RSS

Duch Święty przyrównany do wiatru.


" Wiatr wieje, dokąd chce, i szum jego słyszysz, ale nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd idzie; tak jest z każdym, kto się narodził z Ducha Świętego. " (Ewangelia Jana 3:8).

Nie jest dziś moim zamiarem zgłębianie tematu o narodzeniu na nowo człowieka. Chcę podążając za Zbawicielem porównać powiew wiatru do Ducha Świętego. Na początek chciałbym powiedzieć, że w językach staro hebrajskim i greckim używano tego samego słowa opisując wiatr i ducha, więc nasz Zbawiciel, by tak rzec w sposób obrazowy, na skrzydłach wiatru nauczał rabina głębokich prawd Bożych. Użył określenia "wiatr", by umocnić i utrwalić duchową prawdę w umyśle swego rozmówcy. I w tym widzimy wskazówkę Nauczyciela: musimy zwracać uwagę na język, dobierając słowa, które pomogą zrozumieć i przyswoić naukę Bożą. "Wiatr (Duch)wieje ..." – powiedział On. Ale użyłby także tych samych słów, jeśliby chciał powiedzieć "wiatr wieje". W języku staro hebrajskim istnieje ścisły związek między wiatrem i Duchem Bożym. I ten związek nie jest przypadkowy, inaczej nasz Pan nie dopuścił by do tego, aby jedno i te same słowo w ludzkim języku oznaczało wiatr i Ducha Świętego.

Język, tak jak i natura, jest odzwierciedleniem mądrości Boga. Tylko w Jego światłości my widzimy światło, dlatego też niech Duch Święty zechce łaskawie objawić nam Siebie w naszych umysłach przez Swoje boskie działanie. Słowo Boże uczy nas, że Duch Święty przychodząc do człowieka, czyni go nową istotą. Dopóki Duch Święty nie wejdzie do człowieka, jest on "martwy w swoich upadkach i grzechach". On nie rozumie Bożych prawd, ponieważ one są duchowe i może je zrozumieć tylko człowiek duchowy, a cielesny umysł człowieka nie jest w stanie wniknąć w głębiny myśli Bożych. Duch Boży na nowo tworzy dzieci Boże, a oni, będąc w nowym stanie odkrywają prawdy duchowe i mogą je zrozumieć.

Tak więc, pomyślmy o tym w jakim sensie Duch Święty jest podobny do wiatru. Duch Święty, aby pomóc w zrozumieniu narodzonym na nowo ludziom Swego charakteru i natury porównuje Siebie do rosy, deszczu, ognia, wody i innych zjawisk. Między innymi nasz Zbawiciel porównuje Go do wiatru. Jaka pierwsza myśl przychodzi w związku z tym porównaniem? Oczywiście, myśl o tajemnicy Bożej. Nikodem sprzeciwił się nauce o nowonarodzeniu z powodu jej tajemnicy, dlatego też Pan starał się usunąć tą przeszkodę na drodze rozumowania hebrajskiego nauczyciela.

W istocie Nikodem powiedział: Ja tego nie rozumiem " Jakże się może człowiek narodzić na nowo, gdy jest stary? Czyż może powtórnie wejść do łona matki swojej i urodzić się? " (Jana 3:4). Czy to możliwe? Jezus natychmiast zwrócił jego uwagę na wiatr: jest niewidoczny, skąd przychodzi jest tajemnicą, tym niemniej jest realny i może oddziaływać. Tak, on wieje z północy lub zachodu, ale gdzie konkretnie on się narodził? On wieje na wschód lub na północ, ale gdzie konkretnie on się zatrzyma? Skąd rozpoczęły swoją szybką wędrówkę małe cząsteczki powietrza? Dokąd one podążają? Jakiemu prawu podlega ich ruch i gdzie jest koniec ich wędrówki?

Zapewne wielu z nas obserwując niebo widziało, że obłoki znajdujące się na różnych wysokościach poruszają się w różnych kierunkach. Uczeni mogą zbadać skąd i dlaczego wieją pasaty, ale nie potrafią powiedzieć dlaczego wiatrowskaz na wieży kościoła obrócił się dziś rano z południowego zachodu na wschód. Oni nie mogą powiedzieć, dlaczego żagle jachtów wypełnione wiatrem w kilka minut wiszą tak bezwładnie, że żeglarze muszą zmienić kierunek, aby dalej płynąć. Przeróżne ruchy  fal powietrza nadal pozostają tajemnicą dla wszystkich oprócz Boga.

Taką też samą tajemnicą są działania Ducha Świętego, którego natura jest niepojęta dla ludzkiego rozumu. On może dzisiaj znajdować się pośród nas, ale my Go nie widzimy. On przemawia do czyjegoś serca, ale inni nie mogą usłyszeć tych słów. Ducha Bożego nie może przyjąć ten, kto nie narodził się na nowo. Duchowy człowiek widzi, czuje, słyszy Go i cieszy się Nim. Ani naturalna inteligencja, ani erudycja nie odkryje tej tajemnicy człowiekowi. Zdarza się, że chrześcijanin, niedawno obciążony jakimś ciężarem ciężkich doświadczeń nagle doznaje "uniesienia na Jego skrzydłach", wszystko staje się proste i lekkie, lecz nie wie w jaki sposób to nastąpiło. Nadal pozostaje tajemnicą w jaki sposób wieczny Bóg ma kontakt z ograniczonym umysłem człowieka. Jakim cudem on mieszka w naszym ciele - jako Świątyni, a jednocześnie wypełnia niebo?

Możemy zadawać sobie pytania, ale kto na nie nam odpowie? Możemy zajmować się różnymi badaniami, ale kto powie nam w jaki sposób ogarnął On chaos, stworzył harmonię w naszym świecie? On zstąpił na Maryję i przygotował ciało dla Syna Bożego, ale kto może to wyjaśnić? On jest namaszczeniem i pieczęcią naszą, Pocieszycielem, rękojmią, poświęceniem świętych. On wstawia się za nami zgodnie z wolą Bożą, On żyje w nas, naucza i prowadzi nas do prawdy. Ale kto z nas może wyjaśnić bliźniemu prawa według których działa Duch Boży? I chociaż Duch Święty jest ukryty przed nami, tak jak chwała Boża była ukryta między skrzydłami cherubów za zasłoną, wierzymy w Niego i dlatego widzimy Jego dzieła.

Ale nie tylko o tej tajemnicy chciał nam powiedzieć nasz Zbawiciel wykorzystując obraz wiatru. Chciał także nauczyć nas, że działania Ducha Świętego to działanie Boga. Kto może stworzyć wiatr? Wiatr wieje tam gdzie chce, bo Bóg nim kieruje, nie pozwalając człowiekowi zatrzymać go. Tak jest i z Duchem Bożym. Jakiekolwiek działanie Ducha Świętego określone jest tylko wolą Wszechmogącego Boga.

Aby przebudzić ludzkie serce do wiecznych wartości konieczny jest powiew z nieba, który może pochodzić tylko od Pana. Dlatego Chrystus wskazuje nam na absolutną moc Ducha, mówiąc: " Wiatr wieje, dokąd chce. " On ma wolę i zgodnie z nią wszystko czyni, a Jego prawa do działania nie są znane człowiekowi. "Wolny, jak wiatr" - mówimy. Tak możemy powiedzieć o wszechmocnych czynach Boga.                                                                             Głęboka myśl jest w tym, że nasze zbawienie znajduje się całkowicie w rękach Boga i dlatego z pokorą musimy stanąć przed Nim. Każdy grzesznik znajduje się w rękach Boga, w rzeczywistości w rękach rozgniewanego Boga. Jedynym pocieszeniem w tej sytuacji jest to, że jest w rękach Boga, który w imię Jezusa Chrystusa okazuje miłosierdzie nawet najbardziej upadłym ludziom.

Grzeszniku, Bóg może posłać do ciebie Ducha Świętego, jeśli taka będzie Jego wola. Ale jeśli powie: "Pozostaw go" - to twój los jest przesądzony. Czy ze strachu nie drżysz z tego powodu? Czy nie chcesz zakrzyknąć: " Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu "? On usłyszy twoje wołanie, ponieważ nie zdarzyło się jeszcze tak, aby na szczere wołanie do nieba, jakie by ono słabe nie było, Bóg nie odpowiedział, posyłając pokój i pocieszenie. Kiedy jeden ze świętych umierał, zawołał: " Panie, wierzę Tobie, choć wiara moja jest słaba." To był okrzyk ubogiego w duchu człowieka, ale człowieka, który był bezpieczny. Możesz zaufać Chrystusowi choć twoja słaba wiara jest tak słaba, że nie możesz Go przytulić, a dotykasz jedynie rąbka Jego szaty; a jednak będziesz zbawiony. Jak wielką pociechą jest to, że nadal możesz błagać Go o miłosierdzie i nie przekroczyłeś granicy, poza którą nie ma żadnej nadziei. " Każdy, kto wierzy w Niego, nie będzie sądzony. " (Jana 3:18). Nie igraj z dniem łaski. Nie zatwardzaj swego serca za każdym razem, gdy słyszysz wołanie, ponieważ: " Dziś, jeśli głos jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych." (Hebr. 4:7). Jak On zamknie drzwi, to nikt nie będzie w stanie ich otworzyć. Jeśli Bóg zbawi ciebie, to cała chwała za to należna jest Jemu, ponieważ On ma pełne prawo postępować z każdym według własnej woli i uznania. On powiedział: " Zmiłuję się, nad kim się zmiłuję, a zlituję się, nad kim się zlituję." (Rzym. 9:15).

Porównanie Ducha Świętego z wiatrem wskazuje również na różne metody działania, którymi On się posługuje by nawrócić i narodzić na nowo ludzi. " Wiatr wieje, dokąd chce. " Teraz zastanówmy się nad różną mocą wiatru. Dzisiejszego dnia wiatr był tak silny, że wydawało się, że połamie wszystkie drzewa, a jeśli były by liście na nich to z pewnością wiele z nich legło by na ziemi. Ale Bóg zadbał o to, by przed porą silnych wiatrów liście z drzew opadły, by wiatr nie miał się czego chwycić i nie mógł trząść konarami drzew. Ale wiatr nie zawsze tak silnie wieje. W letnie wieczory wieje tak delikatnie, że nawet komary tańczą w powietrzu, pozostając w tym samym miejscu. Nawet osika w taki wieczór przestaje drżeć, choć wiadomo, że jej liście drżą nieustannie. Są chwile, kiedy otaczająca nas przyroda milknie tak, że nie czujemy najmniejszego powiewu wiatru.

Tak też jest z Duchem Bożym. Do niektórych z nas przychodzi On jak "gwałtowny, silny  wiatr." Och, jak wtedy miota się nasza dusza! Nasz duch podobny jest wtedy do morza, gdzie buszują gigantyczne fale. Można by wymieniać setki nazwisk ludzi, na których Duch Święty zstąpił jak huragan, zmiatając wszystko na Swojej drodze, jak w czasie burzy. Do innych przychodzi On tak delikatnie, że nie mogą nawet powiedzieć, kiedy pierwszy raz Duch Święty dotknął ich. Pamiętają tylko noc, kiedy ich matka modliła się z braćmi i po tym nie mogli zasnąć przez całą noc z powodu ciągle napływających do oczu łez skruchy. Nie mogą powiedzieć dokładnie, kiedy oddali swoje serca Bogu i nie pamiętają momentu bolesnego wyznania grzechu. Oni znaleźli pocieszenie w słowach człowieka uzdrowionego przez Jezusa: " To jedno wiem: że byłem ślepy, a teraz widzę". (Jana 9:25). Duch Boży zawsze wybiera Swój sposób działania. Wystarczy pamiętać, że wiatr Ducha Świętego zbawia i delikatnie i gwałtownie, że jest w stanie stworzyć nowego człowieka przez lekki powiew i gwałtowny huragan. Nie miejmy do Boga pretensji o wybraną drogą zbawienia. Jeśli przyszedłeś z pokorą do krzyża, bądź wdzięczny Bogu za to. Chrystus nie ma nic przeciw temu, aby każdy z nas przychodził do Niego w różny sposób. Jeśli mówisz: " W Nim – całe moje zbawienie i wszystkie moje pragnienia - z Nim " - to wiedz, że nigdy nie doszedł byś do tego bez Ducha Świętego.

Ponadto chciałbym zwrócić uwagę na to, że wiatr różni się nie tylko mocą, ale również kierunkiem powiewu. Duch Święty, jak i wiatr przychodzi  również z różnych stron. Czasami tchnie z wielką mocą w jednej denominacji chrześcijan. Potem nagle pozostawia ją i pracuje z inną grupą wiernych, napełniając ich Sobą i czyniąc ich bardzo płodorodnymi. W zborze również Duch Boży przekazuje nam Słowo jednego razu poprzez jedną osobę, drugiego razu poprzez inną.                                                                                                                 Działa również za pośrednictwem różnych miejsc z Pisma Świętego. Abym ja się nawrócił potrzebny był fragment Pisma o pewnej treści, a komuś innemu zupełnie inny. Niektórzy przyszli do Chrystusa ze strachu, inni z miłości. Wiatr wieje, a kierunek zawsze ustala Bóg. Kiedy czytamy biografię jakiegoś chrześcijanina, to nie próbujmy porównywać się z nim, mówiąc: " Zobaczmy, czy jestem podobny do niego. " Nonsens! Bóg nigdy nie powtarza się. Każdy chrześcijanin – to unikalne dzieło łaski Bożej, w którym jest coś szczególnego, czego nie ma w drugim.

Modlitwa z wiarą w moc Bożą.


Chciałbym dzisiaj przyjrzeć się  i rozpatrzyć 12 rozdział Dziejów Apostolskich, a jest on pełen mądrych pouczeń i praktycznych lekcji. Mówiąc pokrótce pierwsze wersety tego rozdziału mówią o zbrojnym powstaniu Heroda przeciw Kościołowi, o ścięciu Jakuba - brata Janowego, o ujęciu i osadzeniu Piotra w więzieniu. Dalej o oswobodzeniu Piotra z więzienia przez anioła Pańskiego i jego nieoczekiwanym pojawieniu się pośród modlących się braci. W końcu rozdziału powiedziane jest o nioczekiwanej śmierci Heroda porażonego przez anioła Pańskiego , o tym że Słowo Boże rosło i rozszerzało się oraz o powrocie do Antiochii Barnaby, Saula i Marka.

Czytając, zauważam tu przede wszystkim jedną rzecz; dwie wzajemnie zwalczające się strony, dwie przeciwstawne władze, które zawsze są w stanie walki między sobą. Pojednanie miedzy nimi jest niemożliwe. Przedstawicielem jednej strony jest Herod, drugiej – Kościół Chrystusowy. W istocie jest to walka miedzy dobrem a złem, światłością a ciemnością, Bogiem a diabłem. Czytając pierwsze 4 wersety tego rozdziału wydaje się, że strona zła i ciemności zwycięży. Powiedziane tu jest, że w tym czasie, gdy Słowo Boże rosło i rozpowszechniało się, gdy po raz pierwszy dobra nowina przekroczyła granice Jeruzalem i Judei i doszła do pogan, „ …to targnął się król Herod na niektórych członków zboru i począł ich gnębić. Jakuba, brata Janowego kazał ściąć.” (Dzieje 12:1-2). Nie zadowolił się przy tym tylko zabójstwem Jakuba, a widząc, że to podobało się żydom, targnął się na Piotra i osadził go w więzieniu, aby ściąć go po święcie Paschy.

Wszystko wskazywało by na to, że wróg odniósł zwycięstwo, ale czy tak było w istocie? Zauważmy, jak kończy się ten rozdział. Anioł Pański poraża Heroda, a Słowo Boże rośnie i rozszerza się. Czytając ten rozdział, czasami nie jesteśmy w stanie wszystkiego wyjaśnić i zrozumieć, np. tego: dlaczego Bóg pozwolił na śmierć Jakuba poprzez ścięcie, a oswobodził cudem z więzienia Piotra zakutego w łańcuchy – jeden ginie, drugi jest uwolniony. Ostateczna odpowiedź na to pytanie pozostaje u Boga. Wiemy o jednym, że Bóg nigdy się nie myli i wszystko znajduje się pod Jego kontrolą.

Jak wielu było takich „Jakubów” – mężów Bożych, którzy byli pełni energii, talentu i wiary i nagle musieli pozostawić swoją służbę Bogu i odejść z powodu ciężkiej choroby lub śmierci. I w takich przypadkach zadawaliśmy sobie pytanie: Co Bóg czyni? Kochani, pamiętajmy o tym, że Bóg nie ma obowiązku wyjaśniania nam tego, co czyni, ale wiedzmy jedno, że „ …Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują...” (Rzym. 8:28). Niech to dla nas będzie pocieszeniem.                                                                                                  Sądzę, że taka była wola Boża, by Jakub wypił z kielicha cierpienia i śmierci, Piotr zaś z kielicha wybawienia, a kielich ten podany został z tej samej ręki Bożej. Nikt z nas nie pojmie tych tajemnic dróg Bożych, ale wierzmy i bądźmy pewni, że Bóg wie co czyni, nawet jeżeli nam jest to w chwili obecnej niezrozumiałe.

Chciałbym teraz skupić naszą uwagą na tych, których gnębił Herod. Kim oni są? To są najzwyklejsi obywatele miasta, pośród których nie ma żadnych wybitnych ludzi ówczesnego świata. Ich władza nie tylko nie chroniła, ale nawet byli przez nią zupełnie lekceważeni. Jedno chciałbym podkreślić, że u nich była jedna, jedyna broń, przeciwko której nie mogła przeciwstawić się żadna siła wroga. O tym czytamy w piątym wersecie 12 rozdziału Dziejów Apostolskich: „ Strzeżono tedy Piotra w więzieniu( skutego dwoma łańcuchami i śpiącego między dwoma żołnierzami), zbór zaś modlił się nieustannie za niego do Boga.” I właśnie tej mocy wróg nie docenił, tej mocy bezsilnych – MODLITWY! Jak oni się modlili? Gorliwie, z oddaniem, wytrwale! Apostoł Jakub pisze w swoim Liście: „ Wiele może usilna modlitwa sprawiedliwego.” (Jak. 5:16). I tutaj znowu stoimy przed wielką tajemnicą Bożą. Po co się modlić? Czy Bóg mógłby wybawić Piotra bez modlitwy? Oczywiście, że nie. Dlatego wyraźnie jest napisane, że: „ zbór modlił się nieustannie za niego do Boga.” Gdy oni tak gorliwie modlili się, Bóg w odpowiedzi na ich modlitwę dokonał tego cudu. Oswobodzenie Piotra z więzienia było więc oczywistym rezultatem gorliwej i wytrwałej modlitwy.  Ludzie, którzy znaleźli się w sytuacji bez wyjścia, którzy mogli tylko modlić się, okazali się silniejsi niż Herod, jego wojsko, jego łańcuchy i żelazne drzwi więzienia.

Widzimy więc tu tą kolejność – modlitwa i jej skutek. Ukazane jest to już wcześniej w wielu Psalmach Dawida. Chciałbym podać jeden przykład: „ W niedoli mojej wzywałem Pana i wołałem o pomoc do Boga mego. Z przybytku swego usłyszał głos mój, A wołanie moje doszło uszu jego, -  i jaki był rezultat tej modlitwy? – Ziemia zadrżała i  zatrząsała się… Sięgnął z wysokości, pochwycił mnie, wyciągną mię z wód wielkich. (Ps. 18:7,8,17). Jaką energię, jaką moc wywołała modlitwa Dawida? Modlitwa ta była kluczem dla człowieka którego „ ogarnęły fale śmierci i zatrwożyły strumienie zagłady.” On gorliwie modlił się, a Bóg uczynił to co było niemożliwe.Zadajmy sobie pytanie. Czy my się dzisiaj tak modlimy? Czy doszliśmy do takiego stanu, że nie znajdujemy żadnego wyjścia? Tylko wtedy będziemy w stanie tak gorliwie modlić się.

A teraz przyjrzyjmy się sytuacji w jakiej znalazł się Piotr. W jaki sposób mogła mu pomóc ta bezsilna grupa wierzących? W rękach Heroda cała władza, armia w jego ręku, ściany więzienia nie do pokonania, Piotr przykuty dwoma łańcuchami,  strzeżony dzień i noc przez strażników i żołnierzy. Przy tym bardzo wątpliwe, by Herod wysłuchał ich skarg. Chyba odwrotnie, one jeszcze bardziej pobudziły by go do większego gniewu. Cóż więc w tej sytuacji mogli uczynić wierni? Oni przyszli ze swoją prośbą i skargą do Chrystusa. Kiedy okazało się że wszystkie drogi są zamknięte, drzwi do tronu Bożego były dla nich otwarte. Oni weszli przez te drzwi, modlitwa ich została wysłuchana i Bóg dokonał wielkiego wybawienia poprzez  Swego anioła. Chwała mu za to!                                                             Jakaż wielka moc jest w modlitwie! Tak, ona jest wszechmocna, ponieważ jednoczy modlącego się z Wszechmogącym Bogiem. Nie ma takiej drugiej mocy ani na ziemi, ani w piekle, którą można by porównać do mocy modlitwy. Czy my z niej korzystamy? Czy w dniach naszego ucisku, kiedy przychodzi wróg, jak „lew ryczący” skłaniamy się do niej?

Wracając jeszcze do modlitwy tych wiernych, to widzę tu małą ich niedoskonałość. Nie można powiedzieć, że modlitwa ich była bez wiary, jej nieustanność i gorliwość mówi o tym, że mocno wierzyli w to o co proszą. Tym niemniej, kiedy oswobodzony przez anioła Pańskiego Piotr zakołatał do bramy domu, a służąca Rode usłyszawszy jego głos powiadomiła ich o tym, oni powiedzieli jej: Oszalałaś! Dziwne, prawda, przecież o to oswobodzenie cały czas się modlili.  I mimo to, że modlitwa ich została wysłuchana, oni się mocno zdumieli. Tak, nie osądzajmy ich drodzy, ale dziękujmy Bogu za to, że niezależnie od naszych słabości i zwątpień On słyszy wołania Swoich dzieci.

Jakże często my sami tak się modlimy: my wierzymy w Niego i prosimy, w tym samym czasie mając chwile zwątpienia co do tego, czy wysłucha On naszej modlitwy. Ale widzę tu jeszcze jedną praktyczną lekcję dla nas dotyczącą modlitwy. Piotr zamknięty jest już kilka dni w więzieniu oczekując najgorszego. A w przeciągu tych dni zbór nieustannie modli się za niego. Mija dzień za dniem, a odpowiedzi Bożej nie ma. Nastała już ostatnia noc przed świętem Paschy i właśnie w tą noc anioł Pański oswobadza go z więzienia.

Dlaczego wcześniej Bóg nie usłyszał zjednoczonego wołania Swoich dzieci? Cały tydzień Piotr jest w więzieniu i tylko kilka godzin przed niechybną śmiercią Bóg udaremnia plany wroga. To kochani, wszystko po to: „ Ażeby wypróbowana wiara wasza okazała się cenniejsza niż znikome złoto, w ogniu wypróbowane,…” (1Piotra 1:7). Tak, ta zwłoka , to opóźnienie, ten odroczony ruch ze strony Boga jest dla naszego dobra. On tylko doświadcza nas, a tym samym czyni naszą wiarę silniejszą. Przy tym samo wybawienie staje się bardziej „ słodsze” i wyraźniej widzimy, że tego dokonać mógł jedynie Bóg. Wiara Piotra, jak też i wiara modlącego się zboru była wypróbowana i Pan im jeszcze raz dowiódł, że nigdy nie spóźnia się z decyzją. My byśmy chcieli otrzymać odpowiedź już dzisiaj, ale Bóg wie, że lepiej będzie poczekać do jutra. Słowo Boże mówi : „ Albowiem wytrwałości wam potrzeba, abyście, gdy wypełnicie wolę Bożą, dostąpili tego, co obiecał.” (Hebr.10:36).

Chciałbym dodać jeszcze jedną cenną uwagę odnośnie mocy Bożej. Anioł Pański uczynił to samo Piotrowi śpiącemu w więzieniu, jak i Herodowi, który siedząc na tronie wygłaszał mowę do ludu. W wersecie 7 powiedziane jest: „ Wtem zjawił się anioł Pański…trąciwszy Piotra w bok, obudził go. ”, a w 23 wersecie czytamy: „ …poraził go anioł Pański za to, że nie oddał chwały Bogu; potem stoczony przez robactwo, wyzionął ducha. ” W języku greckim słowo „ trącił” i „poraził” - ma to samo znaczenie. Jednemu dotyk anioła Pańskiego przyniósł wolność, drugiemu zaś ból, cierpienie i śmierć. Ta sama moc, ale z jakże przeciwstawnymi rezultatami.

Chciałbym przypomnieć jeszcze o innym zdarzeniu, a tyczącym się naszej wiary, chociaż zupełnie w innych okolicznościach. Dwie zasmucone siostry, Marta i Maria posyłają  po Chrystusa, ponieważ brat ich jest ciężko chory, mówiąc: „ Panie , oto choruje ten, którego miłujesz.” (Jana 11:3). Wierzą, że jak przyjdzie Chrystus, to z pewnością uzdrowi ich brata. I cóż On im odpowiada: „ Ta choroba nie jest na śmierć, lecz na chwałę Bożą, aby Syn Boży był przez nią uwielbiony. ” Werset niżej powiedziane jest także, że: „ Jezus miłował Martę, jej siostrę i Łazarza. ” Dziwne, prawda! Po takich słowach wydawało by się, że On jak najszybciej przybędzie, by uzdrowić tego, którego miłował. Ale nie, On chociaż było blisko do Betanii pozostał na miejscu jeszcze dwa dni. Dlaczego! Dlatego, że je miłował! Nie. Dał czas Łazarzowi na to, by umarł, a im po to by doświadczyć ich wiarę w Niego! I po tym, jak on był już cztery dni w grobie, przybywszy na miejsce wskrzesza go z martwych. Czy Pan się spóźnił ? Nie, ani na jedną minutę! Zwłoka w czasie to nie odmowa, ale po to, by nasza wiara okazała się cenniejsza niż złoto. Pamiętajmy, że Pan zarządza czasem, dlatego Bóg nigdy nie śpieszy się, ale według Swojej wielkiej miłości do nas opóźnia odpowiedź, abyśmy całą naszą nadzieję pokładali TYLKO w NIM.

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.