Czymże jest człowiek, że o nim pamiętasz?
Czymże jest człowiek - jest głównym pytaniem na które człowiek szukał i nadal szuka odpowiedzi od czasu swojego istnienia. Psalmista Dawid zadał to pytanie, patrząc na wielkość dzieł Bożych. Spójrzmy, co on mówi: „Gdy oglądam niebo twoje, dzieło palców twoich, Księżyc i gwiazdy, które Ty ustanowiłeś: Czymże jest człowiek, że o nim pamiętasz, Lub syn człowieczy, że go nawiedzasz? " (Ps. 8:4-5). Skoro Dawid zadał to pytanie w tak odległej przeszłości, to tym bardziej należy je zadać dziś i znaleźć odpowiedź nam, żyjącym w XXI wieku. Dzisiaj z naukowego punktu widzenia wiemy o wiele więcej, niż Dawid mógł wiedzieć o księżycu i gwiazdach. Gdy człowiek choćby trochę zaczyna zagłębiać się w wielkość i przestrzeń wszechświata z jego niezliczoną ilością gwiazd, to mimowolnie pytanie to nabiera jeszcze większego znaczenia. Czymże jest człowiek? Jak nieistotny jest człowiek i jaki malutki w porównaniu z wielkością dzieł Bożych. Dlaczego Bóg zwraca uwagę na to małe stworzenie żyjące na tej małej w porównaniu z innymi ciałami niebieskimi planecie, którą nazywamy Ziemią. Jednocześnie patrząc wokoło i widząc jakim jest człowiek na tym świecie, nas jeszcze bardziej niepokoi pytanie - kim jest człowiek. W pewnych momentach zdarza się nam go podziwiać, wydaje się być prawie boski. Za chwilę czytamy lub słuchamy wiadomości i nie wierzymy, że ten sam człowiek jest zdolny do uczynienia tak wielkiego zła. Nie postępuje już jak człowiek, ale staje się bardziej podobny do zwierzęcia. I mimowolnie wtedy zadajemy sobie pytanie - kim jest ten człowiek ze wszystkimi swoimi talentami i zdolnościami, ponieważ wcale nie jest podobny do tego, o kim mówi Biblia, jakim on mógłby być.
Tak więc, aby znaleźć odpowiedź na to pytanie, musimy zwrócić się do jedynego źródła, które ma na to właściwą odpowiedź, a tym źródłem jest Biblia. W dzisiejszym rozważaniu ograniczę się do tego, co o człowieku powiedział nasz Pan Jezus Chrystus, gdyż on zna człowieka lepiej niż ktokolwiek inny. W Ewangelii Jana w ostatnich 3 wersetach rozdziału 2 powiedziane jest: „A gdy był (Jezus Chrystus) w Jerozolimie na święcie Paschy, wielu uwierzyło w imię jego, widząc cuda, których dokonywał. „ A potem następują te dziwne słowa: „Ale Jezus nie powierzał im samego siebie, bo on znał wszystkich. ” Jan nie wspomina tutaj, jakich cudów dokonał Chrystus w Jerozolimie, jednak z tych słów jasno widzimy, że wiele ich dokonał i widząc takie przejawy Boskiej mocy, wielu uwierzyło w imię Jego.
I tu mimowolnie pojawia się pytanie: dlaczego Jezus nie ufał im, choć po to czynił cuda, aby w Niego uwierzyli. Otóż, On znał człowieka, jak nikt inny mógł go poznać, wiedział, że dla wielu z tych, którzy uwierzyli, jest tylko tymczasowym zauroczeniem. Wiedział, że ich nawrócenie było rezultatem zachwytu nad tym, co nadprzyrodzone i gdy nadal będzie dokonywał te cuda, oni pójdą za Nim. Wiedział, że gdyby zaczął im mówić o podążaniu za Nim, zaparciu się samych siebie i całkowitym poddaniu Mu, to oni zostawiliby Go tam w tej samej chwili. Ale Chrystus nie szukał takich naśladowców, którzy nie byliby gotowi porzucić wszystko i pójść za Nim. Pamiętamy, jak Piotrowi, który był gotów przyjąć Królestwo Boże, ale bez krzyża, Chrystus musiał powiedzieć te dziwne i straszne słowa: „Idź precz szatanie! „ (Mat. 4:10). Pamiętamy również, jak po nakarmieniu 5-tysięcznego tłumu lud widząc cud jaki został dokonany przez Jezusa mówił: to jest prawdziwie ten prorok, który miał przyjść na świat. Wydawało się, że cel został osiągnięty. Oni ujrzeli w Jezusie Mesjasza i powiedzieli: „Ten naprawdę jest prorokiem, który miał przyjść na świat. ” (Jana 6:14). Czy nie po to przyszedł Chrystus, aby w Niego uwierzyli, a jednak czytamy, że „odszedł znowu sam jeden na górę. „ (Jana 6:15). Dlaczego? Ponieważ ich znał. Wiedział, dlaczego poszli za Nim. Jan mówi, że oni „zamyślają podejść, porwać go i obwołać królem. „ Nie interesowało ich to Królestwo, które On przyszedł ustanowić – Królestwo sprawiedliwości i dobroci w sercach ludzi, w których byłby całkowitym władcą, ale interesowało ich królestwo ziemskie, tj. przywrócenie ich królestwa żydowskiego. Chcieli swojego królestwa, a jednocześnie pragnęli mieć wszelkie dobro, jakie Chrystus mógł im zapewnić. Daj nam królestwo, tylko nie dotykaj naszego życia osobistego - mówią. Dlatego powiedziane są w ostatnim wersecie rozdziału 2 takie słowa: „I od nikogo nie potrzebował świadectwa o człowieku; sam bowiem wiedział, co było w człowieku. ” (Jana 2:25).
Przypomnijmy zdarzenie ze Starego Testamentu, gdy prorokowi Samuelowi polecono namaścić króla nad Izraelem. Saul, którego lud wybrał na swojego króla, był kompletną porażką. Prawdą jest, że z wyglądu on okazał się idealnym człowiekiem do bycia przywódcą i królem nad Izraelem. Biblia mówi, że wzrostem o głowę przewyższał cały lud. W całym Izraelu nie było piękniejszego od niego. Wydawał się być osobą skromną i pokorną. Przy tym miał namaszczenie od Boga i prorokował, czasami okazywał mądrość, a jednak Bóg go odrzucił, aby nie był królem. A przyczyną było to, że jego serce nie było całkowicie oddane Bogu. I tak Pan nakazuje Samuelowi namaścić innego człowieka na króla i mówi mu: „Nie patrz na jego wygląd i na jego wysoki wzrost; nie uważam go za godnego. Albowiem Bóg nie patrzy na to, na co patrzy człowiek. Człowiek patrzy na to, co jest przed oczyma, ale Pan patrzy na serce. ” (1Sam. 16:7). Bóg szuka tych, którzy są gotowi przyznać swoje ubóstwo, grzeszność i bezsilność i gotowi są bezwarunkowo iść za Nim. „Albowiem oczy Pańskie przepatrują wszystką ziemię, aby dokazywał mocy swej przy tych, którzy przy nim stoją sercem doskonałem. ” (2Krn. 16:9). Tak, On jeden wie, co jest w człowieku i od nikogo nie potrzebuje świadectwa o człowieku.
Drodzy przyjaciele, Pan nie potrzebuje naszego aplauzu, ale naszego pełnego i bezwarunkowego oddania się Mu. Pan wiedząc co jest w człowieku postępuje z nim w zupełnie inny sposób, niż byśmy my to uczynili. Nie bez znaczenia jest to, że zaraz po tych końcowych słowach z 2 rozdziału Ewangelii Jana podane są nam dwa żywe przykłady nawrócenia – Nikodema, w rozdziale 3 i Samarytanki w rozdziale 4. Zauważmy, że te dwa przykłady nie są do siebie podobne, jednak pod jednym względem są zgodne – oni są ludźmi z nieśmiertelną duszą.
Weźmy przykład Nikodema. Był nie tylko dobrym, przyzwoitym człowiekiem, ale był człowiekiem głęboko religijnym, wykształconym i wysoce moralnym, będącym duchowym przywódcą i nauczycielem zakonu Bożego. Z drugiej strony Samarytanka była kobietą o złej reputacji, grzesznicą o której wiedziało całe miasto. Interesujące jest, jak Pan postępuje z tymi dwiema osobami. Wiedział o nich wszystko i co może się wydawać dziwne, ale człowiekowi o wysokiej moralności, wzorowemu, religijnemu przywódcy ludu, osobie o dobrych cechach charakteru i zachowania, mówi - „musisz narodzić się na nowo”, a Samarytance mówi o tym, kim jest Bóg i jak oddawać Mu cześć.
Prawdopodobnie my postąpilibyśmy zupełnie inaczej. Z tym religijnym człowiekiem zaczęlibyśmy rozmawiać o tym kim jest Bóg. Że Bóg jest Duchem, a ci, którzy Go czczą, powinni Go czcić w Duchu i w prawdzie. Nam wydawałoby się naturalnym, aby rozpocząć duchową rozmowę z człowiekiem religijnym na temat Boga i tego, kim jest i jak należy Mu służyć i oddawać cześć. To byłby wspólny mianownik i dalej kontynuowalibyśmy rozmowę o potrzebie nowonarodzenia. A z osobą taką jak Samarytanka zaczęlibyśmy bezceremonialnie mówić o potrzebie narodzenia się na nowo, ponieważ tutaj nie ma wspólnych tematów do rozmowy. Jesteś grzesznicą, musisz narodzić się na nowo, inaczej nie ujrzysz Królestwa Bożego.
Ale Chrystus postąpił zupełnie inaczej. On wiedział lepiej, wiedział, co jest w człowieku. Tutaj Chrystus pokazał, że osoba taka jak ta Samarytanka może stać się nowym człowiekiem, stać się innym przez narodzenie na nowo, a jednocześnie powiedział Nikodemowi „musisz narodzić się na nowo”. Nawet w najlepszym człowieku skrywa się grzeszna natura i dlatego on nie jest mniej grzeszny przed Bogiem niż Samarytanka, kobieta o złej reputacji. Tak, Chrystus wiedział, co jest w człowieku. Dlatego nie traktuje go tak, jak my myślimy, że powinien go potraktować. Znając człowieka, Pan wyraźnie mówi nam, że bez wyjątku każdy człowiek, czy to Nikodem, czy Samarytanka, kimkolwiek jest, musi przeżyć całkowitą przemianę serca, tj. stać się nowym człowiekiem wewnętrznie, przez narodzenie na nowo.
Aby dowiedzieć się, co Chrystus myślał o człowieku, to najwłaściwszą odpowiedź znajdziemy w Ewangelii Marka w rozdziale 7, wersety od 14 do 23. Spójrzmy na te słowa: „A zwoławszy wszystkich ludzi, mówił do nich: Słuchajcie mnie wszyscy i zrozumiejcie. Nie ma nic z zewnątrz, co wchodząc w człowieka, mogłoby go skalać, ale to, co z niego wychodzi, to kala człowieka. ” I dalej w wersecie 21 kontynuuje i mówi: „Albowiem z wnętrza, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, wszeteczeństwa, kradzieże, morderstwa, cudzołóstwo, chciwość, złość, podstęp, lubieżność, zawiść, bluźnierstwo, pycha, głupota; Całe to zło pochodzi z wnętrza i kala człowieka. ”
Tutaj słyszymy, co Pan mówi o każdym z nas, jak On nas widzi. Pierwsze co czyni, to wskazuje na źródło wszystkich naszych problemów. Tym problemem nie są zewnętrzne okoliczności, warunki życia, ale to, co powstaje w naszym sercu. Człowiekowi trudno to dostrzec. Chce wierzyć, że jest w nim jeszcze coś dobrego i godnego pochwały. Gdzieś w nim to dobro jest skryte i trzeba tylko zmienić niesprzyjające okoliczności życia i to dobro zwycięży. Wtedy wszystko będzie dobrze. A że tak sądzi, to widzimy to w tym, że on zawsze obwinia kogoś lub coś jako przyczynę swojej porażki, ale nie siebie. Taka była natura człowieka od samego początku historii, od momentu upadku do dnia dzisiejszego. Grzech całkowicie go zepsuł. Zepsuta jest wewnętrzna natura człowieka do samych podstaw i w człowieku nie pozostało nic, czym mógłby naprawić swoją naturę. On musi narodzić się na nowo.
Czymże jest człowiek? Ten, który jeden tylko wie, co jest w człowieku, powiedział, że podstawowy nasz problem pochodzi z wnętrza, z naszego serca i to zepsucie kala całego człowieka i jego myśli i jego wszystkie działania. O, jaka byłaby tragedia, gdyby tak kończyła się historia człowieka. Co by się stało gdyby Bóg pozostawił go samemu sobie? Co jeśli by nikt nie przyszedł mu z pomocą? Kto poda mu pomocną dłoń, kto go wybawi od wiecznego zatracenia? Mógł to uczynić tylko człowiek, ale ten człowiek w przeciwieństwie do całego rodu ludzkiego, nie mógł mieć w sobie grzechu. Musiał być sam nienaganny i niewinny. Tylko taki człowiek mógł odkupić resztę ludzkości. Czy znalazł się taki człowiek? Tak, chwała Bogu, to był nie kto inny jak ten, który stał związany, zbity i umęczony, „zeszpecony, niepodobny do ludzkiego był jego wygląd" - jak mówi prorok Izajasz „a jego postać nie taka jak synów ludzkich. " (Iz. 52:14 ). Tak wyglądał, gdy stał przed Piłatem i Piłat powiedział: „Oto człowiek! ” (Jana 19:5). Tak, tylko On był w stanie dokonać za nas całkowitego odkupienia. „On nasze cierpienia wziął na siebie„ - mówi proroczo o Nim Izajasz i „niemoce nasze wziął na się. ” „On zraniony jest za występki nasze, starty za winy nasze. Ukarany został dla naszego zbawienia, a jego ranami jesteśmy uleczeni. „ (Iz. 53:4-5). Swoją śmiercią uczynił możliwym nasze odrodzenie. A ponieważ zmartwychwstał i żyje dzisiaj, może zawsze zbawić tych, którzy przez Niego przychodzą do Boga. Chwała i dziękczynienie Mu za to!
Mój przyjacielu, jeśli jeszcze nie poznałeś Chrystusa, powinieneś przyjść do Niego, uświadamiając sobie swój grzech, nie usprawiedliwiając go, ale w pokorze przyznaj, że jesteś grzesznikiem, proś o przebaczenie, a On dokona w Tobie ten wielki cud odrodzenia. On da Ci zamiast serca kamiennego, serce mięsiste i włoży w Ciebie Swojego Ducha i Ty będziesz czynił to, co się Jemu podoba. Zaufaj Mu, On czeka, aby to dzisiaj uczynić dla Ciebie. Amen.