się od was tego jednego: Czy przez uczynki zakonu otrzymaliście Ducha, czy przez słuchanie z wiarą? ” - pisze do nich Paweł. (Gal. 3:1-2).

Drodzy przyjaciele, tak jak nie da się rozpuścić wody w oleju, tak nie da się połączyć godności człowieka z łaską Bożą. Jeśli człowiek jest zbawiony miłosierdziem Bożym, to musi to być miłosierdzie Boże, a nie uczynki. A jeśli człowiek jest zbawiony przez swoje dobre uczynki, to muszą to być całkowicie dobre uczynki, ale wtedy miłosierdzie Boże odpada. Jedno z dwóch. Uczynków i łaski nie da się połączyć. Albo Jezus zbawia i On to czyni całkowicie, albo wcale. „On jest sprawcą i dokończycielem naszej wiary. ” (Hebr. 12:2). Grzesznik musi tylko przyjąć zbawienie darmo, jako niezasłużony dar i tylko tak. Inaczej zbawienie jest niemożliwe.

Bracia i siostry, jesteśmy wezwani by głosić tę prawdę. Tylko ona wielbi naszego Boga. My otrzymujemy usprawiedliwienie darmo według Bożej łaski przez odkupienie w Chrystusie Jezusie. A dlaczego Bóg tak sprawił, że zbawienie jest możliwe tylko przez wiarę, a nie przez uczynki? Słowo Boże odpowiada nam na to pytanie. Spójrzmy, co jest napisane w Liście do Rzymian 4:16 „Przeto obietnica została dana na podstawie wiary, aby była z łaski.” Jeśli zbawienie jest z uczynków, to zapłatę za nie nie uważa się za łaskę, lecz za należność, ale jak jest z wiary, to wiemy, że nie może być za zasługi, musi być z łaski.

Powiedziawszy, że zbawienie nie jest za nasze uczynki, Paweł dalej jeszcze bardziej podkreśla, że ​​zbawienie jest całkowicie od Boga. Ponownie spójrzmy na werset 9. Który nas wybawił i powołał powołaniem świętym, nie na podstawie uczynków naszych, lecz według postanowienia swojego i łaski.                                                                                        Zwróćmy uwagę na słowa: lecz według postanowienia swojego i łaski. Gdzie tu jest jakakolwiek ludzka zasługa? Nie jestem zbawiony z własnej woli, tj. dlatego, że sam chciałem być zbawiony, nie, ale z woli, z postanowienia samego Boga. Stałem się nowym stworzeniem, tj. narodziłem się na nowo nie z krwi, ani woli ciała - jak mówi Słowo Boże, tj. nie z mojej woli, nie z woli mężczyzny, ale z Boga.

Jeśli jestem zbawiony, to dlatego, że Bóg postanowił mnie zbawić. Pamiętajmy, co mówi Pismo Święte: „A zatem (miłosierdzie) nie zależy to od woli człowieka ani od jego zabiegów, lecz od zmiłowania Bożego. ” (Rzym. 9:16). Chrystus powiedział do swoich uczniów: „Nie wy mnie wybraliście, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was, abyście szli i owoc wydawali. ” (Jana 15:16).

Bracia i siostry, zbawienie jest całkowicie dziełem łaski, a nie naszych zabiegów, nie naszej woli, nie naszych pragnień. Chrystus powiedział: „Nikt nie może przyjść do mnie, jeśli go nie pociągnie Ojciec, który mnie posłał. ” (Jana 6:44). Zbawienie nie jest więc z naszych uczynków, ale według woli Bożej, na podstawie Jego postanowienia. W innym miejscu Chrystus mówi: „Wszystko, co mi daje Ojciec, przyjdzie do mnie. ” (Jana 6:37)

I tutaj drogi przyjacielu, jeśli masz choćby najmniejsze pragnienie, aby przyjść do Boga i poznać Go, otrzymać przebaczenie grzechów i życie wieczne, to wiedz, że to pragnienie zostało zaszczepione w Twoim sercu przez Ducha Świętego, tzn. sam Bóg zamierzył Twoje zbawienie. Dlatego, mówiąc - wszystko, co mi daje Ojciec, przyjdzie do Mnie, Chrystus dodał te cudowne słowa: „tego, który przyjdzie do mnie, nie wyrzucę precz. ”

Mój przyjacielu, to sam Bóg przyciąga Cię do Siebie. To On przekonuje Cię o grzechu, abyś przyszedł do źródła omycia i przebaczenia grzechów. Tak, nasze zbawienie jest całkowicie z woli Boga. Grzesznik musi tylko odpowiedzieć na wezwanie miłującego go Boga, który nie chce śmierci grzesznika, ale aby wszyscy ludzie zostali zbawieni i przyszli do upamiętania. „Bóg nas wybawił i powołał powołaniem świętym, nie na podstawie uczynków naszych, lecz według postanowienia swojego i łaski, danej nam w Chrystusie Jezusie przed dawnymi wiekami. ” Tak, dzięki łasce danej nam przed wiekami. Człowiek nie ma się czym chlubić, jak tylko naszym Panem Jezusem Chrystusem. Wszystko jest nam dane w Chrystusie Jezusie naszym Zbawicielu. On jest źródłem naszego zbawienia. Jemu wieczna chwała i dziękczynienie.

 Czym możesz się chlubić mój drogi przyjacielu? Samym sobą… Ale Słowo Boże mówi, że cała nasza sprawiedliwość jest jak szata splugawiona. Być może chwalisz się swoim kościołem lub religią. Żadne z nich nie może Cię zbawić. Zbawienie pochodzi tylko od Pana i tylko od Niego. Nie patrz na siebie, nie szukaj w sobie czegoś godnego zbawienia. Podnieś oczy do Niego, skąd jest Twoja pomoc. Twoja pomoc pochodzi od Pana. Chwała i dziękczynienie Mu za Jego dar łaski. Amen.

Zbawienie jest darem od Boga.


 Jak ważne jest drodzy przyjaciele wiedzieć, w co wierzymy. Ale równie konieczne jest upewnienie się, że to, w co wierzymy, jest zgodne ze Słowem Bożym. Biblia mówi nam „abyśmy już nie byli dziećmi miotanymi i unoszonymi każdym powiewem nauki. ” (Ef. 4:14). Tymoteusz, przyjaciel, duchowy syn i współpracownik apostoła Pawła, był z natury nieśmiałym młodzieńcem. Dlatego Paweł uznał za stosowne przypomnieć mu, że nie powinien się wstydzić świadectwa Jezusa Chrystusa ani jego, jako więźnia, ale był gotów nawet cierpieć za Słowo Boże.

Powiedziawszy to, Paweł nie pozostawia go z tym, ale wskazuje mu powód, dlaczego nie ma się czego wstydzić. Jak człowiek może się wstydzić mając wszystko to, co ty masz - mówi Paweł do Tymoteusza. Zamiast się wstydzić, powinieneś być odważny, śmiały, radosny, energiczny i silny w Duchu. Tymoteuszu - mówi mu, pamiętaj, że Bóg obdarzył cię szczególnym darem, a ponadto „dał ci Ducha nie bojaźni, ale mocy, miłości i zdrowego umysłu. ” (2Tym. 1:7). Jak więc człowiek może się wstydzić Boga, wierząc w Jego Syna i wiedząc, co On dla niego uczynił. Najwyraźniej Tymoteuszu zapomniałeś o tym, więc przypominam ci przede wszystkim o twojej nieobłudnej wierze „która jest w tobie, a która najpierw mieszkała w twojej babce Loidzie i w twojej matce Eunice, a pewien jestem, że i w tobie żyje. ” (2Tym. 1:5). Synu mój, nie zapominaj o darze, który otrzymałeś od Pana, którego udzieliłem ci przez włożenie rąk moich - mówi Paweł.                                                        To nie jest bóg, który daje ducha strachu i nieśmiałości. Bóg daje Ducha mocy, miłości i zdrowego myślenia. Ale chcę też przypomnieć ci o twoim zbawieniu i czynię to, abyś raz na zawsze zapamiętał i był pewny tego, co Bóg uczynił dla ciebie w Chrystusie Jezusie. Jak to zrozumiesz, to doprawdy powiesz: jaką głupotą jest wstydzić się świadectwa Pana.

Tak, nic nie da nam takiej odwagi, pogodnego ducha i radosnego nastawienia, jak wiedza o tym, co mamy w naszym zbawieniu. Jak ważne jest, być mocno ugruntowanym w wiedzy o tym, co Bóg dla nas uczynił. Co mówi o tym Słowo Boże? Gdy zakorzenimy się dokładnie w tym, co Pismo Święte mówi o naszym zbawieniu, wtedy nie będziemy dziećmi miotanymi i unoszonymi każdym wiatrem nauki.

Aby więc pobudzić Tymoteusza do odwagi, aby był on niezachwiany, Paweł przypomina mu o największej prawdzie naszego zbawienia, a mianowicie, że podstawą jest łaska Boża. Spójrzmy na wersety 8 i 9 rozdziału 1, 2 Listu do Tymoteusza. Mówią one tak „Nie wstydź się więc świadectwa o Panu naszym, ani mnie, więźnia jego, ale cierp wespół ze mną dla ewangelii, wsparty mocą Boga, Który nas wybawił i powołał powołaniem świętym, nie na podstawie uczynków naszych, lecz według postanowienia swojego i łaski, danej nam w Chrystusie Jezusie przed dawnymi wiekami. ”                                                                                    W tym wersecie 9 apostoł Paweł w zwięzły sposób podsumowuje to, w czym zawiera się Ewangelia Chrystusowa, wskazując, jaką dominującą rolę odgrywa w niej łaska Boża.

Tak więc z Bożą pomocą chciałbym rozważyć dziś te wersety. Spójrzmy najpierw na werset 9. „Który nas zbawił i powołał świętym powołaniem nie na podstawie naszych uczynków, ale na podstawie swojego postanowienia i łaski, która została nam dana w Chrystusie Jezusie przed wiecznymi czasy. ” Ten werset mówi nam przede wszystkim, że inicjatorem, tj. sprawcą naszego zbawienia jest Bóg. Tak, Bóg nas zbawił i powołał powołaniem świętym. Nasze zbawienie pochodzi całkowicie od Boga.

Tylko Bóg może zbawić człowieka pogrążonego i tonącego w otchłani grzechu. Bóg nas zbawił i powołał według postanowienia swego i łaski. Całe Pismo od początku do końca potwierdza, że ​​alfa i omega, początek i koniec naszego zbawienia, nie jest w nas, nie w człowieku, ale w naszym Bogu.

Nie bez znaczenia jest powiedziane, że Bóg nas zbawił. Tak, Bóg Ojciec, Bóg Syn i Bóg Duch Święty - trójjedyny Bóg nas zbawił. Każda z trzech osób Trójjedynego Boga odegrała rolę w naszym zbawieniu. To w naszym zbawieniu widzimy cudowną jedność Boga. „Trzej bowiem świadczą w niebie: Ojciec, Słowo i Duch Święty, a ci trzej jedno są. ” - mówi Słowo Boże. (1Jana 5:7). I właśnie tę jedność Boga szczególnie odkrywamy w naszym zbawieniu.

Zauważmy przede wszystkim, że Bóg Ojciec nas umiłował. Tak apostoł Jan pisze w swoim 1 Liście: „Patrzcie, jaką miłością obdarzył nas Ojciec, że zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi.” (1Jana 3:1). To On jako pierwszy zaczął plan zbawienia, jak odkupić upadłą ludzkość. Albowiem tak Bóg Ojciec umiłował świat, że dał swego Jednorodzonego Syna, aby był Zbawicielem świata. Jego miłujące nas serce nie oszczędziło swojego Syna, aby wybawić nas od wiecznej zagłady i dać nam życie wieczne. „Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który pobłogosławił nas wszelkim duchowym błogosławieństwem w okręgach niebieskich - w Chrystusie. Jak nas wybrał w nim przed założeniem świata, abyśmy byli święci i nienaganni przed jego obliczem w miłości. Przeznaczył nas dla siebie, ku usynowieniu przez Jezusa Chrystusa, według upodobania swojej woli. ” (Ef. 1:3-5).

Bracia i siostry, jaką siłę daje nam ta wiedza, że ​​Bóg Ojciec wybrał nas przed założeniem świata, aby nas usynowić przez Syna Jezusa Chrystusa. Ten cudowny plan zbawienia nie został zaplanowany przez człowieka, nie przez aniołów w niebie, ale zanim cokolwiek zostało stworzone, Bóg w swojej mądrości i miłości wybrał nas, abyśmy byli Jego dziećmi. Chwała Mu za to na wieki.                                                                                                                       Tak, powołał nas zgodnie ze Swoją wolą. To był Jego zamiar, Jego plan, Jego pragnienie.

Ale zauważmy, że w tekście Paweł nie omieszkał wspomnieć o służbie Syna, naszego Pana Jezusa Chrystusa. Bóg zbawił nas łaską, która została dana nam w Chrystusie Jezusie. Tak, zbawienie nie jest możliwe bez udziału Syna. Bóg dał Go aby był przebłaganiem za grzechy nasze. Tylko w Nim możliwe jest zbawienie, bo „nie ma w nikim innym zbawienia. Nie ma bowiem pod niebem żadnego innego imienia danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni. ” (Dzieje 4:12). Tylko przez krew Syna Bożego przelaną na krzyżu Golgoty grzesznik może otrzymać przebaczenie i oczyszczenie ze wszystkich swoich grzechów. Tylko w odkupieniu, które jest w Chrystusie Jezusie, mamy dostęp do Boga i jesteśmy przez Niego przyjęci.                                                                                                                                                Tak, w niebie będzie jeden wspólny chór wszystkich odkupionych dzieci Bożych, który zaśpiewa jedną wspólną pieśń Temu, który nas umiłował i omył nas z naszych grzechów Swoją krwią. Tam będzie wielka rzesza ludzi, których nikt nie może zliczyć, z każdego narodu i ze wszystkich plemion, i ludów, i języków, którzy stoją przed tronem i przed Barankiem, odzianych w szaty białe, z palmami w swych rękach i będą wołać donośnym głosem, mówiąc: „Zbawienie w Bogu naszym, który siedzi na tronie, i w Baranku. ” (Obj. 7:10).

Ale to cudowne zbawienie obejmuje również trzecią osobę Trójjedynego Boga, Ducha Świętego. Nasze zbawienie nie byłoby możliwe bez działania Ducha Świętego. On przyprowadził nas do Jezusa Chrystusa. Przekonał nas o grzechu. Wskazał nam na Chrystusa jako jedynego, który może nas zbawić. On dał nam życie, ponieważ „Duch życia, które jest w Jezusie Chrystusie, uwolniło nas od prawa grzechu i śmierci. „ (Rzym. 8:2). On nas usynowił, zamieszkał w nas i świadczy wespół z duchem naszym, że dziećmi Bożymi jesteśmy. My nie moglibyśmy poznać ani Chrystusa, ani tego, co dla nas uczynił, gdyby Duch Święty nie objawił nam to wszystko.

Spójrzmy, jaka cudowna harmonia jest u Boga. Każda osoba Trójjedynego Boga jest zależna od drugiej w dziele zbawienia naszej duszy. Bóg Ojciec powziął plan zbawienia, Bóg Syn wykonał go, a Bóg Duch Święty urzeczywistnił je dla nas. Dlatego apostoł Paweł mówi, że to Bóg nas zbawił i powołał powołaniem świętym. Dlatego powiedzieć, że sami siebie wybawimy, byłoby wielkim oszustwem, a jednak są ludzie, którzy polegają na sobie, na swoich staraniach i wysiłkach, aby zostać zbawionymi. Cóż za głupota.

Czy człowiek umarły może siebie wskrzesić? Czy świątynia może sama się zbudować? A Słowo Boże mówi, że jesteśmy świątynią Bożą. Jak człowiek splamiony grzechem może sam siebie odkupić? Dlaczego Chrystus musiał przyjść na tę Ziemię? Gdyby człowiek miał choćby najmniejszą zdolność do zbawienia samego siebie, nie trzeba byłoby Odkupiciela. „Ja sam tłoczyłem do kadzi, bo spośród ludów żadnego nie było ze mną. ” - mówi Słowo Boże. (Iz. 63:3). Tylko On zasługuje na chwałę i uwielbienie, ponieważ to On dokonał odkupienia. Tam, na krzyżu Golgoty, opuszczony przez wszystkich, mógł powiedzieć - „wykonało się„. On sam bez ludzkiej pomocy wypił cały kielich gniewu Bożego. Ten, który nie znał grzechu, stał się za nas ofiarą za grzech, abyśmy w Nim stali się sprawiedliwymi przed Bogiem.

Z jaką pokorą powinniśmy oddawać cześć Bogu Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu i przyznać, że „zbawił nas nie dla uczynków sprawiedliwości, które spełniliśmy, lecz dla miłosierdzia swego przez kąpiel odrodzenia oraz odnowienie przez Ducha Świętego, Którego wylał na nas obficie przez Jezusa Chrystusa, Zbawiciela naszego. ” (Tyt. 3:5-6). A wszystko po to, byśmy, usprawiedliwieni jego łaską, stali się dziedzicami zgodnie z nadzieją życia wiecznego.

Zauważmy, że słowo „zbawił” w tekście mówi o pełni i doskonałości naszego zbawienia. Oznacza to, że Bóg nas zbawił całkowicie. Każdy, kto uwierzył w Jezusa, jest zbawiony. On nie tylko zostanie zbawiony, ale jest teraz w pełni zbawiony.                                                         Gdy pytam niektórych ludzi, czy są zbawieni czy nie, to oni odpowiadają, że jeszcze nie wiedzą, że nie są pewni, ale mają nadzieję, że zostaną zbawieni, jeśli wytrwają do końca. To nie jest zbawienie, które dokonał dla nas Chrystus. Otóż, każdy z nas należy do jednej z dwóch kategorii: człowiek jest albo zbawiony, albo nie. Zbawienie nie jest obiecane na łożu śmierci, jest obiecane w czasie teraźniejszym, teraz. W Bożym planie, w Jego intencji, ten, kto wierzy w Syna, zostaje zbawiony nie w części, ale całkowicie w doskonałości.

Człowiek nie może niczego dodać do tego zbawienia ani w żaden sposób go poprawić. Najmniejsza próba uczynienia tego unieważnia moc zbawienia. Wykonało się - zawołał Chrystus na krzyżu, dlatego każdy, kto w Niego wierzy, jest doskonały w swoim zbawieniu. Chrystus uczynił wszystko, w pełni zapłacił cenę za winę naszą. Dlatego apostoł Paweł mówi jasno, stanowczo, konkretnie i ostatecznie: „Bóg nas zbawił. ”

Zwróćmy jednak uwagę na to, co dalej mówi apostoł Paweł. „Bóg nas zbawił i powołał. ” I może się to wydawać dziwne, ale w tej kolejności - zbawił i powołał. Człowiek myśli tak: należałoby powiedzieć odwrotnie, najpierw powołał, a potem zbawił. Ale czy człowiek może zostać zbawiony, zanim Jego łaska powoła go do zbawienia? Jak to rozumieć? Na przykład: ja przyjąłem Zbawiciela dwadzieścia parę lat temu. Nigdy nie zapomnę tego momentu w moim życiu, gdy doświadczyłem radości zbawienia, pewności przebaczenia moich grzechów i tego, że zostałem przyjęty przez Boga dzięki zasługom Jego Syna Jezusa Chrystusa. Jakie to było wspaniałe doświadczenie. Ale w Bożym planie, w Jego postanowieniu, Bóg widział mnie przed dawnymi wiekami zbawionego, odkupionego w Swoim umiłowanym Synu. Dzieło mojego zbawienia było doskonałe i dopiero tego wieczoru pozostało mi Go przyjąć. Duch Święty objawił mi, że zostałem odkupiony, że Chrystus mnie zbawił i że teraz muszę tylko przyjąć to, co On tak drogo odkupił na krzyżu Golgoty 2000 lat temu. Tak więc Jezus Chrystus spłacił mój dług w całości, zanim jeszcze mogłem o tym wiedzieć, zanim moja matka mnie urodziła… przed dawnymi wiekami. Chwała mojemu Odkupicielowi za tak wspaniałe zbawienie.

Tak, On nas zbawił i powołał. Ale spójrzmy na to, jak nas powołał? Powiedziane jest: „Ten, Który nas zbawił i powołał świętym powołaniem. ” Nie zapominajmy, że nasze powołanie - święte. Gdy Bóg Ojciec zaczął ten cudowny plan zbawienia, miał na myśli nie tylko nasze zbawienie od wiecznych mąk w piekle, ale miał konkretny cel odnośnie każdego z nas. Spójrzmy, jak o tym wyraźnie jest powiedziane w Liście do Rzymian w rozdziale 8: „Tych bowiem, których on przedtem znał, tych też przeznaczył, aby stali się podobni do obrazu jego Syna. ” (Rzym .8:29). W tym zawiera się nasze uświęcenie, by być podobnym do obrazu Jezusa Chrystusa. To uświęcenie jest wynikiem zbawienia. Ono daje nam prawa królewskie. Jesteśmy dziećmi Króla i jako synowie i córki nie możemy się wstydzić swojego Pana.

Tymoteuszu - mówi Paweł, nie wstydź się świadectwa naszego Pana Jezusa Chrystusa. Pamiętaj kim jesteś. Jesteś z rodu wybranego, królewskiego kapłaństwa, z rodu świętego, ludzi wziętych jako dziedzictwo, aby głosić doskonałość Tego „który nas powołał z ciemności do cudownej swojej światłości; wy, którzy kiedyś nie dostąpiliście miłosierdzia, teraz miłosierdzia dostąpiliście. ” (1Ptr. 2:9-10).

Bracia i siostry, my nie naszymi wysiłkami, naszymi zasługami, naszymi dobrymi intencjami dostąpiliśmy miłosierdzia, ale całkowicie jesteśmy dłużnikami łaski i miłości Bożej. Zbawienie pochodzi całkowicie od Boga. Grzesznik może tylko z pokorą przyjąć to, co Bóg już dla niego przygotował.

Przyjdź więc przyjacielu do Niego takim, jakim jesteś, pogrążonym w grzechach swoich. On czeka by omyć Cię z grzechów, dać Ci nowe życie i wieczne szczęście. Wszystko to przygotował dla Ciebie. Musisz tylko wyciągnąć rękę, aby przyjąć to, co Bóg Ci oferuje. Tak, Chrystus przyjmie każdego grzesznika, a tego kto do Niego przyjdzie nigdy nie odrzuci. I ty jesteś objęty Jego planem zbawienia. Niech więc Duch Boży pomoże Ci uczynić to bez zwłoki. Amen.

Znosić cierpienia za Ewangelią.


 W przeddzień swojej śmierci na Golgocie, gdy wydawało się, że moce piekielne odniosły całkowite zwycięstwo, Chrystus zwracając się do swoich uczniów, mówi im: „Na świecie będziecie mieć ucisk. ” (Jana 16:33). Chrystus przez to chce powiedzieć im, że czeka ich pot, łzy i krew? Ale to nie wszystko. Pan dodał coś bardzo ważnego. Wypowiedział tak bardzo znaczące słowa: „ale ufajcie, Ja zwyciężyłem świat. „ Tak, czekają was wszelkiego rodzaju cierpienia, będziecie prześladowani za Moje Słowo, was będą wydawać sądom, będą wtrącać do więzienia, będziecie bici i niektórych zabiją z was, ale ufajcie, Ja zwyciężyłem świat - mówi Chrystus.

Jako podstawę dzisiejszego rozważania chcę wziąć drugą część wersetu 8 z rozdziału 1, drugiego Listu apostoła Pawła do Tymoteusza. On mówi tak: weź udział w cierpieniach dla ewangelii według mocy Boga. ” Nie bez znaczenia tu jest fakt, że apostoł Paweł pisze te słowa będąc w więzieniu. On oczekuje na egzekucję, a jednak cały jego List tchnie zwycięstwem i triumfem. I dodaje: „A teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan. ” (2Tym. 4:8). Dlaczego wieniec? Wieniec otrzymują zwycięzcy, a nie przestępcy skazani na śmierć.

Ale ktoś powie: jakim to przestępcą był apostoł Paweł? Oczywiście wiemy, że cierpiał za imię Chrystusowe, ale osądzili go za coś innego. Świat nie chce przyznać, że prześladuje dzieci Boże za ich wiarę. Znajduje inny powód. Może przypisać dowolne oskarżenie. W jego prawie jest wiele artykułów, które można przypisać danej osobie. Spójrzmy, co apostoł Paweł pisze w tym Liście: „Dla której (Ewangelii) znoszę cierpienia jak złoczyńca, aż do więzów, ale słowo Boże nie jest związane. ” (2Tym. 2:9). Jestem osadzony w więzieniu jako przestępca – mówi Paweł. Udało im się zamknąć mnie i uda im się nawet pozbawić mnie życia, ale nie mogą zatrzymać Słowa Bożego.

Drodzy przyjaciele, Słowo Boże mówi, że „Tak i wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, będą prześladowani. ” (2Tym. 3:12). To jest jedna strona naszego życia, ale jest i druga strona. My jesteśmy tak porażeni strachem na samą myśl o tym cierpieniu, że zapominamy o chwale, która następuje po cierpieniu. Nie zapominajmy, że jeśli z Nim cierpimy, to też z Nim będziemy uwielbieni. „Albowiem sądzę, że utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić - mówi Słowo Boże. (Rzym. 8:18).

Ale drodzy bracia i siostry, Pan już tu na Ziemi wynagradza tych, którzy znoszą cierpienia za Jego imię. I o tym Paweł mógł zaświadczyć. On mówi: „Bo, jak liczne są cierpienia Chrystusowe wśród nas, tak też i przez Chrystusa obficie spływa na nas pociecha. ” (2Kor. 1:5). A któż może nas pocieszyć jak nie sam Pan? Dlatego apostoł Piotr pisze: „Umiłowani, nie dziwcie się temu ogniowi, który na was przychodzi, aby was doświadczyć, jakby was coś niezwykłego spotkało; Lecz radujcie się z tego, że jesteście uczestnikami cierpień Chrystusa, abyście i podczas objawienia jego chwały cieszyli się i weselili. ” (1Ptr. 4:12-13).

To prawda, że ​​ta nagroda jest obiecana nam w przyszłości, gdy staniemy przed naszym Panem. Ale obiecana jest również teraz. Spójrzmy co dalej pisze Piotr: Błogosławieni jesteście, jeśli was znieważają dla imienia Chrystusowego, gdyż Duch chwały, Duch Boży, spoczywa na was. ” (1Ptr. 4:14). Jakaż może być większa nagroda dla dziecka Bożego niż pocieszenie samego Pana i spoczywanie Ducha chwały na nas i z nami.

Ale oprócz tego jest jeszcze jedna nagroda za nasze obecne cierpienia. Gdy to cierpienie przyjmujemy z miłującej nas ręki naszego Pana, to ono wytwarza w nas to, czego nic innego nie może w nas wytworzyć. W Liście do Rzymian w rozdziale 5 powiedziane jest: „chlubimy się też uciskami, wiedząc, że ucisk wyrabia cierpliwość. ” (Rzym. 5:3). Dlatego Jakub na początku swojego Listu mówi: „Poczytujcie to sobie za największą radość, moi bracia, gdy rozmaite próby przechodzicie, wiedząc, że doświadczenie waszej wiary wyrabia cierpliwość.” (Jak. 1:2-3). To Jakub pisał do prześladowanego kościoła, który był w rozproszeniu. A do prześladowanego kościoła w Tesalonikach Paweł mógł powiedzieć: „my sami chlubimy się wami w kościołach Bożych z powodu waszej cierpliwości i wiary we wszystkich waszych prześladowaniach i uciskach, które znosicie. ” (2Tes. 1:4).

Historia pokazała, że ​​prześladowane kościoły zawsze wyróżniały się swoim oddaniem Panu i swoją duchową przewagą. O kościele, który był pod ciężkim atakiem wroga, Chrystus mówi: „Znam twoje uczynki, ucisk i ubóstwo i bluźnierstwo tych, którzy mówią, że są Żydami, a nimi nie są, ale są synagogą szatana. Nic się nie bój tego, co masz cierpieć. Oto diabeł wtrąci niektórych z was do więzienia, abyście byli doświadczeni, i będziecie znosić ucisk przez dziesięć dni. Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci koronę życia. ” (Obj. 2:9-10). Ponownie nagrodą jest korona (wieniec).

Prześladowanemu, cierpiącemu kościołowi obiecany jest wieniec. Jest to nagroda w onym dniu za wierność do śmierci dla tych, którzy byli pod ciągłym atakiem wroga. Ale w tekście pominąłem jedną małą, ale bardzo znaczącą frazę, składającą się z trzech słów, tak wiele mówiącą. Sam Pan powiedział te słowa. Mówią one o obecnej nagrodzie. Zauważmy, że one zostały powiedziane między słowami: ucisk, ubóstwo i bluźnierstwo. One są wstawione w środek myśli. Spójrzmy na nie: „lecz jesteś bogaty. ” (Obj. 2:9). Pan widział ten prześladowany, cierpiący i zasmucony kościół - jako bogaty. Bogaty nie w dobra ziemskie, nie w popularność, nie w widoczne sukcesy, ale bogaty w swego Boga. Na nim spoczął Duch Święty, Duch chwały i cóż za pocieszenie, sam Pan mówi: ty jesteś bogaty, nie lękaj się niczego.

Teraz zwróćmy uwagę na to, gdzie apostoł Jan spędził ostatnie dni swojego życia. On jest na wyspie Patmos. A dlaczego tam jest? On sam mówi o tym: „Ja, Jan, który też jestem waszym bratem i współuczestnikiem w ucisku i Królestwie oraz w cierpliwości Jezusa Chrystusa, byłem na wyspie zwanej Patmos z powodu słowa Bożego i świadectwa Jezusa Chrystusa. ” (Obj. 1:9). Tymi słowami Jan krótko i zwięźle opisuje nie tylko swoje przeżycia, ale także doświadczenia kościoła i samego Pana Jezusa Chrystusa, gdy był tu na Ziemi.

Ucisk, Królestwo i cierpliwość. Jeśli zagłębimy się w te słowa, odkryjemy cudowną harmonię Bożej metody postępowania z nami. Weźmy te trzy słowa w kolejności, w jakiej zostały nam tutaj podane. Pierwsze słowo to ucisk. Co znaczy ucisk? To słowo oznacza napięcie, które powoduje ból. To właśnie miał na myśli Chrystus, gdy powiedział uczniom, że będą płakać i rozpaczać i że ten ich smutek przemieni się w radość, ilustrując tę ​​prawdę w ten sposób: „Kobieta, gdy rodzi, smuci się, bo nadeszła jej godzina. Gdy jednak urodzi dziecko, już nie pamięta cierpienia z powodu radości, że człowiek przyszedł na świat. ” (Jana 16:21). Innymi słowy, tak jak naturalne jest że kobieta doświadcza bólu podczas porodu, tak przeznaczeniem chrześcijanina jest cierpieć na tym świecie. Słowo Boże wyraźnie mówi: „Tak i wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie, będą prześladowani. ” (2Tym. 3:12).

Ale nigdy nie zapominajmy, że ten ucisk rodzi życie. Bez krzyża nie może być zmartwychwstania. Aby naprawdę poznać Jego moc i Jego zmartwychwstanie, trzeba także być uczestnikiem Jego cierpień, patrząc na Jego drogę śmierci.                                                  Jak już wspomniałem, sam Jezus Chrystus szedł tą drogą. Widzimy „Jezusa, ukoronowanego chwałą i dostojeństwem za cierpienia śmierci ” - mówi Słowo Boże. A w wersecie 10 z 2 rozdziału Listu do Hebrajczyków jest powiedziane: „Przystało bowiem, aby Ten, dla którego i przez którego istnieje wszystko, który przywiódł do chwały wielu synów, sprawcę ich zbawienia uczynił doskonałym przez cierpienia.

Tak to prawda. Dzięki odkupieńczej ofierze Jezusa Chrystusa my staliśmy się w Nim sprawiedliwością Bożą. Bóg patrzy na nas teraz przez Swojego Syna.

W tekście jest powiedziane, że sprawca naszego zbawienia, Jezus Chrystus stał się doskonałym przez cierpienie. Ale ktoś powie: czyż On nie był doskonały? Oczywiście że był! Nie było w Nim zmazy ani skazy, ale jako człowiek udoskonalił siebie, tzn. jako człowiek przez swoje posłuszeństwo osiągnął tę doskonałość, której nie osiągnął Adam. Z tego powodu Chrystus stał się człowiekiem, aby udoskonalić to, co Bóg wyznaczył Adamowi. Chrystus był w pełnym tego słowa znaczeniu - człowiekiem, ale różnił się od Adama i jego potomków tym, że był bez grzechu. Podlegał słabościom, tak jak i my, i chociaż On był Synem, jak mówi Słowo Boże: „nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał. A osiągnąwszy pełnię doskonałości, stał się dla wszystkich, którzy mu są posłuszni, sprawcą zbawienia wiecznego. ” (Hebr. 5:8-9).

Drodzy bracia i siostry, sprawca naszego zbawienia, sam Syn Boży, Pan Jezus Chrystus, całkowicie utożsamił się z nami. Dlatego może współczuć nam w słabościach naszych, choć kuszony we wszystkim podobnie jak i my, pozostał bez grzechu. Tak, droga krzyża, cierpienia i męki była Jego drogą. To jest droga, którą On wyznaczył, byśmy ją podążali. Takie jest znaczenie słowa - cierpieć.

Ale zwróćmy uwagę na następne słowo: „Ja, Jan, który też jestem waszym bratem i współuczestnikiem w ucisku i Królestwie oraz w cierpliwości. ” (Obj. 1:9). Ucisk nie jest jedynym doświadczeniem Kościoła. Jeśli nam w tym życiu przeznaczone było by tylko cierpienie, to jesteśmy najbardziej nieszczęśliwi ze wszystkich ludzi. Ucisk i cierpienie nie są ostatecznym przeznaczeniem dziecka Bożego. Co mówi Jan. Jestem waszym bratem i współuczestnikiem w ucisku i Królestwie. Chwała i dziękczynienie naszemu Panu za to, że jest zawarte w naszym życiu Królestwo.

Ale Jan mówi również o cierpliwości. Te dwa słowa musimy brać pod uwagę razem. One są nierozłączne. Mówią o naszym życiu wewnętrznym. Ucisk i cierpienie mówi o naszych zewnętrznych okolicznościach, podczas gdy królestwo i cierpliwość mówi o naszym wewnętrznym pokoju. To właśnie ten stan wewnętrzny odróżnia dziecko Boże, Kościół, od reszty świata.

Ale prawda jest taka, że ​​nie tylko Kościół doświadcza ucisku, cierpień i prześladowań. Są ludzie, którzy są prześladowani za swoją ideologię, ale na tym dla wielu z nich życie kończy się cierpieniem, ale w życie dziecka Bożego wchodzi zarówno Królestwo, jak i cierpliwość. Chwała za to naszemu drogiemu Panu.

Słowo - Królestwo mówi nam o sferze władzy królewskiej. Tutaj oczywiście odnosi się do Królestwa Bożego, które znajduje się pod absolutną władzą naszego Pana. Wszystko w tym Królestwie jest pod Jego kontrolą. Nic nie może się wydarzyć w tym Królestwie bez Jego pozwolenia. Nic nie może dotknąć obywatela tego Królestwa bez wyraźnej zgody Króla. Żaden człowiek, żadne stworzenie, nawet diabeł nie może dotknąć obywatela tego Królestwa bez zgody jego Władcy. Wróg nie może dotknąć najmniejszej części naszej własności ani niczego, co do nas należy.

To dlatego apostoł Paweł tak śmiało mówi: „wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani. ” (Rzym. 8:28). Każde wydarzenie w naszym życiu bracia i siostry, bez względu na to, jak nieistotne może się nam wydawać, jest kontrolowane przez naszego Króla, ponieważ jesteśmy obywatelami Jego Królestwa. Chwała Mu za to.

Ale zwróćmy uwagę na trzecie słowo - cierpliwość. To jest nieuniknione następstwo ucisku i Królestwa. Cierpliwość - w tym słowie kryje się ciekawa myśl, a mianowicie - pozostawać uległym. Ponieważ jestem poddany Bogu, Jego Królestwu, ucisk, cierpienie, prześladowanie i wszelkiego rodzaju próby wytwarzają we mnie to, do czego Bóg przeznaczył mnie. A do czego przeznaczył mnie i ciebie? Byśmy się stali podobni do obrazu Syna Bożego. Wszystkie te doświadczenia składają się na to najwyższe dobro. Dlatego zawsze możemy radować się w każdych okolicznościach naszego życia. Dla chrześcijanina nie ma przypadku, gdyż naszym suwerenem jest sam Pan Bóg.

Dlatego drogi przyjacielu, Twoje cierpienie nie jest bezcelowe i nie jest bez znaczenia. Możesz więc razem z Pawłem powiedzieć: „pełen jestem pociechy i nader obfita jest radość moja we wszelkim ucisku naszym. ” (2Kor. 7:4). Kto, oprócz dziecka Bożego, może chlubić się słabościami swoimi. Radować się we wszelkim swoim ucisku. Nikt. Chwała temu, Który umiłował nas miłością wieczną, Który ma dla nas tylko dobre intencje, a nie złe, aby zgotować nam przyszłość i natchnąć nadzieją - mówi Słowo Boże.

Bracia i siostry, jeśli uczestniczymy w Jego cierpieniach, razem z Nim będziemy uwielbieni. Jeśli ktoś właściwie zrozumiał tę prawdę i wiernie podążał tą drogą, to był nim apostoł Paweł. Gdy pisał do wierzących w Koryncie, tak opisał swoje doświadczenia: „Zewsząd jesteśmy uciskani, lecz nie przygnębieni, bezradni, lecz nie zrozpaczeni; Prześladowani, ale nie opuszczeni, powaleni, ale nie pokonani. ” Teraz spójrzmy, co on mówi dalej: „Zawsze śmierć Jezusa na ciele swoim noszący, aby i życie Jezusa na ciele naszym się ujawniło. Zawsze bowiem my, którzy żyjemy, jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby i życie Jezusa objawiło się w naszym śmiertelnym ciele. ” (2Kor. 4:8-11). Nieco później w tym samym Liście mówi: „Jakby smutni, jednak zawsze radośni, jakby ubodzy, jednak wielu ubogacający, jakby nic nie mający, jednak wszystko posiadający. ” (2Kor. 6:10). Takie są doświadczenia dziecka Bożego będącego pod władzą Króla Jezusa Chrystusa.

Drogi przyjacielu, gdy znajdziesz się w sferze Jego Królestwa, Królestwa Jezusa Chrystusa, wtedy odkryjesz cel życia. Przeznaczone jest Tobie cierpienie, wiedz, że Pan jest z Tobą. Duch Boży podtrzyma Cię we wszelkich Twoich próbach, a to Twoje doświadczenie będzie Tobie radością.

A jeśli jeszcze nie poznałeś Jezusa przyjacielu, to wejdź na Jego ścieżkę, przyjmij jako swojego Zbawiciela i Pana. Wtedy znajdziesz sens życia. Wszystko, nawet najmniejsze wydarzenie w Twoim życiu, będzie miało znaczenie. Amen.

Świadectwo Jezusa Chrystusa.


 Apostoł Paweł siedzi za kratami rzymskiego więzienia i pisze swój ostatni List, adresując go do swojego młodego współpracownika Tymoteusza. Jakie wspaniałe błogosławieństwa mógł wspominać starzec Paweł, siedząc w lochu, od dnia gdy spotkał się ze zmartwychwstałym Chrystusem na drodze do Damaszku. Ile radości i zwycięstw przeżył podczas tych wielu lat wiernej posługi ten oddany sługa Chrystusa. A gdy wspominał cierpienia i prześladowania, które go spotkały, mógł powiedzieć, że Pan wybawił go z nich wszystkich. A niebawem, mówi w swoim ostatnim Liście: „mam być złożony w ofierze, a czas mojego odejścia nadchodzi. ” (2Tym. 4:6).

Tak, po tak szlachetnej pracy czeka go teraz męczeńska śmierć. I mając tego pełną świadomość, on pisze jednak do swojego młodego współpracownika, który stosunkowo niedawno rozpoczął swoją posługę, i mówi mu: „Nie wstydź się więc świadectwa naszego Pana ani mnie, jego więźnia, lecz weź udział w cierpieniach dla ewangelii według mocy Boga. ” (2Tym. 1:8).                                                                                                                             Ależ Pawle, mój wychowawco, czy nie możesz obiecać mi coś lepszego niż więzy, cierpienie i męczeństwo. Pawle, jeśli Ewangelia Chrystusowa do tego prowadzi, to jaki pożytek z naśladowania tej drogi. Boję się tego, nie jestem pewien, czy chcę takiego życia. Co więcej, jakie korzyści mogą przynieść cierpienia, więzienie i śmierć? Czy mogą one uwielbić Boga i przynieść dobre rezultaty dla Królestwa Bożego. Być może z takimi myślami bił się Tymoteusz. Wydaje się, że to byłoby zupełnie normalne.

I rzeczywiście, sądząc po ludzku, skoro życie jest tak krótkie, to dlaczego by je nie strzec i unikać niepotrzebnych cierpień i przedwczesnej śmierci? Ale tutaj musimy identyfikować się ze słowami Tego, Który powiedział: „Ja jestem prawdą” i On mówi też „kto znajdzie swoje życie, straci je, a kto straci swoje życie z mego powodu, znajdzie je. ” (Mat.10:39). A przy innej okazji Chrystus mówi: „Jeśli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, samo zostaje. Jeśli jednak obumrze, wydaje obfity plon. Kto miłuje swoje życie, utraci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. ” (Jana 12:25). To jest w zasadzie świadectwo Pana naszego Jezusa Chrystusa.

W Cezarei Filipowej Chrystus jasno i konkretnie wyraził swoje świadectwo, że „musi iść do Jerozolimy i wiele wycierpieć od starszych, od naczelnych kapłanów i uczonych w Piśmie, i być zabity. ” (Mat. 16:21). Ale zauważmy, że Chrystus nie zakończył na tych słowach, On jeszcze dodał te cudowne słowa: „a trzeciego dnia zmartwychwstać. ” To jest świadectwo Jezusa Chrystusa, że ​​przez cierpienie i śmierć, przez krzyż możliwe jest tylko życie i chwała Boża.

W kategoriach ludzkich to absurd. Człowiek widzi śmierć, widzi cierpienie i mówi: jaki jest sens tego wszystkiego? Czy może to dać jakiekolwiek pozytywne rezultaty? Otóż moi drodzy, my patrzymy swoimi oczami, ale nie oczami Bożymi, a człowiek jest krótkowzroczny, on nie widzi dalej poza tym, co rozumie. Gdy Chrystus objawił to swoje świadectwo, że musi cierpieć i umrzeć i to, że zmartwychwstanie, najwyraźniej nie wywarło to na uczniach żadnego wrażenia. Oni po prostu nie rozumieli tego, co powiedział, że zmartwychwstanie. Do tego stopnia byli przygnębieni, gdy usłyszeli o Jego przyszłych cierpieniach, że nie słuchali, czym zakończą się Jego cierpienia, a mianowicie najwspanialszym zwycięstwem, najwspanialszym przejawem mocy Bożej - Jego zmartwychwstaniem. Świadectwo Jezusa Chrystusa zawsze było i zawsze będzie dla człowieka kamieniem potknięcia.

Nie bez znaczenia jest fakt uzdrowienia niewidomego, na którego Jezus dwukrotnie włożył ręce. Przypomnijmy to zdarzenie. Opisane jest ono tuż przed oznajmieniem przez Piotra, że ​​Jezus Chrystus jest Synem Boga żywego. Czytamy o tym w rozdziale 8 Ewangelii Marka. Jest tu napisane, że Jezus „wziął ślepego za rękę, wyprowadził go poza wieś, plunął w jego oczy, włożył nań ręce i zapytał go: Czy widzisz coś? A on spojrzał w górę i powiedział: Widzę chodzących ludzi, jakby drzewa. ” (Mar. 8:23-24).

Tak, taki wzrok jest u człowieka, jeśli dotyczy to prawd duchowych. Co prawda, on ​​może być religijny, może mieć pewne doświadczenia z Panem i odłączył się od tego świata. Jednocześnie porzucił stary obraz życia, ale czegoś mu brakuje. On nie ma jasności. Jego wzrok jest tak mętny, że ​​w sprawach duchowych panuje u niego kompletne zamieszanie. Powinien rozsądzać duchowo, a nie jest do tego zdolny. Nie ma jasności, nie ma ostrości w jego wzroku.

Tak, Pan wziął ślepca za rękę, wyprowadził go poza wieś, włożył nań ręce, to jednak niewidomy musiał przyznać, że gdy patrzy na przechodzących ludzi, wydają się mu się jak drzewa. Ale zauważmy, że gdy tylko on przyznał ograniczenie swojego wzroku, Pan ponownie wkłada na niego ręce i każe mu spojrzeć w górę. I powiedziane jest: „I został uzdrowiony, tak że nawet z daleka widział wszystkich wyraźnie. ” (Mar. 8:25).

I zaraz po tym zdarzeniu Jezus idzie ze swoimi uczniami do Cezarei Filipowej i zapytuje uczniów: „Za kogo mnie ludzie uważają? ” (Mar. 8:27). A oni mu odpowiedzieli: Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, a jeszcze inni za jednego z proroków. I zapytał ich: A wy za kogo mnie uważacie? Wtedy Piotr, odpowiadając, rzekł mu: Tyś jest Chrystus. ” (Mar. 8:28-29). Można by powiedzieć, że był to pierwszy Boży dotyk oczu Piotra. Wcześniej był całkowicie niewidomy duchowo. Teraz zaczyna widzieć.                                                                 Ale zwróćmy uwagę na to, że gdy Chrystus zaczął mówić o swoich cierpieniach, śmierci i zmartwychwstaniu, to dla Piotra wszystko to było niejasne. Ta część objawienia była dla niego jeszcze mglista. Można powiedzieć że, jak ślepiec, widział przechodzących ludzi jak drzewa, tak Piotr zareagował całkiem normalnie, po ludzku.

Dlaczego powiedziałem, że normalnie, jak człowiek. Ale nie jak człowiek duchowy, ale cielesny. Gdy Chrystus objawił Piotrowi, że Syn Boży musi wiele wycierpieć i ostatecznie zostać ukrzyżowany, to on z powodu swojej duchowej krótkowzroczności mówi: „Nie przyjdzie to na ciebie. (Mat. 16:22). I temu uczniowi, który tylko co objawił: Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego, Pan zmuszony był powiedzieć: „Odejdź ode mnie, szatanie! Jesteś dla mnie zgorszeniem, bo nie pojmujesz tego, co Boże, ale to, co ludzkie. ” (Mat. 16:23).

Przypomnijmy sobie zdarzenie, jak Chrystus po swoim zmartwychwstaniu podszedł do dwóch uczniów idących drogą do Emaus, którzy byli bardzo przygnębieni tym faktem, że ukrzyżowano Jezusa. Oni nie poznali, że to zmartwychwstały Jezus idzie z nimi. Gdy byli z Nim, mieli nadzieję, że On jest tym, który wybawi Izrael. Jednak widzieli i pojmowali wszystko tylko częściowo. Czytali Pisma, ale rozumieli w nich tylko to, co widziały w nich ich krótkowzroczne oczy. Pan rzekł więc do nich: „O głupi i serca nieskorego do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Chrystus nie musiał tego wycierpieć i wejść do swojej chwały? ” (Łuk. 24:25-26). Na tę część Jego świadectwa oni nie zwrócili uwagi. Po prostu nie chcieli jej znać. Po cóż im martwy Mesjasz? Jak On może wybawić lud, jeśli zostanie uśmiercony? Ich wzrok duchowy nie był wyraźny. I powiedziane jest, że Chrystus „począwszy od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co o nim było napisane we wszystkich Pismach. ” (Łuk. 24:27). Innymi słowy, On zaświadczył im o Sobie, a świadectwem było nie tylko to, że jest Mesjaszem, wyzwolicielem swojego ludu i że On, to Syn Boży, ale także, że musi umrzeć, aby zbawić swój lud i zmartwychwstać, aby dać im nowe życie i by byli tam, gdzie On jest.

„Czyż Chrystus nie musiał cierpieć i wejść do swojej chwały? ” Świadectwo Jezusa Chrystusa mówi, że nie było innej drogi, jak tylko przez cierpienie i śmierć. Tylko tak On mógł wejść do swojej chwały. Chwała jest możliwa tylko przez krzyż. „Jeśli ktoś mi służy, niech idzie za mną, a gdzie ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś będzie mi służył, uczci go mój Ojciec. ” - mówi Chrystus. (Jana 12:26). To jest świadectwo Jezusa Chrystusa. Co prawda ono nieuchronnie poprowadzi nas drogą krzyża, cierpienia i prześladowania, ale na tym się ono nie kończy. Ono przywiedzie nas do zmartwychwstania, do chwały Chrystusa.

Dlatego Paweł niejako mówi - nie trać ducha Tymoteuszu, jeśli będziesz musiał cierpieć za Ewangelią Chrystusa, to Bóg da ci siłę nieść ten krzyż, a wiedz, że czeka cię wielka nagroda. Bądź dalekowzroczny. Ta wielka nagroda będzie twoją i obyś jej nie otrzymał wcześniej, niż wejdziesz do wiecznych przybytków. A wtedy z wielką radością usłyszysz głos Tego, który był martwy, a teraz żyje i On ci powie: „Dobrze, sługo dobry i wierny! nad małem byłeś wiernym, wiele ci powierzę; wejdź do radości pana swego. ” (Mat. 25:21).

Drodzy bracia i siostry, chciałbym zauważyć, że jest to jedyna droga. Świadectwo Jezusa Chrystusa, który prowadzi do życia, które przynosi owoce i kończy się radością, wielką radością. Przypomnijmy sobie, jak psalmista Dawid wyraził tę prawdę. „Którzy we łzach sieją, żąć będą w radości. Kto wychodzi z płaczem, niosąc ziarno siewne, będzie wracał z radością, niosąc snopy swoje. ” (Ps. 126:5-6).

Teraz powróćmy do tych dwóch uczniów udających się do Emaus. Po tym, jak Jezus objaśnił im, co zostało powiedziane o Nim w Pismach, łącznie z tym o swoich cierpieniach, to powiedziane jest, że przymusili Go by został, mówiąc: „Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił. ” (Łuk. 24:29). Tym samym przyznali, że potrzebują „drugiego dotknięcia„ Pana, aby mogli wyraźnie widzieć. Pan wszedł do domu i pozostał z nimi. A teraz spójrzmy uważnie co nastąpiło: „A gdy siedział z nimi za stołem, wziął chleb, pobłogosławił i łamiąc, podawał im. Wtedy otworzyły się ich oczy i poznali go. ” (Łuk. 24:30-31).

Tak, do tego momentu oni Go nie rozpoznali. Ich serca płonęły, gdy mówił do nich na drodze i gdy objaśniał im Pisma, ale był dla nich jak poruszające się drzewa. Patrzyli, a nie widzieli. Widzieli ruch, czuli życie, ich serce płonęło, ale przez cały ten czas On był ich oczom jakby skryty. Ale gdy wziął chleb, pobłogosławił go, łamał i dawał im, wtedy otworzyły się ich oczy. Właśnie w chwili gdy przełamywał chleb. Możliwe, że przypomniało im to wieczór, gdy w Wieczerniku przed ukrzyżowaniem Chrystus łamał z nimi chleb. Wydaje mi się, że to przełamanie mówi o Jego ciele, o Jego śmierci na krzyżu Golgoty. Tylko patrząc na krzyż Golgoty my możemy odzyskać nasz wzrok. O dałby nam Pan wyraźny wzrok, byśmy mogli ujrzeć, czym jest w pełni świadectwo Jezusa Chrystusa. Wtedy naprawdę będziemy mogli razem z apostołem Pawłem powiedzieć: „Nie wstydzę się ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto wierzy. ” (Rzym. 1:16). Moc naszego zbawienia tkwi w słowie o krzyżu, gdyż tam na krzyżu Chrystus w pełni dokonał naszego odkupienia. Gdy uwierzyliśmy w to Słowo o krzyżu, to właśnie w tym momencie staliśmy się dziećmi Bożymi.

Ale na tym nie kończy się nasze nowe życie. To dopiero początek. To nowe życie musi wielbić naszego Zbawiciela. Jak ono to uczyni? Mocą tego krzyża. Uczniowie zwyciężyli diabła przez „krew Baranka i słowo swego świadectwa i nie umiłowali życia swojego tak, by raczej je obrać niż śmierć. ” (Obj. 12:11). Świadectwo Chrystusa powinno być naszym świadectwem. Paweł mówi Tymoteuszowi - nie wstydź się świadczyć o Chrystusie. Mówi więcej, żeby trzymać się świadectwa Jezusa Chrystusa. A to obejmuje całe życie, a nie tylko to, co mówimy.

Można świadczyć o Chrystusie, a jednocześnie zaprzeczać Jego świadectwu. Świadectwo Jezusa Chrystusa powinno stać się naszym sposobem na życie. „Jeśli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię, nie obumrze, samo zostaje. Jeśli jednak obumrze, wydaje obfity plon. ” (Jana 12:24). Tak odpowiedział Chrystus, gdy przyszli do niego Grecy, którzy chcieli Go zobaczyć. Ich nie zadowalała grecka filozofia. Dusza ich była pusta i dlatego przyszli do Chrystusa myśląc, że odpowiedzi na ich pytania zostaną udzielone przez Chrystusa. Ale Chrystus dając za przykład ziarnko pszenicy, mówi Andrzejowi i Filipowi - nie mogę im nic dać, nie mogę ich zbawić, dopóki Sam nie umrę, jak ziarno, które wpada w ziemię. Powiedziawszy to, On teraz stosuje tę zasadę w stosunku do swoich uczniów i mówi: jeśli chcecie przynosić owoce, będziecie musieli podążać tą samą ścieżką. „Kto miłuje życie swoje, utraci je, a kto nienawidzi życia swego na tym świecie, zachowuje ku żywotowi wiecznemu. Jeśli kto chce mi służyć, niech idzie za mną, a gdzie Ja jestem, tam i sługa mój będzie; jeśli kto mnie służy, uczci go Ojciec mój. ” (Jana 12:25-26).

Drodzy bracia i siostry, aby zaspokoić spragnione dusze i aby Pan nasz był uwielbiony, oddajmy się całkowicie w ręce naszego Zbawiciela. I tak jak kiedyś On wziął 5 chlebów i 2 ryby, pobłogosławił je, przełamał i rozdał, tak postąpi i z nami. Ale nasze oddanie musi być bezwarunkowe. Resztę uczyni On. Dopiero po przełamaniu może nastąpić rozmnażanie. Nie inaczej. Niech Pan pomoże nam całkowicie Mu zaufać.

A jeśli jeszcze nie zostałeś zbawiony przyjacielu, to wiedz, że za Ciebie ciało Chrystusa zostało już przełamane. On już przelał Swoją krew za Twoje odkupienie. Musisz tylko przyjąć Jego cudowny dar zbawienia. Uczyń to teraz. Amen.

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.