RSS

Uczyń nam znak, byśmy uwierzyli.


 Myślę, że każdy z nas kiedyś prosił Pana, aby dał nam specjalny znak, który potwierdziłby Jego wolę wobec nas. Panie, mówimy, jeśli jest Twoją wolą, abym uczynił to i to, poszedł tam lub powiedział tamto, daj mi znak, że to pochodzi od Ciebie. I tu my wskazujemy, jaki znak chcemy, aby nam dał.

Przypomnijmy historię sługi Abrahama, który poszedł na polecenie Abrahama znaleźć żonę dla jego syna Izaaka. Ten sługa miał jednak coś więcej niż tylko zadanie. Otrzymał jasne słowo od Pana wypowiedziane mu przez Abrahama. „Pan pośle anioła swego z tobą i poszczęści drodze twojej, i weźmiesz żonę dla syna mojego z rodziny mojej i z domu ojca mojego. ” (Ks.Rodz. 24:40). Z tym poleceniem i obietnicą sługa wyruszył w drogę. I tak, przybywszy do studni poza miastem Nachora, prosi Pana, aby posłał na spotkanie dziewczynę przeznaczoną dla Izaaka. Aby wiedział, że to ona, prosi Pana o znak: „Niechże więc ta dziewczyna, do której powiem: Nachyl dzban twój, proszę, abym się napił, a ona powie: Pij, i wielbłądy twoje też napoję - będzie tą, którą przeznaczyłeś dla sługi swego, dla Izaaka, a ja po tym poznam, że okazałeś łaskę panu mojemu. ” A dalej powiedziane jest: „Zanim zamilkł, pojawiła się z dzbanem na swym ramieniu Rebeka” i uczyniła dokładnie to, o co prosił. (Ks.Rodz. 24:14-15).

Gedeon również prosił o znak, i to kilka razy. Ukazał mu się anioł Pański i rzekł do niego: „Pan z tobą, mężu waleczny! Idź w tej mocy twojej i wybaw Izraela z ręki Midiańczyków. Przecież to Ja cię wysyłam. ” (Ks.Sędz. 6:12,14). Wygląda na to, że Pan jaśniej nie musi mówić Gedeonowi, a jednak on odpowiada i mówi Panu: „Jeżeli znalazłem łaskę w twoich oczach, to daj mi jakiś znak, że to Ty rozmawiasz ze mną. ” (Ks.Sędz. 6:17). Później prosi jeszcze o więcej znaków i Pan dał mu je, jak na przykład znak wełny i rosy.

Weźmy inny przykład. Pamiętamy, gdy anioł Pański ukazał się Zachariaszowi i rzekł do niego: „Nie bój się, Zachariaszu, bo wysłuchana została modlitwa twoja, i żona twoja, Elżbieta, urodzi ci syna i nadasz mu imię Jan. ” I jak Zachariasz na to odpowiedział. „Po czym to poznam? Jestem bowiem stary i żona moja w podeszłym wieku. ” „A odpowiadając anioł rzekł do niego: Jam jest Gabriel, stojący przed Bogiem, i zostałem wysłany, by do ciebie przemówić i zwiastować ci tę dobrą nowinę. ” (Łuk. 1:13,18-19).                                      Słowo było jasne, zostało posłane do niego osobiście przez samego Boga, a jednak Zachariasz prosi o znak. Po czym to poznam? Innymi słowy, jaki znak dasz mi Panie, że to wszystko się spełni. I Pan dał mu znak. „Otóż zaniemówisz i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, kiedy się to stanie, bo nie uwierzyłeś słowom moim, które się wypełnią w swoim czasie. ” (Łuk. 1:20).

Drodzy przyjaciele, zauważmy, że Słowo Boże nigdzie nie zachęca nas do szukania znaków. Częściej Pan karcił tych, którzy do Niego przychodzili i żądali od Niego znaku. Myślę, że wszyscy jesteśmy współwinni. Ile razy mówiliśmy: jeśli zdarzy się to, czy tamto, będzie to znak, że taka jest wola Twoja Boże. Lub na przykład, gdy zdarzy się jakiś zbieg okoliczności, myślimy, że jest to pewny dowód, że pochodzi to od Boga.

Przypomnijmy proroka Jonasza. Jakie niewiarygodne zbiegi okoliczności spotykały go. Oto z portu Jaffa płynął statek do Tarszyszu, właśnie do miasta, do którego zamierzał udać się Jonasz. Pan nie nakazał mu tam płynąć a jednak okoliczności stały się sprzyjające, zgodne z jego pragnieniem. Ponadto miał pełną sumę pieniędzy na opłacenie przejazdu. Być może jest to rzeczywiście dowód na to, że Pan zmienił swoje zamiary, że nie musi udawać się do Niniwy. Nie, moi drodzy, niech zdarzają się najbardziej niewiarygodne zbiegi okoliczności, ale jeśli są one sprzeczne ze Słowem Bożym, to one nie mogą pochodzić od Boga.

Drodzy bracia i siostry, nie znaki, nie zbiegi okoliczności powinny kierować naszym życiem, ale Słowo Boże. Poszukiwanie zewnętrznych znaków mówi tylko o naszej niewierze. To prawda i w najlepszych przypadkach, jak przytoczyłem na początku, gdy człowiek szczerze pragnie być pewnym woli Bożej, Pan dawał potwierdzenie znakami. Ale to powinien być wyjątek, a nie reguła. Pan według swojego miłosierdzia daje, ale prośba o znak mówi o słabości wiary z naszej strony.

Wiedzmy, że w poszukiwaniu znaków kryje się wielkie niebezpieczeństwo. Ono otwiera drzwi do zwiedzenia. Otóż, gdy szukamy znaków, odwracamy naszą uwagę od samego Pana. A wszystko, co odciąga naszą uwagę od żywego Chrystusa, jest szkodliwe dla naszej duszy. Ludzie, którzy budują swoją wiarę na znakach, są narażeni na niebezpieczeństwo przyjęcia znaków, które, choć czynione są w imię Chrystusa, wcale nie muszą pochodzić od Boga. Ostrzegał przed tym sam nasz Zbawiciel. „Gdyby wam wtedy kto powiedział: Oto tu jest Chrystus albo tam, nie wierzcie. Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i czynić będą wielkie znaki i cuda, aby, o ile można, zwieść i wybranych. ” (Mat. 24:23-24). Wiemy, że dzisiaj w naszym świecie są co najmniej tysiące takich osób, które podają się za przedstawicieli Chrystusa. Nasz Zbawiciel powiedział w Ewangelii Mateusza: „Baczcie, żeby was kto nie zwiódł. Albowiem wielu przyjdzie w imieniu moim, mówiąc: Jam jest Chrystus, i wielu zwiodą. ” (Mat. 24:4-5). Drodzy przyjaciele, to proroctwo wypełnia się na naszych oczach. Zauważmy, że oni będą czynić wielkie znaki i cuda i wszystko w imię Chrystusa, aby zwieść, o ile to możliwe, nawet wybranych.

Widzimy więc, że to niebezpieczeństwo grozi także dzieciom Bożym, tym wybranym. A kim są ci wybrani, którym grozi to zwiedzenie. To są ci, którzy pozwolili odwrócić swoją uwagę od Pana. Nie oznacza to jednak, że Pan nie da znaków. Wręcz przeciwnie, obiecał je nawet dać, ale nie tym, którzy ich żądają, ale tym, którzy wierzą. Pan zawsze stawia wiarę na pierwszym miejscu. Niewiara domaga się znaku, a wierzącym towarzyszy znak, który nie jest wymagany. Spójrzmy, co sam Chrystus powiedział: „A takie znaki będą towarzyszyły tym, którzy uwierzyli: w imieniu moim demony wyganiać będą, nowymi językami mówić będą, węże brać będą, a choćby coś trującego wypili, nie zaszkodzi im. Na chorych ręce kłaść będą, a ci wyzdrowieją. ” (Mar. 16:17-18).

Były takie przypadki, gdy brano węże, aby udowodnić moc Bożą i ci ludzie umierali. Dlaczego? Ponieważ nie wierzyli, ale kusili Boga. Ale znamy też takie przypadki, gdy ukąszenie węża lub coś śmiertelnego nie szkodziło ludziom, bo nie szukali tych znaków, ale mieli w sercu Pana, wierzyli i patrzyli tylko na Boga. Takie cuda towarzyszyły w posłudze apostołów i wierzących wszystkich czasów i również w naszych czasach, ale nie dlatego, że ci ludzie ich szukali, ale dlatego, że wierzyli.

I to wszystko sprowadza nas do tekstu, który znajdujemy w 6 rozdziale Ewangelii Jana, zaczynając od wersetu 30. „Rzekli tedy do niego: Jaki więc znak czynisz, abyśmy widzieli i uwierzyli tobie? Jakie dzieło wykonujesz? ” Tu spotykamy ludzi, którzy domagali się znaku od Chrystusa. I co jest dziwne, ale są to ludzie, którzy zaledwie poprzedniego dnia widzieli wielki cud, gdy na ich oczach Chrystus rozmnożył chleb i ryby i nasycił ich. Teraz przychodzą do Chrystusa i proszą o powtórzenie tego cudu.

Poznajmy bliżej tych ludzi, kim oni są. Po pierwsze, nie można zaprzeczyć, że byli to ludzie religijni. Oni dorastali i byli wychowywani w religii swoich ojców. Uważali się za lud wybrany przez Boga. Biblia tj. Stary Testament była dla nich znaną Księgą. Znali ją i potrafili nawet zacytować niektóre miejsca na pamięć. Zgodnie z obietnicami Pisma Świętego oni czekali na przyjście swojego Mesjasza -Wybawiciela. On miał przyjść i ich wybawić z niewoli rzymskiej. Rabini nauczali, że Mesjasz może się pojawić w każdej chwili i rozpoznają Go po pewnych znakach, które On będzie tworzył.

Na przykład ci przywódcy religijni mówili, że gdy przyjdzie Mesjasz, z pewnością powtórzy cud, który ich ojcowie widzieli i doświadczali przez 40 lat. Przez czterdzieści lat oni jedli na pustyni mannę zesłaną im z nieba. Jednak oni przypisywali ten cud Mojżeszowi i mówili: gdy nadejdzie obiecany Mesjasz, On wznowi ten cud. Dlatego czytamy na początku rozdziału 6 Ewangelii Jana, że ​​po tym, jak Chrystus rozmnożył chleb i ryby i nasycił 5000 tłum, to ci ludzie, którzy widzieli ten cud dokonany przez Jezusa, mówili między sobą - tak to jest naprawdę ten prorok, tj. Mesjasz, który miał przyjść na świat. Pamiętając, co mówili im rabini i widząc ten cud rozmnożenia chleba, byli gotowi porwać Go siłą i obwołać królem. Chrystus jednak usunął się przed nimi na górę. A gdy odnaleźli Go następnego dnia, proszą Go o powtórzenie tego cudu. „Jaki więc znak czynisz, abyśmy widzieli i uwierzyli tobie? Jakie dzieło wykonujesz? ” Innymi słowy, jeśli naprawdę jesteś Mesjaszem, to udowodnij nam to, powtarzając wczorajszy cud. Jeśli jesteś Mesjaszem, to musisz być większym od Mojżeszem, który przez 40 lat dawał chleb naszym ojcom. Uczyń to, a my uwierzymy. „Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Chleb z nieba dał im, aby jedli. ” (Jana 6:31).

Zauważmy, że oni cytują Pismo Święte na poparcie swoich twierdzeń. Jak napisano, mówią: „Chleb z nieba dał im, aby jedli. ” Tak, ci ludzie byli religijni, odwołują się nawet do Słowa Bożego, ale jeśli zagłębimy się w ten cytat, to przekonamy się, że po pierwsze - nie jest to dokładny cytat, a po drugie - zupełnie źle go zrozumieli. Skąd wzięli te słowa? W Psalmie 78 i werset 24 co prawda są podobne słowa, ale to nie ten tekst. Tak, podobne słowa znajdziemy w kilku miejscach Starego Testamentu, ale nigdzie nie znajdziemy takiego cytatu, który cytowali ci ludzie. Niezależnie od tego, czy celowo, czy nieświadomie, oni w nie mniejszym stopniu zniekształcają Słowo Boże. Mówią -  jest napisane, ale ich słowa nie pokrywają się z tekstem. Oni używają Pisma, aby poprzeć swoje twierdzenie. Ale to nie jest nic nowego.

Jeśli otworzymy Biblię na pierwszych jej stronach, to zauważymy, że wypaczenie Słowa Bożego było przyczyną upadku człowieka. Pierwszym, który zniekształcił Słowo Boże, był ojciec kłamstwa - diabeł. Dodając swoje do tego, co Bóg powiedział on zwiódł Ewę, a Ewa pod wpływem kusiciela również wypacza Słowo Boże. Ona, jak wąż, dodaje swoje i pozwala na zmiękczenie. Kusiciel czyni to samo na pustyni, gdy kusi Jezusa Chrystusa. Cytuje Pismo Święte, ale pomija jedną ważną frazę. Co więcej, ci ludzie, którzy przyszli do Jezusa nadają cytowanym słowom zupełnie błędne znaczenie. „Ojcowie nasi jedli mannę na pustyni, jak napisano: Chleb z nieba dał im, aby jedli. ”

Gdyby oni naprawdę znali to miejsce lub te miejsca w Starym Testamencie, gdzie jest powiedziane o mannie, lub przynajmniej uważnie je przeczytali, to odkryliby ogromny błąd, który popełnili. W każdym miejscu, gdzie można znaleźć podobne słowa tego cytatu „chleb z nieba dał im, aby jedli”, podkreśla się, że to Bóg dał ten chleb, a nie Mojżesz. Ten cud oni przypisywali Mojżeszowi. Mojżesz dał mannę naszym ojcom na pustyni - mówią. A że mieli na myśli Mojżesza, a nie Boga, dowiadujemy się z odpowiedzi Jezusa. Spójrzmy na Jego słowa: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale Ojciec mój daje wam prawdziwy chleb z nieba. ” (Jana 6:32). Zauważmy, że ci ludzie byli czcicielami człowieka, a nie Boga. Mojżesz stał się dla nich bogiem. Przypisywali Mojżeszowi to, co w rzeczywistości należało do Boga. Oni myśleli o tym, co ludzkie, a nie o tym, co Boże, o pokarmie dla ciała, a nie dla duszy.

Drodzy bracia i siostry, można być osobą religijną, mieć pozory pobożności, cytować Biblię, modlić się, a mimo to być odległym od Boga, martwym, bez życia Bożego. Czego ci ludzie szukali? Oni szukali i przyszli do Jezusa. Przeprawili się przez morze, aby Go tam znaleźć. Jednak to, co Pan chciał im dać - chleb życia, tego oni nie chcieli. Ich Chrystus interesował tylko w takim stopniu, w jakim On mógł zaspokoić ich potrzeby fizyczne. Właśnie takiego Mesjasza szukali. Chcemy, abyś został naszym królem, abyś zapewniał nam chleb powszedni. Odpowiadając tym ludziom Chrystus wypowiedział te cudowne słowa: „Albowiem chleb Boży to ten, który z nieba zstępuje i daje światu żywot. ” (Jana 6:33). Gdy usłyszeli te słowa, rzekli do Niego: „Panie! Dawaj nam zawsze tego chleba! „Odpowiedział im Jezus: Ja jestem chlebem żywota; kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie. ” (Jana 6:34-35). A potem Chrystus musiał dodać te smutne słowa: „Lecz powiedziałem wam: Nie wierzycie, chociaż widzieliście mnie.” (Jana 6:36).

Wydawało się, że ci ludzie się obudzili. Panie, mówią: „dawaj nam zawsze tego chleba. Prośba wydawała się szczera i Pan jej nie pominął i odpowiedział, że On jest chlebem życia. Oni mieli jednak na myśli chleb ziemski, który zawsze byłby im gwarantowany. O, gdybyśmy zawsze mieli taki chleb nie tylko przez czterdzieści lat, ale przez resztę życia, to wszystkie nasze problemy byłyby rozwiązane - tak myśleli.

Pamiętamy, że Samarytanka myślała również podobnie. Gdy Chrystus mówił jej o wierze i o źródle wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu, to ona woła: „Panie, daj mi tej wody, abym nie pragnęła i tu nie przychodziła, by czerpać wodę. ” (Jana 4:15). Tak, i ona myślała o wodzie ziemskiej. Gdybym miała taką wodę, zaspokoiłabym wszystkie swoje potrzeby. Człowiek zawsze myśli podobnie – Panie, daj nam jedzenia, ubranie i wszystko, co potrzebne jest dla ciała w tym życiu, a będziemy szczęśliwi. To kochani jest największe oszustwo. Żadne bogactwo, nic, co ten świat może nam dać, nie jest w stanie zaspokoić potrzeb naszego wewnętrznego człowieka. Dusza bowiem to coś więcej niż pokarm, a ciało to więcej niż odzienie.

Wszystko, czego człowiek szuka poza Bogiem, jest daremne. Bóg obiecał, że jeśli najpierw będziemy szukać tego, co Boże, to wszystko inne będzie nam dodane. „Czyż życie nie jest czymś więcej niż pokarm, a ciało niż odzienie? - mówi nam Pan, że nie o nie powinniśmy się troszczyć, ale o nasze dusze.

Chrystus tylko co powiedział tym ludziom: „Zabiegajcie nie o pokarm, który ginie, ale o pokarm, który trwa, o pokarm żywota wiecznego, który wam da Syn Człowieczy. ” (Jana 6:27). Apostoł Paweł mówi: „Albowiem Królestwo Boże, to nie pokarm i napój, lecz sprawiedliwość i pokój, i radość w Duchu Świętym. ” (Rzym. 14:17). Bóg nigdy nie opuści tego, kto w pierwszej kolejności przyjmuje Jego dar życia wiecznego. A tym darem jest nikt inny jak sam Syn Boży Jezus Chrystus. Aby otrzymać ten niewysłowiony dar, wystarczy przyjść do Pana i przyjąć Go. Ale ktoś zapyta: co to znaczy przyjść? Przyjść znaczy uwierzyć, a uwierzyć znaczy przyjąć. Słowo Boże mówi: „Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego. ” (Jana 1:12). Przyjść, przyjąć, uwierzyć – to wszystko. I to Chrystus powiedział do tych ludzi, którzy byli całkowicie oderwani od Boga, martwymi przez upadki i grzechy swoje. I my niczym się od nich nie różnimy. I właśnie takim ludziom Chrystus proponuje, aby przyszli do Niego, uwierzyli w Niego i przyjęli Go.

Ale czy człowiek martwy duchowo może to uczynić? Chrystus powiedział, że może. W rzeczywistości jest to jedyna rzecz, do której jest zdolny. „To jest dzieło Boże: wierzyć w tego, którego On posłał. ” (Jana 6:29). Nie proś więc przyjacielu o żadne znaki ani dowody, po prostu uwierz. Tobie dano wierzyć, a to jest największy dar Boży. Wiara da ci wszystko. „Kto do mnie przychodzi, nigdy łaknąć nie będzie, a kto wierzy we mnie, nigdy pragnąć nie będzie. ” - mówi Chrystus. (Jana 6:35). Wierzyć i przyjść to jedno i to samo.                             Ale wiedz przyjacielu, że sam do niczego więcej nie jesteś zdolny. Dlatego jeśli Pan mówi, że jest tylko jedna droga zbawienia - przez wiarę, to po co szukać innej drogi. Musisz tylko przyjść, a On Cię przyjmie. On przyjmie Cię takim, jakim jesteś, ze wszystkimi twoimi grzechami i występkami. Ty sam z nich nie możesz się oczyścić, ale On może uczynić Cię bielszym niż śnieg. A gdy przyjdziesz do Niego, On obiecał, że to uczyni. Uwolni Cię od mocy i winy grzechu. Uczyń to teraz a On Cię nie odrzuci. Chwała Mu za to na wieki. Amen.

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.

OSTATNIE POSTY