RSS

John Piper on “Coronavirus and Christ”


0 komentarze

Posted in

Pewność zbawienia.


 Apostoł Jan w 5 rozdziale, 13 wersecie, swojego Pierwszego Listu pisze: To napisałem wam, którzy wierzycie w imię Syna Bożego, abyście wiedzieli, że macie życie wieczne i abyście wierzyli w imię Syna Bożego.                                                                                              Bycie pewnym i przekonanym, że jest się zbawionym, jest nie tylko możliwe dla chrześcijanina, ale jest to wspaniały przywilej, który Bóg pragnie, aby doświadczał każdy wierzący. To poznanie i przekonanie, że moje wieczne przeznaczenie jest utwierdzone i zabezpieczone i że na końcu będę w niebie, gdzie zawsze będę z moim Zbawicielem i moim Bogiem, należy do każdego narodzonego na nowo dziecka Bożego, pomimo tego, co może mu przytrafić się tu na Ziemi.

Wielu chrześcijan nie ma tego osobistego przekonania i pewności. Gdy ich zapytamy: a co, jeśli będziesz musiał umrzeć tej nocy? Czy wiesz, jakie będzie twoje przeznaczenie? Zwykle odpowiadają: myślę, że będę z Bogiem lub mam nadzieję, że będę z Panem. Rozdział 5, werset 13, 1 Listu Jana mówi, że mogę śmiało, bez żadnych wątpliwości powiedzieć, że będę w niebie z moim Ojcem.                                                                                                              Kwestia pewności zbawienia jest bardzo ważna, zarówno dla nowo nawróconego, który dopiero zaczyna umacniać się w wierze, jak i dla starszych wierzących, których Pan chce użyć do utwierdzenia innych chrześcijan w wierze.

Chciałbym dzisiaj zilustrować tę prawdę i zacytować niektóre fragmenty Słowa Bożego, które zapewniają nas o naszym zbawieniu. Dlaczego wierzący mają wątpliwości co do realności i pewności swojego zbawienia? Rzecz w tym, że z chwilą naszego uwierzenia my popadamy w duchowy konflikt. Nasz wróg, diabeł jest zirytowany, że nas utracił, że daliśmy obietnicę służyć naszemu Panu, Zbawicielowi i wiedząc, że nie ma już więcej nad nami władzy, nasz wróg robi wszystko, abyśmy byli bezużyteczni.

Jedną z metod szatana, aby osiągnąć tę bezużyteczność dziecka Bożego jest utrzymywanie go w stanie ciągłego zwątpienia i niepewności co do jego zbawienia. A od tego, jak długo będzie się utrzymywał taki stan, zależy to, czy chrześcijanin będzie przydatny dla Chrystusa. Wierzący, który nieustannie wątpi, zastanawiając się czy jest zbawiony, czy nie, nie doświadcza uczucia miłości Bożej, on będzie stale myślał o swoim stanie wewnętrznym i dlatego stanie się bezwartościowym sługą Chrystusa. Co więcej, on nie będzie miał autorytatywnego słowa dla umierającego świata. Innymi słowy, będzie bezużyteczny dla Chrystusa i właśnie tego chce szatan.

Diabeł wpaja swoje kłamstwa na różne sposoby. Na przykład może podszepnąć do serca wierzącego: czy naprawdę myślisz, że jesteś zbawiony i że twoje grzechy są przebaczone tylko dlatego, że wierzysz w Jezusa Chrystusa? Tego nie wystarczy, aby zmienić przeznaczenie twojej wieczności. Albo podpowie coś takiego: czy myślisz, że naprawdę jesteś dzieckiem Bożym? Jeśli tak, dlaczego w twoim życiu jest tyle zamieszania? Jesteś nieposłuszny, masz nieczyste myśli, ciągle się potykasz, nie masz bliskiej społeczności z Bogiem i spójrz na swój charakter - jak różni się on od Chrystusa. Inną metodą diabła jest ograniczanie dziecka Bożego w przyjmowaniu Słowa Bożego. W ten sposób sprawia, że ​​ignoruje ono te wspaniałe obietnice dotyczące jego zbawienia.

Który z ataków wroga ty doświadczyłeś bracie lub siostro? Jak chrześcijanin może odnieść zwycięstwo nad tymi atakami zwątpienia i niepewności?                                                             W 12 rozdziale Księgi Wyjścia zilustrowane jest w jaki sposób chrześcijanin może odnieść takie zwycięstwo. Mówi się tam o przededniu wybawienia narodu izraelskiego z niewoli egipskiej. W wersetach od 1 do 11 Bóg mówi Mojżeszowi, że Izraelici powinni pokropić odrzwia i nadproża w swoich domach krwią baranka. W wersetach 12 i 13 Bóg mówi: „Tej nocy przejdę przez ziemię egipską i zabiję wszystko pierworodne w ziemi egipskiej, od człowieka do bydła, i dokonam sądów nad wszystkimi bogami Egiptu: Ja, Pan. A krew ta będzie dla was znakiem na domach, gdzie będziecie. Gdy ujrzę krew, ominę was, i nie dotknie was zgubna plaga, gdy uderzę ziemię egipską. Od wersetów 21 do 27 jest powiedziane, jak Mojżesz przekazał ludowi słowa Boga. A werset 28 mówi, że poszli synowie izraelscy, i uczynili tak, jak Pan nakazał Mojżeszowi i Aaronowi.                                W jaki sposób pierworodni z tysięcy izraelskich rodzin mogli z pewnością wiedzieć oczekując Bożego wybawienia za zamkniętymi drzwiami, że będą bezpieczni tej nocy, gdy anioł śmierci miał nawiedzić Egipt.

Aby to zrozumieć, wejdźmy i odwiedźmy dwa żydowskie domy. Spójrzmy, co się tam dzieje. W pierwszym domu mieszkańcy drżą ze strachu i przerażenia. Pytamy ich: o co chodzi? Czego się boicie? Pierworodny syn tego domu mówi nam, że anioł śmierci przejdzie przez cały kraj i on nie jest do końca pewien, co się z nim stanie i że dopiero rano, gdy dobiegnie końca noc sądu, jeśli on będzie żywy, będzie wiedział, że jest bezpieczny, a do tego czasu wszystko co może uczynić, to spędzić tę straszną noc w nadziei na lepsze jutro. Wtedy pytamy go: ale czy Bóg nie zadbał o bezpieczeństwo swojego ludu? Prawdą jest, że ​​Bóg powiedział nam, by pokropić odrzwia naszych domów krwią baranka – mówi on. I uczyniliśmy to. Jednak wcale nie jestem pewien, czy uniknę śmierci. Ten pierworodny jest pełen wątpliwości i strachu w oczekiwaniu przyszłości. Taki jest stan pierwszego domu.

W drugim domu jest uderzający kontrast. Co tu widzimy? Ci Izraelici są pewni siebie i radośni, w nastroju oczekiwania spożywają pieczonego baranka. Dlaczego są tacy pewni i radośni w tę pamiętną noc - pytamy ich? My oczekujemy dalszych poleceń od Pana, aby iść naprzód, gdyż w końcu żegnamy się z niewolnictwem i z naszym panami, aby wejść do nowej, ziemi obiecanej – odpowiadają oni. Ale czy nie wiecie, że anioł Niszczyciel przyjdzie, aby sądzić ten kraj i że wszyscy pierworodni zginą - pytamy ich? Tak, mówią, oczywiście, że o tym wiemy, ale nasz pierworodny syn jest bezpieczny, nasze odrzwia i nadproża są pokropione krwią, tak jak nakazał nam Bóg.

Zdumiewające jest, jak dwie rodziny mogą postępować tak różnie w tych samych okolicznościach. Obie mają pierworodnego syna, obie są pokropione krwią, obie są w swoich domach i czekają na tę straszną noc, to jednak w jednym domu panuje zwątpienie, strach i przerażenie, a w drugim pewność, spokój i radość.                                                          W czym jest różnica? Wybawienie Izraela zależało od przelanej krwi. Wiara w wybawienie Izraela zależała od wiary w to, co Bóg powiedział o przelanej krwi. Obie rodziny były bezpieczne, ponieważ przelana krew była nad oba domami. Jednak tylko druga rodzina miała pewność wybawienia. Jej członkowie wierzyli w to, co powiedział Bóg odnośnie krwi.

To samo bywa z nami. W Liście do Efezjan, rozdział 1, werset 7 powiedziane jest: „W nim mamy odkupienie przez krew jego… ” Krew Chrystusa czyni nas bezpiecznymi. Wiara w to, co Bóg powiedział o krwi Swojego Syna daje nam pewność zbawienia, pokój, radość i bezpieczeństwo, które towarzyszą zbawieniu.
W Biblii Bóg powiedział, że zbawienie jest możliwe tylko przez przelanie krwi. I właśnie Biblia mówi o czterech faktach, które zapewniają chrześcijanina o zbawieniu przez krew Chrystusa.                                                                                                                                                Jakie są te cztery fakty? Po pierwsze: kim w istocie jest Bóg? W Księdze Liczb, rozdział 23, werset 19, jest napisane: „Bóg nie jest człowiekiem, aby nie dotrzymał słowa, ani synem człowieczym, aby żałował. Czy On powiada, a nie czyni, I mówi, a nie spełnia? „ Co tu powiedziane jest o Bogu? Że Bóg jest wierny. To jest nieodłączne z Jego naturą. To, co On mówi, to i spełnia. Bóg posłał Swojego Syna Jezusa Chrystusa i obiecał przebaczenie grzechów i nowe życie z Bogiem wszystkim tym, którzy uwierzą w Jezusa i przyjmują Go jako swojego osobistego Zbawiciela i Pana. Bóg z natury jest wierny i ta wierność jest podstawą każdej Jego obietnicy. Dlatego sama natura Boga daje chrześcijaninowi pewność, że wieczne zbawienie należy do niego, ponieważ Bóg mu to obiecał.

Drugim faktem są właściwości, atrybuty życia wiecznego. Co jest powiedziane w 24 wersecie 5 rozdziału Ewangelii Jana? „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto słucha słowa mego i wierzy temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł z śmierci do żywota.                                                                                                      Jakie życie daje Jezus tym, którzy wierzą? Kiedy skończy się życie wieczne? Nigdy! Gdyby ono się skończyło, nie było by wieczne, ponieważ życie wieczne oznacza nieskończoność, ono nigdy się nie kończy. Jezus mówi, że daje takie życie wierzącemu, temu, kto słucha i wierzy. W ten sposób chrześcijanin może być pewien, że będzie żył wiecznie z Bogiem ze względu na atrybuty życia wiecznego, jakie ono posiada.

Trzecim faktem są nowe wzajemne relacje, w które wchodzi wierzący. Gdy ktoś przyjmuje Jezusa Chrystusa jako swojego osobistego Zbawiciela i Pana, staje się uczestnikiem nowych wzajemnych relacji. Staje się dzieckiem Bożym. W Ewangelii Jana, w rozdziale 1, wersecie 12 i 13 tak wspaniale przedstawiona jest ta prawda. Spójrzmy: „Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, Którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga. "
Chrześcijanin rodzi się z Boga, wchodzi do rodziny Bożej z woli Bożej. Jeśli tak, to nikt nie może naruszyć tych wzajemnych relacji, ani wątpliwości, ani walka lub jakieś inne problemy z którymi chrześcijanin się zmierza. Bóg przyjął nas do swojej rodziny i dlatego nic nie może zmienić tego położenia. Należymy do Niego. Chrystus powiedział, że „nikt nie może wyrwać nas z Jego ręki. „ (Jana 10:28). Dlatego chrześcijanin może być pewny swojego zbawienia dzięki swoim relacjom z Bogiem.

Jest jeszcze jeden fakt, który potwierdza nasze zbawienie i daje nam całkowitą pewność w Nim - to atrybut łaski Bożej. W jaki sposób zbawienie staje się naszym osobistym? W Liście do Efezjan, rozdział 2, wersety 8 i 9 powiedziane jest: „Albowiem łaską zbawieni jesteście przez wiarę, i to nie z was: Boży to dar; Nie z uczynków, aby się kto nie chlubił. „ Zbawienie oferowane jest za darmo. Nie musimy na nie zapracować i nie musimy za nie płacić. Wszystko co musi zrobić grzesznik, to tylko z wiarą wyciągnąć splamione grzechem ręce i przyjąć zbawienie jako darmowy dar. To jest łaska. Człowiek nie jest godzien takiego zmiłowania, takiego daru, a jednak Bóg daje go za darmo. Łaska i uczynki są sobie przeciwstawne. Te dwie zasady nie idą w parze.

Paweł wspomina o tym fakcie, mówiąc o wybraniu Izraela w Liście do Rzymian w 11 rozdziale, wersecie 6: „A jeśli przez łaskę, to już nie z uczynków, inaczej łaska już nie byłaby łaską. Jeśli zaś z uczynków, to już nie jest łaska, inaczej uczynek już nie byłby uczynkiem. „ Jeśli więc zbawienie jest z łaski, to pytanie brzmi: gdzie są uczynki? Nie ma ich tu. Co zatem może odłączyć chrześcijanina od miłości Bożej? Śmierć, życie, aniołowie, zwierzchności, moce, teraźniejszość, przyszłość, wysokość, głębokość lub jakiekolwiek inne stworzenie. Nic nie może nas odłączyć od miłości Bożej w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. Dlatego chrześcijanin może być pewien swojego zbawienia z powodu natury lub atrybutu łaski Bożej.

Drogi przyjacielu, być może to nie jest przypadek że to czytasz, to z woli Bożej, abyś usłyszał dobrą nowinę. Ona jest dla Ciebie i  Ty możesz mieć pewność, że jesteś dzieckiem Bożym, że przeszedłeś ze śmierci do życia. Słowo Boże mówi: „Każdy, kto wezwie imienia Pana, będzie zbawiony. „ (Rzym. 10:13). To jest Boża wierna obietnica dla Ciebie. Wezwij imię Pana, a będziesz zbawiony.                                                                                                             Niech Pan pomoże Ci uczynić to teraz. Amen.

Bracia, módlcie się za nas.


 Sześć Listów apostoła Pawła z 14 napisanych przez niego kończy się prośbą o modlitwę. Kończąc swój pierwszy List do Tesaloniczan on mówi: Bracia, módlcie się za nas. „ (1Tes. 5:25). W swoim drugim Liście ponownie zwraca się do tych samych wierzących z prośbą o modlitwę za niego i swoich współpracowników: „aby Słowo Pańskie krzewiło się i rozsławiało wszędzie. ” (2Tes. 3:1). Do wierzących w Rzymie zwraca się z prośbą: „aby wespół z nim walczyli w modlitwach, zanoszonych za niego do Boga... by jego posługa została dobrze przyjęta przez świętych. „ (Rzym. 15:30-31). „Módlcie się zarazem i za nas, aby Bóg otworzył nam drzwi dla Słowa w celu głoszenia tajemnicy Chrystusowej ” - pisze do wierzących w Kolosach, a do Efezjan zwraca się, by: „W każdej modlitwie i prośbie zanosili o każdym czasie modły w Duchu i tak czuwali z całą wytrwałością i błaganiem za wszystkich świętych. I za mnie, aby mi, kiedy otworzę usta moje, dana była mowa do śmiałego zwiastowania Ewangelii. " (Ef. 6:18-19).

Czy zauważyliście, o co Paweł prosi, aby się modlili? Prosi o modlitwę za siebie, ale aby dzięki ich modlitwie jego służba Bogu przyniosła godny owoc. Jeśli chodzi o dzieło Boże, to apostoł Paweł przywiązywał dużą wagę do modlitw dzieci Bożych.                                             Ale nie do wszystkich kościołów kierował takie prośby o modlitwę. Tylko do niektórych. Jaki był sens prosić kościół w Koryncie, aby tak się modlił, gdy oni nieustannie sprzeczali się i dzielili. Jaki skutek miałaby taka modlitwa?

Modlitwa niektórych wierzących jest niewiele warta. Tak, ale za nich musimy się modlić. Paweł prosił te kościoły na które mógł liczyć, aby się modliły, a ich modlitwy przyniosą korzyść królestwu Bożemu.                                                                                                                    Że taka modlitwa jest bardzo ważna, widzimy po znaczeniu, jakie nadał jej sam Jezus Chrystus. Jak Chrystus wybrał swoich apostołów? Ewangelista Łukasz mówi, że „odszedł na górę, aby się modlić, i spędził całą noc na modlitwie do Boga. A gdy nastał dzień, przywołał uczniów swoich i wybrał z nich dwunastu, których też nazwał apostołami. „ (Łuk. 6:12-13). Oto, sam Syn Boży uważał za konieczne spędzenie całej nocy na modlitwie, zanim wybierze swoich uczniów. Innym razem, widząc tłumy ludzi, mówi się, że „użalił się nad nimi, bo byli utrudzeni i rozproszeni jak owce niemające pasterza. „ (Mat. 9:36). I zwraca się do swoich uczniów i mówi do nich: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; Proście więc Pana żniwa, aby wyprawił robotników na żniwo swoje. „ (Mat. 9:37-38).                              Czy zauważyliście, kto wybiera i wysyła robotników? Pan żniwa! A naszym obowiązkiem - jest modlitwa.

Znamienne jest to, że po tym, jak Chrystus wezwał swoich uczniów, aby modlili się o robotników na żniwo, jest powiedziane, że „przywołał dwunastu uczniów swoich i dał im moc nad duchami nieczystymi, aby je wyganiali i aby uzdrawiali wszelką chorobę i wszelką niemoc. „ (Mat. 10:1). Innymi słowy, modlący się stali się odpowiedzią na ich własne modlitwy. Dlatego jeśli chcesz, aby Pan żniwa wybrał Cię do swojej pracy, módl się. Ty powinieneś być gotowy, aby samemu pójść na Jego żniwo.                                                         Czytając Biblię, zwłaszcza Księgę Dziejów Apostolskich, odkryjemy jeden niepodważalny fakt, a mianowicie, że każde przedsięwzięcie na rzecz Królestwa Bożego poprzedzone było modlitwą.

W 13 rozdziale Dziejów Apostolskich mówi się o początkach najważniejszego ruchu misyjnego w czasach apostolskich. Antiochia staje się bazą dla ewangelizacji pogan. I tutaj widzimy, jak przed wejściem na nowe terytoria dla Królestwa Bożego, zanim kościół pośle ​​tam swoich misjonarzy, wznoszona jest intensywna modlitwa do Boga. Spójrzmy, jak to jest opisane: „A w kościele w Antiochii byli pewni prorocy i nauczyciele: Barnaba, Szymon, zwany Nigrem, Lucjusz Cyrenejczyk i Manaen, który wychowywał się z tetrarchą Herodem, i Saul. „ A teraz zwróćmy uwagę, co jest dalej napisane: „A gdy jawnie pełnili służbę Panu i pościli, powiedział im Duch Święty: Odłączcie mi Barnabę i Saula do dzieła, do którego ich powołałem. Wtedy po poście i modlitwie nałożyli na nich ręce i wyprawili ich. „ (Dzieje 13:1-3). Tak, kościół stał na progu nowych i wielkich wydarzeń, ale zanim wykorzysta te możliwości, kościół żarliwie się modli.

Spójrzmy, kto przystąpił do tej modlitwy? Byli to najbardziej pracowici słudzy kościoła i tym niemniej znaleźli czas na post i modlitwę.                                                                                   Jak wielką wagę przykładali ci pierwsi chrześcijanie do służenia Panu w modlitwie. A przy tym jeszcze w poście. Jak bardzo różnią się oni od naszego współczesnego chrześcijaństwa. Oni nie spieszyli się z nowymi przedsięwzięciami ewangelizacyjnymi bez uprzedniego całkowitego poświęcenia się w modlitwie Bogu. Nie mieli sformalizowanych planów, najważniejsze było dla nich poznanie woli Pana, woli Pana żniwa. Szukali przewodnictwa Ducha Świętego, a przez to przyznawali, że to nie oni, ale Bóg jest administratorem ich spraw.

A jak my dzisiaj postępujemy? Bez modlitwy, bez szukania woli Bożej podejmujemy ważne kwestie dotyczące spraw naszych kościołów, naznaczamy tych, którzy nami zarządzają, a gdy już zdecydujemy i wszystko postanowimy, to wtedy modlimy się głośno i uroczyście, aby Bóg zatwierdził nasze postanowienia. Nie dziwmy się, że po tak wielkim szumie i aktywności nie ma prawie żadnych rezultatów. Zaniedbaliśmy to, co najważniejsze w dziele Bożym – modlitwę i przewodnictwo Ducha Świętego.

Bracia i siostry, jaki jest pożytek z całej naszej gorączkowej aktywności, jeśli my zaniedbujemy to, co jest najbardziej istotne w dziele Pańskim. Jakże możemy lekceważyć Pana żniwa? Pan mówi do nas: módlcie się i proście Pana żniwa, a Jego zadaniem jest wysłać robotników na Swoje żniwo.                                                                                                   Duch Święty powiedział: „Odłączcie mi Barnabę i Saula do dzieła, do którego ich powołałem. „ (Dzieje 13:2). Kiedy Duch Święty powiedział to? Czy po tym, jak kościół głosował, wybrał i naznaczył ich? Nie! Nic nie mówi się o tym, by kościół wybrał tych kandydatów na pracą misjonarską. Można śmiało powiedzieć, że żaden z nich nie miał prawa głosu w powołaniu robotników na dzieło Boże. Kościół podjął decyzję na podstawie tego, co wskazał mu Duch Święty. „Odłączcie mi Barnabę i Saula do dzieła, do którego ich powołałem. „ Powołałem ich, odłączcie ich dla Mnie - mówi Duch Święty.

Ponownie, nieco dalej, w rozdziale 15, znajdujemy tę samą prawdę. Gdy starsi kościoła zostali wysłani na spotkanie w Jerozolimie, aby rozstrzygnąć bardzo ważną kwestię, tj. jaka powinna być postawa nawróconych pogan wobec prawa Mojżeszowego, to jak oni rozwiązali ten spór? Spójrzmy, co mówią: „Uznał bowiem Duch Święty za słuszne, i my też…” (Dzieje 15:28). Nie ma wątpliwości, że do takiego wniosku mogli dojść dopiero po modlitwie. Nie postawili siebie na pierwszym miejscu, ale Ducha Świętego „Uznał bowiem Duch Święty za słuszne… „ Gdyby kościół głosował bez modlitwy, nie prosząc o przewodnictwo Pana żniwa, czy myślicie, że wybrałby najbardziej utalentowanych i zdolnych liderów, swoich najlepszych nauczycieli i wysłałby ich do odległych pogańskich krajów do pracy misjonarskiej? Mogliby powiedzieć, w końcu ich potrzebujemy, nasz kościół powinien mieć najlepszych robotników, a nie wysyłać ich w jakieś odległe miejsca dla pracy misyjnej.                                                                                                                                    Ale Duch Święty zdecydował inaczej. Wybrał najbardziej utalentowanych, silnych i zdolnych robotników i posłał ich na nowe miejsca pracy.                                                     Powiedzcie mi, kto wie najlepiej, kogo posłać i dokąd, jeśli nie sam Pan żniwa. Dlatego jeśli chcemy widzieć rezultaty pracy w dziele Bożym, to pierwszą rzeczą, którą musimy uczynić, jest modlitwa, proszenie Pana żniwa, aby On posłał robotników na Swoje żniwo.

A gdy oni odprawiali służbę Pańską i pościli, rzekł Duch Święty: Odłączcie mi Barnabę i Saula do tego dzieła, do którego ich powołałem. „ Co to była za służba? To była modlitwa. Ale czy to jest posługa? Tak, Bóg postrzega modlitwę jako szczególną posługę.                          Niestety niewielu z nas rozumie modlitwę w ten sposób. Czy myślicie, że Paweł na próżno prosi wierzących w Tesalonikach i innych kościołach, aby modlili się za niego? O nie. On mówi: „zanoście o każdym czasie modły w Duchu i tak czuwajcie z całą wytrwałością”, aby Duch Święty otworzył drzwi dla ewangelizacji i dał odwagę głosić tajemnicę Chrystusową.

Jak myślicie, czy byłaby to strata czasu? Czy nie moglibyśmy zająć się czymś bardziej pożytecznym? Drodzy bracia i siostry, diabeł właśnie tak zaszczepia dzieciom Bożym to kłamstwo, że modlitwa jest daremna i marnujemy czas. Tak, jeśli jest coś, czego diabeł najbardziej się boi, to jest to modlitwa. Dzisiaj wiele drzwi jest zamkniętych dla ewangelizacji z tego prostego powodu, że kościół się nie modli. Gdyby dzieci Boże, przełożeni kościołów mniej się sprzeczali między sobą, a modlili się więcej, to jak wiele i szeroko otworzyłyby się drzwi dla szerzenia dobrej nowiny. „módlcie się zarazem i za nas, aby Bóg otworzył nam drzwi dla Słowa w celu głoszenia tajemnicy Chrystusowej. ” - zwraca się Paweł do kościoła w Kolosach.

Wróg nasz – diabeł boi się takiej modlitwy. On będzie robił wszystko, abyśmy nie przystąpili do tej posługi. On nie ma nic przeciwko temu, abyśmy zajęli się jakimś dziełem Bożym, aby powstrzymać nas od modlitwy. Spójrzmy, jak działalność kościelna wpłynęła na życie modlitewne apostołów i to stało się wkrótce po narodzinach kościoła. Apostołowie musieli podjąć zdecydowane kroki, aby ich życie modlitewne nie ucierpiało. Dla nich modlitwa była służbą na najwyższym poziomie.                                                                                Niech sam nasz Pan Jezus Chrystus będzie tego najlepszym przykładem. Ile i jak często uznał On za konieczne przychodzić na modlitwę do Swego niebiańskiego Ojca. Na przykład w 5 rozdziale Ewangelii Łukasza jest powiedziane: „A on odchodził na pustynię i modlił się.„ (Łuk. 5:16). To powiedziane jest o Nim podczas Jego służby na Ziemi, gdy był jak najbardziej zajęty. Duże rzesze narodu szły za Nim, a On ich uczył, leczył, karmił, nauczał. I właśnie w czasie pełnego zajęcia mówi się, że On odchodził na pustynię i modlił się.

Bracia i siostry, jeśli Ten, który z taką gorliwością uznał za stosowne oddalić się na modlitwę, to cóż my powiemy? O ile więcej czasu powinniśmy my spędzać na modlitwie do Boga? O dałby Bóg uświadomić nam sobie, jak ważne i konieczne jest, byśmy dużo i często modlili się, zwłaszcza za braci i siostry, którzy niosą dobrą nowinę ginącemu narodowi. Zamiast krytykować i szukać w nich winy, byłoby lepiej, gdybyśmy się za nich modlili.

Kochani, oddajmy się całkowicie i nieodwołalnie tej chwalebnej służbie. Jeśli Paweł uznał za konieczne prosić wierzących, aby modlili się za niego, to o ile bardziej my potrzebujemy modlitw dzieci Bożych. Proszę was bracia i siostry, módlcie się za nas. Módlcie się z całą gorliwością, starajcie się w waszych modlitwach, aby nam dane było ustami naszymi otwarcie, z odwagą głosić tajemnicę Ewangelii. Tak, przez internet otworzyły się nam wielkie i szerokie drzwi, a przeciwników jest wielu.

Co stracimy, jeśli poświęcimy się służbie Bogu. Próbowaliśmy wszystkiego, dlaczego teraz nie poświęcić się tej najważniejszej ze wszystkich posług, którą do tej pory zaniedbywaliśmy. „wystawcie mnie na próbę! - mówi Pan Zastępów - czy wam nie otworzę okien niebieskich i nie wyleję na was błogosławieństwa ponad miarę. „ (Mal. 3:10).               Czego Bóg by nie uczynił dla Swoich dzieci, gdyby one częściej Go wzywały? „Albowiem Ja wiem, jakie myśli mam o was - mówi Pan - myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować wam przyszłość i natchnąć nadzieją. Gdy będziecie mnie wzywać i zanosić do mnie modły, wysłucham was. A gdy mnie będziecie szukać, znajdziecie mnie. Gdy mnie będziecie szukać całym swoim sercem. " (Jer. 29:10-13).

Mój drogi przyjacielu, który jeszcze nie uwierzyłeś, to słowo odnosi się i do Ciebie. Bóg tylko czeka, aż wezwiesz imię Pańskie. Zmiłuje się nad Tobą, gdy tylko usłyszy wołanie Twojego głosu, a gdy usłyszy odpowie Ci. Słowo Boże mówi „Każdy bowiem, kto wezwie imienia Pana, będzie zbawiony. „ (Rzym. 10:13).                                                                     Niech Pan pomoże Ci przyjść teraz do Niego z pokorą i wiarą, a otrzymasz dar życia wiecznego. Amen.

Uświęcenie ducha, duszy i ciała.


 W ostatnim - 5 rozdziale, w wersetach 23 i 24 w 1 Liście do Tesaloniczan apostoł Paweł pisze: A sam Bóg pokoju niech was w pełni uświęci, a cały wasz duch, dusza i ciało niech będą zachowane bez zarzutu na przyjście naszego Pana Jezusa Chrystusa. Wierny jest ten, który was powołuje; On też tego dokona.                                                                                       To nie pierwszy raz, gdy Paweł mówi o uświęceniu w tym Liście. W rozdziale 4 w wersecie 3 tego samego Listu mówi: „Taka jest bowiem wola Boża: uświęcenie wasze”, a w wersecie 7 tego samego rozdziału jest napisane: „Bóg bowiem nie powołał nas do nieczystości, ale do świętości. „ A teraz, kończąc swój List przed ostatnimi pożegnalnymi słowami, ponownie uznał za konieczne powiedzenie czegoś o uświęceniu.                                                                      Ale on już powiedział, że uświęcenie jest wolą Bożą i że Bóg powołał nas nie do nieczystości, ale do świętości. Czy to nie wystarczy!

Co byś pomyślał przyjacielu, gdybyśmy w naszym głoszeniu tylko wzywali grzeszników do pokuty i nie mówili im nic o tym, czym jest zbawienie lub jak można je otrzymać lub od czego będą zbawieni. Nie wystarczy powiedzieć, że grzesznik może zostać zbawiony. Musimy mu również powiedzieć, od czego ma się zbawić. Dlaczego miałby zostać zbawiony i jak można go zbawić. Wszystkie te fakty są istotne w głoszeniu Słowa.                                       To samo dotyczy kwestii uświęcenia. Nie wystarczy powiedzieć, że wolą Bożą jest nasze uświęcenie i że Bóg powołał nas do świętości. Należy wskazać, jak uświęcenie może stać się rzeczywistością w naszym życiu.                                                                                                      Kończąc swój List, apostoł Paweł właśnie to czyni. Najpierw powiedział, że wolą Bożą jest nasze uświęcenie, a teraz wskazuje, jak to jest możliwe.

Modlę się, aby Pan objawił tym, którzy nie wiedzą, tę cudowną prawdę, że nasze uświęcenie jest możliwe, że nie jest to tylko jakaś teoria czy doktryna, ale tak naprawdę każdy chrześcijanin ma prawo i możliwość uświęcenia w całej pełni i zachowanie ducha, duszy i ciała bez nagany na przyjście Pana naszego. Chwała i dziękczynienie naszemu Panu!

Ale ktoś powie, czy to możliwe? Z całego serca pragnę podobać się Bogu, żyć czystym i świętym życiem, ale bez względu na to, jak bardzo się staram, nic z tego nie wychodzi. Coś mnie w środku niepokoi - mówi. Chcę ukorzyć się, ale nie znajduję pokory. Próbuję miłować, ale brakuje miłości. Ale najbardziej pesymistyczne jest to, że im bardziej staram się poprawić siebie i osiągnąć uświęcenie, tym mniej widzę postępu. Co czynić?

Bóg wymaga od nas świętości, ale my sami nie możemy jej osiągnąć. Czy to wygląda na jakiś absurd? Moi drodzy, nie ma powodu do rozpaczy. Nasz tekst daje wspaniałą odpowiedź: sam Bóg pokoju obiecał uświęcić nas w pełni i zachować bez nagany na przyjście Pana naszego i aby jeszcze raz utwierdzić nas, że Bóg to uczyni, apostoł Paweł dodaje werset 24: „Wierny jest ten, który was powołuje; On też tego dokona. "

Drodzy bracia i siostry, oznacza to, że żadne starania ani wysiłki z naszej strony nie są w stanie dokonać tego, co może uczynić tylko Bóg. Nasze uświęcenie jest Jego dziełem. Bóg powołał nas do świętości i On to uczyni. Tak jak nie byliśmy w stanie ustanowić naszej własnej sprawiedliwości i nie mogliśmy zbawić siebie, tak też nie możemy dokonać własnego uświęcenia. Bądźmy szczerzy, ile to razy próbowaliśmy i jakie smutne  okazywały się rezultaty. Razem z apostołem Pawłem musimy powiedzieć: „Nie czynię bowiem dobra, które chcę, ale zło, którego nie chcę, to czynię. " (Rzym. 7:19).

Ale nie musimy pozostawać w tym stanie. Paweł takim nie pozostał, jak niektórzy mówiąc: „Nędzny ja człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci? " On woła: „Dziękuję Bogu przez Jezusa Chrystusa, naszego Pana. ” (Rzym. 7:24-25).                                                        Zwycięstwo on odnalazł w Jezusie Chrystusie, odkrywając ten cudowny zakon ducha życia w Chrystusie Jezusie, został uwolniony od zakonu grzechu i śmierci. Innymi słowy, zrozumiał, że jego uświęceniem jest sam Jezus Chrystus. Co więcej, zwycięstwo to nie było chwilowe, na tydzień, miesiąc czy rok, to zwycięstwo jest stałe. „Lecz dzięki Bogu, który nam zawsze daje zwycięstwo w Chrystusie i roznosi przez nas woń swojego poznania w każdym miejscu. " (2Kor. 2:14) – mówi Paweł. To i jest uświęcenie. Trwałe zwycięstwo. „ A sam Bóg pokoju niech was w pełni uświęci. "

Kto oprócz Boga mógłby nas w pełni uświęcić? W swoim Liście do Efezjan Paweł modli się za wierzących w Efezie, aby „poznali miłość Chrystusa, która przewyższa wszelkie poznanie, aby zostali napełnieni całą pełnią Boga. " (Ef. 3:19).
Co to znaczy: całą pełnią Bożą? Jak to możliwe, aby człowiek niedoskonały, grzeszny, podporządkowany zakonowi grzechu był napełniony całą pełnią Bożą? Czy to jest możliwe? Czy myślicie, że Paweł modliłby się o to, gdyby to nie było możliwe i wykonalne w dziecku Bożym? Oczywiście, że nie.

Moi drodzy, to jest dostępne dla każdego. Wolą Bożą jest, aby każdy z nas mógł powiedzieć: Bogu niech będą dzięki, który nam zawsze daje zwycięstwo w Chrystusie. I tę pełnię odnajdziemy w Chrystusie, „Ponieważ upodobał sobie Bóg, żeby w nim (tj. w Chrystusie Jezusie) zamieszkała cała pełnia boskości. ” (Kol. 1:19). W Liście do Kolosan w 2 rozdziale, werset 9 powiedziane jest: „gdyż w nim mieszka cieleśnie cała pełnia Bóstwa. „ (Kol. 2:9).

Tak, możemy tylko w Nim - Jezusie Chrystusie mieć pełnię boskości, bo w Nim „są ukryte wszystkie skarby mądrości i poznania. „ (Kol. 2:3). On stał się dla nas mądrością od Boga, sprawiedliwością, uświęceniem i odkupieniem, aby było tak, jak napisane, „Ten, kto się chlubi, niech się chlubi w Panu. ” (1Kor. 1:31). Bóg nie pozwoli nam chwalić się naszym uświęceniem, a jedynie Swoim uświęceniem. Dlatego bez względu na to, jak bardzo byśmy się starali uświęcić siebie, nasz sukces w tym nie jest gwarantowany. Bóg nie pozwoli ciału chlubić się tym, że oto osiągnąłem taki stopień świętości. Nigdy! Nasz „stary człowiek„ jak by się nie starał, wszystkie jego próby są skazane na niepowodzenie. Ten, kto się chlubi, niech się chlubi w Panu. Bóg nie da chwały nikomu innemu, tylko Swojemu Synowi, Jezusowi Chrystusowi.

Bracia i siostry, Bóg dokonał dla nas w Swoim Synu to, czego my sami nie mogliśmy i nie możemy zrobić. My nie byliśmy w stanie siebie usprawiedliwić, więc Bóg uczynił Chrystusa naszą sprawiedliwością. Dlatego właśnie ta sprawiedliwość jest doskonała, ponieważ sam Jezus Chrystus jest naszą sprawiedliwością. On nie tylko daje nam sprawiedliwość, ale Sam jest naszą sprawiedliwością. Bóg nie tylko daje nam mądrość, ale sam Chrystus stał się naszą mądrością. On nie tylko dokonał naszego odkupienia, ale sam Chrystus stał się naszym odkupieniem. To samo dotyczy naszego uświęcenia.

Bóg nie daje nam uświęcenia miarą, tak jak nie daje nam pewną miarą Swego Syna Jezusa Chrystusa. Przywykliśmy myśleć, że ​​Bóg daje nam częściowo Swoje błogosławieństwa. Jednemu tyle to cierpliwości, innemu tyle to miłości, a jeszcze innemu tyle to świętości. Drodzy przyjaciele, Bóg dał nam Swojego Syna, który stał się dla nas „wszystko we wszystkim” i mając Go, nie mamy ani odrobiny mniej niż Bóg od nas wymaga. Należy powiedzieć więcej, nic poza Chrystusem nie zadowoli Boga. Tylko Jego sprawiedliwość, Jego mądrość, Jego odkupienie, Jego uświęcenie są przyjmowane przez Boga. Ponieważ upodobał sobie Bóg, żeby w nim (Jezusie Chrystusie)  zamieszkała cała pełnia boskości. ” (Kol. 1:19).

Zilustruję tę prawdę zmartwychwstaniem Łazarza, o którym czytamy w 11 rozdziale Ewangelii Jana. Od śmierci Łazarza minęły już 4 dni, gdy Jezus przybył do Betanii, gdzie mieszkali Maria, Marta i Łazarz. Wychodząc na spotkanie Jezusa, Marta mówi do Niego: „Panie! Gdybyś tu był, nie byłby umarł brat mój. Ale i teraz wiem, że Bóg da tobie, o cokolwiek go poprosisz. " (Jana 11:21-22). W tej prośbie Marta pokazała wiarę, którą ma większość chrześcijan. Wierzą, że Bóg może im dać to, o co proszą i na taką prośbę Chrystus odpowiedział: „Zmartwychwstanie brat twój. Marta mu powiedziała: Wiem, że zmartwychwstanie przy zmartwychwstaniu w dniu ostatecznym. " (Jana 11:23-24).               Tak, Marta i Maria wierzyły, że Chrystus może, a nawet wskrzesi ich brata, ale nie teraz, ale kiedyś w przyszłości. Taka wiara jest u większości wierzących. Wierzą, że pewnego dnia w przyszłości Pan uczyni to, pewnego dnia otrzymają upragnione zwycięstwo nad grzechem i świętość, ale nie wierzą, że mogą je mieć teraz.                                                                           Dlaczego tak jest? Przypomnijmy, co Chrystus powiedział o modlitwie: „Wszystko (dotyczy to również naszego uświęcenia) o cokolwiek byście się modlili i prosili, tylko wierzcie, że otrzymaliście, a spełni się wam. „ (Mar. 11:24). A apostoł Jan w swoim Liście mówi: „Taka zaś jest ufność, którą mamy do niego, że jeśli o coś prosimy zgodnie z jego wolą, wysłuchuje nas. A jeżeli wiemy, że nas wysłuchuje, o co go prosimy, wiemy też, że otrzymaliśmy już od niego to, o co prosiliśmy. " (1Jana 5:14-15).                                                                                   Zauważmy słowo „otrzymaliśmy„ – w języku greckim (echomen - mamy) to, o co Go prosiliśmy. Zarówno Marta, jak i Maria nie rozumiały, że to sam Chrystus jest zmartwychwstaniem i życiem. Oczekiwały, że Pan coś dla nich uczyni, ale Chrystus chciał, aby wiedziały, że On jest tym, o co Go prosiły. Prosiły, aby wskrzesił ich brata, a Zbawiciel mówi: „Ja sam jestem zmartwychwstaniem i życiem„ dla Łazarza. (Jana 11:25). Nie oznacza to, że Chrystus nie wskrzesił Łazarza, wręcz przeciwnie, wskrzesił go, ale powodem zmartwychwstania Łazarza było to, że Chrystus był jego zmartwychwstaniem.                          Och, gdybyśmy mogli zrozumieć, że wszystko, co Bóg czyni dla nas, czyni przez Swojego Syna. On jest wszystkim, czego Bóg od nas wymaga.

Na przykład, my jesteśmy usprawiedliwieni nie dlatego, że Bóg dał nam coś, co nazywa się usprawiedliwieniem, nie, jesteśmy usprawiedliwieni, ponieważ Ten, Który w nas mieszka, jest naszym usprawiedliwieniem. Łazarz nie otrzymał coś, co nazywa się zmartwychwstaniem, ale sam Chrystus był jego zmartwychwstaniem. I dlatego zmartwychwstał. Bóg nie daje nam czegoś, co nazywa się uświęceniem, jednemu tyle, drugiemu więcej, a trzeciemu jeszcze więcej. Nie i jeszcze raz nie. Dał nam Swojego Syna Jezusa Chrystusa, który stał się naszym uświęceniem. Chwała i dziękczynienie Mu za to! Wszystko, czego Bóg od nas wymaga, dał nam w Jezusie Chrystusie.

Ileż to wołań wznosi się do Boga, by obdarzył siłą Swoje dzieci i prosząc o tę siłę, spodziewają się, że Bóg da im ją w pewnej mierze. Drodzy przyjaciele, Ten, Który powiedział: Dana mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi„ chce stać się naszą siłą. (Mat. 28:18). Gdy nasze oczy otworzą się i zrozumiemy, że Chrystus jest naszą siłą, jak również On jest naszą mądrością, sprawiedliwością, uświęceniem i odkupieniem, wtedy nie będziemy prosić o siłę jako taką, ale zaczniemy dziękować, że On, Jezus Chrystus jest naszą mocą. Wtedy wraz z apostołem Pawłem będziemy mogli powiedzieć: „Wszystko mogę w Chrystusie, który mnie umacnia. " (Fil. 4:13).

Drodzy bracia i siostry, prośmy Boga, aby otworzył nam nasze oczy, byśmy naprawdę poznali, kim jest nasz Pan. Duch Święty chce nam pokazać, że Jezus Chrystus jest dla nas „wszystkim we wszystkim„ i że w Chrystusie Bóg dał nam wszystko, czego potrzebujemy. Prosimy o dary, szukamy błogosławieństwa, a całkowicie zapominamy o samym Dawcy. Duch Święty chce nam objawić, że sam Dawca - Jezus Chrystus jest Jego darem. A gdy uświadomimy sobie, że sam Chrystus jest darem i że jest prawdą i jest życiem, jest chlebem życia i światłem życia, to nie potrzebujemy niczego więcej.                                                         Powiedzcie mi, czego potrzebujemy oprócz Jezusa Chrystusa? Jeśli w Nim mieszka cieleśnie cała pełnia boskości, jeśli w Nim są ukryte wszystkie skarby mądrości i poznania, to czego nam brakuje?                                                                                                                        Przyjdźmy do naszego Pana i prośmy Go, aby On dotknął naszych oczu, abyśmy ujrzeli naszego Pana, aby On naprawdę stał się dla nas wszystkim, łącznie z naszym uświęceniem. Jak nie miłować takiego Boga. Chwała niech będą Temu, Który nam pozwala zawsze triumfować w Chrystusie.

Mój drogi przyjacielu, czy znasz Go? Czy przyjąłeś Go do swego serca, bo kto ma Syna, ma życie, a kto nie ma Syna, nie ma życia. On Cię nie tylko zbawi, ale On sam stanie się Twoim zbawieniem, a gdy Go będziesz miał, będziesz miał wszystko. Chwała Bogu za Jego niewysłowiony dar, a Jego darem jest sam Pan Jezus Chrystus. Amen.

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.