RSS

Moc modlitwy.


Jak w Biblii, tak i w historii Kościoła można znaleźć czas, gdy Bóg w szczególny sposób nawiedzał Swój lud. Ten "czas ochłody " (Dzieje 3:20) możemy nazwać przebudzeniem lub wylaniem Ducha Świętego. Jestem pewien, że każde szczerze wierzące dziecko Boże oczekuje takiego dnia nawiedzenia Pana. Ale czy tylko samo pragnienie może doprowadzić do realizacji tego marzenia, z możliwością przeżycia tego błogosławieństwa? Czy mamy cierpliwie oczekiwać i mieć nadzieję, czy też powinniśmy uczynić coś ze swojej strony? Jeśli wola Boża będzie taka, że mamy doświadczyć przebudzenia, to ono tak, czy inaczej będzie i my nic nie możemy uczynić. Czy właściwe jest takie myślenie?

Badając Pismo Święte i historię Kościoła możemy zauważyć, że każde nawiedzenie Ducha poprzedzone jest modlitwą. Innymi słowy, modlitwa torowała drogę, otwierała drzwi w tych szczególnych czasach łaski Bożej. Modlitwa tworzyła sprzyjające warunki dla działań Bożych. Och, gdyby Kościół Chrystusowy zrozumiał prawdę, że jego modlitwy dają Bogu możliwość objawienia bogactwa chwały Swojej!                                                            

Przytoczmy jeden przykład. Jeśli otworzymy strony Starego Testamentu, a mam tu na myśli Księgi Prorockie, usłyszymy wołanie o przyjście obiecanego Mesjasza. Na stronach Nowego Testamentu również zauważymy tych, którzy bez przerwy dzień i noc wołają do Boga o obiecanego Mesjasza.
Na pierwszych stronach Nowego Testamentu spotykamy się z Symeonem "mężem sprawiedliwym i bogobojnym" (Łuk. 2:25), jak mówi Pismo Święte. " Temu Duch Święty objawił, iż nie ujrzy śmierci, zanim by nie oglądał Chrystusa Pana. " (Łuk. 2:26). I o nim także jest powiedziane, że " oczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty był na nim. " (Łuk. 2:25). Tutaj też, w świątyni była prorokini Anna " wdowa do osiemdziesiątego czwartego roku życia, która nie opuszczała świątyni, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. " (Łuk. 2:37).

Zauważmy, że modlitwa - to jej wierna służba. Tak, modlitwa otwiera drogę Panu. Tak było w czasie oczekiwania na pierwsze przyjście Chrystusa i najwierniejszym znakiem Jego powtórnego przyjścia będzie modlitwa - wołanie całego Kościoła: "…Przyjdź, Panie Jezu. " (Obj. 22:20). Modlitwa ta jest zapisana na ostatnich stronicach Biblii. A gdy z głębi tęskniących serc Oblubienicy Chrystusa wzniesie się ta modlitwa, to możemy być pewni, że Chrystus jest u drzwi.

Jakże wspaniałym przykładem posługi dla każdego z nas jest Jezus Chrystus! Spójrzmy, dlaczego On nie idzie czynić posługę natychmiast po Swoim chrzcie w Jordanie, gdy Duch Święty zszedł na Niego w postaci gołębicy? Przecież było to Jego namaszczenie do służby! Zamiast skierować się do ludzi, zostaje przez " Ducha zaprowadzony na pustynię, aby go kusił diabeł. " (Mat. 4:1). I spędził tam 40 dni i nocy w poście i modlitwie. Po tym czasie spędzonym w żarliwej modlitwie powrócił do Galilei, gdzie w mocy Ducha rozpoczął służbę Bożą. A w drugim rozdziale Ewangelii Mateusza Jezus daje pouczenie o modlitwie: " A wy tak się módlcie: ... Przyjdź Królestwo twoje ..." (Mat. 6:9).

Przed tym, zanim posłał Swoich uczniów by głosili Słowo, Jezus wzywa ich do modlitwy. W czasie, gdy Chrystus chodził z uczniami do miast i wsi nauczając i głosząc upamiętanie, uzdrawiając chorych, mówi się, że "…widząc lud, użalił się nad nimi, gdyż był utrudzony i opuszczony jak owce, które nie mają pasterza. Wtedy rzekł uczniom swoim: Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, aby wyprawił robotników na żniwo swoje. " (Mat. 9:36-38).

Z tych słów wynika rzecz pierwsza i podstawowa, przede wszystkim nie "idźcie" a "proście - tj. módlcie się"! Tutaj widzimy potwierdzenie prawdy, że modlitwa przygotowuje glebę do zasiania ziarna Bożego. Potrzebni są więc robotnicy i o to musimy się modlić. Nie należy się dziwić, że posłani zostali tylko ci żniwiarze, którzy modlili się o te żniwo. I o to modlił się także Chrystus. W Ewangelii Łukasza, w rozdziale drugim, czytamy: " I stało się w tych dniach, że wszedł na górę, aby się modlić, i spędził noc na modlitwie do Boga. " (Łuk. 6:12). Jak myślicie, o co się Pan modlił? Modlił się o robotników, ponieważ w następnym wersecie czytamy: " A gdy nastał dzień, przywołał uczniów swoich i wybrał z nich dwunastu, których też nazwał apostołami. " (Łuk. 6:13). Możemy zapytać: Czy Chrystus nie wiedział z góry, kogo wybiera? Bez wątpienia wiedział, tym niemniej uznał za konieczne modlić się o to całą noc.

Inny przykład ilustrujący tę prawdę możemy znaleźć w księdze Dziejów Apostolskich. W 13 rozdziale mówi się o tym, jak pierwsi misjonarze zostali posłani do pogan. A stało się to w czasie odprawiania postu i modlitwy: " W Antiochii, w tamtejszym zborze ... niektórzy prorocy i nauczyciele ... odprawiali służbę Pańską i pościli ..." (Dzieje 13:1-2). Jaka to była służba? Oni modlili się. I tak, gdy modlili się Duch Święty zszedł i powiedział: " Odłączcie mi Barnabę i Saula do tego dzieła, do którego ich powołałem. " (Dzieje 13:2).

Zauważmy, że na tym nie skończyła się ich służba. W następnym wersecie czytamy: "Wtedy [czyli po tym, jak Duch Święty powiedział im, aby oddzielili Barnabę i Szawła] po odprawieniu postów i modlitwy, nałożyli na nich ręce i wyprawili ich. " (Dzieje 13:3). Tak więc, słudzy Boży modlili się przed i po tym, jak Duch Święty objawił im Swój plan. I to była zapewne modlitwa: " Przyjdź Królestwo twoje. " (Mat. 6:9). Sam Pan żniwa posłał robotników na Swoje żniwo, ale modlitwa Jego dzieci utorowała drogę dla działań Boga. Bóg nie czyni nic bez modlitwy Swoich dzieci. Jak wielka odpowiedzialność spoczywa więc na nas!

Tę prawdę możemy odkryć patrząc także na życie proroka Eliasza. Modlitwa proroka przygotowywała grunt dla wielkiego wylania Ducha Świętego, gdy na Górze Karmel z nieba zstąpił ogień Boży. Ale zanim nastąpiły wydarzenia na Górze Karmel, na początku 18 rozdziału I Księgi Królewskiej czytamy: "Po upływie długiego czasu, w trzecim roku, doszło Eliasza słowo Pana tej treści: Idź, pokaż się Achabowi, gdyż chcę spuścić na ziemię deszcz. " (IKs.Król. 18:1). Prorok otrzymał polecenie przekazać konkretne słowo królowi Achabowi. I Eliasz poszedł wykonać to. Co spowodowało, że Eliasz był w stanie dokładnie znać słowa, które miał przekazać królowi? Modlitwa. Słowo Boże mówi: "... ci, którzy szukają Pana, rozumieją wszystko. " (Przyp. 28:5). Tym, którzy w modlitwie i jedności znajdują się z Panem, którzy Go szukają, tym Pan objawia Swoje tajemnice i posyła do nich Swoje słowo.

Ważne jest to, aby sługa Boży mógł dokładnie i jasno przekazać słowo Boże. Przez proroka Izajasza Bóg mówi: " Tak jest z moim słowem, które wychodzi z moich ust: Nie wraca do mnie puste, lecz wykonuje moją wolę i spełnia pomyślnie to, z czym je wysłałem. " (Iz. 55:11). O jakim słowie tutaj mówi Bóg? Często myślimy, że głosząc wystarczy tylko zacytować fragment z Biblii. Ale apostoł Paweł mówi: "... litera zabija, duch zaś ożywia. " (2Kor. 3:6). Głoszone słowo musi być powiedziane w mocy Ducha Świętego. To słowo musimy otrzymać od Boga - tylko wtedy to słowo nie wróci puste, a wykona to, do czego zostało przeznaczone. Jako wierni słudzy Boży musimy dokładnie wiedzieć, co Bóg chce powiedzieć przez nas.                                                                                                               

Apostoł Paweł zwraca się do wierzących w Kolosach: " A módlcie  się zarazem i za nas, aby Bóg otworzył nam drzwi dla Słowa w celu głoszenia tajemnicy Chrystusowej, z powodu której też jestem więźniem, Abym ją obwieścił, jak powinienem. " (Kol. 4:3-4). W Liście do Efezjan Paweł pisze: " W każdej modlitwie i prośbie zanoście o każdym czasie modły w Duchu… I za mnie, aby mi, kiedy otworzę usta moje, dana była mowa do śmiałego zwiastowania ewangelii. Dla której poselstwo sprawuję w więzach, abym ją mógł z odwagą zwiastować, jak to czynić winienem. " (Ef. 6:18-20). W drugim Liście do Tesaloniczan apostoł Paweł pisze: "… bracia módlcie się za nas, aby Słowo Pańskie krzewiło się i rozsławiało wszędzie, podobnie jak u was. " (2Tes. 3:1).

Czy nie wydaje się dziwne, że apostoł Paweł prosi wiernych, aby się za niego modlili? Paweł - mający głębokie poznanie Słowa Bożego, wspaniałe objawienia, prosi, aby modlono się o właściwe słowo dla niego. Przecież on napisał cały rząd Listów, które objawiały tajemnicę Ewangelii. Niemniej jednak prosi, aby modlono się o to, aby on swoimi ustami nie mówił tylko słowa, ale mówił słowo dane mu przez Boga. I oto, co on napisał do wierzących w Koryncie: " Głosimy to nie w uczonych słowach ludzkiej mądrości, lecz w słowach, których naucza Duch… " (1Kor. 2:13). Apostoł Paweł troszczy się o to, by głoszone przez niego słowo było od Boga, a to znaczy, że ​​ma je dać Duch Święty, po to by mógł " ... śmiało głosić tajemnicę Ewangelii. " (Ef. 6:19). Wierzącym w Koryncie mówi: "... gdy przyszedłem do was, bracia, nie przyszedłem z wyniosłością mowy lub mądrości … przybyłem do was w słabości i w lęku, i w wielkiej trwodze. A mowa moja i zwiastowanie moje nie były głoszone w przekonujących słowach (ludzkiej) mądrości, lecz objawiły się w nich Duch i moc. " (1Kor. 2:1,3,4).

Każdy, kto zwiastował Ewangelię doświadczył uczucia bezsilności. Czyż nie? Ale to uczucie bezsilności daje nam Duch Święty. On przypomina nam, jak bardzo jesteśmy zależni od Boga. I tutaj możemy zauważyć dziwny paradoks w życiu sługi Bożego: gdy jesteśmy słabi, to zarazem jesteśmy silni. I to uczucie bezsilności sprawia, że zwracamy się w  modlitwie o to, by Pan posłał nam Swoje słowo i dał nam pewność w głoszeniu słowa tak, jak powinniśmy.

Ta prawda tyczy się każdego dziecka Bożego. Słowo Boże mówi: "...Chrystusa Pana poświęcajcie w sercach waszych, zawsze gotowi do obrony przed każdym, domagającym się od was wytłumaczenia się z nadziei waszej, Lecz czyńcie to z łagodnością i szacunkiem..." (1Piot. 3:15-16). Jak wiele szans stracił każdy z nas, by świadczyć o Panu, dlatego, że nie byliśmy gotowi mówić o Nim w danej chwili. Czasami po prostu usta nie otwierały się, by zwiastować słowo o Chrystusie. Oto modlitwa otwiera drogę dla Ducha, aby włożył właściwe słowa w usta nasze, aby dał siłę wypowiedzieć je. Torujmy drogę modlitwą, aby Duch Święty przez nas dokonywał dzieło Boże. Tak więc niech nasze modlitwy będą stałe i konkretne. Pamiętajmy, że na konkretną modlitwę otrzymamy odpowiedź.                    

Jakie smutne słowa zostały wypowiedziane przez Pana poprzez usta proroka Izajasza: "Gdy tedy widział, że nie masz żadnego męża, aż się zdumiał, że nie masz żadnego..." (Iz. 59:16). Ale co następuje, gdy Bóg znajduje odpowiedniego człowieka? Oto jeden z przykładów.
W dziewiątym rozdziale Księgi proroka Daniela powiedziane jest: " W pierwszym roku Dariusza ... ja, Daniel zwróciłem uwagę w księgach na liczbę lat, które miały upłynąć według słowa Pana do proroka Jeremiasza, nad ruinami Jeruzalemu, to jest siedemdziesiąt lat. " (Dan. 9:1-2). Daniel zrozumiał, że wyzwolenie jego narodu jest bardzo bliskie. W tej sytuacji niejeden by pomyślał: Poczekajmy. A kiedy to się stanie, to zobaczymy. Przecież Bóg obiecał. Ale Daniel nie tak to rozumiał. Zaczął się modlić. " … błagał w poście, we włosiennicy i popiele. " , "... modliłem się do Pana, mojego Boga, wyznawałem i mówiłem…" (Dan. 9:3-4). Dwadzieścia jeden dni przebywał w modlitwie, zanim otrzymał odpowiedź. " Danielu - mówi do niego Anioł Pański - oto wyszedłem, aby dać ci jasne zrozumienie. Gdy zacząłeś zanosić błaganie, wyszło słowo, a ja przyszedłem, aby ci je oznajmić, bo jesteś bardzo miły; uważaj więc na słowo i zrozum widzenia! " (Dan. 9:22-23).

Rezultatem tej modlitwy był cały ciąg zdarzeń. Modlitwa Daniela wprawiła w ruch moce, które wpływały nie tylko na lud Boży, lecz także na pogańskich królów i ich państwa, włączając w to najpotężniejsze imperium w owym czasie. Daniel nie mógł sam zmienić losów swego narodu, ale wiedział, Kto mógł to uczynić i zwracał się do Niego w modlitwie. Z jednej strony zupełna bezsilność człowieka by zmienić coś; z drugiej strony – jaka wielka siła! Daniel miał do czynienie z Tym, w rękach Którego życie i tchnienie każdego człowieka, w rękach Którego " Serce króla ... jest jak strumienie wód; on je kieruje dokąd chce. " (Przyp. 21:1).

Teraz powiedzmy sobie: czy to jest bezsilność, gdy człowiek ma do czynienie z Panem nieba i ziemi! W odpowiedzi na modlitwę Daniela wyjdzie dekret z tronu Najwyższego i historia po raz kolejny pokaże, że ​​serce króla jest w rękach Wszechmogącego " On jak strumienie wody, skieruje je dokąd chce. " Rezultatem modlitwy Daniela 50 000 jeńców zrzucając swoje okowy z powrotem powróciło do domu! Modlitwa Daniela utorowała drogę i pozwoliła wypełnić się Słowu Boga wypowiedzianemu przez proroka Jeremiasza.

Drogi przyjacielu: Czy modlisz się nieustannie? Dołącz ze swoją modlitwa do tych, którzy wołają do Pana dzień i noc prosząc o przebudzenie. Nie zwracaj uwagi na swoją bezsilność, oczekuj działań od Tego, Który powiedział: "…Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi." (Mat. 28:18). Drzwi, które są teraz zamknięte, On może otworzyć. Zaufaj Mu – i módl się!

Wiara i posłuszeństwo.


Dziś chciałbym rozpatrzyć jedną z najważniejszych wartości w życiu każdego człowieka. Podstawą życia człowieka wierzącego jest wiara. Być może brzmi to zbyt prosto, ale z jakiegoś powodu wielu chrześcijan zapomina o tym. Jeśli jesteśmy wierzącymi, to musimy wiedzieć, że wiara jest istotą naszego życia duchowego. Wiara w Jezusa Chrystusa daje nam zbawienie, gdy się nawrócimy i uznamy Go Panem naszego życia. Jesteśmy powołani, aby żyć wiarą w Niego każdego dnia. Oto co jest napisane w Księdze Hebrajczyków: „ Sprawiedliwy mój z wiary żyć będzie; Lecz jeśli się cofnie, nie będzie dusza moja miała w nim upodobania. Lecz my nie jesteśmy z tych, którzy się cofają i giną, lecz z tych, którzy wierzą i zachowują duszę. ” (Hebr. 10:38-39).

Żyć wiarą - to znaczy budować ją każdy dzień, a nie tylko w niedzielę i święta. Bóg nie wymaga od nas, abyśmy czynili coś skomplikowanego. Często koncentrujemy się na tym, co u Boga jest mało istotne, a potem dziwimy się dlaczego tak ciężko nam służyć Bogu. Jeśli nie będziemy koncentrować się na wierze, a cały czas będziemy próbowali swoimi siłami wypełnić Boże przykazania, doznamy porażki. Nowy Testament nie zawiera się w tym, że my teraz mamy wypełniać bardziej uproszczone Prawo własnymi siłami (komuś może wydawać się ono bardziej skomplikowane).

Bóg dał nam klucz, którym możemy otworzyć wszystkie Jego drzwi. Ten klucz - to wiara. Wiarą możemy czynić to, co niemożliwe: na przykład, zacząć miłować swoich wrogów. Wielu chrześcijan oddziela wiarę od wypełniania przykazań, myśląc, że wiara jest ograniczona tylko do tego, aby trzymać się określonego wyznania. Niektórzy poszli jeszcze dalej i po przeczytaniu w Piśmie Świętym niektórych stwierdzeń na temat wiary zaczęli postrzegać ją jako sposób na uzyskanie od Boga doczesnych, ziemskich korzyści.

Ale to wszystko - tylko część naszych prób wiary. Wiarą otrzymujemy od Boga wszystko to, co nam jest niezbędne w życiu na tym świecie, a przede wszystkim duchową siłę, aby czynić Jego wolę. „ Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was; Nie z uczynków, aby się kto nie chlubił. Jego bowiem dziełem jesteśmy, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, do których przeznaczył nas Bóg, abyśmy w nich chodzili. ” (Ef. 2:8-10).

Wiarą jesteśmy zbawieni i rodzimy się na nowo. Ale na tym nie kończy się wiara, to dopiero początek. Zaczynamy codziennie chodzić z Bogiem i widzimy, że wiele w naszym życiu musi zostać zmienione. Jak zachodzą te zmiany? Przez wiarę! Nam potrzebna jest wiara by odrzucić nasze grzeszne przyzwyczajenia. Potrzebujemy wiary by przestać się bać. Potrzebujemy wiary by nie upadać na duchu z powodu udręk, a radować się w każdych okolicznościach. Wszelkie przejawy Bożej łaski, której my potrzebujemy dostępne są nam przez wiarę. Ale wymaga to od nas pewnego wysiłku i wiedzy.

Patrząc na swoje życie, a także obcując z wiernymi widzę coraz bardziej, że nasze nieposłuszeństwo Bogu w tej lub innej sferze naszego życia związane jest przede wszystkim z jednym problemem, który zwie się - niewiara. To znaczy, my nie czynimy tego, do czego jesteśmy powołani, przede wszystkim nie dlatego, że nie chcemy, ale dlatego, że nie wierzymy, że przyniesie to nam jakiś pożytek lub że mamy siłę, by to uczynić.

W Liście do Hebrajczyków możemy przeczytać, że nieposłuszeństwo Bogu jest bezpośrednio związane z niewiarą: „ Kto to byli ci, którzy usłyszeli, a zbuntowali się? Czy nie ci wszyscy, którzy wyszli z Egiptu pod wodzą Mojżesza? Do kogo to miał wstręt przez czterdzieści lat? Czy nie do tych, którzy zgrzeszyli, a których ciała legły na pustyni? A komu to przysiągł, że nie wejdą do odpocznienia jego, jeśli nie tym, którzy byli nieposłuszni?

Widzimy więc, że nie mogli wejść z powodu niewiary. ” (Hebr. 3:16-19). Mowa jest tu o Izraelitach, którzy wyszli z Egiptu, a którzy nie mogli wejść do Ziemi Obiecanej. W 18 wersecie powiedziane jest, że Bóg przysiągł w gniewie Swoim, że nie wejdą ci, którzy byli nieposłuszni. W 19 wersecie powiedziane jest, że nie mogli wejść do ziemi Kanaan z powodu niewiary. Tak więc widzimy, że lud Izraela – to lud nieposłuszny Bogu, nie słuchający Jego Słowa, ciągle buntujący się przeciw Jego woli. Dalej zaś wskazana jest przyczyna nieposłuszeństwa. Oni nie uwierzyli Bogu. To był ich główny problem i ich zły wybór.                                                                                                                 

Musimy zrozumieć, że wiara – to decyzja. Bóg proponuje nam, by zaufać Mu, polegać na Nim. A my wybieramy, czy uwierzymy, czy też nie.                                                                Patrząc na przeszłość ludu Izraela i dokonując psychoanalizy ich postępowania można stwierdzić, że oni pozostali z mentalnością niewolnika, która to nie dała im ujrzeć siebie jako zwycięzców i wolnych ludzi.                                                                                                Jednak to niczego nie zmienia. Możemy patrzeć na swoją przeszłość i powiedzieć: " Tak, uważam, że trudno mi zawierzyć Bogu, ponieważ nie miałem dobrych rodziców, którym mogłem zaufać. " Albo: " Jako dziecko byłem upokarzany i poniżany i teraz nie mogę ujrzeć siebie jako zwycięzcę. " Patrząc na swoja przeszłość możemy znaleźć wiele obiektywnych powodów dlaczego u nas to, lub coś innego nie wychodzi. Jednak wiara w Boga, ufanie Bogu stawia nas przed prostym wyborem, takim, jaki mieli Izraelczycy: albo zawierzymy i zaufamy Bogu, albo pozostaniemy "realistami", którzy ciągle widzą wszystko czarno i nie wierzą.                                                                                                                 

Spośród tysięcy, z pokolenia, które wyszło z Egiptu w wieku powyżej 20 lat tylko dwóch weszło do ziemi obiecanej – Kanaanu! Jozue i Kaleb będąc takimi samymi niewolnikami, jak wszyscy inni, zdecydowali, że zawierzą Bogu i Jego obietnicy. Dokonali prawidłowego wyboru. Wybór ten określił ich dalszy los. Czy było łatwo? Nie! Zwłaszcza, że ​​musieli wędrować ze wszystkimi czterdzieści lat przez pustynię. Ale ujrzeli to, co było Bożą obietnicą, a dlatego, że zaufali Bogu.                                                                                          

Jaka by nie była nasza przeszłość, to my sami musimy podjąć decyzję: mamy zawierzyć Bogu, czy też nie. Nie przeszłość decyduje o naszej przyszłości, ale nasza wiara, a o tym możemy zdecydować już dziś. Im gorsza była nasza przeszłość, im więcej mamy złych doświadczeń, tym większą mamy możliwość uchwycenia się wiarą tego, co jest lepsze, tego, co Bóg nam proponuje.

Dlatego wielu ludzi, których w życiu spotkało coś dobrego myśli, że łaska tak i będzie spływała na nich całe życie i nie widzi potrzeby poznania woli Boga. I mówię nie tylko o niewierzących, ale i chrześcijanach, którzy w codziennym życiu przyzwyczaili się polegać tylko na sobie i swoim otoczeniu. Czy tak trudno jest słuchać Boga? Czy ciężko jest wypełniać Jego wolę? Tak. Można nawet powiedzieć, że jest to prawie niemożliwe. Ale gdy zdecydujemy się zaufać Mu, to otrzymujemy siłę do uczynienia tego, co jest niemożliwe. To jest istota wiary. Dlatego w Liście do Hebrajczyków powiedziane jest: „Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu; kto bowiem przystępuje do Boga, musi uwierzyć, że On istnieje i że nagradza tych, którzy Go szukają. ” (Hebr. 11:6).

Jak byśmy nie próbowali i nie starali się podobać Bogu, nie uda, jeśli nie uwierzymy. Ile byśmy się nie modlili, jak długo nie pościli, ile razy w tygodniu uczestniczyli w nabożeństwach, wszystko będzie bezużyteczne, jeśli nie ufamy Bogu, nie wierzymy Jego Słowom, nie pokładamy w Nim nadziei. W Liście do Rzymian mówi się o każdym wierzącym: „ Powiadam bowiem każdemu spośród was, mocą danej mi łaski, by nie rozumiał o sobie więcej, niż należy rozumieć, lecz by rozumiał z umiarem stosownie do wiary, jakiej Bóg każdemu udzielił. ” (Rzym. 12:3).                                                                

Każdemu z nas dana jest łaska według miary daru Chrystusowego. Nie może być tak, że ktoś wierzy w Jezusa Chrystusa jako Syna Bożego, który umarł za nasze grzechy i zmartwychwstał, a nie może uwierzyć w to, że Bóg może człowieka wzmocnić, uzdrowić  i pomóc w tym ziemskim życiu. Tak jest tylko wtedy, gdy nie poznaliśmy prawdy i nie wiemy, że Bóg chce pomóc, że Bóg za nami, a nie przeciwko nam. Jeśli ktoś zna Słowo Boże, a mówi, że nie może uwierzyć – to można go przyrównać tylko do ślepca.

Podam przykład. Jeśliby mnie poproszono, abym podniósł sztangę ważącą dwieście kilogramów, to nie mógłbym tego wykonać. Powiedziałbym, że to jest dla mnie za ciężkie, fizycznie niemożliwe. Ale wiara w Słowo Boże nie jest taką sztangą. Ona nie jest takim ciężkim brzemieniem. Wręcz przeciwnie, gdy wierzymy w Boga, gdy trzymamy się Słowa Bożego, Jego obietnic, wszystko, co wydaje się niemożliwe, staje się dostępne i łatwe. Dlatego Jezus powiedział: „... Jeżeli coś możesz, to: Wszystko jest możliwe dla wierzącego.” (Mar. 9:23).

Człowiek modlitwy.


W 130 Psalmie powiedziane jest: " W Panu pokładam nadzieję, Dusza moja żyje nadzieją. Oczekuję słowa jego. Dusza moja oczekuje Pana, Tęskniej niż stróże poranku, bardziej niż stróże poranku." (Ps. 129:5-6).                                                                                                Zazwyczaj słowa " ufać" i "oczekiwać" w Biblii używane są jak synonimy. Jeśli zajrzymy do oryginału, to przekonamy się, że poprawne jest korzystanie z jednego, jak i z drugiego słowa. Oczekiwać Pana – to znaczy zaufać Mu, a ufać Panu - to oczekiwać Go. Oczekiwać czasu przyjścia, oczekiwać spełnienia Jego słów, oczekiwać Jego działań. W Swoim słowie Bóg nieustannie wzywa nas do oczekiwania.

Co się dzieje, gdy nie oczekujemy i nie ufamy Panu? Wtedy doznajemy całkowitego niepowodzenia. W 106 Psalmie przedstawiony jest taki przypadek. Powiedziane jest o narodzie Bożym, że: "…szybko zapomnieli o jego czynach, nie pokładali nadziei w radzie jego ... oni buntowali się  i upadali przez winy swoje. " (Ps. 105:13,43). Pamiętamy, jak cudownie Pan wybawił lud Izraela i obiecał im, że zapewni wszystko co niezbędne do życia. Ale przy pierwszej próbie na pustyni zapomnieli o Jego dziełach, zamiast oczekiwać Jego słowa, prosić Go o radę, oni postępowali nierozumnie według swoich pożądliwości i swoich myśli. " Oni ciągle kusili Boga w swym sercu… " (Ps. 78:18).

Czy to nie w tym tkwi przyczyna większości naszych grzechów? My nie pokładamy nadziei w Jego radzie, a postępujemy za radą swego serca. A co mówi Słowo Boże o ludzkim sercu? " Podstępne jest serce bardziej, niż wszystko inne, i zepsute ..." (Jer. 17:9). Król Salomon mówi zaś: " Kto ufa własnemu sercu, ten jest głupi ... " (Przyp. 28:26).                                   Ale w tym trudnym okresie byli także wierni mężowie Boży. Podam jeden przykład. Starotestamentowy bohater wiary – Jozue, syn Nuna.

W 11 rozdziale Listu do Hebrajczyków, który nazywany jest rozdziałem bohaterów wiary jest wzmianka o pierwszym wielkim zwycięstwie ludu izraelskiego w ziemi obiecanej – w Kanaanie, gdy padły mury miasta Jerycho: " Przez wiarą runęły mury Jerycha, okrążane przez siedem dni. " (Hebr. 11:30). Wódz wybranego narodu – Jozue ufał Panu oczekując Jego rady, w rezultacie czego - było wielkie zwycięstwo. Jego wiara spowodowała, że padły mury Jerycha. I po tak wielkim zwycięstwie lud Izraela poniósł porażkę w walce ze słabszym przeciwnikiem.

W Księdze Jozuego, w rozdziale 7 czytamy: " I wysłał Jozue mężów z Jerycha do Aj ... i rzekł do nich: Idźcie i przeprowadźcie wywiad w tej ziemi. Mężowie ci poszli i przeprowadzili wywiad w Aj. " (Joz. 7:2). I co czyni dalej Jozue? Szuka rady u ludzi, a nie u Pana. Czytamy w następnym wersecie: "I kiedy wrócili do Jozuego rzekli do niego: Niech nie wyrusza cały lud. Niech wyruszy około dwóch lub trzech tysięcy mężów i uderzy na Aj; Nie trudź tam całego ludu, bo tamtych jest niewielu. " (Joz. 7:3).

Na pierwszy rzut oka, dobra i sensowna rada. Po co tracić wszystkie siły na małą garstkę ludu? Wszakże lud Izraela z powodzeniem poradził sobie z Jerychem, a ten Aj – to dla nich nic wielkiego. Tak, w porównaniu do Jerycha, Aj było niewielką fortecą, ale decyzję o ataku na Aj była podjęta bez rady z Panem. Jozue nie wiedział o tym, że bez względu na to, jak słaby jest nieprzyjaciel, to klęska i tak jest nieunikniona. Zwycięstwo było niemożliwe, ponieważ Izrael zgrzeszył i naruszył przymierze Boże. Jeśliby Jozue poradził się Pana, Pan wskazał by grzech Achana (Joz. 7:1,11-13). Po pierwsze, należało wyeliminować grzech: "usunąć spośród siebie to, co jest obłożone klątwą ", a dopiero potem Pan rzekł do Jozuego: "... wyrusz do Aj. Patrz oto Ja wydam w twoje ręce króla Aj, ​​z jego ludem ..." (Joz. 8:1).

Tak, kochani, kim byśmy by nie byli, jaki wzrost duchowy byśmy nie osiągnęli, zawsze jesteśmy w niebezpieczeństwie, jeśli będziemy słuchać głosu naszego serca, zamiast na początku zwrócić się o radę do Boga. Pamiętajmy co mówi Pismo Święte: "... kto mniema, że stoi, niech baczy, aby nie upadł. " (1Kor. 10:12).

Zwróćmy się teraz do I Księgi Królewskiej by kontynuować rozważania nad historią proroka Eliasza. 18 rozdział tej Księgi rozpoczyna się od tych słów: "Po upływie długiego czasu, w trzecim roku, doszło Eliasza słowo Pana tej treści: Idź, pokaż się Achabowi, gdyż chcę spuścić na ziemię deszcz. " (IKs.Król. 18:1). Ten werset pokazuje, że życie Eliasza wyróżniało się czymś szczególnym. Nie możemy nie zauważyć tego, że Eliasz był człowiekiem modlitwy. Właśnie to, wyróżniało go spośród wszystkich innych proroków, którzy nie czcili Baala. A było ich siedem tysięcy, oprócz stu proroków, których Obadiasz: "ukrył ... po pięćdziesięciu w pieczarach i żywił ich chlebem i wodą. " (IKs.Król. 18:4). I tylko jednego Eliasza Bóg mógł użyć do wypełnienia Swoich planów. Dlaczego tylko Eliasza? Ponieważ Eliasz przebywał zawsze w jedności z Panem, przebywał w Jego obecności i oczekiwał słowa Pana. Apostoł Jakub w swoim Liście mówi: "Eliasz był człowiekiem podobnym do nas i modlił się usilnie, żeby nie było deszczu; i nie było deszczu na ziemi przez trzy lata i sześć miesięcy. Potem znowu modlił się i niebo spuściło deszcz, i ziemia wydała swój plon. " (Jak. 5:17-18).

Modlitwa w życiu Eliasza - to podstawa jego wiary. On nie tylko mówił słowa modlitwy, ale całym sobą był zanurzony w modlitwie. Jego modlitwa była pewna i konkretna: "…modlił się usilnie, żeby nie było deszczu…" (Jak. 5:17). I jego modlitwa została usłyszana przez Boga. Trzy lata i sześć miesięcy nie było deszczu. Później u niego była także konkretna prośba, by Pan zesłał deszcz. I ta modlitwa została wysłuchana. Co on czynił w przeciągu tych trzech i pół roku w czasie swojego przebywania nad potokiem Charyt i w Sarepcie Sydońskiej? Z pewnością modlił się cały ten czas i oczekiwał słowa od Pana. Człowiek, który w modlitwie oczekuje słowa od Pana staje się przydatnym sługą Bożym. On jest " naczyniem do celów zaszczytnych, poświęconym i przydatnym dla Pana…" (2Tym. 2:21).

Czytając Biblię zauważymy, że każdy człowiek, którego Bóg używał do Swojego dzieła, był człowiekiem modlitwy, człowiekiem oczekiwania. Bóg nie może użyć człowieka, który się nie modli. Dlatego nie przez przypadek Eliasz słyszał głos Boga: "… Idź, pokaż się Achabowi, gdyż chcę spuścić na ziemię deszcz. " (IKs.Król. 18:1). Jedyną osobą, która mogła usłyszeć, co dalej powie Bóg, był Eliasz. Dlaczego? Dlatego, że jego słuch był zawsze nakierowany na " boską falę ", bo w modlitwie miał stały kontakt z Bogiem.

Tak, modlitwa sprawia to, że ​​człowiek jest w stanie poznać wolę Bożą dokładnie, jasno i precyzyjnie i modlitwa daje mu siłę do wypełniania słowa, które słyszał. Napisane jest, że jak tylko powiedziane było mu słowo, Eliasz poszedł pokazać się Achabowi. On mógłby znaleźć wiele powodów, które powstrzymały go uczynić to. Przecież przez te trzy lata wszyscy słudzy króla Achaba i jego żony Jezebeli byli zajęci jego poszukiwaniem. Został on uznany za wroga ludu. I oto teraz nagle musi stanąć przed królem. Jest to równoznaczne z tym, że on dobrowolnie idzie prosto w paszczę lwa. Ale Eliasz znał swojego Boga. Wiedział, że jeśli Pan nakazał mu iść, więc teraz nastał czas, aby iść. Eliasz to błogosławiony człowiek, " znający głos trąby ", a o takich ludziach powiedziane jest, że chodzą w światłości oblicza Boga (patrz Ps. 88:16).

Wiemy, że apostoł Jan będąc na wyspie Patmos "…w dzień Pański popadł w zachwycenie i usłyszał za sobą głos potężny, jakby trąby… " , który mówił do niego. Człowiek modlitwy słyszy głos Boży i on dla niego jest wyraźny i potężny. Ludzie wokół niego słyszą grzmot, nieokreślony dźwięk, hałas, a człowiek modlitwy słyszy głos Boży na tyle jasny, że jest jak głos trąby.

Pamiętajmy, że u Boga nic nie dzieje się bez modlitwy. Modlitwa pozwala nam nie tylko wypełnić wolę Bożą, ale także toruje drogę, przygotowuje grunt dla działania Ducha. Tak więc cel modlitwy -  to wypełnienie woli Bożej.

I tu pojawia się pytanie: Czy nasza modlitwa może wpłynąć na Boga? Na to pytanie możemy odpowiedzieć i "tak" i "nie". Nic nie może zmienić zamiarów Boga, ale na Jego działania może mieć wpływ modlitwa. Chrystus powiedział: " Proście, a będzie wam dane ..." (Mat. 7:7). Zamiar Boga - dać nam, jednak, aby uzyskać to, musimy prosić. Nasza modlitwa faktycznie nic nie zmienia od strony Bożej. Ona tylko daje Bogu możliwość uczynienia nas zdolnymi przyjąć to, co On zamierza nam dać.

Apostoł Jan w swoim pierwszym Liście mówi: " Taka zaś jest ufność, jaką mamy do Niego, iż jeśli prosimy o coś według jego woli, wysłuchuje nas. A jeżeli wiemy, że nas wysłuchuje, o co prosimy, wiemy też, że otrzymaliśmy już od niego to, o co prosiliśmy. " (1Jana 5:14-15). A przez proroka Izajasza Bóg mówi: " A zanim zawołają, odpowiem im, i podczas, gdy jeszcze będę mówić, Ja już ich wysłucham. " (Iz. 65:24). Bóg pragnie błogosławić Swój lud. On chce dać nam przebudzenie. Jego zamysły o nas, to - " myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować nam przyszłość i natchnąć nadzieją. " (patrz Jer. 29:11.). Ale aby to wypełnić, On potrzebuje ludzi, którzy gotowi są poświęcić siebie tej najwyższej służbie – służbie modlitwy. Modlitwa toruje i przygotowuje drogę dla działań Bożych. " Gdy będziecie mnie wzywać i zanosić do mnie modły, wysłucham was. A gdy mnie będziecie szukać, znajdziecie mnie. Gdy mnie będziecie szukać całym swoim sercem. " (Jer. 29:12-13).

Dziś Bóg szuka takich ludzi. Chociażby jednego człowieka. Jak bardzo dzisiaj potrzebujemy przebudzenia! I nie ma znaczenia, czy żyjemy na Zachodzie czy na Wschodzie. Wszędzie panuje bezbożność, bezprawie, przemoc i całkowity rozkład moralny. Bóg przez cały czas szuka ludzi, którzy będą łączyć się w modlitwie o przebudzenie. Bóg potrzebuje ludzi, którzy poświęcą się modlitwie. " Szukałem między nimi człowieka ... lecz nie znalazłem." (Ez. 22:30) - cóż za smutne słowa. Czy to możliwe, że dziś wśród nas nie ma takich osób?

Przypomnijmy zdarzenie, gdy Bóg w gniewie Swym chciał wytracić lud Izraela za ich grzechy? Dlaczego Pan odmienił Swoje słowo? Dlatego, że za lud wstawił się Mojżesz, człowiek modlitwy. Czterdzieści dni przebywał w obecności Bożej na Górze Synaj, a w tym samym czasie lud Boży odszedł od Swojego Boga. W 105 Psalmie powiedziane jest: " Przeto byłby ich wygubił, jak zamyślał, gdyby nie Mojżesz, wybraniec jego, który stanął w wyłomie przed nim, aby odwrócić gniew jego Tak, aby ich nie wytracił. " (Ps. 106:23).    Prawda ta odnosi się nie tylko do kraju, w którym żyjemy, lecz także do wszystkich sfer życia człowieka: osobistego, rodzinnego, religijnego. Nic wcześniej nie może wydarzyć się zanim nie będzie modlitwy. Widzimy to w historii Eliasza. W tym mrocznym okresie historii Izraela kraj został wyratowany od całkowitego upadku duchowego, ponieważ Bóg znalazł człowieka modlitwy.

Tak, Bóg szuka takiego człowieka modlitwy. Jego słowa: " Szukałem między nimi człowieka ... lecz nie znalazłem. " – odnoszą się do wszystkich bez wyjątku, czy to jest mężczyzna , czy kobieta. Bóg nie powiedział, że szuka mężczyzny, On szuka "CZŁOWIEKA". Ten człowiek może być wykształcony lub niewykształcony, może być młody lub w podeszłym wieku – to nie jest ważne. Ważne jest, aby ten człowiek był człowiekiem modlitwy!

Chciałbym jeszcze wspomnieć o jednym wielkim proroku Starego Testamentu - Samuelu. To właśnie od niego zaczyna się czas nowego odrodzenia duchowego ludu Bożego. Biblia tak opisuje czas, gdy w historii narodu Izraela pojawił się Samuel: "... Słowo Pańskie było w tych czasach rzadkością, a widzenia [czyli objawienia Boże] nie były rozpowszechnione. " (IKs.Sam. 3:1).

Zastanówmy się, czy w tym okresie historii Izraela pojawienie się Samuela, który stał się wielkim prorokiem i duchowym przywódcą ludu Bożego było przypadkowe? Oczywiście, że nie! Ta historia zaczyna się jeszcze zanim pojawił się prorok. Zaczyna się od Anny, matki Samuela. W pierwszej Księdze Samuela, w pierwszym rozdziale spotkamy kobietą o imieniu Anna. Wszystko zaczęło się właśnie od niej. Anna nie miała dzieci, jak jest napisane: "... Pan uczynił ją bezpłodną. " (IKs.Sam. 1:5). Lecz ona tak bardzo chciała mieć syna. Czytamy, jak ona wylewała gorzkie łzy dzień i noc, modląc się o to do Boga. Mąż, który ją kochał, nie rozumiał Anny: " I rzekł do niej Elkana, jej mąż: Anno, dlaczego płaczesz i dlaczego nie jesz? Dlaczego smutne jest twoje serce? Czy ja nie jestem lepszy dla ciebie niż dziesięciu synów?" (IKs.Sam. 1:8). Biblia nie mówi nam, co Anna mu odpowiedziała, ale w żalu swym nadal wylewała gorzkie łzy i modliła się do Pana. Była już w takiej desperacji, że ślubowała Bogu, że: jeśli On da jej męskiego potomka, to poświęci syna Panu po wszystkie dni jego życia. I Bóg wysłuchał modlitwy Anny: dał jej syna. Anna dała mu na imię Samuel, co oznacza " Bóg wysłuchał ".

W Bożym planie było - dać Swojemu ludowi proroka. Bogu potrzebny był pośrednik - człowiek modlitwy, który stanął by w wyłomie za swój kraj i za swój lud. I w tym krytycznym okresie w historii narodu izraelskiego Bóg pierwszy raz znajduje kobietę modlitwy i w odpowiedzi na jej modlitwy daje jej syna, który będzie wielkim prorokiem wybranym przez Boga. Tak więc modlitwa Anny utorowała drogę dla działań Ducha Bożego rozpoczętą poprzez Samuela w całym ludzie Bożym. Na koniec 3 rozdziału 1 Księgi Samuela powiedziane jest: " I rósł Samuel, a Pan był z nim. I żadnego z słów jego nie pozostawił nie spełnionym. I dowiedział się cały Izrael od Dan aż do Beer-Szeby, że Samuelowi zostało powierzone być prorokiem Pana. " (IKs.Sam.  3:19-20). Tak, Bóg znalazł człowieka - człowieka modlitwy. Anna modliła się o syna, a Bóg znalazł w nim człowieka, którego mógł teraz użyć. Smutek, żal i łzy Anny zamieniły się w ogromne błogosławieństwo nie tylko jej osobiste, ale przede wszystkim całego narodu. Swój żal ona przemieniła w modlitwę, a jej modlitwa z kolei utorowała drogę dla szerokich działań Ducha Bożego wśród ludu Izraela.

Drogi bracie i siostro pamiętaj, że Bóg zawsze szuka człowieka modlitwy. Pytasz: Jak mogę stać się takim człowiekiem modlitwy. Anna silnie pragnęła mieć syna i z tym pragnieniem ona przyszła do Boga w modlitwie. Przemieniła swoje pragnienie w modlitwę. Tak więc niech Twoja modlitwa będzie osobistym pragnieniem, ważne jest, abyś nieustannie modlił się i wierzył. I w swoim czasie Bóg odpowie na Twoją modlitwę i ześle Swoje błogosławieństwo. Gdy się modlimy Duch Boży " według mocy działającej w nas potrafi daleko więcej uczynić ponad to wszystko o co prosimy albo o czym myślimy. " (Ef. 3:20). Pamiętaj, kto prosi, otrzymuje!                                                                                                     Chwała Bogu za Jego wielkie miłosierdzie.

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.