RSS

Niewolnik Onezym.




   Zapewne wiele razy czytaliśmy lub słyszeliśmy o okrutnych właścicielach znęcających się nad swoimi niewolnikami, którzy zakuwali ich w łańcuchy, chłostali biczami, szydzili z nich. Nie dziwiliśmy się więc, gdy niewolnik uciekał od swego pana.                                                  Dzisiaj chciałbym rozpatrzeć zapewne niewielu nam znany przypadek jednego niewolnika, który uciekł nie od złego pana, ale od pana dobrego, którego jeszcze na dodatek okradł.

Działo się to dwa tysiące lat temu. Niewolnik ten mieszkał w Kolosach w Azji Mniejszej. Nic nie jest powiedziane, jeżeli chodzi o jego wiek, możemy jednak przypuszczać, że był on stosunkowo młodym człowiekiem pochodzenia greckiego, a jego imię - Onezym.
Jego panem był człowiek o imieniu Filemon. I oto pewnego dnia wziąwszy rzeczy i pieniądze należące do swojego pana, Onezym ucieka z jego domu. Aby nie zostać złapanym udaje się w możliwie odległe miejsce. Lepszego miejsca niż Rzym wówczas nie mógł znaleźć. Jednak z późniejszego opisu ucieczki dowiadujemy się, że skryć się i tak mu nie udało się. I tu, w Rzymie Onezym spotyka jednego człowieka, który również w tym czasie został uwięziony.


Jak Onezym znalazł się w rzymskim więzieniu, dokładnie nie wiemy. Możemy się tylko domyślać, że rozpuściwszy wszystko, co ukradł, najwyraźniej znów dopuścił się kradzieży, ale tym razem został przyłapany i aresztowany. Tym niezwykłym więźniem, który stanął na jego drodze był apostoł Paweł. Paweł opowiada Onezymowi niezwykłą historię o tym, jak może on uzyskać pełne przebaczenie za wszystkie popełnione przewinienia. W wyniku tego spotkania - niewolnik Onezym uwierzył w Jezusa Chrystusa i stał się nowym człowiekiem. Jak cudowna i nagła przemiana dokonała się w tym nieszczęśliwym człowieku po spotkaniu z więźniem - apostołem Pawłem!

I teraz, po nawróceniu się, gdy odbył już swoją karę, zostaje przez apostoła Pawła posłany z powrotem do swego pana - Filemona. Paweł posyła Onezyma z osobistym Listem do Filemona i prosi go, by przyjął swojego byłego niewolnika, już nie jako niewolnika, lecz jak równego mu, brata w Chrystusie.
Tak wygląda pokrótce historia jednego z najkrótszych pism Nowego Testamentu– Listu apostoła Pawła do Filemona.


Dzisiaj rozpatrując tę historię, chcę zwrócić uwagę na jeden werset z tego wspaniałego Listu, który brzmi następująco: " Który (tj. Onezym) niegdyś nie był dla ciebie użyteczny, ale teraz jest dla ciebie i dla mnie bardzo użyteczny." (Flm. 1:11).
Jeżeli czytamy ten werset w oryginalnym języku greckim, znajdziemy tu ciekawą grę słów. Imię " Onezym " oznacza " użyteczny, korzystny, zdatny ". Ten człowiek - mówi jakby Filemonowi apostoł Paweł - gdy był z tobą wcześniej, nosił imię, którego nie był godny, ale teraz, w pełnym znaczeniu tego słowa - Onezym jest wart nosić to imię. Teraz on jest użyteczny, tak tobie, jak i mnie, ale w największym stopniu Bogu.
Tutaj widzimy wspaniały przykład radykalnej przemiany dokonanej przez Jezusa Chrystusa w życiu człowieka: nieużyteczny staje się bardzo użytecznym! Z zepsutego, zdemoralizowanego człowieka, czyni użytecznego i pożytecznego. Taka jest łaska Boża, która przez odkupieńczą śmierć Jezusa Chrystusa z człowieka pełnego zepsucia tworzy nowe stworzenie.


Zauważmy, jak wyraźnie przejawia się ta prawda w życiu apostoła Pawła. On także, niegdyś był nieużyteczny, ale z tego " nieprzydatnego naczynia " , prześladowcy i bluźniercy imienia Jezusa Chrystusa, Bóg uczynił " nowe naczynie do celów zaszczytnych, poświęcone i przydatne Panu ", które przyniosło obfite błogosławieństwo niezliczonej ilości ludzi. Niegdyś przeciwnik, teraz żołnierz Kościoła Chrystusowego, użyteczny w dziele Bożym. I ta prawda jest tak wyraźnie pokazana w historii Onezyma.

Z opisu tej historii widzimy, że apostoł Paweł pisząc ten List zdaje sobie sprawę, że z chwilą uwięzienia wszystkie jego podróże misyjne, jego działalność na niwie Bożej wydaje się, że już dobiegła końca. Jego wielka gorliwość dla sprawy Bożej mogła tam zagasnąć: znajdował się wszak w ciężkich okolicznościach, zakuty w kajdany. Ale Paweł nie tak patrzył na swój los. On pisze: " Paweł, więzień Chrystusa Jezusa… " (Flm. 1:1). Zauważmy, jak wspaniałe duchowe zwycięstwo odniósł Paweł znajdując się w tych trudnych warunkach! Nie pozwolił na to, aby okoliczności stały się przeszkodą tak dla niego, jak i dla jego posługi. Będącwięźniem kontynuował dzieło przyprowadzania dusz do Chrystusa, korzystał z każdej możliwości, by świadczyć o Zbawicielu.

Zauważmy, że Paweł nazywa siebie nie więźniem Rzymu, nie więźniem cesarza rzymskiego, ale więźniem Jezusa Chrystusa. Z wszystkich okoliczności i wydarzeń ze swojego życia uświadamia sobie podstawowy fakt chrześcijaństwa, a mianowicie: W życiu człowieka, który jest całkowicie poddany woli Bożej, nie ma przypadkowości. Któż z nas, znajdując się w podobnie ciężkich warunkach, gdy na naszej drodze najwyższych pragnień stawiane są różne przeszkody, gdy okoliczności życiowe nie pozwalają pracować dla Pana, jest w stanie usiąść i napisać o sobie, że " jest więźniem Jezusa Chrystusa " ? Kto z nas, będąc w takiej sytuacji jest w stanie znaleźć sposobność i możliwość, aby być użytecznym Panu?

Jakże często wyciągamy wniosek, że ze względu na trudne warunki nie mamy żadnej możności uczynienia czegoś w służbie Bożej na chwałę Pana.                                               Drodzy przyjaciele, jestem w pełni przekonany, że bez względu na to, gdzie byśmy się nie znajdowali, niezależnie od tego, w jakich okolicznościach, jeśli nasze życie poświęcone jest Bogu, to Bóg jest w stanie skorzystać z nas. Marcin Luter powiedział kiedyś: " My wszyscy jesteśmy Onezymami Pana, wszyscy sługami użytecznymi. A jak staliśmy się użytecznymi Panu? Wszakże byliśmy nieużytecznymi. "

Umiłowani, wielką i niepojętą łaską Bożą staliśmy się użyteczni! To są te cuda dokonywane łaską Bożą. Jak wiele starań, wysiłku, reform i metod wychowania stosuje świat by naprawić społeczeństwo, tak, by ludzie stali się bardziej użyteczni! Możemy pochwalać takie inicjatywy, ale ostatecznie, moi drodzy, człowiek potrzebuje nowego serca, by " stać się uczestnikiem boskiej natury. " (2Piotra 1:4). Prawdziwa reforma jest niemożliwa bez narodzenia na nowo. W związku z tym, nie wystarczy tylko zmienić swój styl życia: konieczne jest przede wszystkim narodzenie na nowo.

Zauważmy, jak Pan dokonuje tego wielkiego cudu narodzenia, czyniąc z najbardziej nieużytecznego materiału użyteczne narzędzie dla chwały Bożej.                                            Onezym do chwili spotkania z Pawłem w relacjach z ludźmi był człowiekiem raczej podłym i tchórzliwym. Był jednak jednym z tych szczęśliwych niewolników w owym czasie, którego pan był dobrym człowiekiem. Nie był traktowany tak, jak inni niewolnicy, tym niemniej jednak wykorzystał stosowną okazję, by okraść swego pana i uciec.
I o dziwo, tutaj widzimy niezgłębioną mądrość Bożą. Oczywistym jest, że Onezym podle postąpił okradając swego pana, tym niemniej Bóg postanowił wykorzystać dokonane przez niego przestępstwo do jego nawrócenia. Właśnie ten postępek przyprowadził go do Pawła i przez Pawła został przyprowadzony do Pana. Zauważmy, co Paweł pisze do Filemona: " Bo, być może, dlatego utraciłeś go na krótki czas, abyś go odzyskał na wieki. " (Flm. 1:15). Paweł jednak nie aprobuje postępku Onezyma, nie mówi, że on postąpił właściwie. Odwrotnie, mówi, że Onezym zgrzeszył, a grzech jest grzechem bez względu na to, jak by nie była wielka łaska Boża.


Weźmy na przykład Józefa. Sprzedanie go do Egiptu - to była wielkie przestępstwo, którego dopuścili się jego bracia, ale Bóg przez to przestępstwo zbawił dom Jakuba i wielu ludzi od śmierci głodowej. Jednak bracia Józefa nie przewidzieli tego, oni sprzedali swojego brata z zawiści. Przypomnijmy te mądre słowa Józefa, który po śmierci ojca rzekł do swoich braci: " Wy wprawdzie knuliście zło przeciwko mnie, ale Bóg obrócił to w dobro, chcąc uczynić to, co się teraz dzieje: zachować przy życiu liczny lud." (Ks.Rodz. 50:20). Zło, które uczynił Onezym spowodowało, że stał się przestępcą, ale Pan Swoją łaską przemienił to zło w jego dobro. W dalekim Rzymie spotkał człowieka, który mu wskazał drogę zbawienia.

Z Listu apostoła Pawła do Filemona możemy wywnioskować, że Paweł bywał w domu Filemona, prowadził tam nauczanie, rezultatem tego było utworzenie w jego domu zboru. Niemożliwe jest, by wtedy Onezym nie spotkał się z Pawłem, bądź nie słyszał głoszenia Pawła. Teraz Paweł nie może już przyjść do Kolosan, jest zakuty, w więzieniu, dlatego koniecznym było, by Onezym przyszedł do Pawła do Rzymu, właśnie do więzienia! Jakże nieznane są ścieżki Boże!
Jestem pewien, że Filemon będąc jego panem nie jeden raz mówił mu o Chrystusie, ale wszystko to było na próżno. Dlatego Onezym musiał dojść do takiego stanu ducha, w którym tylko Bóg mógł go uratować i zbawić. I dokonało się to wtedy, gdy głodny i załamany, przez wszystkich zapomniany syn marnotrawny został odzyskany.


Tak, ale na tym przykładzie możemy również zobaczyć niezgłębioną mądrość Bożą, widząc, jak sam diabeł odgrywa swoją rolę w przyprowadzeniu Onezyma do Chrystusa. Początkowo diabeł zachęca Onezyma do kradzieży, a potem podpowiada mu, by uciekł od swojego pana. Cały czas nieświadomie przyczynia się do Bożego planu zbawienia Onezyma. A gdy niewolnik doszedł już do tego stanu beznadziei, zapewne doświadczył tego, co przeżył syna marnotrawny. Koścista ręka głodu zaczęła pukać do jego drzwi. Tak, pusty żołądek jest bardzo często dobrym głosicielem, który przemawia do serca głodnego człowieka. Bóg czasami nie może dotrzeć do świadomości niektórych ludzi inaczej, jak tylko przez pusty żołądek. Kiedy Onezym mieszkał w Kolosach u swojego pana był przyodziany i nakarmiony, nie interesował się ani Pawłem, ani jego kazaniami, ani też tym, co słyszał o Chrystusie. Teraz w odległym Rzymie trafił do więzienia. Tu nagle ocknął się, był gotowy wysłuchać Pawła.
"O głębokości bogactwa i mądrości, i poznania Boga! Jakże niezbadane są wyroki jego i niewyśledzone drogi jego! " (Rzym. 11:33).


I tu chciałbym rzec podtrzymujące słowo drogim ojcom i matkom. Być może macie córkę lub syna, którzy uciekli z domu. Nie wiecie, gdzie on lub ona się znajdują, ale Bóg wie. Wy nie możecie ich odnaleźć, ale pamiętajcie, że Bóg jest w stanie. Mówicie, że spotkało was wielkie nieszczęście, ale być może to było najlepsze, co mogło zdarzyć się jemu lub jej? O synu marnotrawnym czytamy: " A kiedy już wszystko wydał, powstał straszny głód w owym kraju. I on też znalazł się w nędzy. " (Łuk. 15:14).
To jest najlepsze, co mogło spotkać syna marnotrawnego – on znalazł się w potrzebie. To doprowadziło go najpierw do chlewa, był zadowolony, że napełnił swój brzuch łuską, którą jedzą świnie. I tu, w chlewie on doszedł do siebie, ale nie wcześniej.


Jakże często Bóg może dotrzeć do serca człowieka albo przez głód, albo przez chorobę, cierpienie, utratę bliskich, albo przez utratę najlepszego przyjaciela. Pomyślmy, wszystko to, to miłość - tylko w innej postaci, dopuszczona przez Boga, by grzesznik dojrzał, by upamiętał się i szukał miłosierdzia i przebaczenia u stóp Jezusa Chrystusa. Jak pisze apostoł Paweł: "…gdzie zaś grzech się rozmnożył, tam łaska bardziej obfitowała. " (Rzym. 5:20).
Jak łatwo upaść na duchu i narzekać, gdy widzimy, że ci, za których się modlimy nie stają się lepszymi, ale wręcz przeciwnie, ich stan ducha się pogarsza. Dalej jednak wierzmy i módlmy się, nie ważne, jak beznadziejna jest nasza sprawa. Zaufajmy Bogu i oczekujmy pomocy od Niego, a nie od ludzi.

Błogosławieństwo Boże.




Gdyby nie Księga Dziejów Apostolskich niczego byśmy nie wiedzieli o wniebowstąpieniu Jezusa Chrystusa, o słowach, z którymi zwracał się do Swoich naśladowców, o tym, w jaki sposób Duch Święty zstąpił na ziemię, jak nawrócili się pierwsi poganie, jak narodził się Kościół Chrystusowy, w jaki sposób rozprzestrzeniana była dobra nowina o Królestwie Bożym i wielu innych zdarzeniach. Nie ma prawie żadnych źródeł historycznych, które opisywałyby w jaki sposób rozpoczął swoją działalność Kościół Chrystusowy. Bóg więc przekazał nam tę wiedzę poprzez Ewangelistę Łukasza, który natchniony Duchem Świętym napisał drugą Księgę do Teofila noszącą nazwę " Dzieje."

Zdarzenia opisane w Księdze Dziejów były przekazane Łukaszowi przez naocznych świadków i sług Słowa, na podstawie których to sporządził on opis wydarzeń, jak pisze Teofilowi "…po dokładnym ich przebadaniu ".
W tym wspaniałym opisie o początkach Kościoła należy dostrzec Jego fenomenalny wzrost i wspaniałe rezultaty w pozyskiwaniu dusz dla Chrystusa, któremu towarzyszy świadectwo Jego pierwszych sług. Na stronach Księgi Dziejów stale napotykamy słowa podobne do tych z 19 rozdziału 20 wersetu: " Tak to potężnie rosło, umacniało się i rozpowszechniało Słowo Pańskie. " Co najmniej osiem razy użyte jest to określenie. Te słowa łączy jedna nowina, a mówi ona nam o niezwykłych sukcesach apostolskiego kościoła. W czym tkwi sekret takiego wielkiego, widzialnego błogosławieństwa Bożego? Czy my powinniśmy pogodzić się z tym, że w naszych czasach nie ma takich błogosławieństw Bożych?    Oczywiście, z takim stwierdzeniem nie możemy zgodzić się! " Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam i na wieki! " (Hebr. 13:8).


Chciałbym dziś pokrótce rozpatrzyć każdy z przypadków z Księgi Dziejów, gdzie mówi się o błogosławieństwie Bożym i rozkrzewianiu się Słowa Bożego. Chciałbym również przeanalizować je w takim kontekście by zauważyć: W czym tkwi źródło sukcesów Kościoła nowotestamentowego?
Odpowiedź na to pytanie interesuje nas w związku z sytuacją, jaka panuje we współczesnym świecie. Czy jest nadzieja na nowe, świeże " wylanie Ducha Świętego "? Warunki jakie były wówczas i są obecnie dla duchowego przebudzenia nie zmieniły się. My je znajdujemy właśnie w Księdze Dziejów, w szczególności, w nawiązaniu do owych ośmiu wersetów, gdzie mówi się o Słowie Pańskim.


Pan i dzisiaj mówi do nas, jak niegdyś do Swojego ludu przez proroka Malachiasza: " Nawróćcie się do mnie, wtedy i Ja zwrócę się ku wam – mówi Pan Zastępów. …czy wam nie otworzę okien niebieskich i nie wyleję na was błogosławieństwa ponad miarę. " (Malach. 3:7,10).
A więc teraz na początek przeczytajmy wszystkie te wersety, które chcę rozważyć.             Pierwszy werset znajdziemy w 2 rozdziale pod numerem 47: "…Pan zaś codziennie pomnażał liczbę tych, którzy mają być zbawieni. " Dalej w 4 rozdziale w 4 wersecie czytamy: " Wielu zaś z tych, którzy słyszeli tę mowę, uwierzyło, a liczba mężów wzrosła do około pięciu tysięcy. " W 5 rozdziale 14 wersecie powiedziane jest: " Przybywało też coraz więcej wierzących w Pana, mnóstwo mężczyzn i kobiet. " Podobny opis znajdujemy w rozdziale 6 werset 7: " A Słowo Boże rosło i poczet uczniów w Jerozolimie bardzo się pomnażał, także znaczna liczba kapłanów przyjmowała wiarę. " W rozdziale 11 w wersecie 21 powiedziane jest: " I
ręka Pańska była z nimi, wielka też liczba była tych, którzy uwierzyli i nawrócili się do Pana. " Dalej w 12 rozdziale w 24 wersecie czytamy: " Lecz Słowo Boże rosło i rozszerzało się. " W 13 rozdziale 49 wersecie powiedziane jest: " I rozeszło się Słowo Pańskie po całej krainie. " I na końcu w 19 rozdziale w 20 wersecie czytamy: " Tak to potężnie rosło, umacniało się i rozpowszechniało Słowo Pańskie. "

Czytając te wersety nasuwa się pytanie: Dlaczego Kościół nowotestamentowy miał tak wielkie sukcesy? Przecież musiała być przyczyna tak szybko rosnącej liczby gorliwych chrześcijan. Oczywiście, że tak. Boże działanie możliwe jest tylko pod jednym warunkiem - tylko wtedy, gdy Kościół kierowany jest przez Pana, zgodnie z ustanowionym przez Niego prawem i zasadami! Jeśli bliżej przyjrzymy się rozpatrywanym wersetom to z pewnością zauważymy to.
Weźmiemy na początku 2 rozdział 47 werset: "…Pan zaś codziennie pomnażał liczbę tych, którzy mają być zbawieni. " Przede wszystkim były dwa powody tego codziennego przyrostu członków Kościoła. Po pierwsze, był to głównie rezultat głoszenia Ewangelii. W tym przypadku apostoła Piotra. Ale wszyscy apostołowie głosili jedną i tą samą dobrą nowinę. Czynili to z mocą, bez żadnych wątpliwości, ponieważ zwiastowali nie słowa, które pochodziły od nich, ale były dane im przez samego Boga. Nie usłyszymy w ich kazaniach polemiki, ich własnych opinii lub opinii innych ludzi.
Tak więc pierwszym powodem tak fenomenalnego rozwoju Kościoła było to, że oni nie głosili ludzkich myśli i filozofii, a Słowo, które pochodziło od Boga!


Dalej widzimy drugi powód, który opisany jest na początku 2 rozdziału. Bez tego wydarzenia ich służba nie przyniosłaby żadnych owoców. Przed tym jak Chrystus wstąpił do nieba, w sposób jasny i wyraźny polecił swoim naśladowcom głosić Słowo Boże, dodając tak bardzo znaczące słowa: " A oto Ja zsyłam na was obietnicę mojego Ojca. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż zostaniecie przyobleczeni mocą z wysokości. " (Łuk. 24:49). Inaczej mówiąc, On im nakazał, by nie oddalali się z Jerozolimy zanim nie będą ochrzczeni Duchem Świętym. Tylko napełnieni mocą Ducha Świętego oni mogli stać się świadkami Chrystusa w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi.

Tak więc, sukcesy i powodzenie w dziele ewangelizacji, którą polecił nam czynić Chrystus, my możemy mieć tylko wtedy, gdy będziemy napełnieni mocą Ducha Świętego.                   Dzisiaj my potrzebujemy tej Mocy, jak nigdy wcześniej! Czy Bóg zmienił się? Sądzicie, że zmieniły się warunki, by Bóg błogosławił nam w wypełnianiu Jego dzieła? Oczywiście, że nie! Czyż może być inaczej, gdy z głębi naszego serca my będziemy wzywali Boga, by napełnił nas Duchem Świętym, tak jak to uczynił z wiernymi kościoła apostolskiego?

Teraz przyjrzyjmy się drugiemu miejscu Dziejów, mówiącemu o niezwykłym przyroście wiernych Kościoła, który był właśnie w początkowym stadium kształtowania się. W 4 rozdziale 4 wierszu powiedziane jest: " Wielu zaś z tych, którzy słyszeli tę mowę, uwierzyło, a liczba mężów wzrosła do około pięciu tysięcy. " Nie bez znaczenia jest fakt, że w kontekście tego wersetu powiedziane jest, że wtrącono do więzienia Piotra i Jana, ponieważ: " Wielu z tych, którzy słyszeli tę mowę, uwierzyło, a liczba mężów wzrosła do około pięciu tysięcy. " Powiedziane jest, że, gdy apostołowie mówili do ludu, oburzyli się kapłani i saduceusze, że: "…nauczają lud i zwiastują zmartwychwstanie w Jezusie. " Przeciwnicy pierwszych chrześcijan rozpoczęli właśnie prześladowania. Jeśli tak, to być może należałoby chociaż trochę zmienić treść kazań i nie tak mocno zaznaczać fakt zmartwychwstania, które tak bardzo drażniło przeciwnika? Inaczej mówiąc, zmiękczyć swoje stanowisko, by nie było tak wyraźne.

I co widzimy! Odwrotnie! Rezultatem tych pierwszych prześladowań jest to, że Kościół zwraca się z jeszcze większą gorliwością w modlitwie do Pana, by mógł jeszcze z większą odwagą głosić Słowo Boże. Tak więc trzeci sekret sukcesów Kościoła tkwił w tym, że On nie poszedł na kompromis z tym światem. Jeszcze bardziej napełniał się Duchem i głosił Słowo Boże z jeszcze większą śmiałością.
Następny miejsce - to słowa z 5 rozdziału 14 werset: " Przybywało też coraz więcej wierzących w Pana, mnóstwo mężczyzn i kobiet. " Te słowa są powiedziane od razu po opisie wydarzenia mówiącego o kłamstwie i obłudzie Ananiasza i Safiry. Widzimy, że w młodym Kościele, w którym panowała czystość i świętość rzeczą niemożliwą było zatajenie grzechów. Duch Święty demaskował i ujawniał grzechy i dlatego powiedziane jest, że nikt z postronnych nie ośmielił się do nich przyłączyć przedtem nie wyznawszy grzechów.


Drodzy bracia i siostry, gdy Kościół idzie drogą kompromisu z tym światem, szuka w nim oparcia i zgody, zaprawdę przestaje być solą ziemi i światłością świata, jak powiedział o Nim Chrystus. Bóg nie może działać w Kościele, w którym skrywane są niewyznane grzechy. Gdy tylko z Kościoła zostali usunięci mocą Ducha Świętego Ananiasz i Safira Bóg znów błogosławił im, co powiedziane jest w wersecie 14: " Przybywało też coraz więcej wierzących w Pana, mnóstwo mężczyzn i kobiet. "
Dalej w 6 rozdziale w 7 wersecie znajdujemy podobne słowa: " A Słowo Boże rosło i poczet uczniów w Jerozolimie bardzo się pomnażał, także znaczna liczba kapłanów przyjmowała wiarę." Początek 6 rozdziału zaczyna się od opisu problemu, który wynikł w Kościele. Poszło o to, że zaczęło się szemranie hellenistów przeciwko Żydom o zaniedbywanie ich wdów przy codziennym usługiwaniu.                                                                                              Faktem jest, ze problem był dwojaki. Po pierwsze jak już wspominałem dało się zauważyć zaniedbywanie wdów i nieuczciwe podejście do określonej kategorii członków Kościoła. Pośród wiernych wkradł się element klasowej dyskryminacji.


Ale także niezauważalnie wkradł się i drugi problem. Powiedziałem " wkradł się ", ponieważ nastąpiło to stopniowo i na pierwszy rzut oka niepostrzeżenie. Wraz z szybkim przyrostem członków Kościoła, rzeczą zrozumiałą jest, że zwiększył się zakres prac, jak i troska o codzienne potrzeby Kościoła oraz inne konieczności. Te problemy odciągały apostołów od ich głównej posługi - głoszenia Słowa Bożego i modlitwy. O tym,  jak oni rozstrzygnęli ten spór czytamy w 6 rozdziale od 2 do 6 wersetu: " Wtedy dwunastu, zwoławszy wszystkich uczniów, rzekło: Nie jest rzeczą słuszną, żebyśmy zaniedbali Słowo Boże (niepokojąc się), a usługiwali przy stołach. Upatrzcie tedy, bracia, spośród siebie siedmiu mężów, cieszących się zaufaniem (wypróbowanych), pełnych Ducha Świętego i mądrości, a ustanowimy ich, aby się zajęli tą sprawą; My zaś pilnować będziemy modlitwy i służby Słowa. I podobał się ten wniosek całemu zgromadzeniu…" Potem powiedziane jest, że " Słowo Boże rosło i poczet uczniów w Jerozolimie bardzo się pomnażał, także znaczna liczba kapłanów przyjmowała wiarę. "

Zauważmy, jaką cudowną lekcję możemy wyciągnąć z tego zdarzenia! Po pierwsze – Bóg nie może błogosławić, jeśli w kościele zachodzą podziały, pomimo tego, jakie nie byłyby ku temu powody. Muszą zostać one wyeliminowane bez chwili zwłoki z pokorą i z Bożą pomocą!                                                                                                                                                      Po drugie – to zdarzenie wyraźnie mówi nam, że Duch Święty obdarza każdego chrześcijanina szczególnym darem i określa jego miejsce w posłudze w Kościele.

Po raz szósty spotykamy się ze słowami mówiącymi o Bożym błogosławieństwie w 11 rozdziale 21 wersecie: " I ręka Pańska była z nimi, wielka też liczba była tych, którzy uwierzyli i nawrócili się do Pana. " To był rezultat misjonarskiej działalności młodego Kościoła. Powiedziane jest również, że wierni rozproszeni na skutek prześladowań dotarli do miejsc, gdzie jeszcze nie była głoszona Ewangelia. Wszędzie tam, gdzie przebywali oni głosili dobrą nowinę o Jezusie Chrystusie. Wynikiem tej ewangelizacji było utworzenie się dużego zboru chrześcijańskiego w Antiochii i jak wynika z opisu, ten kościół składał się przede wszystkim z nawróconych pogan. Właśnie w tym kontekście powiedziane jest, że: "…ręka Pańska była z nimi, wielka też liczba była tych, którzy uwierzyli i nawrócili się do Pana. "
Kościół w Antiochii stał się więc przyczółkiem do dalszej działalności misjonarskiej, niosąc Ewangelię na inne tereny Azji Mniejszej.
W rozdziale 13 w 49 wersecie czytamy: " I rozeszło się Słowo Pańskie po całej krainie. "


W swojej służbie na niwie Bożej zauważyłem jeden ważny fakt, a mianowicie, że wszystkie kościoły bez wyjątku, które dzieło misjonarskie stawiają na pierwszym miejscu, w dużym stopniu doświadczają wielkiego błogosławieństwa Bożego. I tak, jak wyżej cytowałem, z tymi, którzy idą i głoszą dobrą nowinę o Jezusie Chrystusie jest ręka Pańska i poprzez ich świadectwo wielu ludzi uwierzyło i nawróciło się do Pana. Dlaczego dzisiaj w niektórych kościołach nie widzimy przyrostu liczby członków? One raczej obumierają duchowo i znajdują się w stanie uśpienia. Być może przyczyna tkwi w tym, że ich członkowie nigdy nie wzięli do serca słów Zbawiciela: " Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszystkiemu stworzeniu! "

Następne miejsce Księgi Dziejów, gdzie napotykamy słowa mówiące o osiągnięciach w dziele ewangelizacji znajduje się w 12 rozdziale 24 wersecie: " Lecz Słowo Boże rosło i rozszerzało się." Dwunasty rozdział rozpoczyna się jednak wieścią o ścięciu drugiego męczennika Kościoła – Jakuba i o wtrąceniu do więzienia apostoła Piotra. Nastały ciężkie czasy dla Kościoła. Jednak nikt i nic nie może powstrzymać Jego rozwoju. Cóż więc oni czynią w tak trudnych dla nich chwilach? Nie widzimy, aby byli ogarnięci paniką! Oni nie zwracają się z prośbami do władzy! Nie szukają pomocy u ludzi! Ci wierni wiedzą pod Czyją kontrolą znajdują się wszystkie wydarzenia i dlatego zwracają się do Głowy Kościoła, do swojego Pana ze specjalną całonocną modlitwą. I w tym czasie, gdy Piotra strzeżono w więzieniu, oni, jak powiedziane jest "…modlili się nieustannie za niego do Boga. " Kościół nie prosi Pana o oswobodzenie apostoła Piotra, oni po prostu modlą się za niego i  w modlitwie oddają go w ręce Boże, tzn. powierzają swoją sprawę woli Bożej.                     Dałby Bóg, byśmy my nauczyli się tak modlić!

I na koniec zwróćmy uwagę na słowa z 19 rozdziału 20 wersetu: " Tak to potężnie rosło, umacniało się i rozpowszechniało Słowo Pańskie. "                                                                Apostoł Paweł nigdzie nie przebywał tyle czasu co w Efezie i jego okolicach, prawie dwa lata. Tam właśnie w swojej posłudze miał największe sukcesy, powiedziane jest, że: "…wszyscy mieszkańcy Azji, Żydzi i Grecy, mogli usłyszeć Słowo Pańskie. " Ale wcześniej Duch Święty "zamknął drzwi " dla apostoła Pawła, gdy chciał on udać się do w Efezu.            Czego uczy nas ten przypadek? To jest przykład tego, że jeśli dziś są przed nami przeszkody - " zamknięte drzwi ", to wcale nie znaczy, że nigdy przez nie, nie wejdziemy. Apostołowi Pawłowi te drzwi były zamknięte na pewien czas, ale widzimy, ze Pan otworzył je w czasie wyznaczonym przez Siebie. I otwarły się szeroko.

Czy my dzisiaj postępujemy za przykładem pierwszych chrześcijan? Czy poddajemy się przewodnictwu Ducha Świętego? Bóg nie może użyć tych ludzi, którzy włamują się w zamknięte przez Niego drzwi. Dla każdego z nas Pan otworzy drzwi w Swoim czasie. Sekret jest w tym, aby wejść w te drzwi w czasie wyznaczonym dla nas przez Samego Boga.       Teraz jest właśnie taki czas, by nieść wszystkim ludziom bez chwili zwłoki Dobrą Nowinę!

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.