RSS

Ostrzegająca nas łaska Boża.


 Jako podstawę dzisiejszego rozważania wezmę wersety 16 i 17 z Psalmu 73, które brzmią tak: „Starałem się to rozumieć, ale było dla mnie zbyt trudne; Aż wszedłem do świątyni Bożej i tu zrozumiałem, jaki jest ich koniec. ” (Ps. 32:16-17).                                                        Nawet jeśli nie znamy treści całego Psalmu, z tych dwóch wersetów nietrudno wyciągnąć wniosek, że psalmista Asaf miał problem i próbował go rozwiązać sam, swoim umysłem. Wszystkie próby przywiodły go jednak w ślepy zaułek, problem pozostał nierozwiązany. Jak długo? Dopóki nie wszedł do świątyni Bożej, a gdy już wszedł, to zrozumiał, na czym polega jego utrapienie. Najwyraźniej przez pewien czas zaniedbał świątynię Bożą i dopiero gdy zaczął do niej ponownie uczęszczać, dopiero wtedy zrozumiał, że jego problem został rozwiązany. A cóż w świątyni Bożej mogło tak radykalnie zmienić jego stanowisko? Co tam odkrył?

Zanim jednak odpowiem na to pytanie, spójrzmy, co przydarzyło się Asafowi tuż przed wejściem do świątyni Bożej, gdzie zaczęła się jego skrucha. Czy Asaf był dzieckiem Bożym? Tak, był dzieckiem Bożym, ale będąc nim, dopuścił się grzechu. To prawda, że ​​jego grzech nie był, jak to się mówi, grzechem ciężkim, ale mimo to był grzechem. On nikogo nie okradł, nikogo nie oszukał, nie dopuścił się morderstwa, nie dopuścił się cudzołóstwa. Jego grzech najprawdopodobniej nie był zauważalny dla innych, a nawet wydawał się błahym grzechem. Na przykład, kto z nas (mam na myśli dzieci Boże) nigdy, nikomu nie zazdrościł? Pomyślmy o tym. A właśnie ten grzech popełnił Asaf, który mówi: „Zazdrościłem głupcom, widząc pomyślność niegodziwych. ” (Ps. 73:3). Ale czy jest to tak wielki grzech, że trzeba za niego pokutować?

Drodzy bracia i siostry, grzech jest grzechem. I bez względu na to, jak on może wydawać się w naszych oczach nieistotny i niepoważny, jest to taki grzech, który rodzi cały łańcuch innych grzechów, jeśli w czas go nie wyznamy przed Bogiem.                                             Zastanówmy się nad tym grzechem, który nazywa się - zazdrość. Kiedy i jak on się zaczyna? W bardzo prosty sposób: gdy zaniedbujemy Słowo Boże, modlitwę, naszą jedność z Panem i gdy zaczynamy myśleć, że spędzanie dużej ilości czasu na rozwoju duchowym nie jest tak ważne. Prawie niezauważalnie pozwalamy wrogowi odwrócić naszą uwagę od Pana i zaczynamy uważniej przyglądać się temu, co dzieje się wokół nas.

To właśnie przydarzyło się Asafowi. On zaczął obserwować swoich sąsiadów. I cóż on ujrzał? Widział, jak im się powodziło. I jakie wnioski wyciągnął? Oto jestem dzieckiem Bożym i nie mam tych wszystkich dóbr materialnych, którymi na przykład cieszy się w obfitości mój bliźni. Co więcej, przechodzę jedną próbę za drugą: „Czyż więc na próżno w czystości zachowywałem serce moje” - mówi - „I w niewinności obmywałem ręce moje? Cały dzień bowiem znoszę cierpienia i co rano jestem chłostany. ” (Ps. 73:13-14).

Tak, to był jakby drobny grzech. Asaf pozwolił sobie pozazdrościć bliźnim „widząc pomyślność bezbożnych. ” Ale spójrzmy, do jakiego stanu doprowadził Asafa ten grzech, czy też jak powiemy - grzeszek. On zaczął myśleć, że prawdopodobnie na próżno wybrał drogę prawości, ścieżkę świętości, drogę naśladowania Pana. I nagle to wymowne słowo „gdybym”. Jego myśl zostaje przerwana, nagle budzi się w nim sumienie. Drodzy przyjaciele to nic innego jak działanie Ducha Świętego. Asaf był już prawie na krawędzi przepaści i nagle zatrzymała go pewna myśl. Skąd ona pochodziła? Tylko z jednego źródła - od Ducha Świętego. To jest nic innego jak ostrzegająca nas łaska Boża.

Przyjrzyjmy się bliżej temu, co ocaliło Asafa. Przecież prawie upadł, jak mówi: „nogi niemal się potknęły, kroki omal się nie zachwiały. ” (Ps. 73:2). To powstrzymująca łaska Boża wybawiła go! Co chcę przez to powiedzieć? Drogi bracie i kochana siostro! Jestem pewien, że każde dziecko Boże wie z doświadczenia, czym jest ostrzegająca nas łaska Pana. Przypomnijmy sobie, jak prawie popadliśmy w grzech, ale w tym samym momencie coś nas powstrzymywało, jakby jakaś niewidzialna ręka. Ktoś powie, że przeszkodziły okoliczności, w ułamku sekundy na naszej drodze stanęła przeszkoda. Czy myślicie, że to przypadek? Nie, to Bóg zapobiegł naszemu upadkowi. Być może w tym momencie jakaś myśl stała się przeszkodą w naszym upadku, przemknęła przez nas i uchroniła nas od grzechu. Zatrzymała nas na drodze do zguby. To właśnie nazywam ostrzegającą nas łaską Bożą.

Podobnie było z psalmistą Asafem. Do pewnej chwili towarzyszyły mu bolesne myśli o sprawiedliwości Bożej: „Ci niegodziwcy mają się dobrze, a co ze mną? „Czy więc na próżno w czystości zachowywałem serce moje i w niewinności obmywałem ręce moje? ” (Ps. 73:13). Cała ta desperacka walka toczyła się w nim. Być może nawet nikt tego nie zauważył, jak dręczone było jego serce i wnętrzności. I w tej rozpaczliwej chwili, gdy był już gotów wyrazić i wylać całą gorycz swego serca, powstrzymuje go to krótkie słowo „gdybym”. Psalm 73, werset 15: „Gdybym pomyślał: Będę tak mówił, jak oni, To byłbym zdradził ród twoich dzieci. ” Gdy miał już coś mówić, natychmiast powstrzymała go myśl, że jeśli to uczyni, będzie winny przed ludem Bożym. Kto mu podsunął tę myśl? Bóg. Uniemożliwił mu dalsze grzeszenie, oczernianie Boga i narodu Bożego. Ten grzech byłby taki, że nie tylko zbezcześciłby jego samego, ale przyniósłby niewiarygodne szkody ludowi Bożemu. Jego nieokiełznane słowo mogło mieć najsmutniejsze konsekwencje. Zrozumiał to i to stało się początkiem jego pokuty.

Ale to nie była jeszcze całkowita pokuta, ale dopiero jej początek. O, ile szkód może wyrządzić język - ten mały członek naszego ciała! Apostoł Jakub pisze: „Język jest małym członkiem, lecz pyszni się z wielkich rzeczy. Jakże wielki las zapala mały ogień! I język jest ogniem; język jest wśród naszych członków swoistym światem nieprawości; kala on całe ciało i rozpala bieg życia, sam będąc rozpalony przez piekło. ” (Jakuba 3:5-6). O, ile szkody może wyrządzić jedno niekontrolowane słowo! Jak łatwo w stanie podekscytowania stracić czujność i powiedzieć coś, czego później byśmy nie powiedzieli, gdybyśmy się tylko zatrzymali i pomyśleli o konsekwencjach. Jak często bezmyślnie, w pośpiechu osądzamy człowieka i ile krzywdy wyrządzamy jemu i innym. „Moi umiłowani bracia”, pisze apostoł Jakub, „niech każdy człowiek będzie skory do słuchania, nieskory do mówienia, nieskory do gniewu. Bo gniew człowieka nie czyni tego, co jest sprawiedliwe u Boga. ” (Jakuba 1:19-20 ). Asaf zrozumiał, że gdyby wyraził swoją gorycz i urazę, dopuściłby się przestępstwa przeciwko Bogu i Jego ludowi.

Wiąże się to z tym, o czym pisze apostoł Paweł: „Albowiem nikt z nas dla siebie nie żyje i nikt dla siebie nie umiera. ” (Rzym. 14:7). Musimy zawsze pamiętać drodzy przyjaciele, że nasze działania mają wpływ na innych ludzi i ze względu na Chrystusa, ze względu na Jego dzieło i chwałę, musimy patrzeć na nasze życie nie w izolacji, ale jako jedność z innymi. Pamiętając, że jest częścią ludu Bożego, przywiodło to Asafa do pokuty - to był jego pierwszy krok.

Tak, Bóg dał mu zwycięstwo, przezwyciężył pokusę pochopnego działania. I to zwycięstwo przywiodło go do nowego kolejnego pozytywnego działania. To prawda, że ​​​​w dalszym ciągu jest zawstydzony tymi myślami na temat swoich przeżyć. On wciąż próbuje swoim umysłem rozstrzygnąć pytania o sprawiedliwość Boga wobec niego. „Starałem się to rozumieć, ale było dla mnie zbyt trudne. ” (Ps. 73:16). Nadal nie może pogodzić się ze swoją sytuacją, wciąż nie może rozumem pojąć, dlaczego on, dziecko Boże, ma cierpieć, podczas gdy tym niegodziwym ludziom tak bardzo powodzi się?                                                                                 I wtedy on robi kolejny krok, który prowadzi go do pełnej pokuty. Przychodzi do świątyni Bożej i tam okazuje skruchę. „Aż wszedłem do świątyni Bożej i tu zrozumiałem, jaki jest ich koniec. ” (Ps. 73:17). Koniec kogo? Koniec tych, którym on niedawno zazdrościł.

Ktoś zapyta: dlaczego Asaf zrozumiał tę prawdę dopiero w świątyni Bożej? Powodów jest kilka, ale głównym powodem jest to, że świątynia Boża jest tym miejscem, gdzie znajdował się Zakon Boży, tzn. Pisma Święte, Biblia. W świątyni Bożej czytano, głoszono i wyjaśniano Słowo Boże. To prawda, że ​​teraz możemy mieć przy sobie Biblię lub Nowy Testament, lecz w tamtych czasach ludzie nie mieli takiej możliwości, musieli chodzić do świątyni, aby usłyszeć Słowo Boże.

Dobrym przykładem jest historia króla Jozjasza. Jego panowanie rozpoczęło się po dwóch najbardziej niegodziwych królach Judy - Manassesie i Amosie. Jozjasz zaczął panować już w bardzo młodym wieku i mówi się o nim, że „czynił on to, co prawe w oczach Pana, kroczył drogami Dawida, swego praojca, nie odstępując od nich ani w prawo, ani w lewo. ” (2 Ks.Krk. 34:2). Tym, co było w nim szczególnie niezwykłe, było to, że pomimo młodego wieku, pomimo odstępstwa i upadku moralnego narodu, Jozjasz przeprowadził największą i najbardziej zdumiewającą reformę w historii Judy. Pierwszą rzeczą, którą uczynił, było wydanie polecenia arcykapłanowi Chilkiaszowi, aby wznowił służbę w świątyni Bożej. Podczas sprzątania świątyni pod stertą śmieci Chilkiasz znalazł Księgę, była to Księga Zakonu Boga. Wytarłszy Ją z wieloletniego kurzu i otworzywszy Jej święte strony, których nie otwierano od pół wieku, mąż Boży zaczął ją czytać królowi. I co się stało? Jaki wpływ ma Słowo Boże na człowieka? Słowo Boże przekonuje, obnaża, pokazuje człowiekowi jego grzech przed Bogiem, pokazuje, jak daleko jest człowiek od Boga. Słowa odczytane ze Świętej Księgi wywarły na młodym władcy niesamowite wrażenie. I tak one wpłynęły na niego, że rozdarł szaty swoje i ukorzył się przed Panem.                                                                   Przez ponad 50 lat Księga ta znajdowała się pod stertą śmieci i była niedostępna ani dla króla, ani dla ludu. Teraz, gdy usłyszał słowa tej Księgi, zdał sobie sprawę, jak daleko jego lud oddalił się od Boga. I wtedy „zawarł on przed Panem przymierze, że będą chodzić za Panem i przestrzegać jego przykazań i rad, i ustaw z całego swego serca i z całej swojej duszy, wypełniając słowa przymierza zapisane w tej księdze. ” (2Ks.Krk. 34:31). I nastąpiła przemiana, duchowe przebudzenie na skalę nigdy wcześniej nie widzianą w historii Judei. Było to bezpośrednim skutkiem działania Słowa Bożego, Pisma Świętego. Gdy Księga Boża leżała zamknięta w zrujnowanej świątyni, naród błąkał się, ludzie byli bez przewodnika, bez kompasu, bez światła.

Drodzy przyjaciele, przyczyną naszych zbłądzenia i niepowodzeń, zarówno w życiu osobistym, społecznym, jak i całego kraju, jest brak Słowa Bożego. Dzisiaj cieszymy, że Biblia jest dostępna w wielu krajach, choć są takie w których ona jest zakazana. I nie trzeba być prorokiem, aby przewidzieć, jakie będą konsekwencje, gdy ludzie usłyszą Słowo Boże, gdy dowiedzą się, czego Bóg od nich wymaga i gdy ludzie ukorzą się przed Nim, upamiętają w swoich grzechach i wyrzekną się swoich złych dróg. Nie ma wątpliwości, że kochający Bóg wysłucha skruszonych ludzi z nieba, przebaczy im grzechy i ocali ich kraj. Zaniedbując Słowo Boże człowiek z pewnością zbłądzi, ponieważ grzeszna natura człowieka jest niezgodna ze świętością Boga. Dlatego tak bardzo potrzebujemy tej Księgi.

Wracając do Psalmu 73, spójrzmy, a zrozumiemy dlaczego Asaf nawrócił się, gdy wszedł do świątyni Bożej. Tam on odkrył zapomnianą i zaniedbywaną Księgę Boga. W tej Księdze on jakby ujrzał siebie od strony Boga, że ​​jego myśli nie odpowiadają myślom Boga i że jego ścieżki oddalały go od Boga. I on zdał sobie sprawę, jak daleko oddalił się od swego Boga. A jednocześnie zrozumiał, jak ogromną stratę poniósł zaniedbując jedność z dziećmi Bożymi. Autor Listu do Hebrajczyków mówi w rozdziale 10: „nie opuszczajcie wspólnych zebrań naszych, jak to jest u niektórych w zwyczaju. ” (Hbr. 10:25). Jednoczenie się z  dziećmi Bożym daje siłę, zachętę i w tej jedności odczuwa ono obecność i błogosławieństwo Boże. Tak, Pan obiecał, że będzie tam, gdzie dwóch lub trzech zgromadzi się w imię Jego.

Drodzy bracia i siostry, jaka moc kryje się we wspólnej modlitwie! Gdy przeżywamy trudności, jak dobrze jest dzielić się naszymi problemami z innymi dziećmi Bożymi i wspólnie prosić Pana, aby nas wysłuchał. Gdy widzisz w sobie małą wiarę, pozwól swojemu bratu lub siostrze wesprzeć cię swoją wiarą. Chrystus powiedział: „Zaprawdę powiadam wam, że jeśliby dwaj z was na ziemi uzgodnili swe prośby o jakąkolwiek rzecz, otrzymają ją od Ojca mojego, który jest w niebie. Albowiem gdzie są dwaj lub trzej zgromadzeni w imię moje, tam jestem pośród nich. ” (Mat. 18:19-20). Spójrzcie, ile traci dziecko Boże, gdy zaniedbuje dom Boży.

Asaf przybywszy do świątyni Bożej, zdał sobie sprawę nie tylko, że zazdrościł niegodziwym i zgrzeszył przed Panem, ale także zdał sobie sprawę, że był oddalony od ludu Bożego, co przywiodło go do pokuty. A pokutując, natychmiast doświadczył błogosławionej jedności z Panem i swoimi braćmi. Łaska Boża tego dokonała drodzy przyjaciele, przywróciła radość zbawienia, pewność, że naprawdę drogi Boże nie są drogami ludzkimi i że Jego myśli nie są naszymi myślami. Chwała Mu za Jego niewysłowiony dar łaski.

Być może odkryłeś przyjacielu, że podążasz niebezpieczną ścieżką, że znalazłeś się nad krawędzią przepaści. Pan w swoim miłosierdziu pragnie Cię powstrzymać, aby zapobiec Twojej śmierci. Dziś ręka Zbawiciela jest wyciągnięta do Ciebie. Tę przebitą rękę On wyciąga do Ciebie; podaj Mu więc swoją dłoń, a On Cię wybawi i postawi Twoje stopy na pewnej ścieżce prawdy. Bez względu na to, w jak wielkim grzechu się znajdujesz, już teraz wezwij Chrystusa na pomoc, a zostaniesz przez Niego przyjęty, gdyż „tego, który do Mnie przychodzi, nie wyrzucę precz ” (Jana 6:37) - mówi Sam Pan Jezus Chrystus. Amen.

Al Kol Ha'nisim | For All The Miracles (Hanukka 2023) Za wszystkie cuda.


0 komentarze

Posted in

Rozwój bezbożności i nieprawości.


 Cała głębia grzechu ludzkiego serca widoczna jest w ostatnim wersecie 1 Listu apostoła Pawła do Rzymian. W tym rozdziale 1 przede wszystkim objawia się miłosierdzie, miłość i wielkoduszność Boga, ale również oburzenie i gniew Boży przeciwko wszelkiej bezbożności i nieprawości ludzi. Na końcu tego rozdziału, po wyliczeniu całego szeregu niegodziwości popełnionych przez tych, którzy odrzucili dane im poznanie o Bogu, Paweł kończy ten rozdział wskazaniem, że oprócz tych grzechów stało się jeszcze inne zło, które przewyższa wszelkie inne zło, a mianowicie aprobowanie i zachęcanie do niegodziwości innych.

Ten tekst mówi o ludziach, którzy znali sprawiedliwy sąd Boży i że ci, którzy takie rzeczy czynili, zasługiwali na śmierć, ale nie tylko to czynili, ale także pochwalali tych, którzy tak postępowali. To drodzy przyjaciele jest sedno występku: nie tylko zadowalali się tym, że sami czynili zło, ale aprobowali je i zachęcali do tego innych. Bez wątpienia jest to jeden z najbardziej osądzających nas fragmentów w całym Piśmie Świętym.

Po pierwsze, mówi on, że każdy człowiek posiada od Boga wewnętrzne poznanie realności grzechu. Po drugie, że człowiek ma świadomość, że Bóg nienawidzi grzech i że grzech zostanie sprawiedliwie osądzony. Ponadto tekst ten mówi, że człowiek pomimo wyrzutów sumienia nadal grzeszy. I po czwarte, werset ten wskazuje, że ci ludzie, którzy to czynią, dochodzą do takiego stopnia w swojej nieprawości, że najpierw sami sobie przebaczają, potem aprobują, dalej zachęcają innych do grzechu, a na koniec cieszą się, że zostało to przez nich dokonane. Ostatnim etapem ich bezbożności jest to, że stają się patronami i orędownikami zła oraz aktywnymi prześladowcami prawdy Bożej.

Dziś bezbożny świat chce nas wmówić, że normy moralne wymyślili ludzie, wskazując, że w jednej części świata istnieje takie pojęcie moralności, a w innej inne. To co jedno społeczeństwo nie akceptuje, drugie aprobuje. Niektórzy antropolodzy dochodzą do wniosku, że te różne standardy dobra i zła dowodzą jedynie, że nie ma wspólnego standardu moralności, że standardy moralne wczesnych społeczeństw są wynikiem różnych etapów rozwoju procesu ewolucyjnego.

Tekst z Listu do Rzymian obnaża kłamstwa tych teorii. Istnieje jeden standard moralności dotyczący dobra i zła. Sam Bóg Wszechmogący ustanowił ten standard i dał nam go w Swoim Słowie. On jest wieczny i niezmienny. Gdy Bóg stworzył człowieka, wpisał Swoje prawo w jego sumienie, lecz człowiek przez swój grzech oddzielił się od Boga i oddalił się od Boga tak bardzo, że stał się okrutny i zdeprawowany. W rezultacie czego ustanowił swój standard moralności. Nasz tekst jednak mówi, że człowiek ma w sobie wiedzę o grzechu, nawet w swoim upadłym stanie. Gdy grzeszy, to wie, jak mówi tekst, że ten, kto dopuszcza się takich czynów, zasługuje na śmierć, i wie w swoim sercu, że sąd Boży za takie czyny jest nieunikniony.

Na przykład w naszym tak zwanym cywilizowanym świecie panuje powszechne potępienie morderstwa. Antropolodzy przyznają, że akt morderstwa jest tak samo potępiany, jak w tak zwanym świecie cywilizowanym. Albo weźmy na przykład kradzieże, kłamstwa, chociaż są one dokonywane wszędzie, ani jedno społeczeństwo otwarcie nie potępia tych grzechów. Tak, człowiek w głębi serca wie, że ci, którzy czynią takie rzeczy, zasługują na karę.

Po drugie, tekst z Listu do Rzymian mówi, że wszyscy ludzie mają świadomość, że Bóg nienawidzi grzech i musi osądzić grzech. A to mówi nam, że ateizm w ogóle nie istnieje. To prawda, że ​​czasem można spotkać ludzi, którzy podają się za ateistów. Słowo Boże mówi, że głupiec powiedział w sercu swoim, że Boga nie ma. Z tego możemy wyciągnąć tylko dwa możliwe wnioski dla osoby twierdzącej, że Boga nie ma, albo jest głupiec, albo kłamie. Nie ma trzeciej możliwości. Człowiek swoim sumieniem, swoim wewnętrznym głosem wie nie tylko, że Bóg istnieje, ale wie, że On nienawidzi grzech. Tak, to, co o Bogu można wiedzieć, jest dla niego oczywiste, ponieważ Bóg mu to objawił - mówi Słowo Boże. A apostoł Jan mówi, że to Chrystus jest tą „prawdziwą światłością, która oświeca każdego człowieka przychodzącego na świat. ” (Jana 1:9).

Trzecią rzeczą, której uczy ten tekst, jest to, że ludzie trwają w swojej nieprawości pomimo głosu sumienia. Nie oznacza to jednak, że sumienie człowieka jest prawdziwym wskaźnikiem dobra i zła. Ten kto ufa swojemu sumieniu, może skończyć w jeziorze ognistym. Bóg początkowo włożył w sumienie człowieka Swoje wierne prawo, ale po upadku człowieka sumienie nie jest już niezawodnym przewodnikiem. Człowiek w swoim upadłym stanie zbezcześcił swoje sumienie, ale mimo to głos sumienia jest słyszalny. Ono istnieje i każdy człowiek odczuwa jego obecność. Fakt ten mówi nam, że człowiek wie, co to jest dobro, a co zło.

Ale ktoś zapyta: dlaczego człowiek upiera się przy źle, skoro w jego sercu zapisane jest prawo Boże i poznanie świętości Boga oraz Jego gniewu na grzech? Dlaczego jest wrogi swojemu Stwórcy? Jest jeden powód. Odziedziczył grzeszną naturę Adama, który upadł przez swoje nieposłuszeństwo i pociągnął za sobą cały rodzaj ludzki. Człowiek trwa w swoim grzechu, ponieważ ludzkie serce jest podstępne, jak mówi Słowo Boże, „bardziej niż wszystko inne, i zepsute, któż może je poznać? ” (Jer. 17:9). I nie chce przyjść do Pana, aby otrzymać od Niego nowe serce. On na próżno podąża za oznakami swoich cielesnych myśli, które są wrogie Bogu i nie chce przyjść do Chrystusa, aby On stał się jego Zbawicielem i Panem.

Nasz tekst uczy dalej, że na kolejnym etapie grzechu człowiek aprobuje go, a nawet zachęca do niego innych. To kolejny krok oddalenia się od Boga. Tak, gdy człowiek odrzuca światłość Bożą, to zdany jest na gniew Boży, a ten gniew Boży objawia się w tym, że Bóg pozostawia takiego człowieka jego grzechom i występkom i on pogrąża się coraz głębiej w bagnie nieprawości.

Ale nawet jeśli człowiek rodzi się w grzechu, dziedzicząc naturę Adama, to jednak ma tę światłość Bożą, która świadczy mu zarówno wewnętrznie, w jego sercu, jak i na zewnątrz, poprzez rozważanie, że ​​Bóg istnieje. Nasz tekst wyraźnie uczy, że człowiek odpowie przed Bogiem. Bóg, Który oświecił człowieka, jest gotów przyjść mu z pomocą, gdy usłyszy jego wołanie. Gdyby człowiek postępował zgodnie z światłością, którą posiada, Bóg dałby mu więcej, ale jeśli on odrzuca tę światłość, wówczas będzie nie tylko odpowiadał przed Bogiem, ale gniew Boży będzie nieunikniony. Bóg go pozostawi. O, jaka tragedia, gdy Bóg pozostawia duszę ludzką na rzecz nieczystości i pożądliwości swego serca.

A to prowadzi człowieka do całkowitego rozkładu moralnego. On nie zadowala się już tym, że sam grzeszy i usprawiedliwia grzech w sobie, ale pochwala i popiera go w innych. To właśnie tę lekkomyślną, obojętną postawę wobec grzechu Słowo Boże wskazuje jako kulminacyjny moment oddzielenia duszy od Boga. Bóg nie może przebaczyć człowiekowi, „który sam w sobie znowu krzyżuje Syna Bożego i wystawia Go na hańbę - jak mówi Słowo Boże. (Hebr.6:6). Jeśli on depcze jedyną rzecz, która może go zbawić, to proszę powiedzcie mi, jak on może być zbawiony. Ale chwała Bogu, że miłosierdzie Boże jest tak wielkie, że nawet jeśli taka dusza nawróci się do Boga i przestanie Go deptać, to Bóg zgodnie ze Swoimi wiernymi obietnicami nie może jej nie przyjąć.

Drodzy przyjaciele, widzę nawet bezgraniczną miłość i miłosierdzie Boże w tym, że On pozostawia duszę. Musimy pamiętać, że Bóg jest miłością i wszystko, co czyni, jest motywowane Jego miłością. Jeśli Bóg porzuca duszę, to i to jest być motywowane Jego miłością. Kto wie, może jest to ostatnia próba Boża przebudzenia duszy, uświadomienia jej katastrofalnego stanu.

To właśnie postąpił Bóg w Starym Testamencie z Efraimem. Efraim zaczął cudzołożyć i chodzić za innymi bogami i Bóg mówi mu: „Efraim związał się z bożkami. Zostaw go. ” (Oz. 4:17). Cóż za mocne słowa. Bóg musiał podjąć radykalne kroki wobec Swojego ludu, aby odsunąć ich, ponieważ przylgnęli do swoich bożków. To ostatnie wezwanie do duszy, która być może zaczęła się jak gdyby niewinny flirt z grzechem, który kończy się oddawaniem czci obcym bogom.

Ale powiesz przyjacielu: mnie to nie dotyczy, nie jestem bałwochwalcą, nie jestem jakimś poganinem. Ale pamiętaj, że każdy występek, każdy grzech, z którym nie chcesz się rozstać, prowadzi cię do tego tragicznego stanu. To zło jest tym samym bożkiem, co bożek wykonany z kamienia, drewna czy żelaza, którego czczą poganie. Trwanie w grzechu pomimo ciągłych ostrzeżeń spowoduje, że Bóg będzie zmuszony powiedzieć: przylgnął do swoich bożków, zostaw go. Ile razy Bóg ostrzegał cię, ile razy wzywał do upamiętania, a ty jeszcze nie odpowiedziałeś. Nie żartuj z Bogiem, bo nadejdzie chwila, gdy Bóg będzie musiał powiedzieć: zostaw go. I chociaż mój przyjacielu Bóg podjął co do ciebie ten ostateczny krok, jaka jest gwarancja, że odpowiesz na to wołanie Boga, na to ostatnie pukanie do drzwi twojego serca? Bóg zwracał się do ciebie, napominał, wołał, przekonywał, ostrzegał. Czy naprawdę odrzucisz wszystkie Jego wezwania i powiesz Mu: wolę moich bożków.

Co to znaczy być tak opuszczonym przez Boga? To największe i najstraszniejsze niebezpieczeństwo dla takiej duszy. Bóg ma obowiązek powiedzieć Swoim posłańcom, Swoim aniołom - zostawcie go, on upiera się, lekceważy wszystkie Moje napomnienia, drwi z Mojego Słowa, depcze Mojego Syna, zostawcie go. Posłałem mu wierzącą matkę, gdy był dzieckiem, posłałem mu bogobojnego przyjaciela, posyłałem mu Moje wierne sługi, posyłałem Moje Słowo, przemawiałem do niego przez sny i choroby. Ile razy posyłałem to do niego i wszystko na próżno. Powiedz mi przyjacielu, czego możesz się teraz spodziewać. Bóg ma obowiązek powiedzieć ci - zostawcie go, jest przywiązany do swoich bożków.

A co dzieje się z człowiekiem, tak opuszczonym przez Boga? Wydaje się być bardzo szczęśliwy, nie ma już wyrzutów sumienia, cieszy się, że jest już wolny, nikt mu nie mówi o jego duszy. Ci, którzy wcześniej nawoływali go, aby nawrócił do Boga, już przestali. Już ich nie widzi i nie słyszy. Bóg powiedział swoim robotnikom - zostawcie go, on niestety stoi na śliskiej ścieżce, stoi nad otchłanią wiecznej zagłady. Moment krańcowy dla takiej duszy nadejdzie, gdy Bóg nie powie - zostawcie go diabłu, gdy nie powie zostawcie go śmierci, gdy nie powie, zostawcie go na ogień wieczny, nie, wręcz przeciwnie, On uwolni Anioła Niszczyciela i człowiek pozostawiony swoim grzechom, będzie pozostawiony sądowi.

Nie wiem, jak mam przekazać powagę sytuacji duszy, która nieustannie sprzeciwia się Bogu. Przyjacielu, jeśli odczuwasz choćby najmniejsze wyrzuty sumienia, jeśli słyszysz choćby odległy szept Bożego głosu, to proszę cię, abyś nie zasmucał całkowicie Ducha Świętego, ale odpowiedział już teraz. Powiedz: Panie, zmiłuj się nade mną grzesznikiem. Jeśli w twoim sercu pozostał choć jeden znaczący okruszek bojaźni Bożej, przestań deptać Go pod swoimi stopami. O, dałby Bóg, abyś teraz odpowiedział, upadł u stóp Chrystusa i powiedział: Panie, zgrzeszyłem przeciwko Tobie. Jestem niegodny Twojego miłosierdzia, ale obiecałeś przyjąć tych, którzy Ciebie wzywają. Zmiłuj się nade mną, przebacz mi, proszę Cię. Nie mów tak, jak niegdyś Feliks powiedział do Pawła: „teraz idź, a jak znajdę czas, zawołam ciebie. W rzeczywistości nie powiedział tego Pawłowi, ale Duchowi Bożemu, który przez Pawła nawoływał go do upamiętania i wiary w Ewangelię. Idź teraz Duchu Boży, Duchu Święty, a gdy znajdę czas, zawołam Cię.

Na zakończenie chcę powiedzieć tym, którzy myślą - teraz jest już za późno, nie ma dla mnie nadziei, Bóg mnie pozostawił. Chciałabym zapytać taką osobę: te uczucia Cię przygnębiają, napełniają Twoje serce smutkiem i tęsknotą. Jeśli tak, to śmiało można powiedzieć, że Bóg Cię nie opuścił. Raczej ten został opuszczony przez Boga, kto mimochodem, bez najmniejszego poczucia wyrzutów sumienia i żalu, mówi - nic mnie to nie obchodzi, pozostawcie mi moją wolność, wolę moje radosne życie, moich przyjaciół, dajcie mi spokój i idźcie sobie ze swoim zbawieniem. Nie martwcie się o moją duszę. Jeśli taka dusza tak mówi, to mam jeszcze nadzieję, że to pusta gadka, że ​​w głębi serca odkryje jeszcze pragnienie bycia dzieckiem Bożym. Przyjdź do Niego teraz, póki jeszcze nie jest za późno, zanim nie przekroczyłeś progu wieczności, i upamiętaj się. Amen.

Błędne pojmowanie o Chrystusie.


Niezmiennym prawem wiary jest to, że Bóg może uczynić dla nas tylko tyle, na ile pozwala Mu nasza wiara. „Według wiary waszej niechaj się wam stanie” - powiedział Jezus Chrystus. (Mat. 9:29). Zatem „bez wiary nie można podobać się Bogu; kto bowiem przystępuje do Boga, musi uwierzyć, że On istnieje i że nagradza tych, którzy go szukają. ” (Hebr. 11:6). Tylko wtedy nasza wiara będzie mogła przenosić góry i tylko wtedy będzie podobać się Boga, gdy uformujemy w sobie właściwe pojmowanie Boga i Jego Syna - Jezusa Chrystusa. Dlatego przyczyną niewiary jest błędna wiedza lub przekonanie o Jezusie Chrystusie.

W Piśmie Świętym znajdujemy wiele przykładów błędnych poglądów o Bogu, a w szczególności o Jezusie Chrystusie i te błędne oceny Jego osoby, Jego miłości i Jego mocy zawsze ograniczały Jego działanie. Na przykład w jednym przypadku jest powiedziane, że Jezus Chrystus nie mógł dokonać żadnego cudu z powodu ich niewiary. I jak zobaczymy dalej, ta niewiara była wynikiem fałszywego przekonania o Jezusie Chrystusie.

Jako podstawę dzisiejszego rozważania wezmę cztery takie przypadki błędnych osądów na temat Chrystusa i zobaczymy, jakie były konsekwencje tych błędnych poglądów i co one nam mówią. Wszystkie one znajdują się w szóstym rozdziale Ewangelii Marka. Te przykłady z Ewangelii są nam dobrze znane i pomimo że miały miejsce dwa tysiące lat temu, są one aktualne także i dzisiaj. Choć Chrystus pojawił się na naszej Ziemi jako człowiek, przechadzał się wśród ludzi, żył wśród nich, to jednak był On dla nich zawsze osobą tajemniczą i zagadkową.

W tym 6 rozdziale Ewangelii Marka widzimy, jak w czterech przypadkach ludzie wyrażali swoje opinie na temat Jezusa Chrystusa. Przede wszystkim należy zauważyć, że przez swoich rodaków był On przyjmowany jako cieśla. Król Herod - przyjmował Go jako zmartwychwstałego proroka. Lud widział w Nim króla Izraela, a dla uczniów był duchem, zjawą chodzącą po wodzie. Wszyscy oni mieli błędne pojmowanie o Jezusie Chrystusie, ale jednocześnie w każdym z nich było trochę prawdy. Widzimy więc, że gdy przyznawano tylko jeden aspekt osoby Chrystusa, to mimowolnie wyciągano o Nim błędne wnioski. W każdym przypadku błąd wynikał z ograniczonego spojrzenia ludzi na osobę Jezusa. Widzenie tylko jednej strony niezmierzonej osobowości Jezusa Chrystusa zawsze wiąże się z wielkim niebezpieczeństwem, a mianowicie, wyciąganiem wniosków na temat tego, kim jest Jezus Chrystus, tylko na podstawie jednego aspektu Jego osobowości. To również był powód ukrzyżowania Go przez przywódców religijnych tamtych czasów. On nie spełnił ich egoistycznych oczekiwań i nie ustanowił dla nich ziemskiego królestwa. Lud był gotów przyjąć Go jako króla, ale wcale nie w Jego uniżeniu i pokorze jako proroka, sługę i Odkupiciela. Dlatego tak ograniczone pojęcie o Chrystusie, niezależnie od tego, jak bardzo jest ono samo w sobie prawdziwe, jeśli na tym kończy się nasza ocena Zbawiciela, to takie postrzeganie z pewnością zaszkodzi naszej wierze i ograniczy moc Chrystusa.

Zatem przystępując od tekstu dokonam krótkiego przeglądu tych czterech wydarzeń zapisanych w 6 rozdziale Ewangelii Marka. „Czy to nie jest ów cieśla, syn Marii, i brat Jakuba, i Jozesa, i Judy, i Szymona? A jego siostry, czyż nie ma ich tutaj u nas? ” (Mar. 6:3). Tak mówili o Nim Jego rodacy. Taka była opinia ludzi, którzy najprawdopodobniej znali Go najlepiej, tj. z punktu widzenia Jego ziemskiego życia. Miało to miejsce w Nazarecie, w bliskim kręgu ludzi mało znaczącego miasteczka. On dorastał na ich oczach, więc znali Go dobrze, ale teraz, po krótkiej nieobecności, powrócił do nich jako Nauczyciel i nie tyle dziwiło ich to, że zaczął nauczać, ile raczej metoda i moc Jego nauczania.

Wyobraźmy sobie taką sytuację: Jezus wróciwszy do swojego miasta, wchodzi do synagogi i zaczyna tam nauczać. Zgromadzony tłum, wśród których była starszyzna żydowska, był zdumiony, gdy On wykładał im Pisma. Przerywając Jego mowę oni mówią: „Skądże to ma? I co to za mądrość, która jest mu dana? Czy to nie jest ów cieśla, I gorszyli się nim. ” (Mar. 6:2-3). Innymi słowy, oni zgorszyli się Nim, ponieważ nie rozumieli Go i nie byli gotowi przyjąć Go więcej niż jednego ze swoich rodaków. Zwróćmy uwagę jednak na to, że w swojej krytyce oni wyrazili jednak cudowną prawdę - że Jezus był jednym z nich, że Jezus doświadczył całego człowieczeństwa. On był cieślą, człowiekiem pracy. W tym mieli całkowitą rację, ale jednocześnie się mylili, ponieważ na tym kończyła się ich poznanie Jego osoby.

Ilu ludzi mówi nam dzisiaj, że Chrystus jest tylko jednym z nas, On nie różni się od pozostałych ludzi. Są gotowi przyjąć Chrystusa jako człowieka, ale nie jako Boga.

Następne fałszywe pojęcie o Chrystusie pochodzi z ust Heroda. Ale to nie jest zaskakujące. Nie można było oczekiwać niczego innego, niż błędnego spojrzenia na Chrystusa po tak podłym i skłonnym do zła człowieku, tym nie mniej jednak w jego słowach także słychać echo cudownej prawdy o tym, kim był Jezus Chrystus. Usłyszawszy o czynach Chrystusa, Herod od razu doszedł do wniosku, że to Jan, któremu kazał ściąć głowę, a on powstał z martwych. Historia jednak pokazała, że ​​człowiek może zabić proroka Bożego, ale nie jest w stanie go zniszczyć. Jego krew będzie wołać z ziemi. I teraz zbrukane krwią sumienie Heroda drżąc woła: To jest Jan Chrzciciel; on został wzbudzony z martwych. Tak on mówi o Jezusie Chrystusie.

Trzeci przykład dotyczy sytuacji, gdy Chrystus nasycił pięciotysięczny tłum pięcioma bochenkami chleba i dwiema rybami, „a gdy ich odprawił, odszedł na górę, aby się modlić.” (Mar. 6:46). Ewangelista Jan wyjaśnia, dlaczego On oddalił się. Rzecz w tym, że ludzie nasyciwszy się chlebem „zamyślali podejść, porwać go i obwołać królem. ” (Jana 6:15). Chcieli uczynić Chrystusa swoim ziemskim władcą, bo zrozumieli, że On jest w stanie w cudowny sposób zaspokoić ich cielesne potrzeby.

Przypadek czwarty - Chrystus przed udaniem się na modlitwę kazał swoim uczniom przeprawić się na drugą stronę morza. W nocy, skończywszy modlitwę, On szedł do nich, krocząc po wodzie. Uczniowie: „ujrzawszy go, chodzącego po morzu, mniemali, że to zjawa.” (Mark. 6:49). Oni przelękli się i okazali małą wiarę. Tak jak niegdyś ukazał się swoim uczniom, wprawiając ich w zachwyt i niepokój, tak i dzisiaj, krocząc po wzburzonych falach morza życia, On zadziwia tych, którzy żyją na Ziemi.

Jaki był główny błąd tych ludzi? Faktem jest, że ich ocena Pana była bardzo ograniczona. Oni nie otworzyli swoich serc na tyle szeroko, aby w pełni przyjąć prawdę o Jego wszechmocy oraz wiecznej miłości i miłosierdziu. Mieszkańcy Nazaretu mówili: „Czy to nie jest ów cieśla? ” Tak, Chrystus przyjął postać sługi, postać człowieka, aby stać się takim jak my. Bóg wcielił się na Ziemi w swoim Synu. A ludzie z zazdrości nazywali Go po prostu cieślą, nie mając dość odwagi i pokory, aby przyznać, że On nauczał i dokonywał cudów, „jako moc mający”, będąc Osobą Boską. (Mark. 1:22).                                                                      Serce króla Heroda zamarło ze strachu, gdy usłyszał o wielkich czynach Chrystusa. Stało się tak, ponieważ życie króla było niemoralne i grzeszne. Ci, którzy na siłę chcieli uczynić Jezusa swoim ziemskim królem, kierowali się jedynie własnym egoizmem i materializmem. Uczniowie przestraszeni widokiem Pana kroczącego po wodzie popadli w zwątpienie i brak wiary.

Nie przyjmując całej prawdy o Chrystusie, ograniczając się do tego czy innego aspektu Jego Osoby, my stawiamy zapory do przejawiania się Jego mocy w naszym życiu i narażamy się na całkowite odrzucenie Pana. W podobny sposób postąpili rodacy Jezusa, nie przyjmując Go w pełni. Ci, którzy chcieli siłą osadzić Chrystusa na tronie, zdając sobie sprawę, że ich egoistyczne oczekiwania nie spełnią się, być może wołali jednym głosem z najbardziej zagorzałymi przeciwnikami naszego Pana: „Ukrzyżuj! Ukrzyżuj Go! ” (Łuk. 23:21). Niektórzy ludzie widzieli w Jezusie proroka, który mówił prawdę i nic więcej. Jak wynika z Ewangelii, tak właśnie myślał król Herod. Jednak mimo to, nie chcąc rozstać się ze swoim grzechem, wydał Chrystusa oprawcom na ubiczowanie i ukrzyżowanie. Tak wcześniej postąpił z Janem Chrzcicielem.

Drogi przyjacielu, być może dla Ciebie Jezus Chrystus jest Osobą wielką, niezrozumiałą i tajemniczą, a gdy przychodzi do Ciebie wydaje Ci się nierealnym duchem i Twoje serce przepełnia strach. Ale pamiętaj, jeśli szczerze pragniesz poznać Go, On przyjdzie do Ciebie i powie: „Nie bój się, to Ja. ” Chrystus objawi się Ci, po prostu wierz i nie lękaj się. Jeśli przyjmiesz Chrystusa jako swojego osobistego Zbawiciela i pozwolisz Mu kierować swoim życiem, to poznasz Go sercem (nie da się tego zrobić umysłem) w całej Jego cudownej pełni. Wiedz: Chrystus jest Zbawicielem, Bogiem-Człowiekiem, który przyszedł na Ziemię, aby zbawić „lud swój od grzechów jego. ” (Mat. 1:21). Otwórz przed Nim swoje serce, przyjmij Go wiarą, wyznaj swoje grzechy, a będziesz zbawiony. Niech sam Pan Ci w tym dopomoże! Amen. 

 

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.