RSS

List do zboru w Sardes.


Zbór w Sardes jest piątym w kolejności wymienionym zborem w drugim i trzecim rozdziale Księgi Objawienia. Do tej pory we wszystkich zborach znajdując coś pozytywnego Chrystus wyraża słowa pochwały na samym początku Listu. W tym przypadku w Liście do zboru w Sardes zauważamy ostrą zmianę w sposobie zwracania się Chrystusa. Na początku zamiast słów pochwały i zachęty, Chrystus zarzuca zborowi mówiąc: " Znam uczynki twoje: Masz imię, że żyjesz, ale jesteś umarły " i dalej: "… nie stwierdziłem bowiem, że uczynki twoje są doskonałe przed moim Bogiem. " (Obj. 3:1-2).

Zaczynając rozważanie tego Listu na początek spójrzmy, jak Chrystus przedstawia Siebie temu zborowi. Podobnie jak we wszystkich innych Listach, tak i w tym słowa Chrystusa mają bezpośrednie odniesienie do zboru, tj. do ich stanu duchowego. " To mówi Ten, który ma siedem duchów Bożych i siedem gwiazd ". Gdy wnikniemy w Pismo, to zauważymy, jak bardzo znaczące jest takie przedstawienie się Chrystusa. Ono opisuje ten aspekt Osoby i posługi Chrystusa, który zbór w Sardes zaniedbał. Oni zaniedbali życie Boże, tj. Ducha Świętego.

" Znam uczynki twoje …" Okazuje się, że i ten zbór miał uczynki. Miał tak wiele uczynków, że nosił imię, które mówiło, że jak gdyby żyją. Najwyraźniej ten zbór był bardzo dobrze i solidnie zorganizowany. Zebrania prowadzone były przykładnie i wszystko było wykonywane we właściwy sposób, panował całkowity porządek, regularnie i systematycznie ofiarowali na dzieło Boże. Krótko mówiąc, na pierwszy rzut oka, sumiennie wypełniali wszystkie funkcje pierwszego kościoła apostolskiego w tym, że stale trwali w nauce apostolskiej, we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach.

Dlaczego przyrównuję ich do pierwszego kościoła apostolskiego? Otóż, Chrystus powiedział do nich: "Masz imię, że żyjesz". Przypomnijmy, że te słowa były napisane w pierwszym wieku i zrozumiałe jest, że zbór Sardeski nosił imię kościoła apostolskiego. Ale czy mogli nazywać się tak tylko dlatego, że byli podobni do kościoła apostolskiego. Pierwszy zbór apostolski różnił się właśnie tym, że był żywy i gorliwy.
"Masz imię, że żyjesz. " Te słowa mówią, że ten zbór bardzo niepokoił się o swoją reputacją. Chcieli, aby inni mieli o nich jak najlepszą opinię. "Masz imię". I bez wątpienia wszyscy ich chwalili i wskazywali jako jeden z znamienitszych zborów w Azji. Tak, sądząc po pozorach, z wyglądu, u nich nie było żadnych wad. Ale Pan Kościoła widział inaczej i dlatego musiał dodać te straszne słowa, pełne smutku i tragedii: " ale jesteś umarły. "

Ten, Którego może tylko zadowolić życie wewnętrzne i szczerość serca, zmuszony był powiedzieć starszemu zboru i jego członkom: "macie imię głoszące, że żyjecie, ale jesteście martwi. " W Sardes było wszystko, co mogło zadowolić oczy, ale głównego i podstawowego im brakowało.
Zwróćmy uwagę, jak dalej Chrystus określa ich stan. "… nie stwierdziłem bowiem, że uczynki twoje są doskonałe przed moim Bogiem. " Niewątpliwie była duża aktywność. Czyż nie było nauczań? Były i to takie, że nie można co do nich mieć wątpliwości. W całym Liście nie ma najmniejszej wzmianki, która by mówiła, że w tym zborze było głoszone jakiekolwiek fałszywe nauczanie. Doktrynalnie oni byli nienaganni, a przy tym modlili się. Ale słysząc ich, ich kazania i widząc aktywność tego zboru, Chrystus zmuszony był jednak powiedzieć: jesteście umarli! Nie było głównej rzeczy. Nie było życia! Wszystko, co czyniono w tym zborze, było dokonywane ludzką energią. Aby wzmocnić swoją reputację, by chwalić się dobrym imieniem i mieć szacunek, dołożyli wszelkich starań i widocznie swój cel osiągnęli. Mieli imię, jakby żywi, ale niestety, byli martwi duchowo.

Zauważmy, że ich grzech był najstraszniejszym z grzechów. To obłuda! Przeczytajmy Ewangelię, a przekonamy się, że Chrystus kierował najbardziej surowe słowa do obłudników: "biada wam obłudnicy ".                                                                                       Pomimo głębokiego ich upadku, Chrystus upomina i ostrzega ich, mówiąc: " Bądź czujny i utwierdź, co jeszcze pozostało, a co bliskie jest śmierci; nie stwierdziłem bowiem, że uczynki twoje są doskonałe przed moim Bogiem. Pamiętaj więc, czego się nauczyłeś i co usłyszałeś, i strzeż tego, i upamiętaj się. Jeśli tedy nie będziesz czujny, przyjdę jak złodziej, a nie dowiesz się, o której godzinie cię zaskoczę." (Obj. 3:2-3).

Pan mówi do zboru: wspomnij z jaką żarliwością kiedyś służyłeś. Co motywowało cię, że miałeś taką żarliwość? Wspomnij, co wtedy miałeś, co przyjąłeś, gdy po raz pierwszy poznałeś Mnie? Co sprawiło, że twoje serce płonęło? Przecież wtedy służyłeś Panu, a nie dla ludzkich oczu. Tobie wtedy było zupełnie obojętne, co myślą o tobie ludzie. Ty tylko myślałeś jak przypodobać się swojemu Zbawicielowi i Bogu.                                                      Wspomnij, jak chętnie i z jaką gotowością przyjąłeś nauczanie. Z jak wielką uwagą wsłuchiwałeś się w ten delikatny głos Ducha Świętego. Byłeś tak wrażliwy na najmniejszą uwagę tego wewnętrznego głosu, że czułeś w sobie tylko strach, aby Go nie zasmucić. I chroniłeś Słowo Boże w swoim sercu, jak najcenniejszy skarb.                                                Wspomnij, co słyszałeś, przyjąłeś i zachowywałeś i upamiętaj się. Nawróć się, póki nie zgasła ostatnia iskierka pragnienia stać się takim, jakim Chrystus chce cię widzieć. To uczucie niezadowolenia, jakie czujesz w swoim sercu, to nic innego, jak pukanie Zbawiciela w twoje serce. On pragnie twojego upamiętania, abyś wrócił do tej żarliwości z pierwszych dni swojego nawrócenia.

Przyjrzyjmy się jednak temu, czego brakowało temu zborowi. Wszystko wskazuje na to, że oni zaniedbali główną rzecz - życie Boże. Myśleli, że obejdą się bez Ducha Świętego, podobnie jak Galaci, którzy zaczęli w Duchu, a kończyli na ciele. Jeszcze raz zwróćmy uwagę na to, jak Chrystus przedstawia się zborowi sardeskiemu: " To mówi Ten, który ma siedem duchów Bożych i siedem gwiazd. "

Co oznacza siedem duchów? Musimy zrozumieć, że te słowa maja znaczenie symboliczne . Liczby siedem nie możemy rozumieć, że jakoby u Boga siedem duchów. Duch Święty jest Jeden. On jest Osobą, podobnie jak Ojciec jest Osobą i Syn. Liczba siedem mówi o doskonałości. Duch Święty jest doskonały i wszystko, co czyni, jest doskonałe. Zauważmy teraz, co Chrystus mówi o zborze, który ma imię głoszące, że żyje, ale w rzeczywistości jest martwy. " …nie stwierdziłem bowiem, że uczynki twoje są doskonałe przed moim Bogiem. " Przed ludźmi, tak, ale nie przed Bogiem. Dlaczego? Ponieważ wszystkie ich uczynki nie były rezultatem działania Ducha Świętego, ale ich własnej energii. Ciało, jak by nie było religijne, nie może podobać się Boga. Tylko to, co czyni się w mocy Ducha Świętego jest doskonałe przed Bogiem i jest przez Niego przyjmowane. Reszta musi spłonąć jak drzewo i słoma.

Przypomnijmy, co Pan powiedział uczniom przed Swoim wniebowstąpieniem? Powiedział im, by pozostali w mieście Jerozolimie, aż będą przyobleczeni mocą z wysoka. Chrystus powiedział: "beze Mnie nic uczynić nie możecie. " (Jana 15:5).                                                Wszystkie ich wysiłki byłyby próżne. A to jest równe temu, że bez Ducha Świętego nie mogli nic uczynić, gdyż Duch Święty miał zstąpić na Ziemię w miejsce Chrystusa. " Lepiej dla was, żebym Ja odszedł. Bo jeśli nie odejdę, Pocieszyciel do was nie przyjdzie, jeśli zaś odejdę, poślę go do was. " (Jana 16:7).                                                                                                                A ostatnie pożegnalne słowa do uczniów przed wniebowstąpieniem brzmiały: "Ale weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was, i będziecie mi świadkami. " (Dzieje 1:8). Ten dar Ducha Świętego tak drogo nabyty przez Chrystusa na Krzyżu Golgoty dla wszystkich, którzy wierzą w Niego, zbór w Sardes zaniedbał.

Jak bardzo my zasmucamy Boga, gdy tak niedbale, niestarannie odnosimy się do tak drogocennego daru Bożego. Swojemu młodemu współpracownikowi Tymoteuszowi, apostoł Paweł przypomina, aby rozniecał dar Boży, który otrzymał.                                           Drodzy bracia i siostry, rozniecajcie tę iskrę, utwierdzajcie to, co pozostało, co bliskie jest śmierci. Ta iskra ponownie zapłonie. Ona jeszcze nie pogasła, chociaż bliska jest śmierci. Jak wyraźnie mówi Słowo Boże: "Ducha nie gaście!" (1Tes. 5:19).                                                A jak wielu to czyni? I to z przykrością mówię, że wierzący, słudzy na niwie Bożej, którzy sprzeciwiają się Duchowi Świętemu. Nic dziwnego, że zbory umierają, "nosisz imię, że żyjesz, ale jesteś umarły. "

Jak wielkim przywilejem jest służyć w winnicy Pana, lecz tragedią jest, gdy staramy się wypełniać naszą posługę bez mocy Ducha Świętego. To nie jest możliwe. Jak wielu pracowników na niwie Pańskiej może zaświadczyć o tym, jak zmieniła się ich posługa i stała się prawdziwym błogosławieństwem z chwilą, gdy otrzymali Ducha Świętego.                        Pomyślmy o tym mnóstwie nieśmiertelnych dusz, które znalazłyby zbawienie w Chrystusie przez nasze świadectwo, jeśli byśmy byli we właściwym nastawieniu do Ducha Świętego. Jakże wielki jest nasz grzech, gdy zaniedbujemy Tego, Który może przyczynić się do naszej tak żywej i błogosławionej posługi. Kochani, nie zasmucajmy Ducha Świętego, ale dajmy Mu pełną swobodę i prawo w naszym życiu.

Na zakończenie chciałbym zwrócić się do tych, którzy jeszcze nie poznali i nie przyjęli Chrystusa jako swojego Zbawiciela i Odkupiciela. Posłuchajcie mnie, Bóg uczynił wszystko dla waszego zbawienia. Chrystus umarł za wasze grzechy i zmartwychwstał dla waszego usprawiedliwienia. Teraz Duch Święty wzywa, upomina i daje możliwość uczynić ten pierwszy niezbędny krok by przyjąć Jezusa Chrystusa, jako osobistego Zbawiciela. Ze strony Boga wszystko zostało uczynione, aby dzisiaj każdy, bez wyjątku, kimkolwiek jest, mógł być zbawiony.                                                                                                                                  Ręka Bożego miłosierdzia jest wyciągnięta do Ciebie, mój przyjacielu. Bóg nigdy nie narusza swobody naszej woli. Dlatego Twoja odpowiedzialność teraz jest tak wielka. Pan wyciąga rękę do Ciebie i to od Ciebie zależy, czy ją przyjmiesz, czy odrzucisz.

List do zboru w Tiatyrze.


Gdy czytamy siedem Listów do siedmiu zborów w Azji, które są zapisane w 2 i 3 rozdziale Księgi Objawienia, to nie można nie zauważyć jednego interesującego faktu. Tam, gdzie jest nawet najmniejszy powód, by powiedzieć coś dobrego i godnego pochwały, to Jezus Chrystus, Autor tych Listów na samym początku zawsze wspomina o tych dobrych cechach. Kilkakrotnie Zbawiciel musiał jednak wskazać zborom ich niewłaściwe postępki. Wspominał o nich jednak nieco później, ale nie znaczy to, że Chrystus umniejsza znaczenie niebezpieczeństwa grzechu i nieprawdy, które skrywają się w zborach. Nie. Pan odkrywa zło wszędzie tam, gdzie je znalazł. Ale zawsze przed tym, jak odsłania i ujawnia to, mówi coś, co jest godne pochwały i aprobaty.

Tak też nie różni się to posłanie do zboru w Tiatyrze. Spójrzmy jakie dobre cechy odnalazł w nim Ten, Którego oczy są, jak płomień ognia: " Znam uczynki twoje i miłość, i wiarę, i służbę, i wytrwałość twoją, i wiem, że ostatnich uczynków twoich jest więcej niż pierwszych." (Obj. 2:19).                                                                                                                        Tak, oni byli gorliwi w miłości, wierni w służbie, stali w wierze, prawdziwie cierpliwi i progresywni w czynach swoich. Pomyślmy o tym, Kto mówi te słowa, a zrozumiemy, że to nie był tylko komplement lub pochlebne słowo, ale była to prawdziwa ocena zboru w Tiatyrze dokonana przez Głowę Kościoła, Pana Jezusa Chrystusa.

Tak, takie powinno być chrześcijańskie życie. Ostatnich uczynków naszych powinno być więcej niż pierwszych. Ono musi zawsze iść naprzód. Ono nie znosi stagnacji. Stały postęp do coraz wyższego poziomu życia duchowego, by coraz bardziej upodabniać się do obrazu Syna Bożego jest podstawowym prawem chrześcijańskiego życia. Chrześcijaństwo to wzrost: stały, kompleksowy i niekończący się. Nie zapominajmy tej lekcji, tak jak dzień dzisiejszy jest albo lepszy od wczorajszego, albo gorszy. Nie może on pozostać takim samym, podobnie, jak człowiek jadący na rowerze, jeśli się nie porusza, wtedy stoi w miejscu lub upada, tak i w życiu duchowym. Jeśli nie ma wzrostu, nie ma postępów, wtedy rozpoczyna się upadek.

Ze słów wypowiedzianych przez Chrystusa do zboru w Tiatyrze dowiadujemy się, jak faktycznie następuje duchowy postęp w życiu chrześcijanina. Jaki jest sekret duchowego wzrostu i rozwoju wierzącego? Mam na myśli szczere dziecko Boże.                                          Są tzw. nominalni chrześcijanie, których Chrystus w jednej ze swoich przypowieści przyrównał go skalistego gruntu, na które ziarno padłszy, szybko wykiełkowało, a gdy słońce wzeszło, zostało spieczone i uschło, ponieważ nie miało korzenia. Nie takich mam na myśli, ale tych, którzy narodzili się z Boga.

Spójrzmy jeszcze raz, co Chrystus powiedział: " Znam uczynki twoje i miłość, i wiarę, i służbę, i wytrwałość twoją … " Zwróćmy uwagę na kolejność tych wyliczonych pozytywnych cech, jakie Chrystus znalazł u wierzących w Tiatyrze. One są zapisane w takiej kolejności: pierwsza miłość, następnie wiara, służba i na koniec, wytrwałość. To nie jest przypadek, że zostały wymienione w takim porządku. Mówiąc, że zna ich uczynki, Pan przede wszystkim mówi: "Znam twoją miłość i wiarę". To, czego brakowało wierzącym w Efezie, tutaj jest na pierwszym miejscu. Miłość!

Dlaczego w takim porządku? Dlatego, że tylko miłość może pobudzić do służby, która jest miła Panu. Tak więc posługa i wytrwałość były rezultatem ich miłości i wiary. Oto dlaczego ostatnich uczynków wierzących w Tiatyrze było więcej niż pierwszych. Tak musi być zawsze. Zbór w Efezie, który pozostawił swoją pierwszą miłość, Pan musiał napomnieć słowami: "Wspomnij więc, z jakiej wyżyny spadłeś i upamiętaj się, i spełniaj uczynki takie, jak pierwej; a jeżeli nie, to przyjdę do ciebie i ruszę świecznik twój z jego miejsca …" (Obj. 2:5). Wierni w Tiatyrze wzrastali duchowo, uczynki ich pomnażały się, a przyczyną było to, że miłość do Chrystusa motywowała ich. Ich wiara działająca przez miłość przejawiała się w służbie i wytrwałości.

Słowo Boże mówi, że możemy rozdać cały swój majątek, ale jeśli nie czynimy to z miłości, to nic nie zyskamy. Służba motywowana miłością zniesie wszystko, i obrazę i niewdzięczność. Ona nie szuka swego, nie unosi się, nie myśli nic złego. Kochani, jak mało my jej mamy. W oczach Pańskich to co najcenniejsze, to miłość!                                                                              Tak, jesteśmy gotowi zastawić obfity stół, ze wszystkimi rozkoszami, o ile oczywiście uważamy, że gość na to zasługuje. Lecz Pan liczy się z tym, kto poda szklankę zimnej wody temu najmniejszemu i nic nie znaczącemu z braci.                                                                       Czy Chrystus może powiedzieć nam: "Znam miłość, i wiarę, i służbę, i wytrwałość twoją …" Jeśli tak, to nasze ostatnie uczynki pokażą to. Ich będzie więcej niż pierwszych.

Załóżmy, że Zbawiciel nic więcej nie powiedziałby zborowi w Tiatyrze, oprócz tego, że zna ich miłość i wiarę, i posługę, i cierpliwość, i że ostatnich uczynków ich jest więcej niż pierwszych, to nie ma wątpliwości, że to byłby najwierniejszy ze wszystkich siedmiu zborów w Azji.

Ale cała tragedia jest w tym, że ​​powyższy cytat jest niewielką częścią tego Listu.                       List do zboru w Tiatyrze jest najdłuższy ze wszystkich Listów i większa jego część jest poświęcona pewnej kobiecie - Jezebel, która nazywa siebie prorokinią.                                    Zbór był podzielony na dwa obozy, jedna część składała się z dzieci Bożych, których Chrystus chwali, podczas gdy druga część na czele której stała prorokini, składała się z jej zwolenników, których Pan zgromił i ostrzegał.

Sytuacja zboru w Tiatyrze pod wieloma względami jest podobna do sytuacji zboru w Pergamonie. Główna różnica polega na tym, że fałszywe nauczanie, które prorokini Jezebel wprowadziła do zboru w Tiatyrze spowodowało bardziej ostry podział wśród nich. Miała ona własne duchowe dzieci, które zrodziła swoimi demonicznymi naukami. Oto dlaczego widzimy zło które działało wśród wiernych w tak rozwiniętej formie, tak, że powstały dwie odrębne grupy i ostra linia podziału.

Ale dlaczego w takim razie Chrystus niezadowolony jest ze zboru, który tylko co miłosiernie pochwalił? Spójrzmy na tekst: " Ale mam nieco przeciwko tobie ..."                                            Słowa "nieco" nie ma w tekście greckim. Powinno być: „Ale mam przeciwko tobie - że kobiecie Jezabel, która nazywa siebie prorokinią, pozwalasz nauczać i zwodzić moje sługi, żeby uprawiali nierząd i jedli ofiary składane bożkom. " (Obj. 2:20).                                          Co było grzechem zboru? Nie można przecież Jezebel i jej dzieci zaliczyć do prawdziwych członków Kościoła Chrystusowego. Najwyraźniej oni formalnie wchodzili w skład członków zboru, ale grzech zboru obejmujący szczere dzieci Boże zawierał się w tym, że nie podęli żadnych kroków przeciwko tej kobiecie. Ich tolerancja była fałszywą, zgubną tolerancją. W szeregach zboru swobodnie działali wrogowie, którzy niepokoili członków tej wspólnoty swoimi demonicznymi naukami.

W zborze tym brakowało dyscypliny. Zamiast tłumić zło w zarodku, niszcząc pojawiającą się fałszywą naukę, oni zaniedbali swoje obowiązki i pozwolili, aby ona szerzyła się. Pod przykrywką natchnionej prorokini wróg dusz ludzkich wkradł się do zboru.                            Być może po kilku latach od powstania zboru, w chwili gdy nie czuwali podziwiając postęp w swoich szeregach, nie zauważyli, jak wróg niepostrzeżenie zasiał swój kąkol. Specyfika kąkolu polega na tym, że we wczesnym stadium rozwoju jest tak podobny do pszenicy, że ​​niemal niemożliwe jest odróżnienie go. Tylko wtedy, gdy jest już wyrośnięty, można odróżnić go od pszenicy.

Musimy więc czuwać i modlić się, gdyż diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć.                                                                                                                                              Należy jednak pamiętać, że nawet jeśli chodzi, jak lew ryczący by pożreć kogoś, to nie zawsze, a nawet można powiedzieć, bardzo rzadko, przybiera formę drapieżnika. Najczęściej jest jak anioł światłości. W tym przypadku jest on w zborze Tiatyry jako prorok Boży. Zbór spał, a wróg czynił swoje dzieło zniszczenia.

Drodzy bracia i siostry " bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności …" - mówi Słowo Boże. (Ef. 6:12). "Dlatego weźcie całą zbroję Bożą, abyście mogli stawić opór w dniu złym i, dokonawszy wszystkiego, ostać się. „ (Ef. 6:13). To był zły dzień, gdy Jezebel zwiodła i oszukała członków zboru w Tiatyrze, mówiąc, że ona jest posłańcem Bożym i ma szczególne objawienia od Boga. Te objawienia Chrystus nazywa "głębinami szatańskimi".

Jakie to mogło być nauczanie prorokini Jezebel? Możemy sądzić, że to nauczenie dotyczyło kwestii grzechu. Zauważmy, że rezultatem tego nauczania było cudzołóstwo i bałwochwalstwo. Nauki Jezebeli, które Chrystus nazywa "głębinami szatańskimi", odrzucały, że jest grzech. To nauczanie poszło dalej niż nauczanie Baala, które nie zaprzeczyło, że jest grzech, ale mówiło, że łaska Boża zakrywa, znosi grzechy. Grzeszcie, aby bardziej obfitowała łaska Boża.                                                                                                              Ono generalnie zaprzeczało, że jest zło. Nie ma grzechu, tylko dobro, trzeba tylko właściwie wszystko przyswoić. Tak więc według tej diabelskiej logiki wychodzi, że jeśli nie ma grzechu, to co stoi na przeszkodzie by popełniać cudzołóstwo i jeść to, co ofiarowane jest bożkom. Możecie jednać się ze światem, jeść, pić i bawić się, wszystko jest dozwolone. Tak mówią głębiny szatańskie – mówią, to jest prawdziwa wolność. Mówią - czyż Chrystus nie powiedział, że "będziecie wolni"?

Tak, my nie znamy tego złego dnia, gdy wróg wkradając się przychodzi do nas. Czy złodziej mówi wcześniej o swoich zamiarach? Tak i diabeł, przychodzi, kiedy najmniej się tego spodziewamy. Zbór w Tiatyrze nie był czujny w ten zły dzień i teraz Pan zwraca się do nich i mówi: „To mówi Syn Boży, który ma oczy jak płomień ognia, a nogi jego podobne są do mosiądzu. " (Obj. 2:19).                                                                                                                            Po raz pierwszy Pan przedstawia się tym atrybutem: Syn Boży. Tym samym potwierdza Swoją moc i Swój autorytet. Jedyny i nieomylny prawdziwy głos którego zbór powinien słuchać, to głos Syna Bożego. Gdy Syn Boży mówi, to zbór powinien słuchać Jego słów do końca.

„ Oczy Jego jak płomień ognia, a nogi jego podobne są do mosiądzu. " Pierwsze mówi o Jego nieomylnej wiedzy „Gdyż Pan wodzi oczyma swymi po całej ziemi ". Widział zło którego dopuszczał się zbór w Tiatyrze. Jego oczy jak płomień ognia przenikały wszystkie głębiny, ciemności i tajemnice szatana. A nogi Jego podobne są do mosiądzu. Przypomina im o tym, że chociaż On jest miłosiernym Zbawicielem, to jednocześnie jest Sprawiedliwym Sędzią. Tam gdzie grzech się toleruje, On musi przyjść jako Sędzia.                                             Tym, którzy w pokorze upamiętają się w grzechach swoich i wyznają winy swoje, Chrystus jawi się Barankiem Bożym, który gładzi grzech świata, ci zaś którzy nie chcą porzucić grzechów też ujrzą Baranka, ale nie jako ukrzyżowanego za ich grzechy, ale siedzącego na tronie, z obliczem pełnym gniewu. Tak widzimy Go w Księdze Objawienia. (Obj. 6:16).

Kochani, jak wielka jest strata tego, kto odrzuca miłosierdzie, miłość, łagodność i cierpliwość Bożą. Nie lekceważcie bogactwa Jego dobroci i cierpliwości i pobłażliwości, która prowadzi do upamiętania - mówi Słowo Boże. Bóg nie zmusza nikogo do przyjęcia Jego miłosierdzia, ale daje możliwość wyboru każdemu z nas. W tym właśnie widzimy Jego cierpliwość i niezmierzoną miłość. Nawet tej niegodziwej kobiecie Jezabeli Chrystus mówi: Dałem jej czas, aby się upamiętała. Bóg daje jej najcenniejsze, co może dać człowiekowi - to czas. I ten dar ona zlekceważyła: "… ale nie chce się upamiętać we wszeteczeństwie swoim." (Obj. 2:21).

Tak, jeśli miłosierdzie Boże objęło tę kobietę, to i Ty, drogi przyjacielu jesteś objęty Jego łaską. Jak Pan dał jej czas, tak daje i Tobie czas i możliwość przyjęcia tego daru przebaczenia, daru życia wiecznego. Co uczynisz z tym czasem łaski Bożej? Czy przyjdziesz do Niego teraz. On wzywa Cię w miłości, On pragnie Twojego zbawienia. Nie odkładaj tej najważniejszej decyzji w swoim życiu.

List do zboru w Pergamie.


Po długim okresie prześladowań w drugim i na początku trzeciego stulecia na rzymskim tronie zasiadał cesarz Konstantyn Wielki. W przeciwieństwie do swoich poprzedników on odnosił się do chrześcijan tolerancyjnie. Zamiast prześladowań, Konstantyn patronował chrześcijanom na wszelkie możliwe sposoby, obdarowując hojnie prezentami, budując liczne bazyliki i dając wolność wyznania. Jak to wyjaśnić? Tu musimy zagłębić się i szukać odpowiedzi w historii.

Po śmierci cesarzy rzymskich Dioklecjana i Galeriusza rozpoczęła się walka o władzę między Konstantynem a Maksencjuszem. W czasie tej walki o tron ​​w życiu Konstantyna miało miejsce niezwykłe wydarzenie. Podczas kampanii przeciwko swojemu przeciwnikowi Maksencjuszowi doszedł on do wniosku, że potrzebuje nadprzyrodzonej pomocy. Przypomniał sobie swojego ojca. Jego ojciec przyjaźnie traktował chrześcijan i w rezultacie cieszył się bezpieczeństwem. Tymczasem prześladowcy chrześcijan kończyli tragicznie. Analizując to Konstantyn postanowił pójść za przykładem swojego ojca i porzucił bożków, przyjmując wiarę w Boga chrześcijan. Dalej historia mówi nam, że po tej decyzji przed bitwą z Maksencjuszem miał wizję. W południe ukazał mu się na niebie świetlisty krzyż, a pod nim napis – Pod tym znakiem zwyciężysz”. Nie znając znaczenia tej niezwykłej wizji zwrócił się do przywódców kościoła, aby zinterpretowali jego znaczenie. Powiedziano mu, że krzyż jest symbolem chrześcijaństwa i dając takie objawienie Bóg wybrał go orędownikiem chrześcijaństwa i jeśli będzie posłuszny temu co widział, to odniesie pełne zwycięstwo nad przeciwnikiem i zostanie cesarzem wielkiego imperium. Odniósł zwycięstwo i przypisał on je i następne sukcesy swojego panowania chrześcijańskiemu Bogu.

To, że w życiu Konstantyna był jakiś ostry zwrot, nie ma wątpliwości. Nawrócenie z pewnością było. Z tym zgadzają się wszyscy historycy, ale czy rzeczywiście on narodził się na nowo i czy stał się wiernym dzieckiem Bożym, co do tego istnieją wątpliwości. Jedyną rzeczą, którą znamy jest fakt, że wraz z przełomowym momentem w życiu religijnym cesarza, nastąpiła całkowita zmiana w historii kościoła. W jego historii nastąpiło wielkie ocieplenie. Dla kościoła we wszystkich aspektach życia stało się lżej i cieszył się on dużą popularnością podczas panowania Konstantyna. Przeprowadzono wielkie reformy zarówno w kościele, jak i w życiu społecznym. Kościół uzyskał stopniowo uprzywilejowany status prawny, został zwolniony od wszelkich podatków i zwolniono duchownych ze służby w armii. Wydano dekret na mocy którego niedziela stała się powszechnym świętem, w którym to dniu nie można było prowadzić handlu a nawet przykazano by żołnierze pogańscy czytali w ten dzień modlitwy Bogu. Chrześcijanie, którzy z powodu swojej wiary zostali pozbawieni urzędu publicznego, zostali przywróceni do równych praw z poganami. Konstantyn zaś wypełniał obowiązki religijne uczestnicząc w nabożeństwach i w spotkaniach kościelnych.

Jednak ten okres w historii kościoła okazał się dla niego najbardziej niebezpieczny. Kościół, który był pod nieustannym bombardowaniem ze strony prześladowców, pozostawał czysty. Ten prześladowany Kościół jest przedstawiony w Liście do zboru w Smyrnie. Tam nie przeczytamy żadnych słów zarzutu, a spójrzmy jak inaczej brzmi List do zboru w Pergamie, który przedstawia ten okres panowania Konstantyna Wielkiego. „A do anioła zboru w Pergamie napisz: To mówi Ten, który ma ostry miecz obosieczny.” (Obj. 2:12).                         My widzimy w tych wszystkich siedmiu Listach znajdujących się w dwóch pierwszych rozdziałach Księgi Objawienia, że obraz Chrystusa, sposób Jego prezentacji zborom ma bezpośrednie odniesienie do ich sytuacji. Tutaj Pan przedstawiony jest jako: "Ten, który ma ostry miecz obosieczny."

Co mówią nam te słowa? Po pierwsze, w Biblii miecz w sensie obrazowym, symbolicznym mówi o Słowie Bożym i o sądzie. W Liście do Hebrajczyków czytamy: "Bo Słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny … zdolne osądzić zamiary i myśli serca. I nie ma stworzenia, które by się mogło ukryć przed nim, przeciwnie, wszystko jest obnażone i odsłonięte przed oczami tego, przed którym musimy zdać sprawę." (Hebr. 4:12-13). Po takim przedstawieniu Jezusa Chrystusa, tj. mającego ostry miecz obosieczny, można pomyśleć, że w zborze skrywała się kłamliwa nauka i że tę nieprawdę Chrystus musi osądzić . Niekoniecznie musieli trzymać się lub akceptować fałszywe nauczanie, nie, w tym przypadku zbór jeszcze nie doszedł do tego. Chrystus mówi: "Lecz mam ci nieco za złe, mianowicie, że są tam tacy, którzy trzymają się nauki Balaama … i tych, którzy trzymają się nauki Nikolaitów, czego nienawidzę." (Obj. 2:14-15).

Zauważmy, że Chrystus nie oskarża zboru o fałszywe nauczanie, wręcz przeciwnie, mówi: "trzymasz się mocno mego imienia i nie zaparłeś się wiary we mnie. " (Obj. 2:13). Ale zbór był winny w tym, że tolerował fałszywych nauczycieli, którzy weszli pośród nich, tych, którzy przestrzegali nauk Balaama i nikolaitów. Nie osądzili ich według Pisma Świętego. W stosunku do nich nie użyli miecza Słowa Bożego, aby zerwać maskę z tych fałszywych nauczycieli, którzy, jak węże wili się pośród nich. Dlatego Pan mówi: "Upamiętaj się więc; a jeżeli nie, przyjdę do ciebie wkrótce i będę z nimi walczył mieczem ust moich. „ (Obj. 2:16). Jeśli nie zastosujecie środka dyscyplinującego i nie potępicie ich zgodnie z Moim Słowem, to przyjdę i będę walczył z nimi mieczem moich ust - mówi Chrystus zborowi w Pergamie.

Warto zwrócić uwagę na znaczenie imienia nadanego zborowi. Słowo "Pergamon" składa się z dwóch greckich słów. Per - oznacza - mieszany lub deprawować, wypaczać; oraz „gamos” oznacza: małżeństwo. Tak, więc Pergamon oznacza mieszane małżeństwo lub zdeprawowane małżeństwo. Okres panowania Konstantyna Wielkiego Pan widział jako małżeństwo kościoła z władzą państwową. Jak dobitne i właściwe jest to określenie zboru w Pergamie i ta część historii Kościoła, którą ten List obrazuje.

Niech sama historia zilustruje tę zgubną sytuację kościoła w czasach Konstantyna i porównajmy tę sytuację do naszych czasów. Na przykład Konstantyn starał się uczynić chrześcijaństwo atrakcyjnym, przyciągającym. W tym celu obdarzał wysokie klasy społeczeństwa tytułami, a biednych darami, aby ich przywieść do kościoła. Nakazał budowę dużych katedr, aby pomieścić wiernych. W całym imperium zostali naznaczeni komisarze z instrukcją zagłębienia się w posługę i wykorzystywali oni wszelkie środki by wypełnić swoje dzieło bez żadnych przeszkód. Takim więc sposobem w życie kościoła wprowadzony został element, który był obcy czystemu nauczaniu Ewangelii, a kościół tolerował to.

Nie bez znaczenia jest, by pamiętać o jednym fakcie historycznym, o tym, że w tym okresie prawda o drugim przyjściu Jezusa Chrystusa została całkowicie zaniedbana. W czasie represji i prześladowań przed panowaniem Konstantyna kościół oczekiwał Zbawiciela. To była jego nadzieja. Ale po tym gwałtownym przełomie prawda o drugim przyjściu Chrystusa niemal całkowicie została zapomniana. Przywódcy kościoła, niegdyś prości bracia niewiele znaczący w świecie, nagle stali się kapłanami, biskupami, mówili: myśmy głosili o powtórnym przyjściu Chrystusa, ale myliliśmy się. Panowanie Konstantyna i jest królestwem Chrystusowym.

Ci, którzy opuścili podziemne katakumby, gdzie poprzednio prowadzili skromne życie, wszedłszy teraz do pozłacanych cesarskich pałaców, pozostając tam, nie mogli mówić inaczej. Swoje przekonania, za które wcześniej byli gotowi oddać życie, teraz zaślepieni blaskiem światowych zaszczytów, poddali się bez oporu. „Lecz mam ci nieco za złe” – tak mówi zborowi mający ostry miecz obosieczny „że masz tam takich, którzy trzymają się nauki Balaama, który uczył Balaka, jak doprowadzić do upadku synów Izraela, żeby jedli ofiary składane bożkom i uprawiali nierząd. Podobnie masz i tych, którzy trzymają się nauki nikolaitów, czego nienawidzę. " (Obj. 2:14-15).

Tutaj Pan podaje nam przyczynę niezadowolenia ze zboru w Pergamie. Zbór tolerował ludzi, którzy trzymali się nauki Balaama i nikolaitów. Jakie było to nauczanie, o którym Chrystus mówi: Nienawidzę? Kim był ten tajemniczy człowiek Starego Testamentu - Balaam i co ten prorok nauczał? Aby odpowiedzieć na te pytania musimy przyjrzeć się historii narodu izraelskiego. Podczas czterdziestu lat wędrówki po pustyni wzrosła liczba i siła ludu Izraela. Fakt ten wywoływał strach wśród narodów otaczających, a zwłaszcza Moabitów. Król Moabu - Balak posłał po proroka o imieniu Balaam, by ​​ten przeklął lud Izraela, mając nadzieję, że w ten sposób nie będzie on w stanie rozpocząć wojnę z Moabem. Balaam przekupiony darami przez Balaka zaczął przeklinać lud Boży. Trzykrotnie próbował to uczynić, ale za każdym razem nie udawało mu się. Zamiast przeklinać, zaczął błogosławić i zmuszony był powiedzieć królowi Moabu, który go wynajął: "Jakże mam przeklinać kogo Bóg nie przeklina? I jak mam złorzeczyć komu Pan nie złorzeczy? " (IVMojż. 23:8).

Po tym król Balak, jak i prorok Balaam przekonali się, że przekląć tego, kogo Bóg błogosławi nie może żaden człowiek i prorok w swoim sercu wymyślił podstępny plan. Należy poprzez grzech zwieść Izraela. To ich osłabi i wtedy my ich porazimy. Ale jak przywieść ich do grzechu? I tutaj przyszło mu do głowy szatańskie nauczanie, którym przywiódł Izrael do wszeteczeństwa.
Jakie to było nauczanie? W 25 rozdziale Księgi Liczb czytamy, że  moabskie kobiety zwiodły synów Izraela za radą Balaama. Nie trudno wywnioskować, na czym ta rada czy nauczanie polegało. Jeżeli Bóg wybrał was, zbawił, błogosławił wiecznym, niezmiennym zbawieniem, to jak byście nie postępowali, to jesteście pod Jego błogosławieństwem. On nie może przekląć tego, kogo błogosławił, dlatego czyńcie cokolwiek chcecie. Jeśli jesteście pod łaską, czyńcie to, co dyktuje wam ciało, tak czy inaczej, jesteście dziećmi Bożymi. Dla wierzącego nie ma przeszkód – mówi nauczanie Balaama. Jedzcie, pijcie i weselcie się, usuńcie wszelkie przeszkody, zrzućcie wszystkie okowy, ponieważ jesteście wolni.

Czy nie jest powiedziane, że: Chrystus powołał nas do wolności, a nie do niewoli. Jednanie się ze światem jest proste. Kościół przestał być świadkiem Chrystusa i zamiast iść w świat niosąc Jego pohańbienie, to świat wszedł do kościoła. Zdarzyło się wielkie przestępstwo, dlatego też Chrystus mówi: " Upamiętaj się więc; a jeżeli nie, przyjdę do ciebie wkrótce i będę z nimi walczył mieczem ust moich. „ (Obj. 2:16).

Słowo Boże uczy, że Boża ​​pieczęć aprobaty jest dwustronna. Z każdej ze stron znajduje się napis. Naruszenie tej pieczęci jest bluźnierstwem przeciw Bogu. Spójrzmy na słowa: "… fundament Boży stoi niewzruszony, a ma tę pieczęć na sobie: Zna Pan tych, którzy są jego, i: Niech odstąpi od niesprawiedliwości każdy, kto wzywa imienia Pańskiego. " (2Tym. 2:19). Pierwszą stronę pieczęci Bożej Baal uznał. Tak, Bóg zna tych, którzy są Jego. Błogosławi im i przekląć nikt ich nie może. A o drugiej stronie pieczęci Baal nauczał, że jest nieważna. Jeśli Bóg was zna, to dlaczego odstępować od nieprawości. Możecie czynić co chcecie.       Pan zaś mówi: każde nauczanie naruszające tę dwustronną pieczęć, Ja nienawidzę. Jeśli poszliście na kompromis ze światem, na ustępstwa, przywykliście, to: Nawróćcie się! Bo jeśli nie, wkrótce przyjdę do was i będę z wami walczył mieczem Moich ust.

Moi drodzy, myślę, że dla nas wszystkich jest oczywiste, co Pan dzisiaj chce nam powiedzieć. "Nikt nie może dwom panom służyć, gdyż albo jednego nienawidzić będzie, a drugiego miłować, albo jednego trzymać się będzie, a drugim pogardzi. Nie możecie Bogu służyć i mamonie. " (Mat.6:24).

Jeśli mój przyjacielu jeszcze nie stałeś się dzieckiem Bożym, a imię Twoje nie jest zapisane w Księdze Baranka, to wiedz, że wiarą w Jezusa Chrystusa możesz  zapewnić, że zostanie tam zapisane. Tobie i każdemu Chrystus mówi: „tego, który przyjdzie do mnie, nie wyrzucę precz.” (Jana 6:37).                                                                                                                        Przyjdź więc dzisiaj, takim jak jesteś, a On zbawi Cię, omyje Swoją drogocenną krwią i uczyni dzieckiem Swoim.                                                                                                                  Niech Pan pomoże Ci uczynić to teraz.

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.