RSS

Widzialny i niewidzialny kościół.


Zapewne słyszeliście takie słowa ze strony ludzi: waszym kościołem nie jestem zainteresowany, gdyż to zbiór obłudników, lub, ja do waszego kościoła nie pójdę, znam niektórych jego członków, którzy nie są wcale lepsi od grzeszników. Cóż odpowiecie takiemu człowiekowi? Wszakże w podobnej ocenie kościoła, co z przykrością należy stwierdzić, jest wiele prawdy. Ileż to osób, które nie narodziły się na nowo przynależy do różnych kościołów. Zaprzeczyć temu faktowi nie można. Ważne jest moi drodzy, aby zrozumieć dlaczego tak jest.

Samo słowo kościół, w języku greckim - ekklesia, oznacza ”wywołanych”, zgromadzonych ze świata. Prawdą jest, że kościół jest na świecie, ale On nie należy do świata, jak powiedział Chrystus: „ Ja was wybrałem ze świata. ” (Jana 15:19). Tak więc kościół jest społecznością ludzi żyjących na świecie, ale którzy nie są ze świata. W taki sposób możemy najprościej objaśnić znaczenie słowa - kościół. Jeśli uważnie czytamy Biblię, a zwłaszcza Nowy Testament, to wtedy zauważymy, że Pismo mówi tak o niewidzialnym, jak i widzialnym kościele.

Gdy apostoł Paweł pisał swojemu młodemu współpracownikowi Tymoteuszowi, to w 19 i 20 wersecie, 2 rozdziału swojego drugiego Listu do niego mówi o tych dwóch aspektach lub formach kościoła Bożego. Na początku wskazuje na wszechświatowy, niewidzialny kościół, a następnie porównując kościół do wielkiego domu, mówi o widzialnym kościele, o społeczności ludzi tworzących kościół lokalny.                                                                           Spójrzmy na te dwa wersety: „Wszakże fundament Boży stoi niewzruszony, a ma tę pieczęć na sobie: Zna Pan tych, którzy są jego„ i „Niech odstąpi od niesprawiedliwości każdy, kto wzywa imienia Pańskiego.” To jest kościół niewidzialny, zna Go jedynie Pan, On zna dokładnie liczbę członków wchodzących w Jego skład i zna każdego osobiście. ” Oto na moich dłoniach wyrysowałem cię… ” jak mówi prorok Izajasz. (Iz. 49:16).

Teraz spójrzmy jak w wersecie 20 Paweł porównuje kościół do wielkiego domu. Pisze on: „W wielkim zaś domu są nie tylko naczynia złote i srebrne, ale też drewniane i gliniane; jedne służą do celów zaszczytnych, a drugie pospolitych. „ Tutaj Paweł opisuje widzialny, kościół lokalny. Zauważmy, że w tym domu są dwa rodzaje naczyń, jedne do celów zaszczytnych, a drugie do pospolitych.

Spójrzmy na początku na pierwszy aspekt kościoła, tj. kościół niewidzialny opisany w wersecie 19. Mówimy niewidzialny nie dlatego, że my nie spotkamy się z jego członkami, ale jest niewidzialny w tym sensie, że tylko Pan zna, kto przynależy do niego. Apostołowi Janowi w widzeniu dano było spojrzeć na tę świętą społeczność. Oto co on widział: „widziałem, a oto tłum wielki, którego nikt nie mógł zliczyć, z każdego narodu i ze wszystkich plemion, i ludów, i języków, którzy stali przed tronem i przed Barankiem, odzianych w szaty białe, z palmami w swych rękach. " (Obj. 7:9).

Ten kościół jest żywym organizmem i żaden człowiek nie może Go zorganizować. Wejść do tego kościoła może wyłącznie ten, kto narodził się na nowo. On zaczął istnieć, gdy Duch Święty zstąpił na małą grupę uczniów w Dniu Pięćdziesiątnicy. Stali się wtedy jedno z Chrystusem i będąc jedno z Panem oni zespolili się w jedno, tj. stali się jednym Ciałem.

W Liście do Koryntian apostoł Paweł wyjaśnia nam, co się staje i co się dzieje z każdym, kto uwierzył w Jezusa Chrystusa. Z chwilą uwierzenia Duch Święty przyłącza wierzącego do jednego Ciała „Bo też w jednym Duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jedno ciało - czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni, i wszyscy zostaliśmy napojeni jednym Duchem. ” - jak mówi Paweł w 1 Liście do Koryntian rozdział 12. Jesteśmy członkami kościoła z chwilą, gdy uwierzyliśmy w Jezusa i z chwilą naszego uwierzenia ​​Duch Święty przyłączył nas, tj. zostaliśmy ochrzczeni Duchem w jedno Ciało Chrystusowe. To i jest narodzenie na nowo. Gdy uwierzyliśmy i przyjęliśmy Chrystusa jako naszego Pana i Zbawiciela, to w tym momencie nie tylko zostaliśmy ochrzczeni w Duchu, tj. przyłączeni do Ciała Chrystusa, ale również napojeni tym samym Duchem. Dany nam został żywot w Duchu i staliśmy się uczestnikami życia Bożego w Duchu.

Oto dlaczego w innym miejscu apostoł Paweł mówi: „Jeśli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten nie jest jego. „ (Rzym. 8:9). Być napojonym Duchem, znaczy przyjąć Go, stać się uczestnikiem Boskiej natury. „I nas, którzy umarliśmy przez upadki, ożywił wraz z Chrystusem … „ (Ef. 2:5). Chwała Mu za to na wieki!                                                            I tu należy zwrócić uwagę na jeden ważny fakt: my dużo mówimy o jedności wierzących. Jak pożądane jest, by kościół był jednością. Ale jak rozumieć tę jedność? Chrystus modlił się o tę jedność: „Ojcze święty, zachowaj w imieniu twoim tych, których mi dałeś, aby byli jedno, jak my. " (Jana 17:11).

Czy zauważyliście o kogo Pan się modlił? „ … tych, których mi dałeś " – mówi On. To właśnie są członkowie tego niewidzialnego kościoła. Oni są rozproszeni po całej powierzchni Ziemi, są w różnych kościołach, pod różnymi nazwami i tym nie mniej są jedno. Ten niewidzialny kościół nie jest w stanie połączyć żaden system ludzki. Światowa Rada Kościołów – to nie jest kościół Chrystusowy. Ją nie utworzył Ojciec Niebieski, ale jest to ludzka próba utworzenia kościoła bez Chrystusa dla antychrysta. To jest fałsz, podmiana, ale nie kościół. Światowa organizacja, która nazywa siebie kościołem. Prawdziwi członkowie kościoła są powołani do jedności, do jedności Ducha. Jeśli ktoś powinien przejawiać jedność, to właśnie ci, którzy są ochrzczeni przez jednego Ducha w jedno Ciało i zostali napojeni jednym Duchem.

Spójrzmy jak apostoł Paweł pisze o tym: „Proszę więc was ja, więzień w Panu, abyście postępowali w sposób godny powołania, do jakiego zostaliście wezwani. ” (Ef. 4:1). Do jakiego powołania zostaliśmy wezwani? Oto co Paweł pisze dalej: „ … abyście postępowali w sposób godny powołania, Z wszelką pokorą i łagodnością, z cierpliwością, znosząc jedni drugich w miłości, Starając się zachować jedność Ducha w spójni pokoju. „ (Ef. 4:1-3). Zauważmy, że Paweł nie mówi tu, że jedność ta musi wyrażać się połączeniem w jedną organizację, związek lub grupę wyznaniową. Nie. Mówi o zachowaniu jedności Ducha w więzi pokoju. I dalej mówi: „Jedno ciało i jeden Duch, jak też powołani jesteście do jednej nadziei, która należy do waszego powołania; Jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest; Jeden Bóg i Ojciec wszystkich, który jest ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich. „ (Ef. 4:4-6). Apostoł Paweł nie uznawał ludzkich podziałów. Koryntianom on pisze: „A proszę was, bracia, w imieniu Pana naszego, Jezusa Chrystusa, abyście wszyscy byli jednomyślni i aby nie było między wami rozłamów, lecz abyście byli zespoleni jednością myśli i jednością zdania. " (1Kor. 1:10).

Kochani, czy Chrystus jest podzielony? Jeśli jesteśmy Jego dziećmi, a zarazem członkami Jego Ciała, to czy można rozdzielić to Ciało? Jak ważną rzeczą jest byśmy mieli biblijne zrozumienie o kościele Chrystusowym. Czy zauważyliście, powiedziane jest, byśmy starali się zachować jedność Ducha. Nie tworzyli go, ale zachowali. Tu jest duża różnica. Jeśli mi powiedziane jest zachować coś, to znaczy, że powinienem to zachować, już to posiadam i nie muszę tego tworzyć. To Chrystus założył Swój kościół. On ustanowił Go, aby wszyscy byli jedno, a my musimy zachować to, co już zostało utworzone przez Niego.

Jak to uczynić? Jak możemy zachować jedność? Po pierwsze, nigdy nie powinniśmy zapominać tego, o co modlił się Chrystus: „ Ojcze Święty! Zachowaj w imieniu twoim tych, których mi dałeś, aby byli jedno, jak my. „ (Jana 17:11). I powinniśmy żyć w mocy tej jedności Ducha. Członkowie Ciała, oni są różni, ale Duch jest jeden, nasza nadzieja jest jedna, jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest. To jest właśnie to, co nas jednoczy. Jednoczy tych, którzy mają na sobie pieczęć nowonarodzonego człowieka. Po tej pieczęci można poznać członków Ciała Chrystusowego, członków tego niewidzialnego kościoła.

Spójrzmy, jaki jest napis na tej pieczęci, on jest dwustronny. Po jednej stronie jest napisane: „Zna Pan tych, którzy są jego„ , a po drugiej „ Niech odstąpi od nieprawości każdy, kto wzywa imienia Chrystusa. „ (2Tym. 2:19). Oto w jaki sposób poznać członków niewidzialnego kościoła. Nie po tym, jak oni siebie nazywają: katolicy, baptyści, prawosławni, zielonoświątkowy, ewangelicy, luteranie, lub inaczej, ale po tym, że mają tę pieczęć. Jeśli oni są rzeczywiście Pana i Pan zna ich, wtedy u nich będzie jedno pragnienie, przypodobać się swojemu Panu odstępując od wszelkiego rodzaju nieprawości.

Dlatego teraz najważniejsze pytanie: Czy przynależysz drogi przyjacielu do tego kościoła? Czy jesteś członkiem Ciała Chrystusowego? Nikt jeszcze nie stał się członkiem tego kościoła decyzją lokalnego kościoła. Do Ciała Chrystusowego możesz przynależeć tylko, gdy narodzisz się na nowo.

Tak, wiele można byłoby powiedzieć o tym niewidzialnym kościele, ale chciałbym przynajmniej po części dotknąć drugiego aspektu, pojęcia o kościele. O nim powiedziane jest w następnym wersecie 20, rozdziału 2 Listu do Tymoteusza: „W wielkim zaś domu są nie tylko naczynia złote i srebrne, ale też drewniane i gliniane; jedne służą do celów zaszczytnych, a drugie pospolitych. „                                                                                               Tutaj przedstawiony jest nam kościół widzialny. Gdy apostoł Paweł pisze do Koryntu, to w swoim Liście on zwraca się do kościoła Bożego, który jest w Koryncie. W swoim Liście do wiernych w Galacji on zwraca się do kościołów Galacji, w swoim Liście do Filemona wspomina kościół, który jest w jego domu. Tutaj jest mowa o tym kościele, które widzimy. On jest przyrównany do wielkiego domu.

Przyjrzyjmy się więc naczyniom, które wymienione są w tym domu. Mówi się, że niektóre z nich są do celów zaszczytnych, a inne do pospolitych. Co to znaczy? Tekst wyraźnie wskazuje na to, że tylko złote i srebrne naczynia przynoszą cześć i chwałę panu domu. Przypomnijmy, jak w Pierwszej Księdze Królewskiej mówi się o naczyniach, których używał król Salomon. Powiedziane jest, że u króla Salomona wszystkie kielichy do picia były ze złota. Aby więc podobać się Panu, tj. być przydatnym dla Pana, nadającym się do wszelkiego dzieła dobrego, my powinniśmy być tymi naczyniami złotymi i srebrnymi. Naczynia z innych materiałów nie zadawalają naszego Pana. Tylko naczynia złote i srebrne przynoszą zaszczyt Władcy, a zniewagę gliniane i drewniane.

Widzimy więc, że w tym wielkim domu, tj. w widzialnym kościele tu na Ziemi istnieją dwie kategorie ludzi. Są oni członkami widzialnego kościoła, lecz mogą się różnić pod względem jakości: są złoci i srebrni, gliniani i drewniani. Musimy pamiętać, że tu na Ziemi nic nie może być doskonałe. Nie jest możliwe, by nie było żadnych nieczystości, nawet w kościele.
Pamiętamy, gdy lud izraelski wyszedł z Egiptu, to powiedziane jest, że „ szło z nimi także mnóstwo obcego ludu. „ I te różnoplemienne pospólstwo stało się ciężarem dla ludu Bożego. W Księdze Liczb powiedziane jest, że lud zaczął utyskiwać przed Panem na swoją niedolę. Im zbrzydła już manna, chcieli mięsa, ryb, ogórków, dyń, porów, cebuli i czosnku. I kto ich pobudził do tego, że zaczęli biadolić? Ci ludzie z różnych plemion. Jest powiedziane, że: „Pospólstwo zaś, które znalazło się wśród nich, ogarnęła pożądliwość, więc także synowie izraelscy zaczęli na nowo biadać i mówili: Obyśmy mogli najeść się mięsa! A teraz nasza dusza przywiędła, nie ma nic i tylko na tę mannę patrzą nasze oczy. ” (IVMoj. 11:4,6).

Drodzy przyjaciele, my widzimy tę nieczystość i w kościele, gliniane i drewniane naczynia wkradły się do kościoła już w czasach apostolskich. Pierwszymi takimi niezaszczytnymi naczyniami służącymi w apostolskim kościele byli Ananiasz i Safira. Później pojawiły się i inne gliniane i drewniane naczynia, takie jak Szymon(czarnoksiężnik) i Hymeneusz, Filetus i Figelus, Hermogenes i Demas i wielu innych. Te naczynia nieprawości mają nie tylko negatywny wpływ na kościół, ale wnoszą także wszelkiego rodzaju złe nauczanie.

Spójrzmy, jak w swoich przypowieściach Chrystus nauczał, że ta nieczystość będzie w widzialnym kościele tu na Ziemi. Weźmy na przykład tę przypowieść o zakwasie. Jezus mówi, że Królestwo niebieskie podobne jest do zakwasu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż wszystko się zakwasiło. Zakwas, to jest substancja powodująca fermentację. Zakwas wszędzie w całym Piśmie Świętym, bez wyjątku symbolizuje to coś, co jest skalane. Chrystus powiedział do swoich uczniów: „Strzeżcie się zakwasu faryzeuszów, którym jest obłuda. " (Łuk. 12:1).

Tę samą prawdę znajdujemy w przypowieści o kąkolu, ziarnku gorczycy i sieci zarzuconej w morze. Zauważmy, że w Swoim posłaniu do siedmiu kościołów Chrystus mówi, że prawie każdy z nich w pewnym stopniu został zaczyniony kwasem złości i przewrotności i fałszywych nauk. Kościół w Laodycei był do tego stopnia pod wpływem tego zakwasu, że okazał się zupełnie nieprzydatnym do jakiegokolwiek dobrego dzieła.

Teraz powstaje pytanie: jeśli jest tak, że tym wielkim domu znajdują się różne naczynia, to w jaki sposób mamy postępować? Wyrywać kąkol, który nieprzyjaciel zasiał na naszym polu. Pan mówi: zostawcie go. Gdy nadejdzie czas żniwa, Sprawiedliwy Sędzia sprawiedliwie osądzi każdego z nas.                                                                                                  Ale co mówi Pan każdemu odkupionemu dziecku Bożemu? Abyśmy wyrwali kąkol z naszych własnych serc, oczyścili się od wszelkiego zła, budowali siebie samych w oparciu o najświętszą wiarę naszą, modlili się i czuwali, zachowali siebie samych w miłości Bożej, oczyścili się od starego zakwasu, a wtedy będziemy „ naczyniem służącym do celów zaszczytnych, naczyniem złotym i srebrnym, poświęconym i przydatnym dla Pana, nadającym się do wszelkiego dzieła dobrego. "

Mój drogi przyjacielu, dowodem na to, że jesteś tym naczyniem złotym i srebrnym, jest to, że masz pragnienie uświęcenia i czystości. Ty odstępujesz od nieprawości, uciekasz od grzechu i szukasz coraz bardziej bliskich relacji ze swoim Panem. A to może uczynić tylko Duch Święty, który mieszka w Tobie. Musisz tylko dać mu prawo do działania, nawet jeśli znalazłeś się w kościele laodycejskim. W kościele, z którego wygnany jest Chrystus. Rozumiecie ten paradoks, kościół wyklucza ze swojego grona Chrystusa, tym niemniej On stoi u drzwi tego kościoła, puka i mówi: „jeśli ktoś usłyszy głos mój i otworzy drzwi, wstąpię do niego ...” (Obj. 3:20). Czy to nie łaska Boża?

Być może ten kościół nie otworzy drzwi, gdyż jest całkowicie skalany zakwasem faryzeuszy, którym jest obłuda. Ale za to Ty przyjacielu możesz otworzyć drzwi swojego serca. Być może pod wpływem Słowa i Ducha Świętego uznałeś, że nie jesteś naczyniem ani złotym, ani srebrnym, ale glinianym lub drewnianym i teraz mówisz: co mam czynić? Utraciłeś wszelką nadzieję. Mój drogi przyjacielu jest i dla ciebie słowo nadziei. Bóg jest pełen łaski i u Niego wszystko jest możliwe, co niemożliwe jest dla człowieka. On może nawet zamienić plewy w pszenicę, tj. uczynić Ciebie nowym stworzeniem, przemienić Ciebie. W tym i zawiera się cud Ewangelii. Człowiek, który czynił zło, grzeszny z natury, może teraz wiarą w Pana Jezusa Chrystusa stać się zupełnie nowym stworzeniem. Z naczynia drewnianego Bóg może uczynić naczynie złote. Tylko uwierz i zaufaj Mu całkowicie, a Pan dokona tego cudu w Twoim sercu.

Pamiętaj o Panu na wszystkich swoich drogach, a On prostować będzie twoje ścieżki!


W Księdze Przypowieści Salomonowych w rozdziale 16, wersecie 25 czytamy takie słowa: „Niejedna droga zda się człowiekowi prosta, lecz w końcu prowadzi do śmierci. „ Werset ten jest często stosowany podczas głoszenia słowa i jako taki rzeczywiście przypomina nam o tym, jak człowiek swoim rozumem, mądrością stara się poznać Boga. Wymyśla swoje drogi, które w jego oczach wydają mu się lepszymi, bardziej logicznymi i praktycznymi niż ta, którą Bóg wskazał dla zbawienia człowieka. Dlatego tak niemądrze postępuje człowiek, gdy myśli, że on lepiej wie co mu dobre, niż Bóg. Taka głupota może przywieść duszę tylko do tragicznego końca, lub jak mówi tekst, do śmierci.

Dzisiaj jednak chciałbym przedstawić ten tekst jako ostrzeżenie dla tych, którzy wiarą w Jezusa Chrystusa już wstąpili na drogę wiary. Słowa tego tekstu odnoszą się i do nich, do wierzących, do dzieci Bożych, w których teraz choć i żyje nowy człowiek, lecz w których tym nie mniej ich stara natura nadal chce dominować. To cielesne JA dobrowolnie nie podda się i nie odda swego miejsca, ono będzie chciało postawić na swoim, zasugeruje, że on sam najlepiej poradzi sobie z kontrolą nad swoim życiem. Oto dlaczego tak ważne jest, tak konieczne dla każdego z nas nie polegać na swoim umyśle, a pokładać nadzieję całym swoim sercem w Panu. „ Pamiętaj o Panu na wszystkich swoich drogach, a On prostować będzie twoje ścieżki! „ - mówi Słowo Boże. (Przyp.Sal. 3:6).

W tym jest sekret nienaruszalnego przywództwa Bożego w życiu wierzącego. Jednak zbaczając z drogi, nie chodząc w Duchu my i popadamy w taki opłakany stan, nie koniecznie dlatego, że umyślnie sprzeciwiamy się Bogu, lecz pod presją sytuacji i okoliczności. My ulegając pokusom, sami staramy się znaleźć drogę wyjścia. Bierzemy sprawy w swoje ręce i wtedy wpadamy w pułapkę, przed którą apostoł Paweł ostrzega w swoim Liście do Galatów: „Czy aż tak nierozumni jesteście? Rozpoczęliście w duchu, a teraz na ciele kończycie? " (Gal. 3:3).

Nowe życie w Chrystusie Jezusie nie może rozpocząć się inaczej, jak tylko w Duchu. Przecież to On, Duch Święty, Który jako pierwszy uświadomił nam nasz grzech i pokazał nam Zbawiciela, On nas ożywił. Dlatego nasze nowe życie całkowicie zależne jest od działania Ducha Świętego. On dał nam to nowe życie. Dlatego apostoł Paweł mówi: „Jeśli według Ducha żyjemy, według Ducha też postępujemy. „ (Gal. 5:25). Ale niestety, wiele jest dzieci Bożych, którzy otrzymawszy życie od Ducha, tylko po części postępują według Ducha.

Kochani, tak nie powinno być. Nie wystarczy, że nasze życie rozpoczyna się w Duchu, ono powinno być kontynuowane w Duchu. Myśleć, że my teraz sobie sami poradzimy, że nam nie trzeba prosić Pana, aby kierował naszymi krokami w naszym życiu, to podstępne samo oszustwo, którym kusi nas wróg. Przyczyną tego błędnego myślenia jest nic innego, jak nasze niepokorne JA, które nijak nie chce podporządkować się Duchowi. I tu właśnie poznajemy kto jest cielesny (duszewny) wierzący, a kto duchowy. Cielesny, kieruje się w życiu swoją mądrością, duchowy to taki, który jest myśli Chrystusowej i postępuje zgodnie z Jego wolą. Apostoł Paweł mówi, że taki człowiek nie podlega niczyjemu osądowi.

Dobrze zrobimy przypominając sobie słowa Pana powiedziane przez proroka Izajasza: „Biada przekornym synom, mówi Pan, którzy wykonują plan, lecz nie mój, i zawierają przymierze, lecz nie w moim duchu, aby dodawać grzech do grzechu. Wyruszają hen do Egiptu, nie radząc się moich ust, aby oddać się pod opiekę faraona i szukać schronienia w cieniu Egiptu. „ (Iz. 30:1-2).

Ale Słowo Boże nie tylko ostrzega nas przed tym, abyśmy nie przejmowali kontroli nad naszym życiem w swoje ręce, ale daje nam jaskrawe przykłady, w których tak wyraźnie widoczne jest niebezpieczeństwo i szkodliwość takiego postępowania. I ze smutkiem należy stwierdzić, że zdarzało się to w życiu najbardziej oddanych i wiodących mężów Bożych. Poprzez te przykłady Pan przypomina każdemu z nas te słowa przestrogi „ kto mniema, że stoi, niech baczy, aby nie upadł. " (1Kor. 10:12).

Chciałbym podać tylko dwa takie przykłady, które będą służyć jako wskazówka i które zilustrują nam słowa apostoła Pawła: „Czy aż tak nierozumni jesteście? Rozpoczęliście w duchu, a teraz na ciele kończycie? „ (Gal. 3:3). I wydawałoby się to dziwne, ale są one wzięte z życia ojca wiary - Abrahama, gdy on odstąpił od chodzenia w Duchu i zaczął postępować według ciała.                                                                                                                                                Z ludzkiego punktu widzenia możemy tylko współczuć Abrahamowi w danej sytuacji.

Znajdując się w dramatycznych okolicznościach głodu Abraham idzie do sąsiedniego kraju, aby pozyskać chleb. Jak gdyby nie ma w tym nic złego. On postępuje zupełnie normalnie, naturalnie, tym niemniej on jest w błędzie. Nigdzie nie jest powiedziane, że on prosił o radę Boga i zamiast szukać Bożych wskazówek, on wziął sprawy w swoje ręce. Wydawałoby  się, że iść do Egiptu było rzeczą tak naturalną, że być może mu nawet do głowy nie przyszło by poznać, czy wolą Bożą jest by tam szedł, czy też nie. Powiedziane jest, że on udał się do Egiptu, aby tam zatrzymać się jako przybysz.

Ale spójrzmy co się tam działo. Abraham bojąc się o swoje życie mówi Sarze, by powiedziała, że ​​jest jego siostrą. To chytry manewr z jego strony, a przy tym po części zgodny z prawdą. Sara była bowiem córką Teracha i przyrodnią siostrą Abrahama. Ale była ona przecież jego żoną. To jednak chciał on ukryć. Myśląc, że ona jest niezamężną siostrą Abrahama egipski faraon widząc, że jest piękną kobietą wziął ją sobie. I została zabrana do domu faraona, i powiedziane jest, że dobrze wiodło się Abrahamowi, ze względu na nią.

Ale spójrzmy w jakim położeniu on postawił siebie i swoją żonę. Oto Sara, kobieta, która zgodnie z Bożą obietnicą miała być matką obiecanego syna Izaaka, w potomstwie którego błogosławione miały być wszystkie narody ziemi, przez którego według ciała powinien przyjść Odkupiciel świata, o której Bóg obiecał Abrahamowi, że urodzi mu syna, teraz ta matka nasienia królewskiego, znajduje się w haremie egipskiego faraona. Oto co się stało, gdy Abraham zaczął polegać na swoim rozumie. Jego ukochana i czarująca żona Sara jest w niesamowitym niebezpieczeństwie. Obietnica o Mesjaszu jest zagrożona i jeśliby nie interwencja samego Boga, to musiałaby być inna linia z której narodziłby się Zbawiciel świata.

Możemy się zgodzić z tym, że okoliczności i sytuacja była tak poważna, że jego pójście do Egiptu wydawało się uzasadnione. Ale jak by człowiek nie starał się usprawiedliwiać ten postępek, on był niewierny. Abraham postąpił według ciała, a nie według Ducha. Tak, to był bardzo sprytny manewr z jego strony, ale nie Boże przewodnictwo.                                         Spójrzmy, to Bóg dopuścił głód w ziemi Kanaanu. Po co? Aby poddać próbie wiarę Abrahama. Bóg chciał dać mu użyteczną lekcję, a mianowicie, że: „ Nie samym chlebem będzie żył człowiek, ale każdym słowem pochodzącym z ust Bożych. „ (Mat. 4:4).

Kilka lat później, co jest smutne, Abraham znowu schodzi z prostej drogi i ponownie postępuje według ciała. Bóg dał bezdzietnemu Abrahamowi obietnicę, że będzie miał syna. Mijają lata i nie ma najmniejszej oznaki, że obiecany syn będzie. Abraham ma teraz 85 lat, a Sara 75. Wygląda że, jak gdyby Bóg zapomniał o obietnicy. I tu Sara proponuje mężowi wyjście z tej sytuacji. Ona wymyśliła, jak pomóc Bogu. Według naszego rozumowania Bóg potrzebuje naszej pomocy. I najwyraźniej Sara przekonała Abrahama, że trzeba dać Bogu pomocną dłoń i w rezultacie u Abrahama narodził się syn, ale niestety nie od Sary.

Spójrzmy teraz, jak tragiczne były konsekwencje tego postępku. To, co Sara myślała, że będzie sprytnym i błyskotliwym jej sukcesem, okazało się bolesnym rozczarowaniem.           Hagar, dumna matka Ismaela, a zarazem niewolnica Sary zaczęła z pogardą odnosić się do swojej pani. Wytworzyła się atmosfera nie do zniesienia, dochodziło do coraz ostrzejszych tarć między kobietami. W namiotach Abrahama nie było już spokoju.                                    Abraham oczywiście kochał Ismaela, przecież to był jego syn i to jedyny syn. Kochał go tak mocno, że gdy Bóg objawił mu 13 lat później, że na przyszły rok Sara urodzi mu syna, to on prosi Boga: „ Oby tylko Ismael pozostał przy życiu przed twoim obliczem! „ (IMojż. 17:18).    I oto urodził się Izaak. „ A gdy dziecię podrosło i zostało odstawione od piersi, syn Hagar Egipcjanki, Ismael, którego ona urodziła Abrahamowi, szydził z Izaaka. „ I tu mimowolnie przypominają się słowa z Listu do Galatów: „ … ten, który urodził się według ciała, prześladował tego, który urodził się według Ducha. " (Gal. 4:29).

Napięta atmosfera przerodziła się w otwarty, ostry konflikt między dwoma matkami i synami. Sara, która swoją przewrotnością stworzyła cały ten konflikt, teraz wymaga, by niewolnica Hagar i jej syn zostali wypędzeni z namiotu Abrahama. I tu znowu Bóg musi interweniować, aby ratować Izaaka przed krzywdą i mówi Abrahamowi by postąpił tak, jak domaga się Sara. Z rozdartym sercem Abraham żegna się ze swoim ukochanym synem Ismaelem i już nigdy go nie widzi.

Co się tyczy Ismaela, jego wygnanie jeszcze bardziej pogłębiło w nim nienawiść do Izaaka, i ta nienawiść trwa do dnia dzisiejszego. Przez ponad cztery tysiące lat ona nie znikła i to, co widzimy teraz na Bliskim Wschodzie jest wynikiem cielesnego postępku Abrahama i Sary. Sara i Abraham wzięli sprawy w swoje ręce, sami chcieli przyspieszyć wykonanie obietnicy Bożej, zamiast oczekiwać z cierpliwością czasu wypełnienia słowa Bożego.

O czym mówi nam ten przykład? W pierwszej kolejności o tym, że podobać się Bogu możemy tylko chodząc w Duchu, i gdy "uciekamy się do metod cielesnych", to zawsze przeciwko sobie samym, przeciwko innym i przede wszystkim znieważamy imię Pańskie.      Po drugie, "wytrwałości nam potrzeba, abyśmy, gdy wypełnimy wolę Bożą, dostąpili tego, co obiecał. " - jak mówi Słowo Boże. (Hebr. 10:36).                                                                       Być może najpoważniejszą dla nas próbą jest milczenie Boże, gdy Bóg jak gdyby nie słyszy wołania Swoich dzieci. Czasami Jego milczenie wydaje się niesprawiedliwym, a nawet nie do zniesienia. "Czemu o Panie, stoisz z daleka. Ukrywasz się w czasach niedoli? " (Ps. 10:1). Ileż to razy wzywali tak mężowie Boży. „ Do Ciebie wołam, Panie, skało moja. Nie bądź głuchy na wołanie moje. Abym, jeślibyś milczał, nie stał się podobny do tych, którzy schodzą do grobu. " (Ps. 28:1).

W takiej chwili zawsze przychodzi kusiciel i mówi: Bóg o tobie zapomniał, On Ciebie nie słyszy. Dlaczego czekasz, działaj, weź sprawy w swoje ręce, przecież Bóg dał ci po to rozum, abyś go używał.                                                                                                                                      Mój przyjacielu nie upadaj na duchu. Bóg jest wierny, On słyszy twoje wołanie i jak mówi Jego Słowo: „ Dlatego Pan czeka, aby okazać wam łaskę, i dlatego podnosi się, aby się nad wami zlitować, gdyż Pan jest Bogiem prawa, Szczęśliwi wszyscy, którzy na niego czekają. " (Iz. 30:18 ).

A ci, którzy pokładają nadzieję w Bogu nie będą zawstydzeni. On nigdy nie spóźnia się, zawsze przychodzi o czasie. „ Zaufaj Panu z całego serca swojego i nie polegaj na własnym rozumie, a On cię usłyszy i wyniesie jak światło sprawiedliwość twoją, On spełni pragnienie serca twego, wyciągnie cię z dołu zagłady, z błota grząskiego, postawi na skale nogi twoje i umocni kroki twoje i włoży w usta twoje pieśń nową – Pieśń pochwalną dla Boga naszego.„  A to będzie świadectwem dla innych. Ujrzą wierność Bożą, ulękną się i ufać będą Panu.

Przyjacielu, jeśli nie jesteś zbawiony, to musisz całą swoją nadzieję pokładać w Jezusie Chrystusie, a On Cię zbawi. „ Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują. „ (1Kor. 2:9).                      Chwała i dziękczynienie Mu za to na wieki!

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.