RSS

To jest wojna - Paul Washer


0 komentarze

Posted in

Nie wstydzę się Ewangelii Chrystusowej.


Sądząc po ilości wierzących w stolicy świata starożytnych czasów - Rzymie, apostoł Paweł nie miał powodu do dumy ze swojej religii. W porównaniu z siłami zewnętrznymi, wpływem i władzą Rzymu, Ewangelia Jezusa Chrystusa wydawała się mało znacząca. A jednak apostoł Paweł śmiało, bez zażenowania wszystkim mówi: "Nie wstydzę się ewangelii Chrystusowej. " (Rzym. 1:16). 
Ale ktoś zapyta: Pawle powiedz mi, dlaczego się nie wstydzisz? Czy masz powód, aby się chwalić Ewangelią? O, nie wystarczy powiedzieć, że się nie wstydzę. Potrzebuję dowodu. Pawle, jak odpowiesz na to pytanie? Spójrzmy na jego słowa: "jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto uwierzy, najpierw Żyda, potem Greka." Powód, dla którego się nie wstydzę, jest ten, że ta Ewangelia, którą głoszę, jest Bożą mocą ku zbawieniu każdego, kto uwierzy w Chrystusa.

Paweł wszędzie, gdziekolwiek by nie przebywał doświadczał na sobie opór, gdy głosił tę Ewangelię. Przeciwko jego nauczaniu występowali zarówno ludzie religijni, jak i poganie. Coś w tej Ewangelii apostoła Pawła wywoływało powszechną niechęć i wrogość, było w Niej coś, co drażniło człowieka, czego on nienawidził.
Ale nie było to tylko za dni apostoła Pawła, to jest i w dniu dzisiejszym. Świat nienawidzi Ewangelię Jezusa Chrystusa. Można mówić o religii, o kościele, a nawet o Chrystusie jako postaci historycznej lub jako o wielkim Proroku i Nauczycielu i w takim przypadku znajdą się nawet ateiści, którzy będą się z nami zgadzać, ale wystarczy tylko zacząć głosić Ewangelię i natychmiast w sercach słuchających zachodzi reakcja.

I tu mimowolnie pojawia się pytanie: dlaczego? Co w głoszonej Ewangelii wywołuje ten sprzeciw? To krzyż, moi drodzy. A chrześcijaństwo bez krzyża, bez śmierci Jezusa Chrystusa wcale nie jest chrześcijaństwem. Prawdziwe, biblijne chrześcijaństwo opiera się na odkupieńczej śmierci Jezusa Chrystusa. Dlatego słowo, które nie zawiera w sobie Chrystusa ukrzyżowanego, wcale nie jest słowem ewangelicznym. Jest to tylko religijna mowa, bez mocy i dlatego nie jest w stanie zbawić grzesznika.
Ale za każdym razem, gdy głoszony jest krzyż Chrystusowy, to mimowolnie słuchacz reaguje. On świadomie zajmuje jedną z dwóch pozycji: za lub przeciw. Naturalną reakcją jest sprzeciw, gdyż "mowa o krzyżu jest głupstwem dla tych, którzy giną", jak powiada apostoł Paweł, "gdyż Żydzi domagają się znaków, a Grecy szukają mądrości." (1Kor. 1:18,22).

Tego właśnie człowiek duszewny wstydzi się. On w swoim upadłym, grzesznym stanie uważa siebie za wystarczająco dobrego. On chce czuć się swobodnym i niezależnym, a Ewangelia mówi: "Wszyscy zgrzeszyli i są pozbawieni chwały Bożej. " (Rzym. 3:23). Krzyż Golgoty mówi mi, że jestem winny przed Bogiem, że zasłużyłem na śmierć i zatracenie, ale Bóg przez Swojego Syna dokonał dla mnie odkupienia. Tak więc, jeśli ja przyjmuję krzyż Chrystusowy, to tym samym uznaję, że jestem grzesznikiem, jestem zgubionym grzesznikiem i potrzebuję zbawienia. A przyznać się do tego człowiek nie chce, bo jest zbyt dumny.
Jak myślicie, dlaczego Piotr, który przez trzy lata podążał za Chrystusem, usiadłszy blisko ogniska na dziedzińcu arcykapłana, teraz dowodzi pod przysięgą, że wcale nie jest uczniem Chrystusa? W jaki sposób służąca arcykapłana oskarżającym palcem zamieniła apostoła w zaprzańca? Co się wydarzyło? Gdy Piotr ujrzał, że Chrystus został skazany na śmierć, wstydził się być Jego naśladowcą i publicznie wyparł się Go.

I zauważmy, że nie zgadzał się on z Chrystusem już do tego zdarzenia, trzy miesiące wcześniej, gdy po raz pierwszy usłyszał o konieczności ukrzyżowania Zbawiciela. Przypomnijmy to zdarzenie, gdy w Cezarei Filipowej otoczony przez swoich uczniów Chrystus zadaje im pytanie: "Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego? " Wtedy Szymon Piotr odpowiedział: "Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego. " "A Jezus odpowiadając, rzekł mu: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jonasza, bo nie ciało i krew objawiły ci to, lecz Ojciec mój, który jest w niebie. A Ja ci powiadam, że ty jesteś Piotr, i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie przemogą go. I dam ci klucze Królestwa Niebios; i cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane i w niebie, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie. " (Mat. 16:13-19).

Spójrzmy, że temu wszystkiemu co zostało powiedziane przez Chrystusa powyżej, Piotr nie sprzeciwia się, wręcz przeciwnie, bardzo przyjemnie było mu słyszeć o Królestwie, o kluczach, o skale, o zwycięstwie. Ale zobaczmy, jak reaguje on na następne stwierdzenie Chrystusa. Natychmiast po tych pierwszych słowach Chrystus zaczyna mówić o swoich nadchodzących cierpieniach i śmierci, mówiąc, "że musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć od starszych, od naczelnych kapłanów i uczonych w Piśmie, i być zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstać."(Mat. 16:21).
I jak teraz reaguje Piotr? Tak, Panie, ja to bardzo dobrze rozumiem, całkowicie zgadzam się z tym i rozumiem z Pism, że musisz umrzeć za nas grzeszników. Tak Piotr odpowiedział Mu? O, nie. On upomina, strofuje, protestuje: "Miej litość nad sobą, Panie! Nie przyjdzie to na ciebie. " (Mat. 16:22).

Piotr całkowicie normalnie, jak przystało na upadłego grzesznika odrzuca konieczność krzyża. To było powstanie człowieka przeciw temu co Boże. Tak, Piotr był gotów wierzyć i podążać za Chrystusem, tak długo, jak jego podążanie nie było sprzeczne z jego ludzkim poglądami i wyobrażeniami. Ale gdy tylko Chrystus zaczął mówić o krzyżu, o śmierci, o cierpieniu, on był gotów porzucić Go.
Cielesny człowiek w Piotrze od razu napełnia się wątpliwościami, co do konieczności tego wszystkiego, o czym mówił Zbawiciel.
Ta historia Piotra aż do chwili otwartego zaparcia się Chrystusa mówi o jednym: że Piotr pokładał nadzieję tylko w swoich zdolnościach, swojej sile, swoim rozumie, mówiąc krótko, on wie lepiej niż Chrystus.
Taka jest upadła natura człowieka, on stawia siebie ponad Boga, on wie lepiej niż Bóg i ostatecznie czyni sam siebie bogiem. On jest bogiem. To jest przyczyną jego nienawiści i pogardy dla krzyża. Krzyż mówi mu, że jest grzesznikiem, upadłym, zagubionym grzesznikiem.

Spójrzmy, jak ten "stary jad" w Piotrze próbuje wszelkimi sposobami udowodnić, że on w zasadzie jest dobry, jest wierny, ma rację, a Chrystus się myli. Chrystus wyraźnie mu mówi: "Dokąd ja idę, ty teraz ze mną iść nie możesz, ale potem pójdziesz. " A Piotr odpowiada: "Panie! Czemu nie mogę teraz iść za tobą? Duszę swoją za ciebie położę. " (Jana 13:36-27). A gdy Chrystus mówi mu: "Duszę swoją za mnie położysz? Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Zanim kur zapieje, trzykroć się mnie zaprzesz. " (Jana 13:38). Nie, jesteś Panie w błędzie, "Jeśli nawet wszyscy się zgorszą, jednak nie ja." (Mar. 14:29). Tak zaprzecza Piotr. On przez to chce powiedzieć, że wie lepiej niż Chrystus. Chrystus się myli, On nie zna go, gdyż on w przeciwieństwie do wszystkich innych jest dobry, wierny i niezawodny.

Czyż człowiek nie myśli tak o sobie? We mnie jest jednak coś dobrego, coś szczerego, coś czystego, porywającego do czegoś wyższego, światłego, prawdziwego. Jak przyjemne są te marzenia. Jak uspokajają i usypiają nasze sumienie. A Ewangelia mówi wręcz coś przeciwnego. Twierdzi, że "Nie ma ani jednego sprawiedliwego, Nie ma rozumnego i nie ma nikogo, kto by szukał Boga. Wszyscy zboczyli z drogi, razem stali się nieużyteczni, nie ma nikogo, kto by czynił dobro, nie ma ani jednego. Grobem otwartym jest ich gardło, językami swoimi knują zdradę, jad żmij pod ich wargami; Ich usta pełne są przeklinania i goryczy; Nogi ich są skore do rozlewu krwi, Spustoszenie i nędza na ich drogach, A drogi pokoju nie poznali. " (Rzym 3:10-17). Niezbyt ładny portret człowieka. Nie ma się czym chwalić. Jest powód do wstydu, tym nie mniej Paweł mówi: "Nie wstydzę się ewangelii Chrystusowej. "

Ale jeśli ta Ewangelia mówi, że tak jest, to czy nie ma powodu, aby się wstydzić? Oczywiście że jest! Ale spójrzmy, Ewangelia mówi coś więcej. Nie tylko stwierdza, że jestem upadłym grzesznikiem, nie tylko przedstawia mnie jako takiego beznadziejnego grzesznika, ale oświadcza, że może mnie zmienić, odrodzić, uczynić nowym stworzeniem. Dlatego Paweł powiedział nie tylko "Nie wstydzę się ewangelii Chrystusowej", ale podał powód, dlaczego się nie wstydzi. I w tym jest cała tajemnica, ponieważ jest to moc Boża ku zbawieniu każdego, kto uwierzy w Chrystusa. Ta Ewangelia jest Bożą mocą zbawiającą człowieka. Chwała Mu za to na wieki.

Zauważyliście, że sama Ewangelia jest Bożą mocą ku zbawieniu. Znaczy to, że sam Bóg wybrał przez głupstwo głoszenia słowa zbawić tych, którzy uwierzą: "Albowiem mowa o krzyżu jest głupstwem dla tych, którzy giną, natomiast dla nas, którzy dostępujemy zbawienia, jest mocą Bożą. ", jak powiedziane jest w Liście do Koryntian. (1Kor. 1:18). Tak więc Bóg zbawia przez głoszenie dobrej nowiny. Jaka jest ta Ewangelia, która jest Bożą mocą ku zbawieniu? Jest tylko jedna Ewangelia - Ewangelia łaski Bożej, którą znajdujemy w Słowie Bożym, w Biblii.

Apostoł Paweł podsumowuje nam, czym jest ta Ewangelia, ta dobra nowina. W 1 Liście do Koryntian w rozdziale 15 on mówi: „A przypominam wam, bracia, ewangelię, którą wam zwiastowałem, którą też przyjęliście i w której trwacie, I przez którą zbawieni jesteście, jeśli ją tylko zachowujecie tak, jak wam ją zwiastowałem, chyba że nadaremnie uwierzyliście. Najpierw bowiem podałem wam to, co i ja przejąłem, że Chrystus umarł za grzechy nasze według Pism I że został pogrzebany, i że dnia trzeciego został z martwych wzbudzony według Pism.„ (1Kor. 15;1-4).
W świetle tych słów można z pewnością i definitywnie powiedzieć, Ewangelia opiera się na tych trzech faktach: że Pan Jezus umarł za nasze grzechy, że został pogrzebany i że zmartwychwstał trzeciego dnia według Pism, a wszystko to jest zgodne z tym co Bóg objawił nam w Swoim Słowie.

Każda próba podania innych faktów, jako podstawy Ewangelii jest niczym innym jak nonsensem i pustą gadaniną. Nauczanie o Jezusie bez mówienia o Jego śmierci za grzech, o pogrzebaniu i zmartwychwstaniu są tylko pustymi słowami, które nie zasługują na więcej uwagi niż puste obietnice polityka. Ale w świetle tych trzech wydarzeń historycznych - śmierci, pogrzebania i zmartwychwstania Jezusa Chrystusa my mamy pełną Ewangelię, która jest mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto uwierzy. Tak, mamy wspaniałą nowinę i Bóg sam ustanowił, aby w tej nowinie każdy, kto uwierzy, znalazł zbawienie dla swojej duszy.

Teraz zwróćmy uwagę na to, w czym zawiera się to zbawienie. Po pierwsze, Ewangelia Chrystusowa jest mocą Bożą ku zbawieniu w czasie przeszłym. Jeśli ktoś mnie zapyta: czy jestem zbawiony? Odpowiem: tak, jestem zbawiony, jestem zbawiony od kary za grzech. "Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, lecz darem łaski Bożej jest żywot wieczny w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. " (Rzym 6:23).
Nasz grzech zerwał naszą więź z Bogiem i dusza, która nie przyjmuje daru Bożego nadal pozostaje w tym stanie odłączenia. Każdy z nas zasłużył na piekło, ale Jezus Chrystus wziął na Siebie naszą winę 2000 lat temu i poniósł ją na krzyż, a przez to nabył dla nas życie wieczne. Ten wielki fakt zbawienia w czasie przeszłym, Bóg dokonał w Swoim Synu, tam na krzyżu Golgoty i jest to dla nas całkowitym zbawieniem. Chrystus zapłacił należny dług za mój i twój grzech, a gdy narodziłem się na nowo, to zbawienie stało się moim. Ono jest wieczne.

Mój przyjacielu, jeśli jeszcze nie przyjąłeś tego zbawienia, które Chrystus już dokonał, nie możesz powiedzieć, że teraz je masz. A pierwszą rzeczą, którą powinieneś uczynić, to przyjąć to, co zostało dokonane przez Chrystusa 2000 lat temu.

Ale zauważmy, że Ewangelia Chrystusowa jest mocą Bożą i w czasie obecnym. Jestem nie tylko zbawiony od kary za grzech, ale Pan zbawia mnie od władzy grzechu teraz, w chwili obecnej. To nie znaczy, że dziecko Boże nigdy nie zgrzeszy, nie. Ale to oznacza, że jemu teraz dana jest moc, której grzech musi się poddać. Nie jestem już niewolnikiem grzechu, lecz sługą, niewolnikiem Jezusa Chrystusa.
Gdy narodził się Jezus Chrystus, to co objawił o Nim anioł Pański? "On zbawi lud swój od grzechów jego. " (Mat. 1:21). Nie jest powiedziane, że On zbawi lud swój w ich grzechach. "Albowiem grzech nad wami panować nie będzie." - mówi Słowo Boże, "bo nie jesteście pod zakonem, lecz pod łaską. " (Rzym. 6:14).

To co Paweł mówi do wierzących w Rzymie powinno być charakterystyczne dla każdego kto narodził się z wysokości: "wy, którzy byliście sługami grzechu, przyjęliście ze szczerego serca zarys tej nauki, której zostaliście przekazani, A uwolnieni od grzechu, staliście się sługami sprawiedliwości. " (Rzym. 6:17-18).

Ale zwróćmy też uwagę, że zbawienie ma przyszłość. Żałosna jest nasza Ewangelia, jeśli naszą nadzieję pokładamy tylko w tym życiu. W takim przypadku Paweł mówi: "jesteśmy ze wszystkich ludzi najbardziej pożałowania godni. " (1Kor. 15:19).
Dzięki Panu mamy wspaniałą nadzieję na przyszłość. Koniec życia dziecka Bożego nie jest w grobie, nie, lecz śmierć dla wierzącego jest tylko przejściem do cudownej, świetlistej, wiecznej przyszłości.
Apostoł Piotr pisze o tym, co czeka wierzącego w przyszłości. Spójrzmy na jego słowa: "Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który według wielkiego miłosierdzia swego odrodził nas ku nadziei żywej przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, Ku dziedzictwu nieznikomemu i nieskalanemu, i niezwiędłemu, jakie zachowane jest w niebie dla was, Którzy mocą Bożą strzeżeni jesteście przez wiarę w zbawienie, przygotowane do objawienia się w czasie ostatecznym. " (1Ptr. 1:3-5).

Ale nie mogę zakończyć tego rozważania nie wskazując z tekstu, w jaki sposób człowiek może otrzymać to zbawienie? Spójrzmy, w jak jasny i prosty sposób Bóg uczynił to zbawienie możliwym. "Ewangelią Chrystusową, która jest mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto uwierzy. " Tak, zbawienie jest dla tego, kto uwierzy.

Mój przyjacielu, musisz uwierzyć w to, co Bóg powiedział o twoim grzechu, o tym, że Jezus Chrystus wziął na Siebie twój grzech i umarł na krzyżu Golgoty, abyś miał życie wieczne i że Bóg uczynił to wszystko z powodu Swojej wielkiej miłości do ginącego grzesznika. Gdy uwierzysz, to w tej samej chwili, równolegle z twoją wiarą, nastąpi cud narodzenia na nowo, mocą Bożą ku zbawieniu. Sam Bóg sprawi ten nadprzyrodzony rezultat, gdy uwierzysz Jego dobrej nowinie.
I wtedy wraz z apostołem Pawłem będziesz mógł powiedzieć: "Nie wstydzę się ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto uwierzy ..."
Czy wierzysz w tą Ewangelię? Uwierz i złóż swoją nadzieję całkowicie w Chrystusie, a zostaniesz zbawiony.

Jestem gotowy i wam głosić Ewangelię.


W 1 rozdziale, wersecie 15 Listu do Rzymian apostoł Paweł mówi: „Tak że na ile mogę, jestem gotowy i wam, którzy jesteście w Rzymie, głosić ewangelię. „ W dzisiejszym rozważaniu chciałbym zwrócić uwagę na dwa słowa tego wersetu: ”jestem gotowy ".
Wyobraźmy sobie Rzym około 58 lat po narodzeniu Chrystusa. Jedno tylko słowo – Rzym, wzbudzało uczucie strachu, bojaźni i budziło pewnego rodzaju szacunek. Rzym był symbolem władzy, siły i despotyzmu. Rzym rządził światem tamtych czasów i wszędzie jego wpływ był odczuwalny. Tutaj przychodzili przedstawiciele wszystkich podległych państw, aby oddawać im cześć. Ale poza tym Rzym był centrum wszelkiej rozpusty, kolebką wszelkiego zła. Tutaj było centrum sprzeciwu religii Jezusa Chrystusa. Stąd wychodziły dyrektywy dotyczące prześladowania chrześcijan.
I Paweł wiedział o tym wszystkim, być może lepiej niż większość obywateli rzymskich, jak w każdym kraju, w każdym regionie, prowincji i mieście, gdzie podróżował, widział i czuł tę potęgę Rzymu. Z pełną świadomością tego wszystkiego on tym nie mniej mówi: „jestem gotowy i wam, którzy jesteście w Rzymie, głosić ewangelię."

Dzisiaj, na podstawie osobistych doświadczeń apostoła Pawła chciałbym porozmyślać nad tym, co on chciał powiedzieć słowami: „jestem gotowy”. Jego gotowość rozpoczęła się od Bożego cudu w jego życiu, cudu powtórnego narodzenia. Przed tym doświadczeniem był człowiekiem religijnym, ale nie dzieckiem Bożym.
Co za wspaniały cud, gdy dusza ludzka odradza się, gdy grzesznik, niewolnik grzechu, występku i zła, nagle oswobadza się od tego wszystkiego i staje się nowym stworzeniem w Chrystusie Jezusie. Ten cud powtórnego narodzenia nieporównywalny z jakimkolwiek innym cudem, jaki by on nie był nieprawdopodobny, całkowicie dokonuje Bóg. Z Saulem stało się to na drodze do Damaszku w chwili osobistego spotkania z Jezusem Chrystusem. Tutaj nie było ludzkiego pośrednictwa. Kontakt między grzesznikiem a Chrystusem musiał być bezpośredni i osobisty.

Ale co w tym nawróceniu czyni człowieka gotowym i zdolnym głosić Ewangelię? Pierwsze to - poznanie samego Jezusa Chrystusa. Tutaj na pustynnej drodze do Damaszku z Pawłem nie wydarzyło się po prostu jakieś religijne wydarzenie, nie, on nie nową religię poznał, ale miał spotkanie z żywym, zmartwychwstałym Chrystusem, Którego on prześladował. Słysząc głos mówiący: „Saulu, Saulu, dlaczego mnie prześladujesz? ”, on odpowiada na to pytanie swoim pytaniem: „Kim jesteś, Panie? ” (Dzieje 9:4-5).
Kochani, nikt z nas nie jest gotowy świadczyć o Chrystusie, zanim Go sam nie poznał. A najpewniejszym oznaką tego, że Saul poznał Jezusa Chrystusa jako osobistego Zbawiciela jest fakt, że teraz chce służyć Mu z całego serca. "Panie! co chcesz, abym ja uczynił? " (Dzieje 9:6).

Oznaką autentycznego narodzenia na nowo jest to, że nowo narodzona dusza, która poznała osobiście swojego Zbawiciela jest teraz gotowa z całego serca i duszy służyć Mu i naśladować Go. Nie służymy Mu dlatego, ponieważ chcemy zasłużyć na zbawienie, ale służymy dlatego, że już jesteśmy zbawieni.
Moi drodzy, jak dzieło zbawienia ma charakter osobisty między nami a Bogiem, taka też powinna być nasza posługa dla Niego. Panie co mam czynić?

A co ważniejsze, co godne podkreślenia, to jest to, że Paweł natychmiast podporządkował się Jezusowi Chrystusowi jako Panu swojego życia. Panie, mówi, co chcesz abym czynił? Inaczej mówiąc, on położył siebie bezwarunkowo na ołtarzu Bożym. On nie stawiał jakichkolwiek warunków Chrystusowi, mówiąc, że jestem gotów służyć Ci tylko na takich to, a takich warunkach. Tak, co byś Panie nie kazał mi czynić, małego czy wielkiego, jestem gotów. W danym przypadku, Panie, jestem gotów udać się do Rzymu i tam, jeśli to konieczne, swoim życiem przypieczętować swoje świadectwo. Przyjaciele, co Pan mógłby dokonać przez takiego człowieka, który tak bezwarunkowo postawił siebie w gotowości swojemu Panu i Zbawicielowi.

Ale spójrzmy na to, co dalej zaszło z apostołem Pawłem, zanim stał się gotowym naczyniem, by nieść dobrą nowinę ginącym duszom. On został napełniony Duchem Świętym. Po swoim zmartwychwstaniu, zanim został wzięty do nieba, Zbawiciel powiedział: "Idźcie na cały świat i głoście ewangelię wszelkiemu stworzeniu. " (Mar. 16:15). Ale zauważmy, że oni od razu nie poszli. Oto pomimo tego, że Chrystus powiedział im idźcie, powiedział jednocześnie, pozostańcie. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że istnieje pewna sprzeczność, ale tak naprawdę nie ma tutaj sprzeczności. Jedno bez drugiego byłoby niemożliwe. Oni nie mogli pójść, bez tego pozostania w Jerozolimie i oczekiwania. Oczekiwania na co? Dopóki nie zostaną obleczeni mocą z wysokości.

Dlatego moi drodzy, iść bez tej mocy, bez napełnienia Duchem Świętym, byłby całkowicie lekkomyślne. Jak by potrzeba iść nie wydawała się konieczna i obowiązkowa, oni jednak nie byli jeszcze gotowi. Wszystkie ich próby i wysiłki, by zbawić dusze okazałyby się pustymi bez tego oczekiwania. Dlatego, aby być gotowymi świadkami, musieli czekać. Tak, czekać do tej pory, aż Duch Święty zstąpi na nich i napełni ich mocą na tę drogę. Bez tego napełnienia Duchem Świętym uczniowie nie mogli być świadkami Chrystusa. Ale zauważmy, że gdy zostali napełnieni Duchem Świętym, ich języki natychmiast rozwiązały się i zaczęli mówić różnymi językami, zaczęli świadczyć o Chrystusie. Od tego momentu stali się gotowymi świadkami Jezusa Chrystusa. A dalej czytamy o tym, jak oni chodzili i wszędzie głosili Słowo Boże. Jak wyraźnie o tym Chrystus powiedział: "weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was; A oto ja ześlę na was obietnicę mego Ojca, a wy zostańcie w mieście Jerozolimie, aż będziecie przyobleczeni mocą z wysokości. " (Dzieje 1:8,Łuk. 24:49).

Wiem dobrze, że odnośnie tej kwestii wśród wierzących są różne poglądy. Istnieją na przykład dwie skrajności, i jedna i druga przeczą jednak jasnemu nauczaniu Słowa Bożego. Jedna z tych skrajności mówi, że człowiek, który nie przeżył tego napełnienia, wcale nie ma Ducha Świętego. Innymi słowy, zgodnie z tym nauczaniem, Duch Święty jest dany nie przy uwierzeniu w Chrystusa, tj. nie przy narodzeniu na nowo, ale przy innym wydarzeniu w życiu wierzącego. Ale jeśli tak, to ten, kto uwierzył w Jezusa Chrystusa wcale nie jest dzieckiem Bożym, ponieważ Słowo Boże wyraźnie uczy, że "kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten nie jest Jego". (Rzym. 8:9). Przy tym Pismo wyraźnie stwierdza, że nasze odkupione ciała są "świątynią Bożą i że Duch Boży mieszka w nas. " (1Kor. 3:16).

Kochani, te niewłaściwe nauczania o Duchu Świętym pochodzą z chęci podkreślenia szczególnego znaczenia konieczności większego przejawienia duchowej mocy i życia w Kościele Chrystusowym. Nie ma mocy, nie ma życia z tego powodu, mówią oni, że ci wierzący nigdy nie przyjęli Ducha Świętego. To że wielki niedostatek mocy Ducha Świętego odczuwamy wszędzie, tego wszyscy jesteśmy naocznymi świadkami. Ale drodzy bracia, czy dopuszczalne jest przez zazdrość, widzieć moc i bardziej realne działanie Ducha Świętego i nauczać to, czego nie naucza Słowo Boże. W ten sposób nigdy nie osiągniemy upragnionego celu, lecz jedynie zaszkodzimy dziełu Bożemu i okaleczymy dusze wiernych. Musimy trzymać się tego, czego uczy Słowo Boże, a wtedy Duch Święty sam pokaże nam, gdzie leży przyczyna naszej bezsilności, dlaczego nie widzimy większych przejawów Jego działania.

Ale jest jeszcze druga skrajność, która jest bardziej niebezpieczna od pierwszej. Twierdzi ona, że podobno my wszystko otrzymaliśmy podczas narodzenia na nowo i nie potrzebujemy niczego więcej. Jeśli jesteś zbawiony, mówią, to nie tylko masz Ducha Świętego, ale jesteś Nim napełniony i masz Jego moc. O, dałby Bóg, aby tak było w rzeczywistości.

Nie przeczę, że napełnienie Duchem Świętym może nastąpić w czasie narodzenia na nowo, tak było w domu Korneliusza i w Efezie, ale zazwyczaj nie dzieje się to natychmiast, a apostoł Paweł jest tego klasycznym przykładem. Jego przykład w sposób szczególnie jasny i wyraźny pokazuje nam, że napełnienie Duchem Świętym jest konieczne, aby być gotowym świadkiem Chrystusa. Czy można mieć jakiekolwiek wątpliwości, że Saul z Tarsu, prześladowca i wróg Kościoła, rzeczywiście nawrócił się, tj. prawdziwie narodził się na nowo na drodze do Damaszku, gdy spotkał się z żywym, wskrzeszonym Chrystusem. On sam nigdy w to nie wątpił, ponieważ zawsze, gdy świadczył o swoim nawróceniu, zawsze odnosił się właśnie do tego wydarzenia.

Ale widzimy także, że sam Pan potwierdził, że Saul rzeczywiście nawrócił się na drodze do Damaszku. Spójrzmy, co Pan mówi Ananiaszowi o Saulu: "on jest moim wybranym naczyniem, aby zanieść moje imię do pogan." (Dzieje 9:15). A gdy Ananiasz przyszedł do Saula, to rzekł do niego: "Bracie Saulu, (spójrzmy, nazywa go bratem, bratem Saulem!) Pan Jezus, który ci się ukazał w drodze, jaką szedłeś, posłał mnie, abyś przejrzał i został napełniony Duchem Świętym. " (Dzieje 9:17). Otóż, Ananiasz nie powiedział mu, że Pan Jezus posłał go, aby modlił się o jego nawrócenie i żeby on przyjął Ducha Świętego. Nie. Dlaczego? Z prostego powodu, ponieważ Saul nawrócił się już trzy dni wcześniej. On już przyjął Ducha Świętego i teraz jest mu powiedziane, że jest Nim napełniony.

Dlatego powinniśmy wyciągnąć wnioski na podstawie tego, co Sam Pan powiedział o Saulu i na podstawie tego, co Ananiasz mówił do Saula i na koniec na podstawie jego osobistego świadectwa, że nawrócenie Pawła miało miejsce na drodze do Damaszku, a trzy dni po tym zdarzeniu on był napełniony Duchem Świętym. A teraz zauważmy, że jak tylko został napełniony mocą Ducha Świętego, w rozdziale 9 Dziejów Apostolskich powiedziano, że "zaraz w synagogach zaczął głosić Chrystusa, że on jest Synem Bożym. "
Ta moc Ducha Świętego uczyniła go gotowym do nauczania o Jezusie Chrystusie. Ale potem czytamy, że Saul "coraz bardziej się wzmacniał i wprawiał w zakłopotanie Żydów, którzy mieszkali w Damaszku, dowodząc, że ten jest Chrystusem. " (Dzieje 9:22).
To mówi nam o potrzebie stałego napełniania się Duchem Świętym, jeśli chcemy być zawsze gotowymi Jego świadkami. Tak jak apostołowie musieli stale napełniać się Duchem Świętym, tak i my musimy zawsze napełniać się Nim.

Mój drogi bracie i siostro, czy doświadczyłeś tego cudownego napełnienia Duchem Świętym. Otwórz swoje serce i powiedz: Panie, przyjmuję Cię całym sercem, bądź Władcą mego życia, napełnij mnie swoim Duchem Świętym. Musisz przyjąć to z wiarą, tak jak przyjąłeś zbawienie i dziękuj Bogu, że dał ci to, o co prosiłeś. Zacznij wielbić Go, że On uczynił to w twoim życiu, a On Sam Swoją własną drogą i w stosownym czasie przejawi tę pełnię Ducha w twoim życiu i posłudze. Ale mówisz, doświadczyłem tego 10 lat temu lub w zeszłym roku lub 2 miesiące temu. Ale czy teraz jesteś Nim napełniony? Tak jak konieczne jest pierwsze napełnienie Duchem, tak konieczne jest stałe napełnianie się Nim. Zwróćmy uwagę, ile razy w Księdze Dziejów mówi się, że apostołowie napełniani byli Duchem Świętym.
Kochani, jeśli pragniemy być zawsze gotowymi i skutecznymi świadkami Chrystusa we wszelkich okolicznościach, na każdym miejscu, w każdym czasie, to konieczna jest nam ta moc z wysokości. Przyjdziemy z całą pokorą do naszego Pana, upadnijmy do Jego stóp i powiedzmy, że nie odejdziemy od Niego, dopóki nas nie obdarzy mocą Ducha Świętego i Jego niebiańskim ogniem.

Ale ktoś powie, że to było tylko dla Kościoła apostolskiego, a my powinniśmy działać bez tej nadprzyrodzonej mocy. O, Bóg jeszcze nie dokończył Swojego wielkiego dzieła. Na podstawie Słowa Bożego my oczekujemy w nasze dni, w tych ostatnich czasach, nowego i obfitego wylania Ducha Świętego. Tak, zbliżamy się do chwili przyjścia Chrystusa i prorocze słowa Joela muszą i spełnią się. W dniach ostatecznych mówi Bóg: "wyleję Ducha mego na wszelkie ciało ..." (Joela 2:28).

Ta obietnica należy do nas, żyjących w te tak znaczące dni. My możemy nie inaczej, jak tylko wołaniem z całego serca zwrócić się do Boga i prosić Go, aby uczynił nas gotowymi Jego świadkami przez napełnienie nas Duchem Świętym. Jak bardzo potrzebujemy tej mocy z wysokości, tej mocy, która nieśmiałego i pełnego obaw rybaka Piotra, przemieniła w silnego świadka Chrystusa. Czy ta moc nie jest dla nas, a tylko dla Kościoła apostolskiego. Tysiąc razy nie. Bóg pragnie, aby każdy z nas miał tę moc z wysokości właśnie w dniach dzisiejszych, na rzeczywistą walkę z grzechem i złem i w mocy nowego i świeżego napełnienia być gotowym iść naprzód, jak dobrzy i wierni Jego świadkowie.

Przypomnijmy na koniec słowa Mordochaja do królowej Estery. "Jeśli ty w takim czasie będziesz milczeć, ratunek i ocalenie dla Żydów przyjdą skadinąd, lecz ty i dom twego ojca zginiecie." (Est. 4:14). I dalej powiedziane jest: "Kto zaś wie, czy godności królewskiej nie osiągnęłaś właśnie na taki czas, jak obecny? " (Est. 4:14). Te słowa należą do nas. Dusze giną wokół nas. Czy jesteśmy gotowi iść do naszego Rzymu, gdzie siedzi szatan i świadczyć im o naszym Zbawicielu? Czy jesteśmy gotowi pójść tam z dobrą nowiną o Bożej miłości w mocy Ducha Świętego? O, dałby Pan, byśmy byli gotowi.
A jeśli mój przyjacielu nie przyjąłeś Chrystusa jako osobistego Zbawiciela, to wiedz, że nie jesteś jeszcze gotowy na wieczność. Przygotuj się na spotkanie Boga twojego. Przyjdź teraz do Niego, wyznaj swój grzech, wierząc, że On Ci przebaczy, przyjmie i uczyni nowym stworzeniem dla Królestwa Swojego. Tylko Bóg może uczynić nas gotowymi, ale On oczekuje od nas całkowitego oddania się Mu. Niech Duch Święty pomoże Ci uczynić to teraz.

Wykonujesz wolę Boga czy własną? - Paul Washer


0 komentarze

Posted in

Najpierw dziękuję Bogu mojemu przez Jezusa Chrystusa…


Czytając Biblię nie można nie zauważyć, jak wielką wagę przywiązuje się w Niej do modlitwy. Wszyscy mężowie Boży, zarówno w Starym, jak i w Nowym Testamencie byli świadomi jej znaczenia i mocy i nieustannie przybiegali do niej. Dla nich modlitwa była tak samo naturalna i potrzebna, jak człowiekowi jedzenie, picie i oddychanie. Dlatego mamy tak wiele wspaniałych przykładów modlitwy na stronicach tej świętej Księgi i nie tylko przykładów, ale także napomnień, poleceń i wezwań do niej.

Dzisiaj w rozważaniu nad Listem do Rzymian spotkamy się z jedną z wielu modlitw, które apostoł Paweł przywodzi w swoich Listach. Ta modlitwa jest bardzo pouczająca i rozwijająca i jestem pewien, że ona przyniesie nam wiele korzyści. Znajduje się ona w 1 rozdziale Listu do Rzymian, werset od 8 do 13. Jednak w dzisiejszym rozważaniu ograniczę się do wersetu 8, który mówi: "Najpierw dziękuję Bogu mojemu przez Jezusa Chrystusa za was wszystkich, że wiara wasza słynie po całym świecie. " 

W swoich Listach, tak do zborów, jak i pojedynczych osób, Paweł tylko poza jednym wyjątkiem po słowie powitalnym zawsze wyraża wdzięczność Bogu za nich. Na przykład w Liście do Koryntian pisze on: "Zawsze dziękuję mojemu Bogu za was, za łaskę Bożą, która została wam dana w Chrystusie Jezusie. " (1Kor. 1:4). Do Filipian, on mówi: "Dziękuję Bogu mojemu za każdym razem, ilekroć was wspominam. " (Fil. 1:3). I to samo on pisze do swoich współpracowników, Tymoteusza i Filemona. Nie bez znaczenia jest jednak jeden wyjątek od tej reguły apostoła Pawła: rozpoczynać swój Listu od dziękczynienia. Wierzącym w Galacji on zamiast słowa "dziękuję", mówi: "dziwię się". I powód jest oczywisty. Spójrzmy: "Dziwię się, że tak prędko dajecie się odwieść od tego, który was powołał w łasce Chrystusowej do innej ewangelii." (Gal. 1:6).

Ale wróćmy do naszego tekstu. W tym Liście do Rzymian Paweł mówi: "Najpierw dziękuję Bogu mojemu ..." Modlitwa apostoła Pawła rozpoczyna się od słów dziękczynienia. Wszędzie w jego Listach spotykamy się z tym dziękczynieniem Bogu. On zawsze znajdował za co chwalić i dziękować Boga. "Za wszystko dziękujcie; taka jest bowiem wola Boża w Chrystusie Jezusie względem was ... we wszystkim w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu. " - mówi on. (1Tes. 5:18,Fil. 4:6). Zaprawdę, szczęśliwy jest ten człowiek, który nie tylko nauczył się dziękować za wszystko Bogu, ale stawia dziękczynienie na pierwszym miejscu, jak czyni to apostoł Paweł. "Najpierw dziękuję Bogu mojemu ..."

Czy zdarzyło się wam, że po wielokrotnym przeczytaniu jakiegoś miejsca w Piśmie Świętym, wiedząc, że to miejsce jest wam dobrze znane, nagle odkrywacie coś nowego. Czytaliście to miejsce, mogliście nawet zacytować fragment z pamięci, a jednak nie zauważyliście tego, co teraz stało się tak jasne. Jeśli jesteście wierzącymi i czytacie Biblię, to wiecie o czym mówię. Tak właśnie zdarzyło się ze mną, gdy przeczytałem właśnie to miejsce. Spójrzmy jeszcze raz na werset 8 tego Listu do Rzymian: "Najpierw dziękuję Bogu mojemu przez Jezusa Chrystusa ..." Zauważyliście: "przez Jezusa Chrystusa ..." Apostoł Paweł nie stracił z oczu, tę najważniejszą ze wszystkich zasad modlitwy, że dziękczynienie Bogu przyjmowane jest przez Boga tylko przez Jezusa Chrystusa, jedynego pośrednika między Bogiem a człowiekiem. Tak, tylko dzięki zasługom Zbawiciela mamy dostęp do Boga i to dotyczy wszystkich, którzy przychodzą do Boga.

Musimy pamiętać, że modlitwa ma swoje własne zasady, pewne prawa, których nie należy naruszać, a pierwszą i podstawową zasadą modlitwy jest to, że ona jest tylko wtedy miła Bogu i usłyszana przez Niego, gdy przychodzący, przychodzi w imię Jego Syna - Jezusa Chrystusa. I tutaj apostoł Paweł wskazuje, że nawet dziękczynienie przyjmowane jest przez Boga tylko przez zasługi Jezusa Chrystusa. Jezus Chrystus sam o tym wyraźnie mówi: "Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca jak tylko przeze mnie. " (Jana 14:6). Bez względu na powód naszego zbliżenia się do Boga, jak np. wyznanie grzechów, jakakolwiek prośba lub tylko z uwielbieniem, oddaniem czci i dziękczynieniem, to musimy przyjść do Niego przez Jezusa Chrystusa. Mój przyjacielu, czy Ty ośmielasz się przychodzić do swojego Stwórcy, nie przychodząc do Niego przez Odkupiciela, Jego Syna Jezusa Chrystusa?

Ale ktoś powie: znam takie przypadki, gdy człowiek modlił się do Boga świadomie, nie prosząc w imię Jezusa Chrystusa i jego modlitwa została wysłuchana. I mnie są znane takie przypadki, ale to nie wyklucza ustanowionego przez Boga prawa. Jeśli Bóg odpowiada na takie modlitwy, to po to, aby odpowiedziana modlitwa przywiodła modlącego się do Jezusa Chrystusa. Jak wyraźnie mówi o tym Słowo Boże: "Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus. " (1Tym. 2:5). Oto dlaczego człowiek, który pragnie mieć kontakt z Bogiem musi przyjść do Niego przez Jezusa Chrystusa, nawet gdy przychodzi z dziękczynieniem. Tak, "Dziękując zawsze za wszystko Bogu i Ojcu " - jak mówi List do Efezjan "w imię naszego Pana Jezusa Chrystusa. " (Ef. 5:20). A w Liście do Kolosan czytamy: "A wszystko, co czynicie w słowie lub w uczynku, wszystko czyńcie w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu i Ojcu przez niego. " (Kol. 3:17).

Teraz spójrzmy, jak wyraźnie wyraził tę prawdę autor Listu do Hebrajczyków: "Przez niego więc (Jezusa Chrystusa) nieustannie składajmy Bogu ofiarę chwały, to jest owoc warg, które wyznają jego imię. " (Hebr. 13:15). Wszystko to zgadza się ze słowami powiedzianymi przez Jezusa Chrystusa: "A o cokolwiek będziecie prosić w moje imię, to uczynię, aby Ojciec był uwielbiony w Synu. Jeśli o coś będziecie prosić w moje imię, ja to uczynię. " (Jana 14:13-14). Dalej w 16 rozdziale Ewangelii Jana czytamy takie słowa: "O cokolwiek poprosicie Ojca w moje imię, da wam. Dotąd o nic nie prosiliście w moje imię. Proście, a otrzymacie, aby wasza radość była pełna. " (Jana 16:23-24).

W tak jasny i wyraźny sposób Biblia uczy nas, że we wszelkich naszych wezwaniach do Boga, czy to w modlitwie, czy w uwielbieniu lub dziękczynieniu, musimy przyjść do Niego w imię Jego Syna, Jezusa Chrystusa. W Nim jedyna podstawa, na której Bóg może nas przyjąć.

Proszę teraz o zwrócenie uwagi na pierwszą część wersetu naszego tekstu: "Najpierw dziękuję Bogu mojemu ..." Czy zauważyliście, jak wielkie znaczenie przywiązuje Słowo Boże do tego aspektu modlitwy. Przeczytajmy Psalmy, nie przypadkiem są one umieszczone w samym środku Biblii. Ile miejsc jest poświęconych dziękczynieniu, uwielbieniu i chwaleniu Boga. O, nic tak bardzo nie podoba się Bogu, jak chwała przynoszona Mu w imię Jezusa Chrystusa. Każdej naszej modlitwie musi towarzyszyć dziękczynienie, jak powiedziane jest: „Nie troszczcie się o nic, ale we wszystkim w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu. ” (Fil. 4:6). A najlepiej jest rozpoczynać wszelkie nasze modlitwy do Boga od dziękczynienia. Dałby Bóg, abyśmy mogli powiedzieć za apostołem Pawłem: "Najpierw dziękuję Bogu mojemu przez Jezusa Chrystusa..."

Czy zauważyliście, jak zaczyna się modlitwa Pańska. Właśnie tą nutą chwały i uwielbienia "Ojcze nasz, któryś jest w niebie, Święć się imię twoje… " (Mat. 6:9). Psalmista Dawid mówi: "Będę błogosławił Pana w każdym czasie; Chwała jego niech będzie zawsze na ustach moich! Dusza moja będzie się chlubić Panem! " (Ps. 34:2-3). Jak pięknie ta prawda jest przedstawiona w rozdziale 18, gdzie w wersecie 4 Dawid mówi takie słowa: "Wzywałem Pana chwalebnego, a od nieprzyjaciół moich byłem wybawiony. " Psalm ten został napisany podczas ciężkich doświadczeń, które przyszły w życiu Psalmisty. Spójrzmy na jego dalsze słowa: "Ogarnęły mnie fale śmierci, a strumienie zagłady zatrwożyły mnie. Pochwyciły mnie sidła śmierci. " (Ps. 18:5-6). W tak trudnych i bolesnych okolicznościach on nie tylko wzywa o pomoc, ale także zwraca się do Boga Wszechmocnego z uwielbieniem. "Wzywałem Pana chwalebnego ...", tj. godnego chwały Pana. A dalej słyszymy, jak z wielką wiarą on oznajmia, że jego modlitwa zostanie wysłuchana, gdyż Bóg na taką modlitwę, która przez wiarę wielbi i dziękuje Mu, nie może nie odpowiedzieć. Spójrzmy na ten werset: "I zostałem wybawiony od nieprzyjaciół moich. " - dodaje z pewnością Dawid.

Moi drodzy, jeśli taki był zwyczaj świętych Starego Testamentu, tj. aby łączyć nasze modlitwy z dziękczynieniem, z uwielbieniem, to tym bardziej powinniśmy my to czynić, żyjący obecnie. Gdy apostoł Paweł pisał List do Filipian to mówił: „Dziękuję Bogu mojemu za każdym razem, ilekroć was wspominam, Zawsze w każdej modlitwie mojej za wszystkich was z radością się modląc. ”, a niósł te słowa z rzymskiego więzienia, gdzie w każdej chwili czekała go męczeńska śmierć. I ci, do których napisał, prawdopodobnie nie zapomnieli o tym zdarzeniu w więzieniu w Filippi, gdy wraz z Sylasem zostali wrzuceni do wewnętrznego lochu i zakuci w dyby. Zaczęli więc modlić się i śpiewem wielbić Boga i wtedy nagle powstało wielkie trzęsienie ziemi, tak że zachwiały się fundamenty więzienia i natychmiast otworzyły się wszystkie drzwi i wszystkim rozwiązały się więzy. Ale to nie wszystko. Strażnik więzienny i wszyscy jego domownicy zostali zbawieni, a w mieście Filippi została założona wspólnota odkupionych dzieci Bożych. Wszystko to było wynikiem uwielbienia Boga przez dwóch ewangelistów zakutych w dyby. Czego Bóg nie uczyni w odpowiedzi na Ducha uwielbienia i dziękczynienia, gdy wydaje się, że nie ma powodu, by wielbić Boga?

Mój przyjacielu, być może upadłeś na duchu, jesteś wszystkim rozczarowany, nie widzisz wyjścia z obecnego położenia w jakim się znalazłeś, próbowałeś wszystkiego, oprócz dziękczynienia. Powiesz: jak mogę dziękować Bogu za taką sytuację? Przecież byłoby hipokryzją, chwalenie i dziękowanie Bogu za to, gdy wszystko wskazuje na coś przeciwnego. Posłuchaj jeszcze raz tego co mówi Słowo Boże. "Przez Niego więc, tj. przez Jezusa Chrystusa, nieustannie składajmy Bogu ofiarę pochwalną, to jest owoc warg, które wyznają jego imię. " (Hebr. 13:15). Tutaj nic nie mówi się o odczuciach, przeciwnie, mówi się o ofierze uwielbienia, owocu ust wyznających Jego imię. Niezależnie od naszego stanu ducha powinniśmy nieustannie składać Bogu ofiarę chwały. Wysławiać Boga jest najwyższym przywilejem człowieka. Zawsze możemy przychodzić do Boga z uwielbieniem i dziękczynieniem przez zasługi Jezusa Chrystusa.

A jeśli przyjacielu jeszcze nie otrzymałeś przebaczenia grzechów, to Bóg jest teraz gotów przebaczyć Ci i przyjąć Cię jako jedno ze Swoich dzieci, ale pod jednym warunkiem. Ty musisz przyjść do Niego przez Jezusa Chrystusa. On jest tą jedyną drogą do Boga. Tego, który przychodzi do Niego przez Jego Syna, On nigdy nie odrzuci. Jeśli jeszcze tego nie uczyniłeś, przyjdź do Niego teraz z imieniem Jezusa Chrystusa na swoich ustach, a zostaniesz przyjęty przez Boga. Uczyń to, póki masz taką możliwość. 
Niech Pan Ci w tym dopomoże.

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.