RSS

Niech życie wasze będzie godne Ewangelii Chrystusowej.


O człowieku sądzą nie tyle po jego słowach, co po jego czynach. W tej lub innej formie z tą prawdą spotkamy się na wszystkich stronicach Biblii. Słowa które nie są poparte czynami są nic nie warte. Wszyscy jesteśmy w stanie o wielu rzeczach mówić słowami, ale jeśli nie mamy jak ich poprzeć czynami, należałoby lepiej milczeć.
Dlaczego ludzkie zachowanie jest bardziej cenione niż nasze słowa? Nasze życie musi być zgodne z naszym słowami. Jak ważne jest dla każdego wierzącego przyswojenie tej prawdy, tym bardziej jeśli on trudzi się na niwie Bożej.

W 1 Liście do Tesaloniczan rozdziale 1, wersecie 5, apostoł Paweł pisze: „Wiecie bowiem, jacy byliśmy dla was, przebywając wśród was. „ Zaś w wersecie 10 rozdziału 2 mówi: „Wy i Bóg jesteście świadkami, że zachowywaliśmy się w świętości, w sprawiedliwości i nienagannie pośród was, którzy wierzycie. „ Nie jest zaskakujące, że tym samym wierzącym mógł powiedzieć: „Ewangelia zwiastowana wam przez nas, doszła was nie tylko w Słowie, lecz także w mocy i w Duchu Świętym, i z wielką siłą przekonania. „ (1Tes. 1:5).

Drodzy bracia i siostry, jeśli chcemy, aby nasze słowa były czymś więcej niż tylko pustą mową, nasze słowa muszą zgodne z naszym postępowaniem.
Jakie śmiałe słowa Pawła: „Wy jesteście świadkami i Bóg, jak świątobliwe i sprawiedliwe i nienaganne było postępowanie nasze między wami, wierzącymi. „
Czy my możemy tak powiedzieć? Czy my możemy powoływać się na samego Boga i tych, którzy nas dobrze znają, że nasze słowa i nasze postępowanie nie różnią się? Paweł mógł. Zauważmy, że w trzech słowach on definiuje nie tylko własne, ale także postepowanie Sylasa i Tymoteusza. Mógł powiedzieć: „Pobożnie postępowaliśmy przed wami, wierzącymi. „

To pierwsza rzecz, o której Paweł mówi. On stawia świętość na pierwszym miejscu i nie sądźmy, że było to przypadkowe. My postępujemy świętobliwie – mówi on. Tutaj mówi się o naszej osobistej relacji z Bogiem, tj. świętość mówi o naszym oddaniu Bogu. Świętość przed Bogiem oznacza bycie oddanym w stu procentach dla Niego, ciałem, duszą i duchem.
Otóż bez świętości, bez całkowitego oddania Bogu nie mamy podstaw, nie mamy źródła, siły i zdolności do postępowania sprawiedliwie i nienagannie. Bóg musi być dla nas wszystkim i my musimy całkowicie przynależeć do Niego.
Nikt oprócz Boga nie jest w stanie widzieć naszego życia wewnętrznego. On Jeden bada i zna nasze serca.

Ale powiedziawszy to, należy dodać, że ukryć nasze życie duchowe przed ludźmi my nie będziemy w stanie. Prędzej czy później ono będzie widoczne w naszym życiu codziennym. Możemy oszukiwać ludzi przez jakiś czas, nawet w dużym stopniu, ale bracia i siostry, prędzej czy później oni dowiedzą się w jakim stopniu prawdziwe jest nasze życie duchowe. Ile czasu spędzamy na przykład na osobności z naszym Panem, Jego Słowem i na modlitwie i jak wielkie znaczenie przywiązujemy do tej głównej części naszego chrześcijańskiego życia? Teraz nie mówię o naszych modlitwach z rodziną, czy o naszej widocznej służbie Bogu, ale o naszym życiu wewnętrznym, które zna tylko Bóg.
W ten sposób dowiadujemy się, jak bardzo człowiek jest duchowy i święty, tj. oddany Bogu. Takie jest znaczenie słowa świętość. Paweł umieścił je na pierwszym miejscu, on wiedział, że świętość przed Bogiem jest źródłem siły do godnego postępowania, które uwielbia Boga.

Teraz spójrzmy na drugie słowo. „Wy i Bóg jesteście świadkami, że zachowywaliśmy się w świętości, w sprawiedliwości i nienagannie pośród was, którzy wierzycie. „ (1Tes. 2:10). Słowo w „sprawiedliwości„ mówi o zachowaniu apostoła Pawła wobec ludzi, jak postępował wobec nich. Możemy być absolutnie pewni, że jeżeli nasze relacje z Bogiem są właściwe, to one z pewnością znajdą odzwierciedlenie w naszym postępowaniu wobec ludzi. Człowiek Boży zawsze będzie postępował sprawiedliwie, a to znaczy, że zawsze będzie życzliwy, szczodrobliwy, powściągliwy, cierpliwy i pomocny. Postępować sprawiedliwie, to znaczy miłować. Słowo Boże mówi: „Nikomu nie bądźcie nic winni oprócz wzajemnej miłości. Kto bowiem miłuje bliźniego, wypełnił prawo. „ (Rzym. 13:8).

Niektórzy z nas mają całkowicie fałszywe pojęcie o tym, co to znaczy być duchowym? Uważają, że stopień naszej świętości zależy od stopnia naszego oddzielenia się od wszystkiego, co nas otacza. Nic bardziej mylnego w pojmowaniu świętości.
Świętość dla Boga oznacza odłączenie od świata w tym sensie, że nie kierujemy się nim, jego zasadami, poglądami i przekonaniami, ale Bożymi. Świętość, to jest bezwarunkowe oddanie się Bogu i dlatego kierujemy się Jego prawem i Jego zasadami. Chrystus prosi swojego Ojca o tych, których Mu dał i mówi: „Nie proszę, abyś zabrał ich ze świata, ale abyś zachował ich od złego. Nie są ze świata, jak i ja nie jestem ze świata. „ (Jana 17:15-16). Nie jesteśmy powołani po to, aby być męczennikami, czy też chować się za murami klasztornymi.

Moi drodzy, tylko w Jezusie Chrystusie możemy ukryć się przed duchem tego świata, ale Bóg nie nakazuje nam ukrywać się przed światem. Przeciwnie, Chrystus powiedział: „Wy jesteście solą ziemi. Wy jesteście światłością świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się świecy i nie stawia jej pod naczyniem, ale na świeczniku, i świeci wszystkim, którzy są w domu. Tak niechaj świeci wasza światłość przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie. „ (Mat. 5:13-16).
Czy my możemy powiedzieć, jak apostoł Paweł mógł powiedzieć wiernym w Koryncie: „wiedliśmy życie na tym świecie, zwłaszcza zaś między wami, w świętobliwości i czystości Bożej, nie w cielesnej mądrości, lecz w łasce Bożej. „ (2Kor. 1:12).
Zauważmy, co on mówi. Że jego postępowanie, zarówno w tym świecie, jak i wśród dzieci Bożych było zgodne z jego powołaniem. Wierzącym w Filippach on przypomina o tym mówiąc: „Niech życie wasze będzie godne ewangelii Chrystusowej. ” (Fil. 1:27).
Nasze zachowanie musi harmonizować, musi odpowiadać i być zgodne z dobrą nowiną. Dlatego „ bracia, myślcie tylko o tym, co prawdziwe, co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały. „ (Fil. 4:8). To i jest postępowanie zgodne z Ewangelią Chrystusa.
Czy tak wygląda nasze życie? Czy świat widzi w nas Ewangelię Bożą? Nie mówię teraz o tym, czy słyszy ją z ust naszych, ale czy widzi ją w naszym postępowaniu.

Jak zaznaczałem na samym początku, o człowieku sądzą nie tyle po jego słowach, co po jego czynach. Nasze życie musi być takie, aby, jak stwierdzono w Liście do Tytusa: „Słowu Bożemu ujmy nie przynoszono. „ (Tyt. 2:5).
Moi drodzy, sprawdźmy samych siebie, czy dajemy powód do tego, aby nie bluźniono Słowu Bożemu? Mam na myśli to, że świat porównuje wierzącego z Ewangelią, z Biblią, ze Słowem Bożym. Świat wie, że ta Księga jest naszą Księgą zasad życia. Ona kształtuje nasze poglądy, nasze przekonania, światopogląd i ogólnie nasz stosunek do życia. Niewierzący o tym wiedzą. I wyobraźmy sobie, że jeśli nasze życie jest sprzeczne z tym, czego uczy ta Księga, to ludzie będą mogli powiedzieć: co to za Księga ta ich Biblia? Oni mówią jedno, a czynią drugie, a mówią że postępują zgodnie z Ewangelią. Cóż, jeśli to jest Ewangelia, to nie chcę takiej. A to znaczy, dawać światu powód do bluźnienia przeciw Słowu Bożemu.
Jakże ważne jest, abyśmy zawsze postępowali sprawiedliwie w odniesieniu do tych, którzy są ze świata, po to aby nie było bluźniono imieniu Bożemu i Ewangelii Jezusa Chrystusa.

Ale żyć zgodnie z Ewangelią Chrystusową, znaczy, że nasze postępowanie jest zgodne z nią nie tylko w stosunku do tych, którzy są ze świata, ale także w odniesieniu do członków rodziny Bożej, Kościoła Chrystusowego. Słowo Boże szczególnie podkreśla potrzebę właściwego postępowania i traktowania wierzących, naszych braci i sióstr. „Dlatego więc, dopóki mamy czas, czyńmy dobrze wszystkim, a zwłaszcza domownikom wiary. „ - mówi apostoł Paweł. (Gal. 6:10).

W tekście, w Liście do Tesaloniczan, Paweł podkreśla tę myśl. „Wy jesteście świadkami i Bóg, jak świątobliwe i sprawiedliwe, i nienaganne było postępowanie nasze między wami, wierzącymi. ” (1Tes. 2:10). Paweł zwraca szczególną uwagę na ten aspekt naszego świadectwa: jakimi jesteśmy pośród braci.
Na przykład Paweł mówi do Tymoteusza: „Niechaj cię nikt nie lekceważy z powodu młodego wieku; ale bądź dla wierzących wzorem w postępowaniu, w miłości, w wierze, w czystości. „ (1Tym. 4:12).
Czy my jesteśmy wzorem dla tych, którzy najlepiej nas znają? Czy żyjemy zgodnie z Ewangelią Chrystusa w Jego Kościele? Wierzący w Tesalonikach mimo że byli całkowicie młodymi wierzącymi, stali się wzorem dla wszystkich wierzących w Macedonii i Achai.
A jak stali się tym wzorem dla wierzących? Mieli dobry przykład, którego stali się naśladowcami. „wy staliście się naśladowcami naszymi i Pana” - przypomina im apostoł Paweł. (1Tes. 1:6). Tutaj widzimy jeden z powodów, dlaczego tak ważne jest, jak postępujemy pośród ludu Bożego. Pan chce, aby każdy z nas ukazał w sobie wzór dobrych uczynków, aby nikomu nie dawać powodów do zgorszenia.
Jak napisano w Liście do Rzymian: „baczcie, aby nie dawać bratu powodu do upadku lub zgorszenia.„ (Rzym 14:13).
Przypomnijmy co Chrystus powiedział: „Kto zaś zgorszy jednego z tych małych, którzy wierzą we mnie, lepiej będzie dla niego, aby mu zawieszono u szyi kamień młyński i utopiono go w głębi morza… biada człowiekowi, przez którego zgorszenie przychodzi.” (Mat. 18:6-7). Jak ważne jest, aby sługa Boży był dobrym przykładem dla całego dziedzictwa Bożego. „Moje dzieci, nie miłujmy słowem ani językiem, ale uczynkiem i prawdą…czyńmy dobrze wszystkim, a zwłaszcza domownikom wiary. „ (1Jana 3:18, Gal. 6:10).

A to prowadzi nas do trzeciego słowa, określającego nasze postępowanie godne imienia chrześcijanina - nienagannie. Tak, jako słudzy Boży, Paweł, Sylas i Tymoteusz nie dawali nikomu w niczym żadnego powodu do zgorszenia, aby ich posługa nie została zhańbiona. Ale nie tylko serce Pawła i jego dwóch współpracowników było oddane Bogu i nie tylko ich życie było przykładne, ale mieli dobre imię. A dobre imię, jak mówi Salomon, „jest lepsze niż wyborny olejek. „ (Ekl. 7:1).
Tak, to dobre imię pośród rodziny Bożej będzie wspaniałym „zapachem„ i dla niewierzących. Chrystus mówi: „tak jak Ja was umiłowałem, abyście i wy wzajemnie się miłowali. Po tym wszyscy poznają, że jesteście moimi uczniami, jeśli będziecie się wzajemnie miłować. „ (Jana 13:34-35).
Jeśli jesteśmy dziećmi Bożymi niosącymi święte imię Chrystusa, miłujmy się nawzajem, wtedy świat się o tym dowie, a to jest najsilniejsze świadectwo, jakie my możemy komuś dać. Tak, oprócz naszych słów, ludzie chcą widzieć na dziełach głoszenie Ewangelii Bożej. Do tego jesteśmy powołani, aby postępować świątobliwe i sprawiedliwe i nienaganne.

A jeśli mój drogi przyjacielu jeszcze nie poznałeś jak jest szeroka, długa, wysoka i głęboka miłość Boża do Ciebie, to możesz teraz poznać ją i doświadczyć, gdy przyjdziesz do Jego Syna, Jezusa Chrystusa. W Nim znajdziesz zbawienie, odpuszczenie grzechów, życie wieczne, gdyż Bóg tak umiłował nas, że oddał Swojego Jednorodzonego Syna, „aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny.„ (Jana 3:15). Amen.

Wierny pasterz miłuje owce.


W 10 rozdziale Ewangelii Jana Jezus Chrystus przedstawia Siebie jako Pasterza owiec. „Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz oddaje swoje życie za owce. „ (Jana 10:11). W tych słowach Zbawiciel daje najbardziej wiarygodną oznakę dobrego pasterza, a mianowicie, pasterz kładzie swoje życie za swoje owce.
Nie tak, jak najemnik, który gdy widzi zbliżającego się wilka, porzuca swoją trzodę i ucieka, a wilk porywa i rozprasza owce. A dlaczego najemnik opuszcza owce? Chrystus mówi nam dlaczego on ucieka. Ponieważ nie zależy mu na owcach. Jemu jest wszystko jedno co stanie się z tymi owcami, on nie martwi się o nie z prostego powodu, on ich nie kocha. On jest tylko najemnikiem.
A najpewniejszą oznaką dobrego pasterza jest to, że on miłuje swoje owce i gotów jest oddać za nie swoje życie. Chrystus powiedział: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś oddaje swoje życie za swoich przyjaciół. „ (Jana 15:13).
Właśnie tą miłością pasterz różni się od najemnika, że ma miłość do dziedzictwa Bożego, miłość, która jest gotowa oddać swoją duszę za owce.

Dlatego moi drodzy prawdziwy sługa Kościoła Chrystusowego, całkowicie oddany swojemu Panu, musi być odzwierciedleniem swojego Pana. Powiedziane jest o apostołach, że ich rozpoznawano przez fakt, że byli z Jezusem. Oni inaczej nie mieli jak przejawić cech, które są charakterystyczne dla Tego, Komu oni służyli.
Pierwszą rzeczą, jaką powinien okazywać wierny sługa Boży, jest miłość, miłość, która jest gotowa poświęcić siebie dla Ciała Chrystusowego, dla dobra Kościoła Bożego. Tej miłości żaden ludzki język nie jest w stanie opisać i chociaż nie możemy jej opisać, Chrystus mówi, że jest ona rozpoznawalna przez wszystkich. Tak rozpoznawali pierwszych chrześcijan.
W swoich pracach Tertulian pisze, że jedną z wielkich cech kościoła apostolskiego była ich miłość, tak że poganie mówili z podziwem: Patrzcie, jak oni wzajemnie się miłują. O, jak ważna jest ta miłość. Uwierzcie mi, że posługa nasza nic nie będzie warta, jeśli nie będzie w nas takiej miłości.

Apostoł Paweł, jako wierny pasterz w swoim 1 Liście do Kościoła w Tesalonikach wyraził tę miłość do nich takimi słowami: „jako apostołowie Chrystusa mogliśmy być w wielkim poważaniu; przeciwnie, byliśmy pośród was łagodni jak żywicielka, otaczająca troskliwą opieką swoje dzieci. Żywiliśmy dla was taką życzliwość, iż gotowi byliśmy nie tylko użyczyć wam ewangelii Bożej, ale i dusze swoje oddać, ponieważ was umiłowaliśmy. „ (1Tes. 2:7-8). Jako przykładny sługa Boży on był gotów nie tylko głosić im Słowo, ale jeśli zajdzie potrzeba to także oddać za nich duszę swoją.

No tak, powie ktoś, nie jest trudno kochać ludzi, którzy nas kochają. Rzeczywiście, nie ma wątpliwości, że wierzący w Tesalonikach byli tacy. Ich nie można było nie miłować.
Przeczytajmy inne Listy apostoła Pawła i znajdziemy w nich tę samą duszpasterską miłość do wszystkich świętych. Weźmy przykład wierzących w Koryncie. Byli zupełnie innymi ludźmi, oni przysparzali wiele smutku sercu Pawła, a mimo to on mówi do nich: „ja bardzo chętnie poniosę wydatki i samego siebie wydam za wasze dusze, chociaż im bardziej was miłuję, tym mniej jestem przez was miłowany. „ (2Kor. 12:15). Miłość Pawła do wierzących w Koryncie jest już widoczna w jego 1 Liście do nich. Z żalem w sercu musiał przekonywać ich o jednym okropnym grzechu, który pozostał w ich sercu bezkarny. I przyczyniało to mu wiele łez i bólu.

W 2 Liście do nich on pisze: „Albowiem pisałem do was z głębi utrapienia i zbolałego serca, wśród wielu łez, nie abyście zostali zasmuceni, lecz abyście poznali nader obfitą miłość, jaką żywię dla was.„ (2Kor. 2:4).
Miłość Pawła nie ograniczała się tylko do niektórych członków Kościoła Bożego, ale do całego Ciała Chrystusa. Jednak całą szerokość, długość, głębokość i wysokość miłości Chrystusowej apostoła Pawła do dusz ludzkich widzimy w jego postawie wobec braci według ciała – tj. do Izraelitów. Spójrzmy na słowa tego, który nie był apostołem Izraelitów, ale pogan. „Mówię prawdę w Chrystusie, nie kłamię, co mi poświadcza moje sumienie w Duchu Świętym; Że odczuwam wielki smutek i nieustający ból w moim sercu. Albowiem ja sam gotów byłem modlić się o to, by być odłączony od Chrystusa za braci moich, krewnych moich według ciała, Izraelitów, do których należy synostwo i chwała, i przymierza, i nadanie zakonu, i służba Boża, i obietnice. „ (Rzym. 9:1-4).

Moi drodzy, jak wytłumaczyć tę miłość, to uczucie do ginących dusz? Naprawdę żaden język ludzki nie jest w stanie tego wyjaśnić i przeanalizować. To jest miłość pochodząca od Boga. Ona nie jest pojmowalna ludzkim umysłem, jest nadludzka. To jest miłość, którą może dać tylko Bóg. Nasza ludzka miłość nie umie tak kochać. Jest bardzo ograniczona, ona miłuje tylko do pewnego stopnia, nie tak jak miłość Boża, który kocha aż do śmierci.

Weźmy za przykład pewne zdarzenie z życia apostoła Piotra. Dla wielu z nas jego historia jest dobrze znana, ale warto ją przypomnieć. Ileż to pouczających i budujących lekcji możemy wyciągnąć z doświadczeń Piotra. Pamiętamy, jak krótko przed ukrzyżowaniem Zbawiciela przechwalał się on swoim oddaniem, wiernością i miłością do Pana. Gdy Chrystus powiedział do swoich uczniów: „Wy wszyscy zgorszycie się z mojego powodu tej nocy. ”, jak zareagował Piotr? Spójrzmy, co on mówi: „Choćby się wszyscy zgorszyli z twojego powodu, ja się nigdy nie zgorszę. ” I Chrystus po raz drugi mówi do Piotra: „Zaprawdę powiadam ci, że jeszcze tej nocy, zanim kur zapieje, trzykroć się mnie zaprzesz. ” (Mat. 26:34). I powiedziane jest, że Piotr z wielkim przekonaniem wciąż twierdzi:„ Choćbym miał z tobą umrzeć, nie zaprę się ciebie. „ (Mat. 26:35).
Tak, „Choćby się wszyscy zgorszyli, ja się nigdy nie zgorszę. „ - żarliwie mówi Piotr, odcinając się ostro od wszystkich. On bezwarunkowo miłował swojego Pana, ale niestety jego miłość w czasie tej próby zakończyła się niepowodzeniem. Tam, przy nieprzyjacielskim ognisku on publicznie, pod oskarżającym palcem dziewczyny zmienił się z tego, który miłuje Chrystusa w zaprzańca, który stara się udowodnić, że wcale nie jest przyjacielem Pana.

Moi drodzy, żałosna jest nasza miłość. Nie wytrzymuje ona w czasie ciężkiej próby. Ale chwała Panu, On nie pozostawił nas z naszą zdolnością do miłości. Jeśli chcemy mieć Jego miłość, która jest wyższa niż niebo, to On jest gotów dać ją każdemu z nas.
A jak możemy ją pojąć, oto pytanie? My sami nie możemy, ale dzięki Panu będziemy mogli. Zbawiciel nie pozostawił Piotra z jego kulejącą miłością, ale dał mu miłość, która okazała się wierna aż do śmierci.
A jak się stał ten cud?

Od początku do końca jest to dzieło samego Pana, a rozpoczął On je od swojej modlitwy wstawienniczej. Zanim Piotr zaczął schodzić po tej straszliwej ścieżce klęski, Chrystus go wyprzedził, otaczając mocą Swojej modlitwy. „Szymonie, Szymonie, oto szatan wyprosił, żeby was przesiać jak pszenicę. Lecz ja prosiłem za tobą…„ Modliłem się szczególnie za ciebie Szymonie, ponieważ groziło ci szczególne niebezpieczeństwo, „aby nie ustała wiara twoja. „ ”Ty zaś, gdy się nawrócisz, utwierdzaj swoich braci. „ (Łuk. 22:32).

Tak, Pan nie mógł postąpić inaczej, jak tylko pozwolić wrogowi mocno wstrząsnąć Jego dzieckiem. Po co? Po to, by Piotr raz na zawsze zrozumiał, że nie może pokładać nadziei ani w swojej sile, by przeciwstawić się złu, ani w swoich zdolnościach pozostania wiernym Panu, ani na swojej miłości, aby, jeśli będzie trzeba oddać swoją duszę za innych.
Szymonie! Szymonie! Oto szatan wyprosił, żeby was przesiać jak pszenicę, ale Ja modliłem się za tobą, aby tego nie było z tobą. Czy tak Pan się modlił? Nie! Lecz, „aby nie ustała wiara twoja. „
Czy Chrystus nie mógł modlić się o to, aby uchronić Piotra przed takim „przesiewem„ przez diabła? Oczywiście, mógł! Ale o to nie modlił się. Dlaczego? Dlatego, że Piotr potrzebował silnego impulsu, silnego wstrząsu.
Tak, Pan prosi, aby w rezultacie jego wiara nie ustała, a nie o oswobodzenie od tych ciężkich doświadczeń. Wszystek ten kruchy i fałszywy fundament, na którym on się opierał i polegał, powinien raz i na zawsze upaść i Pan pozwala szatanowi jednym potężnym ciosem obalić całą tą pewność siebie spod nóg Piotra.
Co Pan czyni ze swoim wybranym naczyniem? Ze zdradzieckiego, chwiejnego, niestabilnego ucznia, Pan uczynił swojego wybranego sługą na najwyższą posługę - bycia pasterzem dziedzictwa Bożego. „Ty zaś, gdy się nawrócisz, utwierdzaj swoich braci.„

Ale ktoś powie, czy z takiego materiału Bóg może naprawdę coś uczynić? Tak, to ta głownia, którą Pan wyciągnął z ognia i uczynił filarem Kościoła Chrystusowego. O, nasz Panie wie, jak zmienić naczynie pospolite w naczynie do celów doskonałych. Ale do tego potrzebny jest jeden warunek. Nasze wyznanie.
Te ciężkie doświadczenia zostały dopuszczone w jednym celu - Piotr musiał w pełni uświadomić sobie i samemu wiedzieć, kim on tak naprawdę jest, a następnie musiał uczciwie i szczerze przyznać przed Panem, jakim on w rzeczywistości jest.
Na tej płaszczyźnie spowiedzi Bóg spotyka się z człowiekiem. Tutaj następuje ten cud, gdy niewiarygodnego Szymona Pan zamienia w „kamiennego„ Piotra. I aby przywieść Piotra do tego wyznania, Pan pozwala „przesiać go jak pszenicę.„

Jak Jezus przywodzi Piotra do tego wyznania? W tym celu Pan trzy razy zadaje mu pytanie: „Szymonie, synu Jana, miłujesz mnie? ” (Jana 21:16). Dlaczego trzy razy? Aby mu przypomnieć, że zaparł się Go trzy razy? Myślę, że nie. Odpowiedź znajdziemy w samym słowie miłość. Słowo miłość, którego używa Jezus w języku greckim znaczy – agapas. Jezus zatem pyta Piotra czy ma wobec Niego miłość agape, a Piotr odpowiada, że ma tylko miłość przyjacielską - filo, że bardzo Go lubi. Miłość agape gotowa jest oddać duszę za swoich przyjaciół, a którą Piotr musiał ujrzeć u siebie, że jej nie miał.

Warto zauważyć, że odpowiadając na pytania Chrystusa, Piotr nie używa tego słowa - agape. Używa drugie słowo określające miłość, które jest słabsze niż słowo miłość używane przez Chrystusa i może być rozumiany mniej więcej tak: Tak, Panie, jesteś mi drogi, lubię Cię bardzo. Na tą odpowiedź Chrystus mówi do Piotra: „Paś baranki moje. „ Ponownie Jezus mówi: „Szymonie, synu Jana, miłujesz mnie? ”, kontynuując używanie mocnego słowa miłość, miłość, która gotowa jest poświęcić się za innych. Odpowiadając Piotr ponownie używa swego słowa – filo i mówi: Panie, wiesz, że jesteś mi bardzo drogi.
A teraz proszę abyśmy zauważyli, że po raz trzeci Pan, dzięki Swojemu wielkiemu miłosierdziu, zstępuje z tego najwyższego poziomu do poziomu miłości Piotra i używając Piotrowego słowa miłość – fileis, mówi mu: „Szymonie, synu Jana, miłujesz mnie? „ (Jana 21:17).
Powiedziane jest, że Szymon Piotr zasmucił się. Czy dlatego, że Chrystus trzykrotnie zadał mu pytanie: czy miłujesz Mnie, jak gdyby przypominając Piotrowi jego potrójne zaparcie się. Nie, nie dlatego, ale z tego powodu, że Jezus musiał zejść na poziom miłości Piotra. Piotr tym samym musiał przyznać, że nie miał tej miłości, która gotowa jest poświęcić siebie za innych.
Zauważmy, że przy każdej z tych trzykrotnych odpowiedzi Piotra, nie ma on tej miłości, która jest gotowa oddać życie za innych, Chrystus jednak powierza mu największą odpowiedzialność, mówiąc: „Paś moje baranki. Paś owieczki moje. Paś owieczki moje.„

Co sprawiło, że Piotr stał się pasterzem zdolnym paść owce dziedzictwa Bożego? Miłość, którą wlał w jego serce Pan mocnym wylaniem Ducha Świętego w Dniu Pięćdziesiątnicy. Ale przedtem musiał on wyznać i przyznać całe swoje ubóstwo i niezdolność do miłości, jakiej wymaga się od człowieka godnego tytułu - sługi Bożego.

Tak, Pan jest gotów wylać tę miłość Bożą do serca każdego z nas Duchem Świętym, gdy my jesteśmy gotowi wyznać nasze ubóstwo duchowe. Czy jesteś gotowy przyjacielu. Być może będziesz musiał przejść przez ten niesamowity proces samopoznania, zanim będziesz gotowy wyznać, kim jesteś bez miłości Bożej.
Ale jeśli chcesz mieć ten najwspanialszy ze wszystkich owoców Ducha Świętego - miłość, to jednym z warunków jest pełne wyznanie przed Panem, że jesteś pożałowania godzien, biedny i ślepy bez Niego. Ale ten sam cudowny Zbawiciel, który spełnił obietnicę złożoną Piotrowi, uczyni to samo dla Ciebie. Pozwól Mu wykonać to wielkie dzieło w Twoim sercu, oddając się całkowicie Jemu.
Niech Pan pomoże Ci uczynić to teraz.

Serce Pasterza.


W 1 Liście do Tesaloniczan w rozdziale 2, wersetach od 6 do 8 apostoł Paweł pisze: „Nie szukaliśmy też chwały u ludzi ani u was, ani u innych, Chociaż jako apostołowie Chrystusa mogliśmy być w wielkim poważaniu; przeciwnie, byliśmy pośród was łagodni jak żywicielka, otaczająca troskliwą opieką swoje dzieci. Żywiliśmy dla was taką życzliwość, iż gotowi byliśmy nie tylko użyczyć wam ewangelii Bożej, ale i dusze swoje oddać, ponieważ was umiłowaliśmy. „
Czyje są to słowa? Gdy wnikniemy nie tylko w ich znaczenie, ale także w ducha tych słów, to przekonamy się, że to mówi nie jakiś profesjonalny przywódca religijny, ale tu słychać echo słów Tego, Który powiedział: „Ja jestem dobrym pasterzem...” (Jana 10:11). Te słowa są nasycone Duchem strażnika naszych dusz, Pasterza, Który oddał życie za Swoje owce. W tym rozdziale 2 przedstawiony jest nam sługa Boży, pasterz odpowiadający Bożemu ideałowi.

Dlatego dzisiejsze rozważanie chciałbym poświęcić odpowiedzi na pytanie: co znaczy słowo pasterz? Jak należy rozumieć to słowo w sensie biblijnym? Apostoł Piotr pisze w swoim Liście: „Starszych więc wśród was napominam, jako również starszy... Paście trzodę Bożą. „ (1Ptr. 5:1-2).
Starszych braci Piotr uważa więc za pasterzy, a przy tym i siebie zalicza do grona pasterzy. Warto zauważyć, że z znaczenia słowa „pasterz” dowiadujemy się, co jest głównym zadaniem pasterza, jaką funkcję on wykonuje. Od słowa „pasterz”, tak w tłumaczeniu greckim, jak i w polskim otrzymujemy słowo: „paść”. Tak więc pasterze karmią trzodę Bożą. Innymi słowy głównym powołaniem pasterza jest zabezpieczyć pokarm dziedzictwu Bożemu.

Jako wierny pasterz Paweł mógł powiedzieć Tesaloniczanom: „Byliśmy wśród was łagodni jak karmicielka...” (1Tes. 2:7). Paweł nie był najemnikiem, ale w pełnym tego słowa znaczeniu: pasterzem, który pasł trzodę, tj. dostarczał niezbędny pokarm duchowy Kościołowi Bożemu.
Spójrzmy jak psalmista Dawid opisuje Pasterza - Władcę, gdyż On jest naszym najwyższym przykładem: „Pan jest pasterzem moim, Niczego mi nie braknie. Na niwach zielonych pasie mnie. Nad wody spokojne prowadzi mnie.„ (Ps. 23:1-2).

Tak drodzy bracia, do tego wezwany jest sługa Boży, aby paść dziedzictwo Boże. I uwierzcie mi, że do tego potrzeba czegoś więcej niż wiedzy, darów, siły duchowej, a nawet samego powołania. Wszystko to jest oczywiście konieczne, ale to nie wystarczy by być prawdziwie żywicielem dzieci Bożych, pasterzem Kościoła Bożego. Konieczne jest, jak to się mówi - duszpasterskie serce.

Weźmy przykład apostołów. Przecież oni od razu nie stali się pasterzami, pomimo tego, że byli nawróceni, mieli wiedzę, byli nauczani przez samego Nauczyciela. Im została też dana szczególna moc. Tak, i przy tym zostali wybrani przez samego Pana i co więcej, oni osiągnęli wspaniałe rezultaty w swojej posłudze, to jednak nie byli gotowi paść dziedzictwa Bożego. Pan zamierzał uczynić ich pasterzami, ale aby paść trzodę Bożą, musiał dokonać coś szczególnego w ich wnętrzu. I tylko dotyk Jego błogosławionej ręki mógł to uczynić. Pan musiał ich skruszyć, przełamać.

To właśnie i jest duszpasterskie serce. To serce jest przełamane, zdolne współczuć cierpiącym, płakać z tymi, którzy płaczą, smucić się z tymi, którzy są niepocieszeni. Pasterz, jest jak matka, karmicielka, czule traktuje swoje dziecko, z czułością, cierpliwością i miłością troszczy się o nie, ogrzewa i pielęgnuje najmniejsze w trzodzie Chrystusa. Tylko ci, którzy mają to duszpasterskie serce, są zdolni do tej służby.

Wydaje mi się, że właśnie tę lekcję, tzn. co to jest serce duszpasterskie Jezus Chrystus chciał zademonstrować swoim uczniom dokonując cudu nakarmienia 5000 tłumu. Czy zauważyliście, kiedy ten cud się wydarzył? To stało się zaraz po ich pierwszej podróży misyjnej. Uczniowie powrócili, choć zmęczeni, ale z wielkim entuzjazmem. Otoczywszy swojego Nauczyciela oni mówią Mu o wszystkim, co uczynili i czego nauczali. Czytając to miejsca mimowolnie zauważymy, że Pan z jakiegoś powodu nie podziela ich entuzjazmu. Nie ma pochwał, ani żadnych innych komentarzy, a zaraz po tym, jak skończyli mówić o swoich osiągnieciach, Pan mówi do nich: „Pójdźcie wy na odludne miejsce i odpocznijcie trochę. „ (Mar. 6:31).
Spójrzmy, uczniowie byli zbawieni - tak, wezwani - tak, obdarzeni mocą - tak, ale brakowało im tego, bez czego nigdy nie mogliby być pasterzami - nie zostali przełamani. Pan musiał wziąć ich w Swoje święte ręce i przełamać ich, ich wolę, ich własne ja, aby byli zdolni paść Jego owce. W tym celu Pan zabiera ich na pustynię. Tam na ich oczach, cudownie rozmnaża 5 chlebów i 2 ryby i zaspokaja głód wielotysięcznego tłumu.

Jak dzieje się ten cud? Prześledźmy krok po kroku etapy które doprowadziły do tego niesamowitego rozmnożenia. Pierwszą rzeczą, którą czyni Chrystus, to bierze owe: „pięć chlebów i dwie ryby”. Tak, On bierze to, co my Mu dajemy. A co my możemy Mu dać? Czy jest u nas cokolwiek czym On byłby zainteresowany? Tak, umiłowani. W tym i zawiera się Jego cudowna miłość, że On nas samych chce. Bierze nas takimi, jakimi jesteśmy, oczekuje od nas tylko pełnego oddania, a gdy my powierzymy Mu nasz duch, duszę i ciało, to On przyjmuje to.
Co dalej uczynił Chrystus z tymi 5 chlebami i 2 rybami? On podnosząc wzrok ku niebu, błogosławił i przełamywał. To i jest rezultat Bożego błogosławieństwa. Nigdy nie zapominajmy o tym, że tylko przełamując możemy pomnożyć. Tylko chleb który został przełamany mógł nasycić głodny lud. To jest dokładnie to, co Chrystus chciał pokazać Swoim uczniom, przyszłym pasterzom, aby zostali błogosławionymi pasterzami, dziedzictwem Boga, musieli oni, jak te 5 chlebów i 2 ryby zostać przełamani w przebitych rękach Zbawiciela.

Biblia obfituje w takie przykłady. Aby Józef mógł stać się karmicielem dla swoich braci i głodującego ludu on musiał zostać przełamany w rękach Boga. Najpierw został odrzucony przez swoich braci, sprzedany przez nich do niewoli egipskiej, został wtrącony do więzienia z powodu fałszywego oskarżenia, a następnie przez całe 2 lata został zapomniany przez podczaszego, któremu pomógł. Przez tę ciernistą ścieżkę ręka Pana prowadziła Józefa. Pan przygotowywał Swoje wybrane naczynie, aby przełamany Józef mógł ocalić od głodu cały Egipt i inne kraje.
Wspominając historię Józefa psalmista Dawid mówi: „Wysłał przed nimi męża, Józefa sprzedanego w niewolę. Nogi jego skrępowano pętami; Dostał się w żelazne kajdany. Aż do czasu, gdy się spełniło słowo jego I wyrok Pana go uniewinnił. „ (Ps. 105:17-19).

Jak myślicie, czy Józef widział rękę Boga w tych wrogo nastawionych mu ludziach, włącznie ze swoimi braćmi? Nie sądzę, aby mu zawsze wszystko było tak jasne, lecz on przez cały czas był w rękach Boga, a gdy wypełnił się czas jego próby, kiedy Pan go przełamał, tylko wtedy on był gotów na wyznaczoną mu posługę.

Jak myślicie, dlaczego apostoł Paweł musiał tak wiele cierpieć? On cierpiał za Ciało Chrystusa. Dlaczego wbity został mu cierń w ciało, o którego usunięcie on trzy razy modlił się do Pana? Czy myślicie, że on wtedy widział w tym ręką Boga? Nie! Dopóki Pan mu nie odpowiedział: „Wystarczy ci moja łaska. Moja moc bowiem doskonali się w słabości. „ (2Kor. 12:9).
Przeczytajmy Listy Pawła, a zauważymy, że wszystko to Bóg dopuszczał w jego życiu, od Pana został posłany mu ten cierń. A po co? Sam Paweł na to odpowiada: „Teraz raduję się z cierpień, które za was znoszę i dopełniam na ciele moim niedostatku udręk Chrystusowych za ciało jego, którym jest Kościół. Tego Kościoła sługą zostałem zgodnie z postanowieniem Boga… abym w pełni rozgłosił Słowo Boże. „ (Kol. 1:24-25). Dlaczego Paweł przebywał w więzieniu? Czy on teraz nie był w rękach Boga? Niemożliwe. Chrystus powiedział: „nikt nie wydrze ich z ręki mojej. „ (Jana 10:28). Tak, on był w rękach Zbawiciela, a jednak zakuty w żelazne łańcuchy, cierpiący jak złodziej. Za żelaznymi kratami rzymskiego więzienia Paweł widząc w tym rękę Bożą, mówi: „Dlatego wszystko znoszę przez wzgląd na wybranych, aby i oni dostąpili zbawienia, które jest w Chrystusie Jezusie, wraz z chwałą wiekuistą. „ (2Tym. 2:10).

Wiem, że jestem słabym pocieszycielem, ale moi drodzy bracia i siostry, wam, którym przeznaczona jest ciężka dola cierpienia, choćby nawet w więzieniu, wy jesteście błogosławieni przez Boga. On wybrał was ze Swojego skarbca, aby błogosławić wielu ludziom przez was. Pan wybrał was, abyście wzbogacili Jego Kościół - Ciało Chrystusa. Możecie powiedzieć słowami apostoła Pawła: „śmierć wykonuje dzieło swoje w nas, a życie w was. „ (2Kor. 4:12).

Ale bracia i siostry nie myślcie, że tylko nieliczni są powołani, aby paść dziedzictwo Boże? Prawdą jest, że Pan wzywa szczególnie niektórych do bycia pasterzami i ich On sam prowadzi przez Swoją szkołę, aby mogli wypełnić swoją posługę, ale jednocześnie każde dziecko Boże może pełnić posługę dla Ciała Chrystusowego. Wszyscy nosimy ten skarb w naszych glinianych naczyniach i on tylko wtedy przyniesie pożytek i błogosławieństwo, gdy te gliniane naczynie zostaną rozbite.

Pamiętamy ten epizod w Betanii w domu Szymona trędowatego, który zaprosił Jezusa i uczniów na wieczorny posiłek. Pewna kobieta z tego miasta, grzesznica, przyszła tam i przyniosła alabastrowy słoik kosztownego olejku nardowego. Ona w głębokiej pokucie, płacząc zaczęła łzami zlewać nogi Zbawiciela i włosami swojej głowy wycierać je całując Jego stopy, a po tym, jak rozbiła naczynie, wylała ten drogocenny olejek na głowę Pana. Cóż za piękny obraz, najpierw łzy pokuty, a potem skarb z rozbitego naczynia. Do tego my wszyscy jesteśmy wezwani. Skruszony i przebaczony grzesznik pełni posługę dla Ciała Chrystusowego. Ta, która wylała ten pachnący olejek na ciało Chrystusa, Maryja została nagrodzona przez Pana tymi wspaniałymi słowami: „Ona, co mogła, to uczyniła. „ (Mar. 14:8).

Kochani, każdemu z nas Bóg dał, aby nosił skarb w naszych glinianych naczyniach, ale przyniosą one błogosławieństwo tylko wtedy, gdy zostaną rozbite.
Co chce nam dzisiaj przez to Pan powiedzieć? Aby być przydatnymi sługami Bożymi musimy być jak rozbite naczynia, przełamane w rękach naszego Pana.
Wtedy i tylko wtedy będziemy błogosławieństwem dla Ciała Chrystusa, którym jest Jego Kościół. On szuka tych, którzy są gotowi całkowicie oddać się w Jego ręce i pozwolić przez przełamanie pomnożyć nas dla błogosławieństwa wielu.

Ale nie chciałbym zakończyć tego rozważania nie kierując wzrok na naszego Dobrego Pasterza, który w tym jest dla nas najlepszym przykładem. On nie prosi swoich naśladowców, aby czynili to, czego On sam nie robił. Spójrzmy na Niego, On, Który nie miał grzechu, On na końcu na krzyżu Golgoty był za Ciebie i za mnie ukrzyżowany śmiercią przestępcy. On inaczej nie mógłby nas zbawić, jak tylko przez mękę Swojego ciała na rzymskim krzyżu.
Dlatego mój drogi przyjacielu, jeśli jeszcze nie znalazłeś zbawienia, Twoje grzechy nie zostały jeszcze przebaczone, to dzisiaj możesz Go przyjąć. Jezus Chrystus, Dobry Pasterz uczynił wszystko dla Twojego zbawienia. Ty musisz tylko przyjąć to, co On już dla Ciebie przygotował. Uklęknij na kolana i poproś Pana, aby przebaczył i omył Cię Swoją drogocenną krwią. On uczyni to dla Ciebie. Nie zwlekaj z tą najważniejszą dla Ciebie decyzją.
Niech sam Duch Boży pomoże Ci w tym. Amen.

Chwała Boża a chwała ludzka.


2 rozdział 1 Listu do Tesaloniczan z zadziwiającą precyzją i szczegółami opisuje idealnego sługę Bożego. Dobrze zrobiłby więc każdy sługa Boży, gdyby uważnie przestudiował ten fragment Pisma Świętego, wnikając i zagłębiając się w każde jego słowo. Tutaj spotkamy się z człowiekiem, który ma jedno pragnienie: w swojej posłudze podobać się tylko Bogu.
Od wersetu 3 do 6 tego Listu Paweł opisuje swoją posługę używając zamiany zwrotów, które są często używane w Piśmie Świętym, a mianowicie, wyrażając jakąś prawdę przez formę negatywną. On czyni to po to, aby jeszcze bardziej podkreślić to, co zamierza powiedzieć. Spójrzmy: „kazanie nasze nie wywodzi się z błędu ani z nieczystych pobudek i nie kryje w sobie podstępu ... nie aby się podobać ludziom, lecz Bogu ... Nigdy bowiem nie posługiwaliśmy się pochlebstwem w mowie, ani nie kierowaliśmy się ukrytą chciwością. „ (1Tes. 2:3-5).
Powiedziawszy to on pozostawił to co najważniejsze i podstawowe na koniec, nie dlatego, że przywiązywał do tego mniejsze znaczenie, a wręcz przeciwnie, aby podkreślić i położyć na to większy nacisk.

Posłuchajmy Pawła, niezrównanego sługę Bożego, który mówi: „nie szukaliśmy chwały u ludzi, ani u was, ani u innych. „ (1Tes. 2:6).
Przyjrzyjmy się znaczeniu tych słów? Są one echem tego, czego przez Słowo i przykład nauczał sam Zbawiciel. Należy powiedzieć, że jedną z najbardziej sprytnych, przebiegłych, a jednocześnie podstępnych pokus, przez które przeciwnik zbliża się do sługi Chrystusowego, jest popularność, reputacja i chwała.
Uwierzcie mi, że szukanie swojej chwały jest duchowym samobójstwem dla sługi Chrystusowego. Ten kto służy dla chwały człowieka: to uzurpator, oszust i zwodziciel. On okrada Jezusa Chrystusa z należnej Mu chwały, przywłaszcza ją sobie, a jednocześnie zwodzi ludzi mówiąc, że rzekomo szuka chwały Bożej.
Czyż nie jest to uzurpacja, gdy człowiek oszukując, przyswaja chwałę sobie, a która to należna jest komuś innemu.

Co mówi Pan? „Ja, Pan, to jest moje imię, a mojej chwały nie oddam innemu. „ (Iz. 42:8 ). Bóg mówi, że nie podzieli się Swoją chwałą z żadnym ze Swoich sług. Dokładnie o tym chciał powiedzieć psalmista w Psalmie 29: „Oddajcie Panu chwałę należną jego imieniu, oddajcie Panu pokłon w ozdobie świętości. „ A w Psalmie 115 mówi: „Nie nam, Panie, nie nam, ale twemu imieniu daj chwałę za twoje miłosierdzie i prawdę. „ (Ps. 115:1).
Kochani, On jest naszym Panem i naszym Bogiem, On jest godzien czci, chwały i uwielbienia.

Tak więc Paweł dotknął tego co podstawowe ze wszystkich warunków błogosławionego sługi Bożego, gdy przypomina Tesaloniczanom, że nie szukał ludzkiej chwały ani u nich, ani u innych, ale miał tylko jedno pragnienie, aby przez jego posługę Bóg był uwielbiony.
A to prowadzi nas do tego podstawowego pytania dotyczącego nie tylko pastorów, misjonarzy i innych sług Bożych, ale każdego dziecka Bożego.

Do czego powołany jest każdy z nas? Słowo Boże wyraźnie i jednoznacznie odpowiada na to pytanie. Spójrzmy: „Czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek czynicie, wszystko czyńcie na chwałę Bożą. „ (1Kor. 10:31). To słowo „cokolwiek” obejmuje i naszą posługę Bogu.
Inne miejsce Pisma bardziej wyraźnie odpowiada na rozpatrywane pytanie. Spójrzmy na te słowa: „Jeśli kto mówi, niech mówi jak Słowo Boże. Jeśli kto usługuje, niech czyni to z mocą, której udziela Bóg, aby we wszystkim był uwielbiony Bóg przez Jezusa Chrystusa. Jego jest chwała i moc na wieki wieków. Amen. „ (1Ptr. 4:11). Tak, jesteśmy po to, aby wielbić Boga.

Najlepszym przykładem jest sam Jezus Chrystus, Ten, Który powiedział: „Ja nie szukam swojej chwały... Ja czczę mego Ojca… Jeśli ja sam siebie chwalę, moja chwała jest niczym. „ (Jana 8:50,49,54). W Swojej modlitwie do Ojca Chrystus mówi: „Ja uwielbiłem ciebie na ziemi i dokończyłem dzieła, które mi dałeś do wykonania. ” (Jana 17:4).

Ale Chrystus uczy nas nie tylko Swoim przykładem, że naszym pierwszym obowiązkiem jest szukanie chwały Bożej, ale w swoim pierwszym kazaniu mówi, że powinniśmy szukać nie ludzkiej chwały, ale chwały Bożej. „Pilnujcie się, abyście waszej jałmużny nie dawali przed ludźmi po to, aby was widzieli, inaczej nie będziecie mieli nagrody u waszego Ojca, który jest w niebie. „ (Mat.6:1). Tutaj pod słowem „ jałmużny” należy rozumieć, wszystkie dzieła sprawiedliwości czynione przed ludźmi. Gdy wnikniemy w te słowa, to przekonamy się, że tu w rzeczywistości nie jest wybór między szukaniem chwały ludzkiej, czy Bożej, ale między satysfakcją i zadowoleniem z siebie, a podobaniem się Bogu. W tym tkwi wyrafinowanie tej pokusy.

Dlaczego my szukamy chwały ludzkiej? Z prostego względu, aby zadowolić samych siebie. Chcemy też przypodobać się ludziom, ponieważ bardzo dobrze wiemy, że jeśli nam się to uda, to będą myśleć o nas dobrze. I tego właśnie chcemy - być popularnymi i cieszyć się dobrą reputacją. Innymi słowy, my dogadzamy sobie i troszczymy się tylko o siebie. Tutaj właśnie skrywa się trujący charakter tego strasznego grzechu. To, co wydaje się być hojnością i troską o innych, jest tylko egoizmem w najbardziej obrzydliwej formie. Chrystus powiedział do religijnych ludzi swoich czasów: „Jakże możecie wierzyć, skoro przyjmujecie chwałę jedni od drugich, a nie szukacie chwały, która jest od samego Boga? „ (Jana 5:44).

I to prowadzi nas do najważniejszego pytania, kwestii naszych relacji z Bogiem. Jeśli naszym najwyższym celem jest wielbienie Boga, podobanie się tylko Jemu, we wszystkim i zawsze i my do tego dążymy, to jest to pewna oznaka, że Go miłujemy i że jesteśmy powołani zgodnie z Jego wolą, a zatem możemy z pewnością powiedzieć, że wszystko w naszym życiu będzie przyczyniać się dla naszego dobra. I ujrzymy, jak wysławianie Boga rozwiązuje wszystkie problemy naszego życia.

Właśnie to charakteryzowało i wyróżniało się w życiu naszego Pana Jezusa Chrystusa tutaj na Ziemi. On żył tylko dla chwały Swojego Ojca, powiedział nawet, że nie może nic czynić sam od siebie. „Mój Ojciec aż dotąd działa i Ja działam. „ – mówi Pan. (Jana 5:17). „powiadam wam, nie może Syn sam od siebie nic czynić, tylko to, co widzi, że Ojciec czyni; co bowiem On czyni, to samo i Syn czyni. „ (Jana 5:19). Całe Jego życie poświęcone było wielbieniu Boga. Zawsze i wszędzie czcił Ojca.

Moi drodzy, czy my możemy również uczciwie i szczerze powiedzieć - nie szukamy chwały ludzkiej. Jeśli tak, to Chrystus mówi: „będziecie mieli zapłatę u Ojca waszego, który jest w niebie. „ Jeśli szukacie chwały u ludzi, otrzymaliście już swoją nagrodę i nie otrzymacie już jej od Ojca który jest w niebie.
W Swoim kazaniu na Górze Jezus Chrystus ostrzega: „Nie każdy, kto mi mówi: Panie, Panie, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto wypełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. ” (Mat. 7:21). „Wielu powie mi tego dnia: Panie, Panie, czyż nie prorokowaliśmy w twoim imieniu i w twoim imieniu nie wypędzaliśmy demonów, i w twoim imieniu nie czyniliśmy wielu cudów? A wtedy im oświadczę: Nigdy was nie znałem. Odstąpcie ode mnie wy, którzy czynicie nieprawość. „ (Mat. 7:22-23).
O kim mówi tutaj Chrystus? Przeczytajmy poprzednie wersety, a zobaczymy że mówi o prorokach, o tak zwanych sługach Bożych.

Moi drodzy, to są fałszywi bracia, którzy przychodzą w owczej skórze, a wewnątrz są wilkami drapieżnymi. Jak ich rozpoznać? Po ich owocach poznamy ich. To są ci, którzy mówią: Panie, Panie. Oni prorokują w imieniu Pana, wypędzają demony w Jego imieniu i czynią wiele cudów w Jego imieniu. I wszystko to w imię Pana. Zauważyliście to. Używają imienia Boga, imienia Jego Syna Jezusa Chrystusa, a w istocie są wilkami w owczej skórze szukającymi chwały ludzkiej, a dokładniej mówiąc zaspokajają tak zwaną służbę Bogu dla własnego interesu. Nie „pasą trzody Bożej„ , ale rządzą nad dziedzictwem Bożym w imię obrzydliwej chciwości. To są najemnicy, którzy, gdy przychodzi zagrożenie porzucają owce i uciekają. Nie dbają o owce, ponieważ szukają tego co swoje, a nie Boże.

„Mogliśmy być w wielkim poważaniu”, mówi apostoł Paweł do Tesaloniczan, ważni jako apostołowie Chrystusa, ale „byliśmy pośród was łagodni jak żywicielka, otaczająca troskliwą opieką swoje dzieci. „ (1Tes. 2:7).
Tak, on mógł postąpić wyniośle, ale jako pasterz i opiekun dusz był łagodny w stosunku do trzody Bożej, czuwając nad nią nie z przymusu, ale chętnie i życzliwie, nie dla nikczemnego zysku, ale z gorliwości. Paweł nie rządził dziedzictwem Bożym, ale dawał przykład trzodzie Bożej.
Spójrzmy, co on mówi dalej: „Żywiliśmy dla was taką życzliwość, iż gotowi byliśmy nie tylko użyczyć wam ewangelii Bożej, ale i dusze swoje oddać, ponieważ was umiłowaliśmy. ” (1Tes. 2:8).
Widzicie w tym i cała różnica między pasterzem a najemnikiem. Pasterz karmi trzodę, a najemnik wykorzystuje ją dla swoich osobistych korzyści i interesów.
Słowo „pasterz” pochodzi od czasownika (poimainō) – i oznacza karmić, paść stado, hodować owce, władać, rządzić, zaspokajać potrzeby duszy. Innymi słowy, pasterz, to żywiciel, jego zadaniem jest zdobywanie i nakarmienie trzody.

Co Jezus Chrystus po raz pierwszy powiedział Piotrowi, po tym jak zadał mu pytanie: „Szymonie, synu Jana, miłujesz mnie więcej niż ci? „ „Paś owieczki moje.„ (Jana 21:17). On jako pasterz był powołany po to, aby zaspokajać potrzeby trzody. I tym pasterz różni się od najemnika. Najemnika interesuje tylko to, ile może uzyskać z owiec, a karmi je niechętnie.

A co jeszcze jest charakterystyczne dla wiernego pasterza? „Dobry pasterz oddaje życie swoje za owce. „ - mówi Chrystus. (Jana 10:11). I tutaj w Liście do Tesaloniczan słyszymy od Pawła echo tych słów Chrystusa. „Darzyliśmy was taką życzliwością, że gotowi byliśmy użyczyć wam nie tylko ewangelii Boga, ale i naszych dusz. ” (1Tes. 2:8). Powiedzieć to może tylko ten, kto jednocześnie może powiedzieć: „nie szukaliśmy chwały u ludzi, ani u was, ani u innych. „

Kochani, mnie przeraża wypowiedziane przez Chrystusa słowo „wielu” w związku z ludźmi religijnymi. Zauważyliście to. „Wielu powie mi tego dnia: Panie, czyż nie prorokowaliśmy w twoim imieniu i w twoim imieniu nie wypędzaliśmy demonów, i w twoim imieniu nie czyniliśmy wielu cudów? „ (Mat.7:22).
Bracia i siostry, jak bardzo musimy wystrzegać się tej strasznej pokusy, aby nie być wśród tych „wielu„. Paweł ostrzegał wierzących w Efezie, gdy żegnał się z nimi, mówiąc: „Uważajcie na samych siebie i na całe stado, w którym was Duch Święty ustanowił biskupami, abyście paśli kościół Boga, który on nabył własną krwią. „ I co dalej im mówi: „Ja wiem, że po odejściu moim wejdą między was wilki drapieżne, nie oszczędzając trzody, Nawet spomiędzy was samych powstaną mężowie, mówiący rzeczy przewrotne, aby uczniów pociągnąć za sobą. Dlatego czuwajcie. „ (Dzieje 20:28-31).
Tak, te drapieżne wilki chodzą w owczych skórach bezpośrednio w trzodzie Bożej. Po co? Chrystus powiedział: cel wroga: to kraść, zabijać i niszczyć. Musimy czuwać, „bo przeciwnik nasz, diabeł, jak lew ryczący krąży, szukając, kogo by pożreć. „ (1Ptr. 5:8). Moi drodzy, to ten sam diabeł, który przybiera różne postacie. On jest nikim innym, jak tym starodawnym wężem i ma jeden cel - zniszczyć trzodę Boga.

Ale nie chciałbym zakończyć dzisiejszego rozważania bez skierowania naszego spojrzenia na Tego, Który powiedział: „Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz oddaje swoje życie za owce. „ (Jana 10:11).
Drogi przyjacielu, wiedz, że zbawienie Twojej nieśmiertelnej duszy On dokonał Swoją krwią przelaną na krzyżu. Dzisiaj On wzywa Cię. Przyjdź, a On da Ci żywot wieczny i nie zginiesz na wieki i nikt nie wydrze Cię z ręki Jego.
Jaki wspaniały jest nasz Pasterz, On nie tylko żywi, ale kiedy nawet przyjdzie nam przejść przez ciemną dolinę śmierci, to nie ulękniemy się zła, ponieważ On będzie z nami. Chwała i dziękczynienie Bogu za tak wspaniałego Pasterza i Zbawiciel.
Niech Pan pomoże Ci uczynić to teraz. Amen.

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.