RSS

Prosta wiara.


   Czy aby wierzyć Bogu, żyć wiarą w Niego trzeba uczyć się i znać zawiłości teologii chrześcijańskiej? Wręcz przeciwnie – potrzebna jest tylko prosta wiara. Może to brzmi dziwnie, ale właśnie o tym powiedział Jezus: „ W owym czasie przystąpili uczniowie do Jezusa, pytając: Kto też jest największy w Królestwie Niebios? A On przywoławszy dziecię, postawił je w wśród nich. I rzekł: Zaprawdę powiadam wam: Jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebios. Kto się więc uniży jak to dziecię, ten jest największy w Królestwie Niebios. ” (Mat. 18:1-4).                                                        

Czy z tych słów wypowiedzianych przez Pana nie wynika, że musimy nauczyć się czegoś od dzieci, aby wejść do królestwa niebieskiego? Możemy dużo mówić o tym, czego powinniśmy uczyć się od dzieci, ale myślę, że jedną z podstawowych cech, na którą wskazuje Jezus, jest zaufanie. Dzieci do określonego wieku mają 100 procent zaufania do rodziców. One nie potrzebują nawet specjalnie się tego uczyć. To jest prosta wiara rodzicom - ich wrodzona cecha. Nie musimy ich specjalnie przekonywać do czegoś i nie musimy niczego udowadniać. Wszystko co mówią rodzice one przyjmują za jedyną prawdę.

Czy to znaczy, że Jezus mówi nam, byśmy byli łatwowierni i naiwni jak dzieci i wierzyli każdemu, kto mówi cokolwiek o Bogu? Oczywiście, że nie. Możemy znaleźć wiele miejsc w Biblii, gdzie Jezus wzywa nas, abyśmy byli mądrymi i odróżniali prawdziwych nauczycieli od fałszywych proroków. Jednak wielu wierzących dzisiaj z jakiegoś powodu postanowiło, że prawdziwa chrześcijańska wiara polega tylko na ciągłym poszukiwaniu i wskazywaniu fałszywych nauk i proroctw. W swojej walce o prawdziwą wiarę zapominają, że czystość wiary to nie jest doskonałe i nieomylne poznanie teologiczne, lecz osobiste relacje z Chrystusem i Ojcem oparte na prostej wierze w Ewangelię (patrz 1Jana 1:1-3).           

Krytycyzm i sceptycyzm rozpowszechnił się dzisiaj wśród chrześcijan, jak nigdy wcześniej. I wielu chrześcijan uważa te cechy za godne. Nie raz słyszałem jak ludzie wierzący mówią coś takiego: " Wierzę, jak Tomasz! Dopóki nie dotknę i nie zobaczę, nie uwierzę. " Ale Pan nie chwalił Tomasza za to, że on nie uwierzył świadectwu innych apostołów, którzy widzieli Go zmartwychwstałego. Rzekł więc do niego: „ …Że mnie ujrzałeś uwierzyłeś; błogosławieni, którzy  nie widzieli, a uwierzyli. ” (Jana 20:29).

Jeśli ktoś uważa, że "wiara Tomasza" jest bardzo praktyczna, ponieważ opiera się na faktach a nie na słowach, to proponuję by zadał sobie pytanie: Dlaczego Jezus nazwał błogosławionymi tych, którzy nie widzieli, a uwierzyli Mu?

A oto moja odpowiedź na to pytanie. "Wiara Tomasza" to taka, która zawsze opiera się na faktach, zawsze jest ograniczona tylko do świata fizycznego. Na przykład, jeśli modlisz się o uzdrowienie, ale nigdy na własne oczy nie widziałeś, jak następuje cud uzdrowienia, będziesz stale miał wątpliwości, czy na twoją modlitwę będzie Boża odpowiedź. Zawsze będziesz szukał faktów potwierdzających to, że Bóg może i chce  dokonać cudu w Twoim życiu. I zawsze faktów tych będzie niewystarczająco, by do końca uwierzyć. Jezus rzekł do Tomasza: „…Daj tu palec swój i oglądaj ręce moje, i daj tu rękę swoją, i włóż w bok mój, a nie bądź bez wiary, lecz wierz. ” (Jana 20:27). Końcowe słowa wersetu mówią o tym, że po zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa Tomasz musi zmienić swoje podejście do wiary i nauczyć się prostego ufania Słowu Bożemu.                                                                              

Jeśli sądzisz, że jakbyś raz w życiu ujrzał zmartwychwstałego Jezusa w ciele lub jakiś niezwykły cud, to twoja wiara wtedy byłaby pełna i niewzruszona. Niestety jesteś w błędzie. Dlatego, że po pewnym czasie i tak będziesz musiał zacząć żyć wiarą w to, co widziałeś w przeszłości. Wiara, która opiera się wyłącznie na faktach zawsze wymaga nowych faktów i dowodów. Jeśli będziesz ufał naszemu Ojcu Niebieskiemu i Jego Słowu jak dziecko, to coraz łatwiej będzie ci modlić się i wierzyć Mu, gdyż u Boga nie ma rzeczy niemożliwych.

Jeszcze raz chciałbym przypomnieć, że Chrystus wzywa nas byśmy nie byli głupi i nieświadomi i wszystko co głoszą ludzie przyjmowali wiarą. On uczy nas ufania naszemu Ojcu Niebieskiemu, po to, abyśmy nie byli noszeni różnymi naukami, jak liście na wietrze. Ludzie mogą zwodzić i oszukiwać, ale nie Bóg. A tak przy okazji, jeśli ktoś ciągle boi się błędnych przekonań i fałszywych nauk, to najprawdopodobniej już jest oszukany. Ponieważ nie mając prostego zaufania do Boga rozum jego tak czy inaczej jest otwarty na wszelkiego rodzaju błędne nauki. Dlatego w Księdze Przysłów powiedziane jest: „ Zaufaj Panu z całego swojego serca i nie polegaj na własnym rozumie! ” (Przyp. 3:5).

W Księdze Przysłów wiele mówi się o mądrości i rozumie. Jednak ten fragment wyraźnie pokazuje nam, że rozum sam w sobie nie jest w stanie zrozumieć Boga i Jego dróg. Jak bardzo człowiek nie byłby mądry, jak wysokim intelektem by się nie chwalił, jak bardzo nie byłby wykształcony, jeżeli nie zawierzy swojego serca Bogu, to nie będzie w stanie wierzyć Mu i poznać Go. Człowiek może nauczyć się na pamięć całą Biblię, może znać różne nauki chrześcijańskie, a mimo to może pozostać niewierzącym. Sedno w tym, że chrześcijaństwo – to nie jest tylko zbiór dogmatów, praw, przepisów i obrzędów.

Istotą chrześcijaństwa jest relacja między człowiekiem a Bogiem. Bóg - to nie dogmat, ani nie teoria, ale Osoba. Dlatego właśnie, że jest Osobą, możemy zaufać Mu jak dzieci ufają swoim rodzicom. I zgodnie ze słowami Jezusa bez tego zaufania, bez tej prostej dziecięcej wiary nie możemy wejść do Królestwa Bożego.

Góra Karmel.


   Góra Karmel jest miejscem, gdzie została podjęta ważna decyzja w historii narodu izraelskiego.
Gdy Eliasz spotkał się po raz drugi z króla Achabem powiedział: " Poślij tedy teraz i zgromadź do mnie całego Izraela na górze Karmel oraz owych czterystu pięćdziesięciu proroków Baala i czterystu proroków Aszery ..." (IKs.Król. 18:19). A gdy wszyscy zebrali się rzekł Eliasz do ludu: "Jak długo będziecie kuleć na dwie strony? Jeżeli Pan jest Bogiem, idźcie za nim, a jeżeli Baal, idźcie za nim! Lecz lud nie odrzekł mu ani słowa. " (IKs.Król. 18:21).

Jeśli spojrzymy na ostatnie słowa 21 wersetu IKsięgi Królewskiej to możemy dojść do wniosku, że żadna decyzja tam nie została podjęta. Ale czy tak. W tym ważnym dniu dla Izraela było niemożliwym, aby nie podjęto jakiejś decyzji.                                                       Także i teraz czytając te słowa każdy z nas powinien podjąć decyzję: pozostać w tym stanie, w którym jest teraz, czy przemienić się. Modlę się o to, aby Bóg w Swojej wielkiej łasce pomógł każdemu z nas podjąć właściwą decyzję. Nikt z nas nie może pozostać w tym samym stanie. Dlaczego ta decyzja jest tak ważna? Ponieważ jest związana z naszą przyszłością.                                                                                                                              

Powróćmy więc na górę Karmel. Zebrało się tam mnóstwo ludu. W istocie tylko epoka i kultura odróżniają nas od nich, ale przeciągu tych trzech tysięcy lat praktycznie nie zaszły zasadnicze zmiany w ludzkiej naturze.                                                                                            Gdy dokładnie przyjrzymy się, to dostrzeżemy na górze Karmel trzy grupy ludzi. Pierwsza grupa wymieniona spośród zgromadzonego tłumu to prorocy Baala, ich jest czterystu pięćdziesięciu. Zwracają na siebie uwagę swoimi szatami: na szatach mają wyszyty symbol słońca. To zagorzali wrogowie ludu Bożego: odrzucają Boga i prześladują ludzi oddanych Panu.

I dzisiaj możemy spotkać takich ludzi, którzy nie tylko odrzucają Boga i nie wierzą w Niego, ale prowadzą z Nim otwartą walkę. Absurdalne wydaje się jednak to, że zmagają się z Tym, Który w ich mniemaniu nie istnieje. Ale Biblia mówi, że " bóg świata tego zaślepił umysły niewierzących… " (2Kor. 4:4) i chodzą oni jak ślepcy.

Oprócz proroków Baala widzimy innego proroka - człowieka Bożego - Eliasza. Największą grupę zgromadzonych tam stanowi jednak lud, który kiedyś służył prawdziwemu Bogu, a teraz " kuleje na dwie strony ", teraz jest niezdecydowany i nie wie komu służyć. To właśnie do nich prorok mówi: " Jak długo będziecie kuleć na dwie strony? Jeżeli Pan jest Bogiem, idźcie za nim ... " (IKs.Król. 18:21). Są to ludzie, do których Chrystus może powiedzieć to, co rzekł do zboru w Laodycei: "... żeś nie jest ani zimny, ani gorący, bodaj żeś był zimny albo gorący!" (Obj. 3:15). Być ani zimnym, ani gorącym – to smutny i żałosny stan duchowy człowieka. Dlatego też Eliasz mówi im, by wybrali komu chcą służyć: " Nikt nie może dwom panom służyć, gdyż albo jednego nienawidzić będzie, a drugiego miłować, albo jednego trzymać się będzie, a drugim pogardzi. Nie możecie Bogu służyć i mamonie. " (Mat. 6:24).

Tak, każdy człowiek musi zdecydować komu będziecie służył: czy prawdziwemu Bogu, czy też bogu tego świata. Dałby Pan każdemu z nas odwagę, byśmy mogli powiedzieć tak, jak odpowiedzieli przyjaciele Daniela: Szadrak, Meszak i Abed-Nego królowi Nabuchodonozorowi: "...twojego boga nie czcimy i złotemu posągowi, który wzniosłeś, pokłonu nie oddamy. " (Dan. 3:18).                                                                                       

Przyjrzyjmy się trochę bliżej wspomnianym grupom ludzi. Przede wszystkim zwróćmy uwagę na proroków Baala. Nie myślcie, że bożek Baal umarł. On żyje i dzisiaj i jego czciciele działają nie mniej aktywnie niż w czasach proroka Eliasza. Jest to nie kto inny, jak " bóg tego świata ", sam diabeł, który ma miliony wiernych czcicieli. Oni czczą bogactwo, namiętności, popularność, modę, politykę i wiele innych rzeczy. Ileż to ołtarzy jest wzniesionych na świecie, w których " spalane jest kadzidło dla tego boga? "                               W tym, jak i w innych miejscach w Starym Testamencie o Baalu mówi się w liczbie mnogiej. Tak, diabeł jest jeden, ale demonów które wabią w swoje sieci ludzi – są legiony. Korzeniem grzechu jest pycha. " bóg tego świata " przybiera więc różne postacie by zwieść człowieka, po to, by człowiek czcił go.                                                                                  

Zauważmy, jak człowiek wielbi i czci mamonę - boga bogactwa - Baala naszego czasu! Miliony ludzi za grosze sprzedają swoje dusze temu bogu. Są gotowi ranić i okaleczać swoje dusze i ciało, dopuszczając się nawet przelewu krwi dla brudnego zysku. Rozejrzyjmy się wokoło, a zobaczymy, jak ludzie rozmiłowani w pieniądzach są gotowi zniszczyć swoje dobre imię dla tymczasowego bogactwa, które i tak nie zabiorą z sobą  do wieczności.

A oto kolejny bóg tego świata. On jest odziany w szaty wykonane z jedwabiu, ozdobiony klejnotami. Nazwa tego boga – to moda. Ile osób czci dziś tego boga! I jak bardzo popularny jest ten bóg przyjemności i zabawy!                                                                             Jakich to rozrywek nie wymyśli diabeł, aby pociągnąć za sobą człowieka? Można mówić jeszcze o innych popularnych bożkach: namiętności i żądzy, rozwiązłości, władzy, sukcesu, próżności. Czcząc tych bogów człowiek nie uniknie kary. Nasz grzech pociąga za sobą nie tylko wieczną konsekwencję, ale często musimy zapłacić już w tym życiu. Wcześniej czy później nadejdzie godzina śmierci, tak jak przyszła na czcicieli Baala i wtedy ujrzą, że ci bogowie, których czcili nie mogą zmienić ich przeznaczenia. Być może będą u nich chwile, gdy będą potrzebowali pomocy, być może znajdą się na łóżku szpitalnym stojąc już jedną nogą w wieczności, być może zostaną zdradzeni przez przyjaciół i znajdą się bez środków do życia lub w jakiejś innej beznadziejnej sytuacji. Czy wtedy bogowie którym tak gorliwie służyli pomogą im? Tak, grzech daje człowiekowi chwilę przyjemności, ale ostatecznie grzech zadaje śmiertelny cios: " Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć… " (Rzym. 6:23). Śmierć jest bezlitosna - z jej szponów człowiek sam się nie wyrwie.                                  

Teraz przyjrzyjmy się ludowi Izraela, który został zebrany na Górze Karmel. Ten naród z wspaniałym i bogatym dziedzictwem, któremu Bóg objawił się w cudowny sposób, którego historia jest nieporównywalna z innymi narodami stoi na górze w stanie bezsilności i niemocy - nie jest w stanie zdecydować, komu służyć. Gdy było im wygodnie wielbili prawdziwego Boga, byli po Jego stronie, ale gdy zaczęły się prześladowania stali się czcicielami Baala. I do tego niezdecydowanego, chwiejnego, podatnego na kompromisy ludu Eliasz zwraca się ze słowami: " Jak długo będziecie kuleć na dwie strony? " (IKs.Król.  18:21). Ale dalej mówi do nich: " Jeżeli Pan jest Bogiem, idźcie za nim, a jeżeli Baal, idźcie za nim! " Eliasz mówi wprost, wybierzcie jedno z dwóch: albo służycie JHVH, albo Baalowi, ponieważ teraz stoicie po stronie wroga.                                                                   

Wśród chrześcijan zawsze były takie osoby, a czasem była to nawet większość, które chciały osiągnąć życie wieczne, ale nie były gotowe całkowicie poświęcić się Bogu i rozstać się z grzechem. Ich religijność ograniczała się niestety tylko do spełniania obrzędów, a to za mało, aby uratować duszę.                                                                                                        

Drogi przyjacielu, jeśli teraz znajdujesz się w takiej sytuacji i mówisz, że chcesz być neutralnym, to wiedz, że neutralnym nie możesz być! Bóg nie uznaje takiego stanu. Chrystus powiedział: "Kto nie jest ze mną, jest przeciwko mnie..." (Mat. 12:30). Jeśli starasz się stać jedną nogą w Kościele, a drugą - w świecie, to nie powinieneś się oszukiwać? Nadal jesteś po stronie wroga, jesteś więc - straconym grzesznikiem. Prorokom Baala i ich naśladowcom jedno trzeba przyznać: oni całkowicie poświęcili się bogu zła, bogu grzesznego świata - szatanowi. Prorocy Baala wszystko położyli na ołtarzu swego boga: duszę, serce, ciało, energię - dla niego oni poświęcili wszystko, co mieli. Widzimy u nich pełne oddanie, żarliwość, zaufanie i szczerość. Tym właśnie oni różnią się od ludu Izraela, który chciał iść drogą kompromisu. Chrystus powiedział do zboru w Laodycei: ""... żeś nie jest ani zimny, ani gorący, bodaj żeś był zimny albo gorący! ...A tak, żeś letni…wypluję cię z ust moich. " (Obj. 3:15-16).

Czy Eliasz wypowiadając te słowa do ludu miał wątpliwości, kto jest prawdziwym Bogiem, Bogiem za Którym powinni iść. Nie! On chciał pokazać ludowi głupotę i bezsens ich kolebania. Lud ten próbował połączyć to, co nie da się złączyć, a Eliasz będąc na tyle śmiały odważył się powiedzieć im o tym bezpośrednio.

Ale teraz przyjrzyjmy się Eliaszowi, który stoi sam przed całym zgromadzonym tłumem. Sekret jest w tym, że mimo, że był sam, to jednak nie pozostał sam. Tam, na górze Karmel otoczony wrogo nastawionym tłumem ludzi, on stoi nie w swojej mocy, nie w swojej mądrości i odwadze, ale odziany jest w mądrość Boga Wszechmogącego. W nim widzimy bohatera wiary, wszystkie jego słowa i jego działania były wynikiem wiary w Boga Wszechmogącego.

Spójrzmy z jaką odwagą i spokojem Eliasz stoi na Górze Karmel! Jakim przeciwieństwem jest jego spokój i ufność Bogu od zaciętości, nerwowości i gorączkowych działań kapłanów Baala. Czytamy o prorokach Baala: " Wzięli tedy cielca, którego im dano, oprawili go i wzywali imienia Baala od rana aż do południa, mówiąc: Baalu wysłuchaj nas. Lecz nie było żadnej odpowiedzi. Wykonywali przy tym taniec kultowy wokoło ołtarza, który wznieśli ... Wołali więc głośno i według swojego zwyczaju zadawali sobie rany nożami i włóczniami, aż krew po nich spływała… minęło południe, oni jeszcze trwali w swoim upojeniu aż do pory składania ofiary z pokarmów, ale nie było żadnej odpowiedzi. " (IKs.Król. 18:26,28,29).

A jak zachowuje się Eliasz: " A gdy nadeszła pora składania ofiary z pokarmów, prorok Eliasz przystąpił i rzekł: Panie, Boże Abrahama, Izaaka i Izraela! Niech się dziś okaże, że Ty jesteś Bogiem w Izraelu..." (IKs.Król.  18:36). Jakiż spokój, ufność Bogu, nadzieja człowieka, który zna Boga twarzą w twarz, człowieka, który jest w stałej łączności z Bogiem.
Właśnie w takich przełomowych momentach człowiek widzi, kim naprawdę jest. Wiara Eliasza, jego całkowite zaufanie Bogu zostało nagrodzone.                                              

Zadajmy sobie pytanie: Czy Bóg nam pomaga, gdy potrzebujemy Jego pomocy? Gdy prorocy Baala wzywali do swego boga, nic się nie działo: Baal ich nie usłyszał. Najważniejsze pytanie dla nas, to czy, będzie z nami Bóg na końcu naszej ziemskiej podróży, czy będzie tam, aby nam pomóc i zbawić nas? Jeśli przyjęliśmy do swojego serca prawdziwego, żywego Boga, który objawił się w Swoim Synu, Jezusie Chrystusie, możemy być pewni, że nie pozostawi nas. Złóżmy w Nim naszą nadzieję, a nigdy nie będziemy zawstydzeni.

W godzinie próby Eliasz był spokojny. On nie bał się. Dlaczego? Był człowiekiem wiary i przez wiarę był w stałym kontakcie z Wszechmogącym Bogiem. O nim można powiedzieć: "Nie boi się złej wieści, Serce jego jest mocne, ufa Panu. " (Ps. 112:7).                                           W tych ostatnich dniach przed rychłym przyjściem Jezusa Chrystusa musimy całym sercem ufać Panu. Tak więc " nie kulejmy na dwie strony? " Dziś jest czas podjęcia decyzji: komu będziemy służyć!

Wierzyć to, patrzeć na to, co niewidzialne.


   Porozmyślajmy dzisiaj o istocie wiary. Co dziwne, wielu chrześcijan nie rozumie, czym jest wiara. Nazywamy siebie wierzącymi, ale czy żyjemy wiarą? To, że uczęszczamy na nabożeństwa, przyjęliśmy chrzest wodny i czynimy dobre uczynki nie zawsze oznacza, że żyjemy wiarą. Chociaż wiara wyraża się w uczynkach, wiara i uczynki - to nie jest to samo. Zwłaszcza, że naszą wiarę nie określa się przez to, co zaszło z nami w przeszłości. Tak jak fakt ślubu nie świadczy o tym, że w chwili obecnej między małżonkami jest miłość, tak też chrzest wodny nie napełnia nas miłością do Boga i nie mówi o tym, że dziś żyjemy wiarą w Niego.

Oczywiście chrzest ma ważne znaczenie w życiu chrześcijanina, jest koniecznym krokiem po upamiętaniu. Jednak to chwila obecna określa, jak żyjemy, co dzieje się w naszych sercach, a nie to, co zaszło z nami w przeszłości. Dlatego apostoł Paweł napisał następujące słowa do wierzących w Kolosach: „ Jak więc przyjęliście Chrystusa Jezusa, Pana, tak w nim chodźcie. ” (Kol. 2:6). Jak przyjęliśmy Jezusa Chrystusa?

WIARĄ.                                                                                                                                                          I jesteśmy powołani, aby żyć wiarą w Niego każdego dnia. Nasze działania z przeszłości mogą wpływać na naszą wiarę, jednak głównym czynnikiem jest to, jak nasza wiara przejawia się teraz. Wiara - to nie jest jakiś mechanizm, który można raz uruchomić, a potem będzie już działać bez naszego uczestnictwa. Wiara jest raczej, jak żywe stworzenie, która ciągle potrzebuje pożywienia, ruchu i rozwoju. Wiara - to jest zawsze czas obecny, a nie przeszłość czy przyszłość. Przeczytajmy definicję wiary z Listu do Hebrajczyków: „Wiara jest pewnością tego, czego się spodziewamy, przeświadczeniem o tym, czego nie widzimy. ” (Hebr. 11:1). Wiara jest .... To już wiele mówi. Ona nie była lub jeszcze będzie. Ona jest teraz.                                                                                                                               

Dzisiaj chciałbym się skupić na drugiej części definicji wiary - przeświadczeniu o tym, czego nie widzimy. Człowiek zawsze chce najpierw ujrzeć, a dopiero potem w to uwierzy. Nam wydaje się skomplikowanym, prawie niemożliwym, aby patrzeć na świat duchowy i coś tam ujrzeć. Niektórzy szczerze wierzą, że jeśli by ujrzeli Boga swoimi oczami, dotknęli Go swoimi rękoma i usłyszeli Jego głos swoimi uszami, to nigdy już nie wątpiliby w Niego. Jednak taki pogląd jest sprzeczny z biblijną definicją wiary. Wiara widzi to, co jest niewidoczne dla oczu. Ona patrzy nie na to, co można w jakiś sposób zobaczyć, usłyszeć lub poczuć swoim ciałem, ale na to, co mówi Słowo Boże. Wiara przychodzi, gdy słyszymy sercem Słowo Boże: „ Wiara tedy jest z słuchania, a słuchanie przez słowo Boże. ” (Rzym. 10:17).

Jeśli chcemy żyć wiarą (a to jest naszym głównym powołaniem) zawsze należy pamiętać to proste prawo duchowe. Niekiedy Bóg może przejawić się w niezwykły sposób i my będziemy odczuwali to całym sobą, jednak przeżycia Jego obecności przychodzą i odchodzą. A gdy uczucia odchodzą, gdy znów widzimy rzeczywistość tego świata, to znowu musimy żyć wiarą a nie uczuciami i wizjami.                                                                                                       Gdy czytamy Biblię, gdy zastanawiamy się nad Nią, rozmyślamy to wtedy możemy usłyszeć Boga. Jeśli Jego Słowo nas ożywia oznacza to, że Jego obecność przemienia nas. Oczywista rzeczą jest, że nie wszystko rozumiemy od razu, że nie od razu rozpoznajemy, co On chce nam powiedzieć. Jeśli jednak nadal będziemy słuchali Słowa i rozważali je, w sercu objawi się głos Boży, który będzie budował naszą wiarę a jednocześnie napełniał nas pokojem i radością.                                                                                                                 

Wróćmy jednak do definicji wiary z Listu do Hebrajczyków. Wiara - to przekonanie o tym, czego nie widzimy. Dla człowieka niewierzącego ta definicja może wydawać się sprzeczna i głupia. Bo niewierzący opiera swoją wiedzę na tym, co może ujrzeć, dotknąć i obliczyć.    Jak można być pewnym tego, czego nie widzimy? Takie pytanie zadają nie tylko ludzie niewierzący. Istotnie, gdy staramy się patrzeć na świat duchowy, którego nie możemy ujrzeć, to czasami gubimy się w domysłach. Wśród chrześcijan istnieje wiele różnych teorii na temat tego, jaki jest Bóg i co zachodzi w świecie duchowym.

Czy możemy zacząć widzieć to, co jest niewidoczne? Czy możemy ujrzeć Boga? Oczywiście, że możemy! Mówiłem już o tym, że człowiek szczerze wierzący ma źródło wiary - Słowo Boże. Ono otwiera nam oczy na Boga i na to, co On czyni. Nie musimy tracić czasu i zgadywać na temat tego, gdzie jest Bóg, jak On odnosi się do nas lub co On przygotował dla nas. Świat duchowy staje się widoczny dla nas poprzez Słowo Boże. Wzmacniamy naszą wiarę w to, czego nie można ujrzeć fizycznie oczami akceptując w coraz większym stopniu biblijną prawdę.                                                                                                                                  

W 2 Liście do Koryntian apostoł Paweł napisał następujące słowa: „ Albowiem chwilowy nieznaczny ucisk przynosi nam przeogromną obfitość wiekuistej chwały. Nam, którzy nie patrzymy na to, co widzialne, ale na to, co niewidzialne; albowiem to, co widzialne, jest doczesne, a to, co niewidzialne, jest wieczne. ” (2Kor. 4:17-18). Gdy czytałem te słowa, tak naprawdę nie mogłem pojąć, jak cierpienia mogą przynieść wieczną chwałę. Wiem, że w kręgach niektórych chrześcijan jest kult cierpienia i wierzą oni, że każde cierpienie jest dla naszego dobra i dla chwały Bożej. Jednak taki pogląd nie jest zgodny z Pismem Świętym, ani też ze zdrowym rozsądkiem. W przeciwnym razie wszyscy musielibyśmy tylko szukać cierpienia i sobie nawzajem przyczyniać coraz więcej bólu, aby Bóg był bardziej uwielbiony.                                                                                                                                            

Jak więc cierpienia mogą przynosić wieczną chwałę Bogu? Tutaj, w powyższym wersecie znajdujemy właśnie odpowiedź: „ nie patrzymy na to, co widzialne, ale na to, co niewidzialne. ”  To znaczy, gdy żyjemy wiarą a nie tym, co widoczne. Apostoł Paweł pisał o cierpieniach, które on znosił głosząc Ewangelię. Gdy patrzymy na Chrystusa, gdy patrzymy na Bożą obietnicę, otrzymując od Boga pomoc przezwyciężamy te cierpienia i wtedy Pan jest uwielbiony. Nie cierpienia są źródłem Bożej chwały, ale nasza wiara. Widzimy to na przykładzie posługi Jezusa Chrystusa. On nie przynosił ludziom cierpienie. On uzdrawiał i uwalniał ludzi od złych mocy. I w większości przypadków w ludziach, którzy cierpieli musiała dokonać się przemiana wiary, by mogli otrzymać od Niego uzdrowienie. Musieli najpierw ujrzeć to, co niewidzialne, aby chwała Boża przejawiła się w ich życiu.             

Ktoś może powiedzieć: Mnie jest trudno myśleć o tym, czego ja nie widzę. Spójrzmy więc na to z innej strony. Ciężko jest myśleć o tym, co może przydarzyć się nam, gdy znajdziemy się w jakiejś trudnej sytuacji? Myślę, że większość ludzi nie musi nawet wysilać się by zacząć martwić się. Szczególnie w tych przypadkach, gdy będzie groziło nam pewne niebezpieczeństwo. Naturalną rzeczą dla nas jest bać się i przeżywać. I zazwyczaj strach - to myśli o tym, co jest niewidzialne. Czasami coś strasznego jeszcze nie zdarzyło się, a my już zaczynamy myśleć o tym i wierzyć, że stanie się to z nami. To jest właśnie istotą strachu.

Istotą wiary jest to, że nie patrzymy na niebezpieczeństwo lub na okoliczności, ale na to, co mówi Bóg. Oczywiście, aby „ przełączyć się ” ze strachu na wiarę i zaufanie Bogu musimy dokonać pewnego wysiłku. Musimy stale napełniać swoje serce Słowem Bożym i rozmyślać nad nim. A najważniejsze, co musimy czynić każdego dnia, to myśleć o tym, co mówi Bóg, a nie o tym, co mówi nam świat. Jeśli możemy myśleć o tym, czego nie widzimy przyjmując myśli o strachu, oczekując na to, że wydarzy się coś złego, to możemy także patrzeć na niewidzialne Królestwo Boże, które jest nam objawione w Biblii.

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.