Miłość Boża.
Miłość Boża. Każdy wie o niej, wielu pragnie ją mieć, dlatego proszą Pana, aby " nauczył " tej miłości ", dał " ją poznać człowiekowi. Ale co to takiego, zna niewielu i ludzie często mylą przejawy duszewnej miłości wrodzonej człowiekowi z miłością Bożą. Rzeczywiście, nieodłączną częścią natury ludzkiej jest miłość, jako wartość, jako właściwość osoby fizycznej, ale ta miłość ze wszystkimi jej wzniosłościami - to tylko słaby cień, pewna namiastka miłości Bożej. Ponieważ miłość Boża - to nie wartość, to nie właściwość Boga, to Jego natura, innymi słowy: to jest On Sam. Taka jest różnica między ludzką duszewną miłością, a miłością Bożą, o której wiele mówi się, a tak niewielu rozumie ją prawdziwie.
Dlaczego ludzie religijni przyjmują duszewną ludzką miłość jako przejaw miłości Bożej? Ponieważ zewnętrze jej przejawy mogą być bardzo zbliżone. Oto co mówi się o miłości Bożej: " Nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego, nie unosi się, nie myśli nic złego, Nie raduje się z niesprawiedliwości, ale się raduje z prawdy; " (1Kor. 13:5-6). Czy tak nie zdarza się w relacjach między ludźmi? Czy doświadczenia życiowe nie pokazują, że takie odczucia mają miejsce nawet wśród niewierzących? To dlatego, że dusza ludzka stworzona przez Boga jest tak, że ukierunkowana jest na dobro. Ale mając wolną wolę ona także może być zmienna. Dlatego o takich przejawach dobroci, sprawiedliwości, poświęcenia, miłości możemy tylko powiedzieć: " zdarzają się ", ale nie możemy twierdzić, że takie jest jestestwo człowieka.
Chcąc kochać tak, jak miłuje Bóg, człowiek stara się pokazać swoją dobroć, miłosierdzie i to u niego może udawać się do pewnego czasu. Ale miłość ziemska ma swoje granice; miłość Boża - nie ma (1Kor. 13:8), nigdy się nie kończy i nie zależy ani od żadnych warunków zewnętrznych, ani od wewnętrznych nastrojów. Człowiek może starać się czynić dobro, okazywać współczucie, poświęcenie uczestnicząc w losach innych ludzi; całe jego życie może być troską o potrzebujących, przy tym on jednak może być niewrażliwy na Słowo Boże, może być obojętny na nie, czy po prostu może przeciwstawić się mu. To pokazuje, że kieruje im miłość duszewna, uczucie czy wartość, właściwość osoby, lecz nie Boże jestestwo, które jest miłością; jestestwo, którym jest Jego Słowo. Czy może jestestwo przeciwstawiać się samo sobie? Czy Bóg, Który jest miłością, może przeciwstawiać się Sobie, będąc Słowem? (Jana 1:1).
Doskonałym przykładem może być znana wszystkim matka Teresa, która oddała całe swoje życie potrzebującym, która dokonała naprawdę wielkiego dzieła miłosierdzia i miłości na ziemi. Ale czy ta jej miłość była miłością Bożą, czy też był to przejaw unikalnej wartości człowieka, który poświęcił się całkowicie dla ludzi? I tu należy przypomnieć co apostoł Paweł mówi o miłości Bożej na początku trzynastego rozdziału Listu do Koryntian: " Choćbym mówił językami ludzkimi i anielskimi, a miłości bym nie miał, byłbym miedzią dźwięczącą lub cymbałem brzmiącym. I choćbym miał dar prorokowania, i znał wszystkie tajemnice, i posiadał całą wiedzę, i choćbym miał pełnię wiary, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I choćbym rozdał całe mienie swoje, i choćbym ciało swoje wydał na spalenie, a miłości bym nie miał, nic mi to nie pomoże. " (1Kor. 13:1-3).
Rzecz w tym, aby nie dać się wprowadzić w błąd w podmianie pojęć. Otóż, jak wspaniałe nie byłyby wartości człowieka i jego czyny, nie ma z nich żadnych korzyści przed Bogiem. Otoczenie i potrzebujący na pewno skorzystają i dobrze, że są jeszcze ludzie zdolni do czynienia dobra, ale człowiek nie ma pożytku, jeśli nawet rozda mienie swoje i duszę kładzie za innych, a nie ma w sobie miłości. Ważne są nie wartości, właściwości, ale JESTESTWO, które jest miłością Bożą, które jest Samym Bogiem.
Nam dana jest unikalna, niepowtarzalna możliwość przyjęcia Bożego jestestwa, a następnie – okazania na tym świecie. Co więcej, jest to nie tylko możliwe, ale wolą Bożą w Jego planie zbawienia człowieka jest: by stał się uczestnikiem boskiej natury (2Piot. 1:4; Hebr. 3:14; 6:4), stawszy się " jednym duchem z Nim … " (1Kor. 6:17) – innej drogi zbawienia nie ma! Wielu wierzących nie rozumie tego, dla wielu wystarczy, że chodzą na zebrania, spotkania, wychwalają Pana, czytają Biblię i modlą się do Boga. Przy tym pozostają takimi, jakimi byli zawsze, nawet jeśli uważają, że narodzili się na nowo. Natura ich pozostała " stara " i dlatego oni ciągle proszą Boga, aby " nauczył " ich miłości, patrząc na siebie wiedzą, że miłować, jak miłuje Bóg tak im i nie uda się. Ktoś z nich prosi Pana w swoich modlitwach, by " dał " Swoją miłość, nie rozumiejąc, jak w rzeczywistości, Pan będzie dawał ją człowiekowi i co on musi uczynić, aby ją przyjąć.
Ale to jest możliwe i nie tylko możliwe, ale konieczne - posiąść miłość Bożą wewnątrz siebie. I dlatego powiedziane jest wszystkim: " Dążcie do miłości … " (1Kor. 14:1). Jest taki sposób, czy metoda, są takie działania człowieka dzięki którym może on zyskać miłość, stać się uczestnikiem Bożej natury. To działania wiary człowieka, wiary w to, że umarł wraz z Chrystusem na krzyżu, że stare przeminęło. Stare jestestwo człowieka musi umrzeć i dokonał tego Bóg, Który nas ubłogosławił w Chrystusie, gdy potwierdziwszy w Synu Swoim całą ludzkość (Ef. 1:4) On przeniósł nas przez krzyżową śmierć Jezusa. Chrystus umarł a wraz z nim umarliśmy wszyscy: " Bo miłość Chrystusowa ogarnia nas, którzy doszliśmy do tego przekonania, że jeden za wszystkich umarł; a zatem wszyscy umarli; " (2Kor. 5:14).
Miliony wiernych czytają te słowa na swoich niedzielnych zebraniach. Wiele z nich powtarza napisane słowa: " my umarliśmy dla grzechu. " Ale kto w to wierzy? Kto zrozumiał, że to rzeczywiście stało się z nami? Stara natura wierzącego w Chrystusa – została ukrzyżowana! " Czyż nie wiecie, że my wszyscy, ochrzczeni w Chrystusa Jezusa, w śmierć jego zostaliśmy ochrzczeni? Wiedząc to, że nasz stary człowiek został wespół z nim ukrzyżowany, aby grzeszne ciało zostało unicestwione, byśmy już nadal nie służyli grzechowi; Kto bowiem umarł, uwolniony jest od grzechu. " (Rzym. 6:3-7). Łatwo jest sprawdzić, aby dowiedzieć się: czy dana osoba wierzy w swoją śmierć z Jezusem Chrystusem? Jeśli teraz jest wyzwolony od grzechu, żyje prawym życiem, znaczy to, że śmierć na krzyżu dokonała w nim swojego dzieła: jego stare jestestwo zostało ukrzyżowane! Na jego miejsce wraz z narodzeniem na nowo przyszło nowe jestestwo, Boże, które jest miłością, które jest spójnią doskonałości. (Kol. 3:14).
Tylko ono, to nowe jestestwo jest cierpliwe i dobrotliwe, nie zazdrości, nie jest chełpliwe, nie nadyma się, nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego, nie unosi się, nie myśli nic złego ale szuka dobra innych. Tylko ono, to nowe jestestwo, którego staliśmy się uczestnikami - " nigdy nie ustaje … " (1Kor. 13:8). Ono pozostanie w nas nawet gdy wszystko przeminie: proroctwa przeminą, języki ustaną i wiedza wniwecz się obróci. I tylko takie jestestwo w człowieku ma obietnicą wieku przyszłego, ponieważ jest napisane: " W tym miłość do nas doszła do doskonałości, że możemy mieć niezachwianą ufność w dzień sądu, gdyż jaki On jest, tacy i my jesteśmy na tym świecie. " (1Jana 4:17). Wraz z narodzeniem na nowo staliśmy się uczestnikami Bożej natury. Czy to oznacza, że nasze dzieło jest zakończone? Nie! Nowy Testament wzywa nie jeden raz do starania się i działania.
" Dążcie do miłości " - w tekście greckim użyte jest słowo " diokete "- co znaczy: ścigajcie, zabiegajcie o miłość! Wszędzie słyszymy czasowniki w trybie rozkazującym: " dążcie ", " biegnijcie ", "szukajcie", " proście ", " kołaczcie " ... Powstają dwa pytania: pierwsze - dlaczego musimy " dążyć " do miłości jeśli otrzymaliśmy już jej jestestwo wewnątrz siebie? I drugie pytanie: jak to czynić? Na pierwsze pytanie już Jezus podczas życia w ciele powiedział: " Kto nie jest ze mną, jest przeciwko mnie, a kto ze Mną nie zbiera, rozprasza. " (Mat. 12:30). Być " ze mną ", czyli Jezusem Chrystusem tu na ziemi oznacza nieprzerwane działanie "zbieranie", wzbogacenie Słowem, przejście do doskonałości. (Hebr. 6:1). A jeśli ten proces zatrzymuje się z jakiegoś powodu, zawsze zaczyna się odwrotność: człowiek będzie tracił i to, co już ma! Właśnie to " zbieranie " oznacza osiągnięcie celu wiary, nasze zbawienie. (1Piot. 1:9; 2Kor. 1:6; Flp. 2:12).
Dlatego aktualne pozostaje wezwanie apostoła Pawła: " Dążcie do miłości ". Jak to czynić - odpowiedź na to pytanie znajdujemy na każdej stronie Nowego Testamentu. A oto jeden z wielu: " Boska jego moc obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności, przez poznanie tego, który nas powołał przez własną chwałę i cnotę, Przez które darowane nam zostały drogie i największe obietnice, abyście przez nie stali się uczestnikami boskiej natury, uniknąwszy skażenia, jakie na tym świecie pociąga za sobą pożądliwość. I właśnie dlatego dołóżcie wszelkich starań i uzupełniajcie waszą wiarę cnotą, cnotę poznaniem, Poznanie powściągliwością, powściągliwość wytrwaniem, wytrwanie pobożnością, Pobożność braterstwem, braterstwo miłością. " (2Piot. 1:3-7).
Myśmy poznali Tego, Który nas powołał poprzez naukę o śmierci i zmartwychwstaniu z Chrystusem. To wystarczy, aby stare nasze jestestwo było raz na zawsze ukrzyżowane, na krzyżu, na którym umarł nasz Pan, Jezus Chrystus. To " słowo o krzyżu ", które jest głupstwem dla świata, dla nas, którzy uwierzyliśmy, jest mocą Bożą ku zbawieniu. (1Kor. 1:18). My zostaliśmy obdarowani wszystkim, co potrzebne jest do życia i pobożności. Innymi słowy, my otrzymaliśmy nową naturę, która jest naturą samego Boga, Jego Ducha, Który stał się jedno z naszym duchem. (1Kor. 6:17). To jest duch sprawiedliwości, pobożności, duch wiecznego życia Bożego i oczywiście jest to duch Bożej miłości, która nigdy nie ustaje, wszystko zakrywa, nie myśli nic złego ...
Jak to nabyliśmy? Jest napisane: przez poznanie Tego, który nas powołał ..., abyśmy stali się uczestnikami Bożej natury. A dalej słyszymy polecenie: " dołóżcie wszelkich starań i uzupełniajcie waszą wiarę cnotą ... " (2Piotra 1:5). Aby pokazać to, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały, konieczne jest, aby to, co chcemy pokazać i było w naszej wierze! A rozwijać naszą wiarę, dodać do wiary cnotę, powściągliwość, pobożność i miłość możemy tylko przez nieustanne poznawanie Boga. Tak samo, jak otrzymaliśmy przez poznanie Boże jestestwo, tak przez poznanie pomnaża się moc Boża, która jest czynna w miłości. (Gal. 5:6).
A jak my poznaliśmy Tego, Który nas powołał? Czy przeprowadziliśmy jakiś eksperyment naukowy, doświadczenia, zmierzyliśmy? Nie! Otworzyliśmy Biblię i ujrzeliśmy w niej dobrą nowinę, że nasz stary człowiek został ukrzyżowany z Chrystusem. (Rzym. 6:6). Kwestia grzechu jest zamknięta! Wszystko zostało dokonane przez Boga. Uwierzywszy w to, my znaleźliśmy siebie usprawiedliwionymi w Chrystusie, usprawiedliwionymi nie dzięki naszej sprawiedliwości opartej na prawie, ale sprawiedliwości z Boga na podstawie wiary. (Flp. 3:9). I wierząc w to jesteśmy uwolnieni od mocy grzechu żyjącego w nas (Rzym. 6:22), oddając się w służbę Bogu, a za cel żywot wieczny.
Przez tę wiarę Chrystus w Duchu Świętym zamieszkał w sercach naszych (Ef. 3:17), a to oznacza że miłość Boża rozlała się w sercach naszych przez Ducha Świętego. (Rzym. 5:5). Pozostaje teraz wytrwale, bez rozterek trwać w Panu, świadomie pomnażać nasze poznanie, abyśmy w pełni mogli " poznać miłość Chrystusową " (Ef. 3:19), abyśmy zostali napełnieni całkowicie pełnią Bożą. Naszym dziełem - trwać w Słowie, rozważając i studiując je z modlitwą, a Pan, jak to jest napisane " skieruje serca nasze ku miłości Bożej i cierpliwości Chrystusowej. " (2Tes. 3:5). To i jest istota polecenia: " Dążcie do miłości ", istota naszego wezwania: " przejdźmy do tego, co doskonałe. " (Hebr. 6:1).
Wielu ludzi religijnych zajmuje się badaniem Pisma. Ale nie przyjmując wiarą swojej śmierci z Chrystusem, swojej sprawiedliwości z wiary, nie zmieniając swojego jestestwa na jestestwo Boże, pomnażają tylko ... wiedzę. Niektórzy z nich są blisko prawdy, niektórzy są fałszywi - tak tworzą się inne doktryny religijne, tak daje się zwieść człowiek, myśląc, że w ten sposób on służy Bogu, że stoi przed Nim. Wiedza bez Boga, bez Jego natury ma zdolność do wbijania się w pychę, dlatego dla nas brzmi to jak ostrzeżenie: " ... wiemy, że wszyscy mamy właściwe poznanie. Poznanie nadyma, ale miłość buduje. Jeśli kto mniema, że coś poznał, jeszcze nie poznał, jak należało poznać; Lecz jeśli kto miłuje Boga, do tego przyznaje się Bóg. " (1Kor. 8:1-3).
Dlaczego ludzie religijni przyjmują duszewną ludzką miłość jako przejaw miłości Bożej? Ponieważ zewnętrze jej przejawy mogą być bardzo zbliżone. Oto co mówi się o miłości Bożej: " Nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego, nie unosi się, nie myśli nic złego, Nie raduje się z niesprawiedliwości, ale się raduje z prawdy; " (1Kor. 13:5-6). Czy tak nie zdarza się w relacjach między ludźmi? Czy doświadczenia życiowe nie pokazują, że takie odczucia mają miejsce nawet wśród niewierzących? To dlatego, że dusza ludzka stworzona przez Boga jest tak, że ukierunkowana jest na dobro. Ale mając wolną wolę ona także może być zmienna. Dlatego o takich przejawach dobroci, sprawiedliwości, poświęcenia, miłości możemy tylko powiedzieć: " zdarzają się ", ale nie możemy twierdzić, że takie jest jestestwo człowieka.
Chcąc kochać tak, jak miłuje Bóg, człowiek stara się pokazać swoją dobroć, miłosierdzie i to u niego może udawać się do pewnego czasu. Ale miłość ziemska ma swoje granice; miłość Boża - nie ma (1Kor. 13:8), nigdy się nie kończy i nie zależy ani od żadnych warunków zewnętrznych, ani od wewnętrznych nastrojów. Człowiek może starać się czynić dobro, okazywać współczucie, poświęcenie uczestnicząc w losach innych ludzi; całe jego życie może być troską o potrzebujących, przy tym on jednak może być niewrażliwy na Słowo Boże, może być obojętny na nie, czy po prostu może przeciwstawić się mu. To pokazuje, że kieruje im miłość duszewna, uczucie czy wartość, właściwość osoby, lecz nie Boże jestestwo, które jest miłością; jestestwo, którym jest Jego Słowo. Czy może jestestwo przeciwstawiać się samo sobie? Czy Bóg, Który jest miłością, może przeciwstawiać się Sobie, będąc Słowem? (Jana 1:1).
Doskonałym przykładem może być znana wszystkim matka Teresa, która oddała całe swoje życie potrzebującym, która dokonała naprawdę wielkiego dzieła miłosierdzia i miłości na ziemi. Ale czy ta jej miłość była miłością Bożą, czy też był to przejaw unikalnej wartości człowieka, który poświęcił się całkowicie dla ludzi? I tu należy przypomnieć co apostoł Paweł mówi o miłości Bożej na początku trzynastego rozdziału Listu do Koryntian: " Choćbym mówił językami ludzkimi i anielskimi, a miłości bym nie miał, byłbym miedzią dźwięczącą lub cymbałem brzmiącym. I choćbym miał dar prorokowania, i znał wszystkie tajemnice, i posiadał całą wiedzę, i choćbym miał pełnię wiary, tak żebym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. I choćbym rozdał całe mienie swoje, i choćbym ciało swoje wydał na spalenie, a miłości bym nie miał, nic mi to nie pomoże. " (1Kor. 13:1-3).
Rzecz w tym, aby nie dać się wprowadzić w błąd w podmianie pojęć. Otóż, jak wspaniałe nie byłyby wartości człowieka i jego czyny, nie ma z nich żadnych korzyści przed Bogiem. Otoczenie i potrzebujący na pewno skorzystają i dobrze, że są jeszcze ludzie zdolni do czynienia dobra, ale człowiek nie ma pożytku, jeśli nawet rozda mienie swoje i duszę kładzie za innych, a nie ma w sobie miłości. Ważne są nie wartości, właściwości, ale JESTESTWO, które jest miłością Bożą, które jest Samym Bogiem.
Nam dana jest unikalna, niepowtarzalna możliwość przyjęcia Bożego jestestwa, a następnie – okazania na tym świecie. Co więcej, jest to nie tylko możliwe, ale wolą Bożą w Jego planie zbawienia człowieka jest: by stał się uczestnikiem boskiej natury (2Piot. 1:4; Hebr. 3:14; 6:4), stawszy się " jednym duchem z Nim … " (1Kor. 6:17) – innej drogi zbawienia nie ma! Wielu wierzących nie rozumie tego, dla wielu wystarczy, że chodzą na zebrania, spotkania, wychwalają Pana, czytają Biblię i modlą się do Boga. Przy tym pozostają takimi, jakimi byli zawsze, nawet jeśli uważają, że narodzili się na nowo. Natura ich pozostała " stara " i dlatego oni ciągle proszą Boga, aby " nauczył " ich miłości, patrząc na siebie wiedzą, że miłować, jak miłuje Bóg tak im i nie uda się. Ktoś z nich prosi Pana w swoich modlitwach, by " dał " Swoją miłość, nie rozumiejąc, jak w rzeczywistości, Pan będzie dawał ją człowiekowi i co on musi uczynić, aby ją przyjąć.
Ale to jest możliwe i nie tylko możliwe, ale konieczne - posiąść miłość Bożą wewnątrz siebie. I dlatego powiedziane jest wszystkim: " Dążcie do miłości … " (1Kor. 14:1). Jest taki sposób, czy metoda, są takie działania człowieka dzięki którym może on zyskać miłość, stać się uczestnikiem Bożej natury. To działania wiary człowieka, wiary w to, że umarł wraz z Chrystusem na krzyżu, że stare przeminęło. Stare jestestwo człowieka musi umrzeć i dokonał tego Bóg, Który nas ubłogosławił w Chrystusie, gdy potwierdziwszy w Synu Swoim całą ludzkość (Ef. 1:4) On przeniósł nas przez krzyżową śmierć Jezusa. Chrystus umarł a wraz z nim umarliśmy wszyscy: " Bo miłość Chrystusowa ogarnia nas, którzy doszliśmy do tego przekonania, że jeden za wszystkich umarł; a zatem wszyscy umarli; " (2Kor. 5:14).
Miliony wiernych czytają te słowa na swoich niedzielnych zebraniach. Wiele z nich powtarza napisane słowa: " my umarliśmy dla grzechu. " Ale kto w to wierzy? Kto zrozumiał, że to rzeczywiście stało się z nami? Stara natura wierzącego w Chrystusa – została ukrzyżowana! " Czyż nie wiecie, że my wszyscy, ochrzczeni w Chrystusa Jezusa, w śmierć jego zostaliśmy ochrzczeni? Wiedząc to, że nasz stary człowiek został wespół z nim ukrzyżowany, aby grzeszne ciało zostało unicestwione, byśmy już nadal nie służyli grzechowi; Kto bowiem umarł, uwolniony jest od grzechu. " (Rzym. 6:3-7). Łatwo jest sprawdzić, aby dowiedzieć się: czy dana osoba wierzy w swoją śmierć z Jezusem Chrystusem? Jeśli teraz jest wyzwolony od grzechu, żyje prawym życiem, znaczy to, że śmierć na krzyżu dokonała w nim swojego dzieła: jego stare jestestwo zostało ukrzyżowane! Na jego miejsce wraz z narodzeniem na nowo przyszło nowe jestestwo, Boże, które jest miłością, które jest spójnią doskonałości. (Kol. 3:14).
Tylko ono, to nowe jestestwo jest cierpliwe i dobrotliwe, nie zazdrości, nie jest chełpliwe, nie nadyma się, nie postępuje nieprzystojnie, nie szuka swego, nie unosi się, nie myśli nic złego ale szuka dobra innych. Tylko ono, to nowe jestestwo, którego staliśmy się uczestnikami - " nigdy nie ustaje … " (1Kor. 13:8). Ono pozostanie w nas nawet gdy wszystko przeminie: proroctwa przeminą, języki ustaną i wiedza wniwecz się obróci. I tylko takie jestestwo w człowieku ma obietnicą wieku przyszłego, ponieważ jest napisane: " W tym miłość do nas doszła do doskonałości, że możemy mieć niezachwianą ufność w dzień sądu, gdyż jaki On jest, tacy i my jesteśmy na tym świecie. " (1Jana 4:17). Wraz z narodzeniem na nowo staliśmy się uczestnikami Bożej natury. Czy to oznacza, że nasze dzieło jest zakończone? Nie! Nowy Testament wzywa nie jeden raz do starania się i działania.
" Dążcie do miłości " - w tekście greckim użyte jest słowo " diokete "- co znaczy: ścigajcie, zabiegajcie o miłość! Wszędzie słyszymy czasowniki w trybie rozkazującym: " dążcie ", " biegnijcie ", "szukajcie", " proście ", " kołaczcie " ... Powstają dwa pytania: pierwsze - dlaczego musimy " dążyć " do miłości jeśli otrzymaliśmy już jej jestestwo wewnątrz siebie? I drugie pytanie: jak to czynić? Na pierwsze pytanie już Jezus podczas życia w ciele powiedział: " Kto nie jest ze mną, jest przeciwko mnie, a kto ze Mną nie zbiera, rozprasza. " (Mat. 12:30). Być " ze mną ", czyli Jezusem Chrystusem tu na ziemi oznacza nieprzerwane działanie "zbieranie", wzbogacenie Słowem, przejście do doskonałości. (Hebr. 6:1). A jeśli ten proces zatrzymuje się z jakiegoś powodu, zawsze zaczyna się odwrotność: człowiek będzie tracił i to, co już ma! Właśnie to " zbieranie " oznacza osiągnięcie celu wiary, nasze zbawienie. (1Piot. 1:9; 2Kor. 1:6; Flp. 2:12).
Dlatego aktualne pozostaje wezwanie apostoła Pawła: " Dążcie do miłości ". Jak to czynić - odpowiedź na to pytanie znajdujemy na każdej stronie Nowego Testamentu. A oto jeden z wielu: " Boska jego moc obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności, przez poznanie tego, który nas powołał przez własną chwałę i cnotę, Przez które darowane nam zostały drogie i największe obietnice, abyście przez nie stali się uczestnikami boskiej natury, uniknąwszy skażenia, jakie na tym świecie pociąga za sobą pożądliwość. I właśnie dlatego dołóżcie wszelkich starań i uzupełniajcie waszą wiarę cnotą, cnotę poznaniem, Poznanie powściągliwością, powściągliwość wytrwaniem, wytrwanie pobożnością, Pobożność braterstwem, braterstwo miłością. " (2Piot. 1:3-7).
Myśmy poznali Tego, Który nas powołał poprzez naukę o śmierci i zmartwychwstaniu z Chrystusem. To wystarczy, aby stare nasze jestestwo było raz na zawsze ukrzyżowane, na krzyżu, na którym umarł nasz Pan, Jezus Chrystus. To " słowo o krzyżu ", które jest głupstwem dla świata, dla nas, którzy uwierzyliśmy, jest mocą Bożą ku zbawieniu. (1Kor. 1:18). My zostaliśmy obdarowani wszystkim, co potrzebne jest do życia i pobożności. Innymi słowy, my otrzymaliśmy nową naturę, która jest naturą samego Boga, Jego Ducha, Który stał się jedno z naszym duchem. (1Kor. 6:17). To jest duch sprawiedliwości, pobożności, duch wiecznego życia Bożego i oczywiście jest to duch Bożej miłości, która nigdy nie ustaje, wszystko zakrywa, nie myśli nic złego ...
Jak to nabyliśmy? Jest napisane: przez poznanie Tego, który nas powołał ..., abyśmy stali się uczestnikami Bożej natury. A dalej słyszymy polecenie: " dołóżcie wszelkich starań i uzupełniajcie waszą wiarę cnotą ... " (2Piotra 1:5). Aby pokazać to, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały, konieczne jest, aby to, co chcemy pokazać i było w naszej wierze! A rozwijać naszą wiarę, dodać do wiary cnotę, powściągliwość, pobożność i miłość możemy tylko przez nieustanne poznawanie Boga. Tak samo, jak otrzymaliśmy przez poznanie Boże jestestwo, tak przez poznanie pomnaża się moc Boża, która jest czynna w miłości. (Gal. 5:6).
A jak my poznaliśmy Tego, Który nas powołał? Czy przeprowadziliśmy jakiś eksperyment naukowy, doświadczenia, zmierzyliśmy? Nie! Otworzyliśmy Biblię i ujrzeliśmy w niej dobrą nowinę, że nasz stary człowiek został ukrzyżowany z Chrystusem. (Rzym. 6:6). Kwestia grzechu jest zamknięta! Wszystko zostało dokonane przez Boga. Uwierzywszy w to, my znaleźliśmy siebie usprawiedliwionymi w Chrystusie, usprawiedliwionymi nie dzięki naszej sprawiedliwości opartej na prawie, ale sprawiedliwości z Boga na podstawie wiary. (Flp. 3:9). I wierząc w to jesteśmy uwolnieni od mocy grzechu żyjącego w nas (Rzym. 6:22), oddając się w służbę Bogu, a za cel żywot wieczny.
Przez tę wiarę Chrystus w Duchu Świętym zamieszkał w sercach naszych (Ef. 3:17), a to oznacza że miłość Boża rozlała się w sercach naszych przez Ducha Świętego. (Rzym. 5:5). Pozostaje teraz wytrwale, bez rozterek trwać w Panu, świadomie pomnażać nasze poznanie, abyśmy w pełni mogli " poznać miłość Chrystusową " (Ef. 3:19), abyśmy zostali napełnieni całkowicie pełnią Bożą. Naszym dziełem - trwać w Słowie, rozważając i studiując je z modlitwą, a Pan, jak to jest napisane " skieruje serca nasze ku miłości Bożej i cierpliwości Chrystusowej. " (2Tes. 3:5). To i jest istota polecenia: " Dążcie do miłości ", istota naszego wezwania: " przejdźmy do tego, co doskonałe. " (Hebr. 6:1).
Wielu ludzi religijnych zajmuje się badaniem Pisma. Ale nie przyjmując wiarą swojej śmierci z Chrystusem, swojej sprawiedliwości z wiary, nie zmieniając swojego jestestwa na jestestwo Boże, pomnażają tylko ... wiedzę. Niektórzy z nich są blisko prawdy, niektórzy są fałszywi - tak tworzą się inne doktryny religijne, tak daje się zwieść człowiek, myśląc, że w ten sposób on służy Bogu, że stoi przed Nim. Wiedza bez Boga, bez Jego natury ma zdolność do wbijania się w pychę, dlatego dla nas brzmi to jak ostrzeżenie: " ... wiemy, że wszyscy mamy właściwe poznanie. Poznanie nadyma, ale miłość buduje. Jeśli kto mniema, że coś poznał, jeszcze nie poznał, jak należało poznać; Lecz jeśli kto miłuje Boga, do tego przyznaje się Bóg. " (1Kor. 8:1-3).