RSS

Panie, naucz nas modlić się…


W Ewangelii powiedziane jest, że Jan Chrzciciel nauczył swoich uczniów jak się modlić. Jest oczywiste, że jego uczniowie odczuwając niedostatek w sferze swojego życia modlitewnego, szukali wskazówek i wytycznych u swojego Nauczyciela: jak powinni się modlić? Jan więc nauczył ich. Uczniowie Chrystusa odczuwali tę samą potrzebę, dlatego przyszli do Jezusa i powiedzieli: "Panie, naucz nas modlić się, jak i Jan nauczył uczniów swoich. " (Łuk. 11:1). Bez wątpienia przyjście do Chrystusa z tą prośbą wynikało z tego, że doznawali niepowodzeń w swoim życiu modlitewnym. Ale poza tym inspirowali się przykładem życia modlitewnego samego Zbawiciela.

W 11 rozdziale Ewangelii Łukasza czytamy takie słowa: "A gdy On w pewnym miejscu modlił się i zakończył modlitwę, ktoś z jego uczniów rzekł do niego: Panie, naucz nas modlić się, jak i Jan nauczył uczniów swoich. "
Tak, oni widzieli, jak Jezus jeszcze długo przed świtem oddalał się w pustynne miejsca i tam modlił się i spędzał całe noce na modlitwie. Być może myśleli: o co On tak długo modli się, co robi, o czym mówi? Widzimy, jak sami nie mogli spędzić nawet krótkiego czasu na modlitwie i jak w modlitwie popadali w senność. Dlaczego On może modlić się tak długo, a nasza modlitwa za kilka minut cichnie.
I tak przychodzą do Jezusa i mówią: "Naucz nas modlić się. " Chcieli w ten sposób powiedzieć: naucz nas modlić się tak gorliwie, jak modlisz się Ty. Chcemy poznać Boga tak, jak Ty go znasz. Naucz nas, jak nam być w jedności z Nim w modlitwie.

Mój przyjacielu, jeśli jesteś dzieckiem Bożym, to jestem pewien, że miałeś podobne odczucia, rozczarowania w swoim życiu modlitewnym lub pragnienie, by wiedzieć coraz więcej i więcej, co znaczy modlić się. Jeśli masz takie odczucia, to dobry znak, jest dla Ciebie nadzieja.
Jestem przekonany, że to jest nasza prawdziwa potrzeba - wiedzieć, jak się modlić. Ileż to doznajemy porażek w naszym życiu duchowym z tego prostego powodu, że nie wiemy, jak się modlić i o co się modlić. I właśnie na to podwójne pytanie odpowiedział Pan dając nam modlitwę "Ojcze nasz." To w niej Pan naucza nas, jak się modlić i o co się modlić.

Dzisiaj z Bożą pomocą chciałbym porozmyślać nad tymi najważniejszymi tematami modlitwy. A jako podstawę rozmyślań wezmę tę perłę ze wszystkich modlitw - Ojcze nasz. Nieraz dało się słyszeć sprzeciw wobec używania tej modlitwy. Na przykład mówiono: czy Pan dał nam tę modlitwę, czy też była ona przeznaczona tylko dla Jego uczniów? Są wierzący, którzy z tego czy innego powodu nie chcą jej używać.
Na przykład niektórzy mówią, że zgodnie z tą modlitwą, przebaczenie zależy od tego, czy przebaczymy tym, którzy wobec nas zawinili. Mówią więc, że to jest zgodnie z Prawem, a nie według łaski. Ci, którzy tak twierdzą, tylko dowodzą, że ta modlitwa jest całkowicie błędnie przez nich rozumiana.
Inni znowu mówią, że ta modlitwa nie należy do nas, ponieważ w niej nie wskazuje się na to, że należy modlić się w imię Jezusa Chrystusa, tj. że nie możemy używać tej modlitwy, ponieważ musimy zawsze modlić się w imię Jezusa Chrystusa.
Ale i ten zarzut nie jest uzasadniony z tego prostego powodu, że w tej modlitwie Pan nie mówi o szczegółach, lecz w niej wskazuje na główne zasady modlitwy. Jest rzeczą oczywistą, że nikt nie może powiedzieć: Ojcze nasz, oprócz tego, który poznał Jego Syna, Jezusa Chrystusa.
Nieco później Chrystus powie Swoim uczniom o konieczności modlić się i przychodzić do Boga w Jego imię.

Istnieją i inne obiekcje, których nie chcę teraz cytować, ponieważ interesuje nas sama modlitwa. Sam Pan powiedział: "A wy tak się módlcie: Ojcze nasz, któryś jest w niebie, Święć się imię twoje, Przyjdź Królestwo twoje, Bądź wola twoja, jak w niebie, tak i na ziemi. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj. I odpuść nam nasze winy, jak i my odpuszczamy naszym winowajcom; I nie wódź nas na pokuszenie, ale nas zbaw ode złego; Albowiem twoje jest Królestwo i moc, i chwała na wieki wieków. Amen. " (Mat. 6:9-13).

Ale pojawia się jeszcze jedno pytanie: w jaki sposób należy używać tej modlitwy? Czy powinniśmy ją powtarzać dosłownie, czy też Pan chciał przez nią powiedzieć nam coś więcej?
Bez wątpienia ta modlitwa dana nam jest przez Pana nie tylko po to, aby powtarzać ją, ale podana jest jako wzór, jako przykład. Chrystus powiedział: Wy tak się módlcie.
Innymi słowy, oto prawdziwy przykład modlitwy, módlcie się zgodnie z tym planem, budujcie swoją modlitwę według tego wzoru, a w niej znajdziecie odpowiedź na waszą prośbę: naucz nas modlić się.
Z jednej strony ta modlitwa jest tak prosta, że dziecko może ją zrozumieć, a jednocześnie jest na tyle głęboka, że nikt nie może jej wyczerpać.
Nie musimy niczego dodawać do tej modlitwy. W niej nic nie jest pominięte. Oczywiście nie oznacza to, jak już wspominałem, że powinniśmy ją powtarzać mechanicznie i na tym kończyć. Wcale nie. Ale gdy mówimy, że zawiera wszystko, oznacza to, że zawiera w sobie wszystkie podstawowe elementy modlitwy.

Modlitwę Pańską, jak niektórzy ją nazywają, można przyrównać do konspektu. Na przykład zarys kazania zawiera tylko główne punkty tego, co ktoś chce powiedzieć. Te punkty rozwija się podczas kazania. Podobnie powinniśmy rozumieć modlitwę Pańską. Zawiera wszystkie zasady, wszystkie główne punkty dotyczące tego, o co powinniśmy się modlić. W związku z tym nie ma potrzeby dodawania czegoś do niej.

Tę modlitwę możemy też przyrównać do mapy używanej przez podróżnika. Ona wskazuje mu dokładnie drogę, ale człowieka, który tylko patrzy na nią i bada ją, nie można nazwać podróżnikiem. Ona przyniesie mu korzyść tylko w tym przypadku, jeśli wyruszy w drogę kierując się według niej.
Podobnie jest z modlitwą Pańską. Nie przyniesie ona nam wielkiego pożytku, jeśli tylko będziemy podziwiać ją i automatycznie ją powtarzać. Modlitwa Pańska daje wyczerpujące wskazówki, jak i o co się modlić i kierując się nimi będziemy się modlić zgodnie z wolą Bożą. Tak więc konieczne jest zrozumienie użycia tej modlitwy, a kiedy to uczynimy, odkryjemy, że nie znajdziemy dokładniejszego wskazania o modlitwie nigdzie, jak w modlitwie - Ojcze nasz.

Chciałbym dodać, że chociaż ta modlitwa jest nie tylko po to by ją powtarzać, to jednak nie zaszkodziłoby i to uczynić. Przez to przypomnimy sobie podstawowe zasady modlitwy, które są w niej określone. Nikt z nas nie przypomina zbyt często sobie o tych prawdach. Ale gdy ją powtarzamy, to niech to nie będzie mechanicznie mówienie, ale przemyślane, z uczuciem i z całego serca modlenie. Wtedy powtórzenie tej cudownej modlitwy może przynieść wiele korzyści modlącemu się. Nigdy nie zapominajmy, że nie ma modlitwy podobnej do tej, która jest tak głęboka, a jednocześnie najprostsza, bardziej szczera i jednocześnie dostępna dla wszystkich. Modlitwa, która wyszła ze świętych ust naszego Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa.

Ale zanim przystąpimy do rozważania samej modlitwy, dokonajmy krótkiego przeglądu jej treści. Po słowach - "Ojcze nasz, któryś jest w niebie", odkryjemy, że ta modlitwa jest podzielona na dwie główne części. W każdej z nich są trzy prośby. Pierwsza część dotyczy wyłącznie uwielbienia Boga, a druga dotyczy osobistych potrzeb osoby modlącej się. Trzy prośby w pierwszej części stanowią jedną całość. Są one rozwinięciem jednego dominującego pragnienia, aby Bóg został uwielbiony. "Święć się imię twoje, Przyjdź Królestwo twoje, Bądź wola twoja, jak w niebie, tak i na ziemi. "
Tak powinna rozpoczynać się każda nasza modlitwa, z uwielbienia Boga.

W Biblii znajdziemy wiele takich przykładów. Prorok Daniel chociaż znalazł się w wielkiej potrzebie, zaczął swoją modlitwę od uwielbienia Boga. A jak modlił się Kościół apostolski, gdy dosięgły go pierwsze prześladowania. Przeczytajmy uważnie ich modlitwę. Została ona zapisana w rozdziale 4 Dziejów Apostolskich.
Cóż za wspaniała modlitwa. Tutaj młody Kościół stoi przed wrogami, którzy postanowili go zniszczyć bez względu na wszystko. Sytuacja jest bardzo poważna. Przeciwko nim stanął cały świat, z całą swoją siłą, wpływem i autorytetem i biorąc to wszystko pod uwagę proszę, abyśmy zwrócili uwagę na to, jak oni się modlą. Jego członkowie nie zapomnieli modlitwy, której nauczył ich Zbawiciel.
Jak zaczyna się ta modlitwa? Podobnie, jak początek modlitwy Pańskiej. Spójrzmy: "Panie, Ty, któryś stworzył niebo i ziemię, i morze, i wszystko, co w nich jest. " (Dzieje 4:24). Myślę, że na tych słowach nie zakończyło się ich uwielbienie Boga. Modlitwa ta została dana nam prawdopodobnie w skróconej formie. Może spędzili godzinę lub więcej czasu wielbiąc Boga, zanim przedstawili swoją prośbę.

Charakterystyczne jest dla człowiek to, że w chwili gdy przechodzi ciężkie próby to natychmiast przybiega do Boga i zaczyna: o Boże, uczyń to lub tamto, aby mi ulżyło. Zaczynamy od samych siebie, od naszych osobistych potrzeb, a to nie jest zgodne z modlitwą Pańską. Młody Kościół apostolski postąpił według wzoru podanego przez Pana. Oni zaczęli modlitwę od uwielbienia i wysławiania Boga, mimo że jej członkom groziła śmierć.

Najlepszym przykładem tego, jak się modlić, jest nasz Pan, Jezus Chrystus. Spójrzmy na Jego arcykapłańską modlitwę zapisaną w 17 rozdziale Ewangelii Jana i tutaj zauważymy tę samą kolejność. Widzimy więc, że pierwsza część modlitwy Pańskiej jest całkowicie poświęcona wychwalaniu Boga tutaj na ziemi. Druga część tej modlitwy składa się również z trzech próśb wyrażających nasze osobiste potrzeby.
Zasadniczo te trzy prośby zawierają wszystkie tymczasowe potrzeby człowieka. I tak, w samej strukturze tej modlitwy jest dla nas bardzo ważna wskazówka. Jezus powiedział: "Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane. " (Mat. 6:33). Taki jest porządek życia człowieka i tylko wtedy będzie on szczęśliwy, gdy tak postąpi, a nie inaczej.

To samo Pan naucza o modlitwie. Nasza modlitwa tylko wtedy przyniesie pożytek, gdy postawimy interes Boga na pierwszym miejscu. Tak, modlitwa Pańska pokazuje nam, że skłonni jesteśmy prosić Boga przede wszystkim o nasze potrzeby i tylko na koniec modlitwy, jeśli nie zapomnieliśmy, o rozszerzenie Królestwa Bożego.
Tak więc pierwszą rzeczą, której Pan uczy nas w tej modlitwie, to przede wszystkim uwielbienie Boga na tym świecie i że głównym i podstawowym celem naszej modlitwy nie jest zaspokojenie naszych osobistych potrzeb, lecz to, aby Bóg był wywyższony i uwielbiony. I zauważmy, że nawet gdy prosimy o coś dla siebie, to nigdy nie powinniśmy zapominać, że odpowiedź jest nam dana po to, aby Bóg został przez nią uwielbiony. Chrystus powiedział: "I o cokolwiek prosić będziecie w imieniu moim, to uczynię, aby Ojciec był uwielbiony w Synu. " (Jana 14:13).

Możemy powiedzieć, że moc tej modlitwy zależy od tych dwóch słów. Pozwól, że powiem Ci mój drogi przyjacielu, kimkolwiek jesteś, że jeśli nie możesz powiedzieć ich szczerze, świadomie i całym swoim sercem, to reszta modlitwy nie będzie dla Ciebie mieć żadnego znaczenia. Ona będzie w twoich ustach tylko "miedzią brzęczącą i cymbałem brzmiącym." Nic więcej.
Jak ważne jest umieć powiedzieć z pełnym przekonaniem i wiedzą, że tak naprawdę jest. Ojcze nasz – czy możesz tak szczerze, z całego serca zwrócić się do Boga, jak do swojego Ojca Niebieskiego.

Drodzy przyjaciele, tylko ci, którzy przez wiarę w Jezusa Chrystusa, narodzeniem na nowo stali się dziećmi Bożymi, mogą w ten sposób zwracać się do Boga.
Biblia nigdzie nie naucza, że wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi. Tylko ci, "którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga ", należą do rodziny Bożej. (Jana 1:13).
A jak możesz zostać dzieckiem Bożym? To takie proste, powinieneś tylko przyjść do Boga, przyznać, ze jesteś grzesznikiem i powiedzieć, że masz nadzieję tylko w Jego łasce. Nasz Ojciec Niebiański jest cudownym Bogiem, gotów jest przyjść z pomocą każdej duszy, która Go wzywa. Ale przyjść do Niego możesz tylko na Jego warunkach, przez Jezusa Chrystusa, a wtedy Bóg przyjmie Cię, przebaczy i przyłączy się do Swojej rodziny.
Czy chcesz, aby Bóg był Twoim Ojcem? Jeśli tak, to wezwij imię Pana, a będziesz zbawiony.
Niech Duch Boży pomoże Ci uczynić to teraz.

Radość w Bogu.


Jak przyjemnie wiosna wyjść z rana na łąkę by pooddychać aromatem wiosennych kwiatów. Zanim zdążymy nacieszyć się pięknem i zapachem świeżo zerwanych kwiatów, a już zaczynają one więdnąć w naszych rękach. Powiedzcie mi, jaka z ziemskich radości jest silniejsza i dłuższa niż życie kwiatów i tym nie mniej człowiek nieustannie jest w pogoni za tą radością. Wszyscy chcą ją mieć, ale niestety podobnie jak te zerwane kwiaty, tak i krótkotrwała jest ludzka radość.
Krótki czas ziemskiej radości widzimy w ciągłej zmianie tego, co powoduje radość w człowieku. Człowiek myśli, że już ją znalazł, ale zanim spojrzy za siebie, ona podobnie jak bańka mydlana już zniknęła.
W tej naturalnej radości skrywa się jakaś tajemnicza gorycz, jak to ujął Salomon: "Nawet w śmiechu może boleć serce, a radość może się kończyć strapieniem. " (Przyp.Salom. 14:13).
Wiele rzeczy które na pierwszy rzut oka wydają się być radością, są niczym innym, jak próbą utopienia żalu i cierpienia duszy. Innymi słowy, jedzmy i pijmy, bo jutro pomrzemy. Ludzka radość podobna jest do dziurawych zbiorników, które nie mogą utrzymać wody.

Czy nie ma więc dla człowieka prawdziwego źródła radości? Czy powinien pokładać nadzieję w swoich dziurawych zbiornikach? Z radością mogę powiedzieć, że dla każdej duszy jest źródło radości, która nie ma ograniczeń. Setki, tysiące i miliony ludzi znalazły to cudowne źródło i znalazło je w Bogu, gdyż tylko On może dać nam prawdziwą radość.
Tak, na przestrzeni wszystkich wieków była niezliczona liczba świadków, którzy mogli i mogą powiedzieć: "że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani potęgi niebieskie, ani teraźniejszość, ani przyszłość, ani moce, ani wysokość, ani głębokość, ani żadne inne stworzenie " nie jest w stanie odebrać tej radości danej im przez Boga, ponieważ Bóg jest jej autorem. Bóg jest wieczny, to i radość Jego też jest wieczna.

Dzisiaj w swoim rozważaniu nad radością w pierwszej kolejności przyjrzyjmy się, jak możemy ją pozyskać, a następnie, co jest głównym powodem tej radości.
Jest takie popularne powiedzenie: jeśli nie poznasz smutku, nie będziesz znał radości. To powiedzenie zawiera jedną podstawową prawdę, którą znajdujemy na stronicach zarówno Nowego, jak i Starego Testamentu. Prawda ta w Biblii wyrażona jest nieco inaczej.
Przedstawiona jest zdecydowanie jako pewna obietnica dania tej radości pogrążonym w smutku i rozpaczy. Na przykład Psalmista mówi: "Płacz nadchodzi z wieczora, a rankiem okrzyki radości. " (Ps. 30:6). Prorok Izajasz prorokując o przyjściu Mesjasza, mówi że On da płaczącemu: "olejek radości zamiast szaty smutku." (Iz. 61:3). A sam Zbawiciel powiedział do uczniów: "wy smutni będziecie, ale smutek wasz w radość się zamieni. " (Jana 16:20). "Wy teraz się smucicie, lecz znowu ujrzę was, i będzie się radowało serce wasze, a nikt nie odbierze wam radości waszej. " (Jana 16:22). Taka jest kolejność. Najpierw smutek, a potem radość. Jeśli nie poznałeś smutku, nie poznasz radości.

Ale interesuje nas, jaki rodzaj smutku poprzedza radość? Nie mam na myśli naturalnej radości i smutku, jaki sugeruje przysłowie. Nas interesuje nie chwilowa radość, która blaknie zanika jak krótkotrwałe istnienie zerwanego kwiatu. My szukamy radości wiecznej, radości, która nie ma końca. Taka radość nas interesuje.
Jak możemy ją mieć? Czy jest nam dostępna? Cudowna nowina jest taka, że Ty i ja, każdy z nas, może ją mieć. Bóg oferuje ją każdemu, kto przychodzi do Niego. Dałby Bóg dzisiaj wszystkim "płaczącym, zawój zamiast popiołu, olejek radości zamiast szaty żałobnej, pieśń pochwalną zamiast ducha zwątpienia. " (Iz. 61:3).

Przypomnijmy sobie historię odbudowy zniszczonych murów Jerozolimy pod przewodnictwem Nehemiasza. Pamiętamy jego słynne słowa wypowiedziane do narodu: "nie smućcie się, wszak radość z Pana jest waszą ostoją. " (Neh. 8:10).
Tutaj ważne jest, aby zwrócić uwagę na kontekst w którym słowa te zostały wypowiedziane, ponieważ biorąc je w kontekście, znajdziemy odpowiedź na nasze pierwsze pytanie - jak możemy mieć tę radość?
Spójrzmy na to, co się stało zanim Nehemiasz powiedział do ludu: "Radość w Panu jest waszą ostoją." Mówi się, że cały lud, jak jeden mąż zgromadził się na placu by słuchać Słowa Bożego, a kapłan Ezdrasz czytał z Księgi Zakonu od świtu do południa i powiedziano, że "uwaga całego ludu była skupiona na treści Zakonu. " (Neh. 8:3).
Dalej powiedziane jest, że cały lud słuchając postanowień Zakonu, płakał. Były to łzy skruchy i błagania. I właśnie wtedy Nehemiasz i Ezdrasz mówią pokutującym ludziom: "nie smućcie się, wszak radość z Pana jest waszą ostoją. "
Zauważmy, najpierw smutek i gorycz z powodu grzechu, a dopiero potem radość. Taki jest Boży porządek.

Radość Boża jest niemożliwa bez pokuty, bez wyznania i porzucenia grzechów. Chrystus w kazaniu na Górze powiedział: "Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni. " (Mat. 5:4).
Tak, świat szuka radości, ale bez smutku i bez łez skruchy. To jest niemożliwe. Im Chrystus mówi: "Biada wam, którzy teraz się śmiejecie, bo smucić się i płakać będziecie. " (Łuk. 6:25).
Moi drodzy, czyż nie z tego powodu nie doświadczamy tej radości, ponieważ nie biadaliśmy i nie płakaliśmy nad utraconym stanem naszej nieśmiertelnej duszy. Zwracam się do tych, którzy nie znają i nie mają tej radości.

Moi przyjaciele, sprawdźcie siebie czy opłakiwaliście kiedykolwiek zgubność swojego grzechu. Jeśli nie, to nie możecie znać tej radości, ponieważ tylko ci będą pocieszeni i radośni, którzy tak bardzo byli zasmuceni nad swoimi grzechami. Ludowi, który się zasmucił i biadał, gdy słyszał Słowo Boże, im tylko był dany zamiast płaczu - olejek radości, zamiast ducha zwątpienia – pieśń pochwalna. Żal za grzechy jest progiem do radości Pana. Takim On powie: "Wejdźcie do radości Pana swego. "
Tak więc, zanim Bóg może nas napełnić Swoją radością, my musimy uświadomić sobie nasze grzechy i wyrazić skruchę za grzechy. I tutaj bez najmniejszych wątpliwości można powiedzieć, że jeśli nie ma w nas tej radości, znaczy to, że nie przeżyliśmy prawdziwego nawrócenia i smutku za grzechy. Niestety, ludzie pragną radości, ale bez upamiętania, a to jest niemożliwe.

A to prowadzi nas do drugiego pytania: jaki jest powód tej radości? Dlaczego ja, jako przebaczone dziecko Boże mogę radować się, co daje mi powód do tej radości?
W Ewangelii Łukasza znajduje się ciekawe i bardzo pouczające wydarzenie, gdy 70 uczniów Chrystusa powróciwszy z pracy misyjnej, jak powiedziane jest: "z radością, mówią: Panie, i demony są nam podległe w imieniu twoim. " (Łuk. 10:17).
Ta moc została dana im przez Chrystusa i teraz powróciwszy z pola działania, radują się, mówiąc Jezusowi, że "w imię Jego demony są im podległe. " Był więc powód do radości, oto tutaj triumf nad siłami ciemności. Było to wyraźne zwycięstwo Królestwa Bożego i co dziwnie, Pan jak gdyby czyni im zarzut. Spójrzmy: "Wszakże nie z tego się radujcie, iż duchy są wam podległe. " (Łuk. 10:20).
Jak to zrozumieć? Czy nie wolno radować się, jeśli Pan daje sukces w dziele misyjnym? W końcu dał im tę moc nad demonami. Powiedział im: "Oto dałem wam moc, abyście deptali po wężach i skorpionach i po wszelkiej potędze nieprzyjacielskiej, Wszakże nie z tego się radujcie ..." (Łuk. 10:19-20).

Nie ma mowy tutaj o tym, że Pan zabrania im radować się, gdy odnieśli zwycięstwo nad Jego wrogiem. Co więc Zbawiciel chciał powiedzieć? On przedstawia inny powód do radości, ważniejszy od pierwszego. Innymi słowy na pierwszym miejscu, główną przyczyną radości nie powinny być widoczne rezultaty naszej posługi i sukcesy w dziele Bożym, ale coś innego – to, że nasze imiona zapisane są w Księdze Żywota. Oto główny powód do radości. Chrystus tutaj ostrzega nas, aby to co dobre nie zastąpiło tego, co najlepsze. Niebezpieczeństwo polega na tym, że to, co widzialne i oczywiste, jak by nie było radosne, nie powinno u nas być na pierwszym miejscu. Możemy radować się z powodu naszych zwycięstw i sukcesów, ale nie kosztem tego, co Chrystus mówi, że jest rzeczą najważniejszą.

Dlaczego taka radość powinna zajmować drugie miejsce? Jednym z niebezpieczeństw jest to, że człowiek jest skłonny myśleć, że według jego osobistych zasług ten sukces jest mu dany. Spójrzmy, jak powiedzieli Chrystusowi o swoim sukcesie uczniowie: "Panie, i demony są nam podległe w imieniu twoim. " (Łuk. 10:17). Prawdą jest, że nie przyswoili sobie tego sukcesu. Powiedzieli, że demony są posłuszne imieniu Chrystusa. Znając jednak ludzką naturę, która zawsze jest skłonna do wywyższania siebie, Chrystus ostrzega ich przed tym niebezpieczeństwem.
Oto stopniowo, powoli, zaczynamy podkreślać słowo - nam, a o imieniu Jego, nie jest już tak głośno. Później już jest wymawiane szeptem, a na końcu nie słychać go wcale, ale tylko: Panie, demony są nam posłuszne! I co się stało? Pozbawiliśmy Boga chwały i przyswoiliśmy ją sobie. Aby to się nie zdarzyło, Pan mówi: "Wszakże nie z tego się radujcie, iż duchy są wam podległe, radujcie się raczej z tego, iż imiona wasze w niebie są zapisane. " (Łuk. 10:20).

Ale tutaj widzę i inne niebezpieczeństwo, a mianowicie, uważać że dar Boży, jak by on nie był pożądany, jest miarą naszej pozycji przed Bogiem. Na to niebezpieczeństwo byli narażeni Koryntianie. Sądzili, że z powodu obfitości darów są bardziej duchowi niż inni. Tak, radowali się darami duchowymi, że jednocześnie wzbili się w pychę, a pycha, która podpowiada, że ja jestem bardziej duchowy niż inni, jest najbardziej zgubną ze wszystkich zarozumiałości.
Bez wątpienia radujmy się każdym darem, którym zostaliśmy obdarowani przez Boga, ale to nie powinno być na pierwszym miejscu. W przeciwnym razie te dary mogą przynieść więcej szkody niż pożytku.

Czy zauważyliście w przypowieści Chrystusa o talencie, że został on dany nie tylko wiernym i dobrym niewolnikom, ale także złym i leniwym niewolnikom. Oceniać wierność człowieka nie można według jego darów. Taka ocena może okazać się bardzo niewłaściwa. Chrystus nawet ostrzegł nas, że będą ludzie obdarzeni darami, ale bez łaski, mówiąc: "Wielu powie mi tego dnia: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w twoim imieniu i w twoim imieniu nie wypędzaliśmy demonów, i w twoim imieniu nie czyniliśmy wielu cudów? " (Mat.7:22). "A wtedy im oświadczę: Nigdy was nie znałem. Odstąpcie ode mnie wy, którzy czynicie nieprawość." (Mat. 7:23).

Zauważmy, że będzie ich wielu. Chrystus powiedział: wielu powie! Starotestamentowy Balaam miał dar proroctwa i wypowiedział jedno z najwspanialszych proroctw o przyjściu Mesjaszu i tym niemniej otrzymał dział z potępionymi w wiecznych mękach. Cóż może być bardziej smutne i tragiczne niż głosić innym, a samym zostać odrzuconym. Żaden szczególny dar ani talent nie dowodzi, że człowiek jest lepszy od tych, którzy ich nie mają lub mają ich mniej. Ilu to jest cenniejszych dzieci Bożych, którzy nie są obdarzeni specjalnymi darami, ale którzy "weselą się radością niewysłowioną i chwalebną" - jak mówi apostoł Piotr. (1Piot. 1:8).

Otóż taka radość pochodzi z wiary, a nie z czegoś widzialnego. Taka radość opiera się na wierze, wierze w to, co powiedział Zbawiciel, że imiona nasze zapisane są w niebie, że jesteśmy Jego dziećmi, że nasze grzechy są odpuszczone i że należymy do Niego. Nie widzieliśmy tej Księgi Żywota swoimi fizycznymi oczami, ale sercem wierzymy i dlatego radujemy się. Jest to radość niebieska, jest wieczna, ponieważ nikt nie może wymazać naszego imienia z Księgi Żywota, jeśli jesteśmy jednymi z dzieci Bożych.

Czym Chrystus chce abyśmy się radowali? W czym jest prawdziwa radość, radość wieczna? W tym, że Ty i ja jesteśmy odkupieni krwią Jezusa Chrystusa, my, którzy niegdyś byliśmy nieprzyjaciółmi Boga, teraz pojednaliśmy się z Nim poprzez pośrednictwo Jego Syna. Jaka może być większa radość niż ta, że ja, niegdyś stracony grzesznik, wróg Boga, na drodze do wiecznego piekła zostałem odkupiony, zbawiony, przebaczony i pomiłowany przez Boga Wszechmogącego. Wszystkie inne radości, niech będą najbardziej ważne, powinny zblaknąć w obecności tej radości, że nasze imiona zapisane są w niebie.

Mój przyjacielu, czy masz tę radość? Czy możesz z całego serca oddać chwałę i wdzięczność Bogu za to, że Twoje imię jest na zawsze zapisane na kartach Księgi Żywota. Jeśli nie, ta radość jest teraz niedostępna dla Ciebie. Przyjdź teraz do miłującego Cię Zbawiciela, a On zamiast smutku da Ci olejek radości, zamiast ducha zwątpienia, chwalebną szatę Jego usprawiedliwienia.

Chrystus, prawdziwym krzewem winnym - Paul Washer


0 komentarze

Posted in

Jedenaste przykazanie.


Przy tak wielkiej ilości wyznań jakie są dzisiaj na świecie, jak można rozpoznać prawdziwego naśladowcę Chrystusa? Czy istnieje jakaś pewna oznaka, ogólna wskazówka, zgodnie z którą można by śmiało powiedzieć, tak, on jest prawdziwie chrześcijaninem? Tak, jest.
To Chrystus powiedział nam, co to za oznaka: "Po tym wszyscy poznają, że jesteście moimi uczniami", że jesteście chrześcijanami, wierzącymi, jeśli ... (Jana 13:35). Zauważmy, że Chrystus powiedział "wszyscy poznają".
Mówiąc prosto, jeśli będziemy mieli tę wspólną oznakę, tę ogólną cechę ucznia Chrystusowego, to wszyscy będą o tym wiedzieli, nasi krewni, członkowie naszego zboru, w miejscu, gdzie pracujemy, czy uczymy się, nasi znajomi i ludzie postronni, wierzący i niewierzący, wrogowie i przyjaciele, ateiści a nawet najbardziej zagorzali prześladowcy Kościoła. Oni będą wiedzieli, że jesteśmy dziećmi Bożymi, jeśli mamy tę jedną niezbędną właściwość, tę cechę wierzącego.

Po tej oznace poznawano wierzących pierwszych wieków i po tej samej oznace ludzie będą poznawali dzisiaj, czy jesteśmy dziećmi Bożymi, czy też nie. Spójrzmy na te słowa: "Po tym wszyscy poznają, że jesteście moimi uczniami, jeśli będziecie się wzajemnie miłować." Tak, jedna pewna, niezaprzeczalna oznaka, dzięki której wszyscy będą wiedzieli, czy jesteśmy chrześcijanami czy też nie, to wzajemna miłość. Tuż przed tymi słowami Chrystus powiedział: "Daję wam nowe przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali; tak jak Ja was umiłowałem, abyście i wy wzajemnie się miłowali. " (Jana 13:34). 
Zauważyliście, "daję wam nowe przykazanie", nie nowe błogosławieństwo albo nowy przykład lub nową obietnicę, ale "daję wam nowe przykazanie. " A jeśli przykazanie, to zobowiązani jesteśmy je wypełniać." Ale jak, oto jest pytanie?

Już na samym początku należy zauważyć, że wypełnienie tego przykazania bez Bożego udziału jest niemożliwe.
Pierwszą rzeczą która jest do tego konieczna, jest narodzenie się na nowo, z Boga. Muszę przez narodzenie się na nowo stać się członkiem rodziny Chrystusowej, aby mieć tę miłość do pozostałych członków tej rodziny. Innymi słowy, nie jest to moja miłość, ale miłość, którą Bóg przez Ducha Świętego narodzi w moim sercu przy narodzeniu na nowo.
Zauważmy, że pierwszym owocem Ducha jest miłość. Potem przychodzi radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność i tak dalej, ale na pierwszym miejscu jest miłość.

Pierwszą rzeczą którą odkrywamy, jest to, że ta miłość nie jest ludzka, nie jest cielesna, ale nadprzyrodzona, Boża. Tu nie kwestia naprawienia naszej natury. Tak jak lampart nie może zmienić swoich centek na skórze, tak i nasza cielesna natura nie poddaje się naprawie. Ta miłość jest możliwa tylko dzięki aktowi Bożej łaski. "Nowe przykazanie daję wam", mówi Pan, "abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem. Po tym wszyscy poznają, że jesteście moimi uczniami, jeśli będziecie się wzajemnie miłować. " (Jana 13:34-35).

Właśnie taką miłość otrzymali uczniowie w dniu wylania Ducha Świętego, gdy przyjęli Ducha Świętego, gdy stali się świątynią Ducha Bożego, Który w nich zamieszkał. Na przykład Piotr nie mógł tak bardzo miłować Chrystusa ani swoich braci, zanim nie otrzymał Ducha Świętego, ale Duch Święty przebywający w nim, mógł, ponieważ pierwszym owocem Ducha jest miłość. Ten sam Piotr, który w sile swojej miłości, w sile ludzkiej miłości, zarzekał się i przysięgał, że umrze z Chrystusem, na koniec wyparł się, przysięgając że nie zna Go. Ten sam Piotr, ale mocą nowej miłości sławiąc Boga, poszedł na męczeńską śmierć.

Tak naprawdę żaden ludzki język nie jest w stanie opisać tej miłości, a mimo to jest ona rozpoznawana przez wszystkich. Chrystus powiedział, że "poznają ją wszyscy", jej nie trzeba reklamować, nie trzeba wywieszać transparentu z napisem: Miłuję wszystkich. Ludzie będą poznawali ją bez tak szumnych oświadczeń.
Właśnie tym wyszczególniał się Kościół pierwszego wieku. Oni nie musieli dużo mówić, ludzie poznawali, że oni są z Jezusem. Natychmiast to odkrywali.
W Antiochii po raz pierwszy uczniowie Chrystusa zostali nazwani chrześcijanami. Dlaczego? U nich była ta cecha, ta oznaka po której, jak powiedział Chrystus "Po tym wszyscy poznają, że jesteście moimi uczniami…" – wzajemnie się miłowali.

W swoich pracach Tertulian mówi, że jedną z charakterystycznych cech Kościoła apostolskiego była ich wzajemna miłość, tak że poganie musieli z podziwem powiedzieć: spójrzcie, jak oni się miłują.
Czy my mamy taką miłość? Czy świat pozna nas, że jesteśmy uczniami Chrystusa? Czy ta miłość króluje między nami? Chrystus powiedział: "tak jak ja was umiłowałem, abyście i wy wzajemnie się miłowali. " (Jana 13:34).

Jak można rozpoznać tę miłość? Jak przejawiała się ona u Chrystusa?

Dzisiaj chciałbym dotknąć tylko trzech aspektów tej miłości. W rozdziale 13 Ewangelii Jana nasz Zbawiciel zademonstrował tę miłość w tych trzech aspektach: w pokorze, w posłudze i w czystości.
Jest to jeden z ważniejszych fragmentów Pisma Świętego, trzynasty rozdział Ewangelii Jana i zaczyna się od słów: "wiedząc, że nadeszła jego godzina, aby przeszedł z tego świata do Ojca, umiłowawszy swoich, którzy byli na świecie, umiłował ich aż do końca. " (Jana 13:1). Ta miłość była bezgraniczna. Umiłował swoich uczniów do końca, do śmierci krzyżowej.

I tutaj należy zauważyć, co mówi się zaraz po tym. Spójrzmy: "Jezus, wiedząc, że Ojciec dał wszystko w jego ręce i że od Boga wyszedł, i do Boga idzie; Wstał od wieczerzy, złożył szaty, a wziąwszy prześcieradło, przepasał się. Potem nalał wody do misy i począł umywać nogi uczniów... " (Jana 13:3-5).
Tak, Syn Boży, Któremu dana jest wszelka moc na niebie i na ziemi, obmywa nogi swoim uczniom. W pełnej świadomości swego Bożego pochodzenia On przyjmuje miejsce sługi i czyni to, co niewolnicy czynili gościom swego pana - umywali nogi. Ręce, które trzymają wszechświat, które kierują wszelkimi sprawami ludzkimi, ręce, które stworzyły ciebie i mnie, te ręce umywają nogi rybaków – Jego uczniów. Tak umiłował ich do samego końca i ta miłość wyraziła się teraz w tym omywaniu nóg uczniów. Kochani, pierwszą oznaką tej miłości jest – pokora.

W 13 rozdziale Listu do Koryntian o miłości apostoł Paweł mówi tak: "miłość nie jest chełpliwa". Cóż za wspaniały przykład dał nam nasz drogi Zbawiciel. "chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu, lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi ..." (Fil. 2:6-7).
Ta miłość jest po pierwsze pokorna, przyjmuje obraz niewolnika. Tak jak ja was umiłowałem, mówi Chrystus, tak też wy wzajemnie się miłujcie.

Tak, ci uczniowie tylko co spierali się o to, kto z nich jest największy, kto jest najważniejszy. Przepełnieni wyniosłością, rywalizacją i w kontrast tego ducha pychy, Chrystus, Król chwały, Pan Panów zdejmuje swoją wierzchnią odzież, przepasuje się, bierze wodę i prześcieradło i niczym niewolnik pochyla się u stóp każdego z dwunastu apostołów, w tym także Judasza. Tak, patrzył w twarz Judasza, który w kilka godzin później zdradził Go. Spojrzał także w twarz Piotrowi, który zaparł się Go i pozostałych uczniów, którzy w chwili śmierci opuścili Go. Umiłował ich bezgraniczną miłością, do końca i umywał im nogi.

My nic nie będziemy wiedzieli o tej miłości, jeśli nie będziemy mieli w sobie tej cechy - pokory. Miłość nie wynosi się, jest gotowa umywać nogi swoim braciom. Niektórzy uważają, że musimy dosłownie umywać nogi braciom. Ci, którzy tak myślą lub tak mówią nie zrozumieli podstawowego znaczenia tego, dlaczego Chrystus umywał nogi uczniom. Chrystus dał przykład, który jest charakterystyczny dla bliskowschodniego stylu życia. Pokazał miłość praktycznie, na przykładzie, miłość, która przejawiła się w pokorze. "Jeśli więc ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy czynili tak, jak ja wam uczyniłem. " (Jana 13:14-15). "Zaprawdę powiadam wam: Sługa nie jest większy od swego pana ani posłaniec nie jest większy od tego, który go posłał. Jeśli to wiecie, będziecie błogosławieni, gdy tak uczynicie. " (Jana 13:16-17).

Umywając nogi uczniom Chrystus dał nam nie przykazanie, ale przykład tego, jak ta miłość wyraża się, nie w obrzędzie, ale w pokorze i w czynie.
Jezus Chrystus w innym miejscu tak wyraził tę prawdę: "ktokolwiek by chciał między wami być wielki, niech będzie sługą waszym. I ktokolwiek by chciał być między wami pierwszy, niech będzie sługą waszym. Tak jak Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, ale aby służyć i oddać swoje życie na okup za wielu. " (Mat. 20:26-28).
Tak, ta miłość nie jest chełpliwa, nie wynosi się, jest łagodna i zawsze gotowa do służenia innym.

Zauważmy, że jeśli pierwszy aspekt tej miłości wyraża się w pokorze, to drugi w oddaniu się posłudze innym. Chrystus okazał swoją miłość w tym, że stał się sługą. "Syn Człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, ale aby służyć... tak jak Ja was umiłowałem, abyście i wy wzajemnie się miłowali. "

Ale spójrzmy, że miłość jest również rozpoznawana przez to, że jest ona czysta. Miłość bez oczyszczenia jest niemożliwa, miłość i czystość idą w parze. Przypomnijmy sobie słowa Jakuba: "Czysta i nieskalana pobożność u Boga i Ojca polega na tym, aby przychodzić z pomocą sierotom i wdowom w ich utrapieniu i zachować samego siebie nieskażonym przez świat. " (Jak. 1:27).
Miłość jest pokorna, ona służy, przychodzi z pomocą sierotom i wdowom w ich utrapieniu. Tylko miłość jest gotowa służyć poniżanym, którzy nie mogą odwzajemnić okazanej im dobroci. Tutaj nie ma pochwał od ludzi ani nagrody. Taka miłość jest odkupieńcza. Ona cierpiącym przynosi pocieszenie, a udręczonym wybawienie.

Zauważmy, że miłość chroni siebie nieskalaną od tego świata. Miłość wymaga świętości i czystości. Bez tego nie jest możliwa wspólnota Ducha. Ten przykład omywania nóg mówi nam obrazowo o konieczności bycia czystym. Gdy Piotr powstrzymywał Chrystusa "Przenigdy nie będziesz umywał nóg moich! " Odpowiedział mu Jezus: "Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał działu ze mną. " Wtedy Szymon Piotr mówi: "Panie, nie tylko nogi moje, lecz i ręce, i głowę. Jezus mu odpowiedział: Kto jest umyty, potrzebuje umyć tylko nogi, bo cały jest czysty." (Jana 13:8-10).
Dusze apostołów były już omyte łaską Chrystusową. Grzechy ich On wziął na Siebie i musiał je zanieść na krzyż Golgoty. Wiarą w Niego oni zostali już odkupieni, ale na nich, jak na pielgrzymach po podróży pozostał pył. Uniknąć go idąc po prochu ścieżką życiową jest niemożliwe.

I ten pył Pan musi zmyć wodą Swojego Słowa. To omywanie wodą Słowa jest konieczne dla każdego z nas, aby być uczestnikami Jego świętości. Musimy być czystymi, tego wymaga miłość, zachowywać siebie nie splamionymi przez świat.

Mój przyjacielu, nie możesz znać tej miłości, jeśli nie jesteś omyty, jeśli nie jesteś czysty. Jeśli nigdy nie byłeś omyty, jeśli odkupieńcza krew Jezusa Chrystusa przelana na krzyżu Golgoty nigdy nie dotknęła Twojej duszy, to przyjdź dzisiaj do źródła omycia z grzechów i nieczystości, a Pan sprawi, że będziesz czysty.
Tak, krew Jezusa Chrystusa oczyszcza nas od wszelkiego grzechu i gdy otrzymasz to przebaczenie, to oczyszczenie wtedy oświeci Cię miłość Boża, a Twoje serce nią się napełni.
Niech Pan pomoże Ci dzisiaj przyjść do Niego i uczyni Cię nowym stworzeniem, Jego dzieckiem.
Niech łaska naszego Pana Jezusa Chrystusa i miłość Boga Ojca i wspólnota Ducha Świętego będzie z nami wszystkimi. Amen.

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.