RSS

Modlitwa o napełnienie miłością.


Podstawą dzisiejszego rozważania są dwa ostatnie wersety 3 rozdziału 1 Listu do Tesaloniczan. To są końcowe słowa modlitwy apostoła Pawła za wiernych w Tesalonikach i głoszą one tak: „Was zaś niechaj Pan rozmnoży i niech napełni ponad miarę miłością wzajemną i ku wszystkim, jaką i my odczuwamy ku wam. A tak niechaj utwierdzi serca wasze w świętości nienagannej przed Bogiem i Ojcem naszym na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa, ze wszystkimi świętymi jego. Amen. „ Biblia Jakuba Wujka. Dąbr.Wul. 1973.

Zauważmy, że apostoł Paweł kończy modlitwę słowem „amen”. Słowo to jest bardzo ważne. Czy znamy jego znaczenie? Obawiam się, że wymawiamy je czasem niedbale, nieprzemyślnie lub po prostu nie rozumiejąc jego znaczenia. Słowo „amen” pochodzi od hebrajskiego słowa oznaczającego - prawda, wierność, a przede wszystkim to słowo używane jest jako potwierdzenie jakiejś prawdy.
Kiedy Chrystus mówił: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam”, to słowo „zaprawdę„ w oryginale brzmi „amen”. Innymi słowy: „amen, amen, powiadam wam” - tak brzmiałoby w oryginale.
Jednak najczęściej to słowo jest używane na końcu modlitwy. Gdy kończmy modlitwę i wymawiamy to słowo, to przez to mówimy - naprawdę zgadzam się całkowicie z tą modlitwą i pragnę aby ona spełniła się w moim życiu.

Dzisiaj z Bożą pomocą chcę zastanowić się nad znaczeniem tej modlitwy Pawła. Nawiasem mówiąc, nie powinniśmy uważać ją tylko za modlitwę apostoła Pawła za wierzących w Tesalonikach, ale jako modlitwę Tego, Który ją inspirował, a mianowicie Ducha Świętego i za nas żyjących w XXI wieku.
Czy my jesteśmy gotowi przyznać jej prawdę i wierność - to najważniejsze pytanie, by na końcu szczerze i z całego serca powiedzieć - amen? Jeśli tak, to tym samym my otworzymy nasze serce Duchowi Świętemu i damy Mu możliwość spełnić ją w nas. Niech sam Pan dopomoże nam w tym.

Na sam początek należy powiedzieć, że my sami nie jesteśmy w stanie wypełnić tej modlitwy. Dlatego Pan od nas wymaga tylko naszej zgody, a On dokona resztę. Dlatego na samym początku Paweł mówi: „Was zaś niech Pan napełni...” Chwała i dziękczynienie Temu, „Który według mocy działającej w nas potrafi daleko więcej uczynić ponad to wszystko, o co prosimy albo o czym myślimy. „ (Ef. 3:20).

„Was zaś niech Pan napełni obficie miłością do siebie nawzajem i do wszystkich...” W tym wersecie są trzy konkretne prośby.
Po pierwsze, Paweł prosi Pana, aby napełnił ich wzajemną miłością. Następnie, aby ta miłość wzrastała i obfitowała między nimi i na koniec, aby ta miłość nie ograniczała się tylko do wierzących, ale także do wszystkich tych, którzy jeszcze nie poznali Chrystusa.
Warto zauważyć, że w następnym rozdziale tj. w 4, w wersecie 9 Paweł pisze do nich w ten sposób: „A o miłości braterskiej nie potrzeba wam pisać, bo jesteście sami przez Boga pouczeni, że należy się nawzajem miłować. To zresztą czynicie względem wszystkich braci w całej Macedonii. „

Ale ktoś powie: po co więc modlić się o to, aby zostali napełnieni wzajemną miłością, skoro już przejawiali tę miłość do siebie nawzajem? Tutaj należy zauważyć, że w tym rozdziale 4 Paweł mówiąc, że „nie ma potrzeby pisać o miłości braterskiej”, dodaje te słowa: „My zaś napominamy was, bracia, żebyście tym bardziej obfitowali. ” (1Tes. 4:10). Otóż, oni mieli miłość między sobą, ale Paweł modlił się, aby Pan jeszcze obficiej napełnił ich tą miłością. Jedno – to mieć tę miłość, a drugie – aby ona coraz bardziej obfitowała, tzn. pomnażała się w nas.

Każdy prawdziwie narodzony na nowo człowiek ma tę miłość. Jezus powiedział, że jest to jedna z pewnych oznak po której świat będzie poznawał, że jesteśmy Jego dziećmi. „Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem; abyście się i wy wzajemnie miłowali. „ – mówi Pan. Tylko dziecko Boże ma tę miłość, dlatego Zbawiciel dodaje te słowa: „Po tym wszyscy poznają, że jesteście moimi uczniami, jeśli będziecie się wzajemnie miłować. „ (Jana 13:34-35).

Bóg jest miłością i w czasie naszego narodzenia na nowo stajemy się świątynią Bożą. Dlatego jeśli jesteśmy narodzeni na nowo, to w nas żyje Duch Święty. Każde dziecko Boże ma Ducha Świętego, ponieważ „kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten nie jest jego. „ - mówi Słowo Boże. (Rzym. 8:9).
Zauważyliście, że pierwszym owocem Ducha Świętego wspomnianym w Liście do Galacjan - jest miłość. Jak wyraźnie potwierdza tę prawdę w swoim Liście apostoł Jan: „Kto miłuje brata swego, w światłości mieszka i nie ma w nim zgorszenia. Kto zaś nienawidzi brata swego, jest w ciemności... „ (1Jana 2:10-11).
Drodzy przyjaciele, sprawdzimy siebie za pomocą tej wiernej miary - czy mamy tę miłość? Jeśli jej nie mamy, to wciąż jesteśmy w ciemności - mówi Słowo Boże.

Ale to jest początek, to rzecz najbardziej elementarna, to minimum. Spójrzmy, że w swojej modlitwie Paweł idzie o krok dalej, bracia nie wystarczy, że macie tę miłość między sobą, modlę się, aby Pan ją was napełnił obficie. Dlatego w rozdziale 4 zachęca ich, mówiąc: „zachęcamy was, bracia, żebyście coraz bardziej w nią obfitowali. „ (1Tes. 4:10).

Bracia i siostry, taka miłość jest gotowa nie tylko przebaczyć bratu, ale także zapomnieć o jego grzechach. Jak często słyszymy: tak, wybaczam ci, ale! Ten, kto jest pełen miłości, nie będzie miał tego „ale”. Apostoł Piotr mówi: „Przede wszystkim miejcie gorliwą miłość jedni dla drugich…”. A teraz spójrzmy, co mówi dalej, jaka będzie oznaka takiej żarliwej miłości w nas: „albowiem miłość zakryje mnóstwo grzechów.„ (1Tes. 4:8).
Tak, mieć tę gorliwą miłość, być nią napełnionym, oznacza zakrycie grzechów brata naszego. Oznacza to, że nie tylko wybaczamy mu, a po jakimś czasie ponowne wyciągamy grzechy brata i pokazujemy je wszystkim. Nie! My je zakrywamy! Nie tylko jeden grzech, ale wiele - mówi Słowo Boże. Oznacza to - bycie przepełnionym miłością.

Piotr prawdopodobnie uważał się za bardzo wielkodusznego, gdy przystępując do Jezusa Chrystusa powiedział: „Panie, ile razy mam odpuścić bratu memu, Czy aż do siedmiu razy? „ (Mat. 18:21). Myślał, że zaskoczy Chrystusa swoją wielkodusznością. I co odpowiedział mu Zbawiciel: „Nie mówię ci, że aż siedem razy, ale aż siedemdziesiąt siedem razy. „ (Mat. 18:22). A teraz ten sam Piotr, pełen miłości, mówi: „Przede wszystkim miejcie gorliwą miłość jedni dla drugich”, miłość, która wybacza nie tylko siedem razy, ale siedemdziesiąt siedem razy. Taka miłość zawsze zakrywa wiele grzechów.
Czy my tak postępujemy? Czy zakrywamy grzechy brata naszego?

Pan nie powołał nas byśmy ujawniali grzechy naszego brata lub siostry. Naszym zadaniem jest wybaczać i przekazać je w ręce Pana. Jeśli wydaje nam się, że nasz brat postępuje niesprawiedliwie, wówczas naszą sprawą jest modlić się za niego i zawierzyć go Panu. „Kim jesteś ty, że sądzisz cudzego sługę? Dla własnego Pana stoi albo upada. Ostoi się jednak, gdyż Bóg może go utwierdzić. „ - mówi Słowo Boże. (Rzym. 14:4).
I jeszcze wyraźniej mówi Słowo Boże: „Nie obmawiajcie jedni drugich, bracia. Kto obmawia brata i osądza brata, obmawia prawo i osądza prawo. Jeden jest zakonodawca i sędzia, Ten, który może zbawić i zatracić. „ (Jak. 4:11-12).
My nie jesteśmy powołani do osądzania, ale do szczerej miłości do siebie nawzajem, ponieważ miłość zakrywa wiele grzechów.

Proszę zauważyć, że modlitwa Pawła idzie dalej. On nie tylko prosi Pana, aby napełnił ich miłością do siebie nawzajem, ale także by ją pomnożył. Takie przepełnienie miłością jest wtedy, gdy miłość Boża wypełnia i rozlewa się w naszych sercach tak, że nie ma już miejsca dla naszej słabej sentymentalnej miłości. Czy taki stan jest możliwy?
Czy apostoł Paweł otrzymał odpowiedź na modlitwę odnośnie dzieci Bożych w Tesalonikach? Spójrzmy jak on pisze do nich w swoim 2 Liście: „Powinniśmy zawsze dziękować Bogu za was, bracia. Jest to rzecz słuszna. Wiara wasza bowiem bardzo wzrasta a wzajemna miłość wasza pomnaża się w was wszystkich.„ (2Tes. 1:3). Tak, modlitwa Pawła została wysłuchana. Proces pomnażania miłości rozpoczął i on nigdy się nie kończy.

Miłość taka zawsze wzrasta i pomnaża się. Miłość ta nie zna granic. My nigdy nie będziemy w stanie powiedzieć, że mamy taką miarę miłości, że osiągnęliśmy pełne nasycenie. Tak jak Bóg jest wieczny i nieograniczony, tak i miłość, „gdyż Bóg jest miłością. „ (1Jana 4:8).
Gdy Paweł mówił: „ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą „ , to miał na myśli właśnie tę miłość. Aby wskazać tę doskonalszą drogę on napisał ten wspaniały 13 rozdział 1 Listu do Koryntian. Tam on opisał stan obfitego napełnienia miłością. Opisał to, o co modlił się za wiernych w Tesalonikach i to, o co modli się dzisiaj za nas nasz wielki Orędownik – Jezus Chrystus. „Choćbym mówił językami ludzkimi i anielskimi, a miłości bym nie miał, byłbym miedzią dźwięczącą lub cymbałem brzmiącym. I choćbym miał dar prorokowania, i znał wszystkie tajemnice, i posiadał całą wiedzę, i choćbym miał pełnię wiary, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. „ (1Kor. 13:1-2).

Pojmijmy, możemy wszystko to mieć i robić, a możemy nie mieć miłości. O, jakie to przerażające. To nie po tych oznakach rozpoznaje się dziecko Boże, czy mówi językami, czy ma dar prorokowania, czy też obdarzone jest wiarą przenoszącą góry, czy ma poznanie głębokich tajemnic, ale jak mówi Chrystus: „Po tym wszyscy poznają, że jesteście moimi uczniami, jeśli będziecie się wzajemnie miłować. „ (Jana 13:35). Tak, ”choćbym rozdał całe mienie swoje, i choćbym ciało swoje wydał na spalenie, a miłości bym nie miał, nic mi to nie pomoże. „ - mówi Słowo Boże. (1Kor.13:3).

I znowu pojawia się pytanie: jak można być tak pełnym miłości, aby nasze życie odpowiadało 13 rozdziałowi 1 Listu do Koryntian. Powtarzam, tylko Pan może to dokonać. Chrystus mówi: „beze mnie nic uczynić nie możecie ”, miłość zaś odpowiada: „Wszystko mogę w Chrystusie, który mnie umacnia. „ (Jana 15:5,Fil. 4:13). Ta miłość nie jest nasza, ale Jego. Sam Chrystus przez nas miłuje, my sami nie jesteśmy w stanie.

Weźmy ten 13 rozdział 1Listu do Koryntian i spójrzmy od wersetu 4. Jeśli my myślimy, że jesteśmy w stanie miłować w ten sposób, umieśćmy swoje „ja„ tam, gdzie jest słowo „miłość”. Spójrzmy, jak to brzmi: „ja jestem cierpliwy, jestem życzliwy, ja nie zazdroszczę, ja nie przechwalam się, ja nie unoszę się pychą, ja nie postępuję nieprzyzwoicie, ja nie szukam swego... ” O, moi drodzy, nie mogę dalej kontynuować, ponieważ to jest kłamstwo, rażące kłamstwo. Jeśli chcecie usłyszeć prawdę, odwróćcie i powiedzcie to dokładnie odwrotnie. Wtedy prawda wyjdzie na jaw. Ja nie jestem cierpliwy, ja zazdroszczę, przechwalam się, unoszę się pychą, szukam swojego. To jest prawdziwy obraz. „Nędzny ja człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci? „ (Rzym. 7:24). Ten „stary„ nasz człowiek cuchnie, jest zdolny tylko do zła.

Ale chwała i dziękczynienie Bogu, że Jezus Chrystus może to zmienić. „dla mnie życiem jest Chrystus„ i dlatego wszystko mogę przez żyjącego we mnie Chrystusa. Nie ja, ale On, On i tylko On jeden może. Jezus jest cierpliwy, jest miłosierny, Jezus nie zazdrości, nie przechwala się, nie unosi się pychą, Jezus nie postępuje nieprzyzwoicie, nie szuka swego, nie jest porywczy, nie myśli nic złego, nie raduje się z niesprawiedliwości, ale raduje się z prawdy; „Wszystko zakrywa, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko znosi. „ (1Kor. 13:7). Jezus nigdy nie ustaje.
Chwała naszemu drogiemu Panu Jezusowi Chrystusowi.

O to właśnie modli się apostoł Paweł za wierzących w Efezie, aby Bóg sprawił według bogactwa chwały swojej, żeby byli przez Ducha jego mocą utwierdzeni w wewnętrznym człowieku, żeby Chrystus przez wiarę zamieszkał w ich sercach, a oni, wkorzenieni i ugruntowani w miłości, mogli pojąć wraz ze wszystkimi świętymi (a to obejmuje i nas żyjących w XXI wieku), jaka jest szerokość, długość, głębokość i wysokość i mogli poznać miłość Chrystusową, która przewyższa wszelkie poznanie, aby zostali napełnieni całkowicie pełnią Bożą. „ (Ef. 3:16-18).
Zasadniczo jest to ta sama modlitwa, ta sama prośba apostoła Pawła jak i za wiernych w Tesalonikach, a dziś jest to modlitwa Ducha Świętego za nas.
I tak byśmy nie tracili nadziei, nie byli zdezorientowani, myśląc, że coś jest niemożliwe, Paweł na koniec dodaje te cudowne słowa dla naszego duchowego wzmocnienia: „Temu zaś, który według mocy działającej w nas może uczynić o wiele obficiej ponad to wszystko, o co prosimy albo o czym myślimy; Temu niech będzie chwała w Kościele i w Chrystusie Jezusie po wszystkie pokolenia na wieki wieków. Amen. „ (Ef. 3:20-21).

I tutaj ponownie odnotowujemy to ważne słowo – amen.
Mój drogi bracie i siostro, czy jesteś gotowy szczerze i całym sercem powiedzieć - amen. Tak, Panie, ja w stu procentach zgadzam się z tą modlitwą. Chcę, żeby się ona wypełniła w moim życiu. Przyjmij Zbawicielu moje amen. Dokonaj Panie ten cud w moim sercu, zamieszkaj we mnie całą swoją pełnią, miłuj przeze mnie. Ja chcę być tylko Twoim naczyniem, przez które będziesz wychwalany.

Nie chciałbym jednak zakończyć tego rozważania bez przypomnienia Tobie, mój drogi przyjacielu, który jeszcze nie poznałeś miłości Boga, że jesteś objęty tą miłością Chrystusa. Przyjdź do Niego teraz, a On Cię przyjmie, zbawi Cię, a wtedy będziesz wiedział, jak szeroka, długa, głęboka i wysoka jest Jego miłość. Niech Pan Ci w tym dopomoże. Amen.

Modlitwa o wolę Bożą.


Czy zastanawialiście się jak bardzo potrzebne jest Boże prowadzenie w naszym życiu i konieczność modlitwy z naszej strony o nie. Pismo Święte obfituje w miejsca pokazujące obietnicę takiego prowadzenia. Wszystkim, którzy szczerze, z całego serca szukają Bożego przewodnictwa, Pan mówi w Swoim Słowie: „Pouczę ciebie i wskażę ci drogę, którą masz iść; Będę ci służył radą, a oko moje spocznie na tobie. „ (Ps. 32:8).
Ale zauważmy, że Pan udziela tych cudownych wskazówek tylko tym, którzy tego pragną i proszą Go o to. „Wskaż mi, Panie, drogę swoją, Bym postępował w prawdzie twojej... Wskaż mi drogę, którą mam iść, Bo ku tobie podnoszę duszę moją. „ - modli się psalmista Dawid. (Ps. 86:11,143:8). Do tego, kto tak woła do Pana o Jego przewodnictwo, należą obietnice Boże: „A gdy będziecie chcieli iść w prawo albo w lewo, twoje uszy usłyszą słowo odzywające się do ciebie z tyłu: To jest droga, którą macie chodzić! „ (Iz. 30:21).

Modląc się gorliwie w dzień i w nocy, by ujrzeć wiernych w Tesalonikach i dopełnić tego, czego brakowało ich wierze, Paweł z ufnością w rozdziale 3 Listu do Tesaloniczan mówi: „A sam Bóg i Ojciec nasz, i Pan nasz Jezus Chrystus, niechaj utoruje naszą drogę do was! „ (1Tes. 3:11).
Ta modlitwa ma dwa aspekty. Po pierwsze, dotyczy podróży, którą Paweł zamierzał odbyć, po drugie - celu tej podróży – czyli dopełnienia tego, czego niedostawało w wierze dzieciom Bożym w Tesalonikach.
Jak ważnym jest przed podjęciem jakiegokolwiek dzieła lub podróży, proszenie o Boże przewodnictwo. Jak poważnie ostrzega przed tym Słowo Boże mówiąc: „A teraz wy, którzy mówicie: Dziś albo jutro pójdziemy do tego lub owego miasta… Wy, którzy nie wiecie, co jutro będzie. wy, którzy nie wiecie, co stanie się jutro… Zamiast tego, winniście mówić: Jeżeli Pan zechce, będziemy żyli i zrobimy to lub owo. „ (Jak. 4:13-15).

Kochani, uświadommy sobie, jak bardzo jesteśmy zależni od naszego Stwórcy i Pana. Jak powinniśmy pokładać nadzieję na Jego sposobności i mądrości na wszystkich naszych drogach. Oto dlaczego apostoł Paweł modli się dzień i noc o Boże przewodnictwo. Czy my możemy powiedzieć z taką samą pewnością, z jaką mógł powiedzieć prorok Jeremiasz: „Wiem, Panie, że droga człowieka nie od niego zależy i że nikt, gdy idzie sam, nie kieruje swoim krokiem. „ (Jer. 10:23).

Tak, znamy tę prawdę teoretycznie, ale jak to jest w praktyce. „Zaufaj Panu z całego swojego serca i nie polegaj na własnym rozumie! Pamiętaj o nim na wszystkich swoich drogach, a On prostować będzie twoje ścieżki! „ - mówi Słowo Boże. (Przyp.Sal. 3:5-6).
O, jaką przewagą ma dziecko Boże, że „Pan kieruje krokami męża, wspiera tego, którego droga mu się podoba. „ (Ps. 37:23).
Tylko dzieci Boże są tak prowadzone. Nienarodzony na nowo człowiek podobny jest do sieroty. Nie ma miłującego go Ojca Niebieskiego, który by roztaczał nad nim opiekę. On musi radzić sobie sam najlepiej, jak potrafi. Jakie żałosne jest jego położenie. Dlatego popada w alkoholizm, uzależnienie od tytoniu, narkotyków i innych rzeczy. Wędruje przez życie jak po pustyni, nie widząc wyraźnego celu. Wie, że życie jest krótkie. Widzi, że się starzeje i wkrótce nadejdzie jego koniec. Co stanie się potem? On nie ma pewności siebie, tylko jakieś straszne oczekiwania, które próbuje zagłuszyć tymi wszystkimi sposobami, aby nie myśleć ani o wieczności, ani o Bogu, ani o Chrystusie, ani o niebie czy piekle.
A człowiek wierzący jest szczęśliwy, sam Pan mówi do niego: „Ja, Pan, twój Bóg, uczę cię tego, co ci wyjdzie na dobre, prowadzę cię drogą, którą masz iść. „ (Iz. 48:17). Dziecko Boże, kiedy ostatni raz dziękowałeś Panu i wielbiłeś Go za to cudowne błogosławieństwo, które należy do Ciebie. Pomyśl, jaką jesteś szczęśliwą osobą.

Słowo Boże wyraźnie uczy, że powinniśmy prosić Pana o Boże przewodnictwo, a ponadto, że odpowiedź na tę modlitwę udzielana nam, nie jest jednakowa, ale w różny sposób.
Na przykład, przybycie Pawła do Macedonii nastąpiło poprzez widzenie dane mu w Troadzie, gdy w nocy pewien Macedoński mąż stojąc przed nim, mówił: „Przepraw się do Macedonii i pomóż nam. „ (Dzieje 16:9).
Ale takie prowadzenie nie można nazwać regułą, a raczej wyjątkiem. Jakże często prześladowania zmuszały Pawła do przemieszczania się z jednego miejsca na drugie. Innym razem Pan wskazywał mu drogę bezpośrednio głosem wewnętrznym, a w innych przypadkach poprzez opóźnienia i inne okoliczności. Na przykład podczas pierwszej wizyty w Efezie, gdy bracia poprosili go, aby pozostał u nich dłużej, nie zgodził się, ale pożegnał się z nimi, mówiąc: „Nadchodzące święto muszę koniecznie obchodzić w Jerozolimie, lecz jeśli taka będzie wola Boga, wrócę do was. „ (Dzieje 18:21).

Nigdy nie zapominajmy, że nasze dni są w rękach Pana i chociaż w naszych sercach może być wiele planów, tylko te określone przez Pana będą miały miejsce. Wiemy, że Paweł powrócił do Efezu i pozostał tam przez całe trzy lata, a Pan dał tam tak cudowne przebudzenie, że jego wrogowie zmuszeni byli powiedzieć: „że ten Paweł nie tylko w Efezie, lecz nieomal w całej Azji namówił i zjednał sobie wiele ludzi…„ (Dzieje 19:26).
Pan odpowiedział na modlitwę Pawła w związku z Tesaloniczanami, ale dopiero sześć lat później pozwolił mu powrócić do nich.

Spójrzmy na różnicę między tym, co powiedział im Paweł w poprzednim rozdziale, tj. 2. On mówi tak: „Dlatego chcieliśmy przyjść do was, ja, Paweł, i raz i drugi, ale przeszkodził nam szatan. „ (1Tes. 2:18). Jedno pragnienie Pawła nie wystarczyło i dopiero po żarliwej modlitwie i po długim okresie oczekiwania, sam Pan ukierunkował jego drogę do nich. Pismo Święte nie mówi nam, jak szatan przeszkodził Pawłowi, więc o tym nie będę mówić. Nie oznacza to jednak, że szatanowi udało się udaremnić zamierzenia Boże, lecz jedynie spełnienie przedwczesnego pragnienia apostoła.
Z powodu tej przeszkody ze strony szatana jesteśmy dziś wzbogaceni tym pierwszym Listem Pawła do Tesaloniczan. Jeśliby on wtedy ich odwiedził, to nie mielibyśmy tego cudownego przesłania. Tak więc i tutaj wola Pana zwyciężyła, a szatan stał się mimowolnym narzędziem w Bożym planie.

Co mówi nam ta modlitwa? Mówi nam, że Paweł nie był fatalistą, inaczej mówiąc, skoro Bóg wszystko tak zaplanował, to tak czy inaczej to się spełni i dlatego nie ma potrzeby myśleć o przyszłości. Nie. On był głęboko przekonany co do tego, aby tylko przez Pana były utwierdzone jego stopy. I pomimo tego, że z wielkim pragnieniem, jak sam mówi: „chciał ujrzeć ich oblicze„ , to nie pozwolił sobie jednak przyspieszyć swojej drogi i nie „wyłamywał drzwi„ , lecz oczekiwał Bożego czasu, gdy jemu otworzy się droga do nich.

Moi drodzy, dopóki Boża wola nie zostanie nam wyraźnie objawiona, najbezpieczniej jest pozostać na miejscu. Jeśli mój bracie czy siostro stoisz na rozdrożu i nie wiesz gdzie skręcić, to proś Pana, aby On sam przegrodził Ci drogę, której nie powinieneś wybrać. Siłą nie włamuj się do drzwi, które są dla Ciebie dziś zamknięte.

Zauważmy teraz, jaka jest druga część modlitwy Pawła. W pierwszej części on prosi o przewodnictwo dla siebie, a w drugiej, aby wraz ze swoim przybyciem do nich mógł uzupełnić to, czego brakowało ich wierze. Ale ktoś powie: on już im powiedział w tym samym Liście, że „dziękuje Bogu za nich wszystkich, nieustannie wspominając ich dzieło wiary. „ I dalej mówi: ”wasza wiara w Boga rozkrzewiła się w każdym miejscu. „ (1Tes. 1:3,8).

Co tłumaczy to silne pragnienie ujrzenia ich i dopełnienia tego, „czego brakowało ich wierze. „
Jak zareagowalibyśmy na przykład my w tym przypadku? Na początku ktoś nas wychwala, a następnie wskazuje nam, czego nam jeszcze brakuje. Obawiam się, że niektórym z nas wcale by się to nie spodobało.
Co on chce uzupełnić moją wiarę? Czy on jest lepszy ode mnie? Niestety są dzieci Boże, które są w tak bolesnym stanie, że nie są w stanie przyjąć ani napomnienia, ani ostrzeżenia, ani pouczenia. Stali się tak wrażliwi na swoim punkcie, że ich duma nie pozwala przyznać, że wciąż czegoś im brakuje.
Powiedzcie mi, kto przysparza najwięcej trudności w naszych społecznościach? Czy nie ci, którzy uważają się za doskonałych, jakby byli ponad duchowi i nie potrzebują już niczego więcej. Oni zawsze są gotowi uczyć innych, ale sami nie są w stanie niczego przyswoić.

Apostoł Paweł nie uważał za upokarzające pisanie do wierzących w Rzymie, z którymi nigdy wcześniej się nie spotkał, że pragnie „doznać wśród nich pociechy przez obopólną wiarę, ich i swoją.”, jak mówi. (Rzym. 1:12). Nigdy nie zapominajmy, że każdy z nas ma do wykonania posługę od Boga dla Ciała Chrystusa, tj. Jego Kościoła i że my zależni jesteśmy od siebie. Paweł chciał uzupełnić to, czego brakowało wierze Tesaloniczan, a wierzący w Tesalonikach przyjęli to z radością.
Nierozumny jest ten człowiek, który obraża się. Nie wie, że jego egoizm i pycha są najbardziej zaciekłymi wrogami jego duchowego postępu i wzrostu. Im mądrzejszy człowiek, tym szybciej on gotów jest przyznać swoją niewiedzę i ograniczone swoje poznanie. Tylko nowicjusz, który ledwie powierzchownie poznał swój przedmiot, wyobraża sobie, że już wszystko przyswoił. „Jeśli kto mniema, że coś poznał, jeszcze nie poznał, jak należało poznać. ” - mówi Słowo Boże. (1Kor. 8:2). „mądry nabiera wiedzy, gdy go pouczają.” - mówi Księga Przysłów Salomona. (Przy.Sal. 21:11).

Tesaloniczanie okazali się tymi mądrymi wierzącymi, co pozwoliło Pawłowi uzupełnić to, czego brakowało ich wierze. Widzimy to z drugiego Listu do nich po tym, jak ich odwiedził. Spójrzmy, co im mówi: „Powinniśmy zawsze dziękować Bogu za was, bracia. Jest to rzecz słuszna. Wiara wasza bowiem bardzo wzrasta a wzajemna miłość wasza pomnaża się w was wszystkich. „ I dalej mówi: „Tak że i my sami chlubimy się wami w zborach Bożych, waszą wytrwałością i wiarą we wszystkich prześladowaniach waszych i uciskach, jakie znosicie. „ (2Kor. 1:3-4).
Słowo Boże mówi, że powinniśmy dążyć do tego co doskonałe i ”aby każdy z nas okazywał tę samą gorliwość dla zachowania pełni nadziei aż do końca, Abyśmy się nie stali ociężałymi, ale byli naśladowcami tych, którzy przez wiarę i cierpliwość dziedziczą obietnice. „ (Hebr. 6:11-12).

Posłuchajmy, co Paweł mówi o sobie: „Nie jakobym już to osiągnął albo już był doskonały, ale dążę do tego, aby pochwycić, ponieważ zostałem pochwycony przez Chrystusa Jezusa. Bracia, ja o sobie samym nie myślę, że pochwyciłem, ale jedno czynię: zapominając o tym, co za mną, i zdążając do tego, co przede mną, Zmierzam do celu, do nagrody w górze, do której zostałem powołany przez Boga w Chrystusie Jezusie. „ (Fil. 3:12:14).
Apostoł Paweł tutaj nie mówi o swoim zbawieniu. Nikt z nas nie może nic dodać do swojego zbawienia. My w sprawiedliwości Jezusa Chrystusa, przez wiarę w Niego, stoimy doskonali przed Bogiem. Nie w naszej sprawiedliwości, ale w Jego „Albowiem łaską zbawieni jesteśmy przez wiarę, i to nie z nas: Boży to dar; Nie z uczynków, aby się kto nie chlubił. „ (Ef.2:8-9).
Tak jak noworodek potrzebuje stałego odżywiania, aby rosnąć zdrowo, tak nowonarodzony człowiek stworzony przez Boga musi rosnąć i rozwijać się. A ten wzrost duchowy oznacza, coraz bardziej przeobrażać się na obraz i podobieństwo Syna Bożego.

Apostoł Piotr nawiązując do tego, mówi: „dlatego dołóżcie wszelkich starań i uzupełniajcie waszą wiarę cnotą, cnotę poznaniem, poznanie powściągliwością, powściągliwość wytrwaniem, wytrwanie pobożnością, pobożność braterstwem, braterstwo miłością. Jeśli je bowiem posiadacie i one się pomnażają, to nie dopuszczą do tego, abyście byli bezczynni i bezużyteczni w poznaniu Pana naszego Jezusa Chrystusa. „ (2Ptr. 1:5-8).
A teraz spójrzmy co Piotr mówi dalej: „Kto zaś ich nie ma, jest ślepy, krótkowzroczny i zapomniał, że został oczyszczony ze swoich dawnych grzechów. Dlatego, bracia, tym bardziej starajcie się umocnić wasze powołanie i wybranie. To bowiem czyniąc, nigdy się nie potkniecie. ” (2Ptr. 1:9-10).
Niech Duch Boży oświeci każdego z nas i objawi nam wielkość i bogactwo mądrości i poznanie Boga, które mamy w Chrystusie Jezusie.

Być może wśród czytających są i tacy, którzy nie mają takich odczuć. Mówią: nie wiem o czym piszesz, nie mam tej miłości do Jezusa Chrystusa, nie jestem pewien swojej przyszłości, co mam robić? Czy mogę zostać dzieckiem Bożym?
O przyjacielu, oczywiście, że możesz. Musisz tylko narodzić się na nowo. Teraz Duch Boży jest gotów dokonać tego cudu z Tobą. Pytasz: co musisz zrobić? Jesteś w stanie uczynić tylko jedną rzecz, dlatego Bóg nie wymaga od Ciebie niczego innego: uwierz w Pana Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony. Zbawienie jest darem od Boga i możesz je przyjąć tylko wiarą. A to dlatego, aby nikt się nie chwalił.
Tylko Temu, Który umarł za nasze grzechy i zmartwychwstał dnia trzeciego, należy się chwała, cześć i uwielbienie. Niech On, nasz cudowny Zbawiciel będzie uwielbiony przez Twoje nawrócenie. Przyjmij Go teraz, a będziesz miał życie wieczne.
Niech Pan pomoże Ci uczynić to teraz. Amen.

Musimy przejść przez wiele ucisków, aby wejść do Królestwa Bożego.


Czytając uważnie Dzieje Apostolskie i Listy napisane przez apostołów przekonamy się, że dzieło Boże było realizowane przez nich zgodnie z określonym planem. Należy podkreślić, że wszyscy oni trzymali się pewnej metody pracy, pomimo tego, że różnili się od siebie. Wśród nich nie było dwóch identycznych ludzi, zarówno pod względem daru, jak i charakteru, tym nie niemniej kierowali się oni jednolitymi zasadami. Jest to szczególnie widoczne w posłudze apostoła Pawła z bardzo prostego powodu, o nim najwięcej jest powiedziane i on napisał więcej Listów niż wszyscy inni razem wzięci. Dlatego, aby wiedzieć, jak należy wykonywać dzieło Boże, jakich zasad i metod powinniśmy się trzymać w dziele Bożym, najlepiej nauczy nas apostoł Paweł, zarówno swoim osobistym przykładem, jak i napomnieniami.

W dzisiejszym rozważaniu przyjrzymy się temu ważnemu pytaniu: jakie są metody i zasady realizacji dzieła Bożego? Niestety nieraz dzieło Boże cierpi, ponieważ są tacy ludzie, o których można powiedzieć to, co zostało powiedziane za dni Sędziów w Starym Testamencie: „Każdy czynił to, co było słuszne w jego oczach. „ (Sędz. 21:25). Dlatego musimy wiedzieć, co naucza Słowo Boże o tym, jak sprawować naszą posługę, aby uwielbiony był nasz Pan.

Weźmy jeden przykład, który zilustruje nam rozważany temat. W 14 rozdziale Księgi Dziejów Apostolskich mówi się o drugiej podróży misyjnej apostoła Pawła. W wersetach 20, 21 i 22 powiedziane jest: „nazajutrz zaś odszedł z Barnabą do Derbe. Kiedy głosili ewangelię temu miastu i pozyskali wielu uczniów, wrócili do Listry, Ikonium i do Antiochii; Utwierdzając dusze uczniów i zachęcając, aby trwali w wierze, i mówiąc, że musimy przejść przez wiele ucisków, aby wejść do Królestwa Bożego. „
Zauważmy, że Paweł w jednym miejscu zwiastuje dobrą nowinę, tj. głosi o tym, jak można być zbawionym, a w innych miejscach utwierdza dusze swoich uczniów. Powodem jest to, że w Derbe, gdzie głosił, on był wtedy po raz pierwszy, a w Listrze, Ikonium i Antiochii, gdzie utwierdza dusze w wierze, był już drugi raz.

Po pierwsze, Paweł zawsze głosił o zbawieniu, głosił Ewangelię zdobywając dusze dla Chrystusa. W Listrze, Ikonium i Antiochii czynił to już wcześniej, a teraz powracając do nich, on utwierdza ich w wierze. On nie pozostawia tych nowo narodzonych dzieci Bożych na łaskę losu, ale jak karmicielka troszcząca się o swoje dzieci, utwierdza ich, upomina i pociesza. Musiał stawić czoła wielu trudnościom i niebezpieczeństwom, aby odwiedzić tych, którzy nawrócili się podczas jego pierwszej podróży misyjnej. On z Bożą pomocą stawia czoło wszelkim trudnościom. Miłość do swoich „dzieci, których rodził w mękach„ sprawiła, że znosił wszelkie cierpienia tylko po to, by umocnić dusze tych młodzieńców w wierze. Wiedział, że po jego odejściu wejdą między nich „wilki drapieżne„ , które nie oszczędzą stada, że wróg dusz ludzkich – diabeł, zawsze rozgląda się, gdzie by mógł ich wyrwać i zniszczyć.

Spójrzmy, jak gorliwy jest Paweł. Jak jego serce tęskni i martwi się o stan duchowy wierzących w Tesalonikach: „chcieliśmy przybyć do was, zwłaszcza ja, Paweł, raz i drugi, ale przeszkodził nam szatan. „ - mówi im, „przeto, nie mogąc tego dłużej znieść… wysłaliśmy Tymoteusza … aby was utwierdził i dodał wam otuchy w wierze. „ (1Tes. 2:18,3:2).
Paweł w tym przypadku doszedł do wniosku, że jeśli nie jest możliwe by sam mógł przyjść do nich, więc posyła do nich swojego najwierniejszego i godnego zaufania współpracownika - Tymoteusza, aby utwierdził ich w wierze.

Pamiętamy, że gdy Paweł po raz pierwszy przybył do Tesalonik, przebywał tam tylko trzy tygodnie. Jak myślicie, czy w tak krótkim czasie mógł on utwierdzić ich w wierze? To było zupełnie nowe pole działalności ewangelizacyjnej. Oni tam nigdy wcześniej nie słyszeli dobrej nowiny. Przez te trzy tygodnie on głosił im Ewangelię, lecz w tak krótkim czasie tak bardzo nie wzmocni się tylko co nawrócone dusze, które są na samym początku drogi Pańskiej.
I tak Paweł posyła Tymoteusza z powrotem do Tesalonik, aby utwierdzić i pocieszyć braci w wierze. Tesaloniczanie byli znani ze swojej wiary. W rozdziale 1 swojego 1 Listu Paweł pisze: „wiara wasza w Boga rozkrzewiła się na każdym miejscu, tak iż nie mamy potrzeby o tym mówić. „ (1Tes. 1:8).
Ale to nie znaczy, że ich wiara nie wymagała utwierdzenia. On pragnie, aby oni byli silni i wzrastali w wierze.

A to jest właśnie drugi etap posługi robotnika Bożego. Grzesznikom my głosimy zbawienie, a wierzących musimy z łagodnością napominać w słowach zdrowej nauki. (Tyt. 1:9). Na przykład wierzącym w Efezie Paweł mógł powiedzieć: „przez trzy lata we dnie i w nocy nie przestawałem ze łzami napominać każdego z was. „ (Dzieje 20:31). Taka była metoda pracy apostoła Pawła. Dla dobra trzódki Chrystusowej on był gotów oddać swoje życie, jak pisze w jednym miejscu: „Ja bowiem na swoim ciele noszę piętna Pana Jezusa. „ (Gal. 6:17), otrzymane w posłudze dla świętych.

Paweł chciał, aby Tymoteusz nie tylko utwierdził Tesaloniczan w wierze, ale także ich pocieszył. Dlaczego? Minął prawie rok, od chwili gdy Paweł po raz pierwszy był w Tesalonikach. Z powodu ciężkich prześladowań musiał jednak opuścić to miasto. W tym czasie prześladowania tych tylko co nawróconych braci nadal szalały i to do tego stopnia, że niektórzy z nich ponieśli śmierć męczeńską. I dlatego Paweł posyła do nich Tymoteusza, aby dodać im otuchy, jak pisze: „Aby nikt się nie zachwiał wśród tych ucisków. „ (1Tes. 3:3).

Proszę zauważyć, że w tym krótkim czasie, jaki Paweł spędził w Tesalonikach, udało mu się jednak ostrzec te nowo nawrócone dusze, „że muszą przejść przez wiele ucisków, aby wejść do Królestwa Bożego. „ (Dzieje 14:22). Spójrzmy, jak do nich pisze: ”wysłaliśmy Tymoteusza …aby was utwierdził w waszej wierze i dodał wam otuchy, Żeby się nikt nie chwiał w tych uciskach. Sami bowiem wiecie, że takie jest nasze przeznaczenie. Albowiem gdy byliśmy u was, przepowiadaliśmy wam, że będziemy uciskani (prześladowani), co się też stało, jak wiecie. „ (1Tes. 3:2-4). Pomimo tego że poinformował ich o nieuchronności cierpienia w imię Chrystusa, uważał jednak za konieczne powtórzyć im tę prawdę posyłając specjalnie po to Tymoteusza „Dlatego i ja, nie mogąc tego dłużej znieść, wysłałem go, aby się dowiedzieć o wierze waszej, czy aby czasem nie zwiódł was kusiciel, a praca nasza nie poszła na marne. „ (1Tes. 3:5).

W swoim 2 Liście do tych samych wierzących mógł powiedzieć: „Tak że i my sami chlubimy się wami w zborach Bożych, waszą wytrwałością i wiarą we wszystkich prześladowaniach waszych i uciskach, jakie znosicie. „ (2Tes. 1:4).
Praca i wysiłki Pawła nie okazały się próżne. Oznacza to, że apostoł Paweł nie licząc się z niebezpieczeństwami, trudnościami i przeszkodami na drodze, napomniał tych, którzy uwierzyli w Ewangelię, że im dane jest nie tylko wierzyć w Chrystusa, ale także cierpieć za Niego. I uważał to za bardzo ważną część swojej posługi. Wiedział, że kusiciel nie śpi, ale jak ryczący lew chodzi po zborach, szukając kogo by pochwycić.

Jeśli tak, to powinniśmy powtarzać tę prawdę nie raz czy dwa, ale stale. Powiem tak, jak powiedział apostoł Piotr: „zamierzam zawsze przypominać te sprawy, chociaż o nich wiecie i utwierdzeni jesteście w prawdzie, którą macie ... że musimy przejść przez wiele ucisków, aby wejść do Królestwa Bożego. Sami bowiem wiecie, że takie jest nasze przeznaczenie. „ (2Ptr. 1:12,Dzieje 14:22,1Tes. 3:3).
Dlatego trzeba nie tylko wiedzieć, ale także stale przypominać i powtarzać, że wszyscy, którzy chcą żyć pobożnie w Jezusie Chrystusie, będą prześladowani.

Spójrzmy, jak całe Pismo począwszy od Księgi Rodzaju do Księgi Objawienia mówi, że naszym przeznaczeniem jest znosić cierpienia. Na samym początku w 3 rozdziale Księgi Rodzaju przepowiedziane jest o cierpieniach Chrystusa i prześladowaniu Kościoła: „I ustanowię nieprzyjaźń między tobą a kobietą, między twoim potomstwem a jej potomstwem; ono zdepcze ci głowę, a ty ukąsisz je w piętę. „ (1Moj. 3:15). Bóg powiedział to kusicielowi - diabłu. Bóg ogłosił nieubłaganą walkę pomiędzy Sobą a szatanem i ta zacięta walka trwa do dziś.
Księga Objawienia mówi, że Szatan będzie prowadził „walkę z resztą jej potomstwa, które strzeże przykazań Bożych i trwa przy świadectwie o Jezusie. „ tj. z Kościołem Chrystusa. (Obj. 12:17). Krwawe ślady walki tego zaciekłego wroga możemy prześledzić na wszystkich stronicach Starego i Nowego Testamentu, aż po dzień dzisiejszy.
Chrystus stale przypominał Swoim naśladowcom, że będą znienawidzeni, że będą prześladowani na świecie, ci zaś, którzy chcą iść za Nim, powinni „zaprzeć się siebie i wziąć krzyż swój„ , a to oznacza prześladowania i cierpienie. „jeżeli okazujecie cierpliwość, gdy za dobre uczynki cierpicie, to jest łaska u Boga. „ - mówi apostoł Piotr. „Do tego bowiem jesteście powołani, bo i Chrystus cierpiał za nas, zostawiając nam przykład, abyśmy szli w jego ślady. „ (1Ptr. 2:21-21).
Tak, sam Pan przypomina nam, zarówno przykładem, jak i słowem, że na świecie będziemy mieć ucisk, że będą nam złorzeczyć i prześladować nas będą i oskarżać fałszywie za wszystko co złe, ze względu na Chrystusa.

Różnica między cierpieniem wierzącego i niewierzącego jest nieporównywalna. Niewierzący zupełnie inaczej odnosi się do cierpienia, które go spotkało, niż dziecko Boże. Dla niewierzącego jest to nic innego, jak tragedia, nieszczęście, a dla chrześcijanina - błogosławieństwo. Niewierzący postrzega nieszczęście jako cios niesprawiedliwego losu, a dzieciom Bożym Pan mówi: „Błogosławieni jesteście, gdy wam złorzeczyć i prześladować was będą i kłamliwie mówić na was wszelkie zło ze względu na mnie! Radujcie i weselcie się, albowiem zapłata wasza obfita jest w niebie.„ (Mat. 5:11-12). Echo tych słów słyszymy u apostoła Piotra. Spójrzmy na nie: „Najmilsi! Nie dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy doświadczeniu waszemu, Lecz radujcie się z tego, że jesteście uczestnikami cierpień Chrystusa, abyście i podczas objawienia chwały jego radowali się i weselili. „ (1Ptr. 4:12-13). Apostoł Paweł mówi Filipianom, że cierpienie dla Chrystusa to dar Boży. „Gdyż wam dla Chrystusa dane jest nie tylko w niego wierzyć, ale też dla niego cierpieć. „ (Fil. 1:29).

A jeśli jest to dar, to powinniśmy przyjmować go z dziękczynieniem. Co więcej, dziecko Boże wie, że „wszystko współdziała dla dobra tych, którzy miłują Boga, to jest tych, którzy są powołani według postanowienia Boga. „ (Rzym. 8:28).
Tak wiedzcie, że „Błogosławieni jesteście, jeśli was znieważają dla imienia Chrystusowego, gdyż Duch chwały, Duch Boży, spoczywa na was. „ (1Ptr. 4:14). Jakie to pocieszenie dla dziecka Bożego, że nic nie może go spotkać bez woli Ojca Niebieskiego i wszystko, co go dotyczy, bez wyjątku, służy dla jego dobra.

Chociaż Paweł mówił już o tej prawdzie Tesaloniczanom, to jednak uważał za konieczne posłać do nich Tymoteusza, aby przypomniał im, by nie zwątpili w swoich cierpieniach. Dlatego i my powtarzamy tę prawdę, aby nikt z nas nie zwątpił, ale przyjmował cierpienia z dziękczynieniem, wiedząc, że dawane są hojną i łaskawą ręką Bożą. Jeśli z Nim cierpimy, będziemy także z Nim uwielbieni, z Nim też królować będziemy. Zaprawdę, „Czego oko nie widziało ani ucho nie słyszało, ani nie wstąpiło do serca człowieka, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują. „ (1Kor. 2:9).

Mój drogi przyjacielu, czy masz tę pewność, to przeświadczenie, że możesz powiedzieć: te cierpienia są dla mojego dobra? Czy widzisz rękę Bożą we wszystkich okolicznościach swojego życia?
Jaki szczęśliwy jest człowiek, który przyjął Jezusa Chrystusa jako swojego osobistego Zbawiciela, który miłuje Pana. On wie, że wszystko, co dotyczy jego ziemskiego życia, przyczynia się dla jego dobra i wie, że dla niego Pan przygotował coś tak niesamowitego i błogosławionego w życiu wiecznym, „czego oko nie widziało ani ucho nie słyszało, ani nie wstąpiło do serca człowieka. „
Tak, jego nagroda w niebie będzie wielka. Wszystko to możesz otrzymać i Ty przyjacielu, przez przyjęcie daru Bożego. Jednym spojrzeniem wiary na ukrzyżowanego Zbawiciela możesz być zbawiony i mieć życie wieczne.

Boże rozwiązanie: Usprawiedliwienie i Odrodzenie - Paul Washer


0 komentarze

Posted in

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.