RSS

Przebywać w obecności Boga.




" ...i nic niemożliwego dla was nie będzie. " (Mat. 17:20). Zdumiewające słowa, prawda? Jednak wiele zależy od tego, kto je wypowiada. Gdybym usłyszał te słowa od zwykłego człowieka, jest mało prawdopodobne, że zwróciłbym na nie uwagę. Ale słowa te zostały wypowiedziane przez Chrystusa, Syna Bożego, który powiedział: "Ja jestem ...prawda... " (Jana 14:6). I dodaje: " ...i nic niemożliwego dla was nie będzie... " ! Wy góry przenosić możecie (Mar. 11:23), kazać drzewom: " Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze..." (Łuk. 17:6). Możecie demony wypędzać (Mar. 16:17) i uzdrawiać chorych (Łuk. 10:9). Chrystus mówi nam: " ...Kto wierzy we mnie, ten także dokonywać będzie uczynków, które Ja czynię, i większe nad te czynić będzie... " (Jana. 14:12).

Zbawiciel nie pozostawił nas w nieświadomości i niepewności jeżeli chodzi o wdrażanie i wypełnianie tych słów w naszym życiu. Mówi nam: "...Bo zaprawdę powiadam wam, gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, to powiedzielibyście tej górze: Przenieś się stąd tam, a przeniesie się, i nic niemożliwego dla was nie będzie. " (Mat. 17:20). Tak więc, ta sposobność zależy od wiary. " Jeśli wy będziecie mieć wiarę " – powiedziane jest krótko i jasno, to wszystko dla was będzie możliwe. Tak zapewnia nas Chrystus, a jeśli On tak mówi, to tak jest z pewnością! Gdy uważnie przemyślimy wszystkie te słowa, to mimowolnie nasunie się pytanie: Jak mogę posiąść taką wiarę?

Zanim odpowiem na to pytanie, chciałbym podkreślić jeszcze jeden ważny aspekt. Gdy Chrystus mówił o wierze, to mówił także i o modlitwie. Na przykład mówiąc: " ...i nic niemożliwego dla was nie będzie...", Jezus dodaje: " Ale ten rodzaj nie wychodzi inaczej, jak tylko przez modlitwę i post. " (Mat. 17:20,21). Słowa te zostały wypowiedziane przez Pana w odpowiedzi na pytanie, które zostało zadane przez uczniów w związku z uzdrowieniem chłopca - epileptyka: " Dlaczego my nie mogliśmy go wypędzić? " (Mat. 17:19). To samo czytamy w Ewangelii Marka: "…Miejcie wiarę w Boga. Zaprawdę powiadam wam: Ktokolwiek by rzekł tej górze: Wznieś się i rzuć się w morze, a nie wątpiłby w sercu swoim, lecz wierzył, że stanie się to, co mówi, spełni mu się. " (Mar. 11:22-23). A w następnym wersecie słowa Jezusa brzmią następująco: " Dlatego powiadam wam: Wszystko, o cokolwiek byście się modlili i prosili, tylko wierzcie, że otrzymacie, a spełni się wam." (Mar.11:24).

Tak więc wiara jest związana z modlitwą. Przede wszystkim musimy zrozumieć, że wiara o której mówi Chrystus - to nie jest nasza wiara. Na przykład, ja jej nie znajduję w sobie. I apostołowie także nie znaleźli tak wielkiej wiary w sobie, gdy Chrystus mówił do nich o konieczności przebaczania, przy tym odpuszczania zawsze, nawet wówczas gdy brat twój    "… siedmiokroć na dzień zgrzeszy przeciwko tobie… " (Łuk. 17:4). Gdy Jezus powiedział im o tym, apostołowie zasmuceni wypowiedzieli te słowa: "…Przydaj nam wiary. " (Łuk. 17:5). W oryginalnie - προσθες : " Dodaj nam wiary! " Przyznali więc, że nie mieli tak wielkiej wiary.

Tak, człowiek nie ma tak wielkiej wiary, że byłby w stanie z całego serca przebaczyć swojemu bratu siedem razy w dzień - to znaczy stale. Panie! Dodaj nam wiary! Taka wiara – to dar Boży! Chrystus powiedział: " Miejcie wiarę w Boga. " (Mar. 11:22). Musimy mieć nadprzyrodzoną wiarę - wiarę w Boga! Ale jak posiąść taką wiarę? Dobre pytanie i na nie odnajdziemy odpowiedź w Biblii: " Wiara tedy jest od słuchania… " (Rzym. 10:17). Jakże to jest proste. Od słuchania czego? Od słuchania Słowa Bożego. A konkretną i jasną odpowiedź mamy w tym wersecie: " Wiara tedy jest od słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe. " (Rzym. 10:17).

Wiara więc ponownie prowadzi nas do modlitwy. Wielu z nas ma wypaczone pojęcie na temat modlitwy. Myślą, że modlitwa - to jest prośba. Poprosisz, powiesz "Amen " i koniec. Tak, prawdą jest, że elementem modlitwy jest prośba, ale jest ona tylko niewielką częścią modlitwy. Główna część modlitwy – to umiejętność słuchania tego, co powie nam Bóg. I właśnie tutaj rodzi się wiara, ponieważ wiara jest od wsłuchania się w to, co mówi Bóg. Ale, niestety problem jest w tym, że nam brakuje czasu na taką modlitwę. Nic dziwmy się więc, że są tak mizerne rezultaty tych wszystkich naszych starań.

Bóg oczekuje od nas, że zaufamy Mu tak, aby mógł dokonywać przez nas Swoje dzieło. Prorok Daniel mówi: " ...lecz lud tych, którzy znają swojego Boga, umocni się i będą działać. " (Dan. 11:32). Czy my czcimy Boga? Czy poświęcamy czas na to, aby dowiedzieć się, co Bóg chce nam powiedzieć? Jeśli chcemy wiedzieć, co Bóg chce nam przekazać poświęćmy więcej czasu na modlitwę.

Doskonałym przykładem jest prorok Eliasz - człowiek, który był mocny mocą Boga i działał zgodnie z Jego słowem.                                                                                                                           A co znaczy imię - Eliasz. W Biblii każde imię hebrajskie ma szczególne znaczenie. Na przykład " Noe " - znaczy odpoczynek lub pocieszenie,  " Abraham " – to ojciec wielu narodów. Józefowi anioł Pański każe nazwać Syna, zrodzonego z Dziewicy Maryi - Jezus "A urodzi syna i nadasz mu imię Jezus, albowiem On zbawi lud swój od grzechów jego. " (Mat. 1:21). A " Eliasz " - znaczy " Bóg jest moją siłą ". Jak to imię odzwierciedlało osobę, która je nosiła! Tak " Eliasz był człowiekiem podobnym do nas… " (Jak. 5:17), a jednocześnie różnił się od wielu z nas. A cały sekret Eliasza krył się w tym, że Bóg nie tylko wzmacniał go, ale Bóg był jego siłą. Są wierni, którzy czasami odczuwają Bożą moc w swoim życiu, ale nie na tyle, aby powiedzieć: " Bóg jest moją siłą w danej chwili. " Mówią: Czułem w moim życiu tę siłę kilka miesięcy lub lat temu i mam nadzieję, że ona ponownie umocni mnie. Ale Pan chce, ale każdy z nas mógł powiedzieć: " Wszystko mogę w tym, który mnie wzmacnia, w Chrystusie. " (Fil. 4:13). Jakże ważną rzeczą jest, aby stale czuć w sobie moc zmartwychwstałego Chrystusa!

To że moc Boża była faktem rzeczywistym w życiu Eliasza możemy zauważyć po pierwszych słowach które wypowiedział do króla Achaba: " Jako żyje Pan, Bóg Izraela, przed którego obliczem stoję, że nie będzie w tych latach deszczu ani rosy, tylko na moje słowo. "(1 Ks. Król. 17:1). Było to świadectwo człowieka, którego siłą był Bóg. Jak istotne są te słowa: "Jako żyje Pan, Bóg Izraela …" Te słowa zostały wypowiedziane w chwili, gdy inni mówili, że Bóg Izraela zamknął uszy na wołanie Swojego ludu. Achab - król Izraela, do którego zostały wypowiedziane te słowa, jawnie i otwarcie wyśmiewał Boga: On czcił Baala wraz z całym narodem. I właśnie jemu prorok mówi: " Jako żyje Pan, Bóg Izraela ... " Skąd taka odwaga u proroka Eliasza? Śmiałością jego był Sam Bóg! " ... sprawiedliwy jest nieustraszony jak młody lew. " – mówi Słowo Boże (Przyp. 28:1). Człowiek, którego mocą jest Bóg może powiedzieć: " Nie boję się dziesiątków tysięcy ludu, które zewsząd na mnie nastają ... a z Bogiem moim przeskoczyłem mur ... W Bogu odniesiemy zwycięstwo, On zdepcze wrogów naszych. " ( Ps. 3:7, 18:30, 60:14). Zaprawdę, z Bogiem nic nie jest straszne! Chwała Mu za to! to!

Każdy, kto chce, aby Pan był jego mocą, powinien, jak mówi psalmista " żyć pod osłoną Najwyższego, przebywać w cieniu Wszechmocnego " (Ps. 91:1). Chrystus powiedział: "Trwajcie we Mnie, a Ja w was. Jak latorośl sama z siebie nie może wydawać owocu, jeśli nie trwa w krzewie winnym, tak i wy, jeśli we Mnie trwać nie będziecie. " (Jana 15:4). Eliasz stał przed Bogiem Izraela, stale przebywał w Jego obecności " pod osłoną Najwyższego, w cieniu Wszechmocnego " (Ps. 91:1). Tylko przebywając w Bogu, w Jezusie Chrystusie człowiek może przynosić dobre owoce. Stać przed Bogiem – to znaczy być gotowym wypełnić wszelkie Boże polecenia, być tak blisko Boga, stale w Jego obecności, aby móc usłyszeć Jego najmniejszy szept.

"Szczęśliwi twoi ludzie, szczęśliwi ci twoi słudzy, którzy stoją przed tobą, że mogą słuchać stale twojej mądrości! " - tak powiedziała królowa Saba do Salomona. (1Ks.Król. 10:8). Ale Ten, który jest większy od Salomona wzywa nas, abyśmy byli tam, gdzie On jest. Błogosławieni są owi słudzy, którzy staną przed Bogiem Wszechmocnym! Aby stanąć przed Nim musimy być ubrani nie w szaty naszego usprawiedliwienia, ale w szaty sprawiedliwości Pana naszego Jezusa Chrystusa. Tylko ten kto jest usprawiedliwiony wiarą w Jezusa Chrystusa ma dostęp do Boga. Szaty sprawiedliwości Chrystusowej - to szaty czyste, białe i bez nich nikt nie może stanąć przed Wszechmocnym. Gdy jesteśmy w nie odziani szatan już w żaden sposób nie może obwiniać nas przed Bogiem. Bóg wtedy nie widzi już naszych brudnych szat (grzechów) – ale Swojego Syna.

Gdy pragniemy, aby wola Boża wypełniała się przez nas i naszym jedynym celem jest potrzeba służenia, wielbienia i sławienia Boga; gdy oczy nasze są stale skierowane na Niego i uszy nasze dostrojone tak, aby usłyszeć słowo Jego, gdy jesteśmy gotowi czynić wolę Jego i iść tam, gdzie pośle nas - to wtedy możemy powiedzieć, że stoimy przed Panem. Wtedy jesteśmy " naczyniem do celów zaszczytnych, poświęconym i przydatnym dla Pana, nadającym się do wszelkiego dzieła dobrego. " o którym mówi apostoł Paweł w drugim Liście do Tymoteusza (2Tym. 2:21).

Bez tego usprawiedliwienia Eliasz nie mógłby powiedzieć: " Jako żyje Pan, Bóg Izraela, przed którego obliczem stoję…! " (1Ks.Król. 17:1). Życie Eliasza był całkowicie poświęcone Bogu, jego ucho stale dostrojone do niebiańskiej fali. " Mów Panie, bo sługa Twój słucha " - to była jego stała modlitwa. On mógł wraz z prorokiem Izajaszem powiedzieć: " Na strażniczej wieży, Panie ustawicznie stoję dzień w dzień i trwam na warcie noc w noc. " (Iz. 21:8). Nic więc dziwnego, że z taką pewnością i odwagą Eliasz mógł powiedzieć królowi Achabowi: " …nie będzie w tych latach deszczu ani rosy, tylko na moje słowo. " (1Ks.Król. 17:1). Były to słowa wiary, które włożył w jego serce Sam Bóg.

Chciałbym przedstawić kolejny przykład takiego zawierzenia Bogu. Gdy cała załoga będącego w niebezpieczeństwie statku straciła już wszelką nadzieję na wybawienie, tylko jeden z pasażerów i to więzień, mógł śmiało powiedzieć: " ...wzywam was abyście byli dobrej myśli, bo nikt z was nie zginie, tylko statek. " (Dzieje 27:22). Kto jest tym bohaterem? On jest jednym z tych, którzy stoją przed Panem, jedynym u którego tej strasznej nocy podczas burzy nie zniknęła nadzieja na wybawienie. Zawierzył Bogu i dlatego mógł z pełnym przekonaniem powiedzieć: " ...nikt z was nie zginie... "

Skąd więzień Paweł wiedział, że wszystko będzie dokładnie tak, jak mówił? Zostało mu to objawione przez Boga, a wynika to ze słów samego apostoła: " Albowiem tej nocy stanął przy mnie anioł tego Boga, do którego należę i któremu cześć oddaję, I rzekł: Nie bój się, Pawle, przed cesarzem stanąć musisz i oto darował ci Bóg wszystkich, którzy płyną z tobą. Przeto bądźcie dobrej myśli, mężowie, ufam bowiem Bogu, że tak będzie, jak mi powiedziano. " (Dzieje 27:23-25). Te słowa, które usłyszał w ukryciu, w ciszy nocnej, powiedział głośno: " ...wierzę Bogu, że będzie tak, jak mi powiedziano ... " (Dzieje 27:25). Czy zauważyliście, że Paweł nie powiedział, że wierzy w Boga, choć z pewnością wierzył w Boga. Paweł powiedział: " ...albowiem wierzę Bogu… " (Dzieje 27:25). To jest inna wiara. Wiara, w której nie ma żadnych wątpliwości w to, co Bóg powiedział.

Bo cóż jest szczególnego w tym, że wierzymy w Boga. Miliony ludzi wierzą w Boga, ale niestety nie znają Go. A niektórzy w Niego wierzą i drżą, jak czyni to i diabeł. Czy myślcie, że szatan jest ateistą? Nie, on zna Pismo lepiej niż niektórzy wierni, on wie, że Bóg istnieje.

Chciałbym dla porównania przedstawić postać Obadiasza, ochmistrza domu Achaba i porównać, jak wierzył on, a jak Paweł i Eliasz. Obadiasz był człowiekiem bogobojnym. On to właśnie ukrył stu proroków Pana, żywił ich chlebem i wodą w czasie, gdy Izebel kazała ich zabijać. Gdy spotkał Eliasza idącego do pałacu by zobaczyć się z królem, rzekł do niego: " Cóż zawiniłem, że chcesz swego sługę wydać w ręce Achaba, aby mnie kazał zgładzić? " (1Ks.Król. 18:9). I dalej mówi: " Gdy ja ruszę się stąd, duch Pana może cię zanieść na miejsce, którego nie znam. Ja pójdę zanieść Achabowi wiadomość, a on cię tu już nie zastanie i wtedy mnie zabije. A wszak twój sługa należy do wyznawców Pana od samej młodości. " (1Ks.Król. 18:12). Tak, Obadiasz wierzył w Boga, on był " bogobojny od młodości ", ale nie wierzył Bogu. Myślał, że Bóg go zawiedzie.

Czy nie zdarzało się wam spotkać takich wiernych?                                                                      Eliasz uwierzył Bogu, jego wiara była oparta na fakcie, że miał osobiste relacje z Bogiem. Osobiste doświadczenie żywego Boga powodowały, że nie odstępował od Niego, czuł Jego obecność.                                                                                                                                              Tysiąc lat później na Górze Przemienienia widzimy tego samego Eliasza. I cóż on czyni? On stoi przed Panem Jezusem Chrystusem i rozmawia z Nim. Jak wielkiego zaszczytu dostępuje ten, kto w pełni zaufa Panu, zawsze będzie przebywał w Jego obecności! Taka jest nagroda wiary.

Tak więc, niech każdy z nas zada sobie pytanie: Jakie są moje relacje z Bogiem, czy ja stoję przed Nim usprawiedliwiony? Wszystko zależy od tego, jakiej udzielisz odpowiedzi. Jeśli tylko wierzysz w Boga, wiedz, że to nie wystarczy aby być zbawionym. Musisz uwierzyć w Jego Syna, Jezusa Chrystusa. Tylko taka wiara może cię zbawić. Bóg nie może przyjąć Cię inaczej niż w Swoim Synu. Tak więc każdy człowiek bez względu na to, jak bardzo wielkim jest grzesznikiem może przyjść do Boga tylko przez Jezusa Chrystusa i zostać w pełni usprawiedliwionym. Tylko krew Jezusa Chrystusa może oczyścić od wszelkiego grzechu. Tylko śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa zapewnia Ci usprawiedliwienie w Nim. Chrystus mówi: " ...tego, który do mnie przychodzi, nie wyrzucę precz… " (Jana 6:37). Uwierz – a będziesz miał żywot wieczny!

Jeśli jesteś dzieckiem Bożym, ale twoja wiara jest chwiejna, a w twoim życiu duchowym nie ma stałości, to zbliż się do Boga, a Bóg weźmie Cię pod swoja opiekę. Jeśli to uczynisz, to będziesz mógł powiedzieć tak jak prorok Asaf: " Lecz moim szczęściem być blisko Boga. Pokładam w Panu, w Bogu nadzieje moją…! " (Ps.73:28). Mądrość przejawia się nie tylko w tym, aby zbliżyć się do Boga, ale także w tym, aby nieustannie przebywać w Nim!

Miedziany wąż.




Tekst, który chciałbym dzisiaj rozważyć pochodzi ze Starego Testamentu z II Księgi Królewskiej rozdział 18, werset 3 i 4, w którym czytamy słowa: " Czynił on to, co prawe w oczach Pana, wszystko tak, jak czynił Dawid, jego praojciec. On to zniósł świątynki na wyżynach, potrzaskał słupy i rozkruszył węża miedzianego, którego sporządził Mojżesz; do tego bowiem czasu synowie izraelscy spalali mu kadzidło, nazywając go "Nechusztan. "

Bałwochwalstwo Izraela narastało stopniowo. Pierwsze podobizny i obrazy przypominające im o Bogu uczynili nie po to, aby im kłaniać się, ale jako środek pomocniczy w modlitwie. Te rzeźby czy pomniki ustawiali na wzgórzach i pod każdym zielonym drzewem, aby przypominały o Bogu, pomagały czcić i wielbić Go. Było to jednak dokładnie to, co Bóg im zabronił czynić. Z czasem te symbole, które zostały uczynione jako środek zastępczy przemieniły się w  fałszywych bogów, którym zaczęli oddawać cześć. 

I oto gdy Ezechiasz objął władzę i zaczął panować, powiedziane jest, że w pierwszej kolejności " zniósł świątynki na wyżynach, potrzaskał słupy i wyciął gaje", ale najbardziej niesamowite i niewiarygodne było to, że rozkruszył " miedzianego węża. " Musiał  go zniszczyć, gdyż naród nadal spalał kadzidło, czcił i składał mu ofiary.

Aby zrozumieć słowa powyższego tekstu musimy przyjrzeć się bliżej historii ludu Izraela, zauważyć, jak wielkie znaczenie miał ten miedziany wąż podczas ich wędrówki przez pustynię. O tym możemy przeczytać w Księdze Liczb ( Ks.Liczb 21:6-9). W czasie wędrówki przez pustynię lud Izraela wielokrotnie szemrał i buntował się przeciw Bogu i swojemu przywódcy Mojżeszowi. Wtedy zesłał Bóg na nich jadowite węże, które kąsały lud i wielu z Izraela pomarło. Gdy uświadomili i wyznali przed Panem swój grzech, Mojżesz na polecenie Boże uczynił węża miedzianego i osadził go na drzewcu, tak, aby każdy mógł go widzieć. Każdy zaś ukąszony spojrzawszy na miedzianego węża w tym momencie był uzdrowiony i pozostawał przy życiu.

Czytając uważnie tą historię zauważymy, że nie jest napisane, że miedziany wąż miał jakąś moc uzdrawiającą. Mojżesz nie powiedział też do ludu, że miedziany wąż może powodować jakieś efekty mistyczne i przywracać życie umierającym.                                                        Może więc ktoś zadać pytanie: Dlaczego więc należało uczynić tego miedzianego węża? Odpowiedzieć na to pytanie będziemy mogli uświadomić sobie o tyle, o ile zrozumiemy istotę grzechu, za który lud Izraela został ukarany jadowitymi wężami. Ich grzech był grzechem nieposłuszeństwa, nieposłuszeństwa wobec Boga wyrażonym poprzez szemranie i bunt przeciw Panu. Mojżeszowi Bóg powiedział, że jeśli ukąszony przez węża człowiek spojrzy tylko na wzniesionego pośród nich węża miedzianego, to zostanie natychmiast uzdrowiony. Uzdrowienie zaś zależało od tego, czy ten jest posłuszny Bogu. W tym przypadku wyrażało się poprzez prosty akt spojrzenia na miedzianego węża. Bóg poprzez ten akt wskazał im wspaniały, a jednocześnie bardzo prosty sposób powrotu do Niego i każdy, kto podporządkowywał się temu Bożemu środkowi natychmiast otrzymywał całkowite uzdrowienie. Tak więc nie ten miedziany wąż wybawiał od śmierci, gdyż był to tylko martwy kawałek metalu, w którym nie było żadnego dostojeństwa i mocy, ale moc Boża. Uzdrawiany był tylko ten, kto oczami wiary patrzył na węża, aktem tym pokazując, że żałuje, ukorzył się i znów jest posłuszny Bogu.

Zadziwiające jest to, że ten miedziany wąż tak długo był przechowywany w Izraelu. Minęło co najmniej 700 lat między wędrówką przez pustynię a zniszczeniem miedzianego węża przez króla Ezechiasza. Możemy sobie wyobrazić, jak starannie był chroniony przez cały ten czas, najpierw przez wiele lat wędrówki przez pustynię, następnie w ciągu czterdziestu lat walk o ziemię obiecaną pod wodzą Jozuego, następnie w okresie Sędziów, oraz  przez cały okres panowania Saula, Dawida i Salomona. I ostatecznie w burzliwym i niespokojnym okresie panowania królów Izraela, aż do panowania Ezechiasza. Gdzieś na przestrzeni 700 lat ten chroniony miedziany wąż, będący historyczną relikwią ludu Izraela, przypominającą im o cudownej Bożej mocy wybawienia od strasznej śmierci oto teraz zostaje rozbity na oczach ludu przez młodego króla Ezechiasza.

Patrząc z perspektywy czasu na to wydarzenie możemy zauważyć, że to wielbienie miedzianego węża, tworzenie na wyżynach miejsc kultu i palenie przed nim kadzidła było wyraźnym sygnałem, że ludzie utracili poznanie prawdziwego Boga, pokazując  przy tym, jak nisko może upaść serce człowieka, który jednak znał Pana.                                                  Możemy więc powiedzieć, że tam, gdzie podkreśla się zewnętrzne aspekty religii, takie jak ceremonie, obrzędy, zewnętrzne piękno i przepych budowli, to jest to dowód na brak prawdziwej wewnętrznej religii serca. Serce jest wtedy zamknięte na wewnętrzne światło i miłość Bożą, jest tylko wielbienie widocznych symboli.                                                                  Minione błogosławieństwo ludu Izraela pokazywało nie tylko nieobecność Boga w życiu człowieka, jednocześnie jednak wskazywało pragnienie utraconego błogosławieństwa, ujawniało niedostatki człowieka.

A to jest dowód na to, że dusza tęskni za Bogiem. Nie chcę tym usprawiedliwić bałwochwalstwa, ale chcę przez to powiedzieć, że ludzie odrzuciwszy poznanie Boga nie tracą uczucia pragnienia Boga. Utraciwszy poczucie bliskości Boga ludzie żyją w ciągłym niepokoju, bez radości.                                                                                                                     Tak, człowiek, który poznał jedynego, prawdziwego, żywego Boga, a następnie utracił poczucie tej bliskości zaczyna płakać, rozpaczać i tęsknić za utraconym. Wielbienie węża miedzianego było żałosną próbą przywrócenia utraconej bliskości z Bogiem, ale było to także pragnienie Tego Boga przez lud.

Da się zauważyć również, że ten lud utracił swoją duchową wrażliwość.                  Umiłowani, gdy człowiek jest w niewłaściwych relacjach z Bogiem, jego poczucie zrozumienia duchowych prawd zawsze będzie mylne lub błędne. Grzech i nieposłuszeństwo, jak nic innego zaciemniają wzrok duchowy i sprawiają, że człowiek nie potrafi prawidłowo interpretować prawdy Bożej.

W tym przypadku błogosławieństwo z przeszłości stało się przekleństwem tego ludu z powodu błędnej interpretacji znaczenia miedzianego węża. Wznosząc go jako przedmiot czci, chcą powiedzieć, że ten sam wąż był powodem tamtego błogosławieństwa. Ich zaćmione umysły nie mogły prawidłowo zinterpretować znaczenia tego historycznego wydarzenia, w wyniku czego zamiast czcić Boga, czcili martwego bożka. I oto Ezechiasz wziąwszy ten historyczny relikt rozbił go na kawałki i nazwano go " Nechusztan " , co oznacza – wąż płaczu, lamentacji.                                                                                                     Od tego momentu zaczyna się przebudzenie w narodzie Bożym, z chwilą, jak zostało zniszczone to, co zajmowało miejsce Boga w życiu ludzi.

Możemy sobie zadać pytanie: Jakie odniesienie ma to wydarzenie ze Starego Testamentu do nas, żyjących w 21 wieku? Czy ono mówi coś nam? Bez wątpienia, mówi nam wiele.

Po pierwsze, zauważam, że można tak nadużywać darów Bożych, że z czasem mogą one przynieść niektórym wielkie szkody duchowe. Postaram się być bardziej konkretny i podam przykłady. Na przykład, są wspólnoty wiernych, którzy ze swoich domów modlitwy uczyniły świątynię bożków. Budowle w których się gromadzą są wyświęcane, jak gdyby drewno i kamień z którego są zbudowane były świętością. To moi drodzy jest bałwochwalstwo. My drewno, kamienie, beton nazywamy świątynią i tym samym ubóstwiamy te martwe rzeczy, czcimy je i myślimy, że tak służymy Bogu. Wyświęcamy także ludzi, modlimy się do nich, pokładamy w nich nadzieję, kłaniamy się przed nimi i czcimy ich. Wielbimy tego lub innego sługę Bożego, ponieważ przez niego Bóg nas błogosławił i uważamy, że Królestwo Boże zależy teraz od niego. Musimy moi drodzy, czcić nie sługę, który przynosi nam "chleb i ryby", nie " kosze ", w których się one znajdują, ale Chrystusa Zbawiciela, Który błogosławi, pomnaża i karmi nas chlebem niebiańskim.

Ale są bożki, które skrywają się w naszych sercach. Ich musimy bezwzględnie wytępić. Na przykład, możemy chwalić się naszym doświadczeniem i osiągnięciami duchowymi. Chełpimy się naszym wzrostem duchowym, uważając się za lepszych od innych. Czy sądzicie, że macie więcej duchowej siły, mądrości i poznania prawdy niż wtedy, gdy po raz pierwszy poznaliście Pana? Jeśli naprawdę myślicie, że jesteście mądrzejsi, bardziej duchowi, to pozwólcie, że zapytam: Czy uważacie, że przez te 10, 20 czy 30 lat zmieniliście choć o odrobinę waszą upadłą, grzeszną naturę? Czy uważacie, że człowiek ze wszystkimi jego wysiłkami, staraniami, działaniami i grzesznymi skłonnościami choć niewiele poprawił się w tym czasie i teraz nie potrzebuje już tak mocno ufać i mieć nadzieję w Chrystusie? Co mówi Pismo? " A tak, kto mniema, że stoi, niech baczy, aby nie upadł. " (1Kor. 10:12). 

Zastanawiam się, jakie to są osiągnięcia, którymi możemy się chwalić? O, biedny człowieku! Bez Chrystusa, to są tylko głupie przechwałki. Powiedzcie, co byście uczynili, gdyby On pozostawił was choć na krótką chwilę, mimo waszych wszystkich osiągnięć i doświadczeń? My jesteśmy "… jako nic nie mający - mówi apostoł Paweł - a jednak wszystko posiadający. " (2Kor. 6:10), "…niech mnie Bóg uchowa, abym miał się chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa. " (Gal. 6:14).

O czym mówi nam to bałwochwalstwo? Mówi ono, że utraciliśmy kontakt z Bogiem, że nie mamy z Nim więzi duchowej i dlatego stworzyliśmy sobie innych bogów, szukając u nich tego, co może nam dać tylko Bóg w Swoim Synu Jezusie Chrystusie. Ktoś może zapytać: Cóż więc mamy uczynić? To co uczynił Ezechiasz! " Rozbijmy " naszych bożków, usuńmy wszystko to, co przeszkadza nam w bliskim kontakcie z Bogiem, co przesłania nam dalszą drogę w poznawaniu Pana naszego. " Ale wszystko to, co było mi zyskiem - mówi Paweł – uznałem ze względu na Chrystusa za szkodę… wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa, Pana mego, dla którego poniosłem wszelkie szkody i wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać Chrystusa. " (Fil. 3:7,8).

Pamiętajmy, drodzy bracia i siostry, że Bóg daje nam nową, świeżą mannę na dzień dzisiejszy, byśmy mieli nowe poznanie, doświadczenia i spotkania z Nim, a nie żyli przeszłymi błogosławieństwami. " Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj. " (Mat. 6:11) - uczy nas modlić się Pan nasz Jezus Chrystus.

Głoszenie Słowa łaski.









  Czternasty rozdział Dziejów Apostolskich opowiada o końcowej fazie pierwszej wyprawy misyjnej apostoła Pawła. Ten rozdział jest pełen pouczających lekcji tym wszystkim, którym drogie jest dzieło Boże. Nie mam tu na myśli jedynie głosicieli, ale wszystkich wierzących, ponieważ wszyscy bez wyjątku powołani jesteśmy, aby świadczyć Jezusa Chrystusa, gdyż dla każdego z nas Pana ma określony dział w Swojej winnicy.  Czytając Księgę Dziejów Apostolskich można zauważyć, że wszyscy wierni w czasach apostołów można by powiedzieć, byli głosicielami. Nie w tym sensie, że wszyscy stali za katedrą lub przed dużą publicznością, ale wszyscy w różnych okolicznościach świadczyli o Chrystusie.


A jaka była ich ewangelia?                                                                                                                       W wersecie 3, 14 rozdziału powiedziane jest, że głosili Słowo łaski. To był ich wspólny dominujący motyw - Słowo łaski. Oni nie szli z miasta do miasta z inną dobrą nowiną, ale z tym samym Słowem. Tak, ich metody głoszenia dostosowane były do lokalnych warunków, ale prawda, którą głosili pozostawała zawsze niezmienna. Na przykład, gdy przybyli do Listry, na zupełnie nowe terytorium, ich nowiną było to samo Słowo łaski, "Słowo" , które skupiało samo w sobie całą pełnię przesłania ewangelicznego. W tym Słowie główną postacią - jest Jezus Chrystus, a głównym tematem – Jego zmartwychwstanie.


Gdy mówię o Chrystusie i Jego zmartwychwstaniu, to rzeczywiście powiedziałem wszystko, co należy: tzn. o boskości Jezusa, Jego odkupieńczej śmierci, Jego zbawczej mocy, wiarygodności każdego Jego słowa, o Jego świętości i bezgrzesznym życiu. To jest moi drodzy to Słowo łaski, które jest nam powierzone, aby Je głosić. Nie musimy głosić o niczym innym, nie jesteśmy powołani do tego, aby przekonywać ludzi, że jest Bóg, tak, jak nie musimy przekonywać słuchających radio o tym, że istnieją fale radiowe, ich nie widzą, ale głos słyszą. Tak też jest z głoszeniem Słowa. Jeśli ja prawdziwie głoszę Słowo Boże, wtedy Duch Święty poprzez to Słowo przekonuje grzesznika o jego grzechu, o sprawiedliwości w Chrystusie i o sądzie - jak powiedział Jezus. (Jana 16:8). Dlatego człowieka, który nie chce Go przyjąć jako Zbawiciela, żadna logika czy krasomówstwo nie przekonają. Dla niewierzących, jak mówi Biblia to " głupstwo " , lecz dla wierzących jest "mocą Bożą " ku zbawieniu. (1Kor. 1:18). " Bo Słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca. " (Heb. 4:12).


Zauważmy, że wszędzie tam, gdzie ludzie głosili Słowo rezultat był zawsze taki sam: Słowo dzieliło ludzi na dwa przeciwstawne obozy. Widzimy to nie tylko w tym rozdziale, ale i wcześniej: niektórzy " bluźniąc przeciwstawiali się temu, co mówił (apostoł) Paweł. " (Dzieje 13:45), podczas gdy inni: " radowali się i wielbili Słowo Pańskie,… i uwierzyli. " (Dzieje. 13:48). Tak więc widzimy, że jedna strona wzniecała przeciw Pawłowi i Barnabie prześladowania, druga zaś była pełna radości i Ducha Świętego. (Dzieje 13:50,52). Podobnie było w Antiochii i w Ikonium. Czytamy tam, że " ludność miasta była podzielona, jedni byli za Żydami, drudzy zaś za apostołami. " (Dzieje 14:4).


Zauważmy, że nie ma ani tu, ani tam, ludzi neutralnych, jedni byli "za", drudzy "przeciw" – taki jest skutek działania Słowa Bożego. Jak powiedział Jezus: "Nie mniemajcie, że przyszedłem przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić człowieka z jego ojcem i córkę z jego matką, i synową z jej teściową." (Mat. 10:34:35). Taki jest rezultat wiernego głoszenia Słowa Pańskiego. Ono dzieli i rzuca ludzi w przeciwstawne grupy. Wiele razy możemy przeczytać w Dziejach Apostolskich, jak po głoszeniu Słowa w mieście wzniecał się bunt, przeciwnicy Słowa Bożego przeciwstawiali się Mu.


Tak, Słowo poróżniało ludzi. Ale należy też podkreślić, jak ci uczniowie głosili. Nie wystarczy po prostu głosić, ale ważne jest, CO głosimy i JAK świadczymy o Chrystusie. Zauważmy, co powiedziane jest w pierwszym wersecie 14 rozdziału Dziejów: " W Ikonium weszli również do synagogi żydowskiej i przemawiali tak, iż uwierzyło wielkie mnóstwo Żydów i Greków. " Małe słówko składające się z trzech liter, a jak wiele znaczy i jak wiele nam mówi. Mam na myśli słowo " TAK " - oni " przemawiali TAK, iż uwierzyło wielkie mnóstwo... ".                                                                                                                                  Dlatego ważne jest nie tylko to, CO głosimy, ale i JAK głosimy. Jeśli można głosić tak, że wielu uwierzy, to znaczy, że można głosić i tak, że nikt nie uwierzy. Wyobraźmy sobie, że można głosić tak, że nikt się nie nawróci. Widocznie są tacy głosiciele, którzy nauczyli się tak głosić. Rok za rokiem mija, a nikt nie nawraca się poprzez ich posługę. Możemy zadać pytanie: Jaka jest przyczyna? Być może nie są wystarczająco przygotowani do głoszenia? Być może w sposób zbyt zawiły przedstawiają prawdę, tak, że ludzie nie są w stanie tego Słowa zrozumieć?


W czym więc tkwi cały sens głoszenia Słowa Bożego? Często słyszymy dobrze przygotowaną mowę, ale ona nie porusza jednak naszego serca. Dlaczego? To małe słówko " tak ", mówi dlaczego. Umiłowani, głosiciel powinien mieć nie tylko odpowiedni temat mowy, ale i jeszcze to coś. Apostoł Paweł w Liście do Koryntian pisze o tym następująco: "… gdy przyszedłem do was, bracia, nie przyszedłem z wyniosłością mowy lub mądrości, głosząc wam świadectwo Boże. " (1Kor. 2:1). Co apostoł chce przez to powiedzieć? Że nie jego krasomówstwo i nie jego logika przywiodły ich do Koryntian. " I przybyłem do was w słabości i w lęku i w wielkiej trwodze. A mowa moja i zwiastowanie moje nie były głoszone w przekonywujących słowach mądrości, lecz objawiły się w nich Duch i moc. " (1Kor. 2:3-4). Tutaj widzimy cały sekret słowa " TAK " w posłudze Pawła. Oni głosili " TAK, iż uwierzyło wielkie mnóstwo. " Takie głoszenie Słowa zawsze zwycięża, zawsze ma autorytet, zostanie przyjęte w taki sposób, że z pewnością pobudzi nasze serce. Te uczucie słabości, strachu i niepokoju przezwyciężamy mocą Ducha Świętego, gdy człowiek jest w jedności i wspólnocie z Nim.


Wierny głosiciel Chrystusa często odczuwa, że to, co mówi nie ma jak gdyby na nikogo oddziaływania lub wpływu. A to dlatego, że on nie przekonuje swoich słuchaczy ani swoim oratorstwem, ani argumentami. A jednak Słowo staje się jak ogień i miecz w sercu słuchającego poprzez działanie Ducha Świętego. Dlatego apostoł Paweł mówi w innym miejscu: " Gdyż ewangelia zwiastowana wam przez nas, doszła was nie tylko w Słowie, lecz także w mocy i w Duchu Świętym, i z wielką siłą przekonania… " (1Tes. 1:5), tj. z wielkim przeświadczeniem i wiarą. Tak głosił Paweł. I dlatego czytamy, że " uwierzyło wielkie mnóstwo Żydów i Greków. " Ale w tym samym czasie takie zwiastowanie wzbudzało także sprzeciw. W drugim wersecie czytamy: " Lecz Żydzi, którzy nie uwierzyli, podjudzali i rozjątrzali pogan przeciwko braciom. " (Dzieje 14:2).


Ale w tym rozdziale otrzymujemy jeszcze jedną ważną lekcję. Zwróćmy uwagę, w jak różnorodny sposób i nieprzewidywalnie przejawia się moc Boża w posłudze Jego wiernych sług. Na przykład w Ikonium Pan Słowo łaski Swojej potwierdzał znakami i cudami, jakich dokonywał przez ich ręce. Nie podane jest nigdzie, jakie to były znaki i cuda, ale był to niewiarygodny przejaw mocy Bożej w sposób bardzo widoczny. Czy zauważyliście, że w Antiochii takich znaków i cudów nie było, tam było tylko głoszenie Słowa. Ktoś może wywnioskować z tego, że apostołowie zostali napełnieni Duchem w jednym miejscu bardziej, w innym mniej. Oczywiście, nie jest to prawda. To nie zależało od apostołów, ale od Ducha Bożego.


I tu niektórzy popełniają wielki błąd. Nie można tworzyć doktryn z poszczególnych przejawów Ducha Świętego: że w Ikonium były znaki i cuda, to powinny one też być wszędzie. Obstawanie i twierdzenie, że Duch Święty musi koniecznie przejawić się tak samo, jest błędne. Jeśli On chce, to w danym miejscu może przejawiać się i nikt nie ma prawa dyktować Mu, jak i gdzie ma postępować. Duch rozdziela każdemu indywidualnie, tak, jak chce - mówi Słowo Boże. (1Kor. 12:11). Nigdy o tym nie zapominajmy. Musimy być w tak ścisłej jedności z Duchem Świętym, aby On mógł kierować nami, abyśmy byli zawsze gotowi przyjąć dary, którymi nas obdarzy według Swojego uznania. On czyni to, co jest wolą Bożą według własnego upodobania. My nie możemy zmusić Ducha Bożego do konkretnych działań, ale możemy poddać się Jego kierownictwu, tak by mógł użyć nas w dowolnej chwili. Cały sekret jest w tym, że nie my dyktujemy, ale On dyktuje nam, wtedy nasza służba będzie na chwałę Bożą.


Ale w tym rozdziale widzę kolejną bardzo ważną lekcję. Pan nie tylko przejawia Swoją moc według woli Swojej, ale również wybawia Swoje dzieci w sposób zgodny z Swoją wolą. Psalmista mówi: " Wiele nieszczęść spotyka sprawiedliwego, ale Pan wyzwala go ze wszystkich. " (Ps. 34:20). A apostoł Piotr pisze: " Umie Pan wyrwać pobożnych z pokuszenia… " (2Piot. 2:9). Przyjrzyjmy się, jak różne doświadczenia spotykały apostołów i w jak różnoraki sposób Bóg ich wybawiał. W Antiochii, gdy po męczeńskiej śmierci Szczepana rozpoczęły się ciężkie prześladowania, Paweł i Barnaba nietknięci opuszczają miasto. W Ikonium, gdy wszczął się rozruch wśród pogan i Żydów, gdy chciano ich kamienować, powiedziane jest, że " dowiedziawszy się o tym uszli do miast likaońskich. " Do tego momentu mimo silnego sprzeciwu wrogów Ewangelii w tym mieście powiedziane jest, że " mówili odważnie w ufności ku Panu… " (Dzieje 14:3).


Zauważmy, że w Listrze nie udało się Pawłowi ujść przed przemocą. Tutaj apostoł Paweł uzdrawia mężczyznę chorego na bezwład nóg, który był chromy od urodzenia, który jeszcze nigdy nie chodził. (Dzieje 14:8-10). " A gdy ujrzał tłum, co Paweł uczynił, zaczął wołać, mówiąc po likaońsku: Bogowie w ludzkiej postaci zstąpili do nas. " (Dzieje 14:11). Gdy tłum chciał złożyć im, jak bogom ofiarę, ci słudzy Boży w geście protestu, rozdarłszy szaty swoje ledwo powstrzymali lud od bałwochwalstwa. I zaraz potem ten sam lud, który był gotowy uznać Pawła i Barnabę za bogów, ukamienował Pawła. W jednym momencie krzyczą: Bogowie, bogowie, w drugim: Zabić, zabić. Ubiwszy kamieniami, " wywlekli go za miasto, sądząc, że umarł. " (Dzieje 14:19). Dlaczego w tym momencie Pan go nie oszczędził?


Ale czy to jest prawda, że Pan go nie wybawił? Czy mamy prawo powiedzieć, że Bóg wybawił go w Antiochii i Ikonium, a w Listrze - nie? Tak mówiąc - obrażamy Boga. Niech sam apostoł Paweł zaświadczy o tym swoimi słowami. W swoim Liście do Tymoteusza Paweł pisze z więzienia i wspomina swoje doświadczenia w tych trzech miastach. I co powiedział? " Prześladowania, cierpienia, które mnie spotkały w Antiochii, w Ikonium, w Listrze. Jakież to prześladowania zniosłem, a ze wszystkich wyrwał mnie Pan! " (2Tym. 3:11). W Antiochii i Ikonium Pan wybawił, oszczędzając Pawła od ukamienowania, a w Listrze Ten Sam Bóg wybawił go, ale przez, a może za pośrednictwem kamieni.


Jakże często my obrażamy Boga, mówiąc, że wybawiał nas w przeszłości, a teraz nie uczynił tego. Gdy cierpimy, znosimy ucisk, musimy pokonać wiele trudnych doświadczeń, dziękujmy Bogu, a Pan wie, jak wybawić Swoje dzieci od wszystkich tych udręczeń i uczyni to. Tak, niekiedy czyni to poprzez kamienie i ciężkie próby, ale to wszystko po to, aby nas wzbogacić duchowo, a jednocześnie, aby Jego imię było uwielbione. Spójrzmy, jak wielki cud wydarzył się w Listrze: wrogowie Pawła ukamienowali i wyrzucili jego "martwe" ciało za miasto na pastwę drapieżników myśląc, że ​​skończyli z tym buntownikiem. Byli jednak w błędzie, mylili się. Nie liczyli się z mocą Bożą, Bóg nie skończył jeszcze Swojego dzieła z Pawłem i przywraca go do życia. On wstaje, otrząsa kurz z ubrania i wraca do miasta. Do jakiego miasta? Do Listry, gdzie został ukamienowany, następnego dnia zaś odchodzi z Barnabą na nowe pole działalności misyjnej – do Derbe. Wyobraźmy sobie, jak wstrząsający efekt wywołał jego powrót do miasta i pokazanie, że jestem żywy. Będziecie musieli odłożyć mój pogrzeb na inny czas - słyszę jakby głos apostoła Pawła. Pan każe mi iść dalej z dobrą nowiną - i idzie do Derbe. Czyż nie było to wybawienie? Oczywiście, ż tak! " Bliski jest Pan tym, których serce jest złamane, A wybawia utrapionych na duchu. Wiele nieszczęść spotyka sprawiedliwego, Ale Pan wyzwala go ze wszystkich. " (Ps. 34:19-20). Chwała Mu za to na wieki!


Na zakończenie chciałbym przypomnieć, że Ten sam Bóg Wszechmogący pełen miłości dla grzesznej, idącej na zatracenie ludzkości dokonał największego wybawienia przez Swego Syna, Jezusa Chrystusa. To wybawienie jest nie tylko na jakiś czas, ale ono jest od wiecznych mąk w piekle. Wydarzyło się to już 2000 lat temu na Krzyżu Golgoty przez śmierć Syna Bożego. Teraz każdy, kto w Niego wierzy otrzyma odpuszczenie grzechów i zbawi swoją duszę. Teraz Pan mówi do nas: " Uwierz i żyj! " Uwierz w Pana Jezusa Chrystusa. Spójrz na Jego rany, na koronę cierniową i poznaj, jak wielką miłością On darzy Ciebie!                                                                                                                                                    Uczyń to, a będą odpuszczone grzechy Twoje i zbawisz się. Podobnie, jak śmiertelnie ukąszeni przez węża Izraelici mieli tylko podnieść swoje oczy i spojrzeć na miedzianego węża, i natychmiast byli wybawieni, tak i ty przyjacielu spójrz z wiarą na ukrzyżowanego za twoje grzechy Zbawiciela, bo " jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy. Aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny." (Jana 3:14-15).


Gdy Chrystus wisząc na krzyżu 2000 lat temu powiedział: "Wykonało się ", to w tym momencie w pełni dokonało się Twoje zbawienie. Pozostaje Ci tylko przyjąć ten wspaniały dar wiarą.                                                                                                                                           Niech Pan błogosławi Ci na tej drodze ku zbawieniu!

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.