RSS

Gdy mówić będą: Pokój i bezpieczeństwo!




" Gdy mówić będą: Pokój i bezpieczeństwo, wtedy przyjdzie na nich nagła zagłada, jak bóle na kobietę brzemienną, i nie umkną. Wy zaś, bracia, nie jesteście w ciemności, aby was dzień ten jak złodziej zaskoczył. " (1Tes. 5:3-4).

Teraz tak na świecie, jak i w życiu wielu z nas panuje taki chaos, że ludzie zadają pytanie: Czy jesteśmy już przy końcu historii człowieczeństwa? Czy zmierzamy w kierunku zagłady nuklearnej? Czy sytuacje światowe wymykają się spod kontroli? W głosie niektórych przywódców państw teraz można wyczuć nawet nutkę strachu. Niektórzy z nich mówią: Teraz jesteśmy świadkami śmierci dyplomacji.                                                                             Bezefektywne negocjacje między walczącymi krajami, szaleni dyktatorzy ignorujący ostrzeżenia ONZ świadczą o tym, że stoimy przed koniecznością uznania tego, że konflikty między narodami nie udaje się rozwiązać pokojowo. Wygląda na to, że we współczesnym świecie nie ma już miejsca na rozwiązania dyplomatyczne.


Teraz możemy zrozumieć, co Jezus miał na myśli, gdy ostrzegał nas mówiąc: " i będzie... na ziemi lęk bezradnych narodów, gdy zahuczy morze i fale; Ludzie omdlewać będą z trwogi w oczekiwaniu tych rzeczy, które przyjdą na świat, bo moce niebios poruszą się. " (Łuk. 21:25-26). I dodał te słowa: " I wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłoku z mocą i wielką chwałą. A gdy się to zacznie dziać, wyprostujcie się i podnieście głowy swoje, gdyż zbliża się odkupienie wasze. " (Łuk. 21:27-28).                                                       Jestem przekonany, że te wszystkie straszne rzeczy, które zdarzają się na ziemi na naszych oczach - huragany, tsunami, trzęsienia ziemi, gwałtowne zmiany pogody, terroryzm, zagrożenie jądrowe, wojny i wieści o wojnie - wszystkie one świadczą o bliskim przyjściu Jezusa Chrystusa. "…gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, iż blisko jest Królestwo Boże. " (Łuk. 21:31).


Pierwsze zbory chrześcijan prosiły apostoła Pawła, aby napisał więcej o czasach ostatecznych. Ci chrześcijanie w czasach Pawła czuli, że zniszczenie Jerozolimy jest bliskie, chcieli usłyszeć więcej o proroczych wydarzeniach. Ich przerażały wieści o okrucieństwach zdobywczej armii, którzy brali do niewoli ogromne rzesze ludzi. Być może mieli odczucie, że te straszne ostatnie czasy oto właśnie następują. Dlatego właśnie prosili apostoła Pawła, aby powiedział im więcej o tym, co ma nastąpić. " Napisz nam o tym, jak rozpoznać ten ostateczny czas. " 


Paweł odpowiedział im tymi słowami pociechy: " A o czasach i porach, bracia, nie ma potrzeby do was pisać. Sami bowiem dokładnie wiecie, iż dzień Pański przyjdzie jak złodziej w nocy. " (1Tes. 5:1-2).                                                                                                                     Paweł napisał o tym, co będzie się działo podczas powtórnego przyjścia Chrystusa: " Gdyż sam Pan na dany rozkaz, na głos archanioła i trąby Bożej zstąpi z nieba; wtedy najpierw powstaną ci, którzy umarli w Chrystusie. Potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nimi porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana, i tak zawsze będziemy z Panem. Przeto pocieszajcie się nawzajem tymi słowy. " (1Tes. 4:16-18).             Paweł poprzez to pouczenie chciał dodać im otuchy. Mówi im, że w istocie: " Oni nie muszą niepokoić się z powodu tego wszystkiego, co czeka ziemię. Oni nie powinni tak bardzo bać się z powodu tych wszystkich strasznych oznak i nieszczęść, które nastąpią. Wiedzą bowiem doskonale, że są to sygnały o tym, że idzie Pan by wziąć swoich do Siebie."  Prawda jest taka, że nie znamy dnia, kiedy to nastąpi.


Możemy być pewni, że szybki tok zdarzeń rozgrywających się dziś, przybliżył nas do wiecznego Bożego celu. Ten świat nie dryfuje po oceanie czasu, jak statek bez steru, Pan nie pozostawił ziemię bez nadzoru, bez względu na to, jak grzeszna i bezbożna stała się ludzkość. Przeciwnie, Bóg jeszcze bardziej przyspieszył. I to, co dzieje się na naszych oczach teraz – to przyspieszony bieg wydarzeń w kierunku " wielkiego boskiego wydarzenia ", które ma nastąpić: do stworzenia nowego nieba i nowej ziemi, gdzie Chrystus będzie królował całą wieczność. 


Apostoł Piotr mówi nam, że zgodnie z obietnicą Bożą, chrześcijanie "… oczekują, nowych niebios, i nowej ziemi, w których mieszka sprawiedliwość. " (2Piotra 3:13). Ponadto dodaje, że jeśli wierzymy Słowu Bożemu, to wiemy, że świat przybliża się do dnia przyjścia Pańskiego, gdy " niebiosa w ogniu stopnieją i rozpalone żywioły rozpłyną się. " (2Piotra 3:12).
" A dzień Pański nadejdzie jak złodziej, wtedy niebiosa z trzaskiem przeminą, a żywioły rozpalone stopnieją, ziemia i dzieła ludzkie na niej spłoną. Skoro to wszystko ma ulec zagładzie, jakimż powinniście być wy w świętym postępowaniu i w pobożności. Jeżeli oczekujecie i pragniecie gorąco nastania dnia Bożego… " (2Piotra 3:10-12).
Jezus powiedział: " wyprostujcie się i podnieście głowy swoje " (Łuk. 21:28), tym samym wskazując nam na co powinna być skierowana nasza uwaga.


My, jako naśladowcy Chrystusa uwagę powinniśmy mieć skierowaną bynajmniej nie na najnowsze wiadomości radiowe, telewizyjne czy internetowe. Nie musimy wyostrzać swoją uwagę na wojnach i pogłoskach wojennych, na możliwości wystąpienia konfliktu jądrowego, lub innych rzeczach, które zachodzą na świecie. Nasza uwaga powinna skupiać się wyłącznie na Chrystusie, na drodze, która jest zgodna z wolą Bożą.


Apostoł Paweł pisząc do Tesaloniczan słowa: " Gdy mówić będą: Pokój i bezpieczeństwo, wtedy przyjdzie na nich nagła zagłada jak bóle na kobietę brzemienną, i nie umkną… ", chciał, aby poznali jedną sprawdzoną prawdę, która jest dla kościoła w każdym okresie czasu kluczem do zrozumienia. Wskazuje na szczegół, który jest charakterystyczny dla każdej epoki, pokolenia i społeczeństwa, który poprzedza zawsze nagłą zagładę i Sąd Boży: "ludzkość zaczyna bezgranicznie wierzyć w swoje bezpieczeństwo, dobrobyt i rozkwit ". To - najpewniejsza oznaka nadchodzącej zagłady i Paweł wskazał ją opierając się na przykładach z przeszłości.


W Piśmie Świętym podane są przykłady, gdy Bóg z konieczności sprowadzał na lud nieszczęście jako owoc ich zamysłów, powodując zagładę społeczności, która była pewna swojego bezpieczeństwa i pyszniła się swoim rozkwitem. (Jer. 6:19).                                        Tak więc Paweł mówi: " Oto prawda udokumentowana historią. Zagłada przychodzi wtedy, gdy ludzie skupiają się na miłości do bogactwa i własnym bezpieczeństwie, a oziębła jest ich miłość do Boga. "


Spójrzmy teraz na słowa Jezusa, Który przyrównał czasy Noego i Lota do dnia Swojego przyjścia. Powiedział, że w obu przypadkach ludzie jedli, pili, żenili się, wydawano za mąż, kupowali i sprzedawali. Innymi słowy, głównym zajęciem i sensem życia było zaspokajanie własnych przyjemności i pragnień zmysłowych, koncentrowanie się wyłącznie na sprawach ziemskich, nie dostrzegając widocznych znaków Bożych.
Według słów Jezusa to samo będzie dziać się w czasach ostatnich, tuż przed nagłą zagładą. Cały świat będzie zafascynowany pogonią za dobrobytem i bezpieczeństwem – zaabsorbowany tak działaniami, że nawet wielu z dzieci Bożych da się zwieść. Cały sens życia chrześcijan będzie skupiał się na rzeczach tego świata i zejdą z drogi wiary.
Już teraz możemy dostrzec, jak wielu z nas wpadło w sieci takiego myślenia. Uważają, że
dobrobyt - to jedyna droga, którą zapewnić mogą sobie bezpieczeństwo. I dlatego teraz widzimy taki dziki pęd za bogactwem, gdy jedni poprzez spekulacje na giełdzie popadają w długi, inni gorączkowo gromadzą bogactwa i bogacą się na plecach biednych. Kochani, to jest czas, gdy możemy spodziewać się nagłej zagłady.


Gdy nastąpi ta chwila nagłego Sądu, w jakim stanie Pan zastanie Swój Kościół? Czy będą mieli żywą wiarę? Czy będą szukać Go i gorliwie oczekiwać Jego przyjścia? Być może będą zajęci sprawami tego świata?
Gdy przyjdzie Chrystus, to czy znajdzie Swój Kościół opanowany przez fałszywych proroków, którzy głoszą fałszywy pokój, bogactwo i dobrobyt? Prorok Jeremiasz opisuje taki czas, który wydarzył się w historii Izraela: " Albowiem od najmniejszego do największego wszystkich ogarnęła żądza zysku; od proroka do kapłana - wszyscy popełniają oszustwa. I leczą rany swojego ludu powierzchownie, mówiąc: Pokój, pokój! Choć nie ma pokoju. " (Jer. 6:13-14).


Chciałbym teraz wyjaśnić jedną rzecz dotyczącą dobrobytu, a mianowicie: Nie ma nic złego w tym, że pracując, zarobione pieniądze przeznaczymy na kupno ładnego domu, czy samochodu. O utrzymanie siebie i swojej rodziny musimy troszczyć się, a tym samym budować domy, kupować, sprzedawać, siać i zbierać. Ale nie może to być chęć bogacenia się. Pismo Święte wyraźnie mówi, że Bóg miłuje Swoje dzieci i błogosławi im.
Gdy tylko rozpalamy nasze namiętności i pożądanie, aby posiadać jak najwięcej dóbr doczesnych, gdy zaczyna to zajmować cały nasz czas do tego stopnia, że przestajemy dbać o kontakt z Bogiem – wtedy nasze serce staje się oziębłe na Słowo Pana. Gdy wszystkie te dobra, które pozwalają nam wygodnie żyć są już niewystarczające - gdy sprzedawanie, kupno i " robienie kasy " zajmują wszystkie nasze myśli i serce - wtedy " stajemy się letni. " I w tej pogoni za bezpieczeństwem i dobrobytem w końcu zaczynamy lekceważyć Boże upomnienia i przestrogi.
" Tak mówi Pan Zastępów: Do kogo mam przemówić, kogo mam przestrzec, aby słuchali? Oto ich ucho jest nieobrzezane, więc nie mogą słyszeć. Oto słowo Pana stało się przedmiotem drwiny, nie mają w nim upodobania... Postawiłem też nad wami stróżów,
aby wołali: Uważajcie na głos trąby! Lecz oni odpowiedzieli: Nie będziemy uważali. " (Jer. 6:9-10,17).
Gdy Noe prorokował o nadchodzącej wkrótce wielkiej katastrofie, sądzę, że szydzono z jego przestróg i wyśmiewano go.


W całej biblijnej historii prorocy ostrzegali o nadchodzącym Sądzie, ale lud Boży często przymykał uszy i oddawał się swoim przyjemnościom, jedzeniu i piciu.
Szczerze mówiąc, czasami poraża ta bezduszność, jaką widać teraz u wielu chrześcijan, ludzi, u których to serce kiedyś płonęło gorącą miłością Boga i żarliwym oddaniem. Oni słuchali Bożych napomnień i wsłuchiwali się we wszystkie prorocze słowa, które słyszeli. Teraz są zbyt zajęci, by szukać Boga. A ich miłość do Chrystusa jest z dnia na dzień coraz chłodniejsza.
Tak było za dni proroka Jeremiasza, gdy Bóg rozkazał mu, by ostrzegł swój lud: " Gdy będziesz mówił do nich wszystkie te słowa, oni cię nie usłuchają, gdy będziesz do nich wołał, oni ci nie odpowiedzą. Mów więc do nich: To jest ten naród, który nie usłuchał głosu Pana, swojego Boga, i nie przyjął przestrogi; zaginęła prawda, starta została z ich ust!" (Jer. 7:27-28).
Również w Nowym Testamencie apostoł Paweł pisze: " Jak napisano: Zesłał Bóg na nich ducha znieczulenia, dał im oczy, które nie widzą, i uszy, które nie słyszą, aż do dnia dzisiejszego. " (Rzym. 11:8).


Dlaczego lekceważymy Boże prorocze ostrzeżenia?
Dlaczego tak wielu żarliwych kiedyś chrześcijan teraz odwraca się od napomnień Bożych? Skąd taka zgubna ślepota? I dlaczego egocentryczna, nacelowana na chciwość i bogactwo " ewangelia " łapie w swoje sieci tak wiele kościołów i wierzących?
Jednym z powodów jest to, że coraz więcej pasterzy - nauczycieli odchodzi dziś od głoszenia Krzyża. Kazania o ubogim, cierpiącym, ociekającym krwią Chrystusie stały się obrazą. Wezwania do poświęcenia, ofiary – do tego, aby wziąć  swój krzyż, przyjąć odtrącenie za imię Jezusa, by umrzeć dla siebie, okazać szczerą skruchę, by stać się pokornym, ukrzyżować własne JA, - wszystkie te tematy starannie pomijane są przez głosicieli ewangelii szczęścia i bogactwa. I wszystkie ostrzeżenia apostołów o tym, aby być gotowym na przyjście Chrystusa - aby naprawić i oporządzić swoje lampy, przygotować się na spotkanie Oblubieńca, aby przebudzić się i nie tracić czasu, bo godzina jest późna, a Pan przyjdzie tylko po tych, którzy czekają na Jego przyjście - wszystko to jest w dużej mierze pomijane milczeniem.


Jak to wszystko się skończy?
Słyszy się nieraz o głosicielach świętego Słowa Bożego, którzy mówią: "Biblia – to przewodnik do bogactwa. " Inni obiecują: " Wystarczy wstąpić do naszego kościoła, a na pewno staniecie się bogaci. "
Świecki świat śmieje się z takich " głosicieli ewangelii ".                                                               Niektórzy z nich twierdzą nawet, że Jezus był bogatym człowiekiem, ponieważ musiał utrzymać dwunastu uczniów. Głoszą również, że szaty Chrystusa musiały być bardzo kosztowne, ponieważ rzymscy żołnierze rzucali o nie losy. A sam Jezus musiał być majętny, gdyż jego świta potrzebowała księgowego. (Judasz odpowiadał za sprawy finanse uczniów). Co więcej, Jezus musiał być bogaty, ponieważ powierzył opiekę po swojej śmierci nad matką swojemu uczniowi, co oznacza, że posiadał jakieś
fundusze którymi należałoby się zająć. On również nie mógł być bezdomnym, ponieważ nikt nigdy nie słyszał o synu cieśli, który nie zbudowałby sobie domu.
Wszystkie te stwierdzenia przyprawiają
mnie o dreszcz! i prowadzą do słów Jeremiasza: "Gdyż od najmłodszego do najstarszego wszyscy oni myślą o wyzysku, zarówno prorok jak i kapłan - wszyscy popełniają oszustwo." (Jer. 6:13).
Gdy faryzeusze prosili Jezusa, aby dał im znak z nieba, Chrystus powiedział: " Obłudnicy! Zjawiska nieba i ziemi umiecie rozpoznać, a jakże więc nie umiecie rozpoznać obecnego czasu. Ród zły i cudzołożny domaga się znaku, ale znak nie będzie mu dany, chyba tylko znak Jonasza… " (Łuk. 12:56, Mat. 16:4). A w Ewangelii Łukasza Jezus dodał te słowa: " Jak bowiem Jonasz stał się znakiem dla Niniwczyków, tak będzie i Syn Człowieczy dla tego pokolenia. " (Łuk. 11:30) .
Chrystus - Jego krzyż, Jego przelana krew, Jego zmartwychwstanie – to jedyny znak, którego nam potrzeba.


Dzień przyjścia Zbawiciela nastąpi nagle. W jednej chwili wszystkie materialne rzeczy tego świata stracą wszelką wartość, staną się całkowicie bezużyteczne. I pozostaniemy bez niczego, oprócz Chrystusa. On jest tym żywym Słowem, którego my potrzebujemy.
Biblia – to drzwi do objawienia Chrystusa, Który jest naszym pokojem i bezpieczeństwem. On jest naszym skarbem, naszym bogactwem, naszym złotem.                                                  To jest ta Ewangelia, którą głosimy. I Chrystus, Któremu służymy.                                    Amen!

List do Hebrajczyków (11: 24-26)


Chciałbym przedstawić moje rozważania dotyczące Listu do Hebrajczyków (11:24-26): "Przez wiarę Mojżesz, gdy dorósł, odmówił nazywania się synem córki faraona, wolał raczej cierpieć z ludem Bożym, niż używać przemijających rozkoszy grzechu. Uważał bowiem za większe bogactwo znoszenie zniewag dla Chrystusa niż wszystkie skarby Egiptu, gdyż patrzył na zapłatę. "


Jak mało jest ludzi, którzy chcą zrezygnować z przyjemności życiowych, by znosić cierpienia na równi z dziećmi Bożymi, by znosić zniewagi dla Chrystusa i uznać je bogactwem dla siebie. Zasadniczo za najlepsze człowiek uważa życie w cielesnych i duchowych rozkoszach i przyjemnościach nazywając to szczęściem i woli to niż obietnicę Bożą. Co stałoby się z ludem Bożym jeśli Mojżesz wolałby raczej być synem córki faraona i mieć przyjemności i bogactwa świata, niż cierpieć i znosić zniewagi dla Chrystusa? Czy byłby on postawiony jako wybawca Izraela, który wyprowadził lud z Egiptu, objawiając chwałę Bożą Egipcjanom?


Każdy człowiek wierzący musi wybrać, co uważa za ważniejsze jest dla niego: życie duchowe z Chrystusem,czy cielesne obok Chrystusa. Podobnie było z wielu synami Izraela, żyli obok Boga, a nie według Jego przykazań. Jeżeli nie wybierzemy życia duchowego nie możemy stać się naśladowcami Chrystusa, jak również, nie możemy być Jego uczniami, nie przyjmując do serca Jego nauczania. Mojżesz nie mógł zostać w tym samym czasie synem córki faraona, a jednocześnie być wodzem Izraela, ponieważ Egipt był nieprzyjacielem Boga.


Egipt – to obraz świata obecnego, a dziś świat żyje w nieprzyjaźni z Bogiem, zniewolone są narody, jak poprzednio w Egipcie, i dlatego jest powiedziane: "... Czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem, to wrogość wobec Boga? Jeśli więc kto chce być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga. " (Jak. 4:4). Świat nie może być w przyjaźni z Bogiem, ponieważ proponuje ludziom grzech i śmierć. Tak niegdyś Egipt trzymał w niewoli naród izraelski. Karmił ich czosnkiem i cebulą budując ich rękoma sławę dla swoich bogów, a przy tym niszczył i zabijał ich niemowlęta. Mojżesz przedłożył i wybrał przywództwo narodu Bożego, jako  proponowane bogactwo od Boga, odrzucając wszystkie skarby Egiptu, jako grzeszne przyjemności "znoszenie zniewag dla Chrystusa ...  to większe bogactwo niż skarby Egiptu, gdyż patrzył na zapłatę" (Hebr. 11:26).


Ten, kto wybiera życie w przyjaźni z Bogiem nie może żałować tego, co pozostawił, lub wspominać tego co było z żalem. Jeśli coś takiego się dzieje to znaczy, że przeszłości nie pozostawił, zabrał w sercu, jak skradzionego egipskiego bożka. " Jezus mu odpowiedział: Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego. " (Łuk. 9:62). Jezus objaśnił, że królestwa Bożego - to znaczy po to by służyć Bogu, po to by nieść chwałę Bożą, taki człowiek nie jest godzien. Bóg nie można zaufać i nie może polegać na takiej osobie, ponieważ taki człowiek zawsze będzie szukał okazji, aby urządzić się, powrócić do pozostawionych przyjemności życia. Dla niego, to co miał w Egipcie pozostało w jego sercu jako przyjemność, a nie jako marność i pustka, czyli w jego sercu pozostała miłość do grzechu.


Noszenie w sercu egipskich przyjemności prowadzi człowieka do narzekania podczas wędrówki przez życiową pustynię. Taka osoba nawet kiedy idzie do przodu nogami, duszą powraca do przeszłości i do tego co pozostawiła. Tacy ludzie zazwyczaj wybierają proponowaną im drogę w nadziei na to, że droga przez pustynię do obietnicy Bożej będzie krótka. Inaczej mówiąc, obietnica chwały Bożej pociąga ich i przyjmują ją całym sercem, ale droga cierpienia i wyrzeczeń jest dla nich za trudna. Dla nich to - przemoc. Oni z radością szlibyśmy do obietnicy Bożej drogą duchowych uciech w przyjaźni ze światem. Lud Izraela, który wyszedł z Egiptu jest nam tego przykładem. Wszyscy wybrali ziemię obiecaną, opływającą mlekiem i miodem, jak im Pan obiecał, ale tylko dwóch z nich, tj. Kaleb i Jozue wybrali drogę wiary i obietnicy, dlatego też oni weszli do ziemi obiecanej. Cały naród ciągle narzekał i wspominał pozostawiony czosnek i cebulę. To znaczy, żałowali pozostawionych przyjemności, nie rozumieli wolności (woleli niewolnictwo), którą otrzymali poprzez Mojżesza. Tam była cebula i czosnek, a na pustyni jedynie piasek.


Komu, jak nie Mojżeszowi było co wspominać (pozostawiony pałac pełen zaszczytów i przyjemności). On mógł rządzić Egiptem, jednak nigdy nie myślał z żalem o tym co porzucił i nie narzekał na to co jest, ponieważ on tą drogę wybrał. " Przez wiarę Mojżesz, kiedy dorósł, nie zgodził się, by go zwano synem córki faraona, i wolał raczej znosić uciski wespół z ludem Bożym, aniżeli zażywać przemijającej rozkoszy grzechu, uznawszy hańbę Chrystusową za większe bogactwo niż skarby Egiptu; " (Hebr. 11:24-26).
Ważne jest to, że Bóg pozostawił Mojżesza na dworze faraona nie po to, by uczynić go wybawcą Izraela. Pan przeprowadził go przez pustynię pokory,uwalniając i oczyszczając z egipskich zwyczajów. Mojżesz kiedy wyszedł z Egiptu nie szukał nowych pałaców i przyjemności, nie szukał ziemskiej władzy, choć mógłby mieć poczucie wyższości nad innymi, zaszczepione w nim w Egipcie. Pozostał w pokorze, w najniższym położeniu, jakie mógł sobie wyobrazić Egipcjanin. W Egipcie pasterze owiec byli uznani za najbardziej odrzuconych i nieczystych. Egipcjanie nawet nie chcieli w pobliżu  nich mieszkać. Jednak Mojżesz został pasterzem owiec u swojego teścia bez żalu, nie uważając siebie za poniżonego. Nigdy nie powiedział, że żałuje pozostawionych przyjemności, bo dla niego były wspomnieniem grzesznych przyjemności, były nieważne i dlatego został sprawiedliwym dla królestwa Bożego. Pan powołał go nie z tronu faraona, ale z pustyni. Z pustyni Pan także wezwie Kościół Swój, Oblubienicę Baranka, ponieważ w pustyni pokory następuje przemiana. "
Kim jest ta, co się wyłania z pustyni wśród słupów dymu, owiana wonią mirry i kadzidła, i wszelkich wonności kupców? " (Pieśń nad pieśniami 3:6).


A gdy Duch Święty wyprowadza na pustynię tych, których wzywa, nie należy brać ze sobą pamięci egipskich przyjemności, żałować tego co się pozostawiło lub pragnąć do tego powrócić. Wszyscy, którzy narzekali zginęli na pustyni i do ziemi obiecanej nie weszli, chociaż całe życie przewiedli na pustyni. Pustynia staje się błogosławieństwem dla tych, którzy przyjmują ją jako drogę za Panem i wybierają zamiast egipskich skarbów i przyjemności.

Pierwsza modlitwa apostolskiego Kościoła.


Jak wiele wspaniałych lekcji znajdujemy w Księdze Dziejów Apostolskich. Może ona wiele nauczyć nas jeżeli chodzi o modlitwę, a mianowicie: wskazuje nam znaczenie modlitwy, jej moc i to, jaką powinna być skuteczna modlitwa.                                                                            W pierwszym rozdziale tej Księgi mówi się o tym, jak pierwsi chrześcijanie, uczniowie Jezusa Chrystusa, po Jego wniebowstąpieniu jednomyślnie przebywając w modlitwie oczekiwali obiecanego Ducha Świętego.


Zauważmy, że dopiero po wylaniu Ducha Świętego Kościół zaczął się modlić tak, jak powinien. I nie ma w tym niczego dziwnego.Kiedy Duch Boży zamieszkał w nich, ich modlitwy nabrały zupełnie nowego znaczenia. One stały się żywymi, mocnymi i efektywnymi, ponieważ Duch Święty jest Duchem modlitwy. Dlatego po otrzymaniu daru Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy o wierzących powiedziane jest, że " nadal niezłomnie trwali w nauce apostolskiej i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach. " (Dzieje 2:42). Aż do ostatniej strony tej niezwykłej Księgi, widzimy, jak Kościół w różnych sytuacjach i okolicznościach odwołuje się do tego silnego i bardzo efektywnego źródła mocy - do modlitwy. Modlitwa jest integralną częścią życia Kościoła jako całości, jak i każdego z jej poszczególnych członków. Na przykład,od samego początku istnienia Kościoła jego słudzy podjęli konkretne postanowienie:stale pozostawać w modlitwie i służbie Słowa.


Gdyby tak dziś każdy sługa Boży postawił modlitwę i Słowo na pierwszym miejscu! Jak wielkie rezultaty widzielibyśmy na niwie Bożej! I to dotyczy nie tylko kapłanów, ale każdego członka ciała Chrystusa. Napisane jest, że cały Kościół modlił się. Nic dziwnego, że pierwsi chrześcijanie zgodnie ze słowami wrogów - przewrócili cały świat!


Teraz chciałbym przyjrzeć się jednej z tych wspaniałych modlitw z Dziejów Apostolskich. Nawiasem mówiąc, jest to pierwsza modlitwa po dniu Pięćdziesiątnicy, której treść znamy od apostoła Łukasza, autora tej Księgi. Jakaż to była znamienna modlitwa! Jak niewiarygodną posiadała moc, a przyczynę odnajdujemy w jej treści.                                  Zanim wniknę głębiej w treść tej modlitwy, chciałbym podkreślić, w jakiej sytuacji była ona wznoszona do Boga. I oczywiście, aby lepiej zrozumieć znaczenie tej modlitwy, należy wziąć pod uwagę to, co się wydarzyło przedtem, po czym cały Kościół wzniósł jednomyślnie swój głos do Boga.


Kościół tylko co rozpoczął swoje istnienie i niemal natychmiast spotkał się z zaciętymi i gwałtownymi atakami wroga. Tym razem władza zatrzymała na krótki okres czasu apostołów Piotra i Jana, zwolnili ich jednak z powodu strachu przed ludźmi. Ludzie chwalili Boga za cud uzdrowienia uczyniony nad człowiekiem chromym od urodzenia. W związku z tym władze nakazały apostołom by nigdy nie mówili, ani nauczali w imieniu Jezusa Chrystusa Nazareńskiego. Tak więc sytuacja apostołów i młodego Kościoła stała się bardzo niebezpieczna. Władza była całkowicie zdeterminowana by ostatecznie rozprawić się z nimi. Kościół oczekiwało zniszczenie. A co czyni Kościół w tej sytuacji? Zauważmy, że były to pierwsze prześladowania Kościoła i niczego takiego Kościół jeszcze nie doświadczał. Wręcz przeciwnie, jak stwierdza się na końcu drugiego rozdziału  oni "cieszyli się przychylnością całego ludu". I nagle, wróg zaatakował. Jak oni się zachowają? I tu właśnie czytamy, że "podnieśli jednomyślnie głos do Boga i rzekli ...".


A to co powiedzieli do Boga w modlitwie chcę teraz rozważyć. Przyjrzyjmy się, jak się rozpoczyna 4 rozdział począwszy od 24 wersetu Dziejów Apostolskich: " Panie, Ty, któryś stworzył niebo i ziemię, i morze, i wszystko, co w nich jest, któryś powiedział przez Ducha Świętego ustami ojca naszego Dawida, sługi twego: Czemu wzburzyły się narody, A ludy myślały o próżnych rzeczach? Powstali królowie ziemscy i książęta zebrali się społem przeciw Panu i przeciw Chrystusowi jego. Zgromadzili się bowiem istotnie w tym mieście przeciwko świętemu Synowi twemu, Jezusowi, którego namaściłeś, Herod i Poncjusz Piłat z poganami i plemionami izraelskimi, aby uczynić wszystko, co twoja ręka i twój wyrok przedtem ustaliły, żeby się stało. A teraz, Panie, spójrz na pogróżki ich i dozwól sługom twoim, aby głosili z całą odwagą Słowo twoje, gdy Ty wyciągasz rękę, aby uzdrawiać i aby się działy znaki i cuda przez imię świętego Syna twego, Jezusa ... "


Czy wiemy jak się modlić? Skuteczność naszej modlitwy zależy od naszej wiedzy o Bogu. Innymi słowy, jakie jest nasze poznanie Boga, taka i będzie nasza modlitwa.                   Porównajmy nasze modlitwy z tą modlitwą. Jakie są nasze pierwsze słowa, gdy rozpoczynamy modlitwę, a jak zaczęli modlitwę słudzy Kościoła apostolskiego? I tu zauważymy pierwszy bardzo często popełniany przez nas błąd - niewłaściwie rozpoczynamy. Zazwyczaj nasze modlitwy zaczynamy prośbami.


A od czego zaczął swoją modlitwę Kościół apostolski? Jeszcze raz chcę przypomnieć okoliczności, w których ta modlitwa była wznoszona do Boga. Kościół został otoczony przez wrogów, którzy za wszelką cenę chcieli go zniszczyć. Sytuacja stała się bardzo poważna. Kto stanie w ich obronie? Liczyć na pomoc niektórych wpływowych ludzi nie mogli, ponieważ ci wpływowi, możni tego świata byli właśnie ich wrogami. Z ludzkiego punktu widzenia ich położenie było nie do pozazdroszczenia. Tak więc, biorąc to pod uwagę zauważmy, jak się modlili. Po pierwsze, nie było paniki. Nie było śladu, że wróg ich zastraszył swoimi groźbami. Właśnie dlatego są tak istotne i mocne pierwsze słowa modlitwy: " Panie, Ty, któryś stworzył niebo i ziemię, i morze, i wszystko, co w nich jest..."


Zadajmy sobie pytanie i spróbujmy na nie szczerze i otwarcie odpowiedzieć. Gdybyśmy znaleźli się w podobnej sytuacji, czy tak zaczęlibyśmy się modlić? Najczęściej gdy znajdujemy się w bardzo trudnym położeniu i nie widzimy wyjścia, to rozpaczliwie wzywamy Boga w modlitwie i zaczynamy od razu od naszych próśb: " Boże! Pomóż nam i uczyń to czy tamto ... " Naszą modlitwę zaczynamy od nas samych: " Panie! Pomóż mi, ratuj mnie, ..." Czy nie dlatego modlimy się tak, ponieważ nasza wiara i poznanie Bogu jest częściowe?


Przyjrzyjmy się modlitwie tych wiernych. Pomimo niebezpieczeństwa i zagrożenia życia zaczynają modlitwę wielbiąc Boga: " Panie, nasz Boże! " Co oni przez to chcą powiedzieć? Wygłaszając te słowa mówią: " Panie! Jesteś najwyższą władzą i najwyższym autorytetem. Nie ma silniejszego od Ciebie. Jesteś Jedynym suwerennym Władcą, który stworzył niebo i ziemię i morze i wszystko co w nich. Wszystko jest pod Twoją kontrolą."


W oryginale greckie słowo " Pan " brzmi - " Δέσποτα - despota ". Od tego słowa pochodzi nasze słowo "tyran", które z czasem zyskało ujemne znaczenie. Kiedy mówimy o despocie, mamy na myśli osobę, która nadużywa swojej władzy, jest twardym i okrutnym człowiekiem. Ale pierwotnie słowo to znaczyło: potężny, mający moc, najwyższy autorytet. W języku polskim jest tłumaczone jako słowo " Pan ".                                                                  Tak więc, zgodnie z ich wyobrażeniami Bóg był ich władcą absolutnym. Ta pewność była podstawą ich modlitwy, wiara w to, że Bóg ma wszelką moc i że wszystko jest pod Jego kontrolą. I tak, nie zważając na to, że grozi im śmierć, oni modląc się w pierwszej kolejności nie mówią o sobie, nie wspominają swoich próśb. Ich uwaga skupia się na wielkości Boga. W tym jest sekret skutecznej modlitwy. Dlatego nigdy nie zapominajmy, z Kim mamy do czynienia, do Kogo zwracamy się, gdy modlimy się. W naszych modlitwach stajemy przed obliczem Stwórcy nieba i ziemi, Stwórcy wszechświata i wszystkiego co na niej jest. Z tą wiedzą i wiarą nasze modlitwy będą skuteczne. Gdy to uwzględnimy wtedy z pewnością nasza modlitwa rozpocznie się od uwielbienia i dziękczynienia.


Kiedy skupimy naszą uwagę na Bogu, na Jego wielkości, Jego mocy i na tym, Kim Jest, to będziemy zaskoczeni tym, jak mało znaczące wydadzą się nam nasze potrzeby i problemy. Ci wierzący byli tak oddani Bogu, że zapomnieli o swoich trudnościach i zagrożeniu. Dlaczego? Z bardzo prostego powodu. Oni odwrócili swój wzrok od siebie i swoich prześladowców, a skoncentrowali się na chwale i mocy Bożej.                                                 Pierwszą rzeczą, którą widzimy w tej modlitwie - to wiara i pewność modlących się we wszechmoc Boga i Jego absolutną suwerenność. Druga –  to jest to, że ich wiara w Boga oparta jest na Słowie Bożym, na Pismach. Pisma były dla nich ostatecznym autorytetem, a więc - źródłem wiary, mądrości i odwagi.                                                                                     Tak, odwaga i śmiałość w modlitwie zależy od naszego odniesienia do Biblii. Czy wierzymy, że jest Słowem Bożym? Że Biblia nie tylko zawiera w sobie treść Słowa Bożego, ale jest od początku do końca Słowem Bożym?                                                                                                Jeśli mam choćby najmniejsze wątpliwości w jej nieomylności, to jaką możemy mieć odwagę w modlitwie? Modlitwa apostolskiego Kościoła opiera się na tym, że Biblia jest Księgą natchnioną przez Boga.


Przyjrzyjmy się, jak oni modlą się: " któryś powiedział przez Ducha Świętego ustami ojca naszego Dawida, sługi twego: Czemu wzburzyły się narody..." oni cytują z 2 rozdziału Psalmów, psalm przepowiadający przyjście Mesjasza. Fakt, że tak swobodnie przytaczają w modlitwie Pismo mówi nam, że nie tylko wierzyli, że Biblia jest Księgą natchnioną przez Boga, ale także znali Biblię tak, że mogli przywoływać z pamięci jej wersety.                         Ten 25 werset Dziejów jest jednym z bardziej znaczących miejsc w Biblii i wskazuje na to, że Biblia jest Słowem Bożym. Tak, Bóg przemawia przez Ducha Świętego ustami człowieka! Czytając dalej słowa ich modlitwy widzimy, że one nie tylko wyrażają przekonanie, że Bóg jest Wszechmocny, ale wierzą w to, że Bóg to wszystko przewidział. Skąd oni mieli taką mądrość, takie zrozumienie, że to co się wydarzyło nie było przypadkowe? Źródłem ich mądrości było Słowo Boże. Rozumieli, że w rzeczywistości wrogowie nie uderzyli w nich, ale w Pana i Chrystusa, Świętego Jego Syna Jezusa.


Mówiąc o ukrzyżowaniu Jezusa przez pogan i lud Izraela nawiązują do tego co powiedział w swoim pierwszym kazaniu w dniu Pięćdziesiątnicy apostoł Piotr " gdy według powziętego z góry Bożego postanowienia i planu został wydany " (Dzieje 2:32). Dla tych wiernych było jasne, że prześladowcy nie mogli uczynić nic przeciwko Synowi Bożemu, jeśliby Bóg tego nie dopuścił. Nie wierzą w przypadek. Byli przekonani, że pod kontrolą Bożą jest każde wydarzenie z historii ludzkości. Nie człowiek decyduje, a Bóg.                                                    Tak, rękoma grzeszników - pogan i Izraelitów dokonała się wielka zbrodnia, ale została dopuszczona według powziętego z góry Bożego planu i postanowienia. Oni to rozumieli z Pisma. I ta wiara i pewność w to, że nic nie może wydarzyć się w naszym życiu bez zamysłu Boga daje odwagę i siłę w modlitwie.


Ale w tej modlitwie zauważamy inny czynnik, który dał im taką pewność, odwagę i wiarę w modlitwie. Uświadamiają sobie, że w rzeczywistości to nie jest ich problem, ale Boga i dlatego może być rozwiązany tylko przez Boga. Dlaczego? Bo wróg wystąpił nie przeciwko Piotrowi i Janowi, nie przeciwko Kościołowi, ale przeciwko Samemu Chrystusowi. I o tym właśnie oni mówią do Pana w modlitwie: " Powstali królowie ziemscy i książęta zebrali się społem przeciw Panu i przeciw Chrystusowi jego …". Innymi słowy, przypominają Bogu, że przeciwnik podniósł rękę nie przeciwko nim, ale przeciwko Bogu i Jego Synowi. " Kto my jesteśmy, jesteśmy tylko pionkami w rękach Twoich, Boże. Tą walkę wrogowie prowadzą nie przeciwko nam, ale przeciw Tobie i Pomazańcowi Twemu ". 


Ta wiara, to przekonanie, że diabeł nienawidzi i chce zniszczyć Chrystusa i że jesteśmy tylko narzędziem w rękach Boga dodawała im odwagi w modlitwie. Dlaczego? Ponieważ wiedzieli, że Jezus Chrystus jest silniejszy od diabła. On już pokonał go na krzyżu Golgoty, a zatem w Nim jest ostateczne zwycięstwo. Dlatego wiedząc o tym mogli  być spokojni i pewni, że Bóg ichnie opuści. Tak, ci ludzie w modlitwie powierzyli swoje wszystkie problemy w ręce Boga, bo zdali sobie sprawę, że jest to problem Boga a nie ich. I dlatego dopiero na końcu wzmiankują tylko jednym zdaniem: " A teraz, Panie, spójrz na pogróżki ich i dozwól sługom twoim, aby głosili z całą odwagą Słowo twoje … " Zauważmy, że nie ma najmniejszej wzmianki o tym aby Pan ulżył im, aby dał im trochę odpocząć, posłał niewielkie wsparcie, pocieszenie lub przynajmniej chwilowy pokój. 


" Panie nasz! Czy nie widzisz jak nad nami się znęcają? Bądź łaskawy nam i poskrom naszych wrogów! Przyjdź i osądź ich teraz! " Nic podobnego nie słyszymy. Wierząc i wiedząc, że to co się dzieje nie jest przypadkowe, oni spokojnie i usilnie proszą: " dozwól sługom twoim, aby głosili z całą odwagą Słowo twoje ! " Inaczej mówiąc, daj nam jeszcze większą odwagę czynić to, co władze zabroniły nam, tj. głosić Jezusa Chrystusa. Przed nimi było pytanie: kogo słuchać, człowieka czy Boga? Ich odpowiedź była jasna, konkretna i ostateczna: " Nie możemynie mówić o tym, co widzieliśmy i słyszeliśmy. " Dlatego zebrawszy się całym Kościołem proszą, aby Pan wejrzał na zagrożenie ze strony prześladowców i dał im z całą odwagę głosić Jego Słowo. I pomimo faktu,że mieli odwagę, proszą: " Panie! Daj nam więcej odwagi! " A jak Bóg odpowiedział im?


Bóg nie mógł nie odpowiedzieć na taką modlitwę, modlitwę, która rozpoczynała się wyznaniem i chwaleniem Wszechmocy Boga, która rozpoczynała się z wiarą w to, że Bóg czyni wszystko dla ich dobra. Dlatego w 31 wersecie czytamy: " A gdy skończyli modlitwę, zatrzęsło się miejsce, na którym byli zebrani, i napełnieni zostali wszyscy Duchem Świętym, i głosili z odwagą Słowo Boże. " Pan jak gdyby chciał powiedzieć: " Taka modlitwa  podoba Mi się. Ona poruszyła Moje serce. Zawsze tak się módlcie, a Ja zawsze odpowiem na taką modlitwę. "


A więc, spójrzmy, jak się modlimy drodzy przyjaciele? Dlatego przeczytajmy kilka razy miejsce w czwartym rozdziale Dziejów Apostolskich, czytając powoli i rozmyślając o tym, co zostało powiedziane. I niech ta modlitwa będzie dla nas wzorem.

Przykłady z życia apostoła Pawła.




  Czytając Biblię możemy zauważyć, że Bóg przekazuje nam prawdę o Swoim Słowie za pomocą "obrazów". Dlatego znaczna część biblijnej narracji składa się z szkiców historycznych. Taka jest Księga Dziejów Apostolskich, która opisuje powstanie Kościoła. W Dziejach Apostolskich nie znajdziemy wiele z nauk doktrynalnych, ale za to jest bardzo bogata w lekcje praktycznego codziennego życia chrześcijańskiego. Z niej możemy dowiedzieć się, jak stosować biblijną naukę w praktyce. Te nauki zilustrowane są nie tylko historią Kościoła, ale także zdarzeniami z życia jej poszczególnych członków. W drugiej połowie Księgi Dziejów Apostolskich wyłania się postać apostoła Pawła jako głównego bohatera.

Chciałbym więc przyjrzeć się dokładniej Dziejom Apostolskim, a szczególnie epizodom z życia i posługi apostoła Pawła.                                                                                                              22 rozdział Dziejów Apostolskich zaczyna mową apostoła Pawła przed ogromnym napierającym tłumem. W rozdziale 21 czytamy, że wzburzyli się oni z powodu apostoła Pawła. " Zabij go! " – krzyczeli i jeśliby nie interwencja dowódcy kohorty rzymskiej, według wszelkiego prawdopodobieństwa doszłoby do tego.
Ale co stało się powodem zamieszek? Co tak bardzo wzburzyło tych ludzi, że byli gotowi zabić apostoła Pawła? Gdy Paweł przybył do Jerozolimy został radośnie przyjęty przez starszych braci oraz apostoła Jakuba. W tym czasie kościół w Jerozolimie liczył tysiące członków i wszyscy oni z pochodzenia byli Żydami.


Wśród tych judeochrześcijan większość nadal przestrzegała zakon Mojżeszowy, oraz wszystkie obrzędy i nakazy prawa żydowskiego. Żydzi ci byli przekonani, że prawdziwymi chrześcijanami mogą być tylko ci, którzy wypełniają całkowicie zakon Mojżeszowy. Oznaczało to, że jeśli poganin chciał zostać chrześcijaninem i przyłączyć się do kościoła, musiał zacząć wypełniać zakon. Jednak nie wszyscy Żydzi mieli taki pogląd. W zasadzie nalegali na to Żydzi, którzy wywodzili się z faryzeuszy, twierdząc, że poganie muszą przestrzegać obrzezania i zakonu Mojżeszowego, jak również wszystkich obrzędów związanych z wypełnianiem prawa. Podczas pierwszego soboru starszych i apostołów w Jerozolimie wnioski ich jednak nie zostały przyjęte. Ostatecznie przeszła propozycja apostoła Jakuba, a brzmiała ona następująco: " Postanowiliśmy bowiem, Duch Święty i my, by nie nakładać na was ( tzn. na tych co przyjęli Chrystusa, a pochodzili z pogan) żadnego innego ciężaru oprócz następujących rzeczy niezbędnych: Wstrzymywać się od mięsa ofiarowanego bałwanom, od krwi; od tego, co zdławione, i od nierządu, i nie czynić drugiemu, co nam niemiłe ... " (Dzieje 15:28-29) z Kodeksu Bezy.

Innymi słowy od pogan nie wymaga się wypełnienia zakonu i zwyczajów żydowskich. Jednak daje się zauważyć, że w miarę upływu czasu kościół w Jerozolimie coraz bardziej ulegał wpływom legalizmu żydowskiego. Znamienne tego przykłady znajdujemy w 21 i 22 rozdziale Dziejów Apostolskich.
Jakub i starsi kościoła w Jerozolimie przedłożyli apostołowi Pawłowi dokonanie obrzędu oczyszczenia, aby w ten sposób uspokoić oburzonych Żydów. " …wtedy wszyscy poznają, że to, co im o tobie powiedziano, nie odpowiada prawdzie, lecz że ty i sam przestrzegasz zakonu! " (Dzieje 21:24). I Paweł poszedł na proponowany kompromis. Ale zamiast spokoju, wrzawa tłumu wzmogła się jeszcze bardziej. I w rezultacie wybuchł bunt Żydów, którego starsi kościoła w Jerozolimie tak bardzo chcieli uniknąć. Wszystko to mogło zakończyć się śmiercią Pawła, jeśliby na pomoc nie przyszedł dowódca rzymskiej kohorty.
Rodzi się więc pytanie: Gdzie w tym czasie był kościół jerozolimski ? Nie widać go i nie słychać. Paweł pozostał sam przed rozwścieczonym tłumem.


Od momentu narodzin Kościoła minęło 20 lat, ale jego oddziaływanie w Jerozolimie było bardzo mało widoczne. W ciągu pierwszych 10 lat Kościół doświadczał silnego przebudzenia. Większość mieszkańców Jerozolimy uwierzyło w Chrystusa. Ale nieszczęście polegało na tym, że Kościół przyrósł do jednego miejsca. On nie rozszerzał się poza granice Jerozolimy. Od pierwszych dni powstania Kościoła Chrystus polecił im iść i głosić o Nim: "… I będziecie mi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi. " (Dzieje 1:8).

Tylko poprzez prześladowania pierwsi wierni kościoła zostali oderwani od jego centrum i przesiedlili się w inne miejsca. Od tego momentu kościół jerozolimski zaczął tracić swoje wpływy. Oni posiadali imię, byli niby żywi, ale rozpoczął się proces martwicy. Myśleli, że drogą kompromisu i oportunizmu wzmocnią swoje oddziaływanie. Członkami kościoła było coraz więcej nie zwolenników Ewangelii, lecz zwolenników zakonu i judaizmu. Idąc na kompromis, kościół trwonił swoją moc i tracił wpływy. Prawdą jest jednak, że mógł pochwalić się liczebnością. Spójrzmy, co powiedzieli apostołowi Pawłowi starsi kościoła w Jerozolimie: " Widzisz, bracie, ile to jest tysięcy Żydów, którzy uwierzyli, a wszyscy gorliwie trzymają się zakonu. " (Dzieje 21:20). I cóż z tego? Czy wywarli przynajmniej jakiś pozytywny wpływ na wzburzony tłum? Nie, podczas buntu Paweł pozostał sam, jak palec. Czy chociaż jeden ze starszych wystąpił i wsparł Pawła. Nie, żadnego z nich nie widać. Dlaczego nie słychać ich głosu? Żaden z tysięcy judeochrześcijan nie powiedział ani jednego słowa w obronie apostoła Pawła. Z pomocą Pawłowi przyszedł rzymski dowódca!  Jakie możemy z tego wyciągnąć wnioski?

Po pierwsze, jeśli cokolwiek dodajemy do odkupieńczej ofiary Jezusa Chrystusa, to tym przynosimy jeszcze większą szkodę dziełu Bożemu. Jeśli obstajemy przy tym, że dla naszego zbawienia oprócz ofiary Jezusa Chrystusa na krzyżu Golgoty konieczne jest uczynienie przez nas czegoś dodatkowo, to tym samym oświadczamy, że Chrystus nie wypełnił wszystkiego, co jest konieczne dla naszego zbawienia. Właśnie tak postępowali ci judeochrześcijanie. Uznawali to, że Chrystus umarł za nich, ale jednocześnie uważali, że konieczne jest obrzezanie, tj. przestrzeganie zakonu Mojżeszowego i obrzędów związanych z prawem.

Czy możemy zaprzeczyć, że dziś postępujemy podobnie, chociaż nie jesteśmy pod prawem zakonu! Wierzymy w zbawienie przez ofiarę Jezusa Chrystusa. Jeśli to jest prawdą, to dlaczego niektórzy bracia mówią: Ale przyjrzyjmy się temu, jak należy rozumieć chrzest wodny, obmywanie stóp, dar mówienia innymi językami, przestrzeganie sabatu? A co z udzielaniem komunii? itd. itd.
Kochani, jeśli choć jedno z wyżej wymienionych lub cokolwiek innego stawiacie jako warunek zbawienia - to tym samym stwierdzacie, że ofiara Jezusa Chrystusa jest niewystarczająca. I w oparciu o Słowo Boże chcę powiedzieć, że każdy, kto tak postępuje, grzechy przeciwko krwi przelanej przez Jezusa Chrystusa. Wysuwając swoje zastrzeżenia, mówicie, że krew przelana przez Jezusa Chrystusa nie wystarczy, aby zbawić grzesznika i nie gładzi grzechów waszych. Okazuje się, że Bóg wymaga od nas czegoś dodatkowo, bo inaczej nie będzie mógł nas zbawić. " Nie posłał mnie bowiem Chrystus, abym chrzcił - mówi apostoł Paweł – lecz abym zwiastował dobrą nowinę, i to nie w mądrości mowy, aby krzyż Chrystusowy nie utracił mocy. " (Kor. 1:17).


Chrzest powinien być poprzedzony wiarą w Jezusa, jako Zbawiciela. Woda nie jest w stanie oczyścić żadnego grzechu. Chrzest – to szczere, publiczne świadectwo, że odkupieni jesteśmy krwią Jezusa Chrystusa, że jesteśmy zbawieni tylko łaską Bożą, przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Słowo Boże przypomina nam, że zbawienie nie zależy od nas, ani od naszych dobrych uczynków, aby się nikt z nas nie chlubił, ale jest to Boży dar.
Jak bardzo człowiek lubi chwalić się jednym lub drugim "dodatkiem", który ciągnie za sobą: " Ja przestrzegam zasad i przepisów mojego kościoła! "


Mój przyjacielu, to zbyteczny balast, które obciąża i hamuje Twój rozwój duchowy, który odwraca też uwagę od krzyża Chrystusowego. Z tego też względu nie widzisz potrzeby i konieczności ewangelizacji grzeszników. Niektórzy wierzący nie tyle zabiegają o zbawienie grzeszników, lecz o to, by, jak najwięcej dusz przyłączyło się do ich denominacji, nie do Chrystusa, ale do ich grupy współwyznawców.

W rozdziale 21 Dziejów Apostolskich widzimy, że Paweł wpadł właśnie w taką pułapkę. Niektórzy powiedzą: Czy to możliwe, że tacy wielcy i odpowiedzialni mężowie Boży skłonni są pójść na taki kompromis? Jak widać, jest to możliwe. W Liście do Galacjan apostoł Paweł wzmiankuje o takim przypadku. Pisze o tym, jak to musiał przeciwstawić się otwarcie Kefasowi w jego nieszczerości (hipokryzji). Wydarzyło się to w pogańskim mieście Antiochia, gdzie uwierzyło i nawróciło się do Pana wielu pogan. Piotr zazwyczaj jadł z poganami, ale jak tylko pojawili się w mieście Żydzi z kościoła jerozolimskiego, Piotr usunął się i odłączył od pogan, obawiając się tego, co powiedzą o nim obrzezani. W następnym wersecie tego Listu apostoł Paweł zaznacza, że: " wraz z nim ( tj. Piotrem ) postąpili obłudnie również pozostali Żydzi ... "

Nawiązując do tego epizodu apostoł Paweł tym samym stwierdza, że: " człowiek zostaje usprawiedliwiony nie z uczynków zakonu, lecz tylko przez wiarę w Jezusa Chrystusa, i myśmy w Jezusa Chrystusa uwierzyli, abyśmy zostali usprawiedliwieni z wiary w Chrystusa, a nie z uczynków zakonu, ponieważ z uczynków zakonu nie będzie usprawiedliwiony żaden człowiek. " (Gal. 2:16).
Wsłuchajmy się w to, co mówi dalej apostoł Paweł: " A jeśli szukając usprawiedliwienia w Chrystusie i my sami okazaliśmy się grzesznikami – to czy Chrystus jest sługą grzechu? Z pewnością nie. "                                                                                                                                   Jak rozumieć znaczenie tych słów? Inaczej mówiąc, jeśli nasza nadzieja w Chrystusie byłaby błędem, a sama wiara w odkupieńczą ofiarę Chrystusa byłaby niewystarczająca, tj. przez wiarę, nie moglibyśmy stać się nowonarodzonymi ludźmi i nadal pozostawalibyśmy grzesznikami - oznaczałoby to, że Chrystus jest - kłamcą, ponieważ jest współuczestnikiem naszego grzechu. A to jest niemożliwe.


Wiara w Jezusa Chrystusa całkowicie wystarcza, by człowiek przemienił się i stał się nową istotą duchową, która odniosła zwycięstwo nad grzechem.
Aby nastąpiła ta przemiana nie jest potrzebne ani obrzezanie, ani prawo Mojżeszowe, ani chrzest wodny, ani obrzędy, ani nic innego, jak napisał Paweł w Liście do Galacjan: "Albowiem (w Chrystusie Jezusie) ani obrzezanie, ani nieobrzezanie nic nie znaczy, lecz nowe stworzenie. " (Gal. 6:15). Człowiek przebywający w Chrystusie, usprawiedliwiony jest Nim, omyty Jego drogocenną krwią staje się nowym stworzeniem. Jak jest napisane: "… stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe. " (2Kor. 5:17).


Tak więc nie odrzucajmy łaski Bożej i Bożych możliwości zbawienia grzesznika, zbawienia bez jakiejkolwiek pomocy z naszej strony. Nasze próby pomocy Bogu tylko przeszkadzają i utrudniają nasze zbawienie. Jeśli człowiek chce zbawić się przez wypełnienie zakonu, dobre uczynki, obrzędy czy cokolwiek innego, to Chrystus umarł na próżno. Tylko przez śmierć Swojego Syna - Jezusa Chrystusa, Święty i Sprawiedliwy Bóg mógł przyjąć grzesznika i pojednać go z Sobą, albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem z wyjątkiem imienia Jezusa Chrystusa Nazareńskiego, przez które moglibyśmy być zbawieni.
Dlatego tylko Jezus, tylko On może zawsze zbawić każdego grzesznika, który przez Niego przystępuje do Boga, " bo żyje zawsze, aby się wstawiać za nimi. " (Hebr. 7:25). Bogu niech będą dzięki za niewysłowiony dar Jego!


Mój przyjacielu, jeśli nie przyjąłeś jeszcze Jezusa Chrystusa, przyjdź do Niego teraz. Sam nie możesz udoskonalić siebie, oddaj siebie w ręce Zbawiciela, zaufaj Mu. Żadne obrzędy, przynależność do jakiegokolwiek kościoła, żadna woda ( jaka by nie była ona święta), ani relikwie, ani obrazy, ani pielgrzymki - nic i nikt, oprócz Jezusa - nie mogą ci pomóc. Chrystus mówi nam: " Ja jestem droga i prawda i żywot, nikt nie przychodzi do Ojca, tylko przeze Mnie. " (Jana 14:6).

Tak, Paweł zrozumiał, że postąpił niezgodnie z wolą Bożą dokonując Mojżeszowego obrzędu oczyszczenia. Obrzęd ten przeczył temu wszystkiemu, co głosił i czego nauczał. I wspaniałomyślny Pan daje Pawłowi nową okazję do głoszenia dobrej nowiny o Bogu. Oto rzymski dowódca pozwala mu przemówić do ludu ze schodów twierdzy, gdzie zaniesiono go wskutek natarczywości tłumu.                                                                                                               I apostoł Paweł skorzystał z tej możliwości. Przecież o tym właśnie marzył, gdy postanowił przybyć do Jerozolimy. Serce bolało z powodu braci Żydów: " Prawdę mówię w Chrystusie, nie kłamię, a poświadcza mi to sumienie moje w Duchu Świętym, że mam wielki smutek i nieustanny ból w sercu swoim. Albowiem ja sam byłem gotów modlić się o to, by być odłączony od Chrystusa za braci moich, krewnych moich według ciała, Izraelitów... " Jakże gorąco pragnął Paweł zbawienia swoich rodaków. Dla ich dobra ustąpił pod naciskami starszych braci z Jerozolimy i zgodził się na dokonanie obrzędu oczyszczenia w nadziei, że zyska przez to zaufanie tych, którzy trzymali się zakonu, że oni posłuchają go. Tym zabiegiem jednak Paweł nie osiągnął pożądanego celu.
Oto tak Bóg wskazał Pawłowi, że powierzając mu Swoje dzieło, może dokonać to w sposób, jaki człowiek nie może sobie nawet wyobrazić. Dla urzeczywistnienia Swoich celów Bóg używa rzymskiego dowódcę, który stwarza Pawłowi możliwość wygłoszenia przemowy. I teraz na jedno skinienie ręki Pawła głęboko wzburzony tłum milknie.


Gdy człowiek stara się pomóc Bogu swoimi ludzkimi manipulacjami, rezultatem zawsze jest chaos. A " gdy drogi człowieka podobają się Panu, wtedy godzi On z nim nawet jego nieprzyjaciół ", jak powiedziano w Księdze Przysłów (16:7 ).
Tak więc Bóg uczynił wszystko, aby uwaga uczestników skupiła się na przemawiającym. Pierwsza część 22 rozdziału Dziejów Apostolskich – to mowa obronna apostoła Pawła. " … przemówił do nich w języku hebrajskim ... " A to znaczy, że mówił do nich w ich języku ojczystym, czyli aramejskim. Mówił dialektem, który był rozumiany przez zebrany lud.    Czy my, gdy głosimy o Chrystusie mówimy w sposób zrozumiały dla ludzi? Chrystus zawsze głosił dobrą nowinę w najprostszy i najbardziej przystępny sposób. Dlatego ludzie byli zawsze gotowi słuchać Go. Tak więc my chcąc zwrócić uwagę naszych słuchaczy głośmy nie wyrafinowanym językiem kościoła, ale w sposób zrozumiały dla wszystkich. Pamiętajmy: im prościej mówimy o Zbawicielu, tym lepiej.


Zauważmy, jak apostoł Paweł zwraca się do swoich słuchaczy: " Mężowie bracia i ojcowie, posłuchajcie mojej obrony, jaką teraz podejmuję przed wami." Tak mówi do tych, którzy godzinę temu chcieli go zabić. Z jaką uprzejmością i szacunkiem odnosi się do słuchaczy Paweł.                                                                                                                                                    Gdy Paweł mówi: " posłuchajcie mojej obrony... " to nie znaczy, że zamierza usprawiedliwić się ze swojego postępku, z tego, że poszedł na kompromis i dokonał obrzędu oczyszczenia. On chce opowiedzieć swoim rodakom o tym, co się z nim stało i co uczynił z nim Pan. Jego usprawiedliwieniem było spełnienie Bożego planu zbawienia nie przez wypełnienie zakonu, ale przez wiarę w Pana Jezusa Chrystusa.
W swojej mowie Paweł wskazuje na zbawienie z łaski przez wiarę w imię Jezusa Chrystusa. Podkreśla, że
tylko tą Bożą metodą zbawienia można dokonać całkowitej przemiany człowieka, tj. uczynić go nowym stworzeniem.
Pawe
ł zaznacza, że jeśli ktoś mógłby polegać na swoich uczynkach i zakonie, to on byłby jednym z pierwszych kandydatów do zbawienia, bo był obrzezany dnia ósmego, z pokolenia Beniaminowego, Hebrajczyk z Hebrajczyków, co do zakonu faryzeusz, u Gamaliela otrzymał staranne wykształcenie teologiczne, w swej żarliwości prześladowca Kościoła, co do sprawiedliwości opartej na zakonie, człowiek bez nagany, a na dodatek pełen gorliwości dla Boga. Ale jak pisze w Liście do Rzymian: " ... mam bowiem zawsze dobrą wolę, ale wykonania tego, co dobre, brak; Albowiem nie czynię dobrego, które chcę, tylko złe, którego nie chcę, to czynię...Nędzny ja człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci? " (Rzym. 7:18,19,24).
Swoim świadectwem Paweł wykazuje, że jak on, tak i zgromadzeni Żydzi, chociaż pełni gorliwości dla Boga i Jego zakonu, nie są jednak w stanie wypełnić go.
Ale na drodze do Damaszku stał się cud. Po spotkaniu z Jezusem jego życie całkowicie zmieniło się. On w jak najbardziej widoczny sposób przemienił się i stał się całkowicie innym człowiekiem, stał się nowym stworzeniem w Jezusie Chrystusie. Tej przemiany dokonał w nim zmartwychwstały Chrystus.


Drodzy przyjaciele Bóg pragnie waszego zbawienia! On nie tylko pragnie, ale On jest w stanie zbawić każdego, który przychodzi do Niego przez Jego Syna, Jezusa Chrystusa.          Bóg jest wierny swoim obietnicom i nie może się zaprzeć się Samego Siebie. Chrystus powiedział: "… tego, który do mnie przychodzi, nie odrzucę precz ..." Dlatego Słowo Boże mówi: " Przystąpmy tedy z ufną odwagą do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę ku pomocy w stosownej porze. " (Hebr. 4:16).

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.