RSS

Nasz depozyt - dobra nowina.


 Zanim Pan nasz Jezus Chrystus opuścił Ziemię, On postawił swemu Kościołowi pewien cel. Apostoł Paweł nazywa ten cel - depozytem. Dobrego depozytu strzeż z pomocą Ducha Świętego, który w nas mieszka.- pisze do swojego młodego współpracownika Tymoteusza, a o sobie mówi w tym samym Liście: „wiem, komu zawierzyłem, i pewien jestem tego, że On mocen jest zachować to, co mi powierzono, do owego dnia. ” (2Tym. 1:12,14).

Co to jest ten depozyt? Depozyt ten to Ewangelia. Widzimy to wyraźnie z kontekstu. W 2 Liście do Tymoteusza w rozdziale 1, wersetach 9 i 10 apostoł Paweł mówi o naszym zbawieniu, które dokonał dla nas Jezus Chrystus. Dalej mówi, że ta łaska została nam dana w Chrystusie Jezusie jeszcze przed dawnymi wiekami i została objawiona przez pojawienie się Zbawiciela na tej Ziemi. To jest dobra nowina lub Ewangelia, jak pisze w tym wersecie. W wersecie 11 mówi: dla tej Ewangelii „zostałem ustanowiony zwiastunem i apostołem, i nauczycielem pogan. ” Z tego też powodu znoszę te cierpienia, ale nie wstydzę się, gdyż wiem, komu zawierzyłem, i pewien jestem tego, że On mocen jest zachować to, co mi powierzono, do owego dnia.

Tak więc depozytem danym mu przez Boga była ta Ewangelia, dla której tak wiele cierpiał, którą Bóg zlecił mu głosić. On mówi: „znoszę cierpienia, ale nie wstydzę się. ” Dlaczego? W Liście do Rzymian Paweł to potwierdza, mówiąc: „nie wstydzę się ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto wierzy. ” (Rzym. 1:16).                          To polecenie głoszenia Ewangelii zostało dane nie tylko Pawłowi, ale każdemu z nas. „Będziecie Mi świadkami” -  powiedział Chrystus do całego Kościoła, a nie tylko apostołom.

Dlatego dzisiaj chciałbym skupić uwagę na znaczeniu tego depozytu. Co to znaczy - Ewangelia czy dobra nowina, którą Pan nakazał nam nieść? Jak jest powiedziane w Ewangelii Marka - „głoście wszelkiemu stworzeniu” i według Dziejów Apostolskich poczynając od „Jerozolimy, aż po krańce ziemi. ” (Dzieje 1:8).                                                        Aby głębiej zrozumieć sens Ewangelii, koniecznie trzeba wziąć pod uwagę ostatnie słowa Zbawiciela. Znajdziemy je u wszystkich czterech ewangelistów, u Mateusza, Marka, Łukasza i Jana. Przy powierzchownym czytaniu mogą one wydawać się prawie takie same, a przynajmniej bardzo podobne, ale to nie jest tak do końca. Każdy z czterech ewangelistów spisał jakąś część z tego wszystkiego, co powiedział Jezus Chrystus, tzn. te słowa Chrystusa, które Duch Święty zapieczętował w nich. Dlatego, gdy dokładnie je przeanalizujemy, zauważymy zarówno podobieństwa, jak i różnice między nimi. Jednak w tych różnicach nie ma sprzeczności, wręcz przeciwnie, jest cudowna harmonia i uzupełnianie. Wszyscy ewangeliści spisali te ostatnie słowa Zbawiciela pod natchnieniem Ducha Świętego. Dlatego razem wzięte wyrażają one w jednej całości wszystko, co Chrystus chciał przekazać Kościołowi przed swoim odejściem z tej Ziemi.

Gdy przeczytamy w całości te cztery Ewangelie: Mateusza, Marka, Łukasza i Jana, zauważymy, że każda z nich podkreśla jedną szczególną cechę Osoby Jezusa Chrystusa. Na przykład w Ewangelii Mateusza widzimy Chrystusa jako Króla. W całej Ewangelii podkreśla się królewski autorytet i panowanie Jezusa Chrystusa. To dlatego na końcu Ewangelii Mateusza słyszymy słowa Jezus w mocy zmartwychwstania, mówiącego: „Dana mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi. ” (Mat. 28:18).

W Ewangelii Marka Chrystus jest przedstawiony jako sługa. Tutaj znajdujemy Go zawsze trudzącego się. To Marek mówi: „Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby służyć i oddać swe życie na okup za wielu. ” (Mar. 10:45). Przedstawiwszy nam Chrystusa jako sługę, który przyszedł na tę Ziemię, aby służyć, Marek mówi na końcu swojej Ewangelii, że oni, tj. Jego uczniowie „poszli i głosili, a Pan im pomagał i potwierdzał ich słowo znakami, które im towarzyszyły. ” (Mar. 16:20). Innymi słowy, Pan współdziałał z nimi i potwierdzał ich Słowo znakami.

Ludzka doskonałość Jezusa została przedstawiona nam przez ewangelistę Łukasza. Jako doskonały Człowiek, kuszony we wszystkim, podobnie jak i my, ale bez grzechu, tylko Jezus mógł dokonać całkowitego i zaspokającego Boga zadośćuczynienia za cały ród ludzki. Tylko On mógł powiedzieć, że przyszedłem „odszukać i zbawić to, co zginęło. ” (Łuk. 19:10).             Ale zauważmy, że On nie tylko to powiedział, ale także dokonał zbawienia przez Swoją zastępczą śmierć. A na końcu tej Ewangelii Chrystus mówi: „wy jesteście tego świadkami. ” (Łuk. 24:48). Podobnie jak Ja będąc jako Człowiek tu na Ziemi byłem świadkiem Mojego Ojca całkowicie zależnym od Ducha Świętego, tak wy w mocy Ducha Świętego będziecie moimi świadkami. Ale wy, mówi do swoich uczniów, jesteście świadkami tego wszystkiego, ale „pozostańcie w mieście Jeruzalem, aż zostaniecie przyobleczeni mocą z wysokości. ” (Łuk. 24:49).

Celem ewangelisty Jana było przedstawienie w swojej Ewangelii boskości Jezusa Chrystusa. Jan nie próbuje dać nam żadnego zarysu biograficznego Jezusa. On mówi: „Te zaś (słowa) są spisane, abyście wierzyli, że Jezus jest Chrystusem, Synem Boga, i abyście wierząc mieli żywot w imieniu jego. ” (Jana 20:31). Swoim boskim autorytetem Chrystus, Syn Boży, posyła swoich uczniów, aby głosili odpuszczenie grzechów. Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam. ” - mówi Pan. (Jana 20:21). A to rzekłszy, tchnął na nich i powiedział im: Weźmijcie Ducha Świętego. Którymkolwiek grzechy odpuścicie, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są zatrzymane. ” (Jana 20:22-23).

Jeśli weźmiemy pod uwagę to czterokrotne opisanie Osoby Jezusa Chrystusa i Jego ostatnie słowa zapisane przez każdego ewangelistę, to mamy pełne i jasne zrozumienie, czym jest ta Ewangelia, którą Pan nakazał nam głosić.

Zacznijmy od pierwszej Ewangelii, tj. Ewangelii Mateusza. Tutaj Chrystus mówi do swoich uczniów takie słowa: „Dana mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi.  Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego; Ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem. A oto ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do końca świata. ” (Mat. 28:18-20).                                                                                           Drodzy przyjaciele, przesłanie Ewangelii, które mamy głosić światu, musi zaczynać się od wskazania absolutnego autorytetu Syna Bożego, Jezusa Chrystusa. On, Jezus Chrystus jest Panem nieba i ziemi.

Ludzkość potrzebuje autorytetu. To pierwsza, prawdziwa potrzeba. Ona musi usłyszeć ten autorytatywny głos: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem. ” (Jana 14:6). Ostateczną odpowiedź na pytania o dobro i zło, moralność, życie wieczne, o cel życia i jego sens może dać sam Chrystus. Przyjrzyjmy się jakiejkolwiek innej religii czy filozofii, a znajdziemy w nich różne opinie i poglądy na najistotniejsze kwestie, takie jak grzech, prawda, wieczność itp. ale nie dają one ostatecznej odpowiedzi na te pytania. Gdzie je więc znaleźć? W Jezusie Chrystusie. Każde Jego słowo jest „tak” i „amen”. Jest ostateczne i niepodważalne, ponieważ jest Słowem Bożym.

Tak, człowiek chce wiedzieć, co jest dobro, a co zło. Chce wiedzieć, jak wybawić się poczucia winy i władzy zła. Co czeka go po śmierci i gdzie będzie przebywał? Kto odpowie, kto da ostateczną i autorytatywna odpowiedź? Kto? Tylko Jezus Chrystus. Ten, który powiedział: „Dana mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi. ” Od tego zaczyna się dobra nowina, od wskazania grzesznej ludzkości na Jezusa Chrystusa jako jedynego, Który ma moc i władzę zarówno na niebie, jak i na Ziemi. W mocy tego absolutnego autorytetu i panowania Jezusa Chrystusa my musimy iść do wszystkich narodów, nauczać je, czynić uczniami Chrystusa, aby przestrzegały wszystko, co On nakazał. Naszym autorytetem jest Jego słowo, Jego nauczanie. Nie głośmy naszych idei, opinii ani żadnej ludzkiej ideologii. Ta nauka nie jest nasza, ale Jego i dlatego ma Jego autorytet. Nigdy nie musimy przepraszać, gdy głosimy Jego słowo, ale możemy z całą mocą powiedzieć - tak mówi Pan. Co więcej, nie mamy prawa wybierać spośród tego, co nauczał Chrystus, co podoba się nam lub co podoba się naszym słuchaczom. Nie, musimy głosić wszystko, co On nam nakazał. To jest Ewangelię. Gdy głosimy Chrystusa, Jego panowanie i autorytet, głosimy to, co nam nakazał, wtedy On mówi: „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata. ” (Mat. 28:20).

W Ewangelii Marka Chrystus mówi swoim uczniom: „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i ochrzci się, będzie zbawiony, ale kto nie uwierzy, będzie potępiony. ” (Mar. 16:15-16). Następnie On mówi o znakach, które będą towarzyszyły tym, którzy uwierzą, a na koniec jest powiedziane, że „oni poszli i głosili wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdzał ich słowa znakami, które im towarzyszyły.” (Mar. 16:20).                                                                                                             Warto zwrócić uwagę na dwa słowa u Marka w tych ostatnich słowach Chrystusa. Chrystus każe im głosić Ewangelię wszelkiemu stworzeniu.

Głoszenie Ewangelii i przejaw jej mocy zaczyna się od pojedyńczego człowieka, ale na tym się nie kończy. Ewangelia ma znacznie szerszy wpływ i moc. Człowiek, który doświadczył na sobie tej dobrej nowiny, z pewnością wpłynie na otaczający go świat. Nie tylko na innych ludzi, ale nawet na wszystko, co go otacza. Słowo Boże mówi, że wszelkie stworzenie „z tęsknotą oczekuje objawienia synów Bożych. „ (Rzym. 8:19). Teraz widzimy tylko częściowo, jak przez odrodzonego człowieka stworzenie doświadcza na sobie miłość Boga, ale nadejdzie dzień, gdy zostanie całkowicie wyzwolone z niewoli zepsucia.                              Tak, Ewangelia obejmuje zarówno wybawienie ducha, jak i ciała oraz wpływ na środowisko, w którym znajduje się nowonarodzony człowiek.

Ale Ewangelia na tym się nie kończy. Ten depozyt przejawia się nie tylko w Słowie i czynach, ale także w żywym przykładzie. W Ewangelii Łukasza Chrystus jest przedstawiony jako doskonały Człowiek. Będąc takowym, tylko On był w stanie odkupić grzeszną ludzkość i przez swoje odkupienie stworzyć nowe stworzenie. Teraz mówi temu nowemu, nowonarodzonemu człowiekowi, aby był Jego świadkiem. A bycie świadkiem lub przedstawicielem Chrystusa oznacza coś więcej niż tylko mówienie o Chrystusie. Świadek musi być także żywym przykładem. Świat chce nie tylko słyszeć, ale i widzieć chrześcijanina.

Jaką moc ma takie żywe świadectwo? Ta moc nie jest nasza, ale Jego. Weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was, i będziecie mi świadkami. ” „Pozostańcie w mieście Jeruzalem, aż zostaniecie przyobleczeni mocą z wysokości. ” (Łuk. 24:49). To ważna część Ewangelii. Żywe świadectwo nowonarodzonego dziecka Bożego w mocy Ducha Świętego. O, jak bardzo potrzebna jest ta żywa moc zmartwychwstałego Chrystusa.

Ostatnią część polecenia Chrystusa skierowanego do jego naśladowców, zanim od nich odszedł, znajdziemy w Ewangelii Jana. „Jak Ojciec mnie posłał, tak i Ja was posyłam. Komukolwiek przebaczycie grzechy, są im przebaczone, a komukolwiek zatrzymacie, są im zatrzymane. ” (Jana 20:21,23). Dobra nowina obejmuje w sobie przebaczenie grzechów.

Jak możemy rozumieć te słowa: Którymkolwiek grzechy odpuścicie, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są zatrzymane. Wiemy, że tylko Bóg może odpuszczać grzechy. Ostatecznie odpuszczanie grzechów nie należy do człowieka, ale do Boga. Jednak Pan posyła nas z takim przesłaniem, które stawia człowieka twarzą w twarz z jego grzechem. Prawdziwie głoszone Słowo zawsze przywodzi człowieka do podjęcia jakiejś decyzji. Albo on przyjmie Słowo, albo je odrzuci, ale nie pozostanie neutralny. Na pytanie zadane Piłatowi powinien odpowiedzieć każdy człowiek: co uczynisz z Jezusem Chrystusem? Jeśli odpowie upamiętawszy się - tak, wyznaję mój grzech, jestem grzesznikiem i przyjmuję Jezusa Chrystusa jako mojego Zbawiciela, chcę Mu zaufać, to takiemu człowiekowi uczeń Chrystusa może powiedzieć z autorytetem Słowa Bożego - „odpuszczone są grzechy twoje. A temu, który mówi - ukrzyżuj Go, nie chcę Go, temu z autorytetem Słowa mówimy - twoje grzechy pozostają na tobie.

Naszym najważniejszym zadaniem jest głoszenie ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Chrystusa, sprawiając w ten sposób, że ludzie staną przed Zbawicielem i podejmą swoją decyzję. I na podstawie ich decyzji my mamy polecenie powiedzieć im, czy ich grzechy są im przebaczone, czy też pozostają na nich. Wszystko zależy od tego, co postanowią. Człowiek nie może przebaczyć grzechów drugiemu człowiekowi, ale wskazuje mu na podstawie Słowa Bożego, które mówi, że „Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości. (1Jana 1:9). Mamy tylko prawo powiedzieć człowiekowi - twoje grzechy są odpuszczone, idź w pokoju.

Drodzy przyjaciele, jaka odpowiedzialność w tym depozycie, który powierzył nam Pan, a jednocześnie jaki przywilej niesienia tej dobrej nowiny ginącemu światu. Nic dziwnego, że Paweł tak bardzo cenił ten depozyt: „Wiem, komu zawierzyłem, i pewien jestem tego, że On mocen jest zachować to, co mi powierzono, do owego dnia. (2Tym. 1:12). Aby nikt go nie skradł, aby nie został w najmniejszym stopniu skażony, aby nie było odchylenia od czystości tej Ewangelii, Paweł mówi - zawierzyłem ten depozyt na przechowanie temu, który mi go dał. A ten depozyt Pan dał każdemu ze Swoich dzieci.

Co o nim sądzisz, mój drogi bracie i siostro? To jest najcenniejszy dar, jaki powierzył nam Bóg. Dlatego Słowo Boże mówi: „Tego, co ci dobrego powierzono, strzeż przez Ducha Świętego, który mieszka w nas. ” (2Tym. 1:14). Tak więc chroń ten depozyt ponad wszystko. Nieś tę dobrą nowinę grzesznej ludzkości. Wiedz, że ta Ewangelia „jest mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto wierzy. ” (Rzym. 1:16).

A ty, drogi przyjacielu, który jeszcze nie podjąłeś tej najważniejszej decyzji, wiedz, że dziś stoisz na progu albo życia, albo wiecznego zatracenia. Co uczynisz z Chrystusem, jaką drogę wybierzesz. Jeśli upamiętasz się, wyznasz swój grzech, przyjmiesz Chrystusowy dar zbawienia, to na podstawie Słowa Bożego mogę Ci powiedzieć, że Twoje grzechy są Ci odpuszczone. A jeśli Go odrzucisz, wiedz, że Twoje grzechy pozostaną na Tobie. Podejmij właściwą decyzję już teraz. Niech sam Duch Boży pomoże Ci w tym. Amen.

Nie spodziewaj się doskonałego upamiętania - Paul Washer


0 komentarze

Posted in

Tego, co ci dobrego powierzono, strzeż przez Ducha Świętego.


Czy kiedykolwiek słyszeliście takie stwierdzenie: bez względu na to, ilu ludzi byś nie znał w tej organizacji, nie posuniesz się do przodu. Wszystko zależy od tego, kogo znasz, a nie co wiesz. Znasz odpowiedniego człowieka, to załatwisz śmiało. Zdarza się i bywa tak czasami, prawda. Oczywiste jest, że jest to rezultat ludzkiej służalczości. Przez znajomości ludzie dostają się na odpowiedzialne stanowiska, nie mając ani wiedzy, ani zdolności do pełnienia takich stanowisk. Smutne konsekwencje takiej niesprawiedliwości widzimy wszędzie.

I choć może wydawać się to dziwne, w sferze życia duchowego nasze dobro zależy właśnie od tego, kogo znamy. Nie oznacza to jednak, że wiedza jest nieważna. Powiem więcej, wiedza jest bardzo ważna, konieczna, ale przede wszystkim trzeba poznać tę określoną osobę. Tak więc drogi przyjacielu, Twoje wieczne szczęście nie zależy od tego, co wiesz, ale od tego, kogo znasz. Konieczność poznania tej konkretnej osoby jest podkreślona w całej Biblii. To poznanie jest potrzebne przede wszystkim po to, by otrzymać życie wieczne i dalej wzrastać w życiu duchowym. Innymi słowy, nie wiedza o Bogu, ale poznanie Boga w Osobie Jezusa Chrystusa zbawi człowieka.                                                                                              Dobrze jest wiedzieć o Bogu. Taka wiedza jest wysoce pożądana, ale ona nie zbawi człowieka. Ta sama zasada odnosi się do duchowego rozwoju i wzrostu dziecka Bożego. Dobrze, a nawet koniecznie jest poznać prawa, którymi rządzi się to nowe życie. Ale ta wiedza nie przyniesie żadnych korzyści, jeśli nie będziemy mieli stałej społeczności z Jezusem Chrystusem i nie będziemy dążyć do jeszcze większego poznania Go.

Weźmy za przykład apostoła Pawła. Zacznijmy od jego nawrócenia. Jak on się nawrócił? Możemy powiedzieć, że on nie był jakimś ignorantem w poznawaniu Boga i Pism. Był człowiekiem głęboko religijnym, wielkim znawcą Biblii. Doskonale znał wszystkie proroctwa o Mesjaszu, a mimo to Go nie rozpoznał. Znając Pisma był jednak zaciekłym prześladowcą uczniów Jezusa i tych, którzy wierzyli w Niego.                                                        A gdy na drodze do Damaszku stanął przed tym, którego prześladował, zwróćmy uwagę na jego pierwsze słowa. One były pytaniem. „Kim jesteś Panie? ” I co mu Pan odpowiedział? Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. ” (Dzieje 9:5). I zaraz potem, drżący i zdumiony tym osobistym spotkaniem, Saul mówi: „Panie! co chcesz, abym ja uczynił? ” (Dzieje (9:6). Zauważmy, najpierw kto, a potem co. Właśnie w tej kolejności.

Mijały lata i ze świadectwa Pawła widzimy, że cała tajemnica jego duchowego wzrostu polegała na tym, że Osoba Chrystusa była u niego zawsze na pierwszym miejscu. „Wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa, Pana mego. ” - mówi on. (Fil. 3:8). Dla Niego „poniosłem wszelkie szkody i wszystko uznaję za śmiecie. ” Czy aby mieć więcej wiedzy o Chrystusie? Nie, mówi - aby poznać Chrystusa. To było dla niego priorytetem i nigdy się nie zmieniło. Gdyż wiem, komu zawierzyłem, i pewien jestem tego, że On mocen jest zachować to, co mi powierzono, do owego dnia. ” (2Tym. 1:12). Tak pisze w swoim ostatnim Liście do swojego syna w duchu - Tymoteusza. On nie mówi - bo wiem, w co uwierzyłem i dlatego jestem tego pewien. Nie, ale Komy zawierzyłem.

Czy nie jest ważne znać doktryny i nauki biblijne? Zwróćmy uwagę, jak w ostatnim Liście do Tymoteusza Paweł podkreśla potrzebę zachowania zdrowej nauki. Ostrzega go, że przyjdzie czas i będą tacy, którzy odwrócą się od prawdy i wywrócą wiarę niektórych ludzi. Źli ludzie, mówi Paweł „i zwodziciele coraz bardziej będą brnąć w zło, błądząc i innych wprowadzając w błąd. ” (2Tym. 3:13). I Tymoteuszowi przypomina: „Ty zaś trwaj w tym, czego się nauczyłeś i co ci powierzono, wiedząc, od kogo się tego nauczyłeś. ” (2Tym. 3:14). I dalej apostoł Paweł zwraca mu uwagę na konieczność trwania w Słowie Bożym, mówiąc: „ponieważ od dziecka znasz Pisma święte, które cię mogą uczynić mądrym ku zbawieniu przez wiarę, która jest w Chrystusie Jezusie. Całe Pismo jest natchnione przez Boga i pożyteczne do nauki, do strofowania, do poprawiania, do wychowywania w sprawiedliwości; Aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła w pełni przygotowany. ” (2Tym. 3:15-17). Następnie dodaje: „Głoś Słowo, bądź w pogotowiu w każdy czas, dogodny czy niedogodny, karć, grom, napominaj z wszelką cierpliwością i pouczaniem. Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, I odwrócą uszy od prawdy, a zwrócą się ku baśniom. ” (2Tym. 4:2-4).

O kim mówi tutaj Paweł? Kim są ci nauczyciele i ci, którzy chcą takich nauczycieli? To nie byli jacyś poganie, nie, ale ludzie, którzy nazywali siebie chrześcijanami. Tak, to są ludzie, którzy, jak mówi apostoł Paweł w tym Liście „przybierają pozór pobożności, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem jej mocy. ” (2Tym. 3:5). Do nich należą ci, którzy „zawsze się uczą, a nigdy nie mogą dojść do poznania prawdy. ” (2Tym. 3:7). Dlaczego są tacy? Ponieważ nigdy nie poznali samego Pana.

Drodzy przyjaciele, bez względu na to, jak by człowiek nie studiował i znał Biblię, prędzej czy później zbłądzi, jeśli nie poznał jej autora i nie ma z Nim społeczności. Tylko ten może zrozumieć prawdę i zachowa czystość i wiarę Ewangelii, kto postawił sobie za cel poznanie autora Biblii. Przyczyną wszelkiego zbłądzenia i najmniejszego odchylenia od prawdy biblijnej jest zaniedbanie Osoby Jezusa Chrystusa. Jednocześnie, proporcjonalnie do naszego oddania się Osobie naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa, wzrastać będzie w nas jasność i poprawność naszego rozumienia Słowa Bożego. Nie inaczej. Najpierw musimy znaleźć odpowiedź na pytanie - kto, a dopiero potem - co. Gdy będziemy trzymać się tego właśnie porządku, wtedy „człowiek Boży będzie doskonały do wszelkiego dobrego dzieła w pełni przygotowany- jak czytamy w wersecie 17 tego rozdziału 3. Pewność nie pochodzi z tego, co wiemy, ale Kogo znamy.

Powiedziawszy to, chciałbym skupić uwagę w dzisiejszym rozważaniu na drugiej części wersetu 12 w 1 rozdziale 2 Listu do Tymoteusza, a zwłaszcza na jednym słowie w tym wersecie. Ale najpierw spójrzmy na ten werset: „Z tego też powodu znoszę te cierpienia, ale nie wstydzę się, gdyż wiem, komu zawierzyłem, i pewien jestem tego, że On mocen jest zachować to, co mi powierzono, do owego dnia. ” Słowem, na którym chcę się skupić w tym wersecie, jest greckie słowo paratheken – depozyt, lokata. Depozyt to coś, co jest złożone, jest kaucją za coś.

Żeby w pełni zrozumieć sens tego wersetu, trzeba zweryfikować, czym jest ten depozyt i kto komu go przekazał. Niektórzy twierdzą, że Paweł złożył swój depozyt na przechowanie Panu. A pod tym słowem apostoł Paweł miał na myśli swoją duszę, swoje życie. Tak, to wszystko, co on ma i czym jest. Powierzył to wszystko Jezusowi Chrystusowi na przechowanie i mówi, że wie, „w kogo uwierzył i jest pewien, że On ma moc zachować to, co jemu powierzyłem, aż do owego dnia. ” Wie, że nikt i nic nie może go wyrwać z rąk Zbawiciela. To jest jedna interpretacja.

Inna interpretacja jest taka, że ​​​​Bóg przekazał, tj. powierzył depozyt Pawłowi i Paweł mówi: znając Go, jestem pewien, że ten depozyt, który mi dał, On jest w stanie zachować aż do dnia Swego pojawienia się. Czytając ten tekst możemy go rozumieć i tak i tak. I okazuje się, że obie interpretacje byłyby poprawne, a jednocześnie prawda w obu interpretacjach jest zgodna z nauką Słowa Bożego. Ale jeśli dokładnie przeanalizujemy ten tekst w języku greckim, to przekonamy się, że druga interpretacja jest bardziej poprawna. Paweł mówi, że on jest pewien tego, że ten, który mu to powierzył, jest w stanie zachować to, co zostało mu dane. Otrzymawszy ten depozyt od Pana, Paweł bardzo go cenił i aby nie narażać go na niebezpieczeństwo powierza go najwyższej mocy na przechowanie, samemu Bogu, który mu go dał. Znając Boga, mówi Paweł, „jestem pewien tego, że On ma moc zachować to, co mi powierzono, aż do owego dnia.

Jak należy rozumieć to słowo - depozyt? Co Paweł miał na myśli pod tym słowem? Spójrzmy jeszcze raz na tekst. Bóg coś mu dał, coś powierzył. Paweł w tym samym rozdziale, kilka wersetów dalej mówi Tymoteuszowi: Tego, co ci dobrego powierzono, strzeż przez Ducha Świętego, który mieszka w nas. ” (2Tym. 1:14).                                             O jakim depozycie on przypomina Tymoteuszowi? Z kontekstu widzimy, że ten depozyt dotyczy zdrowego nauczania, które Tymoteusz słyszał od Pawła. Jest to powiedziane w wersecie 13. W swoim 1 Liście do Tymoteusza, w ostatnich zdaniach Paweł mówi: „Tymoteuszu! Strzeż tego, co ci powierzono. ” (1Tym. 6:20). Co on miał na myśli? To, że Tymoteuszowi przekazana została zdrowa nauka, czystość prawdy Ewangelii, a widzimy to z końcowej części zdania. Tymoteuszu! Strzeż tego, co ci powierzono, unikaj pospolitej, pustej mowy i sprzecznych twierdzeń, błędnej, rzekomej nauki, Którą się niektórzy szczycąc, pobłądzili w wierze. ” (1Tym. 6:20-21). Tym depozytem było to, do czego Paweł został wyznaczony przez samego Boga. W wersecie 11 on mówi: „Dla której (Ewangelii) zostałem ustanowiony kaznodzieją, apostołem i nauczycielem pogan.(2Tym. 1:11). W 1 Liście pisze o „ewangelii chwały błogosławionego Boga, która została mu powierzona.  (1Tym. 1:11). „Dziękuję więc temu, który mnie umocnił, Chrystusowi Jezusowi, naszemu Panu, że uznał mnie za wiernego, przeznaczając mnie do posługi. ” (1Tym. 1:12). „Jak zostaliśmy przez Boga uznani za godnych, aby nam została powierzona ewangelia, tak mówimy, nie aby się podobać ludziom, lecz Bogu, który bada nasze serca. ” - pisze do wierzących w Tesalonikach. (1Tes. 2:4).

Przez wzgląd na Ewangelię, przez wzgląd na ten zadatek, Paweł wiele wycierpiał. Od samego początku, gdy spotkał swojego Pana i Zbawiciela, Pan mówi o nim Ananiaszowi, że „on jest moim wybranym naczyniem, aby zanieść moje imię do pogan, królów i synów Izraela. Ja bowiem pokażę mu, jak wiele musi wycierpieć dla mego imienia. ” (Dzieje 9:15-16). To przyrzeczenie wierności Bogu wiele go kosztowało. Był nieustannie prześladowany, wielokrotnie był w kajdanach, wiele razy w śmiertelnym niebezpieczeństwie, poddawany chłostom i na końcu oczekiwała go męczeńska śmierć. I on o tym wiedział. Gdy z więzienia pisał swój ostatni List do Tymoteusza, to mówi: „Już niebawem będę złożony w ofierze, a czas rozstania mego z życiem nadszedł. Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem; A teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, lecz i wszystkim, którzy umiłowali przyjście jego. ” (2Tym. 4:6-8).

Za wszelką cenę wróg próbował ukraść mu ten depozyt. Apostoł Paweł doskonale wiedział, że taki jest cel wroga. Baczcie, mówi, „Aby nas szatan nie podszedł; jego zamysły bowiem są nam dobrze znane. ” (2Kor. 2:11). Zagrożenie ze strony wroga nie zawsze przejawia się w ataku frontalnym. Często przybiera on postać anioła światłości i zawsze oferuje jakieś bardzo niewielkie odstępstwo od prawdy Słowa Bożego. Dokładniej, kompromis z prawdą. Dlatego ci, którzy wiernie wypełniają powierzone im przez Boga głoszenie dobrej nowiny ginącemu światu, głoszenie Słowa Bożego, najczęściej trafiają pod ostrzał wroga. Wróg boi się ich. Wie, że „Ewangelia Chrystusa” jest mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto uwierzy.

Bracia i siostry, Bóg powierzył każdemu z nas te święte dzieło, abyśmy byli świadkami Jego i Jego Słowa. Ten depozyt został dany nie tylko Pawłowi, innym apostołom i Tymoteuszowi, ale także każdemu z nas. Wszyscy jesteśmy powołani, aby być szafarzami tajemnic Bożych. A czego wymaga się od szafarzy? Aby byli wierni. Apostoł Piotr mówi: „Jako dobrzy szafarze różnorakiej łaski Bożej usługujcie sobie nawzajem tym darem, jaki każdy otrzymał. Jeśli kto mówi, niech mówi jak Słowo Boże. Jeśli kto usługuje, niech czyni to z mocą, której udziela Bóg, aby we wszystkim był uwielbiony Bóg przez Jezusa Chrystusa. ” (1Ptr. 4:10-11).

Dlatego Pan nieustannie mówi nam, abyśmy czuwali. Dlaczego? Aby złodziej nie podkopał naszego domu i nie ukradł nam naszego depozytu powierzonego nam przez Boga. Pan wymaga od nas wierności, czujności, ale jednocześnie wie, że sami nie jesteśmy w stanie go ochronić. Dlatego słowa wypowiedziane przez Pawła do swojego młodego współpracownika: „Tego, co ci dobrego powierzono, strzeż przez Ducha Świętego, który mieszka w nas. ” skierowane są również i do nas. Każdemu z nas Pan powierzył depozyt i wymaga od nas wierności.

Ale pytanie brzmi: jak mogę być wierny? Tylko przez osobiste poznanie samego Pana. Wtedy możemy być pewni, że powierzając nasz depozyt Jezusowi Chrystusowi, On jest w mocy zachować go do onego dnia.

Przypomnijmy sobie przypowieść o talentach. Każdy ze sług otrzymał od pana talenty według swoich zdolności. I pamiętamy, jak jeden z nich zakopał swój talent, depozyt, który dał mu jego pan. Dlaczego go zakopał? Ten sługa nie znał swego pana. Świadczą o tym jego własne słowa. Spójrzmy, co on mówi: „Panie, wiedziałem, że jesteś człowiekiem surowym: żniesz, gdzie nie posiałeś i zbierasz, gdzie nie rozsypałeś. Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz, co twoje. ” (Mat. 25:24-25). Co uczynili pozostali dwaj słudzy? Wprowadzali swoje talenty w obieg i podwoili swój zysk.

Ja, mówi Paweł, zostałem ustanowiony kaznodzieją, apostołem i nauczycielem pogan. Z tego też powodu znoszę te cierpienia, ale nie wstydzę się, gdyż wiem, komu zawierzyłem, i pewien jestem tego, że On mocen jest zachować to, co mi powierzono, do owego dnia. ” Nie każdy z nas może powiedzieć, że jest ustanowiony kaznodzieją, apostołem lub nauczycielem, ale wszyscy ustanowieni jesteśmy na świadków i szafarzy tajemnic Bożych. To jest nasz depozyt. Ale wierność Panu nie obejdzie się bez cierpienia. I dlatego tak ważne jest, abyśmy poznawali Chrystusa. Poznać Go, to być pewnym w naszym zbawieniu, naszym powołaniu i w Jego mocy, by zachować to, co Mu zawierzyliśmy. Wtedy nie musimy bać się wroga, ale śmiało możemy iść prowadzeni przez twórcę i dokończyciela naszej wiary. Chwała i dziękczynienie Bogu, który zawsze sprawia, że ​​zwyciężamy w Chrystusie.

Czy masz taką pewność, przyjacielu? Jeśli nie, to moje następne pytanie brzmi: czy znasz Go? Czy miałeś z Nim osobiste spotkanie? Jeśli nie, to wiedz, że Chrystus wzywa Cię teraz. Mówi: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie. ” (Mat. 11:28). Musisz tylko przyznać swój grzech, wyznać go, a On Ci przebaczy. Krew Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu. Przyjdź więc takim, jakim jesteś, a On Cię przyjmie i będziesz dzieckiem Bożym. Tylko tak możesz Go poznać osobiście. A poznać Go osobiście, to znaczy mieć życie wieczne. Amen.

 

Zwycięstwo nad ostatnim wrogiem.


 Kiedy i gdzie zaczęła się miłość Boga do człowieka? Czy nie w ogrodzie Eden? Czyż nie wtedy, gdy człowiek przez swoje nieposłuszeństwo upadł, a Bóg widząc jego beznadziejną sytuację ulitował się nad Swoim stworzeniem, które stworzył na obraz Swój i podobieństwo i tam w Ogrodzie Eden postanowił znaleźć sposób, jak go zbawić. Czy tak to było? Nie. Nic bardziej dalekiego od prawdy niż takie pojmowanie o Bożej miłości. Przecież Bóg jest wieczny, a jeśli On jest wieczny, to Jego miłość też jest wieczna, bo On jest miłością. Miłość jest wpisana w Boga. To jego główny atrybut.

Pamiętamy, jak Bóg powiedział do swego ludu przez proroka Jeremiasza: „Miłością wieczną umiłowałem cię. ” (Jer. 31:3). I tutaj słowo - wieczną należy rozumieć w pełnym tego słowa znaczeniu. Innymi słowy, Boża miłość nie tylko nie ma końca, ale także nie ma początku. Zawsze była i zawsze będzie, wieczność nie ma ani początku, ani końca. Bóg umiłował nas przed założeniem świata, przed dawnymi wiekami. Chwała Mu za to. Jeszcze przed założeniem świata Jego miłość przewidziała zastępczą ofiarę Jego Syna. Miłujące serce Boga zaplanowało nasze zbawienie przed stworzeniem człowieka, przed stworzeniem świata, przed dawnymi wiekami. O, jaką nadzieję, jaką ufność i radość mamy w tej wspaniałej, wiecznej miłości Boga. Zaprawdę, dla naszego umysłu jest to niepojęte.

Ale to co było skryte przed wiecznością, Bóg objawił we właściwym czasie. Objawił swoją łaskę, swój zamiar zbawienia nas. Bóg tego nie ukrywał, ale nam to objawił, aby nasza wiara opierała się na konkretnym historycznym fakcie pojawienia się Jego Syna Jezusa Chrystusa na tej grzesznej Ziemi. To i jest Ewangelia Boża. O tym powiedziane jest w wersetach 9 i 10, rozdziału 1 z 2 Listu apostoła Pawła do Tymoteusza, gdzie mówi on: Bóg „nas wybawił i powołał powołaniem świętym, nie na podstawie uczynków naszych, lecz według postanowienia swojego i łaski, danej nam w Chrystusie Jezusie przed dawnymi wiekami, A teraz objawionej przez przyjście Zbawiciela naszego, Chrystusa Jezusa, który śmierć zniszczył, a żywot i nieśmiertelność na jaśnię wywiódł przez Ewangelię. ”                                Nie mogliśmy poznać Bożej miłości i Jego łaski inaczej, jak tylko przez pojawienie się Jego Syna Jezusa Chrystusa na tej Ziemi. On przyszedł, aby okazać nam Ojca. On sam powiedział: „Gdybyście Mnie znali, znalibyście też Mojego Ojca. I odtąd Go znacie i widzieliście Go. Ja i Ojciec jedno jesteśmy. ”

Jeśli chcemy wiedzieć, jaki jest Bóg, to konieczne jest poznanie Jego Syna Jezusa Chrystusa. Dlatego tak ważne jest, aby czytać Biblię, studiować ją i zagłębiać się w niej. W niej jest napisane od początku do końca o Jezusie Chrystusie. Czytając Stary Testament odnajdziemy tam Chrystusa w proroctwach, w historii, w poezji, a w każdej linijce Duch Święty objawi nam żywego Chrystusa. Ale dopiero gdy przejdziemy do Nowego Testamentu, możemy jak Symeon, o którym mówi się, że „oczekiwał pociechy Izraela” powiedzieć: „Teraz pozwalasz odejść twemu słudze, Panie, w pokoju, według twego słowa; Gdyż moje oczy ujrzały twoje zbawienie. ” (Łuk. 2:29-30).                                                               Tak, gdy ukazał się anioł Pański i chwała Pańska zajaśniała pasterzom strzegącym swoich trzód, nadeszło wypełnienie czasu i Bóg zesłał Swego Jednorodzonego Syna na tą grzeszną Ziemię. Posłał Go, aby odkupił rodzaj ludzki, aby każdy, kto w Niego wierzy dostąpił usynowienia i zjednoczył się z Nim na wieczność.

Drodzy przyjaciele, pojawienie się Jezusa Chrystusa na arenie dziejów świata nie było przypadkowe. Było to wynikiem woli i łaski Bożej poczętej przed dawnymi wiekami w Jego miłującym sercu. Tak więc, wraz z przyjściem Jezusa Chrystusa na tę Ziemię, objawiła się łaska Boża, niosąca zbawienie wszystkim ludziom.

Dlaczego Syn Boży przyszedł na tę Ziemię? Przypuśćmy, że Jezus przyszedł na tę Ziemię tylko po to, aby objawić nam, kim jest Bóg, gdyż tylko On mógł powiedzieć: „Kto mnie widział, widział Ojca. ” (Jana 14:9). Gdyby tylko w tym zawierała się cała misja Chrystusa, to jaka byłaby z tego dla nas radość? Albo gdyby Chrystus przyszedł, aby objawić miłość Ojca czyniąc dobro, uzdrawiając chorych, pocieszając cierpiących i karmiąc głodnych, to On nie uczyniłby więcej niż wszyscy inni przed Nim. Otóż nie, objawiła się bowiem łaska Boża, zbawienna dla wszystkich ludzi. To jest właśnie dobra nowina, że ​​miłość Boża zbawia: Tak bowiem Bóg umiłował świat, że dał swego jednorodzonego Syna. ” (Jana 3:16). Bóg dał Go po to, aby przez Niego zniszczyć śmierć a życie i nieśmiertelność wydobyć na jaw przez Ewangelię. Po to Syn Boży stał się ciałem. Stał się prawdziwym Człowiekiem. Czy to nie cudowne, że Ten, który był od początku, w którym wszystko zostało stworzone, Ten, który był przed założeniem świata, przez którego wszystko powstało, przyjął ludzkie ciało i zamieszkał wśród nas. A uczynił to wszystko, aby nas zbawić. Tylko przez wcielenie w ludzkie ciało mógł zniszczyć śmierć i dać nam życie i nieśmiertelność.

Dlaczego apostoł Paweł mówi, że Chrystus przyszedł, aby zniszczyć śmierć. W ten sposób przypomina nam, że śmierć naszego Zbawiciela na Golgocie to nie tylko śmierć zastępcza, tj. że Chrystus nie tylko w pełni zapłacił swoją śmiercią za nasze grzechy i odniósł zwycięstwo nad grzechem, ale że Swoją śmiercią zniszczył samą śmierć. Zniszczył tego ostatniego wroga - śmierć. Grzech i śmierć to dwaj główni wrogowie człowieka. Tych dwóch wrogów nie można od siebie oddzielić, są ze sobą powiązani. Apostoł Jakub mówi, że „grzech, gdy będzie wykonany, rodzi śmierć. ” (Jak. 1:15). A w Liście apostoła Pawła do Rzymian napisane jest: „Zapłatą za grzech jest śmierć. ” (Rzym. 6:23). W rozdziale 5 czytamy, że „przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć. ” (Rzym. 5:12). Widzimy więc, że bezpośrednim skutkiem grzechu była śmierć. I tego ostatniego wroga - śmierć, Chrystus przyszedł zniszczyć.

Zauważmy, że Bóg przewidział to zwycięstwo nad śmiercią już przed założeniem świata. W Liście do Hebrajczyków w rozdziale 4 powiedziane jest, że „dzieła Jego od założenia świata były dokonane. ” (Hebr. 4:3). A Księga Objawienia mówi, że baranek Boży został zabity od założenia świata. Wszystko to nam jest trudno pojąć ludzkim umysłem. A to dlatego, że jesteśmy ograniczeni pojmowaniem czasu, a Bóg jest wieczny. On nie jest tak ograniczony, jak my. Dlatego w swoim zamyśle względem nas odkupił nas już w wieczności, jak mówi 1 List Piotra: „Lecz drogą krwią Chrystusa jako baranka niewinnego i nieskalanego; Przeznaczonego do tego przed założeniem świata, a objawionego w czasach ostatecznych ze względu na nas. ” (1Ptr. 1:19-20).

Tak, ta cudowna prawda nie była wczorajszym planem ani myślami, które były u Boga, gdy człowiek upadł, ale była już u Boga przed dawnymi wiekami. Ta odwieczna wola Boża jest solidnym fundamentem, kamieniem, na którym spoczywa cała wspaniała budowla naszego zbawienia. Jemu chwała na wieki.

Są ludzie, którzy boją się tej myśli o przedwiecznym postanowieniu Boga. Mówią, że jest takie tajemnicze i niezrozumiałe. Mówią: być może nie jestem przeznaczony do zbawienia, nie jestem objęty wolą Bożą. Dlatego tak ważne jest, aby zwrócić uwagę na to, co jest powiedziane w dalszej części tekstu. Spójrzmy jeszcze raz na tekst z 2 Listu do Tymoteusza: „Według własnego postanowienia i łaski. ” Pragnienie i łaska - są nierozłączone. Nie można ich rozdzielić. Jak wieczna jest Jego wola, tj. zamysł Boga, tak też Jego łaska jest wieczna, albowiem jedno i drugie jest od wiecznych czasów. Zamysł Boga pochodzi z Jego łaski, a łaska - to natura wiecznego Boga, od którego pochodzi Jego wola. Z tego wynika, że musi być pełen łaski, jak sam Bóg. Nie ma podstaw do strachu w zamyśle, który wynika z miłości i łaski Bożej. I ta wola z łaski Bożej objawiła się jak nigdzie indziej, na Golgocie, bo tam Syn Boży Swoją śmiercią – podeptał śmierć.

Nie oznacza to jednak, że teraz nie ma już śmierci i że dziecko Boże jej uniknie. Wiemy, że to nie tak. On, Jezus Chrystus, mówi Słowo Boże: „musi królować, aż położy wszystkich wrogów pod swoje stopy. ” (1Kor. 15:25). I nadejdzie ten cudowny dzień, w którym położy wszystkich swoich wrogów, łącznie z ostatnim wrogiem - śmiercią. Czytamy o tym w Księdze Objawienia w rozdziale 20: „A śmierć i piekło zostały wrzucone do jeziora ognistego. ” (Obj. 20:14). Nieco dalej czytamy, że Jan „zobaczył nowe niebo i nową ziemię. Pierwsze niebo bowiem i pierwsza ziemia przeminęły. ” (Obj. 21:1). O, jaki to będzie cudowny dzień.

Ale drodzy przyjaciele śmierć pod pewnym względem już została zniszczona. Przez swoje zmartwychwstanie Jezus Chrystus nie tylko zniszczył śmierć dla każdego, kto w Niego uwierzy, ale także objawił życie i nieśmiertelność. Przypomnijmy, jak przy grobie Łazarza, w obliczu śmierci, Chrystus mówi: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we mnie wierzy, choćby i umarł, będzie żył. A kto żyje i wierzy we mnie, nie umrze na wieki.” (Jana 11:25-26).

Dlatego drogie dziecko Boże, choć nie widzimy jeszcze, że Mu wszystko jest poddane – jak jest powiedziane w Liście do Hebrajczyków, „śmierć utraciła swoje żądło” dla wierzącego, ponieważ żądło śmierci, tj. grzech, Chrystus wziął na Siebie. On wziął w siebie ten śmiertelny jad grzechu całej ludzkości, aby przez śmierć pozbawić władzy tego, który ma władzę nad śmiercią, tj. diabła i w ten sposób wybawił nas od lęku przed śmiercią, jak mówi Słowo Boże, z powodu którego przez całe życie byliśmy w niewoli. (Hebr. 2:15).                     Dlatego to, jaką rolę odegra śmierć dla człowieka, zależy całkowicie od jego stosunku do Jezusa Chrystusa. Postanowione jest bowiem ludziom raz umrzeć, a potem sąd.

I chociaż śmierć jest wrogiem, to jednak dla jednych straciła ona swoje żądło, ale dla innych jest wrogiem z jadowitym żądłem. Różnica polega na tym, jak ważny jest dla nas Jezus Chrystus. Jeśli wierzymy, że Jezus Chrystus umarł za nasze grzechy i że zmartwychwstał dla naszego usprawiedliwienia, to śmierć dla nas będzie niczym innym, jak tylko przejściem od tego, co zniszczalne, do niezniszczalnego. Tutaj, jak mówi Słowo Boże, nosimy obraz ziemskiego człowieka, a tam, po drugiej stronie doliny śmierci, będziemy nosić obraz niebieskiego człowieka.

Aby wejść do Królestwa Bożego, człowiek musi narodzić się na nowo, tj. z Ducha. Otóż, „ciało i krew nie mogą odziedziczyć królestwa Bożego ani to, co zniszczalne, nie odziedziczy tego, co niezniszczalne. ” (1Kor. 15:50). Musimy narodzić się na nowo.

Ale jest jeszcze jedna prawda. Słowo Boże mówi, że niektórzy z nas nie będą musieli przechodzić przez tę dolinę śmierci. Pomyślmy, że będzie jedno pokolenie dzieci Bożych, które nie zazna śmierci. Tak, oni zostaną porwani w obłokach na spotkanie Pana. Oto oznajmiam wam tajemnicę - pisze apostoł Paweł do Koryntian – „Nie wszyscy zaśniemy, ale wszyscy będziemy przemienieni; W jednej chwili, w oka mgnieniu, na odgłos trąby ostatecznej; bo trąba zabrzmi i umarli wzbudzeni zostaną jako nie skażeni, a my zostaniemy przemienieni. Albowiem to, co skażone, musi przyoblec się w to, co nieskażone, a to, co śmiertelne, musi przyoblec się w nieśmiertelność. ” (1Kor. 15:51-53). A wtedy wypełni się słowo napisane: Pochłonięta jest śmierć w zwycięstwie! Wszystko to zostało ustanowione przez Boga. Zostało przez Niego ustalone i zamysłem Jego zostało dopełnione jeszcze przed stworzeniem świata. Bóg w Swojej wiecznej miłości do nas przewidział to cudowne zbawienie. My musimy je po prostu przyjąć. Przyjąć jako dar Jego wiecznej miłości. Bogu niech będą dzięki za Jego niewysłowiony dar. Amen.

Nasze zbawienie w Chrystusie Jezusie.


Co jako ostatnie czyni nasz Pan Jezus Chrystus tu na Ziemi, zanim został uniesiony w górę do nieba? O tym czytamy w Ewangelii Łukasza w rozdziale 24. „I wyprowadził ich aż do Betanii, a podniósłszy ręce, błogosławił ich. ” To, że był to Jego ostatni akt, widzimy w następnym wersecie. Jest powiedziane: „A gdy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony w górę do nieba. ” (Łuk. 24:50-51). Tak więc ostatnią rzeczą, jaką uczynił Chrystus będąc tutaj na Ziemi, było błogosławienie uczniów. Z podniesionymi rękoma i otwartymi dłońmi, błogosławiąc, oddala się od nich, a obłoki zasłaniają Go przed ich wzrokiem.

Ten, który przyszedł odszukać i zbawić zgubionych, dokonawszy wielkiego dzieła odkupienia na krzyżu Golgoty, przed powrotem do Ojca niebieskiego błogosławi tych, którzy za Nim poszli. Błogosławił ich nie tylko podniesionymi rękami, ale także otwartymi dłońmi. Czy można sobie wyobrazić inaczej błogosławiącego Chrystusa. Nie mogę sobie wyobrazić mojego Zbawiciela z zaciśniętymi pięściami, błogosławiącego uczniów. W tych błogosławionych, otwartych dłoniach oni widzieli rany po gwoździach u swojego Zbawiciela. Te wyciągnięte, święte ręce mówiły im, kim jest nasz Bóg. On jest Bogiem, który daje całą Swoją naturą, On nie może inaczej, jak nieustannie nam dawać. Tak jak naturalne jest, że słońce ogrzewa i oświetla nas, tak naturalne jest, że Bóg jest szczodry i zawsze nas obdarza.

Ale jakże przewrotne zdanie ma człowiek o Bogu. Człowiek przedstawia Boga właśnie z zaciśniętą pięścią, domagającego się, powstrzymującego, grożącego. Nie, my nie mamy takiego Boga, nasz Bóg to miłujący, pełen miłosierdzia, zawsze dający, Bóg wszelkiej łaski. Tak jak kiedyś, tak i dzisiaj Jego ręce są wyciągnięte do każdego z nas z obfitością wszelkiego błogosławieństwa. On tylko czeka, abyśmy przyszli i przyjęli te dary z Jego szczodrej ręki.

W swoim 2 Liście do Tymoteusza w wersecie 9, rozdział 1, apostoł Paweł przypomina swojemu młodemu współpracownikowi i synowi w duchu, że ten wspaniały Bóg zbawił nas i powołał powołaniem świętym i że uczynił to nie na podstawie naszych uczynków, „lecz według postanowienia swojego i łaski, danej nam w Chrystusie Jezusie przed dawnymi wiekami. ”

O czym właściwie mówi tutaj apostoł Paweł? On po raz kolejny przypomina nam o naszym szczodrym i zawsze ofiarnym Bogu. On nas zbawił, On nas powołał i uczynił to wszystko zgodnie ze Swoją wolą i łaską. Nie dzięki naszym zasługom, ale właśnie dzięki łasce. To, że nasze zbawienie nie zależało od nas, ale całkowicie od Boga, my widzimy w fakcie, że już przed wiekami przeznaczył nas do tego zbawienia i uczynił to wszystko możliwym przez swojego Syna Jezusa Chrystusa.

I tak drodzy przyjaciele, chciałbym dzisiaj skupić uwagę na tej małej, ale jakże znaczącej frazie - danej nam w Chrystusie Jezusie. Tak, Bóg jest szczodry, On miłuje, On daje, ale wszystko przez swojego Syna Jezusa Chrystusa. Pamiętamy, że sam Jezus Chrystus powiedział: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem; nikt nie przychodzi do Ojca, jak tylko przeze Mnie. ” (Jana 14:6). Tylko On jest pośrednikiem między Bogiem a człowiekiem i tylko przez Niego mamy dostęp do Boga.                                                                                         Gdy w Egipcie panował głód i człowiek chcąc otrzymać chleb, musiał przyjść do Józefa, a nie bezpośrednio do faraona, tak i Bóg obdarza nas wszystkimi swoimi błogosławieństwami tylko przez swojego Syna Jezusa Chrystusa. To jest Ewangelia, którą głosimy.

Otwórzmy Biblię, zwłaszcza Listy Nowego Testamentu i zwróćmy uwagę, ile razy jest powtarzane wyrażenie - w Chrystusie Jezusie. Przynajmniej kilka znajdziemy w Liście do Efezjan, począwszy z rozdziału 1. Tu powiedziane jest, że Bóg i Ojciec „pobłogosławił nas wszelkim duchowym błogosławieństwem w Chrystusie. ” (Ef. 1:3). Dalej Bóg „wybrał nas przed założeniem świata. ” (Ef. 1:4). I znowu „Przeznaczył nas dla siebie, ku usynowieniu przez Jezusa Chrystusa, według upodobania swojej woli. ” (Ef. 1:5). Dalej w Nim „mamy odkupienie przez krew jego, odpuszczenie grzechów, według bogactwa łaski jego… w Nim przypadło nam w udziale stać się jego cząstką…w Nim zostaliśmy zapieczętowani obiecanym Duchem Świętym. ” (Ef. 1:7,11,13). Bóg „ożywił nas razem z Chrystusem, razem z Nim wskrzesił nas i wraz z Nim posadził w okręgach niebieskich w Chrystusie Jezusie. ” (Ef. 2:5-6). Jesteśmy Jego dziełem stworzeni w Chrystusie Jezusie. W Chrystusie Bóg nam przebaczył i w Nim staliśmy się światłością. Tak, wszystko co mamy, mamy w Jezusie Chrystusie. Chwała Mu za to na wieki.

Co chcę przez to wszystko powiedzieć? To, że nasze zbawienie zależało całkowicie od szczodrze dającego Boga, a nie od nas. Nasze zbawienie zaczyna się od Jezusa Chrystusa i faktu, że Bóg powołał nas w Nim przed dawnymi wiekami. Gdy Duch Święty objawił nam Chrystusa i uwierzyliśmy w Niego, wtedy natychmiast, bez żadnych przeszkód z naszej strony, rozpoczęło się w nas nowe życie w jedności z Nim.

Tutaj w Liście do Efezjan w rozdziale 2 widzimy wyraźnie, że Bóg jest autorem i inicjatorem naszego zbawienia. Byliśmy umarli w grzechach naszych, „lecz Bóg, który jest bogaty w miłosierdzie, z powodu swojej wielkiej miłości, którą nas umiłował; wraz z nim wzbudził, i wraz z nim posadził w okręgach niebieskich w Chrystusie Jezusie. ” (Ef. 2:4,6). Bóg uczynił to wszystko. Wskrzesił nas i posadził w okręgach niebieskich. I wszystko to - w Chrystusie Jezusie. Gdzie tu jest ludzka chwała. Czym możemy się chlubić prócz naszego Pana Jezusa Chrystusa.

Zwróćmy uwagę, że od samego początku jest powiedziane, że Bóg posadził nas w okręgach niebieskich. Jest to w rozdziale 2 Listu do Efezjan, a dalej w rozdziale 4 powiedziane jest, jak powinniśmy postępować. Jeszcze raz chciałbym powtórzyć, że nie jesteśmy zbawieni przez nasze dobre uczynki, ale stworzeni do dobrych uczynków. Bóg uczynił to wszystko. On za nas trudził się, On nas stworzył. „Jesteśmy bowiem jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków. ” (Ef. 2:10). Gdy więc posadził nas w niebieskich okręgach wraz z Chrystusem, cała odpowiedzialność nie stała się naszą, ale Jego.

Spotykamy się z tą Bożą zasadą w całej Biblii poczynając od historii stworzenia świata. Zacznijmy od samego początku. Stwarzając świat, Bóg trudził się od pierwszego do szóstego dnia, a dnia siódmego odpoczął. Był bardzo zajęty przez te pierwsze sześć dni, a gdy skończył swój trud, On odpoczął. Siódmy dzień stał się dniem odpoczynku - odpocznieniem Boga.

Zwróćmy uwagę, kiedy w tym planie stwarzania pojawił się Adam. Mówi się, że Adam został stworzony dnia szóstego. Z tego wyraźnie widzimy, że Adam nie miał udziału w tym dziele podczas tych sześciu dni stwarzania, ponieważ on sam został stworzony dopiero pod koniec stwarzania, tj. ostatniego dnia trudu. Tak więc siódmy dzień był pierwszym dniem dla Adama. Bóg pracował sześć dni i odpoczął siódmego, a Adam rozpoczął swoje życie od dnia odpoczynku. Bóg trudził się przed odpoczynkiem, a człowiek musi najpierw wejść do odpocznienia Bożego, a dopiero potem jest zdolny do pracy. Okazuje się, że dopiero gdy Bóg zakończył się twórczy trud, mogło rozpocząć się życie Adama. A zaczęło się od odpocznienia. W tym i zawiera się dobra nowina, że ​​sam Bóg, bez udziału człowieka, dokonał całkowitego odkupienia całej ludzkości. I nie musimy nic robić, aby to odziedziczyć, tylko wejść wiarą do Jego odpocznienia, do Jego skończonego dzieła.

Tak jak Noe wszedł do arki z całym swoim domem i zbawił siebie i całą swoją rodzinę, tak i my musimy wejść wiarą do gotowej arki zbawienia Chrystusowego. „Uwierz w Pana Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony, ty i twój dom. ” (Dzieje 16:31). To jest zbawienie przez wiarę, wiarę w dziele dokończonym przez Jezusa Chrystusa na krzyżu Golgoty. My sami nie mogliśmy nic uczynić. Tonęliśmy w morskich głębinach grzechu, a sam Pan wyciągnął nas z tej strasznej czeluści i postawił nasze stopy na skale.

Rozpoczęliśmy więc nasze chrześcijańskie życie, pokładając nadzieję nie w naszych wysiłkach, ale w tym, co Bóg dla nas uczynił. I dopóki człowiek tego sobie nie uświadomi, nie może być dzieckiem Bożym. Powiedzieć i uwierzyć, że sam nie mogę nic zrobić, aby zbawić siebie, ale dzięki łasce, że Bóg uczynił dla mnie wszystko w Chrystusie, jest pierwszym krokiem do życia w wierze. Życie chrześcijanina od początku do końca opiera się na całkowitym zaufaniu Panu Jezusowi Chrystusowi i na tym, co On dla nas uczynił. Nie ma granic dla łaski Bożej, którą On jest gotów obdarzyć tych, którzy Mu ufają. On jest gotów dać nam wszystko, ale my nie możemy tego przyjąć, jeśli nie odpoczniemy całkowicie w Jezusie Chrystusie. To, że Bóg posadził nas w okręgach niebieskich w Chrystusie, mówi nam o całkowitym odpocznieniu. Trud jest zakończony, my odpoczywamy w naszym Panu Jezusie Chrystusie. Chwała Mu za to na wieki.                                                                             Tak więc nasze chrześcijańskie życie zaczyna się od tego, że odkrywamy, że ​​Bóg zapewnił nam absolutnie wszystko w swoim Synu, Jezusie Chrystusie.

Ale zauważmy, że całe nasze chrześcijańskie doświadczenie opiera się na tej zasadzie, tj. zbawienie nie na podstawie naszych uczynków, ale zawsze na podstawie skończonego dzieła sprawcy i dokończyciela naszej wiary, Jezusa Chrystusa. Każde nowe, świeże przeżycie duchowe jest dane tym, którzy wiarą przyjmują to, co Bóg już dla nas dokonał. Te dobre uczynki, które następują po naszym zbawieniu, podlegają tej samej zasadzie. Spójrzmy, jak wyraźnie mówi o tym Paweł w Liście do Efezjan: „Jesteśmy bowiem jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie do dobrych uczynków, które Bóg wcześniej przygotował, abyśmy w nich postępowali. ” (Ef. 2:10). Tak, te dobre uczynki są teraz wykonywane nie przez naszego starego człowieka, ale przez to nowe stworzenie kształtowane przez Boga. Bogu są miłe tylko uczynki tego nowego stworzenia, ponieważ tylko ono jest w stanie wypełnić to, co Bóg wcześniej przygotował. Dlatego apostoł Paweł w rozdziale3, 1 Listu do Koryntian mówi, że wszystkie nasze uczynki zostaną wypróbowane w ogniu. Dzieła tego nowego stworzenia ostoją się, ale to, co uczynił nasz stary człowiek - spłonie jak drzewo, siano i słoma.

Ale jak mogę przekonać się, że jestem w Chrystusie? Czy mogę mieć taką pewność? Tak. Podstawą tej pewności jest Słowo Boże. Biblia jasno i wyraźnie mówi mi, że Bóg utwierdził mnie w swoim Synu. Spójrzmy, jak wyraźnie jest to stwierdzone w 1 Liście do Koryntian, rozdział 1, werset 30: „Ale wy dzięki niemu(czyli Bogu) jesteście w Chrystusie Jezusie. ” A w 2 Liście do Koryntian w rozdziale 1 Paweł mówi: „Tym zaś, który nas utwierdza wraz z wami w Chrystusie, który nas namaścił, jest Bóg. ” (2Kor. 1:21). Tak, Bóg utwierdził nas w swoim Synu i my musimy tylko przyjąć ten fakt wiarą.

Do czego więc jesteśmy sposobni, drodzy przyjaciele? Tylko aby wierzyć. Miejmy wiarę Bożą, bo taka wiara zrodzi uczynki miłe Bogu. Przypomnijmy, co Chrystus odpowiedział Żydom, gdy Go pytali: „Cóż mamy czynić, aby wykonywać dzieła Boże?Odpowiedział Jezus i rzekł im:To jest dzieło Boże: wierzyć w tego, którego On posłał. ” (Jana 6:28-29). Zauważmy, że Chrystus mówi tylko o jednym - o dziele Bożym. Wiara w Jezusa Chrystusa - to dzieło Boże. Tak więc wiara dana nam jest przez Boga. Wiara Boża.

Przypomnijmy przypowieść o synu marnotrawnym. Chrystus mówi nam w niej właśnie, jak możemy podobać się Bogu. Zwróćmy uwagę, jak kończy się ta przypowieść. „Należało zaś weselić się i radować. ” (Łuk. 15:32). Te słowa zostały powiedziane do starszego syna, który służył swojemu ojcu i ciężko dla niego pracował. Zauważmy, że całą swoją pracą nie przyniósł ojcu radości, a syn marnotrawny, który wrócił do domu, roztrwoniwszy cały swój majątek, wniósł radość w serce ojca swego.

Jak to rozumieć? Możemy to zrozumieć tylko wtedy, gdy wnikniemy w serce ojca. Nie starszy brat, który niewolniczo pracował dla ojca, ale młodszy brat, który pozwolił ojcu zrobić wszystko dla niego – zadowolił serce ojca. Nie starszy brat, który zawsze chciał być tym, który daje, ale młodszy brat, który jest zawsze był gotów otrzymywać, raduje serce ojca. Ojciec nie żałował tego wszystkiego, co roztrwonił młodszy syn. Nie wini go za to, gdyż nadeszła radosna chwila, syn jest w domu i ojciec cieszą się teraz możliwością, by obdarzyć go swoją hojnością. „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie też pierścień na jego rękę i sandały na nogi, Przyprowadźcie tłuste cielę i zabijcie; jedzmy i radujmy się. " – mówi ojciec. (Łuk. 15:22-23).

Drodzy bracia i siostry, tak i nasz Bóg jest tak szczodry, że z największą radością obdaruje nas. Napełniamy Go smutkiem, gdy nie chcemy korzystać z Jego szczodrości. Jego skarbce są wypełnione wszelkiego rodzaju skarbami, a my, gdy odmawiamy Mu możliwości obdarowania nas, zasmucamy Go. Taki jest nasz Bóg. Jego jedynym pragnieniem jest wzbogacać nas. Jak nierozumnie postępujemy myśląc, że czyniąc coś sami, zrobimy to lepiej, niż pozwalając Mu, by wszystko za nas uczynił.

Mój przyjacielu, pozostaw Mu swoje sprawy. On tylko czeka, abyś pozwolił Mu działać dla Ciebie. Właśnie tutaj zaczyna się chrześcijańskie życie, gdy całkowicie powierzysz swoje dzieło Panu i pozwolisz Mu być dawcą. On pragnie Cię błogosławić. Jego ręce są wyciągnięte do Ciebie z obfitością błogosławieństw. Musisz tylko otworzyć Swoje serce i przyjąć Jego szczodry dar zbawienia. Niech Duch Boży Ci w tym dopomoże. Amen.

 

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.