RSS

Apostoł Paweł w Koryncie.


W wersecie 8, 3 rozdziału Księgi Objawienia czytamy oto takie słowa: „oto sprawiłem, że przed tobą otwarte drzwi, których nikt nie może zamknąć. " Otwarte drzwi w języku Ewangelii oznaczają zawsze wejście Dobrej Nowiny w nowe, jeszcze nie ewangelizowane miejsca.
Dzisiaj za podstawę rozważania chciałbym wziąć jeden taki przykład z Księgi Dziejów Apostolskich. O nim czytamy w rozdziale 18, gdy apostoł Paweł przybywa do Koryntu by głosić Ewangelię. Jak wiemy rezultaty jego posługi były bardzo owocne. Zwycięstwo Ewangelii w tym mieście było jednym z bardziej znamienitszych w historii misjonarstwa. W ciągu półtora roku pobytu apostoła Pawła w Koryncie wiele dusz nawróciło się do Pana i w Koryncie utworzyła się duża, kwitnąca społeczność wierzących. Gdy apostoł Paweł przybył do miasta, to nie było w nim ani jednego wierzącego. I tak w stosunkowo krótkim okresie czasu setki pogan nawróciło się do Boga i imię Pana zostało uwielbione.

Gdy słyszymy lub czytamy o takich wspaniałych rezultatach głoszenia Słowa Bożego i przejawach łaski i mocy Bożej, to skłonni jesteśmy myśleć, że takie duchowe zwycięstwa dane są tylko ludziom silnym, zdolnym, że ci słudzy Boży wyróżniają się tym od innych wierzących, że zawsze żyją w sferze zwycięstw i triumfu. Innymi słowy, apostoł Paweł i inni jemu podobni to szczególna klasa wierzących i że tylko takim Bóg może dać takie niezwykłe zwycięstwa.

To jest fałszywe pojmowanie o tym, kogo Pan użyje i jak on wykona swoją posługę. Widzimy, że w praktyce jest zupełnie inaczej. Słowo Boże zarówno w nauczaniu, jak i na przykładach mówi coś zupełnie przeciwnego, a mianowicie, że Bóg często rozpoczyna Swoje dzieło od małych i niewiele znaczących i wybiera dla wypełnienia Swojego wielkiego dzieła człowieka słabego, pospolitego i bezsilnego. Taki, który się nie chlubi sobą, lecz tylko Panem.

Weźmy na przykład to miejsce które zacytowałem z Księgi Objawienia. Komu Zbawiciel powiedział te słowa: "oto sprawiłem, że przed tobą otwarte drzwi "? Powiedział to do zboru w Filadelfii i dodaje też: "choć niewielką masz moc…" Tak, jakie to dziwne, ale przez te drzwi wchodzą tacy, którzy podobnie jak wierzący w Filadelfii mają niewielką moc. Był to jeden z warunków wejścia w otwarte drzwi do posługi. Bóg nie jest zależny od wielkich, wpływowych i możnych organizacji i związków. On używa tylko tych, którzy są Mu całkowicie oddani. Przy tym Bóg nie potrzebuje wielu ludzi, aby osiągnąć wielkie cele. Dla Niego wystarczy 5 chlebów i 2 małe ryby, aby nasycić wielotysięczny tłum. Z garstki znienawidzonych, prześladowanych i pogardzanych niewolników faraona, Bóg tworzy lud, który będzie jak piasek morski, którego nie można ani zmierzyć, ani zliczyć. Taki jest nasz Bóg. On wybiera "to, co jest niskiego rodu u świata i co wzgardzone, to, co jest niczym, aby to, co jest czymś, unicestwić, aby żaden człowiek nie chełpił się przed obliczem Bożym. " (1Kor.1:28-29).

Spójrzmy, jak skromnie zaczęła się posługa Pawła w Koryncie. W wersecie pierwszym mówi się, że po opuszczeniu Aten Paweł przyszedł do Koryntu. Nikt go tutaj nie witał, że oto tu przybył znany apostoł, nie było komitetu powitalnego, który by zapewnił ciepłe przyjęcie tak niezwykłego gościa. Nikt go nie spotykał i nikt nawet nie zauważył, jak on wszedł do ich miasta.

Ale tutaj, w tym pogańskim mieście on spotkał pewnego Żyda, imieniem Akwila, rodem z Pontu, który niedawno przybył z Italii razem ze swoją żoną Pryscyllą. Oni z powodu prześladowań Żydów musieli opuścić Rzym i przybyli do Koryntu. A ponieważ uprawiał to samo rzemiosło co oni, zamieszkał u nich i pracowali razem, byli bowiem z zawodu wytwórcami namiotów. Tak oto miejsce pracy stało się pierwszym domem modlitewnym w Koryncie i właśnie tym dwóm osobom Paweł zaczął świadczyć o Chrystusie. Taki skromny i nieznaczący był początek dzieła Bożego w Koryncie.

Paweł jednak nie ograniczał swojego świadectwa jedynie do miejsca pracy. W każdy sabat rozprawiał w synagodze i starał się przekonać zarówno Żydów, jak i Greków, że Jezus jest Chrystusem. Ale oni sprzeciwiali się jego nauczaniu, nie chcieli słuchać o Jezusie Chrystusie. Paweł mógł dojść do wniosku, że się mylił przychodząc do Koryntu, że to miasto nie jest godne Ewangelii. Należałoby je ominąć. Żałosny początek, zostawię ich i pójdę w inne miejsce. W takich okolicznościach moi drodzy nie jest trudno dojść do takich wniosków. Odrzucili jego świadectwo Żydzi, ale czy przyjmą jego słowo Koryntianie i poganie?

Miasto Korynt słynęło ze swojej niemoralności i rozpusty. Gdy Ateny były pełne bożków, Korynt był pełen rozwiązłości i wyuzdania. Ludzie tamtych czasów, gdy chcieli opisać zepsucie i całkowity upadek moralny człowieka, mówili: żyją jak Koryntianie. Ich bogiem był brzuch, huczne zabawy, pijaństwo i troska by zaspokoić swoje pożądliwości we wszelkich formach i postaciach. Warto zauważyć, że będąc w tym mieście apostoł Paweł napisał swój List do Rzymian i gdy czytamy jego opis tych pogańskich rozwiązłości w tym Liście, to w nim my znajdujemy dokładne odbicie tego, co on znalazł i ujrzał w Koryncie.

Spójrzmy co on pisze: „Podając się za mądrych, zgłupieli; I zamienili chwałę nieśmiertelnego Boga na obrazy przedstawiające śmiertelnego człowieka, Dlatego też wydał ich Bóg na łup pożądliwości ich serc ku nieczystości, aby bezcześcili ciała swoje między sobą…Dlatego wydał ich Bóg na łup sromotnych namiętności; kobiety ich bowiem zamieniły przyrodzone obcowanie na obcowanie przeciwne naturze, Podobnie też mężczyźni… zapałali w swej pożądliwości jedni ku drugim… przeto wydał ich Bóg na pastwę niecnych zmysłów, aby czynili to, co nie przystoi; Będąc napełnieni wszelką nieprawością, nierządem, przewrotnością, chciwością, złośliwością; pełni zazdrości, morderstwa, sporu, podstępu, złych obyczajów; Plotkarze, oszczercy, nienawidzący Boga, zuchwali, pyszni, chełpliwi, wynalazcy złych rzeczy, nieposłuszni rodzicom; bezrozumni, niedotrzymujący słowa, bez naturalnej miłości, nieprzejednani [i] bez miłosierdzia. " (Rzym. 1:22-31). W takim stanie moralnym byli Koryntianie. Sądząc po tym opisie, naturalnym jest stwierdzenie, że pozycja tego miasta jest beznadziejna. Oni skazani są na sąd Boży, zasłużyli na wieczne zatracenie.

Ale spójrzmy co Pan mówi do Pawła: „mam bowiem wiele ludu w tym mieście. ” (Dzieje 18:10). To było Słowo Pana powiedziane Swemu słudze o Koryncie, mieście całkowitego zepsucia. Pan odkrył mu tajemnicę dotyczącą tego miasta. Znał i widział spragnione dusze, które marniały w więzach grzechu i diabła. Chcieli uwolnić się od niewoli swoich pożądliwości, ale nie wiedzieli jak i kto ich wyswobodzi. Ale Bóg to widział i wiedział, bo "człowiek patrzy na to, co jest przed oczyma, ale Pan patrzy na serce. " (1Sam. 16:7). Dlatego wysyła do nich Pawła z tą wspaniałą wyzwalającą Nowiną i mówi mu: "Mam wiele ludu w tym mieście."

Paweł przybył do Koryntu sam i w tym czasie nie było tam ani jednego chrześcijanina. Gdy głosił w synagodze, słuchający go bluźnili i sprzeciwiali się jego świadectwu, a duchowy stan mieszkańców tego miasta wydawał się jeszcze bardziej ponury. Dlatego sądząc po tym co widział, na pierwszy rzut oka nie można było znaleźć w Koryncie nic zachęcającego. Wręcz przeciwnie, wszystko mówiło o beznadziejności tego miasta. Ale Pan pomimo tych sprzecznych okoliczności mówi: "Mam wiele ludu w tym mieście. " Te słowa zostały wypowiedziane w chwili, gdy wydawało się, że posługa apostoła Pawła w Koryncie zostanie zakończona. Nie ma sensu tu pozostawać, myślał Paweł pełen lęku i był gotów opuścić to miasto.

Ale ktoś powie: czy taki wielki głosiciel, namaszczony przez Boga apostoł odczuwał strach? Tekst nie mówi o tym wprost, ale ze słów Chrystusa możemy wywnioskować, że doświadczał uczucia bojaźni i bezradności. I co powiedział mu Pan? W wersecie 9 i 10 czytamy: „I rzekł Pan do Pawła w nocnym widzeniu: Nie bój się, lecz mów i nie milcz, Bo Ja jestem z tobą i nikt się nie targnie na ciebie, aby ci uczynić coś złego; mam bowiem wiele ludu w tym mieście. " Bóg ujrzał w serca Swojego wiernego sługi strach i rzekł do niego: Nie bój się, nadal głoś, nie milcz, bo Ja jestem z tobą. Sam Paweł przypominając swój pobyt w Koryncie, napisał kilka lat później do zboru w Koryncie: „I byłem u was w słabości, w bojaźni i z wielkim drżeniem. „ (1Kor. 2:3). Dlatego Pan musiał pokrzepić Pawła słowami: Nie bój się, idź i mów im o Moim zbawieniu. Nie milcz, Ja jestem z tobą, przeciwników jest wielu, ale nikt ci krzywdy nie uczyni, bo mam wiele ludu w tym mieście.

Strach jest stanem emocjonalnym wspólnym dla wszystkich ludzi. Strach był bezpośrednim skutkiem grzechu. Prawdą jest że dziecko Boże nie ma powodu się bać, ale tym nie mniej póki jest w ciele, diabeł będzie atakować go ognistymi pociskami strachu i paniki. Ktoś policzył że w Biblii 365 razy występuje słowo "nie bój się, nie lękaj się", tzn. że na każdy dzień roku przez Swoje słowo Bóg mówi nam: "Nie bójcie się".

Zauważmy, że to uczucie strachu często przychodzi do nas, gdy go najmniej się spodziewamy. Chrystus w nocnym widzeniu zwraca się do Pawła ze słowami: "nie bój się", zaraz po tym, jak się mówi, że "wielu z Koryntian, którzy słuchali, uwierzyło i przyjmowało chrzest. " (Dzieje 18:8). Jakby nielogiczne. On powinien się radować i wychwalać Pana, a Paweł odczuwa strach. Gdy Żydzi sprzeciwiali się jego świadectwu i bluźnili mu, to on "otrząsnąwszy szaty, rzekł do nich: Krew wasza na głowę waszą, ja jestem czysty, od tej chwili pójdę do pogan. " A następnie gdy zwrócił się do nich, to "wielu z nich uwierzyło i przyjmowało chrzest. " Nie było powodu by się bać, tym nie mniej sam Paweł przypomina, jak głosił im Słowo Boże w bojaźni i z wielkim drżeniem.

Ze słów Zbawiciela widzimy, że Paweł chciał opuścić miasto Korynt, postanowił więcej tam nie nauczać i dlatego Pan mówi mu: "Nie bój się, lecz mów i nie milcz." Wróg kusił go uczuciem strachu. A w jaki sposób on może to czynić? Jak sprytnie przedstawia on nam w ponurych, szarych i czarnych barwach jakąś sytuację bez wyjścia. W bezsenne noce przychodzi do nas i szepcze nam swoje kłamstwa. Przypomina nam o naszych przeszłych grzechach lub mówi nam, że grozi nam wielkie niebezpieczeństwo lub ktoś próbuje skrzywdzić naszą rodzinę. On umiejętnie wymyśla coś, co wzbudzi w naszym sercu strach i wywoła panikę. I czyni to nie bez powodu. Bez wątpienia szatan wiedział, że w Koryncie było jeszcze wiele dusz, które miały zostać uwolnione z jego okowów. Tego właśnie się bał. Przybycie Pawła do Koryntu było wielkim zagrożeniem dla jego królestwa. Przed tym był autokratycznym monarchą Koryntu, a wraz z przyjściem Pawła on poczuł pierwszą porażkę. Za wszelką cenę Pawła należy pozbyć się z Koryntu i wróg ucieka się do swojej ulubionej metody – wzbudzić strach i panikę w sercu sługi Bożego.

Mój bracie i siostro być może Ty jesteś teraz w takiej sytuacji. W Twoim sercu z powodu, którego nie rozumiesz, doświadczasz niezrozumiałego niepokoju, jesteś przerażony, ogarnia cię wielka bojaźń. Jakiś głos szepcze ci: uciekaj, zostaw, nie mów więcej i wydaje ci się, że naprawdę tego nie zniesiesz. Ale Pan mówi ci: nie bój się, ale nadal świadcz o Mnie, nie przestawaj. Widzisz, diabeł wie o tym, dlatego dla jego królestwa byłby to wielki triumf, gdybyś teraz złożył swoją broń i uciekł.

Prawdą jest, że diabeł wszystkiego nie wie. On nie jest Bogiem, nie jest Wszechwiedzący, ale on wie dużo i pod wieloma względami ma większą wiedzę niż ty i ja i on niewątpliwie wiedział, że Pan miał wiele dusz w Koryncie i dlatego wszelkimi sposobami starał się pozbyć Pawła. I w tym momencie pokusy Pan mówi Pawłowi: nie bój się.

Tak często w chwili wielkiego sukcesu przychodzi pokusa i serce staje się tchórzliwe, ogarnia nas strach i jesteśmy gotowi zrezygnować, poddać się, porzucić wszystko i uciec. I doświadczają tego najsilniejsi i najwierniejsi mężowie Boży. Spójrzmy na Eliasza. On sam na górze Karmel przeciwstawia się wrogom Bożym i odnosi wspaniałe zwycięstwo, ale niestety zaraz po tym ucieka w panice przed groźbami jednej kobiety – Jezabeli. Kto zainspirował w nim ten strach? Kusiciel. A dlaczego? Ponieważ Pan miał dla niego jeszcze jedną ważną posługę. Miał namaścić Elizeusza na proroka na swoje miejsce i Jehu, syna Namsy – na króla nad Izraelem.

Tak, wróg wie, że Pan ma zadanie i dla Ciebie i on próbuje wszelkimi sposobami zniechęcić Cię tak, abyś upadł na duchu i nie szedł drogą Bożą dalej. Jak wspaniale brzmią słowa Zbawiciela w takiej chwili. On przychodzi do nas w takie czarne godziny naszego życia i nie tylko mówi: nie bój się, ale i wskazuje nam powód, dlaczego mamy się nie bać. Jestem z Tobą – mówi Chrystus! I to nam powinno wystarczyć. Nie potrzebujemy innych dowodów, byśmy się nie bali. Tak, On obiecał, że będzie z nami przez wszystkie dni naszego życia. "Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody… A oto Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata. " (Mat. 28:18-20).

Umiłowani bracia i siostry, te słowa należą do nas. My jesteśmy powołani, aby być Jego świadkami, rybakami ludzi i przed każdym z nas On otwiera drzwi. Pamiętajmy słowa Zbawiciela: „Mam i inne owce, które nie są z tej owczarni; również i te muszę przyprowadzić, i głosu mojego słuchać będą...” (Jana 10:16). A jak one usłyszą głos Pasterza? Przez Twoje usta, mój drogi przyjacielu w twoim mieście, w twojej wiosce, jeśli im powiesz. Ich Pan nieustannie szuka przez swoich wiernych świadków, aby rozproszone dzieci Boże zgromadzić razem, jak powiedział Zbawiciel.

Ale ktoś powie: jestem zniechęcony. Nie widzę w moim mieście żadnych możliwości. Takim wydawał się również Pawłowi Korynt. Zepsucie, bezbożność, bluźnierstwo, niemoralność, niesprawiedliwość. Mieszkamy jak w Sodomie i Gomorze. Ale Korynt dokładnie tak wyglądał i tym nie mniej Pan mówi: Mam wiele ludu w tym mieście. Pan widzi to, czego nie widzą nasze oczy, więc zatrzymajmy się i pozwólmy Panu pokazać stan rzeczy. Jak On to widzi. I wtedy my jak Paweł będziemy wzmocnieni i z nowym entuzjazmem pójdziemy czynić Jego dzieło. Najważniejsze byśmy zawsze byli w pełnej gotowości do dyspozycji Pana. Oto jestem Panie, poślij mnie.

Ale obawiam się, że są i tacy, którzy wciąż nie wierzą w Pana Jezusa Chrystusa i nie należą do rodziny Bożej. Jak strasznie jest żyć na tym świecie bez Boga i bez nadziei. Jak krótkie jest nasze ziemskie życie. A przecież będzie wieczność. Czy jesteście gotowi na spotkanie waszego Boga? Czy On jest waszym Zbawicielem? Jeśli nie, to jednego dnia On będzie waszym Sędzią. Dlaczego więc nie przyjąć Jezusa Chrystusa, jako osobistego Zbawiciela, a wtedy usłyszycie Jego cudowne słowa: nie lękajcie się, Jestem z wami. Niech Pan obdarzy Cię Swoją łaską, abyś upamiętawszy się uwierzył w Syna Bożego.

Fałszywi prorocy (Paul Washer)


0 komentarze

Posted in

Przemowa Pawła w Atenach.


Dzisiaj chciałbym zastanowić się nad mową wygłoszoną przez apostoła Pawła w Atenach. I co dziwne mowa ta nie przyniosła wielkich widocznych rezultatów. Uwierzyło tylko kilka dusz. Nie znaczy to jednak, że w mowie tej lub w głosicielu były jakieś niedociągnięcia. W danym przypadku ani mowa, ani głoszący nie są winni, ale ci, którzy słuchali tego kazania. Mówi się, że "jedni naśmiewali się, drudzy zaś mówili: O tym będziemy cię słuchali innym razem. " (Dzieje 17:32). Ale ponownie usłyszeć nie dane im było, ponieważ w następnym wersecie czytamy: "I tak Paweł wyszedł spośród nich." Dlatego nigdy nie osądzajmy czy kazanie jest dobre według liczby dusz, które dzięki niemu nawróciły się. 

Chciałbym zwrócić uwagę na niektóre z tych prawd, o których Paweł wspomniał w tej mowie wygłoszonej 2000 lat temu na Areopagu w Atenach na tym samym miejscu, gdzie 400 lat wcześniej przemawiał filozof Sokrates. Prawdy, o których Paweł mówił w swojej mowie nie zmieniły się. Odwrotnie, one są tak samo żywe i ważne dzisiaj, jak były wtedy. 

Za podstawę rozważania chciałbym wziąć cztery słowa z tej mowy wygłoszonej przez apostoła Pawła. One mówią niesamowicie dużo i modlę się i proszę, aby Duch Święty uczynił ich znaczenie realnym dla każdego z nas. Te słowa znajdują się w rozdziale 17, wersecie 29 Dziejów Apostolskich i mówią tak: „Będąc więc z rodu Boga…” Przed przybyciem apostoła Pawła do pogańskiego miasta Ateny, Ewangelia Jezusa Chrystusa nigdy tam jeszcze nie była głoszona. I choć ci ludzie nic nie wiedzieli o prawdzie Bożej, tym nie mniej byli bardzo religijnymi. 

Paweł od razu zauważył, że miasto to jest pełne bożków. "Mężowie ateńscy, widzę, że pod każdym względem jesteście nadzwyczaj religijni. " (Dzieje 17:22). Spójrzmy, jak pobłażliwy jest Paweł, gdy zwraca się do tych ludzi. Ostrych słów pod ich adresem nie używa. On nawet nie gani ich za ich bożków, ale mówi im, że one dowodzą tylko i są niepodważalnym faktem dla całego rodu ludzkiego, że człowiek z natury jest religijny, że on powinien czcić Boga. Jeśli on nie zna prawdziwego Boga, wówczas stworzy sobie własnego boga, podobnie jak uczynili to ateńczycy. Ale wielbić tak czy inaczej, musi. Każda świątynia, każdy ołtarz i bożek dowodzą tego faktu. 

Pośród tych wszystkich świętości apostoł Paweł znalazł jeden ołtarz na którym było napisane: "nieznanemu Bogu". (Dzieje 17:23). I ten napis posłużył mu jako tekst do jego mowy. Apostoł Paweł skorzystał z tych lokalnych warunków i okoliczności by od tego zacząć swoje głoszenie Ewangelii. "Mężowie ateńscy! Widzę, że pod każdym względem jesteście ludźmi nadzwyczaj pobożnymi. Przechodząc bowiem i oglądając wasze świętości, znalazłem też ołtarz, na którym napisano: Nieznanemu Bogu. Otóż to, co czcicie, nie znając, ja wam zwiastuję. Bóg, który stworzył świat i wszystko, co na nim, Ten, będąc Panem nieba i ziemi, nie mieszka w świątyniach ręką zbudowanych, ani też nie służy mu się rękami ludzkimi, jak gdyby czego potrzebował, gdyż sam daje wszystkim życie i tchnienie, i wszystko. " (Dzieje 17:22-25). 

On teraz zwiastuje im o tym nieznanym Bogu. "Albowiem w nim żyjemy i poruszamy się, i jesteśmy, jak to i niektórzy z waszych poetów powiedzieli; Z jego bowiem rodu jesteśmy. " - mówi tym bałwochwalcom. (Dzieje 17:28). Tak więc "Będąc z rodu Boga, nie powinniśmy sądzić, że Bóstwo jest podobne do złota, srebra lub kamienia, misternie wyrzeźbionych według wyobrażenia ludzkiego. " (Dzieje 17:29). To znaczy, że nie powinniśmy myśleć, że możemy uczynić coś podobnego do Niego, tj. do Boga z tego, co jest mniej warte niż my sami. Jakiż to absurd, aby czynić coś na podobieństwo Boga z tego, co jest mniej cenne niż człowiek, tj. ze złota, srebra czy kamieni i powiedzieć, że "jesteśmy z rodu Boga. " 

I oto teraz tego nieznanego Boga, którego według swoich wyobrażeń uczynili z metalu i kamieni, Paweł przyszedł im zwiastować. Cytując ich poetów on przywodzi tę wspaniałą i niesamowitą prawdę, że my, ludzie, jesteśmy rodem Bożym. Jak to? Czy rzeczywiście tak jest, czy człowiek jest z rodu Boga Wszechmocnego? Czy taka myśl jest dopuszczalna? Wszakże apostoł Paweł cytuje pogańskiego poetę. Jak można na jego słowach opierać taką prawdę? Nie, Paweł nie oparł swojej argumentacji na słowach poety, tylko przypomina im, że ich poeta powiedział to, co już dawno było wiadome ludziom, którzy znają Boga. 

Aby się o tym przekonać musimy zwrócić się do pierwszych stron Pisma Świętego. Co mówi Słowo Boże? Jak tutaj czytamy? W końcu jest to nasz ostateczny autorytet. Powiedziane jest, że Bóg stworzył człowieka na obraz i podobieństwo Swoje. O żadnym innym stworzeniu tego nie przeczytamy. Tylko o człowieku. I dalej, że człowiek otrzymał moc własnego życia, gdy sam Bóg tchnął w jego nozdrza dech życia. Bóg tchnął dech żywota tylko w człowieka i to wyróżnia człowieka spośród innego Bożego stworzenia. W taki sposób człowiek stał się rodem Bożym. 

Ale zwróćmy uwagę, że apostoł Paweł na tym nie poprzestał, tj. on powiedział więcej niż fakt, że jesteśmy rodem Bożym stworzonym przez Boga. Dlatego też jeślibym więcej nic nie powiedział, to popełniłbym wielkie przestępstwo. Niestety wiele osób na tym poprzestaje i mówi, że wszyscy jesteśmy braćmi i Bóg jest Ojcem dla nas wszystkich. Tak, my jesteśmy braćmi w tym sensie, że wszyscy jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boże i otrzymaliśmy nasze życie od Boga. Ale to nie jest to życie, które Bóg daje nam przy narodzeniu na nowo, ale życie naturalne, wspólne dla całej ludzkości. 

Tak, Bóg tchnął w nozdrza człowieka dech życia, jak to zostało powiedziane w Księdze Rodzaju. Ciekawe, że w języku hebrajskim słowo "życie - żywot" jest w liczbie mnogiej. Bóg obdarzył Adama naturalnym życiem, tj. duszewnym i życiem duchowym - bożym. Jak jedno, tak i drugie jest od Boga, tak więc apostoł Paweł miał całkowitą rację, gdy mówił, że jesteśmy rodem Bożym. 

Ale ktoś powie, coś mi się tu nie zgadza. Jeśli człowiek jest stworzony na obraz i podobieństwo Boga, to dlaczego nie jest podobny do Boga. Przecież wszystko w człowieku jest zniekształcone. Gdzie jest ten obraz Boga, gdzie jest Jego podobieństwo? Aby znaleźć odpowiedź na to pytanie musimy ponownie sięgnąć do pierwszych stron Biblii. Z chwilą, gdy człowiek przekroczył to, co było ustanowione przez Boga, to w tym momencie umarł. Tak powiedział mu Bóg: "Ale z drzewa wiadomości dobrego i złego, jeść z niego nie będziesz; albowiem dnia, którego jeść będziesz z niego, śmiercią umrzesz. " (1Mojż. 2:17). Ale usłyszymy, przecież on nadal żył. Tak, ale tylko życiem cielesnym(duszewnym), duchowo on umarł. Ta śmierć była odłączeniem jego ducha od Boga. Od tego momentu człowiek stała się martwy w odniesieniu życia z Bogiem, oddalony od Niego. I on po tym wszystkim naturalnie czuje to oddalenie od Boga. 

Jednak Bóg nie jest daleko od każdego z nas. Tak mówi apostoł Paweł w tej samej mowie do ateńczyków, gdyż grzechy nasze "wykopały przepaść" między nami a Bogiem naszym. To oddzielenie z jednej strony uczyniło Boga odległym dla człowieka, tj. między Bogiem a człowiekiem powstała ogromna przepaść, a z drugiej strony On jest niedaleko od każdego z nas z powodu Jego miłości do nas i pragnienia zbawienia nas. Spójrzmy, co się działo w ogrodzie Eden. Adam zgrzeszywszy skrywa się przed obliczem Boga wśród drzew raju. Grzech oddzielił go od Boga i dlatego on ukrywa się przed Nim. Ale jednocześnie widzimy, że Bóg był niedaleko od niego. Nie zdążył Adam ukryć się, a Bóg już go szuka i słyszymy Jego głos wzywający: "Adamie, gdzie jesteś". 

Człowiek sam nie szuka Boga. Dlaczego? Ponieważ jest umarły przez upadki i grzechy swoje i z powodu tego stanu martwoty grzesznikowi wydaje się, że Bóg jest gdzieś daleko, daleko. Ale chwała Mu, On jest blisko każdego z nas w Swojej miłości do nas. I choć ludzkiego głosu nie słyszymy, który by wołał: gdzie jesteś Boże, to jednak głos Boga wciąż mówi do każdego syna i córki Adama - gdzie jesteś? 

Od chwili upadku, gdy człowiek umarł w grzechach swoich, Bóg nie pozostawił go ani na chwilę, lecz nieustannie woła, starając się zbawić go. Tak, od samego początku upadku człowieka Słowo Boże mówi nam o szukającym człowieka Bogu, o tym, jak Bóg stara się przywieść człowieka do Siebie. Cała historia mówi nam o tym szukaniu człowieka. Nie człowiek szuka Boga, ale Bóg szuka człowieka. 

Spójrzmy na ziemskie życie Jezusa Chrystusa. On zawsze i wszędzie szukał zagubionej owcy, gdzie by On nie był, czy to w Nazarecie, czy w Kafarnaum, w wioskach i miastach Judei, siedząc w łodzi na jeziorze, czy też wśród celników i grzeszników. Pamiętamy, jak powiedziane jest, że musiał przejść przez Samarię, aby znaleźć i zbawić kobietę u studni. Poszedł do pogańskiego kraju, by ocalić dręczoną przez demony córkę kobiety kananejskiej. Poszedł na drugą stronę jeziora do krainy Gerazeńczyków, aby wybawić opętanego przez demony. Zatrzymał się przed bramą Jerycha, aby uzdrowić ślepego żebraka Bartymeusza. I przeszedł przez Jerycho, aby znaleźć i zbawić Zacheusza, przełożonego nad celnikami. Tak, nawet wisząc na krzyżu On szukał zagubionej owcy i wszystko to mówi nam, że On nie jest daleko od każdego z nas. Słowo ciałem się stało i zamieszkało wśród nas pełne łaski i prawdy. 

Ale Bóg zbliżył się jeszcze bardziej do człowieka przez przyjście Ducha Świętego. Sam Chrystus powiedział: "Lepiej dla was, żebym Ja odszedł. Bo jeśli nie odejdę, Pocieszyciel do was nie przyjdzie, jeśli zaś odejdę, poślę go do was. A On, gdy przyjdzie, przekona świat o grzechu i o sprawiedliwości, i o sądzie. „ (Jana 16:7-8). Tak, Bóg przez śmierć, zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa i zesłanie Ducha Świętego jeszcze bardziej zbliżył się do człowieka i On nadal szuka grzesznika. Bóg wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał wcześniej do ludzi przez proroków i w dniach ostatnich przemówił przez Syna, a dzisiaj kontynuuje przez Ducha Świętego i napomina by ludzie nawrócili się i uwierzyli w Jego Syna. Bo jak mówi apostoł Paweł w swojej mowie do ateńczyków: „Gdyż wyznaczył dzień, w którym będzie sądził świat sprawiedliwie przez męża, którego ustanowił, potwierdzając to wszystkim przez wskrzeszenie go z martwych. " (Dzieje 17:31). 

Tak, On jest niedaleko od każdego z nas, gdyż prawdziwie z Jego rodu jesteśmy i Nim żyjemy i istniejemy, ale jeśli my nie narodziliśmy się na nowo, jeśli nie narodziliśmy się do nowego życia w Chrystusie Jezusie, to jesteśmy zgubionymi grzesznikami, skazanymi na wieczne męki. Spójrzmy, co mówi Słowo Boże: "Nie mów w sercu swym: Kto wstąpi do nieba? To znaczy, aby Chrystusa sprowadzić na dół; Albo: Kto zstąpi do otchłani? To znaczy, aby Chrystusa wywieść z martwych w górę. Ale co powiada Pismo? Blisko ciebie jest słowo, w ustach twoich i w sercu twoim; to znaczy, słowo wiary, które głosimy. Jeśli ustami wyznasz Pana Jezusa i uwierzysz w swoim sercu, że Bóg wskrzesił go z martwych, będziesz zbawiony. Albowiem sercem wierzy się ku usprawiedliwieniu, a ustami wyznaje się ku zbawieniu. " (Rzym. 10:6-10). 

Tak mój przyjacielu, Bóg jest blisko Ciebie, zbawienie jest blisko Ciebie, musisz tylko sercem uwierzyć, że Bóg wskrzesił Syna Swego z martwych i ustami wyznać, że jest Twoim Panem, a będziesz miał to życie, życie, które każdy z nas utracił w Adamie. Wtedy będziesz z rodu Bożego nie tylko w tym znaczeniu, że stworzony jesteś przez Niego na obraz i podobieństwo Jego, ale jesteś dzieckiem Bożym przez narodzenie z góry. Chrystus powiedział: "Jeśli nie narodzisz się na nowo, nie możesz ujrzeć Królestwa Bożego. " (Jana 3:3). 

W Adamie wszyscy umarliśmy. Przez jego upadek zapanowała śmierć na cały ród ludzki, gdyż śmierć zaczęła królować od Adama - jak zostało powiedziane w Liście do Rzymian. Wszyscy odziedziczyliśmy jego grzeszną naturę, dlatego mimo że przez stworzenie przez Boga jesteśmy z Jego rodu, tym nie mniej z powodu grzechu jesteśmy oddaleni od Niego. Z natury każdy z nas jest dzieckiem gniewu, umarłym przez upadki nasze. I w tym znaczeniu każdy stał się daleki od Boga. Ale jest cudowna wieść. To, co Adam utracił, ponownie odzyskał Chrystus. Jeśli grzech oddzielił nas, to krew Jezusa ponownie nas połączyła. 

Dlatego Bóg dzisiaj zwraca się do nas byśmy przyszli do Niego, zbliżyli się przez Jego Syna, abyśmy stali się Jego nowym rodem przez narodzenie na nowo. Mój przyjacielu, gdy przyjdziesz do Tego, Który wzywa Ciebie, to staniesz się nowym stworzeniem, stworzonym w Chrystusie Jezusie. Wtedy słowa apostoła Pawła będą aktualne i dla Ciebie „teraz wy, którzy niegdyś byliście dalecy, staliście się w Chrystusie Jezusie bliscy przez krew Chrystusową. " (Ef.2:13). W Sobie Samym On stworzył Cię nowym człowiekiem i Ty stałeś się Jego dzieckiem. 

Ale nie wystarczy być z rodu Bożego. Takim jest każdy człowiek, ponieważ z jednej krwi Bóg wywiódł cały ród ludzki, by zamieszkiwał na całej powierzchni Ziemi. Tak, człowiek jest najdoskonalszym stworzeniem Boga. Został stworzony na obraz i podobieństwo Boże. Jednak grzech zniekształcił ten obraz i co więcej, ten grzech zgubił go i dlatego teraz Bóg nakazuje wszystkim ludziom, aby pokutowali, upamiętali się „Gdyż wyznaczył dzień, w którym będzie sądził świat sprawiedliwie przez męża, którego ustanowił, potwierdzając to wszystkim przez wskrzeszenie go z martwych. " 

To były ostatnie słowa Pawła w Areopagu w Atenach. I powiedziane jest, że niektórzy naśmiewali się, lecz niektórzy z nich uwierzyli. Co uczynisz Ty, przyjacielu. On jest niedaleko od Ciebie. On teraz szuka i woła Ciebie. On uczynił wszystko, wszystko jest gotowe dla Twojego zbawienia. Tak więc nie zwlekaj dłużej i odpowiedz na Jego wezwanie, a będziesz zbawiony.
Niech Pan pomoże Ci uczynić to teraz.

Upadły, Upadły - zwróć się do Chrystusa - Paul Washer


0 komentarze

Posted in

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.