RSS

Chleb życia wiecznego.


 Chleb jest takim pokarmem, bez którego człowiek nie może się obejść. Gdzie by człowiek nie żył, jego głównym pożywieniem jest chleb, w takiej czy innej formie. On wytwarzany jest na różne sposoby, w różnych kształtach i formach, tym nie mniej pozostaje podstawą życia. Człowiek nie może żyć bez chleba. Dlatego nazywamy go „chlebem powszednim. ”

Jeśli otworzymy Biblię na Ewangelii Jana i przeczytamy rozdział szósty, to przekonamy się, że słowo chleb jest wymieniane tam co najmniej 20 razy. Żaden rozdział w Biblii nie mówi tak wiele o chlebie, co ten rozdział 6 Ewangelii Jana, i spotykamy się w tym rozdziale z trzema rodzajami chleba. Na początku rozdziału jest mowa o cudzie nakarmienia 5 tysięcy ludzi i w nawiązaniu do tego cudu spotykamy się z najzwyklejszym chlebem, czyli z pięcioma chlebami jęczmiennymi, które Chrystus rozmnożył i nakarmił ogromną rzeszę głodnych ludzi. W dalszej części tego rozdziału jest wzmianka o mannie, tj. o chlebie, który został zesłany z nieba i żywił Izraelitów na pustyni przez 40 lat. To był chleb niezwykły, cudowny, pomimo tego, że był chlebem fizycznym. A trzeci rodzaj chleba wspomniany w tym rozdziale jest nazwany chlebem prawdziwym, chlebem Bożym, chlebem żywota.

I tutaj należy zauważyć, że ludzie, którzy jedli pierwsze dwie odmiany chleba, oni się nasycili na tyle ile go zjedli. Na tym jednak kończył pożytek tego chleba. Z biegiem czasu ci ludzie, którzy go jedli, umarli, ponieważ ten chleb był tymczasowym pokarmem, pokarmem tylko dla ciała. Ale w przeciwieństwie do tych dwóch rodzajów chleba, w tym drugiego, który w cudowny sposób zstępował z nieba aż przez 40 lat i nasycił milionową rzeszę ludzi na pustyni, ten rozdział wspomina o trzecim rodzaju chleba, który obiecuje dać życie. Ten chleb nazywa się chlebem prawdziwym, chlebem Bożym, chlebem żywota. Człowiek, który będzie go jadł nigdy nie będzie głodny.

Jako podstawę dzisiejszego rozważania wezmę werset 35 z 6 rozdziału Ewangelii Jana. Wniknijmy w te cudowne słowa: „Odpowiedział im Jezus: Ja jestem chlebem żywota; kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie. ” Drodzy przyjaciele, przyznaję, że im więcej myślę o tych słowach podczas czytania, rozważam nad nimi, tym bardziej stają się one dla mnie zdumiewające. „Ja jestem chlebem żywota. ” Kto je wypowiedział? Sam Pan Jezus Chrystus. On jest tym chlebem. Prawdziwy Boży chleb, żywy, który zstąpił z nieba. W tych cudownych słowach Pana naszego Jezusa Chrystusa znajduję całą Ewangelię, całą dobrą nowinę, albowiem dobrą nowiną jest sam Pan nasz, Jezus Chrystus. Dobrej nowiny nie można oddzielić od osoby Jezusa. Dlatego, aby właściwie zrozumieć Ewangelię, trzeba poznać Pana Jezusa Chrystusa. On i tylko On jest chlebem życia.

Gdy na Ziemi nie było ani jednego odkupionego dziecka Bożego, które potrafiłoby jasno i wyraźnie określić, czym jest Ewangelia, wtedy Bóg zrobił wyjątek i posłał anioła, aby po raz pierwszy obwieścił tę radosną nowinę. Było to tej nocy, gdy narodził się Pan Jezus Chrystus. Anioł Pański ukazał się pasterzom w Betlejem i cóż im powiedział. Powiedział: „Nie bójcie się, bo oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem wszystkiego ludu. ” I dalej dodaje w czym zawiera się ta radość: „gdyż dziś narodził się wam Zbawiciel, którym jest Chrystus Pan, w mieście Dawidowym. ” (Łuk. 2:10-11). Oto dobra nowina dla nas - Zbawiciel, Chrystus Pan. On jest tą dobrą nowiną.

Czy myślicie, że to przypadek, że Ten, który powiedział: „Ja jestem chlebem żywota”, chlebem, który da życie całemu światu, że On narodzi się właśnie w Betlejem. Nie, poza faktem, że spełniło się proroctwo mówiące, że On narodzi się właśnie w Betlejem, o czym prorokował Micheasz 650 lat przed narodzinami Chrystusa. Betlejem oznacza - dom chleba. Jakie odpowiednie miejsce narodzin naszego Pana - dom chleba. Dziecko narodzone w domu chleba okazało się chlebem żywota.

Zwróćmy uwagę na fakt, że mówiąc „Ja jestem chlebem żywota” Chrystus przez to w pełnym tego słowa znaczeniu daje Siebie Tobie i mnie przyjacielu. Po co jest chleb, jeśli nie do jedzenia - prawda. Do czego on służy, jeśli nie do jedzenia. To pokarm, który musimy wziąć i zjeść. Zauważmy, że Chrystus nie powiedział - Ja jestem nauczycielem życia, ani przykładem życia, ani przewodnikiem po życiu. Nie, oczywiście, że jest zarówno przykładem życia, jak i Nauczycielem i drogowskazem, jak należy żyć, ale co by było, gdyby to było wszystko, co powiedział. Powiedziawszy: „Ja jestem chlebem żywota”, Chrystus oferuje człowiekowi samego Siebie, swoje życie, abyśmy mogli Im żyć.

Ale drodzy przyjaciele spójrzmy, że chleb sam w sobie jest martwy. To prawda, że ​​w chlebie znajdziemy główne składniki odżywcze, ale chleb nie jest w stanie dać życia człowiekowi. Podtrzymać życie, owszem tak, ale chleb nie jest w stanie powiedzmy dać życie martwemu człowiekowi. Weźmy najlepszy chleb, włóżmy kawałek tego chleba do ust umarłego człowieka, to co zasadniczo uczyniliśmy. Doprowadziliśmy do kontaktu dwóch martwych elementów. I jaki okazał się wynik tego kontaktu? Żaden. Wszystko pozostało tak jak było. To co martwe nie może dać życia martwemu. Czy można w ogóle wyobrazić sobie taki chleb, który dotykając ust umarłego obdarzyłby go życiem.

Niemniej jednak drodzy przyjaciele chleb, o którym dzisiaj mówię, jest właśnie takim chlebem, który daje życie. Jest w stanie ożywić umarłego. Tym chlebem jest nasz Pan Jezus Chrystus. On jest chlebem życia. Gdy ten chleb dotknie ust człowieka martwego w grzechach swoich, on natychmiast staje się żywym, nowym stworzeniem.

Ale zauważmy proszę, że Jezus Chrystus jest nie tylko chlebem życia dla umarłych, ale jest chlebem powszednim dla tych, którzy już Go skosztowali i ożyli. On, ten chleb jest w stanie zaspokoić wszystkie potrzeby i wymagania nowonarodzonego człowieka. Nie ma takiej potrzeby, której On nie mógłby zaspokoić. Przypomnijmy, jak apostoł Paweł wyraził tę prawdę w Liście do Rzymian w rozdziale 8: „On, (Bóg) który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale go za nas wszystkich wydał, jakżeby nie miał z nim darować nam wszystkiego? ” (Rzym. 8:32). Czy zauważyliście - wszystkiego! Ten kto spożywa ten chleb życia, niczego nie będzie potrzebował. Jak może człowiek który przyjął taki chleb, żywy chleb, samego Pana Jezusa Chrystusa, mieć niedostatek. Ten chleb jest idealną odmianą dla zaspokojenia wszystkich naszych potrzeb. Kto Go spożywa, nigdy nie będzie łaknął, nigdy nie będzie pragnął.

Można powiedzieć, że tym, czym manna była dla fizycznego ciała Izraelity, tym Chrystus, chleb życia, jest dla duszy dziecka Bożego. Nigdy w historii ludzkości nie było takiego chleba, jaki lud Izraela jadł podczas wędrówki po pustyni. W Psalmie 78 czytamy: „Wszyscy jedli chleb anielski; Zesłał im żywności do syta. ” (Ps. 78:25). Ten niebiański chleb, którym Bóg karmił swój lud, był dla niego doskonałym pokarmem. Każdego ranka oni zbierali ten anielski chleb i był on dla nich wsparciem każdego dnia przez czterdzieści lat. Ta manna była przewidziana dla narodu idącego przez pustynię i wszystko, czego potrzebowało ich ciało, znajdowało się w tym cudownym niebiańskim pokarmie. Sam Bóg przygotował to dla swojego ludu i powiedzcie mi, kto mógłby lepiej wiedzieć, czego potrzebowało ich fizyczne ciało, niż Ten, który je stworzył. Czym więc była manna dla fizycznego ciała Izraelitów na pustyni, tym Jezus Chrystus jest dla naszej duszy. W Nim jest życie i kto spożywa ten chleb, nie będzie cierpiał niedostatku. Najbardziej zdrowy chrześcijanin to ten, który uczynił Chrystusa swoim stałym pokarmem. Ten pokarm nie może przynieść mu żadnej szkody, a jedynie zdrowie i życie.

Ten, kto żywi się tym niebiańskim chlebem, nigdy nie będzie łaknął ani pragnął. Dlaczego nigdy? Tu jest dziwna prawda. O, gdyby Pan dał nam zrozumieć to nie tylko umysłem, ale i sercem. Mój przyjacielu, gdy przyjąłeś ten chleb i spożyłeś Go, on staje się twój. Nikt nie może ci Go odebrać. Człowiek, który spożył ten chleb, nie może być pozbawiony tego chleba. Dlaczego? Po prostu ten chleb stał się częścią Twojego ciała. On wszedł w Twoją krew i nikt nie może Ci Go odebrać. Czy to nie cudowna prawda.                                               Dlatego jeśli przyszedłeś do Jezusa Chrystusa i przyjąłeś Go do siebie przyjacielu, to On jest już Twój i nikt nie może Ci Go odebrać. I dzięki Niemu będziesz żyć wiecznie. Chwała Mu za to na wieki. „Ja jestem chlebem żywym, który z nieba zstąpił; jeśli kto spożywać będzie ten chleb, żyć będzie na wieki. ” - mówi Jezus Chrystus. (Jana 6:51). To jest słowo samego Pana: „ten, kto mnie spożywa, żyć będzie przeze mnie. ” (Jana 6:57).

Zbawienie, które otrzymaliśmy od Boga, to nic innego jak Osoba. To nie jest jakieś błogosławieństwo w postaci oddzielnego daru. Jest nim sam Pan Jezus Chrystus. Ten, który powiedział: „Ja jestem chlebem życia. A On jest wieczny. Jeśli On jest naszym zbawieniem i jest wieczny, to kto i co może nas od Niego odłączyć. Albowiem jestem tego pewien, mówi apostoł Paweł „że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani potęgi niebieskie, ani teraźniejszość, ani przyszłość, ani moce, ani wysokość, ani głębokość, ani żadne inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. ” (Rzym. 8:38-39). Dodajmy jeszcze słowa Jezusa Chrystusa, które On mówi w Ewangelii Jana, rozdział 10: „Ja daję im żywot wieczny, i nie giną na wieki, i nikt nie wydrze ich z ręki mojej. ” (Jana 10:28). Czyż nie jest cudowna obietnica, że jeśli spożyłeś ten chleb, to nikt i nic nie może Cię tego chleba pozbawić.

Z drugiej jednak strony muszę powiedzieć, że najpewniejszą oznaką, że człowiek jest martwy, jest to, że nie karmi się Chrystusem. Chrystus nie jest jego życiem. Tak, można mówić o Chrystusie, mówić modlitwy w imię Chrystusa, nawet głosić o Nim kazania, ale jeśli nie spożywamy Go, nie jemy tego chleba, to nie mamy w sobie życia Chrystusowego. Jeśli Chrystus powiedział: „kto mnie spożywa, żyć będzie przeze mnie”, to nie mniej prawdziwe byłoby stwierdzenie, że kto nie spożywa tego chleba, nie ma życia. Dla duchowo martwego człowieka te słowa są przeszkodą. Gdy Chrystus powiedział: „jeśli nie będziecie jedli ciała Syna Człowieczego i pili krwi jego, nie będziecie mieli żywota w sobie”, to wielu się zgorszyło i mówiło: Twarda to mowa, któż jej słuchać może. „Od tej chwili wielu uczniów jego zawróciło i już z nim nie chodziło. (Jana 6:66). Ale dla tych, którzy łakną i pragną, te słowa są słowami życia wiecznego. Oni są naprawdę błogosławieni.

Być może i dla Ciebie przyjacielu te słowa brzmią dziwnie. Jak można jeść ciało Syna Bożego i pić Jego krew? Co to znaczy? „Ten, kto mnie spożywa, żyć będzie przeze mnie. Mówiąc najprościej, jak można jeść ciało Chrystusa lub jeść Go jako chleb? Zwróćmy uwagę na słowa tekstu powracając do wersetu 35. Tutaj znajdujemy odpowiedź. „Odpowiedział im Jezus: Ja jestem chlebem żywota; kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie. ” Zauważyliście, że w tym przypadku Jezus nie powiedział - ten, kto spożywa Mnie, nie będzie łaknął i ten, kto pije Krew moją, nie będzie pragnął. Nie. Pan powiedział: „kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie. ” A więc ten, kto przychodzi, nie będzie łaknął, a ten kto wierzy, nigdy nie będzie pragnął.

A co robimy z chlebem? Oczywiście, jemy. Zatem spożywanie chleba życia jest tym samym, co przyjść do Jezusa. A przyjść do Jezusa jest tym samym, co wierzyć w Jezusa. A wierzyć w Niego jest tym samym, co pić od Niego. Pamiętajmy, że Chrystus gdzie indziej powiedział: „Jeśli kto pragnie, niech przyjdzie do mnie i pije. Kto wierzy we mnie, jak powiada Pismo, z wnętrza jego popłyną rzeki wody żywej. ” (Jana 7:37-38). Zatem - wierzyć znaczy - pić, przyjść - jeść, wszystko to jedno i to samo. Dlatego jeśli nie wiesz, jak pić, to może wiesz, jak przyjść, a jeśli nie wiesz, jak przyjść, to może wiesz, jak wierzyć.                                                Bóg nie mógł uczynić zbawienia łatwiejszym niż tylko przez wiarę. Ty możesz przyjąć Jezusa Chrystusa do swojego życia, a przyjmując Go, otrzymujesz Jego życie. Gdy wierzysz w Syna Bożego, dzieje się z tobą to samo, co dzieje się, gdy jesz chleb lub pijesz wodę.

Wszyscy wiemy, że jedzenie pod wpływem soków żołądkowych rozkłada się na oddzielne elementy, które następnie dostają się do krwioobiegu i są rozprowadzane po całym ciele, a tym samym są przyswajane przez całe ciało. Więc jedzenie, które spożywasz, staje się integralną częścią twojego ciała. To samo dzieje się, gdy wiarą przyjmujesz Jezusa Chrystusa jako swojego osobistego Zbawiciela. On staje się twój. „Kto spożywać będzie ten chleb, żyć będzie na wieki” - mówi Chrystus. (Jana 6:51). Dlatego Jezus Chrystus, chleb życia, staje się główną częścią Twojego wewnętrznego człowieka. Wtedy stajesz się nowym stworzeniem, stworzeniem Bożym.

Ale musisz stale spożywać ten chleb. Podziwianie Go nic ci nie da. Chleb, drodzy przyjaciele, jest do jedzenia, a nie do czegokolwiek innego. Po to Bóg naznaczył Swojego Syna Jezusa Chrystusa, abyśmy Go przyjęli.

Podsumowując, chcę jeszcze podkreślić, że każdy, kto pragnie tego chleba, może go mieć, ale pod jednym warunkiem. Ten chleb nie jest na sprzedaż. „Wszyscy, którzy macie pragnienie, pójdźcie do wód” - mówi prorok Izajasz, „a którzy nie macie pieniędzy, pójdźcie, kupujcie i jedzcie! Pójdźcie, kupujcie bez pieniędzy i bez płacenia. ” (Iz. 55:1). Chleb niebieski jest sprzedawany bez pieniędzy. Bóg oferuje Go nam pod jednym warunkiem - musimy Go przyjąć darmo. Oferowanie jakiejkolwiek ceny za taki dar byłoby upokarzającą zniewagą. Tak jak Izraelici otrzymali mannę darmo, tak i Ty musisz przyjąć Jezusa Chrystusa - chleb życia - darmo. Uczyń to teraz. Skosztuj i zobaczysz, jak dobry i wspaniały jest nasz Pan Jezus Chrystus. Nie bądź mój przyjacielu jak ci ludzie, do których Chrystus pierwotnie skierował te słowa. Oni widzieli cuda dokonywane przez Niego, byli otoczeni dowodami, że Chrystus naprawdę jest Synem Bożym, Zbawicielem świata, a jednak odrzucali te twarde dowody i nie uwierzyli w Niego. Do nich Chrystus musiał powiedzieć te smutne słowa: powiedziałem wam: Nie wierzycie, chociaż widzieliście mnie.” Ale prawdziwie błogosławieni są ci, którzy nie widzieli, a uwierzyli, bo ten co wierzy przeszedł ze śmierci do żywota. Uwierz przyjacielu, a także i Ty będziesz zbawiony. Amen.

Uczyń nam znak, byśmy uwierzyli.


 Myślę, że każdy z nas kiedyś prosił Pana, aby dał nam specjalny znak, który potwierdziłby Jego wolę wobec nas. Panie, mówimy, jeśli jest Twoją wolą, abym uczynił to i to, poszedł tam lub powiedział tamto, daj mi znak, że to pochodzi od Ciebie. I tu my wskazujemy, jaki znak chcemy, aby nam dał.

Przypomnijmy historię sługi Abrahama, który poszedł na polecenie Abrahama znaleźć żonę dla jego syna Izaaka. Ten sługa miał jednak coś więcej niż tylko zadanie. Otrzymał jasne słowo od Pana wypowiedziane mu przez Abrahama. „Pan pośle anioła swego z tobą i poszczęści drodze twojej, i weźmiesz żonę dla syna mojego z rodziny mojej i z domu ojca mojego. ” (Ks.Rodz. 24:40). Z tym poleceniem i obietnicą sługa wyruszył w drogę. I tak, przybywszy do studni poza miastem Nachora, prosi Pana, aby posłał na spotkanie dziewczynę przeznaczoną dla Izaaka. Aby wiedział, że to ona, prosi Pana o znak: „Niechże więc ta dziewczyna, do której powiem: Nachyl dzban twój, proszę, abym się napił, a ona powie: Pij, i wielbłądy twoje też napoję - będzie tą, którą przeznaczyłeś dla sługi swego, dla Izaaka, a ja po tym poznam, że okazałeś łaskę panu mojemu. ” A dalej powiedziane jest: „Zanim zamilkł, pojawiła się z dzbanem na swym ramieniu Rebeka” i uczyniła dokładnie to, o co prosił. (Ks.Rodz. 24:14-15).

Gedeon również prosił o znak, i to kilka razy. Ukazał mu się anioł Pański i rzekł do niego: „Pan z tobą, mężu waleczny! Idź w tej mocy twojej i wybaw Izraela z ręki Midiańczyków. Przecież to Ja cię wysyłam. ” (Ks.Sędz. 6:12,14). Wygląda na to, że Pan jaśniej nie musi mówić Gedeonowi, a jednak on odpowiada i mówi Panu: „Jeżeli znalazłem łaskę w twoich oczach, to daj mi jakiś znak, że to Ty rozmawiasz ze mną. ” (Ks.Sędz. 6:17). Później prosi jeszcze o więcej znaków i Pan dał mu je, jak na przykład znak wełny i rosy.

Weźmy inny przykład. Pamiętamy, gdy anioł Pański ukazał się Zachariaszowi i rzekł do niego: „Nie bój się, Zachariaszu, bo wysłuchana została modlitwa twoja, i żona twoja, Elżbieta, urodzi ci syna i nadasz mu imię Jan. ” I jak Zachariasz na to odpowiedział. „Po czym to poznam? Jestem bowiem stary i żona moja w podeszłym wieku. ” „A odpowiadając anioł rzekł do niego: Jam jest Gabriel, stojący przed Bogiem, i zostałem wysłany, by do ciebie przemówić i zwiastować ci tę dobrą nowinę. ” (Łuk. 1:13,18-19).                                      Słowo było jasne, zostało posłane do niego osobiście przez samego Boga, a jednak Zachariasz prosi o znak. Po czym to poznam? Innymi słowy, jaki znak dasz mi Panie, że to wszystko się spełni. I Pan dał mu znak. „Otóż zaniemówisz i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, kiedy się to stanie, bo nie uwierzyłeś słowom moim, które się wypełnią w swoim czasie. ” (Łuk. 1:20).

Drodzy przyjaciele, zauważmy, że Słowo Boże nigdzie nie zachęca nas do szukania znaków. Częściej Pan karcił tych, którzy do Niego przychodzili i żądali od Niego znaku. Myślę, że wszyscy jesteśmy współwinni. Ile razy mówiliśmy: jeśli zdarzy się to, czy tamto, będzie to znak, że taka jest wola Twoja Boże. Lub na przykład, gdy zdarzy się jakiś zbieg okoliczności, myślimy, że jest to pewny dowód, że pochodzi to od Boga.

Przypomnijmy proroka Jonasza. Jakie niewiarygodne zbiegi okoliczności spotykały go. Oto z portu Jaffa płynął statek do Tarszyszu, właśnie do miasta, do którego zamierzał udać się Jonasz. Pan nie nakazał mu tam płynąć a jednak okoliczności stały się sprzyjające, zgodne z jego pragnieniem. Ponadto miał pełną sumę pieniędzy na opłacenie przejazdu. Być może jest to rzeczywiście dowód na to, że Pan zmienił swoje zamiary, że nie musi udawać się do Niniwy. Nie, moi drodzy, niech zdarzają się najbardziej niewiarygodne zbiegi okoliczności, ale jeśli są one sprzeczne ze Słowem Bożym, to one nie mogą pochodzić od Boga.

Drodzy bracia i siostry, nie znaki, nie zbiegi okoliczności powinny kierować naszym życiem, ale Słowo Boże. Poszukiwanie zewnętrznych znaków mówi tylko o naszej niewierze. To prawda i w najlepszych przypadkach, jak przytoczyłem na początku, gdy człowiek szczerze pragnie być pewnym woli Bożej, Pan dawał potwierdzenie znakami. Ale to powinien być wyjątek, a nie reguła. Pan według swojego miłosierdzia daje, ale prośba o znak mówi o słabości wiary z naszej strony.

Wiedzmy, że w poszukiwaniu znaków kryje się wielkie niebezpieczeństwo. Ono otwiera drzwi do zwiedzenia. Otóż, gdy szukamy znaków, odwracamy naszą uwagę od samego Pana. A wszystko, co odciąga naszą uwagę od żywego Chrystusa, jest szkodliwe dla naszej duszy. Ludzie, którzy budują swoją wiarę na znakach, są narażeni na niebezpieczeństwo przyjęcia znaków, które, choć czynione są w imię Chrystusa, wcale nie muszą pochodzić od Boga. Ostrzegał przed tym sam nasz Zbawiciel. „Gdyby wam wtedy kto powiedział: Oto tu jest Chrystus albo tam, nie wierzcie. Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i czynić będą wielkie znaki i cuda, aby, o ile można, zwieść i wybranych. ” (Mat. 24:23-24). Wiemy, że dzisiaj w naszym świecie są co najmniej tysiące takich osób, które podają się za przedstawicieli Chrystusa. Nasz Zbawiciel powiedział w Ewangelii Mateusza: „Baczcie, żeby was kto nie zwiódł. Albowiem wielu przyjdzie w imieniu moim, mówiąc: Jam jest Chrystus, i wielu zwiodą. ” (Mat. 24:4-5). Drodzy przyjaciele, to proroctwo wypełnia się na naszych oczach. Zauważmy, że oni będą czynić wielkie znaki i cuda i wszystko w imię Chrystusa, aby zwieść, o ile to możliwe, nawet wybranych.

Widzimy więc, że to niebezpieczeństwo grozi także dzieciom Bożym, tym wybranym. A kim są ci wybrani, którym grozi to zwiedzenie. To są ci, którzy pozwolili odwrócić swoją uwagę od Pana. Nie oznacza to jednak, że Pan nie da znaków. Wręcz przeciwnie, obiecał je nawet dać, ale nie tym, którzy ich żądają, ale tym, którzy wierzą. Pan zawsze stawia wiarę na pierwszym miejscu. Niewiara domaga się znaku, a wierzącym towarzyszy znak, który nie jest wymagany. Spójrzmy, co sam Chrystus powiedział: „A takie znaki będą towarzyszyły tym, którzy uwierzyli: w imieniu moim demony wyganiać będą, nowymi językami mówić będą, węże brać będą, a choćby coś trującego wypili, nie zaszkodzi im. Na chorych ręce kłaść będą, a ci wyzdrowieją. ” (Mar. 16:17-18).

Były takie przypadki, gdy brano węże, aby udowodnić moc Bożą i ci ludzie umierali. Dlaczego? Ponieważ nie wierzyli, ale kusili Boga. Ale znamy też takie przypadki, gdy ukąszenie węża lub coś śmiertelnego nie szkodziło ludziom, bo nie szukali tych znaków, ale mieli w sercu Pana, wierzyli i patrzyli tylko na Boga. Takie cuda towarzyszyły w posłudze apostołów i wierzących wszystkich czasów i również w naszych czasach, ale nie dlatego, że ci ludzie ich szukali, ale dlatego, że wierzyli.

I to wszystko sprowadza nas do tekstu, który znajdujemy w 6 rozdziale Ewangelii Jana, zaczynając od wersetu 30. „Rzekli tedy do niego: Jaki więc znak czynisz, abyśmy widzieli i uwierzyli tobie? Jakie dzieło wykonujesz? ” Tu spotykamy ludzi, którzy domagali się znaku od Chrystusa. I co jest dziwne, ale są to ludzie, którzy zaledwie poprzedniego dnia widzieli wielki cud, gdy na ich oczach Chrystus rozmnożył chleb i ryby i nasycił ich. Teraz przychodzą do Chrystusa i proszą o powtórzenie tego cudu.

Poznajmy bliżej tych ludzi, kim oni są. Po pierwsze, nie można zaprzeczyć, że byli to ludzie religijni. Oni dorastali i byli wychowywani w religii swoich ojców. Uważali się za lud wybrany przez Boga. Biblia tj. Stary Testament była dla nich znaną Księgą. Znali ją i potrafili nawet zacytować niektóre miejsca na pamięć. Zgodnie z obietnicami Pisma Świętego oni czekali na przyjście swojego Mesjasza -Wybawiciela. On miał przyjść i ich wybawić z niewoli rzymskiej. Rabini nauczali, że Mesjasz może się pojawić w każdej chwili i rozpoznają Go po pewnych znakach, które On będzie tworzył.

Na przykład ci przywódcy religijni mówili, że gdy przyjdzie Mesjasz, z pewnością powtórzy cud, który ich ojcowie widzieli i doświadczali przez 40 lat. Przez czterdzieści lat oni jedli na pustyni mannę zesłaną im z nieba. Jednak oni przypisywali ten cud Mojżeszowi i mówili: gdy nadejdzie obiecany Mesjasz, On wznowi ten cud. Dlatego czytamy na początku rozdziału 6 Ewangelii Jana, że ​​po tym, jak Chrystus rozmnożył chleb i ryby i nasycił 5000 tłum, to ci ludzie, którzy widzieli ten cud dokonany przez Jezusa, mówili między sobą - tak to jest naprawdę ten prorok, tj. Mesjasz, który miał przyjść na świat. Pamiętając, co mówili im rabini i widząc ten cud rozmnożenia chleba, byli gotowi porwać Go siłą i obwołać królem. Chrystus jednak usunął się przed nimi na górę. A gdy odnaleźli Go następnego dnia, proszą Go o powtórzenie tego cudu. „Jaki więc znak czynisz, abyśmy widzieli i uwierzyli tobie? Jakie dzieło wykonujesz? ” Innymi słowy, jeśli naprawdę jesteś Mesjaszem, to udowodnij nam to, powtarzając wczorajszy cud. Jeśli jesteś Mesjaszem, to musisz być większym od Mojżeszem, który przez 40 lat dawał chleb naszym ojcom. Uczyń to, a my uwierzymy. „Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Chleb z nieba dał im, aby jedli. ” (Jana 6:31).

Zauważmy, że oni cytują Pismo Święte na poparcie swoich twierdzeń. Jak napisano, mówią: „Chleb z nieba dał im, aby jedli. ” Tak, ci ludzie byli religijni, odwołują się nawet do Słowa Bożego, ale jeśli zagłębimy się w ten cytat, to przekonamy się, że po pierwsze - nie jest to dokładny cytat, a po drugie - zupełnie źle go zrozumieli. Skąd wzięli te słowa? W Psalmie 78 i werset 24 co prawda są podobne słowa, ale to nie ten tekst. Tak, podobne słowa znajdziemy w kilku miejscach Starego Testamentu, ale nigdzie nie znajdziemy takiego cytatu, który cytowali ci ludzie. Niezależnie od tego, czy celowo, czy nieświadomie, oni w nie mniejszym stopniu zniekształcają Słowo Boże. Mówią -  jest napisane, ale ich słowa nie pokrywają się z tekstem. Oni używają Pisma, aby poprzeć swoje twierdzenie. Ale to nie jest nic nowego.

Jeśli otworzymy Biblię na pierwszych jej stronach, to zauważymy, że wypaczenie Słowa Bożego było przyczyną upadku człowieka. Pierwszym, który zniekształcił Słowo Boże, był ojciec kłamstwa - diabeł. Dodając swoje do tego, co Bóg powiedział on zwiódł Ewę, a Ewa pod wpływem kusiciela również wypacza Słowo Boże. Ona, jak wąż, dodaje swoje i pozwala na zmiękczenie. Kusiciel czyni to samo na pustyni, gdy kusi Jezusa Chrystusa. Cytuje Pismo Święte, ale pomija jedną ważną frazę. Co więcej, ci ludzie, którzy przyszli do Jezusa nadają cytowanym słowom zupełnie błędne znaczenie. „Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Chleb z nieba dał im, aby jedli. ”

Gdyby oni naprawdę znali to miejsce lub te miejsca w Starym Testamencie, gdzie jest powiedziane o mannie, lub przynajmniej uważnie je przeczytali, to odkryliby ogromny błąd, który popełnili. W każdym miejscu, gdzie można znaleźć podobne słowa tego cytatu „chleb z nieba dał im, aby jedli”, podkreśla się, że to Bóg dał ten chleb, a nie Mojżesz. Ten cud oni przypisywali Mojżeszowi. Mojżesz dał mannę naszym ojcom na pustyni - mówią. A że mieli na myśli Mojżesza, a nie Boga, dowiadujemy się z odpowiedzi Jezusa. Spójrzmy na Jego słowa: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale Ojciec mój daje wam prawdziwy chleb z nieba. ” (Jana 6:32). Zauważmy, że ci ludzie byli czcicielami człowieka, a nie Boga. Mojżesz stał się dla nich bogiem. Przypisywali Mojżeszowi to, co w rzeczywistości należało do Boga. Oni myśleli o tym, co ludzkie, a nie o tym, co Boże, o pokarmie dla ciała, a nie dla duszy.

Drodzy bracia i siostry, można być osobą religijną, mieć pozory pobożności, cytować Biblię, modlić się, a mimo to być odległym od Boga, martwym, bez życia Bożego. Czego ci ludzie szukali? Oni szukali i przyszli do Jezusa. Przeprawili się przez morze, aby Go tam znaleźć. Jednak to, co Pan chciał im dać - chleb życia, tego oni nie chcieli. Ich Chrystus interesował tylko w takim stopniu, w jakim On mógł zaspokoić ich potrzeby fizyczne. Właśnie takiego Mesjasza szukali. Chcemy, abyś został naszym królem, abyś zapewniał nam chleb powszedni. Odpowiadając tym ludziom Chrystus wypowiedział te cudowne słowa: „Albowiem chleb Boży to ten, który z nieba zstępuje i daje światu żywot. ” (Jana 6:33). Gdy usłyszeli te słowa, rzekli do Niego: „Panie! Dawaj nam zawsze tego chleba! „Odpowiedział im Jezus: Ja jestem chlebem żywota; kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie. ” (Jana 6:34-35). A potem Chrystus musiał dodać te smutne słowa: „Lecz powiedziałem wam: Nie wierzycie, chociaż widzieliście mnie.” (Jana 6:36).

Wydawało się, że ci ludzie się obudzili. Panie, mówią: „dawaj nam zawsze tego chleba. Prośba wydawała się szczera i Pan jej nie pominął i odpowiedział, że On jest chlebem życia. Oni mieli jednak na myśli chleb ziemski, który zawsze byłby im gwarantowany. O, gdybyśmy zawsze mieli taki chleb nie tylko przez czterdzieści lat, ale przez resztę życia, to wszystkie nasze problemy byłyby rozwiązane - tak myśleli.

Pamiętamy, że Samarytanka myślała również podobnie. Gdy Chrystus mówił jej o wierze i o źródle wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu, to ona woła: „Panie, daj mi tej wody, abym nie pragnęła i tu nie przychodziła, by czerpać wodę. ” (Jana 4:15). Tak, i ona myślała o wodzie ziemskiej. Gdybym miała taką wodę, zaspokoiłabym wszystkie swoje potrzeby. Człowiek zawsze myśli podobnie – Panie, daj nam jedzenia, ubranie i wszystko, co potrzebne jest dla ciała w tym życiu, a będziemy szczęśliwi. To kochani jest największe oszustwo. Żadne bogactwo, nic, co ten świat może nam dać, nie jest w stanie zaspokoić potrzeb naszego wewnętrznego człowieka. Dusza bowiem to coś więcej niż pokarm, a ciało to więcej niż odzienie.

Wszystko, czego człowiek szuka poza Bogiem, jest daremne. Bóg obiecał, że jeśli najpierw będziemy szukać tego, co Boże, to wszystko inne będzie nam dodane. „Czyż życie nie jest czymś więcej niż pokarm, a ciało niż odzienie? - mówi nam Pan, że nie o nie powinniśmy się troszczyć, ale o nasze dusze.

Chrystus tylko co powiedział tym ludziom: „Zabiegajcie nie o pokarm, który ginie, ale o pokarm, który trwa, o pokarm żywota wiecznego, który wam da Syn Człowieczy. ” (Jana 6:27). Apostoł Paweł mówi: „Albowiem Królestwo Boże, to nie pokarm i napój, lecz sprawiedliwość i pokój, i radość w Duchu Świętym. ” (Rzym. 14:17). Bóg nigdy nie opuści tego, kto w pierwszej kolejności przyjmuje Jego dar życia wiecznego. A tym darem jest nikt inny jak sam Syn Boży Jezus Chrystus. Aby otrzymać ten niewysłowiony dar, wystarczy przyjść do Pana i przyjąć Go. Ale ktoś zapyta: co to znaczy przyjść? Przyjść znaczy uwierzyć, a uwierzyć znaczy przyjąć. Słowo Boże mówi: „Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego. ” (Jana 1:12). Przyjść, przyjąć, uwierzyć – to wszystko. I to Chrystus powiedział do tych ludzi, którzy byli całkowicie oderwani od Boga, martwymi przez upadki i grzechy swoje. I my niczym się od nich nie różnimy. I właśnie takim ludziom Chrystus proponuje, aby przyszli do Niego, uwierzyli w Niego i przyjęli Go.

Ale czy człowiek martwy duchowo może to uczynić? Chrystus powiedział, że może. W rzeczywistości jest to jedyna rzecz, do której jest zdolny. „To jest dzieło Boże: wierzyć w tego, którego On posłał. ” (Jana 6:29). Nie proś więc przyjacielu o żadne znaki ani dowody, po prostu uwierz. Tobie dano wierzyć, a to jest największy dar Boży. Wiara da ci wszystko. „Kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie. ” - mówi Chrystus. (Jana 6:35). Wierzyć i przyjść to jedno i to samo.                             Ale wiedz przyjacielu, że sam do niczego więcej nie jesteś zdolny. Dlatego jeśli Pan mówi, że jest tylko jedna droga zbawienia - przez wiarę, to po co szukać innej drogi. Musisz tylko przyjść, a On Cię przyjmie. On przyjmie Cię takim, jakim jesteś, ze wszystkimi twoimi grzechami i występkami. Ty sam z nich nie możesz się oczyścić, ale On może uczynić Cię bielszym niż śnieg. A gdy przyjdziesz do Niego, On obiecał, że to uczyni. Uwolni Cię od mocy i winy grzechu. Uczyń to teraz a On Cię nie odrzuci. Chwała Mu za to na wieki. Amen.

David Wilkerson "Zmieniasz się"


0 komentarze

Posted in

Jaki znak uczynisz, abyśmy uwierzyli tobie?


Ileż razy rozmawiając z ludźmi o Bogu słyszymy takie słowa: Udowodnij mi, że On istnieje, a uwierzę. Chcę mieć jakiś konkretny znak, że Bóg naprawdę istnieje. Pokaż mi to, a uwierzę. Nie myślcie drodzy przyjaciele, że dopiero w XXI wieku ludzie domagają się dowodu na istnienie Boga. Tak było zawsze. Otwórzmy Biblię i przeczytajmy z 6 rozdziału Ewangelii Jana, począwszy od wersetów 28 do 31: „Rzekli więc do niego (mówili to ludzie, którzy przyszli do Jezusa): Cóż mamy czynić, aby wykonywać dzieła Boże? Odpowiedział Jezus i rzekł im: To jest dzieło Boże: wierzyć w tego, którego On posłał. Rzekli tedy do niego: Jaki więc znak czynisz, abyśmy widzieli i uwierzyli tobie? Jakie dzieło wykonujesz? Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Chleb z nieba dał im, aby jedli. ”

Zaskakujące w tym przypadku jest to, że ci ludzie, którzy przyszli do Jezusa z tym pytaniem, właśnie niedawno widzieli wielkie cuda. To byli ci sami ludzie, których Chrystus nasycił, rozmnożywszy chleb i ryby. Tak, oni byli nie tylko naocznymi świadkami tego cudu, ale nawet jedli ten cudowny chleb. A następnego dnia mówią do Niego: „Jaki znak uczynisz, abyśmy widzieli i uwierzyli tobie? ”

Pamiętajmy, że to nie jedyny cud, jakiego byli świadkami, choć wydawałoby się, że rozmnożenie chleba byłoby wystarczającym. W wersecie 26 Chrystus zwracając się do tych ludzi mówi: „szukacie mnie nie dlatego, że widzieliście cuda, ale dlatego, że jedliście chleb i nasyciliście się. ” (Jana 6:26). Oznacza to, że widzieli nie tylko cud rozmnożenia chleba, ale szereg innych cudów, a mimo to przychodzą do Jezusa i mówią: „Jaki znak uczynisz, abyśmy widzieli i uwierzyli tobie? ”

Jak myślicie - czy gdyby Chrystus tuż przed ich oczami spełnił ich prośbę i dokonał nowego cudu, to czy uwierzyliby? Możemy z całą pewnością powiedzieć, że nie. Mieli wystarczająco dużo dowodów, to jeśli tym nie uwierzyli, to nowe nie przekonałyby ich.

Przypomnijmy rozmowę między bogaczem, który znajduje się w krainie umarłych, gdzie cierpi męki, a Abrahamem w niebie. Tę historię opowiedział sam Jezus Chrystus. Bogacz, widząc Abrahama w raju, (a między nimi wielką przepaść nie do pokonania), prosi go, aby posłał Łazarza do domu ojca swego, by dał świadectwo pięciu braciom, by nie przyszli na to straszne miejsce męki. I spójrzmy, jak odpowiada mu Abraham: „Mają Mojżesza i proroków (to znaczy mają Pismo Święte); niechże ich słuchają. ” (Łuk. 16:29). Bogacz cierpiący męki w piekle odpowiada: „Nie, ojcze Abrahamie, ale jeśli kto z umarłych pójdzie do nich, upamiętają się. ” Abraham odrzekł mu na to: „Jeśli Mojżesza i proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał, też nie uwierzą. ” (Łuk. 16:30-31).

Dając ten przykład, Chrystus jasno i konkretnie mówi, że nawet największy cud, tj. zmartwychwstanie człowieka nie przekonałoby ludzi, którzy odmówili uwierzenia w to, co Bóg powiedział w swoim Słowie. Nie oznacza to wcale, że nie mamy widzialnych dowodów na istnienie Boga i przejawów Jego miłości. Wystarczy się rozejrzeć, a przekonamy się, że jesteśmy nimi otoczeni. My żadnych nowych dowodów nie potrzebujemy. Kto ich szuka, szuka ich nie dlatego, że chce uwierzyć, ale po prostu dlatego, że nie wierzy i nie chce wierzyć. I bez względu na to, jak wiele dowodów przedstawiono by takim ludziom, i tak by nie uwierzyli.

Dlaczego ci ludzie nie mogli uwierzyć? Dlaczego żądali znaku? Odpowiedź jest bardzo prosta, szukali tego, co ziemskie. Nie interesowało ich to, co wieczne, co niebiańskie. Przyszli do Jezusa, ponieważ nasycili się, a nie dlatego, że widzieli cuda. Oni w ogóle nie zrozumieli znaczenia cudu z chlebem i rybami. Gdyby zwrócili należytą uwagę na ten cud, to ujrzeli by w Jezusie Chrystusie swojego prawdziwego Zbawiciela, Pana i Boga. Ale oni tego nie chcieli. Ich interesował tylko pokarm, pokarm dla ciała, a nie dla duszy.

Drodzy przyjaciele, jeśli szukamy tylko tego, co ziemskie, to żaden cud nas nie przekona, ani o istnieniu Boga, ani o Jego prawdach. Po prostu nie chcemy poznać Boga.              Pamiętamy, gdy uczeni w Piśmie i faryzeusze przyszli do Jezusa, mówiąc: „Nauczycielu, chcemy widzieć od ciebie znak ”, to jak Jezus im odpowiedział, znając ich serca, wiedząc, co skłoniło ich do przyjścia z taką prośbą: „Pokolenie złe i cudzołożne znaku żąda, ale nie otrzyma innego znaku jak tylko znak Jonasza proroka. ” (Mat. 12:38-39).

Ale zauważmy, że najpierw Chrystus odmawia im znaku, o który proszą, a jednocześnie mówi, że inny znak zostanie im dany. Odmowa i jednocześnie obietnica. Nie zważając na zło tych ludzi, Pan mówi im, że zostanie im dany znak, przy tym, największy i najbardziej przekonujący, jaki Bóg może dać człowiekowi. „Pokolenie złe i cudzołożne znaku żąda, ale nie otrzyma innego znaku jak tylko znak Jonasza proroka. ”

A co to za znak, znak proroka Jonasza? Kolejny werset 40 rozdziału 12 Ewangelii Mateusza mówi tak: „Albowiem jak Jonasz był w brzuchu wieloryba trzy dni i trzy noce, tak i Syn Człowieczy będzie w łonie ziemi trzy dni i trzy noce. ” Tutaj Chrystus przepowiedział o tym wielkim znaku, który zostanie dany temu złemu i cudzołożnemu pokoleniu - Jego zmartwychwstaniu. Ja będę oddany na śmierć, zostanę pogrzebany, a trzeciego dnia zmartwychwstanę, mówi im. Tak jak Jonasz był przez trzy dni i trzy noce w brzuchu wieloryba, tak Syn Człowieczy będzie w grobie przez trzy dni i trzy noce, a potem zmartwychwstanie.

Ten znak był nieporównywalny ze znakami, o które oni prosili. Zamiarem Jezusa Chrystusa było ich zbawienie, a nie zaspokojenie ich ciekawości, która i tak nic by im nie dała. Znak, który On obiecał, był znakiem Jego miłości do nich, że dokona za nich przebłagania przez Swoją śmierć i zmartwychwstanie. Ten znak da im nową, ale jednocześnie ostateczną możliwość nawrócenia się. Chrystus wezwał tych ludzi, którzy szukali znaku, do nawrócenia się, a ten znak, który miał być im dany - Jego zmartwychwstanie, umożliwi im to nawrócenie. Nie cud, o który oni prosili przywiódł by ich do upamiętania i wiary, ale znak proroka Jonasza.

I spójrzmy, co jest dalej powiedziane: „Mężowie z Niniwy staną na sądzie wraz z tym pokoleniem i spowodują jego potępienie, gdyż na skutek zwiastowania Jonasza upamiętali się, a oto tutaj więcej niż Jonasz. ” (Mat. 12:41). Jonasz nie czynił cudów w Niniwie, po prostu głosił Słowo powierzone mu przez Boga, że ​​za 40 dni to miasto zostanie zniszczone. Obywatele Niniwy uwierzyli w Boga i upamiętali się, a Pan ocalił całe miasto od zniszczenia. Ludziom, którzy przyszli do Jezusa i widzieli cały szereg cudów i nie nawrócili się, Chrystus obiecuje jeszcze jeden, ale już ostateczny znak - Swoje zmartwychwstanie. Jakie miłosierdzie, jaka wielkoduszność Boża, i co dziwne, że mimo tak wielkiej miłości, większość z nich odrzuciła ten cud nad cudami, który się na ich oczach dokonał.

Co czeka tych, którzy odrzucają ten największy cud. Słowo Boże mówi nam wyraźnie w Liście do Hebrajczyków w rozdziale 10, wersecie 26 i 27: „Bo jeśli otrzymawszy poznanie prawdy, rozmyślnie grzeszymy, nie ma już dla nas ofiary za grzechy, lecz tylko straszliwe oczekiwanie sądu i żar ognia, który strawi przeciwników. ”                                                          Drodzy przyjaciele, tu nie chodzi o dowody czy znaki, ale o pragnienie wiary. Ci, którzy naprawdę chcą upamiętać się, wierzyć i służyć Bogu, nie potrzebują innych dowodów niż to, co Bóg już powiedział w swoim Słowie. Człowiek jest otoczony dowodami na temat Boga. Wszystko mu o tym mówi, jeśli chce usłyszeć, że Bóg go miłuje, że ​​Syna Swego Jednorodzonego oddał na śmierć i wskrzesił Go z martwych dla usprawiedliwienia grzesznika. Niewiara mówi - pokaż mi, a uwierzę, ale Bóg mówi – wierz, a ujrzysz. Jeśli uwierzysz, będziesz zbawiony. Taki jest Boży porządek. Najpierw wiara, a potem widoczne rezultaty wiary.

Jeśli ktoś chce poznać Boga całym sercem, szczerze Go poznać, to Bóg mu to objawi. Pamiętajmy, co mówi Słowo Boże. „Ponieważ to, co o Bogu wiedzieć można, jest dla nich jawne, gdyż Bóg im to objawił. ” „Bo niewidzialna jego istota, to jest wiekuista jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem, tak iż nic nie mają na swoją obronę. ” (Rzym. 1:19-20). To powiedziane jest o poganach.                          A co powiemy o tych, którym dane było Słowo Pana, którzy widzieli przejawy Jego mocy i mądrości nie tylko w przyrodzie, ale i w swoim życiu osobistym, a mimo to domagają się znaków i dowodów Bożej miłości do nich. To nic innego jak kuszenie Boga. Spójrzmy, co Pan mówi do swego ludu: „Nie zatwardzajcie serca waszego, jak w Meriba, Jak w dniu pobytu w Massa na pustyni, Gdzie kusili mnie ojcowie wasi, doświadczali mnie, chociaż widzieli dzieło moje. ” (Ps. 95:9-9).

Moi drodzy, jaki straszny grzech popełniamy, jakie straszne przestępstwo, żądając od Boga dowodu Jego miłości do nas. Powiedzcie mi, jakiego znaku nam więcej trzeba, niż ten, który On nieustannie daje tym, którzy się Go boją. Sprawdźmy samych siebie, czy nie dlatego mamy wątpliwości i zaczynamy domagać się znaku, że nasze serce nie jest całkowicie oddane naszemu Bogu. Dlaczego my martwimy się o dzień jutrzejszy. Czy to nie dlatego, że szukamy tego, co ziemskie, a nie tego, co niebiańskie. Serca nasze są podzielone, chcemy służyć Bogu i mamonie, a to, nie jest możliwe. Ten, kto całkowicie oddał siebie Bogu, wie, jest pewien, że Bóg nigdy go nie pozostawi, ani nie opuści. Czy to nie w tym tkwi cała tajemnica stanu naszego serca.

Pamiętamy, gdy lud Izraela przybył do miejscowości Mara i nie mogli tam napić się wody, bo była gorzka, to „lud zaczął szemrać przeciwko Mojżeszowi, mówiąc: Co będziemy pić? ” „Wtedy Mojżesz wołał do Pana i Pan wskazał mu drzewo; i wrzucił je do wody i woda stała się słodka. Tam ustanowił dlań przepisy i prawo i tam go doświadczył. ” (Ks.Wyj. 15:24-25). Czy zauważyliście, że to była próba? Bóg wypróbował lud, aby dowiedzieć się, co jest w ich sercach. Oni tylko co zostali wybawieni potężną ręką Bożą z Egiptu. Wszyscy oni byli naocznymi świadkami tego wielkiego cudu. Ale nie tylko cudu wybawienia z Egiptu, ale także Bożej miłości i troski o nich. Bóg wybrał Swój lud, wybawiony przez krwawą ofiarę baranka od anioła Niszczyciela. Przeprowadził ich przez Morze Czerwone. Wydawało by się, że jest wystarczająco dużo dowodów potwierdzających miłość Boga do nich. Czy zatem Bóg, który wywiódł ich z Egiptu, nie zachowałby ich i nie zaopatrzył we wszystko, czego potrzebowali.

Pan sprawił, że wody Mary stały się słodkie, gdy narzekali, ale spójrzmy, że trochę dalej był Elim - miejsce, gdzie było dwanaście źródeł wody. Gdyby tylko trochę poczekali, powstrzymali się od narzekania, wkrótce byliby w tym Elim, gdzie czekały na nich źródła wody. Tam było wystarczająco dużo wody dla całego ludu.

Ale dlaczego oni tam szemrali? Powodem było to, że nie byli całkowicie oddani Bogu. Ich serca były podzielone. Oni co prawda wyszli z Egiptu, ale niestety Egipt nie opuścił ich serc. Tak, to był naród o rozdwojonych myślach. Jakub mówi, że taki człowiek jest podobny do fali morskiej, przez wiatr tu i tam miotanej. On nie jest w stanie widzieć Boga na wszystkich drogach swoich.

Ale ludzie czystego serca są błogosławieni „ponieważ oni będą oglądać Boga. ” (Mat. 5:6). Słowo "czysty" ("katharós") ma w języku greckim różnorodne znaczenie. Oznacza czystość fizyczną, jak również odcień moralny i określa ludzi wolnych od winy i grzechu. Człowiek o czystym sercu widzi Boga na wszystkich swoich drogach. Podczas prób on wielbi i dziękuje za wszystko Bogu. Wie, że Bóg go miłuje i nie dopuści czegoś, co nie jest dla niego dobre. Bóg doświadcza nas, ale tylko po to, by później uczynić nam dobro. Człowiek, którego serce jest całkowicie oddane Bogu, nie potrzebuje znaku i dowodu, że Bóg go miłuje. On wierzy, że zamiary Boże, które ma wobec nas, są zawsze dobre, a nie złe. Więc ten, kto miłuje Boga, nie będzie wystawiał Go na próbę, wie, że „Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują. ” (Rzym .8:28).

Mój drogi wierzący przyjacielu, może ciężko Ci na sercu. Wróg szepce Ci złe myśli o Bogu, wiedz, że jego celem jest, żebyś narzekał na Boga. Powiedz więc swojej duszy, jak powiedział kiedyś Dawid, będąc w takim stanie: „Czemu rozpaczasz, duszo moja, I czemu drżysz we mnie? Ufaj Bogu, gdyż jeszcze sławić go będę: On jest zbawieniem moim i Bogiem moim! Dlaczego jesteś przygnębiona, moja duszo, i dlaczego jesteś zawstydzona? ” (Ps. 42:6). Powiedz teraz swojej duszy – ufaj Bogu, nie patrz na okoliczności, bez względu na to, jak są trudne i nie do zniesienia mogą się wydawać. Powiedz, że nadal będziesz wielbił swojego Zbawiciela i Boga. Tak mówi wiara. Psalmista Dawid trzykrotnie powtarza te słowa. Uczyń tak a wtedy ujrzysz chwałę Bożą. Wierz a ujrzysz, wierz i otrzymasz.

A ty mój przyjacielu, który jeszcze nie poznałeś Boga, nie proś o znak, nie szukaj dowodu, że Bóg Cię miłuje. Czy potrzebujesz większego dowodu niż ten, że Bóg dał Swego Syna, aby umarł za Twoje odkupienie. Uwierz w tę dobrą nowinę. Bo „kto uwierzy, będzie zbawiony, a kto nie uwierzy, będzie potępiony. ” (Mar. 16:16). Ludziom, którzy żądali znaku Jezus powiedział: „Ja jestem chlebem żywota; kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie. ” (Jana 6:35).                                                     Któż mógł powiedzieć takie słowa: „Ja jestem chlebem żywota; kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie. ” Któż oprócz Boga mógł wypowiedzieć takie słowa. Są to pierwsze z siedmiu „Ja jestem” z Ewangelii Jana. Ten, który ukazał się Mojżeszowi na pustyni, powiedział te słowa: „Jestem, który jestem. ” A kto je wypowiedział? Tylko Bóg mógł powiedzieć – Jestem który jestem. On jest Tym, który jest wiecznie prawdziwy, który był, który jest i który przyjdzie. On jest chlebem życia.                     Dzisiaj mówi Ci nikt inny jak sam Bóg - Ja jestem chlebem żywota; kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie.                               Mój drogi przyjacielu, przyjść do Niego, to uwierzyć w Niego. Gdy przyjdziesz do Niego z wiarą, On obiecuje Ci największy cud w Twoim życiu - nigdy nie będziesz pragnął. Ten cud wydarzy się, gdy tylko uwierzysz. Wtedy staniesz się nowym stworzeniem w Chrystusie Jezusie. Amen.

 

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.