RSS

Słowo Boże nie jest związane …


Ostatni rozdział Dziejów Apostolskich można byłoby zatytułować słowami apostoła Pawła, które napisał w rzymskim więzieniu do Tymoteusza: " ale Słowo Boże nie jest związane." (2Tym. 2:9).                                                                                                                                        Fakt ten jest wyraźnie zilustrowany w ostatnich rozdziałach Księgi Dziejów Apostolskich, począwszy z 22 rozdziału aż do 28 rozdziału, a szczególnie to podkreślono w rozdziale 28. Więzienny loch dla Pawła stał się jak najbardziej efektywnym miejscem z którego on mógł głosić Ewangelię Jezusa Chrystusa. Tak, żadne łańcuchy, żadne więzy lub kajdany nie mogły związać Ewangelii Jezusa Chrystusa. Obraz, który widzimy na ostatnich stronach tej Księgi, to Paweł głoszący o Królestwie Bożym i nauczający o Panu Jezusie Chrystusie z wielką odwagą, śmiało, bez przeszkód. (Dzieje 28:31).

 Jak znaczące jest to ostatnie słowo: bez przeszkód. Tak, to jest ostatnie słowo pierwszego tomu historii Kościoła. Paweł zakuty w kajdany, związany łańcuchami,  a Słowo Boże jest głoszone i rozprzestrzenia się bez przeszkód.                                                                            Rzeczą jasną jest, że interesuje nas los Pawła. Chcielibyśmy na przykład dowiedzieć się o jego procesie sądowym, jak postąpił z nim cesarz Neron, etc., ale Duch Boży ukrył to przed nami, pozostawiając nam coś znacznie ważniejszego. Skrył to wszystko od nas, przekazując jednak do naszej wiadomości, że Paweł był wierny do końca, że ​​" dobry bój bojował, biegu dokonał, wiarę zachował ", a Księgę tę postanowił zakończyć triumfalnie: " Słowo Boże nie jest związane " i że nic i nikt nie może przeszkodzić jego rozprzestrzenianiu.

 Księga Dziejów zaczyna się od głoszenia dobrej nowiny w Jeruzalem, następnie w całej Judei, dalej w Samarii i aż po krańce ziemi.                                                                                  Zakuty łańcuchami Paweł zakłada przyczółek w samym centrum ówczesnego świata, tj. w Rzymie, gdyż z Rzymu wszystkie drogi wiodły do ​​krańców ziemi. Tak, nawet w pałacu cesarskim Słowo głoszone było bez przeszkód.                                                                  Spójrzmy, gdy coraz większe wznoszono przeszkody dla głoszenia Ewangelii, m.in. przez uwięzienie Pawła, to w rzeczywistości głoszenie coraz bardziej nabierało większego rozmachu i miało coraz szerszy zasięg.

 O tym Paweł pisze tak: " A chcę, bracia, abyście wiedzieli, że to, co mnie spotkało, posłużyło raczej ku rozkrzewieniu ewangelii ..." (Fil. 1:12). Tak napisał do Filipian z rzymskiego więzienia. Z tej więziennej celi on sięgnął aż po krańce ziemi. Miał swoich wiernych kurierów, którzy nosili jego Listy do zborów w Kolosach, Filippi, w Efezie, do Filemona i oczywiście do innych.
W ten sposób umacniał, dodawał otuchy, zachęcał i budował swoimi Listami mające już fundament zbory. Listy te wzmacniają i budują zbory już dwadzieścia wieków.                      To mówi nam, że powodzenie w głoszeniu Ewangelii nie zależy od wolności, czy nawet życia najbardziej żarliwego współbojownika. Nie, ono nie zależało ani od Pawła, ani też od Piotra. Prawdopodobnie Piotr również zginął w czasie tych prześladowań w Rzymie. Ewangelia nadal żyje i rozprzestrzenia się po całym świecie, mimo tych, którzy padli ofiarą miecza prześladowcy.

 Czy kiedykolwiek czytaliście o tym, jak w rzymskim Koloseum kończyły się krwawe walki gladiatorów? Choć Rzym był w dużej części schrystianizowany, mimo to okrutny pogański sport, choć rzadko, ale jeszcze był praktykowany.                                                                           Po jednym wielkim zwycięstwie cesarz, którym był młodzieniec i cała jego wysoko postawiona świta w Rzymie udali się do zapełnionego amfiteatru by uczcić zabawą wielki triumf. Gdy zakończyła się już zwykła sportowa rywalizacja na arenę wkroczyli z mieczami gladiatorzy. Naród krzyczał z zachwytu. Ich stara pogańska zabawa została przewrócona. Oto nagle na arenę wszedł starzec ubrany jak pustelnik. Był on znany wszystkim obecnym. Patrząc śmiało na podekscytowany tłum, powiedział głośno, że chrześcijanie nie powinni zabijać się nawzajem. W odpowiedzi usłyszał wściekły krzyk wzburzonego tłumu. Gladiatorzy także krzyczeli: Precz ze starcem, uciekaj!                                                                 Ale człowiek ten stał nieruchomo i bez lęku przed tym wzburzonym tłumem. On ani miecza, ani gladiatorów, ani krzyczącego tłumu nie bał się, stał zdecydowanie przeciwko tej nieprawości. Szybciej niż uderzenie pioruna starzec padł od miecza kilka razy ugodzony przez gladiatorów, którzy przebili ciało głosiciela sprawiedliwości.                                           Kiedy ludzie ujrzeli odwagę bezsilnego pustelnika wstyd napełnił ich serca. Zawody zostały przerwane i nigdy już okrutne walki gladiatorów nie zostały powtórzone w Koloseum.

 Starzec zginał, ale jego słowa nadal żyją. Tak, ludzie umierają, bohaterowie wiary odchodzą do wieczności, ale Słowo Boże żyje i nadal skutecznie działa w sercach ludzi. Chwała za to naszemu Panu!

 W ostatnim swoim Liście apostoł Paweł pisze, że: " … niebawem będzie złożony w ofierze, a czas rozstania jego z życiem nadszedł. " Sam będąc związany łańcuchami przypomina swojemu współpracownikowi Tymoteuszowi, że Słowo Boże nie jest związane.

 Czy można związać Słowo Boże, uwięziwszy tego, który głosi?
Dumny faraon próbował. On myślał, że wyganiając Mojżesza i nakazując mu, by więcej nie pojawiał się przed jego obliczem, uwolni się od słów powiedzianych przez Mojżesza. Odrzucenie słowa nie może zagłuszyć jednak jego przesłania. Właśnie ono, to słowo stało się przyczyną haniebnej śmierci wyniosłego władcy, ponieważ je odrzucił.

 Achab również próbował uwięzić proroka Eliasza i stłumić jego słowa. Ale wtedy, gdy psy lizały jego krew, on poznał, że Słowo Boże nie jest związane, ponieważ on był tam, gdzie wszystkie swoje ziemskie bogactwa on oddałby za jedną kroplę wody, aby ochłodzić nią swój język. Cierpiący wieczne męki, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie.

 Nabuchodonozor próbował także zmusić męża Bożego by milczał. Ale czy mu się to powiodło? " Wypędzony został spośród ludzi, mieszkał ze zwierzętami polnymi przez siedem lat jedząc trawę jak bydło, a ciało jego zraszała rosa niebieska, jak mówi Słowo Boże, aż włosy jego urosły niby pióra orła, paznokcie zaś jego jak pazury ptaka. " (Dan. 4:30). I to trwało właśnie z nim, do chwili, aż zrozumiał i poznał, że Najwyższy króluje nad królami ziemskimi i według woli Swojej On postępuje z mieszkańcami ziemi.

 Pamiętamy, gdy Jeremiaszowi Pan nakazał, aby napisał na zwoju słowa Pana, które zostały odczytane królowi Jojakimowi. Król siedział i odcinał to, co mu się nie podobało i wrzucał w ogień płonący na palenisku. Wyszło tak, że wszystko co było napisane na tym zwoju nie spodobało się mu i cały zwój spalił.                                                                                                    On, król myślał, że związał słowo Boże. Och, biedny człowiek. Im bardziej on starał się zniszczyć Słowo Boże, tym bardziej ono umacniało się. Ledwie zwój został spalony, jak Pan nakazał Jeremiaszowi napisać kolejny zwój z tymi samymi słowami.

 Jak słusznie stwierdzono, czas prześladowań zawsze był dobrym czasem do pisania. Jakie wspaniałe Listy apostołów zostały napisane, gdy byli uwięzieni.                                                Książka Johna Bunyana " Wędrówka Pielgrzyma " została uwieczniona, gdy był osadzony w bedfordzkim więzieniu. Marcin Luter uwięziony w zamku w Wartburgu przetłumaczył Biblię na język niemiecki.                                                                                                                    Słowo Boże nigdy nie jest związane.

 Biblię palono, niszczono, odbierano, zakazywano czytać. Pomimo tych wszystkich prób wroga wymazania Słowa Bożego z powierzchni ziemi, dzisiaj Biblia pozostaje najpopularniejszą Księgą na świecie.                                                                                              Ani więzienia, ani łagry, ani śmierć, nikt ani nic nie jest w stanie Słowa Bożego zagłuszyć. To i jest to przesłanie ostatnich słów Dziejów Apostolskich mówiące, że głosiciel jest uwięziony, ale Słowo Boże rozprzestrzenia się bez przeszkód.                                                     Chwała i dziękczynienie Panu naszemu.

Kończąc, chciałbym zadać dwa pytania. Jedno odnosi się do wierzących, drugie do niewierzących.                                                                                                                                      Jeśli jesteś dzieckiem Bożym, to jak odnosisz się do Słowa Bożego i co Ty z nim czynisz dalej?                                                                                                                                                          Ty mówisz: jestem dzieckiem Bożym, przyjąłem dobrą nowinę, słowo pojednania, zostały mi odpuszczone grzechy i wiarą w Ewangelię stałem się nowym człowiekiem w Chrystusie Jezusie. Ale co dalej uczyniłeś z tą dobrą nowiną?
Tak, Słowo Boże nie jest związane. Nic nie może je związać. Ale co z Tobą? Czy Twoje usta są zamknięte? Czy nogi są związane? Ty mówisz - czym. Ja nie wiem czym. Jeśli twoje usta nie świadczą o Bożej miłości, to pozwoliłeś wrogowi je zamknąć. Być może strach nie pozwala Ci otworzyć usta dla Chrystusa, być może Twoje ręce związane są złymi nawykami i stałeś się bezsilny, by uczynić coś dla Pana. Być może oczekujesz na lepsze możliwości by świadczyć o Chrystusie.

 Spójrz na Pawła. Gorliwość dla Chrystusa nie pozwoliła mu na tracenie czasu. Zaczął pracować dla swojego Pana. Nie minęło trzy dni i Paweł miał już plan do pracy na niwie Bożej. Tam w więzieniu będąc związany świadczył obecnym o Mesjaszu.                              Później został jeszcze bardziej ograniczony. Tak, że widział tylko tych, którzy go pilnowali. Jego nogi były przykute do żołnierzy po lewej i prawej stronie. Ale on i tu wykorzystał możliwość, aby mówić o Chrystusie. W ten sposób wielu z  cesarskiego domu uwierzyło w Jezusa Chrystusa.                                                                                                                                Paweł zazwyczaj szedł tam, gdzie mógł głosić ludziom o Chrystusie. Teraz zaś ludzie przychodzili do niego, a on im mówił o Jezusie Chrystusie. Kontynuował więc swoją misjonarską pracę mimo iż znajdował się w więzieniu, zakuty w łańcuchach.

 Kochani, jeśli nawet już jest czas ostateczny, jeśli nawet czujemy, że nasze życie na ziemi zbliża się ku końcowi i nie mamy zbyt wiele czasu, pracujmy dla Pana dziś na tym miejscu, gdzie jesteśmy. Świadczmy, głośmy Ewangelię Jezusa Chrystusa umierającemu światu.

 Pamiętajmy, że odwaga jest zaraźliwa. Ona pobudzi do odwagi innych ludzi. Apostoł Paweł w jednym z Listów, które napisał podczas uwięzienia w Rzymie mówi, że: "większość braci w Panu nabrała otuchy z powodu więzów moich i zaczęła z większą śmiałością, bez bojaźni, głosić Słowo Boże. " (Fil. 1:14). Gdy zobaczyli, że ani Neron, ani jego żołnierze nie mogli zastraszyć Pawła, to stali się bardziej odważni w głoszeniu Ewangelii Jezusa Chrystusa. Piotr i Jan dodali otuchy innym uczniom, gdy powiedzieli do swoich prześladowców: " Czy słuszna to rzecz w obliczu Boga raczej was słuchać aniżeli Boga, sami osądźcie? " (Dzieje 4:19).

 Podsumowując, chciałbym zadać i to drugie pytanie. Ono dotyczy tych, którzy nie przyjęli Jezusa Chrystusa jako osobistego Zbawiciela.                                                                                    W Dziejach powiedziane jest, że: "Jedni dali się przekonać jego słowom, drudzy natomiast nie uwierzyli." Ewangelia zawsze dzieli ludzi. Przypomnijmy, co Jezus Chrystus powiedział: " Czy myślicie, że przyszedłem, by dać ziemi pokój? Bynajmniej, powiadam wam, raczej rozdwojenie. " (Łuk. 12:51). To rozdwojenie dzieje się do tej pory, teraz. Niektórzy uwierzą, inni nie. Z jednej strony są uczniowie Jezusa Chrystusa, z drugiej mrok i synowie ciemności.

 Moje pytanie do Ciebie drogi przyjacielu: do której kategorii Ty przynależysz? Neutralnym być nie możesz. Albo jesteś po stronie Chrystusa, albo jesteś po stronie księcia tego świata. Jedno z dwóch. Jaka więc będzie Twoja odpowiedź? Nie zwlekaj z decyzją i odpowiedz teraz na to najważniejsze ze wszystkich pytań.                                                                            Zwlekając narażasz siebie na wieczne męki. Chrystus powiedział: " … bądźcie gotowi, bo Syn Człowieczy przyjdzie o godzinie, której się nie spodziewacie. " (Mat. 24:44).                     Przyjmij więc dzisiaj Jego miłość, dzisiaj jeszcze nie jest za późno, a jutro któż to może wiedzieć. Słowo Boże mówi: " Dziś, jeśli głos jego usłyszycie, Nie zatwardzajcie serc waszych... " (Hebr.3:7-8).                                                                                                                 Niech Pan pomoże Ci podjąć decyzję dzisiaj, teraz, nie jutro. Chwała i dziękczynienie Mu za Jego wspaniały dar zbawienia.

" Czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci? "


Jezus Chrystus po zmartwychwstaniu ukazując się i rozmawiając ze swoimi uczniami zadaje im pytania. Wszystkie te pytania mają określone znaczenie i nad każdym z nich należałoby się zastanowić i porozmyślać.                                                                                          Ale dziś za podstawą moich rozważań chcę wziąć jedno z tych pytań, które Zbawiciel powtórzył trzy razy i za każdym razem z pewnym celem. To pytanie zadane zostało trzykrotnie apostołowi Piotrowi i składa się ono z paru słów. Ale to jest najważniejsze ze wszystkich pytań, które kiedykolwiek zostało zdane przez Boga człowiekowi: " Czy miłujesz Mnie? " (Jana 21:16).                                                                                                                   Zadając to pytanie Chrystus nie szukał u Piotra nieznanej mu informacji, On doskonale znał serce Piotra, wiedział również, kocha on Go, czy też nie. Chrystus zadał to pytanie by obudzić w Piotrze świadomość jego położenia.

Dlaczego potrzebne było to pytanie?                                                                                                Aby zrozumieć znaczenie pytania zadanego przez Zbawiciela, musimy przypomnieć, co tak naprawdę wydarzyło się zaledwie kilka dni wcześniej.
Piotr, uczeń Chrystusa, trzy lata wcześniej pozostawiając wszystko poszedł za Nim. W tym czasie był wiernym uczniem swego Pana. Ale w samym krytycznym momencie, gdy Chrystusa skazano na śmierć, on wyparł się Go.                                                                                 I tu mimowolnie pojawia się pytanie: jak to możliwe? Jak Piotr mógł zaprzeć się Chrystusa i to z takim gwałtownym sprzeciwem, przysięgając, że nie zna Jezusa Chrystusa?

Mija kilkanaście dni i Chrystus znów spotyka się ze Swoimi uczniami na brzegu Jeziora Tyberiadzkiego. A po spożytym posiłku On zwraca się z pytaniem do Piotra: " Szymonie, synu Jonasza! czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci. " (Jana 21:15). Trzy razy zostało zadane to pytanie. Dlaczego? Czy dlatego, że pytanie to ma szczególne znaczenie?                          Niektórzy są zdania, że trzykrotnym ​​powtórzeniem tego pytania Jezus chciał przypomnieć Piotrowi o jego trzykrotnym zaparciu się Pana. Nie mogę zgodzić się z tym wyjaśnieniem. Piotr był bardzo przygnębiony i przybity swoim upadkiem i zbyteczne byłoby nawet pośrednio przypominać mu o tym. Nie, nie dlatego Chrystus powtarza to pytanie trzykrotnie, ale tym pytaniem, jako Jedyny, Który jest w stanie uzdrowić upadłą duszę, On pokazuje Piotrowi przyczyną jego porażki.                                                                                       W tym pytaniu, w jego trzykrotnym powtórzeniu widzimy, jak wielkie znaczenie Chrystus nadaje miłości i co więcej miłości nie do kogoś innego, ale do Siebie.

Chrystus mógł go zapytać: Szymonie, synu Jonasza! Czy upamiętałeś się ze swojego grzechu, czy wierzysz  teraz w to wszystko, czego nauczałem cię przez te trzy lata? Szymonie, synu Jonasza! Czy nie widzisz, jak nisko upadłeś? Czy rzeczywiście wierzysz, że jestem Synem Bożym? Pamiętasz, jak w Cezarei Filipowej przez objawienie z góry wyznałeś, że jestem Synem Bożym? Czy wierzysz, że Ja Jestem Ten Sam?

Wszystkie te pytania byłyby nie tylko bardzo ważne, mające fundamentalne znaczenie dla życia duchowego dziecka Bożego, a jednak Pan ich nie zadał. Zamiast tego Pan powtarza trzy razy: " Czy miłujesz Mnie ". Nie pyta: Czy kochasz moją naukę, czy kochasz Moje Królestwo? Nie!                                                                                                                       Zauważmy, że po tym jak Chrystus po raz trzeci zadał to pytanie Piotrowi, to powiedziane jest, że " Piotr zasmucił się… " (Jana 21:17).                                                                           Zaledwie kilkanaście dni wcześniej, gdy kogut zapiał po raz drugi, Piotr również pełen smutku, " wyszedłszy na zewnątrz, gorzko zapłakał. " (Łuk. 22:62). On płacze, ponieważ zarzekł się swojego najlepszego przyjaciela.

Ale teraz, tutaj, nad brzegiem Jeziora Tyberiadzkiego po zmartwychwstaniu ukrzyżowanego Zbawiciela, on zasmucił się, ponieważ odkrył, że w nim nie było najważniejszego, nie było miłości do swego Zbawiciela, miłości, która była w stanie oddać swoje życie za Niego. Tak, to była miłość, ale miłość ludzka, a o niej nie można powiedzieć, że jest silniejsza niż śmierć. Gdy Piotr odpowiadał Chrystusowi, to powinien odpowiedzieć Zbawicielowi słowem "miłuję - agapas", które używa Chrystus, a nie słowem, które ​​człowiek zazwyczaj stosuje mówiąc o miłości.

Kochani, żałosne jest nasze chrześcijaństwo, jeśli nasza miłość do Chrystusa nie jest większa od zwykłej, ludzkiej miłości.                                                                                          Drodzy przyjaciele! Zadajmy sobie to pytanie: Czy miłujemy Chrystusa? Wielu powie: Oczywiście, że Go miłujemy! To godne pochwały. Ale jaką miłością miłujesz swojego Zbawiciela?                                                                                                                                  Zatrzymaj się i pozwól Panu zadać Tobie to pytanie. Nawet jeśli wielokrotne powtórzenie zasmuci Cię, to lepiej, abyś zmierzył się z nim teraz, niż później wyszło na jaw, że nie masz tej miłości.

Dlaczego tak dokładnie i starannie sprawdza Pan miłość Piotra? Nigdzie w całej Biblii nie ma takiego przypadku, gdzie Pan zadałby to samo pytanie trzy razy, aby sprawdzić człowieka. Jeśli nie zrozumiemy jego znaczenia po raz pierwszy, to Pan powtórzy je po raz drugi, a jeśli po raz drugi nie stało się jasne jego znaczenie, wtedy On w Swoim wielkim miłosierdziu powtórzy po raz trzeci.                                                                                               Tak, On będzie zadawał Ci to pytanie do chwili, aż wytrząśnie całą Twoją duszą, aż, jeśli trzeba, Ty także gorzko zapłaczesz i powiesz: Panie mój! Ty wiesz wszystko; Ty wiesz, że Jesteś mi bardzo bliski. Ale Panie, daj mi miłość, która jest silniejsza od śmierci.

Dlaczego Pan koncentruje się na tym pytaniu? Powodem jest to, że nasza natura jest tak fałszywa i zwodnicza, że możemy łatwo dać się zwieść myśleniu, że mamy tę miłość, kiedy w istocie być może my jej nie mamy. Jak ważne jest to, by sprawdzić samego siebie: Czy miłujemy Chrystusa?

Zauważmy, że Jezus nie zapytał: Czy kochasz moją religię, ale " Czy miłujesz Mnie ". Można być człowiekiem głęboko religijnym, być stałym obserwatorem, kochać i być oddanym swojemu kościołowi, a mimo to nie miłować Chrystusa.                                                               Przy tym, można również być bardzo ortodoksyjnym, odgrodzić się od świata trwałym murem zasad i nauk biblijnych, afiszować się ze swoją pobożnością, obnosić się z nią i pokazywać i życie nasze nawet może być w oczach świata czyste, a mimo to nie miłować Jezusa Chrystusa.                                                                                                                                 Jest wielu tak zwanych chrześcijan, którzy służą Bogu nie z miłości, ale ze strachu. Boją się Boga i myślą, że mogą przebłagać Go swoim wiernym wypełnianiem przepisów kościelnych, reguł i obrzędów. Oni służą Bogu nie z miłości, ale ze strachu i całe ich życie jest niewolą. Religia bez miłości do Chrystusa – to męki i męki te w końcu prowadzą człowieka do nienawiści.

Kim był ukrzyżowany Jezus Chrystus? Kto wydał go na śmierć? Rzymianie raczej by nie przygwoździli Go do krzyża, gdyby nie został wydany na śmierć przez religijnych ludzi owego czasu. Byli tak wiernymi wykonawcami swojej religii, tak ortodoksyjnymi, że nie przychodziło im nawet na myśl najmniejsze naruszenie jej zasad. Jednak w wypełnianiu jej nie było ani jednej oznaki miłości. Dla nich wielkim przestępstwem było nie umycie rąk przed jedzeniem, ale wydanie Syna Bożego na śmierć już nie. Taka jest religia bez miłości. Przynosi tylko strach i męki, a w następstwie nienawiść do Boga.

Ale spójrzmy, to pytanie nie zostało zadane jakiemuś uczonemu w Piśmie, lecz apostołowi, a przy tym jednemu z pierwszych apostołów. Tak, to Piotr jako pierwszy jasno i zdecydowanie stwierdził: " Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego. " (Mat. 16:16), ale to właśnie jemu Chrystus uznał za konieczne zadać to pytanie: " Czy miłujesz Mnie?"
Kiedy Chrystus powiedział podczas wieczerzy, że jeden z nich go zdradzi, każdy z apostołów odkrył w sobie możliwego zdrajcę. Oni nie tylko patrzyli jeden na drugiego, zastanawiając się i wątpiąc, o kim Pan mówi, ale każdy z nich zaczął mówić: " Chyba nie ja, Panie? " (Mat. 26:22).

Tak więc przyjacielu, kimkolwiek jesteś, dobrze uczynisz przyjmując do siebie pytanie zmartwychwstałego Zbawiciela: " Czy miłujesz Mnie ". Nie myśl, że to pytanie Ciebie nie dotyczy, ponieważ gorliwie służyłeś Chrystusowi przez wiele lat. Piotr był również jednym z bardziej gorliwych i pełnych entuzjazmu uczniów Zbawiciela.

Jaka u niego była wiara! Kto odważył się wyjść z łodzi i iść do Chrystusa po wodzie? Piotr! Przy tym on mógł powiedzieć, że zostawi wszystko, aby pójść za Chrystusem. Spójrzmy z jaką pewnością on chce przekonać Chrystusa, że ​​jeśli wszyscy zaparą się Go, on choćby miał umrzeć tego nie uczyni! Kto zarzucił sieć do wody na słowo Zbawiciela, pomimo faktu, że przez całą noc nic nie złowił? To był Piotr. I to właśnie Piotrowi, pełnemu wiary, oddania, śmiałości, entuzjazmu, Chrystus uznał za konieczne zadać to pytanie: " Czy miłujesz Mnie ".

Czy nie uważaliśmy i my czasami, że wiara, odwaga, zapał, entuzjazm są dowodem naszej miłości do Chrystusa? Och, jak nierozważnie jest myśleć, że nasz trud, nasza cierpliwość, miłość do kościoła i jego posługi, nasza ortodoksalność i wierność Ewangelii może zastąpić lub jest niezaprzeczalnym dowodem naszej miłości do Jezusa Chrystusa.

Przypomnijmy zbór w Efezie. Chrystus zborowi temu mówi: " Znam uczynki twoje i trud, i wytrwałość twoją, i wiem, że nie możesz ścierpieć złych, i że doświadczyłeś tych, którzy podają się za apostołów, a nimi nie są, i stwierdziłeś, że są kłamcami. " (Obj. 2:2).       Wydaje się, że wystarczająco zostało powiedziane, aby stwierdzić, że zbór jest naprawdę doskonały, że miłuje Zbawiciela. Spójrzmy dalej, co Chrystus im mówi: " Masz też wytrwałość i cierpiałeś dla imienia mego, a nie ustałeś … nienawidzisz uczynków nikolaitów, których i ja nienawidzę. " (Obj. 2:3,6).

Któż mógłby wątpić, że ten zbór nie miłuje Jezusa Chrystusa?                                                    Ale niestety, to nie wszystko co o nich powiedziano. Ten, który się przechadza pośród siedmiu złotych świeczników, Ten, Który ma oczy jak płomień ognia, widział jeden, jedyny mankament: " Jednego im brakowało " - i okazuje się, że tego najważniejszego, najbardziej pożądanego, czego u każdego z nas szuka Jezus Chrystus.                                                           Po tym wszystkim Chrystus musiał im powiedzieć: " Lecz mam ci za złe, że porzuciłeś pierwszą twoją miłość. " (Obj. 2:4).                                                                                                    O, jakie to straszne słowa! Można mieć wiarę, która przenosi góry, mieć dar prorokowania, znać wszystkie tajemnice, posiadać wszelkie poznanie, być gotowym pójść na śmierć za swoją wiarę i nie mieć najważniejszego -  miłości do Jezusa Chrystusa.

Czyż nie jest oczywiste, jak ważne jest to pytanie Chrystusa: " Czy miłujesz Mnie "               Jak Ty na nie odpowiesz, przyjacielu? Od tego zależy wszystko pozostałe. Nie myśl, że wszystko inne nie jest ważne, powiedziałbym więcej, wszystko inne jest konieczne. Ale jeśli porównać to z miłością, to miłość jest na pierwszym miejscu. Dlaczego? Jeśli miłujemy Jezusa Chrystusa, to wszystko pozostałe powinno być na swoim miejscu. Nawet Paweł porównując miłość z wiarą, mówi, że miłość jest większa: " … i choćbym miał pełnię wiary, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. " (1Kor. 13:2).

Wniknijmy w znaczenie tej miłości. Rzymianie mówili: " Wypełnieniem prawa jest miłość. " (Rzym. 13:10). Oznacza to, że mając miłość do Jezusa, naturalnym i oczywistym jest wypełniać Jego prawo. Miłować - znaczy wypełniać przykazania Boże. To i jest nowe przykazanie, które dał nam Jezus - miłować.

Nie mogę zakończyć rozważania bez odpowiedzi na pytanie, które w sercu zadaje każdy, kto pragnie podobać się Bogu, pragnie miłować Go całym sercem, całym umysłem, całą duszą i z całej siły: jak mogę mieć tę miłość? Co mam czynić, aby tak miłować Jezusa Chrystusa?
Po pierwsze, przyznaj się Panu w swoim niedostatku, powiedz Mu, jak powiedział kiedyś Piotr: Panie mój! Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że cię miłuję! Ale Panie, miłości, która jest silniejsza od śmierci, nie mam.

Dać taką miłość może tylko Bóg. Od Ciebie On oczekuje nawrócenia i upamiętania. Resztę uczyni Bóg, Który da Ci tę miłość, a Ty ją powinieneś przyjąć. Słowo Boże mówi: " Takiego bądźcie względem siebie usposobienia, jakie było w Chrystusie Jezusie. " (Flp. 2:5).             Po tym, jak prosiłeś u Pana o taką miłość, wierz, że On da Ci ją. Jeśli bowiem prosimy zgodnie z Jego wolą, wiemy, że On da nam nie tylko w jakiejś nieokreślonej przyszłości, ale da teraz, powinniśmy po prostu przyjąć i zacząć dziękować Mu.
Słowo Boże mówi: " Lecz jeśli kto miłuje Boga, do tego przyznaje się Bóg. " (1Kor. 8:3). Zacznij Go miłować, a dalej On wskaże Ci, jak wzrastać w tej miłości. Spójrz oczyma wiary na Jezusa i przebywaj w Jego obecności.                                                                                       "My wszyscy tedy - mówi Paweł - z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, który jest Duchem. " (2Kor. 3:18).                                                                                              W tym właśnie tajemnica – patrzymy na Sprawcę i Dokończyciela wiary, a Duch Święty dokonuje w nas cud przemiany.

Pożegnalne słowa apostoła Pawła: "Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem…"


" Albowiem już niebawem będę złożony w ofierze, a czas rozstania mego z życiem nadszedł. Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem; A teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, lecz i wszystkim, którzy umiłowali przyjście jego. " (2Tym. 4:6-8)
Krótko przed śmiercią apostoł Paweł wiedząc, że kres jego dni tu, na ziemi jest bliski, zdecydował się zachęcić swojego młodego współpracownika Tymoteusza do ponoszenia odpowiedzialności za rozwój kościoła w Efezie oraz innych kościołów w Azji i wzmocnić go w wierze. Paweł uczynił to w swoich dwóch Listach do niego, jakby świadcząc Tymoteuszowi o swoim życiu.

Przypomnijmy, jakie były historyczne okoliczności, gdy Paweł pisał List do Tymoteusza. W tym czasie rządy w Cesarstwie Rzymskim przejął Neron, który rozpoczął prześladowanie chrześcijan. Były to straszne dni dla naśladowców Chrystusa. Wierzący byli więzieni, torturowani, zabijani, a na arenie rzucani na pożarcie dzikim zwierzętom, ku uciesze tłumu. Chrześcijanie zostali wykluczeni ze społeczności i wyjęci spod prawa.                                    Szatan pałał gniewem przeciwko wszystkim, którzy czcili żywego Boga. Szatan zawsze miał swoich entuzjastów, a Neron był jednym z nich. On uczynił wierzących kozłem ofiarnym, obwiniając ich o swoje niepowodzenia.                                                                                        Nienawiść do wierzących - to nie jest jakieś nowe zjawisko. Chrześcijan nienawidzili od pierwszych dni historii Kościoła i ta nienawiść nie zniknie, ponieważ tu, na ziemi jesteśmy tylko gośćmi i pielgrzymami. Jesteśmy obywatelami Królestwa Niebieskiego.

Apostoł Paweł, jeden z gorliwszych robotników Bożych został wtrącony do więzienia. Wielu bojaźliwych wierzących odpadło od wiary, inni zaś sprzedali się bezbożnej władzy. Nawet Tymoteusz, umiłowany syn w wierze apostoła Pawła w obliczu rosnącej opozycji i niebezpieczeństwa, zamiast śmiało znosić hańbę w imię Chrystusa, uległ pokusie, aby skryć się choć na czas, póki nie ucichnie gniew prześladowców.

List do Tymoteusza został napisany przez apostoła Pawła w więzieniu, by zachęcić ucznia, duchowo wzmocnić i przekonać go, że teraz nie jest czas, aby ukrywać się i okazywać słabość, lecz wręcz przeciwnie – powinien na nowo rozniecić dar łaski Bożej i być gotowym przejąć pochodnię, która wkrótce wypadnie z rąk Pawła.
Apostoł Paweł, niestrudzony głosiciel nie tylko kazaniami i piórem przekonywał ludzi do wiary w Ewangelię. I chociaż pióro miał wyśmienite, a kazania jak najbardziej przekonujące, w służbie Pawła był jeszcze jeden silny oręż, który on wykorzystywał, by pozyskać dusze dla Chrystusa - to przykład własnego życia.                                                       Ten wielki mąż Boży był wierny swojemu Zbawicielowi, począwszy od dnia spotkania z Nim na drodze do Damaszku, do dnia swojej śmierci. A młody Tymoteusz w tych ciężkich czasach, gdy wróg szalał, potrzebował nie tyle przekonujących i logicznych wypowiedzi, lecz bardziej pokrzepiającego słowa, potwierdzonego przykładem swojego bliskiego przyjaciela i nauczyciela. Co też apostoł Paweł i uczynił.

Zazwyczaj z przedśmiertnych słów ludzi poznajemy, co było ważne w ich życiu. Przeczytajmy ostatnie słowa apostoła Pawła, które w miniaturze odzwierciadlają całe jego życie: " Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem; A teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, lecz i wszystkim, którzy umiłowali przyjście jego. " (2Tym. 4:7-8). Apostoł Paweł wiedział, że umrze śmiercią męczeńską. Wynika to z jego słów: " Albowiem już niebawem będę złożony w ofierze, a czas rozstania mego z życiem nadszedł. "
Wiedział też, że nie zostanie tak, jak Piotr ukrzyżowany, ponieważ według prawa rzymskiego nie stosowano tego wobec obywateli rzymskich, gdyż była to najbardziej hańbiąca i okrutna metoda wykonywania wyroku śmierci. Według wszelkiego prawdopodobieństwa został ścięty mieczem. I swoją śmiercią Paweł powie ostatnie, najbardziej mocne i przekonujące kazanie.

Jak chrześcijanin powinien patrzeć na śmierć? Śmierć dla wierzącego jest zupełnie czym innym w porównaniu z tym, czym ona jest dla niewierzącego, który nie ma nadziei na życie wieczne. Słowo Boże mówi, że Jezus Chrystus przez Swoją śmierć zniszczył tego, który miał władzę nad śmiercią – to jest diabła i wyzwolił wszystkich tych, którzy z powodu lęku przed śmiercią przez całe życie byli w niewoli. (Hebr. 2:14-15).                                                           Dla wierzącego, śmierć – to natychmiastowe przejście od ziemskiego życia w życie wieczne z Jezusem Chrystusem.
Mówiąc o śmierci, Paweł wymienia dwa przenośne znaczenia śmierci. Pierwsze z nich jest wyrażone słowami " będę złożony w ofierze ", a drugie - " czas rozstania mego z życiem nadszedł. "

Każdy Izraelita znał znaczenie słów: " będę złożony w ofierze " z rytuału składania ofiar. To było to, co żądał Pan. Niekiedy, zgodnie z życzeniem tego, który przynosił dar ofiarny, na zwierzę ofiarne wylewano oliwę i wino. Było to wyrazem szczególnej wdzięczności wobec Boga.
Paweł był zdecydowany okazać swoją wdzięczność wobec Chrystusa. Chciał, aby jego krew została wylana na ołtarzu jako dar ofiarny, by podobnie, jak Pan był ukrzyżowany.
Być może Pan nie weźmie nas do Siebie przez taką ciężką, męczeńską śmierć, która stała się częścią losu apostoła Pawła, my możemy przynieść dobrowolną ofiarę Panu, skłoniwszy się przed Nim i podporządkowawszy swoją wolę, woli Bożej.                                                             O takiej ofierze apostoł Paweł pisze w Liście do Rzymian: " Wzywam was tedy, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście składali ciała swoje jako ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu, bo taka winna być duchowa służba wasza. " (Rzym. 12:1). Och, dałby Pan, aby wszyscy byli gotowi do takiego poświęcenia!

Zwróćmy również uwagę na słowa: " czas rozstania mego z życiem nadszedł. " Słowo "rozstania " w języku greckim, to również znaczenie terminu morskiego - "odcumować łódź", gdy statek jest gotowy do wyjścia w morze. Tak, kiedy umiera wierzący, to tak jakby " odcumowuje ", on odpływa z doku i płynie do innego brzegu, do Niebiańskiej Ojczyzny!

Stojąc przed drzwiami do wieczności, Paweł patrząc w przeszłość, widzi swoje życie z trzech stron – jako bój, jako bieg i na końcu jako posługę.                                                                        "Dobrą walkę stoczyłem ... " – takie jest jego świadectwo, gdy wspomina swoją wieloletnią służbę Panu. On na próżno nie rzuca słów. Być może nikt inny nie poznał tak tego faktu, że między Bogiem a szatanem toczy się nieustanna walka o dusze ludzkie, jak apostoł Paweł. Wiedział, że każdy człowiek według swojej natury znajduje się po stronie diabła i jest dzieckiem gniewu. Ale od dnia swojego nawrócenia, stając po stronie Chrystusa, człowiek oddaje się Panu całkowicie – ciałem, duszą i duchem - tylko dla jednego celu: zdobywać dusze dla Chrystusa.                                                                                                                          Całe chrześcijańskie życie Paweł walczył z tymi siłami ciemności, wyrywając dusze z szpon szatana. A teraz, przy końcu swoich dni, patrząc wstecz na pole bitwy w swoim życiu, apostoł mówi: " Dobrą walkę stoczyłem ... "

Kiedy czytamy słowa: " biegu dokonałem … " przed nami pojawia się obraz konkurencji olimpijskiej - maratonu. Główna myśl apostoła – to zwracać uwagę nie na przeszkody, tylko nieustanne biec do przodu we właściwym kierunku.                                                               W Liście do Galatów Paweł napisał: " Biegliście dobrze; któż wam przeszkodził być posłusznymi prawdzie? " (5:7). Sam apostoł nie pozwolił siebie odciągnąć od celu.
Kontynuując wspominanie swojej przeszłości Paweł mówi: " wiarę zachowałem ". Apostoł przedstawia nam Ewangelię, jako bezcenny skarb i jako taka Ona musi być zachowana. Dlaczego Ewangelia jest bezcennym skarbem widzimy z następujących słów Pawła: " Tego, co ci dobrego powierzono, strzeż przez Ducha Świętego, który mieszka w nas." (2Tym. 1:14). O tym " dobrym depozycie " Paweł wspomina w poprzednim wersecie, wyrażając to w słowach: " Wzoruj się na zdrowej nauce ". Słowo " zdrowej " jest tu użyte w znaczeniu " właściwej ", która jest w Chrystusie Jezusie.

Kiedy apostoł Paweł patrzył na ten pogrążony w grzechu, chory świat, wiedział, że środkiem na tę chorobę nie jest ani filozofia, ani psychologia, ani edukacja, ani reformy, ani prawo. Nie! Paweł wiedział, że jedynym środkiem zawartym w tej " zdrowej nauce ", jest Ewangelia Chrystusowa.
Opierając się na  " zdrowej nauce " można postawić prawidłową diagnozę stanu człowieka i ustalić, że podstawą wszystkich trudności, przeżyć i problemów człowieka jest jego alienacja od Boga z powodu grzechu.                                                                                                   Ta " zdrowa nauka " wskazuje jedyny sposób uzdrowienia. Ona mówi o Dobrej Nowinie, o tym, że Chrystus przyszedł na świat, aby przywrócić nasze relacje z Bogiem, niszcząc tę barierę grzechu Swoją zastępczą ofiarą na krzyżu.
Tak, ta " zdrowa nauka " mówi człowiekowi o tym, że może on uzyskać pełne uzdrowienie z choroby grzechu, może być całkowicie uleczony, ponieważ Syn Boży zwyciężył już tę chorobę Swoją śmiercią na krzyżu Golgoty.

Dlatego też " zdrowa nauka " Ewangelii odkrywa się nam jako bezcenny skarb, jako rękojmia, którą powinniśmy starannie i uważnie chronić. Dlaczego? Bo tylko Ewangelia może zbawić ludzką duszę. To i jest powód dlaczego Ewangelia Chrystusowa jest stałym obiektem ataków ze strony szatana.
Diabeł dobrze zna uzdrawiającą moc Ewangelii i dlatego ją nienawidzi. Szatan wie, że z tą mocą on nie może się równać, gdyż ona przejawia się w głoszonym Słowie i w mocy Ducha Świętego. W związku z tym dokłada wszelkich starań, by zniekształcić prawdę i czystość Ewangelii. Tak on czynił w czasach apostołów, tak też czyni i obecnie.

To dlatego patrząc wstecz na drogę życia, którą przeszedł, apostoł Paweł widzi tę długą, ciężką walkę o zachowanie czystości prawdy ewangelicznej, aby chronić ją przed ingerencją wszelkich kompromisów, racjonalizmu, judaizmu i filozofowania. Pod koniec swojego życia mógł powiedzieć: " wiarę zachowałem ".

Czy dobrą walkę stoczyłem, czy biegu dokonałem, czy wiarę zachowałem? To pytanie każdy musi zadać sobie sam. Kto wie, kiedy nadejdzie czas naszego odejścia do kraju Niebiańskiego - do domu?!
Na zakończenie kilka słów o tym, jak chrześcijanin powinien odnosić się do przyszłości. Zwróćmy uwagę na to, co mówi się w tym względzie apostoł Paweł: " A teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, lecz i wszystkim, którzy umiłowali przyjście jego. " (2Tym. 4:8).
Greckie słowo " apokeitai " znaczy " odłożona jest ". To prowadzi nas do wspaniałej myśli: Bóg odłożył dla Pawła w niebie wieniec aż do dnia, gdy Sam włoży go na głową Swojego wiernego sługi!

Drodzy przyjaciele, zadajmy sobie pytanie: komu z nas odłożony jest wieniec sprawiedliwości, który Pan da w owym dniu? Przecież apostoł Paweł mówi, że Pan przygotował wieniec nie tylko dla niego, ale także dla wszystkich, którzy umiłowali dzień Jego przyjścia.                                                                                                                                          O kim jest mowa w niniejszym wersecie? Kim są ci, którzy są godni wieńca?
Jest tylko jedna kategoria ludzi, którzy umiłowali przyjście Pana – to ci, którzy widząc Jezusa twarzą w twarz, będą mogli z prawdziwą pokorą, z całego serca powiedzieć: " Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem. "
Czy możemy tak powiedzieć o sobie? Czy żyjemy tak, że będziemy mogli uczciwie i szczerze powiedzieć te słowa Panu? Dałby Bóg, aby tak było!
Czy jesteś przyjacielu gotowy na to spotkanie z Bogiem? Czy Twoje imię zapisane jest w księdze żywota?                                                                                                                                        Jeśli nie, to teraz możesz rozwiązać tę ważną kwestię Twojego życia, przyjmując Jezusa Chrystusa, jako osobistego Zbawiciela. Uwierz w Pana Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony!

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.