RSS

Nikt nie może przyjść do Mnie, jeśli go nie przyciągnie Ojciec.


Czy człowiek sam, bez Bożej pomocy może przyjść do Niego? Czy może zdecydować o swoim losie, o swojej wieczności i po prostu powiedzieć, że w taki to a taki czas przyjmę Jezusa Chrystusa jako swojego osobistego Zbawiciela? Czy człowiek ma taką władzę nad swoim losem? Innymi słowy, czy zbawienie jego nieśmiertelnej duszy zależy od decyzji, którą on by podjął?

Na to pytanie możemy odpowiedzieć zarówno tak i nie. Należało by raczej najpierw powiedzieć nie, a potem tak. Zawsze w swoich rozważaniach staram się podkreślać fakt, że inicjatywa naszego zbawienia zależy nie od nas, ale od Boga. Bóg pierwszy nas umiłował, a nie my Jego.                                                                                                                                        Słowo Boże mówi, że On " nas wybawił i powołał powołaniem świętym … według postanowienia swojego i łaski, danej nam w Chrystusie Jezusie przed dawnymi wiekami. " (2Tym. 1:9). Apostoł Piotr pisze, że Baranek Boży był przeznaczony na śmierć już przed założeniem świata, a w Księdze Objawienia powiedziane jest, że imiona wszystkich tych, którzy są zbawieni są zapisane w księdze żywota od założenia świata. W Dziejach Apostolskich w rozdziale 13 mówi się, że " poganie, gdy usłyszeli dobrą nowinę, radowali się i wielbili Słowo Pańskie, a wszyscy ci, którzy byli przeznaczeni do życia wiecznego, uwierzyli. " (Dzieje 13:48).

Drodzy przyjaciele, to mówi nam, że Bóg i tylko On jest jednocześnie inicjatorem, jak i wykonawcą naszego zbawienia i dlatego cała chwała należy się Bogu, a nie człowiekowi. Jeśliby Bóg nie wziął na Siebie dzieła odkupienia naszej duszy, to człowiek zginął by w swoich grzechach. Tak więc nie mamy się czym chwalić, jak tylko naszym Panem Jezusem Chrystusem. Tak, nasze zbawienie jest całkowicie z łaski, a nie dzięki naszym zasługom. Chwała więc i dziękczynienie Mu za to!

Chciałbym dzisiaj przyjrzeć się tym wspaniałym słowom, które zostały powiedziane przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, a które znajdziemy w rozdziale 6 Ewangelii Jana, w wersecie 37: " Wszystko, co Mi daje Ojciec, przyjdzie do Mnie, a tego, który do Mnie przychodzi, z pewnością nie odrzucę. "                                                                                               Do kogo Chrystus skierował te słowa? Tak, oczywiście, one odnoszą się do nas wszystkich, ale warto pamiętać o tym, co skłoniło Chrystusa do powiedzenia ich i do kogo były one pierwotnie skierowane. W wersecie 36 czytamy słowa, gdzie Chrystus mówi: " Lecz wam powiedziałem: Chociaż widzieliście mnie, nie wierzycie. "                                                           Te słowa zostały powiedziane do ludzi, którzy zgodnie z wszelkimi zasadami powinni wierzyć. Oni widzieli cud nakarmienia pięciu tysięcy mężczyzn, poza tym wiele innych cudów dokonanych przez Chrystusa na ich oczach. Ponadto, tylko co słyszeli z ust Zbawiciela te wspaniałe słowa: " Ja jestem chlebem życia; ten, kto przychodzi do Mnie, nigdy już nie zazna głodu, a ten, kto wierzy we Mnie, nigdy już nie zazna pragnienia. " (Jana 6:35). Mimo, że widzieli i słyszeli, to jednak nie uwierzyli w Niego.

Należy podkreślić fakt, że nie byli to poganie, którzy nie mieli żadnej wiedzy o Bogu. Wręcz przeciwnie, był to naród, który znał Księgi Pisma, naród, któremu Bóg objawił prawdę i posłał Syna Swojego - Jezusa, ich Mesjasza. Pomimo tych wszystkich przywilejów, oni jednak nie uwierzyli Mu.                                                                                                                    Tak, wydawało się, że Jego misja skazana jest na całkowite niepowodzenie. Jego lud nie wierzył w Niego. Czyżby wcielenie Syna Bożego było na próżno, daremne, czy Jego misja zakończyła by się fiaskiem? Nie, moi drodzy, Bóg nie ponosi klęski ani porażki.                    Niech nikt nie myśli, że Chrystus był zniechęcony lub zmieszany pozornym niepowodzeniem Swojej misji. Wręcz przeciwnie, następne Jego słowa udowadniają, że było odwrotnie. Spójrzmy uważnie na te słowa: " Wszystko, co Mi daje Ojciec, przyjdzie do Mnie ..." (Jana 6:37).                                                                                                                       Tutaj Chrystus mówi o pewnej ilości osób, których da Mu Ojciec. Interesujące jest, że w wersecie 39 Chrystus ponownie mówi o tych, których dał Mu Ojciec. Tutaj słowo " dać " jest w czasie przeszłym. Mimowolnie więc uwaga nasza z powrotem kieruje się do odległej przeszłości, gdy Bóg Ojciec wybrał nas w Swoim Synu przed założeniem świata, abyśmy w swoim czasie otrzymali życie wieczne.

W Swojej arcykapłańskiej modlitwie w 17 rozdziale Ewangelii Jana Chrystus mówi o tych, których dał Mu Ojciec: " Ojcze! Nadeszła godzina; uwielbij Syna swego, aby Syn uwielbił ciebie; Jak Mu dałeś władzę nad wszelkim ciałem, aby dał żywot wieczny tym wszystkim, których Mu dałeś. " (Jana 17:1-2). Siedem razy Pan powtórzył te słowa: " ... których Mi dałeś ... "                                                                                                                                           Kochani, Chrystus ani na chwilę nie był zatrwożony faktem, że ci ludzie nie wierzyli w Niego. Wręcz przeciwnie, mówi: Wszystko, co Mi daje Ojciec, przyjdzie do mnie, wszystko co Ojciec Mi dał od założenia świata, to przyjdzie do Mnie. W wersecie 44 Chrystus powtarza tę samą prawdę: " Nikt nie może przyjść do Mnie, jeśli go nie przyciągnie Ojciec, który Mnie posłał. " A o tych, których Ojciec przyciągnie Chrystus powiedział: " Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. "                                                                                                        Jaka wspaniała obietnica jest w tych słowach. Przed tym, w wersecie 40 powiedziane jest: "Taka bowiem jest wola mojego Ojca, aby każdy, kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne, a Ja go wzbudzę w dniu ostatecznym. "                                                                             Chwała i dziękczynienie Mu za to!

Moi drodzy, fakt, że ci, którym Chrystus głosił o Królestwie Bożym, którym objawił Swoją moc, nad którymi dokonywał cudów, nie wierzyli w Niego, fakt ten wcale Go nie pozbawił pewności Siebie. Wiedział, że ani jedna dusza, którą dał Mu Jego Ojciec nie zginie, lecz przyjdzie do Niego i On da jej życie wieczne.                                                                                       I tu ja widzę słowo pocieszenia dla każdego wiernego sługi Bożego. Twoje słowo, mój drogi bracie może budzić wątpliwości wśród Twoich słuchaczy i Tobie może wydawać się, że Twój trud jest próżny, ale wiedz, że oparte jest ono na niewzruszonym fundamencie Bożym: " Zna Pan tych, którzy są jego ..." (2Tym. 2:19).                                                                Zamierzenia Boże nie mogą się zmienić. Jego wola zostanie wypełniona. Każdy, kogo Ojciec dał Synowi od założenia świata przyjdzie do Niego. Inaczej być nie może. To jest Słowo i obietnica samego Boga.

Ale umiłowani, tekst mówi nam także, że natura człowieka jest całkowicie skażona grzechem, że człowiek sam nie jest w stanie uwierzyć, ani przyjść do Chrystusa, ani też przyjąć Go jako swojego Zbawiciela. Najprościej mówiąc, " człowiek jest martwy w upadkach i grzechach swoich ", jak mówi Słowo Boże. Dlatego on sam nie jest w stanie cokolwiek uczynić, aby siebie zbawić. On jest w nieprzyjaźni z Bogiem i nie ma najmniejszej chęci ani miłować Go, ani służyć Mu. On jest w pełnym znaczeniu tego słowa - wrogiem Boga i dlatego jeśliby Bóg Ojciec nie wziął na Siebie inicjatywę naszego zbawienia, aby dać nam Swemu Synowi, to ​​nikomu z nas nigdy nie przyszło by do głowy szukać Boga i wierzyć w Jego Syna.

Ale chwała Mu za to na wieki, że On przez wielką miłość Swoją wybrał ludzi dla Syna. I każdego z nich Bóg Ojciec przyciągnie do Syna. I taki człowiek przyjdzie do Niego i uwierzy w Niego i Syn da mu wieczne życie.                                                                                                   Drogi bracie i siostro, pomyśl, Ty jesteś darem Ojca Niebieskiego dla Syna. Jak drogo zostałeś oceniony. Jesteśmy najcenniejszym darem, którym Ojciec obdarował Swojego Syna. Za dar ten Ojciec zapłacił najwyższą cenę, On oddał Syna na śmierć na krzyżu, aby nas wykupić od grzechu.                                                                                                                  Taka miłość jest niezrozumiała dla ludzkiego umysłu. Miłość którą nas umiłowałeś kosztowała krwi Syna Twego, Panie.                                                                                           Teraz mój przyjacielu wiedz, że nie masz czym się pochwalić przed Bogiem.

Dlaczego Bóg Ojciec dał nam życie wieczne? Czy dlatego, że Ty lub ja jesteśmy lepsi od innych ludzi, lub dlatego, że zasłużyliśmy dobrymi uczynkami na nasze zbawienie? Przenigdy! Wręcz przeciwnie, to mówi nam, że nasze zbawienie jest niezasłużonym darem, darem łaski Bożej, a nie poprzez nasze zasługi. Barankowi Bożemu jedynie, Który przelał Swoją świętą krew za nas niech będzie wszelka chwała, cześć i uwielbienie na wieki wieków.

Ale drodzy przyjaciele Chrystus powiedział coś więcej. On nie tylko powiedział: "Wszystko, co Mi daje Ojciec, przyjdzie do Mnie ...", ale dodał te wspaniałe i cudowne słowa: "... a tego, który do Mnie przychodzi, z pewnością nie odrzucę… " Te dwa zdania są ze sobą połączone, jedno jest zależne od drugiego. Tu nie ma sprzeczności. Tutaj mamy dwie strony: Bożą i ludzką stronę, dwa aspekty w dziele zbawienia.                                                                           Słowa: " … tego, który do Mnie przychodzi … " wyjaśniają się i stają się zrozumiałe  poprzez słowa: " … wszystko, co Mi daje Ojciec. " Nikt nie mógłby przyjść do Jezusa Chrystusa gdyby nie przyciągnął go Ojciec. Ponieważ uwierzą tylko ci, którzy byli przeznaczeni do życia wiecznego. (Dzieje 13:48).                                                                                                  Każdy, kto został darowany przez Ojca Synowi od założenia świata, przyjdzie do Niego. Ale przyjdzie tylko jako bezradny, zagubiony grzesznik. Przyjdzie z niczym, aby wszystko otrzymać w Jezusie Chrystusie.

Ale kim są Ci, których Ojciec daje Synowi i którzy mają przyjść do Niego. Tej tajemnicy Bóg nam nie objawił. My nie mamy prawa wejrzeć do księgi życia i odczytać imiona tych, którzy są w niej zapisani. Jeden tylko jest godny otworzyć tę księgę, zerwać jej pieczęcie i wejrzeć w nią – to Baranek Boży, ponieważ to On odkupił każdego zapisanego w niej Swoją Krwią. Ale my nie musimy otwierać tej księgi, aby dowiedzieć się o imionach tych, którzy są w niej zapisani.

Drogi przyjacielu, czy pragniesz wiedzieć, czy Twoje imię zapisane jest w księdze życia? Jeśli tak, to zadaj sobie pytanie: Czy kiedykolwiek przychodziłem do Jezusa Chrystusa? Czy przyjąłem Go jako osobistego Zbawiciela?                                                                                          Jeśli tak, to możesz być pewien, że On Cię przyjął, że jesteś jednym z tych, których Ojciec dał Synowi od założenia świata i Twoje imię jest zapisane w księdze życia.

Stać się chrześcijaninem, to znaczy przyjść do Jezusa Chrystusa, a przyjść, to znaczy wierzyć w Niego. Przyjść do Jezusa oznacza: Wyrzec się wszystkich innych możliwości zbawienia i całkowicie polegać tylko na Krwi Chrystusa, jako całkowitej i doskonałej ofierze za nasze grzechy. A to znaczy: wyrzec się grzechu i całej przeszłości i pokładać nadzieję tylko w Jego zbawczej łasce.                                                                                                                Czy przyszedłeś tak do Jezusa Chrystusa? Jeśli tak, to jesteś jednym z tych, których przyciągnął Ojciec. Łaska Boża przyprowadziła Cię do poznania Jego Syna.                        Tak, " Nikt nie może przyjść do Mnie …" mówi Chrystus, " jeśli mu to nie jest dane od Ojca." (Jana 6:65).

Jakie cudowne słowa: "... a tego, który do mnie przychodzi, nie wyrzucę precz. "               Nikt nie może powiedzieć, że on nie może przyjść do Jezusa.                                                    Ale Ty mówisz: A co, jeśli nie jestem jednym z tych, których Ojciec dał Synowi?  Wtedy jestem przeznaczony na wieczną mękę, na wieczne zatracenie.                                                 Mój przyjacielu, jeśli masz chęć przyjść, jeśli odpowiesz na wezwanie Chrystusa, to nie masz powodu, by zadawać to pytanie. Ono Ciebie nie dotyczy. Pytanie, które odnosi się do Ciebie, to: Czy przyszedłeś do Jezusa? Nic więcej. Bóg Ci więcej już nic nie objawi.                  Jeśli masz wątpliwości, to przeczytaj jakimi wspaniałymi słowami kończy się Biblia. To są prawie ostatnie słowa tej wspaniałej Księgi: " A Duch i oblubienica mówią: Przyjdź! A ten, kto słyszy, niech powie: Przyjdź! A ten, kto pragnie, niech przychodzi, a kto chce, niech darmo weźmie wodę żywota. " (Obj. 22:17).                                                                                     Czy czujesz  w Swoim sercu choć najmniejszy odzew na te słowa. Czy poruszają one Ciebie? Czy pragniesz być dzieckiem Bożym i uzyskać przebaczenie i odpuszczenie wszystkich grzechów? Wtedy przyjdź! Wtedy przyjdź i bierz wodę żywota darmo. To są oznaki, że Ojciec przyciąga Cię do Swojego Syna, Jezusa Chrystusa.

Moim zadaniem jest głosić dobrą nowinę dla każdego człowieka. Ja nie wiem, kto przyjdzie do Jezusa, a kto nie przyjdzie. Dlatego z całą odwagą powtarzam słowa Zbawiciela i zwracam się do Ciebie mój drogi przyjacielu, Ty, który czytasz i myślisz: Czy Chrystus mnie przyjmie? Czy jestem przeznaczony do zbawienia?                                                                       Wsłuchaj się w te słowa: "... tego, który do mnie przychodzi, nie wyrzucę precz. " Chrystus mówi je do Ciebie. Oznacza to, że jeśli przyjdziesz w tej chwili do Jezusa Chrystusa, to jest niemożliwe, aby On Ciebie nie przyjął.

Czy jest coś niemożliwe dla Boga? Tak, jest. On nie może kłamać. On nie może być niewierny Swojemu Słowu. Dlatego Ty stoisz na solidnym fundamencie - obietnicy Bożej. Mój przyjacielu, te słowa Zbawiciela obalają wszelkie obiekcje lub przyczyny, które człowiek lub diabeł mógłby wymyśleć, jakoby Ty nie masz prawa przyjść do Jezusa Chrystusa.                                                                                                                                                                 Tak więc przyjacielu, przyjdź i skłoń Swoje kolana przed Chrystusem lub po prostu wezwij Go na pomoc, a On Cię wybawi.                                                                                                     Niech Duch Boży pomoże Ci uczynić to teraz.                                                                                 Amen.

Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni.


" Bo gdybyśmy sami siebie osądzali, nie podlegalibyśmy sądowi. " (1Kor. 11:31).
Osądzanie bliźnich jest jednym z tych powszechnych grzechów na które wierzący najmniej zwracają uwagę i z którymi niewiele walczą. Chcę pokazać szkodliwość osądzania bliźnich i spowodować pragnienie pozbycia się tego nawyku. Osądzanie i potępianie bliźniego zawiera w sobie wiele zła: od osądów cierpią ci, których osądzamy, jak też i ci, którzy osądzają, przy czym ci ostatni ostatecznie cierpią bardziej, o czym rzecz poniżej.

Rozważając werset: " Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. " (Mat. 7:1) należałoby odpowiedzieć na powstające przy tym pytania, a w szczególności: jak wyjaśnić zależność osądzania bliźnich z możliwością być osądzonym samemu? Mam nadzieję, że rozpatrując powyższy werset rozjaśnię te, jak i inne pytania, ale najpierw spróbujmy zrozumieć sens słowa " osądzać " zastosowany w tym wersecie.                                                                          "Osądzać" - oznacza skoncentrować uwagę na niedostatkach innych osób i rozgłaszać niestosowne postępki naszych bliźnich, aby pokazać ich w gorszym świetle. Osądzanie innych zawsze wiąże się z chęcią wywyższenia siebie.

Pokrótce rozważmy przypowieść Jezusa o faryzeuszu i celniku mającą bezpośredni związek z przedmiotem naszych rozważań. " Dwóch ludzi weszło do świątyni, aby się modlić, jeden faryzeusz, a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak się w duchu modlił: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, rabusie, oszuści, cudzołożnicy, albo też jak ten oto celnik. Poszczę dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę z całego mego dorobku. A celnik stanął z daleka i nie śmiał nawet podnieść oczy ku niebu, lecz bił się w pierś swoją, mówiąc: Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu. Powiadam wam, Ten poszedł usprawiedliwiony do domu swego, tamten zaś nie; bo każdy, kto siebie wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony. " (Łuk. 18:10-14).

Czytając przypowieść o faryzeuszu i celniku napełnia nas nieprzyjemne uczucie do faryzeusza, a dzieje się tak dlatego, ponieważ sam Pan ujawnił nam myśli faryzeusza. Ale my nie czytamy w myślach ludzi, możemy nie słyszeć ich modlitw i faryzeusz, gdyby żył na naszych oczach wydawałby się nam innym. My osądzalibyśmy go po jego postępkach, działaniach, a on mówi w następujący sposób: " Poszczę dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę z całego mego dorobku. " (Łuk. 18:12).

Post! To nie jest takie łatwe, a jeszcze dwa razy w tygodniu. To jest wyczyn. Dziesięcina - jest to dość znacząca darowizna, nie ważne jak mały lub duży jest dochód. Niektórzy z nas mogą się przyrównać do faryzeusza i w takiej postawie.                                                           Jeśliby przy tym faryzeusz poprosił w modlitwie, tak jak Dawid: " Badaj mnie, Boże… I zobacz, czy nie kroczę drogą zagłady, a prowadź mnie drogą odwieczną! " (Ps. 139:23-24), lub jak celnik: " Bądź miłościw mnie grzesznemu, Boże! ", Pan wysłuchałby modlitwy faryzeusza i postawiłby go jako przykład dla innych. Ale faryzeusz nie postąpił tak, co więcej, on w modlitwie zaczął osądzać innych i sam znalazł się pod osądem.                              I rzecz nie tylko w tym, że osądzał innych – on wzbił się w pychę, jego serce stało się wyniosłe, pokładał nadzieję we własnej sprawiedliwości. Tak więc, pycha, wyniosłość i pogarda z jednej strony i osądzanie bliźnich z drugiej strony, określiły smutny los faryzeusza. Pomimo swojej dobroci, wszedł do historii chrześcijaństwa jako negatywny przykład.

Wszyscy w jakimś stopniu jesteśmy faryzeuszami. Wszyscy skłonni jesteśmy osądzać bliźnich, jednak nikt z nas nie ma prawa sądzić innych, bo: " Dopuszczamy się bowiem wszyscy wielu uchybień... " (Jak. 3:2).                                                                                            Stan duchowy wiernych, a nawet wszystkich ludzi, można przedstawić w formie obrazu przedstawiającego las. Wiadomo, że w lesie w pobliżu niskich krzewów jałowca rosną wysokie sosny i świerki. Jednak mimo tak dużej różnicy w wysokości między nimi, las, jakby on gęsty nie był, nie urośnie aż do nieba. Jeśli spojrzeć na skraj lasu z odległości kilku kilometrów, to las wydaje się wąskim zielonym pasem przyłączonym do ziemi, a jeśli wspiąć się wysoko lub spojrzeć na las z samolotu, to zupełnie nie będzie widać wysokości lasu: on zlewa się z ziemią w całość.

Tak i wśród wierzących, pomimo faktu, że niektórzy wynoszą się ponad innych, jak  wysokie świerki ponad jałowce, to w oczach Pana sprawiedliwość ich jest znikoma. Pan i w aniołach braki dostrzega, tak więc: " Niech brat ubogi chlubi się z wywyższenia swego. " (Jak. 1:9), gdyż " pokornych i cichych podnosi Pan. " (Ps. 147:6).                                             Tak więc ten, kto chełpi się swoją pozycją, ten, kto daje dziesięcinę i osądza innych niech pamięta, że także będzie sądzony. Niech więc prosi Pana o odpuszczenie grzechów, gdyż wiele ma grzechów do których przywykł i niech wybacza innym. Skąd może on wiedzieć, co na sercu brata jego leży, gdyż nie on, a Pan patrzy na serce. (1Sam. 16:7).
Gdy więc osądzasz brata swego za niewłaściwy postępek a nie zauważysz tego, jak wiele łez wylał, to nie wiesz, że Pan być może odpuścił grzech bratu, a ty nadal wskazujesz palcem na niego. Poza tym nie wiesz w jakiej sytuacji znajduje się brat, który zgrzeszył. A Pan - Sędzia Sprawiedliwy, wie wszystko i wszystko bierze pod uwagę. On wie, kto upadł w walce z grzechem, a kto pije grzech, jak gąbka wodę.

Osądzanie innych jest niebezpieczne i w tym, że, osądzając naszych bliźnich zapominamy o naszych grzechach i nie prosimy Pana, aby nam je odpuścił, a nie przebaczone grzechy mogą rosnąć jak śnieżna kula. Jeśli to będzie trwało przez długi czas, to grzech urośnie do takich rozmiarów, że zasłoni nam Pana, a bez Niego nie ma zbawienia.
Nie osądzajmy innych, gdyż jesteśmy niedoskonali w naszych sądach: " Czemu widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w oku swoim nie dostrzegasz? ... Obłudniku, wyjmij najpierw belkę ze oka swego, a wtedy przejrzysz, aby wyjąć źdźbło z oka brata twego. " (Mat. 7:3,5).                                                                                                                              Niedobrze jest osądzać bliźniego, ponieważ przez to przynosimy niemałe szkody w dziele budowania Królestwa Bożego. U niektórych wiernych skłonność do osądzania innych przeszła już ze słabości w przewrotność, z którą czasami jest bardzo trudno walczyć, tym niemniej walczyć jest konieczne. Należy prosić Pana o siłę i mądrość, aby pokonać tę negatywną przypadłość.

Mówiąc o potępianiu, jako wielkim źle, my nie powinniśmy przechodzić obojętnie obok brata, który popadł w grzech. W takich przypadkach powinniśmy postępować tak, jak nauczał Jezus: " Jeśliby zgrzeszył brat twój, idź, upomnij go sam na sam ... Jeśliby zaś nie usłuchał, weź z sobą jeszcze jednego lub dwóch, aby na oświadczeniu dwóch lub trzech świadków była oparta każda sprawa. Jeśliby nie usłuchał, powiedz zborowi ... " (Mat. 18:15-17).

Podsumowując: Nie skupiajmy naszej uwagi na niedostatkach innych, raczej częściej sprawdzajmy swoje życie w świetle Słowa Bożego i bijąc się w piersi, prośmy: " Bądź miłościw mnie, Boże. " " … bądźmy więc jednej myśli , mając tę samą miłość, zgodni, ożywieni jednomyślnością. " (Flp. 2:3).

Kogo można nazwać chrześcijaninem?


W 11 rozdziale 26 wersecie Dziejów Apostolskich czytamy takie słowa: "... w Antiochii też nazwano po raz pierwszy uczniów chrześcijanami. " (Dzieje 11:26).                                           W Antiochii uformowała się pierwsza wspólnota nawróconych z pogan. Niektórzy sugerują, że mieszkańcy tego pogańskiego miasta ironizując z nich nadali wierzącym przydomek: chrześcijanie. Dyskutować o tym nie ma sensu, istotne jest to, że nazwali ich - chrześcijanami.
Nie sądzę, by sami chrześcijanie tak się nazwali, ponieważ miedzy sobą nazywali siebie wierzącymi, uczniami lub braćmi. Innymi słowy, świat ich nazwał – ludźmi Chrystusa. I to mówi nam, że mieszkańcy Antiochii zauważyli w tej obrazującej się społeczności coś całkowicie innego, niezwykłego i dlatego nazwali ich - ludźmi Chrystusa. Ponieważ oni zawsze mówili o Chrystusie, śpiewali o Chrystusie i żyli dla Chrystusa. Tych ludzi oni nie potrafili przypisać do jakiejkolwiek innej grupy ludzi. Była to nowa kategoria ludzi, którzy nagle pojawili się w ich mieście, tak więc oni zmuszeni byli wymyślić im odpowiednią nazwę.

Kim wiec są, ci chrześcijanie?                                                                                                      Często bezmyślnie i beztrosko używamy tego słowa – chrześcijanin.  Mówimy o chrześcijanach, że są od urodzenia, że są ze społeczeństwa, które nazywa się chrześcijańskim. Na przykład, jeden lub drugi kraj nazywamy krajem chrześcijańskim dlatego, że od narodzin jej obywatele należą do jakiegoś kościoła chrześcijańskiego. Czasami, gdy pytam człowieka: czy jest chrześcijaninem, to on z oburzeniem odpowiada: a co, czy ja jestem podobny do jakiegoś poganina.                                                                           Tak, są miliony, miliony tych, którzy uważają się za chrześcijan, ale w ogóle nimi nie są. Ale ktoś zapyta: kogo w takim razie można nazwać chrześcijaninem?

Chrześcijanin, po pierwsze to ten, kto ma nowe życie, życie, które daje mu Bóg. Ono jest od Boga, to jest życie Boże.                                                                                                                     Poza tym, chrześcijanin to ten, kto z wiarą zwraca się do Pana, wiarą przyjmuje ten dar życia. Człowiek może stać się chrześcijaninem i dostać to nowe życie tylko przez wiarę w Pana Jezusa Chrystusa. Innymi słowy, musi świadomie przyjąć Chrystusa jako swojego osobistego Zbawiciela.
Apostoł Jan mówi tak wyraźnie o tym: " Tym zaś, którzy Go przyjęli, tym, którzy wierzą w imię Jego, dał prawo stać się dziećmi Bożymi. Którzy narodzili się nie z krwi, ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga. " (Jana 1:12-13).                                                       Oczywiste więc jest, że odziedziczyć chrześcijaństwa nie mogę. Jedno tylko pragnienie - nie wystarcza, muszę  przyjąć Jezusa Chrystusa, wierzyć w imię Jego, wtedy Bóg da mi nowe życie. Tutaj przynależność, nazwa, nie ma znaczenia, można nazywać się katolikiem, baptystą, adwentystą, prawosławnym lub innym, ale jeśli nie masz życia Chrystusowego, to nie jesteś chrześcijaninem.                                                                                                             Musisz się narodzić na nowo, a jeśli narodziłeś się, to przynależysz do tej społeczności ludzi, którzy różnią się od wszystkich innych, a których mieszkańcy Antiochii nazwali - chrześcijanami.

Jakże więc rozpoznać chrześcijanina?                                                                                          Jakie cechy lub atrybuty wyróżniają chrześcijanina? Skąd możemy wiedzieć, że człowiek stał się nowym stworzeniem i otrzymał Boże życie? Co świadczy o tym, że człowiek narodził się na nowo?                                                                                                                                         Czy były jakieś widoczne i słyszalne oznaki po których chrześcijan rozpoznawano w pogańskim mieście Antiochii. Oczywiście, że tak. Prawdziwy chrześcijanin ma tak wiele oznak, które odróżniają go od tego świata, że ​można je wymieniać bardzo długo. W rozpatrywanym 11 rozdziale Dziejów Apostolskich spotykamy się z chrześcijanami, którzy pochodzą tak z Żydów, jak i z pogan i okazuje się, że zarówno jedni, jak i drudzy mają te same identyczne oznaki nowego życia.

Pierwszą rzeczą, która jest wspólna dla wszystkich chrześcijan, wszystkich dzieci Bożych, to jest bezwarunkowy impuls by mówić o Chrystusie. Jeśli my sami odnaleźliśmy Chrystusa, to oczywistym będzie w nas pragnienie przekazania innym naszego poznania Bożej miłości. Przekonania, ​​które są głębokie i realne zawsze szukają wyrażenia ich, silne uczucia i emocje potrzebują by mówić o nich. Jeśli w naszym sercu jest poryw, żarliwość do Chrystusa, jest miłość do Niego, to ona wyrazi się w sposób naturalny, tak, jak płacz wyraża smutek, a śmiech – radość.                                                                                                                               Zawsze będziemy pragnęli dzielić się z innymi tym, co w nas jest. Co to za chrześcijanin, który myśli o Chrystusie jako Zbawicielu dla siebie, a nie dzieli się tą wieścią o Zbawicielu z innymi.                                                                                                                                                        Co byśmy pomyśleli o ludziach, którzy bezpiecznie siedzą w swoich łodziach ratunkowych i nie podają ręki, by ratować tonących wokół nich. A tym bardziej, co powiedzieć o takich, którzy posiadają chleb żywota i mówią, że są uczniami Chrystusa, a chlebem się nie dzielą. Dlatego umiłowani, jeśli jesteśmy wierni naszemu Panu, to zawsze będziemy o Nim mówić.

Ale ktoś powie, od tego są nauczyciele, ewangeliści, którzy są powołani do tego, którzy  są przygotowani do tej posługi.                                                                                                Interesujące jest to, że w tym 11 rozdziale użyte jest cztery lub pięć słów w celu opisania różnych metod rozprzestrzeniania dobrej nowiny. W wersecie 19 mówi się, że ci, którzy zostali rozproszeni na skutek prześladowań głosili Słowo. Dalej w wersecie 20 czytamy, że niektórzy głosili dobrą nowinę o Panu Jezusie. O Barnabie mówi się w wersecie 23, że zachęcał i prosił wszystkich, aby całym sercem pozostawali w Panu. W wersecie 26 mówi się, że Barnaba wraz z Saulem nauczali w Antiochii, a w wersecie 28, że niejaki Agabus natchniony duchem Bożym przepowiedział, to znaczy, prorokował o nastaniu wielkiego głodu na całym świecie.                                                                                                                      Nie każdy mógł nauczać lub prorokować, to były szczególne dary, które Duch Boży rozdzielał każdemu poszczególnie, tak jak chciał. Ale tu wymienione są metody rozprzestrzeniania Ewangelii, które każdy chrześcijanin jest w stanie wykorzystać.

Jest powiedziane, że rozproszeni na skutek ucisku głosili Słowo. Głosić Słowo - przetłumaczone z greckiego w oryginale odnosi się do najzwyklejszej rzeczy - rozmowy pomiędzy ludźmi. To nie jest przygotowane na określony temat kazanie, które mówi jeden człowiek. Nie. To jest najbardziej zwyczajna rozmowa między dwoma ludźmi. Wierni, którzy zostali rozproszeni we wszystkich kierunkach wskutek prześladowań w sposób naturalny, swobodnie rozmawiali, mówiąc o Chrystusie. To samo, co mówili w Jerozolimie to i kontynuowali w nowych miejscach, gdzie przybywali.

O tym czytamy w wersecie 19: " Tymczasem ci, którzy zostali rozproszeni na skutek prześladowania, jakie wybuchło z powodu Szczepana, dotarli aż do Fenicji, na Cypr i do Antiochii, nikomu nie głosząc słowa, tylko samym Żydom. " (Dzieje 11:19).                           Ten werset daje nam ważną wskazówkę, ukazując jeden niedostatek tych pierwszych chrześcijan - Żydów. Oni nie rozumieli Bożego planu rozprzestrzeniania dobrej nowiny wśród pogan, prowadzili rozmowy, dyskutowali, ale tylko wśród Żydów. Gdy byli w Jerozolimie, Pan błogosławił im, dusze nawracały się do Pana, zbór jerozolimski rósł i umacniał się. Było już kilka tysięcy członków, ale przebywali nadal w granicach Jerozolimy. A przecież Chrystus powiedział: " Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu… i będziecie mi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi. " (Mar. 16:15 Dzieje 1:8).                                                                                             Jak powolni byli oni w urzeczywistnianiu Bożego planu ewangelizacji całego świata. I dlatego Pan dopuścił prześladowania społeczności w Jerozolimie.

Chciałbym jednak zauważyć, że członkowie pierwotnego Kościoła w Jerozolimie byli jednak prawdziwymi chrześcijanami. Pan wśród nich miał tysiące misjonarzy, wszyscy oni mówili o Chrystusie. Nie wszyscy z nich byli nauczycielami, ewangelistami lub prorokami, wszyscy jednak byli misjonarzami. O tych wierzących możemy powiedzieć, tak, jak powiedział prorok Jeremiasz: że " słowo Pańskie było w ich sercu, jak ogień płonący, zamknięty w ich kościach. " I ten właśnie ogień został rozrzucony, jak płonące węgle z jerozolimskiego paleniska żelazną piętą prześladowcy. Wróg nie mógł ugasić tego ognia, on mógł jedynie go rozrzucić i tam, gdzie te płonące węgle upadały, tam powstawały nowe ogniska chrześcijaństwa. Podkreślę to raz jeszcze: nie byli oni nauczycielami, ale zwykłymi członkami jerozolimskiego Kościoła, rozpaleni ogniem Ducha Świętego, szczerze wierzyli i dlatego mówili innym o Chrystusie. Nie mogli postępować w inny sposób, nie mogli nie mówić o tej miłości, która płonęła w ich sercach. I tutaj widzimy cudowny zamysł Boży.

Spójrzmy, że ta dobra nowina coraz dalej rozprzestrzeniała się. Ona przekroczyła tę "granicę" uprzedzeń i przesądów tych pierwszych chrześcijan - Żydów. W wersecie 20 czytamy, że " Niektórzy zaś z nich byli Cypryjczykami i Cyrenejczykami; ci, gdy przyszli do Antiochii, zwracali się również do Greków, głosząc dobrą nowinę o Panu Jezusie. (Dzieje 11:20).                                                                                                                                                            To nowotestamentowe wyrażenie odnosi się do wszystkich możliwych sposobów głoszenia Ewangelii. Słowo napisane do przyjaciela w liście, propozycja ujęta w rozmowie, modlitwa przy stole przed spożyciem posiłku lub inne metody, którymi przekazywana jest słuchaczom ta wielka nowina o ukrzyżowanym i zmartwychwstałym Chrystusie. " Głosili dobrą nowinę o Panu Jezusie ", inaczej mówiąc, głosili że Jezus jest ich Panem i Zbawicielem. Tak więc ich przesłanie to ich osobiste świadectwo o tym, jak wiele Pan uczynił dla nich. I tą radością chcieli podzielić się z Grekami, z poganami, którzy oddawali cześć martwym bogom.                                                                                                                        By mówić o Chrystusie nie musisz być nauczycielem lub prorokiem. Nie wszyscy mają dar umożliwiający głoszenie, ale ci, którzy poznali, jak dobry jest Pan, mogą w jakiś sposób wyrazić to uczucie.

Pierwsza chrześcijańska mowa była bardzo krótka, ale za to bardzo skuteczna, ponieważ doprowadziła do stuprocentowego sukcesu. Oto ona: " Znaleźliśmy Mesjasza (to znaczy: Chrystusa). " (Jana 1:41). To świadectwo składające się z dwóch słów zostało powiedziane przez człowieka, który nie wyróżniał się żadnym szczególnym darem, nie był dobrym mówcą, on nie napisał żadnego Listu, nie uczynił cudu, ale za każdym razem, gdy o nim czytamy, on przyprowadza pojedyńczo ludzi do Chrystusa. Tak, Andrzej pierwszy znalazł swego brata Szymona Piotra i cała jego mowa do brata zawierała się w tych dwóch słowach: " Znaleźliśmy Mesjasza. " To wszystko, ale to wystarczyło, aby przekonać swojego starszego brata - Piotra, by stał się chrześcijaninem.

Każdy z nas może tak powiedzieć, jeśli naprawdę poznał Chrystusa. Wtedy będzie szukał każdej możliwości, by świadczyć o Nim. Pod tym względem wszyscy możemy być nauczycielami i ewangelistami.                                                                                                              A teraz zauważmy, co powiedziane jest w wersecie 21: " I ręka Pańska była z nimi, wielka też liczba była tych, którzy uwierzyli i nawrócili się do Pana. " (Dzieje 11:21). To jest pewny znak prawdziwego chrześcijanina, który głosi dobrą nowinę. " Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. " powiedział Pan, " Oto Ja z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata. " (Mat. 28:20).

Drodzy bracia i siostry, jeśli pragniecie, aby ręka Pańska była z wami, to włączcie się do tego świętego dzieła rozsiewania Słowa życia. Drodzy przyjaciele, Pan nie pozwoli nam pracować w samotności. Bez względu na to, jakby nie były słabe nasze ręce, Jego ręka będzie nas w stanie prowadzić, wspierać i błogosławić. Nie nasze słowa przyniosą owoce, lecz Jego obecność przy nas i Jego Duch uczyni tak, że wielu uwierzy i nawróci się do Pana. Jeśli nie czujesz się na siłach i myślisz, że sam jeden stoisz przeciwko wielu wrogom, to ucieszy cię ta wspaniała wiadomość: że człowiek z Chrystusem zawsze zwycięża. Tak więc wyniki naszej pracy możemy zostawić w Bożych rękach, Boża ręka będzie strzegła każde ziarno posiane przez nas w słabości i Jego błogosławieństwo przyniesie owoce w odpowiednim czasie.

Kończąc, chciałbym, aby każdy z nas sprawdził siebie, czy jest prawdziwym chrześcijaninem, czy ma to nadprzyrodzone życie Boże. Czy otrzymałeś Ducha Świętego, gdy uwierzyłeś?  Czy " Ten to Duch świadczy wespół z duchem twoim, że dzieckiem Bożym jesteś. " (Rzym. 8:16).                                                                                                                       Jeśli szczerze i uczciwie możesz pozytywnie odpowiedzieć na te pytania, to ręka Pańska jest z Tobą, ty jesteś chrześcijaninem.                                                                                                    Jeśli zaś nie możesz odpowiedzieć pozytywnie w swoim sercu, wtedy mój przyjacielu musisz się narodzić na nowo. Możesz to uczynić teraz, przyjmując Chrystusa jako swojego osobistego Zbawiciela, a uczyniwszy to, staniesz się dzieckiem Bożym, poznasz, że przeszedłeś ze śmierci do żywota. Chrystus powiedział: " Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, kto słucha słowa mego i wierzy temu, który mnie posłał, ma żywot wieczny i nie stanie przed sądem, lecz przeszedł z śmierci do żywota. " (Jana 5:24). Chwała Mu za to na wieki!                                                                                                                                                 Dzisiaj On mówi Tobie: Przyjdź do mnie, a znajdziesz ukojenie dla duszy swojej. Niech Duch Boży pomoże Ci uczynić to teraz.

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.