Rozproszenie Kościoła.
Wszelkie przeciwdziałania wroga, prześladowania i cierpienia poczynając od czasów apostolskich do dnia dzisiejszego muszą zakończyć się całkowitym ich niepowodzeniem. Słowo Boże i historia potwierdzają jeszcze coś więcej. Nie tylko to, że bramy piekielne nie przemogą Kościoła Chrystusowego, ale że wróg swoim oporem przyczynił się do jeszcze większego rozwoju oraz powodzenia Królestwa Bożego. Tej prawdy nam nie wolno zapominać. My to widzimy w prześladowaniach Kościoła w rzymskich katakumbach. Kościół nie tylko pokonał okrucieństwo i zaciekłość wroga, ale podczas tych niesamowitych, diabelskich ataków, stał się silny, został oczyszczony i rozszerzył swoje wpływy, podbijając nowe terytoria dla swojego Zbawiciela. Z tych czasów zaczęło się mówić: krew męczenników jest nasieniem chrześcijan.
Ta prawda jest żywo zilustrowana w Dziejach Apostolskich. Bezpośrednio po ukamienowaniu Szczepana w rozdziale 8, w wersecie 1, czytamy: „W owym czasie rozpoczęło się wielkie prześladowanie zboru w Jerozolimie i wszyscy, z wyjątkiem apostołów, rozproszyli się po okręgach wiejskich Judei i Samarii. ” A w wersecie 4 powiedziane jest: „Wszakże ci, którzy się rozproszyli, szli z miejsca na miejsce i zwiastowali dobrą nowinę. ” (Dzieje 8:4). To był bezpośredni skutek męczeńskiej śmierci Szczepana. Tą okrutną śmiercią wróg dał sygnał do likwidacji Kościoła.
Co tak rozwścieczyło diabła, że zmusił swoich agentów do zabicia Szczepana? Jeśli uważnie prześledzimy rozdział 7 Dziejów, w którym opisane jest świadectwo Szczepana przed Sanhedrynem, zrozumiemy, dlaczego szatan tak się rozgniewał. Od początku do końca Szczepan przywodzi z historii jeden fakt po drugim, że pomimo całego sprzeciwu szatana, zwycięstwo jest po stronie Boga. Ale to nie wszystko. Wróg sam nieświadomie staje się narzędziem pomyślnego wypełnienia planu Bożego. Widzimy to w jego największej zbrodni - ukrzyżowaniu Jezusa Chrystusa. Okazuje się zatem, że diabeł swoim aktem sprzeciwu staje się wykonawcą woli Bożej, tym, który przyczynia się do większego sukcesu ewangelizacji.
Zasadniczo był to temat mowy Szczepana i to tak bardzo rozgniewało wroga, że był zdeterminowany, aby za wszelką cenę obalić tę prawdę, uśmiercając Szczepana. W tym celu on, ojciec kłamstwa, podburza członków Sanhedrynu do takiej nienawiści, że z jego woli zabijają oni świadka Chrystusa.
Spójrzmy teraz, jak to prowadzi do jeszcze większego rozprzestrzeniania Ewangelii. Pokażę im, że to będzie koniec chrześcijaństwa - tak myślał wróg. I rzeczywiście wydawało się, że wróg zadał śmiertelny cios Kościołowi, zabijając Szczepana, ponieważ jest powiedziane: „W owym czasie rozpoczęło się wielkie prześladowanie zboru w Jerozolimie i wszyscy, z wyjątkiem apostołów, rozproszyli się po okręgach wiejskich Judei i Samarii. ” (Dzieje 8:1). Wyobraźmy sobie, jakie to były prześladowania i co się tutaj działo. Kościół, składający się z kilku tysięcy członków został rozbity na strzępy, pozostała tylko garstka jego członków. On został zredukowany do absolutnego minimum. Wróg jakby wygrał. Kościół jerozolimski - ścisłe centrum, został zlikwidowany. Ponadto w wersecie 3 tego rozdziału czytamy: „A Saul tępił zbór; wchodził do domów, wywlekał mężczyzn i niewiasty i wtrącał do więzienia. ” (Dzieje 8:3). Jak ryczący lew on wpadał do domów, zadając cierpienie wierzącym.
Ale chwała Bogu historia Kościoła na tym się nie kończy. Kontynuację posługi widzimy w wersecie 4: „Wszakże ci, którzy się rozproszyli, szli z miejsca na miejsce i zwiastowali dobrą nowinę. ” (Dzieje 8:4). I widzimy to czytając dalej, aż do ostatniego wersetu Dziejów Apostolskich. Nie bez znaczenia jest fakt, że w tym ostatnim wersecie odkryjemy tę prawdę, która mówi, że bez względu na to, jak by nie szalał wróg, bez względu na to, jak by nie starał się zniszczyć Kościół Chrystusowy, Pan zawsze będzie miał Swoich wiernych świadków i historia Kościoła będzie kontynuowana słowami tego ostatniego wersetu Księgi Dziejów, mówiącego: szli „głosząc Królestwo Boże i nauczając o Panu Jezusie Chrystusie śmiało, bez przeszkód. ” (Dzieje 28:31).
Tak, i tym razem, zabijając wiernego świadka, wróg nie wziął pod uwagę mocy dwóch słów w mowie męczennika Szczepana, ale prędzej czy później każdy, kto będzie chciał sprzeciwić się wobec planu Bożego, będzie musiał wziąć pod uwagę pełną moc tych dwóch słów - ale Bóg. Wróg myślał, że położył wszystkiemu kres, a jednak zaczyna się nowe zdanie mówiące - ale Bóg. Otóż, Bóg nie uznał to za kres wszystkiego, jak myślał przeciwnik dokonując zabójstwa Szczepana i brutalnych prześladowań, które po nim nastąpiły. Ostatnie słowo nie zostało jeszcze powiedziane, Bóg ma w ręku pióro i pisze historię.
Co więc On napisał po takim ataku wroga? Spójrzmy na te słowa: „Wszakże ci, którzy się rozproszyli, szli z miejsca na miejsce i zwiastowali dobrą nowinę. ” (Dzieje 8:4). Powiedzcie mi, kto by pomyślał, że wtedy gdy wrogowie Chrystusa naradzali się w sprawie zabójstwa sługi Pana, Bóg wyznaczył już innego na jego miejsce. A następcą był nie kto inny, jak pierwszy człowiek obozu wroga. A cała ironia polega na tym, że ten następca Szczepana okaże się najskuteczniejszym sługą Chrystusa. Świadek Chrystusa umiera, ale prawda żyje. Szczepan przez swoją śmierć okazał się tym ziarnem zasianym w ziemi, które wydało stokrotny plon. Żniwo było niesamowite, najokrutniejszy prześladowca - Szaweł z Tarsu był jednym z płodów tego ziarna pszenicy. Co prawda musimy przeczytać do końca Dzieje Apostolskie, zanim ujrzymy z zasianego ziarna wypuszczony kiełek, potem źdźbło, kłos, który napełni się ziarnem i w końcu dojrzeje. Saula z Tarsu spotkamy później. Ale to tylko jeden kłos z ziarna zasianego przez śmierć Szczepana. O pierwszych płodach czytamy w rozdziale 8. Rozproszenie wielu młodych sług Bożych nastąpiło po całej Judei i Samarii.
I tutaj mimowolnie przypominają się ostatnie cenne słowa Zbawiciela: „i będziecie mi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi. ” (Dzieje 1:8). Było dobrze i przyjemnie dla wierzących w Jerozolimie, gdzie utworzyli własny zbór. Posługa szła pełną parą i zakończyła się wielkim sukcesem. Pan codziennie pomnażał liczbę tych, którzy mieli być zbawieni. Oczywiście konieczne jest kontynuowanie tam posługi, jeśli Pan daje takie sukcesy. Czy same w sobie te rezultaty nie dowodzą, że należy skoncentrować wszystkie siły właśnie tutaj, w miejscu, gdzie Bóg tak wyraźnie błogosławi. Tak mogło się wydawać według ludzkiego rozumowania, ale Bóg miał inne plany. Plan Chrystusowy obejmował ewangelizację nie tylko Jerozolimy, ale całego okręgu, a następnie Samarię i w końcu, aż po krańce ziemi.
I tutaj widzimy, jak diabeł nieświadomie prowadzi do wypełnienia Bożego planu rozszerzenia Królestwa Bożego. Centrum zostaje rozdzielone, a wszyscy jego rozproszeni członkowie stają się ewangelizatorami w całej Judei i Samarii. Tak, jak im nakazał Chrystus. Tak więc prześladowany Kościół staje się pierwszym stowarzyszeniem misyjnym. Każdy z jej członków staje się misjonarzem, zdobywcą dusz dla Chrystusa.
Z historii Kościoła możemy odkryć, że ilekroć centrum umacniało się pod pretekstem rozszerzania się, to kościół osłabiał się i zazwyczaj taka koncentracja sił oznaczała zawsze jego upadek. Ale gdy kościół był śmiały, wysyłał misjonarzy we wszystkie zakątki świata, wtedy rósł nie tylko liczebnie, ale i umacniał się duchowo. Chrystus powiedział: „Idąc na cały świat, głoście ewangelię wszystkiemu stworzeniu… oto Ja jestem z wami. ” (Mar. 16:15,Mat. 28:20). Jego obecność jest gwarantowana wśród tych, którzy pełnią Jego wolę i niosą dobrą nowinę ginącym ludziom.
Kościół apostolski stanął w obliczu tej samej pokusy, która osłabia współczesne chrześcijaństwo, a mianowicie - siedzieć spokojnie i zadowalać się lokalnym sukcesem. Pan był zmuszony użyć wroga do rozproszenia Swoich dzieci, aby dobre ziarno zostało zasiane w miejscach innych niż Jerozolima. Tak więc to brutalne prześladowanie uczyniło misjonarzy z każdego członka młodego kościoła. Do nas skierowane są ostrzegawcze słowa Salomona, który mówi: „Kto zważa na wiatr, nigdy nie będzie siał; a kto patrzy na chmury, nie będzie żął. ” (Koh. 11:4). W ten sposób dobre ziarno, które zgromadziło się w spichlerzu jerozolimskim, zostało rozsiane po całej Judei poprzez burze i prześladowania.
W wyniku tego strasznego ataku diabła na Kościół dobra nowina dotarła także do Samarii. Filip był pierwszym ewangelistą wśród Samarytan. W rozdziale 8, wersecie 5 Dziejów czytamy: „Filip dotarł do miasta Samarii i głosił im Chrystusa. ” Załóżmy, że to prześladowanie nie miało by miejsca lub gdyby było mniej dotkliwe, to dobra nowina nie dotarłaby na ten obszar przeznaczony do ewangelizacji. Chrystus jednak powiedział: „Będziecie mi świadkami i w Samarii. ” I jakie wspaniałe rezultaty przyniosła posługa Filipa, pierwszego głosiciela Ewangelii wśród nie-Żydów. To był początek ogromnego nawrócenia pogan, a zaczął się od ukamienowania Szczepana i prześladowań Saula. Otworzył się nowy rozdział w historii młodego Kościoła. Dobrą nowinę usłyszeli Samarytanie.
Ale Pan powiedział, że „będziecie mi świadkami” nie tylko w Jerozolimie, nie tylko w całej Judei, nie tylko w Samarii, ale aż po krańce ziemi. Krąg wpływu chrześcijaństwa musiał się rozszerzać. Ewangelię powinni usłyszeć nie tylko Samarytanie, ale także Grecy i inni poganie. O tym czytamy w rozdziale 11, wersecie 19 Dziejów: „Tymczasem ci, którzy zostali rozproszeni na skutek prześladowania, jakie wybuchło z powodu Szczepana, dotarli aż do Fenicji, na Cypr i do Antiochii. ” Ale tutaj jest powiedziane, że ci rozproszeni słudzy Boży z Jerozolimy nie głosili Słowa nikomu oprócz Żydów, tj. Żydowscy chrześcijanie ograniczali się do świadczenia Ewangelii Żydom. Byli jednak wśród nich tacy, którzy, jak Filip, odważyli się przekroczyć granicę uprzedzeń, dlatego w wersecie 20 i 21 czytamy: „Niektórzy zaś z nich byli Cypryjczykami i Cyrenejczykami; ci, gdy przyszli do Antiochii, zwracali się również do Greków, głosząc dobrą nowinę o Panu Jezusie. I ręka Pańska była z nimi, wielka też była liczba tych, którzy uwierzyli i nawrócili się do Pana. ”
Kim byli ci, którzy głosili Pana Jezusa? Najprawdopodobniej byli to ludzie rozproszeni zgodnie z wolą Bożą i każdy z nich stał się misjonarzem – świadkiem Chrystusa. Słowa Jakuba z jego Listu, w którym zwraca się do rozproszonych, odnoszą się także do nas. Kto rozproszył tych pierwszych chrześcijan? Bóg, moi drodzy. Przez prześladowania i uciski, tym nie mniej Bóg. On jest wielkim siewcą, On zna każde swoje ziarno i sadzi je w takiej glebie, która przyniesie Mu jak najwięcej płodów. I tak tym rozproszonym zgodnie z wolą Bożą, Jakub nakazuje „poczytujcie to sobie za najwyższą radość, bracia moi, gdy rozmaite próby przechodzicie. ” (Jak. 1:2). Chwała naszemu Panu, że Jego święta ręka pisze nie tylko historię Kościoła, ale także historię każdego jego członka z osobna.
Ale tą pewność i radość, jaką daje ta wiedza, może mieć tylko dziecko Boże. Tylko ten, kto miłuje Boga, powołany zgodnie z Jego wolą, może z całą pewnością powiedzieć, że wszystko służy jego dobru. Czy jesteś dzieckiem Bożym przyjacielu? Czy doświadczyłeś narodzenia na nowo, narodzenia z Boga. Jeśli nie, możesz teraz uczynić to, wyznając swój grzech Bogu i przyjmując Jego Syna Jezusa Chrystusa jako swojego osobistego Zbawiciela. Uczyń to bez zwłoki, a wtedy będziesz mógł radować się ze wszystkimi świętymi, że całym Twoim życiem i wszystkimi jego szczegółami kieruje Bóg, który Cię miłuje. Prawdziwą radością jest wiedzieć, że Twoje życie nie jest bez celu, nie jest pozbawione sensu i znaczenia, ale że jest częścią wypełnienia wielkiego i cudownego planu i zamiarów Boga. Chwała i dziękczynienie naszemu Panu za głębię bogactwa i mądrości i poznania Boga. Za niezbadane wyroki Jego i nie wyśledzone drogi Jego. Amen.