RSS

Boże Narodzenie.


 Ileż ludzi różnych narodowości i ras świętuje w tych dniach Boże Narodzenie. Ale ilu z nich wie, co świętuje? A jak wiele z tych milionów ludzi wie, że narodzenie Chrystusa jest wielkim Bożym błogosławieństwem dla całej naszej grzesznej ludzkości. Boże Narodzenie mówi nam, że „Bóg tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. " (Jana 3:16).

Dzisiaj jako podstawę bożonarodzeniowego rozważania chciałbym wziąć słowa, które większość z nas zna, a które zostały wypowiedziane przez Jezusa Chrystusa do Nikodema. Zauważmy, że Chrystus nie zakończył rozmowy z Nikodemem na tych cudownych słowach, ale powiedział więcej i dlatego chciałbym przytoczyć oba te wersety razem. Spójrzmy na nie: „Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Bo nie posłał Bóg Syna na świat, aby sądził świat, lecz aby świat był przez niego zbawiony. " (Jana 3:16-17).

Tak, te słowa mówią nam, dlaczego świętujemy Boże Narodzenie. Bożenarodzeniowa nowina zawiera się w tym, że Bóg posłał Swojego Syna, aby zbawił świat. Bóg posłał Go na  naszą grzeszną Ziemię, aby nas odkupił, aby każdemu, kto w Niego uwierzy, dał życie wieczne. Takie jest znaczenie Bożego Narodzenia. Boże Narodzenie to wspaniała i radosna nowina, że Bóg nie pozostawił nas naszemu losowi, ale przyszedł, aby nas wybawić od wiecznego gniewu i wiecznej zagłady. „Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. "

Dzisiaj z Bożą pomocą pragnę raz jeszcze przekazać tę dobrą nowinę w sposób tak prosty, aby każdy mógł ją zrozumieć. Niech sam Pan mi w tym dopomoże. Chciałbym więc zastanowić się nad czterema pytaniami w związku z wersetami z Jana 3:16-17.                   Pierwsze pytanie brzmi: kogo Bóg posłał na świat? Nasz tekst wyraźnie mówi, że Bóg posłał Swego jednorodzonego Syna. Drugie pytanie: kiedy Bóg posłał swojego jednorodzonego Syna na ten świat? Dalej: gdzie Go posłał i na końcu pytanie czwarte: dlaczego Go posłał?

Kogo Bóg posłał na świat, aby go zbawić? Czy zastanawialiście się kiedykolwiek nad tym, że Bóg nie mógł posłać nikogo innego na tę grzeszną Ziemię, aby ją zbawić, poza Swoim jednorodzonym Synem? Nikt inny nie był w stanie złożyć przebłagalnej ofiary za grzechy świata poza Jezusem Chrystusem. Dlatego Bóg dał swego jednorodzonego Syna. Dając swojego Syna, Bóg dał nam Swój największy dar. Albowiem tak Bóg umiłował świat, że oddał to, co najlepsze i najcenniejsze.

W języku greckim słowo „jednorodzony” - monogenēs - oznacza jedyny w swoim rodzaju. Innymi słowy, nie było nikogo, kogo można byłoby z Nim porównać. Jest jedyny w swoim rodzaju. Jezus Chrystus jest jedyny w tym, że jest Bogiem. Będąc odblaskiem Jego chwały i odbiciem Jego istoty, Jezus jest wcieleniem Boga. Nie jest istotą stworzoną, ale Bogiem wiecznym.

Dlatego gdy Bóg dał Jezusa, to faktycznie dał samego Siebie. Oddanie siebie jest największym darem, jaki ktoś może uczynić. Spójrzmy, co sam Bóg proroczo o tym mówi przez Izajasza setki lat przed narodzeniem Chrystusa: „Dlatego sam Pan da wam znak: Oto panna pocznie i porodzi syna, i nazwie go imieniem Emmanuel, co się tłumaczy: Bóg z nami. ” (Iz. 7:14,Mat. 1:23).                                                                                                               Zauważmy, że gdy Mateusz cytuje te prorocze słowa w swojej Ewangelii, dodaje słowa - co się tłumaczy: Bóg z nami. Dla Żyda znaczenie imienia Emanuel było jasne, ale Mateusz dodaje to wyjaśnienie po to, aby reszta świata zrozumiała jego znaczenie, że Bóg zstąpił z nieba, stał się Człowiekiem, aby być dostępnym dla wszystkich ludzi, wszystkich narodowości, wszystkich ras i wszystkich narodów. „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że dał swego jednorodzonego Syna, aby każdy, kto w niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. "

Oto Bóg przyszedł, aby zbawić nie tylko Swój wybrany lud, ale cały świat. Tak mój przyjacielu, kimkolwiek jesteś i Ty jesteś objęty tym Bożym planem zbawienia. Jak cudownie anioł wyraził tę dobrą nowinę w noc Bożego narodzenia. "I rzekł do nich anioł; oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem wszystkiego ludu, Dziś bowiem w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Chrystus Pan. " (Łuk. 2:10-11). W innym miejscu prorok Izajasz, mówiąc o przyjściu Zbawiciela, o Jego narodzinach, przypomina nam, kim On jest. W tej proroczej wypowiedzi on wskazuje jak na Jego ludzką, tak i Boską naturę. Jest to powiedziane w Księdze Izajasza w rozdziale 9, wersecie 5: „Albowiem dziecię narodziło się nam (tu widzimy Jego wcielenie), syn jest nam dany i spocznie władza na jego ramieniu, i nazwą go: Cudowny Doradca, Bóg Mocny, Ojciec Odwieczny, Książę Pokoju. "

Tak, On stał się nie tylko dzieckiem, Synem Człowieczym, ale jednocześnie był także Bogiem Mocnym, Ojcem wieczności, Księciem Pokoju. Zaprawdę, Jego imię - Cudowny Doradca. Oto Kogo Bóg posłał na świat, aby przez Niego zbawić świat.                                         Ale zauważmy, kiedy Bóg posłał Swojego Syna na tę Ziemię. Nie myślcie, że pojawienie się Chrystusa na tej Ziemi było przypadkowe. Apostoł Paweł w swoim Liście do Galatów mówi: „Lecz gdy nadeszło wypełnienie czasu, posłał Bóg Syna swego…” (Gal. 4:4). Ten czas został wyznaczony przez Boga. Gdy wszystkie proroctwa wypełniły się, przyszedł czas, aby objawił się Syn Boży. Nigdy nie zapominajmy, że Bóg pisze historię i dlatego w historii nie ma przypadkowości. Bóg jest Panem nieba i ziemi i dlatego wszystko jest pod Jego kontrolą.

Spójrzmy jak Łukasz mówi o czasie narodzin Zbawiciela: „A w tych dniach wyszedł dekret cesarza Augusta, aby spisano cały świat. Ten spis odbył się, gdy Kwiryniusz był namiestnikiem Syrii. " (Łuk. 2:1-2). Zauważmy - w czasach Cezara Augusta. Było to w czasie, gdy republika rzymska przestała istnieć, a władza przeszła pod autokratyczną dyktaturę Cezara Augusta. Wystarczy poczytać historię tamtych czasów, aby upewnić się, że był to jeden z najciemniejszych okresów w historii ludzkości, jak duchowo, tak moralnie i politycznie. Stan duchowy ludu Bożego był opłakany, a stan pogańskiego świata w chwili przyjścia Chrystusa był nie do opisania, panował całkowity upadek i rozkład moralny. Tak więc noc w którą narodził się Chrystusa była pod wieloma względami ciemna. Biblia wspomina o wielu nocach pełnych tragedii i beznadziejności, ale noc, w której narodził się Chrystus, była szczególna. I właśnie wtedy, gdy świat ogarnęła ta straszliwa ciemność grzechu i występków, Bóg okazał Swoją wszechogarniającą łaskę i miłosierdzie, posyłając Swojego Syna na ten świat. Zaprawdę, gdzie grzech się rozmnożył, tam łaska Boża tym bardziej obfitowała.

I to prowadzi nas do trzeciego pytania: gdzie Bóg posłał Swojego Syna? Tak, posłał Go na ten świat. Chcę jednak doprecyzować to pytanie i zapytać: do kogo na tym świecie Bóg posłał Swojego Syna? Otóż, gdy stawiamy to pytanie w ten sposób, to nie dotyczy ono już całego świata, ale każdego z nas z osobna, indywidualnie. On nie przyszedł, aby zbawić świat zbiorowo. Nigdzie w Biblii nie jest napisane, że cały świat zostanie zbawiony. Tak, Chrystus przyszedł, aby umożliwić zbawienie dla całego świata, ale zbawiony będzie tylko ten, kto przyjmie Jego zbawienie. Spójrzmy jak Chrystus modli się do Swojego Ojca. „Ja proszę za nimi. Nie proszę za światem, ale za tymi, których mi dałeś, bo są twoi. " (Jana 17:9). Kim są oni? To są ci, którzy przyjęli Jego zbawienie. On przyszedł do nich, jak sam o tym mówi: „Przyszedł bowiem Syn Człowieczy, aby szukać i zbawić to, co zginęło. " (Łuk 19:10). On przyszedł do zgubionych, przyszedł zbawić grzeszników.

Główną cechą tych, którzy znaleźli zbawienie w Chrystusie jest to, że wszyscy są grzesznikami. Spójrzmy, jak wyraźnie apostoł Paweł mówi o tym: „Wiarygodne to słowa i godne całkowitego przyjęcia, że Chrystus Jezus przyszedł na świat, aby zbawić grzeszników, z których ja jestem pierwszy. " (1Tym. 1:15). Kogo Bóg zbawia? Kogo Chrystus przyszedł na świat odkupić? Odpowiedź jest prosta i jasna. Przyszedł zbawić grzeszników.

Ale ktoś powie, dobrze, to rozumiem. Ale niektórzy na przykład nie uważają siebie za grzeszników. Prowadzę przyzwoite życie, mówią, nikogo nie zabiłem, nikogo nie obrażam. Jakim to ja jestem grzesznikiem? Jeśli tak myślisz, przyjacielu, to nie widzisz siebie tak, jak widzi cię Bóg. Słowo Boże mówi, że „Wszyscy zgrzeszyli i są pozbawieni chwały Bożej; Nie ma sprawiedliwego, ani jednego. " (Rzym. 3:23,10). Wszyscy zasłużyliśmy na karą wieczną, ale Bóg ze względu na Swoją wielką miłość, którą nas umiłował, dał Syna Swojego, abyśmy wiarą w Niego nie zginęli, ale mieli życie wieczne.

Tak, moi drodzy, Bóg może zbawić tylko grzeszników. Dlatego jeśli Ty, mój przyjacielu, jeszcze nie przyszedłeś do Niego jak grzesznik, to „gniew Boży ciąży nad tobą”. Musisz przyjść do Boga tak jak ten celnik z modlitwą na ustach „Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu. „ (Łuk. 18:13). Wymaga tego Boża świętość, Jego sprawiedliwość, Jego nienawiść do grzechu.

I to drodzy przyjaciele prowadzi nas do ostatniego pytania: dlaczego Bóg posłał Swojego Syna na ten świat? Tak, wiemy, co skłoniło Boga do oddania Swojego Syna. Jego miłość do nas. Co więcej, widzimy wielkość Jego miłości w tym, że On dał to, co miał najcenniejsze. Ale to nadal nie mówi nam, dlaczego Bóg musiał oddać właśnie Swojego Syna? Powodem jest to, że tylko On mógł dokonać całkowitego odkupienia za nas. Otóż Chrystus nie przyszedł na ten świat tylko po to, aby żyć świętym życiem lub uczyć nas, jak powinniśmy podobać się Bogu lub dać nam dobry przykład. Nie, On narodził się w Betlejem, aby umrzeć za nas. Dzieciątko z Betlejem było Barankiem Bożym, który został zabity od założenia świata. Bóg jeszcze przed stworzeniem świata, gdy jeszcze nie było człowieka, już przewidział śmierć Swojego Syna za nas. Gdyby On tylko przyszedł, aby żyć tutaj, na tej Ziemi, to nie byłoby dobrej nowiny. My pozostalibyśmy zgubionymi grzesznikami. Ale On przyszedł aby umrzeć, umrzeć zamiast Ciebie i mnie, przyjacielu. Aby ubłagać Boga za grzechy nasze, On musiał przelać Swoją cenną krew. Wziął na Siebie karę, na którą zasłużyliśmy my. To i jest Ewangelia, dobra nowina, że ​​Chrystus umarł za grzechy nasze, sprawiedliwy za niesprawiedliwych. „On tego, który nie znał grzechu, za nas grzechem uczynił, abyśmy w nim stali się sprawiedliwością Bożą. ” (2Kor. 5:21).                                       Dlatego tylko grzesznik może otrzymać przebaczenie. Tylko ten, kto przychodzi do Boga wyznając Mu swoje grzechy. Takich właśnie przyszedł zbawić Jezus. Dlatego Jezus Chrystus jest największym darem, jaki Bóg mógł dać człowiekowi. Bogu niech będą dzięki za Jego niewysłowiony dar.

Jeśli jeszcze nie przyjąłeś Chrystusa przyjacielu, to możesz dzisiaj otrzymać ten wspaniały dar. Przyjdź do Niego takim, jakim jesteś. Bóg przyjmie Cię tylko wtedy, gdy przyjdziesz do Niego bez swojej sprawiedliwości, bez darów, bez myśli, że zasługujesz na zbawienie. Dopiero gdy przyjdziesz jak grzesznik, który na nic nie zasługuje, pokładając nadzieję jedynie w miłosierdziu i miłości Boga, wtedy przekonasz się, że zbawienie należy również do Ciebie. Niech Pan Ci w tym dopomoże. Amen.

Paul Washer- Co robisz ze swoim życiem?


0 komentarze

Posted in

Nikodem.


 Biblia składa się z 66 Ksiąg, 39 w Starym Testamencie i 27 w Nowym. Księgi biblijne początkowo nie były podzielone na rozdziały i wersety, ale każda Księga została napisana jako jednolity, ciągły tekst. Podzielenie ksiąg biblijnych na rozdziały przypisuje się angielskiemu duchownemu Stephenowi Langtonowi, późniejszemu arcybiskupowi Canterbury. Dokonał on tego w połowie XIII wieku, gdy wykładał na Uniwersytecie Paryskim. Jakieś 300 lat później, w połowie XVI stulecia, znany francuski uczony i drukarz Robert Estienne jeszcze bardziej ułatwił zadanie czytelnikom Biblii. Dokonał on podziału na wersety w Chrześcijańskich Pismach Greckich, znanych jako Nowy Testament, i zharmonizował go z systemami opracowanymi dla Pism Hebrajskich. W roku 1553 opublikował pierwszą kompletną Biblię w języku francuskim, zawierającą w zasadzie te same rozdziały i wersety, które są w większości dzisiejszych Biblii. To, że ten ogromny trud przyniósł wielki pożytek i wygodę w czytaniu i studiowaniu Biblii, to oczywiście zgodzimy się z tym. Pomyślmy, jak trudno i jak wiele czasu zajęłoby nam szukanie jakiegoś miejsca w Biblii bez tych podziałów. Ale pomimo tych korzyści płynących z tego podziału Biblii nie można powiedzieć, że w każdym przypadku okazał się on sukcesem. Są jednak i takie przypadki w których np. nie należy rozpoczynać nowego rozdziału, ponieważ taki podział przerywa myśl. Dlatego czytając jakąkolwiek Księgę Biblii powinniśmy zwracać mniejszą uwagę na rozdziały i wersety i czytać ją jako jedną całość.

Weźmy na przykład rozdział 3 Ewangelii Jana. To chyba jeden z bardziej znanych rozdziałów Biblii. Ci, którzy choć trochę znają Biblię zapewne znają treść tego rozdziału. Mówi on o pewnym faryzeuszu imieniem Nikodem, który przyszedł do Jezusa w nocy. Dalej Jan opisuje rozmowę, jaką Chrystus prowadził z Nikodemem. Podczas tej rozmowy Chrystus wypowiedział te cudowne słowa, które możemy nazwać sentencją Ewangelii Jana. „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że dał swego jednorodzonego Syna, aby każdy, kto w niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. ” (Jana 3:16).

Zwróćmy teraz uwagę, jak ten rozdział 3 Ewangelii Jana zaczyna się: „A był pewien człowiek z faryzeuszy, imieniem Nikodem, dostojnik żydowski. ” (Jana 3:1). Jeśli weźmiemy tekst grecki, to przekonamy się, że ten 1 werset, gdyby został dosłownie przetłumaczony, brzmiałby tak: „Był wśród faryzeuszów pewien człowiek, imieniem Nikodem, dostojnik żydowski. ” To prawda, że ​​myśl się nie zmienia, ale zauważmy, że w tłumaczeniu ten pierwszy werset zaczyna się od litery „a”. „A był pewien człowiek z faryzeuszy...” Spójnik „a” służy do wyrażania przeciwieństw i kontrastów. Dlatego jeśli w Biblii jakiś rozdział zaczyna się od tego spójnika "a", wówczas należy zwrócić uwagę na to, co zostało powiedziane wcześniej. Tak więc rozdział 3 jest przedłużeniem tego, co zostało powiedziane w ostatniej części rozdziału 2. Nie powinno się tu rozpoczynać nowego rozdziału, ponieważ temat rozdziału 2 jest kontynuowany.

A co zostało powiedziane w ostatnich wersetach rozdziału 2: „Ale sam Jezus nie miał do nich zaufania, bo przejrzał wszystkich. ” O kim tu się mówi? O tych, którzy widząc cuda dokonane przez Chrystusa uwierzyli w Jego imię. Mówi się o nich, że Chrystus im nie zawierzył. Nie miał zaufania do tych ludzi. Dlaczego? Ponieważ wiara ich oparta na widzialnych cudach nie jest wiarą zbawczą. Taka wiara nikomu nie daje nowego życia. Najwyraźniej oni wierzyli, że On jest obiecanym Mesjaszem, bo nikt nie mógł czynić takich znaków i cudów jak On.

Ale zauważmy, że ich wiara była bez świadomości swoich grzechów, bez upamiętania. Oni nie przyjęli Jezusa jako swojego Zbawiciela, oni w ogóle nie szukali Zbawiciela, chcieli tylko Mesjasza ze wszystkimi błogosławieństwami Jego ziemskiego królestwa. Dlatego powiedziane jest, że Jezus „nie zaufał im”. On widział ich serca i poznał ich wszystkich. A dalej w ostatnim wersecie drugiego rozdziału jest powiedziane: „I od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku; sam bowiem wiedział, co było w człowieku. ” I teraz, zaraz po tych słowach, czytamy: „A był pewien człowiek z faryzeuszy, imieniem Nikodem, dostojnik żydowski. Ten przyszedł do Jezusa w nocy...” (Jana 3:1-2). Widzimy więc, że historia Nikodema jest powiązana z tym, co zostało powiedziane na końcu rozdziału 2. Mówi się, że byli ludzie, którzy uwierzyli w Jego imię, ale którym Jezus nie ufał. Dlaczego? Ponieważ ich wiara opierała się na cudach dokonanych przez Chrystusa, a nie na uznaniu swojej grzeszności i potrzeby Zbawiciela. Chrystus nie mógł im zawierzyć.

W trzecim rozdziale mamy kontrast, wyjątek. W przeciwieństwie do tych, wspomnianych na końcu rozdziału 2, był człowiek z faryzeuszy imieniem Nikodem, któremu Chrystus mógł zawierzyć. Dlaczego? Ponieważ on pragnął osobistego spotkania z Jezusem, chciał osobiście poznać Chrystusa. Po to przyszedł do Niego. Nikodem nie zadowolił się wiarą, która uznawała jedynie, że Chrystus jest Mesjaszem, Nauczycielem, który przyszedł od Boga. Ta wiara nie zaspokajała pragnienia i pustki jego duszy. I tak, aby znaleźć prawdę, zadowolić swojego wewnętrznego człowieka, Nikodem przychodzi do Jezusa. Tym wyróżnił się od reszty tłumu, o którym mówi się, że oni uwierzyli. Ale uwierzyli nie dlatego, że czuli potrzebę zbawienia, ale dlatego, że widzieli cuda. Nie przeżyli prawdziwego nawrócenia. Ich wiara nie była wiarą zbawczą, ale był człowiek o imieniu Nikodem, który szczerze pragnął otrzymać coś więcej, niż dawała mu ta wiara. Jego dusza tęskniła za rzeczywistością i przychodzi do Jezusa wierząc, że otrzyma odpowiedź na nurtujące go pytania. Takim ludziom Chrystus zawsze powierzał samego Siebie. Zawsze mieli do Niego dostęp, czy to niewidomy żebrak - Bartymeusz, setnik kohorty - Korneliusz, Zacheusz, Maria Magdalena, trędowaty, złoczyńca na krzyżu, czy faryzeusz - Nikodem. Nie zdarzyło się tak, aby szukająca Go dusza nie miała dostępu do Jezusa, albo Jezus nie zaspokoił takiej duszy. Gdy Nikodem przyszedł do Jezusa, Jezus powiedział mu, co jest konieczne, aby wejść do Królestwa Bożego.

Ktoś zapyta: dlaczego Nikodem przyszedł do Jezusa w nocy? Zwykle tłumaczy się to tak, że Nikodem przyszedł w nocy, ponieważ bał się Żydów, zwłaszcza że był jednym z ich dostojników. Nie mogę się z tym zgodzić. Nie ma najmniejszych dowodów na to, by oskarżyć Nikodema o tchórzostwo. Wydaje mi się, że powodem mogło być to, że Jezus był tak zajęty w ciągu dnia, że ​​Nikodem mógł tylko w nocy porozmawiać z Panem w tak ważnej sprawie dotyczącej jego nieśmiertelnej duszy.                                                                                Nikodem był jednym z tych wielu, którzy widząc cuda dokonane przez Chrystusa uwierzyli w Jego imię. Widzimy to w jego słowach, gdy mówi do Jezusa: „Mistrzu! Wiemy, że przyszedłeś od Boga jako nauczyciel; nikt bowiem takich cudów czynić by nie mógł, jakie Ty czynisz, jeśliby Bóg z nim nie był. ” (Jana 3:2). On i wielu innych uwierzyło w to. Tak bardzo przekonujące były te cuda, których dokonał Chrystus, że nie można było nie uwierzyć, że przyszedł od Boga.

Są i dziś miliony ludzi, którzy wierzą, że Chrystus był Nauczycielem posłanym od Boga, a nawet, że jest Synem Bożym, a mimo to nie są dziećmi Bożymi. Podobnie jak ci ludzie wierzą w Jego imię, ale niestety możemy im powiedzieć, że Chrystus nie jest ich Zbawicielem. Dlaczego? Wierzą w Jego imię, ale nigdy nie zaufali Mu. Ich wiara, to nie wiara, która ożywia, która zbawia, ale wiara zmysłowa.

Drodzy przyjaciele, Pan zawsze daje odpowiedź duszy, która Go szuka. Dał ją i Nikodemowi. Spójrzmy, jak Chrystus odpowiedział temu nabożnemu człowiekowi, który uwierzył w imię Jego: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego. ” (Jana 3:3). Co Chrystus chciał przez to powiedzieć? Nikodemie, nie wystarczy wierzyć w Boga i w to, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym i Zbawicielem świata, nawet demony w to wierzą i drżą. Musisz narodzić się na nowo! Innymi słowy, człowiek musi się przemienić, musi stać się nowym stworzeniem. W nim musi się dokonać ten największy ze wszystkich cudów, gdy przez Boże działanie on staje się w pełnym tego słowa znaczeniu - nowym stworzeniem, staje się dzieckiem Bożym, członkiem wielkiej rodziny Bożej.

Ale ktoś zapyta: jak zatem wyjaśnić wszystkie miejsca w Biblii, które mówią, że jesteśmy zbawieni przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Oto ci ludzie, o których jest powiedziane w rozdziale 2 Ewangelii Jana, wierzyli w imię Chrystusa, a jednak Chrystus nie miał do nich zaufania. Jak już wspominałem ich wiara opierała się na cudach dokonanych przez Chrystusa. A taka wiara nie wystarczy by być zbawionym.                                                             To ktoś powie: jaki więc był pożytek z tych wszystkich cudów? Dlaczego Chrystus je dokonywał? On je dokonywał po to, aby ci, którzy uwierzyli, że przyszedł od Boga, przyszli do Niego, tak jak Nikodem. Tylko wiara, która prowadzi człowieka do osobistego kontaktu z Jezusem, taka wiara zbawia. Wiara, która kończy się tylko na aprobacie i zgodzie, że Bóg jest, że Chrystus jest Synem Bożym, że jest Zbawicielem świata, nie jest w stanie zbawić człowieka. Tylko temu, kto przychodzi do Jezusa Chrystusa wyznając swój grzech, Chrystus powie takiej duszy – musisz narodzić się na nowo i ta wiara zbawia.

Mój przyjacielu, jeśli jeszcze nie uczyniłeś tego pierwszego kroku wiary, to uwierz, że Bóg nie może nic dla Ciebie zrobić. Musisz wyjść z tego tłumu, który tylko aprobuje chrześcijaństwo, zgadza się ze wszystkim, co mówi i naucza Biblia, ale który nie idzie dalej. Jeśli pragniesz życia wiecznego, musisz przyjść do Jezusa. Musisz mieć z Nim spotkanie na osobności. Uklęknij u Jego stóp, wyznaj Mu swój grzech i oddaj się Mu całkowicie, a stanie się z Toba ten cud – Ty staniesz się nowym człowiekiem. Jak mówi Chrystus: to „co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest. ” (Jana 3:6). Prawdziwa ewangeliczna wiara nie kończy się tylko na aprobacie, ale wznosi się o stopień wyżej, ona prowadzi do Jezusa Chrystusa i przyjmuje Go jako swojego osobistego Zbawiciela. Każda dusza pragnąca przyjść do Niego niech wie, że zostanie przez Niego przyjęta. „tego, który przyjdzie do mnie, nie wyrzucę precz. ” — mówi Chrystus. (Jana 6:37). On teraz z wyciągniętymi rękoma mówi do każdego: „Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy jesteście spracowani i obciążeni, a Ja wam dam ukojenie. ” (Mat. 11:28).

Tak przyjacielu, wiesz, że Chrystus przyszedł od Boga, wierzysz, że On jest Synem Bożym i Zbawicielem grzeszników, tym niemniej jesteś obciążony grzechem. Powodem jest to, że nigdy nie przyszedłeś z tym brzemieniem do Jezusa Chrystusa. Jaki pożytek jest z tego, że wiesz i wierzysz, że On jest Zbawicielem, jeśli nie przyjąłeś Go jako swojego osobistego Wybawiciela i Zbawiciela. Jak wiele dusz idzie na wieczne męki, wiedząc i wierząc, że Chrystus jest Zbawicielem, ale które nigdy nie przyjęły Go osobiście.

Historia Nikodema mówi każdemu grzesznikowi, kimkolwiek jest, czy to szanowanym przez wszystkich, jak Nikodem czy jak złoczyńca wiszący na krzyżu, że Chrystus jest nam dostępny. On wie, co jest w każdym z nas i nie potrzebuje, aby ktokolwiek dawał Mu świadectwo o człowieku. Jeśli pragniesz szczerze zbawienia swojej duszy, przebaczenia grzechów, to On o tym wie i jest gotów przyjąć Cię takim, jakim jesteś.                                       Jak mówi autor Listu do Hebrajczyków: „nie ma stworzenia, które by się mogło ukryć przed nim, przeciwnie, wszystko jest obnażone i odsłonięte przed oczami tego, przed którym musimy zdać sprawę. ” (Hebr. 4:13). I tak „mając tak wielkiego arcykapłana, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trzymajmy się mocno wyznania. Nie mamy bowiem najwyższego kapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz kuszonego we wszystkim podobnie jak my, ale bez grzechu. ” (Hebr. 4:14-15).                     Posłuchaj przyjacielu tych wspaniałych słów pełnych nadziei dla każdej szczerej duszy szukającej zbawienia: „Przystąpmy więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej chwili. ” (Hebr. 4:16).                                Przyjdź do Chrystusa teraz, jak to uczynił Nikodem.                                                                        Mówisz: dla mnie jest za późno, ciemność nocy już mnie ogarnęła. Nie, On zawsze jest gotów Cię przyjąć, tak jak przyjął Nikodema. Uczyń to, a będziesz zbawiony. Amen.

Czymże jest człowiek, że o nim pamiętasz?


 Czymże jest człowiek - jest głównym pytaniem na które człowiek szukał i nadal szuka odpowiedzi od czasu swojego istnienia. Psalmista Dawid zadał to pytanie, patrząc na wielkość dzieł Bożych. Spójrzmy, co on mówi: Gdy oglądam niebo twoje, dzieło palców twoich, Księżyc i gwiazdy, które Ty ustanowiłeś: Czymże jest człowiek, że o nim pamiętasz, Lub syn człowieczy, że go nawiedzasz? " (Ps. 8:4-5). Skoro Dawid zadał to pytanie w tak odległej przeszłości, to tym bardziej należy je zadać dziś i znaleźć odpowiedź nam, żyjącym w XXI wieku. Dzisiaj z naukowego punktu widzenia wiemy o wiele więcej, niż Dawid mógł wiedzieć o księżycu i gwiazdach. Gdy człowiek choćby trochę zaczyna zagłębiać się w wielkość i przestrzeń wszechświata z jego niezliczoną ilością gwiazd, to mimowolnie pytanie to nabiera jeszcze większego znaczenia. Czymże jest człowiek? Jak nieistotny jest człowiek i jaki malutki w porównaniu z wielkością dzieł Bożych. Dlaczego Bóg zwraca uwagę na to małe stworzenie żyjące na tej małej w porównaniu z innymi ciałami niebieskimi planecie, którą nazywamy Ziemią. Jednocześnie patrząc wokoło i widząc jakim jest człowiek na tym świecie, nas jeszcze bardziej niepokoi pytanie - kim jest człowiek. W pewnych momentach zdarza się nam go podziwiać, wydaje się być prawie boski. Za chwilę czytamy lub słuchamy wiadomości i nie wierzymy, że ten sam człowiek jest zdolny do uczynienia tak wielkiego zła. Nie postępuje już jak człowiek, ale staje się bardziej podobny do zwierzęcia.                             I mimowolnie wtedy zadajemy sobie pytanie - kim jest ten człowiek ze wszystkimi swoimi talentami i zdolnościami, ponieważ wcale nie jest podobny do tego, o kim mówi Biblia, jakim on mógłby być.

Tak więc, aby znaleźć odpowiedź na to pytanie, musimy zwrócić się do jedynego źródła, które ma na to właściwą odpowiedź, a tym źródłem jest Biblia. W dzisiejszym rozważaniu ograniczę się do tego, co o człowieku powiedział nasz Pan Jezus Chrystus, gdyż on zna człowieka lepiej niż ktokolwiek inny. W Ewangelii Jana w ostatnich 3 wersetach rozdziału 2 powiedziane jest: „A gdy był (Jezus Chrystus) w Jerozolimie na święcie Paschy, wielu uwierzyło w imię jego, widząc cuda, których dokonywał. „ A potem następują te dziwne słowa: „Ale Jezus nie powierzał im samego siebie, bo on znał wszystkich. ”                                 Jan nie wspomina tutaj, jakich cudów dokonał Chrystus w Jerozolimie, jednak z tych słów jasno widzimy, że wiele ich dokonał i widząc takie przejawy Boskiej mocy, wielu uwierzyło w imię Jego.

I tu mimowolnie pojawia się pytanie: dlaczego Jezus nie ufał im, choć po to czynił cuda, aby w Niego uwierzyli. Otóż, On znał człowieka, jak nikt inny mógł go poznać, wiedział, że dla wielu z tych, którzy uwierzyli, jest tylko tymczasowym zauroczeniem. Wiedział, że ich nawrócenie było rezultatem zachwytu nad tym, co nadprzyrodzone i gdy nadal będzie dokonywał te cuda, oni pójdą za Nim. Wiedział, że gdyby zaczął im mówić o podążaniu za Nim, zaparciu się samych siebie i całkowitym poddaniu Mu, to oni zostawiliby Go tam w tej samej chwili. Ale Chrystus nie szukał takich naśladowców, którzy nie byliby gotowi porzucić wszystko i pójść za Nim.                                                                                                     Pamiętamy, jak Piotrowi, który był gotów przyjąć Królestwo Boże, ale bez krzyża, Chrystus musiał powiedzieć te dziwne i straszne słowa: „Idź precz szatanie! „ (Mat. 4:10). Pamiętamy również, jak po nakarmieniu 5-tysięcznego tłumu lud widząc cud jaki został dokonany przez Jezusa mówił: to jest prawdziwie ten prorok, który miał przyjść na świat. Wydawało się, że cel został osiągnięty. Oni ujrzeli w Jezusie Mesjasza i powiedzieli: „Ten naprawdę jest prorokiem, który miał przyjść na świat. ” (Jana 6:14). Czy nie po to przyszedł Chrystus, aby w Niego uwierzyli, a jednak czytamy, że odszedł znowu sam jeden na górę. „ (Jana 6:15). Dlaczego? Ponieważ ich znał. Wiedział, dlaczego poszli za Nim. Jan mówi, że oni „zamyślają podejść, porwać go i obwołać królem. „ Nie interesowało ich to Królestwo, które On przyszedł ustanowić – Królestwo sprawiedliwości i dobroci w sercach ludzi, w których byłby całkowitym władcą, ale interesowało ich królestwo ziemskie, tj. przywrócenie ich królestwa żydowskiego. Chcieli swojego królestwa, a jednocześnie pragnęli mieć wszelkie dobro, jakie Chrystus mógł im zapewnić. Daj nam królestwo, tylko nie dotykaj naszego życia osobistego - mówią. Dlatego powiedziane są w ostatnim wersecie rozdziału 2 takie słowa: „I od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku; sam bowiem wiedział, co było w człowieku. ” (Jana 2:25).

Przypomnijmy zdarzenie ze Starego Testamentu, gdy prorokowi Samuelowi polecono namaścić króla nad Izraelem. Saul, którego lud wybrał na swojego króla, był kompletną porażką. Prawdą jest, że z wyglądu on okazał się idealnym człowiekiem do bycia przywódcą i królem nad Izraelem. Biblia mówi, że wzrostem o głowę przewyższał cały lud. W całym Izraelu nie było piękniejszego od niego. Wydawał się być osobą skromną i pokorną. Przy tym miał namaszczenie od Boga i prorokował, czasami okazywał mądrość, a jednak Bóg go odrzucił, aby nie był królem. A przyczyną było to, że jego serce nie było całkowicie oddane Bogu. I tak Pan nakazuje Samuelowi namaścić innego człowieka na króla i mówi mu: „Nie patrz na jego wygląd i na jego wysoki wzrost; nie uważam go za godnego. Albowiem Bóg nie patrzy na to, na co patrzy człowiek. Człowiek patrzy na to, co jest przed oczyma, ale Pan patrzy na serce. ” (1Sam. 16:7). Bóg szuka tych, którzy są gotowi przyznać swoje ubóstwo, grzeszność i bezsilność i gotowi są bezwarunkowo iść za Nim. „Albowiem oczy Pańskie przepatrują wszystką ziemię, aby dokazywał mocy swej przy tych, którzy przy nim stoją sercem doskonałem. ” (2Krn. 16:9). Tak, On jeden wie, co jest w człowieku i od nikogo nie potrzebuje świadectwa o człowieku.

Drodzy przyjaciele, Pan nie potrzebuje naszego aplauzu, ale naszego pełnego i bezwarunkowego oddania się Mu. Pan wiedząc co jest w człowieku postępuje z nim w zupełnie inny sposób, niż byśmy my to uczynili.                                                                             Nie bez znaczenia jest to, że zaraz po tych końcowych słowach z 2 rozdziału Ewangelii Jana podane są nam dwa żywe przykłady nawrócenia – Nikodema, w rozdziale 3 i Samarytanki w rozdziale 4. Zauważmy, że te dwa przykłady nie są do siebie podobne, jednak pod jednym względem są zgodne – oni są ludźmi z nieśmiertelną duszą.

Weźmy przykład Nikodema. Był nie tylko dobrym, przyzwoitym człowiekiem, ale był człowiekiem głęboko religijnym, wykształconym i wysoce moralnym, będącym duchowym przywódcą i nauczycielem zakonu Bożego. Z drugiej strony Samarytanka była kobietą o złej reputacji, grzesznicą o której wiedziało całe miasto.                                                            Interesujące jest, jak Pan postępuje z tymi dwiema osobami. Wiedział o nich wszystko i co może się wydawać dziwne, ale człowiekowi o wysokiej moralności, wzorowemu, religijnemu przywódcy ludu, osobie o dobrych cechach charakteru i zachowania, mówi - „musisz narodzić się  na nowo”, a Samarytance mówi o tym, kim jest Bóg i jak oddawać Mu cześć.

Prawdopodobnie my postąpilibyśmy zupełnie inaczej. Z tym religijnym człowiekiem zaczęlibyśmy rozmawiać o tym kim jest Bóg. Że Bóg jest Duchem, a ci, którzy Go czczą, powinni Go czcić w Duchu i w prawdzie. Nam wydawałoby się naturalnym, aby rozpocząć duchową rozmowę z człowiekiem religijnym na temat Boga i tego, kim jest i jak należy Mu służyć i oddawać cześć. To byłby wspólny mianownik i dalej kontynuowalibyśmy rozmowę o potrzebie nowonarodzenia. A z osobą taką jak Samarytanka zaczęlibyśmy bezceremonialnie mówić o potrzebie narodzenia się na nowo, ponieważ tutaj nie ma wspólnych tematów do rozmowy. Jesteś grzesznicą, musisz narodzić się na nowo, inaczej nie ujrzysz Królestwa Bożego.

Ale Chrystus postąpił zupełnie inaczej. On wiedział lepiej, wiedział, co jest w człowieku. Tutaj Chrystus pokazał, że osoba taka jak ta Samarytanka może stać się nowym człowiekiem, stać się innym przez narodzenie na nowo, a jednocześnie powiedział Nikodemowi „musisz narodzić się na nowo”.                                                                                     Nawet w najlepszym człowieku skrywa się grzeszna natura i dlatego on nie jest mniej grzeszny przed Bogiem niż Samarytanka, kobieta o złej reputacji. Tak, Chrystus wiedział, co jest w człowieku. Dlatego nie traktuje go tak, jak my myślimy, że powinien go potraktować. Znając człowieka, Pan wyraźnie mówi nam, że bez wyjątku każdy człowiek, czy to Nikodem, czy Samarytanka, kimkolwiek jest, musi przeżyć całkowitą przemianę serca, tj. stać się nowym człowiekiem wewnętrznie, przez narodzenie na nowo.

Aby dowiedzieć się, co Chrystus myślał o człowieku, to najwłaściwszą odpowiedź znajdziemy w Ewangelii Marka w rozdziale 7, wersety od 14 do 23. Spójrzmy na te słowa: „A zwoławszy wszystkich ludzi, mówił do nich: Słuchajcie mnie wszyscy i zrozumiejcie. Nie ma nic z zewnątrz, co wchodząc w człowieka, mogłoby go skalać, ale to, co z niego wychodzi, to kala człowieka. ” I dalej w wersecie 21 kontynuuje i mówi: „Albowiem z wnętrza, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, wszeteczeństwa, kradzieże, morderstwa, cudzołóstwo, chciwość, złość, podstęp, lubieżność, zawiść, bluźnierstwo, pycha, głupota; Całe to zło pochodzi z wnętrza i kala człowieka.

Tutaj słyszymy, co Pan mówi o każdym z nas, jak On nas widzi. Pierwsze co czyni, to wskazuje na źródło wszystkich naszych problemów. Tym problemem nie są zewnętrzne okoliczności, warunki życia, ale to, co powstaje w naszym sercu. Człowiekowi trudno to dostrzec. Chce wierzyć, że jest w nim jeszcze coś dobrego i godnego pochwały. Gdzieś w nim to dobro jest skryte i trzeba tylko zmienić niesprzyjające okoliczności życia i to dobro zwycięży. Wtedy wszystko będzie dobrze. A że tak sądzi, to widzimy to w tym, że on zawsze obwinia kogoś lub coś jako przyczynę swojej porażki, ale nie siebie. Taka była natura człowieka od samego początku historii, od momentu upadku do dnia dzisiejszego. Grzech całkowicie go zepsuł. Zepsuta jest wewnętrzna natura człowieka do samych podstaw i w człowieku nie pozostało nic, czym mógłby naprawić swoją naturę. On musi narodzić się na nowo.

Czymże jest człowiek? Ten, który jeden tylko wie, co jest w człowieku, powiedział, że podstawowy nasz problem pochodzi z wnętrza, z naszego serca i to zepsucie kala całego człowieka i jego myśli i jego wszystkie działania. O, jaka byłaby tragedia, gdyby tak kończyła się historia człowieka. Co by się stało gdyby Bóg pozostawił go samemu sobie? Co jeśli by nikt nie przyszedł mu z pomocą? Kto poda mu pomocną dłoń, kto go wybawi od wiecznego zatracenia?                                                                                                                                           Mógł to uczynić tylko człowiek, ale ten człowiek w przeciwieństwie do całego rodu ludzkiego, nie mógł mieć w sobie grzechu. Musiał być sam nienaganny i niewinny. Tylko taki człowiek mógł odkupić resztę ludzkości. Czy znalazł się taki człowiek? Tak, chwała Bogu, to był nie kto inny jak ten, który stał związany, zbity i umęczony, „zeszpecony, niepodobny do ludzkiego był jego wygląd" - jak mówi prorok Izajasz „a jego postać nie taka jak synów ludzkich. " (Iz. 52:14 ). Tak wyglądał, gdy stał przed Piłatem i Piłat powiedział: „Oto człowiek! ” (Jana 19:5). Tak, tylko On był w stanie dokonać za nas całkowitego odkupienia. „On nasze cierpienia wziął na siebie - mówi proroczo o Nim Izajasz i „niemoce nasze wziął na się. ” „On zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni. „ (Iz. 53:4-5). Swoją śmiercią uczynił możliwym nasze odrodzenie. A ponieważ zmartwychwstał i żyje dzisiaj, może zawsze zbawić tych, którzy przez Niego przychodzą do Boga. Chwała i dziękczynienie Mu za to!

Mój przyjacielu, jeśli jeszcze nie poznałeś Chrystusa, powinieneś przyjść do Niego, uświadamiając sobie swój grzech, nie usprawiedliwiając go, ale w pokorze przyznaj, że jesteś grzesznikiem, proś o przebaczenie, a On dokona w Tobie ten wielki cud odrodzenia. On da Ci zamiast serca kamiennego, serce mięsiste i włoży w Ciebie Swojego Ducha i Ty będziesz czynił to, co się Jemu podoba. Zaufaj Mu, On czeka, aby to dzisiaj uczynić dla Ciebie. Amen.

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.