RSS

Pokarm Chrystusowy.


 Jeśli człowiek jest głodny, to co może go zadowolić? Oczywiście, jedzenie. Jeśli zaproponujesz człowiekowi umierającemu z głodu wszystkie bogactwa świata, a nie dasz mu chleba, to powiedzcie mi, czy będzie on zadowolony?                                                Spójrzmy na Ezawa. Wraca on do domu z polowania zmęczony i głodny i czuje przyjemny zapach jedzenia. Jakub właśnie przygotowuje jedzenie, a Ezaw uporczywie prosi go: „Daj mi, proszę, skosztować nieco tej oto czerwonej potrawy, bo jestem zmęczony. " (1Moj. 25:30). I wtedy Jakub widząc głód swojego brata mówi mu: sprzedaj mi najpierw swoje pierworodztwo. Ezaw zaś odpowiada mu: „Oto jestem bliski śmierci, na cóż mi więc pierworodztwo? " (1Moj. 25:32). On w tym momencie myślał tylko o fizycznym jedzeniu. Mówi: Skoro niemal umieram z głodu, cóż mi po pierworodztwie? Chcę jeść. Oczywiście to nieprawda, że ​​Ezaw umierał. Ezaw odczuwał tylko silny głód, tak że nie mógł tego znieść i tym samym zlekceważył najcenniejszy dar - swoje pierworodztwo. Na pierwszym miejscu postawił zaspokojenie swojego głodu fizycznego. Nasyciwszy się jest teraz przerażony - co ja zrobiłem, za jedno marzenie zrezygnowałem z najcenniejszej rzeczy, jaką miałem - z mojego pierworodztwa.

Czy z tego możemy wywnioskować, że grzechem jest jeść, jeśli człowiek jest głodny? Oczywiście, że nie. Sam Pan nauczył nas modlić się: „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj. ” (Mat. 6:11). Tak więc my prosimy o nasz chleb powszedni, aby zaspokoić głód fizyczny. Co chcę przez to powiedzieć? A to, że nasza duchowość nie zależy od tego, czy jemy, czy też nie. Czy powstrzymujemy się na przykład od jedzenia mięsa w określone dni, czy nie, lecz ważne jest to, co u nas jest na pierwszym miejscu. Chrystus powiedział: „Nie samym chlebem będzie żył człowiek. ” (Mat. 4:4). Pan nie powiedział, że człowiek nie potrzebuje chleba. Wiemy, że życie fizyczne jest niemożliwe bez chleba, ale życie fizyczne to nie wszystko. Dlatego Chrystus dalej dodaje: „ale każdym słowem pochodzącym z ust Bożych. ” Znaczy, że to i to jest potrzebne.

Pytanie: co jest priorytetem w naszym życiu? Co jest ważniejsze, moje fizyczne dobro, czy dobro mojej duszy. To jest ważne. Co mam wybrać z dwóch - życie ziemskie czy życie wieczne. Chrystus dał jasną odpowiedź na to pytanie: „Cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na swojej duszy poniósł szkodę? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? ” (Mat. 16:26). Ileż to razy Pan mówił, byśmy nie troszczyli się zbytnio o nasze życie, „co będziemy jedli?” albo „co będziemy pili?” lub „w co się ubierzemy? ” (Mat. 6:31). „Czyż życie nie jest czymś więcej niż pokarm, a ciało niż ubranie? ” (Mat. 6:25). „Szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane. ” (Mat. 6:33).

A to prowadzi nas do czwartego rozdziału Ewangelii Jana. W tym rozdziale czytamy o tym, że gdy Jezus i Jego uczniowie przybyli do Samarii, On czekał przy studni, aż uczniowie powrócą z miasta z zakupionym jedzeniem. Podczas ich nieobecności przyszła kobieta po wodę i Pan zaczął z nią rozmawiać. Ta rozmowa zakończyła się tym, że Samarytanka uwierzyła. Właśnie w momencie, gdy Jezus powiedział kobiecie, że jest Chrystusem, tj. Mesjaszem, uczniowie przyszli z jedzeniem z miasta. Uczniowie byli zaskoczeni tym, że Pan rozmawia z Samarytanką, ale jeszcze bardziej byli zdziwieni, że Jezus nie okazał najmniejszego zainteresowania jedzeniem, które ze sobą przynieśli. Powiedział im: „Ja mam pokarm do jedzenia, o którym wy nie wiecie. ” (Jana 4:32). Piotr, Jan i inni myśleli, że On mówi o pożywieniu fizycznym i zaczęli pytać się nawzajem, któż to mógł przynieść Mu jedzenie podczas ich nieobecności. I wtedy Chrystus odpowiedział im, że pokarm, o którym On mówi, nie jest pokarmem fizycznym, ale duchowym: „Moim pokarmem jest pełnić wolę tego, który mnie posłał, i dokonać jego dzieła. ” (Jana 4:34).

Jakie to znaczące są słowa. W istocie słowa te wyrażają przypomnienie Jezusa Chrystusa o tym, że ​​głównym celem Jego życia było uwielbienie Ojca przez spełnianie Jego woli. To był Jego pokarm i picie. W swojej modlitwie arcykapłańskiej, zwracając się do Ojca, On mówi: „Ja uwielbiłem ciebie na ziemi i dokończyłem dzieła, które mi dałeś do wykonania. ” (Jana 17:4). Właśnie to zadowolenie On wyraził, gdy odpowiedział szatanowi będąc kuszony przez niego na pustyni: „Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych. ” (Mat. 4:4).

Zauważmy, że Jezus został wyprowadzony na pustynię przez Ducha, aby być kuszonym przez diabła. Taka była wola Ojca. „A gdy pościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, wówczas łaknął. ” (Mat. 4:2). I właśnie w tym momencie przyszedł do Niego kusiciel i powiedział: „Jeżeli jesteś Synem Bożym, powiedz, aby te kamienie stały się chlebem. ” (Mat. 4:3). Co dokładnie mówi Mu szatan? Diabeł tutaj nie kwestionuje Boskości Jezusa Chrystusa. Tu jest inna sugestia. Diabeł niejako mówi, w związku z tym, że jesteś Synem Bożym, to dlaczego miałbyś być posłuszny komuś innemu. Jako Syn Boży pozbawiasz Siebie pożywienia. Jak to możliwe? W końcu jesteś Bogiem Wszechmogącym. Wystarczy że powiesz, aby te kamienie stały się chlebem i tak będzie. Korzystaj ze swoich praw. Jesteś Bogiem, a kto może powiedzieć Bogu, co ma robić. Bóg jest niezależny, postępuj jak Bóg.

Jeszcze raz proszę o zwrócenie uwagi na odpowiedź udzieloną przez Chrystusa. Spójrzmy na te słowa: „Nie samym chlebem żyje człowiek. " Zauważyliście - człowiek. Jeśli jesteś Synem Bożym, mówi diabeł, Chrystus odpowiada - Człowiekiem. Czemu człowiek? Otóż, Chrystus wcielając się przyszedł na tę Ziemię, aby uwielbić Boga jako człowiek. Adam tego nie uczynił. Nie wypełnił woli Bożej i przez swoje nieposłuszeństwo pociągnął ze sobą całą ludzkość w otchłań grzechu i śmierci. Chrystus przyszedł, aby uczynić to, czego nie uczynił Adam. Jezus Chrystus, stał się drugim Adamem.

Jezus przyszedł na tę Ziemię nie po to, aby pokazać swoje prawa, ale stając się Człowiekiem żył i działał jak doskonały Człowiek. I tak swoją odpowiedzią diabłu, Chrystus obnażył zamysły wroga. Jego celem było zwieść i przekonać Zbawiciela do jakiegoś samodzielnego działania. Najważniejsze, by działał niezależnie od woli Ojca.

Właśnie ta niezależność od Boga była przyczyną upadku samego diabła. Drodzy bracia i siostry, jeśli spojrzycie na jakąkolwiek pokusę, jaka nas spotyka, to przekonacie się, że za każdym razem diabeł dąży do tego samego celu - żebyście działali niezależnie od woli Boga. Słowa Chrystusa staną się dla nas znacznie jaśniejsze: „Moim pokarmem jest pełnić wolę tego, który mnie posłał, i dokonać jego dzieła ”, jeśli porównamy Jego posłuszeństwo, tj. Jezusa Chrystusa z nieposłuszeństwem diabła.

W księdze proroka Izajasza w rozdziale 14 jest powiedziane, jak doszło do upadku diabła. Powodem była jego własna wola - on przedkładał swoją wolę nad wolę Bożą. I co się stało? Spójrzmy na te słowa: „O, jakże spadłeś z nieba, ty, gwiazdo jasna, synu jutrzenki! Powalony jesteś na ziemię, pogromco narodów! A przecież to ty mawiałeś w swoim sercu: Wstąpię na niebiosa, swój tron wyniosę ponad gwiazdy Boże i zasiądę na górze narad, na najdalszej północy. Wstąpię na szczyty obłoków, zrównam się z Najwyższym. A oto strącony jesteś do krainy umarłych, na samo dno przepaści. ” (Iz. 14:12-15).

Tu dostrzegamy dwa interesujące aspekty myślenia diabła. Po pierwsze, on przed swoim upadkiem pragnie przejść ponad tę sferę, w której umieścił go Bóg. On otrzymał najwyższą pozycję, jaką miało jakiekolwiek stworzenie stworzone przez Boga. Nikt nie był tak wysoko postawiony jak on. Według księgi proroka Ezechiela był „odbiciem doskonałości, pełnym mądrości i skończonego piękna. ” Był królem i arcykapłanem wszechświata, a jednak to wszystko mu nie wystarczało. On chciał wznieść się wyżej, wyżej niż gwiazdy Boże, zasiąść na górze narad, wstąpić na szczyty obłoków, być jak Wszechmogący. Innymi słowy, chciał zrzucić Boga z tronu i przywłaszczyć sobie chwałę i cześć całego świata.

Inną rzeczą, którą widzimy w myśleniu diabła, jest ustalenie swojej woli. Co on właściwie mówi. Wstąpię, wyniosę swój tron, zasiądę na górze w zgromadzeniu bogów, wstąpię na wyżyny obłoków, będę jak Najwyższy. Tylko ja, ja, ja. Na tym utwierdzaniu swojego ja, on i upadł. W tym i zawiera się grzech pierworodny, a w rezultacie każdego grzechu pojawiają się zawsze tragiczne następstwa.

Co się dzieje gdy ulegamy pokusie diabła, by działać niezależnie od Boga? Szatan nigdy nie powie nam, jakie będą konsekwencje. Mówi tylko: dochodź swoich praw, bądź sobie sam bogiem, bądź niezależny. Właśnie na tej podstawie oparta jest każda z jego pokus. „Dam ci tę całą władzę i chwałę… Dam ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon. ” (Łuk. 4:6, Mat. 4:9). Dlaczego miałbyś być posłuszny Ojcu?                                                                    Ale zauważmy, że on nie powiedział: Komu będziesz oddawał pokłon, temu będziesz i służył. Królowanie które on proponuje, oznacza zostać jego niewolnikiem.

Jakie były konsekwencje jego buntu przeciwko Bogu? Przypomnijmy, co Bóg powiedział diabłu, gdy szatan przywiódł Adama i Ewę do grzechu w ogrodzie Eden? „Na brzuchu będziesz się czołgał i proch będziesz jadł po wszystkie dni życia swego! „ (1Moj. 3:14). Tak oto ten, który powiedział: „wstąpię na wyżyny obłoków, będę jak Najwyższy”, musi teraz pełzać na brzuchu i jeść proch ziemi. „oto strącony jesteś do krainy umarłych, na samo dno przepaści. ” (Iz. 14:15).

Jaki kontrast widzimy patrząc na naszego Pana Jezusa Chrystusa. On powiedział: „Pragnę czynić wolę twoją, Boże mój. ” Jego pokarm to: „pełnić wolę tego, który mnie posłał, i dokonać jego dzieła. ” (Jana 4:34). Chrystus nie szukał swoich korzyści, mimo że był Synem Bożym. „Syn nie może nic czynić sam od siebie, tylko to, co widzi, że czyni Ojciec. Co bowiem on (Ojciec) czyni, to i Syn czyni tak samo. ” - mówi Jezus. (Jana 5:19). „Nie mogę sam z siebie nic uczynić. Jak słyszę, tak sądzę, a sąd mój jest sprawiedliwy, bo staram się pełnić nie moją wolę, lecz wolę tego, który mnie posłał. ” (Jana 5:30). „Moim pokarmem jest pełnić wolę tego, który mnie posłał, i dokonać jego dzieła.

Co jeszcze wydarzyło się, gdy szatan zbuntował się przeciwko Bogu chcąc utwierdzić swoją wolę. Co wydarzyło się poza tym, że został strącony do krainy umarłych, na samo dno przepaści. On pociągnął ze sobą innych aniołów. Jego upadek nie był pojedynczy, ale niezliczone rzesze innych aniołów upadły razem z nim i teraz mu służą.                                    Co się stało, gdy upadł Adam? Razem z nim upadła cała ludzkość.

Zwróćmy teraz uwagę, jakie były rezultaty posłuszeństwa Syna Bożego. „Uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej” , stał się sprawcą naszego zbawienia i jak mówi się „przywiódł do chwały wielu synów. ” (Hebr. 2:10). Wykonał dzieło, które powierzył Mu Ojciec. Mówiąc „nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie”, wziął na Siebie naszą karę i poniósł ją na drzewo. Tam dokonał dzieło Tego, który Go posłał, a mianowicie: Twoje i moje zbawienie.                                                                                                  Dzięki temu, że umiłował wolę Ojca i wypełnił powierzone Mu dzieło, dziś możemy mieć życie wieczne. „Zstąpiłem bowiem z nieba, nie aby wypełniać wolę swoją, lecz wolę tego, który mnie posłał. A to jest wola tego, który mnie posłał, abym z tego wszystkiego, co mi dał, nic nie stracił, lecz wskrzesił to w dniu ostatecznym. ” (Jana 6:38-39). Jak wielką łaskę uczynił, że ​​przez Swoje posłuszeństwo odkupił nas. Swoją śmiercią pozbawił mocy tego, który miał władzę nad śmiercią, tj. diabła. Gdy On przebity był za grzechy nasze i starty za winy nasze, wtedy z krzyża słychać było wołanie: Wykonało się. W tym momencie dokonało się dzieło Tego, który Go posłał.

Drogi bracie czy siostro, czy możesz powiedzieć: moim pokarmem jest pełnić wolę tego, który mnie posłał i wykonać jego dzieła. Jeśli tak, to naprawdę znalazłeś szczęście. Tylko w woli Bożej dusza uspokaja się, tylko w niej znajduje pełne zadowolenie. Jest to pokarm, który odżywia i nasyca całą naszą istotę.

A ty drogi przyjacielu, który jeszcze nie poznałeś Jezusa Chrystusa, wiedz, że tylko On może zaspokoić pragnienie Twojej nieśmiertelnej duszy. On powiedział: „Ja jestem chlebem życia. ” (Jana 6:48). „Ja jestem chlebem żywym, który z nieba zstąpił; jeśli kto spożywać będzie ten chleb, żyć będzie na wieki. ” (Jana 6:51). Tak, tylko Jezus Chrystus może zaspokoić wszystkie potrzeby Twojej duszy. Skosztuj, mówi Słowo Boże, „a zobaczysz, jak dobry jest Pan. " Amen.

Człowiek z jednym talentem.


 Wielu z nas czytało zapewne biografie ludzi, którzy zrobili coś pożytecznego dla ludzkości. Czyta się je nie po to, aby kopiować sposób życia tych ludzi, ale w biografiach powinniśmy szukać zasad, którymi kierowali się ci ludzie i stosować się je w naszym życiu.                         Biblia pełna jest życiorysów ludzi, zarówno dobrych, jak i złych, które są nam dane „do nauki, do strofowania, do poprawiania, do wychowywania w sprawiedliwości” abyśmy byli przygotowani do „wszelkiego dobrego dzieła. ” (2Tym. 3:16-17).                                                  Chcę podać przykład człowieka, który w żaden specjalny sposób się nie wyróżnia. On nie był mówcą, nie napisał ani jednego Listu, nigdzie nie było powiedziane, że dokonał jakiś cudów, a mimo to można powiedzieć, że ten człowiek, używając tego jedynego talentu danego mu przez Boga, uczynił więcej dla Królestwa Bożego i dla dobra ludzkości, niż niektórzy, którym dano, powiedzmy, pięć talentów. To był najzwyklejszy człowiek, dlatego jego przykład jest dla nas tak bardzo budujący. O tym człowieku stosunkowo niewiele mówi się w Ewangelii.

Pierwszy raz o nim powiedziane jest w pierwszym rozdziale Ewangelii Jana, gdzie czytamy o jego spotkaniu z Chrystusem i jak odnajduje on swojego brata i przyprowadza go do Jezusa. Wszyscy znają imię Szymona Piotra. Ale tego, który przyprowadził go do Chrystusa i po raz pierwszy świadczył mu o Nim, niewielu pamięta. Jak on miał na imię? „Andrzej, brat Szymona Piotra. ” (Jana 1:40). Andrzejowi przeznaczone było „grać drugoplanową rolę”, ale właśnie w tym widać szlachetność jego pięknej i wrażliwej duszy. W jednej chwili w Andrzeju nastąpiła ogromna przemiana i nagle całe jego życie wywróciło się do góry nogami. Stało się to tego pamiętnego dnia, gdy stojąc ze swoim nauczycielem - Janem Chrzcicielem ujrzeli Jezusa idącego w ich kierunku i Jan powiedział: „oto Baranek Boży.” (Jana 1:36).

Wcześniej Andrzej dużo słyszał od Jana o mającym przyjść Chrystusie - Mesjaszu, dlatego natychmiast poszedł za Nim i przez cały ten dzień jak powiedziano pozostał z Jezusem aż do dziesiątej godziny. (Jana 1:39). Oprócz tych miejsc, w których Andrzej jest wymieniony wraz z innymi apostołami, w Ewangelii wspomina się o nim tylko trzy razy. I ciekawe, że we wszystkich tych przypadkach Andrzej przyprowadza kogoś do Chrystusa. Zaraz po spotkaniu ze Zbawicielem, Andrzej spieszy by odnaleźć swojego brata Szymona, mówiąc mu: „znaleźliśmy Mesjasza.” (Jana 1:41) i prowadzi go do Chrystusa.

Później ponownie spotykamy się z Andrzejem, gdy ogromny tłum ludzi słucha Jezusa. Jest późno, ludzie muszą wracać do domu. Przez cały ten dzień nic nie jedli, a niektórzy mają przed sobą długą drogę. Nie było jedzenia, nie było pieniędzy na chleb dla takiej rzeszy i podczas gdy uczniowie dyskutowali między sobą, co zrobić, Andrzej przedkłada ofertę: „Jest tutaj chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest na tak wielu? Wtedy Jezus powiedział: „Każcie ludziom usiąść. ” (Jana 6:9-10). Tylko jeden mały chłopiec, ale Andrzej zauważa go i przyprowadza do Zbawiciela. Chrystus bierze te pięć chlebów i dwie ryby i rozmnażając je nasyca tłum pięciu tysięcy głodnych ludzi.                 Tak, Andrzej jest człowiekiem z jednym talentem, z tym małym chłopcem. Inni go nie zauważyli. Ale przez to małe dziecko Pan mógł zaspokoić głód kilku tysięcy ludzi.

Po raz trzeci spotykamy się z Andrzejem w ostatnim tygodniu przebywania Jezusa Chrystusa na Ziemi. Wiele osób przybyło do Jerozolimy na święto Paschy. Wśród nich niektórzy to Hellenowie, czyli Grecy. Wcześniej słyszeli o Jezusie, a teraz chcą Go ujrzeć osobiście. Najpierw idą do Filipa „mówiąc: Panie, chcemy widzieć Jezusa. ” (Jana 12:21), ale Filip nie wie, co robić. Przecież Chrystus nie przyszedł do pogan, przyszedł do Izraela, tak myśli Filip. Kto pomoże mu wybrnąć z tej sytuacji? I tu Filip przypomniał sobie o Andrzeju. Razem idą do Jezusa. Tak wygląda historia Andrzeja zapisana w Ewangelii. Poza tym, że jego imię jest wymienione wśród apostołów, nic więcej o nim nie jest powiedziane. Cóż za szlachetna dusza i jak wiele można się nauczyć od tego człowieka z jednym talentem!

To, co przyciąga nas do Andrzeja, to to, że wszyscy możemy być rybakami ludzi. Nie każdemu z nas jest przeznaczone być Piotrem, który zarzucając sieć, przyprowadza tysiące dusz do Chrystusa, ale wszyscy możemy, tak jak Andrzej, przyprowadzać pojedynczych ludzi do Jezusa. Andrzej otrzymał jeden talent, którego nie zakopał, ale w pełni go wykorzystał. Pan wynagradza nie za widoczną skalę sukcesu, ale za wierność wobec Niego!

Zwróćmy uwagę na ostatnie miejsce, w którym wspomniany jest Andrzej, lecz nie osobiście, ale wśród dwunastu apostołów. W Objawieniu jest jednym z dwunastu kamieni węgielnych świętego miasta Boga, które zstępuje z nieba. Spójrzmy na to miasto i jego fundamenty, a przekonamy się, że Szymon nie miał bardziej wyeksponowanego ani rzucającego się w oczy miejsca, niż Andrzej: „Mur miasta miał dwanaście fundamentów, a na nich dwanaście imion dwunastu apostołów Baranka. ” (Obj. 21:14). Potwierdza to, że miasto Boże zostanie stworzone nie przez szlachetność i popularność jego budowniczych, ale przez ich wierność.

Człowiek z jednym talentem, który w pełni go wykorzysta, otrzyma nie mniejszą nagrodę niż ten, który otrzymał pięć czy dziesięć talentów. Gdyby dzieło Boże zależało tylko od tych, których uważamy za czołowych braci, to z pewnością ono by ucierpiało. Nie chcę nie doceniać Szymona Piotra, ale też chcę przypomnieć, że Andrzej był równie potrzebny, aby przyprowadzić Szymona do Chrystusa. Ten człowiek nie był ani pisarzem, ani poetą, on był w pełnym tego znaczenia słowa, człowiekiem z jednym talentem.                                               Zdarza się, że snując wielkie plany i marząc o wielkich rzeczach jutra, tracimy sprzyjające okazje, które dziś zastukały do naszych drzwi, i okaże się, że niezadowoleni z małych rzeczy, nie zrobiliśmy nic.

Pamiętamy, jakie cudowne świadectwo dał Pan o kobiecie, która rozbiła naczynie i wylała czysty i drogocenny olejek nardowy na Jego głowę. Chrystus powiedział: „Ona zrobiła, co mogła. ” (Mrk. 14:8). Andrzej też uczynił, co mógł. Przyprowadził swojego brata do Chrystusa. Nie siedział i nie czekał aż zaproponują mu mównicę, z której mógłby głosić. Uczynił, to co mógł, świadczył swojemu bratu o Mesjaszu, którego znalazł i przywiódł Piotra do Chrystusa. Być może jego świadectwo nie było tak składnie wyrażone, może nie do końca logiczne, ale wszystko to schodzi na dalszy plan, gdy w jego duszy płonie gorliwość, entuzjazm, ufność i ogień Bożej miłości.

Można wygłaszać wspaniałe kazania trzymając się przemyślanych punktów, a słowo nie dotrze do słuchaczy. Jeżeli Pan obdarzył nas tylko jednym talentem, to tym gorliwiej go wykorzystajmy. Nie czekajmy na spełnienie jutrzejszych marzeń, ale korzystajmy z przychylnych możliwości, które dziś pukają do naszych drzwi. Andrzej włożył wszystkie swoje siły i starania, aby pozyskać tę jedną duszę dla Pana i przyprowadzić ją do Chrystusa.

Szukajmy każdej okazji, aby przyprowadzić ludzkie dusze do Chrystusa. Przypomnijmy słowa mądrego Salomona: „Wszystko, co przedsięweźmie ręka twoja do czynienia, czyń według możności twojej. ” (Kaz. 9:10). Pan szuka w Tobie wierności, a jeśli dał Ci tylko jeden talent, to tym bardziej staraj się go wykorzystać. Kto wie, może przez swoje wierne świadectwo będziesz mógł przyprowadzić do Pana „tylko jednego chłopca”, przez którego Pan nakarmi tysiące ludzi chlebem Życia.                                                                                            A jeśli jeszcze nie miałeś osobistego spotkania z Chrystusem, to przyjdź do Niego i upewnij się, że jest Twoim Zbawicielem, a Twoje serce rozpali nieugaszony płomień Jego miłości. Niech Pan pomoże Ci uczynić to teraz. Amen.

Ja Jestem – źródło wody żywej.


Jako podstawę dzisiejszego rozważania wezmę wersety 25 i 26 czwartego rozdziału Ewangelii Jana. Mówią one tak: Kobieta mu powiedziała: Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. Gdy on przyjdzie, oznajmi nam wszystko. Jezus jej powiedział: Ja, który mówię z tobą, jestem nim. ”                                                                                                    Historia rozmowy naszego Pana Jezusa Chrystusa z Samarytanką jest pełna niespodzianek. Nam się wydaje na przykład, że Jezus powinien od razu wskazać tej kobiecie, że jest grzesznicą i musi nawrócić się. Jednak Chrystus zaczyna się od tak wzniosłego tematu, jakim jest dar Boży, o żywej wodzie i źródle wody wytryskującej ku życiu wiecznemu. W końcu Chrystus doskonale wiedział, jaką ona była niewiastą. On znał całą jej grzeszną przeszłość i obecne grzeszne życie, dlatego wiedział, że ona nie jest jeszcze gotowa przyjąć tak głębokich prawd.

Czy nie powinien od razu wezwać ją do upamiętania, a potem mówić jej o darze Bożym i żywej wodzie? Pan jednak postąpił inaczej. Nie pominął jej grzechu, ale gdy przekonał ją, ona była gotowa wyznać go. Tak, Pan wie, co jest w człowieku i wie, jak z nim postępować. Każdego traktuje indywidualnie, bo tak jak nie ma dwóch identycznych płatków śniegu, tak nie ma dwóch identycznych ludzi.

Podczas rozmowy z Samarytanką Chrystus zwraca się do niej siedem razy. „Daj mi pić - tak Jezus rozpoczął swoją rozmowę z kobietą, a zakończył ją słowami: „Ja, który mówię z tobą, jestem nim. ” (Jana 4:26). W tym siódmym i ostatnim słowie objawił się jej, Kim jest. Był Mesjaszem i jej Zbawicielem. Gdy kobieta powiedziała: „Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. Gdy on przyjdzie, oznajmi nam wszystko. ” - to Jezus powiedział - „Ja, który mówię z tobą, jestem nim. ” Nie musiał jej nic więcej dodawać. Sam Zbawiciel grzeszników stał obok niej i to wystarczyło. Nie potrzebowała góry, ani świątyni, ani Jerozolimy, ale żywego Zbawiciela i znalazła Go - Jezusa Zbawiciela świata.

Tak, ona odkryła ten cudowny fakt, że Ten, który zmęczony drogą usiadł przy studni i prosił ją o wodę, jest jej Zbawicielem. Że ona oczekiwała Go, widzimy to z jej słów. „Wiem, że przyjdzie Mesjasz, zwany Chrystusem. Gdy on przyjdzie, oznajmi nam wszystko. ” (Jana 4:25). Jakie było jej zdziwienie, gdy jej powiedział - „Ja, który mówię z tobą, jestem nim. Nie musiała już czekać, nie musiała gdzieś iść i szukać Go. Był tutaj i rozmawiał z nią.

Moi drodzy, jak blisko każdego z nas jest nasz Zbawiciel. U Niego nie ma jakiegoś specjalnego miejsca, w którym moglibyśmy spotkać się z Nim. On teraz stoi obok nas i czeka tylko, abyśmy zwrócili się do Niego, a gdy tylko przyjdziemy do Niego z wiarą, On się nam odkryje. Tak, teraz jest czas łaski, teraz jest dzień zbawienia.                                      Samarytanka była tak szczęśliwa tym spotkaniem, poznaniem swojego Zbawiciela, że zupełnie zapomniała po co przyszła do studni. W końcu przyszła po wodę, ale w wersecie 28 powiedziane jest, że „pozostawiła swój dzban i pobiegła do miasta. ” Ona przyszła z pustym naczyniem na wodę, a odeszła ze źródłem żywej wody. Po co ona pobiegła do miasta? Powiedzieć ludziom o Chrystusie. Człowiek, który otrzyma tę żywą wodę, nie może nie dzielić się nią z innymi spragnionymi duszami.

W ten sposób Pan zawsze postępuje z nami. „Głodnych napełnia dobrami, a bogaczy odprawia z niczym. ” (Łuk. 1:53). Temu, kto jest spragniony, mówi: „jeśli kto pragnie, niech przyjdzie do mnie i pije. Kto wierzy we mnie, jak mówi Pismo, rzeki wody żywej popłyną z jego wnętrza. ” (Jana 7:37-38).

Punktem zwrotnym w nawróceniu Samarytanki były ostatnie słowa wypowiedziane do niej przez Zbawiciela: „Ja, który mówię z tobą, jestem nim. ” Jeśli przeczytamy odpowiedź Chrystusa skierowaną do tej kobiety, to zauważymy coś niezwykłego. Słowo „Ja jestem” to tytuł. Chrystus powiedział jej dosłownie: „Ja Jestem, który mówi do ciebie. ”

Czy rozumiecie, co Jezus tutaj mówi? Mówiąc „Ja jestem”, użył jednego z najwspanialszych imion Boga. Siedem razy spotykamy się z tym tytułem w Ewangelii Jana i za każdym razem odnosi się on do Jezusa Chrystusa. Tutaj, w rozdziale 4, Pan po raz pierwszy mówi „Ja jestem”. Po raz drugi podczas burzy na morzu, gdy Chrystus idąc po wodzie i zbliżając się do łodzi, w której byli Jego przerażeni uczniowie, mówi im: „Ufajcie, Ja jestem, nie bójcie się. ” (Mat. 14:27). Kolejne trzy razy Pan odpowiedział tym tytułem swoim oskarżycielom - Żydom: „Jeśli bowiem nie uwierzycie, że to Ja jestem, pomrzecie w swoich grzechach. ” (Jana 8:24). Nieco dalej mówi im, że "Ja jestem, a nie czynię nic sam od siebie, ale mówię to, czego mnie nauczył mój Ojciec. ” (Jana 8:28). I po raz trzeci do tych samych Żydów powiedział: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Zanim Abraham był, Ja jestem. ” (Jana 8:58).

Zwróćmy uwagę na to, że gdy Jezus powiedział „Zanim Abraham był, Ja jestem”, to za to Żydzi byli gotowi Go ukamienować. W następnym wersecie czytamy: „Wtedy porwali kamienie, aby w niego rzucać. ” (Jana 8:59). Dlaczego chcieli Go ukamienować? Ponieważ powiedział: „Ja jestem. ” Powiedział, że jest Bogiem. Gdyby nie był Bogiem, to zgodnie z prawem Mojżeszowym powinien zostać ukamienowany. Nazwał Siebie największym ze wszystkich imion Boga - Ja jestem.                                                                                                    Tak, drodzy przyjaciele, albo On był zwodzicielem, albo Bogiem. Jedno z dwóch. Albo Żydzi mieli rację mówiąc, że „ma demona”, albo On miał rację, mówiąc, że jest Bogiem. Tak, to On miał rację, on jest Bogiem. Oni nie byli w stanie rzucić w Niego ani jednym kamieniem. On przeszedł przez środek ich i oddalił się.

Dalej podczas wieczerzy wraz z uczniami, przepowiadając zdradę, cierpienia i śmierć, Jezus dodaje te słowa: „Już teraz powiadam wam, zanim się to stanie, abyście, gdy się to stanie, uwierzyli, że Ja jestem. ” (Jana 13:19). I ostatni raz Chrystus mówi„ Ja jestem ”, gdy przyszli Go aresztować w ogrodzie Getsemani.  Gdy więc im rzekł: Ja jestem, cofnęli się i padli na ziemię. ” (Jana 18:6).                                                                                                         Siedmiokrotnie Jezus objawił się tym Bożym tytułem „Ja jestem”, kobiecie z Samarii, swoim uczniom, Żydom i tym, którzy przyszli go aresztować.

Przypomnijmy kiedy to Bóg po raz pierwszy objawił się człowiekowi tym tytułem, tym imieniem? Działo się to w odległej przeszłości, gdy lud Izraela był w niewoli u Egipcjan. Gdy Bóg postanowił wyprowadzić swoją silną ręką Swój wybrany lud z Egiptu i sprowadzić go do ziemi, którą im obiecał, On ukazał się Mojżeszowi. W trzecim rozdziale Księgi Wyjścia jest powiedziane: „Gdy Mojżesz pasał trzodę teścia swego Jetry, pognał raz trzodę poza pustynię i przybył do góry Bożej, do Horebu. Wtem ukazał mu się anioł Pański w płomieniu ognia ze środka krzewu. I powiedział Bóg do niego: „Posyłam cię do faraona. Wyprowadź lud mój, synów izraelskich, z Egiptu. ” (2Mojż. 3:1-2,10). Ale Mojżesz sprzeciwiając się, rzekł do Boga: „Gdy przyjdę do synów izraelskich i powiem im: Bóg ojców waszych posłał mnie do was, a oni mnie zapytają, jakie jest imię jego, to co im mam powiedzieć? (2Mojż. 3:13). A teraz spójrzmy, co Bóg powiedział Mojżeszowi: „Jestem, który jestem. I dodał: Tak powiesz do synów izraelskich: "Jestem" posłał mnie do was! ” (2Mojż. 3:14).

Na początku Ewangelii Jana widzimy Jezusa jako człowieka zmęczonego drogą. Prosi on kobietę z Samarii, aby dała Mu wody. Rozmowa z nią kończy się wyznaniem o Jego boskości. On jest Bogiem Wiecznym, nigdy się nie zmieniającym, alfą i omegą, ten sam wczoraj, dziś i na wieki. On, Jezus „będąc w postaci Boga, nie uważał bycia równym Bogu za grabież; Lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi i stał się podobny ludziom; okazawszy się z postawy człowiekiem. "  (Fil. 2:6-7). „Uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej. " (Fil. 2:8). Tak, On to - Jestem, który nie ma początku i końca.                                                                                                                                      Nasz Odkupiciel, Jezus Chrystus oferuje każdemu grzesznikowi, bez względu na to, jak grzeszny jest w swoich nieprawościach, że będzie jego Zbawicielem. Jemu niech będzie chwała teraz i po wieczne czasy.

Ale w Ewangelii Jana natkniemy się na siedem innych przykładów tego, że „Ja jestem„ - to Chrystus. Te siedem „Ja jestem„ opisuje Go jako źródło wszelkich błogosławieństw i odpowiedzi na wszystkie ludzkie potrzeby. Pierwsze z nich to „Ja jestem chlebem życia.” (Jana 6:48). Tak jak do życia człowiek potrzebuje chleba, tak sam Chrystus może zaspokoić wszystkie duchowe potrzeby człowieka. Dalej Chrystus mówi: „Ja jestem światłością świata; Kto idzie za mną, nie będzie chodził w ciemności, ale będzie miał światłość życia. ” (Jana 8:12). W rozdziale 10 On mówi: „Ja jestem drzwiami. Jeśli ktoś wejdzie przeze mnie, będzie zbawiony; wejdzie i wyjdzie, i znajdzie pastwisko. ” (Jana 10:9). W tym samym rozdziale dodaje: „Ja jestem dobrym pasterzem. Dobry pasterz oddaje swoje życie za owce.” (Jana 10:11). On także powiedział: „Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we mnie wierzy, choćby i umarł, będzie żył. A każdy, kto żyje i wierzy we mnie, nigdy nie umrze. ” (Jana 11:25-26). A gdy Tomasz powiedział do Jezusa: „Panie, nie wiemy, dokąd idziesz, jakże więc możemy znać drogę?, to Jezus odpowiedział mu: „Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca jak tylko przeze mnie. ” (Jana 14:5-6). I ostatnie „Ja jestem” Chrystusa w Ewangelii Jana znajdujemy w 15 rozdziale, gdzie On mówi o prawdziwym krzewie winnym: „Ja jestem prawdziwą winoroślą. ” (Jana 15:1).

Jakie znaczenie mają te „Ja jestem„ Jezusa Chrystusa? One mówią nam, że w Nim mamy wszystko, czego potrzebujemy. Mieć Chrystusa to znaczy - mieć źródło życia.                         Oczywiście Samarytanka nie mogła od razu wiedzieć wszystkiego, co miała w Chrystusie z chwilą, gdy On powiedział jej, Ja jestem, tym nie mniej od chwili, gdy w Niego uwierzyła, On stał się dla niej „wszystkim we wszystkim”. Gdy my po raz pierwszy spotkaliśmy się z Jezusem Chrystusem, to kto z nas mógł znać nieopisane bogactwo, które otrzymaliśmy w Nim w momencie narodzenia na nowo.

Dlatego apostoł Piotr pisze do wierzących: „Łaska i pokój niech się wam pomnożą przez poznanie Boga i Jezusa, naszego Pana. (2Ptr. 1:2). I kończy swój List tym samym wezwaniem: „Wzrastajcie zaś w łasce i poznaniu naszego Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. ” (2Ptr. 3:18). Apostoł Paweł mówi o „miarze pełni Chrystusowej, człowieka udoskonalonego przez poznanie Syna Bożego. ” (Ef. 4:13).

Drodzy przyjaciele, nasz rozwój duchowy odpowiada naszemu poznaniu Pana Jezusa Chrystusa i nasza duchowa siła zależy od tego jak Go poznaliśmy. Moc Boża nie jest jakimś oddzielnym darem, ale samym Jezusem Chrystusem. Życie również nie jest osobnym darem, ale samym Panem Jezusem Chrystusem. Ja jestem życiem, mówi On. Dla każdego, kto bez wyjątku w Niego wierzy, On stał się wszystkim, czego nam brakuje, czego sami nie jesteśmy w stanie wytworzyć. Czy to nie cudowne, że nie musimy polegać na naszej sprawiedliwości, naszej dobroci, naszej świętości i naszej sile. Gdybyśmy szukali tego wszystkiego jako oddzielnych darów, to nie dziwmy się, że odczuwamy jakiś niedostatek „gdyż w Nim mieszka cieleśnie cała pełnia boskości. ” (Kol. 2:9). W Nim nie ma niedostatku.

Jeśli odkryjemy, że mamy to wszystko w Chrystusie, to czym może być Jego brak? To On, Wieczny Bóg „w którym są ukryte wszystkie skarby mądrości i poznania Boga. ” (Kol. 2:3). Kto wierzy we mnie, jak mówi Pismo, rzeki wody żywej popłyną z jego wnętrza. ” (Jana 7:38). Samarytanka uwierzyła i natychmiast popłynęły w niej rzeki wody żywej i ona stała się kanałem, którym płynęła ta życiodajna woda do spragnionych dusz. Od razu podzieliła się tą żywą wodą ze swoimi sąsiadami i znajomymi. Wkrótce całe miasto Syhar wiedziało, że Chrystus stał się jej Zbawicielem. Powiedziane jest, że „wielu Samarytan z tego miasta uwierzyło weń dzięki świadectwu niewiasty. ” (Jana 4:39). Jej świadectwo było proste, ale szczere i pełne entuzjazmu. „Chodźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co zrobiłam. Czy to nie jest Chrystus? ” (Jana 4:29). Na tyle jej świadectwo było przekonujące, że w kolejnym wersecie powiedziane jest, że: „Wyszli więc z miasta i przyszli do Niego. ” To był rezultat jej nowego życia - rzeki wody żywej.

Nic tak nie przekonuje grzesznika, że ​​Chrystus daje nowe życie, jak świadectwo zadowolonego wierzącego. Nasze świadectwo może wydawać się śmieszne i dalekie od doskonałości, ale pamiętajmy, że pierwsze wrażenie robią nie tyle nasze słowa, ile nasze życie w Chrystusie. Samarytanie natychmiast zauważyli, że coś niesamowitego przydarzyło się kobiecie, która była znaną w mieście nierządnicą. Nigdy nie widzieli w jej oczach takiego ognia, takiego entuzjazmu, takiej radości. Widząc taką niesamowitą przemianę, która w niej zaszła, wyszli z miasta, by ujrzeć Tego, Który to dokonał.

Mój przyjacielu, czy miałeś osobiste spotkanie z tym wspaniałym Zbawicielem? Czy poznałeś Go. Jeśli nie, to On chce dzisiaj stać się dla Ciebie „wszystkim we wszystkim. „ „Jeśli ktoś pragnie, niech przyjdzie do mnie i pije. ” - mówi On. „Kto wierzy we mnie, jak powiada Pismo, z wnętrza jego popłyną rzeki wody żywej. ” Niech sam Duch Boży przywiedzie Cię do Jezusa Chrystusa, do źródła wody żywej. Amen.

Ufaj Bogu nawet wtedy, gdy nic nie czujesz - Paul Washer


0 komentarze

Posted in

Prawdziwe wielbienie Boga.


Jako podstawę rozważania wezmę dzisiaj wersety 19 i 20 z rozdziału 4 Ewangelii Jana. Mówią one tak: „Kobieta mu powiedziała: Panie, widzę, że jesteś prorokiem. Nasi ojcowie na tej górze czcili Boga, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy go czcić. To była odpowiedź Samarytanki na słowa Jezusa, której tylko co On ukazał jej grzeszne życie. Najpierw Chrystus mówił jej o darze Bożym, o zbawieniu, o źródle wody wytryskującej ku życiu wiecznemu.                                                                                                    Na samym początku rozmowy z Samarytanką Pan jednak powiedział: „Gdybyś znała dar Boży i tego, który mówi do ciebie: Daj mi pić, wtedy sama prosiłabyś go, i dałby ci wody żywej. ” (Jana 4:10). I jak tylko ona powiedziała: „Panie, daj mi tej wody, abym nie pragnęła i tu nie przychodziła, by czerpać wodę. ”, to Jezus mówi jej: „Idź, zawołaj męża swego i wróć tutaj! ” (Jana 4:15-16). Zanim ona zdążyła poprosić o tę życiodajną wodę, Pan wskazał jej najbardziej bolesne miejsce w jej życiu. Ukazał jej grzech.

Drodzy przyjaciele, Bóg w żaden sposób nie może pominąć grzechu w życiu człowieka. Grzech zerwał społeczność między Bogiem a człowiekiem, dlatego aby przywrócić tę jedność, pierwszą rzeczą, którą musi uczynić człowiek, jest wyznanie swojego grzechu. Człowiek musi upamiętać się. Kobieta przyznała, że ​​żyła w grzechu cudzołóstwa i dlatego mówi: Panie, widzę, że jesteś prorokiem. Nasi ojcowie na tej górze czcili Boga, a wy (Żydzi) mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy go czcić. ”                                                     O ileż łatwiej byłoby powiedzieć: Panie, oczyść mnie, przebacz mi, usuń mój grzech i daj mi tę żywą wodę. Nie zaprzeczyła, że ​​jest grzesznicą, ale niestety nie wiedziała, że ​​Ten, który wskazał jej grzech, może jej również przebaczyć i usunąć jej grzech. Panie, mówi: „Widzę, że jesteś prorokiem. ” Przed Tobą nie mogłam ukryć mojego grzechu. Jesteś mężem Bożym, widzisz mnie na wskroś. Teraz proszę Cię, powiedz mi: gdzie mi znaleźć wybawienie? Gdzie mogę odkupić mój grzech? Gdzie mam iść? „Ojcowie nasi na tej górze oddawali Bogu cześć; wy zaś (Żydzi) mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy Bogu oddawać cześć.

Co ona miała na myśli? Panie, nie wiem, gdzie mam czcić Boga, tu czy tam. Jestem gotowa czcić Boga na każdym miejscu, jeśli tylko On mnie przyjmie. Powiedz mi, a uczynię tak, jak mi wskażesz. Kobieta doskonale wiedziała, że ​​bez ofiary uwielbienie Boga jest niemożliwe. Samarytanie, tak jak Żydzi składali ofiary Bogu, ale nie w Jerozolimie, a w swojej świątyni na górze Garizim. I właśnie tę górę miała na myśli kobieta, gdy powiedziała: „Nasi ojcowie na tej górze czcili Boga. ”                                                                                                                         Gdzie złożyć Bogu ofiarę za grzech - tu na Górze Garizim czy w Jerozolimie? Oto co ją teraz niepokoiło? Dlatego Jezus jej mówi: „Kobieto, wierz mi, że nadchodzi godzina, gdy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcić Ojca. Wy (Samarytanie) czcicie to, czego nie znacie, a my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie pochodzi od Żydów. ” (Jana 4:21-22).

Dlaczego Jezus jej tak odpowiedział? Zrozumieć, dlaczego Jezus odpowiedział jej w ten sposób, to właściwie zrozumieć plan zbawienia. Samarytanie mieli fałszywą religię, mimo że czcili Boga i mieli własną świątynię. Chrystus mówi im: „Wy (Samarytanie) czcicie to, czego nie znacie. ”                                                                                                                                   Aby zrozumieć, jak do tego doszło, musimy przypomnieć zdarzenia z historii. Około 750 lat wcześniej z powodu zwycięstwa wojsk asyryjskich nad Żydami, zaszło przemieszanie między ludem żydowskim i Asyryjczykami. Oni zawierali małżeństwa i powstawały rodziny mieszane, stworzyli nową rasę, po części żydowską i po części asyryjską. Dla ortodoksyjnego Żyda był to śmiertelny grzech, a małżeństwo między Żydami a poganami było surowo zabronione przez Prawo Mojżeszowe.

Możemy przeczytać o tym, jak do tego doszło w 2 Księdze Królewskiej w rozdziale 17. Tutaj w wersecie 33 jest mowa o tym, co było wynikiem tego pomieszania Żydów i Asyryjczyków. Oni „Czcili więc Boga, ale służyli także swoim bogom według zwyczaju tych ludów, z których zostali uprowadzeni do niewoli. ” (2Król. 17:33). Tak więc ci ludzie czcili zarówno Boga, ale także służyli swoim bałwanom. A na końcu tego rozdziału jest napisane: „Również ich synowie i wnuki postępują tak, jak postępowali ich ojcowie, aż do dnia dzisiejszego. ” (2Król. 17:41). Tak więc Samarytanie (jak ich nazywano) przyswoili sobie swoją religię. Oni wzięli część wierzeń od Żydów i część z religii pogańskich. Zmieszali je i stworzyli własną religię. Była to ludzka religia zmieszana z bałwochwalstwem, które było obrzydliwością przed Bogiem.

Drodzy przyjaciele, Bóg nigdy nie przyjmie uwielbienia, które nie jest zgodne z Jego słowem. Bóg wyraźnie wskazał, jak człowiek powinien do Niego przychodzić i jak Go czcić. Po pierwsze, Bóg wymaga krwi, jako ofiary przebłagalnej za grzech. Widzimy to od pierwszych stron Biblii, począwszy od upadku naszych pierwszych prarodziców w ogrodzie Eden. W 3 rozdziale Księgi Rodzaju, werset 21 jest powiedziane: „I uczynił Pan Bóg Adamowi i jego żonie odzienie ze skór, i przyodział ich. ” Sam Bóg złożył ofiarę za ich grzech, poświęcając niewinne zwierzę, aby uczynić im szatę ze skóry. Już tutaj została przewidziana ofiara, jaką Chrystus musiał złożyć za grzechy świata.

Dlaczego na przykład Bóg przyjął ofiarę Abla, a nie wejrzał na ofiarę Kaina, brata jego i nie przyjął jego ofiary? Dlatego, że Abel przyniósł jako ofiarę baranka, przyszedł do Boga z ofiarą krwi, Bożą drogą. Dlatego w Liście do Hebrajczyków czytamy: „Przez wiarę złożył Abel Bogu wartościowszą ofiarę niż Kain, dzięki czemu otrzymał świadectwo, że jest sprawiedliwy, gdy Bóg przyznał się do jego darów. ” (Hebr. 11:4). Kain zaś postanowił czcić Boga tak, jak on uważał za najlepsze. To była ludzka metoda, a nie Boża, a zatem nie przez wiarę i Bóg musiał odrzucić jego dar. Człowiek nie może przyjść do Boga i czcić Go tak, jak mu się podoba lub w taki sposób, jaki uważa za najlepszy.

Bóg również wymagał specjalnego ołtarza, na którym można było złożyć ofiarę, która będzie Mu przyjemna. Ołtarz w języku żydowskim oznacza miejsce składania ofiar, miejsce przelania krwi. Tak więc ołtarz miał być miejscem szczególnym. I dlatego człowiek nie mógł wymyśleć sobie ołtarza, jaki mu się podoba. Zwróćmy uwagę, jakie dokładne wskazówki dał Bóg Mojżeszowi dotyczące budowy ołtarza. W Księdze Wyjścia Pan mówi do Mojżesza: „Nie czyńcie sobie żadnych bogów obok mnie, ani bogów ze srebra, ani bogów ze złota nie czyńcie sobie. Uczynisz mi ołtarz (to miejsce przelania krwi) z ziemi i ofiarujesz na nim twoje całopalenia i twoje ofiary pojednania z owiec twoich i z bydła twego. Na każdym miejscu, na którym nakażę ci wspominać imię moje, przyjdę do ciebie i będę ci błogosławił.” (2Moj. 20:23-24).

Warunkiem błogosławieństwa Bożego, bycia przyjętym przez Boga jest przyjście do Niego, tak, jak On nakazuje. Ołtarz musiał być więc z ziemi. Jeżeli jednak, mówi Pan „postawisz mi ołtarz kamienny, nie stawiaj go z kamieni ciosanych. ” I teraz Pan mówi, dlaczego kamienie ołtarza nie powinny być ciosane: „bo gdy obrobisz je swoim dłutem, zbezcześcisz go. ” (2Mojż 20:25). Kamienie ołtarza nie powinny być obrabiane ludzkimi narzędziami. Najmniejsza poprawa kamieni ze strony człowieka kala to, co jest Boże. Człowiek nie może ulepszyć to, co Bóg ustanowił.

Zauważmy też, że Bóg zabronił stawiania jakichkolwiek schodów do ołtarza. Człowiek nie potrzebuje żadnych schodów do Boga. Dostęp do Boga jest możliwy nie przez jakiekolwiek schody, ale przez ofiarę, przez krzyż Jezusa Chrystusa. Ale Bóg nie tylko wskazał, jaki rodzaj ofiary jest Mu miły, jaki powinien być ołtarz, ale także wyznaczył miejsce dla ołtarza. Przypomnijmy zdarzenie, gdy Abraham wyszedł z Ur Chaldejskiego i gdy tylko przybył do ziemi Kanaan, Bóg mu się ukazał. I zbudował on tam ołtarz Panu i wzywał imienia Pańskiego. To było w Betel. Ale gdy głód nastał w tej ziemi, mówi się, że Abraham udał się do Egiptu, aby się tam zatrzymać jako przybysz. Tutaj on postąpił z niewiarą i pozbawił się miejsca na ołtarz. Abraham musiał więc opuścić Egipt i wrócić na miejsce gdzie był ołtarz, przed tym jak jego społeczność z Bogiem zostanie przywrócona. Dopiero gdy wrócił do Betel, na miejsce gdzie był ołtarz, który tam uczynił na początku, jak czytamy w 13 rozdziale Księgi Rodzaju, Abraham wezwał tam imię Pana. Kiedy był w Egipcie, to on nie czcił Boga.

Dlaczego tak ważne jest miejsce, gdzie będzie znajdował się ołtarz? Spójrzmy, co jest powiedziane w Księdze Powtórzonego Prawa w rozdziale 16: „Nie będziesz sobie sadził świętego drzewa jakiegokolwiek rodzaju przy ołtarzu Pana, Boga twego, który sobie zbudujesz. Nie postawisz też sobie pomnika, którego Pan, Bóg twój nienawidzi. ” (5Mojż. 16:21-22). To było ostrzeżenie przed bałwochwalstwem. Poganie ustawili swoje bożki w gajach, stawili słupy i kamienne posągi, które czcili. Dlatego Bóg wyznaczył specjalne miejsce na ołtarz, gdzie Jego lud mógł czcić Go jednego, nie kalając się innymi bogami. Dlaczego Bóg jest tak wymagający odnośnie oddawania Mu czci? Chrystus powiedział do Samarytanki: „Wy czcicie to, czego nie znacie, a my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie pochodzi od Żydów. ” Samarytanie oddawali cześć, ale nie Bogu.

Tak, ludzie tego świata oddają cześć, ale nie oddają czci prawdziwemu Bogu. Kogo czczą? Kto od dnia stworzenia człowieka szuka uwielbienia dla siebie? Diabeł! Tak, diabeł pragnie czci, ale Bóg wymaga tego dla Siebie. Apostoł Paweł ostrzega przed niebezpieczeństwem oddawania czci diabłu. Ostrzega wierzących w Koryncie, którzy odwrócili się od pogaństwa i bałwochwalstwa, mówiąc im: „to, co poganie ofiarują, demonom ofiarują, a nie Bogu. A nie chciałbym, żebyście mieli społeczność z demonami. ” (1Kor. 10:20).

Wszelkie uwielbienie, które nie wznoszone jest do Boga przez Jezusa Chrystusa, jest czczeniem diabła. Samarytanie rzekomo oddawali cześć Bogu, ale jednocześnie służyli bałwanom. Pamiętamy, jak Pan odpowiedział kusicielowi na pustyni, gdy on pokazał wszystkie królestwa świata i ich chwałę i powiedział: „Dam ci to wszystko, jeśli upadniesz i oddasz mi pokłon. ” (Mat. 4:9). Co wtedy Jezus mu odpowiedział: „Idź precz, szatanie! Albowiem napisano: Panu Bogu swemu pokłon oddawać i tylko jemu służyć będziesz. ” (Mat. 4:10). Diabeł nie powiedział, że jeśli mi się pokłonisz, to będziesz mi służył. Swoją odpowiedzią Chrystus przypomina nam, że uwielbienie i posługa są nierozłączne. Komu oddajesz cześć, temu służysz.

Drogi przyjacielu, pozwól, że zapytam Cię: kto jest twoim Bogiem? Komu oddajesz cześć? Pamiętaj, że komu oddajesz cześć, tego jesteś sługą. „my czcimy to, co znamy, bo zbawienie pochodzi od Żydów. ” - mówi Jezus Chrystus. Bóg wybrał lud Izraela, aby przez nich dać światu Zbawiciela. Zbawienie pochodzi od Żydów.                                                                 Czytając od pierwszych stron Biblii zobaczymy, że wszystkie jej starotestamentowe proroctwa dotyczące zbawienia, historie narodu izraelskiego, wszystko to wskazuje na jedną Osobę, która musi dokonać tego zbawienia. Dlatego gdy Chrystus powiedział, że zbawienie pochodzi od Żydów, to mówił On o sobie. Gdy Symeon wziął na ręce dzieciątko Jezus, to powiedział: „Teraz pozwalasz odejść twemu słudze, Panie, w pokoju, według twego słowa; Gdyż moje oczy ujrzały twoje zbawienie. ” (Łuk. 2:29-30).

Kogo widziały jego oczy? Dzieciątko Jezus. Jezus jest naszym zbawieniem. Łukasz, mówiąc o Chrystusie, cytuje proroctwo Starego Testamentu w ten sposób: „I ujrzy wszelkie ciało zbawienie Boże ”, tj. Jezusa Chrystusa. Zbawienie Boże, moi drodzy, jest Osobą. Zbawieniem Bożym jest sam Jezus Chrystus. (Łuk. 3:6). Wszystkie ofiary Starego Testamentu, wszystkie wymagania Zakonu dotyczące prawdziwego wielbienia Boga są teraz spełnione w Jezusie Chrystusie. Teraz tylko On jest jedyną drogą do Boga. Bóg może przyjąć grzesznika tylko pod jednym warunkiem - jeśli przyjdzie do Niego przez Jego Syna Jezusa Chrystusa. „Albowiem nie ma żadnego innego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni. ” (Dzieje 4:12). Sam Jezus powiedział: „Nikt nie przychodzi do Ojca jak tylko przeze mnie. ” (Jana 14:6).

Mój przyjacielu, jeśli chcesz być przyjęty przez Boga, to On przyjmie Cię tylko wtedy, gdy przyjdziesz do Niego przez Jego Syna. Każda inna próba przyjścia do Boga, wszelkie uwielbienie, które nie jest przez Jezusa Chrystusa, nie jest oddawaniem czci Bogu, ale demonom. Diabeł nie ma nic przeciwko temu abyś wielbił Boga, ale tylko nie opuszczaj swoich bożków, bo tak zmieszany kult służy tylko chwale diabła.                                                   Bóg szuka Sobie prawdziwych czcicieli. Jeśli jeszcze nie uczyniłeś tego pierwszego kroku wiary, to dzisiaj możesz przyjść do Boga przez Jezusa Chrystusa, a On przyjmie Cię. On Cię zbawi i da Ci życie wieczne. Amen.

 

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.