RSS

Poznanie Boga, największa potrzeba współczesnego Chrześcijaństwa - Paul ...


0 komentarze

Posted in

Wydał ich Bóg na łup pożądliwości ich serc …


Co może być bardziej okropnego i tragicznego w życiu człowieka niż być opuszczonym i zapomnianym przez Boga? Niestety, może nadejść w życiu człowieka taki czas, gdy cierpliwość Boża skończy się i Bóg pozostawi człowieka samego.
W pierwszym rozdziale Listu do Rzymian trzykrotnie powtarza się wyrażenie: "wydał ich Bóg ", "wydał ich Bóg na łup pożądliwości ich serc ku nieczystości… " (1:24); "wydał ich Bóg na łup sromotnych namiętności… " (1:26); "wydał ich Bóg na pastwę niecnych zmysłów… " (1:28).

Ostatnie wersety pierwszego rozdziału Listu do Rzymian są jednymi z straszniejszych miejsc w Biblii. Opisani są tam ludzie których Bóg pozostawił, wydawszy ich na pastwę cielesnych żądz, namiętności i niecnych zmysłów. I oni pełni wszelkiej nieprawości stali się twórcami wszelkiego możliwego zła. Jak ponury i odrażający to obraz!

 

Apostoł Paweł podkreśla dlaczego Bóg tak postąpił: "Ponieważ zamienili Boga prawdziwego na fałszywego i oddawali cześć, i służyli stworzeniu zamiast Stwórcy… " (Rzym. 1:25). Oni nie chcieli poznać prawdziwego Boga.

To miejsce Pisma Świętego można tłumaczyć tak: "Poznawszy Boga, nie wielbili Go jak Boga, chociażby dziękując Mu za codzienną troskę o nich, znikczemnieli w myślach swoich i zaćmiło się bezrozumne serce ich. Mieniąc się mądrymi, zgłupieli. Zamiast czcić chwalebnego, wiecznie żywego Boga, wzięli drewno i kamień i wykonali sobie bogów na podobieństwo śmiertelnego człowieka i ptaków, potem zwierząt i płazów, i mówiąc, że to wielcy, wieczni bogowie, kłaniali się im. " (Rzym 1:21-23).

 

To jest ta ewolucja, ale ewolucja nie na wyższy poziom, o którym nauczają darwiniści, ale ewolucja w dół. Darwinizm naucza, że ​​człowiek stopniowo się rozwija, doskonali, wznosząc się na coraz wyższy poziom, a Biblia naucza, że ​​człowiek, który oddala się od Boga, degraduje, zniża się coraz niżej  i niżej, w rozpuście i bezprawiu.

Zamiast kroczyć zgodnie ze znaną im prawdą o Bogu "oni zamienili prawdę Bożą kłamstwem " i świadomie czcili kłamstwo. Ludzie ci byli posłuszni już nie Bogu, Który stworzył świat i wszystko co na nim, ale stworzeniu. Gdy człowiek oddalił się od Boga, Bóg wydał go na pastwę cielesnych żądz. Jak nisko upadł człowiek!

"Rozpalony żądzą " człowiek popełniał złe, grzeszne czyny, coraz bardziej pogrążając się w bagnie zła i niegodziwości, bezczeszcząc swoje ciało. Kiedy wydał ich Bóg na łup sromotnych namiętności, ludzie ci czynili te wszystkie niegodziwości, "tak, że kobiety zamieniły przyrodzone obcowanie na obcowanie przeciwne naturze. Podobnie też mężczyźni zaniechali przyrodzonego obcowania z kobietą, zapałali jedni ku drugim żądzą, mężczyźni z mężczyznami popełniając sromotę, w wyniku czego zaszkodzili duszom swoim, które otrzymały zasłużoną karę. " (Rzym. 1:26-27). Serce człowieka bez Chrystusa zdolne jest popełnić najbardziej haniebne postępki.

 

Słowo Boże uczy nas, że po śmierci te dusze które nie przyjęły łaski Bożej będą przebywać w piekle, będą one cierpieć wieczne męki. Piekło – to miejsce nienasyconych żądz i namiętności, niespełnionych pragnień. Piekło – to miejsce, gdzie wszystkie instynktowne potrzeby, skłonności, atrakcje, żądze i pragnienia dadzą się odczuć w najwyższym stopniu. One, jak niegasnący ogień będą rozpalać człowieka, ale tam nikt i nic ich nie zaspokoi. To tę nienasyconą żądzę miał na myśli Jezus, kiedy mówił o ogniu nieugaszonym piekła, gdzie robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie. (Mar. 9:43-44).                                                             Już tu na ziemi, ten żarłoczny robak grzechu i nieugaszony ogień namiętności dokonuje swojego niszczycielskiego dzieła w sercu człowieka, który świadomie wybiera wiarę w kłamstwo zamiast wiarę w Boga. Ten proces nie kończy się tu na Ziemi, będzie on kontynuowany nadal w piekle. W tym życiu ci co rozpaleni namiętnościami popełniają sromotę i dopuszczają się rozpusty, to w piekle te namiętności, jak robak i ogień nieugaszony będą ich pożerać.

 

Tak wiec drogi przyjacielu, jeśli nadal żyjesz w grzechu, podsycając swoje żądze i namiętności, to ty je rozpalisz do takich granic, że nie będą one podlegały żadnej kontroli i ty będziesz całkowicie pod ich mocą. Patrz, aby twoja gra z grzechem nie doszła do tego stopnia, że ​​Bóg zmuszony będzie pozostawić Cię i wydać na pastwę niecnych zmysłów. W Liście do Rzymian powiedziane jest, że Bóg wydał takich ludzi, by czynili rzeczy, jakie tylko może wymyślić ich przewrotny umysł.                                                                                            Jeśli pozwolisz na to, abyś stał się niewolnikiem grzechu, wiedz, że ten grzech w piekle będzie milion razy silniej płonąć w tobie, ponieważ jest to ogień, który nigdy nie gaśnie.

 

Jak groźny i nieubłagany jest grzech! On jest bezwzględny, jak cichy zabójca - rak. On zjada i niszczy swoją ofiarę. Ale tym się różni od raka naszego ciała fizycznego, że dla niego nie ma granic: zapłatą za grzech - śmierć, która jest początkiem wiecznych mąk. Słowo "śmierć" jest tu użyte jako synonim piekła. To jest śmierć, o której czytamy w Księdze Objawienia: "Udziałem zaś bojaźliwych i niewierzących, i skalanych, i zabójców, i wszeteczników, i czarowników, i bałwochwalców, i wszystkich kłamców będzie jezioro płonące ogniem i siarką. To jest śmierć druga. " (Obj. 21:8).

 

Tak Pan nasz Jezus Chrystus objaśnia nam słowo "śmierć ": "Jezioro płonące ogniem i siarką… ". Tak, to piekło zaczyna się tutaj, ale w wieczności jest wiele razy intensywniejsze.
Gniew Boży w tym życiu objawia się w tym, że człowiek, który odrzucił Boga staje się bezsilnym niewolnikiem grzechu i swoich żądz. On pogrąża się coraz bardziej i głębiej w bagnie grzechu. Takie bezwzględne i bezlitosne jest prawo grzechu dla tych, których Bóg wydał na łup ich sromotnych namiętności.

 

Jak więc człowiek może wyrwać się z tych pęt grzechu? Jak się uchronić? Kto może pomóc mu wydostać się z tego śmiertelnego bagna?

Nasz miłosierny Pan znając naszą bezradność w tej nierównej walce z siłami grzechu Sam przewidział, jak wybawić człowieka z niewoli grzechu.                                                               Jaką wspaniałą nowinę objawił anioł Pański pasterzom dwa tysiące lat temu: "Nie bójcie się ... Gdyż dziś narodził się wam Zbawiciel, którym jest Chrystus Pan, w mieście Dawidowym." (Łuk. 2:10-11).

 

Bóg w dawnych czasach wielokrotnie i wieloma sposobami przemawiał do człowieka, ale jeszcze nigdy nie przychodził na Ziemię jako Zbawiciel. Kiedy Bóg zszedł na Sodomę, gdzie wylał Swój gniew przeciwko rozpuście i bezprawiu mieszkańców, On poraził ludzi ogniem i płonącą siarką. Na górę Synaj Bóg zszedł po to, by ustanowić prawo, którego wymaga świętość i sprawiedliwość Boża. I wtedy Jego przyjściu towarzyszył ogień i błyskawice. I oto Bóg przyszedł na Ziemię jako Zbawiciel. Jezus Chrystus przyszedł na Ziemię, aby zbawić człowieka, by wyrwać go z mocy grzechu.

 

Przyjacielu, Bóg oddał Swojego Syna, aby umarł za Ciebie. Cóż więcej mógł On uczynić, aby zbawić Ciebie? Jeśli Bóg uczynił wszystko, aby zbawić Cię od grzechu, a Ty nie przyjmujesz daru Jego łaski, to jak Ty chcesz uciec przed gniewem Bożym wobec grzechu i nieprawości, odrzucając Jego miłość?

 

Przypomnijmy historię króla Heroda. Tego człowieka zgubił jeden grzech, jedna żądza. Z jedną namiętnością król nie chciał się rozstać. W Ewangelii powiedziane jest, że z chęcią słuchał Słowo Boże, ale jeden grzech żywił i pozostawił w sercu swoim w czym go upomniał Jan Chrzciciel. Kobieta, z którą on żył w grzechu stała się dla niego siecią i przekleństwem, ten grzech przywiódł go do zguby. Król Herod odrzucił Słowo Pańskie i Bóg wydał go na łup sromotnych namiętności i pastwę niecnych zmysłów. Znalazłszy się w szponach grzechu nie mógł mu się oprzeć.
Na koniec król Herod nie tylko ściął Jana, którego słuchał z przyjemnością, ale także upokorzył i wydał na ukrzyżowanie Jezusa Chrystusa. Przypomnijmy sobie, jak Zbawiciel stanął przed Herodem i Herod zadawał Mu pytania. Pan nic mu nie odpowiedział.

 

Zapewne nikt z nas nie powie, że jest podobny do Heroda. Ale mój drogi przyjacielu chciałbym powiedzieć Ci na podstawie Słowa Bożego, że jeśli nie pozostawisz swoich grzechów i nie przyjmiesz Jezusa Chrystusa jako osobistego Zbawiciela, to też zginiesz, jak Herod. Jeśli nie chcesz podzielić losu Heroda, to przyjmij teraz łaskę Chrystusa, bo tylko On może Cię uratować. Nie ma innej drogi zbawienia. Albo pójdziesz drogą zatracenia i Ciebie nieubłaganie pochłonie grzech, albo pójdziesz drogą zbawienia – do Jezusa. Nie możesz służyć dwom panom. Jednego trzeba się wyrzec, a wybrać drugiego.

 

Dałby Bóg, abyś wybrał drogę zbawienia. Uczyń to zanim nie będzie za późno! Wezwij Jezusa Chrystusa, a On sam zdejmie z Ciebie brzemię grzechu, da Ci pokój i radość, a nie umrzesz na wieki!                                                                                                                                    A kiedy z głębi swojego serca wezwiesz Go na pomoc, to On, podobnie jak niegdyś do tonącego Piotra wyciągnie do Ciebie Swoją rękę. Spójrz więc na Niego, a On uzdrowi Cię, jak uzdrowił ukąszonych przez węże Izraelczyków, patrzących na węża z brązu. Jesteś ukąszony przez śmiercionośny jad grzechu, spójrz oczami wiary na ukrzyżowanego Chrystusa, spójrz z wiarą - a będziesz zbawiony.

 

Nie wiem dlaczego Bóg dał nam tak łatwy sposób, by być zbawionym. Być może dlatego by człowiek nie chwalił się tym, że może uczynić coś więcej, niż tylko spojrzeć z wiarą na Chrystusa ukrzyżowanego? Jedno wiem: Bóg wyznaczył tę drogę jako jedyną drogę zbawienia i ci, którzy spojrzą z prostą wiarą na Chrystusa, będą zbawieni.

 

Czy można jeszcze bardziej uprościć tę wspaniałą prawdę o zbawieniu? Co może być prostsze i bardziej dostępne? Jednym spojrzeniem wiary można otrzymać odpuszczenie grzechów i życie wieczne!
Dałby Bóg, aby ani jedna dusza
​​nie pozostała głucha na wezwanie Chrystusa, aby ani jedna dusza nie odrzuciła Chrystusa, ale przyjęła Go jako swojego osobistego Zbawiciela i Odkupiciela.
Niech Duch Boży pomoże każdemu to uczynić. Słowo Boże mówi: "Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, lecz darem łaski Bożej jest żywot wieczny w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. " (Rzym. 6:23).

Światło zabłysło w ciemności.


Dzisiaj chciałbym rozpocząć od historii, która miała miejsce w czasie II wojny światowej w Irlandii. Każdego wieczoru ze względu na bombardowania w określonych godzinach dokonywano zaciemniania pomieszczeń. Właśnie podczas tych godzin całkowitego zaciemnienia pastor prowadził swoje nauczanie w jednej z części kościoła. I podczas kazania w pełnej ciemności, ktoś przez pomyłkę nacisnął włącznik i cały kościół rozjaśniał.
Natychmiast powstało zamieszanie, a jeden człowiek siedzący w pierwszej ławce głośno zapytał swojego sąsiada: Co się stało? Dlaczego pastor przestał mówić? Sąsiad wyjaśnił mu, że ktoś omyłkowo zapalił światło. Ten człowiek był ślepy i jako jedyny w tym pomieszczeniu nie ujrzał światła.

Ten ślepy człowiek jest najlepszym przykładem całej ludzkości. Gdy Jezus Chrystus po raz pierwszy jawił się na tym świecie i oświecił go, ludzie byli ślepi na tą światłość. Nie widzieli Go: "Był na świecie, a świat został przez niego stworzony, ale świat go nie poznał. Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli. "(Jana 1:10-11).
O dziwo, ale Dobra Nowina zaczyna się od tego, że człowiek musi przyznać, że jest ślepy. On nie jest w stanie ujrzeć Światła, dopóki Pan nie otworzy jego oczu.                                     Właśnie dlatego chrześcijanie powinni niestrudzenie o tym składać świadectwo. Musimy mówić, że Światło prawdziwe zaświeciło i że wszyscy ludzie powinni zwrócić się do Niego i że tylko On jeden może dać nam wzrok. Gdy zrozumiemy zgubny stan ludzi, grzeszników, którymi jesteśmy otoczeni, tylko wtedy staniemy się skutecznymi zwycięzcami dusz dla Chrystusa.

Tak, światło Ewangelii jest ukryte przed światem i my musimy świadczyć światu o tym Świetle. Apostoł Paweł pisze: "Jeśli nasza ewangelia jest zakryta, to jest zakryta dla tych, którzy giną; W których bóg świata tego zaślepił umysły niewierzących, aby im nie świeciło światło ewangelii o chwale Chrystusa, który jest obrazem Boga. " (2Kor. 4:3-4).

Co się stało, gdy człowiek upadł i jak głęboko on upadł? Niektóre nauczania mówi się, że upadek człowieka był tylko częściowy. Oznacza to, że jego stan nie jest całkowicie beznadziejny. Prawdą jest, że on jest w bardzo żałosnym położeniu, ale nie bez nadziei. Z pewnym wysiłkiem ze swojej strony i przy pomocy z zewnętrz, jeśli ma silne pragnienie, to jakoś, ale wciąż ma możliwość wydostać się z tego upadku.                                                       Tak, grzesznik jest umarły w grzechach swoich, mówią, ale jednak Bóg nie pozostawił go całkowicie bez możliwości ratowania siebie z tego położenia. Zgodnie z tą koncepcją wychodzi na to, że pomimo faktu, że człowiek leży w grobie, to jeden członek jego ciała nie umarł całkowicie, powiedzmy, na przykład dłoń i dlatego ona może pomóc w jego zmartwychwstaniu.

Jest oczywiste, że takie pojmowanie o grzeszniku nie odpowiada nauczaniu biblijnemu.
Według Biblii człowiek, gdy popadł w grzech, upadł tak głęboko, że w pełnym znaczeniu tego słowa on jest bezsilny i beznadziejnie zagubiony. Tak, on jest całkowicie ślepy i nie może sobie sam pomóc, dopóki Bóg nie wyciągnie do niego ręki łaski i nie podniesie i postawi go na nogi.                                                                                                                                 To jest prawdziwy obraz grzesznej ludzkości, którą nam przedstawia Słowo Boże. To wyjaśnia powód, dla którego świat nie przyjął Chrystusa. Świat nie chciał Go przyjąć! Wiemy na przykład, że człowiek, który nie chce widzieć prawdy, to nie ujrzy jej. Tak było z jawieniem się Chrystusa: ludzie nie rozpoznali Go z tego powodu, że nie chcieli Go rozpoznać, pomimo świadectwa, jakie Bóg złożył o Nim.
Pamiętamy, jak świat przyjął Zbawiciela, gdy narodził się na tej ziemi? Myślę, że wszyscy znają historię narodzin Chrystusa. Kiedy Maria i Józef przybyli z Nazaretu do Betlejem na spis ludności, nadszedł czas, aby Maria porodziła Syna. I co się stało? Właściciel gospody nie przyjął ich i dlatego Pan chwały musiał narodzić się w stodole ze zwierzętami. Około dwóch lat później mędrcy ze Wschodu dowiedziawszy się, że narodził się Król żydowski przybyli do Jerozolimy, aby oddać Mu pokłon. Zauważmy, że minęły dwa lata, a król Herod nie wiedział nic o narodzinach Mesjasza. Nie wiedzieli o Nim i inni ludzie.

Tak jawiła się prawdziwa Światłość, która oświeciła każdego człowieka, ale nikt Go nie poznał. Co więcej, gdy mędrcy powiedzieli, że szukają narodzonego Króla, Herod nie przyjął tej wiadomości z radością, przeciwnie, nakazał zabić wszystkie dzieci w Betlejem, które nie ukończyły dwóch lat, mając nadzieję, że zabije także Jezusa. Gdy Herod poprosił przywódców religijnych o wskazanie miejsca narodzin Mesjasza, odpowiedzieli mu poprawnie: "W Betlejemie Judzkim; bo tak napisał prorok." (Mat. 2:5).                                 Czy ci religijni ludzie Izraela pośpieszyli do Betlejem, aby przyjąć długo oczekiwanego Mesjasza? Nie. Oni też nie chcieli przyjąć Chrystusa. "Na świecie był i świat przezeń powstał, lecz świat go nie poznał. Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli." (Jana 1:10-11).
Ale w przeciwieństwie do Heroda i przywódców religijnych, wschodni mędrcy, którzy odbyli długą podróż, przyszli oddać cześć Dziecięciu. Gwiazda Betlejemska doprowadziła ich tam, gdzie jawiła się prawdziwa Światłość świata, i uwierzyli i przyjęli Go.

Czy to nie zdumiewające, że poganie, którzy mieli świadectwo natury - gwiazdę, uwierzyli, a ci, którzy mieli Pismo mówiące dokładnie o nadchodzącym Mesjaszu i bezbłędnie wskazujące miejsce, w którym miał się narodzić, odrzucili Go. Przyczynę tej niewiarygodnej postawy ludzi do Światła prawdy znajdujemy w Ewangelii Jana: "A potępienie polega na tym, że światłość przyszła na świat, lecz ludzie umiłowali ciemność bardziej niż światłość, bo ich uczynki były złe. " (Jana 3:19). Jezus był Światłością światu i to Światło rozświeciło i wyjawił ciemne uczynki człowieka. Za to człowiek nienawidził Jezusa Chrystusa i nie chciał uznać Go za Syna Bożego i Pana chwały. Jak było wtedy, tak to trwa do dziś!                       Ludzie nie chcą dzisiaj uznać Chrystusa tak, jak nie chcieli znać Go w dniach Jego ziemskiego życia.
Dlaczego? Ponieważ w Jego obecności objawia się grzech człowieka. Gdy zrozumiemy ten fakt, że ludzie, jak nie chcieli przyjąć Chrystusa wtedy, tak nie chcą przyjąć Go dzisiaj, wtedy staną się nam zrozumiałe trzy podstawowe prawdy, których uczy nas Ewangelia Jana.

Pierwsza prawda dotyczy Jezusa Chrystusa, że ​​On jest Bogiem, On jest życiem, On jest prawdziwym Światłem, On jest przed wszystkimi rzeczami i wszystko na Nim jest ugruntowane. Od samego początku, od pierwszych słów swojej Ewangelii Jan wskazuje na chwałę Chrystusa.                                                                                                                            Druga prawda odnosi się do pozycji człowieka w świetle chwały Jezusa Chrystusa. Jan, jak i cała Biblia, mówi o człowieku, że jest całkowicie upadły z powodu grzechu, że nie jest w stanie poznać Boga, miłować Go ani przestrzegać Jego przykazań. Jest martwy duchowo z powodu swojego grzesznego stanu i będąc martwym, sam nie może nic uczynić, by choć na jotę poprawić siebie lub usprawiedliwić przed Bogiem. Trzecia prawda, o której uczy nas Słowo Boże, jest to, że inicjatorem naszego zbawienia jest Sam Bóg. Nie myśmy umiłowali Boga, lecz że On nas i tym nie mniej, co człowiek uczynił z Synem Bożym?                           Gdy Jan Chrzciciel oznajmił i złożył świadectwo o prawdziwym Świetle, co uczynili ludzie? Może upadłszy pokłonili się Mu i uznali Go swoim Zbawicielem, Mesjaszem i Królem? Przeciwnie, oni nie tylko Go odrzucili, ale Go ukrzyżowali.                                                      Krzyż Golgoty mówi wyraźnie o tym, jak upadły człowiek odpowiedział na miłosierdzie i miłość Boga.

Człowiek zbuntował się przeciwko swojemu Stwórcy już na samym początku swojej historii. Ale począwszy od pierwszej strony Biblii i aż do Jej końca widzimy szukającego nas Boga. A kogo szuka Bóg? Człowieka, który od Niego ucieka! Adam zgrzeszył, ukrywał się przed Bogiem, ale właśnie tam dalej czytamy cudowne przesłanie: Bóg go nie opuszcza, lecz przychodzi do niego w ogrodzie Eden. On go szuka i słyszymy pytanie do Adama z ust Bożych: "gdzie jesteś?" (Ks.Rodz. 3:9). W ten sam sposób przychodzi dzisiaj do każdego człowieka i pyta: "Gdzie jesteś?"

Niewiele osób z własnej inicjatywy szuka Boga. Człowiek raczej nie szuka Go, ale ucieka. Ale chwała Mu na wieki, że Biblia nie kończy się na tej tragicznej nucie. Pomimo naszych grzechów, Bóg wciąż nas kocha i przyszedł do nas w postaci Swojego Syna, Jezusa Chrystusa, aby przywieść nas do Siebie. "Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, każdy z nas na własną drogę zboczył..." - mówi prorok Izajasz. Ale to nie jest cała prawda. Ten werset nie kończy się na tym, dalej mówi się o Dobrej Nowinie: "a Pan jego dotknął karą za winę nas wszystkich. " (Iz. 53:6). Chwała i dziękczynienie Bogu za taką niewysłowioną miłość!          On nie pozostawił nas na łasce naszego zgubnego losu, ale posłał Swego Syna na tę grzeszną ziemię i włożył na Niego grzechy całej ludzkości. Dlatego On "Tym, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, Którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga." (Jana 1:12-13).

Zastępcza śmierć Jezusa Chrystusa uczyniła możliwym nasze zbawienie. Ponieważ to sam Bóg nas umiłował, sam Bóg posłał na ziemię Swojego Jednorodzonego Syna, On sam nas szukał i to właśnie czyni nas zdolnymi przyjąć Go jako naszego osobistego Zbawiciela. Nie w jakikolwiek inny sposób, ale tylko dzięki łasce jesteśmy w stanie odpowiedzieć na Jego wezwanie.
A gdy przyjdziemy do Niego z prostą dziecięcą wiarą, to pamiętajmy, że cała reszta zależy od Boga, który nas powołał.                                                                                                               Kto nam daje te narodzenie na nowo, przyjacielu? Bóg! Ty i ja musimy narodzić się na nowo, narodzić się, by wejść do rodziny Bożej. Abyśmy zrozumieli, że to narodzenie jest całkowicie zależne od Boga apostoł Jan mówi, że dziećmi Bożymi nie są ci, którzy  narodzili się z krwi, z pragnienia ciała lub z woli mężczyzny, lecz narodzeni z Boga.

Co to znaczy? Oznacza to, że nawet gdyby nasi rodzice byli wierzącymi, to nie da nam życia Bożego. Oni nie mogą przekazać nam nowej natury, którą otrzymujemy od Chrystusa. Bóg nie ma wnuków. Nikt nie może odziedziczyć życia wiecznego od swoich rodziców. Niemożliwe jest stać się dzieckiem Bożym i z cielesnej woli.                                                           Jak mówi Słowo Boże: "A zatem nie zależy to od woli człowieka ani od jego zabiegów, lecz od zmiłowania Bożego. " (Rzym. 9:16).                                                                                              Nikt nie staje się chrześcijaninem przez stwierdzenie, że od tego dnia będę dzieckiem Bożym. Nie czyni to człowieka wierzącym. Musisz przyjść do Boga jako grzesznik i przyjąć Jego dar zbawienia. On musi Cię odnowić, ożywić i tylko On może to uczynić. I po trzecie, nie można stać się dzieckiem Bożym z woli mężczyzny. Oznacza to, że żaden człowiek na ziemi nie może uczynić innego człowieka chrześcijaninem. Ani kapłan, ani pastor, ani żaden duchowy przywódca nie uczyni nas dzieckiem Bożym, czy to chrztem, czy to słowami, że grzechy nasze są odpuszczone.

Twoje zbawienie zależy całkowicie od Boga. Musisz narodzić się na nowo. I tylko Bóg może Ci dać to duchowe narodzenie.                                                                                                        Dzisiaj słyszysz tę Dobrą Nowinę. I ona zaczyna się od tego, że Bóg mówi Ci, że jesteś grzesznikiem, że jesteś zgubionym człowiekiem, że daleko odszedłeś od Niego i że bez Niego odchodzisz dalej i dalej. Ale Dobra Nowina mówi także, że Bóg tak bardzo nas umiłował, że złożył nasze grzechy i całą winę na Swoim Synu i oddał Go na śmierć zamiast nas.           Dlaczego więc nie przyjąć Go teraz? To takie proste. A jedyna rzecz, którą możesz  uczynić, to otworzyć drzwi Swojego serca, a On przyjdzie do Ciebie.
Niech Bóg pomoże Ci uczynić to teraz! Amen.

Świadectwa Pisma Świętego o Chrystusie.


 Jeśli jest jakakolwiek doktryna, którą diabeł na przestrzeni wieków próbuje i stara się poddać w wątpliwość, to jest to boskość Jezusa Chrystusa. On nienawidzi tę prawdę jak żadną inną.                                                                                                                                   Właśnie za to Żydzi skazali Chrystusa, gdyż twierdził On że jest Synem Bożym. Od samego początku Swojej posługi uczeni w Piśmie, faryzeusze i kapłani prześladowali Jezusa szukając sposobu jak by Go zabić, właśnie dlatego, że czynił siebie Synem Bożym. „ (Jana 19:7). Im bardziej jednak kwestionowali to, tym bardziej On potwierdzał Swoje Synostwo. Swoim przeciwnikom Chrystus przywodził świadectwa potwierdzające prawdziwość Swoich słów.                                                                                                                                          Wydawałoby się, że Jego słowa powinny wystarczyć, ponieważ słowo samego Boga jest ostateczne i kto może żądać od Niego drugiego świadka? Jeśli chodzi o człowieka, Prawo mówi: „Niech nie występuje jeden tylko świadek przeciwko komukolwiek w sprawie wszelkiego przewinienia i grzechu, jakie tamten popełnił. Na podstawie zeznania dwóch świadków lub na podstawie zeznania trzech świadków rozstrzygnie się sprawę. ” (5Moj. 19:15). Chrystus, odnosząc się do tego Prawa, mówi swoim przeciwnikom: „przecież w zakonie waszym jest napisane, że świadectwo dwóch ludzi jest wiarygodne. ” (Jana 8:17).

Zauważmy, że Pan powiedział: „dwóch ludzi”. Bóg to nie człowiek, aby wymagać od Niego potwierdzenia przez dwóch świadków. Jego słowo brzmi „tak” i „amen” i jest ostateczne. Kto sprzeciwi się Stwórcy i powie „Co czynisz?”                                                                              W Liście do Hebrajczyków powiedziane jest: „Gdy bowiem Bóg dał obietnicę Abrahamowi, a nie miał nikogo większego, na kogo mógłby przysiąc, przysiągł na siebie samego, Mówiąc: Zaiste, będę błogosławił ci obficie i rozmnożę cię bez miary. ” (Hebr. 6:13-14).              Dlatego Chrystus będąc Synem Bożym nie musiał przedstawiać żadnych świadków, aby potwierdzić prawdziwość Swoich słów i tym niemniej On to czynił. Dlaczego? Ponieważ miłował tych ludzi, którzy chcieli Go zabić. Pragnął ich zbawienia. Dlatego zniżył się do poziomu ich myślenia i mówi im: „Jeśli ja świadczę sam o sobie, moje świadectwo nie jest prawdziwe. Jest ktoś inny, kto świadczy o mnie, i wiem, że świadectwo, które daje o mnie, jest prawdziwe. ” (Jana 5:31-32).

Na pierwszy rzut oka słowa te wydają się dziwne, jak gdyby sprzeczne. Jeśli Chrystus jest naprawdę Bogiem, to dlaczego mówi: „Jeśli ja świadczę sam o sobie, moje świadectwo nie jest prawdziwe? ” Tak, On naprawdę jest Bogiem, ale ci, którzy rzucili Mu wyzwanie, nie wierzyli w to i dlatego On wprost im mówi: powiedzmy, że macie rację, że Jestem człowiekiem, wtedy rzeczywiście jeśli Ja świadczę Sam o Sobie, to wówczas świadectwo Moje nie ma żadnej mocy. Ono potwierdzone musi być przez drugiego świadka. I Ja mam takiego świadka. On świadczy o Mnie i Ja wiem, że świadectwo to jest prawdziwe, którym On o Mnie świadczy.                                                                                                                            Kim jest ten świadek? To sam Bóg, Jego Ojciec. „Wiem” - mówi Chrystus - „że świadectwo, które daje o mnie, jest prawdziwe. ”

A jak Ojciec świadczy o Nim? Poprzez dzieła! „Dzieła bowiem, które Ojciec dał mi do wykonania, te właśnie dzieła, które czynię, świadczą o mnie, że Ojciec mnie posłał. ” (Jana 5:36). On tylko co uzdrowił człowieka sparaliżowanego, który od lat trzydziestu ośmiu cierpiał na swoją chorobę. Na jedne słowo Chrystusa człowiek natychmiast wstał zdrowy. Któż oprócz Boga mógł dokonać takiego cudu?                                                                           Gdy Żydzi oskarżyli Go, że czyni takie dzieła w dzień szabatu, On odpowiedział im: „Mój Ojciec aż dotąd działa i Ja działam. ” (Jana 5:17).                                                                        Czy mogło być bardziej wiarygodne świadectwo na to, że On został posłany przez Ojca, niż dzieła, których dokonywał?                                                                                             Przypomnijmy, jak człowiek ślepy od urodzenia uzdrowiony przez Chrystusa odpowiedział Żydom, gdy mówili, że nie może to być, by On pochodził od Boga. Oni mówili: „my wiemy, że człowiek ten jest grzeszny. ” (Jana 9:24). Rozmawiali o Chrystusie! „Odpowiadając ów człowiek, rzekł do nich: To rzecz dziwna, że nie wiecie, skąd On jest, a przecież otworzył oczy moje... Gdyby on nie był od Boga, nie mógłby nic uczynić. ” (Jana 9:24,30,33). I Chrystus jeszcze dodaje: „Ani głosu jego nigdy nie słyszeliście, ani postaci jego nie widzieliście. ” (Jana 5:37).

Fizycznymi oczami oni widzieli Chrystusa i fizycznymi uszami słyszeli Go, ale niestety ich serca były skamieniałe i nieczułe. Oni patrzyli i nie widzieli, słuchali i nie słyszeli. Przecież obraz Ojca był przed nimi, głos Jego również do nich mówił.                                            Przypomnijmy zdarzenie, gdy Filip mówi Jezusowi: „Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy. Odpowiedział mu Jezus: Tak długo jestem z wami i nie poznałeś mnie, Filipie? Kto mnie widział, widział Ojca; jak możesz mówić: Pokaż nam Ojca? Czy nie wierzysz, że jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie? Słowa, które do was mówię, nie od siebie mówię, ale Ojciec, który jest we mnie, wykonuje dzieła swoje. Wierzcie mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie. Przynajmniej z powodu samych dzieł wierzcie mi.” (Jana 14:8-11).         Dzieła Chrystusa świadczyły o tym, kim On był, tak jak dzieła człowieka świadczą o tym, kim on jest. „Bo się rozmnożyły przestępstwa nasze przed tobą, a grzechy nasze świadczą przeciwko nam...” - mówi prorok Izajasz (Iz. 59:12). Ale tylko Chrystus mógł powiedzieć, że Jego dzieła świadczyły o tym, że On został posłany od Boga.                                                  Takie mocne dowody, a mimo to ludzie nie chcieli Mu uwierzyć. I Chrystus musiał powiedzieć tym ludziom, którzy sami oślepli i ogłuchli: „Nie znacie ani mnie, ani Ojca mojego. Gdybyście mnie znali, znalibyście też Ojca mego. ” (Jana 8:19).

Czy Chrystus mógł przedstawić bardziej wiarygodnego świadka niż Jego Ojciec Niebieski? Oczywiście, że nie. Ponieważ jednak nie przyjęli Jego świadectwa i odrzucili świadectwo Jego Ojca, Chrystus przedstawia jeszcze świadectwo człowieka - Jana Chrzciciela. Oni nie mogli zaprzeczyć temu świadectwu, ponieważ sami przyznali, że Jan był prorokiem i wszystko, co powiedział o Jezusie, było prawdą. (Jana 10:41). A potem Chrystus mówi do nich: „Ja zaś nie polegam na świadectwie ludzkim (to znaczy, nie potrzebuję ludzkiego potwierdzenia), ale to mówię, abyście byli zbawieni.” (Jana 5:34).                                                Nieskończona miłość naszego Pana ukryta jest w tym małym słowie „ale”. Cóż za łaskawość! On używa ostatniego środka, aby pomóc ludziom, którzy już ustalili swoje przeznaczenie. To nad nimi płakał, mówiąc: „O gdybyś i ty poznało, co służy twemu pokojowi! Lecz teraz zakryte jest to przed twoimi oczami.” (Łuk. 19:42) i „ileż to razy chciałem zgromadzić dzieci twoje, jak kokosz zgromadza pisklęta swoje pod skrzydła, a nie chcieliście. ” (Łuk. 13:34).

To jest wołanie miłującego Boga nad ludźmi, którzy są uparci i odmawiają przyjęcia Jego miłości. Jakie smutne słowa On zmuszony jest im powiedzieć: „Wół zna swego właściciela, a osioł żłób swego pana, lecz Izrael nie ma rozeznania, mój lud niczego nie rozumie. ” (Iz. 1:3). Tak mówi Pan! „Przez cały dzień wyciągałem moje ręce do ludu opornego, który, kierując się własnymi zamysłami, kroczy niedobrą drogą. Do narodu, który ciągle zuchwale mnie drażnił...” (Iz. 65:2-3). To głos miłującego Boga.                                                                    Ja nie potrzebuję ludzkiego świadectwa, mówi Chrystus, ale ze względu na was, dla waszego zbawienia, skoro wy odrzucacie Moje świadectwo i świadectwo Mojego Ojca, pamiętajcie przynajmniej to, co Jan powiedział o Mnie. Wy sami wysłaliście posłańców do Jana i co on wam odpowiedział? Jan był poprzednikiem Jezusa i przedstawiając Go, powiedział: „To jest Ten, o którym powiedziałem: Za mną idzie mąż, który był przede mną, bo pierwej był niż ja.” (Jana 1:30). Jan powiedział to samo o Jezusie, co sam Jezus mówił o Sobie, że „Zanim Abraham był, ja jestem. ” (Jana 8:58).                                                                                     Cieleśnie Jezus był o pół roku młodszy od Jana Chrzciciela, a jednak Jan mówi, że „On był pierwej niż ja. „ Tak można powiedzieć tylko o Bogu.                                                                      I jak Jan dalej świadczy o Jezusie: „Widziałem Ducha, zstępującego z nieba jakby gołębica; i spoczął na nim. A ja go nie znałem, ale ten, który mnie posłał, abym chrzcił wodą, powiedział do mnie: Na kogo ujrzysz Ducha zstępującego i spoczywającego na nim, to jest ten, który chrzci Duchem Świętym. Ja to widziałem i świadczyłem, że on jest Synem Bożym.” (Jana 1:32-34).

Jedną z pewnych oznak za pomocą której Jan poznaje Mesjasza, Syna Bożego, jest przebywanie Ducha Świętego na Nim. W całym Starym Testamencie nie było i nie mogło być takiego przypadku, aby Duch Święty przebywał stale na człowieku. Duch Święty odwiedzał ludzi, przebywał na nich w niektórych przypadkach, obdarzył ich mocą do jakiejś specjalnej posługi, ale zawsze takie wizyty były tymczasowe. Nie pozostawał na żadnym z ludzi przez cały czas. Dlaczego? Nie mógł!                                                                                  Duch Święty podobnie jak gołąb z arki Noego, który nie znalazł miejsca dla swoich stóp dopóki nie wyschła woda, On też nie znalazł miejsca odpoczynku tutaj na Ziemi, dopóki na Ziemi nie pojawił się nieskalany, bezgrzeszny Syn Boży. Duch Święty nie może zamieszkać tam, gdzie jest grzech, podobnie jak gołąb z arki Noego nie mógł znaleźć miejsca odpocznienia, dopóki wody sądu Bożego nie wyschły.                                                              Jezus Chrystus był jedynym z rodzaju ludzkiego, w którym nie było najmniejszej skazy, dlatego Duch Święty znalazł w Nim pokój. Aby być tym nieskalanym, bezgrzesznym Człowiekiem, musiał być równocześnie i Synem Bożym.                                                        Widząc Ducha Świętego zstępującego i spoczywającego na Jezusie, Jan zaświadczył, że to jest Syn Boży! Tak więc świadectwo Jana o Jezusie było takie samo jak świadectwo samego Jezusa.

Ale Jan powiedział jeszcze więcej o Chrystusie: „Kto przyszedł z góry, jest nad wszystkimi. Albowiem Ten, którego posłał Bóg, głosi Słowa Boże; gdyż Bóg udziela Ducha bez miary. Ojciec miłuje Syna i wszystko oddał w jego ręce. Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne, ale kto nie wierzy Synowi, nie ujrzy życia, lecz gniew Boży zostaje na nim. ” (Jana 3:31, 34-36). Wszystko co Jan powiedział o Chrystusie było prawdą i dlatego jest zgodne ze wszystkim, co świadczył sam Chrystus i tym nie mniej Jezus mówi, że jest niezależny od świadectwa Jana. Nie potrzebuję ludzkich świadectw, aby potwierdzić Moje słowa – mówi Jezus. Ale mówię to po to, abyście mogli być zbawieni. Pan chciał usunąć wszystkie przeszkody dla ich zbawienia. Chciał, aby oni uwierzyli. Pragnął, aby im było jasne, że innej drogi zbawienia dla nich nie ma. Prawda pozostaje prawdą, niezależnie od tego, czy ktoś ją przyjmuje, czy nie. Ludzka postawa nie może jej zmienić.

Jan był człowiekiem wyjątkowym, wiernym świadkiem Chrystusa, płonącą i świecącą lampą. Ale on nie był Światłością. Światłością był Jezus. On jest jedną Światłością dla świata. Jan był tylko lampą. „wy chcieliście do czasu radować się w jego światłości” - mówi im Chrystus. (Jana 5:35).                                                                                                                    Tak, na początku, gdy pojawił się Jan, lud z entuzjazmem przyjął go, z wielką przyjemnością słuchał go. Całe Jeruzalem i cała Judea przychodziły do ​​niego na pustynię, gdy zaczął głosić. Ludzie byli nawet chrzczeni przez niego w Jordanie, wyznając swoje grzechy. Ale niestety nie było w nich szczerości. Ich skrucha była częściowa, a entuzjazm krótkotrwały. Prawdziwe upamiętanie nie zdarzyło się.                                                                   Ich problemem było to, że liczyli na jakiś szczególny przywilej i dlatego oddzielali siebie od innych grzeszników. A gdy przychodzili chrzcić się do Jana, on, widząc ich serca, powiedział: „Wydawajcie więc owoc godny upamiętania. Niech wam się nie zdaje, że możecie wmawiać w siebie: Ojca mamy Abrahama; powiadam wam bowiem, że Bóg może z tych kamieni wzbudzić dzieci Abrahamowi. ” (Mat. 3:8-9).

Czego brakowało tym ludziom? Dlaczego nie chcieli przyjąć świadectwa o Jezusie Chrystusie? Dlaczego nie chcieli przyjść do Jezusa, aby otrzymać życie?                               Tak, oni dokładnie studiowali Pismo Święte, myśląc, że przez to będą mieć życie, ale i tam go nie znaleźli. Dlaczego? Ponieważ pomijali Chrystusa, nie przyjęli Go, chociaż całe Pismo świadczy o Nim. Chcieli mieć zbawienie, życie i Boże błogosławieństwo, ale na własnych warunkach.                                                                                                                                        Jednak to Bóg ustanawia warunki, a dostęp człowieka do Boga jest możliwy tylko przez Jego Syna, Jezusa Chrystusa. „Ja jestem drzwiami. Jeśli ktoś wejdzie przeze mnie, będzie zbawiony. ” - mówi Chrystus. (Jana 10:9). To jest jedyny i niezbędny warunek zbawienia.

A jeśli ktoś zapyta: jak uniknąć wiecznego zatracenia, gdy człowiek odrzuca jedyny sposób zbawienia, to odpowiedź na to pytanie jest jedna: taki człowiek nie uniknie kary. „kto zaś nie wierzy, już jest osądzony dlatego, że nie uwierzył w imię jednorodzonego Syna Bożego. ” - mówi Słowo Boże (Jana 3:18). Ale Chrystus wciąż nas wzywa.                                             Jeśli nie jesteś jeszcze zbawiony przyjacielu, to On mówi: „tego, który przyjdzie do mnie, nie wyrzucę precz. ” (Jana 6:37). Przyjdź, a będziesz jednym z tych, którzy zaświadczą: Tak, jestem zbawiony i Chrystus mnie zbawił!Przyjdź, zanim nie jest za późno.                                Niech Duch Boży pomoże Ci w tym. Amen.

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.