Apostoł Paweł w Atenach.
Co widzimy na przykład patrząc na grupę ludzi? Nie jest dziwne, że patrząc na jedno i to samo zdarzenie, dwie osoby mogą widzieć zupełnie coś innego. Weźmy przykład. Niedaleko od naszego domu wydarzył się wypadek. Zderzyły się dwa auta. W tym wypadku nie tylko uległy zniszczeniu samochody, ale także zostali ranni ludzie. Czworo znajomych było naocznymi świadkami tego niefortunnego wypadku i wszyscy czterej przyszli do domu opowiadając, co widzieli. I jeśli posłuchamy co każdy z nich mówił z osobna, to wyda się nam, że oni byli świadkami zupełnie różnych zdarzeń. Na jednym wywarł wrażenie zebrany tłum, zamieszanie i policja. Na drugim rozbite auto. Na trzecim ranny szofer i pasażerka, a czwarty widział tylko karetkę pogotowia, samochód policyjny i migające światła. To, co człowiek widzi swoimi fizycznymi oczami zależy od jego ogólnych poglądów, sposobu myślenia i jego przekonań. A tak w ogóle, jaki jest nasz wewnętrzny człowiek?
Pod koniec rozdziału 9 Ewangelii Mateusza czytamy o tym, jak Jezus chodząc po miastach i wioskach nauczał, zwiastował dobrą nowinę, uzdrawiał ludzi z wszelkiego rodzaju chorób i niemocy. I dalej powiedziane jest, że "widząc tłumy ludzi, użalił się nad nimi." (Mat. 9:36). Ale z Jezusem szli również i Jego uczniowie i oczywiście oni widzieli tych samych ludzi, których widział Jezus i tym nie mniej uczniowie widzieli zupełnie coś innego, niż widział Jezus. Te same twarze tych samych mężczyzn, kobiet i dzieci, a jednak Jezus widział zupełnie co innego.
Jak czytamy historię, to widzimy, że każda znacząca na świecie osoba, której imię zapisane jest na kartach historii w tym lub innym okresie czasu, to w jej pole widzenia popadały masy i w rezultacie tego, co one widziały, one przynosiły pożytek lub szkodę dla danego narodu. Spójrzmy, jak wiele smutku, cierpienia i krzywdy wyrządzono pod pretekstem dobra. Prowadząc swój naród taki człowiek podający się za jego wybawcę, wykorzystując psychologiczny moment w jego historii, topił setki, tysiące, a nawet miliony ludzi we krwi i na tym morzu krwi tworzył swój nowy twór. Ile takich przypadków było w czasie tych stuleci. Ile krwi zostało przelane w wyniku takiej wizji tych przywódców, którzy nie poświęcali samych siebie lecz ludzi dla spełniania osobistych ambicji i swojej chwały.
Jezus jednak widząc mnóstwo ludu ulitował się nad nimi, poszedł na krzyż Golgoty, przelał Swoją krew dla ich zbawienia. Inni poświęcali krew narodu, wykorzystywali ją dla własnych interesów i korzyści, a Jezus złożył Swoją duszę, aby odkupić ludzi i dać im wieczne szczęście.
Teraz powstaje pytanie: cóż widział Jezus patrząc na mnóstwo ludu stojącego przed Nim? On widział ten lud jakby udręczone, rozproszone owce nie mające pasterza. Słowo "udręczony" oznacza nieustannie cierpiący, strudzony, osłabiony, okaleczony, rozdarty, podobnie jak ofiara przez drapieżnika. Oto w takim stanie widział Jezus tych ludzi, udręczonych, rozdartych przez słabości, diabła i grzech.
Ale Jezus widział ludzi nie tylko udręczonych, ale także i rozproszonych. Słowo "rozproszeni" w języku greckim oznacza porzuceni i zaniepokojeni, a także miotani i zagubieni, całkowicie bezsilni. Co więcej, Chrystus widział ten lud bez przywódcy, jak owce nie mające pasterza. Byli niewolnikami swoich grzechów i bezradnymi ofiarami tyrana diabła. Powiedziane jest też, że "widząc lud, użalił się nad nim", tj. doświadczał wewnętrznego bólu widząc dusze ludzkie w takim stanie. Następnie Zbawiciel zwracając się do swoich uczniów, mówi im: "Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, aby wyprawił robotników na żniwo swoje." (Mat. 9:37-38).
Dlaczego Chrystus powiedział te słowa uczniom? Z tego powodu, że uczniowie widzieli zupełnie coś innego, zupełnie nie to, co widział Jezus. Wiemy, że wszyscy Żydzi oczekiwali przywrócenia królestwa Izraela. Rozumie się, że widząc takie tłumy ludzi idące za Jezusem i widząc Jego popularność, dla nich były to widoczne oznaki, że to jest człowiek, który może zaspokoić i zrealizować ich ambicje narodowe. Nic dziwnego, że zamiast widzieć potrzeby tego tłumu, oni w nim widzieli potencjał oczekiwanego przez nich ziemskiego królestwa. A Chrystus mówi im: "Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. „ To był jakby zarzut uczniom - entuzjastów jest wielu, ale robotników mało, ”proście więc Pana żniwa, aby wyprawił robotników na żniwo swoje. "
Dzisiejsze rozważanie dotyczy apostoła Pawła w Atenach. Gdy przybył do tego starożytnego miasta greckiego, pozostając sam w oczekiwaniu na współpracowników, powiedziane jest, że: "obruszał się Paweł w duchu swoim na widok miasta oddanego bałwochwalstwu. „ (Dzieje 17:16). Ateny były centrum sztuki, literatury i miejscem narodzin wielu pogańskich religii i filozofii. W tym mieście nauczał Sokrates, którego uważano za jednego z najmądrzejszych ludzi starożytności. Tutaj Platon założył fundamenty swojej Akademii i w tej stolicy filozofii powstało Liceum Arystotelesa. Tutaj przebywało najwięcej filozofów tamtych czasów. To kraj ideału, jak nazywali wtedy Ateny.
I oto w jeden z dni owego czasu Paweł wkracza do tego miasta. Jakie wrażenie wywarło na apostole Pawle to centrum filozofii, sztuki i religii. On miał czas by przyjrzeć się uważnie temu miastu, jego historycznym miejscom, o których dobrze wiedział. Każdy turysta byłby zainteresowany takim miastem, tym bardziej taki wykształcony człowiek, jakim był apostoł Paweł. A jednak czytając Dzieje widzimy, że Paweł obruszał się w duchu swoim na widok tego miasta.
I cóż on widział, że go tak oburzyło? Inny człowiek zareagowałaby inaczej. Najprawdopodobniej byłby zachwycony wszystkimi rzeczami oferowanymi przez to miasto. Ale nie Paweł. Tak, miasto na Pawle wywarło silne wrażenie. Był oburzony tym, co zobaczył. Widział miasto pełne bożków. Ateńczycy deifikowali nie tylko człowieka, ale także ideę i w każdym zakątku tego miasta znajdował się jakiś bożek, którego czcili. Jeden z ówczesnych pisarzy opisując Ateny powiedział, że w tym mieście było więcej bogów niż ludzi. A gdy Paweł to ujrzał, był oburzony w duchu. On zapłonął gniewem. Pośród uroków, chwały, sztuki, filozofii i historii tego wspaniałego miasta, ten mały Żyd patrzy na nie z oburzeniem i gniewem. I nie było to ulotne uczucie rozczarowanego turysty lecz gniew i wściekłość człowieka, który widział w każdym tym bożku nienormalność i skrzywienie tego w człowieku, który jest spragniony i tęskni za Bogiem.
Taki jest człowiek, on został stworzony na obraz i podobieństwo Boga, on został stworzony dla Boga, aby Go czcić i wielbić i tylko wtedy będzie naprawdę szczęśliwy i znajdzie swój cel w życiu, gdy będzie w jedności ze swoim Stwórcą. Wszystkie te bożki w Atenach świadczyły o tym, że człowiekowi dana jest możliwość oddawać pokłon Bogu, ale grzech i książę tego świata tak zaślepił i odurzył duszę człowieka, że on zamiast oddawać cześć prawdziwemu Bogu, Stworzycielowi nieba i ziemi, stworzył sobie bogów z kamienia, drewna i metalu. Apostoł Paweł patrząc na to miasto i jego mieszkańców ujrzał to, co niegdyś widział Chrystus. Widział ich jako zdeformowane, bezsilne ofiary diabła, jako niewolników grzechu i owce nie mające pasterza i widząc to on nie mógł pozostać obojętny. Tak, widział obfitość żniwa chociaż w tym mieście nie było ani jednego świadczącego, ani jednego „robotnika„.
Jak łatwo jest chrześcijaninowi w takich okolicznościach upaść duchowo. Co mogę zrobić? Wokół bezbożność, zepsucie i występek, nie ma sensu pozostawać tutaj dłużej. Paweł jednak mimo beznadziejności sytuacji pozostaje w gnieździe rozpusty i świadczy im o Jezusie Chrystusie, że w Nim jedynie znajdą prawdziwego Boga. „Cóż to chce powiedzieć ten bajarz?„ , mówili, ale to nie zniechęcało apostoła Pawła. On nie tylko widział potrzeby tego miasta, ale był zainspirowany miłością Bożą, aby przekazać im świadectwo o Chrystusie.
Drodzy bracia i siostry, jedno to widzieć potrzeby wokół was, a drugie, uczynić coś, aby zaspokoić te potrzeby. W tym celu musimy pozwolić Panu wypełnić nasze serca Jego miłością, a miłość ta zawsze wyraża się w poczuciu długu. Apostoł Paweł w swoim Liście do Rzymian mówi: „Nikomu nic winni nie bądźcie prócz miłości wzajemnej.” (Rzym. 13:8). Innymi słowy, jest tylko jeden dług od którego my nigdy nie uwolnimy się – to dług miłości, który my powinniśmy nieustannie odczuwać wobec każdej duszy ludzkiej. Oto dlaczego Apostoł Paweł pisze do Rzymian: "Jestem dłużnikiem zarówno Greków, jak i barbarzyńców, zarówno mądrych, jak i niemądrych; Tak że na ile mogę, jestem gotowy i wam, którzy jesteście w Rzymie, głosić ewangelię. „ (Rzym. 1:14-15). Na początku wydaje się bardzo dziwne, że właśnie w Liście, w którym on tak jasno i logicznie wskazuje, że zbawienie jest darem Bożym, który otrzymujemy darmo przez wiarę, a nie dzięki naszym dobrym uczynkom, to na samym początku on mówi, że jest dłużnikiem. Jednak wnikając bliżej w te słowa i kontekst, w którym się znajdują, odkryjemy, że Paweł ma na myśli właśnie ten dług miłości.
Wyobraźmy sobie taką sytuację. Przypuśćmy, że stoimy na moście i zaledwie kilka kroków od nas widzimy mężczyznę gotowego skoczyć i popełnić samobójstwo. Nie mamy żadnych wątpliwości, że bardzo blisko nas jest człowiek gotów to uczynić. Co byśmy wtedy zrobili? Tak, pośpieszyli byśmy mu na pomoc i zapobiegli przedwczesnej śmierci. Czyż nie tak. Prawo moralne wymaga tego od nas. Drodzy bracia i siostry, my musimy kierować się najwyższym prawem - prawem miłości, miłością do ginących dusz.
Czy zdajecie sobie sprawę z przerażającego faktu, że każdy człowiek bez Chrystusa jest skazany na wieczne zatracenie. Czy tak widzicie dusze ludzkie wokół was, dusze w wiecznych mękach, bez zbawienia, bez życia wiecznego. Wiemy o tym dlatego, że Słowo Boże tak naucza, że dusza nie nawrócona, umierając idzie do Gehenny, w ogień nieugaszony, „gdzie robak ich nie umiera, a ogień nie gaśnie. " (Mar.9:48). Ale czy my kierujemy się tą świadomością? Czy możemy powiedzieć, jak apostoł Paweł: "Jestem dłużnikiem Greków i nie Greków, mądrych i niemądrych. „ Gdy możemy tak powiedzieć, to wtedy będziemy mogli powiedzieć i słowa następnego wersetu wraz z apostołem Pawłem: ” Tak że na ile mogę, jestem gotowy i wam głosić Ewangelię… „ tj. w samym centrum sprzeciwu Ewangelii Jezusa Chrystusa.
W swoim pierwszym Liście apostoł Jan mówi: "Po tym poznaliśmy miłość [Boga], że on oddał za nas swoje życie. My również powinniśmy oddawać życie za braci. " (1Jana 3:16). Tylko miłość, Boża miłość może spowodować, że człowiek odda swoje życie za innych. Jak spłacamy my nasz dług? Spójrzmy co mówi apostoł Paweł: "Bo jeśli ewangelię zwiastuję, nie mam się czym chlubić; jest to bowiem dla mnie koniecznością; a biada mi, jeślibym ewangelii nie zwiastował. " (1Kor. 9:16). Czy my mamy takie odczucie? Dałby Bóg byśmy widzieli wszystko tak jak Jezus Chrystus widział i odczuwali tak jak On odczuwał. On użalił się nad ludem i oddał duszę Swoją za ich odkupienie.
Ale jeśli jeszcze nie jesteś zbawiony przyjacielu, w swoim sercu masz pustkę, nie zaznałeś radości i nie znasz celu swojego życia, nie masz pewności, że grzechy twoje zostały odpuszczone, to możesz dzisiaj wzywać Chrystusa na pomoc. Wiedz, że wezwanie ze szczerego serca On usłyszy. Zmiłuje się nad Tobą i odpowie Ci. Taka jest obietnica Boża. "Gdy będziecie Mnie wzywać, zanosząc do mnie swe modlitwy, ja was wysłucham… Gdy mnie będziecie szukać całym swoim sercem. " - mówi Pan. (Jer. 29:12-13). Dlaczego nie uczynić tego teraz.
Pod koniec rozdziału 9 Ewangelii Mateusza czytamy o tym, jak Jezus chodząc po miastach i wioskach nauczał, zwiastował dobrą nowinę, uzdrawiał ludzi z wszelkiego rodzaju chorób i niemocy. I dalej powiedziane jest, że "widząc tłumy ludzi, użalił się nad nimi." (Mat. 9:36). Ale z Jezusem szli również i Jego uczniowie i oczywiście oni widzieli tych samych ludzi, których widział Jezus i tym nie mniej uczniowie widzieli zupełnie coś innego, niż widział Jezus. Te same twarze tych samych mężczyzn, kobiet i dzieci, a jednak Jezus widział zupełnie co innego.
Jak czytamy historię, to widzimy, że każda znacząca na świecie osoba, której imię zapisane jest na kartach historii w tym lub innym okresie czasu, to w jej pole widzenia popadały masy i w rezultacie tego, co one widziały, one przynosiły pożytek lub szkodę dla danego narodu. Spójrzmy, jak wiele smutku, cierpienia i krzywdy wyrządzono pod pretekstem dobra. Prowadząc swój naród taki człowiek podający się za jego wybawcę, wykorzystując psychologiczny moment w jego historii, topił setki, tysiące, a nawet miliony ludzi we krwi i na tym morzu krwi tworzył swój nowy twór. Ile takich przypadków było w czasie tych stuleci. Ile krwi zostało przelane w wyniku takiej wizji tych przywódców, którzy nie poświęcali samych siebie lecz ludzi dla spełniania osobistych ambicji i swojej chwały.
Jezus jednak widząc mnóstwo ludu ulitował się nad nimi, poszedł na krzyż Golgoty, przelał Swoją krew dla ich zbawienia. Inni poświęcali krew narodu, wykorzystywali ją dla własnych interesów i korzyści, a Jezus złożył Swoją duszę, aby odkupić ludzi i dać im wieczne szczęście.
Teraz powstaje pytanie: cóż widział Jezus patrząc na mnóstwo ludu stojącego przed Nim? On widział ten lud jakby udręczone, rozproszone owce nie mające pasterza. Słowo "udręczony" oznacza nieustannie cierpiący, strudzony, osłabiony, okaleczony, rozdarty, podobnie jak ofiara przez drapieżnika. Oto w takim stanie widział Jezus tych ludzi, udręczonych, rozdartych przez słabości, diabła i grzech.
Ale Jezus widział ludzi nie tylko udręczonych, ale także i rozproszonych. Słowo "rozproszeni" w języku greckim oznacza porzuceni i zaniepokojeni, a także miotani i zagubieni, całkowicie bezsilni. Co więcej, Chrystus widział ten lud bez przywódcy, jak owce nie mające pasterza. Byli niewolnikami swoich grzechów i bezradnymi ofiarami tyrana diabła. Powiedziane jest też, że "widząc lud, użalił się nad nim", tj. doświadczał wewnętrznego bólu widząc dusze ludzkie w takim stanie. Następnie Zbawiciel zwracając się do swoich uczniów, mówi im: "Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, aby wyprawił robotników na żniwo swoje." (Mat. 9:37-38).
Dlaczego Chrystus powiedział te słowa uczniom? Z tego powodu, że uczniowie widzieli zupełnie coś innego, zupełnie nie to, co widział Jezus. Wiemy, że wszyscy Żydzi oczekiwali przywrócenia królestwa Izraela. Rozumie się, że widząc takie tłumy ludzi idące za Jezusem i widząc Jego popularność, dla nich były to widoczne oznaki, że to jest człowiek, który może zaspokoić i zrealizować ich ambicje narodowe. Nic dziwnego, że zamiast widzieć potrzeby tego tłumu, oni w nim widzieli potencjał oczekiwanego przez nich ziemskiego królestwa. A Chrystus mówi im: "Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. „ To był jakby zarzut uczniom - entuzjastów jest wielu, ale robotników mało, ”proście więc Pana żniwa, aby wyprawił robotników na żniwo swoje. "
Dzisiejsze rozważanie dotyczy apostoła Pawła w Atenach. Gdy przybył do tego starożytnego miasta greckiego, pozostając sam w oczekiwaniu na współpracowników, powiedziane jest, że: "obruszał się Paweł w duchu swoim na widok miasta oddanego bałwochwalstwu. „ (Dzieje 17:16). Ateny były centrum sztuki, literatury i miejscem narodzin wielu pogańskich religii i filozofii. W tym mieście nauczał Sokrates, którego uważano za jednego z najmądrzejszych ludzi starożytności. Tutaj Platon założył fundamenty swojej Akademii i w tej stolicy filozofii powstało Liceum Arystotelesa. Tutaj przebywało najwięcej filozofów tamtych czasów. To kraj ideału, jak nazywali wtedy Ateny.
I oto w jeden z dni owego czasu Paweł wkracza do tego miasta. Jakie wrażenie wywarło na apostole Pawle to centrum filozofii, sztuki i religii. On miał czas by przyjrzeć się uważnie temu miastu, jego historycznym miejscom, o których dobrze wiedział. Każdy turysta byłby zainteresowany takim miastem, tym bardziej taki wykształcony człowiek, jakim był apostoł Paweł. A jednak czytając Dzieje widzimy, że Paweł obruszał się w duchu swoim na widok tego miasta.
I cóż on widział, że go tak oburzyło? Inny człowiek zareagowałaby inaczej. Najprawdopodobniej byłby zachwycony wszystkimi rzeczami oferowanymi przez to miasto. Ale nie Paweł. Tak, miasto na Pawle wywarło silne wrażenie. Był oburzony tym, co zobaczył. Widział miasto pełne bożków. Ateńczycy deifikowali nie tylko człowieka, ale także ideę i w każdym zakątku tego miasta znajdował się jakiś bożek, którego czcili. Jeden z ówczesnych pisarzy opisując Ateny powiedział, że w tym mieście było więcej bogów niż ludzi. A gdy Paweł to ujrzał, był oburzony w duchu. On zapłonął gniewem. Pośród uroków, chwały, sztuki, filozofii i historii tego wspaniałego miasta, ten mały Żyd patrzy na nie z oburzeniem i gniewem. I nie było to ulotne uczucie rozczarowanego turysty lecz gniew i wściekłość człowieka, który widział w każdym tym bożku nienormalność i skrzywienie tego w człowieku, który jest spragniony i tęskni za Bogiem.
Taki jest człowiek, on został stworzony na obraz i podobieństwo Boga, on został stworzony dla Boga, aby Go czcić i wielbić i tylko wtedy będzie naprawdę szczęśliwy i znajdzie swój cel w życiu, gdy będzie w jedności ze swoim Stwórcą. Wszystkie te bożki w Atenach świadczyły o tym, że człowiekowi dana jest możliwość oddawać pokłon Bogu, ale grzech i książę tego świata tak zaślepił i odurzył duszę człowieka, że on zamiast oddawać cześć prawdziwemu Bogu, Stworzycielowi nieba i ziemi, stworzył sobie bogów z kamienia, drewna i metalu. Apostoł Paweł patrząc na to miasto i jego mieszkańców ujrzał to, co niegdyś widział Chrystus. Widział ich jako zdeformowane, bezsilne ofiary diabła, jako niewolników grzechu i owce nie mające pasterza i widząc to on nie mógł pozostać obojętny. Tak, widział obfitość żniwa chociaż w tym mieście nie było ani jednego świadczącego, ani jednego „robotnika„.
Jak łatwo jest chrześcijaninowi w takich okolicznościach upaść duchowo. Co mogę zrobić? Wokół bezbożność, zepsucie i występek, nie ma sensu pozostawać tutaj dłużej. Paweł jednak mimo beznadziejności sytuacji pozostaje w gnieździe rozpusty i świadczy im o Jezusie Chrystusie, że w Nim jedynie znajdą prawdziwego Boga. „Cóż to chce powiedzieć ten bajarz?„ , mówili, ale to nie zniechęcało apostoła Pawła. On nie tylko widział potrzeby tego miasta, ale był zainspirowany miłością Bożą, aby przekazać im świadectwo o Chrystusie.
Drodzy bracia i siostry, jedno to widzieć potrzeby wokół was, a drugie, uczynić coś, aby zaspokoić te potrzeby. W tym celu musimy pozwolić Panu wypełnić nasze serca Jego miłością, a miłość ta zawsze wyraża się w poczuciu długu. Apostoł Paweł w swoim Liście do Rzymian mówi: „Nikomu nic winni nie bądźcie prócz miłości wzajemnej.” (Rzym. 13:8). Innymi słowy, jest tylko jeden dług od którego my nigdy nie uwolnimy się – to dług miłości, który my powinniśmy nieustannie odczuwać wobec każdej duszy ludzkiej. Oto dlaczego Apostoł Paweł pisze do Rzymian: "Jestem dłużnikiem zarówno Greków, jak i barbarzyńców, zarówno mądrych, jak i niemądrych; Tak że na ile mogę, jestem gotowy i wam, którzy jesteście w Rzymie, głosić ewangelię. „ (Rzym. 1:14-15). Na początku wydaje się bardzo dziwne, że właśnie w Liście, w którym on tak jasno i logicznie wskazuje, że zbawienie jest darem Bożym, który otrzymujemy darmo przez wiarę, a nie dzięki naszym dobrym uczynkom, to na samym początku on mówi, że jest dłużnikiem. Jednak wnikając bliżej w te słowa i kontekst, w którym się znajdują, odkryjemy, że Paweł ma na myśli właśnie ten dług miłości.
Wyobraźmy sobie taką sytuację. Przypuśćmy, że stoimy na moście i zaledwie kilka kroków od nas widzimy mężczyznę gotowego skoczyć i popełnić samobójstwo. Nie mamy żadnych wątpliwości, że bardzo blisko nas jest człowiek gotów to uczynić. Co byśmy wtedy zrobili? Tak, pośpieszyli byśmy mu na pomoc i zapobiegli przedwczesnej śmierci. Czyż nie tak. Prawo moralne wymaga tego od nas. Drodzy bracia i siostry, my musimy kierować się najwyższym prawem - prawem miłości, miłością do ginących dusz.
Czy zdajecie sobie sprawę z przerażającego faktu, że każdy człowiek bez Chrystusa jest skazany na wieczne zatracenie. Czy tak widzicie dusze ludzkie wokół was, dusze w wiecznych mękach, bez zbawienia, bez życia wiecznego. Wiemy o tym dlatego, że Słowo Boże tak naucza, że dusza nie nawrócona, umierając idzie do Gehenny, w ogień nieugaszony, „gdzie robak ich nie umiera, a ogień nie gaśnie. " (Mar.9:48). Ale czy my kierujemy się tą świadomością? Czy możemy powiedzieć, jak apostoł Paweł: "Jestem dłużnikiem Greków i nie Greków, mądrych i niemądrych. „ Gdy możemy tak powiedzieć, to wtedy będziemy mogli powiedzieć i słowa następnego wersetu wraz z apostołem Pawłem: ” Tak że na ile mogę, jestem gotowy i wam głosić Ewangelię… „ tj. w samym centrum sprzeciwu Ewangelii Jezusa Chrystusa.
W swoim pierwszym Liście apostoł Jan mówi: "Po tym poznaliśmy miłość [Boga], że on oddał za nas swoje życie. My również powinniśmy oddawać życie za braci. " (1Jana 3:16). Tylko miłość, Boża miłość może spowodować, że człowiek odda swoje życie za innych. Jak spłacamy my nasz dług? Spójrzmy co mówi apostoł Paweł: "Bo jeśli ewangelię zwiastuję, nie mam się czym chlubić; jest to bowiem dla mnie koniecznością; a biada mi, jeślibym ewangelii nie zwiastował. " (1Kor. 9:16). Czy my mamy takie odczucie? Dałby Bóg byśmy widzieli wszystko tak jak Jezus Chrystus widział i odczuwali tak jak On odczuwał. On użalił się nad ludem i oddał duszę Swoją za ich odkupienie.
Ale jeśli jeszcze nie jesteś zbawiony przyjacielu, w swoim sercu masz pustkę, nie zaznałeś radości i nie znasz celu swojego życia, nie masz pewności, że grzechy twoje zostały odpuszczone, to możesz dzisiaj wzywać Chrystusa na pomoc. Wiedz, że wezwanie ze szczerego serca On usłyszy. Zmiłuje się nad Tobą i odpowie Ci. Taka jest obietnica Boża. "Gdy będziecie Mnie wzywać, zanosząc do mnie swe modlitwy, ja was wysłucham… Gdy mnie będziecie szukać całym swoim sercem. " - mówi Pan. (Jer. 29:12-13). Dlaczego nie uczynić tego teraz.