RSS

Kabseni | Wash Me Clean (Live) Psalm 51


0 komentarze

Posted in

Modlitwa za siebie i za bliźnich.


Modlitwa chrześcijanina zawiera kilka ważnych postanowień. W modlitwie wychwalamy Pana i wyrażamy naszą miłość do Niego. W modlitwie także wyznajemy Mu nasze grzechy. Dziękujemy Mu za wspaniałe błogosławieństwa, za odpowiedzi na wysłuchane modlitwy, które nam posyła. I na koniec my prosimy Pana o nasze potrzeby i potrzeby naszych bliźnich. A zatem wielbienie Boga, wyrażanie miłości do Niego, wyznawanie grzechów, dziękczynienie, prośby i wstawiennictwo, tj. modlitwa za innych - to główne aspekty modlitwy ucznia Chrystusa.

Dziś chciałbym przyjrzeć się bliżej tym ostatnim, o których wspomniałem, a mianowicie prośbie modlitewnej i modlitewnemu wstawiennictwu za innych ludzi. Każdy z nas ma swoje potrzeby i zanosi je w modlitwie do Boga, a ten, kto wstawia się za innymi, staje się niejako pośrednikiem między człowiekiem a Bogiem. Do takiej modlitwy wstawienniczej motywuje nas troska o innych i ich potrzeby. Przykład takiego modlitewnego wstawiennictwa daje nam sam Jezus Chrystus. W Ewangelii Łukasza w rozdziale 22, wersecie 31 i 32 czytamy: „I powiedział Pan: Szymonie, Szymonie, oto szatan wyprosił, żeby was przesiać jak pszenicę. Lecz ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty zaś, gdy się nawrócisz, utwierdzaj swoich braci. ” Zdarza się jednak, że modlimy się za siebie i za innych niewystarczająco skutecznie lub w ogóle tego nie robimy. Dzieje się tak z kilku powodów.

Zastanówmy się dzisiaj nad tym problemem i spójrzmy, co możemy zrobić, aby polepszyć nasze życie modlitewne. Ponieważ ta kwestia ma ogromne znaczenie dla tych, którzy chcą wzrastać w modlitwie, zadajmy sobie pytanie: dlaczego my, uczniowie Chrystusa, czasami ponosimy porażkę w modlitwie, zarówno za siebie, jak i za innych. Jednym z powodów jest to, że taka modlitwa to ciężki i poważny trud. Ona wymaga całkowitego oddania i specjalnie wydzielonego czasu. Jeśli uważamy, że jest to zbyt duży koszt, pozbawiamy siebie błogosławieństwa, jaki daje ten rodzaj modlitwy.

Przykładem jest Jezus Chrystus, który wiele razy wcześnie rano szedł, aby modlić się do Ojca. W Ewangelii Marka rozdział 1, werset 35, czytamy, że „wczesnym rankiem, przed świtem, (Jezus) wstał, wyszedł i udał się na puste miejsce, i tam się modlił. ” Widzimy więc Jezusa spędzającego noce na modlitewnych prośbach i wstawiennictwie właśnie dlatego, że tego rodzaju modlitwa, nawet od Niego, wymagała wysiłku i dużej ilości czasu, czasu bez snu i innych spraw. Jezus spędzał dzień na służbie, a noc poświęcał na modlitwę. Jeśli chcemy osiągnąć coś w modlitwie, musimy odpowiednio zorganizować swój czas, być zawsze gotowymi do ciężkiej pracy i prosić Boga, aby pomógł nam pogłębić nasze oddanie modlitwie.

Czy naprawdę wierzymy, że modlitwa poruszy prawicę Boga? Wielu chrześcijan nie otrzymuje tego, o co proszą, po prostu dlatego, że nie wierzą w Bożą moc modlitwy. Biblia wyraźnie stwierdza, że ​​„wiele może usilna modlitwa sprawiedliwego. (Jak. 5:16). Od pierwszej księgi Biblii, tj. Księgi Rodzaju, aż do ostatniej - Objawienia, widzimy potwierdzenie tego, że Pan odpowiada na modlitwy czynem. Przychodzi mi na myśl przykład z Pisma Świętego? Spójrzmy na Jaabesa. Jego przykład pokazuje nam moc modlitwy o nasze potrzeby. Czytamy o tym w 1 Księdze Kronik, rozdział 4, werset 9 i 10: „Lecz Jaabes był znakomitszy niż jego bracia i jego matka nazwała go Jaabes, gdyż pomyślała: W bólu rodziłam. A Jaabes wołał do Boga Izraela tymi słowy: Obyś mi prawdziwie błogosławił i poszerzył moje granice, oby ręka twoja była ze mną i obyś zachował mnie od złego, aby mnie ból nie dotknął. ” Co tu widzimy? Najzwyklejszego człowieka, żyjący swoim życiem, przynoszącego do Boga swoje prośby, które są ważne tylko dla niego samego. Jak myślicie, co odpowiedział mu Bóg? Czytamy koniec wersetu 10: „I Bóg spełnił jego prośbę. ” Oznacza to, że modlitwa z wiarą jest naprawdę wysłuchana przez Boga i pobudza Go do działania. Zaprawdę, żarliwa modlitwa sprawiedliwego może wiele zdziałać.

Trzecim powodem niepowodzeń w modlitwie jest to, że nie jesteśmy pewni tego, o co prosimy. O co powinniśmy prosić zarówno dla siebie, jak i naszych bliźnich? Uczniowie czuli, że nie mają tej pewności i dlatego prosili Jezusa: „Panie, naucz nas modlić się. ” (Łuk. 11:1). W odpowiedzi Jezus dał im modlitwę, którą nazywamy „Ojcze nasz”. Ona stała się dla nich i dla nas przewodnikiem w życiu modlitewnym. Przy tym, jest ona tak wszechstronna, że ​​jeden z pierwszych ojców kościoła napisał: jeśli modlimy się z serca, nie powinniśmy nic dodawać do tego, co zostało już powiedziane w modlitwie Pańskiej.

Zanim dowiemy się, czego może nas nauczyć ta modlitwa, skłońmy się razem w modlitwie przed Panem. "Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się imię twoje, przyjdź Królestwo twoje, bądź wola twoja, jak w niebie, tak i na ziemi. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj, i odpuść nam nasze winy, jak i my odpuszczamy naszym winowajcom; i nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego; albowiem twoje jest Królestwo i moc, i chwała na wieki wieków. Amen. ”

Tą modlitwą Jezus uczy nas przede wszystkim nawiązywania właściwych relacji z Bogiem. Relacja ta zakłada pełne i osobiste zaufanie. Przecież łączy nas z Bogiem rodzinna więź - jest naszym Ojcem, który jest w niebie! My jesteśmy Jego dziećmi. Nasz Bóg jest Wszechmogący, Wszechwładny i Wielki, a my będąc Jego dziećmi mamy prawo mieć do Niego dostęp bez przeszkód. Mamy prawo dzielić się z Nim naszymi potrzebami, a On nie tylko może nas wysłuchać, ale też tego chce. Mówi nam o tym Pan Jezus Chrystus: „Jeśli tedy wy, będąc złymi, potraficie dawać dobre dary dzieciom swoim, o ileż więcej Ojciec wasz, który jest w niebie, da dobre rzeczy tym, którzy go proszą. ” (Mat. 7:11). Dlatego też nie powinniśmy się wstydzić naszych modlitw. Z kim innym możemy rozmawiać o wszystkim szczerze i bez skrupułów, jeśli nie z Ojcem.

Właściwa relacja z Bogiem obejmuje cześć i uwielbienie dla Niego, ponieważ On jest Święty. „Święć się imię Twoje. ” On zasługuje i domaga się szczególnego miejsca w naszym życiu. Dlatego też, gdy przychodzimy do Niego w modlitwie, w specjalnie wyznaczonym czasie, naszą modlitewną społeczność z Nim powinniśmy rozpocząć od słów dziękczynienia. To wywyższa Pana w naszych sercach i daje należne Mu miejsce. Pomaga nam zdystansować się od grzechu i pozwala nam znajdować się w Jego świętej obecności.

Ucząc nas właściwej relacji z Bogiem, Jezus podaje cztery podstawowe zasady, którymi mamy kierować się w modlitwie. Pierwszą jest modlitwa o rozszerzenie Królestwa Bożego. „Przyjdź Królestwo Twoje; Bądź wola Twoja, jak w niebie, tak i na ziemi. ” Jezus rzekł też: „Królestwo Boże bowiem jest wewnątrz was. ” (Łuk. 17:21). Królestwo Boże to takie panowanie Pana w naszym życiu, gdy wypełniamy Jego wolę, a nie naszą. Dzięki Dobrej Nowinie Królestwo Boże zadomowiło się w nas w chwili, gdy wezwaliśmy Jezusa, by wszedł do naszego życia. Ono poszerza się w nas, gdy uczymy się być posłuszni Panu na Ziemi, tak jak aniołowie są Mu posłuszni w niebie. Wypowiadając zatem słowa: „przyjdź Królestwo twoje, bądź wola twoja, jak w niebie, tak i na ziemi”, prosimy, aby Królestwo Boże zostało ustanowione i trwało w nas osobiście i w innych ludziach przez przyjęcie Pana i podporządkowanie się Jego woli.

Apostoł Paweł pisze do Filemona o swojej modlitwie za niego tak: „Modlę się, aby udzielenie twojej wiary doprowadziło do poznania wszelkiego dobra, które jest w was przez Chrystusa Jezusa. ” (Fil. 1:6). A w 2 Liście do Tesaloniczan Paweł mówi: „W tej myśli też modlimy się zawsze za was, aby Bóg nasz uznał was za godnych powołania i w mocy doprowadził do końca wszystkie wasze dobre zamierzenia i dzieła wiary, aby imię Pana naszego Jezusa Chrystusa było uwielbione w was, a wy w Nim.” (2Tes. 1:11-12).

Drodzy przyjaciele, czy modlicie się o zbawienie niewierzących? Jeśli tak, to za kogo dokładnie i kiedy ostatni raz się o to modliliście? Czy modlicie się, aby Pan zwiększył swój wpływ na wasze życie i życie braci i sióstr? Za których z nich dzisiaj się wstawiliście?

Drugą kwestią daną nam w modlitwie „Ojcze nasz” przez Jezusa Chrystusa są nasze potrzeby cielesne, potrzeby fizyczne. „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj. ” Nasze istnienie zależy od Boga i od Niego otrzymujemy wszystko, czego potrzebujemy, wszystko, co dobre. Dlatego tak ważne jest, aby prosić Go o nasz chleb powszedni. Te potrzeby nie są aż tak niezwykłe, aby były wyłączone z Jego uwagi. Przecież wszystko, co jest ważne dla nas, jest także ważne dla naszego Ojca.

W 2 Liście do Koryntian, w rozdziale 12, wersety od 8 do 10, widzimy apostoła Pawła modlącego się o swoje własne potrzeby cielesne. W Liście do Filemona, w rozdziale 1, wersecie 22 Paweł modli się, aby Pan otworzył mu drzwi, by mógł spotkać się z dziećmi Bożymi. W Liście do Filipian on mówi nam, abyśmy się o nic nie troszczyli, „ale we wszystkim w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzyli prośby nasze Bogu. ” (Fil. 4:6). A w 1 Liście do Tymoteusza na początku 2 rozdziału czytamy: „Przede wszystkim więc napominam, aby zanosić błagania, modlitwy, prośby, dziękczynienia za wszystkich ludzi, za królów i za wszystkich przełożonych, abyśmy ciche i spokojne życie wiedli we wszelkiej pobożności i uczciwości. ” (1Tes. 2:1-2).

Jaka jest więc Twoja potrzeba cielesna, przyjacielu? Czego potrzebuje Twoja rodzina i znajomi? Nasz Ojciec niebiański chce, abyś przedstawił Mu te potrzeby w modlitwie. Jednak nasze potrzeby nie mogą ograniczać się tylko do chleba powszedniego, do potrzeb fizycznych. Nasze potrzeby duchowe są nie mniej ważne. Dlatego następną rzeczą, o którą Jezus uczy nas modlić się, są nasze potrzeby duchowe. Jezus czyni to przez przykład naszej potrzeby otrzymania przebaczenia: „i odpuść nam nasze winy, jak i my odpuszczamy naszym winowajcom. ”

Dług to obowiązek spłaty, spłacenia tego, co jesteśmy winni. Każdy z nas wiele zawdzięcza Bogu za wszystko, co On dla nas uczynił. Ale kto z nas jest w stanie spłacić ten dług? Nasze wady zmuszają nas do ciągłego proszenia Boga o przebaczenie.                                              Apostoł Paweł wspomina o niektórych potrzebach duchowych w pierwszym rozdziale swego Listu do Efezjan. W tym rozdziale Paweł mówi o tym, jak ważna jest dla nas świadomość, że zostaliśmy usynowieni przez Boga, poprzez Jezusa Chrystusa. Jest to ważne dlatego, aby Duch Boży działał w każdym z nas. Dlatego Paweł modli się, aby Pan „oświecił oczy serca naszego, abyśmy wiedzieli, jaka jest nadzieja, do której nas powołał, i jakie bogactwo chwały jest udziałem świętych w dziedzictwie jego, i jak nadzwyczajna jest wielkość mocy Jego wobec nas, którzy wierzymy dzięki działaniu przemożnej siły jego. ” (Ef. 1:18-19).

A w jaki sposób możemy otrzymać te błogosławieństwa? Musimy się o nie modlić. Jezus uczy, że jeśli mamy duchowe potrzeby, a mamy je, jak np. potrzebę przebaczenia, to musimy prosić Boga w modlitwie, aby ją zaspokoił. Gdy otrzymujemy odpowiedzi na nasze modlitwy, rezultaty są zdumiewające. Bóg daje nam możliwość traktowania ludzi nie według cielesności, ale według duchowości. Na przykład prosząc o przebaczenie, zyskujemy możliwość samodzielnego przebaczenia naszym winowajcom. Dlatego apostoł Paweł modlił się o te potrzeby duchowe. W Liście do Filipian on mówi na przykład: „I o to modlę się, aby miłość wasza coraz bardziej obfitowała w poznanie i wszelkie doznanie. ” (Fil. 1:9). Możemy sami znaleźć inne przykłady jego modlitw, na przykład: w Kolosan 1 rozdział, 9 werset. W tym samym Liście w rozdziale 4, werset 12, następnie w Liście do Efezjan 1 rozdział, 16 do 21 wersety.

Jakie są Twoje najpilniejsze potrzeby duchowe przyjacielu? Wzrastać w wierze, w miłości i w cierpliwości, odnieść zwycięstwo w życiu duchowym, nauczyć się kontrolować swoje wypowiedzi, pozbyć się niektórych wad. Pan chce, aby każda z Twoich potrzeb duchowych znalazła miejsce w Twoich modlitwach.

Ostatnim z czterech postanowień modlitwy Jezusa jest prośba o ochronę, o zwycięstwo „i nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego. ” Uczeń Chrystusa uwikłany jest w konflikt Boga z diabłem, dobra ze złem. Na każdym kroku spotyka się z ciągłymi pokusami. Sam nasz Pan Jezus Chrystus również był kuszony. Pisze o tym ewangelista Mateusz: „Wtedy Duch zaprowadził Jezusa na pustynię, aby go kusił diabeł. ” (Mat. 4:1). Zwyciężając pokusy, wiara ucznia Chrystusa jest poddawana próbie i tak umacnia się. Świadomi słabości naszego ciała, znając konsekwencje do jakich prowadzi zła droga, modlimy się „i nie wódź nas na pokuszenie”, tj. chroń mnie Panie przed tym niebezpieczeństwem, abym mógł przezwyciężyć wszystko to, co grozi oddaleniem mnie od Ciebie.

Uczeń Chrystusa wie również, że pokusa nie jest jedynym niebezpieczeństwem. Musi także wystrzegać się samego szatana, który „chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć. ” (1Ptr. 5:8). Dlatego naszą ostatnią prośbą do Pana jest, aby dał nam zwycięstwo: „ale zbaw nas od złego”, czyli od diabła. Sami nie jesteśmy w stanie pokonać jego i jego pokus. Dlatego potrzebujemy pomocy, pomocy Pana, Jego wsparcia. Pamiętajmy o Jaabesie – on prosił i Bóg mu odpowiedział. O to modli się także apostoł Paweł w 2 Liście do Koryntian, w rozdziale 13, wersecie 7: „modlimy się do Boga o to, abyście nic złego nie czynili. ” W innym miejscu mówi tak: „módlcie się za nas, aby słowo Pana szerzyło się i rozsławiało jak i u was; I abyśmy byli wybawieni od przewrotnych i złych ludzi; nie wszyscy bowiem mają wiarę. Lecz wierny jest Pan, który was utwierdzi i będzie strzec od złego. ” (2Tes. 3:1-3).

Co uważamy za największe zagrożenie dla siebie ze strony szatana i jego pokus? Bóg chce, abyśmy dzielili się z Nim wszystkimi naszymi troskami, prosząc Go o wsparcie i zwycięstwo w każdej z tych potrzeb. Tak Jezus Chrystus nauczył swoich pierwszych uczniów modlić się i tak właśnie uczy nas, swoich uczniów XXI wieku. Drodzy przyjaciele, stańmy się ludźmi modlitwy, wstawiając się przed Panem za naszą cierpiącą ludzkość. Ludzie mogą odrzucić nasze wezwania, nasze apele, pozostawać obojętni na nasze argumenty i odwrócić się od nas. Mogą to wszystko uczynić, ale są bezsilni wobec naszych modlitw. Diabeł ma jedno zmartwienie - jak powstrzymać chrześcijanina od modlitwy. On nie boi się naszej nauki, naszego trudu, ani nawet naszej religii, jeśli są bez modlitwy. Śmieje się z naszych wysiłków, drwi z naszej mądrości, ale drży z powodu naszych modlitw.

Jesteśmy więc przekonani, że uczeń Chrystusa musi nauczyć się modlić. Przez modlitwę przychodzi moc Boża. Jak należy się modlić, co należy przynosić do Boga w modlitwie, tego uczy nas Jezus Chrystus. Takich potrzeb zauważyliśmy cztery: modlitwę o Królestwo Boże, potrzeby fizyczne, potrzeby duchowe oraz prośbę o ochronę, wybawienie i zwycięstwo.

Jak zastosować to wszystko w praktyce. Zachęcam do założenia dziennika modlitw, w którym będziemy zapisywali swoje konkretne prośby za siebie i za innych. Weźmy notatnik i podzielmy kartkę na pół wzdłuż linii pionowej. W lewej kolumnie wpiszmy swoje prośby, w prawej piszmy odpowiedzi Pana. Ten dziennik modlitewny będzie nam bardzo pomocny. Po pierwsze, dzięki temu nasze modlitwy staną się bardziej szczegółowe i konkretne. Po drugie, możemy utworzyć krąg swoich próśb i zobaczyć, czego brakuje. Po trzecie, notatki pomogą nam być bardziej konsekwentnymi, wytrwałymi i pilnymi w naszych modlitwach. Dzięki temu będziemy pamiętać, za co dziękować Bogu. Wystarczy spojrzeć na prawą kolumnę i nawet po wielu latach będziemy mogli odświeżyć sobie w pamięci wszystko to, co Pan dał nam w odpowiedzi na nasze modlitwy. Moją inną sugestią jest wygospodarowanie każdego dnia specjalnego czasu na modlitwę korzystając z tych notatek. Pamiętajmy o słowach Jezusa: „jeśliby dwaj z was na ziemi uzgodnili swe prośby o jakąkolwiek rzecz, otrzymają ją od Ojca mojego, który jest w niebie. ” Na zakończenie chciałbym przypomnieć słowa Jezusa Chrystusa z Ewangelii Jana, rozdział 16, werset 24: „Dotąd o nic nie prosiliście w imieniu moim; proście, a weźmiecie, aby radość wasza była zupełna. ” Amen.

 

Rozproszenie Kościoła.


 Wszelkie przeciwdziałania wroga, prześladowania i cierpienia poczynając od czasów apostolskich do dnia dzisiejszego muszą zakończyć się całkowitym ich niepowodzeniem. Słowo Boże i historia potwierdzają jeszcze coś więcej. Nie tylko to, że bramy piekielne nie przemogą Kościoła Chrystusowego, ale że wróg swoim oporem przyczynił się do jeszcze większego rozwoju oraz powodzenia Królestwa Bożego. Tej prawdy nam nie wolno zapominać. My to widzimy w prześladowaniach Kościoła w rzymskich katakumbach. Kościół nie tylko pokonał okrucieństwo i zaciekłość wroga, ale podczas tych niesamowitych, diabelskich ataków, stał się silny, został oczyszczony i rozszerzył swoje wpływy, podbijając nowe terytoria dla swojego Zbawiciela. Z tych czasów zaczęło się mówić: krew męczenników jest nasieniem chrześcijan.

Ta prawda jest żywo zilustrowana w Dziejach Apostolskich. Bezpośrednio po ukamienowaniu Szczepana w rozdziale 8, w wersecie 1, czytamy: „W owym czasie rozpoczęło się wielkie prześladowanie zboru w Jerozolimie i wszyscy, z wyjątkiem apostołów, rozproszyli się po okręgach wiejskich Judei i Samarii. ” A w wersecie 4 powiedziane jest: „Wszakże ci, którzy się rozproszyli, szli z miejsca na miejsce i zwiastowali dobrą nowinę. ” (Dzieje 8:4). To był bezpośredni skutek męczeńskiej śmierci Szczepana. Tą okrutną śmiercią wróg dał sygnał do likwidacji Kościoła.

Co tak rozwścieczyło diabła, że ​​zmusił swoich agentów do zabicia Szczepana? Jeśli uważnie prześledzimy rozdział 7 Dziejów, w którym opisane jest świadectwo Szczepana przed Sanhedrynem, zrozumiemy, dlaczego szatan tak się rozgniewał. Od początku do końca Szczepan przywodzi z historii jeden fakt po drugim, że pomimo całego sprzeciwu szatana, zwycięstwo jest po stronie Boga. Ale to nie wszystko. Wróg sam nieświadomie staje się narzędziem pomyślnego wypełnienia planu Bożego. Widzimy to w jego największej zbrodni - ukrzyżowaniu Jezusa Chrystusa. Okazuje się zatem, że diabeł swoim aktem sprzeciwu staje się wykonawcą woli Bożej, tym, który przyczynia się do większego sukcesu ewangelizacji.

Zasadniczo był to temat mowy Szczepana i to tak bardzo rozgniewało wroga, że był zdeterminowany, aby za wszelką cenę obalić tę prawdę, uśmiercając Szczepana. W tym celu on, ojciec kłamstwa, podburza członków Sanhedrynu do takiej nienawiści, że z jego woli zabijają oni świadka Chrystusa.

Spójrzmy teraz, jak to prowadzi do jeszcze większego rozprzestrzeniania Ewangelii. Pokażę im, że to będzie koniec chrześcijaństwa - tak myślał wróg. I rzeczywiście wydawało się, że wróg zadał śmiertelny cios Kościołowi, zabijając Szczepana, ponieważ jest powiedziane: „W owym czasie rozpoczęło się wielkie prześladowanie zboru w Jerozolimie i wszyscy, z wyjątkiem apostołów, rozproszyli się po okręgach wiejskich Judei i Samarii. ” (Dzieje 8:1). Wyobraźmy sobie, jakie to były prześladowania i co się tutaj działo. Kościół, składający się z kilku tysięcy członków został rozbity na strzępy, pozostała tylko garstka jego członków. On został zredukowany do absolutnego minimum. Wróg jakby wygrał. Kościół jerozolimski - ścisłe centrum, został zlikwidowany. Ponadto w wersecie 3 tego rozdziału czytamy: „A Saul tępił zbór; wchodził do domów, wywlekał mężczyzn i niewiasty i wtrącał do więzienia. ” (Dzieje 8:3). Jak ryczący lew on wpadał do domów, zadając cierpienie wierzącym.

Ale chwała Bogu historia Kościoła na tym się nie kończy. Kontynuację posługi widzimy w wersecie 4: „Wszakże ci, którzy się rozproszyli, szli z miejsca na miejsce i zwiastowali dobrą nowinę. ” (Dzieje 8:4). I widzimy to czytając dalej, aż do ostatniego wersetu Dziejów Apostolskich. Nie bez znaczenia jest fakt, że w tym ostatnim wersecie odkryjemy tę prawdę, która mówi, że bez względu na to, jak by nie szalał wróg, bez względu na to, jak by nie starał się zniszczyć Kościół Chrystusowy, Pan zawsze będzie miał Swoich wiernych świadków i historia Kościoła będzie kontynuowana słowami tego ostatniego wersetu Księgi Dziejów, mówiącego: szli „głosząc Królestwo Boże i nauczając o Panu Jezusie Chrystusie śmiało, bez przeszkód. ” (Dzieje 28:31).

Tak, i tym razem, zabijając wiernego świadka, wróg nie wziął pod uwagę mocy dwóch słów w mowie męczennika Szczepana, ale prędzej czy później każdy, kto będzie chciał sprzeciwić się wobec planu Bożego, będzie musiał wziąć pod uwagę pełną moc tych dwóch słów - ale Bóg. Wróg myślał, że położył wszystkiemu kres, a jednak zaczyna się nowe zdanie mówiące - ale Bóg. Otóż, Bóg nie uznał to za kres wszystkiego, jak myślał przeciwnik dokonując zabójstwa Szczepana i brutalnych prześladowań, które po nim nastąpiły. Ostatnie słowo nie zostało jeszcze powiedziane, Bóg ma w ręku pióro i pisze historię.

Co więc On napisał po takim ataku wroga? Spójrzmy na te słowa: „Wszakże ci, którzy się rozproszyli, szli z miejsca na miejsce i zwiastowali dobrą nowinę. ” (Dzieje 8:4). Powiedzcie mi, kto by pomyślał, że wtedy gdy wrogowie Chrystusa naradzali się w sprawie zabójstwa sługi Pana, Bóg wyznaczył już innego na jego miejsce. A następcą był nie kto inny, jak pierwszy człowiek obozu wroga. A cała ironia polega na tym, że ten następca Szczepana okaże się najskuteczniejszym sługą Chrystusa. Świadek Chrystusa umiera, ale prawda żyje. Szczepan przez swoją śmierć okazał się tym ziarnem zasianym w ziemi, które wydało stokrotny plon. Żniwo było niesamowite, najokrutniejszy prześladowca - Szaweł z Tarsu był jednym z płodów tego ziarna pszenicy.                                                                                              Co prawda ​​musimy przeczytać do końca Dzieje Apostolskie, zanim ujrzymy z zasianego ziarna wypuszczony kiełek, potem źdźbło, kłos, który napełni się ziarnem i w końcu dojrzeje. Saula z Tarsu spotkamy później. Ale to tylko jeden kłos z ziarna zasianego przez śmierć Szczepana. O pierwszych płodach czytamy w rozdziale 8. Rozproszenie wielu młodych sług Bożych nastąpiło po całej Judei i Samarii.

I tutaj mimowolnie przypominają się ostatnie cenne słowa Zbawiciela: „i będziecie mi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi. ” (Dzieje 1:8). Było dobrze i przyjemnie dla wierzących w Jerozolimie, gdzie utworzyli własny zbór. Posługa szła pełną parą i zakończyła się wielkim sukcesem. Pan codziennie pomnażał liczbę tych, którzy mieli być zbawieni. Oczywiście konieczne jest kontynuowanie tam posługi, jeśli Pan daje takie sukcesy. Czy same w sobie te rezultaty nie dowodzą, że należy skoncentrować wszystkie siły właśnie tutaj, w miejscu, gdzie Bóg tak wyraźnie błogosławi. Tak mogło się wydawać według ludzkiego rozumowania, ale Bóg miał inne plany. Plan Chrystusowy obejmował ewangelizację nie tylko Jerozolimy, ale całego okręgu, a następnie Samarię i w końcu, aż po krańce ziemi.

I tutaj widzimy, jak diabeł nieświadomie prowadzi do wypełnienia Bożego planu rozszerzenia Królestwa Bożego. Centrum zostaje rozdzielone, a wszyscy jego rozproszeni członkowie stają się ewangelizatorami w całej Judei i Samarii. Tak, jak im nakazał Chrystus. Tak więc prześladowany Kościół staje się pierwszym stowarzyszeniem misyjnym. Każdy z jej członków staje się misjonarzem, zdobywcą dusz dla Chrystusa.

Z historii Kościoła możemy odkryć, że ​​ilekroć centrum umacniało się pod pretekstem rozszerzania się, to kościół osłabiał się i zazwyczaj taka koncentracja sił oznaczała zawsze jego upadek. Ale gdy kościół był śmiały, wysyłał misjonarzy we wszystkie zakątki świata, wtedy rósł nie tylko liczebnie, ale i umacniał się duchowo. Chrystus powiedział: „Idąc na cały świat, głoście ewangelię wszystkiemu stworzeniu… oto Ja jestem z wami. ” (Mar. 16:15,Mat. 28:20). Jego obecność jest gwarantowana wśród tych, którzy pełnią Jego wolę i niosą dobrą nowinę ginącym ludziom.

Kościół apostolski stanął w obliczu tej samej pokusy, która osłabia współczesne chrześcijaństwo, a mianowicie - siedzieć spokojnie i zadowalać się lokalnym sukcesem. Pan był zmuszony użyć wroga do rozproszenia Swoich dzieci, aby dobre ziarno zostało zasiane w miejscach innych niż Jerozolima. Tak więc to brutalne prześladowanie uczyniło misjonarzy z każdego członka młodego kościoła. Do nas skierowane są ostrzegawcze słowa Salomona, który mówi: „Kto zważa na wiatr, nigdy nie będzie siał; a kto patrzy na chmury, nie będzie żął. ” (Koh. 11:4). W ten sposób dobre ziarno, które zgromadziło się w spichlerzu jerozolimskim, zostało rozsiane po całej Judei poprzez burze i prześladowania.

W wyniku tego strasznego ataku diabła na Kościół dobra nowina dotarła także do Samarii. Filip był pierwszym ewangelistą wśród Samarytan. W rozdziale 8, wersecie 5 Dziejów czytamy: „Filip dotarł do miasta Samarii i głosił im Chrystusa. ”                                              Załóżmy, że to prześladowanie nie miało by miejsca lub gdyby było mniej dotkliwe, to dobra nowina nie dotarłaby na ten obszar przeznaczony do ewangelizacji. Chrystus jednak powiedział: „Będziecie mi świadkami i w Samarii. ” I jakie wspaniałe rezultaty przyniosła posługa Filipa, pierwszego głosiciela Ewangelii wśród nie-Żydów. To był początek ogromnego nawrócenia pogan, a zaczął się od ukamienowania Szczepana i prześladowań Saula. Otworzył się nowy rozdział w historii młodego Kościoła. Dobrą nowinę usłyszeli Samarytanie.

Ale Pan powiedział, że „będziecie mi świadkami” nie tylko w Jerozolimie, nie tylko w całej Judei, nie tylko w Samarii, ale aż po krańce ziemi. Krąg wpływu chrześcijaństwa musiał się rozszerzać. Ewangelię powinni usłyszeć nie tylko Samarytanie, ale także Grecy i inni poganie. O tym czytamy w rozdziale 11, wersecie 19 Dziejów: „Tymczasem ci, którzy zostali rozproszeni na skutek prześladowania, jakie wybuchło z powodu Szczepana, dotarli aż do Fenicji, na Cypr i do Antiochii.  ” Ale tutaj jest powiedziane, że ci rozproszeni słudzy Boży z Jerozolimy nie głosili Słowa nikomu oprócz Żydów, tj. Żydowscy chrześcijanie ograniczali się do świadczenia Ewangelii Żydom. Byli jednak wśród nich tacy, którzy, jak Filip, odważyli się przekroczyć granicę uprzedzeń, dlatego w wersecie 20 i 21 czytamy: „Niektórzy zaś z nich byli Cypryjczykami i Cyrenejczykami; ci, gdy przyszli do Antiochii, zwracali się również do Greków, głosząc dobrą nowinę o Panu Jezusie. I ręka Pańska była z nimi, wielka też była liczba tych, którzy uwierzyli i nawrócili się do Pana. ”

Kim byli ci, którzy głosili Pana Jezusa? Najprawdopodobniej byli to ludzie rozproszeni zgodnie z wolą Bożą i każdy z nich stał się misjonarzem – świadkiem Chrystusa.                     Słowa Jakuba z jego Listu, w którym zwraca się do rozproszonych, odnoszą się także do nas. Kto rozproszył tych pierwszych chrześcijan? Bóg, moi drodzy. Przez prześladowania i uciski, tym nie mniej Bóg. On jest wielkim siewcą, On zna każde swoje ziarno i sadzi je w takiej glebie, która przyniesie Mu jak najwięcej płodów. I tak tym rozproszonym zgodnie z wolą Bożą, Jakub nakazuje „poczytujcie to sobie za najwyższą radość, bracia moi, gdy rozmaite próby przechodzicie. ” (Jak. 1:2).                                                                                     Chwała naszemu Panu, że Jego święta ręka pisze nie tylko historię Kościoła, ale także historię każdego jego członka z osobna.

Ale tą pewność i radość, jaką daje ta wiedza, może mieć tylko dziecko Boże. Tylko ten, kto miłuje Boga, powołany zgodnie z Jego wolą, może z całą pewnością powiedzieć, że wszystko służy jego dobru. Czy jesteś dzieckiem Bożym przyjacielu? Czy doświadczyłeś narodzenia na nowo, narodzenia z Boga. Jeśli nie, możesz teraz uczynić to, wyznając swój grzech Bogu i przyjmując Jego Syna Jezusa Chrystusa jako swojego osobistego Zbawiciela. Uczyń to bez zwłoki, a wtedy będziesz mógł radować się ze wszystkimi świętymi, że całym Twoim życiem i wszystkimi jego szczegółami kieruje Bóg, który Cię miłuje. Prawdziwą radością jest wiedzieć, że Twoje życie nie jest bez celu, nie jest pozbawione sensu i znaczenia, ale że jest częścią wypełnienia wielkiego i cudownego planu i zamiarów Boga.                                       Chwała i dziękczynienie naszemu Panu za głębię bogactwa i mądrości i poznania Boga. Za niezbadane wyroki Jego i nie wyśledzone drogi Jego. Amen.

Główny cel szatana: rozdzielić nas z Bogiem.


 Dziś chciałbym powrócić do rozważań o kuszeniu i o kusicielu, wrogu dusz ludzkich. Przeczytajmy więc historię pierwszego kuszenia zapisanego w Księdze Rodzaju w 3 rozdziale. „A wąż był chytrzejszy niż wszystkie dzikie zwierzęta, które uczynił Pan Bóg. I rzekł do kobiety: Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie ze wszystkich drzew ogrodu wolno wam jeść? A kobieta odpowiedziała wężowi: Możemy jeść owoce z drzew ogrodu, tylko o owocu drzewa, które jest w środku ogrodu, rzekł Bóg: Nie wolno wam z niego jeść ani się go dotykać, abyście nie umarli. Na to rzekł wąż do kobiety: Na pewno nie umrzecie, Lecz Bóg wie, że gdy tylko zjecie z niego, otworzą się wam oczy i będziecie jak Bóg, znający dobro i zło. A gdy kobieta zobaczyła, że ​​drzewo to ma owoce dobre do jedzenia i że były miłe dla oczu, i godne pożądania dla zdobycia mądrości, zerwała z niego owoc i jadła. Dała też mężowi swemu, który był z nią, i on też jadł. Wtedy otworzyły się oczy im obojgu i poznali, że są nadzy. Spletli więc liście figowe i zrobili sobie przepaski. " (Ks.Rodz. 3:1-7).

W Księdze Rodzaju w 3 rozdziale czytamy o wydarzeniach, które miały ogromne znaczenie dla całego rodzaju ludzkiego. To tutaj po raz pierwszy odkrywa się podstępny diabelski plan sprowadzenia człowieka do grzechu, do zguby. W zasadzie to i dziś diabeł stosuje te same metody zwodzenia. Od czasu, gdy zwiódł Adama i Ewę przekonawszy ich do nieposłuszeństwa Bogu, metody i cele diabła nie uległy zmianie. Dlatego ważne jest, aby każdy z nas znał jego metody działania.
Przyjrzyjmy się więc, co i jak czynił szatan. Po pierwsze, on zaszczepił w sercu człowieka wątpliwości, Ewa zaczęła wątpić w dobroć Boga. Po drugie, on poddał w wątpliwość moc gniewu Bożego, a na końcu, on oczerniał Boga w tym, co tyczyło się zamiarów Bożych. W rozdziale tym po raz pierwszy słyszymy głos szatana i po raz pierwszy spotykamy się ze złem i z diabłem.

Przedstawiałem już metody, których szatan używa przy kuszeniu człowieka i jak się okazuje polegają one na tym, że diabeł po pierwsze: zawsze ukrywa swoją prawdziwą naturę, swoje prawdziwe oblicze. On skrywał się pod uroczym wyglądem pięknego stworzenia, jakim wcześniej był wąż. To pełne wdzięku zwierzę łatwo zwiodło pierwszą kobietę, Ewę. Zawładnąwszy jej umysłem szatan stopniowo oczerniał Boga, wypaczał przykazania Boże i znieważał Boży charakter. Stopniowo diabeł osiągnął swój cel: pierwsza Ewa, następnie Adam decydują się na śmiertelne nieposłuszeństwo. Taki był upadek człowieka. Wszystko zaczęło się bardzo niewinnie, a zakończyło się tragicznie.

„Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie ze wszystkich drzew ogrodu wolno wam jeść? " (Ks.Rodz. 3:1) - tym pytaniem diabeł w sercu pierwszych ludzi zasiał wątpliwości co do miłości i dobroci Boga. Innymi słowy, powiedział: Czy to prawda, że ​​Bóg ogranicza was i nie pozwala jeść owoców ze wszystkich drzew, które rosną w tym wspaniałym pięknym miejscu? Ta chytra i podstępna podpowiedź kusiciela wywołuje wątpliwości i stawia miłość Bożą pod znakiem zapytania (podaje w wątpliwość). Tak więc, po pierwsze diabeł stara się przekonać ludzi, że istniejące ograniczenia spowodowane są brakiem dobrej woli ze strony Boga i dlatego te ograniczenia należałoby pominąć. Postępuj jak chcesz, działaj niezależnie od Boga.
Te same podpowiedzi słyszymy na pustyni, gdzie po raz kolejny słychać głos kusiciela, który mówi do Jezusa Chrystusa, Syna Bożego: „Jeżeli jesteś Synem Bożym, powiedz, aby te kamienie stały się chlebem. " (Mat. 4:3). Jeśli jesteś Synem Bożym, to dlaczego głodujesz? Użyj Swojej Boskiej mocy i przemień te kamienie w chleb. Dlaczego cierpisz? Przecież możesz to uczynić. Innymi słowy: działaj niezależnie od woli Ojca.

Teraz spójrzmy, co wąż powiedział Ewie i porównajmy jej odpowiedź z odpowiedzią Jezusa Chrystusa, którą dał wężowi cztery tysiące lat później na pustyni Galilejskiej. Biorąc pod uwagę te dwie odpowiedzi okazuje się, że pierwsza odpowiedź zachęciła kusiciela i dała mu pretekst, aby kontynuować swój cel, a druga, Jezusa Chrystusa była pierwszym miażdżącym ciosem, który doprowadził do całkowitej kapitulacji diabła.

Przyjrzyjmy się, jak zachowuje się Ewa. Nie ulega wątpliwości, że uświadomiła sobie, co miał na myśli diabeł podważając dobroć Boga. Spójrzmy, jak odpowiada Ewa: „Możemy jeść owoce z drzew ogrodu. Tylko o owocu drzewa, które jest w środku ogrodu, rzekł Bóg: Nie wolno wam z niego jeść ani się go dotykać, abyście nie umarli." (Ks.Rodz. 3:2-3).           Bóg powiedział Adamowi: „Z każdego drzewa tego ogrodu możecie jeść, Ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść, bo gdy tylko zjesz z niego, na pewno umrzesz. " (Ks.Rodz. 2:16-17). Jeśli rozważymy każde słowo Ewy i porównamy jej odpowiedź z tym, co rzekł Bóg, odkryjemy uderzający fakt: pierwsza strzała złego trafiła w cel. Swoją pierwszą propozycją wąż zadał śmiertelną ranę Ewie. Kusicielowi udało się zasiać w jej sercu wątpliwości co do dobroci Boga i zamiarów Bożych. Zauważmy, że Ewa nie dokładnie powtórzyła słowa wypowiedziane przez Boga: coś niecoś przemilczała, coś - dodała i coś złagodziła. I to zachęciło diabła by doprowadzić swój podstępny zamiar do końca. Po pierwsze, w swojej odpowiedzi Ewa przemilczała o tym, jak szeroką swobodę dał Bóg mieszkańcom edomskiego ogrodu, Ewa pominęła dobroć Boga, Jego wielką miłość do człowieka. Przecież Bóg powiedział: „Z każdego drzewa tego ogrodu możecie jeść, ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno ci jeść." Bóg podkreśla to, jak wielką swobodę dał ludziom - „Z każdego drzewa "! Tych słów brakuje w odpowiedzi Ewy, ona mówi: „Możemy jeść owoce z drzew ogrodu…" Prawdą jest, że tutaj różnica jest tylko w jednym przemilczanym słowie, ale to nie jest bez znaczenia. Po drugie, Ewa w swojej odpowiedzi całkowicie pomija frazę, która odnosi się do drzewa w środku raju, drzewa poznania dobra i zła. Niechęć Ewy do mówienia o dobru i złu świadczy o tym, że ona nie chce dokonać rozróżnienia między dobrem a złem. Oczywistym się staje, że w sercu kobiety czaiła się jednomyślność z tym, co powiedział diabeł i ona pragnęła usłyszeć o tym coś więcej. Dowodem na to jest fakt, że ona kontynuuje nadal rozmowę z wężem.
Tak drodzy przyjaciele, tak to zawsze bywa. Najmniejszy kompromis z przeciwnikiem i człowiek traci siły, traci zdolność rozróżniania między dobrem i złem i staje się ofiarą wroga.

Po trzecie zauważmy, że Ewa dodała coś od siebie. Mówi, że ​​Bóg rzekł: „nie wolno wam się dotykać drzewa. " Bóg tak nie powiedział. On nie pozwolił ludziom jeść owoców z zakazanego drzewa, więc w tym przypadku Ewa przesadza, dodając słowa do tego, co Bóg zabronił.
Tak więc słowa kobiety zawierające częściową prawdę pokazują, że uległa ona podszeptom szatana, poszła na ustępstwo i zaczęła wątpić w Bożą miłość. I jeszcze jedno, być może niewiele znaczące, ale będące dowodem, że w duszy Ewy zaistniały już zmiany. W swoim umyśle Ewa próbuje złagodzić surowość Bożej kary za nieposłuszeństwo. Bóg powiedział: „Ty na pewno umrzesz ", a ona sparafrazowała te słowa i mówi: „nie wolno wam jeść … abyście nie umarli. " W jej słowach słyszymy złagodzenie tej strasznej, nieuniknionej kary - „umrzesz", będącej następstwem grzechu, gdy została podjęta decyzja o zjedzeniu zakazanego owocu. Zachęcony odpowiedzią kobiety diabeł bezczelnie i śmiało deklaruje: „Na pewno nie umrzecie. " (Ks.Rodz. 3:4)!

Teraz spójrzmy, jak Jezus Chrystus odpowiedział kusicielowi na pustyni. Pan całkowicie zdecydowanie i kategorycznie odmówił kontynuowania dialogu z diabłem. Dlaczego? Ponieważ wiedział, że mimo proponowanych atrakcyjności w propozycjach szatana kryje się podstęp. Jezus w pełni zaufał Swojemu Ojcu bez względu na ograniczenia, którym się podporządkował, a które były zgodne z wolą Bożą. On był pewien tego, że te okoliczności podyktowane są miłością. Zło - to zawsze jest niekonsekwentność, taka jest istota grzechu.

Jak widzimy, taka jest dialektyka zła, dialektyka diabła. Początkowo on mówi, że Bóg nie może być dobrym Bogiem, ponieważ On w czymś ogranicza ludzi, a potem mówi: Bóg nie jest tak surowy, jak się wydaje, On cię nie ukarze jeśli zjesz zakazany owoc. Tym stwierdzeniem diabeł pomniejsza znaczenie grzechu, mówiąc, że nieposłuszeństwo nie będzie miało konsekwencji, o których mówił Bóg. W ten sposób diabeł przekreśla świętość i sprawiedliwość Bożą.

Ale znowu w swoim rozmyślaniu chciałbym przenieść się na pustynię. Tam widzimy, że choć druga propozycja diabła ewoluowała - to w istocie ona była taka sama: „rzuć się w dół - mówi on Chrystusowi - napisano bowiem: Aniołom swoim przykaże o tobie, i będą cię na rękach nosili, abyś nie zranił o kamień nogi swojej. " (Mat. 4:6).
W pierwszym przypadku on mówi: „zjedz owoc - ty nie umrzesz " w drugim „rzuć się - i będziesz żywy, nie umrzesz. " W zasadzie te dwa kuszenia są takie same. Jeśli ty doświadczasz Boga i z tego powodu nie jesteś Mu posłuszny - Bóg Cię nie ukarze za to. Na to Chrystus jasno i ostatecznie odpowiada: „Napisane jest również: Nie będziesz kusił Pana, Boga swego. " (Mat. 4:7).

Nie kuśmy więc Boga, „albowiem zapłatą za grzech jest śmierć. " (Rzym. 6:23). Nie ulegajmy kłamstwom diabła, jego wersji o wyroku, świętości i sprawiedliwości Bożej. Szatan stara się oczernić te drogocenne cechy charakteru Bożego - to jest jego główny cel i zadanie. Szukanie kompromisów z Bogiem, kompromisów z Bożą sprawiedliwością i z Jego jasno określonymi prawami - prowadzi zawsze do grzechu. Dotykamy tutaj sedna zła, przed nami najgorszy wariant zła - oczernianie Bożych zamiarów: „Lecz Bóg wie, że gdy tylko zjecie z niego, otworzą się wam oczy i będziecie jak Bóg, znający dobro i zło. " (Ks.Rodz. 3:5). W tej propozycji diabeł ukazuje całą głębię swojej podstępnej natury. On przedstawia Boga jako egoistycznego, zazdrosnego, samolubnego i mówi: Bóg zamierza odgrodzić was od wiedzy, poznania, dzięki któremu wy możecie być podobni do Niego. Bóg wie, że jeśli zjecie owoc, to będziecie jak bogowie. A On tego nie chce, On jest zazdrosny, On nie chce, aby ktokolwiek pretendował do takich samych praw, które On posiada.

Niesamowite, że w każdym kłamstwie diabła, jest odrobina prawdy. Spójrzmy tylko na każde kuszenie oddzielnie: „Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie będziecie jedli z każdego drzewa tego ogrodu? " Tak, to prawda, ale prawda ta jest tak sprytnie sformułowana, że ​​ona zamieniła się w najbardziej zuchwałe kłamstwo. „Na pewno nie umrzecie " - mówi diabeł - i to jest również prawdą, jeśli rozpatrywać śmierć z fizycznego punktu widzenia, ​​zgrzeszywszy, pierwsi ludzie nie umarli fizycznie od razu, to się stało później, ale duchowa śmierć nastąpiła w chwili zgrzeszenia. „Będziecie jak Bóg, znający dobro i zło" - mówi diabeł i w tym stwierdzeniu jest element prawdy. Człowiek rzeczywiście dowiedział się, co to takiego dobro i zło i przy tym stał podobny Bogu, ale nie prawdziwemu Bogu, ale bogu tego świata - diabłu. On stał się sobie bogiem, wypełniając wolę księcia tego świata i po naturze stał się dzieckiem gniewu.

W tym zawiera się podstępność kuszenia. Diabeł ukrywa swoją prawdziwą naturę i stara się zaszczepić fałsz. Przypomnijmy jak syn marnotrawny uległ oszustwu kusiciela, opuścił dom ojca i udał się do dalekiego kraju, gdzie żył rozpustnie i roztrwonił całe swoje mienie. Gdy nic mu już nie pozostało i na obcej ziemi nastał głód, syn marnotrawny zaczął cierpieć niedostatek. I jaką nagrodę otrzymał od diabła? On posłał go na pole, aby pasł świnie i młody człowiek byłby szczęśliwy, gdyby mógł napełnić brzuch omłotem, którym karmiły się świnie, ale nikt mu go nie dawał. Taka jest zapłata za grzech. Syn marnotrawny uznał, że jego prawem jest wcześniejsze otrzymanie należnej mu części ojcowskiego majątku. Wymusiwszy więc swoje on pogrążył się w głębinach grzechu i rozpusty, upadł na samo dno ludzkiej godności.

Co by było jeśliby na tym kończyła się historia rodzaju ludzkiego? Jakimi nieszczęśliwymi  i żałosnymi bylibyśmy ludźmi! Któż może wybawić nas od tego śmiertelnego wyroku? Chwała Bogu za to, że On Sam znalazł dla nas wyjście. On posłał na śmierć Swojego Syna, Jezusa Chrystusa, aby złożyć na Niego grzech nas wszystkich. „Lecz on zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni. Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył, a Pan jego dotknął karą za winy nas wszystkich. " (Iz. 53:5-6). „Ale Bóg, który jest bogaty w miłosierdzie, dla wielkiej miłości swojej, którą nas umiłował, nas, którzy umarliśmy przez upadki, ożywił wraz z Chrystusem. " (Ef. 2:4-5). „Albowiem łaską zbawieni jesteśmy przez wiarę, i to nie z nas: Boży to dar. " (Ef. 2:8).                                                                     Wspomniawszy na ojcowską miłość syn marnotrawny wstał i poszedł do swojego ojca „A gdy jeszcze był daleko, ujrzał go jego ojciec, użalił się i pobiegłszy rzucił mu się na szyję i pocałował go. " (Łuk. 15:20).

Drogi przyjacielu, być może wyprawiłeś się w daleką wędrówkę do krainy grzechu i nieposłuszeństwa. Wspomnij na Ojcowską miłość, wstań teraz i przyjdź do Niego, Bóg Cię miłuje i wyjdzie Tobie naprzeciw. Chrystus stoi u drzwi Twojego serca i czeka, abyś Ty, jak syn marnotrawny, wstał, otworzył drzwi swojego serca i pozwolił prowadzić się w swoim życiu. Jeśli uległeś kłamstwom szatana, jeśli upadłeś, pamiętaj, co mówi Słowo Boże: Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości. " (1Jana 1:9). Niech Duch Boży pomoże Ci uczynić to teraz. Amen.

Przygotuj się na spotkanie twojego Boga.


 Słowo Boże mówi: „Przygotuj się na spotkanie twojego Boga. ” (Am. 4:12). Te słowa odnoszą się do każdego człowieka. Nieważne kim jesteś przyjacielu, czy wierzysz w Boga, czy nie, spotkanie z Nim jest nieuniknione. A najważniejszym powodem dla którego powinniśmy przygotować się na spotkanie z Bogiem, jest to, że będziemy musieli się stanąć przed Nim. Czy to nie jest wystarczający powód? Tak, spotkanie z Nim jest nieuniknione.

W Liście do Rzymian w pierwszych trzech wersetach 2 rozdziału czytamy: „Nie ma przeto usprawiedliwienia dla ciebie, kimkolwiek jesteś, człowiecze, który sądzisz; albowiem, sądząc drugiego, siebie samego potępiasz, ponieważ ty, sędzia, czynisz to samo. Bo wiemy, że sąd Boży słusznie spada na tych, którzy takie rzeczy czynią. Czy mniemasz, człowiecze, który osądzasz tych, co takie rzeczy czynią, a sam je czynisz, że ujdziesz sądu Bożego? ” (Rzym. 2:1-3).

Ktoś powie: w ogóle mnie nie interesuje, czy spotkam Boga, czy nie, bo przede wszystkim nie jestem pewien, czy On w ogóle istnieje, czy nie. A po drugie, nawet jeśli jest Bóg i jest dobro i zło, to nie boję się takiego spotkania, bo nikomu nie wyrządziłem krzywdy i wcale nie uważam się za grzesznika.                                                                                                               Z tej wypowiedzi wynikają dwa istotne pytania dotyczące: istnienia Boga oraz istnienia dobra i zła. Słowo Boże mówi, że w obu kwestiach człowiek nie ma żadnego usprawiedliwienia, gdyż wie, że Bóg istnieje oraz że istnieje dobro i zło.

Niektórzy powiedzą: czy nie jest to zbyt odważny wniosek? Co powiecie o ateistach, którzy twierdzą, że nie wierzą w Boga? Ja powiem tylko jedno, to samo co mówi Biblia w tych dwóch tematach. Spójrzmy na te słowa: „To, co o Bogu wiedzieć można, jest dla nich jawne, gdyż Bóg im to objawił. ” A jak im to objawił? Następny werset mówi: „To bowiem, co niewidzialne, to znaczy jego wieczna moc i bóstwo, są widzialne od stworzenia świata przez to, co stworzone, po to, aby oni byli bez wymówki. ” (Rzym. 1:19-20). Nie mają nic na swoją obronę. Tutaj nie jest kwestia tego, czy ktoś wierzy w Boga, czy nie, ale raczej, czy chce wierzyć. Dlatego bardziej słuszne było by stwierdzenie, że człowiek, który twierdzi, że nie wierzy w Boga, jest tym, który nie chce wierzyć w Boga.

Co powiemy o tych, którzy twierdzą, że nie można wiedzieć, co jest dobro, a co zło? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy właśnie w Liście do Rzymian w rozdziale 2. Tu jest napisane, że nie ma usprawiedliwienia dla człowieka, kimkolwiek jest, bo prawda Boża została przez Niego napisana, tj. przez Boga w sumieniach całej ludzkości.

Tutaj należy zwrócić uwagę na słowo - usprawiedliwienie. Rozdział 1 mówi, że człowiek nie ma wymówki, ponieważ Bóg i Jego istnienie są widoczne w stworzeniu. W rozdziale 2 jest ponownie powiedziane: „Nie ma przeto usprawiedliwienia człowiecze. ”                                    Słowa - bez wymówki i nie ma usprawiedliwienia -  są tym samym słowem (anapologētos) w języku greckim. W pierwszym przypadku jest bez wymówki, ponieważ Bóg jest widoczny wszędzie w Swoim stworzeniu, a w drugim przypadku, człowiek nie ma usprawiedliwienia, ponieważ ma wewnętrzny głos, który mówi mu, co jest dobro, a co zło.

Zadam Ci pytanie przyjacielu: czy kiedykolwiek kogoś krytykowałeś? Jeśli tak, to nie masz wymówki, ponieważ twoje osądzanie kogoś wynika z faktu, że masz sumienie, które odkryło grzech u kogoś innego. Aby więc w kimś rozpoznać grzech, znaczy trzeba widzieć go w sobie. Każdy, kto kiedykolwiek krytykował innego człowieka za cokolwiek, tym samym osądził siebie. Żaden człowiek nie potępia drugiego w tym czy innym czynie, nie naruszając tego samemu. Osoba, która wytyka innym wady i niedoskonałości, sama jest winna w tym, o co ją obwinia.

Ile razy słyszałem pytanie: czy Bóg osądzi tych, którzy nigdy nie mieli w ręku Biblii, którzy nie poznali Słowa Bożego? Czy odpowie przed Bogiem ten, kto nie znał Pisma Świętego? Apostoł Paweł udziela odpowiedzi na to pytanie w pierwszej części swojego Listu do Rzymian. Poczynając od rozdziału 1, aż do wersetu 17 rozdziału 2 tego Listu apostoł Paweł opisuje człowieka nie znającego Biblii. Jak Bóg postąpi z takim człowiekiem? Czy on powinien stanąć przed sądem Bożym i czy dojdzie do jego spotkania z Bogiem? On nie poznał Biblii, nie mógł poznać prawdy Bożej? I niezależnie od tego, jak sprawiedliwe mogą wydawać się te zarzuty w oczach ludzkich, Paweł pod natchnieniem Ducha Świętego mówi - „nic nie mają na swoją obronę, nie mają usprawiedliwienia. Dlaczego? Bo to, co o Bogu można wiedzieć, jest dla nich widoczne i jawne. Ponieważ jest to widzialne od stworzenia świata.

Ale ktoś powie: przecież oni nie znali Biblii. W jaki sposób Bóg mógł objawić im wiedzę o Sobie? Odpowiedź znajdujemy w wersecie 20: „To bowiem, co niewidzialne, to znaczy jego wieczna moc i bóstwo, są widzialne od stworzenia świata przez to, co zostało stworzone. ” Dlatego nie ma dla nich usprawiedliwienia. Spójrzmy jednak dalej, co Paweł mówi o tych ludziach, którzy nie znają Biblii. Tę prawdę którą oni mają o Bogu, oni tłumią nieprawdą.

Skąd wzięło się życie, skąd wzięła się materia. Einstein pod koniec swojego życia zdał sobie sprawę, że we wszechświecie istnieje jakiś określony porządek i to on musi wspomagać coś wyższego i większego niż matematyka. A sam Darwin, który wymyślił teorię ewolucji, wielokrotnie powtarzał: Nie mogę uwierzyć, że wszystko to wydarzyło się przez przypadek.

Apostoł Paweł mówi, że prawdę, jaką człowiek nie znający Biblii ma o Bogu, on ją tłumi. „To, co można wiedzieć o Bogu, jest dla niego jawne, gdyż Bóg mu to objawił. To bowiem, co niewidzialne, to znaczy jego wieczna moc i bóstwo, są widzialne od stworzenia świata przez to, co stworzone, po to, aby on był bez wymówki. ” Tę wiedzę on zagłusza nieprawdą.

Ale jak ten człowiek, który nie miał w ręku Biblii będzie sądzony przez Boga? Czy sprawiedliwy jest Bóg sądząc człowieka który nie poznał Pisma Świętego? Pytanie to jest bardzo ważne i wymaga jasnej i jednoznacznej odpowiedzi. Biblia odpowiada na to pytanie. Spójrzmy na te słowa: „Oni to, poznawszy wyrok Boga, że ci, którzy robią takie rzeczy, są godni śmierci, nie tylko sami je robią, ale też pochwalają tych, którzy tak postępują. ” (Rzym. 1:32). Nieco wyżej w tym 1 rozdziale Paweł opisał te haniebne uczynki. Innymi słowy, niezależnie od tego, jaką filozofią kieruje się człowiek w swoim sercu, on wie, że czyny nieprawe podlegają osądowi Bożemu. I dalej apostoł Paweł mówi: „Nie ma przeto usprawiedliwienia dla ciebie, kimkolwiek jesteś, człowiecze, który sądzisz; albowiem, sądząc drugiego, siebie samego potępiasz, ponieważ ty, sędzia, czynisz to samo.” (Rzym. 2:1).

Co nam mówią te słowa? Mówią, że każdy człowiek, nawet ten żyjący dzisiaj, kieruje się jakimś standardem moralnym. Choć poziom tej moralności może być na znacznie niższym poziomie niż ten wyszczególniony w Biblii, niemniej jednak on nieustannie podejmuje decyzje moralne. Załóżmy, że każde narodzone dziecko miałoby wszczepiony mały aparat z dyskiem, który zapisywał by przez całe życie to wszystko w chwilach, gdy zapadały by decyzje o charakterze moralnym. I na końcu, przed sądem Bożym odtworzone zostało by to wszystko i człowiek sam usłyszał każdą swoją decyzję moralną, którą podjął przez całe swoje życie. W tym momencie postąpiłeś źle, tutaj uczyniłeś coś złego itd. I tak tysiące decyzji o charakterze moralnym, które zostały podjęte przez niego, on słyszy i Bóg mu powie: czy na podstawie swoich własnych słów, wypełniłeś swoje standardy moralne? I człowiek nie wie co ma odpowiedzieć. Ani jeden człowiek na świecie nie wypełnił to prawo moralne, które sam ustanowił i którego wymagał od innych. Dlatego Bóg powie: będę cię sądził według twoich standardów moralnych, do których zobowiązywałeś innych, nawet jeśli one były na niższym poziomie, niż powinny być. I nikt nie będzie z stanie podnieść głosu w swojej obronie. Cały świat będzie stał przed Bogiem osądzony, bo człowiek nie będzie sądzony na podstawie tego, czego nie wiedział, ale na podstawie tego, co wiedział, ale czego nie wypełnił. Zatem każdy będzie musiał powiedzieć: zaiste, jestem sprawiedliwie osądzony.

Zwróćmy uwagę, jak apostoł Paweł podsumowuje człowieka, który nie miał w ręku Biblii, w wersetach 15 i 16, drugiego rozdziału swego Listu do Rzymian: „Oni to ukazują działanie prawa wpisanego w ich serca, za poświadczeniem ich sumienia i myśli wzajemnie się oskarżających lub też usprawiedliwiających; W dniu, w którym Bóg przez Jezusa Chrystusa będzie sądził skryte sprawy ludzkie według mojej ewangelii. ” To jest wielokrotnie podkreślane w Piśmie Świętym. Spójrzmy, co Chrystus o tym mówi: „Mówię wam, że z każdego nieużytecznego słowa, które ludzie wyrzekną, zdadzą sprawę w dzień sądu. Albowiem na podstawie słów twoich będziesz usprawiedliwiony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony. ” (Mat. 12:36-37).

Jedno jest jasne: gdy każdy stanie przed Sądem Bożym, usłyszy swoje własne słowa i na ich podstawie zostanie albo usprawiedliwiony, albo potępiony. Każde słowo, każde osądzenie, każdą krytykę, którą osądzamy innych, my znowu ją usłyszymy w dniu sądu. Zatem człowiek będzie 0sądzony takim sądem, jakim sądził innych. Bóg wtedy zapyta: czy jesteś sprawiedliwy, czy nie i każdy będzie musiał odpowiedzieć - jestem winny.

Apokalipsa Jana mówi o ostatnim Wielkim Sądzie w takich słowach: „I widziałem umarłych, wielkich i małych, stojących przed tronem; i księgi zostały otwarte; również inna księga, księga żywota została otwarta; i osądzeni zostali umarli na podstawie tego, co zgodnie z ich uczynkami było napisane w księgach. ” (Obj. 20:12). Bóg mówi: Osądzę was według uczynków waszych, a wasze uczynki nie ostoją się, bez względu na to, kim jesteście. Nie ma więc żadnej niesprawiedliwości ze strony Boga wobec ludzi, którzy nie mieli w ręku Ewangelii. Oni zostaną osądzeni według standardów, które wyznaczali innym.

Ale zauważmy, że każdy bez wyjątku musi stanąć przed sądem Bożym. W rozdziale 2 apostoł Paweł mówi, że nie tylko człowiek, który nie znał Biblii będzie osądzony według standardów moralnych, które on sam wyznaczał innym, ale także człowiek, który poznał Słowo Boże będzie osądzony przez Boga według najwyższego standardu - Pisma Świętego. W rozdziale 3 Listu do Rzymian Paweł stwierdza, że ​​człowiek, który poznał Biblię nie jest lepszy od kogoś, kto jej nie zna, gdyż wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej. ” (Rzym. 3:23).

Drodzy przyjaciele, Bóg wymaga od nas stuprocentowej doskonałości. Człowieka nie znającego Biblii Bóg zapyta: czy wypełniłeś w stu procentach standardy moralne, które wyznaczyłeś innym. A osobę znająca Biblię zapyta: czy wypełniłeś w stu procentach standard Pisma Świętego. A odpowiedź oczywiście będzie brzmieć - nie.

W Liście do Galatów czytamy: „Gdyby bowiem zostało dane prawo, które mogłoby ożywiać, sprawiedliwość rzeczywiście byłaby z prawa. ” (Gal. 3:21). Innymi słowy, gdyby Bóg mógł dać takie prawo, że Jezus nie musiałby iść na krzyż, to by to uczynił. Bóg nie posłał Jezusa na krzyż tak sobie, jako jednej z możliwości zbawienia. Tak jak nie ma prawa, którego człowiek nie naruszyłby w swoim grzesznym stanie, Bóg musiał znaleźć rozwiązanie tego ludzkiego problemu w inny sposób. I chwała Bogu za to, że rozwiązał ten problem. I rozwiązał tę kwestię dla każdego z nas. W rozdziale 3 tego Listu do Rzymian czytamy: „usprawiedliwieni darmo, z łaski jego, przez odkupienie w Chrystusie Jezusie, którego Bóg ustanowił jako ofiarę przebłagalną przez krew jego, skuteczną przez wiarę, dla okazania sprawiedliwości swojej przez to, że w cierpliwości Bożej pobłażliwie odniósł się do przedtem popełnionych grzechów, dla okazania sprawiedliwości swojej w teraźniejszym czasie, aby On sam był sprawiedliwym i usprawiedliwiającym tego, który wierzy w Jezusa. ” (Rzym. 3:24-26).

Co tu jest powiedziane. Bóg znalazł sposób, jakiego nikt nie mógł sobie wyobrazić. Przyjacielu, jest dla Ciebie cudowna nadzieja. Możesz być w stu procentach usprawiedliwiony przed Bogiem przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Jezus Chrystus, Syn Boży, w pełni zaspokoił wymóg świętości i sprawiedliwości Bożej. Chwała i dziękczynienie Mu za tak cudowne zbawienie. Boże rozwiązanie problemu grzechu opiera się na zastępczej śmierci Jezusa Chrystusa. Tylko Jego krew jest w stanie usunąć wszelki grzech i postawić grzesznika przed Bogiem, który żąda całkowitej doskonałości. W Nim, Jezusie Chrystusie, Ty przyjacielu, stoisz usprawiedliwiony, przebaczony, czysty i doskonały.

Przyjacielu, możesz dziś przyjść do Jezusa takim, jakim jesteś, a On Cię przyjmie i stawi przed Bogiem czystym, omytym Jego krwią. „Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny, kto zaś nie słucha Syna, nie ujrzy żywota, lecz gniew Boży ciąży na nim. ” (Jana 3:36). Bóg dokonał rzeczy niewiarygodnej i niezwykłej z miłości do grzesznika, znalazłszy sposób na rozwiązanie straszliwego problemu grzechu. Ty musisz Go tylko przyjąć jako swojego Zbawiciela. Niech Pan dopomoże Ci uczynić to teraz. Amen.

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.