RSS

Sąd Boży nad obłudą.


 Najsmutniejszą historią jak jest opisana na stronie Dziejów Apostolskich nie jest prześladowanie pierwszych chrześcijan, ani męczeństwo Szczepana czy Jakuba, czy wychłostanie rózgami sług Bożych Pawła i Sylasa i ich uwięzienie, nie, najtragiczniejsze wydarzenie, to historia opisana w rozdziale 5 tej Księgi, a mianowicie grzech Ananiasza i jego żony Safiry. Wielu z nas zna to tragiczne wydarzenie, a mimo to myślę, że warto będzie przytoczyć tekst. Zaczyna się on od wersetu 1, a kończy wersetem 10 tego 5 rozdziału: „A pewien mąż, imieniem Ananiasz, ze swoją żoną Safirą, sprzedał posiadłość i za wiedzą żony zachował dla siebie część pieniędzy, a resztę przyniósł i złożył u stóp apostołów. I rzekł Piotr: Ananiaszu, czym to omotał szatan serce twoje, że okłamałeś Ducha Świętego i zachowałeś dla siebie część pieniędzy za rolę? Czyż póki ją miałeś, nie była twoją, a gdy została sprzedana, czy nie mogłeś rozporządzać pieniędzmi do woli? Cóż cię skłoniło do tego, żeś tę rzecz dopuścił do serca swego? Nie ludziom skłamałeś, lecz Bogu. Ananiasz zaś, słysząc te słowa, upadł i wyzionął ducha. I wielki strach ogarnął wszystkich, którzy to słyszeli. Młodsi zaś wstali, owinęli go, wynieśli i pogrzebali. A po upływie około trzech godzin nadeszła i żona jego, nie wiedząc, co się stało. I odezwał się do niej Piotr: Powiedz mi, czy za taką cenę sprzedaliście rolę? Ona zaś rzekła: Tak jest, za taką. A Piotr do niej: Dlaczego zmówiliście się, by kusić Ducha Pańskiego? Oto nogi tych, którzy pogrzebali męża twego, są u drzwi i ciebie wyniosą. I upadła zaraz u nóg jego, i wyzionęła ducha. A gdy młodzieńcy weszli, znaleźli ją martwą, wynieśli i pogrzebali obok jej męża.” I ta historia kończy się takimi słowami: „I wielki strach ogarnął cały zbór i wszystkich, którzy to słyszeli.”

Pamiętajmy o tym, że wydarzenie to wiąże się ściśle z tym, co zostało powiedziane wcześniej, tj. pod koniec rozdziału 4. Tam w dwóch wersetach przedstawiony jest człowiek o imieniu Józef. Powiedziane jest o nim, że miał ziemię, którą sprzedał, a pieniądze przyniósł i złożył u stóp apostołów. Ten człowiek jest nam znany pod innym imieniem. Został on nazwany przez apostołów Barnaba - co się tłumaczy: Syn Pocieszenia. Został tak nazwany, ponieważ miał cudowną cechę - zdolność pocieszania. Imię Barnaba wywodzi się od słowa - parakletos, tego samego słowa, którym Chrystus nazwał Ducha Świętego - Pocieszyciela. „Ja wam poślę od Ojca, Duch Prawdy - Pocieszyciela” - powiedział Chrystus swoim uczniom, mając na myśli Ducha Świętego. (Jana 15:26).

Imię Barnaba ma takie samo znaczenie. Imię to doskonale oddawało istotę charakteru tego człowieka. Ileż lekcji możemy nauczyć się od tego człowieka napełnionego Duchem Świętym. Nic dziwnego, że apostołowie nazywali go Barnaba - Syn Pocieszenia. W rozdziale 11 czytamy, że „był to mąż dobry i pełen Ducha Świętego i wiary. ” (Dzieje 11:24). Już przy pierwszym spotkaniu z Barnabą pod koniec rozdziału 4 dostrzegamy pozytywne cechy tego człowieka. Prawdopodobnie Barnaba był człowiekiem zamożnym. Wiemy z opisu, że miał jakąś ziemię. Barnaba sprzedał ją i cały dochód przekazał apostołom. Czytamy o tym w wersecie 35, rozdziału 4. Pieniądze te później rozdzielano pomiędzy potrzebujących „i wydzielano każdemu, ile komu było potrzeba. ”

Barnabę cechowała szczodrość i zauważymy to już przy pierwszym spotkaniu z nim. On myśli nie tylko o sobie, ale także o ludziach potrzebujących. Był człowiekiem dobrym, nie egoistycznym, a człowiek dobry myśli nie tylko o sobie, ale i o innych. To nie znaczy jednak, że on zawsze taki był. Wiemy, że „nie ma, kto by czynił dobrze, nie ma ani jednego”, jak mówi Słowo Boże. (Rzym. 3:12). Tylko Chrystus może zmienić egoistę w dobrego człowieka. Dobroć Barnaby nie była jego własną, lecz Chrystusa. Tak, tylko Pan nasz Jezus Chrystus może uczynić człowieka dobrym.

Ale ktoś powie: dlaczego wśród wierzących i wśród ludzi odrodzonych są egoiści i ludzie samolubni, którzy myślą tylko o sobie i o swoich interesach. Powód jest bardzo prosty, nigdy nie pozwolili Jezusowi być Panem ich życia. Dlatego też powiedziane jest o Barnabie, że „on był pełen Ducha Świętego i wiary. ” (Dzieje 11:24). Oto sekret. To wyjaśnia jego dobroć, szczodrość, troskę i zainteresowanie innymi ludźmi. Był człowiekiem napełnionym Duchem Świętym. I to znalazło takie odzwierciedlenie w jego życiu, że apostołowie postanowili zmienić jego imię z Józefa, na Barnabę, tj. Syn pocieszenia.

Ale był on także człowiekiem pełnym wiary. Człowiek dobry, bezinteresowny, pełen Ducha Świętego, z pewnością będzie człowiekiem wiary. Barnaba był tak bardzo oddany Bogu, a dobroć i pełnia Ducha tak się w nim przejawiła, że ​​nic dziwnego, że on był pełen wiary. Ale on był nie tylko człowiekiem wiary, ale był pełen wiary, a wiara zawsze musi wyrażać się w czynach i w działaniu. Dlatego Barnaba sprzedaje swoją ziemię, a wszystkie otrzymane za nią pieniądze przekazuje na potrzeby innych. Jaką szczodrobliwą był duszą, jaką wielkoduszność widzimy w tym człowieku pełnym Ducha Świętego.

Całkowitym przeciwieństwem Barnaby byli mąż i żona - Ananiasz i Safira, o których autor Dziejów Apostolskich, Łukasz wspomina w rozdziale 5. Mimowolnie pojawia się pytanie: co skłoniło tych ludzi, Ananiasza i Safirę, do sprzedaży swojej ziemi, a także złożenia pieniędzy u stóp apostołów. Zauważmy, jak te dwa epizody są ze sobą blisko powiązane. Zaraz po tym, jak powiedziane jest o wielkodusznym postępku Barnaby, następnie czytamy historię Ananiasza i Safiry. Zwróćmy uwagę, jak jest powiedziane w naszym tłumaczeniu: „A pewien mąż, imieniem Ananiasz, ze swoją żoną Safirą, sprzedał posiadłość. ” itd. Słowa: a pewien wskazują, że następuje porównanie. Innymi słowy: Barnaba uczynił to i tamto, lecz Ananiasz zrobił coś innego. To, że te dwa wydarzenia są opisane w dwóch różnych rozdziałach, nie powinno odwracać naszej uwagi od integralności tekstu, ponieważ Biblia została podzielona na rozdziały i wersety znacznie później. Podziału na rozdziały i wersety nie było w tekście oryginalnym, tj. w języku greckim. Z tekstu jasno wynika, że ​​intencją autora było pokazanie kontrastu pomiędzy postępowaniem Barnaby i tych dwóch osób.

Gdy czytamy tekst, staje się jasne, że Ananiasz, widząc czyn Barnaby, chciał pokazać, że on nie jest gorszy. Widząc, jak wiele uwagi poświęcano Barnabie ze względu na jego szczodrość, Ananiasz pozazdrościł mu. Aby więc zwrócić uwagę na siebie, dogaduje się z żoną, że oni sprzedadzą posiadłość i złożą pieniądze u stóp apostołów, tak jak to uczynił Barnaba. W oczach zboru Ananiasz nie chciał wyglądać gorzej niż Barnaba i prezentował się jako hojny darczyńca. Chcę zaznaczyć, że nikt nie zmuszał wiernych do sprzedaży tego, co do nich należało i dzielenia się pieniędzmi z potrzebującymi. Nie było w tym celu żadnych rozporządzeń w zborach. Każdy przekazywał darowiznę całkowicie dobrowolnie. A że było to dobrowolne, dowiadujemy się ze słów apostoła Piotra. Po tym, jak Bóg objawił mu, że Ananiasz dopuścił się oszustwa, zataiwszy kwotę jaką otrzymał za swój majątek, Piotr mówi do niego: „Czyż póki ją miałeś, nie była twoją, a gdy została sprzedana, czy nie mogłeś rozporządzać pieniędzmi do woli? ” (Dzieje 5:4). Otóż gdyby Ananiasz sprzedawszy swój majątek, oddał tylko część pieniędzy, ale nie ukrywał tego, nie udawał, że oddaje wszystko, nie byłoby w tym nic grzesznego. Ale jego grzech polegał na tym, że skłamał, był hipokrytą i za ten grzech Ananiasz i jego żona zostali osądzeni.

A wszystko zaczęło się od zazdrości. Ananiasz i Safira zaczęli zazdrościć i zawiść ich zgubiła. Słowo Boże mówi: „Zawiść jest twarda jak grób. Jej żar jak żar ognia i jak żarliwy płomień.” (PnP. 8:6). Zazdrość Ananiasza i Safiry dała diabłu miejsce w ich sercach. Apostoł Piotr mówi: „Ananiaszu, czym to omotał szatan serce twoje, że okłamałeś Ducha Świętego. ”          Jak bardzo imiona tych dwóch osób nie odzwierciedlają istoty ich imion. Imię Ananiasz oznacza łaskę Bożą (Bóg jest miłosierdziem) , a Safira oznacza - piękną. Imiona ich więc nie odpowiadały temu, kim naprawdę byli.

Pamiętamy, co Chrystus był zmuszony powiedzieć kościołowi w Sardes. Jest to zapisane w trzecim rozdziale Księgi Apokalipsy: „Znam uczynki twoje: Masz imię, że żyjesz, a jesteś umarły. ” I dalej Pan ostrzega: „Jeśli tedy nie będziesz czujny, przyjdę jak złodziej, a nie dowiesz się, o której godzinie cię zaskoczę. ” (Obj. 3:1,3).                                                                Czy zauważyliście w czym zawierał się grzech członków tego kościoła, chociaż nie wszystkich? Było w nim kilka osób, które nie skalały swoich szat - jak mówi sam Pan. Grzechem tych ludzi był grzech obłudy. Oni udawali i wydawali się być kimś, kim nie byli. Nosili imię, które mówi że żyją, ale w rzeczywistości byli martwi. Chrystus ostrzega ich, że ​​jeśli się nie upamiętają, sąd nad nimi będzie nieunikniony.

Jeśli mówimy o tym, jakiego grzechu Bóg nienawidzi najbardziej, to jest to obłuda. Chrystus zwraca się do obłudników najostrzejszymi słowami i mówi, że czeka ich największa kara. Jakie ostre i palące słowa skierował Pan do takich ludzi. Dlaczego? Ponieważ hipokryzja opiera się na kłamstwach. „Nie ludzi okłamaliście, lecz Boga” - mówi Piotr do Ananiasza. Ananiasz chciał udawać kogoś, kim nie był, ale dlaczego? Dlatego, że pozazdrościł Barnabie, chciał, aby ludzie myśleli o nim i jego żonie Safirze, jako o dobrych ludziach, pełnych Ducha Świętego. Tak, zazdrość jest żar ognia, jej strzały są ognistymi strzałami, a płomień jest bardzo żarliwy.

Czy nie jesteśmy wszyscy w niebezpieczeństwie, czy nie jesteśmy winni tego grzechu. Spójrzmy, dokąd prowadzi on człowieka. Jeden wierzący zaczyna zazdrościć drugiemu. Dlaczego nie mam takiego daru, jak na przykład on, dlaczego wszyscy chwalą go, a na mnie nie zwracają uwagi. Gdzie sprawiedliwość? Wszystkie te uczucia pochodzą z naszego upadłego człowieka. Zazdrość jest całkowitym przeciwieństwem miłości. Miłość jest mocna jak śmierć. Wielkie wody nie ugaszą miłości, a strumienie nie zaleją jej - jak mówi Księga Pieśni nad Pieśniami. (PnP. 8:7). A w Nowym Testamencie Paweł mówi: „Miłość jest cierpliwa, miłość jest dobrotliwa, nie zazdrości. ” (1Kor. 13:4).

Ananiasz i Safira nie działali z miłości. W ich sercach nie było miłości Bożej. Gdyby miłowali Pana, nie byliby zazdrośni. Powierzyliby siebie Panu i byliby zadowoleni z tego, co im Pan dał. Oni nie znali Pana. Są jak ten człowiek z przypowieści Chrystusa, który zakopał swój talent w ziemi, ale nie dlatego, że miał tylko jeden talent, ale dlatego, że nie znał swego pana. On własnymi słowami mówi o tym: „Panie! Wiedziałem o tobie, żeś człowiek twardy, że żniesz, gdzieś nie siał, i zbierasz, gdzieś nie rozsypywał. Bojąc się tedy, odszedłem i ukryłem talent twój w ziemi. ” (Mat. 25:24-25). Tak, on w ogóle nie znał pana swego. Pan jego był sprawiedliwy, był dobry, dawał każdemu według jego zdolności i nie żądał od tego, któremu powierzył na przykład dwa talenty, aby oddał dziesięć talentów, nie, każdemu według jego sił. I zauważmy, że zarówno ten, który otrzymał 5, jak i ten, który otrzymał 2, otrzymali tę samą pochwałę od pana, gdy on wrócił i poprosił o rozliczenie się. Pierwszym dwóm sługom mówi: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Nad tym, co małe, byłeś wierny, wiele ci powierzę; wejdź do radości pana swego. ” (Mat. 25:21). Ale temu, który zakopał swój talent pan jego rzekł: „Sługo zły i leniwy! Wiedziałeś, że żnę, gdzie nie siałem, i zbieram, gdzie nie rozsypywałem. Powinieneś był więc dać pieniądze moje bankierom, a ja po powrocie odebrałbym, co moje, z zyskiem. Weźcie przeto od niego ten talent i dajcie temu, który ma dziesięć talentów. ” (Mat. 25:26-28). Tak oto on stracił wszystko.

Sługą z przypowieści kierował egoizm, niewiara i samolubstwo, podobnie jak Ananiaszem i Safirą. W efekcie oni stracili wszystko. To, co myśleli, że zatrzymają dla siebie podstępem, zginęło wraz z nimi. Bardziej umiłowali nieprawy świat, niż życie z Bogiem, a to zawsze prowadzi do zguby.

Cóż za żywy przykład egoizmu, obłudy i kłamstwa widzimy w Judaszu. On bardziej pokochał 30 srebrników, ale nigdy nie był w stanie z nich skorzystać. Ani Judasz, ani Ananiasz, ani Safira nie mieli okazji skorzystać z tego, co nieuczciwie sobie przywłaszczyli. Takie jest nieubłagane prawo uczciwości.

Ale ktoś zapyta: dlaczego dzisiaj nie widzimy podobnych przejawów sądu Bożego nad tym grzechem obłudy. Chrystus ostrzega kościół w Sardes, że jeśli nie upamiętają się, przyjdzie do nich jak złodziej i nie będą wiedzieli, o której godzinie do nich przyjdzie. Judasz wkrótce po swoim karygodnym postępku powiesił się, a sąd Boży natychmiast wykonał się na Ananiaszu i Safirze.

Wiedz przyjacielu, że jeśli jesteś winny i jeszcze nie pokutowałeś, to sąd Boży może Cię spotkać w każdej chwili. Jeśli sąd jeszcze Cię nie dosięgnął, nie wahaj się, upamiętaj się, póki jest jeszcze na to czas. Przypomnijmy słowa Chrystusa o Izebel, o tej kobiecie, która nauczała i zwodziła wyznawców kościoła w Tiatyrze: „Dałem jej czas, aby się upamiętała, ale nie chce się upamiętać we wszeteczeństwie swoim. ” (Obj. 2:21). Dałem jej czas - mówi Chrystus, ale ona nie wykorzystała tego najcenniejszego daru, jaki daje się człowiekowi - czas. Zarówno Ananiasz, jak i Safira otrzymali ten czas. Ananiasz mógł upamiętać się już w chwili, gdy apostoł Piotr zadał mu pierwsze pytanie. „Ananiaszu, czym to omotał szatan serce twoje, że okłamałeś Ducha Świętego i zachowałeś dla siebie część pieniędzy za rolę? ” W tej chwili mógł powiedzieć: Zgrzeszyłem, Panie. Bądź miłościw mnie grzesznemu. A Pan zlitowałby się nad nim i bez wątpienia przebaczyłby mu jego grzech. Ale Ananiasz odrzucił możliwość okazania skruchy. Myślał, że dalej może oszukiwać zarówno ludzi, jak i Boga. To samo można powiedzieć o jego żonie Safirze. I jej dana była możliwość wyznania swoich grzechów i pokuty, ale nie skorzystała z tej możliwości. Los jej duszy wisiał na włosku, mimo to nie wykorzystała tej błogosławionej chwili. Spójrzmy, co Piotr mówi do Safiry: „Powiedz mi, czy za taką cenę sprzedaliście rolę? ” Dlaczego takie pytanie? Piotr daje jej możliwość upamiętania się i wyznania swojego grzechu. A potem padły trzy słowa, które otworzyły jej drzwi do piekła - tak, za tyle. Te trzy słowa w odpowiedzi Safiry zadecydowały o jej losie, skazując ją na wieczne męki, które nigdy się nie skończą. Ani Ananiasz, ani Safira nie spodziewali się, że przez oszustwo, kłamstwo i obłudę tak nagle znajdą się w wieczności, ale w wieczności nie z Bogiem, ale w wieczności z diabłem i jego aniołami.

Cóż to za poważne pytanie, drodzy przyjaciele: gdzie spędzimy wieczność? Jakże głupio jest odkładać zbawienie naszej nieśmiertelnej duszy. Do człowieka, który myślał, że przed nim jeszcze wiele lat życia tu na Ziemi, który powiedział do swojej duszy: Duszo, masz wiele dóbr złożonych na wiele lat; odpocznij, jedz, pij, wesel się. Ale rzekł mu Bóg: Głupcze, tej nocy zażądają duszy twojej; a to, co przygotowałeś, czyje będzie? ” (Łuk. 12:19-20). Ten człowiek z przypowieści Chrystusa myślał tylko o życiu doczesnym. Nie obchodziło go i nawet nie myślał o wieczności. Bóg nazywa go głupcem.

Rzeczywiście, jaką głupotą jest drogi przyjacielu nie przygotować się do wieczności, „cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za duszę swoją? ” (Mat. 16:26). Jak odpowiesz na t0 pytanie? Nawet jeśli twój grzech jest tak samo zgubny, jak grzech Ananiasza i Safiry, ale teraz upamiętasz się i wyznasz swój grzech obłudy i wezwiesz imię Pana, wtedy On Ci przebaczy i zbawi. Pan dzisiaj mówi Tobie - dałem Ci czas na upamiętanie. Co daliby Ananiasz i Safira, gdyby mogli powtórzyć ten moment, w którym otrzymali możliwość upamiętania się? Ale niestety, teraz jest już za późno. Przyjacielu, pomyśl o tym, byś nie przegapił tej okazji, bo gdy przekroczysz próg wieczności, czekać Cię będą wieczne męki.

Sprawdź siebie drogi przyjacielu, czy jesteś zbawiony, czy naprawdę narodziłeś się na nowo, czy też masz tylko imię, jakbyś żył, ale jesteś martwy? Czy nie znasz Pana i nigdy nie słyszałeś Jego słów: odpuszczone są Ci grzechy Twoje. Dziś jest dzień w którym słyszysz wołanie Jezusa, nie zasmucaj Ducha Świętego, nie odrzucaj Jego napomnień. Słowo Boże mówi: „Szukajcie Pana, dopóki można Go znaleźć, wzywajcie go, dopóki jest blisko! ” (Iz. 55:6). Każdy bowiem, kto wezwie imię Pana, będzie zbawiony. Amen.

Oto Baranek Boży.


 „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. ” (Jana 1:29). Jakie ważne dla nas słowa. Zanim jednak zagłębię się w istotę tego tekstu, chcę zwrócić uwagę na to, co one oznaczają. Mówią one nam przede wszystkim, że cała ludzkość jest winna przed Bogiem i znajduje się w grzesznym, zagubionym stanie.

Być może przyjacielu jesteś jednym z tych, który nie naruszył praw i zasad społecznych, masz umiarkowany, miły charakter, twoje zachowanie zarówno w domu, jak i w miejscach publicznych jest akceptowalne. Poza tym jesteś człowiekiem religijnym i masz pobożny wygląd. A mimo to jesteś zgubionym grzesznikiem, bo wszelka nasza sprawiedliwość przed Bogiem jest jak „splugawiona szata„, jak mówi Biblia. Bez względu na to, jak bardzo moralny i sprawiedliwy możesz wydawać się w swoich oczach i w oczach innych, wiedz, że nadal jesteś zgubioną duszą, ponieważ pozostajesz bez żywej wiary w Pana Jezusa Chrystusa, bez życia Bożego.

„Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. ” W tych krótkich słowach tekstu wyraża się cała Dobra Nowina, cała Ewangelia. Drugą rzeczą, na którą musimy zwrócić uwagę - to słowo Baranek. Ono mówi nam o ofierze. O jakiej ofierze? Zgodnie z zakonem żydowskim, człowiek, który zgrzeszył przed Bogiem, musiał złożyć Bogu krwawą ofiarę za swój grzech, aby dokonać przebłagania za siebie. Wszystkie te starotestamentowe ofiary obrazowo wskazywały na Jezusa Chrystusa, że ​​On stanie się ofiarą za grzech, stanie się Barankiem Bożym.

Chciałbym przede wszystkim przypomnieć, że sprawiedliwość Boża wymaga kary za grzech. Pragnąc zbawić grzesznika, Bóg, nie naruszając Swojej sprawiedliwości, dokonuje zbawienia od śmierci grzesznika przez Swojego Syna, Baranka Bożego. Jezus Chrystus, Syn Boży, zstąpił na Ziemię i wziął na Siebie grzechy świata i poniósł karę za każdego z nas. On musiał wypić ten „kielich gniewu„ na który zasłużyliśmy my. Bóg Ojciec przyjął tę ofiarę Swojego Syna. Jego ofiara stała się ofiarą przebłagalną, ofiarą zastępczą za wszystkich, którzy pokładają swoją nadzieję w Nim i przyjmują Go wiarą. Podobnie jak według zakonu człowiek składał w ofierze baranka za swoje grzechy, tak Jezus Chrystus, nasz Pan i Zbawiciel, złożył Siebie w ofierze za nasze grzechy. On wypił kielich gniewu Bożego, abyśmy nie cierpieli męki ognia piekielnego. Dlatego nie ma innej drogi zbawienia, jak tylko przez ofiarę Baranka Bożego. Bóg nie może złagodzić kary ze względu na Swoją sprawiedliwość, będąc prawym i sprawiedliwym. Nie może nie osądzić grzesznika, gdyż nienawidzi grzech. „Chrystus został zraniony za występki nasze, starty za winy nasze” - jak mówi Słowo Boże. (Iz. 53:5).

A teraz Bóg zwracając się do nas, mówi, że jeśli złożymy całą nadzieję w Jezusie, to zasługa Jego zastępczej śmierci zostanie nam przypisana i będziemy w Nim mieli życie wieczne. Jest to możliwe przyjacielu, ponieważ Jezus umarł za Ciebie i za mnie na krzyżu Golgoty. Jednak tekst nie mówi tylko o Baranku, ale mówi: „Oto Baranek Boży. ” Słowo „oto” określa tego Baranka jako Baranka szczególnego, wyjątkowego, nieporównywalnego z żadnym innym. Tę zastępczą ofiarę wyznaczył sam Bóg.

Śmierć Jezusa Chrystusa jest wyjątkową ofiarą, jedyną ofiarą za grzechy całego świata. To bardzo ważny fakt. „Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich ... to Panu upodobało się utrapić go cierpieniem. ” (Iz. 53:6,10). Sam Bóg ustanowił Chrystusa jako ofiarą przebłagalną za ludzkie winy i dlatego też Bóg nie może odmówić przebaczenia grzesznikowi, który wiarą przyjmuje tę ofiarę przebłagalną. Chwała Mu za to na wieki! Tak, jeśli ta ofiara umiłowanego Syna zaspokaja Boga, to najbardziej obciążona grzechem dusza może znaleźć w Nim spokój i nadzieję.

„Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. ” Gdy Chrystus zajął nasze miejsce, wszystkie grzechy spadły na Niego. Oznacza to, że grzech ten nie może znajdować się jednocześnie w dwóch miejscach. Dlatego też, gdy wiarą przyjmuję Chrystusa, mój grzech staje się nie moim brzemieniem, ale Chrystusa. Jezus wziął mój grzech na Siebie. W Słowie Bożym powiedziane jest: „On grzechy nasze sam na ciele swoim poniósł na drzewo”, przyjął więc karę, którą każdy z nas miał ponieść. (1Ptr. 2:24). Swoją śmiercią On zgładził nasze grzechy. One przestały istnieć, zostały wymazane na wieki. Gdzie jest teraz mój dług za moje grzechy? Nie ma. A dokonał to wszystko dla każdego z nas Baranek Boży, każdemu kto przychodzi do Niego z wiarą i upamiętaniem.

Dla ciebie przyjacielu, który jeszcze nie poznałeś Chrystusa, jest to jedyna nadzieja zbawienia, gdyż „nie ma w nikim innym zbawienia; nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni”, jak tylko imię Jezus. (Dzieje 4:12). Jeśli Chrystus jest Barankiem Bożym, jeśli Chrystus wziął na siebie grzech świata, to co pozostaje Ci uczynić? Uwierz w Pana Jezusa Chrystusa, zaufaj Mu jako swojemu osobistemu Zbawicielowi, przyjmij Boże objawienie o Nim i pokładaj nadzieję jedynie w Jego zbawczej mocy. Taka jest droga Twojego zbawienia.

Ilu jest ludzi, którzy chcą zrozumieć to czy tamto, zanim przyjmą zbawienie? Nasz tekst mówi, że wszystko, czego potrzeba, to patrzeć oczami wiary na Baranka Bożego, nie filozofować, nie mędrkować, ale ufać i wierzyć, że Jezus Chrystus jest naszym Zbawicielem, że wziął na Siebie nasze grzechy aby nas zbawić. Spójrz na Niego, uwierz w Niego, bo On uczynił wszystko dla Twojego zbawienia. On chce Ci pomóc!

Tę cudowną prawdę można zilustrować przykładem ludu Izraela i miedzianego węża. „Gdy Izraelici zaczęli narzekać przeciwko Bogu i Mojżeszowi wtedy zesłał Pan na lud jadowite węże, które kąsały lud. Przyszedł więc lud do Mojżesza i rzekł: Zgrzeszyliśmy, bo mówiliśmy przeciwko Panu i przeciwko tobie; módl się do Pana, żeby oddalił od nas te węże. I modlił się Mojżesz za lud. I rzekł Pan do Mojżesza: Zrób sobie węża i osadź go na drzewcu. I stanie się, że każdy ukąszony, który spojrzy na niego, będzie żył. I zrobił Mojżesz miedzianego węża, i osadził go na drzewcu. A jeśli wąż ukąsił człowieka, a ten spojrzał na miedzianego węża, pozostawał przy życiu. ” (Ks.Liczb 21:5-8).                                                                      Zatem jedyne, co Izraelita musiał uczynić, to spojrzeć na miedzianego węża. Mojżesz wywyższył węża na pustyni i wskazując na niego, powiedział: spójrzcie, a pozostaniecie przy życiu! Zapewne wśród ukąszonych byli tacy, którzy wątpili i myśleli, że nie można być uleczonym od samego spojrzenia na węża. Myśleć tak, to znaczy obrażać Boga. Nie ma takiego grzesznika, którego Chrystus nie mógłby zbawić.

Mój przyjacielu, skieruj swój wzrok na Chrystusa, a będziesz żył. Tak, każdy ukąszony przez węża został zatruty jadem, ale dzięki wielkiemu miłosierdziu Bóg zapewnił wyjście - ten, kto został ukąszony, patrząc na miedzianego węża był uzdrowiony w mgnieniu oka i pozostawał przy życiu. Podobnie każda dusza, która kieruje swój wzrok na Chrystusa, na Golgotę, otrzymuje zbawienie. „I jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny.” - mówi Słowo Boże (Jana 3:14-15). Tę drogę wyznaczył Bóg jako jedyną drogę zbawienia. A ten, kto z wiarą patrzy na Baranka Bożego, otrzymuje przebaczenie i pokój, a ci, którzy odrzucają Go, muszą zginąć. Niech bezgraniczne miłosierdzie Boże pomoże Ci przyjacielu, abyś gdy usłyszysz te słowa, nie odrzucił Jezusa Chrystusa, ale patrząc na Niego z wiarą, stał się dzieckiem Bożym. Uczyń to teraz, a będziesz miał żywot wieczny! Amen.

Eli, Eli, Lama Sabachtani.


 W rozdziale 27, wersecie 46 Ewangelii Mateusza czytamy następujące słowa: „A około dziewiątej godziny zawołał Jezus donośnym głosem: Eli, Eli, lama sabachtani! Co znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? ” Poprzedni werset mówi: „A od szóstej godziny do godziny dziewiątej ciemność zaległa całą ziemię. ” I z głębi tej ciemności słychać rozdzierający serce krzyk ukrzyżowanego Zbawiciela: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił? ”

W tej chwili ciemności, która ogarnęła całą ziemię, cierpienie Zbawiciela osiągnęło punkt kulminacyjny. Dlatego Bóg pogasił światłość, aby skryć od ludzkich oczu to, czego doświadczał wówczas Jego umiłowany Syn. To stało się wtedy, gdy sam Bóg musiał odwrócić swoje oblicze od Swego Jednorodzonego Syna. Tam Bóg pozostawił swojego Syna.

Żadna inny człowiek nie był tak opuszczony przez Boga. To człowiek z własnej woli oddzielił się od Boga, lecz Bóg nigdy go nie opuścił. Grzech popełniony przez człowieka jest powodem tego oddzielenia od Boga, ale tutaj Bóg opuszcza Tego, który nigdy nie popełnił ani jednego grzechu, jedynego w dziejach ludzkości, który nie złamał najmniejszego przykazania Bożego, a mimo to Bóg Go opuszcza wiszącego na krzyżu.

Dlaczego? To jest tajemnica, którą nie sposób pojąć. Sam Chrystus mówi: dlaczego mnie opuściłeś? Nie ma ani jednego przypadku w Ewangelii, w którym Chrystus zadałby podobne pytanie swojemu Ojcu. Któż wyjaśni, czego doświadczył Zbawiciel w tej krytycznej godzinie. Jeśli zapytacie mnie: jak wyjaśnić odkupienie, to muszę odpowiedzieć, że sam Chrystus gdy to dokonywał, biorąc na siebie grzech świata, powiedział: czemu. Dlatego też, jeśli On musiał powiedzieć - dlaczego, to jak w ogóle można starać się wyjaśnić głębię tej największej ze wszystkich tajemnic. Co prawda Słowo Boże mówi nam, co wydarzyło się w tamtej chwili, ale kto może wniknąć w tajemnicę odkupienia.

Powiedziane jest, że nawet aniołowie chcieli zrozumieć znaczenie tej tajemnicy, ale oni tym bardziej nie są w stanie zrozumieć odkupienia dokonanego przez Zbawiciela, ponieważ ich to nie dotyczy. Odkupienie zostało dokonane nie ze względu na aniołów, ale ze względu na grzeszną ludzkość. Dlatego w pokorze drodzy przyjaciele musimy ograniczyć się tylko do tego, co mówi nam Pismo Święte, a reszta niech pozostanie Bożą tajemnicą. Ktoś tak to ujął w odniesieniu do czwartej wypowiedzi Zbawiciela na krzyżu Golgoty. Te słowa zostały powiedziane, aby człowiek wiedział, ale także, aby zrozumiał, ile jest w tych słowach tego, czego nie da się poznać.

Co więc można zrozumieć z tego wołania Zbawiciela? Wyjaśnić to mogą słowa wypowiedziane trzy lata przed wydarzeniami na Golgocie przez posłańca naszego Pana, Jana Chrzciciela. Przypomnijmy, co on powiedział: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. ” (Jana 1:29). To, co wydarzyło się na Golgocie, w tej najciemniejszej godzinie w historii świata, było wypełnieniem tego, co powiedział Jan Chrzciciel: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. ” To jest Ten, który wziął na siebie mój i Twój grzech, mój przyjacielu. Wziął na Siebie winę całego świata i kosztowało Go to śmierć. Sprawiedliwy umarł za niesprawiedliwych.

Nie znam innego miejsca w Piśmie Świętym, które by w sposób tak prosty odsłaniało nam tajemnicę odkupienia, a mianowicie to, co wydarzyło się w tamtym momencie na krzyżu, jak napisał apostoł Paweł w swoim 2 Liście do Koryntian. Ile razy cytuję ten fragment i za każdym razem staram się je jeszcze bardziej zrozumieć i wyjaśnić. Spójrzmy co jest napisane w rozdziale 5, wersecie 21, 2 Listu do Koryntian: „On tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił, abyśmy w nim stali się sprawiedliwością Bożą. ” Niestety w niektórych tłumaczeniach dodano dwa słowa, których nie ma w oryginale. A te dwa dodatkowe słowa zniekształcają sens tekstu. W tekście greckim nie ma słów „ofiarą za grzech”. Tekst ten należy czytać w następujący sposób: „tego, który nie znał grzechu” – mówi się o Chrystusie. Bóg Ojciec uczynił grzechem tego, który nie znał grzechu, abyśmy mogli w Nim być, tzn. w Jezusie Chrystusie zostali usprawiedliwieni przed Bogiem.

Ktoś powie - zupełnie tego nie rozumiem. I ja do końca nie rozumiem. To właśnie to, co wydarzyło się w chwili, gdy Chrystus zawołał: „Boże mój, Boże mój! Czemuś mnie opuścił? W tym momencie na krzyżu Bóg uczynił swojego Syna grzechem za nas. I jednocześnie Bóg musiał opuścić Go.

Jezus nigdy nie popełnił żadnego grzechu. Był bez skazy i bez zmazy - czysty Baranek wiszący na haniebnym krzyżu. Ale gdy grzech został na Niego złożony, gdy On wziął go na siebie, Syn Boży stał się grzechem. Co więcej, tylko On mógł wziąć na siebie karę za grzechy innych, ponieważ sam nie zasługiwał na żadną karę, będąc bezgrzesznym. Dlatego nikt inny nie mógł dokonać odkupienia, tylko On. On jeden, gdyż On nie umarł za swój grzech, bo nie miał grzechu, ale za grzech mój i Twój. On stał się moim grzechem i dlatego w Nim stałem się sprawiedliwym przed Bogiem.

Mój przyjacielu, jeśli chcesz dowiedzieć się, jak bardzo ohydny jest grzech, jak bardzo straszny, dlaczego Bóg go nienawidzi, to musisz przyjść do krzyża Golgoty. Musisz spojrzeć na ukrzyżowanego Chrystusa, na sprawiedliwego, który umarł w miejsce niesprawiedliwych. Żadną inną ceną, żadnym innym czynem On nie mógłby uśmierzyć gniew Boży wobec grzechu. I w momencie, gdy to uczynił, Bóg Go opuścił. „Boże mój, Boże mój! Czemu mnie opuściłeś?

Tak, drodzy przyjaciele, On za nas wypił cały kielich grzechu i doświadczył całej grozy rozłąki z Ojcem. Aby nas wybawić od wiecznej kary wynikającej z naszych grzechów, Jezus Chrystus, czystszy Baranek Boży, sam poniósł nasze grzechy na drzewo. I chociaż grzechu On nie popełnił, ani nie znaleziono zdrady w ustach Jego, złożywszy na Niego grzechy wszystkich, czyniąc Go grzechem, Bóg musiał w tej godzinie męki odwrócić swoje oblicze od Swego Syna i opuścić Go. Tak, bezlitosne męki Jego świętego ciała, biczowanie, opluwanie, kpiny tłumu, korona cierniowa, to wszystko znosił On w milczeniu. „Jak jagnię na rzeź prowadzone i jak owca przed tymi, którzy ją strzygą, zamilkł i nie otworzył swoich ust. ” (Iz. 53:7).

Wszystkie te straszliwe cierpienia znosił On w milczeniu, bez szemrania, bez słów, ale gdy został opuszczony przez Boga, wtedy woła: „Eli, Eli, lama sabachtani! ” Jego jedyna skarga przyszła, gdy został pozostawiony przez Ojca. On nie powiedział Piotrowi, dlaczego się Mnie zaparłeś i Mnie opuściłeś, ani Judaszowi, dlaczego Mnie zdradziłeś, chociaż były to powody do głębokiego żalu naszego kochającego Zbawiciela. Ale zostać opuszczonym przez Ojca, opuszczonym przez Tego, z którym miał bliską i stałą jedność, z Tym, o którym mógł powiedzieć: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy”, to ze wszystkich cierpień okazało się najbardziej trudne do zniesienia. Był to śmiertelny cios, który przeszył serce ukrzyżowanego Zbawiciela.

Tak więc ze względu na nas, abyśmy w Nim zostali usprawiedliwieni przed Bogiem, Jezus Chrystus zakosztował całej goryczy i całej okropności utraty Boga. Aby nas wybawić od wiecznej męki za grzechy, On, Syn Boży, sam na Swoim ciele poniósł nasze grzechy na drzewo. I chociaż grzechu nie popełnił, na Niego spadł cały gniew Boży przeciwko grzechowi. To tutaj Boża nienawiść do grzechu objawia się nam, jak nigdzie indziej. O, gdyby tylko grzesznik wiedział, w jak strasznym oderwaniu od Boga on się znajduje. Gdyby choć na krótką chwilę mógł odczuć całą grozę tego, co to znaczy być na zawsze oddzielonym od Boga, szybko pospieszyłby do stóp krzyża, przyjmując tam cudowne wybawienie, które Zbawiciel tak drogo dla niego odkupił, wtedy w tym momencie byłby zbawiony.

Drogi przyjacielu, wystarczy, że przyjmiesz wiarą to, co Chrystus dla Ciebie uczynił. Dopóki tego nie uczynisz, gniew Boży ciąży na Tobie. Spójrz, co mówi Słowo Boże: „Na tym polega sąd, że światłość przyszła na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność, bo ich uczynki były złe. ” (Jana 3:19). Dlatego Chrystus wszedł w tę ciemność. Stał się grzechem, wziął na Siebie gniew Boży, abyś Ty mógł stać się dzieckiem światłości. Ale Ty musisz przyjąć Jego ofiarę. Tylko wtedy zostaniesz przyjęty przez Boga. „Nikt nie przychodzi do Ojca, jak tylko przeze Mnie. ” - mówi Jezus Chrystus. (Jana 14:6).

Przyjacielu, nie zrozumiesz miłości Boga, dopóki nie zrozumiesz, jak straszny jest grzech. Twój grzech nie tylko oddzielił Cię od Boga, ale stał się przyczyną śmierci Syna Bożego. Ty musisz przyznać przed Bogiem, że jesteś grzesznikiem, który zasługuje na sąd i karę za swój grzech. Tylko ten, kto uzna się za grzesznika, przyjdzie do krzyża Golgoty, przyjmie zbawienie od Pana. Słowo Boże wyraźnie mówi, że „wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej. ” (Rzym. 3:23). Bóg ze swojej strony uczynił wszystko, aby zmiłować się nad Tobą i dlatego zawsze wzywa ludzi do pokuty. Jest bowiem powiedziane: „Albowiem wyznaczył dzień, w którym będzie sądził świat sprawiedliwie przez męża, którego ustanowił, potwierdzając to wszystkim przez wskrzeszenie go z martwych. ” (Dzieje 17:31). Tu mowa jest o Jezusie Chrystusie.

Niech nikt nie myśli, że w tym wyznaczonym dniu okaże mu się jakąkolwiek wyrozumiałość, jeśli teraz, w tym czasie łaski, nie przyjął tego, co Chrystus tak drogo nabył dla niego Swoją śmiercią. Powiedz mi przyjacielu, jak unikniesz kary, zaniedbując to zbawienie. To jedno z pytań, na które nie jesteś w stanie odpowiedzieć. Nie da się uniknąć kary za grzech. Ktoś powinien ponieść karę. Wiemy, że Chrystus wziął na Siebie karę za grzechy całego świata. Uczynił to i dla Ciebie. On zajął Twoje miejsce, abyś Ty mógł zostać usprawiedliwiony przed Bogiem. Dzięki Jego ofierze możesz już teraz stać się sprawiedliwym przed Bogiem. Pomyśl, że przyjmując Jego ofiarę, Jego karę za grzech, unikniesz gniewu Bożego i wiecznej męki. Tak, „Bóg okazuje cierpliwość względem nas, bo nie chce, aby ktokolwiek zginął, lecz chce, aby wszyscy przyszli do upamiętania” - mówi Słowo Boże. (2Ptr. 3:9).

Drogi przyjacielu, wiedz, że jeśli jeszcze nie upamiętałeś się, nie przyjąłeś daru Bożego, to teraz jesteś pod Bożym potępieniem, gniew Boży ciąży nad Tobą i tylko wielkoduszna cierpliwość Boga, Jego wielkie miłosierdzie daje Ci czas na upamiętanie i uchroni Cię od tej straszliwej zemsty gniewu Bożego. Czy ktoś może zatrzymać Boga i uniemożliwić Mu wrzucenie teraz i w tej chwili grzesznika do jeziora ognistego? Nikt. Powiedz mi, czy jest taki człowiek, który byłby w stanie obronić się przed kościstą ręką śmierci, gdy przyjdzie jej czas? „Postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd. ” (Hebr. 9:27). Jest to fakt, któremu nikt nie jest w stanie zaprzeczyć. A potem sąd - tak mówi Słowo Boże. Bóg nie ma obowiązku przedłużać naszego życia choćby o jedną minutę. Tylko Jego wielkie miłosierdzie i miłość do nas daje nam więcej czasu, a kto wie, kiedy ten czas się skończy. Żaden mędrzec ani prorok nie może tego przewidzieć.

Nie myśl jednak przyjacielu ani przez chwilę, że zasługujesz na większe miłosierdzie niż innych, podczas gdy dzisiaj, teraz, masz jeszcze możliwość upamiętania się. Czy zadałeś sobie pytanie, dlaczego dzisiaj nadal jesteś wśród żywych, ponieważ w ostatnich minutach setki, a nawet tysiące tych, którzy nie znali Boga, odeszli do wieczności niezbawieni? Czy jesteś od nich lepszy? Chrystus powiedział: „jeżeli się nie upamiętacie, wszyscy tak samo poginiecie. ” (Łuk. 13:5).

Twój grzech przyjacielu, nie wyznany Bogu w szczerej pokucie, coraz bardziej wzmaga gniew Boży, gdyż przez zatwardziałość swoją i nieskruszone serce, jak mówi Słowo Boże „gromadzisz sobie gniew na dzień gniewu i objawienia sprawiedliwego sądu Boga. ” (Rzym. 2:5). Dlatego śpiesz się i przyjdź w ramiona swego ukrzyżowanego Zbawiciela. Tam na Golgocie Bóg zapewnił Ci wybawienie od tego strasznego losu. Ten sam Bóg, który nienawidzi grzech, miłuje grzesznika.

Przyjacielu, On tak umiłował Cię, że Syna swego Jednorodzonego oddał na śmierć i hańbę. Pomyśl tylko: On stał się grzechem za nas, sam Bóg złożył Twój i mój grzech na Swojego umiłowanego Syna. Spadł na Niego Boży gniew i cała nienawiść do grzechu. Tam, na górze Golgoty, cały Boży gniew na grzech spadł na Jego Syna, Jezusa Chrystusa. Doprawdy, nigdzie indziej wstręt Boga do grzechu nie objawił się tak wyraźnie, jak na krzyżu Golgoty. Jakże zgubną i obrzydliwą rzeczą jest grzech.

Proszę Cię przyjacielu, przez wzgląd na Chrystusa, przez Jego cierpienie i śmierć, dla dobra Twojej nieśmiertelnej duszy, przyjdź teraz do Jezusa Chrystusa, a On zmiłuje się nad Tobą i omyje Twój grzech Swoją cenną krwią. „Kto wierzy w niego, nie będzie sądzony” - tak mówi Słowo Boże, tak mówi sam Chrystus. „Kto zaś nie wierzy, już jest osądzony dlatego, że nie uwierzył w imię jednorodzonego Syna Bożego. ” (Jana 3:18). Tak, „Bóg nie przeznaczył nas na gniew, lecz na osiągnięcie zbawienia przez Pana naszego Jezusa Chrystusa” - mówi Słowo Boże, „bo nie chce, aby ktokolwiek zginął, lecz chce, aby wszyscy przyszli do upamiętania. ” Krew Jezusa Chrystusa oczyszcza nas od wszelkiego grzechu. (1Tes. 5:9,2Ptr. 3:9). Chwała i dziękczynienie Mu na wieki. Amen.

Problemem człowieka jest to, że Bóg jest dobry - Paul Washer.


0 komentarze

Posted in

Łzy Zbawiciela.


 Dzisiaj chciałbym zastanowić się nad wersetami od 41 do 44 z 19 rozdziału Ewangelii Łukasza. Wiążą się one z triumfalnym wjazdem naszego Zbawiciela do Jerozolimy w przeddzień Wielkiego Tygodnia. „A gdy się przybliżył, ujrzawszy miasto, zapłakał nad nim, mówiąc: Gdybyś i ty poznało w tym to dniu, co służy ku pokojowi. Lecz teraz zakryte to jest przed oczyma twymi. Gdyż przyjdą na ciebie dni, że twoi nieprzyjaciele usypią wał wokół ciebie i otoczą, i ścisną cię zewsząd. I zrównają cię z ziemią i dzieci twoje w murach twoich wytępią, i nie pozostawią z ciebie kamienia na kamieniu, dlatego żeś nie poznało czasu nawiedzenia swego. ”

Myślę, że smutniejszych słów nie można znaleźć na kartach Nowego Testamentu. One były wypowiedziane ze łzami, bo naród nie poznał w tym dniu, co służy ku pokojowi. Trzykrotnie w Ewangelii jest powiedziane, że Chrystus zapłakał i zauważmy, że za każdym razem nie za Siebie, nie z powodu zadanego Mu bólu, nie, On płacze nad ludźmi. Przy grobie Łazarza Jezus wylewał łzy współczucia i litości. W ogrodzie Getsemane Jego smutek był spowodowany ciężarem ludzkiej winy, którą On poniósł na krzyż Golgoty. A łzy wylane nad Jerozolimą, to płacz nad narodem, który nie poznał czasu swego zbawienia. Były to łzy nad utraconą możliwością, nad narodem, który odrzucił ostatnią szansę na zbawienie od zbliżającej się zagłady.

Zwróćmy uwagę, że łzy Zbawiciela wyraźnie kontrastują z nastrojem ludzi w Niedzielę Palmową. Podczas triumfalnego wjazdu Jezusa do Jerozolimy, w atmosferze radości, wszyscy wołali: „Hosanna Synowi Dawidowemu! Błogosławiony, który przychodzi w imieniu Pańskim. Hosanna na wysokościach! " (Mat. 21:9). „Błogosławione Królestwo ojca naszego Dawida, które nadchodzi! Hosanna na wysokościach! " (Mar. 11:10).                       Jednak ta fala entuzjazmu i uniesienia nie mogła oślepić Chrystusa, gdyż On widział prawdziwą sytuację tych ludzi. Wiedział, że ci sami, którzy dzisiaj śpiewali „Hosanna”, w tym samym tygodniu będą krzyczeć: „Ukrzyżuj, ukrzyżuj Go”. Wiedział, że w swoich sercach już Go odrzucili, że ich uszy były głuche na Jego cudowne przesłanie zbawienia. Zdawał sobie sprawę z tego, że to miasto przegapiło szansę daną przez Boga. Oni nie poznali swojego czasu i tego, co przyniosło by im pokój, mimo to śpiewali o pokoju! Co za smutny obraz, tyle w nim tragicznego patosu.

Tak, radosne miasto, uśmiechnięci ludzie w jasnym słońcu, podekscytowany tłum, pochłonięty swoimi zainteresowaniami i rozrywkami, przygotowujący się do wielkiego święta Paschy, a Zbawiciel, obserwując to wszystko, gorzko zapłakał. On widział pustkę całej tej zewnętrznej religijności. Ona była jak piana morska, która pojawiała się tylko na krótki czas, jak ostatnie westchnienie umierającego człowieka. Wiedząc o tym, pogrążony w smutku, Zbawiciel zapłakał.

Czego może nas nauczyć ta smutna historia miasta Jerozolimy? Po pierwsze, Bóg daje każdemu z nas czas na upamiętanie. On wzywa nas, napomina, zawsze czule i wytrwale woła, abyśmy przyszli do Niego i przyjęli Jego zbawienie.

Ile to razy i na różne sposoby od czasów starożytnych Pan nawiedzał i wzywał to miasto posyłając swoich proroków. Na koniec posyła to co ma najcenniejsze - Swojego Jednorodzonego Syna. Może Jego usłuchają?

Kto może winić Boga za to, że nie dał temu miastu możliwości skrycia się przed nadchodzącym gniewem? Ile razy chciał On zgromadzić Swoje dzieci, jak ptak gromadzi swoje pisklęta pod skrzydłami, ale one nie chciały. Tak, Duch Boży nie będzie zawsze zaniedbywany przez ludzi. (Ks.Rodz. 6:3). Nadszedł ten ostatni moment, ostatnia możliwość, a potem nieunikniony sąd! Dni Jerozolimy były policzone. Przez trzy i pół roku Syn Boży nawoływał ich do upamiętania, aż ostatni raz, w tę Niedzielę Palmową była dana Jerozolimie ostatnia szansa. A największą tragedią jest to, że ludzie nie poznali dnia nawiedzenia swojego -  ostatniego dnia łaski. Należy jednak pamiętać, że nie poznali dnia swojego nawiedzenia, ponieważ byli ślepi duchowo. Byli otępiali! Dlaczego - ktoś zapyta? Przez swoją niechęć do rozstania się z grzechem i nieprawością.

Nie myślmy, że zatwardziałość serca następuje nagle, gwałtownie. O nie! Ona powoli, stopniowo narasta, krok po kroku. Stopniowo zaczyna się duchowa ślepota, chłód serca i zanikający zapał. Niezauważalnie świat wkrada się do serca i zaczyna w nim panować. W chwilach rozluźnienia wróg prześlizguje się przez otwarte drzwi. Tak, można mieć zewnętrzną powłokę religijności, podczas gdy życie wewnętrzne jest w zaniku. Tak więc śmierć duchowa trwa przez wiele lat, podczas gdy zewnętrzne rytuały i praktyki religijne trwają nadal.

Tragiczną sytuację narodu widzimy w tym, że nie poznając dnia nawiedzenia swojego, cały czas na nie czekali. Wyobraźmy sobie, jakie to niesamowite rozczarowanie - nie poznać Tego, czego przez cały czas oczekujesz! Naród ten z niecierpliwością czekał na swojego Mesjasza, wszyscy prorocy świadczyli o Nim, w swoich modlitwach zawsze wołali do Boga o Jego przyjście, a teraz, w chwili, gdy był pośród nich, oni wciąż na Niego czekali. Przez cały ten czas Jezus był z nimi, uzdrawiał ich chorych, czynił cuda, wskrzeszał umarłych i przemawiał tak, jak nie mówił żaden z proroków. Miał wszystkie cechy obiecanego Mesjasza, a mimo to oni Go nie przyjęli.

Drodzy przyjaciele, obawiam się, że wśród nas są tacy, którzy znajdują się w podobnie smutnej sytuacji. Czekają na dzień swojego zbawienia, na jakieś szczególne objawienie od Boga, na jakieś szczególne uczucie zachwytu lub smutku; a jeśli ich zapytamy, oni sami nie będą w stanie powiedzieć, czego oczekują na potwierdzenie tego, że ​​są przeznaczeni do zbawienia i co to dla nich oznacza. I przez cały ten czas Chrystus stoi i delikatnie puka do drzwi ich serca.

Ile razy zdarzało się słyszeć od ludzi, którzy wydają się gorliwie pragną zbawienia, że ​​nie mogą uwierzyć, dopóki tego nie poczują. A gdy zapytamy ich, co chcą poczuć, to brak im słów. Uważam za swój obowiązek ostrzec takie osoby, że dopóki będą tak myśleli, nie będą mogli być zbawieni. Chrystus jest tutaj i wzywa was. Musicie bez żadnych kalkulacji i uprzedzeń, zaufać Mu jak dzieci. Chrystus powiedział, że jeśli nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Bożego. Porzućcie wszystkie swoje uprzedzenia i wiarą przyjmijcie Boży dar już teraz. Nie czekajcie na bardziej dogodny dzień. Najdogodniejszy dzień jest dzisiaj. Oto teraz czas łaski, Oto teraz dzień zbawienia. " (2Kor. 6:2).

Tak, naród izraelski czekał na swojego Mesjasza. Oni czytali Pisma Święte, modlili się i regularnie wypełniali zewnętrzne wymagania swojej religii, a mimo to nie poznali dnia swojego zbawienia. Dlaczego? Po prostu dlatego, że sami z góry określili, jaki on powinien być. Mieli swoje wyobrażenia, swoje pojmowanie o tym, jak powinien wyglądać Chrystus - Mesjasz, ale one okazały się fałszywe. Ludzie krzyczeli „Hosanna!”, co oznacza „błagam zbaw”. Tak, nawet okrzyknęli Chrystusa Królem Izraela. Wychodzi więc na to, że Go rozpoznali, a kilka dni później krzyczeli: „Ukrzyżuj Go!” Dlaczego? Oczekiwali wybawienia i zbawienia. Pragnęli pokoju.

Ale jakiego zbawienia? Jakiego pokoju? Podstawa ich pragnień była błędna! Była egoistyczna i samolubna. Oni gotowi byli uczynić Chrystusa królem i nawet kilkakrotnie próbowali to zrobić, ponieważ wierzyli, że zostając ich królem, zapewni im chleb, uleczy dolegliwości fizyczne i zaspokoi ich potrzeby materialne. Cała ich filozofia była oparta na materializmie, byli religijni i jednocześnie materialistyczni, a materializm zawsze odrzuca prawdziwego Boga i tworzy sobie własnego. Materializm - to religia, która ma własnego fałszywego boga, którego czci.

Zauważmy, że w oczekiwaniach i modlitwach tego narodu nie było nic duchowego, nie było świadomości grzechu, żadnej świadomości potrzeby pokuty. Ich religia była bez krzyża, bez krwi i bez odkupienia. Jest to religia egoizmu, materializmu i samolubstwa. Ona ostatecznie musi ukrzyżować prawdę, którą ucieleśniał Chrystus. Naród pogrążony w tej fałszywej religii oczekiwał sobie i przewidywał blask korony królewskiej, a Chrystusowi - koronę cierniową i krzyż. I tutaj słyszymy słowa Zbawiciela: „Moje królestwo nie jest z tego świata.” (Jana 18:36). Oznacza to, że Królestwo Boże nigdy nie opiera się na zasadach i ideałach świata, światowych metodach ani blasku światowej chwały. Nigdy! Świat chciał uczynić Jezusa królem, ale z oczekiwaniem, że On nasyci naród, że da im chleb. Chrystus nigdy nie przyjmie tronu na takich warunkach. Nigdy nie pozwoli sobie na obwołanie Go królem w ten sposób.

Tak, Chrystus Swoje Królestwo ustanawia i buduje w sercach ludzi, którzy przychodzą do Niego na Jego warunkach. Kochani, gdy fundament zostanie położony na zasadach Bożych, na prawości, wtedy wszystko inne się ułoży. Jezus powiedział: „Szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane. ” (Mat. 6:33). Nie budujcie Królestwa Bożego na fałszywych iluzjach. Pan mówi: „Królestwo Boże nie przychodzi dostrzegalnie, ani nie będą mówić: Oto tutaj jest, albo: Tam; oto bowiem Królestwo Boże jest pośród was. ” (Łuk. 17:20-21).

Królestwo Boże jest w każdym z nas, ale niestety na jego tronie zasiada obcy, fałszywy król, uzurpator, oszust. Chrystus pragnie, byśmy Jego uczynili Królem w naszych sercach. Co to znaczy uczynić Go królem? A jakie jest Jego Królestwo? Spójrzmy, co mówi nam apostoł Paweł: „Albowiem Królestwo Boże, to nie pokarm i napój, lecz sprawiedliwość i pokój, i radość w Duchu Świętym. ” (Rzym. 14:17). Właśnie w tej kolejności, a nie w innej!              Po pierwsze, Królestwo Boże nie jest materialne, „nie jest pokarmem ani napojem”.  Ono opiera się na prawości; a gdzie sprawiedliwość, tam pokój; a gdzie jest pokój, tam jest radość.

Ten naród szukał pokoju. Znajdowali się pod cudzym jarzmem - pod jarzmem rzymskim. Pragnęli pokoju i wybawienia od rzymskiego ucisku, ale zamiast pokoju Chrystus mówi im: „przyjdą na ciebie dni, że twoi nieprzyjaciele usypią wał wokół ciebie i otoczą, i ścisną cię zewsząd. I zrównają cię z ziemią i dzieci twoje w murach twoich wytępią, i nie pozostawią z ciebie kamienia na kamieniu. ” (Łuk. 19:43-44). Tak, zamiast pokoju nastąpi całkowite zniszczenie! Dlaczego? Ponieważ oni odrzucili sprawiedliwość, „nie poznali czasu swego nawiedzenia. ” Pokój bez sprawiedliwości jest niemożliwy! Gdzie jest grzech i nieprawda, gdzie ukryte jest bezprawie, tam nie może być pokoju! Królestwo Boże - to najpierw sprawiedliwość, potem pokój, a owocem pokoju jest radość w Duchu Świętym.

Przyjacielu, mówisz: pragnę radości, radości zbawienia. Jest to możliwe tylko wtedy, gdy między Bogiem a Tobą będzie ustanowiony pokój, a pokój ten jest możliwy tylko na podstawie sprawiedliwości. Możesz otrzymać sprawiedliwość od Chrystusa jedynie wyznając Mu swoje grzechy. Szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane. ” (Mat. 6:33).

„Hosanna!” Wybaw nas teraz - krzyczał lud, a Chrystus, słysząc i widząc to wszystko, zaczął nad nimi płakać. Ci ludzie modlili się i prosili o zbawienie, ale była to prośba o fałszywe wybawienie. Oni nie szukali zbawienia od swoich grzechów, ale od wrogów narodu. Mówili o pokoju, ale nie wiedzieli, co służy ich pokojowi. Nazywali Go Królem, ale On nie zgodził się zostać ich Królem na ich warunkach.

Nie mogę sobie wyobrazić bardziej tragicznego, smutnego i godnego ubolewania stanu duszy ludzkiej. Zbawiciel był tam, gotowy, aby ich wybawić i zgromadzić pod swoimi potężnymi ramionami i uchronić ich przed nadchodzącym gniewem, ale oni nie chcieli. Oni czekali, prosili, błagali, a gdy przyszedł ich zbawić, odmówili. Jak słusznie powiedział o nich prorok Izajasz: „Wół zna swego właściciela, a osioł żłób swego pana, lecz Izrael nie ma rozeznania, mój lud niczego nie rozumie. ” (Iz. 1:3).

Mój przyjacielu, dziś Chrystus przyszedł do Ciebie. On jest i woła Cię. On chce Cię zbawić. Długo na Niego czekałeś i przez cały ten czas nie poznałeś Go; ale dzisiaj, teraz, Duch Święty objawił Ci Go, objawił Ci twoją prawdziwą potrzebę. Nie szukaj ani pokoju, ani radości, ale proś o sprawiedliwość. Proś, aby Król Jezus przebaczył Ci Twoje grzechy; przyznaj, że jesteś grzesznikiem, niech On ustanowi w Tobie królestwo prawdy i czystości. On dokona to, oczyszczając Cię Swoją drogocenną Krwią. A wtedy nastanie w Tobie pokój i wtedy odnajdziesz prawdziwą radość, radość w Duchu Świętym! Nie szukaj innego zbawienia, nie ma go. Jest tylko jedna droga zbawienia od grzechu. Człowiek bez Chrystusa jest grzeszny i nieczysty w swej nieprawości. Dlatego Chrystus przyszedł, aby zmyć grzechy wielu. Dokonał tego przez przelanie Swojej cennej i świętej Krwi na krzyżu Golgoty i dlatego On może Cię zbawić. Wezwij Go teraz: „Hosanna!", a On Cię zbawi i będzie twoim Królem i Panem. A wszystko inne będzie Ci dodane, gdy to uczynisz. Tak, otrzymasz pokój i niewysłowioną radość, którą może dać Ci tylko Bóg. Dziś przyjacielu jest dzień Twojego zbawienia i czas Twojego nawiedzenia, godzina Twojego wybawienia. Nie czekaj na dogodniejszy moment: Chrystus puka do drzwi Twojego serca i czeka, aż przed Nim się otworzysz. O, dałby Pan abyś uczynił to teraz. Niech Pan Ci w tym dopomoże. Amen.

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.