„ Ogień, który na nas przychodzi…"
W Pierwszej Księdze Królewskiej w 17 rozdziale poczynając od 17 wersetu czytamy: " Po tych wydarzeniach zachorował syn tej niewiasty, właścicielki domu, a tak się wzmogła jego choroba, że przestał oddychać. Wtedy ona rzekła do Eliasza: Cóż ja mam z tobą, mężu Boży! Przyszedłeś do mnie po to, aby przywieść na pamięć mój grzech i przyprawić o życie mego syna. Lecz Eliasz rzekł: Daj mi twego syna. Potem wziął go z jej łona, i wyniósł do izdebki na poddaszu, gdzie mieszkał, i położył go na swoim łożu. Następnie zawołał do Pana tak: Panie, Boże mój! Czy także na tę wdowę, u której jestem gościem, chcesz sprowadzić nieszczęście, pozbawiając życia jej syna. " (IKs.Król. 17:17-20). A dalej czytamy, że Pan wysłuchał modlitwy proroka, chłopiec ożył i Eliasz zwrócił go matce. W ostatnim wersecie tego rozdziału powiedziane jest: " Wtedy rzekła kobieta do Eliasza: Teraz poznałam, że jesteś mężem Bożym i słowo Pana naprawdę jest w ustach twoich. " (IKs.Król. 17:24).
Wydarzenie, które jest wyżej cytowane nastąpiło po tym, jak prorok Eliasza na słowo Boga udał się do Sarepty Sydońskiej i zamieszkał w domu wdowy, której Bóg nakazał, by go żywiła. Bóg w cudowny sposób dawał pokarm temu domowi, tak, że " …mąka w garnku nie wyczerpała się i oliwy w bańce nie zabrakło…" (IKs.Król. 17:16). I " Po tych wydarzeniach zachorował syn tej niewiasty ..." (IKs.Król. 17:17).
"Po tych wydarzeniach..." Co to znaczy? Po tych doświadczeniach, po cudownym zaspokojeniu potrzeb całego domu wdowy spadło na nią to nieszczęście. Przeżywszy trudny okres głodu jej jedyny syn umiera. Jak było wspaniale. Bóg zaspokajał wszelką potrzebę. Serce matki był pełen wdzięczności Bogu za Jego miłosierdzie i szczodrość. Ona niczego nie potrzebowała, gdy cały kraj dotknięty był głodem. I oto nagle śmierć rzuciła cień na jej radość. Z ust będącej w rozpaczy matki padają słowa żalu, niechęci i zarzuty. Te zarzuty są pod adresem tego, który przyszedł do jej domu z błogosławieństwem Bożym. Ona widziała i korzystała z tego błogosławieństwa. A Teraz mówi: " Cóż ja mam z tobą, mężu Boży! Przyszedłeś do mnie po to, aby przywieść na pamięć mój grzech i przyprawić o życie mego syna. " (IKs.Król. 17:18). Tak, w jednej chwili zapomniała jakiego doświadczyła błogosławieństwa! Teraz ten, który przyszedł do jej domu z błogosławieństwem winien jest śmierci jej jedynego syna.
Jakże często tak bywa w życiu, że po okresie błogosławieństwa następuje jakaś szczególna próba. A człowiek nie przygotowany do tego, jest w rozterce. Zaczyna narzekać, mieć pretensje i szukać winnego. " Ty, człowiek Boży, jesteś winny śmierci mojego syna! Jeślibyś nie przyszedł do naszego domu mój syn by nie umarł! " - oto reakcja tej kobiety na to wydarzenie: gniew, gorycz, oskarżenia. " Gdybym nie znała ciebie nie przyszło by na mnie to utrapienie! Prawdą jest, że jestem grzesznicą, ale któż z ludzi jest bez grzechu. Każdy z nas jest w jakiś sposób winny. Ale dlaczego przypominasz mi moje grzechy? Dlaczego za moje grzechy muszę stracić syna? Lepiej by było gdybyś nie pojawił się w moim domu. "- takie myśli być może pojawiły się w sercu zrozpaczonej matki. W gniewie, w żalu zapomniała o wszystkich dobrych rzeczach, które spotkały jej dom wraz z przybyciem sługi Bożego.
To, co się stało z wdową z Sarepty powtarza się wielokrotnie w życiu wielu z nas, tych, którzy mają kontakt z żywym Bogiem. Natura ludzka jest taka, że człowiek jest skłonny myśleć: Jeśli ja upamiętałem się i idę za Chrystusem, to droga moja powinna być zawsze usłana różami, zawsze powinno towarzyszyć szczęście. Jeśli ja jestem wierny Bogu to ominą mnie wszelkie zmartwienia, doświadczenia i próby. Do takich wniosków może dojść tylko człowiek w swojej niewiedzy, nie rozumiejąc tego, co mówi na ten temat Słowo Boże. Teoretycznie być może ta osoba jest uświadomiona. Może pokazać rozdział i werset, który mówi: "... musimy przejść przez wiele ucisków, aby wejść do Królestwa Bożego. " (Dzieje 14:22). On nawet wie, że Job musiał wiele cierpieć i że jego cierpienia były dla jego dobra, niemniej jednak uważa, że to tyczyło się Joba, a jego to nie dotyczy. Czy czasami tak nie myślimy? I dlatego apostoł Piotr pisze: " Najmilsi! Nie dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy doświadczeniu waszemu…" (1Piot. 4:12). Tak, Piotr przypomina nam, że nikt z nas, ani ja, ani ty - nie jesteśmy wyjątkiem. Wszystkie nasze próby nie należy postrzegać i uważać za niedopuszczalne dla dzieci Bożych - należy przyjąć jako normalne w życiu każdego chrześcijanina.
"Ogień, który na nas przychodzi " (1Piot. 4:12) - jest jak dar Boży. Dlatego apostoł Piotr dodaje: "... jak jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, radujcie się ..." (1Piot. 4:13). Pamiętajmy, że ani jedno cierpienie nie możemy znosić bez wiedzy i bez zgody naszego Pana. Te "cierpienia Chrystusowe " dopuszczone są przez Niego i są one dla naszego dobra. A jeżeli są od Boga, to możemy być pewni, że Pan dopuszcza je w naszym życiu ponieważ nas kocha. " Bo kogo Pan miłuje, tego karze… " [w oryginale - dyscyplinuje, wychowuje i poucza] – tak mówi Słowo Boże. (Hebr. 12:6).
Przyjrzyjmy się Marcie i Marii. Czy dla nich choroba i śmierć ich brata Łazarza była " czymś niezwykłym " (1Piot. 4:12)? Wszak one już w czasie choroby Łazarza posłały do Jezusa, by przekazać, że ten, którego miłuje jest chory. (Jana. 11:3). Czy nie słychać w prośbie tych dwóch pobożnych kobiet cienia zarzutu? Wszak one w rzeczywistości zdają się mówić: "Panie, jak to możliwe, że ten, którego Ty tak bardzo miłujesz jest chory? " One jakby chciały przypomnieć Panu, że jeśli On rzeczywiście miłuje ich brata (o tym On nie raz mówił), to teraz niech udowodni swoją miłość i jak najszybciej uzdrowi go. Ale zamiast spieszyć się z pomocą i uleczyć ich brata, Jezus pozostaje jeszcze dwa dni na miejscu. Swoim zwlekaniem pozwala Łazarzowi umrzeć. Jakie to dziwne, prawda! Przecież On miłował Łazarza, Martę i Marię, ich dom był ulubionym miejscem odpoczynku Chrystusa. Jak to zrozumieć?
Zauważmy, że Bóg ma określony cel - ten cel jest na chwałę Bożą. My widzimy tylko to, co w chwili obecnej. Nasze widzenie jest ograniczone, więc często jesteśmy w rozterce, gdy przechodzimy próby. My czynimy to samo, co wdowa z Sarepty. Szukamy przyczyn nie tam, gdzie należy szukać, próbując kogoś obwinić za to, co się stało. I najłatwiej jest winić naszego Dobroczyńcę, naszego Pana. "… Przyszedłeś do mnie po to, aby przywieść na pamięć mój grzech i przyprawić o życie mego syna…" - tak mówi wdowa (IKs.Król. 17:18). I podobne słowa słyszymy z ust Marty: "Panie! Gdybyś tu był, nie byłby umarł brat mój. " (Jana 11:21). Ty nie przyszedłeś, gdy wzywaliśmy Ciebie, Ty nawet mówiłeś: " Ta choroba nie jest na śmierć, lecz na chwałę Bożą, aby Syn Boży był przez nią uwielbiony. " (Jana 11:4) - Łazarz jednak umarł. Teraz jest już za późno. Nie dotrzymałeś Swojego słowa, Panie! "Gdybyś tu był, nie byłby umarł brat nasz."
Czy my nie postępujemy podobnie? Czy nie obwiniamy Boga? Nam jest znane zakończenie historii z martwym Łazarzem. Wiemy, że Jezus dotrzymał słowa, pomimo, że choroba doprowadziła do śmierci Łazarza to Chrystus wskrzesił go, a tym samym Bóg został uwielbiony. Ale dlaczego Pan jednak dopuścił by przeszły przez tak ciężką próbę? Jak w tym przypadku przekonać ludzi, że Bóg dopuścił próbę z miłości do tych dusz? Jak wyjaśnić, że Job "…Mąż nienaganny i prawy, bogobojny i stroniący od złego. " (Joba 1:8) przechodzi "ogniste próby"? Odpowiedź na to pytanie daje sam Hiob, gdy pod koniec swoich prób woła: " Tylko ze słyszenia wiedziałem o tobie, lecz teraz moje oko ujrzało cię." (Joba 42:5).
Celem każdej próby, którą przechodzimy, jest to, abyśmy bliżej i głębiej poznali naszego Pana, abyśmy Go ujrzeli oczyma wiary. Wdowa z Sarepty Sydońskiej doświadczyła wierności Boga i ujrzała na własne oczy, w jak cudowny sposób Pan zaspokoił potrzeby jej i wszystkich domowników. Widziała jak wypełniła się obietnica Boża, którą dał przez proroka Eliasza. Ale widziała Boga tylko poprzez jego dary, widziała Go z daleka. A Pan chciał by poznała Go jak Hiob: " Tylko ze słyszenia wiedziałem o tobie, lecz teraz moje oko ujrzało cię. " (Joba 42:5).
A do takiego bliskiego poznania Boga prowadzi nas Duch Święty i ta droga poznania prowadzi przez " ogniste próby, które na nas przychodzą. " A przeszkodą do bliższego kontaktu z Panem nie jest złożony na ołtarzu nasz ukochany "Izaak", którego my jeszcze nie przynieśliśmy w ofierze. Dla tej ubogiej wdowy bez wątpienia największym skarbem był jej syn. Był to jej "Izaak", jej jedyny syn. I oto teraz on jest śmiertelnie chory: " tak się wzmogła jego choroba, że przestał oddychać. " (IKs.Król. 17:17). Cios opatrzności boskiej był zbyt ciężki dla tej biednej kobiety. Wtedy ona woła w rozpaczy: " Cóż ja mam z tobą, mężu Boży! Przyszedłeś do mnie po to, aby przywieść na pamięć mój grzech i przyprawić o życie mego syna. " (IKs.Król. 17:18) Och, jeśliby ona mogła w tym momencie powiedzieć tak, jak powiedział Job: " Pan dał, Pan wziął, niech będzie imię Pańskie błogosławione." (Joba 1:21).
Ileż to razy żałowaliśmy tych słów oskarżenia nierozważnie wypowiedzianych przez nas w chwili cierpienia. Zamiast wierzyć w to, że nasz Pan ma dla nas: "…myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować nam przyszłość i natchnąć nadzieją. " (Jer. 29:11), my Go oskarżaliśmy naszymi wymówkami i pytaniami: " Dlaczego Panie dopuściłeś to? " Ale Bóg nasz wie, że my - to proch. (Ks.Rodz. 3:19). On nas nie wini. Bez słów zarzutu Eliasz w imieniu Pana mówi do wdowy: " Daj mi twego syna" (IKs.Król. 17:19). Kobieta oddała syna w ręce proroka. I przez to ujawniła się jej wiara. W Liście do Hebrajczyków są te słowa: "Kobiety otrzymały z powrotem swoich zmarłych przez wskrzeszenie ..." W jaki sposób? Wiarą! W Starym Testamencie są opisane dwa przypadki, w których matki otrzymały swoje wskrzeszone dzieci. Jeden, to ten, gdy prorok Eliasz wskrzesił syna wdowy z Sarepty, drugi przypadek, gdy prorok Elizeusz wskrzesił syna Szunamitki (IIKs.Król. 4:8-37).
Widzimy więc, że cud wskrzeszenia syna wdowy był odpowiedzią na jej wiarę. W czym się przejawiła jej wiara? Jej wiara ujawniła się w czynie, gdy przekazała syna w ręce proroka. Jeśli nie dała by martwego syna Eliaszowi, syn pozostał by martwy. Tak więc mimo gniewu i goryczy, mimo wypowiedzianych zarzutów, Pan zmiłował się i okazał łaskę kobiecie, która powierzyła swojego syna w Jego ramiona. Dał jej możliwość nawrócenia się. Matka zawierzyła swoje żale temu, którego właśnie oskarżała i w niniejszym akcie objawiło się jej nawrócenie i wiara.
Drogi przyjacielu, jeśli oskarżałeś Boga, to Bóg teraz daje Ci możliwość, abyś przyszedł do Niego ze swoim żalem. Chce błogosławić Cię. Twój smutek – to jeszcze nie koniec, Twoja choroba – to nie na śmierć. To jest dopuszczone przez Boga po to, aby przez te próby uwielbiony był Syn Boży. Jeśli teraz uczynisz pierwszy krok wiary, to On sam, Pan, który Ciebie miłuje, Którego być może nieraz oskarżałeś swoimi zarzutami, Sam otrze wszelką łzę z oczu twych. (Obj. 21:4), przyjmie Cię, przebaczy i przemieni Swoim Duchem. On chce przejawić Swoją moc w tym, co ty uważasz za całkowicie stracone. Pan mówi: " Czyż ci nie powiedziałem, że, jeśli uwierzysz, oglądać będziesz chwałę Bożą?" (Jana 11:40). Uwierz! Nawet jeśli twoja wiara jest słaba, jeśli nawet jest mniejsza od ziarnka gorczycy, mimo to uwierz! Uwierz w to, że On cię miłuje i że On chce Tobie "… zgotować przyszłość i natchnąć nadzieją. " (Jer. 29:11). Wtedy powiesz jak Hiob: " Tylko ze słyszenia wiedziałem o tobie, lecz teraz moje oko ujrzało cię. " (Joba 42:5).
I na koniec, myślę, że w Eliaszu możemy ujrzeć praobraz naszego Zbawiciela. Podobnie jak Eliasz wziąwszy martwego chłopca do swego pokoju, zawołał do Pana i chłopiec ożył, również nasz miłosierny Pan wziął nas " umarłych przez upadki i grzechy nasze " (Ef. 2:1), zaniósł nas na Golgotę utożsamiając się z nami, wziął na siebie nasze winy i przez to dał nam życie wieczne. Czy to nie jest łaska? Wszystko, co możemy Mu dać – to nasze grzeszne życie. On Swoją śmiercią zbawił nas i usprawiedliwił, dał nam nowe życie.
A gdy znajdziemy się z Panem i otworzy On Księgę Żywota obok naszego imienia będzie napisane: " zbawiony łaską przez wiarę! " Wszystkie nasze zniewagi, którymi obrażaliśmy Boga zostaną odpuszczone, wszelki grzech, jaki by on nie był, zostanie obmyty, ponieważ "... krew Jezusa Chrystusa, Syna jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu. " (1Jana 1:7). Chwała Bogu naszemu za Jego wielką łaskę i miłosierdzie!
Wydarzenie, które jest wyżej cytowane nastąpiło po tym, jak prorok Eliasza na słowo Boga udał się do Sarepty Sydońskiej i zamieszkał w domu wdowy, której Bóg nakazał, by go żywiła. Bóg w cudowny sposób dawał pokarm temu domowi, tak, że " …mąka w garnku nie wyczerpała się i oliwy w bańce nie zabrakło…" (IKs.Król. 17:16). I " Po tych wydarzeniach zachorował syn tej niewiasty ..." (IKs.Król. 17:17).
"Po tych wydarzeniach..." Co to znaczy? Po tych doświadczeniach, po cudownym zaspokojeniu potrzeb całego domu wdowy spadło na nią to nieszczęście. Przeżywszy trudny okres głodu jej jedyny syn umiera. Jak było wspaniale. Bóg zaspokajał wszelką potrzebę. Serce matki był pełen wdzięczności Bogu za Jego miłosierdzie i szczodrość. Ona niczego nie potrzebowała, gdy cały kraj dotknięty był głodem. I oto nagle śmierć rzuciła cień na jej radość. Z ust będącej w rozpaczy matki padają słowa żalu, niechęci i zarzuty. Te zarzuty są pod adresem tego, który przyszedł do jej domu z błogosławieństwem Bożym. Ona widziała i korzystała z tego błogosławieństwa. A Teraz mówi: " Cóż ja mam z tobą, mężu Boży! Przyszedłeś do mnie po to, aby przywieść na pamięć mój grzech i przyprawić o życie mego syna. " (IKs.Król. 17:18). Tak, w jednej chwili zapomniała jakiego doświadczyła błogosławieństwa! Teraz ten, który przyszedł do jej domu z błogosławieństwem winien jest śmierci jej jedynego syna.
Jakże często tak bywa w życiu, że po okresie błogosławieństwa następuje jakaś szczególna próba. A człowiek nie przygotowany do tego, jest w rozterce. Zaczyna narzekać, mieć pretensje i szukać winnego. " Ty, człowiek Boży, jesteś winny śmierci mojego syna! Jeślibyś nie przyszedł do naszego domu mój syn by nie umarł! " - oto reakcja tej kobiety na to wydarzenie: gniew, gorycz, oskarżenia. " Gdybym nie znała ciebie nie przyszło by na mnie to utrapienie! Prawdą jest, że jestem grzesznicą, ale któż z ludzi jest bez grzechu. Każdy z nas jest w jakiś sposób winny. Ale dlaczego przypominasz mi moje grzechy? Dlaczego za moje grzechy muszę stracić syna? Lepiej by było gdybyś nie pojawił się w moim domu. "- takie myśli być może pojawiły się w sercu zrozpaczonej matki. W gniewie, w żalu zapomniała o wszystkich dobrych rzeczach, które spotkały jej dom wraz z przybyciem sługi Bożego.
To, co się stało z wdową z Sarepty powtarza się wielokrotnie w życiu wielu z nas, tych, którzy mają kontakt z żywym Bogiem. Natura ludzka jest taka, że człowiek jest skłonny myśleć: Jeśli ja upamiętałem się i idę za Chrystusem, to droga moja powinna być zawsze usłana różami, zawsze powinno towarzyszyć szczęście. Jeśli ja jestem wierny Bogu to ominą mnie wszelkie zmartwienia, doświadczenia i próby. Do takich wniosków może dojść tylko człowiek w swojej niewiedzy, nie rozumiejąc tego, co mówi na ten temat Słowo Boże. Teoretycznie być może ta osoba jest uświadomiona. Może pokazać rozdział i werset, który mówi: "... musimy przejść przez wiele ucisków, aby wejść do Królestwa Bożego. " (Dzieje 14:22). On nawet wie, że Job musiał wiele cierpieć i że jego cierpienia były dla jego dobra, niemniej jednak uważa, że to tyczyło się Joba, a jego to nie dotyczy. Czy czasami tak nie myślimy? I dlatego apostoł Piotr pisze: " Najmilsi! Nie dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy doświadczeniu waszemu…" (1Piot. 4:12). Tak, Piotr przypomina nam, że nikt z nas, ani ja, ani ty - nie jesteśmy wyjątkiem. Wszystkie nasze próby nie należy postrzegać i uważać za niedopuszczalne dla dzieci Bożych - należy przyjąć jako normalne w życiu każdego chrześcijanina.
"Ogień, który na nas przychodzi " (1Piot. 4:12) - jest jak dar Boży. Dlatego apostoł Piotr dodaje: "... jak jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, radujcie się ..." (1Piot. 4:13). Pamiętajmy, że ani jedno cierpienie nie możemy znosić bez wiedzy i bez zgody naszego Pana. Te "cierpienia Chrystusowe " dopuszczone są przez Niego i są one dla naszego dobra. A jeżeli są od Boga, to możemy być pewni, że Pan dopuszcza je w naszym życiu ponieważ nas kocha. " Bo kogo Pan miłuje, tego karze… " [w oryginale - dyscyplinuje, wychowuje i poucza] – tak mówi Słowo Boże. (Hebr. 12:6).
Przyjrzyjmy się Marcie i Marii. Czy dla nich choroba i śmierć ich brata Łazarza była " czymś niezwykłym " (1Piot. 4:12)? Wszak one już w czasie choroby Łazarza posłały do Jezusa, by przekazać, że ten, którego miłuje jest chory. (Jana. 11:3). Czy nie słychać w prośbie tych dwóch pobożnych kobiet cienia zarzutu? Wszak one w rzeczywistości zdają się mówić: "Panie, jak to możliwe, że ten, którego Ty tak bardzo miłujesz jest chory? " One jakby chciały przypomnieć Panu, że jeśli On rzeczywiście miłuje ich brata (o tym On nie raz mówił), to teraz niech udowodni swoją miłość i jak najszybciej uzdrowi go. Ale zamiast spieszyć się z pomocą i uleczyć ich brata, Jezus pozostaje jeszcze dwa dni na miejscu. Swoim zwlekaniem pozwala Łazarzowi umrzeć. Jakie to dziwne, prawda! Przecież On miłował Łazarza, Martę i Marię, ich dom był ulubionym miejscem odpoczynku Chrystusa. Jak to zrozumieć?
Zauważmy, że Bóg ma określony cel - ten cel jest na chwałę Bożą. My widzimy tylko to, co w chwili obecnej. Nasze widzenie jest ograniczone, więc często jesteśmy w rozterce, gdy przechodzimy próby. My czynimy to samo, co wdowa z Sarepty. Szukamy przyczyn nie tam, gdzie należy szukać, próbując kogoś obwinić za to, co się stało. I najłatwiej jest winić naszego Dobroczyńcę, naszego Pana. "… Przyszedłeś do mnie po to, aby przywieść na pamięć mój grzech i przyprawić o życie mego syna…" - tak mówi wdowa (IKs.Król. 17:18). I podobne słowa słyszymy z ust Marty: "Panie! Gdybyś tu był, nie byłby umarł brat mój. " (Jana 11:21). Ty nie przyszedłeś, gdy wzywaliśmy Ciebie, Ty nawet mówiłeś: " Ta choroba nie jest na śmierć, lecz na chwałę Bożą, aby Syn Boży był przez nią uwielbiony. " (Jana 11:4) - Łazarz jednak umarł. Teraz jest już za późno. Nie dotrzymałeś Swojego słowa, Panie! "Gdybyś tu był, nie byłby umarł brat nasz."
Czy my nie postępujemy podobnie? Czy nie obwiniamy Boga? Nam jest znane zakończenie historii z martwym Łazarzem. Wiemy, że Jezus dotrzymał słowa, pomimo, że choroba doprowadziła do śmierci Łazarza to Chrystus wskrzesił go, a tym samym Bóg został uwielbiony. Ale dlaczego Pan jednak dopuścił by przeszły przez tak ciężką próbę? Jak w tym przypadku przekonać ludzi, że Bóg dopuścił próbę z miłości do tych dusz? Jak wyjaśnić, że Job "…Mąż nienaganny i prawy, bogobojny i stroniący od złego. " (Joba 1:8) przechodzi "ogniste próby"? Odpowiedź na to pytanie daje sam Hiob, gdy pod koniec swoich prób woła: " Tylko ze słyszenia wiedziałem o tobie, lecz teraz moje oko ujrzało cię." (Joba 42:5).
Celem każdej próby, którą przechodzimy, jest to, abyśmy bliżej i głębiej poznali naszego Pana, abyśmy Go ujrzeli oczyma wiary. Wdowa z Sarepty Sydońskiej doświadczyła wierności Boga i ujrzała na własne oczy, w jak cudowny sposób Pan zaspokoił potrzeby jej i wszystkich domowników. Widziała jak wypełniła się obietnica Boża, którą dał przez proroka Eliasza. Ale widziała Boga tylko poprzez jego dary, widziała Go z daleka. A Pan chciał by poznała Go jak Hiob: " Tylko ze słyszenia wiedziałem o tobie, lecz teraz moje oko ujrzało cię. " (Joba 42:5).
A do takiego bliskiego poznania Boga prowadzi nas Duch Święty i ta droga poznania prowadzi przez " ogniste próby, które na nas przychodzą. " A przeszkodą do bliższego kontaktu z Panem nie jest złożony na ołtarzu nasz ukochany "Izaak", którego my jeszcze nie przynieśliśmy w ofierze. Dla tej ubogiej wdowy bez wątpienia największym skarbem był jej syn. Był to jej "Izaak", jej jedyny syn. I oto teraz on jest śmiertelnie chory: " tak się wzmogła jego choroba, że przestał oddychać. " (IKs.Król. 17:17). Cios opatrzności boskiej był zbyt ciężki dla tej biednej kobiety. Wtedy ona woła w rozpaczy: " Cóż ja mam z tobą, mężu Boży! Przyszedłeś do mnie po to, aby przywieść na pamięć mój grzech i przyprawić o życie mego syna. " (IKs.Król. 17:18) Och, jeśliby ona mogła w tym momencie powiedzieć tak, jak powiedział Job: " Pan dał, Pan wziął, niech będzie imię Pańskie błogosławione." (Joba 1:21).
Ileż to razy żałowaliśmy tych słów oskarżenia nierozważnie wypowiedzianych przez nas w chwili cierpienia. Zamiast wierzyć w to, że nasz Pan ma dla nas: "…myśli o pokoju, a nie o niedoli, aby zgotować nam przyszłość i natchnąć nadzieją. " (Jer. 29:11), my Go oskarżaliśmy naszymi wymówkami i pytaniami: " Dlaczego Panie dopuściłeś to? " Ale Bóg nasz wie, że my - to proch. (Ks.Rodz. 3:19). On nas nie wini. Bez słów zarzutu Eliasz w imieniu Pana mówi do wdowy: " Daj mi twego syna" (IKs.Król. 17:19). Kobieta oddała syna w ręce proroka. I przez to ujawniła się jej wiara. W Liście do Hebrajczyków są te słowa: "Kobiety otrzymały z powrotem swoich zmarłych przez wskrzeszenie ..." W jaki sposób? Wiarą! W Starym Testamencie są opisane dwa przypadki, w których matki otrzymały swoje wskrzeszone dzieci. Jeden, to ten, gdy prorok Eliasz wskrzesił syna wdowy z Sarepty, drugi przypadek, gdy prorok Elizeusz wskrzesił syna Szunamitki (IIKs.Król. 4:8-37).
Widzimy więc, że cud wskrzeszenia syna wdowy był odpowiedzią na jej wiarę. W czym się przejawiła jej wiara? Jej wiara ujawniła się w czynie, gdy przekazała syna w ręce proroka. Jeśli nie dała by martwego syna Eliaszowi, syn pozostał by martwy. Tak więc mimo gniewu i goryczy, mimo wypowiedzianych zarzutów, Pan zmiłował się i okazał łaskę kobiecie, która powierzyła swojego syna w Jego ramiona. Dał jej możliwość nawrócenia się. Matka zawierzyła swoje żale temu, którego właśnie oskarżała i w niniejszym akcie objawiło się jej nawrócenie i wiara.
Drogi przyjacielu, jeśli oskarżałeś Boga, to Bóg teraz daje Ci możliwość, abyś przyszedł do Niego ze swoim żalem. Chce błogosławić Cię. Twój smutek – to jeszcze nie koniec, Twoja choroba – to nie na śmierć. To jest dopuszczone przez Boga po to, aby przez te próby uwielbiony był Syn Boży. Jeśli teraz uczynisz pierwszy krok wiary, to On sam, Pan, który Ciebie miłuje, Którego być może nieraz oskarżałeś swoimi zarzutami, Sam otrze wszelką łzę z oczu twych. (Obj. 21:4), przyjmie Cię, przebaczy i przemieni Swoim Duchem. On chce przejawić Swoją moc w tym, co ty uważasz za całkowicie stracone. Pan mówi: " Czyż ci nie powiedziałem, że, jeśli uwierzysz, oglądać będziesz chwałę Bożą?" (Jana 11:40). Uwierz! Nawet jeśli twoja wiara jest słaba, jeśli nawet jest mniejsza od ziarnka gorczycy, mimo to uwierz! Uwierz w to, że On cię miłuje i że On chce Tobie "… zgotować przyszłość i natchnąć nadzieją. " (Jer. 29:11). Wtedy powiesz jak Hiob: " Tylko ze słyszenia wiedziałem o tobie, lecz teraz moje oko ujrzało cię. " (Joba 42:5).
I na koniec, myślę, że w Eliaszu możemy ujrzeć praobraz naszego Zbawiciela. Podobnie jak Eliasz wziąwszy martwego chłopca do swego pokoju, zawołał do Pana i chłopiec ożył, również nasz miłosierny Pan wziął nas " umarłych przez upadki i grzechy nasze " (Ef. 2:1), zaniósł nas na Golgotę utożsamiając się z nami, wziął na siebie nasze winy i przez to dał nam życie wieczne. Czy to nie jest łaska? Wszystko, co możemy Mu dać – to nasze grzeszne życie. On Swoją śmiercią zbawił nas i usprawiedliwił, dał nam nowe życie.
A gdy znajdziemy się z Panem i otworzy On Księgę Żywota obok naszego imienia będzie napisane: " zbawiony łaską przez wiarę! " Wszystkie nasze zniewagi, którymi obrażaliśmy Boga zostaną odpuszczone, wszelki grzech, jaki by on nie był, zostanie obmyty, ponieważ "... krew Jezusa Chrystusa, Syna jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu. " (1Jana 1:7). Chwała Bogu naszemu za Jego wielką łaskę i miłosierdzie!