Tego, co ci dobrego powierzono, strzeż przez Ducha Świętego.
Czy kiedykolwiek słyszeliście takie stwierdzenie: bez względu na to, ilu ludzi byś nie znał w tej organizacji, nie posuniesz się do przodu. Wszystko zależy od tego, kogo znasz, a nie co wiesz. Znasz odpowiedniego człowieka, to załatwisz śmiało. Zdarza się i bywa tak czasami, prawda. Oczywiste jest, że jest to rezultat ludzkiej służalczości. Przez znajomości ludzie dostają się na odpowiedzialne stanowiska, nie mając ani wiedzy, ani zdolności do pełnienia takich stanowisk. Smutne konsekwencje takiej niesprawiedliwości widzimy wszędzie.
I choć może wydawać się to dziwne, w sferze życia duchowego nasze dobro zależy właśnie od tego, kogo znamy. Nie oznacza to jednak, że wiedza jest nieważna. Powiem więcej, wiedza jest bardzo ważna, konieczna, ale przede wszystkim trzeba poznać tę określoną osobę. Tak więc drogi przyjacielu, Twoje wieczne szczęście nie zależy od tego, co wiesz, ale od tego, kogo znasz. Konieczność poznania tej konkretnej osoby jest podkreślona w całej Biblii. To poznanie jest potrzebne przede wszystkim po to, by otrzymać życie wieczne i dalej wzrastać w życiu duchowym. Innymi słowy, nie wiedza o Bogu, ale poznanie Boga w Osobie Jezusa Chrystusa zbawi człowieka. Dobrze jest wiedzieć o Bogu. Taka wiedza jest wysoce pożądana, ale ona nie zbawi człowieka. Ta sama zasada odnosi się do duchowego rozwoju i wzrostu dziecka Bożego. Dobrze, a nawet koniecznie jest poznać prawa, którymi rządzi się to nowe życie. Ale ta wiedza nie przyniesie żadnych korzyści, jeśli nie będziemy mieli stałej społeczności z Jezusem Chrystusem i nie będziemy dążyć do jeszcze większego poznania Go.
Weźmy za przykład apostoła Pawła. Zacznijmy od jego nawrócenia. Jak on się nawrócił? Możemy powiedzieć, że on nie był jakimś ignorantem w poznawaniu Boga i Pism. Był człowiekiem głęboko religijnym, wielkim znawcą Biblii. Doskonale znał wszystkie proroctwa o Mesjaszu, a mimo to Go nie rozpoznał. Znając Pisma był jednak zaciekłym prześladowcą uczniów Jezusa i tych, którzy wierzyli w Niego. A gdy na drodze do Damaszku stanął przed tym, którego prześladował, zwróćmy uwagę na jego pierwsze słowa. One były pytaniem. „Kim jesteś Panie? ” I co mu Pan odpowiedział? „Ja jestem Jezus, którego ty prześladujesz. ” (Dzieje 9:5). I zaraz potem, drżący i zdumiony tym osobistym spotkaniem, Saul mówi: „Panie! co chcesz, abym ja uczynił? ” (Dzieje (9:6). Zauważmy, najpierw kto, a potem co. Właśnie w tej kolejności.
Mijały lata i ze świadectwa Pawła widzimy, że cała tajemnica jego duchowego wzrostu polegała na tym, że Osoba Chrystusa była u niego zawsze na pierwszym miejscu. „Wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa, Pana mego. ” - mówi on. (Fil. 3:8). Dla Niego „poniosłem wszelkie szkody i wszystko uznaję za śmiecie. ” Czy aby mieć więcej wiedzy o Chrystusie? Nie, mówi - aby poznać Chrystusa. To było dla niego priorytetem i nigdy się nie zmieniło. „Gdyż wiem, komu zawierzyłem, i pewien jestem tego, że On mocen jest zachować to, co mi powierzono, do owego dnia. ” (2Tym. 1:12). Tak pisze w swoim ostatnim Liście do swojego syna w duchu - Tymoteusza. On nie mówi - bo wiem, w co uwierzyłem i dlatego jestem tego pewien. Nie, ale Komy zawierzyłem.
Czy nie jest ważne znać doktryny i nauki biblijne? Zwróćmy uwagę, jak w ostatnim Liście do Tymoteusza Paweł podkreśla potrzebę zachowania zdrowej nauki. Ostrzega go, że przyjdzie czas i będą tacy, którzy odwrócą się od prawdy i wywrócą wiarę niektórych ludzi. Źli ludzie, mówi Paweł „i zwodziciele coraz bardziej będą brnąć w zło, błądząc i innych wprowadzając w błąd. ” (2Tym. 3:13). I Tymoteuszowi przypomina: „Ty zaś trwaj w tym, czego się nauczyłeś i co ci powierzono, wiedząc, od kogo się tego nauczyłeś. ” (2Tym. 3:14). I dalej apostoł Paweł zwraca mu uwagę na konieczność trwania w Słowie Bożym, mówiąc: „ponieważ od dziecka znasz Pisma święte, które cię mogą uczynić mądrym ku zbawieniu przez wiarę, która jest w Chrystusie Jezusie. Całe Pismo jest natchnione przez Boga i pożyteczne do nauki, do strofowania, do poprawiania, do wychowywania w sprawiedliwości; Aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła w pełni przygotowany. ” (2Tym. 3:15-17). Następnie dodaje: „Głoś Słowo, bądź w pogotowiu w każdy czas, dogodny czy niedogodny, karć, grom, napominaj z wszelką cierpliwością i pouczaniem. Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, I odwrócą uszy od prawdy, a zwrócą się ku baśniom. ” (2Tym. 4:2-4).
O kim mówi tutaj Paweł? Kim są ci nauczyciele i ci, którzy chcą takich nauczycieli? To nie byli jacyś poganie, nie, ale ludzie, którzy nazywali siebie chrześcijanami. Tak, to są ludzie, którzy, jak mówi apostoł Paweł w tym Liście „przybierają pozór pobożności, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem jej mocy. ” (2Tym. 3:5). Do nich należą ci, którzy „zawsze się uczą, a nigdy nie mogą dojść do poznania prawdy. ” (2Tym. 3:7). Dlaczego są tacy? Ponieważ nigdy nie poznali samego Pana.
Drodzy przyjaciele, bez względu na to, jak by człowiek nie studiował i znał Biblię, prędzej czy później zbłądzi, jeśli nie poznał jej autora i nie ma z Nim społeczności. Tylko ten może zrozumieć prawdę i zachowa czystość i wiarę Ewangelii, kto postawił sobie za cel poznanie autora Biblii. Przyczyną wszelkiego zbłądzenia i najmniejszego odchylenia od prawdy biblijnej jest zaniedbanie Osoby Jezusa Chrystusa. Jednocześnie, proporcjonalnie do naszego oddania się Osobie naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa, wzrastać będzie w nas jasność i poprawność naszego rozumienia Słowa Bożego. Nie inaczej. Najpierw musimy znaleźć odpowiedź na pytanie - kto, a dopiero potem - co. Gdy będziemy trzymać się tego właśnie porządku, wtedy „człowiek Boży będzie doskonały do wszelkiego dobrego dzieła w pełni przygotowany” - jak czytamy w wersecie 17 tego rozdziału 3. Pewność nie pochodzi z tego, co wiemy, ale Kogo znamy.
Powiedziawszy to, chciałbym skupić uwagę w dzisiejszym rozważaniu na drugiej części wersetu 12 w 1 rozdziale 2 Listu do Tymoteusza, a zwłaszcza na jednym słowie w tym wersecie. Ale najpierw spójrzmy na ten werset: „Z tego też powodu znoszę te cierpienia, ale nie wstydzę się, gdyż wiem, komu zawierzyłem, i pewien jestem tego, że On mocen jest zachować to, co mi powierzono, do owego dnia. ” Słowem, na którym chcę się skupić w tym wersecie, jest greckie słowo paratheken – depozyt, lokata. Depozyt to coś, co jest złożone, jest kaucją za coś.
Żeby w pełni zrozumieć sens tego wersetu, trzeba zweryfikować, czym jest ten depozyt i kto komu go przekazał. Niektórzy twierdzą, że Paweł złożył swój depozyt na przechowanie Panu. A pod tym słowem apostoł Paweł miał na myśli swoją duszę, swoje życie. Tak, to wszystko, co on ma i czym jest. Powierzył to wszystko Jezusowi Chrystusowi na przechowanie i mówi, że wie, „w kogo uwierzył i jest pewien, że On ma moc zachować to, co jemu powierzyłem, aż do owego dnia. ” Wie, że nikt i nic nie może go wyrwać z rąk Zbawiciela. To jest jedna interpretacja.
Inna interpretacja jest taka, że Bóg przekazał, tj. powierzył depozyt Pawłowi i Paweł mówi: znając Go, jestem pewien, że ten depozyt, który mi dał, On jest w stanie zachować aż do dnia Swego pojawienia się. Czytając ten tekst możemy go rozumieć i tak i tak. I okazuje się, że obie interpretacje byłyby poprawne, a jednocześnie prawda w obu interpretacjach jest zgodna z nauką Słowa Bożego. Ale jeśli dokładnie przeanalizujemy ten tekst w języku greckim, to przekonamy się, że druga interpretacja jest bardziej poprawna. Paweł mówi, że on jest pewien tego, że ten, który mu to powierzył, jest w stanie zachować to, co zostało mu dane. Otrzymawszy ten depozyt od Pana, Paweł bardzo go cenił i aby nie narażać go na niebezpieczeństwo powierza go najwyższej mocy na przechowanie, samemu Bogu, który mu go dał. Znając Boga, mówi Paweł, „jestem pewien tego, że On ma moc zachować to, co mi powierzono, aż do owego dnia. ”
Jak należy rozumieć to słowo - depozyt? Co Paweł miał na myśli pod tym słowem? Spójrzmy jeszcze raz na tekst. Bóg coś mu dał, coś powierzył. Paweł w tym samym rozdziale, kilka wersetów dalej mówi Tymoteuszowi: „Tego, co ci dobrego powierzono, strzeż przez Ducha Świętego, który mieszka w nas. ” (2Tym. 1:14). O jakim depozycie on przypomina Tymoteuszowi? Z kontekstu widzimy, że ten depozyt dotyczy zdrowego nauczania, które Tymoteusz słyszał od Pawła. Jest to powiedziane w wersecie 13. W swoim 1 Liście do Tymoteusza, w ostatnich zdaniach Paweł mówi: „Tymoteuszu! Strzeż tego, co ci powierzono. ” (1Tym. 6:20). Co on miał na myśli? To, że Tymoteuszowi przekazana została zdrowa nauka, czystość prawdy Ewangelii, a widzimy to z końcowej części zdania. „Tymoteuszu! Strzeż tego, co ci powierzono, unikaj pospolitej, pustej mowy i sprzecznych twierdzeń, błędnej, rzekomej nauki, Którą się niektórzy szczycąc, pobłądzili w wierze. ” (1Tym. 6:20-21). Tym depozytem było to, do czego Paweł został wyznaczony przez samego Boga. W wersecie 11 on mówi: „Dla której (Ewangelii) zostałem ustanowiony kaznodzieją, apostołem i nauczycielem pogan. ” (2Tym. 1:11). W 1 Liście pisze o „ewangelii chwały błogosławionego Boga, która została mu powierzona. (1Tym. 1:11). „Dziękuję więc temu, który mnie umocnił, Chrystusowi Jezusowi, naszemu Panu, że uznał mnie za wiernego, przeznaczając mnie do posługi. ” (1Tym. 1:12). „Jak zostaliśmy przez Boga uznani za godnych, aby nam została powierzona ewangelia, tak mówimy, nie aby się podobać ludziom, lecz Bogu, który bada nasze serca. ” - pisze do wierzących w Tesalonikach. (1Tes. 2:4).
Przez wzgląd na Ewangelię, przez wzgląd na ten zadatek, Paweł wiele wycierpiał. Od samego początku, gdy spotkał swojego Pana i Zbawiciela, Pan mówi o nim Ananiaszowi, że „on jest moim wybranym naczyniem, aby zanieść moje imię do pogan, królów i synów Izraela. Ja bowiem pokażę mu, jak wiele musi wycierpieć dla mego imienia. ” (Dzieje 9:15-16). To przyrzeczenie wierności Bogu wiele go kosztowało. Był nieustannie prześladowany, wielokrotnie był w kajdanach, wiele razy w śmiertelnym niebezpieczeństwie, poddawany chłostom i na końcu oczekiwała go męczeńska śmierć. I on o tym wiedział. Gdy z więzienia pisał swój ostatni List do Tymoteusza, to mówi: „Już niebawem będę złożony w ofierze, a czas rozstania mego z życiem nadszedł. Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem; A teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, lecz i wszystkim, którzy umiłowali przyjście jego. ” (2Tym. 4:6-8).
Za wszelką cenę wróg próbował ukraść mu ten depozyt. Apostoł Paweł doskonale wiedział, że taki jest cel wroga. Baczcie, mówi, „Aby nas szatan nie podszedł; jego zamysły bowiem są nam dobrze znane. ” (2Kor. 2:11). Zagrożenie ze strony wroga nie zawsze przejawia się w ataku frontalnym. Często przybiera on postać anioła światłości i zawsze oferuje jakieś bardzo niewielkie odstępstwo od prawdy Słowa Bożego. Dokładniej, kompromis z prawdą. Dlatego ci, którzy wiernie wypełniają powierzone im przez Boga głoszenie dobrej nowiny ginącemu światu, głoszenie Słowa Bożego, najczęściej trafiają pod ostrzał wroga. Wróg boi się ich. Wie, że „Ewangelia Chrystusa” jest mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto uwierzy.
Bracia i siostry, Bóg powierzył każdemu z nas te święte dzieło, abyśmy byli świadkami Jego i Jego Słowa. Ten depozyt został dany nie tylko Pawłowi, innym apostołom i Tymoteuszowi, ale także każdemu z nas. Wszyscy jesteśmy powołani, aby być szafarzami tajemnic Bożych. A czego wymaga się od szafarzy? Aby byli wierni. Apostoł Piotr mówi: „Jako dobrzy szafarze różnorakiej łaski Bożej usługujcie sobie nawzajem tym darem, jaki każdy otrzymał. Jeśli kto mówi, niech mówi jak Słowo Boże. Jeśli kto usługuje, niech czyni to z mocą, której udziela Bóg, aby we wszystkim był uwielbiony Bóg przez Jezusa Chrystusa. ” (1Ptr. 4:10-11).
Dlatego Pan nieustannie mówi nam, abyśmy czuwali. Dlaczego? Aby złodziej nie podkopał naszego domu i nie ukradł nam naszego depozytu powierzonego nam przez Boga. Pan wymaga od nas wierności, czujności, ale jednocześnie wie, że sami nie jesteśmy w stanie go ochronić. Dlatego słowa wypowiedziane przez Pawła do swojego młodego współpracownika: „Tego, co ci dobrego powierzono, strzeż przez Ducha Świętego, który mieszka w nas. ” skierowane są również i do nas. Każdemu z nas Pan powierzył depozyt i wymaga od nas wierności.
Ale pytanie brzmi: jak mogę być wierny? Tylko przez osobiste poznanie samego Pana. Wtedy możemy być pewni, że powierzając nasz depozyt Jezusowi Chrystusowi, On jest w mocy zachować go do onego dnia.
Przypomnijmy sobie przypowieść o talentach. Każdy ze sług otrzymał od pana talenty według swoich zdolności. I pamiętamy, jak jeden z nich zakopał swój talent, depozyt, który dał mu jego pan. Dlaczego go zakopał? Ten sługa nie znał swego pana. Świadczą o tym jego własne słowa. Spójrzmy, co on mówi: „Panie, wiedziałem, że jesteś człowiekiem surowym: żniesz, gdzie nie posiałeś i zbierasz, gdzie nie rozsypałeś. Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz, co twoje. ” (Mat. 25:24-25). Co uczynili pozostali dwaj słudzy? Wprowadzali swoje talenty w obieg i podwoili swój zysk.
Ja, mówi Paweł, zostałem ustanowiony kaznodzieją, apostołem i nauczycielem pogan. „Z tego też powodu znoszę te cierpienia, ale nie wstydzę się, gdyż wiem, komu zawierzyłem, i pewien jestem tego, że On mocen jest zachować to, co mi powierzono, do owego dnia. ” Nie każdy z nas może powiedzieć, że jest ustanowiony kaznodzieją, apostołem lub nauczycielem, ale wszyscy ustanowieni jesteśmy na świadków i szafarzy tajemnic Bożych. To jest nasz depozyt. Ale wierność Panu nie obejdzie się bez cierpienia. I dlatego tak ważne jest, abyśmy poznawali Chrystusa. Poznać Go, to być pewnym w naszym zbawieniu, naszym powołaniu i w Jego mocy, by zachować to, co Mu zawierzyliśmy. Wtedy nie musimy bać się wroga, ale śmiało możemy iść prowadzeni przez twórcę i dokończyciela naszej wiary. Chwała i dziękczynienie Bogu, który zawsze sprawia, że zwyciężamy w Chrystusie.
Czy masz taką pewność, przyjacielu? Jeśli nie, to moje następne pytanie brzmi: czy znasz Go? Czy miałeś z Nim osobiste spotkanie? Jeśli nie, to wiedz, że Chrystus wzywa Cię teraz. Mówi: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie. ” (Mat. 11:28). Musisz tylko przyznać swój grzech, wyznać go, a On Ci przebaczy. Krew Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu. Przyjdź więc takim, jakim jesteś, a On Cię przyjmie i będziesz dzieckiem Bożym. Tylko tak możesz Go poznać osobiście. A poznać Go osobiście, to znaczy mieć życie wieczne. Amen.