Zazdrość, zawiść, pokora.
Kontynuując rozważanie nad Ewangelią Jana, chcę zatrzymać się nad wersetami 23 i 24, z rozdziału 3 Ewangelii Jana. Brzmią one tak: „Jan także chrzcił w Ainon blisko Salim, bo tam było dużo wody, a ludzie przychodzili tam i dawali się chrzcić. Jan bowiem nie był jeszcze wtrącony do więzienia. ” Aby zrozumieć znaczenie wersetu 23, musimy spojrzeć na to, co było wcześniej. Ten 23 werset i poprzedni, tj. 22 mówią nam, że w posłudze Jana Chrzciciela nastąpiła radykalna zmiana. Jego wcześniejszy blask zaczął przygasać. Ktoś inny przyćmił jego popularność. Stosunkowo niedawno, gdy głosił Jan Chrzciciel, powiedziane jest, że „wychodziła do niego cała kraina judzka i wszyscy mieszkańcy Jerozolimy, a on chrzcił w rzece Jordanie. ” (Mar. 1:5). Jego sława osiągnęła taki rozgłos, że nie tylko najwyżsi przywódcy religijni, ale nawet sam król Herod pojawiał się, by go słuchać. Do niego przychodzili nawet ludzie i pytali, czy ty nie jesteś Chrystusem.
I nagle wszystko się zmieniło. Gdy tylko Jezus i jego uczniowie rozpoczęli swoją posługę, tłum, który wcześniej szedł za Janem, poszedł do Jezusa i przyjmował u Niego chrzest. Tak, Ten, którego ochrzcił Jan, wyprzedził go i zajął pierwsze miejsce, i stało się to oczywiste dla wszystkich, jak również dla samych uczniów Jana Chrzciciela. Oni trzymali stronę swojego nauczyciela i nie chcieli, aby on był jako drugi. Cóż za upokorzenie dla naszego nauczyciela, zapewne tak myśleli. Podekscytowani i zmartwieni przychodzą do Jana i mówią: „Mistrzu! Ten, który był z tobą za Jordanem, o którym ty wydałeś świadectwo, oto On chrzci i wszyscy idą do niego. ” (Jana 3:26). Tutaj wyraźnie widać, że uczniowie Jana Chrzciciela byli o coś zazdrośni. Ich irytowało to, że ich nauczyciel traci popularność i pierwszoplanowe znaczenie.
Jak łatwo jest poczuć się urażonym i w takich przypadkach użalać się nad sobą. Rzeczywiście, czy sprawiedliwe jest, że zamiast nagrody za wierność, czujemy się odsunięci? A współczucie w takich przypadkach ze strony bliskich i przyjaciół może okazać się najniebezpieczniejszą pokusą. Nic tak nie powoduje użalania się nad sobą, jak współczucie naszych najlepszych przyjaciół. Czyż nie mówiliśmy w takich przypadkach: jak niesprawiedliwie mnie potraktowali. Czy na to zasłużyłem?
Mając na uwadze te okoliczności w życiu i posłudze Jana Chrzciciela, słowa wersetu 23 nabierają ogromnego znaczenia. Po stwierdzeniu, że Chrystus i jego uczniowie chrzcili w ziemi judzkiej, w wersecie 23 czytamy: „Także Jan chrzcił w Ainon, blisko Salim, bo było tam wiele wody. A ludzie przychodzili i chrzcili się. ” (Jana 3:23). Spójrzmy na słowo - także. Ile ono nam mówi? Zwróćmy uwagę, że większość ludu zaczęła chodzić do Jezusa, aby przyjąć u Niego chrzest. I co robi Jan. Czy stwierdza, że jego posługa się skończyła, że nie jest już potrzebny? Czy widać u Jana zniechęcenie? Czy myśli teraz o długim odpoczynku? Nic podobnego. On wiernie kontynuuje swoje dzieło, posługę, którą otrzymał od Pana.
Przyjrzyjmy się znaczeniu słów: „Także Jan chrzcił w Ainon. ” Co prawda ilość przychodzących znacznie się zmniejszyła, ale ludzie nadal przychodzili i chrzcili się. Nie słyszymy już jednak o masowym zgromadzeniu ludzi ze wszystkich okolic Judei ani o tym, że cała Jerozolima wyszła, aby go słuchać i przyjmować od niego chrzest. Król Herod także już nie chce słuchać Jana, bo Jan wskazał na jego grzech. Jeśli chodzi o arcykapłanów, faryzeuszy i saduceuszy, są oni teraz bardziej zainteresowani tą nową osobą. I pomimo tych okoliczności Jan Chrzciciel kontynuuje swoją posługę.
Być może Ciebie mój bracie, dawno temu wielu ludzi też słuchało. Byłeś wpływowym sługą Bożym, Twojej posłudze towarzyszyły sukcesy, a teraz pojawił się ktoś inny, być może młodszy od Ciebie, bardziej utalentowany i odnoszący większe sukcesy. Ludzie teraz przychodzą jego słuchać. Jak to wszystko rozumieć? Czy z tego powinieneś wyciągać wniosek, że Bóg Cię odsunął na bok? Czy te okoliczności Cię zniechęcają? Ale co gorsza, masz poczucie zazdrości, ponieważ twój brat w swojej posłudze ma więcej naśladowców niż ty. O, drogi bracie, pracowniku na polu Bożym, spójrz na przykład Jana Chrzciciela. On nadal trudził się dla swojego Pana, choć nie na tak dużą skalę i nie towarzyszył mu wcześniejsze widoczne rezultaty, ale on pozostał jednak wierny swojemu stanowisku.
Słowo Boże mówi: „A czynić dobrze nie ustawajmy, albowiem we właściwym czasie żąć będziemy bez znużenia. ” (Gal. 6:9). Dlatego „bracia moi mili, bądźcie stali, niewzruszeni, zawsze pełni zapału do pracy dla Pana, wiedząc, że trud wasz nie jest daremny w Panu. ” (1Kor. 15:58). I tutaj drodzy przyjaciele, zostajemy postawieni przed najważniejszym pytaniem: komu służymy? Jeśli dla siebie lub dla ludzi, to w takiej próbie poniesiemy porażkę. A jeśli nasza posługa będzie dla Pana, wtedy odniesiemy sukces i nasz trud nie pójdzie na marne, bez względu na to, jak mały i nieistotny może się wydawać w oczach ludzi. Pan nagradza wiernych swoich sług Swoim pokojem i radością.
Jan Chrzciciel to rozumiał, ale niestety jego uczniowie nie. Dlatego zazdrościli. Jakże straszną i niszczycielską rzeczą jest zazdrość. Biblia mówi: „Miłość bowiem jest silna jak śmierć, zawiść twarda jak grób. ” (PnP. 8:6). Ile ofiar padło od tej strzały i ile rozpoczętych dzieł Bożych zniknęło w dymie od jej płomienia. Nic tak nie niszczy jedności między braćmi i nie gubi dzieła Bożego, jak zazdrość.
Kto z nas nie został zraniony tą ognistą strzałą? Każdy z nas choć raz doświadczył jej zranienia. Czyż nie. Słowo Boże mówi: „Nie bądźmy żądni próżnej chwały… jedni drugim zazdroszcząc. ” (Gal. 5:26). Mówisz: dobrze wiem, że nie powinienem być zazdrosny, wiem, że „serce spokojne całe ciało ożywia”, jak mówi Słowo Boże, a „każda zaś namiętność (złośliwość) to jak próchnienie kości. ” (Przyp. 14:30). Ale jak mogę się jej pozbyć? Apostoł Piotr mówi: „Odrzućcie więc wszelką złość i wszelką zdradę, i obłudę, i zazdrość, i wszelką obmowę. ” (1Ptr. 2:1). Jest jasno powiedziane nam, co musimy zrobić. Musimy odrzucić zazdrość. To jest pierwszy krok. Aby ją odrzucić, trzeba szczerze i uczciwie przyznać, że ją mamy. Nie możemy odrzucić tego, czego nie mamy. Zatem pierwszą rzeczą jest to, że musimy wyznać przed Panem, że doświadczamy tego uczucia zazdrości, że je mamy.
To jest jedna strona - ta negatywna, ale jest też druga - pozytywna, i tutaj Jan Chrzciciel może służyć nam jako dobry przykład. Jan podaje nam cztery powody, dla których nie można zazdrościć. Wręcz przeciwnie, on cieszy się, że Chrystus odniósł większy sukces niż on. Czytamy o tym w wersecie 27, 3 rozdziału Ewangelii Jana. Jan odpowiadając zazdrosnym uczniom, rzekł: „Nie może człowiek niczego wziąć, jeśli mu nie jest dane z nieba. ” To jest pierwszy powód. Drugi powód znajdujemy w wersecie 28. Jest to kontynuacja Jego odpowiedzi skierowanej do uczniów: „Wy sami możecie mi zaświadczyć, że powiedziałem: Ja nie jestem Chrystusem, lecz zostałem posłany przed nim. ” Trzeci powód znajduje się w wersecie 29. „Kto ma oblubienicę, ten jest oblubieńcem; a przyjaciel oblubieńca, który stoi i słucha go, raduje się niezmiernie, słysząc głos oblubieńca. Tej właśnie radości doznaję w całej pełni. ” I wreszcie czwarty powód jest wyrażony w słowach wersetu 30: „On musi wzrastać, ja zaś stawać się mniejszym. ”
„Człowiek nie może otrzymać niczego, jeśli mu nie będzie dane z nieba. ” Czy ta prawda jest dla nas jasna? Jeśli tak, to nie będziemy zazdrościć komuś, kto być może otrzymał więcej od nas. Jeśli więcej ludzi podążało za Jezusem, to nie dlatego, że Chrystus odbierał ich Janowi, ale dlatego, że Bóg dał ich Jezusowi. Drodzy przyjaciele, gdy zrozumiemy tę prawdę, gdy zrozumiemy, że wszystko, co mamy, to już otrzymaliśmy, a jeśli otrzymaliśmy, to czemu się chlubimy, jakbyśmy nie otrzymali.
Apostoł Paweł przyznał tę prawdę, pisząc do wierzących w Rzymie w swoim wezwaniu do pogan. On mówi o łasce danej mu przez Boga, aby mógł być sługą Jezusa Chrystusa wśród pogan. Stałem się tym sługą - mówi do wierzących w Efezie „według daru łaski Bożej, okazanej mi przez jego wszechmocne działanie. Mnie, najmniejszemu ze wszystkich świętych, została okazana ta łaska, abym zwiastował poganom niezgłębione bogactwo Chrystusowe. ” (Ef. 3:7-8).
Jak wspaniale jest wiedzieć o swoim powołaniu, mieć świadomość, że w oczach Boga każda posługa jest równie ważna. Powiem więcej, dla mnie to najważniejsza rzecz, którą mogę realizować. Jakakolwiek posługa, jaką daje nam Bóg, jest darem Jego łaski. Nie bądźmy więc, jak ten niemądry sługa, który zakopał swój talent, ale wykorzystajmy ten dar z całą gorliwością na chwałę Bożą, aby On mógł nam powiedzieć: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Nad tym, co małe, byłeś wierny, wiele ci powierzę; wejdź do radości pana swego. ” (Mat. 25:21).
Dalej widzimy pokorę Jana w tym, że on przyznaje, że został posłany przez Boga i że jego posługa ma autorytet z nieba. On otrzymał swoje powołanie i swój dar z góry. „Nie jestem Chrystusem” - mówi on, tym nie mniej zostałem posłany przez Boga. To jest prawdziwa pokora. Ktoś powie: jak to, czy to nie jest przechwalanie się? Nie, on przyznaje swój dar, zna swoje powołanie i nim się szczyci. Wie, że nie dzięki swoim zasługom przyjął tą misję, ale dzięki łasce Bożej. Prawdziwie pokorny człowiek chlubi się, ale jak mówi Pismo: „Ten, kto się chlubi, niech się chlubi w Panu. ” (1Kor. 1:31).
Przyjacielu mówisz: nie otrzymałem żadnego daru, nie mam posługi od Pana. To nie jest skromność, ale po prostu nieznajomość tego, co naucza Słowo Boże. Bóg ma wyznaczone miejsce dla każdego ze Swoich dzieci w Swojej winnicy. Twoim zadaniem jest wiedzieć jakie. Proś Pana, aby objawił Ci jaki dar, jaką posługę wyznaczył dla Ciebie i podążaj za Nim całym sercem, a będziesz szczęśliwym chrześcijaninem.
Trzecim powodem pokory Jana Chrzciciela, jaki widzimy, jest to, że pochłaniała go miłość do swego Zbawiciela. Jego jedyną radością było - służyć swemu Panu, słyszeć Jego głos. Dlatego u niego nie było miejsca na zazdrość. Mógł powiedzieć niczym apostoł Paweł: „Dla mnie życiem jest Chrystus. ” W wersecie 29 on porównuje siebie do przyjaciela oblubieńca, „który stoi i słucha go, raduje się niezmiernie z powodu głosu oblubieńca.” „Tej właśnie radości doznaję w całej pełni” – mówi on. (Jana 3:29).
Jan dokończył swoją posługę. On przywiódł oblubienicę do Pana młodego. To było jego zadanie. On wypełnił je i usłyszał głos Pana młodego: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Nad tym, co małe, byłeś wierny, wiele ci powierzę; wejdź do radości pana swego. ” Słysząc głos swego Pana, on mówi: „moja radość stała się pełna. ”
I na koniec czwarty powód Jan Chrzciciel wyraził tak i w nim możemy powiedzieć, że podsumował cały sekret swojej pokory. Jan mówi: „On musi wzrastać, ja zaś stawać się mniejszym. ” To są słowa człowieka, który wiedział, że swój autorytet, swoją posługę otrzymał z nieba i że w pełni ją wypełnił. On mógłby, jak apostoł Paweł powiedzieć: „Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem; a teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy. ” (2Tym. 4:7). Jaka radość czeka go tam w niebie. Być na zawsze z Panem, którego tak bardzo kochał. Tutaj, na ziemi, jego motto brzmiało: „On musi wzrastać, ja zaś stawać się mniejszym” i tam nieustanna chwała Barankowi, który go odkupił.
Mój przyjacielu, jaki los czeka Cię w wieczności. Wieczna błogosławieństwo czy wieczne potępienie. Wszystko zależy od tego, co uczynisz z Jezusem. Czy Go przyjmiesz, czy odrzucisz. Niech Duch Boży sprawi, że podejmiesz właściwą decyzję. Przyjdź takim, jakim jesteś do Jezusa, padnij u Jego stóp, wyznaj Mu swoje grzechy i zaproś Go do swojego serca. Dziś On stoi u drzwi Twojego serca, puka i czeka, aż Mu je otworzysz. Uczyń to teraz. Niech Bóg Ci w tym dopomoże. Amen.