RSS

Paul Washer - Jak chrześcijanin radzi sobie z nieustającym grzechem? - Paul Washer


0 komentarze

Posted in

Za wszystko dziękujcie.


 Jeśli jest jakaś prawda, o której należy głosić częściej i przynajmniej wymieniać ją w każdym nauczaniu i rozmowie - to prawda, o której mówi werset 18, rozdział 5, 1 Listu apostoła Pawła do Tesaloniczan. Spójrzmy, co tam się mówi: Za wszystko dziękujcie. Taka jest bowiem wola Boga w Chrystusie Jezusie względem was. " Powiedziawszy: „Zawsze się radujcie. Nieustannie się módlcie ”, Paweł dodaje: „Za wszystko dziękujcie. "

Tę prawdę znajdziemy w całej Biblii. Powtarza się ona w takiej czy innej formie na prawie każdej stronie Pisma Świętego. Najszczęśliwsi są ci, którzy poznali ją nie tylko teoretycznie, ale praktycznie - za wszystko i zawsze dziękować Bogu.                                                                 Cóż za mocne i przekonujące świadectwo dla niewierzących - widzieć radosnych i szczęśliwych chrześcijan. Ludzie mówią nam, że są realistami, że patrzą na życie praktycznie, dlatego mówią: nie interesują nas wasze nauczania i doktryny. Pokażcie nam, że wasza religia jest praktyczna, że ​​naprawdę pomaga we wszelkich okolicznościach życia.                                                                                                                                                    Kochani, świat ma prawo żądać od nas takiego świadectwa. Gdyby ujrzeli, że mamy to, o czym głosimy i o czym świadczymy, wtedy byliby również zainteresowani naszym nauczaniem. Wielu z nich jest nieszczęśliwych, przepełnionych strachem i pomyślcie, że będąc w takim stanie, widzą radosnych, zadowolonych, spokojnych ludzi - jakie wtedy byłoby nasze świadectwo. Wtedy powiedzieliby: powiedzcie nam o tym, co macie i byliby gotowi nas wysłuchać. Jakież mocne i skuteczne byłoby nasze świadectwo, gdybyśmy byli takimi wierzącymi.                                                                                                                       Dlaczego jesteśmy tacy niezadowoleni, dlaczego myślimy, że jeśli nasze warunki lub okoliczności uległyby zmianie czy poprawie, tylko wtedy bylibyśmy szczęśliwi. Och, gdybym miał to czy tamto, byłbym radosnym chrześcijaninem. Otóż, zmiana okoliczności zewnętrznych warunków życia nie przyniesie ani spokoju, ani radości, ani tej satysfakcji, której szukamy. Nigdy!

Co sprawiło, że apostoł Paweł mógł powiedzieć: „Nauczyłem się poprzestawać na tym, co mam. Umiem się ograniczyć, umiem też żyć w obfitości; wszędzie i we wszystkim jestem wyćwiczony; umiem być nasycony, jak i głód cierpieć, obfitować i znosić niedostatek. „ (Fil. 4:11-12). W końcu powiedział to będąc w więzieniu. On daje nam odpowiedź w następnym wersecie: „Wszystko mogę w Chrystusie, który mnie umacnia. „ (Fil. 4:13). Oto i odpowiedź. Chwała i dziękczynienie Panu!

Co to znaczy? Jeśli dosłownie przetłumaczyć te słowa, to przeczytalibyśmy je przykładowo tak: jestem silny w napełniającym mnie, tj. w Jezusie Chrystusie, Który nieustannie napełnia mnie swoją mocą. Istotą chrześcijaństwa jest to, że gdy człowiek rodzi się na nowo, staje się dzieckiem Bożym, to wtedy napełnia go ta niesamowita moc. A ta moc to nic innego jak życie, nowe życie, którego wcześniej nie mieliśmy. To życie – to życie od Boga.

Ale ktoś zapyta: dlaczego, skoro jestem dzieckiem Bożym i mam to życie, dlaczego więc ono we mnie nie przejawia się? Tak, to pytanie jest istotne i zasługuje na dokładną odpowiedź. Zwróćmy uwagę, jak mówi apostoł Paweł w rozdziale 4 Listu do Filipian: „Bo nauczyłem się poprzestawać na tym, co mam. „ Zauważyliście, mówi: nauczyłem się. On, podobnie jak my wszyscy, przez narodzenie się na nowo wszedł do „szkoły Chrystusowej. „ Nauczanie w tej szkole ma dwa aspekty, po pierwsze: w tej szkole Duch Święty wprowadza nas we wszelką prawdę, On naucza i oznajmia nam fakty o naszej nowej pozycji jako wierzących w Jezusa Chrystusa. A podręcznikiem w tej szkole jest - Biblia. Duch Święty przez Słowo naucza nas, tych rzeczy których potrzebujemy.

Pamiętajmy jednak, że na tym nasza nauka szkolna nie kończy się. W tej szkole Chrystusowej Duch Święty, nasz Nauczyciel, będzie również udzielał nam i praktycznych lekcji. Jaki jest pożytek z tego, że znamy teorię, a w praktyce jesteśmy ignorantami. Sama wiedza bez doświadczenia nic nam nie da. Jeśli dobrze wyuczyłem i przyswoiłem sobie wszystkie fakty i teorię, wtedy to wszystko, czego się nauczyłem, muszę zastosować w praktyce, aby moja wiedza była nie tylko teorią, ale i doświadczeniem.

Słowo Boże uczy: dziękujcie za wszystko i podkreślając tę ​​prawdę, Paweł dodaje: „Taka jest bowiem wola Boga w Chrystusie Jezusie względem was. „ (1Tes. 5:18). Co ja powinienem wiedzieć, abym mógł za wszystko dziękować Bogu? W końcu potrzebuję do tego jakichś podstaw, prawda?                                                                                                                                    Na przykład: widzę, że wszystko układa się przeciwko mnie, wszystko, co postanawiam, nie wychodzi mi. Po prostu, mam pecha. I ktoś mi powie: dziękuj za wszystko. Ze sprzeciwem odpowiadam temu człowiekowi, jak możesz tego ode mnie żądać, podaj mi powód, potrzebuję argumentu, bym mógł za wszystko dziękować.

Tak, muszę wiedzieć dlaczego powinienem dziękować za wszystko, dlaczego we wszelkich okolicznościach mojego życia powinienem wielbić Boga? A pierwszą rzeczą, której muszę być pewien, to są moje osobiste relacje z Bogiem, niezależnie od tego, czy jestem dzieckiem Bożym, czy nie.                                                                                                                           Widzicie, Bóg postępuje ze swoimi dziećmi zupełnie inaczej niż z dziećmi tego świata. Ten, kto nie wierzy w Syna Bożego, mówi Słowo Boże, „na nim ciąży gniew Boży. „ (Jana 3:36). Oczywiście, te słowa nie dotyczą tych, którzy ”za wszystko dziękują.„                                         Jeśli należę do Boga, to oznacza, że ​​On jest moim miłującym mnie Ojcem, wtedy nic nie może przydarzyć się mi bez Jego zgody. Ponadto wiem, że jeśli nawet ścieżki Boże są przede mną ukryte, niemniej jednak Biblia zapewnia mnie, że wszystko, co jest dopuszczone w moim życiu, służy mojemu dobru.

Na przykład, moje okoliczności życiowe nieustannie się zmieniają i dlatego nie mogę na nich polegać, muszę być niezależny od nich. Dlatego wszystkie okoliczności mojego życia muszę przyjąć jako dopuszczone przez Pana. One są instrumentem w rękach Bożych. Dzięki nim dokonuje On wielkiego i cudownego dzieła, przemieniając Swoje dziecko na obraz i podobieństwo Swojego Syna.                                                                                                                 Tak, niezależnie od tego jaka by nie była moja obecna sytuacja, ona jest tylko tymczasowa, przemijająca i w żadnym wypadku nie powinna pozbawiać mnie radości, jaką mam w Chrystusie Jezusie, wiedząc, że wszystko to służy dla mojego dobra i chwale mojego Pana. To właśnie są podstawowe fakty, których muszę się nauczyć w szkole Chrystusowej. One są konieczne, ale trzeba je przełożyć na praktykę, aby moja wiedza stała się doświadczeniem.

A jak to uczynić? Zacytuję jeden fragment Słowa Bożego, który da wyczerpującą odpowiedź na to pytanie. Mam na myśli wersety 6 i 7, rozdziału 4 Listu do Filipian. Czytamy tam następujące słowa: „Nie troszczcie się o nic, ale we wszystkim przez modlitwę i prośbę z dziękczynieniem niech wasze pragnienia będą znane Bogu. A pokój Boży, który przewyższa wszelkie zrozumienie, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie.„(Fil. 4:6-7). Po pierwsze, apostoł Paweł mówi tutaj, że trzeba przestać się martwić i troszczyć o cokolwiek materialnego w naszym życiu. Chrystus powiedział to samo w swoim Kazaniu na Górze. „Nie troszczcie się o wasze życie, co będziecie jeść albo co będziecie pić, ani o wasze ciało, w co będziecie się ubierać. „ (Mat. 6:25). Nie oznacza to jednak, że nie musimy pracować na nasze potrzeby życiowe. W 2 Liście do Tesaloniczan Paweł mówi: „Kto nie chce pracować, niechaj też nie je. „ (2Tes. 3:10).                                                                            Paweł w Liście do Filipian ma jednak na myśli troskę, która wyczerpuje i przeszkadza człowiekowi, powoduje zgryzoty. Właśnie takiej troski musimy unikać. Ale apostoł na tym nie kończy.                                                                                                                                    Zwróćmy uwagę, on mówi, że powodem tej troski są działania naszego serca i umysłu. „Pokój Boży, który przewyższa wszelkie zrozumienie, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie. „ Wszystkie nasze udręki, strapienia mają swój zaczątek w naszych sercach i myślach. Nasze serca i umysły są przepełnione naszymi troskami. Nam się nie podporządkowują.

Kto może kontrolować swoje serce i myśli? Ten stan troski jest poza sferą naszej kontroli. Dzieje się to niezależnie od nas. Czy przypominacie sobie czas w swoim życiu, gdy martwiliście się o coś lub o czymś. W żaden sposób nie można było zlikwidować uczucia niepokoju. Gdy szliśmy spać, myśli nie dawały spokoju, nie pozwalały zasnąć. Co byśmy dali za kilka godzin spokojnego snu, ale myśli nasze nie pozwalały nam zasnąć. One nie słuchały nas.                                                                                                                                        Tak, my stajemy się ofiarami naszych myśli, dlatego nie wystarczy powiedzieć temu, kto martwi się i dręczy troskami - nie martw się, nie troszcz się. Konieczne jest wskazanie wyjścia z tej trudnej sytuacji. O jaki żałosny jest człowiek, który znajduje się w takim stanie. Jego świadectwo dla innych jest wtedy bezowocne.

A jak człowiek w takim stanie może wielbić i sławić Boga?                                                              Ale chwała Bogu jest wyjście z tej sytuacji. Ktoś zapyta: co powinniśmy czynić? Po pierwsze, mówi Paweł, musimy się modlić. Tu należy zauważyć, że Paweł dokonuje rozróżnienia między modlitwą, prośbą i dziękczynieniem.                                                                                      Co to znaczy modlić się? Modlitwa, która jest miła Bogu powinna zawsze zaczynać się od uwielbienia i oddania czci Bogu. My nie powinniśmy tak po prostu wyrywać się do Boga z naszymi potrzebami. Chrystus tak nie nauczał nas modlić się. Przychodzimy do Boga z uwielbieniem i słowami podziękowania. Nic tak nie pomoże nam w modlitwie jak właściwy początek, tak, jak naucza Słowo Boże.

Czy zwróciliście uwagę na modlitwę Pana? Jak ona się zaczyna? „Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się imię twoje, przyjdź Królestwo twoje, Bądź wola twoja, jak w niebie tak i na ziemi…„ (Łuk. 11:2-3). Połowa modlitwy jest poświęcona uwielbieniu, oddaniu czci i wysławianiu Boga.                                                                                                                                    Spróbuj drogi przyjacielu tak modlić się następnym razem. Zacznij myśleć o Bogu, o Jego wielkości, o Jego mocy, miłości i miłosierdziu. Zacznij Go wychwalać, a zauważysz, jak w Twoim sercu nagle zaczyna budzić się wiara, a gdy otworzysz się i wyznasz swoje potrzeby przed Bogiem, nie będą one wydawały się Ci takie ogromne i niemożliwe.
Mamy wielkiego Boga. On stworzył niebo i ziemię. Jest pełen miłości i miłosierdzia. Oczywiście, On nie tylko może, ale chce Ci pomóc. On jest Twoim miłującym Cię Ojcem. Możesz śmiało, szczerze i konkretnie powiedzieć Mu, co ciąży Ci na sercu, a Twój niebiański Ojciec, który nie może odmówić wołaniu Swojego dziecka z pewnością odpowie Ci. Chwała i dziękczynienie Mu za wszystko!

Ale Paweł na tych słowach nie kończy. Kolejna i jednocześnie bardzo ważna część powinna pojawić się w naszej modlitwie. Tym elementem modlitwy jest - dziękczynienie. I tutaj najczęściej się mylimy. Uważamy, że bycie wdzięcznym nie jest takie ważne. Jeśli chcemy, aby pokój Boży strzegł serc naszych i myśli naszych w Chrystusie Jezusie, musimy dziękować Bogu za wszystko. A zacznijmy od modlitwy. „w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu. „ Nic tak nie zachęca Boga by odpowiedzieć na nasze modlitwy i prośby, jak Duch wdzięczności. Ten dostaje więcej, kto więcej dziękuje. Jeśli ktoś by nam dziękował za to, co mu zrobiliśmy, to wtedy mimowolnie mamy ochotę uczynić dla takiej osoby jeszcze więcej. Ale człowiekowi niewdzięcznemu raczej nie będzie chciało się coś zrobić. Tak też jest i w modlitwie.                              Zacznijmy dziękować Bogu, dziękować Mu za wszystko co robimy. Wychwalajmy Go.

Co obiecuje Pan tym, którzy tak postępują, którzy dziękują Mu zawsze za wszystko? Spójrzmy na te słowa: „Pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum strzec będzie serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie.Cóż za wspaniała obietnica.                              Nie musi to jednak oznaczać, że nasza sytuacja życiowa się zmieni, może się nawet pogorszyć. Ważne jest, aby pokój Boży, który przewyższa wszelkie zrozumienie, strzegł serc i myśli naszych w Chrystusie Jezusie. Pokój Boży będzie naszą siłą, chroniącą nasze serce i myśli przed atakiem tych zmartwień i niepokojów.

Dokonuje tego sam Bóg. Naszą częścią modlitwy i prośby z dziękczynieniem jest przedstawienie Mu naszych pragnień, a Jego częścią jest zachowanie nas w mocy Jego pokoju w Chrystusie Jezusie. Ten, Który nie oszczędził Swojego Syna, ale Go wydał za nas wszystkich, czyż z Nim nie da nam wszystkiego.

Mój drogi przyjacielu, jeśli jeszcze nie przyjąłeś tego cennego daru zbawienia, który tak drogo odkupił dla Ciebie Syn Boży, przelewając na krzyżu Swoją drogocenną krew, to zanim będziesz mógł mieć ten cenny pokój Boży, musisz najpierw mieć pokój z Bogiem. Jak możesz pojednać się z Bogiem? Przyjmując Jego Syna - Jezusa Chrystusa jako swojego osobistego Zbawiciela. Twój grzech oddzielił Cię od Boga i dlatego musisz przede wszystkim pojednać się z Nim. Dlatego przyjdź do Niego takim, jakim jesteś, wyznaj Mu swój grzech, a On Cię przyjmie i przebaczy. Wtedy będziesz mieć pokój z Bogiem. Jaki wspaniały i niewysłowiony dar ofiaruje Ci Bóg, Ty zaś musisz go przyjąć. Niech Pan pomoże Ci uczynić to teraz. Amen!

Znaczenie modlitwy - Paul Washer


0 komentarze

Posted in

Módlcie się nieustannie.


 W drugiej części piątego rozdziału pierwszego Listu do Tesaloniczan apostoł Paweł daje trzy polecenia: pierwsze - zawsze się radować, drugie - nieustanna modlitwa i trzecie - dziękczynienie za wszystko. A potem dodaje te słowa: „Taka jest bowiem wola Boga w Chrystusie Jezusie względem was. „ (1Tes. 5:18).                                                                            To ostatnie zdanie odnosi się nie tylko do ostatniego polecenia - za wszystko dziękujcie, ale do wszystkich trzech. Wolą Bożą względem nas w Chrystusie jest byśmy się zawsze radowali, nieustannie się modlili i dziękowali za wszystko.

 

Zwróćmy uwagę na te trzy słowa, których używa Paweł, chociaż są różne, ale co do zasady mają znaczenie zasadnicze. Wszystkie te trzy słowa są absolutne, tzn. są bezwarunkowe, nie dopuszczają żadnych wyjątków. Te trzy słowa: zawsze, nieustannie i za wszystko. Taka jest wola Boża wobec każdego dziecka Bożego, aby zawsze się radowało, nieustannie się modliło i dziękowało za wszystko.

 

Ponadto zauważymy, że te trzy polecenia są ze sobą powiązane i wzajemnie się uzupełniają. Ten, kto jest zawsze radosny - nieustannie się modli i dziękuje za wszystko i nie może być radosny, jeśli nie będzie za wszystko dziękował i nieustannie się modlił. Tak więc wszystkie trzy są ze sobą nierozerwalnie związane.                                                                                      Pomyślmy jaką pociechę stanowi ten fakt, że Pan nakazuje nam zawsze się radować. Czy zauważyliście, komu każe się radować?                                                                                         „Radujcie się sprawiedliwi” - powiedział Psalmista. Nie powiedział - niech się weselą niegodziwi. Pan przez proroka Izajasza mówi: „pocieszajcie mój lud”, a nie pocieszajcie Moich wrogów. (Iz. 40:1).                                                                                                                      Tak więc słowa te należą do wierzących, do odkupionych dzieci Bożych. Mówi się im: zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie i dziękujcie za wszystko.                                          Jeśli Jego pragnieniem jest, byśmy się zawsze radowali i jeśli On mówi nam, byśmy to zawsze czynili, to znaczy, że musi umożliwić nam tak radować się. Tak to i jest. Ten, Który każe nam się radować, On także czyni nas zdolnymi tak radować się. My sami nie możemy. Sami nie jesteśmy w stanie wytworzyć tej radości.

 

Czy zauważyliście te cudowne słowa: „w Chrystusie Jezusie. „ W nich cały sekret. „Taka jest bowiem wola Boga w Chrystusie Jezusie względem was.                                                             My radujemy się Jego radością, Jego chwała jest nieustannie w naszych ustach. „nie smućcie się, wszak radość z Pana jest waszą ostoją. ” - mówi Nehemiasz. (Neh. 8:10). Powinniśmy radować się Jego radością. Jeśli przyjdą na nas pokusy lub będziemy zniechęceni, smutni, to dobrze jest zadać sobie pytanie: „Czemu rozpaczasz, duszo moja, I czemu drżysz we mnie? ” (Ps. 42:6). Czy Pan się zmienił, czy On stracił Swoją radość? Otóż to nie jest kwestia naszej radości, ale Jego radości. Radość Pana jest naszą ostoją.

 

Dziś chciałbym zwrócić uwagę na drugie polecenie, a mianowicie – módlcie się nieustannie. Ile razy słyszeliśmy to pytanie: co oznacza nieustanna modlitwa? To pytanie niepokoi szczere dzieci Boże, które albo nie rozumieją, co to znaczy nieustanna modlitwa, albo uważają, że taka modlitwa jest w ogóle niemożliwa. Myślą - może to dla kogoś innego, ale nie dla mnie. Bez względu na to, jak bardzo się starałem, mówią, mimo to nic mi nie wychodzi. Jak już wspominałem, radość i modlitwa są ze sobą ściśle związane. Nikt tak nie doświadcza radości, jak ten, kto się modli. Psalmista mówi: „Obfitość radości w obliczu twoim… „ (Ps. 16:11). Smutnych w Jego obecności nie znajdziemy, bo tam, gdzie jest Bóg, jest pełnia radości.

 

Przypomnijmy tę przypowieść, którą Chrystus powiedział o tym, że zawsze należy się modlić i nie zniechęcać się. Przypowieść ta jest o wdowie i niesprawiedliwym sędzi, który nie bał się Boga i nie liczył się z ludźmi. W mieście, w którym mieszkał ten sędzia była jedna wdowa, która nachodziła go i mówiła: „Weź mię w obronę przed moim przeciwnikiem. „ (Łuk. 18:3). Ale on nie chciał tego uczynić przez długi czas. A potem powiedział do siebie: „Chociaż i Boga się nie boję ani z człowiekiem się nie liczę, Jednak ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, by w końcu nie przyszła i nie uderzyła mnie w twarz. „ (Łuk. 18:4-5).                                                                                                                                             A Pan powiedział: Słuchajcie, co mówi ten niesprawiedliwy sędzia. „Czyżby Bóg nie wziął w obronę swoich wybranych, którzy wołają do niego we dnie i w nocy, chociaż zwleka w ich sprawie? Powiadam wam, że szybko weźmie ich w obronę. " (Łuk. 18:6-8).                              Zwykle ta przypowieść jest traktowana jako pouczenie, że trzeba być natarczywym w modlitwie, że musimy przekonać Boga, zanim pomoże nam w zaspokojeniu naszych potrzeb. Innymi słowy, my, podobnie jak ta wdowa, stale niepokoimy Boga naszymi prośbami i modlitwami, aż On odpowie.                                                                                         Drodzy bracia  i siostry, czy tak należy rozumieć - módlcie się nieustannie. Czy taka modlitwa oznacza bycie natrętnym, w tak napiętym stanie, czy my musimy błagać Boga, którego nie jesteśmy pewni, czy odpowie nam na nasze wołanie, czy też nie.

Gdy wnikniemy uważnie w tę przypowieść, to przekonamy się, że Chrystus chciał powiedzieć coś wręcz przeciwnego. Chciał powiedzieć, że jeśli nieustannie będziemy się modlić, zawsze pozostawać z Bogiem we wspólnocie modlitewnej, to naprzykrzanie się będzie niepotrzebne. Nie jesteśmy żebrakami, ale dziećmi Króla, dlatego nie musimy przekonywać naszego niebiańskiego Ojca, aby nas chronił.

Ta przypowieść jest dana w formie kontrastu. Przede wszystkim zwróćmy uwagę na to, że takim jak był sędzia, Bóg nie jest. Jest zupełnym przeciwieństwem. Sędzia mówi: „Nie boję się Boga i nie liczę się z człowiekiem” i Chrystus nazywa go niesprawiedliwym sędzią. Bóg wręcz przeciwnie, liczy się ze Swoim stworzeniem, troszczy się o niego, miłuje człowieka, dlatego Chrystus zadaje pytanie retoryczne : „czyżby Bóg nie wziął w obronę swoich wybranych?„                                                                                                                             Zauważmy, że aby otrzymać pomoc od sędziego wdowa musiała być natarczywa. Boga nie trzeba w ten sposób przekonywać, „gdyż nasz Ojciec wie, czego potrzebujemy, zanim go poprosimy. „ (Mat. 6:8).                                                                                                                          To właśnie chciał powiedzieć Zbawiciel w swojej przypowieści. Nie ma potrzeby, byśmy my, dzieci naszego niebiańskiego Ojca, niepokoili Go naszymi nieustannymi prośbami. To nie jest modlitwa, która jest miła Bogu. Ona nie polega na niekończącym się powtarzaniu naszych próśb i potrzeb. Nieustanna modlitwa, której nauczył nas Pan, to nieustanna społeczność z Nim. Tą przypowieścią Chrystus chciał nam powiedzieć, że nasz Bóg nas miłuje. Jest miłosierny, sprawiedliwy i zawsze może współczuć nam w naszych słabościach i okazać nam miłosierdzie, łaskę i pomoc.

Tak, będziemy mieli potrzeby i Bóg chce, abyśmy je Mu wyrazili. Chrystus powiedział: „Jeśli będziecie trwać we mnie i moje słowa będą trwać w was, proście, o cokolwiek chcecie, a spełni się wam. „ (Jana 15:7). Musimy tylko prosić, a nie być natarczywymi. A gdy poprosimy Go, to On da.                                                                                                                       Ten aspekt modlitwy - prosić i otrzymywać - zależy od pierwszego aspektu modlitwy - trwania w Nim. Przebywanie w Nim i On w nas mówi o ciągłej jedności, a modlitwa jest w zasadzie społecznością z Bogiem. Dlatego całe życie dziecka Bożego staje się jedną nieustanną modlitwą, każdy czyn, każde słowo, każda myśl i pragnienie. Bycie w społeczności z Bogiem - oznacza pragnienie tylko Jego woli „Przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja. Niech to będzie dążeniem i pragnieniem naszego odrodzonego ducha, aby we wszystkim był uwielbiony Pan nasz Jezus Chrystus.

Zauważyliście, co Chrystus powiedział na początku swojej przypowieści – zawsze się módlcie i nie upadajcie na duchu. Pan przeciwstawił te dwa słowa - modlitwa i upadek na duchu. Między tymi słowami nie ma miejsca na trzecie. Albo człowiek się modli, albo upada na duchu.

Co oznacza to słowo – upadek na duchu? To słowo w języku greckim znaczy - być bezsilnym, czuć się osłabionym i wyczerpanym, być pokonanym. Upada na duchu  ten, kto jest niestały, niekonsekwentny w modlitwie. Dlatego Pan mówi: „zawsze należy się modlić”, a apostoł Paweł dodaje: „módlcie się nieustannie”. Izajasz zaś pisze: „Młodzieńcy ustają i mdleją, a pacholęta potykają się i upadają. Lecz ci, którzy ufają Panu, nabierają siły, wzbijają się w górę na skrzydłach jak orły, biegną, a nie mdleją, idą, a nie ustają. „ (Iz. 40:30-31).                                                                                                                                               Tak, modlitwa jest przeciwieństwem ducha upadku, a modlić się, przebywać w społeczności z Bogiem, pokładać nadzieję tylko i stale w Nim, znaczy - ​​wznosić się w górę na skrzydłach orła, biec i nie omdlewać, iść ciernistymi ścieżkami i nadal nie ustawać. Tak uczy Słowo Boże o nieustannej modlitwie. Dlatego jeśli ulegamy zniechęceniu, wtedy nie modlimy się. A jak to wszystko jest możliwe? Jest to możliwe tylko w Chrystusie Jezusie.

Ktoś jednak zapyta: co to znaczy „w Chrystusie Jezusie"? A to prowadzi nas do Ducha Świętego. Obecnie żyjemy w czasach Ducha Świętego. Tym, kim był Jezus dla uczniów za dni Swojego życia w ciele, tym dla nas jest dziś Duch Święty. Dlatego Chrystus powiedział: „Lecz ja mówię wam prawdę: Pożyteczniej jest dla was, abym odszedł. Jeśli bowiem nie odejdę, Pocieszyciel do was nie przyjdzie, a jeśli odejdę, poślę go do was. " (Jana 16:7).

Dlaczego lepiej jest dla nas, aby Duch Święty był z nami, niż Chrystus był z nami po swoim zmartwychwstaniu? Po pierwsze dlatego, że Duch Święty nie ogranicza się do jednego ciała. Może mieszkać w tym samym czasie nie tylko ze wszystkimi dziećmi Bożymi, ale jednocześnie przebywać w nich. Chrystus powiedział, że „On weźmie z mojego i wam oznajmi. „ (Jana 16:14). Dlatego to Duch Święty zawsze wysławia Chrystusa, a nie siebie samego. To jest Jego służba. On przedstawia nam realnie Jezusa Chrystusa. „On, Duch Prawdy, wprowadzi nas we wszelką prawdę, bo nie sam od siebie mówić będzie, lecz cokolwiek usłyszy, mówić będzie, i to, co ma przyjść, nam oznajmi. „ - mówi Chrystus. (Jana 16:13).                                                                                                                                      Duch Święty, przychodzi do człowieka, ożywia go, świadczy razem z duchem naszym, że jesteśmy dziećmi Bożymi, obdarza nas życiem Bożym i czyni Chrystusa dla nas realnym.

Tak, my żyjemy w czasach Ducha Świętego. To On odgrywa główną rolę w budowaniu Kościoła Chrystusowego, to On działa w sercach wierzących, to On przekonuje świat o grzechu, o sprawiedliwości i o sądzie.                                                                                                 Jeśli chodzi o życie modlitewne dziecka Bożego, to nikt inny, jak tylko Duch Święty sprawia, że ​​możemy modlić się tak, jak nakazał nam Chrystus, jak jest powiedziane w tekście - modlić się nieustannie.

Drodzy bracia i siostry, my sami nie wiemy o co się powinniśmy modlić, nie wiemy, jak się modlić. Oto dlaczego tak bardzo jesteśmy zależni od Ducha Świętego. Bóg, Który bada nasze serca, wie, jaki jest zamysł Ducha, bo zgodnie z myślą Bożą wstawia się za świętymi, za dziećmi Bożymi zgodnie z wolą Bożą.                                                                                          Dlaczego modlitwa dla niektórych jest ciężarem? Dlaczego modlitwa zamiast przyjemności staje się uciążliwa i nużąca. Czy to dlatego, że nie dajemy Duchowi Świętemu swobody wstawiania się za nami, ale sami staramy się osiągnąć ten stan nieustannej modlitwy? Co jest powiedziane w Liście Judy: „budujcie siebie samych w oparciu o najświętszą wiarę waszą, módlcie się w Duchu Świętym. Zachowujcie siebie samych w miłości Bożej. "

Jak powinniśmy się modlić? Modlić się w Duchu Świętym! Duch Święty żyjący w nas modli się za nas. Jesteśmy tylko naczyniami, przez które On wylewa modlitwy zgodnie ze swoją wolą. „We wszelkiej modlitwie i prośbie modląc się w każdym czasie w Duchu, i tak czuwajcie z całą wytrwałością i błaganiem za wszystkich świętych. „ (Ef. 6:18). Naszym zadaniem jest współpraca z Duchem Świętym, a On sam się modli. „Otwórz szeroko swe usta, a napełnię je! „ - mówi Pan. (Ps. 81:11). Naszym zadaniem jest otworzyć się, Jego – napełnić.                                                                                                                                            Dlatego jeśli jesteśmy napełnieni Duchem Świętym, będziemy napełnieni Duchem modlitwy, a modlitwa zrodzona Duchem Świętym przejawia się na różne sposoby. Nie mamy prawa dyktować Mu, jak i o co ma się modlić lub jak ma się przejawiać.   Musimy dać Mu prawo modlić się przez nas zgodnie z Jego wolą.                                                                      Powiedzcie mi, kto wie lepiej, jak i co się modlić, jak nie sam Duch Święty? Taka modlitwa będzie najczęściej wyrażana w uwielbieniu, dziękczynieniu i wychwalaniu. Ponadto ten, kto modli się w Duchu Świętym, zawsze będzie gotów wyznać grzech w swoim sercu. Cóż jak nie grzech zasmuca Ducha, ale On jest zawsze gotowy wskazać nie tylko na nasz grzech, ale także na krew Jezusa Chrystusa, która oczyszcza nas z wszelkiego grzechu. Co więcej, Duch Święty w nas jest zawsze gotowy przywieść nas do modlitwy wstawienniczej. „W każdej modlitwie i prośbie zanoście o każdym czasie modły w Duchu i tak czuwajcie z całą wytrwałością i błaganiem za wszystkich świętych. ” - mówi apostoł Paweł. (Ef. 6:18).

O, Jak bardzo potrzebna jest nam ta posługa. Niech sam Duch Boży nauczy każdego z nas, jak powinniśmy się modlić. Dajmy Mu pełne przyzwolenie w naszych sercach.                       A Ty, drogi przyjacielu, który to czytasz wiedz, że Pan chce usłyszeć Twoją modlitwę. Jedno wołanie serca, jedno spojrzenie okiem wiary, jedno westchnienie duszy obciążonej grzechem, a Bóg usłyszy, przebaczy i zbawi Cię. Wezwij imię Pana, a będziesz zbawiony. Amen.

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.