RSS

Naczynia służące do celów pospolitych.


Biblia naucza, że ​​doskonałość tu na Ziemi nie jest możliwa. Ona nie jest możliwa do tej pory zanim wszystko nie zostanie poddane Chrystusowi. „Teraz jednak nie widzimy jeszcze, że mu wszystko jest poddane. ” – powiedziane jest w Słowie Bożym. (Hebr. 2:8). Tak, przyjdzie czas „ … gdy przekaże królestwo Bogu i Ojcu, gdy zniszczy wszelką zwierzchność oraz wszelką władzę i moc. Bo On (Jezus Chrystus)musi królować, dopóki nie położy wszystkich nieprzyjaciół pod stopy Swoje. „ (1Kor. 15:24-25). A gdy to się wypełni, nastanie  doskonałość. Wiemy przecież, że cały świat tkwi w niegodziwości i dlatego dopóki istnieje grzech na Ziemi i diabeł jest jego księciem, będzie odstępstwo i zgorszenia. Jak powiedział Jezus Chrystus: „Biada światu z powodu zgorszeń! Muszą bowiem przyjść zgorszenia … ” (Mat. 18:7). One są nieuniknione.

A jednym z największych zgorszeń są nienarodzeni na nowo ludzie, którzy są w kościele Bożym. O tym, że wejdą pośród wiernych ludzie, którzy nie przeżyli powtórnego narodzenia i będą zgorszeniem dla innych, Chrystus ostrzegał wielokrotnie. Przy tym zauważmy, że przenikanie do kościoła ludzi, którzy przybierają pozór pobożności, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem jej mocy, przejawi się w szczególny sposób przed nadejściem Jezusa Chrystusa. Mówiąc o Swoim powtórnym przyjściu Chrystus ostrzegł: „Baczcie, żeby was kto nie zwiódł. Albowiem wielu przyjdzie w imieniu moim, mówiąc: Jam jest Chrystus, i wielu zwiodą. " (Mat. 24:4-5).

Przypomnijmy Chrystusową przypowieść o kąkolu. Królestwo niebieskie podobne jest do człowieka, który zasiał dobre ziarno na swoim polu. Tak Pan zaczyna Swoją przypowieść. A następnie w przypowieści jest powiedziane, że przyszedł jego nieprzyjaciel i nasiał kąkolu między pszenicę. Zwróćmy uwagę na fakt, że, gdy zboże podrosło i wydało owoc, wtedy też pokazał się i kąkol. A gdy słudzy gospodarza chcieli wybrać chwasty, właściciel pola powiedział - „Nie! Abyście czasem wybierając kąkol, nie powyrywali wraz z nim i pszenicy. Pozwólcie obydwu razem rosnąć aż do żniwa. " (Mat. 13:29-30). A w czasie żniwa zbiorą kąkol i powiążą go w snopki na spalenie.

Aby zrozumieć lepiej tę przypowieść musimy wiedzieć, że kąkol w Palestynie we wczesnym stadium rozwoju jest tak bardzo podobny do pszenicy, że niemożliwe jest odróżnienie kąkolu od pszenicy. Tylko gdy wytworzy się kłos można zobaczyć gdzie rośnie pszenica, a gdzie kąkol. I dlatego, aby nie zaszkodzić pszenicy gospodarz nakazuje pozostawić kąkol i nie wyrywać go. I tak jest w całej historii Kościoła, razem z pszenicą rośnie i kąkol.

A to prowadzi do dzisiejszego tekstu, który chciałbym rozważyć. Można go znaleźć w 2 Liście do Tymoteusza, rozdział 2, werset 20: „W wielkim zaś domu są nie tylko naczynia złote i srebrne, ale też drewniane i gliniane; jedne służą do celów zaszczytnych, a drugie pospolitych. „                                                                                                                                 Zauważmy, że Paweł tu również stosuje metodę porównań, by przekazać pewną prawdę, a prawda, którą przekazuje w tym wersecie jest podobna do przypowieści Pana o kąkolu. Gdy mówi o wielkim domu Paweł ma na myśli kościół na Ziemi, a naczyniami w tym domu są ludzie będący członkami tego widzialnego kościoła. W tej przypowieści można zauważyć, że Paweł mówi o nieczystości w kościele. W domu znajdują się dwa rodzaje naczyń, jedne służą do celów zaszczytnych, to złote i srebrne i naczynia pospolite, to drewniane i gliniane.

W jednej z przypowieści Chrystus mówi o wielkim drzewie, tutaj zaś apostoł Paweł mówi o wielkim domu. O wielkim drzewie Jezus wspomina w Swej przypowieści o ziarnku gorczycy. Mówi, że Królestwo niebieskie podobne jest do ziarnka gorczycy, które człowiek wziąwszy zasiał na swoim polu. I wyrosło i stało się wielkim drzewem, tak, że ptaki niebieskie gnieździły się w jego gałęziach. Należy mieć na uwadze to, że z nasiona gorczycy zazwyczaj nie wyrasta drzewo, a tym bardziej wielkie drzewo. Gorczyca to nie drzewo, to niewielki krzew. Dlatego, jeśli krzew gorczycy wyrasta do rozmiarów drzewa, to można to tylko przyjąć jako wyjątek, jako fenomen. Czy Pan pomylił się w Swej przypowieści mówiąc, że krzew gorczycy wyrósł do rozmiarów drzewa. Wręcz przeciwnie, tą przypowieścią Pan chciał podkreślić, że będzie niewiarygodny wzrost Kościoła na Ziemi. Zauważmy, że w gałęziach tego wielkiego drzewa gnieździły się ptaki.

W Piśmie, drzewo jest symbolem wielkości, potęgi i władzy. Na przykład król Nabuchodonozor został przyrównany do potężnego drzewa, którego wysokość sięgała nieba. Do wielkiego drzewa z wieloma gałęziami przyrównany został i faraon posiadający wielką władzę. Taka jest moc tego świata. A gdy kościół zaczął „flirtować„ ze światem, stał się podobny do tego świata. Podobnie jak ziemskie władze, kościół stał się ogromnym drzewem, wielką światową polityczną siłą, z którą muszą liczyć się możni tego świata. Jego gałęzie stały się schronieniem dla ptaków, a ptaki w Biblii symbolizują coś nieczystego.

I w swoim porównaniu z wielkim domem apostoł Paweł przypomina nam, że w nim też będą nieczyste naczynia, naczynia nieprawości - naczynia z drewna i gliny. Ale to co jest ważne podkreślenia w tym 20 wersecie, to to, że te naczynia zniewagi niemniej jednak mają określone przeznaczenie i o dziwo nawet przynoszą pożytek.                                                Zauważmy, że Paweł mówiąc o tych drewnianych i glinianych naczyniach wskazuje na to, że są one w pospolitym użytkowaniu. Tak więc w planie Bożym powinny odegrać jakąś określoną rolę, choć nieznaczącą, ale jednak są użytkowane.

Innymi słowy możemy dojść do wniosku, że ​​ich obecność w kościele współdziała dla dobra dzieci Bożych. Jak to wyjaśnić? Dziwne to, prawda!                                                                      Weźmy kilka przykładów z tego co przeżył kościół apostolski. Zauważamy, że i on nie był idealny, że i w jego gałęziach gnieździły się ptaki. Te ptaki uwinęły sobie gniazda i urządziły się pod ochroną kościoła. I tu należy nadmienić, że obcy element przyłącza się do Kościoła właśnie w trakcie lub bezpośrednio po przebudzeniu, po szczególnym błogosławieństwie Bożym. Kąkol pojawił się, gdy wzrosła pszenica, tak też miało miejsce w kościele apostolskim. Tak wiec od samego początku spotykamy się z tym elementem, z tym kąkolem lub naczyniami zniewagi.

Pierwszymi naczyniami glinianymi i drewnianymi byli Ananiasz i Safira. Nikt ich nie podejrzewał i nikt nie przypuszczał, że oni nie będą prawdziwymi dziećmi Bożymi. Tak, oni byli członkami kościoła, w jakiś sposób weszli w społeczność odkupionych.                           Jednak z tego wszystkiego co o nich jest powiedziane możemy stwierdzić, że oni nie byli nowonarodzonymi dziećmi Bożymi, oni tylko udawali takich. O tej smutnej historii czytamy w Dziejach Apostolskich w rozdziale 5.                                                                                            Ale spójrzmy, co powiedziane jest na końcu rozdziału 4. Tu mówi się o Barnabie, mężu dobrym i pełnym Ducha Świętego i wiary, jak mówi o nim Biblia. On był tym złotym naczyniem w domu Bożym. On sprzedał rolę, którą posiadał i pieniądze oddał na dzieło Boże.

Natychmiast po tych słowach o Barnabie powiedziane jest: „A pewien mąż, imieniem Ananiasz, ze swoją żoną Safirą, sprzedał posiadłość. I za wiedzą żony zachował dla siebie część pieniędzy, a resztę przyniósł i złożył u stóp apostołów." (Dzieje 5:1-2).
Z jednej strony widzimy szlachetny postępek dziecka Bożego, złotego naczynia, a z drugiej strony dwóch obłudników - naczynia gliniane i drewniane. Jaki uderzający kontrast. Dobry uczynek Barnaby zapewne pobudził Ananiasza i Safirę postąpić podobnie. Tak, niech wszyscy widzą, że w hojności oni nie ustępują Barnabie. Chcąc pokazać, że nie są gorsi od innych Ananiasz i Safira postanowili również przynieść pieniądze i „złożyć u stóp apostołów." Niestety okłamali Ducha Świętego i zachowali część pieniędzy dla siebie za rolę. W tym zawierał się ich grzech obłudy.

Nawiasem mówiąc ciekawe znaczenie mają imiona tej pary. Ananiasz - znaczy łaska Boża, Safira - pochodzi od słowa szafir – drogocenny, niezwykle piękny kamień. Tak, oni posiadali imię i wygląd, jak gdyby byli uczestnikami łaski Bożej. Mając wygląd pszenicy, oni byli kąkolem przeznaczonym do spalenia.                                                                                            Ale tu pojawia się pytanie: jaki to pożytek przyniósł ten ich fałszywy postępek? Zauważmy, że jak tylko wyrok Boży padł na nich i oboje ich pogrzebano, powiedziane jest: „I wielki strach ogarnął cały zbór i wszystkich, którzy to słyszeli. A przez ręce apostołów działo się wśród ludu wiele znaków i cudów. I zgromadzali się wszyscy jednomyślnie w przysionku Salomonowym, Z postronnych jednak nikt nie ośmielał się do nich przyłączać; ale lud miał ich w wielkim poważaniu. „ (Dzieje 5:11-13). Tak, te drewniane i gliniane naczynia zostały wykorzystane. Boży sąd nad nimi spowodował, że ogarnął lud strach przed grzechem, zarówno kościół, jak i wszystkich którzy to słyszeli, a ci którzy chcieliby się przyłączyć do kościoła bez narodzenia na nowo, nie odważyli się tego uczynić.

Ale były też i inne rezultaty. Spójrzmy, że po tym, co stało się z Ananiaszem i Safirą, zaczęła się nowa fala przebudzenia. Przez ręce apostołów działo się wśród ludu wiele znaków i cudów. I spójrzmy co mówi się dalej: „ zgromadzali się wszyscy jednomyślnie w przysionku Salomonowym. „ Boży sąd nad tymi niegodziwcami skupił lud Boży, lecz fala przebudzenia na tym nie zakończyła się. Powiedziane jest, że po tym incydencie: „Przybywało też Panu mnóstwo wierzących, mężczyzn i kobiet. ” (Dzieje 5:14). Z postronnych jednak nikt nie ośmielał się do nich przyłączać, a ci, którzy nawrócili się i uwierzyli zostali przyłączeni. Zauważmy, że nie jest powiedziane, że przybywało kościołowi, lecz Panu. To nie znaczy, że nie przyłączyli się do kościoła, lecz najpierw do Pana. Ananiasz i Safira przyłączyli się do kościoła, ale nie do Pana. Tak oto widzimy różnicę między kąkolem i pszenicą, złotem i srebrem, a gliną i drewnem.

W rozdziale 8 Księgi Dziejów spotykamy się z innym drewnianym naczyniem. I tu w czasie przebudzenia wśród nawróconych wyróżnia się pewien mąż imieniem Szymon, który przed przybyciem Filipa do Samarii zajmował się czarnoksięstwem. Mówi się, że uwierzył i został ochrzczony, a nawet trzymał się Filipa. A gdy przyszli apostołowie z Jerozolimy i zaczęli wkładać ręce na ludzi, a oni otrzymywali Ducha Świętego i widząc, że tym działaniom apostołów towarzyszyła wielka moc, Szymon czarnoksiężnik przyniósł apostołom pieniądze i powiedział: „Dajcie i mnie tę moc, aby ten, na kogo ręce włożę, otrzymał Ducha Świętego.„ (Dzieje 8:19). A jak odpowiedział Piotr temu niegodnemu naczyniu: ” Niech zginą wraz z tobą pieniądze twoje, żeś mniemał, iż za pieniądze można nabyć dar Boży. Co się tyczy tej sprawy, to nie masz w niej cząstki ani udziału, gdyż serce twoje nie jest szczere wobec Boga.„ (Dzieje 8:20-21).                                                                                                                   Rzeczą oczywistą jest, że ten człowiek nie był dzieckiem Bożym. On nie chciał poznać Boga, ale tylko otrzymać moc Bożą dla zaspokojenia swoich własnych interesów. Pozostał tym samym czarnoksiężnikiem, jakim był do przybycia Filipa do Samarii. Tak, uwierzył, a nawet został ochrzczony, ale nie narodził się na nowo. Jego serce jak było, tak i pozostało grzeszne, nie było szczere przed Bogiem, on nigdy nie upamiętał się w swoich grzechach. „Widzę bowiem - mówi Piotr, żeś pogrążony w gorzkiej żółci i w więzach nieprawości. ” (Dzieje 8:23).

Moi drodzy, to naczynie nieprawości może być przykładem tym, którzy chcą usłyszeć, co Duch Święty chce im powiedzieć. Przykład Szymona czarnoksiężnika po raz kolejny przypomina nam, że Bóg nie daje człowiekowi Ducha Świętego po to, aby uwielbił siebie. Nie. Jeśli ktoś szuka daru Bożego by promować samego siebie, chwalić siebie, to jego grzech nie jest mniejszy niż grzech Szymona. Kupić daru Bożego nie można. Kto stara się to uczynić, to do niego skierowane są słowa Piotra powiedziane do Szymona: „Nie masz w tej sprawie części ani udziału, bo twoje serce nie jest prawe przed Bogiem. Przeto odwróć się od tej nieprawości swojej i proś Pana, czy nie mógłby ci być odpuszczony zamysł serca twego. ” (Dzieje 8:21-22).

W Biblii są i inne podobne przykłady, ale szczególnie smutna jest historia człowieka, który wspaniale rozpoczął i prawie do końca szedł, jak gdyby właściwą drogą, lecz na końcu drogi doznał kompletnej porażki. Mam na myśli Demasa. Po pierwsze historia Demasa potwierdza, że wspaniały początek nie koniecznie musi mieć wspaniałe zakończenie. Można zacząć jak gdyby właściwie, idąc jak gdyby właściwą ścieżką i widzieć, jak gdyby postępy w swoim życiu religijnym i jednak na końcu znaleźć się po stronie wrogów Chrystusa. Nie przypadkowo użyłem słowa, jak gdyby. Chodzi o to, że jeśli początek jest właściwy, to i koniec będzie stosowny, i odwrotnie, jeśli nie było prawdziwego początku, nie będzie prawdziwego zakończenia. „A tak, kto mniema, że stoi, niech baczy, aby nie upadł.” - mówi Słowo Boże. (1Kor. 10:12).

W swoich Listach Paweł trzykrotnie upomina Demasa i za każdym razem, gdy pisał o nim znajdował się w więzieniu. Demas był jednym z najbliższych przyjaciół Pawła. Paweł nazywa go swoim współpracownikiem. Ostatni raz Paweł wspomina o Demasie w swoim ostatnim Liście, tj. w 2 Liście do Tymoteusza. I tutaj on był zmuszony powiedzieć te smutne słowa: „Albowiem Demas mnie opuścił, umiłowawszy świat doczesny...” (2Tym. 4:10). Tak, umiłowanie świata doczesnego nigdy nie zniknęło w życiu Demasa, jak było u niego od początku, tak i pozostało. Najpierw było ukryte, dlatego w krytycznym momencie stało się widoczne. Gdy bycie chrześcijaninem staje się niepopularne, człowiek z serca którego świat nigdy nie został wykorzeniony prawdziwym upamiętaniem i wiarą w Jezusa Chrystusa, z pewnością powróci do świata.

Spójrzmy, Demas trudził się dla Boga i kościoła, był współpracownikiem Pawła i był razem z Pawłem, nawet podtrzymywał go, gdy po raz pierwszy został uwięziony i mimo to pozostawił wszystko i wrócił do rzeczy doczesnych. Co za smutna historia drodzy przyjaciele. Miłość do świata przez cały ten czas była skryta w jego sercu.

Kochani, o czym mówią nam te gliniane i drewniane naczynia w domu Bożym. Czego one mogą nas nauczyć? Mówią nam, że mamy doświadczać samych siebie, czy jesteśmy w wierze, jak pisze apostoł Paweł w Liście do kościoła w Koryncie. Napisawszy im dwa wspaniałe Listy on na końcu musiał im dodać te słowa ostrzeżenia: „Poddawajcie samych siebie próbie, czy trwacie w wierze. "
I w naszym domu znajdują się naczynia złote, srebrne, gliniane i drewniane. Obyśmy nie byli naczyniami glinianymi lub drewnianymi.                                                                                    A co jeśli okaże się, że właśnie tacy jesteśmy, co należy zrobić? Co Piotr rzekł do Szymona czarnoksiężnika: nawróć się. Miłosierdzie Boga przejawia się w tym, że On daje możliwość upamiętania się, odwrócenia się od nieprawości swojej, aby stać się prawdziwym Jego dzieckiem. W tym właśnie przejawia się łaska Boża, że ​​przez cud narodzenia na nowo możesz przyjacielu stać się nowym stworzeniem w Chrystusie Jezusie. Chwała Mu i dziękczynienie za to.                                                                                                                     Dlatego też, jeśli nie przeżyłeś jeszcze tego narodzenia na nowo, to pozwól Duchowi Świętemu dokonać to wspaniałe dzieło w Twoim sercu, wiarą w Pana Jezusa Chrystusa.

Naczynie użyteczne do wszelkiego dobrego dzieła.


Podstawą mojego dzisiejszego rozważania jest 21 werset 2 rozdziału 2 Listu apostoła Pawła do Tymoteusza. Ten werset brzmi następująco: „Jeśli tedy kto siebie czystym zachowa od tych rzeczy pospolitych, będzie naczyniem do celów zaszczytnych, poświęconym i przydatnym dla Pana, nadającym się do wszelkiego dzieła dobrego.„                                         Po przeczytaniu tych słów mimowolnie nasuwa się pytanie: czy może człowiek, tj. zwykły śmiertelnik, stać się naczyniem do celów zaszczytnych, o którym apostoł Paweł mówi, że: „… będzie naczyniem do celów zaszczytnych, poświęconym i przydatnym dla Pana, nadającym się do wszelkiego dzieła dobrego. „ Czy nie przesadne są oczekiwania Pawła w tym przypadku? Może to tylko piękne marzenie lub w ostateczności ta charakterystyka odnosi się do niektórych wybranych osób, na przykład takich jak Tymoteusz, ale nie do nas. Czy dla normalnego człowieka dostępny jest taki poziom służby duchowej, być gotowym do wszelkiego dobrego dzieła.

Tak, on jest dostępny. W tym właśnie zawiera się łaska Boża, że ​​takie życie jest możliwe. Człowieka zepsutego przez grzech Bóg może uczynić naczyniem do celów zaszczytnych, uświęconym, przydatnym i użytecznym Mu i przy tym przygotowanym do każdego dobrego dzieła. Stworzyć z niegodnego - użyteczne, to i jest zadanie Boga. W tym i zawiera się Jego święte dzieło, dobra nowina. Słowo Boże mówi: „Wszyscy zboczyli z drogi, razem stali się nieużyteczni, nie ma [nikogo], kto by czynił dobro, nie ma ani jednego ... Wszyscy bowiem zgrzeszyli i są pozbawieni chwały Boga. „ (Rzym. 3:12,23). I oto Bóg, który jest bogaty w miłosierdzie, dla wielkiej miłości Swojej bierze tego zepsutego i nieużytecznego człowieka, pracuje nad nim i przemienia go w nowe naczynie do celów zaszczytnych. Chwała Mu za to!

Jak wyraźnie zilustrowana jest ta prawda przez apostoła Pawła w Liście do Filemona. Przypomnijmy tę historię. Okradłszy swojego pana niewolnik Onezym ucieka do odległego miasta - Rzymu. Tam, według woli Bożej przeznaczone mu było spotkać się z więźniem Pawłem. Oczy Pana były nad Onezymem i w wyniku tego spotkania niewolnik Onezym uwierzył w Jezusa Chrystusa i stał się nowym człowiekiem. Gdy odbył już swoją karę, został przez apostoła Pawła odesłany z powrotem do swego pana – Filemona. Paweł posyła Onezyma z osobistym Listem do Filemona i pisze w nim: „  Onezym - który niegdyś nie był dla ciebie użyteczny, ale teraz jest dla ciebie i dla mnie bardzo użyteczny. " (Fil. 1:11).

Jeśli przeczytamy ten werset w języku greckim, zauważymy, że apostoł Paweł stosuje tu grę słów. Imię Onezym w języku greckim oznacza " użyteczny, korzystny, zdatny ". Paweł chce jak gdyby powiedzieć Filemonowi, że ​​niewolnik Onezym wcześniej, gdy był z nim nosił imię, którego nie był godny. Był nieprzydatny, ale teraz rzeczywiście stał się Onezymem, w pełnym znaczeniu tego słowa – Onezym jest godny nosić to imię, on jest teraz - użyteczny. W nim dokonała się całkowita przemiana. Jaką cudowną i ​​radykalną przemianę dokonał Bóg w życiu człowieka, który nawrócił się do Niego. Nieużyteczny stał się bardzo przydatnym. W tym zawiera się istota chrześcijaństwa. Taka jest łaska Boża, która przez odkupieńczą śmierć Jezusa Chrystusa z człowieka pełnego zepsucia tworzy nowe stworzenie. To czego nie mógł dokonać zakon, dokonała łaska Boża.

Człowiek który z wiarą zwraca się do Jezusa Chrystusa całkowicie przemienia się. On staje się nowym stworzeniem, przydatnym zarówno Bogu, jak i ludziom. Ale moi drodzy to jest dopiero początek. On tylko co się narodził na nowo. Tak, teraz ma nowe życie, ale od tego momentu Bóg zaczyna Swoje wspaniałe dzieło w tym człowieku, a zawiera się ono w tym, aby z tego nowonarodzonego człowieka uczynić naczynie do celów zaszczytnych, przydatne dla Pana, nadające się do wszelkiego dzieła dobrego. Bryłę gliny Bóg bierze w Swoje ręce i zaczyna pracę „na kołach garncarskich.„

Jak wspaniale zilustrowana jest ta prawda w Starym Testamencie. Pamiętamy, jak Bóg nakazał prorokowi Jeremiaszowi by poszedł do domu garncarza i mówi mu: „ tam objawię ci moje słowa! „ Prorok udał się więc do warsztatu garncarskiego i obserwował jak pracuje garncarz. Na jego oczach z kawałka gliny powstało naczynie i wydawało się, że praca nad nim jest zakończona i jest gotowe do wypalania, ale na twarzy garncarza pojawił się wyraz niezadowolenia. Bierze wykonane przez siebie naczynie, przygląda się mu uważnie, szuka czegoś w glinie i gniecie to naczynie. Postronny obserwator nie zauważyłby niczego, żadnego defektu, ale wprawne oko i wrażliwe palce mistrza znalazły w glinie jakiś obcy element. Mogłoby się wydawać że to tylko ziarna piasku. Te ziarna piasku muszą być usunięte - taka jest decyzja mistrza. I odnalazłszy te obce elementy usuwa je z gliny i ponownie kładzie glinę na koło. Tarcza koła ponownie zaczyna się obracać i z tego samego kawałka gliny tworzy nowe naczynie. Stojąc w warsztacie i obserwując pracę garncarza Jeremiasz słyszy głos Boga: „Oto jak glina w ręku garncarza, tak wy jesteście w moim ręku.” (Jer. 18:6).

O czym mówi nam ten przykład? Mówi nam, że jeśli jesteśmy dziećmi i powierzyliśmy swoje życie Bogu, uznaliśmy Go za swojego Pana, to jesteśmy podobni do kawałka gliny w Jego dłoniach. Tak, Pan bierze Ciebie i mnie na Swój warsztat i rozpoczyna Swoją twórczą pracę. Prawdą jest, że to co On czyni z nami, my najczęściej tego nie rozumiemy. Ale on ma przecież prawo postępować z gliną, tak, jak chce. On jest przecież Mistrzem, my poruczyliśmy Mu swoje życie. On jest Panem naszego życia i On wie, co czyni. Glina ta należy do Niego i dlatego On ma pełne prawo i władzę nad nią.

Teraz zwróćmy uwagę na koło garncarskie, na kręcące się tarcze. O czym mówią one nam? Mówią nam o okolicznościach naszego życia. Ten wspaniały Mistrz wie, jak wszystko w naszym życiu do najmniejszego szczegółu wykorzystać do utworzenia Swojego ideału, aby to naczynie stało się naczyniem do celów zaszczytnych i było przydatnym dla Pana, nadającym się do wszelkiego dzieła dobrego. Bóg w cudowny sposób obraca tarczą koła, zmieniając okoliczności naszego życia, prowadząc nas dla naszego dobra według rady Swojej. Jaką radością dla gliny jest to małe słowo „wszystko”. „ … wszystko współdziała dla dobra tych, którzy miłują Boga, [to jest] tych, którzy są powołani według postanowienia [Boga]. ” (Rzym. 8:28).

Ale to wcale nie znaczy, że musimy skupić całą swoją uwagę na obracających się kołach. Są one niezbędne, ale nie zapominajmy, że są one tymczasowe. Gdy praca Mistrza jest zakończona, to tarcza koła nie odgrywa już potem żadnej roli. Dlatego w naszej działalności powinniśmy skupić swoją uwagę stale „ patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary naszej. ”                                                                                                                                                     Kochani, patrząc na to wszystko, co widzimy w tym warsztacie garncarskim, na obracające się koło garncarskie, glinę, pracę garncarza, jakie możemy wyciągnąć wnioski z tego wszystkiego? Jakie znaczenie ma to wszystko dla nas?

Spójrzmy, co Pan mówi: „Czy nie mogę postąpić z wami … jak garncarz? Oto jak glina w ręku garncarza, tak wy jesteście w moim ręku ... „ (Jer. 18:6). Jakie pocieszenie znajdujemy w tych słowach? Mówią one nam, że jesteśmy w bardzo dobrych rękach, w rękach naszego drogiego Zbawiciela. On wykonuje Swoją pracę według określonego planu, a plan Jego w tym, abyśmy byli naczyniami do celów zaszczytnych, przydatnymi Mu i nadającymi się do wszelkiego dzieła dobrego. Ale to, co jest najbardziej pocieszające i daje mi odwagę powierzyć Mu swój los, to Jego miłość. Bóg miłuje nas. Postępuje z nami z miłością, miłością jest motywowany każdy Jego krok. Jaką radością jest wiedzieć, że mamy takiego Boga. Tak, ponieważ Bóg jest miłością, zatem Jego zamiarom i Jego planom względem naszego życia przyświeca jeden cel - nasze dobro i szczęście. Tego możemy być całkowicie pewni.

I oto w ręku takiego Boga, podobnie jak glina w ręku garncarza, znalazł się młody człowiek - Marek. Pamiętamy go, Jan, zwany Markiem. W swoim ostatnim Liście, tj. w 2 Liście do Tymoteusza Paweł prosi go, tj. Tymoteusza: „Weź Marka i przyprowadź z sobą, bo mi jest bardzo potrzebny do posługiwania. „ (2Tym. 4:11).                                                                      Użyte tutaj słowo ”potrzebny„, użyte jest też w tekście, w Liście do Filemona - ”przydatny„ gdzie Paweł pisze do Filemona o jego niewolniku Onezymie: ”Który niegdyś nie był dla ciebie użyteczny, ale teraz jest dla ciebie i dla mnie bardzo użyteczny. „                                    Greckie słowo „euchrēstos„ użyte jest tylko w trzech fragmentach Pisma Świętego, w tekście 2 Listu do Tymoteusza 2:21: ” przydatnym dla Pana, nadającym się do wszelkiego dzieła dobrego „ , w Liście do Filemona o Onezymie 1:11 ” niegdyś nie był dla ciebie użyteczny, ale teraz jest dla ciebie i dla mnie bardzo użyteczny„ oraz w 4:11 Listu do Tymoteusza: „Weź Marka i przyprowadź z sobą, bo mi jest bardzo potrzebny do posługiwania.”

Spójrzmy, jak nasz wspaniały niebiański Mistrz postępuje z Markiem. Jak On bierze tę glinę w Swoje ręce i pracuje nad nią, aż z tej gliny powstanie takie naczynie, który będzie Mu przydatne.                                                                                                                                    Jeśli oceniać człowieka po pierwszym wrażeniu, jakie wywołuje w nas, to należy stwierdzić, że Jan zwany Markiem nie miał szansy by wywrzeć dobre wrażenie. Nieśmiały, bojaźliwy, tchórzliwy uciekinier. Tak to ten sam Marek, który tej nocy, gdy Chrystus został zdradzony i wydany przez Judasza i Zbawiciela związanego prowadzono ulicami Jerozolimy, uciekł w obawie, że inni uznają go za jednego z przyjaciół Chrystusa. W tym momencie jeden z żołnierzy pochwycił Marka, ale udało mu się wyrwać i uciec pozostawiając w ręku żołnierza prześcieradło, którym był owinięty. Marek biegnie nago po ulicach stolicy - to pierwsze spotkanie z Markiem na kartach Pisma Świętego. To pierwsze wrażenie o Marku.

Ale glina ta znajduje się w rękach niebiańskiego Garncarza. Myślicie że utworzy coś pożytecznego z takiego materiału, jak Marek? Spójrzmy. Po tym, co wydarzyło się tej nocy w Jerozolimie w ciągu najbliższych 15 lat nic o Marku nie słyszymy. Glina jest w warsztacie, na tarczy koła. I oto pewnego dnia pojawia się piękne naczynie. W czasie tego okresu czasu coś działo się z Markiem i teraz przed nim otwiera się nowa droga. Jego oddany Bogu wuj Barnaba bierze na siebie pracę nad Markiem. Tak, Barnaba jest jednym z pracowników w warsztacie niebiańskiego Mistrza. I oto on rekomenduje swojego bratanka na dzieło Boże i ten młody człowiek przechodzi w ręce kolejnego pracownika w warsztacie Bożym - apostoła Pawła. W przypływie nowego entuzjazmu w towarzystwie dwóch bardziej znanych pracowników na niwie Bożej - Barnaby i Pawła, Marek udaje się w podróż misyjną. On teraz jest szczęśliwy, wiele nawróceń i spotkań z braćmi i siostrami. Taka posługa mu pasuje.

Ale oto staje on na rozdrożu, staje przed wyborem. Teraz wierność Marka wystawiona jest na próbę. Pojawia się nowe pole działalności w zupełnie innych krajach, tj. w Pamfilii. Tam dzika przyroda, nieokrzesani, okrutni ludzie i daleko od rodzinnego domu. Po rozważeniu wszystkich za i przeciw Marek postanawia pozostawić Barnabę i Pawła i powraca do domu. Znowu uciekł. Co teraz? To już jego druga porażka. Wydaje się, że z tej gliny nie będzie przydatnego naczynia.

Co z nią teraz uczyni Mistrz? Przede wszystkim on zgniecie ją. A następnie usunie z niej obce elementy. I po raz kolejny położy ją na tarczę i ponownie zakręci kołem. Niestety, bez ostrej dyscypliny nic z tej gliny nie wyjdzie. Dlatego Paweł odmawia Barnabie by wziąć Marka na nowe pole pracy misyjnej. Całych dziesięć lat nic o Marku nie słyszymy. Czy rzeczywiście nic z tej gliny nie wyjdzie?
Okazuje się, że Marek trafił w ręce trzeciego pracownika warsztatu Bożego, w ręce apostoła Piotra. W Liście z Babilonu (Rzymu) Piotr pisze: „Pozdrawia was zbór w Babilonie, wespół z wami wybrany, i Marek, syn mój. „ (1Piot. 5:13). Oto Marek znowu trudzi się dla Pana. On wraz z Piotrem przebywa w Rzymie. Jak się tam dostał nie wiemy? Kto lepiej mógłby pomóc uciekinierowi Markowi niż ten, który sam uciekł. Przecież tej samej nocy, gdy Marek uciekał nagi, Piotr pozostawił Chrystusa. Zaparł się go przed ludźmi. I Piotr, którego Pan tak cudownie przywrócił i który stał się naczyniem godnym, przydatnym dla Pana, nie zapominał tego, co mówił do niego Chrystus: „ a ty, gdy się kiedyś nawrócisz, utwierdzaj braci swoich.„ (Łuk. 22:32).                                                                                                                   Nie wiemy ile czasu upłynęło i znowu List, ale tym razem z więzienia. Pisze nie Piotr, a Paweł. Pisze do swojego duchowego syna - Tymoteusza i mówi: „Weź Marka i przyprowadź z sobą, bo mi jest bardzo potrzebny do posługiwania. „ (2Tym. 4:11). Tak pisze Paweł – Marek jest mi jest bardzo potrzebny do posługiwania. Paweł, który niegdyś uważał go za bezwartościowego, teraz mówi, że jest mu: „potrzebny”. Tak, Marek wyszedł teraz z warsztatu Bożego jako naczynie do celów zaszczytnych, poświęcone i przydatne dla Pana, nadające się do wszelkiego dzieła dobrego.

Ale do jakiego dzieła przygotował go niebiański Mistrz? On ma plan i konkretny cel dla każdego z nas. W ostatnich dniach swojego życia tutaj na Ziemi, Paweł chciał mieć przy sobie Marka: „ on jest mi bardzo przydatny do służby. „ Ale Pan miał inne zadanie dla tego byłego uciekiniera. Przez cały ten czas Pan przygotowywał go do szczególnej posługi. Tego Marka Duch Święty wybrał, aby przedstawić Pana naszego Jezusa Chrystusa jako doskonałego sługę. Markowi poruczono to dzieło. On napisał drugą Ewangelię, która nosi nazwę – Ewangelii Marka. „O głębokości bogactwa i mądrości, i poznania Boga! Jakże niezbadane są wyroki Jego i nie wyśledzone drogi Jego! ”  dla każdego z nas.

Mój drogi przyjacielu, być może czytasz to i zatrzymałeś się na tej stronie przypadkowo. Myślę, że to nie był przypadek. Pan chciał dzisiaj przekazać Ci coś bardzo ważnego. Chce powiedzieć Ci, że może Cię przemienić. Twoje zrezygnowane życie On może przemienić  w życie przydatne Mu i pożyteczne. Nie myśl, że Pan Cię pozostawił. Nie. W Jego planie jest, aby uczynić z Ciebie naczynie do celów zaszczytnych, przydatne do wszelkiego dzieła dobrego. Oddaj się więc całkowicie w ręce Mistrza, a On sam uczyni z Ciebie naczynie do celów zaszczytnych, poświęcone i przydatne Mu do każdego dobrego czynu.                          Niech Bóg pomoże Ci teraz w pełni oddać się Jemu.

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.