Mądre i głupie panny.
Przypowieść Jezusa Chrystusa o pięciu mądrych i pięciu głupich pannach, czekających na oblubieńca, ma wiele różnych odcieni. Ja chcę dotknąć jednego aspektu, który ma praktyczne znaczenie dla chrześcijan żyjących w dniach ostatnich i oczekujących na rychłe przyjście Pana Jezusa Chrystusa. Bardzo cenne jest, aby wszyscy chrześcijanie byli gotowi i nie przegapili chwili, w której Chrystus przyjdzie po tych, którzy go oczekują, ale już sam stan gotowości jest wielkim błogosławieństwem. Dlatego dzień przyjścia Chrystusa na Ziemię jest skryty. Tego dnia oczekuje wiele pokoleń chrześcijan. I to oczekiwanie przynosi dobroczynne owoce. Aby być gotowym na spotkanie z Chrystusem, trzeba wielu rzeczy się wyrzec i wiele poświęcić. To właśnie stymuluje duchowy wzrost człowieka oczekującego przyjścia Chrystusa.
A jak zastosować w codziennym chrześcijańskim życiu Chrystusowe ostrzeżenie o naszej gotowości? Co trzeba uczynić, aby znaleźć się wśród mądrych panien? Mądre i głupie panny były początkowo trudne do rozróżnienia. I jedne i drugie mogły kochać dom Boży, pięknie śpiewać na chwałę Bożą, służyć Bogu, głosić Ewangelię, przyprowadzać innych do Boga i mieć duchowe dary. Obie kategorie chrześcijan mogły oddawać dziesięcinę od swoich dochodów i czynić uczynki miłosierdzia wobec potrzebujących, a jednak... jedne okazały się mądre, drugie nie. Jaka jest w nich różnica? Niektóre miały oliwę tylko w swoich lampach, a drugie, zarówno w lampach, jak i w naczyniach.
Słowo Boże nazywa ducha człowieka - lampą, która przejawia się w sumieniu, intuicji oraz zdolności wiary w Boga i komunikowania się z Nim. „Duch człowieka jest pochodnią Pana, która bada wszystkie skrytości wnętrza. ” (Przyp. 20:27). Biblia wzywa do płomiennego ducha, to znaczy do gorliwego i pilnego służenia Bogu: „W gorliwości nie ustawając, płomienni duchem, Panu służcie. ” (Rzym. 12:11). Człowiek, który ma płonącą lampę, jest chrześcijaninem zespolonym z Bogiem, napełnionym Duchem Świętym i zwyciężającym grzech. Dobrze i radośnie jest służyć Bogu w czasie szczególnej łaski Bożej, gdy Duch Święty napełnia serce uczuciami Chrystusowymi, wtedy nasza lampa płonie jasno. Lecz nie zawsze tak jest.
A co to za naczynia które zostały napełnione oliwą tylko przez mądre panny? Na ogół dusze chrześcijan nazywane są naczyniami, które powinny być przygotowane do wszelkiego dobrego czynu: „aby każdy z was umiał utrzymać swe ciało w czystości i w poszanowaniu, nie z namiętności żądzy, jak poganie, którzy nie znają Boga. ” (1Tes. 4:4-5). Właśnie w duszy powinien wykształcić się nawyk ciągłego posłuszeństwa Duchowi, który pragnie tego, co jest przeciwne ciału i przyciąga nas do Boga. (Gal. 5:17).
Z tego jasno wynika, że przemiana u chrześcijanina musi dokonać się pod wpływem Ducha Świętego, nie tylko w duchu (lampie serca), ale także w duszy, w naczyniach, w charakterze, który się przejawia w życiu codziennym. Duchem można być żarliwym w okresach nawiedzeń Bożych, ale charakter może pozostać zły, co szczególnie przejawia się w próbach i obciążeniach życiowych. Przecież na stanie ducha ludzkiego wszystko się nie kończy. W okresach łaski Bożej można płonąć ofiarną miłością do ludzi i Boga, ale w okresie posuchy można okazać się innym, jeśli w naszych duszach - naczyniach nie wykształcił się nawyk pokory i posłuszeństwa Bogu.
To jest ta główna różnica między mądrymi i głupimi chrześcijanami. Podczas gdy jedni, których Chrystus nazywa głupimi pannami, byli podobni do Chrystusa tylko wtedy, gdy znajdowali się pod wpływem Ducha Świętego, wówczas mądrzy używali Bożych błogosławieństw jeszcze do osobistej poprawy. Oni pracowali nad sobą i przemieniali się. Ich umysły i wola były skierowane na osobiste uświęcenie. Zauważyli w sobie samolubne pragnienia i inne wady i wykorzeniali je. Nauczyli się żyć pod presją, gdy nie było wsparcia z zewnątrz. Głupcy cieszyli się tylko chwilowymi słodkimi doznaniami w duchu - lampą, podczas gdy mądrzy dodatkowo rozwinęli nawyk posłuszeństwa Bogu w duszy i ciele - naczyniach.
Gdy oblubieniec zwlekał… to właśnie ten okres ujawnił, kto kim jest. Jest to szczególny okres oczekiwania przed przyjściem Chrystusa, gdy nie będzie świeżego dopływu „oliwy„ od Ducha Świętego. Okres, który można nazwać próbą ognia dla każdego z nas. Można go przejść tylko dzięki temu, co zostało zgromadzone wcześniej. I właśnie wtedy trzeba wcielić w życie to, co powiedział Chrystus: „Przez wytrwałość swoją zyskacie dusze wasze. ” (Łuk. 21:19).
Tak, wytrwałość! Ci, których zmysły poprzez nawyk przyzwyczajone są nie do buntu i kwestionowania Boga, ale do posłuszeństwa Jemu, przejdą ten okres, staną niewzruszenie i spotkają Oblubieńca. Chociaż przejdą ten okres nie na „świeżej oliwie„, bo wszyscy zasnęli, ale z zapasem oliwy w swoich naczyniach - swoich duszach. Dlatego że mądrzy pozwolili Bogu działać nad sobą w dobrym czasie. Nie jest tajemnicą, że pyszni, kapryśni chrześcijanie nie pozwalają Bogu wykonać na sobie Bożego dzieła oczyszczenia. Oni z radością korzystają z Bożego pocieszenia, błogosławieństwa, ale gdy tylko Pan dopuści w ich życiu trudności, choroby czy próby, aby ich uszlachetnić i oczyścić, zaczyna się protest: Boże, dlaczego mnie to spotkało?! Po co mi to jest potrzebne? Czy jestem gorszy od innych? Oddal to ode mnie! Upokórz ludzi, którzy powstają przeciwko mnie!
Tacy wierzący zwykle proszą modlić się za nich, aby Bóg spełnił ich wolę i egoistyczne pragnienia. A jaki jest tego motyw? Aby było teraz dobrze! A jak będzie w życiu wiecznym, to już mniej ich to obchodzi. Tak myślą ludzie, którzy kochają siebie bardziej niż Boga. Oni spieszą się, by żyć cielesnym, duszewnym życiem dla siebie teraz i dzisiaj, ze szkodą dla swojej przyszłości w wieczności.
Ale Pan nie czyni niczego bez celu. Jeśli Pan dopuszcza trudności, to po to, aby nas uszlachetnić i oddzielić od nas wszystko, co doczesne, ziemskie. Co jeśli my nie godzimy się z tym i protestujemy? Co pozostaje Bogu czynić? I tak się składa, że wielu chrześcijan pozostaje niedojrzałymi, kapryśnymi, samolubnymi dziećmi, jak to obrazowo jest napisane: „Miech sapie, aby ołów się roztopił w ogniu; lecz na próżno się roztapia i roztapia, gdyż złych nie daje się oddzielić. Nazwie ich srebrem odrzuconym, gdyż Pan ich odrzucił. ” (Jer. 6:29-30).
Dlatego spieszmy się, aby w sprzyjającym czasie zaopatrzyć się w oliwę i znaleźć się w gronie mądrych, którzy potrafią płonąć nawet w okresie panowania ciemności i pozostać wiernymi i gotowymi na spotkanie z Panem! W tym celu otwórzmy się na doskonałą wolę Bożą. Prośmy Go, aby przetopił nas jak złoto i oddzielił szkodliwe nieczystości. Pokonując ciało z jego niezadowoleniem, użalaniem się nad sobą i zachciankami, rozwijajmy nawyk całkowitego posłuszeństwa Duchowi bez zbędnych pytań. „A sam Bóg pokoju niechaj nas w zupełności poświęci, a cały duch nasz i dusza, i ciało niech będą zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa. ” (1Tes. 5:23). Amen.