RSS

Jedna z oznak powtórnego przyjścia Jezusa Chrystusa.


Gdy Jezus zaczął mówić do uczniów o Swoim powtórnym przyjściu, to u nich niemal natychmiast pojawiło się pytanie: kiedy to się stanie i jak oni mają poznać, że zbliża się to wydarzenie. W odpowiedzi Zbawiciel wspomniał cały rząd znaków, po których ludzie będą mogli poznać, że powrót Jego jest bliski.
W dzisiejszym rozważaniu chciałbym wskazać jeden z nich, po którym możemy poznać, że bliskie jest przyjście Chrystusa. Znak, na który chcę zwrócić uwagę, to - prześladowanie dzieci Bożych.
W przeddzień swojej śmierci Jezus powiedział do uczniów: " Jeśli mnie prześladowali i was prześladować będą. " (Jana 10:20). Nieco później, podczas wieczerzy powiedział im o nadchodzących uciskach i prześladowaniach. Ale tu Jezus mówi ogólnie o prześladowaniach Swoich naśladowców. Powiedział już o tym w Swoim pierwszym kazaniu, Kazaniu na Górze, mówiąc o błogosławionych, którzy cierpią prześladowania z powodu sprawiedliwości. Tak więc prześladowania zawsze były i będą.

Historia Kościoła naznaczona jest krwią męczenników i ta krew jest nasieniem chrześcijan. Czytając pierwsze strony historii Kościoła w Dziejach Apostolskich zauważymy, że Kościół tylko co rozpoczął istnieć, a już starodawny wąż, którym jest diabeł próbował Go zniszczyć. Ale ta historia potwierdza tylko słowa Zbawiciela, że " bramy piekielne Go nie przemogą. "
Czytając uważnie Słowo Boże upewnimy się, że prześladowania w dniach ostatnich, po pierwsze, będą szczególnie nasilone, a po drugie, będą one wzmagać się i rozprzestrzeniać po całej kuli ziemskiej. Wróg wiedząc, że zostało mu mało czasu, nie tylko z podwójną wściekłością uderzy w Kościół Chrystusa, ale i wzmoże prześladowania, które będą charakteryzować się różnorodnością.

Spójrzmy, jak wyraźnie o tym mówi Jezus: " Wtedy (tj. przed Jego przyjściem) wydawać was będą na udrękę i zabijać was będą, i wszystkie narody pałać będą nienawiścią do was dla imienia mego. " (Mat. 24:9).                                                                                                     Zauważmy: " wszystkie narody ". Nigdy jeszcze w historii nie było takich prześladowań prawdziwie wierzących, którzy należą do Jezusa, jak obecnie. W wielu częściach świata wierni cierpią za wiarę w Jezusa Chrystusa i świadectwo wierności Chrystusowi. Wrogie siły bezbożników wzmacniają się coraz bardziej i bardziej. Obecnie prawie połowa światowej populacji nie ma swobody rozpowszechniania i wyznawania swojej wiary. To dowodzi tylko tego, że zbliżamy się do końca czasów, gdy wierzących w imię Jezusa Chrystusa będą miały w nienawiści wszystkie narody. W Księdze Objawienia widzimy, że prześladowania dojdą do punktu kulminacyjnego, gdy władzę przejmie globalny dyktator - antychryst.

Gdy liczba męczenników Kościoła osiągnie swoją pełnię, nadejdzie koniec – nastanie wielki dzień gniewu Baranka i któż się może wtedy ostać?                                                                   Dalej w 13 rozdziale Księgi Objawienia mówi się, że antychrystowi będzie dozwolone wszcząć walkę z świętymi i zwyciężać ich. Jemu będzie dana władza nad wszystkimi plemionami, ludami i językami i narodami. Ponownie widzimy, że prześladowania będą miały zasięg globalny. I tu należy nadmienić jeden ważny fakt, że wróg nie miałby tej siły, jeśliby nie dozwolone mu było walczyć ze świętymi.                                                                     Co to oznacza? To, że wróg nic nie może uczynić dzieciom Bożym bez zezwolenia Bożego. Przypomnijmy, co Pan powiedział do zboru w Smyrnie: " … Oto diabeł wtrąci niektórych z was do więzienia, abyście byli poddani próbie, i będziecie w udręce przez dziesięć dni. Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci koronę żywota. " (Obj. 2:10).                                                          Tak więc Bóg zaproponował im drogę wyjścia z tej próby. Bóg nie powiedział, że jeśli uczynią to lub coś innego, to skróci te straszne dni i uchroni ich od tego losu. Nie! Ale "będziecie w udręce ", jednak przez czas wyznaczony przeze Mnie - " dni dziesięć ". Tak umiłowani, czas gniewu antychrysta jest pod kontrolą Boga Wszechmogącego. On kontroluje każdy szczegół, każde wydarzenie w życiu Swojego dziecka! Nic nie może zdarzyć się w moim życiu bez woli Ojca Niebieskiego. Chwała Mu za to na wieki!

Ale dziecko Boże może się pocieszać jeszcze tym, że Bóg nie tylko dopuszcza próby w jego życiu, ale, że jest to szczególna oznaka Jego miłosierdzia do niego. Nam przeznaczone jest przejść przez wiele ucisków, aby wejść do Królestwa Bożego.
Niektórzy powiedzą: Jeśli to jest wszystko co dane jest nam poznać, to wtedy my możemy tylko pogodzić się z naszym losem i przejść nasze ziemskie życie bez radości i wewnętrznego zwycięstwa. Ale co dalej mówi Słowo Boże? Ono mówi nam, że cierpienia w imię Chrystusa - to przywilej, dar Bożej miłości do nas. Świat nie może tego zrozumieć. Co mówi Chrystus? " Błogosławieni jesteście, gdy wam złorzeczyć i prześladować was będą i kłamliwie mówić na was wszelkie zło ze względu na mnie! " (Mat. 5:11). Ale to nie wszystko, co Chrystus powiedział. On mówi dalej: " Radujcie i weselcie się, albowiem zapłata wasza obfita jest w niebie, tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami." (Mat. 5:12).

Cierpienie w imię Chrystusa - jest szczególnym darem, szczególnym zaszczytem danym nam przez Boga. Jeśli tak jest, jeśli jest to dar od Boga, to jak powinniśmy go przyjąć? Z wdzięcznością i radością! " Poczytujcie to sobie za najwyższą radość, bracia moi, gdy rozmaite próby przechodzicie " - mówi apostoł Jakub. (Jak. 1:2).                                               Tak kochani, przyjdzie taki czas i nikt nie może go odmienić, gdy zabijać będą każdego, kto nie pokłoni się przed posągiem zwierzęcia. I nikt nie będzie mógł kupować ani sprzedawać, za wyjątkiem tych, którzy przyjmą na siebie znamię antychrysta.

Wszystkie te ostrzeżenia dane są nam po to, abyśmy byli gotowi na ten czas, abyśmy pamiętali te ostrzeżenia i wiedzieli, jak je postrzegać. Oczyszczony w tym tyglu prób Kościół Chrystusa osiągnie zamierzony cel: będzie podobny do obrazu Syna Bożego. Jak mówi Słowo Boże: " A jeśli (jesteśmy) dziećmi (Bożymi), to i dziedzicami, dziedzicami Bożymi, a współdziedzicami Chrystusa, jeśli tylko razem z nim cierpimy, abyśmy także razem z nim uwielbieni byli. " (Rzym. 8:17).
Nigdy nie zapominajmy, że "… Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani. " (Rzym. 8:28). "Ku dobremu " - oznacza - na wzór obrazu Syna Bożego. I tak, jak stwierdzono w innym miejscu my powinniśmy dziękować Bogu za wszystko.

Paweł i Sylas w więzieniu, pobici, zakuci w dyby, wróg jak gdyby odniósł zwycięstwo nad nimi. A co oni robią? Wiedząc, że i to jest zawarte w słowach " wszystkim ku dobremu ", oni modlą się i wielbią śpiewem Boga. Nigdzie nie jest obiecane, że ​​jeśli będziemy chwalić Boga i dziękować Bogu w więzieniu, to za każdym razem nastąpi trzęsienie ziemi – fizyczne wybawienie. Jednego jednak możemy być pewni, że duch nasz będzie wolny przy wszelkich warunkach życia, gdy my wszystko co nas dotyczy przyjmujemy z dziękczynieniem z rąk naszego Pana.

Chciałbym zwrócić uwagę na metody wykorzystywane przez wroga przeciw Kościołowi Chrystusowemu.
Jedną z ulubionych metod szatana wobec dzieci Bożych było i zawsze będzie -oczernianie. On jest nazwany " oskarżycielem braci naszych. " A jeśli jest tak pewny siebie, że może dzień i noc oskarżać dzieci Boże przed Bogiem, to czy on zawaha się i powstrzyma przed tym, by nie oczerniać i fałszywie oskarżać prawdziwie wierzących w Chrystusa przed ludźmi?                                                                                                                                      Spójrzmy, jak bardzo zwiększyła się i wzmocniła ateistyczna propaganda przeciwko wierzącym. Wszelkiego rodzaju sposobami chcą przedstawić chrześcijan jako ludzi mało rozwiniętych, zacofanych lub jako wrogów społeczeństwa, hamujących ogólny postęp. Wszystko to po to, aby przekonać opinię publiczną przeciwko nam.

Inną metodą wobec wierzących, do której wróg zawsze się ucieka - to fizyczny atak na nich. Ilu z dzieci Bożych zostało zamordowanych, było poddawanych torturom, powolnemu wyczerpaniu, głodowi, cierpieniu w obozach pracy i bezpośrednim zabójstwom! Te historie nie są ze średniowiecza, to jest to, co jest praktykowane w naszym, tak zwanym "postępowym" 20 i 21 wieku. Wróg prędzej czy później zobaczy, że ​​te dwie metody zawsze prowadzą do przeciwnych rezultatów. One tylko umacniają wiarę wierzących, oczyszczają otoczenie od plew, a ostatecznie prowadzą do pomnożenia ich szeregów. Za każdym wiernym, który został zabity, stają dziesiątki, setki nowych bojowników za prawdę.

Widząc swoją porażkę, wróg następnie ucieka się do trzeciego sposobu, tj. zniszczenia od wewnątrz. Do społeczności wierzących przenikają fałszywi bracia, którzy są zwiastunami innej ewangelii, nie Chrystusowej, którzy są wilkami w owczej skórze. I ta metoda infiltracji powinna nas motywować do jeszcze większej czujności. Spójrzmy, jak często w Swoich mowach o powtórnym przyjściu, w Swoich kazaniach, napomnieniach Chrystus wzywa do czujności. " Czuwajcie więc modląc się cały czas, abyście mogli ujść przed tym wszystkim, co nastanie, i stanąć przed Synem Człowieczym. " (Łuk, 21:36). " to co wam mówię, mówię wszystkim: Czuwajcie! " (Mar. 13:37).                                                                                             Tak, Chrystus też miał zdrajcę w swoim najbliższym gronie wybranych uczniów. Czyż my możemy spodziewać się czegoś innego? Jeśli my będziemy czuwać, to nie znaczy, że wróg nie przeniknie. Ale taka czujność potrzebna jest po to, byśmy go rozpoznali i mieli siłę przeciwstawić się jego podstępom.

Żyjemy w czasach największych prześladowań w historii Kościoła. I te przeciwdziałania wroga są jednym ze znaków czasów. To jest początek tych prześladowań chrześcijan, gdy dzieci Boże będą w nienawiści u wszystkich narodów. Słowa: " Nie lękaj się cierpień, które mają przyjść na cię … " tyczą się nas, tak samo, jak dotyczyły prześladowanego Kościoła pierwszego wieku. A kto je powiedział? Powiedział je: " … pierwszy i ostatni, I żyjący. Który był umarły, lecz oto żyje na wieki wieków. "

Jak wielkie znaczenie mają dla nas te słowa! Jak wiele mówią o naszym Zbawicielu. One mówią nam, że On jest Panem Kościoła. " Ja jestem pierwszy i ostatni " - to znaczy, że wszystko dzieje się pod Jego kontrolą, od chwili naszego pierwszego spotkania z Nim, do ostatniej chwili naszego życia na Ziemi.                                                                                Chrystus jest zawsze ze Swoim ludem. Ani jeden włos nie spadnie z naszej głowy bez Jego woli. On nie dopuści by w życiu Jego dziecka wydarzyło się coś bez Jego woli. Tak mówi Pierwszy i Ostatni. " … oto Ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata. " (Mat. 28:20). I ostatnie słowa wypowiedziane przez Zbawiciela do prześladowanego Kościoła pierwszego wieku: " Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci koronę żywota. "

Ale jak możemy być wierni aż do końca? Aby być wiernym aż do śmierci – trzeba mieć pewność. Być pewnym, że Pan jest zawsze z nami, że Jego miłość jest niezmienna, że Jego Słowo jest wierne.                                                                                                                  Przeszkoda, by mieć taką pewność może być tylko w nas, gdy nasze oddanie nie jest stuprocentowe. Jeśli myślimy, że możemy jednocześnie służyć Bogu i światu, to tym samym oszukujemy siebie.
Oddajmy więc Panu nasze serca i pozwólmy usunąć wszystko to, co jest w nas niegodne, abyśmy pozostali wierni do czasu Jego przyjścia.

Mój przyjacielu, jeśli jesteś jednym z tych, którzy jeszcze nigdy nie spotkali na swojej drodze Pana, to właśnie dziś masz okazję przyjść do Niego. On pragnie byś był zbawiony i wie, że jeśli się nie nawrócisz, nie upamiętasz, to zginiesz w wiecznym ogniu z diabłem i jego aniołami. Nie odrzucaj więc miłości Chrystusa i przyjmij wiarą Jego dar zbawienia.

Uzdrowienie opętanego przez demony.


Dzisiaj chciałbym przyjrzeć się zdarzeniu, o którym czytamy w Ewangelii Marka w rozdziale 5, od 1 do 20 wersetu, mówiącego o tym, jak Chrystus uzdrowił opętanego przez demony wyganiając z niego Legion duchów nieczystych i jak te demony wszedłszy w stado świń utonęły w morzu.

" I przybyli na drugi brzeg morza, do krainy Gerazeńczyków. A gdy wychodził z łodzi, oto wybiegł z grobów naprzeciw niego opętany przez ducha nieczystego człowiek. Który mieszkał w grobowcach, i nikt nie mógł nawet łańcuchami go związać…, I ujrzawszy Jezusa z daleka, przybiegł i złożył mu pokłon. I wołając wielkim głosem, rzekł: Co ja mam z tobą, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, żebyś mię nie dręczył. Albowiem powiedział mu: Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka! I zapytał go: Jak ci na imię? Odpowiedział mu: Na imię mi Legion, gdyż jest nas wielu... I prosiły go duchy, mówiąc: Poślij nas w świnie, abyśmy w nie wejść mogli. I pozwolił im. Wtedy wyszły duchy nieczyste i weszły w świnie; i rzuciło się to stado ze stromego zbocza do morza, a było ich około dwóch tysięcy; i utonęło w morzu. A ci, którzy je paśli uciekli i rozgłosili to w mieście i po wioskach; i zeszli się, aby zobaczyć, co się stało. I przyszli do Jezusa, i ujrzeli, że ten, który był opętany, siedział odziany i przy zdrowych zmysłach…; i zlękli się… I poczęli go prosić, by usunął się z ich granic. A gdy wstępował do łodzi, prosił go ten, który był opętany, aby mógł pozostać przy nim. Lecz On nie zezwolił mu, ale mu rzekł: Idź do domu swego, do swoich, i oznajmij im, jak wiele rzeczy Pan ci uczynił i jak się nad tobą zmiłował. Odszedł więc i począł opowiadać w Dziesięciogrodziu, jak wielkie rzeczy uczynił mu Jezus; a wszyscy byli zdumiewali. "

W tej krótkiej historii spotykamy się jak gdyby z czterema modlitwami. Zwróćmy uwagę na to, kto się modli i jaką odpowiedź daje Chrystus na każdą z tych modlitw. Dwie modlitwy wygłoszone są przez opętanego przez duchy nieczyste. Jedną z nich powiedział przed tym, jak został uzdrowiony przez Chrystusa, drugą po wygnaniu z niego demonów. W tekście to 1 i 4 modlitwa. Ale w tekście między tymi dwiema modlitwami spotykamy się z dwoma innymi: jedna z nich – to modlitwa duchów nieczystych, które proszą Chrystusa, by posłał je w stado świń; a druga – to modlitwa mieszkańców kraju Gerazeńczyków, którzy prosili, aby Jezus odszedł z ich granic.

W pierwszej kolejności jednak chciałbym przyjrzeć się temu, jak zaczęła ta historia.
Gdy łódź, w której Jezus był z uczniami przypłynęła do brzegu po drugiej stronie morza, do kraju Gerazeńczyków, powiedziane jest, że: " oto wybiegł z grobów naprzeciw niego opętany przez ducha nieczystego człowiek ... I ujrzawszy Jezusa z daleka, przybiegł i złożył mu pokłon. " Tylko co Jezus zdążył postawić stopę na brzegu, jak ten udręczony przez demony, nieszczęśliwy człowiek biegnie do Jezusa. Człowiek, którego nie można było związać nawet łańcuchami, ponieważ zrywał je i kruszył; człowiek  wykluczony ze społeczeństwa, żyjący w grobowcach i na górach, umęczający siebie ostrymi kamieniami, biegnie teraz do Jezusa, pada do Jego stóp i oddaje Mu pokłon! Jak wyjaśnić takie działanie tego oszalałego człowieka? Dlaczego, gdy ujrzał Jezusa z daleka, śpieszy do Niego i oddaje mu cześć? Czy to nie jest zaskakujące? Ale w tym działaniu widzimy, jak ręka Bożego miłosierdzia wyciąga się w kierunku tego nieszczęśliwego grzesznika. I do tej miłosiernej ręki Bożej biegnie usidlony przez diabła człowiek.

O czym nam to mówi? Że nie ma takiego grzesznika, który nie mógłby przyjść do Jezusa! "… tego, który do mnie przychodzi, nie wyrzucę precz. " - mówi Jezus (Jana 6:37). Przyjść do Jezusa, zwrócić się do Niego może każdy grzesznik! Wymaga to tylko wiary! To wiara przywiodła opętanego do stóp Jezusa!
Gdy on ujrzał Jezusa, w głębi jego udręczonej duszy jakby coś się obudziło. Było to działanie łaski Bożej! Łaska Boża zrodziła w nim wiarę i nadzieję. Wydawało by się, że ktoś inny, a nie ten człowiek opętany przez duchy nieczyste mógłby być kandydatem do zbawienia. Przecież ten człowiek był w sidłach, pod władzą diabła. Ale chwała Bogu, łaska i miłosierdzie Boże nie wyklucza i takiego nędznego grzesznika. On poczuł przyciągającą moc miłości Chrystusa!

I co on czyni, pokłoniwszy się Jezusowi? Prosi, wołając wielkim głosem. Ale jaka to jest modlitwa? Groźna modlitwa! " Co ja mam z tobą, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam Cię na Boga, żebyś mię nie dręczył. " - jakie straszne słowa z ust człowieka, który oddaje cześć Jezusowi. Czy to są słowa duszy, która szuka schronienia u Boga? W tej modlitwie brzmi głos człowieka, ale słowa modlitwy pochodzą od diabła! Jak biedna jest dusza będąca pod władzą księcia tego świata, diabła, będąca pod wpływem ducha nienawiści i zła! Ten człowiek – to niewolnik szatana, spętany przez niego łańcuchami i pętami.                                                                                                                                                 Każdy nienarodzony na nowo człowiek jest pod władzą księcia tego świata, w nim działa duch sprzeciwu, taki człowiek jest dzieckiem gniewu. Tak przedstawia Słowo Boże nienarodzonego na nowo człowieka. Tak, on modli się, ale o co? " Co ja mam z tobą... nie dręcz mię! " Jak wiele jest takich ludzi, którzy tak się modlą! Ich modlitwa to wpływ i działanie złego ducha.

Jak tylko Duch Święty zaczyna przemawiać do sumienia grzesznika, diabeł natychmiast zaczyna szeptać mu tę modlitwę: " Co ja mam z tobą, Jezusie ... nie dręcz mię! " Grzesznik, mimo wielu upomnień trwający w uporze, w grzechu, przeciwstawia się Duchowi Świętemu. I myśli: Czego chcesz ode mnie? Zostaw mnie w spokoju, jestem panem mojego życia. Nie dręcz mnie. Nie ingeruj w moje życie. Poradzę sobie bez ciebie ...

Zawsze, gdy człowiek szuka Jezusa Chrystusa rozpoczyna zaciętą walkę. Szatan nie oddaje łatwo swoją zdobycz. On będzie walczył i to walczył aż do końca. On włoży w usta osoby wszelkiego rodzaju argumenty, aby tylko nie dopuścić do poznania Chrystusa, aby zagłuszyć głos Ducha Świętego.                                                                                                          "Zostaw mnie w spokoju, nie męcz mnie." Tak, w tej modlitwie jest trochę prawdy. Przejściu spod władzy diabła pod władztwo Boże towarzyszą zazwyczaj bolesne doświadczenia. Dusza ludzka staje się polem bitwy. Ona w obecności Chrystusa czuje ciężar i konsekwencje swoich grzechów. U niektórych ludzi taka walka wewnętrzna może trwać kilka dni lub tygodni, a czasem miesięcy czy kilka lat.

Dokładnie pamiętam taki okres w moim życiu, kiedy we mnie toczyła się taka walka. To uczucie było na tyle przerażające, że czułem się jakbym był dosłownie w piekle. Ale ja nie mogłem winić za to mojego Pana. Jeśli w pełni zaufasz Jezusowi, oddasz się całkowicie Jemu, uwierzysz, że On zbawi Cię za jedno spojrzenie z wiarą zwrócone na Niego, na ukrzyżowanego i zmartwychwstałego, wtedy te męki duchowe natychmiast zakończą się! "Do mnie  się zwróćcie - mówi Pan - a będziecie zbawieni ..." (Iz. 45:22).
Tak, szatan będzie trzymał swoją ofiarę, aż do ostatniej chwili, ale Chrystus przed którym wszystkie demony drżą w odpowiedzi nawet na słabą wiarę w Niego wyrwie taką duszę z sideł diabła - ciemiężcy.

Tak było z opętanym przez duchy nieczyste. Zobaczywszy Jezusa z daleka pobiegł do Pana i pokłonił się Mu, opętany przejawił wiarę. Wiara na którą Chrystus nie mógł nie odpowiedzieć. Pan zbawi, przemieni i uczyni człowieka nowym stworzeniem za jedno spojrzenie z wiarą. Łaska jest w tym, że bez względu na to, w jak beznadziejnym stanie człowiek by się nie znajdował, wszystko, czego Bóg oczekuje od niego - to wiary. Niech ona będzie, jak ziarno gorczycy, Bóg nie odrzuci jej. Przy tym, On obudzi tę wiarę w naszych sercach. Czy to nie jest łaska Boża? Pan przychodzi do nas w różnych okolicznościach naszego życia i mówi: " Wołaj do mnie, a odpowiem ci i oznajmię ci rzeczy wielkie i niedostępne, o których nie wiesz! " (Jer. 33:3).

Te słowa skierowane są do każdego, kto uważa, że jego sytuacja jest beznadziejna. Jeśli Bóg uzdrowił grzesznika takiego, jak opętany przez demony, On może uczynić to w odniesieniu do każdego. Czy to nie jest wspaniałe? Pan nie zwrócił uwagę na słowa modlitwy, które wypowiedział opętany, a które to słowa włożył w jego usta diabeł, ale zwrócił uwagę na jego wiarę.

Ale tu słyszymy i inną modlitwę. Duchy nieczyste, które wyszły z człowieka prosiły, aby nie wysyłać je w otchłań, ale, aby weszły w świnie. I Jezus pozwolił im. " Wtedy wyszły duchy nieczyste i weszły w świnie; i rzuciło się to stado ze stromego zbocza do morza … i utonęło w morzu. " Dziwne, prawda? Demony modlą się i uzyskują odpowiedź. O czym to mówi? Że duchy nieczyste nie mogą niczego czynić bez zgody Boga.
Pamiętajmy, że szatan u Boga jest na łańcuchu, jego sfera działania jest ograniczona. Bóg określa granice działania szatana. Chociaż Chrystus zezwolił na wejście demonom w stado świń, tym niemniej one jednak musiały zginąć, całe stado utonęło. Nie uciekły od swojego losu.

Ale spotykamy się jeszcze z dwoma innymi modlitwami. Mieszkańcy kraju Gerazeńczyków prosili Jezusa, aby odszedł z ich granic. A uzdrowiony Gerazeńczyk prosi, aby mógł pozostać z Jezusem. Jak przeciwstawne modlitwy. Dla mieszkańców kraju Gerazeńczyków świnie były droższe od Zbawiciela. Obecność Jezusa przeszkadzała im, ponieważ świnie były dla nich źródłem z którego czerpali dochody - świadczyły one o bogactwie właścicieli.
Te dwie modlitwy podzieliły ludzkość na dwa przeciwstawne obozy. Człowiek albo przyjmuje Chrystusa, albo odrzuca. Trzeciej drogi nie ma! Być neutralnym w kwestii relacji z Jezusem jest rzeczą niemożliwą. Być neutralnym - to stać po stronie tych, którzy prosili Chrystusa, aby odszedł z ich krainy: Chrystus jest im niepotrzebny.

Zauważmy, że wszystko zależy od tego, jakie jest nasze odniesienie do Chrystusa i zbawienia, które On nam proponuje.                                                                                                    Z tą dobrą nowiną przychodzi On i do Ciebie, drogi przyjacielu. Nie odrzucaj Jego łaski! Przyjąć Jego miłosierdzie – to znaczy mieć gwarancję, że zostaniesz uwolniony z poddaństwa alkoholu, czy też narkotyków, cudzołóstwa, kłamstwa, kradzieży, lub innych. Sam z nimi nie jesteś w stanie sobie poradzić. A Jezus Ci pomoże. On stoi teraz obok Ciebie i oczekuje Twojego szczerego upamiętania. W odpowiedzi usłyszysz, że Twoje grzechy są Ci odpuszczone, więc nie grzesz więcej. Co Ciebie powstrzymuje od uczynienia tego pierwszego kroku wiary? Strach? Strach, przed tym, co powiedzą Twoi znajomi, przyjaciele, rodzina? Mówisz: Wyśmieją mnie, mogę ich wszystkich utracić! Ale Jezus Chrystus chce być Twoim najlepszym przyjacielem, i co więcej, on da Ci wielu nowych przyjaciół, których On zbawił i uwolnił od grzechu. Przyjmując Jezusa, możliwe jest, że przyprowadzisz do Niego i swoich starych przyjaciół. Chrystus powiedział uzdrowionemu Gerazeńczykowi: "... Idź do domu swego, do swoich, i oznajmij im, jak wielkie rzeczy Pan ci uczynił i jak się nad tobą zmiłował. " (Mar. 5:19).                                                   

Przyjmij więc Jego zbawienie. On odpuszcza każdemu przychodzącemu szczerze do Niego. Powiedz: Panie, nie zostawiaj mnie. Bądź moim Zbawicielem i Panem.                                    Jeśli zaś powiesz tak, jak powiedzieli mieszkańcy kraju Gerazeńczyków: " usuń się z naszych granicach… " wtedy On Cię pozostawi. Ale wiedz, że kiedy staniesz przed Sądem Bożym, to z ust Tego, Któremu powiedziałeś te słowa, Ty usłyszysz: " Nigdy Cię nie znałem. Odejdź ode mnie, czyniący bezprawie  - wyrzućcie go w ciemności wieczne, tam będzie płacz i zgrzytanie zębów."

Miłość Boża.


Miłość Boża. Każdy wie o niej, wielu pragnie ją mieć, dlatego proszą Pana, aby " nauczył " tej miłości ", dał " ją poznać człowiekowi.                                                                                         Ale co to takiego, zna niewielu i ludzie często mylą przejawy duszewnej miłości wrodzonej człowiekowi z miłością Bożą. Rzeczywiście, nieodłączną częścią natury ludzkiej jest miłość, jako wartość, jako właściwość osoby fizycznej, ale ta miłość ze wszystkimi jej wzniosłościami -  to tylko słaby cień, pewna namiastka miłości Bożej. Ponieważ miłość Boża - to nie wartość, to nie właściwość Boga, to Jego natura, innymi słowy: to jest On Sam.                                                                                                                                                         Taka jest różnica między ludzką duszewną miłością, a miłością Bożą, o której wiele mówi się, a tak niewielu rozumie ją prawdziwie.

Dlaczego ludzie religijni przyjmują duszewną ludzką miłość jako przejaw miłości Bożej? Ponieważ zewnętrze jej przejawy mogą być bardzo zbliżone. Oto co mówi się o miłości Bożej: " Nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego, nie unosi się, nie myśli nic złego, Nie raduje się z niesprawiedliwości, ale się raduje z prawdy; " (1Kor. 13:5-6).                       Czy tak nie zdarza się w relacjach między ludźmi? Czy doświadczenia życiowe nie pokazują, że takie odczucia mają miejsce nawet wśród niewierzących?                                                      To dlatego, że dusza ludzka stworzona przez Boga jest tak, że ukierunkowana jest na dobro. Ale mając wolną wolę ona także może być zmienna. Dlatego o takich przejawach dobroci, sprawiedliwości, poświęcenia, miłości możemy tylko powiedzieć: " zdarzają się ", ale nie możemy twierdzić, że takie jest jestestwo człowieka.

Chcąc kochać tak, jak miłuje Bóg, człowiek stara się pokazać swoją dobroć, miłosierdzie i to u niego może udawać się do pewnego czasu. Ale miłość ziemska ma swoje granice; miłość Boża -  nie ma (1Kor. 13:8), nigdy się nie kończy i nie zależy ani od żadnych warunków zewnętrznych, ani od wewnętrznych nastrojów.                                                                    Człowiek może starać się czynić dobro, okazywać współczucie, poświęcenie uczestnicząc w losach innych ludzi; całe jego życie może być troską o potrzebujących, przy tym on jednak może być niewrażliwy na Słowo Boże, może być obojętny na nie, czy po prostu może przeciwstawić się mu.                                                                                                                             To pokazuje, że kieruje im miłość duszewna, uczucie czy wartość, właściwość osoby, lecz nie Boże jestestwo, które jest miłością; jestestwo, którym jest Jego Słowo. Czy może jestestwo przeciwstawiać się samo sobie? Czy Bóg, Który jest miłością, może przeciwstawiać się Sobie, będąc Słowem? (Jana 1:1).

Doskonałym przykładem może być znana wszystkim matka Teresa, która oddała całe swoje życie potrzebującym, która dokonała naprawdę wielkiego dzieła miłosierdzia i miłości na ziemi. Ale czy ta jej miłość była miłością Bożą, czy też był to przejaw unikalnej wartości człowieka, który poświęcił się całkowicie dla ludzi?                                                                           I tu należy przypomnieć co apostoł Paweł mówi o miłości Bożej na początku trzynastego rozdziału Listu do Koryntian: " Choćbym mówił językami ludzkimi i anielskimi, a miłości bym nie miał, byłbym miedzią dźwięczącą lub cymbałem brzmiącym. I choćbym miał dar prorokowania, i znał wszystkie tajemnice, i posiadał całą wiedzę, i choćbym miał pełnię wiary, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I choćbym rozdał całe mienie swoje, i choćbym ciało swoje wydał na spalenie, a miłości bym nie miał, nic mi to nie pomoże. " (1Kor. 13:1-3).

Rzecz w tym, aby nie dać się wprowadzić w błąd w podmianie pojęć. Otóż, jak wspaniałe nie byłyby wartości człowieka i jego czyny, nie ma z nich żadnych korzyści przed Bogiem. Otoczenie i potrzebujący na pewno skorzystają i dobrze, że są jeszcze ludzie zdolni do czynienia dobra, ale człowiek nie ma pożytku, jeśli nawet rozda mienie swoje i duszę kładzie za innych, a nie ma w sobie miłości. Ważne są nie wartości, właściwości, ale JESTESTWO, które jest miłością Bożą, które jest Samym Bogiem.

Nam dana jest unikalna, niepowtarzalna możliwość przyjęcia Bożego jestestwa, a następnie – okazania na tym świecie. Co więcej, jest to nie tylko możliwe, ale wolą Bożą w Jego planie zbawienia człowieka jest: by stał się uczestnikiem boskiej natury (2Piot. 1:4; Hebr. 3:14; 6:4), stawszy się " jednym duchem z Nim … " (1Kor. 6:17) – innej drogi zbawienia nie ma!   Wielu wierzących nie rozumie tego, dla wielu wystarczy, że chodzą na zebrania, spotkania, wychwalają Pana, czytają Biblię i modlą się do Boga. Przy tym pozostają takimi, jakimi byli zawsze, nawet jeśli uważają, że narodzili się na nowo. Natura ich pozostała " stara " i dlatego oni ciągle proszą Boga, aby " nauczył " ich miłości, patrząc na siebie wiedzą, że miłować, jak miłuje Bóg tak im i nie uda się. Ktoś z nich prosi Pana w swoich modlitwach, by " dał " Swoją miłość, nie rozumiejąc, jak w rzeczywistości, Pan będzie dawał ją człowiekowi i co on musi uczynić, aby ją przyjąć.

Ale to jest możliwe i nie tylko możliwe, ale konieczne - posiąść miłość Bożą wewnątrz siebie. I dlatego powiedziane jest wszystkim: " Dążcie do miłości … " (1Kor. 14:1).             Jest taki sposób, czy metoda, są takie działania człowieka dzięki którym może on zyskać miłość, stać się uczestnikiem Bożej natury. To działania wiary człowieka, wiary w to, że umarł wraz z Chrystusem na krzyżu, że stare przeminęło. Stare jestestwo człowieka musi umrzeć i dokonał tego Bóg, Który nas ubłogosławił w Chrystusie, gdy potwierdziwszy w Synu Swoim całą ludzkość (Ef. 1:4) On przeniósł nas przez krzyżową śmierć Jezusa. Chrystus umarł a wraz z nim umarliśmy wszyscy: " Bo miłość Chrystusowa ogarnia nas, którzy doszliśmy do tego przekonania, że jeden za wszystkich umarł; a zatem wszyscy umarli; " (2Kor. 5:14).

Miliony wiernych czytają te słowa na swoich niedzielnych zebraniach. Wiele z nich powtarza napisane słowa: " my umarliśmy dla grzechu. "                                                            Ale kto w to wierzy? Kto zrozumiał, że to rzeczywiście stało się z nami? Stara natura wierzącego w Chrystusa – została ukrzyżowana! " Czyż nie wiecie, że my wszyscy, ochrzczeni w Chrystusa Jezusa, w śmierć jego zostaliśmy ochrzczeni? Wiedząc to, że nasz stary człowiek został wespół z nim ukrzyżowany, aby grzeszne ciało zostało unicestwione, byśmy już nadal nie służyli grzechowi; Kto bowiem umarł, uwolniony jest od grzechu. " (Rzym. 6:3-7).                                                                                                                                        Łatwo jest sprawdzić, aby dowiedzieć się: czy dana osoba wierzy w swoją śmierć z Jezusem Chrystusem? Jeśli teraz jest wyzwolony od grzechu, żyje prawym życiem, znaczy to, że śmierć na krzyżu dokonała w nim swojego dzieła: jego stare jestestwo zostało ukrzyżowane! Na jego miejsce wraz z narodzeniem na nowo przyszło nowe jestestwo, Boże, które jest miłością, które jest spójnią doskonałości. (Kol. 3:14).

Tylko ono, to nowe jestestwo jest cierpliwe i dobrotliwe, nie zazdrości, nie jest chełpliwe, nie nadyma się, nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego, nie unosi się, nie myśli nic złego ale szuka dobra innych. Tylko ono, to nowe jestestwo, którego staliśmy się uczestnikami - " nigdy nie ustaje … " (1Kor. 13:8).                                                                     Ono pozostanie w nas nawet gdy wszystko przeminie: proroctwa przeminą, języki ustaną i wiedza wniwecz się obróci. I tylko takie jestestwo w człowieku ma obietnicą wieku przyszłego, ponieważ jest napisane: " W tym miłość do nas doszła do doskonałości, że możemy mieć niezachwianą ufność w dzień sądu, gdyż jaki On jest, tacy i my jesteśmy na tym świecie. " (1Jana 4:17).                                                                                                             Wraz z narodzeniem na nowo staliśmy się uczestnikami Bożej natury. Czy to oznacza, że ​​nasze dzieło jest zakończone? Nie! Nowy Testament wzywa nie jeden raz do starania się i działania.

" Dążcie do miłości " - w tekście greckim użyte jest słowo " diokete "- co znaczy: ścigajcie, zabiegajcie o miłość!                                                                                                                            Wszędzie słyszymy czasowniki w trybie rozkazującym: " dążcie ", " biegnijcie ", "szukajcie", " proście ", " kołaczcie " ...                                                                                                                 Powstają dwa pytania:                                                                                                                  pierwsze - dlaczego musimy " dążyć " do miłości jeśli otrzymaliśmy już jej jestestwo wewnątrz siebie? I drugie pytanie: jak to czynić?                                                                           Na pierwsze pytanie już Jezus podczas życia w ciele powiedział: " Kto nie jest ze mną, jest przeciwko mnie, a kto ze Mną nie zbiera, rozprasza. " (Mat. 12:30).                                            Być " ze mną ", czyli Jezusem Chrystusem tu na ziemi oznacza nieprzerwane działanie "zbieranie", wzbogacenie Słowem, przejście do doskonałości. (Hebr. 6:1). A jeśli ten proces zatrzymuje się z jakiegoś powodu, zawsze zaczyna się odwrotność: człowiek będzie tracił i to, co już ma! Właśnie to " zbieranie " oznacza osiągnięcie celu wiary, nasze zbawienie. (1Piot. 1:9; 2Kor. 1:6; Flp. 2:12).

Dlatego aktualne pozostaje wezwanie apostoła Pawła: " Dążcie do miłości ".                           Jak to czynić - odpowiedź na to pytanie znajdujemy na każdej stronie Nowego Testamentu. A oto jeden z wielu: " Boska jego moc obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności, przez poznanie tego, który nas powołał przez własną chwałę i cnotę, Przez które darowane nam zostały drogie i największe obietnice, abyście przez nie stali się uczestnikami boskiej natury, uniknąwszy skażenia, jakie na tym świecie pociąga za sobą pożądliwość. I właśnie dlatego dołóżcie wszelkich starań i uzupełniajcie waszą wiarę cnotą, cnotę poznaniem, Poznanie powściągliwością, powściągliwość wytrwaniem, wytrwanie pobożnością, Pobożność braterstwem, braterstwo miłością. " (2Piot. 1:3-7).

Myśmy poznali Tego, Który nas powołał poprzez naukę o śmierci i zmartwychwstaniu z Chrystusem. To wystarczy, aby stare nasze jestestwo było raz na zawsze ukrzyżowane, na krzyżu, na którym umarł nasz Pan, Jezus Chrystus.                                                                           To " słowo o krzyżu ", które jest głupstwem dla świata, dla nas, którzy uwierzyliśmy, jest mocą Bożą ku zbawieniu. (1Kor. 1:18). My zostaliśmy obdarowani wszystkim, co potrzebne jest do życia i pobożności. Innymi słowy, my otrzymaliśmy nową naturę, która jest naturą samego Boga, Jego Ducha, Który stał się jedno z naszym duchem. (1Kor. 6:17).                        To jest duch sprawiedliwości, pobożności, duch wiecznego życia Bożego i oczywiście jest to duch Bożej miłości, która nigdy nie ustaje, wszystko zakrywa, nie myśli nic złego ...

Jak to nabyliśmy? Jest napisane: przez poznanie Tego, który nas powołał ..., abyśmy stali się uczestnikami Bożej natury. A dalej słyszymy polecenie: " dołóżcie wszelkich starań i uzupełniajcie waszą wiarę cnotą ... " (2Piotra 1:5).                                                                           Aby pokazać to, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały, konieczne jest, aby to, co chcemy pokazać i było w naszej wierze! A rozwijać naszą wiarę, dodać do wiary cnotę, powściągliwość, pobożność i miłość możemy tylko przez nieustanne poznawanie Boga. Tak samo, jak otrzymaliśmy przez poznanie Boże jestestwo, tak przez poznanie pomnaża się moc Boża, która jest czynna w miłości. (Gal. 5:6).

A jak my poznaliśmy Tego, Który nas powołał? Czy przeprowadziliśmy jakiś eksperyment naukowy, doświadczenia, zmierzyliśmy? Nie! Otworzyliśmy Biblię i ujrzeliśmy w niej dobrą nowinę, że nasz stary człowiek został ukrzyżowany z Chrystusem. (Rzym. 6:6). Kwestia grzechu jest zamknięta! Wszystko zostało dokonane przez Boga. Uwierzywszy w to, my znaleźliśmy siebie usprawiedliwionymi w Chrystusie, usprawiedliwionymi nie dzięki naszej sprawiedliwości opartej na prawie, ale sprawiedliwości z Boga na podstawie wiary. (Flp. 3:9). I wierząc w to jesteśmy uwolnieni od mocy grzechu żyjącego w nas (Rzym. 6:22), oddając się w służbę Bogu, a za cel żywot wieczny.

Przez tę wiarę Chrystus w Duchu Świętym zamieszkał w sercach naszych (Ef. 3:17), a to oznacza że miłość Boża rozlała się w sercach naszych przez Ducha Świętego. (Rzym. 5:5). Pozostaje teraz wytrwale, bez rozterek trwać w Panu, świadomie pomnażać nasze poznanie, abyśmy w pełni mogli " poznać miłość Chrystusową " (Ef. 3:19), abyśmy zostali napełnieni całkowicie pełnią Bożą.                                                                                                               Naszym dziełem - trwać w Słowie, rozważając i studiując je z modlitwą, a Pan, jak to jest napisane " skieruje serca nasze ku miłości Bożej i cierpliwości Chrystusowej. " (2Tes. 3:5). To i jest istota polecenia: " Dążcie do miłości ", istota naszego wezwania: " przejdźmy do tego, co doskonałe. " (Hebr. 6:1).

Wielu ludzi religijnych zajmuje się badaniem Pisma. Ale nie przyjmując wiarą swojej śmierci z Chrystusem, swojej sprawiedliwości z wiary, nie zmieniając swojego jestestwa na jestestwo Boże, pomnażają tylko ... wiedzę. Niektórzy z nich są blisko prawdy, niektórzy są fałszywi - tak tworzą się inne doktryny religijne, tak daje się zwieść człowiek, myśląc, że w ten sposób on służy Bogu, że stoi przed Nim.                                                                              Wiedza bez Boga, bez Jego natury ma zdolność do wbijania się w pychę, dlatego dla nas brzmi to jak ostrzeżenie: " ... wiemy, że wszyscy mamy właściwe poznanie. Poznanie nadyma, ale miłość buduje. Jeśli kto mniema, że coś poznał, jeszcze nie poznał, jak należało poznać; Lecz jeśli kto miłuje Boga, do tego przyznaje się Bóg. " (1Kor. 8:1-3).

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.