RSS

On pokrzepia duszę moją…


Dwudziesty trzeci Psalm z Księgi Psalmów możemy nazwać jednym z klejnotów Pisma Świętego. Z tego Psalmu dowiadujemy się jak wielką obfitość błogosławieństwa i łaski okazuje Dobry Pasterz Swoim owcom. I wszystkie te łaski, wszystkie błogosławieństwa pochodzą z jednego źródła - z kochającego serca Dobrego Pasterza. Dlatego na początku Psalmu Psalmista mówi: " Pan jest pasterzem moim. Niczego mi nie braknie. " (Ps. 23:1)!

 Jakie potrzeby może mieć człowiek, którego Dobrym Pasterzem jest Jezus Chrystus? Prowadzony przez Dobrego Pasterza może naprawdę powiedzieć: "... Niczego mi nie braknie. Na niwach zielonych pasie mnie. Nad wody spokojne prowadzi mnie. Duszę moją pokrzepia. Wiedzie mnie ścieżkami sprawiedliwości ze względu na imię swoje ... Laska twoja i kij twój mnie pocieszają ... Namaszczasz oliwą głowę moją ... " (Ps. 23:1-5).
Tak, wszystko co czyni Bóg, czyni w takiej obfitości, że " kielich mój przelewa się. " (Ps. 23:5). Dlatego z Psalmistą możemy powiedzieć: " Dobroć i łaska towarzyszyć mi będą przez wszystkie dni życia mego... " (Ps. 23:6).                                                                              Chciałbym zwrócić uwagę i skupić się na jednym z błogosławieństw, o którym mowa w Psalmie 23. Jest to jedno z błogosławieństw Bożych, które towarzyszy nam przez całe nasze życie. " Duszę moją pokrzepia... " (Ps. 23:2). " On odnawia, ożywia moją duszę. " - taki jest sens w oryginale.

 W Biblii użyte jest porównanie człowieka do owcy, szczególnie wtedy, gdy chodzi o dzieci Boże. Chrystus przyrównuje nas do Swoich owiec, a Siebie nazywa Pasterzem: " Ja jestem dobry pasterz. Dobry pasterz życie swoje kładzie za owce. " (Jana 10:11).                                To porównanie nie jest przypadkowe. Owce różnią się od innych zwierząt tym, że brakuje im poczucia orientacji w przestrzeni – one bez pasterza bardzo łatwo gubią się. Kot na przykład, nie zgubi się: on zawsze znajdzie drogę do domu. Ale owca, jeśli odejdzie od stada i pozostanie bez pasterza, ona nie wróci do domu - ona będzie błądzić. Dlatego do owiec potrzebny jest pasterz, który nie tylko pasie, ale również troszczy się i dba o nie, aby żadna z nich nie zabłądziła, aby wszystkie były w stadzie. Czy człowiek nie jest podobny do owcy? Czyż on nie jest skłonny do błądzenia, zejścia z właściwej drogi? Tak, to jest w naturze człowieka.

Owce Dobrego Pasterza zawsze słuchają Jego głosu – one nie błądzą po cudzych łąkach, trzymają się swojego stada.                                                                                                                 Jak ważne jest, aby dzieci Boże były w stałej społecznośći z Panem. Jak dobrze jest usiąść u Jego stóp, jak czyniła to Maria, jak dobrze również oprzeć głowę na Jego piersi, tak jak Jan, umiłowany uczeń Chrystusa. Ale niestety, my często odwracamy swój wzrok od Chrystusa i wtedy zaczynamy błądzić.

I to przydarzyło się tak wielkim mężom Bożym, jak np. Eliasz, odważny i śmiały prorok Pana. Kiedy należało pozostać na swoim miejscu, Eliasz uciekł obawiając się pogróżek ze strony Izebeli. Jaki smutny jest ten obraz, gdy prorok usiadłszy pod krzakiem jałowca prosi Pana o śmierć. Niedawno okazał wiele odwagi, męstwo i wytrwałość, a teraz ukrywa się na pustyni.

Czy Bóg pozostawił go w tym opłakanym stanie? Oczywiście, że nie. Bóg nie opuścił także Dawida kiedy zgrzeszył przeciw Niemu. Nasz Pasterz natychmiast pokrzepił swojego syna marnotrawnego. Psalmista Dawid napisał ten wspaniały Psalm 23, gdy sam doświadczył zbłądzenia: " Pan jest pasterzem moim... On … duszę moją pokrzepia [odnawia, ożywia] ..." (Ps. 23:1,3).                                                                                                                                           Tak postępuje Pan z każdym ze Swoich dzieci, jeśli widzi, że zbłądziło z drogi, potknęło się lub upadło. On wie, jak podnieść, skierować na drogę prawdy jedną lub drugą owieczkę. I czyni to " ze względu na imię swoje…" (Ps. 23:3). Chwała Mu za to!

Jak postąpił Pan z Eliaszem? Kiedy prorok został pokrzepiony, rzekł Pan do niego: " Idź, udaj się w drogę powrotną na pustynię damasceńską, a gdy tam dojdziesz, namaścisz Chazaela na króla nad Aramem. A Jehu, syna Nimsziego, namaścisz na króla nad Izraelem, Elizeusza zaś, syna Szafata ... namaścisz na proroka na twoje miejsce. " (IKs.Król. 19:15-16). O czym mówią nam te słowa? Mówią, że Bóg nie tylko pokrzepił duszę Eliasza i przywrócił relacje z nim, ale również, że pomógł Eliaszowi powrócić do posługi, która zgodnie z planami Boga nie była przez niego jeszcze zakończona.

 My często uznajemy to, że ​​Pan przebacza i pokrzepia duszę która zgrzeszyła, ale to, że przywraca do pełnienia posługi, to z tym często nie chcemy się zgodzić z Bogiem, mówiąc, że człowiek, który się potknął nie jest już godzien nieść posługi. Jeśli  zapomnimy o łasce Bożej, to z tym możemy się zgodzić.                                                                                                     Ale mamy do czynienie z Bogiem "wszelkiej łaski" (1Piot. 5:10). On postępuje z nami, nie według naszych zasług, ale według Swojego miłosierdzia i dlatego, że nas miłuje. Dlatego też, gdy On ożywia i pokrzepia duszę, nie czyni to częściowo, ale czyni to w pełni. Zauważmy, że najważniejszą i bardzo odpowiedzialną posługę Bóg zlecił Eliaszowi gdy go pokrzepił, odnowił.

Czy to nie jest łaska? Czym człowiek może się pochwalić, oprócz łaski Bożej? Nie mamy nic, czym moglibyśmy pochwalić się przed Bogiem. Pomyślmy, jeśli Dobry Pasterz Swoją owcę nie pozostawia na pożarcie wilkom, a szuka i podnosi ją, to czy On nie doprowadzi Swojego dzieła do końca? Tak, On pokrzepi i nakieruje zbłądzoną owcę na " ścieżkę sprawiedliwości ze względu na imię swoje. " (Ps. 23:3). Dlatego możemy być pewni, że "… Ten, który rozpoczął w nas dobre dzieło, będzie je pełnił "  do końca. (Flp. 1:6). Jeśliby nasze zbawienie zależało od człowieka, to wtedy moglibyśmy wątpić. Ale zbawienie Twojej i mojej duszy zależy od Boga, od Tego, Który na Golgocie przelał Swoją świętą krew za nas wszystkich, więc możemy być pewni, że On Swoje dzieło dokończy.                                                             Jeśli nas " umarłych przez upadki i grzechy nasze " (Ef. 2:1) może ożywić, jeśli darował nam życie wieczne, to czy Pan pozostawi nas w połowie drogi? Nigdy! On pokrzepi upadłą duszę i podniesie zbłądzoną owcę.

Przyjrzyjmy się, jak szatan chciał zgubić Piotra i apostołów. O tym przeczytamy w Ewangelii Łukasza w 22 rozdziale: " Szymonie, Szymonie, oto szatan wyprosił sobie, aby was przesiać jak pszenicę. Ja zaś prosiłem za tobą, aby nie ustała wiara twoja, a ty, gdy się nawrócisz, utwierdzaj braci swoich. " (Łuk. 22:31-32).                                                                                    Tak Jezus Chrystus usilnie modlił się o to, aby wiara Piotra nie ustała. To nie znaczy, że Chrystus nie modlił się o pozostałych. Ale o Piotra modlił się w szczególności wiedząc, że Piotr zaprze się Go i dlatego z ufnością mówi mu: "... a ty, gdy się nawrócisz, utwierdzaj braci swoich. " (Łuk. 22:32). Chrystus wiedział z góry, jak nisko upadnie Piotr, ale Pan zapewnia go, że modli się o niego, że ożywi duszę jego i powierzy mu nową posługę.

 Jak ważną rzeczą wiedzieć, że mamy takiego Pasterza? On nie opuszcza i nie pozostawia Swoich owiec wilkom. Niektórzy nauczają, że Chrystus pozostawia Swoje zbłądzone owce, by zginęły, karząc je w ten sposób za ich niewierność jakiej się dopuściły. Ten, kto tak uczy, nie zna Dobrego Pasterza. Pan tak nie postępuje: On pokrzepia duszę naszą, kieruje tak, byśmy się nawrócili.

Ile to razy wróg zastawiał swoje sieci na nas. Tylko dzięki naszemu Dobremu Pasterzowi, który znał naszą drogę w tych ciężkich chwilach - Jego oko śledziło za nami - On w odpowiedniej chwili ratował nas z sieci diabła, w tym czasie modląc się za nas. Zauważmy, że Piotr nie modlił się za siebie. Był tak pewny siebie, że stwierdził: " Choćbym miał z tobą umrzeć, nie zaprę się ciebie. " Jednak za jakiś czas znalazł się w szponach szatana, gdy po trzykroć zaparł się swojego Mistrza.

I Kto go pokrzepił? Nawrócenie Piotra nie zależało od modlitwy współbraci – o Piotra modlił się sam Syn Boży! Chrystus wiedział o niebezpieczeństwach czyhających na Jego uczniów dlatego też wstawiał się za nich do Ojca z modlitwą. I modlitwy Syna Bożego, Jezusa Chrystusa zawsze były wysłuchane przez Ojca. Ani jedna z Jego modlitw nie została wypowiedziana na próżno. I co jest najważniejsze, Pan zawsze wiedział o co się modli. Gdy powiedział, że modli się o Piotra, to wskazał, że modli się "... aby nie ustała wiara jego ..." (Łuk. 22:32). To nie była ogólnikowa modlitwa: Pan wiedział czego potrzeba Piotrowi. Chrystus wiedział, jaką próbę przejdzie Piotr i dlatego wcześniej modlił się, by chronić go Swoją modlitwą. A kogo bierze w obronę Pan tego szatan nie przemoże!

Przypomnijmy, co odpowiedział szatan kiedy Pan zwrócił jego uwagę na Hioba? Zauważmy, że zamiary szatana były takie same jak w stosunku do Piotra, zgubić Hioba. Ale on nie mógł dotknąć go bez zezwolenia Boga, wiedział bowiem, że Hioba chroni Pan. Szatan zwracając się do Pana mówi: " Czy Ty nie otoczyłeś go zewsząd opieką wraz z jego domem i wszystkim, co ma? " (Hioba 1:10).

Tak też otoczył Pan opieką wiarę Piotra, ponieważ wiara - to to, co jest najważniejsze w życiu dziecka Bożego. A modlitwa Pańska stała się taką tarczą dla Piotra – żadne strzały wroga nie mogły przebić tej tarczy Chrystusa. Dzięki tej modlitwie, Piotr wstrząśnięty do głębi tym, co nastąpiło nawrócił się do Pana.                                                                                      "... a ty, gdy się nawrócisz, utwierdzaj braci swoich. " (Łuk. 22:32). Tymi słowami Chrystus potwierdza nie tylko jego nawrócenie, ale także zaufanie do Piotra: on po nawróceniu będzie wykonywał ważną i odpowiedzialną posługę.

Nasze zbawienie zależy od Pana, a gwarancją jest Słowo Boże. Bóg nie może złamać Swojego słowa, Swoich obietnic - On na pewno je spełni! To jest nasze pocieszenie i nadzieja dla duszy naszej: mamy Jego wiarygodne słowo. Bóg nie może kłamać! Z Jego obietnicą związana jest Jego cześć: " Pan pasterzem moim ... Duszę moją pokrzepia. Wiedzie mnie ścieżkami sprawiedliwości ze względu na imię swoje. " (Ps. 23:1,3)!              Tak, On czyni to wszystko ze względu na imię Swoje i chwałę Swoją.                                           W tym zawiera się nasze bezpieczeństwo, nasza ochrona, nasza gwarancja zbawienia. Pan uczynił wszystko dla naszego zbawienia, obiecał, że nikt nie może wyrwać nas z Jego ręki. (Jana 10:28). Dlatego będąc wierny Swojemu słowu, On podnosi upadłego, pokrzepia słabego.                                                                                                                                                     Co Biblia mówi o Jego wierności? " Jeśli my nie dochowujemy wiary, On pozostaje wierny, albowiem samego siebie zaprzeć się nie może. " (2Tym. 2:13). Chwała Mu za to!

Pomyślmy, jeśliby choć jedno dziecko Boże zginęło, to gdzie jest Boża obietnica? Dlatego też, ze względu na imię Swoje Pan nawraca zbłądzonego, aby wrogowie nie mogli powiedzieć: "Bóg opuścił lud swój." Jaka radość byłaby w piekle gdyby szatanowi udało się wydrzeć choć jedną owieczkę z rąk Dobrego Pasterza. Piekło krzyczałoby mówiąc: Spójrzcie, Bóg zaczął zbawienie, ale nie mógł doprowadzić je do końca. Dlatego Psalmista mówi: " Pan ... Duszę moją pokrzepia. Wiedzie mnie ścieżkami sprawiedliwości ze względu na imię swoje. "

Tak postąpił Pan i z Piotrem. On zapewnił mu nawrócenie jeszcze przed Piotra upadkiem. Pan nie pozostawił Swojego ucznia po tym, gdy on się Go zaparł. Nie pozbawił go zaszczytu bycia apostołem.                                                                                                                                    To nie znaczy, że nawrócenie bywa bez rózgi " Bo kogo Pan miłuje, tego karze, i chłoszcze [w oryginale - dyscyplinuje] każdego syna, którego przyjmuje. " (Hebr. 12:6). Czy zauważyliście słowo "syna" - On nawraca syna. W przypowieści o synu marnotrawnym (Łuk. 15:11-32) do domu wrócił nie jakiś marnotrawny sługa, ale syn. Sam ojciec wybiegł mu naprzeciw, uściskał i ucałował go. Tak Bóg odnosi się do Swoich synów i córek.
Jeśli Bóg karze – radujmy się, to znaczy, że jesteśmy Jego synami. " Jeśli znosicie karanie - mówi Słowo Boże - to Bóg obchodzi się z wami jak z synami; bo gdzie jest syn, którego by ojciec nie karał? A jeśli jesteście bez karania, które jest udziałem wszystkich, tedy jesteście dziećmi nieprawymi, a nie synami. " (Hebr. 12:7-8).

Pan odnowił Swoje relacje z Eliaszem i z Piotrem i każdemu z nich powierzył później wykonanie ważnej posługi.
Eliaszowi Pan powierzył przygotowanie swojego następcy – proroka Elizeusza. Miał go nauczać i duchowo rozwijać, aby Elizeusz stał się "… naczyniem ... przydatnym dla Pana, nadającym się do wszelkiego dzieła dobrego. " (2Tym. 2:21).                                                    Piotrowi zaś polecił Pan: "... gdy się nawrócisz, utwierdzaj braci swoich. " (Łuk. 22:32). Pamiętamy rozmowę Piotra z Chrystusem po Jego zmartwychwstaniu? Trzy razy Zbawiciel pytał: " Szymonie, synu Jana, miłujesz Mnie…? " (Jana 21:15). I za każdym razem po odpowiedzi Piotra Chrystus mówi do niego: " Paś owieczki moje. " (Jana 21:17). Po swoim upadku i nawróceniu jak błogosławionym i silnym orężem stał się Piotr w rękach Pana!

Jak wyraźnie zilustrowana jest ta prawda o nawróceniu duszy na przykładzie, który jest opisany w Księdze proroka Jeremiasza. Bóg polecił prorokowi Jeremiaszowi, aby poszedł do garncarza przyjrzeć się, jak on wykonuje naczynie. Naczynie, które wykonywał rękoma z gliny nie udało się. Tak, naczynie nie udało się wykonać, ale czy garncarz glinę wyrzucił? Nie. Znów robi z tej samej gliny inne naczynie, takie, jakie on postanowił uczynić. A Pan, pokazując proces tworzenia naczynia powiedział Jeremiaszowi: " Oto, jak glina w ręku garncarza, tak wy jesteście w moim ręku ..." (Jer. 18:6).
Jakie to błogosławieństwo, że jesteśmy w rękach naszego Zbawiciela. On jest Mistrzem i wie, jak postąpić z nami, abyśmy się stali "… naczyniem… poświęconym i przydatnym dla Pana, nadającym się do wszelkiego dzieła dobrego. " (2Tym. 2:21).

Tak więc każdy kto służył Panu, a teraz upadł lub zbłądził niech wie, że Pan jest " miłosierny i łaskawy i nie gniewa się na wieki. " (Ps. 103:8,9). Niech więc nawróci się do Dobrego Pasterza: On zawsze przyjmie go z radością, przebaczy wszystkie winy i pokrzepi. " Bo jak wysoko jest niebo nad ziemią, tak wielka jest dobroć jego ..." (Ps. 103:11).                                 Chwała Mu za to na wieki!

Ucieczka Eliasza.


Jaki uderzający kontrast widzimy czytając historię Eliasza na stronach Biblii w I Księdze Królewskiej w rozdziałach 18 i 19. W końcowym fragmencie 18 rozdziału napisano o nim: "Eliasza ogarnęła moc Pana… " (IKs.Król. 18:46).                                                                       Tylko co na Górze Karmel Bóg Wszechmogący dokonał cudu: ogień spadł z nieba. Jakże wspaniałym zwycięstwem zakończył się spór proroka Eliasza z prorokami Baala. Następnie po jego modlitwie, po długotrwałej suszy spadł długo oczekiwany deszcz.                                 Tak triumfalnie i radośnie kończy się 18 rozdział, który ukazuje nam proroka Eliasza.

A w rozdziale 19 mówi się, że nasz bohater (na przykładzie którego wiele możemy nauczyć się) ucieka, aby ratować swoje życie. Po całym dniu drogi przez pustynię usiadł pod krzakiem jałowca i prosi Boga o śmierć: " Dosyć już, Panie, weź życie moje, gdyż nie jestem lepszy niż moi ojcowie. " (IKs.Król. 19:4).

Co było powodem takich słów? Dlaczego człowiek tak wielkiej wiary ucieka przestraszywszy się gróźb kobiety? Tam, na górze Karmel stanął sam przeciw kilkuset prorokom Baala. Nie bał się upomnieć samego króla i powiedzieć mu osobiście: "... ty i ród twojego ojca ... zaniedbaliście przykazania Pana, a ty poszedłeś za Baalami. " (IKs.Król. 18:18). I oto teraz ten wielki prorok Boży ucieka od Izebeli, żony króla Achaba, która postanowiła go zabić.

Myślę, że jeśliby jakiś człowiek pisał historię Eliasza zapewne nie wspomniał by to tym smutnym wydarzeniu w życiu proroka. Ale ten nie przynoszący chluby fakt z biografii proroka nie jest skryty, lecz spisany na stronach Biblii, co jest potwierdzeniem, że całe Pismo Święte przez Boga jest natchnione. Biblia dokładnie i zgodnie z prawdą ukazuje historię życia swoich bohaterów. Życie biblijnych bohaterów pisane było po prostu pod natchnieniem Ducha Świętego. Dlatego ten epizod z życia Eliasza może służyć nam jako ostrzeżenie.                                                                                                                                             Czego może nauczyć nas opisany fragment z życia Eliasza? Po pierwsze, potwierdza, że Eliasz, jak mówi apostoł Jakub: "… był człowiekiem podobnym do nas…" (Jak. 5:17). Był takim samym grzesznikiem, miał taką samo jak my grzeszną naturę. On również doznawał porażek, takich, jakie napotkają na swojej drodze dzieci Boże.                                                 Nie ma ani jednej osoby, która mogłaby powiedzieć, że nigdy nie doznała upadku? Kto z nas nie uciekał, gdy należało pozostać na miejscu? Nawet najmocniejsi z nas tak postępowali.

Należy zaznaczyć, że Eliasz doznał porażki właśnie w tym, w czym był najmocniejszy. Cechy które go wyróżniały to: śmiałość, determinacja, odwaga. I właśnie w tym nie wytrwał i poddał się stojąc przed trudnościami. Czy nie tak bywa i z nami? Największe niebezpieczeństwo dla nas czai się tam, gdzie my uważamy, że jesteśmy najsilniejsi. Spójrzmy na Abrahama, "ojca wierzących" (Gal. 3:7) i on też doznał porażki w wierze! Nie doczekawszy się obiecanego przez Boga syna, uległ namowom swojej żony i pojął konkubinę, która urodziła mu syna. Tak, Abrahamowi narodził się syn, ale nie z obietnicy Bożej.

Król Salomon – jeden z najmądrzejszych władców, a jak lekkomyślnie i głupio postąpił pod koniec swojego życia. Mojżesz, jeden z najpokorniejszym sług nie zaufał do końca Bogu, dał się ponieść panice i nie postąpił tak, jak mu przykazał Bóg, dlatego też nie wszedł do ziemi obiecanej. Tak i Eliasz, który stał samotnie na górze Karmel wobec setek proroków Baala, teraz przeraziwszy się kobiety ucieka by ratować swoje życie.

Duch Święty pozostawił te smutne przykłady na stronach Biblii, aby przez nie powiedzieć nam coś bardzo ważnego. Te przykłady mówią nam, że sługa Boży z natury swej jest nikim. On jest odważny, silny, mądry, ale dlatego, ponieważ Bóg mu to dał. A jeśli choć na chwilę odstąpi od niego moc Boża, on w niczym nie będzie różnił się od innych ludzi.

Przypomnijmy Samsona. Jaką miał niesamowitą siłę i moc, ale jak tylko moc Boża odstąpiła od niego Samson nie był już silnym człowiekiem, stał się takim samym, jak każdy Filistyńczyk.                                                                                                                              Podziwiamy apostoła Pawła i przedstawiamy go jako przykład prawdziwego ucznia i naśladowcy Chrystusa. On nim był. Ale co Paweł mówi o sobie? "... jestem najmniejszy z apostołów i nie jestem godzien nazywać się apostołem, gdyż prześladowałem Kościół Boży. Ale z łaski Boga jestem tym, czym jestem…" (1Kor. 15:9-10). A potem dodaje: "... a łaska jego okazana mi nie była daremna, lecz daleko więcej niż oni wszyscy pracowałem, wszakże nie ja, lecz łaska Boża, która jest ze mną. " (1Kor. 15:10).

Kim byłby apostoł Paweł bez łaski Bożej? Byłby zagorzałym przeciwnikiem Chrystusa, wrogiem - oto, kim on byłby z natury. Ale łaską Bożą działającą w nim stał się wiernym aż do śmierci sługą Jezusa Chrystusa. Łaska Boża, która była z nim, uczyniła, że był w stanie powiedzieć w przeddzień męczeńskiej śmierci: " Dobry bój wojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem. " (2Tym. 4:7).                                                                                                    Autor Listu do Hebrajczyków mówi: "... miejmy łaskę, przez którą służymy przyjemnie Bogu z nabożnym szacunkiem i bojaźnią. " (Hebr. 12:28 BW i BG). Jaką bojaźnią? Bojaźnią Bożą. Och, jak ważne jest, aby zachować łaskę, którą Bóg nam dał!

Spójrzmy, jak postępuje człowiek Boży, gdy zaniedbuje łaskę Bożą. Zamiast " z ufną odwagą przystąpić do tronu łaski, aby dostąpić miłosierdzia i znaleźć łaskę ku pomocy w stosownej porze. " (Hebr. 4:16), postępuje za radą własnego rozumu.                                                    Przyjrzyjmy się jak postąpił Eliasz. Do chwili, gdy zdecydował się uciekać zawsze czekał na słowo Pana, o czym wielokrotnie możemy przeczytać: " I doszło go takie słowo Pana ..." Bez tego słowa on nie ruszał z miejsca. A teraz cóż on czyni! W 3 wersecie 19 rozdziału czytamy: " Co gdy wyrozumiał Elijasz, wstał i odszedł, aby duszę swą zachował ..." (IKs.Król. 19:3 BG). Cóż on zrozumiał? Usłyszał tylko groźbę od kobiety. Zamiast wsłuchać się w głos Boga, wsłuchał się w to, co powiedział mu posłaniec Izebeli. Słowa zemsty Izebeli wydały się prorokowi na tyle zatrważające, że uciekł na pustynię. W tym przypadku on nie prosił Boga o radę, jak powinien postąpić. Eliasz postąpił tak, jak dyktowało mu jego serce i uczucia.

Jak to zdarzenie z życia Eliasza może posłużyć nam jako pocieszenie i nauka? Ważne jest, aby ten postępek przypominał nam, że nawet najgorliwsze z dzieci Bożych może doznać porażki i niepowodzenia, ale wiedzmy, że Bóg nigdy go nie opuści, bez względu na to, w jak złożonej sytuacji by się nie znalazło.

Bóg nie przestał mniej kochać Eliasza po tym, jak on uciekł na pustynię. Bóg nie pozostawił go i nie wydał na łaskę losu - Bóg go usłyszał, gdy usiadłszy pod krzakiem jałowca prosił o śmierć. Tu Bóg zatroszczył się o niego, dał głęboki sen swojemu prorokowi, aby mógł wypocząć, uspokoić się i wzmocnić się. Bóg nie winił go za nic, nie mówił mu, że źle postąpił. Taki jest nasz kochający, wyrozumiały i wybaczający Ojciec Niebieski!

Co dzieje się z dzieckiem Bożym, gdy nie postępuje ono zgodnie z wolą Bożą? Pierwszą rzeczą jaką widzimy, to, że jest pełne zwątpienia i strachu. Eliasz ukrywa się, aby ratować swoje życie. Gdy był na miejscu, gdzie posłał go Bóg był odważny jak lew. Teraz jest przestraszony. Słowo Boże mówi: " Występny ucieka, chociaż nikt go nie goni, lecz sprawiedliwy jest nieustraszony jak młody lew. " (Przyp.Sal. 28:1).                                            Nie ulega wątpliwości, że Eliasz był dzieckiem Bożym. Był i nim pozostał. Ale w tym samym czasie, gdy dziecko Boże w swoim życiu dopuszcza się nieposłuszeństwa, w takiej sytuacji jest bardzo podobne do grzesznika i dlatego ucieka nawet jeśli nikt go nie goni.    Pan nigdy nie dawał polecenia, aby uciekać od zła. Natomiast uczy nas prosić Go o siłę, aby zwyciężyć, aby nas zbawił od złego. W modlitwie "Ojcze nasz" mamy te słowa: "...  i nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego ..." (Mat. 6:13). Słowo Boże mówi: "...przeciwstawcie się diabłu ..." (Jak. 4:7) – a nie uciekajcie od niego. Dlaczego? Ponieważ diabeł działa szybciej niż my - on nas zawsze wyprzedzi. "... A sprawiedliwy jest nieustraszony jak lew. " Ten, kto ufa i wierzy nie podda się, nie zachwieje się, ponieważ " Pan jest mocą jego i tarczą jego. " (Ps. 28:7).

Spójrzmy, jak modli się dziecko Boże postępujące niezgodnie z wolą Bożą? Co jest godne uwagi, ono wciąż się modli.                                                                                                           Przyjrzyjmy się jak modlił się Eliasz? Jakie niedopuszczalne dla człowieka wiary mówi słowa: " Dosyć już, Panie, weź życie moje ..." (IKs.Król. 19:4). Jak zdesperowany musi być człowiek mówiący takie słowa Bogu: "Dosyć już, Panie ..."                                                         Kim my jesteśmy, aby powiedzieć Bogu "dosyć"? W tym czasie Eliasz zwątpił i powiedział po ludzku "Dosyć, wystarczy, zabierz mnie Panie!" Na takie słowa pozwalamy sobie, gdy "brzemię jest zbyt ciężkie". Dosyć, Panie, już dłużej nie mogę tak cierpieć! Ja tak długo modlę się, a odpowiedzi nie ma. Ileż to razy zwracałem się do Pana, a wszystko pozostaje bez zmian.                                                                                                                                              Tak, tu potrzeba ufności i cierpliwości, aby otrzymać obiecane. Wiara nigdy nie mówi: "dosyć". Ona mówi: "... jeszcze tylko mała chwila, A przyjdzie Ten, który ma przyjść i nie będzie zwlekał. " (Hebr. 10:37). Zawsze jest tak, że niewiara mówi: "dosyć", ale wiara mówi: "jeszcze tylko mała chwila".

"Dosyć" będzie wtedy, gdy powie to Pan. Bóg dopuszcza w naszym życiu różne próby, by przypomnieć nam kim jesteśmy  w istocie. Jak byśmy wyglądali, jakby Pan wstrzymał choćby na moment Swoje miłosierdzie i łaskę. A jeśli musimy znosić próby "dni dziesięć", to możemy być pewni, że nie będą one trwały ani o jeden dzień dłużej. To jest czas wyznaczony przez Boga i całkowicie zależy od Niego.                                                                   Jak Pan powiedział zborowi w Smyrnie, tak też mówi nam: " Nie lękaj się cierpień, które mają przyjść na cię ... i będziecie w udręce przez dziesięć dni. Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci koronę żywota. " (Obj. 2:10). Czas wyznaczony przez Boga nie może być zbyt długi, ani zbyt krótki.

Eliasz powiedział: " Dosyć już, Panie ..." (IKs.Król. 19:4), ale Bogu nie było jeszcze "dosyć". Być może Eliasz myślał: Moja posługa jest zakończona. Bóg zesłał ogień z nieba i został uwielbiony. Ludzie teraz wiedzą, Kto jest prawdziwym Bogiem. To wszystko, co mogłem uczynić.                                                                                                                                                   Ale Bóg miał jeszcze wiele zadań dla Eliasza. On musiał na przykład przygotować nowego proroka, swojego następcę, który będzie kontynuował dzieło Boże. Ponadto Bóg przygotował Eliaszowi wiele wspaniałych błogosławieństw. Przygotował mu wyjątkową drogę by mógł wejść do wiecznego przybytku. A co najważniejsze Pan pragnął przywrócić pełną jedność ze swoim dzieckiem.                                                                                                    Źle by się stało, gdyby Bóg wysłuchał tamtej modlitwy i przychylił się do prośby Eliasza. Umarły Eliasz nie objawiłby wtedy światu, jak miłosierny jest nasz Pan, Który nigdy nie pozostawia dziecko Boże w chwilach ciężkich prób, ale podnosi je na duchu i dalej kontynuuje z nim społeczność.              

Nie prośmy, jak Psalmista, gdy " bojaźń i drżenie nachodzi i groza ogarnia " mówiąc: " O gdybym miał skrzydła jak gołębica, chętnie uleciałbym i odpoczął; Oto uleciałbym daleko, zamieszkałbym na pustyni ... "(Ps. 55:6-8).                                                                                    Zamiast słów rozpaczy mówmy: " Pan jest mocą moją i siłą moją…Tyś obroną moją i tarczą moją, chcę więc schronić się pod Twoimi skrzydłami." Prośmy Pana, aby dał nam cierpliwość i siły, by pozostać wiernymi Mu tam, gdzie nas postawił.

Jak smutno brzmi modlitwa Eliasza: " Dosyć już, Panie, weź życie moje, gdyż nie jestem lepszy niż moi ojcowie. " (IKs.Król. 19:4). Jeśli dobrze zastanowić się, to w tej modlitwie nie ma logiki. Prorok prosi: "... weź życie moje " Dziwne! Uciekał po to, aby ocalić swoje życie, gdyż Izebel groziła mu śmiercią. A nieco później prosi Pana, aby wziął jego duszę. Uciekać od śmierci, a jednocześnie prosić o śmierć! Jak absurdalną może być modlitwa, która nie jest zgodna z wolą Bożą.                                         

Spójrzmy teraz, w jak niewłaściwym czasie wypowiedziana była ta modlitwa. Jeśli kiedykolwiek była tak pilna potrzeba wiernych proroków Boga, to właśnie w tym czasie, gdy Eliasz prosił o śmierć. Eliasz sam mówi Bogu: " Pozostałem tylko ja sam, lecz i tak nastają na moje życie, aby mi je odebrać. " (IKs.Król. 19:10). Tylko co prosił Pana o śmierć, a teraz żali się, że jest jeden, a oni nastają na jego życie. Jeśli on pozostał sam i prosi Pana, aby zabrał go, to kto z wiernych proroków pozostanie? Prawdą jest, że Eliasz nie wiedział jeszcze o tych siedmiu tysiącach, którzy nie skłonili kolan przed Baalem. Prosić tak - oznaczało pozostawić kraj bez wiernego proroka Pana.                                                       Powinien raczej prosić o przedłużenie dni jego życia, a on mówi: "Pozwól mi umrzeć."

Ale był jeszcze jeden powód wskazujący dlaczego modlitwa Eliasza nie była zgodna z wolą Bożą. Chodzi o to, że nie było sądzone mu umrzeć. Bóg przewidział dla niego niezwykłe przejście z życia ziemskiego do życia wiecznego. Eliasz na rydwanie ognistym wśród burzy wstąpił do nieba. Czy to nie dziwne, że ten, który był drugą osobą w całej historii ludzkości, który przeszedł próg wieczności żywym, prosił o śmierć i to o śmierć przedwczesną. Jak miłosierny jest nasz Pan!                                                                                                                     On nie odpowiada na wszystkie nasze niewłaściwe modlitwy, lecz daje nam nieporównywalnie dużo więcej niż to, o czym my nawet nie zdążylibyśmy pomyśleć i poprosić. Zaprawdę, " … czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują. " (1Kor. 2:9).

Tak więc drodzy bracia i siostry nie smućmy się, gdy Bóg nie daje nam to, o co Go tak wytrwale prosimy. On przygotował dla nas coś specjalnego, coś, czego nie potrafimy sobie nawet wyobrazić.                                                                                                                                  Jeśli nasza modlitwa jest podobna do modlitwy Eliasza w godzinie rozpaczy, to pamiętajmy, że nigdy nie mamy prawa prosić o śmierć. Pan każdemu z nas odmierzył ilość lat życia i całe nasze życie jest w Jego rękach. Przez ten krótki okres naszego pielgrzymowania na ziemi, zamiast prosić o śmierć powinniśmy prosić Pana: " Naucz nas liczyć dni nasze, Abyśmy posiedli mądre serce. " (Ps. 90:12).

Cichy powiew wiatru.


   Ludzie często próbują z góry określić działania Boga. Oczekujemy, że Bóg będzie działał według wymyślonego przez nas planu. I często myślimy, że tak byłoby dla nas najlepiej, że właśnie w taki sposób rozwiązane zostałyby wszystkie nasze problemy. Ale Bóg postępuje zgodnie ze Swoim planem.                                                                                                            Modląc się i prosząc o coś oczekujemy, że Bóg odpowie na naszą modlitwę. I odpowiedź otrzymujemy. Ale jeśli ta odpowiedź nie jest zgodna z tym, czego się spodziewaliśmy lub nie w tym w czasie, w jakim spodziewaliśmy się, to upadamy na duchu i myślimy, że Pan w ogóle nie odpowiedział na naszą modlitwę. W takich przypadkach jesteśmy na tyle rozczarowani, że przestajemy modlić się. I na tym polega nasz największy błąd.

Brak natychmiastowej odpowiedzi nie oznacza, że nasza modlitwa nie została wysłuchana. Bóg ją usłyszał. Pan na nią odpowie, ale nie tak i nie w takim czasie, w jakim my uważamy. Jakże często w takich przypadkach już nie oczekujemy na odpowiedź lub po prostu nie rozpoznajemy jej!                                                                                                                            Podobny błąd popełnia wielu z nas. Popełniali go nawet najbardziej znamienici mężowie Boży. Każdy z nas próbował z góry określić to, jak Bóg powinien postąpić.                         Skąd się biorą takie myśli? Takie myśli mogą rodzić się z naszych własnych doświadczeń i przeżyć z przeszłości lub doświadczeń innych ludzi, których znamy. Ale Pan mówi: " Bo myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje ... jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze. " (Iz. 55:8-9).

Zobaczmy, jak ta duchowa prawda przejawia się w życiu proroka Eliasza.
Eliasz " szedł przez czterdzieści dni i czterdzieści nocy do góry Bożej Horeb. I wszedł tam do pieczary, aby tam przenocować. Lecz oto doszło go słowo Pana ....". (IKs.Król. 19:8-9). Jak się okazuje Eliasz poszedł na górę Horeb z własnej inicjatywy, Bóg nie polecił mu tam iść. Świadczą o tym słowa Pana, Który dwa razy zapytuje go: " Co tu robisz, Eliaszu? " (IKs.Król. 19:9-13).                                                                                                                                              Innymi słowy Pan mówi mu: Eliaszu, dlaczego przyszedłeś? Ja nie kazałem ci tu przyjść. Zamiast pozostać na swoim miejscu, ty bez Mojego polecenia udałeś się na tą górę. Jeśli przyszedłeś tam szukać Mnie, to pomyśl, czy Ja nie mogłem objawić ci się tam, gdzie postawiłem ciebie.

Dlaczego więc Eliasz poszedł na górę Horeb?                                                                              Góra Horeb - to ta sama góra, na której Bóg objawił się Mojżeszowi. Gdy Mojżesz doszedł do podnóża góry, anioł Boży przemówił do niego z płonącego krzewu. Jak cudowne wydarzenia i dane przez Boga objawienia związane były z tą górą!                                                I Eliasz dlatego przyszedł tutaj. Po co? Aby spotkać się z Bogiem, ujrzeć Go takim, jak niegdyś Mojżesz.                                                                                                                    Czterdzieści dni i nocy szedł Eliasz przez pustynię, aby spotkać się z Bogiem w tym miejscu. Jeśliby Bóg ukazał się mi - myślał - jak ukazał się Mojżeszowi, to wtedy lud Izraela słuchał by mnie i nawrócił się do Boga, pozostawiając bałwochwalstwo! Czy może być lepsze miejsce na spotkanie z Bogiem niż to święte miejsce, gdzie Bóg miał osobistą relację z wielkim prorokiem Mojżeszem?

Eliasz najwyraźniej uważał, że tylko objawienie Boga w blasku błyskawic i ognia może przekonać lud Izraela o potrzebie nawrócenia się i pozostawienia martwych bogów. Uważał, że tylko jakimś szczególnym, nadzwyczajnym działaniem Bożym może przekonać ludzi, że oni są winni przed sprawiedliwym Bogiem.                                                                                         I tu, na tej górze, Bóg postanowił dać prorokowi lekcję: pokazać mu, że On realizuje Swoje dzieło " Nie dzięki mocy ani dzięki sile, lecz dzięki Duchowi [Jego]. " (Zach. 4:6); że spotkanie z Nim jest możliwe w dowolnym miejscu, ponieważ Duch " … wieje dokąd chce, i szum jego słyszysz, ale nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd idzie ..." (Jana 3:8).

Duch Boży działa tak, jak chce, właśnie to chciał powiedzieć Bóg prorokowi. Pan rzekł do Eliasza: " Wyjdź i stań na górze przed Panem. A oto Pan przechodził, a wicher potężny i silny, wstrząsający górami i kruszący skały przed Panem; lecz w tym wichrze nie było Pana, A po wichrze było trzęsienie ziemi, lecz w tym trzęsieniu ziemi nie było Pana. Po trzęsieniu ziemi był ogień, lecz w tym ogniu nie było Pana. " (IKs.Król. 19:11-12). A potem powiedziane jest najważniejsze: "… A po ogniu cichy łagodny powiew. " (IKs.Król. 19:12). Wiatr przejdzie, trzęsienie ziemi zakończy się, ogień zgaśnie - wszystkie te zjawiska naturalne są symbolami różnych działań Bożych, ale nie są czynnikiem decydującym. Bóg nie był w wichrze, ani trzęsieniu ziemi, ani w ogniu - Był w powiewie wiatru.

Nam pokazany jest ewidentny przykład tej prawdy w Nowym Testamencie. Zobaczmy, co się wydarzyło w dniu Pięćdziesiątnicy? W 2 rozdziale Dziejów Apostolskich czytamy: " I powstał nagle z nieba szum, jakby wiejącego gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, gdzie siedzieli. I ukazały się im języki jakby z ognia, które się rozdzieliły i usiadły na każdym z nich. " (Dzieje 2:2-3). Zjawisko to, jak wiemy z Biblii nie powtórzyło się. Był to jedyny przypadek. Ten szum wiatru był na tyle silny, że słyszało go całe miasto. Zebrany naród zdumiał się i dziwił się, gdy zobaczył "… języki jakby z ognia, które się rozdzielały… " (Dzieje 2:3). Zauważmy, że te języki nie były z ognia, a jakby z ognia, które oni widzieli i słyszeli. To zjawisko faktycznie było niesamowite.

W 4 rozdziale Dziejów Apostolskich powiedziane jest, że po modlitwie Kościoła " zatrzęsło się miejsce, na którym byli zebrani i napełnieni zostali wszyscy Duchem Świętym, i głosili z odwagą słowo Boże. " (Dzieje 4:31). Tak więc w dzień Pięćdziesiątnicy był szum wiejącego wiatru i ukazały się języki jakby z ognia, a potem zatrzęsło się miejsce, gdzie przebywali, czyli trzęsienie ziemi. Były to zjawiska przejściowe. Bóg nie był w szumie wiatru lub językach ognia w dniu Pięćdziesiątnicy, ani w trzęsieniu ziemi po modlitwie Kościoła. Oczywiście, wszystko to dokonał Bóg, tym niemniej te wydarzenia były mniej istotne: sedno sprawy było w tym, że ludzie zostali napełnieni Duchem Świętym.

Oczywiste jest, że drżenie budowli, szum wiatru i ogień to symbole. Bóg dał je tylko w odpowiedni czas i gdy te symbole spełniły swoją rolę nie było już potrzeby by się powtarzały. Ale pozostaje najważniejsze przesłanie: Zesłanie Ducha Świętego, Którym wszyscy zostali napełnieni. Oni poznali Boga, Jezusa Chrystusa, Takim, Jakim wcześniej nie znali. To jest właśnie rezultat przebłagalnej ofiary Jezusa Chrystusa - dar Ducha Świętego.

Jezus przyrównał Ducha Świętego do wiatru. Chrystus mówi: "Wiatr wieje, dokąd chce, i szum jego słyszysz, ale nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd idzie; tak jest z każdym kto się narodził z Ducha. " (Jana 3:8). W greckiej wersji Pisma Świętego słowo określające "Ducha", oznacza również "wiatr". Wiatr i Duch – w oryginalne to jedno i to samo słowo. "Wiatr wieje, dokąd chce ..." Nikt nie może przewidzieć, jak i gdzie powieje wiatr. Nikt nie może powiedzieć, skąd przychodzi i dokąd idzie. Tak i nikt nie może przewidzieć, jak będzie działał Duch Święty. On postępuje tak, jak uważa za stosowne. Przejawia Swoje działania, tak, jak chce. Jeśli zechce objawić się w wietrze lub w trzęsieniu ziemi lub w ogniu - to jest Jego wola.

Możemy śmiało powiedzieć, że Duch Boży rzadko przejawia Swoje działanie dwa razy w ten sam sposób. Nie ma dwóch osób, które by przeżyły narodzenie na nowo w ten sam sposób: " ... tak jest z każdym, kto się narodził z Ducha. " Do każdego z nas Bóg zwraca się inaczej. Duch Boży potrafi obudzić nasze sumienie, byśmy uświadomili sobie swój grzech i potrzebę zbawienia; On czyni Swoje dzieło w każdym z nas indywidualnie.

Eliasz myślał, że Bóg powinien objawić się mu tak, jak objawił się Mojżeszowi. Ale Bóg pokazał Eliaszowi, że jest w "cichym łagodnym powiewie" (IKs.Król. 19:12). Poznanie Boga jest możliwe jedynie w "cichym łagodnym powiewie", czyli przez będącego w nas Ducha Świętego. Jezus Chrystus w przeddzień Swojej śmierci powiedział do uczniów: " Ja prosić będę Ojca i da wam innego Pocieszyciela, aby był z wami na wieki ... wy go znacie, bo przebywa wśród was i w was będzie. " (Jana 14:16-17).                                                    Najgłębszy sens tych słów zawiera się w tym, że "inny Pocieszyciel", czyli Duch Święty będzie przebywał w nas. W dzień Pięćdziesiątnicy obietnica Chrystusa spełniła się: Duch Święty zamieszkał w uczniach. W tym momencie oni narodzili się na nowo, narodzili się z Ducha Świętego.

Nie chcę przez to powiedzieć, że do tej chwili oni nie byli zbawieni. Byli zbawieni wiarą w Chrystusa, Który dopełnił dzieła odkupienia. Ich wiara oczekiwała obiecanego im przez Chrystusa Pocieszyciela. A gdy przyszedł dzień Pięćdziesiątnicy to w pełni zakończone zostało dzieło odkupienia. Duch Święty zamieszkał w każdym z nich. Można powiedzieć, że w pierwszym dniu po zstąpieniu Ducha Świętego, gdy uczniowie przyjęli Go, oni poznali Jezusa bardziej niż przez te trzy lata przebywania z Nim: " Owego dnia poznacie, że jestem w Ojcu moim i wy we mnie, a Ja w was. " (Jana 14:20).                                                                W dniu Pięćdziesiątnicy, gdy Duch Święty zstąpił i zamieszkał w nich u nich pojawiły się zupełnie nowe relacje z Jezusem Chrystusem. Wszystko nastąpiło tak, jak powiedział Chrystus: " On [Duch Święty] mnie uwielbi, gdyż z mego weźmie i wam oznajmi. " (Jana 16:14).                                                                                                                    

Jakim wspaniałym darem jest dar Ducha Świętego: Bóg wtedy daje nam Siebie, aby żyć w nas. Właśnie po to odkupił nas, aby zawsze przebywać w nas.                                                    On " …[Jezus Chrystus] chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu, Lecz wyparł się samego siebie ... " (Fil. 2:6-7). Tak, On "wyparł się samego siebie" (w oryginale kenosis - "uniżył się"), abyśmy my mogli być napełnieni Nim.

Zbawienie, które daje nam Bóg nie oznacza tylko zbawienia od wiecznego piekła. Zbawienie oznacza przede wszystkim, że Chrystus jest w nas.                                                                         W każdym dziecku Bożym żyje Chrystus Duchem Świętym. Duch Święty pragnie mieć w naszym życiu pełną swobodę działania. Być napełnionym Duchem Świętym - nie oznacza, mieć Go coraz więcej. On jest osobą i rzecz nie w tym, aby mieć coraz więcej tej osoby. To niemożliwe. My, albo mamy Go, albo nie mamy. Sedno jest w tym, czy należymy do Niego. Gdy On w pełni panuje nad nami, to możemy powiedzieć, że jesteśmy napełnieni Nim. Duch Święty jest nam dany nie po to, aby używać Go do własnych celów oraz podpowiadać Mu co i jak ma czynić. Został dany nam po to, aby całkowicie władał i kierował nami. Nie szukajmy Go w szumie wiatru lub w trzęsieniu ziemi czy ogniu. Jego tam nie ma. On jest w "cichym łagodnym powiewie" (IKs.Król. 19:12). Kto może znać Jego myśli, plany, zamiary? Oddajmy się całkowicie Bogu i niech użyje nas zgodnie z Swoją wolą. Gdy pozwolimy Duchowi Świętemu kontrolować nasze życie, wtedy poznamy Go w tym "cichym łagodnym powiewie".

Jak wielkie i wspaniałe rzeczy przygotował Pan tym, którzy Go miłują: " Czego oko nie widziało i ucho nie słyszało, i co do serca ludzkiego nie wstąpiło, to przygotował Bóg tym, którzy go miłują. " (1Kor. 2:9).                                                                                                               I to właśnie Bóg chce objawić nam przez Ducha Świętego, ponieważ Duch cichym łagodnym powiewem przenika głębokości Boże, aby dać nam poznać dary, jakie Bóg nam przygotował. Dlatego też, " Nie mów w sercu swym: Kto wstąpi do nieba? To znaczy, aby Chrystusa sprowadzić na dół; Lub: Kto zstąpi do otchłani? To znaczy, aby Chrystusa wywieść z martwych w górę. Ale co powiada Pismo? Blisko ciebie jest Słowo, w ustach twoich i w sercu twoim… " (Rzym. 10:6-8).

Nie musisz iść daleko, by spotkać Boga. "... ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie oddawali czci Ojcu - mówi Chrystus – Lecz… prawdziwi czciciele będą oddawali Ojcu cześć w duchu i w prawdzie; bo i Ojciec takich szuka, którzy by mu tak cześć oddawali. " (Jana 4:21-23). Nie ma więc potrzeby, aby podróżować do miejsc świętych: Bóg jest tam, gdzie my jesteśmy.  On jest tym samym Bogiem, Który objawił się Mojżeszowi. Jego imię: "Jestem, Który Jestem!"

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.