RSS

Jezus Chrystus jest wszystkim - Paul Washer


0 komentarze

Posted in

W Słowie, w mocy i w Duchu Świętym i z wielką siłą przekonania.


W zbawieniu duszy ludzkiej ważną rolę odgrywają dwie strony. Sam człowiek, który wchodzi w kontakt ze Słowem Bożym i działaniem Ducha Świętego - to jedna strona. Ale nie mniej ważną rolę odgrywa druga strona – to ten, kto przynosi grzesznikowi dobrą nowinę. Obie strony są równie odpowiedzialne przed Bogiem za swoją część.

W dzisiejszym rozważaniu chciałbym skupić uwagę na jednej z tych dwóch stron, a mianowicie na tym człowieku, który przynosi dobrą nowinę grzesznikowi. Zastanówmy się, jak wielka odpowiedzialność spoczywa na każdym dziecku Bożym, które niesie tę dobrą nowinę o zbawieniu grzesznemu światu. Dobrze byłoby, aby i od nas również rozeszło się to Słowo i przyniosło wiele owoców Królestwu Bożemu, jak to powiedziane jest o wierzących w Tesalonikach.

Na początek wniknijmy głębiej w te słowa apostoła Pawła do Tesaloniczan w jego 1 Liście, 1 rozdział, werset 5: "Gdyż ewangelia zwiastowana wam przez nas, doszła was nie tylko w Słowie, lecz także w mocy i w Duchu Świętym, i z wielką siłą przekonania."

Co jako pierwsze Paweł przypomina tym wierzącym? On mówi: "ewangelia zwiastowana wam". Każdy z nas, niosących dobrą nowinę, niezależnie od tego kim jest, powinien umieć powiedzieć - moja Ewangelia, gdyż Chrystus powiedział do wszystkich członków Swojego Kościoła: "będziecie mi świadkami". Jak możemy ją zanieść innym, jeśli nie jest ona nasza, osobista. Czy umiemy powiedzieć: nasza dobra nowina, tj. czy stała się naszym osobistym przeżyciem, czy ma miejsce w naszym sercu. W końcu to ważne. To jest początek. A skoro stała się naszą, musimy podzielić się nią z innymi. W naszym tekście Paweł mówi, co sprawia, że ta Ewangelia jest skuteczną, tj. że "jest mocą Bożą ku zbawieniu każdego, kto wierzy. " (Rzym. 1:16).

W wersecie 5 przedstawione są cztery czynniki które sprawiają, że Ewangelia nasza jest skuteczna i owocna. Jeśli weźmiemy tylko jeden z tych czynników, okaże się, że to nie wystarczy. Dodajmy następny i będziemy mieć dwa. To oczywiście jest lepiej, ale to nie wystarczy. Potrzebne są trzy. A jeśli wszystkie trzy wejdą w skład naszej Ewangelii, czwarta powinna się włączyć.
Moi drodzy, nie powinniśmy godzić się na mniej niż cztery czynniki naszej Ewangelii i świadectwo Pana. A one to: Słowo, moc, Duch Święty i całkowita nasza pewność.

Tak więc pierwszą rzeczą, o której Paweł mówi im, jest to, że jego Ewangelia doszła ich w Słowie. Inaczej mówiąc, Ewangelia musi być głoszona. Ona powinna być przekazywana słowami: "Idźcie na cały świat i głoście ewangelię" - mówi Chrystus. (Mar. 16:15). Korneliuszowi było powiedziane o Piotrze, że "on powie ci słowa, przez które będziesz zbawiony, ty i cały dom twój. " (Dzieje 11:14). Tak, "upodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia zbawić tych, którzy wierzą. " (1Kor. 1:21).

Moi drodzy, niech wszystkim będzie wiadome, że nic nie zastąpi głoszenia Słowa, ponieważ tak wyznaczył sam Bóg, gdyż "wiara jest ze słuchania, a słuchanie - przez Słowo Boże. " (Rzym. 10:17).
Tak więc naszym pierwszym zadaniem jest dać ludziom w coś wierzyć. Oto dlaczego głoszenie Słowa jest tak konieczne. Otóż, nigdy nie będzie za mało podkreślania tej prawdy o konieczności głoszenia Słowa. Tak zaczynał Paweł w Tesalonikach i tak każe nam zaczynać sam Zbawiciel. "Idźcie na cały świat i głoście ewangelię. "

Ale proszę zauważyć, że jest to tylko jedna czwarta tego, co związane jest z wielkim dziełem ewangelizacji. Po raz kolejny chcę powtórzyć, że bez tego pierwszego czynnika dalej nic nie uczynimy. Z tego powinniśmy zacząć, ale z drugiej strony, jeśli na tym pierwszym punkcie zatrzymamy się, to nie będzie żadnych rezultatów.
Co powiedział Paweł: "ewangelia zwiastowana wam przez nas, doszła was nie tylko w Słowie". Zwróćmy uwagę na słowa "nie tylko". Wiemy, że można powtarzać słowa, które nauczyło się na pamięć. Ale w głoszeniu Ewangelii, która przyniosłaby owoce, chodzi o coś więcej. Ona powinna być nie tylko w Słowie.

Dlatego mówiąc o Ewangelii należy przedstawić drugi czynnik. Tu należy zwrócić uwagę na kolejność tych czterech czynników. Spójrzmy: "ewangelia zwiastowana wam przez nas, doszła was nie tylko w Słowie, lecz także w mocy. "
Jaką moc w danym przypadku ma myśli apostoł Paweł? On nie mówi tutaj o mocy Ducha Świętego, tak jak o Duchu mówi w następnych słowach.

Po pierwsze, Słowo głoszone przez Pawła było w mocy osobistego przekonania. Na przykład, o Chrystusie powiedziane jest, że nauczał ludzi "jako mający moc, a nie jak uczeni w Piśmie. " (Mat. 7:29). To samo można powiedzieć o głoszeniu Pawła. Moc jego kazania wypływała z jego osobistej pewności tego co głosił, gdyż głosił to, co sam przeżył. On nie mówił słów tylko po to, by powiedzieć coś religijnego. Takim drętwym i martwym tonem, jakim nauczali faryzeusze, on nikogo by nie przekonał. Słowa nasze będą przekonujące i mocne tylko wtedy, gdy będziemy mogli powiedzieć tak, jak powiedział apostoł Paweł: "nasza Ewangelia". Ona należała do niego, on doświadczył jej osobiście i dlatego mógł głosić ją w mocy osobistego przekonania. Ponadto moc jego kazania wyrażała się w tym, że był dobrze obeznany z tym, o czym mówił.

Moi drodzy, jeśli chcemy głosić innym ludziom Ewangelię, to musimy sami być do tego przygotowani. Jaka siła jest w poznaniu głoszonego tematu i zdolności logicznego przedstawienia go innym. Niektórzy uważają, że zbędne jest przygotowanie do głoszenia, opierając się na słowach Chrystusa z Ewangelii Mateusza, rozdział 10, gdzie powiedziane jest: "nie troszczcie się, jak i co macie mówić; albowiem będzie wam dane w tej godzinie, co macie mówić. Bo nie wy jesteście tymi, którzy mówią, lecz Duch Ojca waszego, który mówi w was. " (Mat. 10:19-20).
Ale te słowa w ogóle nie odnoszą się do głoszenia. Mówią zupełnie o czymś innym. Kontekst wskazuje na to, że Pan pomoże tym, którzy będą prześladowani. Im będzie dane słowo, które będzie odpowiedzią na pytania prześladowców.
To jednak nie oznacza, że Pan nie da nam słów i myśli podczas głoszenia, których my nie zamierzaliśmy powiedzieć i których nie przygotowaliśmy. Jakże często podczas głoszenia Duch Święty posyła nam nowe objawienia, nowe myśli i słowa. Ale to nie zmienia faktu, że wielka moc Słowa jest w starannym przygotowaniu.

Spójrzmy, jak władca Feliks zaczyna się bać, gdy apostoł Paweł mówi przed nim dobrze znane prawdy o sprawiedliwości, o powściągliwości i przyszłym sądzie. Widzimy moc jego kazania w reakcji Feliksa, który przestraszony mówi: "Teraz już odejdź. Kiedy znajdę czas, każę cię zawołać. " (Dzieje 24:25).
A z jakim przekonaniem, jaką mądrością i bogatą jurysdykcją, ten sam więzień Paweł przemawia przed królem Agrypą. Jego słowa były tak silne i przekonujące, że król musiał powiedzieć: "Niemal przekonałeś mnie, żebym został chrześcijaninem. " (Dzieje 26:28).

Nie mogę sobie wyobrazić Pawła jako ospałego, monotonnego, mówiącego bez entuzjazmu głosiciela. Zapewne był człowiekiem pełnym ognia, energii i wiedzy. Młodemu swojemu współpracownikowi Tymoteuszowi on przypomina o potrzebie bycia gotowym do posługi niesienia Słowa. "Dopóki nie przyjdę, pilnuj czytania, napominania i nauki. Nie zaniedbuj daru łaski, który masz, a który został ci udzielony…" - mówi Paweł. (1Tym. 4:14). A w drugim Liście pisze mu: "przypominam ci, abyś rozniecił na nowo dar łaski Bożej, którego udzieliłem ci przez włożenie rąk moich. " (2Tym 1:6).

W głoszenie Słowa powinny być zaangażowane nasze naturalne siły. Jak przyjemnie jest słuchać głosiciela, który nie szczędząc swoich fizycznych i duchowych sił z energią głosi dobrą nowinę. Paweł mógł powiedzieć do Tesaloniczan: "gotowi byliśmy nie tylko użyczyć wam ewangelii Bożej, ale i dusze swoje oddać, ponieważ was umiłowaliśmy. " (1Tes. 2:8).
Czy my możemy powiedzieć za Pawłem: Nasza Ewangelia jest nie tylko w Słowie, ale także w mocy. Czy oddajemy wszystko, co mamy, aby słowa nasze miały moc, a nie były tylko powtarzanymi religijnymi regułkami. Tak, siła doświadczenia, osobiste przekonanie, staranne przygotowanie i entuzjazm - to niezbędne cechy przy głoszeniu Ewangelii.
Ale poza tym, autorytetem kazań Pawła było jego przykładne życie. Jakaż jest siła, gdy nasza mowa jest zgodna z naszym zachowaniem. Paweł mógł powiedzieć: "Wiecie bowiem, jacy byliśmy dla was, przebywając wśród was. " (1Tes. 1:5).

Ale powiedziawszy to, musimy dodać, że to nie wystarczy. Są to tylko dwa czynniki, które są częścią pomyślnej posługi ewangelizacyjnej. One są konieczne, ponieważ bez nich nasza posługa nic nie byłaby warta. Konieczny jest jednak trzeci czynnik. Słowo Pawła skierowane do Tesaloniczan było zarówno w mocy, jak i w Duchu Świętym. Paweł mógł powiedzieć to samo wierzącym w Koryncie: "A mowa moja i zwiastowanie moje nie były głoszone w przekonywających słowach mądrości, lecz objawiały się w nich Duch i moc, Aby wiara wasza nie opierała się na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej. " (1Kor. 2:4-5).

Tutaj mamy te dwa czynniki: moc zwiastowanego Słowa i moc Ducha Świętego. My głosimy głośno ludziom, ale dalej w ich uczucia my nie możemy trafić. Tylko Duch Święty może przeniknąć w serce człowieka. Tylko On może "przekonać grzesznika o grzechu, o prawdzie i o sądzie. " (Jana 16:8). To jest Jego dzieło, a całe nasze nauczanie bez pomocy Ducha Świętego zakończyłoby się pełnym fiaskiem.
Kiedy Słowo dociera do uszu ludzi, do ich mózgów, to dajemy im informację, wiedzę, fakty. Ale to nie wystarczy. Muszą przyjąć tę dobrą nowinę, uwierzyć w nią i poddać się jej. A to może wesprzeć tylko Duch Święty.
Drodzy bracia i siostry, jak my bardzo potrzebujemy Ducha Świętego, Jego mocy i Jego napełnienia. "weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was i będziecie mi świadkami…" (Dzieje 1:8).

Jeśli ta moc Ducha Świętego jest tak konieczna, to dlaczego my zadowalamy się głosząc bez niej. Przecież jesteśmy całkowicie od Niego zależni.
Pamiętamy, gdy prorok Ezechiel otrzymał polecenie prorokowania zmarłym kościom, to co on powiedział? To, co mu nakazał Pan. On zaczął głosić. To jest początek "Tak mówi Wszechmocny Pan do tych kości: Oto Ja wprowadzę do was ożywcze tchnienie i ożyjecie. I dam wam ścięgna, i sprawię, że obrośniecie ciałem, i powlokę was skórą, i dam wam moje ożywcze tchnienie, i ożyjecie, i poznacie, że Ja jestem Pan. " (Ez. 37:5-6). Prorokowałem, jak mi nakazano - mówi Ezechiel.
A teraz spójrzmy, co prorok mówi dalej "A gdy prorokowałem, rozległ się głos, a oto powstał szum; i zbliżyły się kości, jedna kość do drugiej. I spojrzałem: a oto pojawiły się na nich ścięgna i porosło ciało; i skóra powlokła je po wierzchu…" (Ez. 37:7-8). Tak, jego proroctwo było nie tylko w Słowie, ale także w mocy, był szum i poruszenie. Były już nie kości, lecz ciała, tym nie mniej brakowało ducha.

Niestety wiele naszych głoszeń prowadzi tylko do szumu i przemieszczania się kości z jednego miejsca na drugie. Ale niestety wciąż mamy przed sobą tylko nieżywych ludzi, pokrytych żyłami doktryn, mięsem i skórą dobrej nowiny, ale nie ma w nich życia. Tak moi drodzy wyglądają rezultaty głoszenia Ewangelii w słowie i mocy, ale bez Ducha życia Bożego. Dopiero gdy trzeci czynnik wszedł w proroctwie Ezechiela, sam Duch Święty, te ciała "ożyły, i stanęły na nogach - rzesza bardzo wielka. " (Ez. 37:10).

Ale nie mogę zakończyć nie wskazując na czwarty czynnik, czwarty element wchodzący w takie głoszenie. Jego rezultat był "z wielką siłą przekonania". Chcę powiedzieć tylko kilka słów, tym, którzy nie mają tej pewności i ufności. Możecie ją mieć. Jest to bezpośredni rezultat działania Ducha Świętego. Znacie prawdę, gdyż nieraz wam była głoszona. Teraz należy ją tylko przyjąć i prosić, aby Duch Święty osobiście oddalił wszelkie wątpliwości i dał pełną, całkowitą pewność, że grzechy wasze są wam odpuszczone w imię Jezusa Chrystusa i że jesteście dziećmi Bożymi.
Wtedy Ty mój przyjacielu będziesz mógł powiedzieć wraz z apostołem Pawłem: "wiem, komu uwierzyłem, i jestem pewien, że on ma moc zachować to, co jemu powierzyłem, aż do owego dnia. " (2Tym. 1:12).
Dałby Bóg, aby nasza Ewangelia była nie tylko w Słowie, ale i w mocy i w Duchu Świętym i z pełnym przekonaniem.

Praise to Our God 5 Concert - Ashuv Eleicha (Coming Back to You)


0 komentarze

Posted in

Bądźcie wzorem dla innych.


Na początku 17 rozdziału Księgi Dziejów Apostolskich mówi się o początkach powstawania zboru w Tesalonikach. To pole działalności misyjnej nie było łatwe. Przed przybyciem Pawła, Sylasa i Tymoteusza do Tesalonik nigdy tam nie głoszono Ewangelii. Jednak niedługo przeznaczone było tym trzem sługom Bożym pozostać w tym mieście, bo zaledwie trzy tygodnie i byli zmuszeni kontynuować posługę w Berei. W wyniku ich głoszenia w Tesalonikach powstały rozruchy w mieście. Nowo nawróceni trzytygodniowi bracia w Chrystusie zaczęli być prześladowani. Zostali wywleczeni na ulice i zaciągnięci przed przełożonych miasta, ukarani grzywną, uwięzieni, a niektórzy nawet zapłacili swoim życiem za wiarą w Chrystusa.

Zbór w Tesalonikach był jednak wzorowy i idealny. A powodów takiej postawy nie musimy długo szukać. Znajdziemy je w rozdziale 1 Listu do Tesaloniczan. I tutaj odkryjemy niezbędne elementy, które świadczą o takim wzorowym zborze. Wydawało się, że przy tak trudnym początku nic dobrego z tym zborem nie wyjdzie. Przeciwnicy byli silniejsi, a przywódcy religijni i władze nie chciały, aby powstał zbór w ich mieście, ale Bóg postanowił inaczej. W Tesalonikach zostało zademonstrowane jeszcze raz to, co Chrystus powiedział w Cezarei Filipowej, po raz kolejny „bramy piekielne nie przemogą go. „ (Mat. 16:18). Jak by wróg nie wściekał się, to Kościół który Chrystus ustanowił, diabeł nie jest w stanie zniszczyć. Bogu niech będą za to dzięki.
W wersecie piątym 1 rozdziału Listu Pawła do tego zboru odkryjemy powód, dlaczego mimo tak wrogich warunków ewangelizacja w tym mieście odniosła tak niesamowity sukces. Zasadniczo powód jest dwukierunkowy: głosiciele i słuchacze. Kiedy głosiciel może powiedzieć tak jak Paweł i jego współpracownicy: „ewangelia zwiastowana wam przez nas, doszła was nie tylko w Słowie, lecz także w mocy i w Duchu Świętym, i z wielką siłą przekonania”, a o słuchaczach można powiedzieć, że przyjęli Słowo, nie jak ludzkie słowo, ale jak Słowo Boże z mocą Ducha Świętego, wtedy można z przekonaniem stwierdzić, że Ewangelia zwycięży w każdych warunkach.

W dzisiejszej rozważaniu chciałbym bliżej przyjrzeć się członkom tego wspaniałego zboru. Ograniczę się dziś tylko do dwóch wersetów, które brzmią: „A wy staliście się naśladowcami naszymi i Pana, przyjmując słowo pośród wielkiego ucisku, z radością Ducha Świętego; Tak że staliście się wzorem dla wszystkich wierzących w Macedonii i Achai. „ (1Tes. 1:6-7). Tutaj widzimy pierwsze wyniki ewangelizacji w Tesalonikach.
Zwróćmy uwagę na cztery pierwsze słowa: „wy staliście się naśladowcami„. Skojarzmy pierwsze słowa wersetu 5 tego rozdziału z tymi czterema słowami, a otrzymamy następujące zdanie: „ewangelia zwiastowana wam doszła was i wy staliście się naśladowcami. „ Gdy przybyła do nich dobra nowina stali się czymś, czym wcześniej nie byli.

Dzisiaj mój drogi przyjacielu dobra nowina dotarła i do Ciebie. I ta dobra nowina zawiera się w tym, że Chrystus umarł za Ciebie. Bóg tak umiłował świat, że oddał Syna Swego Jednorodzonego, aby każdy, kto weń uwierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Dlaczego nie przyjmiesz tego wspaniałego daru, jak to uczynili Tesaloniczanie, a staniesz się podobnie jak oni nowym stworzeniem. Słowo Boże mówi: „Tym zaś, którzy go przyjęli, tj. Jezusa Chrystusa, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego. „ (Jana 1:12). To pierwsza rzecz, która stała się z członkami zboru w Tesalonikach. Stali się dziećmi Bożymi.

A co dalej? Dalej znajdujemy interesujący proces ich duchowego wzrostu: „staliście się naśladowcami naszymi i Pana”. Zauważyliście, że Paweł nie powiedział: staliście się naśladowcami Pana i naszymi. To byłoby niewłaściwe . Kogo po raz pierwszy ujrzeli i usłyszeli? Pawła, Sylwana i Tymoteusza. Paweł, Sylwan i Tymoteusz byli posłańcami Bożymi i wszystko, co Tesaloniczanie wiedzieli o Panu, wiedzieli i słyszeli od tych trzech świadków Chrystusowych. Paweł mógł im powiedzieć: „Wiecie bowiem, jacy byliśmy dla was, przebywając wśród was. „ (1Tes. 1:5). Dla wierzących w Koryncie Paweł mówi: „bądźcie naśladowcami moimi. ” (1Kor. 4:16).

Ale ktoś powie: czy to nie jest zbyt duże mniemanie o sobie ze strony Pawła, aby powiedzieć im, by go naśladowali. Nie, moi drodzy. Paweł nie był zadufany w sobie i on dalej wyjaśnia, dlaczego powinni go naśladować. Spójrzmy co mówi: „Bądźcie naśladowcami moimi, jak i ja jestem naśladowcą Chrystusa. „ (1Kor. 11:1). Niewierzący nie może naśladować Chrystusa, nie ma w czym Go naśladować. Chrystus jest naszym przykładem tylko wtedy, gdy jesteśmy Jego dziećmi.

Z natury wszyscy jesteśmy naśladowcami. Naśladujemy kogoś, gdyż każdy z nas ma kogoś za wzór. Małe dziewczynki naśladują swoje matki, a chłopcy swoich ojców. Wszystko, co widzą i słyszą, przyswajają i powtarzają. Taka jest natura człowieka. To co widoczne i słyszalne pozostawia w nas swoje odbicie.
Jeśli postawimy sobie właściwy przykład do naśladowania, to uczyniliśmy dobrze. Z drugiej strony, jeśli weźmiemy zły przykład jako wzór, to oczywiście wtedy i w nas będzie odpowiednie odbicie. Tak, każdy z nas ma tendencję do naśladowania kogoś. Ale kogo, to jest najważniejsze pytanie.

Zwróćmy teraz uwagę na to, co Paweł mówi do Tesaloniczan. „wy staliście się naśladowcami naszymi i Pana. „ Paweł, Sylwan i Tymoteusz stali się przykładami do naśladowania dla wierzących w Tesalonikach. To przykładne życie tych trzech sług Bożych wskazywało tym nawróconym na Pana. I tak być powinno. Nasz przykład powinien być taki, aby naśladowanie nas przyprowadzało ludzi do Pana i stawali się oni Jego naśladowcami.

Pamiętamy, jak Jan Chrzciciel głosił i wskazywał ludziom na Chrystusa, mówiąc: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. „ (Jana 1:29). I pewnego dnia dwaj uczniowie Jana Chrzciciela poszli za Chrystusem. Jan ich nie powstrzymywał. Przeciwnie, on był dla tych uczniów dobrym przykładem, który przywiódł ich do Jezusa Chrystusa i w rezultacie oni stali się uczniami i naśladowcami Zbawiciela. Dałby Bóg nam, abyśmy byli takimi przykładami, by ludzie naśladując nas znaleźli Chrystusa i poszli za Nim.
Jan Chrzciciel był naprawdę wielkim prorokiem i głosicielem, ponieważ zawsze wskazywał ludziom na Chrystusa i w rezultacie oni podążali za Jezusem. O nim powiedziane jest, że „wprawdzie żadnego cudu nie uczynił, ale wszystko, cokolwiek o nim, to jest o Chrystusie, powiedział, było prawdą. „ (Jana 10:41).

Teraz wrócimy do Listu do Tesaloniczan i spójrzmy, co Paweł pisze dalej. „Tak iż staliście się wzorem dla wszystkich wierzących w Macedonii i w Achai. „ (1Tes. 1:7). Biorąc sobie za dobry przykład Pawła i jego współpracowników oni stali się wiernymi naśladowcami Pana i sami stali się wzorem i przykładem dla innych wierzących. Zauważmy ten proces „staliście się naśladowcami nas i Pana”, tak, że staliście się wzorem dla wszystkich wierzących. Podążaliście za nami i tak gorliwie szliście za Panem, że sami staliście się przykładem i ci co uwierzyli, zaczęli naśladować was.

Tutaj znajdujemy jeden z głównych powodów dla których zbór w Tesalonikach stał się wzorcowym zborem dla wszystkich wierzących, zarówno w Macedonii, jak i w Achai. Oni całkowicie poszli za Panem. W ich drodze za Chrystusem nie było żadnego ale, zostawili wszystkie swoje bożki i zaczęli z całego serca służyć żywemu i prawdziwemu Bogu. Podążanie za Panem oznaczało oddanie siebie w stu procentach Jemu. Musi być ono bezwarunkowe, w przeciwnym razie wcale nie jest naśladowaniem Chrystusa. Iluż to próbowało „chromać na oba kolana„ i zauważmy, że przez to dawali wrogowi powód.

Przypomnijmy człowieka, który powiedział do Chrystusa: „Pójdę za tobą, dokądkolwiek pójdziesz. Pójdę za tobą, Panie! (Ale) pozwól mi najpierw odejść i pogrzebać ojca mego. „ (Łuk. 9:57,59).
Są to ludzie, których przyciąga Jezus Chrystus, którzy uwielbiają w Nim wszystko i podziwiają wszystko, co widzą i słyszą o Nim i w głębi swojego serca pragną i zamierzają za Nim pójść, ALE! Ja pójdę za tobą, Panie, ALE!
Och, jakże zgubne to małe słowo „ale”. Oni nie chcą porzucić wszystkich bożków w swoim sercu. Tak Panie, chcę być chrześcijaninem, ufałbym Tobie, wziąłbym swój krzyż i poszedłbym za Tobą, ale moje obowiązki i skłonności mi nie pozwalają. Albo nie chcę pożegnać się z moimi obecnymi przyjaciółmi, boję się, że stracę pracę lub wykształcenie albo moją rodzinę. O mój przyjacielu, zgubisz siebie przez to małe słowo „ale”.
Wierzący w Tesalonikach kiedy poznali Pana, to następnie bezwarunkowo podporządkowali się Mu. Tak, ich to naśladowanie bez tego słowa „ale” drogo kosztowało.

Powracając do drugiej części wersetu 6, spójrzmy co jest powiedziane: „przyjęliście Słowo w wielkim uciśnieniu, z radością Ducha Świętego. „ W rozdziale trzecim tego Listu Paweł przypomina im o ich cierpieniach i mówi, że „gdy byliśmy u was, przepowiadaliśmy wam, że będziemy uciskani.„ (1Tes. 3:4). Taka jest cena pójścia za Chrystusem. Tak, Paweł nie zaniedbał powiedzieć Tesaloniczanom, że zostali wyznaczeni znosić cierpienia, że wszyscy, którzy pragną żyć pobożnie w Chrystusie Jezusie będą prześladowani.

Możesz być zaskoczony przyjacielu, że wkrótce gdy tylko poszedłeś za Chrystusem, jak gdyby całe piekło zwaliło się na Ciebie. Co mówi o tym Słowo Boże? „Najmilsi! Nie dziwcie się, jakby was coś niezwykłego spotkało, gdy was pali ogień, który służy doświadczeniu waszemu, Lecz radujcie się z tego, że jesteście uczestnikami cierpień Chrystusa. „ (1Ptr. 4:12-13). Gdy tylko usłyszeli dobrą nowinę i uwierzyli, ledwo zdążyli wstać z kolan, to wróg ich zaatakował. Przyjęli Słowo pośród wielkiego ucisku. Wiele ich kosztowało otrzymanie życia wiecznego.

Ile kosztowało Ciebie mój przyjacielu nawrócenie do Pana? Niektórzy z nas zapłacili swoim zdrowiem, inni zostali tak ukarani, że wpadli w rozpacz, a niektórzy cierpieli w więzieniach. Tak, poszliśmy za Chrystusem, przyjmując Słowo pośród wielkiego ucisku, ale przez to doświadczyliśmy radości Ducha Świętego. Czy jest większa nagroda niż radość Boża w cierpieniach i prześladowaniach? Radość, którą daje nam sam Duch Święty. To jest nagroda Boża za prześladowania. „Radujcie się i weselcie, ponieważ obfita jest wasza nagroda w niebie. „ (Mat. 5:12).

Przy wielu cierpieniach Tesaloniczanie przyjęli Słowo Pańskie. Pamiętamy o bracie Jazonie, jednym z pierwszych, którzy nawrócili się do Pana w Tesalonikach, o którym czytamy w 17 rozdziale Księgi Dziejów Apostolskich, kiedy przyjął do swojego domu Pawła, Sylwana i Tymoteusza. Ile kosztowała go ta chrześcijańska gościnność? On i inni bracia zostali wywleczeni na ulice miasta i zaciągnięci przed przełożonych miasta. Zaledwie 2 lub 3 tygodnie temu nawrócili się do Pana i już poczuli koszt podążania za Chrystusem na swoich ciałach. Ale oprócz ran cielesnych naśladowania Chrystusa, ci bracia musieli zapłacić pieniędzmi za swoje uwolnienie. Tych braci w Tesalonikach podążanie za Chrystusem kosztowało tak cierpień jak i pieniędzy.

Ale jaka za to była im nagroda? Radość Ducha Świętego. A poza tym stali się wzorem dla wszystkich wierzących w Macedonii i Achai, jak też ich wiara w Boga rozkrzewiła się w każdym miejscu.
Tak, stawanie się wzorem dla innych, to wiele cierpień i prześladowań. Tylko ziarno, które padnie w ziemię i obumrze w niej, przyniesie owoce. Tylko chleb przełamywany przebitymi dłońmi Zbawiciela może pomnożyć i zadowolić głodujących ludzi. Tylko takie podążanie za Chrystusem, kiedy gotowi jesteśmy wziąć swój krzyż i zaprzeć się siebie, może stać się wzorem dla innych. Tylko człowiek, który wziął swój krzyż, może swoim przykładem wskazać ludziom na krzyż Chrystusowy.
Drodzy bracia i siostry, wasze łzy i więzy nie są daremne. Umiłowani przez Boga, stajecie się wzorem dla wszystkich wierzących, od was bowiem rozchodzi się Słowo Pańskie, wiara wasza w Boga rozkrzewia się na każdym miejscu, tak iż nie ma potrzeby o tym mówić, jak pisał Paweł do prześladowanego zboru w Tesalonikach. Wasz przykład przynosi owoce, on wzmacnia dzieci Boże, aby gorliwiej i bezinteresownie służyły Panu.

Ale wśród czytających są tacy, którzy nie poznali Pana. Mój przyjacielu podejmij decyzję dziś. Łaska Boża jest twoim sprzymierzeńcem, opuść fałszywą ścieżkę i pójdź ścieżką prowadzącą do życia wiecznego. Uwierz w Pana Jezusa Chrystusa, a będziesz zbawiony. Porzuć wszystko i zacznij bezwarunkowo podążać za Chrystusem.
Niech sam Duch Boży pomoże Ci w tym.

Nie pozwolę się okraść z Ducha Świętego. Nie będę się Go bał. - Paul Washer


0 komentarze

Posted in

W Słowie, w mocy i w Duchu Świętym.


W zbawieniu duszy ludzkiej ważną rolę odgrywają dwie strony. Sam człowiek, który wchodzi w kontakt ze Słowem Bożym i działaniem Ducha Świętego - to jedna strona. Ale nie mniej ważną rolę odgrywa druga strona – to ten, kto przynosi grzesznikowi dobrą nowinę. Obie strony są równie odpowiedzialne wobec Boga za swoją część.

W dzisiejszym rozważaniu chciałbym skupić uwagę na jednej z tych dwóch stron, a mianowicie na tym człowieku, który przynosi dobrą nowinę grzesznikowi. Zastanówmy się, jak wielka odpowiedzialność spoczywa na każdym dziecku Bożym, które niesie tę dobrą nowinę o zbawieniu grzesznemu światu.
Dobrze byłoby, aby i od nas również rozeszło się to słowo i przyniosło wiele owoców dla Królestwa Bożego, jak to powiedziane jest o wierzących w Tesalonikach.

Na początek wniknijmy głębiej w te słowa apostoła Pawła do Tesaloniczan w jego 1 Liście, 1 rozdział, werset 5: "Gdyż ewangelia zwiastowana wam przez nas, doszła was nie tylko w Słowie, lecz także w mocy i w Duchu Świętym, i z wielką siłą przekonania."

Co jako pierwsze Paweł przypomina tym wierzącym? On mówi: "ewangelia zwiastowana wam". Każdy z nas, niosący dobrą nowinę, niezależnie od tego kim jest, gdyż Chrystus powiedział do wszystkich członków Swojego Kościoła: "będziecie mi świadkami", powinien umieć powiedzieć - moja Ewangelia. Jak możemy ją zanieść innym, jeśli nie jest ona nasza, osobista. Czy umiemy powiedzieć: nasza dobra nowina, tj. czy stała się naszym osobistym przeżyciem, czy ma miejsce w naszym sercu. W końcu to ważne. To jest początek. A skoro stała się naszą, musimy podzielić się nią z innymi. W naszym tekście Paweł mówi, co sprawia, że ta Ewangelia jest skuteczną, tj. że "jest mocą Bożą ku zbawieniu kto wierzy. " (Rzym. 1:16).

W wersecie 5 przedstawione są cztery czynniki które sprawiają, że Ewangelia nasza jest skuteczna i owocna. Jeśli weźmiemy tylko jeden z tych czynników, okaże się, że to nie wystarczy. Dodajmy następny i będziemy mieć dwa. To oczywiście jest lepiej, ale to nie wystarczy. Potrzebne są trzy. A jeśli wszystkie trzy wejdą w skład naszej Ewangelii, czwarta powinna się włączyć.
Moi drodzy, nie powinniśmy godzić się na mniej niż cztery czynniki naszej Ewangelii i świadectwo dla Pana. A one to: Słowo, moc, Duch Święty i całkowita nasza pewność.

Tak więc pierwszą rzeczą, o której Paweł mówi im, jest to, że jego Ewangelia doszła ich w Słowie. Inaczej mówiąc, Ewangelia musi być głoszona. Ona powinna być przekazywana słowami: "Idźcie na cały świat i głoście ewangelię" - mówi Chrystus. (Mar. 16:15). Korneliuszowi było powiedziane o Piotrze, że "on powie ci słowa, przez które będziesz zbawiony, ty i cały dom twój. " (Dzieje 11:14). Tak, "upodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia zbawić tych, którzy wierzą. " (1Kor. 1:21).

Moi drodzy, niech wszystkim będzie wiadome, że nic nie zastąpi głoszenia Słowa, ponieważ tak wyznaczył sam Bóg, gdyż "wiara jest ze słuchania, a słuchanie - przez Słowo Boże. " (Rzym. 10:17).
Tak więc naszym pierwszym zadaniem jest dać ludziom w coś wierzyć. Oto dlaczego głoszenie Słowa jest tak konieczne. Moi drodzy, nigdy nie będzie za mało podkreślania tej prawdy o konieczności głoszenia Słowa. Tak zaczynał Paweł w Tesalonikach i tak każe nam zaczynać sam Zbawiciel. "Idźcie na cały świat i głoście ewangelię. "

Ale proszę zauważyć, że jest to tylko jedna czwarta tego, co związane jest z wielkim dziełem ewangelizacji. Po raz kolejny chcę powtórzyć, że bez tego pierwszego czynnika dalej nic nie uczynimy. Z tego powinniśmy zacząć, ale z drugiej strony, jeśli na tym pierwszym punkcie zatrzymamy się, to nie będzie żadnych rezultatów. Co powiedział Paweł: "ewangelia zwiastowana wam przez nas, doszła was nie tylko w Słowie". Zwróćmy uwagę na słowa "nie tylko". Wiemy, że można powtarzać słowa, które nauczyło się na pamięć. Ale w głoszeniu Ewangelii, która przyniosłaby owoce, chodzi o coś więcej. Ona powinna być nie tylko w Słowie.

Dlatego mówiąc o Ewangelii należy przedstawić drugi czynnik. Tu należy zwrócić uwagę na kolejność tych czterech czynników. Spójrzmy: "ewangelia zwiastowana wam przez nas, doszła was nie tylko w Słowie, lecz także w mocy. " Jaką moc w danym przypadku ma myśli apostoł Paweł? On nie mówi tutaj o mocy Ducha Świętego, tak jak o Duchu mówi w następnych słowach.

Po pierwsze, Słowo głoszone przez Pawła było w mocy osobistego przekonania. Na przykład, o Chrystusie powiedziane jest, że nauczał ludzi "jako mający moc, a nie jak uczeni w Piśmie. " (Mat. 7:29). To samo można powiedzieć o głoszeniu Pawła. Moc jego kazania wypływała z jego osobistej pewności tego co głosił, gdyż głosił to, co sam przeżył. On nie mówił słów tylko po to, by powiedzieć coś religijnego. Takim drętwym i martwym tonem, jakim nauczali faryzeusze, on nikogo by nie przekonał. Słowa nasze będą przekonujące i mocne tylko wtedy, gdy będziemy mogli powiedzieć tak, jak powiedział apostoł Paweł: "nasza Ewangelia". Ona należała do niego, on doświadczył jej osobiście i dlatego mógł głosić ją w mocy osobistego przekonania. Ponadto moc jego kazania wyrażała się w tym, że był dobrze obeznany z tym, o czym mówił.

Moi drodzy, jeśli chcemy głosić innym ludziom Ewangelię, to musimy sami być do tego przygotowani. Jaka siła jest w poznaniu swojego tematu i zdolności logicznego przedstawienia go innym. Niektórzy uważają, że zbędne jest przygotowanie do głoszenia, opierając się na słowach Chrystusa z Ewangelii Mateusza, rozdział 10, gdzie powiedziane jest: "nie troszczcie się, jak i co macie mówić; albowiem będzie wam dane w tej godzinie, co macie mówić. Bo nie wy jesteście tymi, którzy mówią, lecz Duch Ojca waszego, który mówi w was. " (Mat. 10:19-20).
Ale te słowa w ogóle nie odnoszą się do głoszenia. Mówią zupełnie o czymś innym. Kontekst wskazuje na to, że Pan pomoże tym, którzy będą prześladowani. Im będzie dane słowo, które będzie odpowiedzią na pytania prześladowców. To jednak nie oznacza, że Pan nie da nam słów i myśli podczas głoszenia, których my nie zamierzaliśmy powiedzieć i których nie przygotowaliśmy. Jakże często podczas głoszenia Duch Święty posyła nam nowe objawienia, nowe myśli i słowa. Ale to nie zmienia faktu, że wielka moc Słowa jest w starannym przygotowaniu.

Spójrzmy, jak władca Feliks zaczyna się bać, gdy apostoł Paweł mówi przed nim dobrze znane prawdy o sprawiedliwości, o powściągliwości i przyszłym sądzie. Widzimy moc jego kazania w reakcji Feliksa, który przestraszony mówi: "Teraz już odejdź. Kiedy znajdę czas, każę cię zawołać. " (Dzieje 24:25).
A z jakim przekonaniem, jaką logiką i bogatą jurysdykcją, ten sam więzień Paweł przemawia przed królem Agrypą. Jego słowa były tak silne i przekonujące, że król musiał powiedzieć: "Niemal przekonałeś mnie, żebym został chrześcijaninem. " (Dzieje 26:28).

Nie mogę sobie wyobrazić Pawła jako ospałego, monotonnego, mówiącego bez entuzjazmu głosiciela. Zapewne był człowiekiem pełnym ognia, energii i wiedzy. Młodemu swojemu współpracownikowi Tymoteuszowi przypomina o potrzebie bycia gotowym do posługi niesienia Słowa. "Dopóki nie przyjdę, pilnuj czytania, napominania i nauki. Nie zaniedbuj daru łaski, który masz, a który został ci udzielony…" - mówi Paweł. (1Tym. 4:14). A w drugim Liście pisze mu: "przypominam ci, abyś rozniecił na nowo dar łaski Bożej, którego udzieliłem ci przez włożenie rąk moich. " (2Tym 1:6).

W głoszenie Słowa powinny być zaangażowane nasze naturalne siły. Jak przyjemnie jest słuchać głosiciela, który nie szczędząc swoich fizycznych i duchowych sił z energią głosi dobrą nowinę. Paweł mógł powiedzieć do Tesaloniczan: "gotowi byliśmy nie tylko użyczyć wam ewangelii Bożej, ale i dusze swoje oddać, ponieważ was umiłowaliśmy. " (1Tes. 2:8).
Czy my możemy powiedzieć za Pawłem: Nasza Ewangelia jest nie tylko w Słowie, ale także w mocy. Czy oddajemy wszystko, co mamy, aby słowa nasze miały moc, a nie były tylko powtarzanymi religijnymi regułkami. Tak, siła doświadczenia, osobiste przekonanie, staranne przygotowanie i entuzjazm - to niezbędne cechy przy głoszeniu Ewangelii.
Ale poza tym, autorytetem kazań Pawła było jego przykładne życie. Jakaż jest siła, gdy nasza mowa jest zgodna z naszym zachowaniem. Paweł mógł powiedzieć: "Wiecie bowiem, jacy byliśmy dla was, przebywając wśród was. " (1Tes. 1:5).

Ale powiedziawszy to, musimy dodać, że to nie wystarczy. Są to tylko dwa czynniki, które są częścią pomyślnej posługi ewangelizacyjnej. One są konieczne, ponieważ bez nich nasza posługa nic nie byłaby warta. Konieczny jest jednak trzeci czynnik. Słowo Pawła skierowane do Tesaloniczan było zarówno w mocy, jak i w Duchu Świętym. Paweł mógł powiedzieć to samo wierzącym w Koryncie: "A mowa moja i zwiastowanie moje nie były głoszone w przekonywających słowach mądrości, lecz objawiały się w nich Duch i moc, Aby wiara wasza nie opierała się na mądrości ludzkiej, lecz na mocy Bożej. " (1Kor. 2:4-5).

Tutaj mamy te dwa czynniki: moc zwiastowanego Słowa i moc Ducha Świętego. My głosimy głośno ludziom, ale dalej w ich uczucia my nie możemy trafić. Tylko Duch Święty może przeniknąć w serce człowieka. Tylko On może "przekonać grzesznika o grzechu, o prawdzie i o sądzie. " (Jana 16:8). To jest Jego dzieło, a całe nasze nauczanie bez pomocy Ducha Świętego zakończyłoby się pełnym fiaskiem.
Kiedy Słowo dociera do uszu ludzi, do ich mózgów, to dajemy im informację, wiedzę, fakty. Ale to nie wystarczy. Muszą przyjąć tę dobrą nowinę, uwierzyć w nią i poddać się jej. A to może wesprzeć tylko Duch Święty.
Drodzy bracia i siostry, jak my bardzo potrzebujemy Ducha Świętego, Jego mocy i Jego napełnienia. "weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was i będziecie mi świadkami…" (Dzieje 1:8).

Jeśli ta moc Ducha Świętego jest tak konieczna, to dlaczego my zadowalamy się głosząc bez niej. Przecież jesteśmy całkowicie od Niego zależni.
Pamiętamy, kiedy prorok Ezechiel otrzymał polecenie prorokowania zmarłym kościom, to co on powiedział? To, co mu nakazał Pan. On zaczął głosić. To jest początek "Tak mówi Wszechmocny Pan do tych kości: Oto Ja wprowadzę do was ożywcze tchnienie i ożyjecie. I dam wam ścięgna, i sprawię, że obrośniecie ciałem, i powlokę was skórą, i dam wam moje ożywcze tchnienie, i ożyjecie, i poznacie, że Ja jestem Pan. " (Ez. 37:5-6). Prorokowałem, jak mi nakazano - mówi Ezechiel.
A teraz spójrzmy, co prorok mówi dalej "A gdy prorokowałem, rozległ się głos, a oto powstał szum; i zbliżyły się kości, jedna kość do drugiej. I spojrzałem: a oto pojawiły się na nich ścięgna i porosło ciało; i skóra powlokła je po wierzchu…" (Ez. 37:7-8). Tak, jego proroctwo było nie tylko w Słowie, ale także w mocy, był szum i poruszenie. Były już nie kości, lecz ciała, tym nie mniej brakowało ducha.

Niestety wiele naszych głoszeń prowadzi tylko do szumu i przemieszczania się kości z jednego miejsca na drugie. Ale niestety wciąż mamy przed sobą tylko nieżywych ludzi, pokrytych żyłami doktryn, mięsem i skórą dobrej nowiny, ale nie ma w nich życia. Tak moi drodzy wyglądają rezultaty głoszenia Ewangelii w słowie i mocy, ale bez Ducha życia Bożego. Dopiero gdy trzeci czynnik wszedł w proroctwie Ezechiela, sam Duch Święty, te ciała "ożyły, i stanęły na nogach - rzesza bardzo wielka. " (Ez. 37:10).

Ale nie mogę zakończyć nie wskazując czwartego czynnika, czwartego elementu wchodzącego w takie głoszenie. Jego rezultat był "z wielką siłą przekonania".
Chcę powiedzieć tylko kilka słów, tym, którzy nie mają tej pewności i ufności. Możecie ją mieć. Jest to bezpośredni rezultat działania Ducha Świętego. Znacie prawdę, gdyż nieraz wam była głoszona. Teraz należy ją tylko przyjąć i prosić, aby Duch Święty osobiście oddalił wszelkie wątpliwości i dał pełną, całkowitą pewność, że grzechy wasze są wam przebaczone w imię Jezusa Chrystusa i że jesteście dziećmi Bożymi. Wtedy Ty mój przyjacielu będziesz mógł powiedzieć wraz z apostołem Pawłem: "wiem, komu uwierzyłem, i jestem pewien, że on ma moc zachować to, co jemu powierzyłem, aż do owego dnia. " (2Tym. 1:12).
Dałby Bóg, aby nasza Ewangelia była nie tylko w Słowie, ale i w mocy i w Duchu Świętym i z pełnym przekonaniem. Amen.

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.