Miedziany wąż.
Tekst, który chciałbym dzisiaj rozważyć pochodzi ze Starego Testamentu z II Księgi Królewskiej rozdział 18, werset 3 i 4, w którym czytamy słowa: " Czynił on to, co prawe w oczach Pana, wszystko tak, jak czynił Dawid, jego praojciec. On to zniósł świątynki na wyżynach, potrzaskał słupy i rozkruszył węża miedzianego, którego sporządził Mojżesz; do tego bowiem czasu synowie izraelscy spalali mu kadzidło, nazywając go "Nechusztan. "
Bałwochwalstwo Izraela narastało stopniowo. Pierwsze podobizny i obrazy przypominające im o Bogu uczynili nie po to, aby im kłaniać się, ale jako środek pomocniczy w modlitwie. Te rzeźby czy pomniki ustawiali na wzgórzach i pod każdym zielonym drzewem, aby przypominały o Bogu, pomagały czcić i wielbić Go. Było to jednak dokładnie to, co Bóg im zabronił czynić. Z czasem te symbole, które zostały uczynione jako środek zastępczy przemieniły się w fałszywych bogów, którym zaczęli oddawać cześć.
I oto gdy Ezechiasz objął władzę i zaczął panować, powiedziane jest, że w pierwszej kolejności " zniósł świątynki na wyżynach, potrzaskał słupy i wyciął gaje", ale najbardziej niesamowite i niewiarygodne było to, że rozkruszył " miedzianego węża. " Musiał go zniszczyć, gdyż naród nadal spalał kadzidło, czcił i składał mu ofiary.
Aby zrozumieć słowa powyższego tekstu musimy przyjrzeć się bliżej historii ludu Izraela, zauważyć, jak wielkie znaczenie miał ten miedziany wąż podczas ich wędrówki przez pustynię. O tym możemy przeczytać w Księdze Liczb ( Ks.Liczb 21:6-9). W czasie wędrówki przez pustynię lud Izraela wielokrotnie szemrał i buntował się przeciw Bogu i swojemu przywódcy Mojżeszowi. Wtedy zesłał Bóg na nich jadowite węże, które kąsały lud i wielu z Izraela pomarło. Gdy uświadomili i wyznali przed Panem swój grzech, Mojżesz na polecenie Boże uczynił węża miedzianego i osadził go na drzewcu, tak, aby każdy mógł go widzieć. Każdy zaś ukąszony spojrzawszy na miedzianego węża w tym momencie był uzdrowiony i pozostawał przy życiu.
Czytając uważnie tą historię zauważymy, że nie jest napisane, że miedziany wąż miał jakąś moc uzdrawiającą. Mojżesz nie powiedział też do ludu, że miedziany wąż może powodować jakieś efekty mistyczne i przywracać życie umierającym. Może więc ktoś zadać pytanie: Dlaczego więc należało uczynić tego miedzianego węża? Odpowiedzieć na to pytanie będziemy mogli uświadomić sobie o tyle, o ile zrozumiemy istotę grzechu, za który lud Izraela został ukarany jadowitymi wężami. Ich grzech był grzechem nieposłuszeństwa, nieposłuszeństwa wobec Boga wyrażonym poprzez szemranie i bunt przeciw Panu. Mojżeszowi Bóg powiedział, że jeśli ukąszony przez węża człowiek spojrzy tylko na wzniesionego pośród nich węża miedzianego, to zostanie natychmiast uzdrowiony. Uzdrowienie zaś zależało od tego, czy ten jest posłuszny Bogu. W tym przypadku wyrażało się poprzez prosty akt spojrzenia na miedzianego węża. Bóg poprzez ten akt wskazał im wspaniały, a jednocześnie bardzo prosty sposób powrotu do Niego i każdy, kto podporządkowywał się temu Bożemu środkowi natychmiast otrzymywał całkowite uzdrowienie. Tak więc nie ten miedziany wąż wybawiał od śmierci, gdyż był to tylko martwy kawałek metalu, w którym nie było żadnego dostojeństwa i mocy, ale moc Boża. Uzdrawiany był tylko ten, kto oczami wiary patrzył na węża, aktem tym pokazując, że żałuje, ukorzył się i znów jest posłuszny Bogu.
Zadziwiające jest to, że ten miedziany wąż tak długo był przechowywany w Izraelu. Minęło co najmniej 700 lat między wędrówką przez pustynię a zniszczeniem miedzianego węża przez króla Ezechiasza. Możemy sobie wyobrazić, jak starannie był chroniony przez cały ten czas, najpierw przez wiele lat wędrówki przez pustynię, następnie w ciągu czterdziestu lat walk o ziemię obiecaną pod wodzą Jozuego, następnie w okresie Sędziów, oraz przez cały okres panowania Saula, Dawida i Salomona. I ostatecznie w burzliwym i niespokojnym okresie panowania królów Izraela, aż do panowania Ezechiasza. Gdzieś na przestrzeni 700 lat ten chroniony miedziany wąż, będący historyczną relikwią ludu Izraela, przypominającą im o cudownej Bożej mocy wybawienia od strasznej śmierci oto teraz zostaje rozbity na oczach ludu przez młodego króla Ezechiasza.
Patrząc z perspektywy czasu na to wydarzenie możemy zauważyć, że to wielbienie miedzianego węża, tworzenie na wyżynach miejsc kultu i palenie przed nim kadzidła było wyraźnym sygnałem, że ludzie utracili poznanie prawdziwego Boga, pokazując przy tym, jak nisko może upaść serce człowieka, który jednak znał Pana. Możemy więc powiedzieć, że tam, gdzie podkreśla się zewnętrzne aspekty religii, takie jak ceremonie, obrzędy, zewnętrzne piękno i przepych budowli, to jest to dowód na brak prawdziwej wewnętrznej religii serca. Serce jest wtedy zamknięte na wewnętrzne światło i miłość Bożą, jest tylko wielbienie widocznych symboli. Minione błogosławieństwo ludu Izraela pokazywało nie tylko nieobecność Boga w życiu człowieka, jednocześnie jednak wskazywało pragnienie utraconego błogosławieństwa, ujawniało niedostatki człowieka.
A to jest dowód na to, że dusza tęskni za Bogiem. Nie chcę tym usprawiedliwić bałwochwalstwa, ale chcę przez to powiedzieć, że ludzie odrzuciwszy poznanie Boga nie tracą uczucia pragnienia Boga. Utraciwszy poczucie bliskości Boga ludzie żyją w ciągłym niepokoju, bez radości. Tak, człowiek, który poznał jedynego, prawdziwego, żywego Boga, a następnie utracił poczucie tej bliskości zaczyna płakać, rozpaczać i tęsknić za utraconym. Wielbienie węża miedzianego było żałosną próbą przywrócenia utraconej bliskości z Bogiem, ale było to także pragnienie Tego Boga przez lud.
Da się zauważyć również, że ten lud utracił swoją duchową wrażliwość. Umiłowani, gdy człowiek jest w niewłaściwych relacjach z Bogiem, jego poczucie zrozumienia duchowych prawd zawsze będzie mylne lub błędne. Grzech i nieposłuszeństwo, jak nic innego zaciemniają wzrok duchowy i sprawiają, że człowiek nie potrafi prawidłowo interpretować prawdy Bożej.
W tym przypadku błogosławieństwo z przeszłości stało się przekleństwem tego ludu z powodu błędnej interpretacji znaczenia miedzianego węża. Wznosząc go jako przedmiot czci, chcą powiedzieć, że ten sam wąż był powodem tamtego błogosławieństwa. Ich zaćmione umysły nie mogły prawidłowo zinterpretować znaczenia tego historycznego wydarzenia, w wyniku czego zamiast czcić Boga, czcili martwego bożka. I oto Ezechiasz wziąwszy ten historyczny relikt rozbił go na kawałki i nazwano go " Nechusztan " , co oznacza – wąż płaczu, lamentacji. Od tego momentu zaczyna się przebudzenie w narodzie Bożym, z chwilą, jak zostało zniszczone to, co zajmowało miejsce Boga w życiu ludzi.
Możemy sobie zadać pytanie: Jakie odniesienie ma to wydarzenie ze Starego Testamentu do nas, żyjących w 21 wieku? Czy ono mówi coś nam? Bez wątpienia, mówi nam wiele.
Po pierwsze, zauważam, że można tak nadużywać darów Bożych, że z czasem mogą one przynieść niektórym wielkie szkody duchowe. Postaram się być bardziej konkretny i podam przykłady. Na przykład, są wspólnoty wiernych, którzy ze swoich domów modlitwy uczyniły świątynię bożków. Budowle w których się gromadzą są wyświęcane, jak gdyby drewno i kamień z którego są zbudowane były świętością. To moi drodzy jest bałwochwalstwo. My drewno, kamienie, beton nazywamy świątynią i tym samym ubóstwiamy te martwe rzeczy, czcimy je i myślimy, że tak służymy Bogu. Wyświęcamy także ludzi, modlimy się do nich, pokładamy w nich nadzieję, kłaniamy się przed nimi i czcimy ich. Wielbimy tego lub innego sługę Bożego, ponieważ przez niego Bóg nas błogosławił i uważamy, że Królestwo Boże zależy teraz od niego. Musimy moi drodzy, czcić nie sługę, który przynosi nam "chleb i ryby", nie " kosze ", w których się one znajdują, ale Chrystusa Zbawiciela, Który błogosławi, pomnaża i karmi nas chlebem niebiańskim.
Ale są bożki, które skrywają się w naszych sercach. Ich musimy bezwzględnie wytępić. Na przykład, możemy chwalić się naszym doświadczeniem i osiągnięciami duchowymi. Chełpimy się naszym wzrostem duchowym, uważając się za lepszych od innych. Czy sądzicie, że macie więcej duchowej siły, mądrości i poznania prawdy niż wtedy, gdy po raz pierwszy poznaliście Pana? Jeśli naprawdę myślicie, że jesteście mądrzejsi, bardziej duchowi, to pozwólcie, że zapytam: Czy uważacie, że przez te 10, 20 czy 30 lat zmieniliście choć o odrobinę waszą upadłą, grzeszną naturę? Czy uważacie, że człowiek ze wszystkimi jego wysiłkami, staraniami, działaniami i grzesznymi skłonnościami choć niewiele poprawił się w tym czasie i teraz nie potrzebuje już tak mocno ufać i mieć nadzieję w Chrystusie? Co mówi Pismo? " A tak, kto mniema, że stoi, niech baczy, aby nie upadł. " (1Kor. 10:12).
Zastanawiam się, jakie to są osiągnięcia, którymi możemy się chwalić? O, biedny człowieku! Bez Chrystusa, to są tylko głupie przechwałki. Powiedzcie, co byście uczynili, gdyby On pozostawił was choć na krótką chwilę, mimo waszych wszystkich osiągnięć i doświadczeń? My jesteśmy "… jako nic nie mający - mówi apostoł Paweł - a jednak wszystko posiadający. " (2Kor. 6:10), "…niech mnie Bóg uchowa, abym miał się chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego Jezusa Chrystusa. " (Gal. 6:14).
O czym mówi nam to bałwochwalstwo? Mówi ono, że utraciliśmy kontakt z Bogiem, że nie mamy z Nim więzi duchowej i dlatego stworzyliśmy sobie innych bogów, szukając u nich tego, co może nam dać tylko Bóg w Swoim Synu Jezusie Chrystusie. Ktoś może zapytać: Cóż więc mamy uczynić? To co uczynił Ezechiasz! " Rozbijmy " naszych bożków, usuńmy wszystko to, co przeszkadza nam w bliskim kontakcie z Bogiem, co przesłania nam dalszą drogę w poznawaniu Pana naszego. " Ale wszystko to, co było mi zyskiem - mówi Paweł – uznałem ze względu na Chrystusa za szkodę… wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa, Pana mego, dla którego poniosłem wszelkie szkody i wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać Chrystusa. " (Fil. 3:7,8).
Pamiętajmy, drodzy bracia i siostry, że Bóg daje nam nową, świeżą mannę na dzień dzisiejszy, byśmy mieli nowe poznanie, doświadczenia i spotkania z Nim, a nie żyli przeszłymi błogosławieństwami. " Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj. " (Mat. 6:11) - uczy nas modlić się Pan nasz Jezus Chrystus.