RSS

Wołanie z Macedonii.


W 16 rozdziale Księgi Dziejów w wersecie 6 czytamy takie słowa: „Gdy przeszli Frygię i krainę galacką, Duch Święty zabronił im głosić słowo [Boże] w Azji. " Jeśli dzisiaj drzwi są przed nami zamknięte, to nie oznacza, że my nigdy przez nie nie wejdziemy. Gdy Pan zamknął drzwi Pawłowi i Sylasowi w prowincjach Azji, to nie chciał przez to powiedzieć, że oni nigdy nie będą mogli głosić tam Ewangelii. Rzecz w tym, że czas Boży jeszcze nie nastał, gdy oni próbowali tam wejść. Jednak kilka lat później Paweł spędził pełne dwa lata w Efezie, w stolicy prowincji, ze wspaniałymi rezultatami, tak że "wszyscy mieszkańcy Azji usłyszeli słowo Pana Jezusa", jak powiedziano w 19 rozdziale Dziejów Apostolskich. 

Paweł i Sylas próbowali pójść do Bitynii, ale jak czytamy, "Duch im nie pozwolił. " (Dzieje 16:7). Nie mogli pójść ani w prawo, ani w lewo i z powrotem również nie mogli wrócić. Mogli iść tylko do przodu. Przeszedłszy Mizję nie mając wyraźnego wskazania od Pana zeszli do Troady. 

Być może teraz Twoja sytuacja przyjacielu jest podobna? I tak, gdy znajdujesz się w takim duchowym ślepym zaułku, doszedłeś do końca drogi i nie wiesz gdzie iść, dlatego, że morze przed Tobą (Troada to miasto portowe), gdy jesteś w takiej sytuacji, to dla Ciebie prorok Izajasz ma dobrą radę. Posłuchaj co on mówi: "Kto wśród was boi się Pana, niech słucha głosu jego sługi. Kto chodzi w ciemności i nie jaśnieje mu promień światła, ten niech zaufa imieniu Pana i niech polega na swoim Bogu! " (Iz. 50:10). Nie zapominajmy jednak o ostrzeżeniu proroka które jest w następnym wersecie. Ostrzega on, by w takiej sytuacji nie rozniecać swojego ognia, gdy nie ma ognia od Pana, lecz oczekiwać cierpliwie na wskazówki od Boga. 

Tak właśnie uczynili Paweł i Sylas w Troadzie. Czekali, co im powie Pan. A ten kto oczekuje na słowo od Pana nie będzie zawstydzony w złym czasie. W wersecie 9 czytamy: „I miał Paweł w nocy widzenie: Jakiś Macedończyk stał i prosił go, mówiąc: Przepraw się do Macedonii i pomóż nam." W wersecie 10 powiedziane jest że: "Zaraz po tym widzeniu staraliśmy się wyruszyć do Macedonii, będąc tego pewni, że Pan nas powołał, abyśmy im głosili ewangelię. " Tutaj należy zwrócić uwagę na ważne słowa. Słowa te to - "będąc tego pewni" lub "wnioskując ". W języku greckim znaczą one - zestawić niektóre fakty z innymi i z wszystkich razem wyciągnąć ostateczny wniosek. To jest końcowy rezultat procesu. 

Paweł rozpoczął swoją podróż misyjną z pragnieniem ponownego odwiedzenia założonych przez siebie zborów. Ta podróż jednak, jak widzimy została przerwana i zakończyła się w Troadzie widzeniem z nowym wezwaniem, z otwartymi drzwiami i z wielkim potencjałem dla Królestwa Bożego. Zauważmy, że po tym widzeniu powiedziane jest, że "doszli wspólnie do wniosku, że Bóg nas wezwał, abyśmy im głosili dobrą nowinę. " Innymi słowy, widzenie macedońskiego męża było ostatecznym argumentem po całej serii zdarzeń, który wpłynął na ich decyzję. 

Prześledźmy pokrótce te wcześniejsze zdarzenia, które utorowały Pawłowi drogę do miasta Filippia, w Macedonii, gdzie założyli fundament pierwszego chrześcijańskiego zboru w Europie. Jak już nadmieniałem pierwszym ogniwem w tym łańcuchu zdarzeń było pragnienie Pawła by ponownie odwiedzić założone przez niego zbory i ujrzeć jak żyją i radzą sobie jego duchowe dzieci. Mówi więc do Barnaby, z którym odbył pierwszą misyjną podróż: "Wybierzmy się w drogę i odwiedźmy braci we wszystkich miastach, w których zwiastowaliśmy Słowo Pańskie, aby zobaczyć, jak im się powodzi. " (Dzieje 15:36). Barnaba był jednak innego zdania i między Pawłem i Barnabą powstało ostre nieporozumienie. Nie znaczy to jednak, że oni się pokłócili. Przeciwnie, najwidoczniej powstała niespójność w sposobie działania, w metodzie prowadzenia pracy misyjnej. I w tym nie ma nic złego. Bóg to nieporozumienie dopuścił, ponieważ rezultatem tej niezgody między braćmi było to, że zamiast jednej odbyły się dwie podróże misyjne. 

Z późniejszego Listu apostoła Pawła widzimy, że ta różnica zdań między nim a Barnabą nie uczyniła ich wrogami. Wręcz przeciwnie, kilkakrotnie Paweł wspomina Barnabę jako swojego bliskiego współpracownika i przyjaciela. Nawet Marek, który był jabłkiem niezgody w późniejszych latach stał się nie tylko godnym i użytecznym współpracownikiem, ale także bliskim przyjacielem Pawła, gdy był on w więzieniu. Oni różnili się w zdaniach, ale pozostawali, jak powinno być między braćmi w Chrystusie - przyjaciółmi. Zarówno Paweł, jak i Barnaba mieli prawo do swoich poglądów i nic dziwnego, obaj mieli rację. Paweł jak powiedziano, uważał za słuszne nie brać ze sobą Marka, który odstąpił od nich w Pamfilii i nie brał udziału wraz z nimi w pracy na którą zostali posłani, a Barnaba chciał go wziąć. Ta niezgodność, to wygrana Marka. Dla jego dobra Bóg posłużył się stanowczością i zdecydowaniem Pawła, ale jednocześnie miękkością i wyrozumiałością Barnaby. Niewątpliwie charakter Marka, człowieka który odstąpił w trudnym momencie od dzieła Bożego, potrzebował dyscyplinującej miary Pawła. Tak więc srogość Pawła zahartowała w charakterze Marka wytrwałość, odwagę i wierność, a wrażliwość i łagodność Barnaby dodała otuchy i pocieszenia. 

Kilka lat później widzimy, że Paweł nie wstydzi się nazwać Marka swoim współpracownikiem, a będąc w więzieniu pisze do Tymoteusza, że Marek potrzebny mu bardzo będzie do posługi. Najbardziej przekonywającym dowodem na to, że to co się wydarzyło, posłużyło Markowi na korzyść, jest to, że Duch Święty wybrał właśnie jego jako autora drugiej Ewangelii, która nosi jego imię. Warto zauważyć, że właśnie w tej Ewangelii Marka Jezus Chrystus przedstawiony jest jako doskonały sługa Boży, doskonale wypełniający całą wolę Swojego Ojca Niebieskiego. Ten przypadek różnicy zdań między braćmi stał się impulsem i punktem zwrotnym w posłudze apostoła Pawła. Paweł wyznaczając trasę swojej drugiej podróży misyjnej nie spodziewał się, że Pan całkowicie zmieni jego plany i pośle go w przeciwnym kierunku. 

Tak, człowiek może planować ale ostatecznie decyduje Bóg. Chwała Mu za to. Możemy planować i nie ma w tym nic złego, wręcz przeciwnie, powinniśmy zaprojektować nasze działania, ale nigdy nie zapominajmy, że wszystkie nasze plany, projekty i zamierzenia muszą przejść cenzurę woli Bożej. Ewangelizacja Europy nie była wcale częścią planu Pawła, ale zawarta była w Bożym planie. I chociaż Paweł w ogóle nie miał na myśli Europy, tym nie mniej Duch Święty poprzez dziwne wydarzenia i okoliczności, jak np. opóźnienia i przeszkody w postaci choroby i ostrej odmowy, przez cały czas prowadził apostoła najkrótszą drogą do Europy, do Macedonii. I tak spór z Barnabą o Marka był pierwszą interwencją Ducha Świętego w plany Pawła i Paweł znalazł się z nowym współpracownikiem - Sylasem. Dalej widzimy, że jego plany zmieniły się w tym, że nie mógł odwiedzić zborów, które założył, co było jego pragnieniem, a Pan posła go, aby utwierdzał wspólnoty które nie zakładał, a które potrzebowały jego posługi. 

Rozdział 16 Księgi Dziejów Apostolskich rozpoczyna się drugim zdarzeniem z serii incydentów, które przywiodły apostoła Pawła i Sylasa do Filippi. Spójrzmy na werset 1: "Przybył do Derbe i Listry. A oto był tam pewien uczeń imieniem Tymoteusz, syn pewnej Żydówki, która uwierzyła, ojca natomiast Greka. Bracia z Listry i Ikonium wystawili mu dobre świadectwo. Paweł chciał go zabrać ze sobą…" To wydarzenie, spotkanie apostoła Pawła z Tymoteuszem zaowocowało niezniszczalną przyjaźnią między starszym mężczyzną, doświadczonym weteranem a młodym, jeszcze niedoświadczonym bratem. 

Czy uważacie, że to spotkanie było przypadkowe? Myślę, że nie. Prześledźmy choćby pobieżnie Listy apostoła Pawła, a zobaczymy jak głęboka i bliska była ta przyjaźń między Pawłem i Tymoteuszem. Tymoteusz stał się duchowym synem Pawła, jego współpracownikiem i towarzyszem w walce za wiarę. To nie przypadek, wszystko to co się wydarzyło, to rezultat działań Wszechwiedzącego Boga. 

Tu należy coś odnotować. Gdzie odnalazł Paweł Tymoteusza? W Listrze, na miejscu, gdzie Pawła pozostawiono martwym po brutalnym ukamienowaniu. Pamiętamy to zdarzenie gdy po uzdrowieniu chromego Pawła i Barnabę tłum chciał obwołać bogami, a potem ci sami ludzie pobili Pawła kamieniami. A teraz, jakiś czas później, Paweł powraca do Listry, z powrotem na miejsce ukamienowania i tam znajduje Tymoteusza. Tak, ze stosu kamieni, prześladowań i ran, wyrósł wspaniały kwiat, owoc cierpienia i zniewagi za Chrystusa – Tymoteusz. 

Być może teraz wydaje Ci się przyjacielu, że wszystkie twoje cierpienia, ciężkie doświadczenia, może nawet prześladowania i zniewagi są bezużyteczne, a przy tym są one szkodliwe i nie widzisz, jak wszystko to współdziała dla twojego dobra. Co dobrego mogą przynieść te doświadczenia, po co to wszystko? Dziecko Boże zbierz siły, odwagi, i nie upadaj na duchu, przypomnij słowa Zbawiciela, Który powiedział w przeddzień Swoich cierpień i śmierci: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, jeśli ziarnko pszeniczne, które wpadło do ziemi, nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje; lecz jeśli obumrze, obfity owoc wydaje. " (Jana 12:24). Takie jest prawo natury i takie jest prawo Boże. Twoje cierpienia, drogi przyjacielu nie są daremne, gdyż mój bracie i siostro z tych kamieni Pan wzbudzi owoc Twojego cierpienia. 

W wersecie 16 rozdziału 16 mówi się jeszcze o innym zdarzeniu które miało miejsce przed widzeniem męża macedońskiego, a które to pomogło im dojść do konkluzji, że to Pan wezwał ich, aby głosili Ewangelię w Macedonii. Tutaj czytamy takie słowa: "Gdy przeszli Frygię i krainę galacką, Duch Święty zabronił im głosić słowo Boże w Azji. " Wydaje się dziwne, że Duch Święty zabrania swoim sługom głosić Ewangelię. Przy tym przez ten zakaz zmieniają się plany i zamierzenia Pawła i on zmuszony jest iść w przeciwnym kierunku przez Frygię i Galację. Jednak to nieprzewidziane obejście było początkiem dzieła Bożego w Galacji. 

Ale ktoś zapyta: jak Duch Święty objawił swoją wolę Pawłowi? O tych detalach tutaj nic nie jest powiedziane, ale w swoim Liście do Galatów, który napisał później daje on wskazówkę w jaki sposób Duch Święty zabronił mu iść do Azji i jak on znalazł się w Galacji. Przypominając im o swoim pierwszym pobycie pisze on do Galacjan: „Wiecie przecież, że z powodu choroby ciała zwiastowałem wam za pierwszym razem ewangelię. ” (Gal. 4:13). Innymi słowy, on cierpiał z powodu jakiejś choroby, która nie pozwoliła mu iść do Azji i zmuszony został zatrzymać się w Galacji. Wygląda jak gdyby na dwie wersje tego samego wydarzenia. Paweł mówi, że z powodu choroby ciała został zmuszony zatrzymać w Galacji i minąć Azję, a Łukasz w Księdze Dziejów Apostolskich mówi, że "Duch Święty przeszkodził w głoszeniu Słowa Bożego w Azji. " Który z nich ma rację? Obaj, jeden i drugi. Wskutek choroby Duch Święty zagrodził Pawłowi drogą do Azji. Czy jesteśmy w stanie drodzy przyjaciele na wszystkich naszych drogach widzieć Boga? Chrystus powiedział: "Błogosławieni czystego serca, ponieważ oni zobaczą Boga. " (Mat. 5:8). Tak, ten którego serce jest całkowicie oddane Bogu we wszystkich okolicznościach swojego życia, widzi Boga. 

Po zakończeniu swojej posługi w Galacji Paweł próbuje udać się do Bitynii, ale tutaj mówi się, że "Duch nie pozwolił im" i oni zeszli do Troady. A Troada to koniec drogi, dalej już nie ma gdzie iść, gdyż jest morze. I tutaj Paweł zmuszony jest zatrzymać się i czekać. Czekać na co? Na dalsze wskazówki od Boga. 

Paweł cierpliwie czeka. Przyszła noc, wokół ciemno, nie ma wyjścia, lecz nadszedł idealny moment, aby Pan objawił Swoją wolę swojemu słudze. Przez cały ten czas Duch Święty przygotowywał Pawła do zupełnie nowego zadania, które nie było zawarte w planach apostoła. Bóg otworzył drzwi na nowy kontynent, do Europy. Tak, Bóg nigdy się nie spóźnia. Czasami wydaje się że nie ma końca naszym oczekiwaniom, jak gdyby nasz Pan zapomniał o nas, ale nie moi drodzy, w najczarniejszej godzinie On pośle do nas męża macedońskiego i my jasno usłyszymy jego głos - przyjdź i pomóż nam. Cóż za wspaniała lekcja dla każdego z nas. 

Złóżmy drodzy przyjaciele u stóp Pana wszystkie nasze plany, nasze ambicje i pragnienia i pozwólmy Mu okazać Swoją wolę. Przecież On wie co dla nas będzie najlepsze. Powierzmy Panu swoją drogę, zaufajmy mu, a On wszystko dobrze uczyni, On będzie strzegł naszego postępowania teraz i na wieki. 

Mój przyjacielu szukałeś szczęścia, miałeś wspaniałe marzenia na przyszłość myśląc, że w nich znajdziesz satysfakcję, ale zamiast uczucia zadowolenia, masz pustkę w sercu. Pan przywiódł Cię do tego miejsca i On teraz stoi u drzwi Twojego serca i puka, oczekując że Mu je otworzysz. Tylko On może dać Ci błogosławione szczęście i tylko w Nim odnajdziesz sens życia. Dałby Bóg abyś dzisiaj otworzył drzwi swojego serca dla Niego. Niech Duch Boży pomoże Ci uczynić to teraz.

Tylko Jezus! - Paul Washer


0 komentarze

Posted in

Ucisk i prześladowania – moc Kościoła.


Nie można czytając nawet powierzchownie Księgę Dziejów Apostolskich nie dojść do wniosku, że ta Księga jest Księgą akcji, Księgą działania. Ona jest pierwszym rozdziałem w historii Kościoła i dlatego mówi o pierwszych działaniach tworzącego się Kościoła. Tak, prawdziwy Kościół, Kościół Chrystusowy - to Kościół żywy, rozpoznawalny po tym, że zawsze idzie do przodu. Dla Niego nie istnieją granice, cały świat jest polem Jego działania. Czytając jednak tę Księgę nie można nie zauważyć przeciwdziałań ze strony szatana poprzez ucisk i prześladowanie Kościoła Chrystusowego. 

Ale to nie wszystko. Słowo Boże, a w szczególności Księga Dziejów Apostolskich, jak i cała historia Kościoła potwierdzają słowa Chrystusa, które mówią że: "bramy piekielne nie przemogą go. " (Mat. 16:18). Jakby wróg nie pałał gniewem, jakie by nie stosował groźby przeciwko Niemu, historia dowodzi, że każda i wszelka jego próba kończyła się całkowitą porażką. Ograniczyć prawdy on nie może. 
Wróg nie tylko nie jest w stanie pokonać Kościół Chrystusowy, ale on stał się mimowolnym pomocnikiem, przyczyniającym się do Jego wzrostu i Jego rozwoju. Dziwne, ale tak jest. Historia to potwierdza. 

Spójrzmy jakie były rezultaty pierwszych prześladowań Kościoła. Piotr i Jan zostali wtrąceni do więzienia. Władze nie mogąc znaleźć uzasadnionego powodu ich aresztowania grożą i nakazują im, aby nie mówili ani nie nauczali w imieniu Jezusa. Wyobraźmy sobie: sąd grozi ludziom pełnym Ducha Świętego, aby nie mówili o Jezusie Chrystusie. A jak postąpili apostołowie? Spójrzmy na tekst: "A gdy zostali zwolnieni, przyszli do swoich i opowiedzieli wszystko, co do nich mówili arcykapłani i starsi. Ci zaś, gdy to usłyszeli, podnieśli jednomyślnie głos do Boga ..." (Dzieje 4:23-24). I co się dzieje dalej. To co się stało wróg najwyraźniej nie przewidział. Jest napisane: "A gdy skończyli modlitwę, zatrzęsło się miejsce, na którym byli zebrani, i napełnieni zostali wszyscy Duchem Świętym, i głosili z odwagą Słowo Boże. " (Dzieje 4:31). 

Zamiast zatrzymać postęp ewangelizacji, to Kościół jeszcze bardziej umocniony mocą Ducha Świętego idzie z jeszcze większą odwagą, z mocą i autorytetem i głosi dobrą nowinę o Bożej miłości. Jednak diabeł zamierzał pokazać, że tak nie jest i dlatego skupia się na Szczepanie, który nie był nawet jednym z apostołów, ale o którym mówi się, że "był pełen wiary i Ducha Świętego… " Taka osoba zawsze będzie zagrożeniem dla królestwa diabła. Co doprowadziło wroga do takiej wściekłości, że pchnął swoich agentów by zabili Szczepana? Patrząc uważnie na 7 rozdział, w którym Szczepan świadczy przed Sanhedrynem, staje się jasne dlaczego szatan był tak zły. Od początku do końca Szczepan przywodzi z historii niepodważalne fakty i dowody, że pomimo wszelkich przeciwdziałań ze strony diabła, to nie on odniósł zwycięstwo, ale Bóg i że on mimowolnie staje się narzędziem dla pomyślnego przeprowadzenia zamysłu Bożego. 

Na przykład jego największym przestępstwem – jest ukrzyżowanie Jezusa Chrystusa, a które to stało się zbawieniem dla całego rodu ludzkiego. Zasadniczo to i było tematem mowy Szczepana i ona tak doprowadziła wroga do wściekłości, że on, ojciec kłamstwa przez uśmiercenie Szczepana chciał obalić tę prawdę. Zobaczmy teraz, w jaki sposób przyczyniło się to do większego procesu ewangelizacji? Pokażę im, że na tym będzie koniec chrześcijaństwa - tak myślał i marzył wróg. I wydawało się, że udało mu się zadać ten śmiertelny cios Kościołowi kamienując Szczepana. W owym czasie, jak napisane jest w rozdziale 8 werset 1: "rozpoczęło się wielkie prześladowanie zboru w Jerozolimie i wszyscy, z wyjątkiem apostołów, rozproszyli się po okręgach wiejskich Judei i Samarii. " Kościół liczący kilka tysięcy członków został rozbity. On zmniejszył się do minimum. Jak ryczące lwy jego poplecznicy przeszukując każdy dom, wyciągali mężczyzn i kobiety i wtrącali ich do więzienia. 

Ale czy to naprawdę był koniec Kościoła? Wróg myślał, że położył kres chrześcijaństwu, ale chwała Bogu historia Kościoła na tym się nie kończyła. Spójrzmy, co powiedziane jest dalej: "Wszakże ci, którzy się rozproszyli, szli z miejsca na miejsce i zwiastowali dobrą nowinę. " (Dzieje 8:4). Tak i tym razem kamienując Szczepana wróg nie wziął pod uwagę mocy dwóch słów w mowie Stefana: "ale Bóg". Bracia i siostry nigdy nie zapominajmy o mocy tych dwóch słów "ale Bóg". Wcześniej czy później każdy, kto podejmuje się przeciwdziałać Bożemu planowi będzie musiał zmierzyć się z tymi dwoma słowami - ale Bóg. Bóg nie uznał punkt wyznaczony przez wroga jako ostateczność, tj. zabicie Szczepana i prześladowania, które nastąpiły później. Świadek Chrystusowy umiera, ale prawda żyje. 

Spójrzmy jakie były tego następstwa. Najbardziej okrutny prześladowca, który zgodził się na zabójstwo Szczepana - Saul z Tarsu, nawraca się do Pana i staje się głosicielem prawdy Chrystusowej. Jest ucisk i są prześladowania, ale dobre nasienie zostało rozsiane w Judei, w Samarii i aż po krańce ziemi. Powiedziane jest, że z powodu tego okrutnego prześladowania "Filip dotarł do miasta Samarii i głosił im Chrystusa. " (Dzieje 8:5). A jakie były wspaniałe rezultaty jego posługi w tym kraju. "Ludzie przyjmowali uważnie i zgodnie to, co Filip mówił, gdy go słyszeli i widzieli cuda, które czynił…I było wiele radości w owym mieście. " (Dzieje 8:6-8). 

Tak, to był początek głoszenia Ewangelii poza granicami Jerozolimy i Judei, a rozpoczął się ukamienowaniem Szczepana. Zgodnie z poleceniem Chrystusa Ewangelia musiała być głoszona aż po krańce ziemi i co dziwnie, to wróg przyczynił się do pomyślnej realizacji tego planu. W rozdziale 11, werset 19, czytamy: "Tymczasem ci, którzy zostali rozproszeni na skutek prześladowania, jakie wybuchło z powodu Szczepana, dotarli aż do Fenicji, na Cypr i do Antiochii ... " Antiochia staje się odskocznią dla szerzenia dobrej nowiny w pogańskich krajach. Prześledźmy uważnie Księgą Dziejów, a ujrzymy tę prawdę zilustrowaną żywymi przykładami. 

To samo widzimy w pierwszym mieście na europejskim kontynencie, gdzie głosił apostoł Paweł. Tutaj wróg także podjął działania przeciwko Pawłowi i Sylasowi i jak tylko powstała społeczność nowonarodzonych ludzi, oni byli zmuszeni z powodu prześladowań odejść z Filippi i kontynuować swoją podróż dalej. I tu widzimy, jak z powodu działań wroga Paweł i Sylas zdobywają nowe terytoria dla Królestwa Bożego. Wielki Siewca wie o każdym Swoim nasieniu, sadząc je w taką glebę, która jest gotowa do wydania owocu. 

Tak więc nie przypadkowo Paweł zmuszony był opuścić Filippię i udać się do Tesalonik. Tesaloniki musiały także usłyszeć Słowo Boże. Tesaloniki były w owym czasie jednym z bardziej znaczących miast. I to miasto musiało stać się centrum z którego powinno rozprzestrzeniać się Słowo Boże, tak, aby kilka lat później apostoł Paweł mógł napisać zborowi w Tesalonikach: „staliście się wzorem dla wszystkich wierzących w Macedonii i w Achai. Od was bowiem rozeszło się Słowo Pańskie nie tylko w Macedonii i w Achai, ale też wiara wasza w Boga rozkrzewiła się na każdym miejscu ... „ (1Tes. 1:7-8). A w drugim Liście do tych samych wierzących apostoł Paweł mówi i prosi ich, aby modlili się za dalsze krzewienie się i rozsławienie Słowa Bożego wszędzie, tak jak u nich. W Tesalonikach uwierzyli niektórzy z Żydów , jak „również wielka liczba spośród pobożnych Greków i niemało znamienitych niewiast. ” - jak powiedziane jest w Dziejach Apostolskich. (Dzieje 17:4). 

Do swojej brudnej roboty diabeł zawsze znajdzie gotowych kandydatów. Głównymi prześladowcami apostoła Pawła byli Żydzi, a mimo to on, gdziekolwiek by nie przebywał, on w pierwszej kolejności szukał swoich rodaków. Nawet w Filippi, gdzie nie było synagog, on znalazł grupę żydowskich kobiet, które zbierały się nad brzegiem rzeki na modlitwę. Tam zaczął świadczyć im o Chrystusie. Przychodząc do Tesalonik, on znowu, jak powiedziane jest „według zwyczaju swego, poszedł do nich i przez trzy sabaty rozprawiał z nimi na podstawie Pism, wywodząc i wykazując, że Chrystus musiał cierpieć i zmartwychwstać. Tym Chrystusem, mówił, jest Jezus, którego ja wam głoszę. " (Dzieje 17:2-3). 

W następnym wersecie mówi się, że niektórzy Żydzi dali się przekonać i przyłączyli się do Pawła i Sylasa, ale w wersecie 5 czytamy, że ci, którzy nie uwierzyli „powodowani zazdrością, dobrawszy sobie z pospólstwa różnych niegodziwych ludzi, wywołali zbiegowisko i wzburzyli miasto, a naszedłszy dom Jazona (gdzie przebywał Paweł i Sylas), usiłowali stawić ich przed ludem. " Tak więc i tu prześladowania. Wróg wysuwa podwójne zarzuty przeciwko tym sługom Bożym. Po pierwsze, że są „wzburzycielami„ , a po drugie oskarżani są o zdradę stanu. Z pierwszym można się zgodzić. Tekst mówi że: "Oto ci, którzy cały świat wzburzyli, przyszli [też] tutaj. " To jest zadanie głosiciela Ewangelii. Głoszenie Słowa - to uczynienie przewrotu w sercu grzesznika. W człowieku, który otwiera swoje serce Bogu, Duch Boży dokonuje w nim w pełnym tego słowa znaczeniu - rewolucję, całkowitą przemianę. Stary reżim grzechu, ciała i szatana zostaje zastąpiony nowym porządkiem Jezusa Chrystusa. Ale oni oskarżali ich i o drugie przestępstwo – o zdradę stanu. Innymi słowy, Paweł i Sylas byli sądzeni jako wrogowie narodu. Było to bezwstydne kłamstwo, a ono jest ulubionym zarzutem wroga przeciwko dzieciom Bożym. Czy nie za to był oskarżany Zbawiciel, gdy tłum wołał do Piłata: "Jeśli tego wypuścisz, nie jesteś przyjacielem cesarza; każdy bowiem, który się królem czyni, sprzeciwia się cesarzowi. " (Jana 19:12). Iluż to wiernych naśladowców Chrystusa ciemiężonych jest w więzieniach za takie fałszywe oskarżenia. Jest jeden wyjątek, gdy wierzący nie może poddać się władzy i zostało to powiedziane przez apostołów, gdy zakazano im głosić Chrystusa: „Czy słuszna to rzecz w obliczu Boga raczej was słuchać aniżeli Boga? " (Dzieje 4:19). A przy innej okazji powiedzieli to samo, ale innymi słowami: "Bardziej trzeba słuchać Boga niż ludzi. " (Dzieje 5:29). 

Ale widzę tu wspaniały przykład i lekcję dla nas. Jaki powinien być nasz stosunek do tych, którzy nas prześladują? Co powiedział Chrystus? „Miłujcie waszych nieprzyjaciół, błogosławcie tym, którzy was przeklinają, dobrze czyńcie tym, którzy was nienawidzą i módlcie się za tych, którzy wam wyrządzają zło i prześladują was. " (Mat.5:44). Jak dobitnym tego przykładem był apostoł Paweł. Jak już wspominałem głównymi prześladowcami Pawła byli Żydzi, oni podburzali lud przeciwko niemu, a mimo to on idąc z jednego miasta do drugiego zawsze w pierwszej kolejności udawał się do nich i mówił im o Chrystusie. "Jestem dłużnikiem zarówno Greków, jak i barbarzyńców, zarówno mądrych, jak i niemądrych. " mówi on. "Albowiem nie wstydzę się Ewangelii Chrystusowej, jest ona bowiem mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto wierzy, najpierw Żyda, potem Greka. " (Rzym. 1:14,16). 

Czy zauważyliście, kto jest na pierwszym miejscu? Jego prześladowcy. Tak było w Azji. A teraz, gdy rozpoczyna swoją działalność misyjną w Europie znowu ci sami Żydzi prześladują go, on jednak idzie przede wszystkim do nich, aby głosić im Słowo Boże. Gdy musiał opuścić Tesaloniki i poszedł do małego miasteczka – Berea, to znowu czytamy, że: „poszedł do synagogi Żydów. ” (Dzieje 17:10). Ten fakt, że on najpierw niósł dobrą nowinę Żydom jest tym bardziej znaczący, że Bóg wybrał go na apostoła pogan. Przecież on mógł ich, tj. Żydów pominąć i posłać do nich innych apostołów, a sam iść prosto do pogan głosić Chrystusa. 

Jest tylko na to jedno wytłumaczenie – to miłość Chrystusowa motywowała go. Napełniała go i zmuszała do szukania zagubionych owiec z domu Izraela - miłość Boża. Spójrzmy co on sam o tym mówi i wsłuchajmy się w ten krzyk z głębi duszy dawnego prześladowcy Kościoła: „Prawdę mówię w Chrystusie, nie kłamię, a poświadcza mi to sumienie moje w Duchu Świętym, że mam wielki smutek i nieustanny ból w sercu swoim. Albowiem ja sam gotów byłem modlić się o to, by być odłączony od Chrystusa za braci moich, krewnych moich według ciała, Izraelitów… „ (Rzym. 9:1-4). Kochani, to jest echo modlitwy Chrystusa na krzyżu, gdy Jezus mówił: ”Ojcze, przebacz im. " Według wszelkiego prawdopodobieństwa modlitwa ta była powtarzana podczas całego tego strasznego procesu ukrzyżowania, gdy prowadzili Pana na miejsce kaźni, gdy był przybijany do krzyża, a gwoździe rozdzierały Jego święte ręce i nogi, gdy drwili z Niego, opluwali, rzucali losy o szatą Jego. Cały czas miłował swych wrogów i zawsze prosił: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią. "(Łuk. 23:34). 

Tak, On przyszedł zbawić to, co zginęło i wisząc na krzyżu w niesamowitych męczarniach szuka zbawienia dla grzeszników, modli się do Ojca, aby im przebaczył. Jak niewysłowiona jest miłość Chrystusa, któż może ją pojąć. I tak mocą tej niewysłowionej miłości Ewangelia jest głoszona dziś, a Bóg opóźnia ten dzień odpłaty za grzechy, aby dać szansę grzesznikowi nawrócić się. 

Ale niestety moi drodzy nadchodzi koniec tego czasu i kto wie kiedy grzesznik przekroczy próg łaski i cierpliwości Bożej. Odroczenie kary nie oznacza brak jej, jeśli człowiek nie nawróci się do Jezusa Chrystusa. "Nie łudźcie się, Bóg nie da się z siebie naśmiewać. Co bowiem człowiek sieje, to też żąć będzie. „ (Gal. 6:7). Póki co według łaski Bożej kara jest odłożona, człowiek otrzymuje wspaniałą okazję by uniknąć gniewu i sądu Bożego. Lekceważąc bogactwo łaski Bożej w dobroci, wyrozumiałości i cierpliwości czy sądzisz przyjacielu, że będziesz mógł uniknąć sądu Bożego. Powiedz mi proszę: jak ujdziesz przed gniewem Bożym, zaniedbując tak wielkie zbawienie. Dzisiaj jest Twój dzień, dzień Twojego zbawienia. Jutro może być za późno. Niech Pan pomoże Ci przyjąć teraz Jego niewysłowiony dar zbawienia.

Chrzest ogniem.


Ostatni z proroków Starego Testamentu - Malachiasz prorokował o przyjściu Chrystusa takimi słowami: „Oto Ja posyłam mojego anioła, aby mi przygotował drogę przed mną; Potem nagle przyjdzie do swej świątyni Pan, którego oczekujecie, to jest anioł przymierza, którego pragniecie. Zaiste on przyjdzie - mówi Pan Zastępów. " (Mal. 3:1). Dalej prorok wskazuje, co będzie czynił Ten, Który przyjdzie: "Lecz kto będzie mógł znieść dzień jego przyjścia i kto się ostoi, gdy się ukaże? Gdyż jest on jak ogień odlewacza, jak ług foluszników. I będzie siedział roztapiając i wyczyszczając srebro, i oczyści syny Lewiego, i przepławi je jako złoto i jako srebro, i będą ofiarować Panu dar w sprawiedliwości. " (Mal. 3:2-3). 

Gdy wypełniło się to proroctwo i przyszedł anioł, tj. zwiastun Pana - Jan Chrzciciel, to głosząc przyjście Chrystus powiada: „Już i siekiera do korzenia drzew jest przyłożona. Każde więc drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, zostaje wycięte i wrzucone w ogień. Ja was chrzczę wodą, ku upamiętaniu, ale Ten, który po mnie idzie, jest mocniejszy niż ja; jemu nie jestem godzien i sandałów nosić; On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem. W ręku jego jest wiejadło, by oczyścić klepisko swoje, i zbierze pszenicę swoją do spichlerza, lecz plewy spali w ogniu nieugaszonym. " (Mat.3:10-12). To, co prorokował Malachiasz o przyjściu Mesjasza i o tym co On będzie czynił zostało potwierdzone przez Jana Chrzciciela. Malachiasz mówi, że „ będzie siedział roztapiając i wyczyszczając srebro, i oczyści syny Lewiego, i przepławi je jako złoto i jako srebro …” A Jan Chrzciciel mówi: „On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem. " 

Drodzy przyjaciele, możemy powiedzieć z całkowitą pewnością, że przyjściu Chrystusa w życiu człowieka zawsze towarzyszy ogień. On chrzci nie tylko Duchem Świętym, ale i ogniem. Gdy Duch Święty przychodzi w omytą Krwią Chrystusa duszę człowieka i zamieszkuje w niej, to natychmiast zaczyna „roztapiać i oczyszczać Swoje srebro. „ On w Swoim miłosierdziu przychodzi do nas po to, aby uczynić nas czystymi, nie inaczej, ponieważ najwyższym stopniem łaski jest wybawienie nas od grzechu. "i nadasz mu imię Jezus; albowiem On zbawi lud swój od grzechów jego. " (Mat. 1:21). 

Chrystus tak bardzo umiłował Swój Kościół, że "sam sobie przysposobia Kościół pełen chwały, bez zmazy lub skazy lub czegoś w tym rodzaju, żeby był święty i niepokalany." (Ef. 5:27). To i jest dowodem Jego miłości, że chrzci Go ogniem Ducha Świętego. Prawdziwa, wierna miłość, to nie ta, która z pobłażliwością patrzy na niedostatki ukochanego i je nie zauważa w nim, ale ta jest prawdziwa miłość, która szuka czystości i świętości w swoim Ukochanym. On przychodzi po to, aby oddzielić srebro i złoto od zanieczyszczeń i ołowiu. Szuka czystego srebra i nic innego, jak tylko miłość, zmusza Go by przetopić ją w ogniu, ponieważ tylko ogień jest w stanie wytopić to, co jest niepożądane. "Każdą latorośl - mówi Chrystus, która wydaje owoc, Ojciec oczyszcza, aby wydawała obfitszy owoc. " (Jana 15:2). 

Jeśli więc ktokolwiek z czytających szuka Pana, pragnie, aby On zamieszkał w jego sercu, musi zrozumieć, co to znaczy. On nie przyjdzie inaczej, jak w ogniu. On ochrzci Cię nie tylko Duchem Świętym, ale i ogniem. On przyjdzie, aby spalić Twoje kolce pychy, gałęzie własnej sprawiedliwości, pożółkłe liście pustych spowiedzi, ciernie nieskrępowanego charakteru, gorzki korzeń nienawiści, wszystko to On podda płomiennemu zniszczeniu. Mój przyjacielu, nie oczekuj, że Chrystus przyjdzie i zbawi Cię w Twoich grzechach. Nigdy. On przychodzi tylko z tym warunkiem, aby zbawić nas od grzechów naszych. 
Jeśli przyjmujesz Chrystusa jako swojego osobistego Zbawiciela, to pamiętaj, że przyjmujesz Go także, jako „ogień pożerający„, gdyż przychodzi do nas, aby oczyścić nas od grzechów naszych. 

Dzisiaj w tym rozważaniu chciałbym zastanowić się nad tą posługą naszego Pana w życiu każdego dziecka Bożego wyrażoną słowami proroka Malachiasza: „I będzie siedział roztapiając i wyczyszczając srebro, i oczyści syny Lewiego, i przepławi je jako złoto i jako srebro, i będą ofiarować Panu dar w sprawiedliwości. " (Mal. 3:3). 

Przede wszystkim zauważmy, Kto jest Ten, Który siedzi, roztapia i oczyszcza Swoje srebro. Następnie zwróćmy uwagę na tych, których On tak przepławia. I na koniec, jaki jest Jego cel, by poddawać Swoje srebro oczyszczeniu. Kim jest Ten, Który siedzi, przetapia i oczyszcza Swoje srebro? To nie jest nikt inny, jak sam Pan. To On przetapia Swoje dzieci w różnego rodzaju piecach. 

Przypomnijmy sobie cierpienia Hioba. W jakich tylko "rodzajach pieców przepławiany on był" , i zauważmy, że nie kto inny rozniecał ten ogień, jak wróg duszy naszej - diabeł. Jednak intensywność i siła tego ognia zawsze była pod kontrolą Pana. Diabeł nie mógł dotknąć włosów na głowie Hioba i nie mógł dotknąć żadnego zwierzęcia należącego do niego, jak tylko za zezwoleniem Wszechmogącego. To samo widzimy w przypadku uczniów. Szatan musiał najpierw uzyskać zezwolenie od Pana, przed tym jak mógł "przesiać ich jak pszenicę". Chrystus mówi - "Szymonie, Szymonie, oto szatan wyprosił sobie, żeby was przesiać jak pszenicę. Lecz ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty zaś, gdy się nawrócisz, utwierdzaj swoich braci. " (Łuk. 22:31-32). 

Możemy więc stwierdzić, że ogień, którym Pan przepławia nas jest pod Jego całkowitą kontrolą. Nikt i nic nie może nas dotknąć bez Jego wiedzy i pozwolenia. Chwała Mu za to! Moi drodzy, niech to właśnie będzie dla nas pociechą, gdy wydaje się nam, że piec jest rozpalony siedmiokrotnie mocniej niż jest zwykle. Wiedzmy, że ogień wytopi w nas tylko to, co jest złe w oczach Pana. 

Ale ktoś zapyta: jak Pan może patrzeć na cierpienia Swoich dzieci? Niewiara podpowiada: On jest obojętny na nasze cierpienia, Jemu jest wszystko jedno. Jakże często wołaliśmy do Niego, gdy fale bezlitośnie zalewały naszą łódkę, było ciemno, a On spał w łodzi. Nauczycielu, czy Ty nie widzisz, ze my giniemy? I niejeden raz On wstawał i zabraniał wiatrowi, i wiatr ucichł i zapadała wielka cisza. Ale kochani, tym samym On musiał skarcić nas za naszą bojaźń i naszą niewiarę. Tak, burza ucichła, ale naszą modlitwą o wybawienie od niej myśmy nie pozwolili burzy, aby dokonała oczyszczenia w naszym życiu. 

Dlatego, jeśli wzywając do Niego wydaje się nam, jakby On zaniedbywał nas i nie zwracał uwagi na nasze łzy, to przyjmijmy to nie jako znak odrzucenia, ale jako znak Jego zaufania do nas. Być może ze wszystkich prób najbardziej ciężką dla nas jest czas oczekiwania. Powiedzcie mi, jaki jest pożytek z przyspieszania tego, co Bóg uważa za konieczne, by spowolnić? On ma powód, dla którego nie spieszy się. Uwierzcie mi, to co wydaje się nam być spowolnieniem, Bóg nie uważa za takowe. Po co jest więc ten płacz, że nie możemy wyprzedzić Boga. Wiara przejawia się właśnie w zdolności chodzenia ręka w rękę z Nim, a nie wybiegania do przodu. 

O Enochu mówi się, że chodził z Bogiem. To samo można powiedzieć i o Mojżeszu. Po 40 latach przebywania na pustyni ukazał mu się anioł Pański w płomieniu ognia ze środka ciernistego krzewu, spośród którego usłyszał głos Boga. Pomyślmy, 40 lat on czekał na ten głos, na słowo od Pana. 

Nie sądźmy, że ten czas oczekiwania był czasem zmarnowanym i że Bóg w tym czasie nic nie czynił. Nam nie zawsze dane jest wiedzieć i widzieć działanie Boga. Wierzcie, że On Swoje dzieło wykonuje w tym czasie oczekiwania i milczenia. Te 40 lat dla Mojżesza było czasem przygotowań do wypełnienia wielkiego zadania. Z naszego punktu widzenia ten czas był długim okresem, ale nie znaczy to, że Bóg w tym czasie oczekiwania był nieaktywny. Nie. On przygotowuje nas, doprowadza nasze siły do pełnej dojrzałości i w wyznaczonym czasie jesteśmy w stanie wykonać powierzone nam zadanie. 

Najbardziej przekonującym przykładem tej Bożej metody jest nasz drogi Zbawiciel, Który pozostawał w skrytości przez 30 lat zanim pojawił się przed narodem. Nasz tekst mówi: "będzie siedział roztapiając i wyczyszczając srebro. " Nie jest powiedziane, że On stoi lub że chodzi, jak gdyby spieszy się, aby szybciej przepławić Swoje srebro. Nie. On siedzi wiedząc, że to dzieło wymaga czasu, nie godziny, nie dnia czy miesiąca, ale procesu, który będzie trwał, dopóki On nie dopełni Swojego dzieła. Nagły ostry cios jest łatwiej znieść niż długie, męczące cierpienia, ciągnące się z roku na rok, dzień po dniu posępnie i beznadziejnie. Tak przynajmniej nam się wydaje. 

Tak, On usiądzie przepławiać i oczyszczać srebro i jako wierny Mistrz dzieła znając czas, tylko wtedy powstrzyma płomień, jak tylko ujrzy Swój obraz w roztopionym, oczyszczonym metalu. Przed Tobą mój drogi przyjacielu być może teraz skryty jest Jego cudowny plan według którego On Ciebie prowadzi. Ale wiara, to pozostawać w pokoju i wiedzieć, że miłującym Boga, którzy według postanowienia jego są powołani, wszystko współdziała dla ich dobra. Taka wiara zostanie nagrodzona. 

Weźmy przykład Józefa, który zwracał dużo większą uwagę na otrzymane lekcje, jakie musiał znieść w szkole cierpienia, niż na niecierpliwy niepokój o godzinę wybawienia od nich. Wierzmy, że Bóg zna wszystkie nasze braki, wszystko, co przeszkadza nam być bardziej płodorodnymi w służbie dla Niego i że On wie, jaki rodzaj pieca i jaka moc ognia konieczna jest, aby nas oczyścić. Dlatego nie wybiegajmy naprzód, ale cierpliwie znośmy wyznaczony przez Boga czas naszego przepławiania. 

Teraz spójrzmy, co dalej mówi nasz tekst. Mówi nam o tym, kogo Bóg poddaje roztopieniu i oczyszczeniu: "Będzie czyścił synów Lewiego i przepławi ich. " Kogo więc On roztapia i oczyszcza? Synów Lewiego. Lewici należeli do tego plemienia, które Bóg wybrał do służby w świątyni Pana. U Pana jest Swój lud, który jest Jego własnością, który On nabył drogą ceną – Swoją przelaną krwią. O nich apostoł Piotr mówi: "Ale wy jesteście rodem wybranym, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem nabytym, abyście rozgłaszali cnoty tego, który was powołał z ciemności do cudownej swojej światłości. " (1Ptr. 2:9). 

Tak, każde odkupione dziecko Boże jest królewskim kapłanem. Pan nabył i oczyści je. To jest najlepsze, Jego wybrane, prawdziwe srebro i złoto, które On przepławia. Jeśli jesteś w tym ognistym piecu, to bądź mężny mój przyjacielu. On obdarzył Cię Swoją miłością i gdybyś Ty nie był Jego własnością, to nie przepławiałby Cię jak srebro. 

Ale ktoś powie: jeśli jestem omyty krwią Jezusa Chrystusa, to po co miałbym być przepławiany w ogniu? Krew Jezusa Chrystusa omyła Cię od winy i grzechu, uwolniła od mocy grzechu i przedstawiła Cię usprawiedliwionym przed Bogiem. Krew Jezusa Chrystusa jest ofiarą przebłagalną za grzechy, tego wymaga sprawiedliwość Boża. 

Ogień przepławia i oczyszcza spalając elementy starej natury człowieka. O Jobie powiedziane jest, że był mężem sprawiedliwym i prawym, bojącym się Boga i stroniącym od zła i tym niemniej tylko po przejściu ognistych prób mógł on powiedzieć: "Tylko ze słyszenia wiedziałem o Tobie; lecz teraz moje oko ujrzało cię; Przeto odwołuję moje słowa i kajam się w prochu i popiele. " (Joba 42:5-6). Czego on musiał zaprzeć się? Samego siebie, własnego "ja", i tego dokonały ogniste próby. Na ostatniej stronie Biblii czytamy takie słowa: "kto sprawiedliwy, niech nadal czyni sprawiedliwość, a kto święty, niech nadal się uświęca. " (Obj. 22:11). 

I na koniec spójrzmy na trzecią myśl przedstawioną w naszym tekście. Mówi ona o celu oczyszczenia i przepławienia synów Lewiego, tj. dzieci Bożych: "będą ofiarować Panu dar w sprawiedliwości. " Tak, w tym jest wielkie miłosierdzie Boże, że wszystko współdziała w naszym życiu dla dobra tych, którzy miłują Boga. Człowiek, który nie przeszedł przez tygiel próby nie może przynosić Panu ofiary w sprawiedliwości. Samo słowo "ofiara" mówi nam, że to posiada jakąś wartość i wysoką cenę. Ogień Boży jest jak pług przewracający w ziemi duszę człowieka, aby mogła przynieść bogatszy plon. Bóg nie może w większym stopniu użyć człowieka, dopóki nie spopieli w nim to co jest złe. Józef przeszedł więcej prób niż wszyscy inni synowie Jakuba, ale ta ścieżka ognia przywiodła go do miejsca posługi, gdzie on mógł zapewnić w czasie głodu chleb wielu narodom. Mówi się o nim: "Józef – płodna latorośl, Płodna latorośl nad źródłem; Której gałązki rozrastają się ponad murem. " (1Mojż. 49:22). 

Słyszałem opowieść z dawnych lat jak to podczas powodzi dom i młyn jednego człowieka został całkowicie zmyty przez wodę. Wszystko co on miał zniknęło w kilka chwil. Ale gdy woda opadła on stojąc w całkowitej rozpaczy, z sercem pełnym bólu i żalu, nagle ujrzał coś błyszczącego na przerytym wodą brzegu rzeki. Spójrz, krzyczy do swojej żony – to chyba złoto. I rzeczywiście okazało się, że to złoto. Nieszczęście, które pozbawiło go całego dobytku i doprowadziło do zupełnego ubóstwa, spowodowało jego wzbogacenie. Tak też dzieje się z dzieckiem Bożym. W jego życiu wszystko przyczynia się do jego dobra i dobro to jest, jak oczyszczone złoto czy srebro, w którym Ten, Który nas przepławia widzi Swój obraz na roztopionym metalu. 

I dlatego nie można czytać 28 werset 8 rozdziału Listu do Rzymian nie włączając werset 29, gdyż on mówi nam w czym zawiera się to wszelkie dobro, które współdziała w życiu chrześcijanina - aby stać się podobnym do obrazu Syna Bożego. Dlatego On roztapia Swoje złoto, aby oddzielić wszelką nieczystość, która nie odzwierciedla Jego oblicza. 

Bracia i siostry, przynieśmy teraz Bogu ofiarę pochwalną, to jest owoc warg naszych, które wyznają Jego imię. Nie będziemy unikać i przyjmować ognistych prób posłanych nam jako dziwną dla nas przygodę, ale dziękujmy Panu za nie, wiedząc, że wypróbowana wiara nasza okaże się cenniejsza niż złoto wytopione przez ogień ku chwale, czci i sławie Jezusa Chrystusa. Chwała naszemu Panu! 

Teraz chciałbym zwrócić się do tych, którzy jeszcze nie poznali Chrystusa i nie przyjęli go jako swojego Zbawiciela i Odkupiciela. Nie widzicie żadnego sensu w nieszczęściach i próbach, które was spotkają. Przyjmijcie Chrystusa, niech On wejdzie do waszego serca, a wraz z Nim każde nieszczęście, każda strata, każdy ból, który was dotyka będzie miał sens i możecie mieć pewność, że przyczyni się on dla waszego dobra. Dzisiaj Pan delikatnie puka w wasze serce i czeka na waszą odpowiedź.

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.