Jak mam wiedzieć czy jestem zbawiony?
Czy można rzeczywiście wiedzieć: Jestem chrześcijaninem, czy też nie? Jeśli na przykład, zadadzą nam pytanie: jesteś dzieckiem Bożym czy nie? Czy zauważyliście, jakie jest pytanie? Nie chodzi o to, czy jesteś wierzący czy nie, ale czy jesteś - dzieckiem Bożym? Każdy religijny człowiek odpowie, oczywiście jestem wierzący: przecież nie jestem poganinem, wierzę w Boga. Ale na co chciałbym zwrócić uwagę: wiara w Boga nie wystarczy! Apostoł Jakub mówi: " Wierzysz, że jest jeden Bóg? Słusznie czynisz - lecz także i złe duchy wierzą i drżą. " Tak więc wierzyć w Boga, wierzyć w Jego istnienie - nie jest jednoznaczne z byciem dzieckiem Bożym. Możesz nim być tylko, jeśli narodziłeś się na nowo.
Wracając do mojego pierwszego pytania: czy możliwe jest pewne przeświadczenie, że jestem dzieckiem Bożym? Jeśli tak, to - jakie? Nie wiem, czy jest coś ważniejszego niż odpowiedź na to pytanie. Dlaczego? Ponieważ, od tego, jak odpowiesz na to pytanie, będzie zależało, gdzie spędzisz wieczność - czy w wiecznej szczęśliwości z Bogiem, czy też w wiecznych mękach w piekle. Jak poważne i aktualne jest to pytanie, widzimy ze słów apostoła Pawła w Liście do Koryntian. " Siebie samych badajcie, czy trwacie w wierze; siebie samych doświadczajcie! Czyż nie wiecie o samych sobie, że Jezus Chrystus jest w was? Chyba żeście odrzuceni."
Cóż jest tak uderzającego w tych słowach, które napisał apostoł Paweł w końcu drugiego listu do kościoła w Koryncie. Wydawało by się, że oni wszyscy są wierzący. Spójrzmy, jak zwracał się do nich na początku swego pierwszego listu: "... do Kościoła Bożego w Koryncie, do tych, którzy zostali uświęceni w Jezusie Chrystusie ... , co wzywają imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa... Bogu mojemu dziękuję wciąż za was, za łaskę daną wam w Chrystusie Jezusie... " Wydaje się dziwne, że wierzących, których tak gorąco witał wezwał w końcu drugiego listu by sprawdzali się czy są w wierze, badali samych siebie czy są takimi, jakimi powinni być?
Weźmy do serca tą przestrogę apostoła Pawła i sprawdzajmy się sami. Ale w jaki sposób ? Czy są jakieś standardy, według których możemy dokładnie sprawdzać siebie? Precyzyjne, nie przybliżone. Co jest tym standardem? Tak, Bóg pozostawił go nam, a jest to Jego Słowo! Przez nie tylko możemy być zbawieni. Biblia różni się od wszystkich innych książek tym, że jest natchniona przez Boga! Oznacza to, że każde Słowo napisane w Niej zostało przez ludzi,którzy byli natchnieni Duchem Świętym. Tylko o tej książce można powiedzieć, że " Słowo twoje jest pochodnią nogom moim i światłością ścieżkom moim. " (Ps. 119:105).
Tak więc teraz sprawdź siebie tym nieomylnym miernikiem, czy jesteś w wierze, czy jesteś dzieckiem Bożym? Te słowa odnoszą się do tych wszystkich, którzy uważają się za dzieci Boże i tych, którzy uważają się za wierzących, ale nie jest im całkowicie jasne, co to znaczy być dziećmi Bożymi.
Jest wiele fragmentów w Słowie Bożym, które wskazują nam jakie powinny być dzieci Boże. Chcę ograniczyć się jedynie do Chrystusowej przypowieści o miłosiernym Samarytaninie. Myślę, że w zasadzie wszystkim jest ona znana. Mimo to przedstawię główne aspekty tej przypowieści. Pewien człowiek idący skalistą drogą między Jerozolimą a Jerychem został napadnięty przez zbójców, którzy nie tylko go okradli, ale też zadali mu rany i prawie umierającego zostawili na drodze. Przechodził tamtędy kapłan, zobaczył leżącego i poszedł dalej. Po pewnym czasie przechodził lewita (niższy kapłan żydowski) i postąpił tak samo. Ale tą samą drogą przechodził również Samarytanin. Widząc rannego, zlitował się nad nim, opatrzył mu rany, umieścił go na swoim ośle i zawiózł go do gospody i pielęgnował aż do następnego dnia. Później dał gospodarzowi dwa denary, by ten zajął się cierpiącym. Pod koniec tej przypowieści Jezus zadaje pytanie: " Który z tych trzech był bliźnim temu, który wpadł w ręce zbójców? "
Tą przypowieść Jezus powiedział uczonemu, który pytał Go: " Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? " I tą przypowieścią o miłosiernym Samarytaninie Pan przedstawił nam obraz dziecka Bożego. Kim była osoba, która zadała pytanie: jak osiągnąć życie wieczne? To był uczony w Prawie, który był ekspertem w interpretacji Pisma Świętego. Ten człowiek poświęcił swoje życie studiowaniu Słowa Bożego. I wydaje się dziwne, że taki człowiek obeznany z zakonem Bożym, przychodzi do Jezusa i pyta: " Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? " A jak Jezus mu odpowiedział? " Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz? " I ten właśnie znawca Zakonu odpowiedział Jezusowi słowami Pisma Świętego: " Będziesz miłował Pana,Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego. " Tak, on wiedział jak odpowiedzieć i dlatego rzekł Pan do niego: " Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył." Jednak, chcąc siebie usprawiedliwić uczony w Prawie mówi do Jezusa: "...A kto jest moim bliźnim? "
Tym pytaniem on ukazał swoje zakłamanie, gdyż ten, kto prawdziwie kocha Boga nie pyta: " Kto jest moim bliźnim." Dla niego naturalne jest, aby kochać wszystkich. On nie będzie pytał, kim on jest. Każdy człowiek jest jego bliźnim, kimkolwiek by nie był. Ten, kto kocha Boga, kocha i bliźniego! Uczony znał Biblię, gdyż jej badaniu poświęcił całe swoje życie. Mógł dać poprawną odpowiedź na pytania, ale jego problemem było to, że nie poznał Boga Biblii. Możesz znać całą Biblię na pamięć, a jednocześnie nie znać prawdziwego Boga o którym mówi Biblia.
To jest pierwszy fakt, przed którym jesteśmy postawieni, a zawiera się w tym, że ani nasza religijność, ani naszej wiedza i poznanie Pisma Świętego nie jest wystarczającym dowodem tego, że my jesteśmy dzieckiem Bożym. Właśnie takim ekspertom i znawcom interpretacji Pisma Świętego Jezus w 5 rozdziale Ewangelii Jana powiedział: " Ojciec, który Mnie posłał, On dał o Mnie świadectwo (Chrystus tu mówi o Bogu, w którego, jak twierdzili, wierzyli) Nigdy nie słyszeliście ani Jego głosu, ani nie widzieliście Jego oblicza; " i dalej Jezus mówi im: " ... nie macie także słowa Jego, trwającego w was, bo wyście nie uwierzyli w Tego, którego On posłał. "
Tak, oni znali Biblię, ona była w ich głowach, ALE! I to "ALE" – jest najsmutniejsze: nie poznali i nie przyjęli w sercu Tego, o którym świadczy cała Biblia! Dlatego Chrystus powiedział do nich: " Badacie Pisma, ponieważ sądzicie, że w nich zawarte jest życie wieczne: to one właśnie dają o Mnie świadectwo. "
Jak wielki popełniamy błąd myśląc, że czym więcej czytamy i więcej znamy zawartość Biblii, to jakoby tym zapewniamy sobie życie wieczne. Tym ludziom, tym znawcom Pisma Świętego, Chrystus powiedział: " ale mimo to do mnie przyjść nie chcecie, aby mieć żywot. " Oni nie przyjęli Go jako swojego Zbawiciela.
Ci, którzy opierają swoje życie religijne jedynie na wiedzy: stają się zarozumiali, zadufani, wyniośli, czasami pogardzają innymi, ponieważ ich zdaniem, są oni bardziej sprawiedliwy niż inni ludzie. I tacy w końcu stają się obłudnikami. Ich religia jest w głowie, ale ich serce pozostaje wciąż "kamienne". Słowo Boże mówi: " Podstępne jest serce, bardziej niż wszystko inne, i zepsute, któż może je poznać? Ja, Pan… " (Jeremiasza 17:9-10). Ale Pan nie tylko zna serce, ale może nam dać nowe serce. Dwa razy powiedział Chrystus uczonemu: "...To czyń, a będziesz żył. " Tutaj uczony powinien przyznać, że nie jest w stanie tak postępować jak mówił, dlatego że nie ma wielkiej miłości do Boga. W konsekwencji nie może miłować bliźniego jak umiłował Samarytanin. Jeśliby on zwrócił się do Jezusa i rzekł: " Panie, daj mi taką miłość do Boga i do bliźniego, jakiej nie mam" - a Pan uczyniłby to. Ale jemu przeszkadzała jego pycha, chciał usprawiedliwić się swoją wiedzą i religijnością.
Tą przypowieścią o Samarytaninie Jezus pokazał, jakie powinno być dziecko Boże, które ma miłość Bożą. W przypowieści tej Jezus porównuje uczonego w Piśmie i lewitę - religijnych ludzi, (ich można nazwać wierzącymi w tym sensie, że wierzyli w istnienie Boga) z człowiekiem, o którego religii nic nie jest powiedziane. I tym niemniej ten człowiek miał wszelkie cechy dziecka Bożego. Tym przykładem Chrystus odpowiedział na pytanie uczonego co ma zrobić, aby otrzymać życie wieczne i kto jest jego bliźnim. Z przypowieści widać jasno,że ani kapłan, ani lewita nie byli tego przykładem. Ich religijność wyrażała się tylko w słowach, a nie w czynach.
Prawdziwą wiarę poznajemy po owocach, lub jak mówi apostoł Jakub: "wiara bez uczynków jest martwa". Kapłan i lewita widząc osobę w potrzebie popatrzyli na niego i udali się w dalszą drogę. Samarytanin, widząc potrzebującego ulitował się nad nim. Miał odczucia takie jak Chrystus,widział człowieka oczami Bożymi. Jego uczucia nie ograniczały się do emocji, on przystąpił natychmiast do działania. Tak, o Samarytaninie powiedziane jest, że on " Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko ". Tamci dwaj także patrzyli - ale nie widzieli.
Różnica pomiędzy dzieckiem Bożym a osobą religijną jest ta, że jeden patrzy i widzi, a drugi patrzy i nie widzi. O takich prorokował Izajasza mówiąc: " Oczami patrzeć będą, a nie poznają, albowiem stwardniało serce ludu tego ". Zauważmy, że problem jest w sercu. Samarytanin patrząc na rannego, ujrzał w nim człowieka w potrzebie. A mógł powiedzieć powiedzmy: nie mój problem, to Żyd, a ja jestem Samarytanin. Niech leży, aż pomoże mu jakiś Żyd. Mógł wymyślić szereg powodów, dla których nie powinien pomóc. Ale jak powiedział Chrystus: "Człowiek dobry z dobrego skarbca serca wydobywa dobro, a zły ze złego wydobywa zło; albowiem z obfitości serca mówią usta jego. " (Łuk 6:45).
Tak więc, sprawdź siebie, czy przeżyłeś osobiste spotkanie z Jezusem Chrystusem? Nie mówię teraz o tym, czy znasz Pismo, czy przestrzegasz obrzędów swojej religii, ile razy się spowiadałeś i czy chodzisz do kościoła. Zastanów się, czy Chrystus jest Twoim osobistym Zbawicielem? Jeśli nie, to teraz przyjdź do Niego, klęknij i wyznaj swój grzech a otrzymasz od Niego życie wieczne.