Niewolnik Onezym.
Zapewne wiele razy czytaliśmy lub słyszeliśmy o okrutnych właścicielach znęcających się nad swoimi niewolnikami, którzy zakuwali ich w łańcuchy, chłostali biczami, szydzili z nich. Nie dziwiliśmy się więc, gdy niewolnik uciekał od swego pana. Dzisiaj chciałbym rozpatrzeć zapewne niewielu nam znany przypadek jednego niewolnika, który uciekł nie od złego pana, ale od pana dobrego, którego jeszcze na dodatek okradł.
Działo się to dwa tysiące lat temu. Niewolnik ten mieszkał w Kolosach w Azji Mniejszej. Nic nie jest powiedziane, jeżeli chodzi o jego wiek, możemy jednak przypuszczać, że był on stosunkowo młodym człowiekiem pochodzenia greckiego, a jego imię - Onezym.
Jego panem był człowiek o imieniu Filemon. I oto pewnego dnia wziąwszy rzeczy i pieniądze należące do swojego pana, Onezym ucieka z jego domu. Aby nie zostać złapanym udaje się w możliwie odległe miejsce. Lepszego miejsca niż Rzym wówczas nie mógł znaleźć. Jednak z późniejszego opisu ucieczki dowiadujemy się, że skryć się i tak mu nie udało się. I tu, w Rzymie Onezym spotyka jednego człowieka, który również w tym czasie został uwięziony.
Jak Onezym znalazł się w rzymskim więzieniu, dokładnie nie wiemy. Możemy się tylko domyślać, że rozpuściwszy wszystko, co ukradł, najwyraźniej znów dopuścił się kradzieży, ale tym razem został przyłapany i aresztowany. Tym niezwykłym więźniem, który stanął na jego drodze był apostoł Paweł. Paweł opowiada Onezymowi niezwykłą historię o tym, jak może on uzyskać pełne przebaczenie za wszystkie popełnione przewinienia. W wyniku tego spotkania - niewolnik Onezym uwierzył w Jezusa Chrystusa i stał się nowym człowiekiem. Jak cudowna i nagła przemiana dokonała się w tym nieszczęśliwym człowieku po spotkaniu z więźniem - apostołem Pawłem!
I teraz, po nawróceniu się, gdy odbył już swoją karę, zostaje przez apostoła Pawła posłany z powrotem do swego pana - Filemona. Paweł posyła Onezyma z osobistym Listem do Filemona i prosi go, by przyjął swojego byłego niewolnika, już nie jako niewolnika, lecz jak równego mu, brata w Chrystusie.
Tak wygląda pokrótce historia jednego z najkrótszych pism Nowego Testamentu– Listu apostoła Pawła do Filemona.
Dzisiaj rozpatrując tę historię, chcę zwrócić uwagę na jeden werset z tego wspaniałego Listu, który brzmi następująco: " Który (tj. Onezym) niegdyś nie był dla ciebie użyteczny, ale teraz jest dla ciebie i dla mnie bardzo użyteczny." (Flm. 1:11).
Jeżeli czytamy ten werset w oryginalnym języku greckim, znajdziemy tu ciekawą grę słów. Imię " Onezym " oznacza " użyteczny, korzystny, zdatny ". Ten człowiek - mówi jakby Filemonowi apostoł Paweł - gdy był z tobą wcześniej, nosił imię, którego nie był godny, ale teraz, w pełnym znaczeniu tego słowa - Onezym jest wart nosić to imię. Teraz on jest użyteczny, tak tobie, jak i mnie, ale w największym stopniu Bogu.
Tutaj widzimy wspaniały przykład radykalnej przemiany dokonanej przez Jezusa Chrystusa w życiu człowieka: nieużyteczny staje się bardzo użytecznym! Z zepsutego, zdemoralizowanego człowieka, czyni użytecznego i pożytecznego. Taka jest łaska Boża, która przez odkupieńczą śmierć Jezusa Chrystusa z człowieka pełnego zepsucia tworzy nowe stworzenie.
Zauważmy, jak wyraźnie przejawia się ta prawda w życiu apostoła Pawła. On także, niegdyś był nieużyteczny, ale z tego " nieprzydatnego naczynia " , prześladowcy i bluźniercy imienia Jezusa Chrystusa, Bóg uczynił " nowe naczynie do celów zaszczytnych, poświęcone i przydatne Panu ", które przyniosło obfite błogosławieństwo niezliczonej ilości ludzi. Niegdyś przeciwnik, teraz żołnierz Kościoła Chrystusowego, użyteczny w dziele Bożym. I ta prawda jest tak wyraźnie pokazana w historii Onezyma.
Z opisu tej historii widzimy, że apostoł Paweł pisząc ten List zdaje sobie sprawę, że z chwilą uwięzienia wszystkie jego podróże misyjne, jego działalność na niwie Bożej wydaje się, że już dobiegła końca. Jego wielka gorliwość dla sprawy Bożej mogła tam zagasnąć: znajdował się wszak w ciężkich okolicznościach, zakuty w kajdany. Ale Paweł nie tak patrzył na swój los. On pisze: " Paweł, więzień Chrystusa Jezusa… " (Flm. 1:1). Zauważmy, jak wspaniałe duchowe zwycięstwo odniósł Paweł znajdując się w tych trudnych warunkach! Nie pozwolił na to, aby okoliczności stały się przeszkodą tak dla niego, jak i dla jego posługi. Będącwięźniem kontynuował dzieło przyprowadzania dusz do Chrystusa, korzystał z każdej możliwości, by świadczyć o Zbawicielu.
Zauważmy, że Paweł nazywa siebie nie więźniem Rzymu, nie więźniem cesarza rzymskiego, ale więźniem Jezusa Chrystusa. Z wszystkich okoliczności i wydarzeń ze swojego życia uświadamia sobie podstawowy fakt chrześcijaństwa, a mianowicie: W życiu człowieka, który jest całkowicie poddany woli Bożej, nie ma przypadkowości. Któż z nas, znajdując się w podobnie ciężkich warunkach, gdy na naszej drodze najwyższych pragnień stawiane są różne przeszkody, gdy okoliczności życiowe nie pozwalają pracować dla Pana, jest w stanie usiąść i napisać o sobie, że " jest więźniem Jezusa Chrystusa " ? Kto z nas, będąc w takiej sytuacji jest w stanie znaleźć sposobność i możliwość, aby być użytecznym Panu?
Jakże często wyciągamy wniosek, że ze względu na trudne warunki nie mamy żadnej możności uczynienia czegoś w służbie Bożej na chwałę Pana. Drodzy przyjaciele, jestem w pełni przekonany, że bez względu na to, gdzie byśmy się nie znajdowali, niezależnie od tego, w jakich okolicznościach, jeśli nasze życie poświęcone jest Bogu, to Bóg jest w stanie skorzystać z nas. Marcin Luter powiedział kiedyś: " My wszyscy jesteśmy Onezymami Pana, wszyscy sługami użytecznymi. A jak staliśmy się użytecznymi Panu? Wszakże byliśmy nieużytecznymi. "
Umiłowani, wielką i niepojętą łaską Bożą staliśmy się użyteczni! To są te cuda dokonywane łaską Bożą. Jak wiele starań, wysiłku, reform i metod wychowania stosuje świat by naprawić społeczeństwo, tak, by ludzie stali się bardziej użyteczni! Możemy pochwalać takie inicjatywy, ale ostatecznie, moi drodzy, człowiek potrzebuje nowego serca, by " stać się uczestnikiem boskiej natury. " (2Piotra 1:4). Prawdziwa reforma jest niemożliwa bez narodzenia na nowo. W związku z tym, nie wystarczy tylko zmienić swój styl życia: konieczne jest przede wszystkim narodzenie na nowo.
Zauważmy, jak Pan dokonuje tego wielkiego cudu narodzenia, czyniąc z najbardziej nieużytecznego materiału użyteczne narzędzie dla chwały Bożej. Onezym do chwili spotkania z Pawłem w relacjach z ludźmi był człowiekiem raczej podłym i tchórzliwym. Był jednak jednym z tych szczęśliwych niewolników w owym czasie, którego pan był dobrym człowiekiem. Nie był traktowany tak, jak inni niewolnicy, tym niemniej jednak wykorzystał stosowną okazję, by okraść swego pana i uciec.
I o dziwo, tutaj widzimy niezgłębioną mądrość Bożą. Oczywistym jest, że Onezym podle postąpił okradając swego pana, tym niemniej Bóg postanowił wykorzystać dokonane przez niego przestępstwo do jego nawrócenia. Właśnie ten postępek przyprowadził go do Pawła i przez Pawła został przyprowadzony do Pana. Zauważmy, co Paweł pisze do Filemona: " Bo, być może, dlatego utraciłeś go na krótki czas, abyś go odzyskał na wieki. " (Flm. 1:15). Paweł jednak nie aprobuje postępku Onezyma, nie mówi, że on postąpił właściwie. Odwrotnie, mówi, że Onezym zgrzeszył, a grzech jest grzechem bez względu na to, jak by nie była wielka łaska Boża.
Weźmy na przykład Józefa. Sprzedanie go do Egiptu - to była wielkie przestępstwo, którego dopuścili się jego bracia, ale Bóg przez to przestępstwo zbawił dom Jakuba i wielu ludzi od śmierci głodowej. Jednak bracia Józefa nie przewidzieli tego, oni sprzedali swojego brata z zawiści. Przypomnijmy te mądre słowa Józefa, który po śmierci ojca rzekł do swoich braci: " Wy wprawdzie knuliście zło przeciwko mnie, ale Bóg obrócił to w dobro, chcąc uczynić to, co się teraz dzieje: zachować przy życiu liczny lud." (Ks.Rodz. 50:20). Zło, które uczynił Onezym spowodowało, że stał się przestępcą, ale Pan Swoją łaską przemienił to zło w jego dobro. W dalekim Rzymie spotkał człowieka, który mu wskazał drogę zbawienia.
Z Listu apostoła Pawła do Filemona możemy wywnioskować, że Paweł bywał w domu Filemona, prowadził tam nauczanie, rezultatem tego było utworzenie w jego domu zboru. Niemożliwe jest, by wtedy Onezym nie spotkał się z Pawłem, bądź nie słyszał głoszenia Pawła. Teraz Paweł nie może już przyjść do Kolosan, jest zakuty, w więzieniu, dlatego koniecznym było, by Onezym przyszedł do Pawła do Rzymu, właśnie do więzienia! Jakże nieznane są ścieżki Boże!
Jestem pewien, że Filemon będąc jego panem nie jeden raz mówił mu o Chrystusie, ale wszystko to było na próżno. Dlatego Onezym musiał dojść do takiego stanu ducha, w którym tylko Bóg mógł go uratować i zbawić. I dokonało się to wtedy, gdy głodny i załamany, przez wszystkich zapomniany syn marnotrawny został odzyskany.
Tak, ale na tym przykładzie możemy również zobaczyć niezgłębioną mądrość Bożą, widząc, jak sam diabeł odgrywa swoją rolę w przyprowadzeniu Onezyma do Chrystusa. Początkowo diabeł zachęca Onezyma do kradzieży, a potem podpowiada mu, by uciekł od swojego pana. Cały czas nieświadomie przyczynia się do Bożego planu zbawienia Onezyma. A gdy niewolnik doszedł już do tego stanu beznadziei, zapewne doświadczył tego, co przeżył syna marnotrawny. Koścista ręka głodu zaczęła pukać do jego drzwi. Tak, pusty żołądek jest bardzo często dobrym głosicielem, który przemawia do serca głodnego człowieka. Bóg czasami nie może dotrzeć do świadomości niektórych ludzi inaczej, jak tylko przez pusty żołądek. Kiedy Onezym mieszkał w Kolosach u swojego pana był przyodziany i nakarmiony, nie interesował się ani Pawłem, ani jego kazaniami, ani też tym, co słyszał o Chrystusie. Teraz w odległym Rzymie trafił do więzienia. Tu nagle ocknął się, był gotowy wysłuchać Pawła.
"O głębokości bogactwa i mądrości, i poznania Boga! Jakże niezbadane są wyroki jego i niewyśledzone drogi jego! " (Rzym. 11:33).
I tu chciałbym rzec podtrzymujące słowo drogim ojcom i matkom. Być może macie córkę lub syna, którzy uciekli z domu. Nie wiecie, gdzie on lub ona się znajdują, ale Bóg wie. Wy nie możecie ich odnaleźć, ale pamiętajcie, że Bóg jest w stanie. Mówicie, że spotkało was wielkie nieszczęście, ale być może to było najlepsze, co mogło zdarzyć się jemu lub jej? O synu marnotrawnym czytamy: " A kiedy już wszystko wydał, powstał straszny głód w owym kraju. I on też znalazł się w nędzy. " (Łuk. 15:14).
To jest najlepsze, co mogło spotkać syna marnotrawnego – on znalazł się w potrzebie. To doprowadziło go najpierw do chlewa, był zadowolony, że napełnił swój brzuch łuską, którą jedzą świnie. I tu, w chlewie on doszedł do siebie, ale nie wcześniej.
Jakże często Bóg może dotrzeć do serca człowieka albo przez głód, albo przez chorobę, cierpienie, utratę bliskich, albo przez utratę najlepszego przyjaciela. Pomyślmy, wszystko to, to miłość - tylko w innej postaci, dopuszczona przez Boga, by grzesznik dojrzał, by upamiętał się i szukał miłosierdzia i przebaczenia u stóp Jezusa Chrystusa. Jak pisze apostoł Paweł: "…gdzie zaś grzech się rozmnożył, tam łaska bardziej obfitowała. " (Rzym. 5:20).
Jak łatwo upaść na duchu i narzekać, gdy widzimy, że ci, za których się modlimy nie stają się lepszymi, ale wręcz przeciwnie, ich stan ducha się pogarsza. Dalej jednak wierzmy i módlmy się, nie ważne, jak beznadziejna jest nasza sprawa. Zaufajmy Bogu i oczekujmy pomocy od Niego, a nie od ludzi.