RSS

Szemranie przeciwko Chrystusowi.


Ileż jest opinii i różnego rodzaju pojęć dotyczących osoby Jezusa Chrystusa. On zawsze był taką tajemniczą i zagadkową postacią dla naszego świata. Ile to kontrowersji powstało wokół tego, kim On jest, skąd On przyszedł i jaka była właściwie Jego misja. I jak by człowiek nie próbował znaleźć odpowiedzi na te pytania, on zawsze dochodził do błędnego wniosku, próbując rozwiązać ten problem swoim umysłem. To, co było istotne w dniach Jego przebywania na Ziemi, pozostaje nadal aktualne. Ludzie mają wszelkie możliwe wyobrażenia sobie o tym, kim jest Jezus Chrystus.

Przypomnijmy, jak pewnego razu Chrystus zadał swoim uczniom pytanie dotyczące siebie, mówiąc: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? ” (Mat. 16:13). I jak oni Mu odpowiedzieli? „Oni rzekli: Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków. ” (Mat. 16:14). Zauważmy, że te wszystkie opinie o Chrystusie były zarówno prawdziwe, jak i całkowicie błędne. W tej odpowiedzi jest trochę prawdy. Wszyscy wymienieni przez nich - Jan Chrzciciel, Eliasz, Jeremiasz byli prorokami i rzeczywiście Chrystus też był prorokiem. Mojżesz przepowiedział o tym proroku, ale ich odpowiedź była niepełna i dlatego należy powiedzieć, że błędna. Do takiego wniosku uczniowie doszli procesem swojego myślenia. On był kimś więcej niż prorokiem.

 

Drodzy przyjaciele, sam umysł ludzki nie jest w stanie dojść do właściwego wniosku na temat Jezusa Chrystusa. Gdy Piotr powiedział: „Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego”, to jak Chrystus mu odpowiedział? „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jonasza, bo nie ciało i krew objawiły ci to, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. " (Mat. 16:16-17). Co to znaczy? Oznacza to, że poznać Jezusa Chrystusa można tylko przez objawienie dane z góry. Przed tym objawieniem Jego uczniowie, mimo że chodzili z Nim przez trzy lata, słuchali Jego cudownych wypowiedzi, widzieli Jego cuda, to jednak nie wiedzieli, kim On jest w istocie. Pamiętamy, gdy On zgromił wicher i rzekł do morza: umilknij, ucisz się, to powiedziane jest, że uczniów „zdjął strach wielki i mówili jeden do drugiego: Kim więc jest Ten, że i wiatr, i morze są mu posłuszne? ” (Mar. 4:41).

 

Ale Chrystus był nie tylko tajemniczą osobą, ale stał się dla wielu kamieniem obrazy i skałę zgorszenia. Powiedziane jest, że nawet Jego najbliżsi, którzy znali Go od dzieciństwa, z którymi dorastał, gorszyli się Nim.                                                                                         Pewnego dnia uczniowie przychodzą do Jezusa i mówią Mu: „Wiesz, że faryzeusze, usłyszawszy to słowo, zgorszyli się? ” (Mat. 15:12). Ale Chrystus nazwał ich ślepymi przewodnikami ślepych. Oni nie mieli wzroku skierowanego na Chrystusa. Oceniali Go po ludzku, a sądzić po ludzku i jednocześnie dojść do słusznego wniosku jest niemożliwe, moi drodzy.

 

Przed Swoją męczeńską śmiercią, Zbawiciel zwracając się do Swoich uczniów, powiedział: „Wy wszyscy zgorszycie się ze mnie tej nocy. ” (Mat. 26:31). Prorokując o Chrystusie ponad 600 lat przed Jego narodzinami, prorok Izajasz mówi: „I będzie wam świętością i kamieniem obrazy, i skałą potknięcia, sidłem i siecią. I wielu potknie się o nie i upadną, i potłuką się, i będą usidleni i schwytani. ” (Iz. 8:14-15). Tak, naprawdę, gdy Chrystus pojawił się na tej Ziemi, On stał się dla wielu kamieniem obrazy i skałą potknięcia, i wielu potknęło się i upadło, zostali usidleni i zbłądzili z prostego powodu, że Go nie poznali. Albo Jego słowa ich zgorszyły, albo Jego osoba, albo Jego czyny. W taki czy inny sposób Chrystus stał się dla nich kamieniem obrazy.

 

Ale mimowolnie pojawia się pytanie: dlaczego byli tacy, którzy się zgorszyli i byli tacy, którzy mimo to Go przyjęli? Czy jedni byli lepsi od drugich. Jeśli tak, to możemy dojść do wniosku, że zbawienie zależy jednak od pewnej miary cnót tych, którzy Go przyjmują. Ale to jest niemożliwe. Wtedy okazuje się, że nasze zbawienie zależy od naszych dobrych uczynków, a przynajmniej od dobrych naszych chęci. Ale tak nie jest. Jest dokładnie odwrotnie. Dla każdego człowieka Chrystus jest powodem potknięcia, kamieniem obrazy. Dlatego nie ma takiego człowieka, który bez pomocy z góry przyjął by bezwarunkowo Jezusa Chrystusa, oddał się Mu i zrozumiał kim On jest.

 

Jak już wspomniałem, nawet uczniom, którzy chodzili z Jezusem przez trzy i pół roku, Chrystus musiał powiedzieć: „Wy wszyscy zgorszycie się ze mnie tej nocy. Co więcej, możemy zauważyć, że oni nie znali Go aż do tego momentu, gdy dane im było od Boga poznać kim On jest. I to prowadzi nas do rozdziału 6, poczynając od wersetu 41 Ewangelii Jana, gdzie czytamy następujące słowa: „Wtedy Żydzi szemrali przeciwko niemu, iż powiedział: Ja jestem chlebem, który zstąpił z nieba. I mówili: Czy to nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę znamy? Jakże więc teraz może mówić: Z nieba zstąpiłem? Wtedy Jezus odpowiedział i rzekł im: Nie szemrajcie między sobą! Nikt nie może przyjść do mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który mnie posłał, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. ” (Jana 6:41-44).

 

Zauważmy, co robią ci ludzie. Szemrają przeciwko Jezusowi. Chrystus stał się dla nich zgorszeniem. Oni doskonale rozumieli, że gdy Chrystus powiedział im, że jest chlebem życia, który zstąpił z nieba, to powiedział przez to, że nie jest zwykłą osobą, ale że jest osobą Boską. On zstąpił z nieba. Mówił o Bogu jako o swoim Ojcu, z którym łączyła go szczególna więź, jakiej nie miał i nie mógł mieć żaden człowiek. Dwadzieścia dziewięć razy w tej Ewangelii Jana Chrystus mówi, że został posłany przez Ojca. Nikt inny nie odważył się tego powiedzieć. Bóg Ojciec i Syn Boży byli w takiej relacji, że wola jednego była wolą drugiego. Tuż przed powiedzeniem tego, że oni szemrali, Chrystus mówi do nich: „A to jest wola Ojca mego, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w niego, miał żywot wieczny, a Ja go wzbudzę w dniu ostatecznym. Słysząc to, szemrali przeciw Jezusowi, tj. gorszyli się Nim.

 

Dlaczego? Pierwszym powodem było to, że nie mogli dopasować Chrystusa w swoim zaćmionym grzechem umyśle. Oni sądzili o Nim na podstawie zewnętrznych kryteriów i doszli do wniosku, że niemożliwe jest, aby On był istotą Bożą. Przecież my znamy Jego rodziców. On jest synem Józefa i Marii. Jeśli Józef jest Jego ojcem, a Maryja jest Jego matką, to jak to możliwe, że On zstąpił z nieba. Dla nich taka myśl była nie do przyjęcia i zaczęli szemrać przeciwko Niemu.

 

Czy oni postąpili właściwie? Czy w ogóle wolno obwiniać, utyskiwać, narzekać i wyrażać niezadowolenie w każdych okolicznościach? Aby odpowiedzieć na to pytanie, musimy wiedzieć, co to znaczy szemrać. Szemranie to wyrażanie niezadowolenia, utyskiwanie, narzekanie i pomrukiwanie. W szemraniu zawsze kryje się coś złowrogiego. Oni szemrali przeciwko Jezusowi, ponieważ zasadniczo powiedział im, że nie ma w nich nic wartego zbawienia, że ​​są grzesznikami i aby zostać zbawionymi, muszą przyjść do Niego. A to nie podobało się im. Kim On jest, żeby nazywać nas grzesznikami – tak myśleli? Potknęli się z powodu swojej pychy. Zamiast szemrać i wyrażać między sobą niezadowolenie, powinni byli przyjść do Jezusa i powiedzieć - nie rozumiemy, o czym mówisz. Wyjaśnij nam, wskaż, abyśmy zrozumieli, co chcesz nam powiedzieć. Jednak pycha na to im nie pozwoliła. Oni uważali, że znają Go lepiej, że mają mocne i jasne dowody na Jego pochodzenie. On nie może być Synem Bożym, jeśli Jego ojcem jest Józef. Ale tutaj się mylili. To, co uważali za udowodniony fakt, okazało się wcale nie być faktem. Myśleli po prostu po ludzku. Mądrość ich okazała się ziemska, duszewna. Dlatego i szemrali. A odpowiedź była tak blisko. Wszystko, co musieli uczynić, to wyciągnąć rękę, a odpowiedź została by im udzielona.

 

Ale spójrzmy, jakże inaczej postąpili Jego uczniowie. Oni także nie rozumieli ani Jego samego, ani tego, o czym mówił. Zamiast szemrać między sobą, Piotr zwraca się do Pana i mówi: „Panie! Do kogo pójdziemy? Ty masz słowa żywota wiecznego. I spójrzmy, co On mówi dalej: „A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Chrystusem, Synem Boga żywego. ” (Jana 6:68-69). Zauważyliście, że gdy tylko ukorzyli się i przyznali swoją niewiedzę, a tym samym niemożliwość zrozumienia Go, i przyszli do Niego, w tej samej chwili zostało im dane uwierzyć. Oni mówią: „myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Chrystusem, Synem Boga żywego. Człowiek sam w sobie jest tak zepsuty przez grzech, że nie jest w stanie upamiętać się ani uwierzyć bez pomocy Boga. Człowiek martwy duchowo nie może sam siebie ożywić. To jest niemożliwe. Dlatego Jezus powiedział do nich następujące słowa: „Nie szemrajcie między sobą! Nikt nie może przyjść do mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który mnie posłał, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. ” (Jana 6:43-44).

 

Po raz trzeci w tym rozdziale Chrystus powtarza tę prawdę, że ich zbawienie zależy od przyciągającej mocy Boga, że ​​człowiek może przyjść do Niego tylko o tyle, o ile Bóg go do siebie pociągnie. Wiem, że mówienie o tym jest niepopularne, ale Chrystus to powiedział. Drodzy przyjaciele, można być zbawionym tylko z łaski przez wiarę. Czy zauważyliście, że za każdym razem, gdy Chrystus wspomina tę prawdę, że tylko ten przyjdzie do Niego, którego dał Mu Ojciec, zawsze przypomina, że ​​to nie zwalnia człowieka z odpowiedzialności.

 

Spójrzmy, co Jezus mówi dalej: „Napisano bowiem u proroków: I będą wszyscy pouczeni przez Boga. Każdy, kto słyszał od Ojca i jest pouczony, przychodzi do Mnie. ” (Jana 6:45). Innymi słowy, żaden z nich nie mógł powiedzieć, tak jak nikt dzisiaj nie może powiedzieć - no cóż, jeśli Bóg mnie nie pociągnie do Chrystusa, to nie jestem przeznaczony do zbawienia, więc i tak zginę. Nie, nigdzie w Słowie Bożym tak nie jest powiedziane. Słowo Boże tak nie uczy. Jednocześnie nie oznacza to, że złożywszy ręce mamy oczekiwać, kiedy Bóg nam nagle się objawi i wtedy będziemy zbawieni. Nie, „i będą wszyscy pouczeni przez Boga - mówi Jezus Chrystus. A to wiąże się z odpowiedzialnością. Usłyszawszy Słowo Boże, nie można być neutralnym, musimy je albo przyjąć, albo odrzucić. Pasywność oznacza to samo, co odrzucenie.

 

Dlatego, jeśli usłyszałeś Słowo Boże przyjacielu i je przyjąłeś, nieuchronnie następnym krokiem jest przyjście do Jezusa Chrystusa. „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto wierzy we mnie, ma żywot wieczny. ” (Jana 6:47). Chrystus nie powiedział żadnemu z Żydów, że Ojciec go do siebie nie pociągnie. Każdy z nich miał prawo przyjść do Jezusa. On powiedział: „tego, który do mnie przychodzi, nie wyrzucę precz i „kto we Mnie wierzy, ma żywot wieczny. Nie ma tutaj żadnych wyjątków. Nikt nie ma prawa powiedzieć, że został wykluczony. Musi tylko przyjść do Chrystusa, uwierzyć w Niego, a będzie tym, którego przyciągnął Ojciec. Ci ludzie oczekiwali jednak czegoś innego. Nie usłyszeli tego, co chcieli usłyszeć, więc odrzucili Chrystusa.

 

Mój przyjacielu, Ty bezwarunkowo musisz przyjść do Chrystusa. Tylko on ma słowa żywota wiecznego. Bóg Ojciec mówi do każdego z nas: „Ten jest Syn mój umiłowany, jego słuchajcie! Jeżeli nie zrozumiemy Jego słów, to nie szemrajmy, bo narzekanie jest grzechem, ale powiedzmy: Panie, tego nie rozumiem, ale i tak wierzę. Pomóż niedowiarstwu memu. Jeśli tak przyjdziesz, to niemożliwe jest, aby On cię odrzucił. Wręcz przeciwnie, Gdy przyjdziesz do Niego, to zawołasz wraz z Piotrem: „myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Chrystusem, Synem Boga żywego. ” (Jana 6:69). Niech Pan obdarzy Cię dzisiaj tą łaską.

 

Tu jednak należy zwrócić uwagę na jeden ważny fakt, a mianowicie, że nikt nie przychodzi do Jezusa nie odczuwając sprzeciwu w sobie samym. To naturalne, że grzeszna natura ludzka sprzeciwia się przyciągającej mocy Ducha Świętego. Pan mówi: „Miłością wieczną umiłowałem cię, dlatego tak długo okazywałem ci łaskę. ” (Jer. 31:3). A niektórzy myślą, że jeśli tak jest, jeśli mnie Duch Święty przyciąga, z tego wynika, że muszę przyjść do Chrystusa z ochotą, z uczuciem radości, łatwo, naturalnie, dobrowolnie, bez żadnego wewnętrznego sprzeciwu. Ale to nie jest tak. Ileż to razy Duch Boży musi przypominać, ile musi prosić, przekonywać, zachęcać nas, abyśmy przyszli do Jezusa.

 

Drodzy przyjaciele, nasza upadła natura jest tak zepsuta, że ​​Duch Boży musi nas przyciągnąć do Jezusa Chrystusa w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie dziw się przyjacielu, jeśli właśnie teraz, gdy Duch Święty wzywa Cię i napomina, abyś przyszedł do Jezusa, doświadczasz to uczucie sprzeciwu. Dlatego nie daj się zwieść wrogowi, że nie warto uczynić tego teraz, odłożyć to upamiętanie na inny czas, gdy nadarzy się sprzyjająca okazja, wtedy przyjdziesz, mówi wróg, ale nie Bóg. Taka sugestia pochodzi od diabła. Te uczucia sprzeciwu są naturalne dla Twojej grzesznej natury. To nie Twoje uczucia, nie Twoje usposobienie zbawi Cię, ale wiara w Jezusa Chrystusa. A wiara przezwycięża wszystko i z pomocą Ducha Świętego trafia do Jezusa Chrystusa. Pan nie wymaga od Ciebie niczego więcej, tylko tej wiary. „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto wierzy we mnie, ma żywot wieczny. Gdy tylko uwierzysz, przyjdziesz do Jezusa Chrystusa, to w tym samym momencie będziesz zbawiony i masz żywot wieczny. Nie słuchaj głosu wroga Twojej duszy, nie patrz na swoje uczucia, nie czekaj na lepszy czas, bo taki nie nastanie. Oto teraz czas łaski, Oto teraz dzień zbawienia. ” (2Kor. 6:2). Pamiętaj, że ten, kto przychodzi do Jezusa Chrystusa, nigdy nie zostanie odrzucony. Dlatego masz pełne prawo przyjść do Niego teraz, a On mówi, że Cię przyjmie, a nie odrzuci. Chwała Mu za to na wieki. Amen.

 

Przebaczenie grzechów.


 Dzisiaj rozważę jeden z fragmentów Słowa Bożego, który można znaleźć w 1 Liście Jana w rozdziale 1, wersety 8 i 9. „Jeśli mówimy, że grzechu nie mamy, sami siebie zwodzimy, i prawdy w nas nie ma. Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości. ” Ten fragment mówi nam wszystko, o czym każdy grzesznik powinien wiedzieć. Tej prawdy prościej i jaśniej nie da się wyrazić. Fakt, że człowiek zgrzeszył i dlatego jest winny przed Bogiem, i że Bóg, pod pewnymi warunkami, jest gotów przebaczyć grzesznikowi, jest tą prawdą, którą mamy przed sobą. Żadna dusza nie może uciec przed faktem grzechu. Każdy z nas odziedziczył grzech i dlatego jest on w nas. Dlatego tekst mówi: „Jeśli mówimy, że grzechu nie mamy, sami siebie zwodzimy, i prawdy w nas nie ma.

Ale z drugiej strony ważnym faktem jest, że Bóg jest gotów przebaczyć i oczyścić tego, kto wyznaje Mu grzechy swoje. Niektórzy mogą się zastanawiać, dlaczego mówię tak prosto i zawsze kładę nacisk na zbawienie. Czynię to, ponieważ pragnieniem mego serca jest dotrzeć w pierwszej kolejności do niewierzących, którzy jeszcze nie oddali się Panu. A tych, którzy Mu się oddali - utwierdzić w zbawieniu, które otrzymali w Jezusie Chrystusie.

Zatrzymajmy się na początek na pierwszej myśli tekstu. Powiedziane jest: „Jeśli mówimy, że grzechu nie mamy, sami siebie zwodzimy. ” Czy można w ogóle sobie wyobrazić takich ludzi, którzy mogliby powiedzieć, że nie mają grzechu. Ale jeśli Biblia tak mówi, to są tacy ludzie. Przypomnijmy sobie choćby faryzeusza, o którym Chrystus mówił w przypowieści o celniku i faryzeuszu. Możemy mówić, że jest to przypowieść, ale zauważmy to, że Chrystus nigdy nie opowiadał bajek w swoich przypowieściach. Jego przypowieści są zaczerpnięte z prawdziwego życia, na przykład: siewca, syn marnotrawny, zagubiona owca itp. To wszystko z życia.

W tej przypowieści faryzeusz w swojej modlitwie mówi Bogu, jaki jest dobry, że nie jest taki, jak inni ludzie: rabusie, oszuści, cudzołożnicy, czy jak celnik, który stał wówczas u drzwi świątyni, na którego oskarżający go faryzeusz wskazywał swoim palcem. Drodzy przyjaciele, pamiętajmy zawsze, że ilekroć wskazujemy oskarżycielsko  na kogoś palcem, to najpierw spójrzmy trzy razy na siebie. Następnie faryzeusz wyliczył Bogu wszystkie swoje dobre uczynki, które czynił, mówiąc: „Poszczę dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę z całego mego dorobku. ” (Łuk. 18:12). Jakże często spotykamy takich ludzi, którzy zawsze chcą nas przekonać, że oni są tacy dobrzy.                                                                                                   Jego ufność, jak mówi Księga Hioba, jest jak babie lato, a jego wiara - jak pajęczyna, którą pająk tworzy ze swojego ciała, a zostaje ona zmieciona jednym ruchem miotły, tak są wszystkie dobre uczynki, wytwory grzesznika którymi on utkał sobie swoją własną sprawiedliwość. One nie mogą być przyjęte przez Świętego Boga. Bóg mówi, że wszystkie nasze dobre uczynki są jak splugawiona szata. Grzesznik potrzebuje lepszej sprawiedliwości niż jego własna, gdy pragnie odziedziczyć Królestwo Boże.

W tym samym rozdziale 18 jest napisane o pewnym młodym człowieku, który przyszedł do Chrystusa z pytaniem: co powinien czynić, aby odziedziczyć życie wieczne? Chrystus mówi mu: „Znasz przykazania: Nie cudzołóż, nie zabijaj, nie kradnij, nie mów fałszywego świadectwa, czcij ojca swego i matkę swoją. ” (Łuk. 18:20). Załóżmy, że było tak, że on nigdy nie kradł, zawsze czcił rodziców, nie cudzołożył, nikogo nie zabił, nie składał fałszywego świadectwa. Jednak Chrystus znalazł w nim jeden niedostatek, jeden grzech - on służył bogu mamony i składał swoje ofiary na jego ołtarzu. Bogactwo go zgubiło. Słowo Boże mówi, że „wszyscy zgrzeszyliśmy i wszyscy jesteśmy pozbawieni chwały Bożej. ” (Rzym. 3:23).

Tak, Boga nikt nie oszuka. On wie o nas wszystko. Cała tragedia jest w tym, że tacy ludzie oszukują nie Boga, ale samych siebie. Słowo Boże mówi: „Albowiem nie ma nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajnego, o czym by się dowiedzieć nie miano. ” (Mat. 10:26). Tak więc przyjacielu, na próżno skrywasz swój grzech. Prędzej czy później zostanie on ujawniony przez Boga. Aby Twój grzech nie został ujawniony, musisz upamiętać się i wyznać swój grzech oraz otrzymać przebaczenie i oczyszczenie z twoich grzechów. Tylko wtedy, gdy krew Chrystusa je omyje, tylko wtedy będą skryte.

Przypomnijmy Dawida który myślał, że ukryje swój grzech planując śmierć Uriasza, a następnie grzech nierządu, który popełnił z żoną Uriasza, Batszebą, gdy wziął ją za żonę. Ale niestety nadszedł moment, gdy całe państwo Dawida dowiedziało się o tym ohydnym grzechu. Wiedząc, że człowiek jest grzesznikiem, że nie ma ani jednego sprawiedliwego, możemy teraz powiedzieć słowami Hioba: „Doprawdy, wiem, że tak jest. Lecz jak człowiek miałby być usprawiedliwiony przed Bogiem? ” (Hioba 9:2). Na to pytanie odpowiada nasz tekst: „Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości. ”

Ktoś powiedział, że najtrudniejsze są te dwa słowa - ja zgrzeszyłem. Te słowa są trudne do wypowiedzenia z głębi serca. Oczywiście usta mogą wypowiedzieć te słowa, ale mówię, że trudno je wypowiedzieć z głębi serca. Biblia podaje nam przykłady takiego nieszczerego wyznania lub powtarzania tych słów. Przypomnijmy, jak Mojżesz i Aaron przyszli do faraona i zażądali w imieniu Pana, aby wypuścił lud Izraela, by złożyli na pustyni ofiarę Panu. Faraon im odpowiedział: „Któż to jest Pan, bym miał słuchać głosu jego i wypuścić Izraela? ” (2Moj. 5:2). Sam jestem sobie bogiem. Gdy jednak zaczęły się straszne egipskie plagi, wezwał Aarona i Mojżesza i powiedział im, aby się wstawili się za nim do Boga. A nawet dodał te słowa - „Tym razem zgrzeszyłem. Pan jest sprawiedliwy, a ja i lud mój jesteśmy grzeszni. ” (2Moj. 9:27). Dalsza historia egipskich plag pokazała jednak, że faraon nie był szczery w wypowiadanych słowach i dlatego zginął w otchłani morskiej ze wszystkimi rydwanami i wojskiem.

Jednak Biblia podaje także przykłady szczerego upamiętania. Gdy prorok Natan przyszedł do Dawida, aby przekonać go o jego grzechu, Dawid w głębokim smutku w sercu wyznał grzech swojego serca: „Zgrzeszyłem wobec Pana. Natan zaś rzekł do Dawida: Pan również odpuścił twój grzech. ” (2Sam. 12:13). Ale jeśli przeczytamy nieco dalej, zobaczymy, że Dawid musiał ponieść karę za ten grzech.

To dotyczy wszystkich dzieci Bożych. To jest, gdy człowiek wierzący grzeszy, Pan nie odbiera mu zbawienia, ale dyscyplinuje go, nakazuje, aby nauczył się nie grzeszyć. Bóg stosuje różne rodzaje kar. Apostoł Paweł mówi w Liście do Koryntian o tych, którzy niegodnie uczestniczą przy stole Pańskim. Z tego powodu pisze: „Dlatego jest między wami wielu chorych i słabych, a niemało zasnęło. ” (1Kor. 11:30). Oznacza to, że słabość, choroba i śmierć są trzema drogami, którymi Bóg posługuje się, aby przekonać Swoje dziecko, aby nie grzeszyło.

Dalej w tekście następuje cudowna obietnica - „Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości. „ Tak więc, jeśli wyznamy grzechy nasze, Bóg ze względu na swoją sprawiedliwość i wierność swoim obietnicom przebaczy nam wszystkie nasze grzechy. Apostoł Piotr będąc w domu Korneliusza powiedział o Nim, tj. o Jezusie Chrystusie „O nim to świadczą wszyscy prorocy, iż każdy, kto w niego wierzy, dostąpi odpuszczenia grzechów przez imię Jego. ” (Dzieje 10:43). Ludziom trudno jest sobie wyobrazić, że jeszcze na Ziemi mogą mieć pełną i absolutną pewność, że ich grzechy zostały odpuszczone. Człowiek nie może mieć tej pewności, dopóki Duch Święty nie objawi mu, na jakiej podstawie Pan odpuszcza grzechy.

Niektórzy myślą, że człowiekowi mogą być przebaczone grzechy, ponieważ czynił dobre uczynki lub że wyprosił to przebaczenie. Absolutnie nie. Człowiek nie może zasłużyć na przebaczenie grzechów żadnymi uczynkami, a także nie może wybłagać, jak mówią, zadośćuczynić za swoje grzechy. To jest niemożliwe. Każdy grzesznik musi być przekonany, tak jak król Dawid był przekonany, że popełnił grzech przeciwko Bogu. „Przeciwko tobie samemu zgrzeszyłem i uczyniłem to, co złe w oczach twoich, abyś okazał się sprawiedliwy w wyroku swoim, czysty w sądzie swoim. ” (Ps. 51:6). Dlatego ani jeden człowiek nie może naprawić swojego grzechu, ponieważ zgrzeszył przeciwko Bogu.

Ale Bogu niech będą wieczne dzięki, że w swoim wielkim miłosierdziu dał podstawę, na której uznał za możliwe przebaczenie grzechów Tobie i mnie. „Niechże więc będzie wam wiadome, mężowie bracia, że przez tego (Chrystusa) zwiastowane wam bywa odpuszczenie grzechów. ” (Dzieje 13:38). Jedyną podstawą dzięki której Bóg może nam przebaczyć, jest krzyż Jezusa Chrystusa i nic więcej. Przebaczenie, które jest nam tak łatwo dostępne, kosztowało Boga śmierć Jego Syna na Golgocie. Przebaczenie jest darem Bożej łaski. Bóg nie może i nie mógł przebaczyć grzesznikowi, który jest przestępcą Bożego prawa. Jednocześnie tym aktem znosi On znaczenie swojej własnej sprawiedliwości. „Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. ” (Jana 3:16). Oznacza to, że przez zwiastowanie Chrystusa, obwieszcza się nam odpuszczenie grzechów. A ten, kto teraz pokłada ufność w zasługach Jezusa Chrystusa, otrzymuje przebaczenie grzechów i życie wieczne. To znaczy, że przez wzgląd na Niego, przez wzgląd na zasługi Chrystusa, przez wzgląd na to, że Chrystus zamiast mnie poniósł karę, otrzymuję przebaczenie winy za moje grzechy.

Ofiara Chrystusa na Golgocie jest tak mocna w swoim zaspokojeniu sprawiedliwości Bożej, że Słowo Boże mówi: „Takie zaś jest przymierze, jakie zawrę z nimi po upływie owych dni, mówi Pan: Prawa moje włożę w ich serca i na umysłach ich wypiszę je, dodaje: A grzechów ich i ich nieprawości nie wspomnę więcej. ” (Hebr. 10:16-17). A tam, gdzie jest przebaczenie grzechów, nie ma już potrzeby składania za nie ofiary. On zmiłował się nad nami, wziął na siebie karę, na którą my zasłużyliśmy. Czyż nie jest to łaska, aby my, jak mówi apostoł Paweł, „którzy niegdyś byliśmy mu obcymi i wrogo usposobionymi, a uczynki nasze złe były, teraz pojednał w jego ziemskim ciele przez śmierć, aby nas stawić przed obliczem swoim jako świętych i niepokalanych, i nienagannych. ” (Kol. 1:21-22). Przebaczenie oznacza nie tylko to, że jestem wybawiony od wiecznego piekła i przynależę do nieba, przebaczenie oznacza, że ​​narodziłem się na nowo i mam nowe relacje z Bogiem przez Jezusa Chrystusa. Cud odkupienia polega na tym, że Bóg dał mi nowe życie, uczynił nowym stworzeniem w Chrystusie Jezusie. Przebaczenie nie oznacza, że ​​Bóg po prostu przebaczył i zapomniał o wszystkich moich grzechach i to wszystko. On i to uczynił, ale przebaczając mi, przemienił mnie.

Mój przyjacielu, czy Twoje grzechy są odpuszczone. Ty powiesz, jakże ja mogę to powiedzieć z pewnością. „Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości. ” Słowo Boże to potwierdza. Jeśli nie wierzymy Słowu Bożemu, to czynimy Boga kłamcą. Ale jest i drugie świadectwo - człowiek któremu przebaczono - on jest nowym stworzeniem, ma nowe życie. Stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe. „Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili. ” (Ef. 2:10). „Albowiem łaską zbawieni jesteśmy przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; nie z uczynków, aby się kto nie chlubił. ” (Ef. 2:8-9). Oto zbawiona dusza przejawia dobre uczynki jako ciało nowego stworzenia. Po owocach poznamy je.                                      Czy wyznałeś Bogu swoje grzechy, przyjacielu? Możesz to uczynić teraz mówiąc: Panie, bądź miłościw mnie grzesznemu, przebacz moje grzechy przez wzgląd na Jezusa Chrystusa. On, będąc wiernym i sprawiedliwym, przebaczy Ci grzechy Twoje i oczyści Cię z wszelkiej nieprawości. Amen.

OUR FATHER / AVINU “The Lord's Prayer" Joshua Aaron


 


0 komentarze

Posted in

Mądre i głupie panny.


 Przypowieść Jezusa Chrystusa o pięciu mądrych i pięciu głupich pannach, czekających na oblubieńca, ma wiele różnych odcieni. Ja chcę dotknąć jednego aspektu, który ma praktyczne znaczenie dla chrześcijan żyjących w dniach ostatnich i oczekujących na rychłe przyjście Pana Jezusa Chrystusa. Bardzo cenne jest, aby wszyscy chrześcijanie byli gotowi i nie przegapili chwili, w której Chrystus przyjdzie po tych, którzy go oczekują, ale już sam stan gotowości jest wielkim błogosławieństwem. Dlatego dzień przyjścia Chrystusa na Ziemię jest skryty. Tego dnia oczekuje wiele pokoleń chrześcijan. I to oczekiwanie przynosi dobroczynne owoce. Aby być gotowym na spotkanie z Chrystusem, trzeba wielu rzeczy się wyrzec i wiele poświęcić. To właśnie stymuluje duchowy wzrost człowieka oczekującego przyjścia Chrystusa.

A jak zastosować w codziennym chrześcijańskim życiu Chrystusowe ostrzeżenie o naszej gotowości? Co trzeba uczynić, aby znaleźć się wśród mądrych panien? Mądre i głupie panny były początkowo trudne do rozróżnienia. I jedne i drugie mogły kochać dom Boży, pięknie śpiewać na chwałę Bożą, służyć Bogu, głosić Ewangelię, przyprowadzać innych do Boga i mieć duchowe dary. Obie kategorie chrześcijan mogły oddawać dziesięcinę od swoich dochodów i czynić uczynki miłosierdzia wobec potrzebujących, a jednak... jedne okazały się mądre, drugie nie. Jaka jest w nich różnica? Niektóre miały oliwę tylko w swoich lampach, a drugie, zarówno w lampach, jak i w naczyniach.

Słowo Boże nazywa ducha człowieka - lampą, która przejawia się w sumieniu, intuicji oraz zdolności wiary w Boga i komunikowania się z Nim. „Duch człowieka jest pochodnią Pana, która bada wszystkie skrytości wnętrza. ” (Przyp. 20:27). Biblia wzywa do płomiennego ducha, to znaczy do gorliwego i pilnego służenia Bogu: „W gorliwości nie ustawając, płomienni duchem, Panu służcie. ” (Rzym. 12:11). Człowiek, który ma płonącą lampę, jest chrześcijaninem zespolonym z Bogiem, napełnionym Duchem Świętym i zwyciężającym grzech. Dobrze i radośnie jest służyć Bogu w czasie szczególnej łaski Bożej, gdy Duch Święty napełnia serce uczuciami Chrystusowymi, wtedy nasza lampa płonie jasno. Lecz nie zawsze tak jest.

A co to za naczynia które zostały napełnione oliwą tylko przez mądre panny? Na ogół dusze chrześcijan nazywane są naczyniami, które powinny być przygotowane do wszelkiego dobrego czynu: „aby każdy z was umiał utrzymać swe ciało w czystości i w poszanowaniu, nie z namiętności żądzy, jak poganie, którzy nie znają Boga. ” (1Tes. 4:4-5). Właśnie w duszy powinien wykształcić się nawyk ciągłego posłuszeństwa Duchowi, który pragnie tego, co jest przeciwne ciału i przyciąga nas do Boga. (Gal. 5:17).

Z tego jasno wynika, że ​​przemiana u chrześcijanina musi dokonać się pod wpływem Ducha Świętego, nie tylko w duchu (lampie serca), ale także w duszy, w naczyniach, w charakterze, który się przejawia w życiu codziennym. Duchem można być żarliwym w okresach nawiedzeń Bożych, ale charakter może pozostać zły, co szczególnie przejawia się w próbach i obciążeniach życiowych. Przecież na stanie ducha ludzkiego wszystko się nie kończy. W okresach łaski Bożej można płonąć ofiarną miłością do ludzi i Boga, ale w okresie posuchy można okazać się innym, jeśli w naszych duszach - naczyniach nie wykształcił się nawyk pokory i posłuszeństwa Bogu.

To jest ta główna różnica między mądrymi i głupimi chrześcijanami. Podczas gdy jedni, których Chrystus nazywa głupimi pannami, byli podobni do Chrystusa tylko wtedy, gdy znajdowali się pod wpływem Ducha Świętego, wówczas mądrzy używali Bożych błogosławieństw jeszcze do osobistej poprawy. Oni pracowali nad sobą i przemieniali się. Ich umysły i wola były skierowane na osobiste uświęcenie. Zauważyli w sobie samolubne pragnienia i inne wady i wykorzeniali je. Nauczyli się żyć pod presją, gdy nie było wsparcia z zewnątrz. Głupcy cieszyli się tylko chwilowymi słodkimi doznaniami w duchu - lampą, podczas gdy mądrzy dodatkowo rozwinęli nawyk posłuszeństwa Bogu w duszy i ciele - naczyniach.

Gdy oblubieniec zwlekał… to właśnie ten okres ujawnił, kto kim jest. Jest to szczególny okres oczekiwania przed przyjściem Chrystusa, gdy nie będzie świeżego dopływu „oliwy„ od Ducha Świętego. Okres, który można nazwać próbą ognia dla każdego z nas. Można go przejść tylko dzięki temu, co zostało zgromadzone wcześniej. I właśnie wtedy trzeba wcielić w życie to, co powiedział Chrystus: „Przez wytrwałość swoją zyskacie dusze wasze. ” (Łuk. 21:19).

Tak, wytrwałość! Ci, których zmysły poprzez nawyk przyzwyczajone są nie do buntu i kwestionowania Boga, ale do posłuszeństwa Jemu, przejdą ten okres, staną niewzruszenie i spotkają Oblubieńca. Chociaż przejdą ten okres nie na „świeżej oliwie„, bo wszyscy zasnęli, ale z zapasem oliwy w swoich naczyniach - swoich duszach. Dlatego że mądrzy pozwolili Bogu działać nad sobą w dobrym czasie. Nie jest tajemnicą, że pyszni, kapryśni chrześcijanie nie pozwalają Bogu wykonać na sobie Bożego dzieła oczyszczenia. Oni z radością korzystają z Bożego pocieszenia, błogosławieństwa, ale gdy tylko Pan dopuści w ich życiu trudności, choroby czy próby, aby ich uszlachetnić i oczyścić, zaczyna się protest: Boże, dlaczego mnie to spotkało?! Po co mi to jest potrzebne? Czy jestem gorszy od innych? Oddal to ode mnie! Upokórz ludzi, którzy powstają przeciwko mnie!

Tacy wierzący zwykle proszą modlić się za nich, aby Bóg spełnił ich wolę i egoistyczne pragnienia. A jaki jest tego motyw? Aby było teraz dobrze! A jak będzie w życiu wiecznym, to już mniej ich to obchodzi. Tak myślą ludzie, którzy kochają siebie bardziej niż Boga. Oni spieszą się, by żyć cielesnym, duszewnym życiem dla siebie teraz i dzisiaj, ze szkodą dla swojej przyszłości w wieczności.

Ale Pan nie czyni niczego bez celu. Jeśli Pan dopuszcza trudności, to po to, aby nas uszlachetnić i oddzielić od nas wszystko, co doczesne, ziemskie. Co jeśli my nie godzimy się z tym i protestujemy? Co pozostaje Bogu czynić? I tak się składa, że ​​wielu chrześcijan pozostaje niedojrzałymi, kapryśnymi, samolubnymi dziećmi, jak to obrazowo jest napisane: „Miech sapie, aby ołów się roztopił w ogniu; lecz na próżno się roztapia i roztapia, gdyż złych nie daje się oddzielić. Nazwie ich srebrem odrzuconym, gdyż Pan ich odrzucił. ” (Jer. 6:29-30).

Dlatego spieszmy się, aby w sprzyjającym czasie zaopatrzyć się w oliwę i znaleźć się w gronie mądrych, którzy potrafią płonąć nawet w okresie panowania ciemności i pozostać wiernymi i gotowymi na spotkanie z Panem! W tym celu otwórzmy się na doskonałą wolę Bożą. Prośmy Go, aby przetopił nas jak złoto i oddzielił szkodliwe nieczystości. Pokonując ciało z jego niezadowoleniem, użalaniem się nad sobą i zachciankami, rozwijajmy nawyk całkowitego posłuszeństwa Duchowi bez zbędnych pytań. „A sam Bóg pokoju niechaj nas w zupełności poświęci, a cały duch nasz i dusza, i ciało niech będą zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa. ” (1Tes. 5:23). Amen.

Szukając Chrystusa.


 Dzisiaj chciałbym swoje rozważanie poświęcić temu, co się wydarzyło po tym, jak Jezus nasycił 5000 tłum? Ludzie następnego dnia nie wiedzieli, gdzie znajduje się Jezus. Wczoraj był z nimi, nasycił ich, spędził z nimi cały dzień i doskonale widzieli, że wieczorem, żegnając się z nimi nie wszedł do łodzi z swoimi uczniami. Oni odpłynęli sami na Jego polecenie na drugą stronę jeziora. Jednocześnie widzieli, jak On wspiął się samotnie na górę by tam modlić się.                                                                                                                               Następnego ranka zaczęli więc Go szukać, ale poszukiwania spełzły na niczym. Oni byli całkowicie zdezorientowani. Gdzie jest Jezus? Chcemy Go odnaleźć, ale nigdzie Go nie ma. Po dokładnych poszukiwaniach, kilka łodzi odpłynęło na drugi brzeg jeziora, gdzie kontynuowano poszukiwania. I w końcu znaleźli Jezusa. On przebywał w Kafarnaum ze swoimi uczniami. Ale jak się tam dostał? Nie przepłynął jeziora łodzią. Obejść całe jezioro brzegiem i to nocą też nie mógł. Kiedy i jak tam się znalazł?

W Ewangelii Jana w rozdziale 6, wersecie 25 czytamy: „A znalazłszy go za morzem, rzekli do niego: Mistrzu, kiedy tu przybyłeś? Z jaką żarliwością i wysiłkiem ci ludzie szukali Jezusa. Nie dość, że dokładnie przeszukali cały teren, gdzie był wczoraj z nimi, to postanowili przepłynąć morze, a nuż On tam jest.

Tak, jaka to radość widzieć człowieka szukającego Boga. A to znaczy, że wszedł na właściwą ścieżkę. On idzie we właściwym kierunku, idzie do Jezusa. Mój przyjacielu, jeśli jesteś jednym z nich, to niebo się raduje, że Jezus stał się celem Twoich poszukiwań, że uczyniłeś pierwszy krok w kierunku nowego Jeruzalem, niebiańskiego grodu. A to znaczy, że teraz nie jest Ci już obojętna osoba Jezusa Chrystusa. Nawet się modlisz i czytasz Słowo Boże. Porzuciłeś niektóre grzechy, przestałeś palić, pić i przeklinać, ale z jakiegoś powodu wszystko się jakby zatrzymało.                                                                                                             Tak było i z tymi nasyconymi ludźmi. Szukali Jezusa, znaleźli Go, przebywali z Nim jakiś czas, a nawet uwierzyli w Niego, a jednak gdzieś i jakoś doszło do rozłąki.

Zwróćmy uwagę, co jest powiedziane w dalszej części tego rozdziału 6 w wersecie 66: „Od tej chwili wielu uczniów jego zawróciło i już z nim nie chodziło. Ale ktoś zapyta - dlaczego? Dlaczego ludzie, którzy tak żarliwie szukali Jezusa, znalazłszy Go, przestali już za Nim podążać. Powodem było to, że u nich były dwojakie motywy. Otóż oni chcieli mieć Chrystusa, cieszyli się ze wszystkiego, co On mógł im dać, ale nie chcieli, aby został ich Panem. Pragnęli dóbr Chrystusa, a jednocześnie chcieli sami kierować swoim życiem.

Pamiętamy, jak bogaty młodzieniec przyszedł do Jezusa, nie, on nie tylko przyszedł, ale przybiegł, upadł na kolana i zapytał Go: „Nauczycielu dobry! Co mam czynić, aby odziedziczyć żywot wieczny? ” (Mar. 10:17 ). Powiedzcie, czy jakikolwiek grzesznik mógłby przyjść do Jezusa i przy tym z bardziej istotnym pytaniem niż ten młody człowiek. I mimo to po tym spotkaniu, gdy usłyszał słowa Chrystusa, powiedziane jest, że: „na to słowo sposępniał i odszedł zasmucony. ” (Mar. 10:22). O, jak ​​można być tak blisko źródła życia, a mimo to pozostać bez niego. Zamiast znaleźć życie, radość i satysfakcję oraz cel dla swojej nieśmiertelnej duszy, ten młody człowiek odszedł zasmucony.                                                     Tak drodzy przyjaciele, przyczyna rozczarowania nie leżała w Jezusie, ale w człowieku.

Wróćmy jednak do naszego tekstu. W końcu znajdując Jezusa, lud pytał Go: „Mistrzu, kiedy tu przybyłeś? ” (Jana 6:25). A w kolejnym wersecie 26 Jezus im odpowiada: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, szukacie mnie nie dlatego, że widzieliście cuda, ale dlatego, że jedliście chleb i nasyciliście się. ” Zauważmy, że oni pytają Jezusa, kiedy i jak tam przyszedł, a On mówi im, dlaczego do Niego przyszli. Ich pytanie było spowodowane ciekawością, a Pan im nie odpowiada. Pytanie było nieistotne, więc Pan je pomija i mówi im wprost: szukacie Mnie nie dlatego, że chcecie Mnie słuchać czy iść za Mną, aby być Moimi uczniami i poznać Mnie. Gdyby to było powodem waszych poszukiwań, to dałbym wam nieporównanie więcej niż to, czego szukacie i prosicie. Dałbym wam życie wieczne, najcenniejszą rzecz, jaką człowiek może otrzymać.

„Szukacie mnie nie dlatego, że widzieliście cuda, ale dlatego, że jedliście chleb i nasyciliście się. " To jest to, czego chcecie. Was interesuje tylko chleb, a Mnie wy nie chcecie poznać. Szukacie tego, co doczesne, cielesne, przemijające, tylko tego, co by dogodziło waszemu ciału, waszemu ziemskiemu życiu, a wieczność jest wam obojętna. Ludzi tych interesowało wszystko, co mogło zaspokoić ich fizyczne potrzeby. Dlatego gdy ujrzeli, co Chrystus może dla nich uczynić, że może ich uzdrowić z chorób i nakarmić chlebem, byli gotowi obwołać Go królem. To było zaraz po nakarmieniu tych 5000 ludzi, ale On odszedł na górę modlić się.

Ale ktoś powie: czy nie dlatego Chrystus przyszedł by być naszym Królem? Odpowiedź na to pytanie zależy od tego, jak rozumiemy znaczenie roli króla. Jeśli tylko jako dobroczyńcę zaspokającego swoich obywateli w ich ziemskie potrzeby, to Chrystus nie przyszedł aby być takim królem. „Albowiem Królestwo Boże, to nie pokarm i napój, lecz sprawiedliwość i pokój, i radość w Duchu Świętym. ” - mówi Słowo Boże. (Rzym. 14:17). Właśnie w takiej kolejności. Zauważmy, że sprawiedliwość jest najważniejsza, a rezultatem sprawiedliwości zawsze będzie pokój i radość.

Jednak ci ludzie nie szukali sprawiedliwości. Według ich rozumienia Królestwo Boże było związane z jedzeniem i piciem. Ich pojmowanie było czysto materialistyczne. Być może słowa Chrystusa z wersetu 26 wydadzą się trochę dziwne. „szukacie mnie nie dlatego, że widzieliście cuda. ” (Jana 6:26). Ale czy oni nie widzieli cudów dokonywanych przez Chrystusa i czy nie przychodzili do Jezusa tylko dlatego, że je widzieli. Wydawałoby się, że tak właśnie było, a jednak Chrystus mówi: „szukacie mnie nie dlatego, że widzieliście cuda.” Tak, widzieli cuda swoimi oczami, widzieli, jak Chrystus uzdrawiał ich chorych, widzieli i jedli chleb pomnożony cudem. Jednak nie rozumieli prawdziwego znaczenia tych cudów. Tego co najważniejsze w tych cudach nie zauważyli. Nie widzieli, że wśród nich był sam Bóg w osobie Jezusa Chrystusa. Nie znali czasu swojego nawiedzenia.                                             Ale jednocześnie, jakież miłosierdzie Boże, że pomimo ich ślepoty, obojętności na dobro ich nieśmiertelnych dusz, Chrystus do nich nadal mówi. W swojej miłości ich strofuje i radzi: „Zabiegajcie nie o pokarm, który ginie, ale o pokarm, który trwa, o pokarm żywota wiecznego, który wam da Syn Człowieczy: na nim bowiem położył Bóg Ojciec pieczęć swoją.” (Jana 6:27).

Tak, sam Bóg położył pieczęć aprobaty i władzy na Swoim Synu. Chrystus nie był jakimś oszustem, nie, był Mesjaszem posłanym przez Boga, upoważnionym przez Swojego Niebiańskiego Ojca, a cuda, które czynił, były tym niebiańskim dowodem na to, że naprawdę jest Synem Bożym. Dlatego każde słowo, które wypowiedział, każda obietnica, którą dał, było Bożym dekretem. Gdy mówił, że może dać im życie wieczne, nie były to puste słowa. Gdyby dostrzegli prawdziwe znaczenie tych cudów, to prosiliby Go o taki chleb, który zaspokoił by ich nieśmiertelne dusze. Cuda, które oni widzieli, potwierdzały, że On mówi im prawdę. „Słowa, które do was mówię, nie od siebie mówię, ale Ojciec, który jest we mnie, wykonuje dzieła swoje. ” - mówi Jezus. (Jana 14:10).

Co Chrystus miał na myśli, mówiąc: „Zabiegajcie nie o pokarm, który ginie, ale o pokarm, który trwa, o pokarm żywota wiecznego, który wam da Syn Człowieczy. ” (Jana 6:27). On chciał im przekazać tę najważniejszą i podstawową prawdę, a mianowicie, że szczęście człowieka nie zależy od dóbr ziemskich, ale od tego, czy Bóg jest jego Panem. Czy Chrystus króluje w jego sercu. Całe nieszczęście polegało na tym, że właśnie tego oni nie chcieli. Oni preferowali swój grzech. Nie chcieli rozstawać się z grzechem, ze swoim występnym życiem. Woleli to bardziej niż Jezusa Chrystusa. Oni nie chcieli, aby On królował w ich sercach.

Przypomnijmy, jak w czasach proroka Samuela Izraelici chcieli upodobnić się do innych ludów. „Niech król będzie nad nami. - powiedzieli starsi Izraela prorokowi Samuelowi. (1Sam. 8:19). Samuelowi nie podobały się te słowa i modlił się do Boga. Oto, co odpowiedział mu Pan: „Wysłuchaj głosu ludu we wszystkim, co mówią do ciebie, gdyż nie tobą wzgardzili, lecz mną wzgardzili, bym nie był królem nad nimi. ” (1Sam. 8:7). Gdy Samuel ostrzegał ludzi, jakie będą konsekwencje takiego wyboru, odpowiedzieli - „Nie tak, ale niech król będzie nad nami! I my chcemy być takimi, jak wszystkie ludy. ” (1Sam. 8:19-20).

Wracając do tekstu zauważmy, że Chrystus nie mówi tym ludziom, że pokarm jest im  niepotrzebny. Wiemy, że jest to konieczny. Gdy Bóg stworzył człowieka, zaznaczył, że z każdego drzewa w ogrodzie Eden człowiek mógł jeść. Ustanowił tylko jedno ograniczenie. Z drzewa poznania dobra i zła człowiek nie mógł jeść owocu. Ale Adam zjadł ten owoc i wciągnął całą ludzkość w grzech buntu przeciwko Bogu. Z tego momentu człowiek postawił jedzenie na pierwszym miejscu. Tak, Bóg został odsunięty, pokarm zawładnął człowiekiem i zaczął on służyć nie Bogu, ale swojemu brzuchowi.

Spójrzmy, jak Słowo Boże opisuje człowieka, który jest bez Boga. „końcem ich jest zatracenie, bogiem ich jest brzuch, a chwałą to, co jest ich hańbą, myślą bowiem o rzeczach ziemskich. ” (Fil. 3:19). Wszystko zależy od tego, kto lub co nad nami panuje. Przypomnijmy, co apostoł Paweł mówił o jedzeniu w Liście do Tymoteusza. „Bo wszystko, co stworzył Bóg, jest dobre, i nie należy odrzucać niczego, co się przyjmuje z dziękczynieniem. ” (1Tym. 4:4). Gdy Chrystus dokonał cudu nakarmienia 5000 ludzi pięcioma bochenkami, to biorąc te bochenki w Swoje ręce, On podziękował za nie Ojcu. W wersecie 23 rozdziału 6 Ewangelii Jana jest powiedziane, że Pan wypowiedział dziękczynienie. To On nauczył nas modlić się: „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj. ” (Mat. 6:11). My więc powinniśmy przyjmować pokarm od Pana z dziękczynieniem.

Przypomnijmy sobie, jak podczas sztormu na morzu Paweł zwraca się do całej załogi i mówi: „Wzywam was, abyście się posilili, bo to przyczyni się do waszego ocalenia; nikomu bowiem z was nawet włos z głowy nie spadnie. A gdy to powiedział, wziął chleb, podziękował Bogu wobec wszystkich, łamał i zaczął jeść. ” (Dzieje 27:34-35).                          Co mówi nam takie przyjmowanie pokarmu z dziękczynieniem? Przez to my przyznajemy, że Bóg nam go daje, a jeśli tak, to z tego wynika, że Bóg jest na pierwszym miejscu. Dlatego Chrystus mówi: „Zabiegajcie nie o pokarm, który ginie, ale o pokarm, który trwa, o pokarm żywota wiecznego, który wam da Syn Człowieczy. ” (Jana 6:27). W innym miejscu Chrystus mówi takie słowa i znaczą one zasadniczo to samo: „Szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane. ” (Mat. 6:33).

Drodzy przyjaciele, słuchajcie, co mówi Bóg, słuchajcie Jego słów, a będziecie żyli. Bo „nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych. ” (Mat. 4:4). Tak, człowiek będzie żył posilając się chlebem. Bóg go takim stworzył, ale pamiętajmy, że nie samym chlebem, ale każdym Słowem, które pochodzi z ust Bożych. Świat szuka chleba „daj nam chleba i nam wystarczy”, ale Chrystus mówi, że dusza to coś więcej niż pokarm. „Spójrzcie na ptaki niebieskie, że nie sieją ani żną, ani zbierają do gumien, a Ojciec wasz niebieski żywi je; czyż wy nie jesteście daleko zacniejsi niż one? Nie troszczcie się więc i nie mówcie: Co będziemy jeść? albo: Co będziemy pić? albo: Czym się będziemy przyodziewać? Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego. (Mat. 6:26,31,33).

Tak, ci ludzie szukali Chrystusa, przepłynęli morze, aby Go znaleźć, ale szukali Go tylko ze względu na chleb. Na pewno potrzebowali pożywienia i Chrystus temu nie zaprzeczył, ale On chce dać im coś więcej, nie tylko chleb, ale życie wieczne. Przyjmijcie mój dar - mówi Pan do każdego z nas. Pozwólcie Mi zasiąść na tronie waszych serc, a wszystko inne zostanie wam zapewnione.

Mój przyjacielu, Ty wiarą musisz tylko przyjąć Syna Bożego, to jest upamiętać się, a On dokona w Tobie całkowitą przemianę. Szukałeś czegoś, co jest nietrwałe, myślałeś tylko o doczesnym życiu. Teraz zwróć się do Pana, wyznaj swój grzech, uznaj Jezusa Chrystusa swoim Panem, a będziesz najszczęśliwszym człowiekiem. Widzisz, aby być tym szczęśliwym człowiekiem, Chrystus wymaga od nas tylko całkowitego i absolutnego oddania się Mu. Wiedz przyjacielu, że nigdy nie otrzymasz niczego od Boga, jeśli będziesz chciał przyjść do Niego na swoich warunkach. Musisz przyjść na Bożych warunkach. Dlatego dzisiaj, jeśli jeszcze nie zakosztowałeś, jak dobrotliwy jest nasz Pan, to odnoszą się do Ciebie słowa Boga wypowiedziane przez proroka Izajasza: „Czemu macie płacić pieniędzmi za to, co nie jest chlebem, dawać ciężko zdobyty zarobek za to, co nie syci? Słuchajcie mnie uważnie, a będziecie jedli dobre rzeczy, a tłustym pokarmem pokrzepi się wasza dusza! Nakłońcie swojego ucha i pójdźcie do mnie, słuchajcie, a ożyje wasza dusza. ” (Iz. 55:2-3). Niech teraz przyjacielu Jezus Chrystus bezwarunkowo zajmie pierwsze miejsce w Twoim życiu. On sam powiedział: „Tego, który do mnie przychodzi, nie wyrzucę precz. ” (Jana 6:37). Jemu niech będzie chwała na wieki. Amen.

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.