RSS

Pragnienie słuchania słów Pana.


 Dzisiaj chciałbym poruszyć temat o pragnieniu słuchania słów Pana. Dlatego zwrócę się do Słowa Bożego i zacytuję słowa z Księgi proroka Amosa, rozdział 8, wersety od 11 do 13: „Oto idą dni - mówi Wszechmogący Pan - że ześlę głód na ziemię, nie głód chleba ani pragnienie wody, lecz słuchania słów Pana. I wlec się będą od morza do morza, i tułać się z północy na wschód, szukając słowa Pana, lecz nie znajdą. W owym dniu mdleć będą z pragnienia piękne panny i młodzieńcy. ”

Słowa tekstu mówią o ostatecznym sądzie Bożym nad Izraelem. Będzie głód, ale nie pragnienie chleba czy pragnienie wody, ale pragnienie słuchania słowa Bożego. Rezultatem tego pragnienia będzie niepokój, ludzie będą wędrować od morza do morza, wędrować z północy na wschód, szukając Słowa Pańskiego i nie znajdą go. W wyniku tych zamieszek, pragnienia i poszukiwań, znikną najlepsi i najsilniejsi spośród narodu, jak zanika młodość i nikt nie oprze się temu głodowi. „W tym dniu piękne dziewice i nawet młodzieńcy zemdleją z pragnienia. ”

Inni prorocy również przepowiadali sądy Boże poprzez wojny, zarazy, trzęsienia ziemi i fizyczny głód, ale ten prorok patrzy głębiej. On postrzega sąd Boży nie tyle jako fizyczny, co duchowy. Nie mówi im o szarańczy, ogniu, nieszczęściu i mieczu, nie, ale o niedostępności Słowa Bożego. Według proroka Amosa jest to decydujący czynnik w wyroku Bożym nad winnym narodem. Nie bomby atomowe, nie najazd wojsk wroga, nie gromy i błyskawice, nie zarazy, ale pragnienie słuchania słów Pana.

W dzisiejszym rozważaniu przyjrzę się trzem pytaniom związanym z powyższym tekstem. Pierwsze dotyczy samego głodu, drugie - skutki zamieszek, niepokojów i prób zaspokojenia tego pragnienia, trzecie - to koniec, do jakiego prowadzi stan głodu, czyli zanik tego, co najlepsze i najpiękniejsze, co człowiek może mieć.

Przechodząc do pierwszego pytania, zastanówmy się, co oznacza ten głód, czyli pragnienie słuchania słów Pana. Musimy więc właściwie zrozumieć znaczenie tego głodu. Prorok wcale nie miał na myśli tego, że Bóg zatrzyma Swoje słowo, że Bóg nie będzie już więcej mówił do człowieka, gdyż ten nie ma już nic do powiedzenia. Nie, taka interpretacja jest bardzo powierzchowna i powiedziałbym nawet błędna. Pragnienie, o którym mówi prorok, wskazuje na stan człowieka, który nie jest w stanie przyjąć Słowa Bożego. Cała tragedia nie w tym, że Bóg przestanie mówić, ale w tym, że człowiek utracił zdolność słuchania i postrzegania Słowa Bożego. Bóg nie odmawia ludziom Swego Słowa, ale gdy ludzie słuchają Go, mimo to nie słyszą ani nie dostrzegają.

Jaki jest stan człowieka bez Słowa Bożego? W nim staje się widoczny całkowity brak odczuwania niewidzialnego świata Bożego. Człowiek staje się ślepy i głuchy na głos Boga. W jego życiu nie ma już Bożego autorytetu. Ten stan - to pragnienie słuchania słów Pana. Są ludzie, którzy są całkowicie nieświadomi świata duchowego. Oni żyją tylko tym, co jest widzialne, namacalne i są całkowicie nieświadomi tego, co duchowe, wieczne. Innymi słowy, nie żyją, ale istnieją. Nie mają możliwości słuchania niebiańskiej muzyki, ich serca nie odczuwają jej piękna.

Jaka jest przyczyna tego głodu? Spójrzmy, jak prorok Amos wskazuje ludowi powód: „Ci, którzy przysięgają na "Przewinienie" Samarii i mówią: Jako żyw twój Bóg, Danie! Albo: Jako żyw twój ulubieniec, Beer-Szebo! Upadną i już nigdy nie powstaną. ” (Amos 8:14). Grzechem Samarii był grzech oddawania czci innym bogom, bałwanom. Ludzie, którzy popadli w stan pragnienia Słowa Bożego, to ci, którzy czcili martwych bogów stworzonych przez człowieka. Zastąpienie Stwórcy czymś innym, w jakiejkolwiek formie, jest przyczyną niemożności dostrzeżenia słów Pana. Człowiek, który zastąpiłby Boga np. naturą, kościołem, rytuałem czy jakąś filozofią, nie słuchałby Słowa Bożego, nawet gdyby było ono wypowiadane do niego w wielu językach. A przyczyna w tym, że człowiek miejsce, gdzie powinno być to, co Boże, zastąpił czymś, co nie jest Boże.

Jak trafnie apostoł Paweł wyraził ten stan człowieka spragnionego słów Pana w swoim Liście do Rzymian: „dlatego że poznawszy Boga, nie uwielbili go jako Boga i nie złożyli mu dziękczynienia, lecz znikczemnieli w myślach swoich, a ich nierozumne serce pogrążyło się w ciemności. Mienili się mądrymi, a stali się głupi. I zamienili chwałę nieśmiertelnego Boga na obrazy przedstawiające śmiertelnego człowieka. ” (Rzym. 1:21-23). Zamienili Boga prawdziwego na fałszywego i oddawali cześć, i służyli stworzeniu zamiast Stwórcy. ” (Rzym. 1:25). Rezultatem bałwochwalstwa jest to, że Biblia staje się Księgą zamkniętą, co powoduje głód i ostatecznie śmierć. Ale gdy tylko nasze bożki zostaną porzucone, głód ustanie, a pragnienie zostanie zaspokojone słuchaniem słów Pana.                                                 Spójrzmy dalej i zwróćmy uwagę, jak prorok opisuje te bezowocne poszukiwania spragnionych i głodnych. On mówi: „I będą się błąkać od morza do morza, i od północy aż na wschód będą biegać, szukając słowa Pana, ale go nie znajdą. ” (Amos 8:12).

Ale ktoś zapyta: co to ma wspólnego z naszymi czasami? Przecież wielu ludzi zatraciło już poczucie Słowa Bożego, nie słyszy go, nie ceni i straciło wszelkie pragnienie Słowa. Między takimi ludźmi znajdujemy niekończące się zamieszanie i niepokój. Tacy ludzie ciągle czegoś szukają i w swoich poszukiwaniach stają się niespokojni, „błąkając się od morza do morza, z północy na wschód„ i szukają, szukają i nie znajdują tego, czego pragnie ich dusza. Cała tragedia w tym, że ci ludzie nie wiedzą, że szukają Boga, a przecież tylko Bóg może zaspokoić to pragnienie.

Weźmy choćby jeden przykład. Dlaczego ktoś się upija, dlaczego w ogóle pije? Pamiętamy słowa apostoła Pawła zapisane w Liście do Efezjan. Tam znajdziemy odpowiedź. Spójrzmy na nie: „A nie upijajcie się winem, w którym jest rozwiązłość, ale bądźcie napełnieni Duchem. ” (Ef. 5:18). Co Paweł chciał przez to powiedzieć? Skąd tak ostry kontrast, taki mocne porównanie między piciem wina a napełnieniem Duchem Świętym? Czy jest coś analogicznego między pijaństwem a napełnieniem Duchem Świętym? Tak, Paweł chce powiedzieć, że zaspokojenie, którego człowiek szuka w winie, a nie znajduje w nim, jest wołaniem jego duszy do Boga. On uważa, że ​​wino zaspokoi to pragnienie, nie wiedząc, że ten wytwór diabła jest kłamstwem szatana. Prawdziwe szczęście i satysfakcja nie w piciu wina, ale w napełnieniu Duchem Świętym.

Człowiek bez Boga nie ma pokoju, ale zgodnie z definicją Słowa Bożego jest jak wzburzone morze, które nie może się uspokoić. Czy to nie jest charakterystyczne dla naszego wieku? Zobacz, jak świat szuka pokoju, ale pokoju nie ma. Samo to szukanie pokoju nie jest niczym innym jak pragnieniem słuchania słów Pana, gdyż tylko w Bogu człowiek może znaleźć trwały i wieczny pokój. Psalmista mówi: „Panie! A gdy zakryłeś oblicze swoje, zatrwożyłem się. ” (Ps. 30:8).

Drodzy przyjaciele, tylko Bóg może przerwać ten niespokojny lament duszy, gdyż wszystko inne, co zajmuje miejsce Boga, jest bożkami, dziełami stworzenia. Zapytajmy ludzi, czego szukają i czego pragną, a odpowiedzą, że szukają jakichś wrażeń, pragną jakiejś poruszającej duszę nauki, czegoś nowego, czego jeszcze nie doświadczyli ani nie przeżyli. A czego tak naprawdę chcą? Chcą Słowa Bożego. Chcą Boga. Oprócz chleba, ich nieśmiertelna, głodna dusza pragnie Słowa Bożego, które jest w stanie nakarmić i nasycić duszę.

Rozejrzyjmy się, wszędzie panuje niepokój, wszędzie zamęt. Dlaczego? Ponieważ w całym wszechświecie panuje wielki „głód Słowa„. Poza Bogiem ludzie szukają tego, co można znaleźć tylko w Bogu. Szukają Go na płaszczyznach politycznych i ideologicznych, w nauce, w materii, w przestrzeni, a nawet na polu religii. A Bóg cały czas czeka, aż odrzucą swoich bożków i przyjdą do Niego, do Jego Syna, Jezusa Chrystusa, który jako jedyny mógł powiedzieć: „Ja jestem droga i prawda, i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie. ” (Jana 14:6). Spójrzmy choćby na to, jak wielu stworzyło dla siebie martwego bożka z religii, czcząc jej martwą skorupę, odrzucając jej moc. Oni są gotowi umrzeć za swój kościół, ale nie znają prawdziwego Boga. Innymi słowy, stworzyli sobie bożka z religii i oddają mu cześć zamiast prawdziwemu Bogu.

Trzecie stwierdzenie dotyczące tekstu jest takie, że to, co najlepsze, najpotężniejsze i najpiękniejsze, ale bez Boga, musi w końcu z pragnienia słuchania Słowa Bożego wyczerpać się i umrzeć. Spójrzmy na te słowa: „W owym dniu mdleć będą z pragnienia piękne panny i młodzieńcy. Upadną i już nigdy nie powstaną. ” Tak, to co najlepsze, ale bez Boga, musi zakończyć się całkowitą utratą i zniszczeniem.                                                                           Największym nieszczęściem, jakie może spotkać człowieka, społeczeństwo czy kraj, jest niezaspokojone pragnienie słuchania Słowa Bożego. Pokażcie mi społeczeństwo lub kraj, który nie słyszy głosu Boga, a pokażę wam naród, który idzie na pewną śmierć, pomimo całej swojej broni, polityki i postępu gospodarczego. Żyjemy właśnie w takich czasach, gdy wszędzie odczuwa się ten głód Słowa Bożego.

Ale pamiętajmy zawsze, że sądy Boże to nic innego, jak żniwo ludzkich okrucieństw. Jeśli utraciliśmy wrażliwość na Słowo, miłość do Boga, nadzieję w Jego Synu, to jest to dojrzały sąd Boży nad człowiekiem. Jednak miłosierdzie Boże nieprzerwanie zwraca się do człowieka także dziś, mówiąc: usuń przyczynę tego beznadziejnego stanu, a znajdziesz Tego, za którym tęskni twoja dusza. Pytasz: jak mam usunąć tą przyczynę? Bardzo prosto, odrzuć i wyrzeknij się swoich bożków, które zastąpiły miejsce żywego, prawdziwego Boga, a Twoje pragnienie zostanie zaspokojone.

Drodzy przyjaciele, aby na nowo usłyszeć Słowo Boże, głos Boży, musimy obalić nasze bożki. Jeżeli tego nie uczynimy, Księga Boga, Biblia, będzie dla nas Księgą zamkniętą, ponieważ czcimy innych bogów. Psalmista powiedział: „Gdybym knuł coś niegodziwego w sercu moim, Pan nie byłby mnie wysłuchał. ” (Ps. 66:18). Ale można także powiedzieć, że jeśli w sercu aprobuję bezprawie, jeśli pielęgnuję grzech, to nie słyszę Boga i dusza moja jest w stanie pragnienia.

Aby zrozumieć Słowo Boże, nie potrzeba specjalnego wykształcenia, ale czyste serce, duszę, z tronu której zrzucony został obcy bóg. Jeśli w nas zostanie zniszczony bożek, a nasze życie będzie podporządkowane woli Bożej, wówczas nie będzie „głodu Słowa„. Słowo Boże rozgrzeje wówczas nasze serce, podobnie jak serce tych dwóch uczniów, którzy szli do Emaus i wtedy będziemy mogli powiedzieć razem z nimi: „Czyż serce nasze nie pałało w nas, gdy mówił do nas w drodze i Pisma przed nami otwierał? ” (Łuk. 24:32).

Panie, spraw, aby dzisiaj ktoś usłyszał głos Boży wołający do wszystkich, którzy są głodni i spragnieni, aby przyszli do źródła życia. Przyjdź teraz do Niego przyjacielu i powiedz Mu: Boże, dzisiaj dzięki Twojemu wielkiemu miłosierdziu zrozumiałem Twoje Słowo skierowane do mnie. Wzywasz mnie, bym wyrwał się z próżności i pustki mojego bezcelowego życia. Oczyść mnie, usuń wszystkie bożki z mojego serca, oczyść mnie od wszelkiego bezprawia i wejdź do mojego serca. Stwórz we mnie czyste serce i ducha całkowicie oddanego Tobie, zaspokój moje pragnienie, bo tylko Ty możesz to uczynić. W imię Jezusa Chrystusa, wysłuchaj mnie Boże. Amen.

Nie dziwcie się, gdy was ogień pali, który służy waszemu doświadczeniu.


 Myślę, że wszyscy dobrze znamy historię trzech żydowskich młodzieńców zapisaną w Księdze proroka Daniela. Przypomnijmy, jak na rozkaz króla Nabuchodonozora oni zostali wrzuceni do rozpalonego do czerwoności pieca, ponieważ nie chcieli pokłonić się złotemu posągowi, który on wzniósł? W związku z tą historią chcę zwrócić uwagę na kilka wersetów zaczerpniętych z trzeciego rozdziału tej Księgi, które zawierają słowa zdumionego despoty, gdy ujrzał w rozpalonym piecu mężów, którzy przechodzili się pośród ognia i nie odnosili żadnej szkody. Spójrzmy uważnie na jego słowa: „Czy nie wrzuciliśmy trzech związanych mężów do środka ognia? Oto widzę czterech mężów rozwiązanych, przechadzających się pośród ognia, i nie odnoszą żadnej szkody, a wygląd czwartej osoby jest podobny do Syna Bożego. ” (Dan. 3:24-25).

Choć może się to wydawać dziwne, z ust tego bezbożnego tyrana słyszymy cudowną, zdumiewającą wiadomość dla wszystkich cierpiących i przechodzących próby dzieci Bożych. Wydaje mi się, że jest ona szczególnie przydatna tym, którzy być może niedawno weszli na drogę życia wiecznego. Nikt z nas nie powinien się dziwić, że spotykają nas cierpienia i różnego rodzaju próby. Jest to jedna z podstawowych zasad doświadczenia chrześcijańskiego, jak powiedziane jest w Dziejach Apostolskich, że „musimy przejść przez wiele ucisków, aby wejść do Królestwa Bożego. ” (Dzieje 14:22). A Chrystus powiedział: „Na świecie ucisk mieć będziecie. ” (Jana 16:33). Apostoł Piotr pisze w swoim Liście: „Najmilsi! Nie dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy doświadczeniu waszemu. ” (1Ptr. 4:12).

Kościół Chrystusowy można przyrównać do statku płynącego po morzu. Wiemy, że morze to żywioł, który nie może się uspokoić, nieustannie jest miotany wiatrami i targany burzami. Podobnie i chrześcijanin znajduje swoje ziemskie życie, że nie jest ono płynne i spokojne. Każdemu wędrowcowi zdążającemu do miasta niebieskiego przeznaczone jest, z woli Ojca „przejść przez wiele ucisków”, a im szybciej dostosujemy się do tej zasady naszego chrześcijańskiego życia, tym lepiej będzie dla nas. Rozpalone do czerwoności piece, w które pogrążeni są wierzący, są rozpalane przez różne aktywne siły. Występują one w wielu różnych odmianach, ale jednego możemy być pewni, a mianowicie tego, że nic nie może dotknąć dziecka Bożego bez pozwolenia Boga. „Wiemy bowiem, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani. ” (Rzym. 8:28).

Jedną z największych przeszkód na drodze do trwałego chrześcijańskiego doświadczenia i wewnętrznego pokoju jest niezdolność dostrzeżenia Boga we wszelkich okolicznościach naszego życia. Niejednokrotnie słyszy się od wierzących, że nie jest mi trudno poddać się temu, co zsyła mi Bóg, ale nie potrafię poddać się człowiekowi. Albo niektórzy mówią - wszystko, co mówisz, abyśmy ufali Bogu, jest dobre i ja się z tym zgadzam, ale zazwyczaj okazuje się, że gdy powierzam swoje dzieło Bogu, wtedy przychodzi ktoś i tworzy zamieszanie. I choć nie jest mi trudno ufać Bogu, to jednak nie mogę zaakceptować prób ze strony ludzi. Takie stwierdzenie nie jest wymysłem, ponieważ prawie wszystkie aktywne siły wpływające na nasze życie, to ludzie, a większość naszych prób jest wynikiem czyjegoś zaniedbania, nieuwagi, nieostrożności lub grzechu. Wiemy, że Bóg nie może być autorem tego wszystkiego, niemniej jednak, jeśli nie jest On przewodnikiem życia Swoich dzieci, to jak możemy Mu po tym wszystkim powiedzieć - Twoja wola niech się stanie. Co więcej, mówią: jaki jest sens powierzać swoje dzieła Bogu, skoro pozwala, by ktoś je burzył. I jak żyć wiarą, skoro tak duży wpływ na nasze życie mają ludzie, na których my nie możemy polegać. We wszystkim, co jest dla nas wyraźnie ręką Bożą, ma ona znaczenie pocieszające, nawet jeśli sprawia nam dotkliwy ból, lecz próby, jakie zadają nam ludzie, jest w nich nieznośna gorycz.

Dlatego drodzy przyjaciele, jeśli tak myślicie, to jedynym wyjściem z tej sytuacji jest – widzieć Boga we wszystkim i przyjmować wszystko jak z ręki kochającego Ojca Niebieskiego. Nasze oddanie się musi być całkowite i bezwarunkowe, nie człowiekowi, ale Bogu, a nasza wiara musi być w Nim, a nie w ciele. Inaczej poniesiemy porażkę już przy pierwszej próbie.

Gdy król Nabuchodonozor rzucił wyzwanie Szadrachowi, Meszachowi i Abed Nego, mówiąc: „który Bóg wyrwie was z mojej ręki?”, to zwróćmy uwagę jakimi wspaniałymi słowami odpowiedzieli mu ci trzej młodzi ludzie: „My nie mamy potrzeby odpowiadać ci na to. Jeżeli nasz Bóg, któremu służymy, może nas wyratować, wyratuje nas z rozpalonego pieca ognistego i z twojej ręki, o królu. A jeżeli nie, niech ci będzie wiadome, o królu, że twojego boga nie czcimy i złotemu posągowi, który wzniosłeś, pokłonu nie oddamy.” (Dan. 3:16-18). Chociaż piec do ich unicestwienia został przygotowany rękami ludzkimi i wymyślony został przez ich prześladowców, to niemniej jednak młodzieńcy całkowicie zaufali swojemu Bogu i przyjęli tę próbę, jako od Boga, a nie od człowieka. „Niech ci będzie wiadome, o królu, że twojego boga nie czcimy i złotemu posągowi, który wzniosłeś, pokłonu nie oddamy. ” Innych powodów swojej próby oni nie uznawali. Widzieli tylko Boga.

Drodzy przyjaciele, zawsze pamiętajmy, że dla człowieka wierzącego nie ma powodów drugorzędnych. Wszystko, co dotyczy jego życia, jest dopuszczone przez miłującego go Boga i pochodzi z Jego świętych rąk. Zwróćmy uwagę z jaką jasnością i precyzją Pismo Święte od początku do końca świadczy o tej prawdzie. Żaden ptaszek nie spadnie na ziemię bez woli Ojca Niebieskiego. Nawet włosy na głowie naszej wszystkie są policzone i powiedziane jest nam, byśmy „wszelką troskę swoją złożyli na Niego, gdyż On ma o nas staranie. ” (1Ptr. 5:7). Nie musimy się niczego bać, jeśli Bóg jest z nami. Nikt i nic nie może nam zaszkodzić, jeśli On jest z nami, jeśli On jest naszym Pasterzem, to nie będziemy niczego potrzebować, a gdy przyjdzie nam „przepłynąć głębokie wody„, On nam powie: „Nie bój się, bo Ja jestem z tobą.” (Iz. 43:5). Gdy pójdziesz przez ogień nie spłoniesz, a płomień nie spali cię. ” (Iz. 43:2). On zamyka paszcze lwów, aby nie mogły nam zaszkodzić. On wybawia i zbawia. Tak, serce człowieka jest w Jego dłoni jak strumienie wód, gdziekolwiek chce, on je kieruje. Pan czyni wszystko, co zechce, na niebie i na ziemi, w morzach i we wszystkich głębinach. (Ps. 135:6). I ten właśnie Bóg, Pan nieba i ziemi, „jest ucieczką i siłą naszą, pomocą w utrapieniach najpewniejszą. ” (Ps. 46:2). „Dlatego nie będziemy się bać, choćby się poruszyła ziemia, choćby się przeniosły góry w sam środek morza; choćby huczały i burzyły się jego wody i zatrzęsły się góry od jego nawałnicy. ” (Ps. 46:2-3).

Dlatego możemy z ufnością powiedzieć: „Pan jest ucieczką moją i twierdzą moją, Bóg mój, któremu ufam. ” (Ps. 91:2). Zadowalajmy się więc tym, co mamy - mówi autor Listu do Hebrajczyków, sam bowiem powiedział: „Nie opuszczę cię, ani nie pozostawię. ” (Hebr. 13:5). „Tak więc z ufnością możemy mówić: Pan jest pomocnikiem moim, nie będę się lękał; Cóż może mi uczynić człowiek? ” (Hebr. 13:6). I rzeczywiście drodzy przyjaciele, jeśli Pan jest z nami, to dlaczego mamy się bać? Cóż może uczynić nam człowiek?

W przeważającej części człowiek jest aktywną siłą w naszych próbach, a ludzkie ręce rozpalają nasze „piece„. To są nasi prześladowcy i czasami wydaje się, że nie ma dla nich granic, że Bóg jak gdyby nie widzi ich okrucieństw. Ale chwała Bogu, że nawet wtedy, gdy człowiek wyciąga ręce swoje na dzieci Boże, prześladując je i wtrącając do więzień, to Chrystus mówi: nie bójcie się ich. „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, ale duszy zabić nie mogą. ” (Mat. 10:28).

Ale są też „piece„ powstałe nie na skutek bezpośrednich działań ludzi, lecz rozpalane bezpośrednio przez samego szatana. Ten podstępny wróg dusz ludzkich zna nasze słabości, wie, jaką przynętą nas skusić, a jeśli nas na tym nie uda mu się złapać, każe rozgrzać swój „piec„ siedmiokrotnie mocniej. Jego ulubioną metodą wobec dzieci Bożych jest oskarżanie. On szepcze swoje kłamstwa do naszych uszu: twoje grzechy są zbyt wielkie, zniszczyły cię, Bóg cię opuścił, On cię nie kocha. On nie może ci przebaczyć, bo przekroczyłeś już próg Jego łaski swoim ciągłym grzeszeniem. Nie ma dla ciebie żadnej nadziei. Albo wmawia ci, że jesteś wielkim obłudnikiem i że twoje pojednanie z Bogiem wcale nie było szczere. On podsunie ci bluźniercze słowa przeciwko Bogu, a następnie powie ci, że są one wytworem twojego własnego serca.

Chcę jednak zwrócić uwagę na inną ważną prawdę, którą wypowiedział król Nabuchodonozor: „Czy nie wrzuciliśmy trzech związanych mężów do środka ognia? Oto widzę czterech mężów rozwiązanych, przechadzających się pośród ognia, i nie odnoszą żadnej szkody, a wygląd czwartej osoby jest podobny do Syna Bożego. ” Oprócz tego, że on widział nie tylko samych młodzieńców, ale że sam Pan był z nimi. Odkrył także, że swobodnie chodzili pośród ognia. Wrzucono ich tam związanych, a teraz są wolni, nie są związani. Włos ich głowy nie był spalony, ich szaty nie były zniszczone ani też swąd ognia ich nie przeniknął, a jednak oni coś stracili. Stracili więzy, którymi byli związani. Tak, ogień ich nie dotknął, ale ogień ten spalił ich więzy.

Drodzy bracia i siostry, nigdy nie zaznamy pełni wolności, dopóki nie przejdziemy ognistej próby. Ileż dzieci Bożych jest spętanych wszelkiego rodzaju więzami i nie zazna prawdziwej wolności, dopóki nie wpadną do „pieca„ jakiejś próby. Ale tam, dzięki Panu, opadają im kajdany. Tak jak złoto, które nic nie traci w ogniu poza zanieczyszczeniami, tak wierzący w „piecu„ próby traci to, co jest dla niego bezużyteczne i szkodliwe. Najmilsi! Nie dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy doświadczeniu waszemu”, ale jak mówi apostoł Jakub: „Poczytujcie to sobie za najwyższą radość, bracia moi, gdy rozmaite próby przechodzicie, wiedząc, że doświadczenie wiary waszej sprawia wytrwałość. ” (1Ptr. 4:12, Jak. 1:2-3). I możemy dodać, że zwiększa to naszą wiarę, czyni nas wyrozumiałymi wobec innych, uwalnia nas od tego, co tymczasowe i przyciąga do tego, co wieczne. Ale najwspanialszym rezultatem ognistych prób jest to, że dzięki nim zbliżamy się do Pana. Chrystus staje się dla nas drogocenniejszy i bardziej realny.

Spójrzmy na próby, jakie przeszedł Hiob, a jednocześnie jaki był ich wspaniały koniec. Pan nie tylko błogosławił ostatnie dni Hioba więcej niż początkowe i zrekompensował mu wszelkie straty. Ale największym błogosławieństwem było to, że on mógł teraz powiedzieć: „Tylko ze słyszenia wiedziałem o tobie, lecz teraz moje oko ujrzało cię. ” (Hiob 42:5). To kochani jest największym błogosławieństwem. W tym celu dopuszczone są dla nas ogniste piece prób, aby więzy nasze spłonęły i abyśmy ujrzeli czwartego człowieka, podobnego do Syna Bożego, naszego Zbawiciela, który byłby razem z nami we wszystkich naszych doświadczeniach.

Mój drogi przyjacielu, być może znajdujesz się właśnie w takiej sytuacji, z której nie widzisz wyjścia. Wydaje ci się ona tak niespotykana, że nie możesz nawet znaleźć podobnego przykładu w Biblii ani porównać go z doświadczeniami innych dzieci Bożych, a wróg szepcze Ci, że Bóg nie może Cię wybawić z tego położenia. I Ty nie widzisz, że może wyniknąć coś pozytywnego z tego Twojego doświadczenia; wręcz przeciwnie, wydaje Ci się ono całkowicie bezużyteczne. Mogę Ci powiedzieć, że nie jesteś sam w tym „piecu„ próby. Tam widzę kogoś podobnego do Syna Bożego i modlę się, aby Pan otworzył Ci oczy, abyś i Ty mógł Go ujrzeć. Dlaczego nie zacząć już teraz wielbić Go wiarą, a On Sam w cudowny sposób wybawi Cię i postawi na właściwym miejscu i da Ci nowe objawienie o samym Sobie.

Ale nie chcę kończyć mojego rozważania nie ostrzegając tych, którzy jeszcze nie pojednali się z Bogiem. Wiem przyjacielu, który jeszcze nie poznałeś Boga, nie przyjąłeś Jego Syna, że ta prawda była małym pocieszeniem. I nie ma w tym nic zaskakujące. Dotyczy ona tylko dzieci Bożych. Muszę Cię ostrzec, że czeka Cię inny piec ognisty, w którym nie będzie z Tobą Chrystusa. W tym ogniu nie znajdziesz Boga, gdyż jest to jezioro ogniste przeznaczone dla wszystkich, którzy odrzucili Chrystusa w tym życiu. Jaki straszny los czeka grzesznika, który nie przyjmuje daru zbawienia. Póki jeszcze nie jest za późno, póki wzywa głos Ducha Świętego, dlaczego nie przyjąć Tobie Jego miłosierdzia. Uczyń to teraz, padnij na kolana i powiedz: Panie, przychodzę do Ciebie, przebacz mi moje grzechy i omyj mnie najczystszą Krwią Swoją. Od tej chwili absolutnie wszystko w Twoim życiu będzie współdziałać dla Twojego dobra. Niech Pan dopomoże Ci uczynić to teraz. Amen.

Słowa mądrej kobiety.


W 2 Księdze Samuela, w rozdziale 14 i wersecie 14 czytamy następujące słowa: „Wszyscy bowiem umieramy i jesteśmy jak woda rozlana na ziemi, której nie można zebrać. Bóg jednak nie odebrał mu życia, ale obmyśla sposób na to, by wygnaniec nie pozostawał na wygnaniu. ” Jak słusznie mówi stare przysłowie: grzech wraca do domu, jak bumerang. Widzimy to szczególnie wyraźnie w życiu króla Dawida, jak grzech niesie za sobą straszliwe konsekwencje. Częścią kary, jaką poniósł Dawid za swój straszny grzech, było to, że Pan wzbudził zło w jego własnym domu. On był świadkiem przemocy, morderstwa, buntu dokonanego przez jego własne dzieci. Niech każdy ojciec igrający z grzechem poważnie zastanowi się nad tym, co czyni, bo swoim grzechem przyniesie nie tylko gorycz i szkodę swojemu życiu, ale także życiu najbliższych mu osób.

Cóż za mroczny cień rzucił grzech na rodzinę Dawida. Przypomnijmy tę smutną historię, gdy jego najstarszy syn - Amnon zgwałcił Tamar - siostrę swojego brata Absaloma. Absalom nosząc w sercu żądzę zemsty, pewnego razu zaprosił Amnona do siebie i nakazał swoim sługom zabić go. Po tym wszystkim sam uciekł z kraju do Geszur. Przez trzy lata Absalom ukrywał się tam przed ojcem. Dawid jako ojciec chciał powrotu Absaloma, ale jako sędzia wiedział, że musi skazać go na śmierć. I oto Joab, naczelny dowódca armii króla Dawida, przyszedł z pomocą w rozwiązaniu tego problemu, ale w dość dziwny sposób. Posłał on do Tekoa i sprowadził stamtąd bardzo rozumną kobietę i kazał jej stanąć przed Dawidem i udawać kobietę, która już od dawien dawna pogrążona jest w żałobie po mężu, a której dwaj synowie pokłócili się z sobą na polu i oto uderzył jeden drugiego i zabił go. Z tego powodu krewni prześladowali ją i żądali kary śmierci dla pozostałego syna. Król Dawid wysłuchawszy jej smutnej historii, obiecał chronić jej syna. Na to kobieta powiedziała - dlaczego król jest gotów ocalić cudzego syna, a nie chce powrotu swojego syna wygnańca - Absaloma. W tym momencie dodała te mądre słowa: „Wszyscy bowiem umieramy i jesteśmy jak woda rozlana na ziemi, której nie można zebrać. Bóg jednak nie odebrał mu życia, ale obmyśla sposób na to, by wygnaniec nie pozostawał na wygnaniu. ” Istotą jej argumentacji było to, że nie ma sensu płakać nad rozlanym mlekiem, a ponadto mówi, że Dawid nie może być bardziej sprawiedliwy niż Bóg, który sam obmyśla sposób na to, by wygnaniec nie pozostawał na wygnaniu. Jej słowa wywarły wpływ na Dawida i Absalom powrócił do Jerozolimy, ale niestety tylko po to, by później rozpocząć bunt przeciwko swojemu ojcu, który ostatecznie kosztował Absaloma życie.

Ale celem dzisiejszego rozważania jest zagłębienie się w znaczenie słów tej kobiety, ponieważ zawierają one większy sens, niż się to wydaje na pierwszy rzut oka. Ona zapewne sama nie zdawała sobie sprawy, jak bogate myśli skrywają się w wypowiedzianych przez nią słowach. Mówią nam one o czterech ważnych prawdach. O nich dziś wielu z nas zapomina. Po pierwsze, one mówią nam, że śmierć jest nieunikniona. Następnie jej słowa przypominają nam o nieuniknionej niezmienności życia. Po trzecie, uczą nas o bezstronności Boga i wreszcie o tym, że miłość Boża jest bezgraniczna.

Nieuchronność śmierci - nikt nie odważy się podważyć tego faktu. „Jak jest postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd. ” (Hebr. 9:27). Tak mówi Biblia i chociaż jest to niezaprzeczalna prawda, to jednak ludzie nie lubią, by mówić i myśleć o fakcie śmierci. Każdy uważa, że wszyscy ludzie są śmiertelni, oprócz niego samego. Należy się zastanowić, jak daleko posunie się szatan, aby odwrócić uwagę ludzi od myśli o śmierci. Tak, szatan stara się wszelkimi możliwymi sposobami zaciemnić rzeczywistość tego faktu śmierci, aby człowiek nie był gotowy do wieczności i pozostał jako zgubiony.

Przedstawię przykłady, które są jedynie ilustracją tego, co dzieje się na co dzień, choć nie zawsze przybiera to tak wyrazistą formę. Na przykład szatan sprawia, że ​​zdrowy człowiek jest tak zajęty troskami i przyjemnościami tego świata, że ​​prowadzi to przemijające życie, jakby było ono niekończące się, a o przyszłym życiu wiecznym nie ma czasu już myśleć. Jeśli zdarzy się człowiekowi jakiś nieszczęśliwy wypadek, dopadnie choroba lub przychodzi starość, wszyscy próbują go uspokoić, że nie umrze. Nawet niektórzy, jakby za zgodą, ukrywają przed nim powagę sytuacji i zapewniają, że wszystko będzie dobrze, że śmierć mu nie grozi. Człowiek ten w 99 przypadkach na 100 jest tym oszukanym głupcem. Człowiek znosi ból, strach, niepokój, ale chęć życia zagłusza mu myśl o śmierci, aż w końcu nadchodzi moment, gdy jest już za późno, gdy śmierć położyła na nim swoją zimną rękę, a szatan drugą na jego duszy. „Tak, jest postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd. ” Mój przyjacielu, czy jesteś gotowy na to spotkanie z wiecznością? Czy jesteś gotowy na spotkanie ze swoim Bogiem.

Druga prawda wypowiedziana przez kobietę z Tekoa mówi nam o nieuniknionej niezmienności życia. Życie jest jak woda wylana na ziemię, której nie można zebrać. Cóż za żywa definicja życia.                                                                                                                            Gdy w VII wieku muzułmanie napadli na Persję, ostatnim, który stawiał opór, był król Harmasan. Ostatecznie i on został wzięty do niewoli i skazany na karę śmierci. Przed egzekucją wyraził swoją ostatnią wolę - aby pozwolono mu napić się wody. Pozwolono mu na to, a gdy on podniósł kielich do ust, jego zwycięzca, widząc strach w jego oczach, powiedział: królu Harmasanie, żaden miecz cię nie dotknie, dopóki nie opróżnisz tego kielicha wody. Król szybko rzucił kielich na ziemię i woda zniknęła na zawsze w gorącym piasku. Woda nie została wypita i zdobywca dotrzymał słowa, darując życie królowi Harmasanowi. Tak, nawet najwięksi mędrcy i uczeni całego świata nie byliby w stanie zebrać tej wody z powrotem do kielicha. Nie można zebrać wody rozlanej na ziemię. Oto obraz naszego życia.

Na próżno przyjacielu mówisz, że oddałbyś prawą rękę, aby naprawić wszystkie zło, które uczyniłeś. To jest niemożliwe. Ani pobożność, ani łzy nie mogą wymazać ani jednego słowa z tego, co zostało zapisane w historii Twojego życia od chwili Twojego przyjścia na ten świat. Nie myśl, że to fantazja. Na przykład każde słowo, które piszę, jest już na dysku niewątpliwie zapisane, a co więcej, każde słowo można odtworzyć za 100 lat, naciskając przycisk klawisza. Jeśli człowiek mógł wynaleźć takie urządzenie, to z pewnością Bóg może zapisać Twoje myśli, słowa i czyny.

Tak, nieprzyjemne myśli i czyny są przez nas szybko zapominane, ale to nie znaczy, że Bóg o nich zapomina. Nadejdzie dzień, gdy wszystko to zostanie przedstawione i przypomniane przed tronem Sądu Bożego. Albowiem nie ma nic ukrytego, co by nie miało być ujawnione, ani nic tajnego, o czym by się dowiedzieć nie miano. - mówi Chrystus. (Mat. 10:26). „Bo nie ma nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani tajnego, co by nie stało się wiadome. Dlatego, co mówicie w ciemności, będzie słyszane w świetle dziennym, a co w komorach na ucho szeptaliście, będzie rozgłaszane na dachach. ” (Łuk. 12:2-3). Wszelka myśl, słowo i uczynek nie tylko zostanie objawiony, ale także ukaże się w świetle Jezusa Chrystusa w dniu, w którym „Bóg sądzić będzie ukryte sprawy ludzkie przez Jezusa Chrystusa” - mówi Słowo Boże. (Rzym. 2:16). „Postanowione jest ludziom raz umrzeć, a potem sąd. ” Tak ostrzega Biblia.

A teraz rozważmy trzecią prawdę przedstawioną w tekście, a mianowicie bezstronność Boga, gdyż u Boga nie ma względu na osobę. Bezstronność leży u podstaw wszystkich działań Boga i my się z tym zgadzamy, ale obawiam się, że tylko ze słowami. Dlatego te słowa tak często powtarzają się w Piśmie Świętym - „U Boga bowiem nie ma względu na osobę. ” (Rzym. 2:11). Można śmiało powiedzieć, że osoba niewierząca w to nie wierzy, bo gdyby uwierzyła w tę prawdę o bezstronności Boga, przestałaby być osobą niewierzącą. Myślimy, że Bóg osądzi pijaka, nierządnicę, mordercę i tak dalej, ale nie nas, chociaż dobrze wiemy, że nie żyliśmy zgodnie z wolą Bożą. Jednak diabeł chce przekonać nas, że Bóg nigdy nie skaże nas na wieczne męki. Wróg zapewnia nas, że gdy staniemy przed Sądem Bożym, Bóg okaże nam szczególną łaskę i umożliwi nam swobodne wejście do Królestwa Niebieskiego. Przyjacielu, nie daj się zwieść diabłu, aby dusza Twoja nie zginęła, bowiem u Boga nie ma względu na osobę. Niezależnie od tego, czy jesteś księciem, czy żebrakiem, bogatym czy biednym, uczonym czy ignorantem, kimkolwiek jesteś, jaką wyznajesz religię, bez względu na to, jak dobry wydajesz się w oczach własnych i innych, Bóg osądzi Cię przez Jezusa Chrystusa. Jeśli nie przyjąłeś Jego zbawienia, Jego sprawiedliwość wymaga, abyś został skazany na wieczne męki. Sprawiedliwość Boża wymagała kary śmierci dla Tego, który zastąpił grzeszników, Jezusa Chrystusa, i tam na krzyżu Golgoty wypełniło się to w pełnej mierze. I myślisz przyjacielu, że Ten, Który poraził Chrystusa, zmiłuje się nad Tobą. Pamiętaj, Pan nie ma względu na osobę.

Ale chwała Bogu za ostatnią prawdę powiedzianą w tekście, że miłość Boga jest bezgraniczna. Bóg nie chce zgubić Twojej duszy i myśli jak nie odrzucić od Siebie nawet odsuniętego. Z tego tekstu, a także z wersetu 11, który mówi o mścicielu krwi, jasno wynika, że ​​ta mądra kobieta miała na myśli miasta schronienia. Aby mogli schronić się wszyscy ci, którzy nieumyślnie zabili drugą osobę, stworzono miasta schronienia. Morderca mógł ukryć się w takim mieście przed zemstą bliskich zamordowanego, dopóki nie zbadają, czy morderstwo to było przypadkowe, czy umyślne. Jeśli było umyślne, zabójca był osądzony, skazany i wydany mścicielowi za krew zamordowanego, jeśli przez przypadek, w mieście zapewniano mu schronienie, i mógł przebywać tam aż do śmierci arcykapłana, po czym powracał do domu.

Miasta schronienia są nam przedstawione jako praobraz Jezusa Chrystusa. „Albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni. ” (Dzieje 4:12). W jak wspaniały sposób miasta schronienia obrazują dzieło łaski Pana Jezusa Chrystusa, jakie Bóg przewidział prześladowanemu człowiekowi przez jego mścicieli. To przypomina nam, że wszyscy jesteśmy z natury i na podstawie naszych uczynków zgubionymi grzesznikami, skazanymi na śmierć. Jak powiedziano w Liście do Rzymian: „Jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, tak i na wszystkich ludzi śmierć przyszła, bo wszyscy zgrzeszyli. ” (Rzym. 5:12). Boży wyrok na nas, wyrok wiecznego potępienia nieuchronnie na nas spadnie, jeśli zostaniemy schwytani poza miastem schronienia, poza Jezusem Chrystusem.

Te miasta schronienia uczą nas, że była tylko jedna droga ucieczki. Miast w Izraelu było wiele, ale za wyjątkiem tych, które sam Bóg wyznaczył, żadne z nich nie mogło dać schronienia zabójcy. Pan wyznaczył tylko jedną drogę do wiecznego zbawienia. Ten sposób, który On w swojej nieskończonej miłości wyznaczył, zawierał się w tym, że posłał On na ten świat swego Jednorodzonego Syna, aby wziął na siebie grzechy ludzi i poniósł je swoim ciałem na drzewo. Cena tego zbawienia jest niezmierzona, jest to przelana krew Syna Bożego, dlatego też ani nie nasza pobożność, ani łzy, ani smutek nie mogą dokonać tego, co dokonała święta krew Jezusa Chrystusa, gdyż „wymazał obciążający nas list dłużny, który się zwracał przeciwko nam ze swoimi wymaganiami, i usunął go, przybiwszy go do krzyża. - jak mówi Słowo Boże. (Kol. 2:14). Należy jednak pamiętać, że miasta schronienia mogły ocalić jedynie tych, którzy z nich skorzystali, ponieważ jeśli zabójca znajdował się poza miastem schronienia, groziła mu śmierć.

Drogi przyjacielu, naszym jedynym schronieniem jest Jezus Chrystus. Z radością mogę powiedzieć Ci, że ten kto do Niego przyjdzie, nie będzie potrzebował szukać schronienia. On czeka na Ciebie teraz, jest gotów zbawić Cię, jeśli tylko w wierze przyjdziesz do Niego takim, jakim jesteś. Niech Pan dopomoże Ci uczynić to teraz. Amen.

 

Joasz.


 Mówią, że dobry początek to połowa sukcesu i to prawda. Dlaczego szczęśliwe jest dziecko, które narodziło się rodzinie wierzących i otrzymało dobre wychowanie, chodząc w bojaźni Pańskiej. Przychodzi jednak i w jego życiu taki moment, gdy osiąga pewną dojrzałość, gdy samo musi wybrać drogę, którą ma podążać. Modlimy się i mamy nadzieję, że nasze dzieci, które wychowywaliśmy w duchu chrześcijańskim, by dokonały w odpowiednim czasie właściwych wyborów życiowych. Tego jednak jako rodzice nie możemy zapewnić. Każdy młody człowiek sam musi zdecydować, gdy osiągnie ten straszny wiek odpowiedzialności. Mówię straszny dlatego, bo często jest to moment nagłego punktu zwrotnego w życiu, gdy młody człowiek podejmuje decyzję, która zadecyduje nie tylko o tym, jakie będzie jego życie doczesne, ale i wieczne. Tak, w życiu każdego z nas przychodzi ta godzina decyzji i kto wie, może dzisiaj będzie to dzień Twojej decyzji, przyjacielu. O, dałby Bóg, aby dzisiaj wielu młodych ludzi podjęło właściwą decyzję. Moim pragnieniem i żarliwą modlitwą jest, aby wielu młodych ludzi wybrało dziś właściwą drogę prowadzącą do życia wiecznego z Chrystusem.

Dlatego w dzisiejszym rozważaniu chciałbym podać przykład pewnego młodego człowieka z historii Starego Testamentu, który będzie dla nas zarówno podbudowaniem, jak i przestrogą i napomnieniem. W 2 Księdze Kronik rozdział 24 werset 2 czytamy następujące słowa: „A Joasz czynił to, co prawe w oczach Pana, przez całe życie kapłana Jehojady. ” Niżej w wersetach 17 i 18 powiedziane jest: „po śmierci Jehojady przyszli książęta judzcy i oddali pokłon królowi, a król ich wysłuchał. Porzucili oni świątynię Pana, Boga swoich ojców, a służyli aszerom i bałwanom. Toteż gniew Boży spadł na Judę i na Jeruzalem za to ich przewinienie. ”

Historia młodego Joasza zaczyna się od cudu. Jego życie wisiało na włosku, gdy Atalia, córka tej potwornej kobiety - Jezabel, opętana nienawiścią i przepełniona pasją przejęcia władzy w swoje ręce, wytraciła całą rodzinę królewską domu Judy. Jednak dzięki Bożej interwencji ten podstępny czyn nie zakończył się pełnym sukcesem. Jeden z synów króla ocalał. Uratowała go - Jehoszabat, córka króla Jehorama, żona kapłana Jehojady, ukrywając go w świątyni. Tak zaczyna się biografia Joasza.

Od samego początku znajduje się on w rękach bogobojnych ludzi, ciotki i wujka, którzy wychowują go w bojaźni Pańskiej. Jest napisane, że Joasza ukrywano w świątyni Bożej sześć lat, podczas gdy Atalia sprawowała rządy nad krajem. Prawdziwie szczęśliwym początkiem każdego życia jest wychowywanie się w domu Bożym przez pierwsze 6 lat życia. Wyobraźmy sobie, że to dziecko przez 6 lat nie znało i nie widziało niczego złego, znajdując się pod ciągłym wpływem życzliwych i kochających ludzi. Ale było to pierwsze 6 lat Joasza. Joasz znajdował się w takim środowisku, w którym codziennie wielbiono Boga, modlono się, gdzie był kochany i gdzie widział najlepszy przykład bogobojnego życia. Nic nie mogło skalać jego młodego umysłu. Takie były okoliczności pierwszych 6 lat jego życia, gdy ukrywano go przed światem zewnętrznym.

Zadajmy sobie pytanie: czy my dostatecznie doceniamy znaczenie pierwszych 6 lat w życiu naszego dziecka? Wrażenia, jakie wywiera się na nie w tym wieku, mają istotny wpływ na resztę ich życia. Szczęśliwe jest dzieciństwo tych, które stworzyły pobożne ręce wierzących rodziców, wychowując je w miłości Bożej. Młodzi ludzie, jeśli taki był wasz los, to z całego serca powinniście wielbić i dziękować za to Pana.

Widzimy dalej, gdy w bardzo młodym wieku z pomocą kapłana Jehojady, jego wuja, został Joasz koronowany na króla, to postępował pobożnie i mądrze, zawsze stosując się do rad i wskazówek swego mądrego wychowawcy. Czytamy więc w wersecie 2: „Joasz czynił to, co prawe w oczach Pana, przez całe życie kapłana Jehojady. ”                                                   Zauważmy, że za życia kapłana Jehojady przeprowadził on wielką reformę w swoim królestwie, przywrócił ołtarz Boży, zniszczył bałwochwalstwo i odnowił świątynię Pańską. Któregoś razu uczynił nawet zarzut swemu wujowi Jehojadzie, mówiąc: „Dlaczego nie zażądałeś od Lewitów, aby ściągnęli z Judy i z Jeruzalemu daninę, jaką Mojżesz, sługa Pana, i zgromadzenie Izraela nałożyli na rzecz Namiotu Świadectwa? ” (2Ks.Kr. 24:6).

Bardzo chciałbym, aby biografia Joasza zakończyła się na tym, ale niestety, mając tak wspaniały i jasny początek, ona ma smutny i straszny koniec. I tu chciałbym powiedzieć - oto idealny przykład młodego człowieka, którego możemy naśladować, ale niestety życie tego młodego człowieka kończy się smutno.

Czy nie spotykaliście przyjaciele ludzi, którzy postępowali mniej więcej tak samo we wszystkim, oni modlili się, uczęszczali do domu Bożego, dawali datki na dzieło Boże, czynili to wszystko, dopóki byli pod wpływem dobrych ludzi. Widząc ich wzorowe życie, nigdy nie przyszło wam do głowy, że ci ludzie mogą zostać pijakami, ateistami, bluźniercami, zdrajcami i prześladowcami. Mówi się, że Neron na początku swego panowania nie mógł zdobyć się na odwagę by podpisać wyrok śmierci na przestępcę, a jednak doszedł do tego, że cieszył się z rzezi mas. Myślę, że najbardziej zagorzali sadyści i prześladowcy byli w swoim czasie ludźmi łagodnymi i o miękkich sercach. Syn zatracenia - Judasz, który wydał swego Pana, też miał w sobie zasadniczy element apostoła.

Teraz pojawia się pytanie: jak taki człowiek, który miał wszystkie atuty stać się osobą dobrą i użyteczną, mógł stać się kompletnym odstępcą, zdrajcą i prześladowcą. To właśnie zaszło z Joaszem. On nie tylko odwrócił się od Boga i na nowo przywrócił bałwochwalstwo, ale posunął się nawet do tego, że pokropił ołtarz Boży krwią zabitego syna swego dobroczyńcy. Kto by pomyślał, że te maleńkie rączki złożone do modlitwy w świątyni Bożej, kilkanaście lat później w tej samej świątyni, zostaną zakrwawione w wyniku morderstwa syna swojego najlepszego przyjaciela.

O drodzy przyjaciele, taka jest zwodnicza natura człowieka, który nigdy się nie przemienił się na nowo. Serce Joasza nigdy nie było wierne Bogu. Na pozór on był religijny, w młodości jego serce było oddane Johojadzie, ale ono nigdy nie było oddane Bogu. Pan mówi: „Synu mój, daj mi swoje serce, a twoje oczy niechaj strzegą moich dróg! ” (Ks.Przysł. 23:26). Tak bywa z tymi, którzy ze względu na okoliczności i wychowanie byli chronieni od dzieciństwa przed tym, co mogło ich wypróbować, a nie mając prawdziwej przemiany serca, nigdy nie oddając je Bogu, gdy poczuli smak grzechu, całkowicie mu się oddali. Dlatego drodzy przyjaciele, nie wystarczy mieć dobre wychowanie, być religijnym, modlić się i czytać Pismo Święte, trzeba się całkowicie przemienić, otrzymać drugą naturę, stać się naszym stworzeniem.

Przypomina mi się inny człowiek, który był rówieśnikiem Joasza, choć może znacznie starszy od niego, który także w młodości miał ten przywilej mieć dobrego wychowawcę, w którym zawsze widział wzorowe pobożne życie. Miał on na imię Elizeusz. Tak bardzo uważał i cenił starego proroka Eliasza, że ​​nie odstępował go na krok, bo w nim widział wszystko to, kim sam chciał się stać. A gdy Eliasz mówi: „Elizeuszu, pozostań tutaj, gdyż Pan posłał mnie do Jerycha”, to Elizeusz odpowiada: „Jako żyje Pan i jako żyjesz ty, że cię nie opuszczę. ” (2Ks.Król. 2:4). Życie nierozłącznie związane z Bogiem Eliasza jest dla Elizeusza najcenniejszą i najbardziej upragnioną sferą, dlatego trzyma się go tym mocniej, im silniej Eliasz chce go odsunąć. Ale Elizeusz wie, że Eliasz nie może być z nim zawsze. Wie, że wkrótce będzie musiał z nim się rozstać, dlatego mówi: „Proszę, niech spocznie na mnie podwójna część twojego ducha. ” (2Ks.Król. 2:9). Widząc swego mistrza w różnych okolicznościach życia, widząc w nim moc, której on nie miał, prosi o Ducha w podwójnej mierze. Jak on nie starał się naśladować go, tak nie potrafił tak żyć, tak się modlić, tak postępować, służyć Bogu, jak czynił to Eliasz. Jego naśladownictwo było kiepską imitacją świętego życia Eliasza. I uświadamiając sobie, że nie ma tej mocy, prosi, aby otrzymał podwójnie Ducha, jakiego miał Eliasz.

Była to prawdziwa pokora, której jednak nie widzimy u Joasza. Powiedziane jest o nim, że: „po śmierci Jehojady przyszli książęta judzcy i oddali pokłon królowi, a król ich wysłuchał.” Ani razu w jego życiu nie czytamy o tym, aby on szukał Boga, aby osobiście chciał zawrzeć przymierze z Bogiem. Tak, czytamy o tym, że kapłan Johojada zawarł przymierze między sobą oraz między całym ludem i królem, że będzie ludem Pana. Nie ma jednak wzmianki o tym, że sam Joasz zawarł takie przymierze. Tak jak Joasz ulegał dobremu wpływowi Jehojady, tak teraz, po śmierci kapłana, uległ wpływowi nieżyczliwych ludzi, którzy mu zaczęli schlebiać. Prawdę powiedział Salomon, że: „usta pochlebcy prowadzą do zguby. ” (Ks.Przysł. 26:28). Diabeł, znając słabość tego młodzieńca, znając jego chełpliwość, przychodzi do niego z pochlebstwami. To jedno z najskuteczniejszych narzędzi szatana - zwodzenie pochlebstwami. Iluż już ludzi wpadło w tę sieć i stało się ofiarami jego podstępnych zamiarów.

Ale nawet tutaj widzimy, że Bóg nie opuścił Joasza, lecz szuka sposobu, jak by go wybawić. Jak głęboka jest miłość i miłosierdzie Boże. Pomimo tego, że pozostawił rady Jehojady, porzucił  świątynię i Boga ojców swoich i zaczął służyć poświęconym bożkom, Pan posyłał do niego proroków, aby nawrócili go do Pana, ale on ich nie słuchał.                                      Drodzy przyjaciele, nie wystarczy mieć religię, nie wystarczy mieć prawe wyznanie wiary, trzeba mieć serce ożywione Duchem Bożym. Młodzi ludzie, wiara waszych rodziców nie zbawi was, bez względu na to, jak cenne macie wychowanie i przykład wierzących rodziców. Bądźcie pewni, że jeśli tylko na tym polegacie, gdy nadejdzie ten dzień, że ich już nie będzie, to wasza strata jest nieunikniona. Wszystkie fundamenty muszą upaść, z wyjątkiem jednego - osobistej wiary, osobistej jedności z Jezusem Chrystusem. Nic nie może Go zastąpić, gdyż nikt nie może założyć innego fundamentu niż ten założony, którym jest Jezus Chrystus.

Przyjacielu, czy budujesz swoje życie na tym fundamencie? Tak, Joasz, który spędził pierwsze 6 lat swojego życia w świątyni Pańskiej, zawsze słuchał Jehojady, był pod każdym względem wzorowym młodzieńcem, dał dobry przykład innym młodym ludziom, ale teraz nie tylko wkroczył na ścieżką grzechu, ale także pociągnął za sobą innych. A poza tym, staje się mordercą. Zachariasz - syn Jehojady, który wraz z ojcem włożył niegdyś koronę na głowę Joasza, by panował nad nimi, teraz obleczony Duchem Świętym zarzuca mu odstępstwo od Boga. Krew w Joaszu zagotowała się i on rozkazuje zabić Zachariasza, zapominając o dobru, które mu uczynił Johojada. Zabił syna swojego przyjaciela, wychowawcy i dobroczyńcy, syna matki, która uratowała mu życie. Elastyczna, miękka glina, która tak łatwo poddawała się w rękach Johojady, teraz stwardniała w rękach nieżyczliwych doradców. Kiedyś łagodny, niewinny młodzieniec, a teraz stoi w świątyni Bożej z krwią przyjaciela na rękach. Cóż za smutny koniec życia Joasza. Bez skruchy, opuszczony przez wszystkich, w ciężkiej chorobie we własnym łożu, zabity przez tych samych ludzi, z którymi sprzysiągł się zabić Zachariasza. Odszedł do wieczności nie opłakiwany.

Moi drodzy przyjaciele, nikt z nas nie jest bezpieczny przed mocą grzechu i jego konsekwencjami, dopóki nie odda się całkowicie Chrystusowi, dopóki On nas nie przemieni i nie da nam nowej natury. Dlatego proszę w imię Chrystusa, pojednajcie się z Bogiem. O dałby Bóg, aby dzisiaj wielu dostrzegło swoją potrzebę i przyszło do Jezusa Chrystusa, który jako jedyny może pomóc i wybawić nas od wiecznego zatracenia. Amen.

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.