Żywa wiara.
Dziś stało się popularnym wierzyć, jak to się mówi, w istotę nadprzyrodzoną lub mówiąc prościej, wierzyć w coś boskiego. Nawet w krajach, gdzie oficjalnie głosi się ateizm, wiara w istnienie Boga stała się powszechna. To przekonanie przenika nawet do ocenzurowanej literatury. O tym, że ateizm stał się mniej popularny, świadczą wypowiedzi samych ateistów. Oni nieustannie poszukują nowych metod walki z Bogiem, ale niepowodzenia w tej walce widzą nie tylko oni sami, ale jest to oczywiste również dla innych.
Nie ma nic dziwnego w tym, że człowiek wierzy w istnienie Boga, „ponieważ to, co można wiedzieć o Bogu, jest dla niego jawne, gdyż Bóg mu to objawił. ” - mówi Pismo Święte. „Bo niewidzialna jego istota, to jest wiekuista jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem. ” (Rzym. 1:19-20). Człowiek jest otoczony wyraźnymi dowodami na istnienie Boga, tak że nie może powiedzieć, że nic nie wie. Psalmista mówi, że „głupi rzekł w sercu swoim: Nie ma Boga! ” (Ps. 14:1). Ale jeżeli tylko wierzymy, że jest Bóg, że On istnieje, że jest Stwórcą nieba i ziemi, a nawet, że jest Święty i Sprawiedliwy, nic nam to nie da, jeśli na tym kończy się nasza wiara i poznanie Boga. Są setki a nawet miliony ludzi, którzy wierzą w ten sposób, ale co daje taka wiara. Czy taka wiara może zmienić człowieka? Czy ona może go wybawić od jego wad i dać mu pokój, radość i zadowolenie? Jeśli nie, to jaki jest z niej pożytek.
Wezmę piąty rozdział Ewangelii Jana jako podstawę dzisiejszego rozważania. Tutaj spotykamy najbardziej religijnych ludzi tamtych czasów. Już samo pytanie, czy oni wierzą w Boga, byłoby dla nich wielką zniewagą. Całe ich życie toczyło się wokół religii. Byli to ludzie, którzy stale odwiedzali dom Boży - synagogę. Oni wiernie i dokładnie przestrzegali wszystkich norm swojej religii. Pościli regularnie, oddawali jedną dziesiątą swoich dochodów, pilnie studiowali Pisma Święte, znali duże ich fragmenty na pamięć i generalnie głośno recytowali Boga. Tak, to byli naprawdę ludzie oddani swojej religii, a jednak cała ich religijność nie dawała im absolutnie nic. Powodem było to, że nie znali prawdziwego Boga.
Spójrzmy, jak Chrystus ocenił ich życie duchowe. On im mówi wprost: „Nie macie w sobie miłości Boga. ” (Jana 5:42). Dziwne, prawda. Być tak religijnym i nie mieć miłości Bożej. Wyobraźmy sobie, że poświęcamy całe swoje życie, swój czas, uwagę, energię komuś lub jakiejś idei, pomysłowi, osobie i nie mamy do niej miłości. Co za niesamowita myśl - nie lubić tego, czemu poświęcamy wszystko. Chrystus mówi do nich: „Nigdy nie słyszeliście jego głosu ani nie widzieliście jego postaci. ” (Jana 5:37). Oznacza to, że w ich religii nie było żywej osoby. Nie słyszeli Go i nie widzieli. Ich religia była pozbawiona żywego Boga. Oni służyli martwemu bogu.
Spójrzmy, co jeszcze mówi im Chrystus. „I nie macie Jego słowa trwającego w was. ” (Jana 5:38). Jezus mówi do badaczy Pism, ludzi, którzy cały swój czas poświęcili studiowaniu Biblii. Są to ci, którzy, gdy Herod ich zapytał „gdzie jest ten nowo narodzony król żydowski?”, potrafili trafnie wskazać na podstawie proroczych Ksiąg Starego Testamentu, że miejscem Jego narodzin będzie Betlejem. Do nich Chrystus mówi: „nie macie Jego słowa. ” Jaka tragedia, że można znać całą Biblię nawet na pamięć, a mimo to nie mieć w sercu Słowa Bożego, nie wiedzieć, czym w istocie jest Biblia. „Badacie Pisma, bo sądzicie, że macie w nich żywot wieczny. ” (Jana 5:39). Okazuje się, że oni dokładnie badali, nie z ciekawości, nie ze względu na interesowanie się nimi lub dlatego, że tego od nich wymagano, nie, oni mieli nadzieję, że dzięki nim uzyskają życie wieczne. Byli świadomi, że są narodem wybranym przez Boga, byli przekonani, że Biblia jest Księgą natchnioną przez Boga i tylko w niej można znaleźć drogę do życia wiecznego, a jednak tego życia nie mieli. Oni w Biblii nie znaleźli ani Boga, ani miłości do Niego, ani Jego życia. Wręcz przeciwnie, ich serca pozostały niezmienione, pełne nieprawości, nieczystości i bezprawia. Co więcej, były one przepełnione nienawiścią i morderstwem. Wcześniej oburzyli się na Chrystusa, że uzdrowił chromego w sabat, tak że od tego momentu zaczęli szukać, jak by Go zabić. W ich sercach nie było miłości do Boga, ale morderstwo.
O czym mówi nam to wszystko? Mówi przede wszystkim o całkowitym zepsuciu natury ludzkiej. Człowiek pomimo swojego upadłego stanu, nadal chce pokazać, że jest osobą bogobojną, przyzwoitą i religijną. Jego zaćmiony umysł pragnie Boga, ale na własnych warunkach. A to jest niemożliwe. Nikt nie może poznać Boga tylko swoim umysłem. Człowiek duszewny (zmysłowy) nie pojmuje Bożych rzeczy, gdyż są one dla niego dostępne jedynie przez objawienie Ducha Bożego. Któż z nas nie zgodziłby się z tym, że Saul z Tarsu był jednym z najbardziej religijnych ludzi swoich czasów. Mógł chlubić się swoim pochodzeniem, gorliwością i swoją prawowitością, a mimo to jego serce było przepełnione nienawiścią i morderstwem. W swojej gorliwości dla Boga zionął groźbą i chęcią mordu przeciwko uczniom Pańskim.
Jak to można wytłumaczyć? Tylko tym faktem, że człowiek w swoim grzesznym stanie jest oddzielony od Boga. Jest dzieckiem gniewu, a jego umysł jest przyćmiony, pogrążony w mroku w odniesieniu do wszystkiego, co jest Boże. On ma swoje pojmowanie Boga, swoją religię, a taka religia nie jest lepsza od niego samego. Jak człowiek może stworzyć coś wyższego i lepszego niż to, czym on sam jest. Jak może mieć właściwe pojęcie o Bogu, będąc sam grzesznikiem.
I tu mimowolnie pojawia się pytanie - gdzie znaleźć odpowiedź: jak możemy poznać Boga takim, jakim On naprawdę jest? Jest tylko jedna odpowiedź - On jest Jeden i nie ma drugiego. Tylko w Jezusie Chrystusie możemy prawdziwie poznać Boga.
Wróćmy do tych religijnych ludzi, którzy przedstawieni są w 5 rozdziale Ewangelii Jana. To co Chrystus im powiedział, oni doskonale zrozumieli, a mianowicie, że On i Bóg są jedno. „Ja i Ojciec jedno jesteśmy. ” (Jana 10:30). Chrystus nazwał też Boga swoim Ojcem. Gdy oskarżyli Go o uzdrowienie chromego w sabat, to zwróćmy uwagę, jak Jezus im odpowiedział: „Mój Ojciec działa aż dotąd i ja działam. ” (Jana 5:17). A w następnym wersecie 18 powiedziane jest, że: „Żydzi tym usilniej starali się o to, aby go zabić, bo nie tylko łamał sabat, lecz także Boga nazywał własnym Ojcem, i siebie czynił równym Bogu. ” I Chrystus temu nie zaprzeczył. Wręcz przeciwnie, całkowicie utożsamiał się ze swoim Ojcem, mówiąc: „Syn nie może nic czynić sam od siebie, tylko to, co widzi, że czyni Ojciec. Co bowiem on czyni, to i Syn czyni tak samo. ” (Jana 5:19). Jezus mówi im, że jeśli chcą poznać Boga, to mogą Go poznać tylko przez przyjęcie Syna Bożego. „Badacie Pisma, bo sądzicie, że macie w nich żywot wieczny; a one składają świadectwo o mnie. ” (Jana 5:39).
Tak, oni uważnie studiowali Pisma, ale nie widzieli w nich najważniejszej rzeczy, Tego, o którym mówi całe Pismo. Ufali Mojżeszowi, ale mu nie uwierzyli. Dlaczego? Ponieważ pisał o Chrystusie. I tutaj Chrystus wyraźnie im mówi, że jeśli naprawdę chcą mieć życie wieczne, to muszą przyjść do Niego. Ale cała tragedia tych ludzi polegała na tym, że nie chcieli przyjść do Niego, aby otrzymać to życie. Chrystus w tym jednym rozdziale podaje kilka dowodów na to, że został posłany przez Boga, że jest Zbawicielem świata, że tylko przez Niego człowiek może poznać Boga i mieć życie wieczne. Dowody były bardzo mocne i przekonujące, a mimo to oni je nie przyjęli.
Pierwszym z tych dowodów było świadectwo Jana Chrzciciela. Jan Chrzciciel był przez wszystkich uznawany za proroka Bożego. Oni sami przyjmowali jego chrzest, a on przyszedł jako zwiastun obiecanego Mesjasza, świadcząc o Chrystusie i mówiąc: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. ” (Jana 1:29). I w wielu innych słowach świadczył o Chrystusie, mówiąc, że jest On Synem Bożym. Dlatego Chrystus przypomina im, mówiąc: „Wy posłaliście posłańców do Jana, a on dał świadectwo prawdzie. ” (Jana 5:33). Tak, Jan był wiernym prorokiem i przy tym prorokiem, którego uważali sami znawcy zakonu, a mimo to nie uwierzyli jego słowom.
Ale, mówi dalej Chrystus, mam świadectwo większe niż świadectwo Jana. „Dzieła bowiem, które Ojciec dał mi do wykonania, te właśnie dzieła, które czynię, świadczą o mnie, że Ojciec mnie posłał. ” (Jana 5:36). Wydaje się, że jakigo innego dowodu więcej potrzeba. A jednak daje im jeszcze mocniejsze świadectwo - świadectwo samego Boga, mówiąc: „Ojciec, który mnie posłał, On świadczył o mnie. ” (Jana 5:37). Ale oni byli głusi i ślepi na Jego argumenty.
Kolejnym dowodem, jaki Chrystus im przedstawia, jest ich wewnętrzna duchowa pustka. „Nie macie jego słowa trwającego w was. ” Wasza religijność nic wam nie dała - mówi im. Wasze serca są puste. Studiujecie Słowo Boże, a Jego słowa nie zachowujecie w sobie. A powodem jest to, że nie wierzycie temu, którego posłał Bóg. Już sama wasza martwota duchowa świadczy o tym, że jestem od Boga, bo gdybyście przyszli do Mnie i uwierzyli we Mnie, napełniłbym wasze serca. Cieszylibyście się przebaczeniem grzechów i życiem wiecznym. Ale wy nie chcecie przyjść do Mnie, aby mieć życie.
A ostatnim dowodem, o którym już wspomniałem, że Chrystus był od Boga i przez Niego został posłany, jest samo Pismo Święte. Ono od początku do końca świadczy o Nim, że jest prawdziwym Bogiem, że jest Zbawicielem świata. A co jest najsmutniejsze to, że mając te wszystkie dowody odrzucili Tego, który jako jedyny mógł im dać dokładnie to, czego oni szukali.
Mój przyjacielu, jeśli myślisz, że możesz zostać zbawiony, nie przychodząc do Chrystusa, to wiedz, że jesteś na drodze do zatracenia. Jest jeszcze więcej świadectw, że tylko przez wiarę w Jezusa Chrystusa możesz mieć życie wieczne. On mówi: Przyjdź do mnie, a otrzymasz życie. On sam jest tym życiem. „Ja jestem życiem” - mówi Pan. Nie znajdziesz zbawienia ani w rytuałach kościelnych, ani w świętych sakramentach, ani w świętych księgach, ani wśród księży, ani w kościele. Tylko w żywej osobie Jezusa Chrystusa. Nawet wiara w Boga nie zbawi Cię, jeśli Twoja wiara nie obejmuje Jezusa Chrystusa.
„Ponieważ upodobał sobie Ojciec, aby w nim (Jezusie Chrystusie) zamieszkała cała pełnia; I żeby przez niego pojednał wszystko ze sobą, czyniąc pokój przez krew jego krzyża; przez niego, to, co jest na ziemi, jak i to, co jest w niebie. ” - mówi Słowo Boże. (Kol. 1:19-20). Jezus Chrystus stał się pośrednikiem między grzesznym człowiekiem a Świętym Bogiem. Człowiek bez odkupienia nie ma w swoim grzesznym stanie dostępu do Świętego Boga. Krzyż Chrystusa stał się tym mostem nad przepaścią, która znajduje się między człowiekiem a Bogiem. Przez krew krzyża Jego Bóg pojednał to, co na ziemi, jak i niebie. Oto dlaczego nie ma innego imienia pod niebem, przez które moglibyśmy być zbawieni. Dziękujmy więc Bogu, że dzisiaj droga jest otwarta dla każdego, kto chce do Niego przyjść. „A Duch i oblubienica mówią: Przyjdź! A ten, kto słyszy, niech powie: Przyjdź! A ten, kto pragnie, niech przychodzi, a kto chce, niech darmo weźmie wodę żywota. ” (Obj. 22:17).
Mój przyjacielu, nie ma przed tobą żadnych przeszkód, byś wszedł do Królestwa przez otwarte drzwi. Ale wiedz, że są tylko jedne drzwi - Chrystus. On powiedział: „Ja jestem drzwiami. Jeśli ktoś wejdzie przeze mnie, będzie zbawiony. ” (Jana 10:9). Czy coś może być łatwiejsze. Niech Chrystus nie powie o Tobie: nie chciał przyjść do Mnie, aby mieć życie. Przyjdź i weź wodę życia darmo. Uczyń to teraz, a będziesz zbawiony. Amen.