RSS

Saul - Paweł.


W Dziejach Apostolskich w 13 rozdziale 9 wersecie po raz pierwszy spotykamy się z imieniem Paweł. Wcześniej apostoł ten znany był nam pod imieniem Saul, ale od tego rozdziału Dziejów Apostolskich zawsze nazywany jest Pawłem.                                                 Co może oznaczać ta zmiana na nowe imię? Po pierwsze, nowe imię mówi o nowej naturze, czyli o narodzinach nowego człowieka, ponieważ imię nadaje się człowiekowi po narodzeniu? Przypomnijmy sobie ten przypadek, gdy Andrzej przyprowadza do Jezusa Chrystusa swojego brata. Chrystus wtedy nadał Szymonowi nowe imię. Dając mu imię  - Piotr, Zbawiciel proroczo mówi o zmianie, która w nim zajdzie, gdy łaska Boża dokona swojego cudownego dzieła w jego sercu. " Tyś jest Szymon, syn Jana - mówi Chrystus - ty będziesz nazywany Kefas (to znaczy: Piotr). " (Jana 1:42).

Prawdą jest, że Saul przyjął nowe imię już pewien czas po swoim nawróceniu, co będzie miało o wiele większe znaczenie później, a teraz on zaczyna bardziej niż kiedykolwiek przyswajać, co tak naprawdę zaszło w nim w chwili jego nawrócenia i jak niesamowita, wszechstronna i całkowita była ta przemiana w jego życiu, gdy na drodze do Damaszku spotkał Jezusa Chrystusa. W nim nastąpił przewrót, tj. przemiana, on w pełnym tego słowa znaczeniu stał się nowym człowiekiem lub jak to wyraził w jednym ze swoich Listów: " … jeśli ktoś jest w Chrystusie, [on] nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe. " (2Kor. 5:17).

Tak, to wydarzenie mówi nam, że ten podstawowy fakt, tj. istota chrześcijaństwa - to posiadanie nowego życia, które jest nam dane przez wiarę w Syna Bożego. Dlatego tam, gdzie jest wiara w Syna Bożego, przejawia się i to nowe życie, życie w Chrystusie. Chrześcijaństwo, które ogranicza się do zewnętrznych obrzędów i zwyczajów nie jest chrześcijaństwem.
Chrześcijaństwo apostoła Pawła spowodowało w nim radykalną przemianę całej jego natury, w każdej dziedzinie życia. W pełnym znaczeniu tego słowa, to co dawne, przeminęło, teraz wszystko stało się nowe - tak mógł powiedzieć apostoł Paweł.

Spójrzmy na niego: On wyjeżdża z Jerozolimy jako prześladowca, prześladowca Kościoła, a przybywa do Damaszku jako dziecko Boże. Czując nienawiść  do Jezusa Chrystusa on jedzie do Damaszku, a przybywa tam złamanym, zdruzgotanym i ukorzonym, pokonanym przez tego samego Chrystusa, Którego on prześladował. I teraz "… wszystko, co było mu zyskiem, uznał ze względu na Chrystusa za szkodę.  Lecz jeszcze więcej - mówi – wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Chrystusa Jezusa, Pana mego, dla którego poniosłem wszelkie szkody i wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać Chrystusa. " (Flp. 3:7-8).                                                                                                                                                   Swoje doświadczenia, swoją wiarę, sens życia, swoje nauki, nadzieję, wszystko to podsumował tymi słowami: "… dla mnie życiem jest – Chrystus ... " (Flp. 1:21). Tak, chrześcijaństwo dla niego skupiło się w tym jednym wiele znaczącym słowie - Chrystus.

Co Paweł chciał powiedzieć przez te słowa: " Dla mnie życiem jest – Chrystus. " (Fil. 1:21)? Po pierwsze, że Chrystus jest Autorem jego nowego życia. Inaczej mówiąc, do tej chwili w nim nie było życia, zaczął żyć dopiero od momentu, kiedy Chrystus narodził się w nim mocą Ducha Świętego. Dla niego było to przejście ze śmierci do żywota: "… stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe. " (2Kor. 5:17).

Nowe życie apostoła Pawła zaczęło się, kiedy światłość z nieba oświeciła go w drodze do Damaszku. Przyjrzyjmy się Pawłowi przed i po tym przeżyciu.                                                  On był uczciwym, głęboko religijnym i szczerym człowiekiem. Gdy był w drodze do Damaszku w ręku posiadał ważne dokumenty - listy od arcykapłana. Po co? Aby aresztować grupę ludzi, których uważał za heretyków, tych, którzy czcili i wielbili Jezusa, a którego ukrzyżowali jego przyjaciele, rodacy. Był przekonany, że tym ludziom w żadnym wypadku nie można pozwolić na podrywanie i osłabianie autorytetu religii swego narodu. I oto, gdy zbliżał się do Damaszku aby ich uwięzić, olśniła go nagle światłość z nieba i usłyszał głos: " Saulu, Saulu, czemu mnie prześladujesz? " (Dzieje 9:4). On pada na ziemię i odpowiada na głos mówiący do niego: " Kto jesteś, Panie? " (Dzieje 9:5). Wyobraźmy sobie, jak zaskoczony i zdziwiony był, gdy usłyszał odpowiedź: " Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. " (Dzieje 9:5). A teraz posłuchajmy następnego słowa, tego prześladowcy Chrystusa, który mówi: " Panie …" (Dzieje 9:6).

Jaka radykalna przemiana! On w tej chwili stał się członkiem tego Kościoła, do Którego tylko co dyszał groźbą i chęcią mordu.                                                                                            Tak, wiernych członków Kościoła Chrystusowego rozpoznajemy po słowach, którymi zwracają się do Jezusa: " Panie ! Panie mój, Chrystusie! ", "… bo nikt nie może rzec: Jezus jest Panem, chyba tylko w Duchu Świętym. " (1Kor. 12:3). I co dalej Paweł mówi? " Panie! Co chcesz abym ja uczynił? " (Dzieje 9:6).                                                                                        Tu właśnie zaczęło się nowe życie, on przeszedł ze śmierci do życia, był to dzień jego narodzenia na nowo. Stał się nowym człowiekiem i temu nowemu człowiekowi, Chrystus daje nowe imię - Paweł.

Niech każdy z nas zada sobie pytanie: Czy pamiętam, kiedy narodziłem się na nowo, czy to przeżyłem? Niejeden z nas powie: Nie wiem, kiedy się narodziłem, tzn. nie mogę powiedzieć, jaki to był dzień i godzina. Tak, jest wielu szczerze wierzących, którzy nie mogą wskazać dokładnie chwili swojego narodzenia na nowo, ale jeśli są dziećmi Bożymi, to wiedzą, że narodzili się na nowo, ponieważ Chrystus żyjący w nich o tym świadczy.           Czy był w Twoim życiu drogi przyjacielu moment, gdy łaska Boża dotknęła Cię i Ty przeszedłeś ze śmierci do żywota? Ważne jest to, czy możesz teraz powiedzieć: " … dla mnie życiem jest – Chrystus ... " (Flp. 1:21)? Jeśli nie jesteś pewien, to dzisiaj, teraz możesz to zmienić. Chrystus powiedział: " Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie. " (Mat. 11:28), a w innym miejscu mówi: "… tego, który do mnie przychodzi, nie wyrzucę precz. " (Jana 6:37).
Uczyń to teraz, przyjdź do Chrystusa, a dzień ten będzie dniem Twojego narodzenia na nowo! Jak cudowny jest ten dzień odrodzenia i odnowienia przez Ducha Świętego, kiedy Chrystus jest naszym życiem i wtedy wraz z Pawłem możemy powiedzieć: " dla mnie życiem jest - Chrystus. "

Ale zauważmy, że Chrystus był dla Pawła nie tylko Autorem życia, lecz Chrystus podtrzymywał jego życie, Paweł więc mógł powiedzieć: " Dla mnie przedłużeniem życia jest - Chrystus. " 30 lat trwało jego życie w Chrystusie. Przyznaje więc, że przez ten cały czas nie on trzymał się Chrystusa, ale Chrystus podtrzymywał jego.                                                            Jeśli ktoś myśli, że ustoi, jeśli pokłada nadzieję w sobie, w tym, że jest wytrzymały, zdolny do walki z grzechem, to zapewniam, że poniesie całkowitą porażkę. Najbezpieczniejszym miejscem dla nas - jest wyciągnięta dłoń naszego Zbawiciela. " Ja daję im żywot wieczny - mówi Chrystus - i nie giną na wieki; i nikt nie wydrze ich z ręki mojej. Ojciec mój, który mi je dał, jest większy nad wszystkich; i nikt nie może wydrzeć ich z ręki Ojca. " (Jana 10:28-29). Życie nasze w Chrystusie nie zależy od nas, ale od Tego, Który trzyma nas Swoją ręką. Chwała Mu za to!

Przypomnijmy przypowieść Chrystusa o krzewie winnym. Tą przypowieścią Jezus mówi nam, że On jest nie tylko Autorem i Dawcą życia, ale że również podtrzymuje je: " Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, wy jesteście latoroślami. " (Jana 15:1,5) , Chrystus nie powiedział: " Ja – to pień i pnącze winorośli ", czyli główna część winorośli. Mówi " Ja jestem krzewem winnym ", innymi słowy, Chrystus to cała winorośl, On jest korzeniem, pnączem, liśćmi i owocem. Wielu myśli, że Chrystus jest jedynie podstawowym elementem winorośli – pniem krzewu, a my jakby latorośle wszczepione w Niego. Otóż nie, On – to cała winorośl. Co to znaczy? Latorośle czerpią życiodajne soki z ziemi przez korzeń i pnącze, wszystko to, co jest potrzebne, aby w promieniach słońca wydać winne grona. My jesteśmy latoroślą, częścią winorośli i takie samo życie, które jest w winnym krzewie, jest także w latorośli i to życie wydaje owoce winorośli. " Dla mnie życiem jest – Chrystus " - Jego życie wzmacnia i wspiera mnie, we mnie jest Chrystus.

Ale zauważmy, że Chrystus stał się również zakonem dla Pawła. Niegdyś Paweł chwalił się swoimi osiągnięciami w zakonie Mojżesza: " Obrzezany dnia ósmego, z rodu izraelskiego, z pokolenia Beniaminowego, Hebrajczyk z Hebrajczyków, co do zakonu faryzeusz. Co do żarliwości, prześladowca Kościoła, co do sprawiedliwości, opartej na zakonie, człowiek bez nagany. " (Flp. 3:5-6).                                                                                                                         Ale kiedy poznał Chrystusa, wszystko to, co było dla niego korzyścią uznał ze względu na Chrystusa za szkodę. (Flp. 3:7). Poznał inne prawo, prawo wiary, prawo wolności w Chrystusie Jezusie, dlatego zarzuca wierzącym Galacjanom: " O nierozumni Galacjanie! " Wy szliście właściwą drogą, ulegliście zwiedzeniu " Któż was omamił. " (Gal. 3:1).                  Co wstrzymało ich duchowy wzrost w Chrystusie? Oni zaczęli przedkładać zakon Mojżeszowy nad Chrystusa, nakładając obowiązek przestrzegania określonych świąt, soboty, mówiąc: " nie dotykaj "," nie kosztuj  "," nie ruszaj " (Kol. 2:21). Paweł mówi im, że nałożone nakazy: " Mają one pozór mądrości w obrzędach wymyślonych przez ludzi, w poniżaniu samego siebie i w umartwianiu ciała … " (Kol. 2:23), a stosowanie ich nie przynosi im żadnej wartości. " Bo wy do wolności zostaliście powołani, bracia - mówi im Paweł - tylko pod pozorem tej wolności nie pobłażajcie ciału, ale służcie jedni drugim w miłości. " (Gal. 5:13). I dalej mówi: " Albowiem cały zakon streszcza się w tym jednym słowie: Będziesz miłował bliźniego swego, jak siebie samego." (Gal. 5:14).

Dla nas życiem jest - Chrystus, a nie zakon lub prawo ludzkie. Chrystus we mnie stał się dla mnie prawem, Jego wola - to zasady w moim życiu. Już Jeremiasz prorokował o tych nowych zasadach życia w Chrystusie włożonych w serce człowieka: " Złożę mój zakon - mówi Pan - w ich wnętrzu i wypiszę go na ich sercu. Ja będę ich Bogiem, a oni będą moim ludem… I dam im jedno serce; i wskażę jedną drogę… a w ich serce włożę bojaźń przede mną, aby ode mnie nie odstąpili. " (Jer. 31:33; 32:39-40).                                                          To przymierze nie jest napisane na kamiennych tablicach, lecz Duchem Bożym na tablicach naszych serc. To wspaniałe, mocne i głębokie życie w Chrystusie w sercu wierzącego prowadzi, wskazuje i czyni sposobnym dziecko Boże iść drogą Chrystusową. Jeśli Chrystus jest zakonem w moim życiu to " żyję już nie ja, ale żyje we mnie Chrystus – jak mówi apostoł Paweł - I obecnie życie moje w ciele jest życiem w wierze w Syna Bożego, który mnie umiłował i wydał samego siebie za mnie. " (Gal. 2:20). Przy tym, jeśli Chrystus żyje we mnie, to Jego życie przyniesie odpowiednie owoce.

Człowiek, który mówi: " Dla mnie życiem jest – Chrystus ", a jego życie jest ciągłą walką o własny interes, jest samolubny, zawsze gotowy krytykować innych – to czy można powiedzieć, że taki człowiek jest chrześcijaninem? Wcale. Chrystus powiedział: " Po owocach poznacie ich. " (Mat. 7:20).                                                                                              Jeśli ja mówię, że dla mnie życiem jest - Chrystus, to znaczy, że życie to powinno we mnie się przejawiać, a nie inaczej. Jeśli Chrystus żyje we mnie to będę wybaczać, jak wybaczał Chrystus. Czy każdy z nas ma w sobie taką gotowość wybaczyć bratu (nie wspominając już o wrogu)? Chyba nie! Bo tylko Chrystus może tak wybaczać i jak mówi nam Zbawiciel do siedmiu razy dziennie, gdy brat zgrzeszy przeciwko nam.

Ale zauważmy, że Chrystus to nie tylko Autor życia, ale także wieniec żywota, lub, jak to jest stwierdzone w Liście do Hebrajczyków " sprawca i dokończyciel wiary. " (Hebr. 12:2). On uwieńczył całkowitym zwycięstwem Swoje cudowne dzieło zbawienia mojej duszy. Chwała Mu za to na wieki!
Przyjrzyjmy się, co Paweł mówi, po tym, jak powiedział: " Dla mnie życiem jest – Chrystus"? On pisał te słowa z więzienia, zakuty w dyby oczekiwał decyzji Cezara. W każdej chwili mogli go zaprowadzić na miejsce kaźni, jedno uderzenie miecza i jego życie skończyłoby się. Taką możliwość widocznie Paweł przewidywał, bo mówi: " Dla mnie życiem jest - Chrystus, a śmierć – zyskiem. " (Flp. 1:21), "… pragnę rozstać się z życiem i być z Chrystusem, bo to daleko lepiej; Lecz z drugiej strony pozostać w ciele, to ze względu na was rzecz potrzebniejsza. " (Flp. 1:23-24). Życie i śmierć utraciły u Pawła swą poprzednią wartość, dlatego on może patrzeć na miecz Nerona i triumfalnie powiedzieć: "Dla mnie życiem jest - Chrystus, a śmierć – zyskiem. "

Niech każdy z nas zada sobie pytanie: Jaką wartość ma dla mnie życie? Czy mogę powiedzieć: "Dla mnie życiem jest – Chrystus " ? Jeśli tak, to rozstrzygnięty jest problem śmierci, śmierć nie będzie utratą wszystkiego, a zyskaniem wszystkiego. Jakie wspaniałe dziedzictwo czeka na kochających Pana! Dziękujmy Panu, że śmierć nie jest końcem, ale początkiem wiecznego błogosławieństwa tym, dla których Chrystus stał się życiem.
Podsumowując, chciałbym, aby każdy odpowiedział sobie: Dla kogo żyć, po co żyć? " Dla mnie bowiem życiem jest ... " Kto? Co? Czy pieniądze, sława, rozrywki, przyjemności czy Chrystus?                                                                                                                                        Umiłowani, żyć dla Chrystusa - jest niewypowiedzianym szczęściem, zarówno teraz, jak i w wieczności. Czy możesz więc przyjacielu powiedzieć: "Dla mnie życiem jest – Chrystus"? Jeśli nie, to śmierć nie będzie dla Ciebie zyskiem.

W czym zawiera się znaczenie nowego imienia Saula? On narodził się na nowo, odnalazł Chrystusa i temu nowemu człowiekowi Pan dał nowe imię - Paweł.
Każdy może stać się "Pawłem", czyli nowym stworzeniem.                                                            Ale od czego zacząć? - zapytujesz. Zacznij tak, jak rozpoczął Saul. " Panie! Co chcesz abym ja uczynił? " (Dzieje 9:6). A kto wezwie szczerze, z całego serca, do tego przyjdzie Pan i  da mu nowe imię, nową naturę, nowe serce, tak, że będzie mógł powiedzieć: " Dla mnie życiem jest – Chrystus. "                                                                                                                                     Niech Bóg Ci w tym dopomoże.

Kościół Czasów Ostatecznych S.Nieczytajło


1 komentarze

Posted in

Anna – niewiasta utrapionego ducha.


Czasy dla Izraela były mroczne. Stan duchowy i moralny ludu był tak niski, że nawet ci, od których oczekiwano przykładu, to jest od synów kapłana, otwarcie grzeszyli bezwstydnie bezczeszcząc świątynię Pańską, cudzołożąc z kobietami służącymi przy Namiocie Zgromadzenia, lekceważąc ofiary składane Panu. Na tyle nikczemny był grzech przed Bogiem Chofniego i Pinchasa, synów kapłana Heliego, że powiedziane jest: " …Pan postanowił ich zgubić. " (1Sam. 2:25). A kiedy żona Pinchasa podczas porodu usłyszała o śmierci swojego męża ona nazwała syna, który się narodził " Ikabod, mówiąc: Odeszła chwała od Izraela… " (1Sam. 4:21).

Autor Księgi Samuela opisując ten okres w historii ludu Izraela przedstawia go w ten sposób: " Słowo Pańskie było w tych czasach rzadkością, a widzenia nie były rozpowszechnione. " (1Sam. 3:1). Widzimy, że naród był na skraju odrzucenia Boga jako jedynego Króla. Z ostatnich słów Księgi Sędziów wynika, że w Izraelu coraz silniej zakorzeniło się przekonanie, że na wzór innych państw, Izrael także chciał mieć króla. " W tym czasie nie było króla w Izraelu, każdy robił, co mu się podobało. " (Sędz. 17:6).

Ale Bóg wiedział co czynić w tych smutnych czasach. Widzimy to na przykładzie Anny, że świecznik Boży jeszcze nie pogasł. Tak, mimo że lud był gotowy odrzucić Boga, Bóg nie odrzucił ten lud. Przeciwnie, widząc ich żałosny stan duchowy, Jego miłość spowodowała, iż znalazł im wybawienie. Wybawienie zaś Bóg posyła przez człowieka całkowicie mu oddanego.

Jest takie powiedzenie w języku angielskim, które można przetłumaczyć mniej więcej tak: Ręka poruszająca kołyską, rządzi także światem. Jakże prawdziwe jest to powiedzenie! Kobieta może mieć ogromny wpływ, jak na dobre, tak i na złe. Pomyślmy, jak ważną rolę odgrywa mama jeżeli chodzi o przyszły charakter i postepowanie dziecka. Dlatego tak wielka odpowiedzialność leży na matce jeżeli chodzi o właściwe wychowanie dzieci. Jak wielkie błogosławieństwo, łaskę i miłosierdzie mają dzieci, które mają wierzącą mamę! Jakim błogosławieństwem może stać się dziecko, które zostało wychowane przez taką mamę.

I tak, aby dać narodowi proroka, człowieka Bożego, Bóg przede wszystkim musiał znaleźć kobietę. Bóg znalazł kobietę w osobie Anny, której mógł powierzyć wychowanie proroka, wybawcę narodu. Jak wspaniała była to kobieta! Nie ze swojej winy znalazła się w stanie nie do pozazdroszczenia. Była ona jedną z dwóch żon Elkana i ta okoliczność powodowała, że w swoim życiu niosła ciężkie brzemię. Wiele przykrości wyrządziła jej jej przeciwniczka Peninna i upokarzała ją dlatego, że była bezpłodną! Ale Anna nauczyła się w tej trudnej sytuacji przynosić swoje żale Panu. Do Tego, Który nie tylko współczuł, ale mógł również ulżyć w tym trudnym położeniu. Anna nie miała innego wyboru. Ona odnajdywała schronienie w modlitwie. W tej przystani znalazła spokój od burzliwych fal w swoim życiu. Zamiast narzekania znajdowała pokój i siłę by znosić w modlitwie te doświadczenia w jedności z Bogiem. " Cierpi kto między wami? – mówi Słowo Boże, Niech się modli… " (Jak. 5:13). Anna czyniła to, modliła się.

Zauważmy, że ona stając się przede wszystkim kobietą modlitwy przyczyniła się do tego, że jej syn Samuel, którego wybłagała u Boga wychował się w bojaźni Bożej, stając się także człowiekiem modlitwy. Jaka matka, takie i dzieci.                                                           Przyjrzyjmy się dokładniej tej wspaniałej kobiecie. Jak wiele możemy się od niej nauczyć! Zwłaszcza jeżeli chodzi o modlitwę. Ona poprzez modlitwę zamieniła swój smutek w radość, a cierpienie w błogosławieństwo. Rzeczą ważną i godną podkreślenia jest to, że jeśliby ona nie przeszła tych ciężkich doświadczeń, jeśliby nie słyszała ciągłych, dokuczliwych na śmieszek i szykan ze strony swojej przeciwniczki, to u Anny nie byłoby tych błogosławieństw, które otrzymała od Pana. U niej było jedno silne pragnienie, naturalne pragnienie kobiety - ona chciała mieć dziecko, syna. Ale powiedziane jest, że: "Pan uczynił ją bezpłodną. " (1Sam. 1:6). I właśnie dlatego jej rywalka, która miała dzieci szydziła z Anny, prowokowała ją stale, upokarzała, tak, że sytuacja stała się na tyle nieznośna, że powiedziane jest: ​​" że bardzo płakała i nie jadła. " (1Sam. 1:7,10).

Ale Anna posiadała coś bardzo cennego, a mianowicie - wiarę. Wierzyła, że Ten, Który zamknął jej łono, teraz może dać jej dziecko. Z tym pragnieniem i tą prośbą ona przyszła do Pana w modlitwie.                                                                                                                            Zauważmy, jak wiele razy w Piśmie Świętym czytamy o podobnych przypadkach, gdy kobiety rodziły po długim okresie życia małżeńskiego i jak przez tą próbę bezdzietności Bóg był uwielbiony. Okazuje się że kobiety, których dzieci miały być prorokami, sędziami, królami i zwiastunem Jezusa Chrystusa, długo były małżeństwem bez dzieci. Abraham i Sara, którym obiecany był syn, 20 lat musieli oczekiwać obiecanego syna. Izaak i Rebeka również nie mieli dzieci przez 20 lat. Jakub i Rachela byli bezdzietni kilkanaście lat. Żona Manoaha była bezpłodna i nie rodziła zanim Bóg nie odpowiedział na jej modlitwę i dał im syna Samsona. Zachariasz i Elżbieta do schyłku swego życia byli bezdzietni, aż Pan dał im Jana, który był tym, który przygotował drogę Jezusowi Chrystusowi.                                          I pojawia się pytanie: dlaczego tak jest? Dla kobiet w tym czasie było hańbą nie mieć dzieci, i to właśnie w tym Bóg dopuszczał im próby. Wszystkie one urodziły dzieci, ale po wielu doświadczeniach, a te długie lata czekania i zawierzenia tylko Panu, powodowały, że stawały się one silne w wierze, były więc w stanie wychować przyszłych wodzów.

 Wszystko to mówi nam, że Bóg pozwala w naszym życiu mieć pragnienia, potrzeby które jednak nie mogą być spełnione bez Bożej interwencji. Musimy się modlić, czekać i wierzyć. Po co? Dlaczego Bóg od razu nie da tego, o co prosimy?

Drodzy bracia i siostry dla naszego duchowego rozwoju i wzrostu, aby wzmocnić naszą wiarę, abyśmy jak Anna przez te doświadczenia poznali Boga, aby On był dla nas wszystkim, aby Bóg był uwielbiony przez nas. Ci ludzie stali się mężami i żonami wiary przez próby, oczekując obiecanego, choć wydawało się to niemożliwe. Ten kto wierzy i polega na Panu, nie będzie zawstydzony.

U Anny było silne pragnienie - mieć syna. I tu mimowolnie  pojawia się pytanie, bardzo ważne pytanie: Jak ona mogła być pewna tego, że wolą Bożą jest, czy ona będzie mieć dziecko, czy też nie? A co uczyni, jeśli Bóg nie będzie chciał, aby Anna miała syna? Anna ten problem rozwiązała i zauważmy jak. Ona ślubowała Panu, mówiąc: " Panie Zastępów! Jeśli wejrzysz na niedolę swojej służebnicy i jeśli wspomnisz na mnie, a nie zapomnisz o swojej służebnicy, i dasz swojej służebnicy męskiego potomka, to ja oddam go Panu po wszystkie dni jego życia. " (1Sal. 1:11).  Jeśli Ty dasz -  ja oddam.

Drodzy przyjaciele, my nigdy nie powinniśmy obiecywać tego, czego nie możemy lub nie jesteśmy gotowi poświęcić Bogu, służąc Mu. Jeśli jesteśmy gotowi tak jak Anna powiedzieć:  Jeśli Ty dasz – ja oddam, wtedy tylko Bóg może dać nam to, o co prosimy. Weźmy przykład Anny. Ona chce mieć syna. Całkowicie naturalne pragnienie. Ale podobna prośba może przynieść szkodę. Dziecko to może nie być błogosławieństwem dla niej lub innych ludzi, przecież to jest możliwe, czyż nie? Jednak aby zapobiec temu niebezpieczeństwu ona składa obietnicę, ślubuje Bogu: Jeśli Ty dasz, to ja oddam. Prosi o syna i jest gotowa oddać go Panu. Nie dla mnie, ale dla Ciebie Panie - mówi – by służył Tobie, dla Twojej chwały! I kiedy ona oddała proszonego syna Panu, nastąpiła odpowiedź. Zauważmy, że jak tylko tak się pomodliła " składając Izaaka na ołtarzu ", złożyła obiekt swojego pragnienia na chwałę Bożą, to otrzymała odpowiedź, otrzymała obietnicę, słowo wiary: " Idź w pokoju, a Bóg Izraela da ci to, o co go prosiłaś. " (1Sam. 1:17). Dla niej wystarczyły te słowa. Nie mając ani syna, ani znaku, że syn będzie, ona teraz jest szczęśliwa, spokojna, ponieważ wie i jest pewna tego, że to się spełni, gdyż ma słowo Pańskie.

Popatrzmy co się mówi w wersecie 18: " I odeszła ta kobieta swoją drogą i spożyła posiłek, a nie wyglądała już na przygnębioną. " (1Sam. 1:18).

Drogi przyjacielu, być może sytuacja w której się znajdujesz też wydaje Ci się bez wyjścia. Ty już długi czas modlisz się o jedno i to samo. O, gdybym tylko mógł to otrzymać - mówisz. Ale zamiast tego, wszystko wygląda beznadziejnie. Gorycz w duszy zmusza Cię do narzekań. Nie upadaj jednak na duchu. Być może odpowiedź jest blisko, Pan oczekuje od Ciebie tylko jednego - Twojego przyrzeczenia. Kiedy powiesz w swoim sercu: Panie, jeśli Ty dasz, to ja oddam – wtedy nastąpi odpowiedź.                                                                    Pamiętaj jednak o tym, że najwspanialszy dar, dar od Pana, jeśli on jest użyty dla chwały Twojej, a nie Boga, to on przyniesie szkodę, a nie korzyść.                                                           Aby otrzymać Boże błogosławieństwo musisz położyć przedmiot swoich pragnień i dążeń na ołtarzu Bożym. On tam jest bezpieczny. Bóg nigdy nie pozostaje dłużnikiem. Spójrzmy, Anna oddała Samuela Bogu, a Bóg dał jej trzech synów i dwie córki. Zauważmy, że po otrzymaniu słowa - obietnicy, Anna już o nic więcej nie prosi. Ona tylko wierzy i dziękuje Bogu. Jest to druga lekcja modlitwy, którą możemy nauczyć się od Anny. Chrystus powiedział: " Wszystko , o cokolwiek byście się modlili i prosili, tylko wierzcie, że otrzymacie, a spełni się wam. " (Mar. 11:24).

Bóg dopuszcza w naszym życiu próby, by rozniecić w naszym sercu pragnienie, pragnienie otrzymania określonego błogosławieństwa. I wszystko to On czyni, aby nauczyć nas modlić się, aby dać nam lekcję wiary, aby przez to nasza wiara była coraz silniejsza. Kiedy prosimy: Boże, przydaj nam wiary – wtedy Bóg odpowiada na naszą modlitwę.                       Zauważmy, że poprzez swoje doświadczenia Anna nie tylko nauczyła się modlić i wierzyć, ale lepiej poznała Boga, a nigdy wcześniej Go nie znała. I widzimy to z modlitwy po urodzeniu syna i oddaniu go Panu.

Umiłowani, my możemy dużo czytać o Bogu, słuchać nauczań o Nim, ale nigdy Go nie poznamy, zanim nie nauczymy się przynosić wszystkie nasze potrzeby do Jego stóp i przebywać w Jego obecności. Posłuchajmy pierwszych słów modlitwy Anny: " Weseli się serce moje w Panu… " (1Sam. 2:1). Zauważyliście, nie w Samuelu raduje się jej serce, lecz w Panu. Jej radość jest teraz tylko w Bogu. I dalej: " Wywyższony jest róg mój w Panu… " (1Sam. 2:1). Nie w synu, którego wybłagała u Pana, ale w Panu. A potem mówi: " Gdyż raduję się ze zbawienia twego. " (1Sam. 2:1). Czy zauważyliście, że cała jej modlitwa poświęcona jest Bogu, skupia się na Nim, raduje się w Nim i w Jego zbawieniu i chwali Go.

Pan chce doprowadzić właśnie do tego, aby nasza radość, nasze opora, nasza nadzieja była jedynie w Bogu i może to uczynić tylko wtedy, gdy jesteśmy gotowi położyć wszystko na "ołtarzu."                                                                                                                                            Prorok Habakuk znalazł tę ciszę i pokój kiedy przekazał swoje dzieło i przyszłość w ręce Pana. " Choćby figowe drzewo nie zakwitnęło - mówi - i nie było urodzaju na winnicach, choćby i owoc oliwy pochybił i role nie przyniosły pożytku, i z owczarni by owce wybite były, a nie byłoby bydła w oborach. Wszakże się ja w Panu weselić będę, rozraduję się w Bogu zbawienia mego. Wszechmogący Pan jest mocą moją. " (Hab. 3:17-19).                       Pozwolę sobie zwrócić uwagę na dwie cenne rzeczy, które możemy poznać z modlitwy Anny. Ona odkryła i przekonała się o wierności Bożej do dzieci Bożych: " Nogi swoich nabożnych ochrania …  " (1Sam. 2:9). Ona jest pewna obecności Boga, tego, że nikt nie może wyrwać ją z rąk Zbawiciela, nic nie może ją odłączyć od miłości Bożej. Chwała Mu za to na wieki!

Ale nie mogę zakończyć nie wskazując na jeszcze jedno wspaniałe odkrycie lub objawienie, które Pan dał tej skromnej, utrapionej na duchu niewieście. To było objawienie o nadchodzącym Zbawicielu: "…Pan sądzić będzie krańce ziemi i da moc królowi swemu, I wywyższy róg Pomazańca swego. " (1Sam. 2:10). Tak oto w dalekiej przeszłości, tysiące lat przed przyjściem Chrystusa ta kobieta wiary i modlitwy otrzymała objawienie  o Chrystusie - Zbawicielu.

Drodzy bracia i siostry, Bóg zawsze szuka człowieka przez którego może błogosławić ludzkość. Człowieka, który jest gotów całkowicie oddać się Bogu. On puka do naszych serc poprzez próby, niespełnione pragnienia i dążenia, to jest Boża metoda by nas błogosławić. Anna odkryła to, gdy powiedziała: " Pan zadaje śmierć, ale i przywraca do życia, Strąca do krainy zmarłych, ale i wyprowadza. Pan zuboża, ale i wzbogaca. Poniża, ale i wywyższa. Wywodzi z prochu biedaka, Podnosi za śmietniska ubogiego, Aby go posadzić z dostojnikami. Przyznać mu krzesło zaszczytne … " (1Sam. 2:6-8). Bóg szuka potrzebujących, ubogich, uciskanych, poniżonych i upokorzonych, zaprasza ich do Siebie, aby ich błogosławić i wzbogacić.

Dlatego drogi przyjacielu, przyjdź do Pana, jak Anna, ze swoją goryczą, ze wszystkimi niespełnionymi pragnieniami serca. Jaka nie byłaby Twoja potrzeba, tylko On może ją spełnić. Pragniesz odpuszczenia grzechów? Gdy przyjdziesz z pokorą serca, On Ci wszystko przebaczy. Gdy Twoje serce pragnie być napełnione Duchem Świętym? On to uczyni.            Uczyń ten pierwszy krok wiary. Pokornie przyjdź teraz do Pana.

Niech Pan Ci w tym dopomoże!

Góra Przemienienia.


By poznać historię życia proroka Eliasza sięgamy do Starego Testamentu. Ale także w Nowym Testamencie możemy znaleźć opis zdarzeń z życia proroka. Eliasz objawia się w Nowym Testamencie na Górze Przemienienia. To objawienie się Eliasza ma ważne znaczenie i wiele nam może powiedzieć.
Trzej ewangeliści - Mateusz, Marek i Łukasz - wspominają zdarzenie, które miało miejsce na Górze Tabor. Tak pisze o tym ewangelista Mateusz: " A po sześciu dniach bierze z sobą Jezus Piotra i Jakuba, i Jana brata jego, i prowadzi ich na wysoką górę na osobność, [tutaj Ewangelista Łukasz dodaje, wszedł na górę, aby się modlić. A gdy się modlił (Łuk. 9:28,29)] został przemieniony przed nimi, i zajaśniało oblicze jego jak słońce, a szaty jego stały się białe jak światło. I oto ukazali się im: Mojżesz i Eliasz, którzy z Nim rozmawiali. [Łukasz tu ponownie dodaje: Którzy ukazali się w chwale i mówili o jego zgonie, który miał nastąpić w Jerozolimie. (Łuk. 9:31)] " (Mat. 17:1-3).

Następnie Mateusz pisze: " Na to odezwał się Piotr i rzekł do Jezusa: Panie! Dobrze nam tu być i jeśli chcesz, rozbiję tu trzy namioty: dla ciebie jeden, dla Mojżesza jeden i dla Eliasza jeden. [Łukasz mówi o Piotrze, że ​​powiedział to, "nie wiedząc, co mówi" (Łuk. 9:33).] Gdy On jeszcze mówił, oto obłok jasny okrył ich i oto rozległ się głos z obłoku: Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem, jego słuchajcie! A gdy to usłyszeli uczniowie, upadli na twarz swoją i zatrwożyli się bardzo. I przystąpił Jezus, i dotknął się ich i rzekł: Wstańcie, i nie lękajcie się. A podniósłszy oczy swe, nikogo nie widzieli, tylko Jezusa samego. " (Mat. 17:4-8).

Każdy Ewangelista rozpoczyna opis tego wydarzenia - Przemienienia tak ważnym w tym przypadku słowem " A po" lub "Po tych" (Mark. 9:2; Mat.17:1; Łuk. 9:28). Dlaczego te słowa są tak istotne? Ponieważ one wiążą to co się wydarzyło, z tym co miało miejsce wcześniej. Co to było za zdarzenie, które miało miejsce wcześniej?
Przypomnijmy sobie, co w 16 rozdziale Ewangelii Mateusza mówi się o wyznaniu Piotra. Aby było dla nas jasne i zrozumiałe znaczenie Przemienienia Jezusa Chrystusa i objawienie się Mojżesza i Eliasza przyjrzyjmy się temu zdarzeniu.

Sześć miesięcy przed ukrzyżowaniem Jezus Chrystus, nasz Zbawiciel będąc w Cezarei Filipowej zapytał Swoich uczniów: " Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? " (Mat. 16:13). Pamiętajmy, że Chrystus był pośród ludu już około trzech lat: nauczając, głosząc, uzdrawiając i dokonując cudów. I teraz pyta uczniów, co ludzie myślą o Nim. Uczniowie powiedzieli, że niektórzy uważają Go za Jana Chrzciciela, inni mówią, że On – to Eliasz, a jeszcze inni uważają Go za Jeremiasza albo za jednego z proroków.                             Zauważmy, że uczniowie powiedzieli Jezusowi to, co najlepsze słyszeli o Nim, ale były też inne zdania o Nim. Wiemy na przykład, że niektórzy z faryzeuszy mówili, że: wygania demony mocą Belzebuba, księcia demonów, że jest nieślubnym dzieckiem Marii, że ​​jest po prostu oszustem lub fałszywym prorokiem. Chrystus jednak mimo tych słów, które zostały o Nim powiedziane pyta uczniów co oni sami myślą o Nim: " A wy za kogo mnie uważacie?" (Mat. 16:15). " Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego. " - odpowiedział Szymon Piotr. (Mat. 16:16).

Zaraz po tej rozmowie Jezus zaczął mówić uczniom o Swoim ukrzyżowaniu: " Od tej pory zaczął Jezus tłumaczyć uczniom swoim, że musi pójść do Jerozolimy i wiele wycierpieć ... że musi być zabity i trzeciego dnia wzbudzony z martwych. " (Mat. 16:21). Chciałbym zwrócić uwagę na słowa: " Od tej pory Jezus zaczął ..." (Mat. 16:21). Do tej chwili Jezus nie mówił uczniom o oczekującym Go cierpieniu i śmierci. Tak więc był to punkt zwrotny w posłudze Chrystusa.

Ale jak reaguje Piotr na wieść o zbliżającej się śmierci Pana? Oczywiste jest, że takie stwierdzenie nie było zgodne z myśleniem Piotra. "... Panie, nie przyjdzie to na ciebie! " – mówi on. (Mat. 16:22). Chrystus mówi: "... muszę pójść..."; Piotr: " Miej litość nad sobą! " (Mat. 16:21-22).

Widzimy tu zderzenie dwóch zupełnie odmiennych stwierdzeń.                                           Kiedy Piotr dzięki objawieniu otrzymanemu z góry powiedział: " Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego " - Jezus rzekł do niego: " Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jonasza, bo nie ciało i krew objawiły ci to, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. " (Mat. 16:16-17). Ale po oświadczeniu, że wiele musi cierpieć i być zabity, Piotr rzekł do Jezusa: " Miej litość nad sobą, Panie…! " (Mat. 16:22). Teraz Chrystus odpowiada mu: " Idź precz ode mnie, szatanie! Jesteś mi zgorszeniem, bo nie myślisz o tym, co Boskie, lecz o tym, co ludzkie. " (Mat. 16:23).
Jeśli to zdarzyło się krótko przed Przemienieniem Chrystusa, to po co Pan bierze na górę Swoich uczniów? Bierze ich, aby potwierdzić konieczność Swojej śmierci krzyżowej, o której mówił im, ale oni tego nie rozumieli. I tam na górze On potwierdził im, to co Piotr wyznał, a mianowicie, że " [On] - Chrystus, to Syn Boga żywego. " (Mat. 16:16).

" A po sześciu dniach ..." - takimi słowami zaczyna się 17 rozdział Ewangelii Mateusza. Co się wydarzyło w ciągu tych sześciu dni? Pismo Święte milczy na ten temat, ale to nie jest trudne do odgadnięcia. Tak, na pierwszy rzut oka, nic się nie stało. Jednak społeczność między Chrystusem a Jego uczniami została naruszona. Zbawiciel powiedział: "... muszę pójść ..." - a oni na to: " Panie, nie przyjdzie to na ciebie ..." (Mat. 16:21-22).                        "Czy idzie dwóch razem, jeżeli się nie umówili? " – mówi Słowo Boże (Am. 3:3). Oczywiście, że nie! Dlatego Chrystus bierze ich na górę, aby tam się modlić. Jego pragnieniem jest – przywrócenie przerwanej społeczności.

Chrystus uczynił to dla uczniów, nie dla Siebie. On pierwszy podejmuje inicjatywę, aby społeczność między nimi została przywrócona - On " tam został przemieniony przed nimi" (Mat. 17:2). Należy podkreślić te dwa słowa: " Przed nimi ". Ze względu na nich  " zajaśniało oblicze jego jak słońce, a szaty jego stały się białe jak światło. " (Mat. 17:2). Ujrzeli w tym potwierdzenie Jego Boskości. Apostoł Piotr wspominając to wydarzenie już po zmartwychwstaniu Jezusa, pisze o Nim: " Wziął On [Chrystus]  bowiem od Boga Ojca cześć i chwałę, gdy taki go doszedł głos od Majestatu chwały: Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem. " (2Piot. 1:17). I dalej Piotr dodaje: " A my, będąc z nim na świętej górze, usłyszeliśmy ten głos, który pochodził z nieba. " (2Piot. 1:18).                          To było oczywisty dowód potwierdzający Boskość Jezusa Chrystusa, przez Boga Ojca, o której zgodnie z objawieniem otrzymanym z góry powiedział Piotr w Cezarei Filipowej.

Ale góra Przemienienia była również potwierdzeniem konieczności ukrzyżowania, to jest śmierci i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa. Po to właśnie " … ukazali się im: Mojżesz i Eliasz, którzy z nim rozmawiali. " (Mat. 17:3). A o czym była rozmowa między Jezusem Chrystusem i dwoma sługami Bożymi Starego Testamentu? Łukasz stwierdza, że ​​" mówili o jego zgonie, który miał nastąpić w Jerozolimie. " (Łuk. 9:31). Co to znaczy: "o jego zgonie"? Znaczy to, że oni rozmawiali o tym wszystkim, co się z Nim stanie już po pobycie na górze. Przemienienie było jak gdyby punktem zwrotnym na drodze Jezusa. Pierwszy etap życia i służby Jezusa Chrystusa został zakończony. Gdy On zszedł z góry Przemienienia rozpoczął się drugi etap w ziemskim życiu Zbawiciela. Dlatego teraz " rozmawiali z nim, Mojżesz i Eliasz i mówili o Jego cierpieniu i śmierci, która  " powinna dokonać się w Jerozolimie. " (Łuk. 9:31).

Możemy zapytać: Dlaczego to Mojżesz i Eliasz rozmawiali z Chrystusem? Mojżesz był zakonodawcą, On przyjął przykazania od samego Boga, aby przekazać je ludziom. Tak więc Mojżesz jest przedstawicielem zakonu. W Piśmie Świętym jego imię stało się synonimem pierwszych pięciu ksiąg Starego Testamentu. Eliasz zaś był jednym z największych proroków Boga i dlatego jest reprezentantem proroków Starego Testamentu. Więc tu na Górze Przemienienia jest z jednej strony Mojżesz - przedstawiciel pierwszej części Starego Testamentu, a z drugiej - Eliasz, reprezentujący resztę Starego Testamentu.

Pamiętamy, jak po zmartwychwstaniu Chrystus podszedł do dwóch uczniów w drodze do Emaus, ale oni go nie poznali. I powiedziane jest, że On idąc z nimi wykładał im: "… począwszy od Mojżesza poprzez wszystkich proroków, co o nim było napisane we wszystkich Pismach. " (Łuk. 24:27). Więc " Mojżesz i prorocy " - to jest jak całość Starego Testamentu.

A o czym Chrystus mówił z " Pism " idąc z dwoma uczniami w drodze do Emaus? On mówił: " że musiał wycierpieć by wejść do swojej chwały. " (Łuk. 24:26). Właśnie dla Swoich uczniów, którzy nie zgadzali się z Nim, gdy zaczął mówić im o oczekujących cierpieniach i Swojej śmierci posłani byli ci dwaj przedstawiciele Starego Testamentu. Przyszli na górę Przemienienia, aby potwierdzić słowa Chrystusa. Uczniowie znali Pisma, ale kiedy je czytali, byli zupełnie ślepi, nie rozumieli tego, co Pisma mówiły o cierpieniach Chrystusa. I oto Bóg w Swoim wielkim miłosierdziu posyła Mojżesza i Eliasza na świętą górę, aby przypomnieć im, że od początku do końca, tj. od Mojżesza do ostatniego proroka Pisma mówiły, że " Chrystus musiał wycierpieć by wejść do swojej chwały. " (Łuk. 24:26).

W ciągu półtora tysiąca lat Mojżesz był w niebie, w obecności Boga a Eliasz - tysiąc lat. I oto znów objawili się na ziemi. Wyobraźmy sobie, jak wiele mogliby powiedzieć o życiu w niebie, a tym samym zaspokoić naszą ciekawość. Ale oni ani słowem o tym wspominają. Myślę, że to milczenie można wytłumaczyć ubóstwem ludzkiego języka by opisać piękno niebiańskiego życia. Pamiętamy, że apostoł Paweł gdy został " uniesiony do trzeciego nieba ", on też milczał (2Kor. 12:2). Mógł tylko powiedzieć, że " słyszał niewypowiedziane słowa, których człowiekowi nie godzi się powtarzać. " (2Kor. 12:4).

Ale to nie był powód dla którego Mojżesz i Eliasz nie powiedzieli nic o niebie. Mieli ważniejszy temat rozmowy. Rozmawiali o krzyżu, koronie cierniowej i śmierci naszego Zbawiciela. Jako przedstawiciele nieba oni przyszli, aby potwierdzić wolę Ojca, że ​​przez krew Jego Syna dokona się odkupienie rodzaju ludzkiego, ponieważ " bez rozlania krwi nie ma odpuszczenia. " (Hebr. 9:22). O tym mówił Mojżesz i prorocy. O tym mówiło całe niebo. Głównym tematem nieba - jest Baranek " zabity od założenia świata " (Obj. 13:8). Jezus Chrystus – to Baranek Boży. Dla Niego śpiewa niebo, Jemu oddają chwałę i cześć wszystkie zastępy niebieskie.
Odkupieńcza ofiara Jezusa Chrystusa, śmierć na Golgocie, która dokonała się tu, na naszej grzesznej ziemi, była wolą Ojca o Swoim Synu. Aby uczniowie zrozumieli to, Bóg posyła Swoich dwóch wiernych sług: Mojżesza i Eliasza – by przypomnieć, że o tym świadczy całe Pismo.

Widząc i słysząc tych dwóch mężów Bożych rozmawiających z Jezusem, Piotr rzekł do Jezusa: " Panie! Dobrze nam tu być i jeśli chcesz, rozbiję tu trzy namioty: dla ciebie jeden, dla Mojżesza jeden i dla Eliasza jeden. " (Mat. 17:4) - "nie wiedząc, co mówi " dodaje Łukasz (Łuk. 9:33). Najwyraźniej Piotr zapomniał o wyznaniu, gdy sześć dni wcześniej powiedział dzięki objawieniu otrzymanemu z góry: " Tyś Chrystus, Syn Boga żywego. " (Mat. 16:16). Teraz postępuje tak, jak ci, którzy uważali Chrystusa za jednego z proroków. Piotr proponując trzy namioty - jeden Chrystusowi, jeden Mojżeszowi i jeden Eliaszowi - stawia Chrystusa na równi z tymi prorokami.

Tak postępuje ten świat. Buduje namioty, jeden Chrystusowi, drugi - Mahometowi, trzeci - Buddzie. Moi drodzy, oto do jakiego stopnia jest zaślepiony człowiek! Bez objawienia z góry on nigdy nie zrozumie, Kim jest Jezus Chrystus. Dlatego właśnie tam, na świętej górze słyszymy trzecie świadectwo: mówi Sam, Bóg Ojciec. " Gdy [Piotr] jeszcze mówił, oto obłok jasny okrył ich i oto rozległ się głos z obłoku: Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem, jego słuchajcie! " (Mat. 17:5).

Tutaj, na świętej górze Bóg Ojciec po raz wtóry świadczy o Swoim Synu - Jezusie. Po raz pierwszy Boże świadectwo brzmiało nad Jordanem, w dniu chrztu Jezusa Chrystusa. Gdy Jezus wystąpił z wody " otworzyły się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego, który zstąpił w postaci gołębicy i spoczął na nim. I oto rozległ się głos z nieba: Ten jest Syn mój umiłowany, którego sobie upodobałem. " (Mat. 3:16-17). Ten Sam głos i te same słowa co na górze Tabor.

Był i trzeci raz głos z nieba. A stało się to tuż przed ukrzyżowaniem Chrystusa, kiedy Grecy przybyli, aby ujrzeć Jezusa. Przypomnijmy, co powiedział Jezus: " Nadeszła godzina, aby został uwielbiony Syn Człowieczy. " (Jana 12:23). I dalej: " Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam jeśli ziarnko pszeniczne, które wpadło do ziemi, nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje, lecz jeśli obumrze, obfity owoc wydaje. " (Jana 12:24).

O czym mówi tutaj Chrystus? Mówi o Swojej śmierci. On jest jak ziarno pszeniczne, musi więc najpierw umrzeć, aby zbawić Żydów, Greków i cały ród ludzki. Potem wypowiada takie słowa: " Teraz dusza moja jest zatrwożona, i cóż powiem? Ojcze, wybaw mnie teraz od tej godziny? Przecież dlatego przyszedłem na tę godzinę. Ojcze, uwielbij imię swoje. " (Jana 12:27-28).                                                                                                                                                Co nastąpiło po tych słowach Chrystusa? " Odezwał się głos z nieba: I uwielbiłem i jeszcze uwielbię. " (Jana 12:28). Ten Sam głos z nieba, głos Ojca potwierdzający słowa Jego Umiłowanego Syna.
Zauważmy, że w ciągu całego ziemskiego życia Jezusa Chrystusa tylko trzy razy słychać było głos Boga Ojca.

Jak już wspomniałem w Biblii jest stosunkowo mało opisów nieba. Ale jeśli spojrzeć na to, co Biblia mówi o niebie, to możemy dowiedzieć się wiele ważnych rzeczy. Zwróćmy się do ostatniej Księgi Biblii. Apostoł Jan pisze: " I widziałem pośrodku między tronem ... stojącego Baranka jakby zabitego ... A gdy spojrzałem, usłyszałem głos wielu aniołów wokoło tronu ... I mówili głosem donośnym: Godzien jest ten Baranek zabity wziąć moc, i bogactwo, i mądrość i siłę, i cześć, i chwałę, i błogosławieństwo. I słyszałem, jak wszelkie stworzenie, które jest w niebie i na ziemi, i pod ziemią i w morzu, i wszystko, co jest w nich jest, mówiło: Temu który siedzi na tronie, i Barankowi, błogosławieństwo i cześć, i chwała, i moc na wieki wieków. " (Obj. 5:6,11-13).

A teraz chciałbym zapytać, drogi przyjacielu: Czy znasz tego wspaniałego Baranka? Czy jest On twoim Zbawicielem? Bez Jego odkupieńczej ofiary nikt nie mógłby odziedziczyć Królestwa Bożego. Święty i Sprawiedliwy Bóg, przeciw Któremu wszyscy zgrzeszyliśmy może nas przyjąć tylko przez zasługi Swojego Syna, dzięki Jego odkupieńczej ofierze.
W tym przejawia się miłość, " że nie myśmy umiłowali Boga, lecz że On nas umiłował i posłał Syna swego jako ubłaganie za grzechy nasze. " (1Jana 4:10).

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.