Apostoł Marek
Dwa razy w 12 rozdziale Dziejów Apostolskich napotykamy imię osoby, dla której chciałbym poświęcić dzisiejsze rozważania. Imię tego człowieka Jan, zwany zaś jest Markiem. W innych miejscach w Nowym Testamencie Marek wspomniany jest kilka razy, ale w bardzo krótkich słowach. Niemniej jednak na podstawie tych fragmentów można nie tylko sporządzić dość dokładną charakterystykę tego człowieka, ale przede wszystkim dzięki tym miejscom możemy prześledzić, jak Pan w Swoim nieskończonym miłosierdziu i łasce obchodzi się z tym nieśmiałym i bojaźliwym młodym człowiekiem. Z tchórzliwego uciekiniera Bóg czyni bohatera, dla Swojej chwały. Jest to historia człowieka, który rozpoczął swoją drogę porażką, a zakończył ją wielkim powodzeniem i sukcesem. Ta historia z jednej strony jest dla nas wszystkich ostrzeżeniem, z drugiej strony dodaje otuchy i zachęty.
Historia apostoła Marka zaczyna się tej nocy, gdy po wieczerzy paschalnej Chrystus z uczniami udaje się do ogrodu Getsemane. Zdrajca Judasz znając miejsce, gdzie Zbawiciel często oddalał się na modlitwę, prowadzi wąskimi uliczkami śpiącej Jerozolimy kapłanów i żołnierzy by pochwycić Chrystusa. W tym samym czasie w jednym z domów tego miasta leży bezsennie młodzieniec. On ma przeczucie, że coś przerażającego może się za chwilę wydarzyć. Te przeczucia związane są z osobą, z którą spotykał się niejednokrotnie i którą kochał tak mocno jak nikogo innego na świecie. To Jezus z Nazaretu.
I nagle słyszy z oddali zbliżające się w jego kierunku kroki. Idzie grupa ludzi rozmawiając o czymś wzburzonym głosem między sobą. Ci ludzie nie mają dobrych zamiarów. W blasku ich pochodni on zaczyna rozróżniać jakieś twarze. A któż to idzie na ich czele? Przecież to Judasz, jeden z uczniów mojego Nauczyciela. Co on robi w tym towarzystwie wrogów Jezusa? Powinienem jak najszybciej; natychmiast ostrzec Nauczyciela! Pewnie jest w ogrodzie Getsemane, Judasz zna to miejsce i prowadzi tam tych ludzi. Ale ten młody człowiek waha się co czynić i stopniowo uspokaja się. Być może jeszcze nie jest tak strasznie, wszak uczucia mogą czasami zmylić. Kładzie się, lecz niespokojne myśli nie dają mu spać. Ponownie z daleka słyszy hałas idącego tłumu, ale tym razem większy niż przedtem. On wstaje z łóżka, patrzy przez otwarte okno i nagle wszystko staje się mu jasne. Teraz trzeba ratować Nauczyciela! Narzuciwszy na swoje nagie ciało prześcieradło on wybiega z domu. Dreszcz przebiega przez ciało nie z zimna, ale ze strachu i emocji. Przyłącza się do tłumu, widzi jak prowadzą jego ukochanego Nauczyciela. Ale zostaje zauważony. Kim jest ten młody człowiek - pytają? Dlaczego jest tylko owinięty w białe prześcieradło? Jeden z żołnierzy stara się go pochwycić, ale on w tym momencie wyrywa się i pozostawiając nakrycie ucieka nagi. Jest to pierwszy fragment w którym czytamy o naszym bohaterze.
Tak, w tym czasie, kiedy wszyscy przyjaciele opuścili Chrystusa, w tym jego uczniowie, ten młody człowiek miał możliwość stanąć po stronie Chrystusa. Ale tej nocy w swojej pierwszej próbie, w pierwszej danej szansie stać się "naśladowcą" Marek poniósł całkowitą porażkę. On - jak powiedział w swojej Ewangelii Marka - pozostawił prześcieradło i uciekł nagi. " (Mar. 14:52). Ten biedny młodzieniec jest bojaźliwym tchórzem, człowiekiem bez hartu ducha - tak wygląda on na pierwszej stronie swojej biografii.
Ale jego historia życia na tym nie kończy się. 15 lat milczenia i po tym czasie wspomniany jest na nowo. On nie jest już chłopcem, dojrzał, jest 15 lat starszy, ma już duże doświadczenie - tak myśli każdy młody człowiek. Jeśli chodzi o to, co stało się tamtej nocy, to winien był nie tylko on, przecież wszyscy opuścili Jezusa i uciekli. Ale tak się złożyło, że ktoś uważa, że można dać temu młodemu człowiekowi nową szansę. A jest nim niezwykły człowiek – jego wuj Barnaba, o którym Biblia mówi, że: " Był to mąż dobry i pełen Ducha Świętego i wiary. " (Dzieje 11:24). Bierze on pod swoje skrzydła Marka i kieruje jego stopy na właściwą drogę. Swego bratanka Marka Barnaba zabiera więc wraz ze sobą w pierwszą podróż misyjną z apostołem Pawłem.
Barnaba, człowiek wielkiej wiary nie zwątpił w Marka, dostrzegł potencjał w tym młodym człowieku, a co najważniejsze, wierzył, że Bóg może stworzyć coś dobrego, pięknego i trwałego z tego rozbitego naczynia. Ważne jest, aby był on w rękach Boga. Barnaba nie waha się polecić Marka braciom dla dzieła Bożego, daje mu pierwszy impuls do pracy na niwie Pana. Jakże mocno powinniśmy dziękować Bogu za takich ludzi, którzy swoją wiarą są w stanie podnieść, pomóc i wesprzeć upadłego człowieka! Takiego człowieka Bóg posłał, aby wspomógł Jego nieśmiałe i bojaźliwe dziecko Marka.
I tak w przypływie nowego entuzjazmu i nowych możliwości pracy dla Pana, w towarzystwie takich gigantów duchowych jak jego wuj Barnaba i Paweł, Marek wraz z nimi wyrusza do dzieła Bożego. Tak czytamy w rozdziale 13 Dziejów Apostolskich: " A oni, wysłani przez Ducha Świętego udali się do Seleucji, a stamtąd odpłynęli na Cypr ... mieli też z sobą i Jana (czyli Marka) jako pomocnika. " (Dzieje 13: 4-5). Wszystko szło dobrze, taką pracę lubię – myślał Marek – cóż za błogosławieństwa, z jaką chęcią ludzie przyjmują Ewangelię i jak wielu poznanych nowych przyjaciół! Jestem pewien, że Pan powołał mnie na ten święty trud. Tak, Marek był gotowy do pracy misyjnej, kiedy wokół były sukcesy i powodzenie, gdy wszystko szło po jego myśli a praca była w pełnym rozkwicie i nie było potrzeby dla poświęcenia się i cierpienia.
Ale po raz drugi Marek stanął przed wyborem, a jego wytrwałość ponownie została wystawiona na próbę. Na słonecznej wyspie Cypr praca dwóch starszych braci została zakończona i Pan wzywał ich do nowych dzieł, by sieli dobre ziarno w Perge w Pamfilii, na południowym wybrzeżu Azji Mniejszej, daleko od domu, w dzikim kraju, gdzie ich czekało wiele niebezpieczeństw nie tylko ze strony dzikiej natury, ale również ze strony barbarzyńskiej ludności.
I tutaj czytamy takie smutne słowa w (Dziejach 13:13): " Jan zaś odłączywszy się od nich, wrócił do Jerozolimy. " Marek znowu ucieka, ponownie wrócił do domu, do mamy. Po raz kolejny Marek poniósł porażkę. Jakże wielkie i wspaniałe możliwości by zdobywać nowe terytoria dla Chrystusa miał będąc współpracownikiem Pawła i Barnaby. Ale on okazał się człowiekiem, który przykłada rękę do pługa i ogląda się wstecz. Tak, drodzy przyjaciele, jak wielu jest takich ludzi pośród wyznawców Chrystusa. Z wielkim zapałem biorą się za dzieło Boże, ale przy pierwszych trudnościach zaczynają okazywać słabość i tchórzostwo. Kiedy jest druga i trzecia próba nie mają już odwagi i wytrwałości by wytrwać i porzucają obraną drogę. I o nich już nic nie słychać, oni weszli do ciemności. Mija kilka lat podczas których nic nie słychać o Marku. Czy jest on szczęśliwy będąc u mamy? Raczej nie. Myślę, że jest najbardziej nieszczęśliwym, pozbawionym radości członkiem Kościoła w Jerozolimie.
Oto ważna lekcja dla nas wszystkich. Co sprawia, że taki uciekinier od pracy na niwie Bożej jest człowiekiem nieszczęśliwym i smutnym? Myślę, że najbardziej surowa kara za uchylanie się od pracy dla Pana, to odmowa dla jego dalszej pracy. Wierne wykonanie powierzonej pracy Bóg nagradza przyznaniem jeszcze trudniejszej. Tak, takiemu człowiekowi jest dany bardziej obszerny i rozległy zakres obowiązków. Jeśli człowiek porzuca, lekceważy wykonanie powierzonych obowiązków, rozumie się samo przez się , że jemu pracy więcej nie powierzy się. To właśnie dlatego tak wielu wierzących dzisiaj nie trudzi się dla Pana. Z nimi jest tak, jak powiedział Chrystus w Swojej przypowieści o najmowanych robotnikach do Swej winnicy. Oni stoją bezczynnie przez cały dzień i mówią: " Nikt nas nie najął. " (Mat. 20:7). Jak wiele razy mieli oni okazję by pracować, byli proszeni, zachęcani, mimo to brali się za nią tak niechętnie.
Pamiętajmy drodzy przyjaciele, że najlepszą zapłatą, jaką Bóg może dać komuś kto jest wierny w małym, jest powierzenie o wiele większych rzeczy. Spójrzmy, jaka strata jest tego, który jak ten zły i leniwy sługa ukrył swój talent w ziemi. Stracił wszystko, a Pan jego każe zabrać mu ten talent i dać temu, który ma 10 talentów. Bo Chrystus powiedział: " Każdemu bowiem, kto ma, będzie dane i obfitować będzie, a temu, kto nie ma, zostanie zabrane i to, co ma. " (Mat. 25:29).
Ale czy może Bóg zmienić takiego człowieka? Czy łaska Boża jest tak wielka, by z takiego leniwego sługi uczynić dobrego i wiernego Swojego sługę! Dzięki Bogu, nie ma rzeczy niemożliwych u Pana! On ma duże i bogate doświadczenie i wie, jak nawrócić odstępcę, uczynić z tchórza i uciekiniera wytrwałego i wiernego Swojego sługę. I uczynił to z bojaźliwym i chwiejnym Markiem. Jak wielkie jest Jego miłosierdzie. Ale wróćmy do Marka? Czytając dalej widzimy, że z powodu Marka między Barnabą i Pawłem powstało nieporozumienie, w wyniku czego oni rozstali się. Barnaba był gotów dać Markowi jeszcze jedną szansę. Zastanówmy się, czy Barnaba za pierwszym razem nie pomylił się co do Marka? Być może zbyt szczodrze mu zaufał. Może należałoby nie śpieszyć się i postępować bardziej ostrożnie. Teraz on znów chce zabrać Marka ze sobą, ale Paweł nie zgadza się na to i z tej przyczyny drogi Barnaby i Pawła rozchodzą się. Który z nich miał rację, Barnaba czy Paweł? O dziwo, ale obaj mieli rację. " Paweł uważał za słuszne nie zabierać z sobą tego, który odstąpił od nich w Pamfilii i nie brał udziału wraz z nimi w pracy. " (Dzieje 15:38), a Barnaba chciał go wziąć. Dla dobra Marka Bóg użył stanowczości i pewności Pawła, a jednocześnie łagodności i wybaczenia Barnaby.
Bez wątpienia charakter Marka potrzebował zdyscyplinowania, Paweł zaś nie chciał ulec człowiekowi, który pozostawił go w trudnej chwili pełnienia dzieła Bożego. Słowo Boże mówi: "Nie szczędź chłopcu karcenia; jeżeli go uderzysz rózgą, nie umrze. Ty go uderzysz rózgą, a jego duszę wyrwiesz z krainy umarłych. " (Przyp. 23:13-14). Dlatego też apostoł Paweł miał rację, gdy zajął taką pozycję w stosunku do Marka. Niemniej jednak i postawa Barnaby była prawa, ponieważ dodała otuchy tej słabej, chwiejnej i potykającej się duszy. Widzimy, że z powodu nieporozumienia, które wynikło między Pawłem i Barnabą, zyskał nie kto inny jak Marek. Co stało się z Markiem, cóż on czyni? Minęło 10 lat, a o nim nic nie słychać. Ale poczekajmy, Bóg nie zakończył jeszcze pracy nad tą duszą, ponieważ w nawróceniu musi odegrać ważną rolę jeszcze jeden sługa Boży, posłaniec Pański Piotr.
Przyjrzyjmy się co apostoł Piotr pisze w liście z Rzymu, nazywając go Babilonem, kończąc go słowami: " Pozdrawia was zbór w Babilonie, wespół z wami, i Marek, syn mój. " (1Piot. 5:13). A to wiele mówi o tym, co stało się z Markiem. Bóg powierza go w ręce apostoła Piotra i widzimy, że Marek jest w pełni przywrócony Kościołowi. Ten trzeci Samarytanin opatrzył mu rany, zatroszczył się o niego, aż on w pełni ozdrowiał. Piotr nie wstydzi się nawet nazwać go swoim synem.
Dlaczego Bóg wybrał właśnie Piotra, aby ostatecznie nawrócić Marka i uczynić z niego wiernego sługę Bożego? Być może dlatego, że Piotr lepiej go rozumiał i dlatego mógł współczuć Markowi, będąc sam kiedyś uciekinierem? Tej nocy, kiedy Marek stchórzył i uciekł od chcącego pochwycić go żołnierza, Piotr zaparł się Chrystusa po trzykroć. Piotr, który tak cudownie został nawrócony, nigdy nie zapominał słów Chrystusa: " …gdy się kiedyś nawrócisz, utwierdzaj braci swoich. " (Łuk.22:32). Jak miłosierny był Pan dla Piotra, nie zważając na jego wielkie wykroczenie, nawrócił go i znów powierzył mu paść Jego owieczki. Dlaczego Pan nie może tego samego uczynić dla Marka?
Z tekstu w sposób wyraźny wynika, że Marek został powtórnie nawrócony i ponownie przywrócony do czynienia dzieła Bożego? I o tym mówi nawet apostoł Paweł, który przebywa zakuty w kajdanach w więzieniu pisząc swój ostatni list. On nie oczekuje już uwolnienia i mówi, że czas jego rozstania z życiem już nadszedł. Dobry bój wojował, biegu dokonał, wiarę zachował, teraz on oczekuje swojego wieńca. Ale zanim nadejdzie koniec on pragnie spędzić ten czas przebywając z najbliższymi jego sercu.
A kim oni są? Paweł wymienia trzech: Tymoteusza, Łukasza i trzeciego brata, by wraz z nim czuwali w ostatnich chwilach jego życia na ziemi. Kim jest ten trzeci? Epafrodyta, Onezym, Tytus, Pryscylla, Akwila lub jeden z innych prawdziwych przyjaciół apostoła Pawła? Nie, to jest ten, którego przedtem nie chciał wziąć ze sobą: " …Weź Marka i przyprowadź z sobą - pisze do Tymoteusza – bo mi jest bardzo potrzebny do posługiwania. " (2Tym. 4:11). Marek poniósł dwie wielkie porażki, ale dzięki wielkiej łasce i miłości Bożej powrócił do Kościoła Chrystusowego. Tak, on okazał się potrzebny nie tylko dla Pawła, ale i dla Pana, który wybrał go, aby uwiecznić drugą Ewangelię, Ewangelię, która nosi jego imię - Ewangelia Marka. Mimowolnie przychodzi mi teraz na myśl ten werset Pisma Świętego: " O głębokości bogactwa i mądrości, i poznania Boga! Jakże niezbadane są wyroki jego i niewyśledzone drogi jego! " (Rzym. 11:33).
Historia apostoła Marka zaczyna się tej nocy, gdy po wieczerzy paschalnej Chrystus z uczniami udaje się do ogrodu Getsemane. Zdrajca Judasz znając miejsce, gdzie Zbawiciel często oddalał się na modlitwę, prowadzi wąskimi uliczkami śpiącej Jerozolimy kapłanów i żołnierzy by pochwycić Chrystusa. W tym samym czasie w jednym z domów tego miasta leży bezsennie młodzieniec. On ma przeczucie, że coś przerażającego może się za chwilę wydarzyć. Te przeczucia związane są z osobą, z którą spotykał się niejednokrotnie i którą kochał tak mocno jak nikogo innego na świecie. To Jezus z Nazaretu.
I nagle słyszy z oddali zbliżające się w jego kierunku kroki. Idzie grupa ludzi rozmawiając o czymś wzburzonym głosem między sobą. Ci ludzie nie mają dobrych zamiarów. W blasku ich pochodni on zaczyna rozróżniać jakieś twarze. A któż to idzie na ich czele? Przecież to Judasz, jeden z uczniów mojego Nauczyciela. Co on robi w tym towarzystwie wrogów Jezusa? Powinienem jak najszybciej; natychmiast ostrzec Nauczyciela! Pewnie jest w ogrodzie Getsemane, Judasz zna to miejsce i prowadzi tam tych ludzi. Ale ten młody człowiek waha się co czynić i stopniowo uspokaja się. Być może jeszcze nie jest tak strasznie, wszak uczucia mogą czasami zmylić. Kładzie się, lecz niespokojne myśli nie dają mu spać. Ponownie z daleka słyszy hałas idącego tłumu, ale tym razem większy niż przedtem. On wstaje z łóżka, patrzy przez otwarte okno i nagle wszystko staje się mu jasne. Teraz trzeba ratować Nauczyciela! Narzuciwszy na swoje nagie ciało prześcieradło on wybiega z domu. Dreszcz przebiega przez ciało nie z zimna, ale ze strachu i emocji. Przyłącza się do tłumu, widzi jak prowadzą jego ukochanego Nauczyciela. Ale zostaje zauważony. Kim jest ten młody człowiek - pytają? Dlaczego jest tylko owinięty w białe prześcieradło? Jeden z żołnierzy stara się go pochwycić, ale on w tym momencie wyrywa się i pozostawiając nakrycie ucieka nagi. Jest to pierwszy fragment w którym czytamy o naszym bohaterze.
Tak, w tym czasie, kiedy wszyscy przyjaciele opuścili Chrystusa, w tym jego uczniowie, ten młody człowiek miał możliwość stanąć po stronie Chrystusa. Ale tej nocy w swojej pierwszej próbie, w pierwszej danej szansie stać się "naśladowcą" Marek poniósł całkowitą porażkę. On - jak powiedział w swojej Ewangelii Marka - pozostawił prześcieradło i uciekł nagi. " (Mar. 14:52). Ten biedny młodzieniec jest bojaźliwym tchórzem, człowiekiem bez hartu ducha - tak wygląda on na pierwszej stronie swojej biografii.
Ale jego historia życia na tym nie kończy się. 15 lat milczenia i po tym czasie wspomniany jest na nowo. On nie jest już chłopcem, dojrzał, jest 15 lat starszy, ma już duże doświadczenie - tak myśli każdy młody człowiek. Jeśli chodzi o to, co stało się tamtej nocy, to winien był nie tylko on, przecież wszyscy opuścili Jezusa i uciekli. Ale tak się złożyło, że ktoś uważa, że można dać temu młodemu człowiekowi nową szansę. A jest nim niezwykły człowiek – jego wuj Barnaba, o którym Biblia mówi, że: " Był to mąż dobry i pełen Ducha Świętego i wiary. " (Dzieje 11:24). Bierze on pod swoje skrzydła Marka i kieruje jego stopy na właściwą drogę. Swego bratanka Marka Barnaba zabiera więc wraz ze sobą w pierwszą podróż misyjną z apostołem Pawłem.
Barnaba, człowiek wielkiej wiary nie zwątpił w Marka, dostrzegł potencjał w tym młodym człowieku, a co najważniejsze, wierzył, że Bóg może stworzyć coś dobrego, pięknego i trwałego z tego rozbitego naczynia. Ważne jest, aby był on w rękach Boga. Barnaba nie waha się polecić Marka braciom dla dzieła Bożego, daje mu pierwszy impuls do pracy na niwie Pana. Jakże mocno powinniśmy dziękować Bogu za takich ludzi, którzy swoją wiarą są w stanie podnieść, pomóc i wesprzeć upadłego człowieka! Takiego człowieka Bóg posłał, aby wspomógł Jego nieśmiałe i bojaźliwe dziecko Marka.
I tak w przypływie nowego entuzjazmu i nowych możliwości pracy dla Pana, w towarzystwie takich gigantów duchowych jak jego wuj Barnaba i Paweł, Marek wraz z nimi wyrusza do dzieła Bożego. Tak czytamy w rozdziale 13 Dziejów Apostolskich: " A oni, wysłani przez Ducha Świętego udali się do Seleucji, a stamtąd odpłynęli na Cypr ... mieli też z sobą i Jana (czyli Marka) jako pomocnika. " (Dzieje 13: 4-5). Wszystko szło dobrze, taką pracę lubię – myślał Marek – cóż za błogosławieństwa, z jaką chęcią ludzie przyjmują Ewangelię i jak wielu poznanych nowych przyjaciół! Jestem pewien, że Pan powołał mnie na ten święty trud. Tak, Marek był gotowy do pracy misyjnej, kiedy wokół były sukcesy i powodzenie, gdy wszystko szło po jego myśli a praca była w pełnym rozkwicie i nie było potrzeby dla poświęcenia się i cierpienia.
Ale po raz drugi Marek stanął przed wyborem, a jego wytrwałość ponownie została wystawiona na próbę. Na słonecznej wyspie Cypr praca dwóch starszych braci została zakończona i Pan wzywał ich do nowych dzieł, by sieli dobre ziarno w Perge w Pamfilii, na południowym wybrzeżu Azji Mniejszej, daleko od domu, w dzikim kraju, gdzie ich czekało wiele niebezpieczeństw nie tylko ze strony dzikiej natury, ale również ze strony barbarzyńskiej ludności.
I tutaj czytamy takie smutne słowa w (Dziejach 13:13): " Jan zaś odłączywszy się od nich, wrócił do Jerozolimy. " Marek znowu ucieka, ponownie wrócił do domu, do mamy. Po raz kolejny Marek poniósł porażkę. Jakże wielkie i wspaniałe możliwości by zdobywać nowe terytoria dla Chrystusa miał będąc współpracownikiem Pawła i Barnaby. Ale on okazał się człowiekiem, który przykłada rękę do pługa i ogląda się wstecz. Tak, drodzy przyjaciele, jak wielu jest takich ludzi pośród wyznawców Chrystusa. Z wielkim zapałem biorą się za dzieło Boże, ale przy pierwszych trudnościach zaczynają okazywać słabość i tchórzostwo. Kiedy jest druga i trzecia próba nie mają już odwagi i wytrwałości by wytrwać i porzucają obraną drogę. I o nich już nic nie słychać, oni weszli do ciemności. Mija kilka lat podczas których nic nie słychać o Marku. Czy jest on szczęśliwy będąc u mamy? Raczej nie. Myślę, że jest najbardziej nieszczęśliwym, pozbawionym radości członkiem Kościoła w Jerozolimie.
Oto ważna lekcja dla nas wszystkich. Co sprawia, że taki uciekinier od pracy na niwie Bożej jest człowiekiem nieszczęśliwym i smutnym? Myślę, że najbardziej surowa kara za uchylanie się od pracy dla Pana, to odmowa dla jego dalszej pracy. Wierne wykonanie powierzonej pracy Bóg nagradza przyznaniem jeszcze trudniejszej. Tak, takiemu człowiekowi jest dany bardziej obszerny i rozległy zakres obowiązków. Jeśli człowiek porzuca, lekceważy wykonanie powierzonych obowiązków, rozumie się samo przez się , że jemu pracy więcej nie powierzy się. To właśnie dlatego tak wielu wierzących dzisiaj nie trudzi się dla Pana. Z nimi jest tak, jak powiedział Chrystus w Swojej przypowieści o najmowanych robotnikach do Swej winnicy. Oni stoją bezczynnie przez cały dzień i mówią: " Nikt nas nie najął. " (Mat. 20:7). Jak wiele razy mieli oni okazję by pracować, byli proszeni, zachęcani, mimo to brali się za nią tak niechętnie.
Pamiętajmy drodzy przyjaciele, że najlepszą zapłatą, jaką Bóg może dać komuś kto jest wierny w małym, jest powierzenie o wiele większych rzeczy. Spójrzmy, jaka strata jest tego, który jak ten zły i leniwy sługa ukrył swój talent w ziemi. Stracił wszystko, a Pan jego każe zabrać mu ten talent i dać temu, który ma 10 talentów. Bo Chrystus powiedział: " Każdemu bowiem, kto ma, będzie dane i obfitować będzie, a temu, kto nie ma, zostanie zabrane i to, co ma. " (Mat. 25:29).
Ale czy może Bóg zmienić takiego człowieka? Czy łaska Boża jest tak wielka, by z takiego leniwego sługi uczynić dobrego i wiernego Swojego sługę! Dzięki Bogu, nie ma rzeczy niemożliwych u Pana! On ma duże i bogate doświadczenie i wie, jak nawrócić odstępcę, uczynić z tchórza i uciekiniera wytrwałego i wiernego Swojego sługę. I uczynił to z bojaźliwym i chwiejnym Markiem. Jak wielkie jest Jego miłosierdzie. Ale wróćmy do Marka? Czytając dalej widzimy, że z powodu Marka między Barnabą i Pawłem powstało nieporozumienie, w wyniku czego oni rozstali się. Barnaba był gotów dać Markowi jeszcze jedną szansę. Zastanówmy się, czy Barnaba za pierwszym razem nie pomylił się co do Marka? Być może zbyt szczodrze mu zaufał. Może należałoby nie śpieszyć się i postępować bardziej ostrożnie. Teraz on znów chce zabrać Marka ze sobą, ale Paweł nie zgadza się na to i z tej przyczyny drogi Barnaby i Pawła rozchodzą się. Który z nich miał rację, Barnaba czy Paweł? O dziwo, ale obaj mieli rację. " Paweł uważał za słuszne nie zabierać z sobą tego, który odstąpił od nich w Pamfilii i nie brał udziału wraz z nimi w pracy. " (Dzieje 15:38), a Barnaba chciał go wziąć. Dla dobra Marka Bóg użył stanowczości i pewności Pawła, a jednocześnie łagodności i wybaczenia Barnaby.
Bez wątpienia charakter Marka potrzebował zdyscyplinowania, Paweł zaś nie chciał ulec człowiekowi, który pozostawił go w trudnej chwili pełnienia dzieła Bożego. Słowo Boże mówi: "Nie szczędź chłopcu karcenia; jeżeli go uderzysz rózgą, nie umrze. Ty go uderzysz rózgą, a jego duszę wyrwiesz z krainy umarłych. " (Przyp. 23:13-14). Dlatego też apostoł Paweł miał rację, gdy zajął taką pozycję w stosunku do Marka. Niemniej jednak i postawa Barnaby była prawa, ponieważ dodała otuchy tej słabej, chwiejnej i potykającej się duszy. Widzimy, że z powodu nieporozumienia, które wynikło między Pawłem i Barnabą, zyskał nie kto inny jak Marek. Co stało się z Markiem, cóż on czyni? Minęło 10 lat, a o nim nic nie słychać. Ale poczekajmy, Bóg nie zakończył jeszcze pracy nad tą duszą, ponieważ w nawróceniu musi odegrać ważną rolę jeszcze jeden sługa Boży, posłaniec Pański Piotr.
Przyjrzyjmy się co apostoł Piotr pisze w liście z Rzymu, nazywając go Babilonem, kończąc go słowami: " Pozdrawia was zbór w Babilonie, wespół z wami, i Marek, syn mój. " (1Piot. 5:13). A to wiele mówi o tym, co stało się z Markiem. Bóg powierza go w ręce apostoła Piotra i widzimy, że Marek jest w pełni przywrócony Kościołowi. Ten trzeci Samarytanin opatrzył mu rany, zatroszczył się o niego, aż on w pełni ozdrowiał. Piotr nie wstydzi się nawet nazwać go swoim synem.
Dlaczego Bóg wybrał właśnie Piotra, aby ostatecznie nawrócić Marka i uczynić z niego wiernego sługę Bożego? Być może dlatego, że Piotr lepiej go rozumiał i dlatego mógł współczuć Markowi, będąc sam kiedyś uciekinierem? Tej nocy, kiedy Marek stchórzył i uciekł od chcącego pochwycić go żołnierza, Piotr zaparł się Chrystusa po trzykroć. Piotr, który tak cudownie został nawrócony, nigdy nie zapominał słów Chrystusa: " …gdy się kiedyś nawrócisz, utwierdzaj braci swoich. " (Łuk.22:32). Jak miłosierny był Pan dla Piotra, nie zważając na jego wielkie wykroczenie, nawrócił go i znów powierzył mu paść Jego owieczki. Dlaczego Pan nie może tego samego uczynić dla Marka?
Z tekstu w sposób wyraźny wynika, że Marek został powtórnie nawrócony i ponownie przywrócony do czynienia dzieła Bożego? I o tym mówi nawet apostoł Paweł, który przebywa zakuty w kajdanach w więzieniu pisząc swój ostatni list. On nie oczekuje już uwolnienia i mówi, że czas jego rozstania z życiem już nadszedł. Dobry bój wojował, biegu dokonał, wiarę zachował, teraz on oczekuje swojego wieńca. Ale zanim nadejdzie koniec on pragnie spędzić ten czas przebywając z najbliższymi jego sercu.
A kim oni są? Paweł wymienia trzech: Tymoteusza, Łukasza i trzeciego brata, by wraz z nim czuwali w ostatnich chwilach jego życia na ziemi. Kim jest ten trzeci? Epafrodyta, Onezym, Tytus, Pryscylla, Akwila lub jeden z innych prawdziwych przyjaciół apostoła Pawła? Nie, to jest ten, którego przedtem nie chciał wziąć ze sobą: " …Weź Marka i przyprowadź z sobą - pisze do Tymoteusza – bo mi jest bardzo potrzebny do posługiwania. " (2Tym. 4:11). Marek poniósł dwie wielkie porażki, ale dzięki wielkiej łasce i miłości Bożej powrócił do Kościoła Chrystusowego. Tak, on okazał się potrzebny nie tylko dla Pawła, ale i dla Pana, który wybrał go, aby uwiecznić drugą Ewangelię, Ewangelię, która nosi jego imię - Ewangelia Marka. Mimowolnie przychodzi mi teraz na myśl ten werset Pisma Świętego: " O głębokości bogactwa i mądrości, i poznania Boga! Jakże niezbadane są wyroki jego i niewyśledzone drogi jego! " (Rzym. 11:33).