RSS

Sługo Boży, odwagi.


 Dlaczego posługa apostoła Pawła w Tesalonikach nie była bezowocna. On mógł powiedzieć im: „Sami wiecie, bracia, jakie było przyjście nasze do was, że nie było ono daremne. " (1Tes. 2:1). Dlaczego? Ponieważ jego przyjście do nich było zgodne z Bożym planem. Innymi słowy, jego pobyt w Tesalonikach był zgodny z wolą Boga. Bez wątpienia najważniejszą rzeczą w naszym życiu i naszej posłudze jest to, aby zawsze znajdować się pod Bożym przewodnictwem. To powinno być naszym priorytetem.

W tym 1 Liście apostoła Pawła do Tesaloniczan, w rozdziale 2 opisany jest przykładny sługa Boży, idealny świadek Chrystusa. Odkryjemy w nim niezbędne cechy wzorowego pracownika Bożego. Jak już wskazałem, w jego posłudze i życiu najważniejsze znaczenie ma wola Boża. Dalej w wersecie 2 tego rozdziału widzimy, że bycie w centrum woli Bożej nie uwalnia nas od konfrontacji z wrogiem, czy to w formie ucisku, oszczerstw, prześladowań czy nawet śmierci, wręcz przeciwnie, każdy wierny sługa Boży musi liczyć się z tym, że dla Słowa Bożego będzie cierpiał, znosił hańbę i prześladowania.

Mówiąc o naśladowaniu, Jezus Chrystus uwzględnił prześladowanie jako nagrodę za wierność Jemu i Ewangelii. Spójrzmy na Jego słowa: „Nie ma takiego, kto by opuścił dom albo braci, albo siostry, albo matkę, albo ojca, albo dzieci, albo pola dla mnie i dla ewangelii, który by nie otrzymał stokrotnie, teraz, w doczesnym życiu domów i braci, i sióstr, i matek, i dzieci, i pól, choć wśród prześladowań, a w nadchodzącym czasie żywota wiecznego. " (Mar. 10:29-30).

Ale ktoś powie: Czy Bóg nie mógł tak tego zorganizować, żeby nie było prześladowań? Nie byłoby łatwiej i skuteczniej służyć Bogu w ciszy i spokoju, bez prześladowań. Oczywiście, że nie. U podstaw cierpienia jest prawo, które Chrystus wyraził przed Swoim cierpieniem i śmiercią w tych słowach: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam, jeśli ziarnko pszeniczne, które wpadło do ziemi, nie obumrze, pojedynczym ziarnem zostaje; lecz jeśli obumrze, obfity owoc wydaje. " (Jana 12:24). To podstawowe prawo Boże, które każdy wierny sługa Boży musi mieć na uwadze, jeśli chce, aby jego praca dla Pana nie poszła na marne.

Ale tutaj w wersecie 2, Paweł podaje trzeci czynnik, trzecią cechę, która powinna charakteryzować każdego świadka Boga. Wypada jeszcze powiedzieć, że pod słowem sługa, pracownik i świadek Chrystusa rozumiemy każde nowonarodzone dziecko Boże. Przeczytajmy zatem ten werset z 1 Listu do Tesaloniczan: „chociaż przedtem, jak wiecie, w Filippi ucierpieliśmy i byliśmy znieważeni, to jednak w Bogu naszym nabraliśmy odwagi, by w ciężkim boju głosić wam ewangelię Bożą. ” (1Tes. 2:2). Czytając Dzieje Apostolskie nie sposób nie zauważyć, że wierzący czasów apostolskich wyróżniali się odwagą. Najbardziej zauważalną cechą ich świadectwa i głoszenia było to, że przemawiali z wielką i niezwykłą śmiałością.

Spójrzmy na apostoła Piotra, jak on głosił w dniu Pięćdziesiątnicy. Tak, przed wielotysięcznym tłumem zgromadzonym w Jerozolimie w to święto stanął inny Piotr, nie ten Piotr, który niespełna dwa miesiące wcześniej zaparł się Chrystusa i pod przysięgą zaklinał się, że Go nie zna. W tym tłumie byli zapewne też ci, którzy Chrystusa Zbawiciela skazali na ukrzyżowanie, a on im mówi: „tego wyście rękami bezbożnych ukrzyżowali i zabili. " (Dzieje 2:23). Skąd wzięła się u niego ta odwaga? Jak wytłumaczyć fakt, że niedawno na słowa służebnej arcykapłana powiedział: „Nie wiem i nie rozumiem, o czym mówisz. ” I dalej zaklinając się mówił: „Nie znam tego Człowieka, o którym mówicie. "(Mar. 14:68). (Mar. 14:68,71).

Ta nowa odwaga, którą posiadał teraz Piotr, pochodziła od Boga. Tak, odwaga pierwszych chrześcijan była najbardziej była zauważalna dla wroga niż inne cechy. Dla nich najważniejsze było: aby niezależnie od tego, co się stanie, zawsze mieć tę śmiałość.

Dlatego celem pierwszych prześladowań młodego Kościoła, który dopiero zaczynał swoje istnienie, było zaszczepienie strachu w sercach apostołów poprzez groźbę. Powiedziane jest, że: „ Widząc odwagę Piotra i Jana i wiedząc, że to ludzie nieuczeni i prości, dziwili się." (Dzieje 4:13). A teraz spójrzmy co mówią wrogowie między sobą: „Cóż poczniemy z tymi ludźmi? Wiadomo przecież wszystkim mieszkańcom Jerozolimy, że dokonali oczywistego cudu, i nie możemy temu zaprzeczyć; lecz aby się to między ludem jeszcze bardziej nie rozeszło, zagroźmy im, aby w tym imieniu więcej do nikogo z ludzi nie mówili. " (Dzieje 4:16-17). Taka jest taktyka diabła - zastraszać groźbami, wzbudzać strach i w ten sposób paraliżować świadków Chrystusa.                                                                                                        Czy jego metoda uległa zmianie dzisiaj? Nie, ani na jotę. Aby osiągnąć swój cel, on stosuje te same metody, których używał za dni apostołów. Najpierw groźbami, a potem bezpośrednim atakiem, mającym na celu zagłuszenie głosu Kościoła.

Gdy te ciemne, wrogie chmury zawisły nad młodym Kościołem, jak on postąpił? Jego członkowie mogliby dojść do wniosku, że do niektórych prawd, zwłaszcza tych, które irytują wroga, należy podchodzić delikatniej. A może wypadałoby teraz wyciszyć się , dopóki władze się nie uspokoją się i nie zapomną o nas. Innymi słowy, znaleźć bardziej taktowną metodę, bardziej dyplomatyczne podejście do sprawy, a wtedy odniesiemy sukces i wszyscy nas zaakceptują i zaaprobują. Nie usłyszelibyśmy wśród nich takiego rozumowania.

Drodzy bracia i siostry, niech ci prześladowani apostołowie będą dla nas przykładem. Spójrzmy, jak oni postąpili, gdy władze zabroniły im mówić i nauczać w imieniu Jezusa Chrystusa. „A gdy ich (Piotra i Jana) wypuszczono, przyszli do swoich i opowiedzieli im wszystko, co do nich mówili naczelni kapłani i starsi. " Co robi Kościół po usłyszeniu o tym wszystkim, co się wydarzyło? „A gdy oni to usłyszeli, jednomyślnie podnieśli swój głos do Boga. " (Dzieje 4:23-24). To było jednomyślne, modlitewne skierowanie do Boga.

Piotr i Jan mogli uznać za niepotrzebne uciekanie się do tak intensywnej zbiorowej modlitwy, powiedziane jest bowiem, że na rozprawie odpowiadali z wielką odwagą. Sami osądźcie, mówią swoim prześladowcom: „czy to sprawiedliwe w oczach Boga bardziej was słuchać niż Boga. My bowiem nie możemy nie mówić o tym, co widzieliśmy i słyszeliśmy. " (Dzieje 4:19-20). Jak widać tu naprawdę nie brakowało im odwagi. Nie ma tu bojaźni, a mimo to Kościół czuł potrzebę zbiorowego, jednomyślnego wzniesienia głosu do Boga.

Tak, zarówno Paweł, Piotr i Jan, jak i członkowie młodego Kościoła czuli potrzebę ciągłego zwracania się do Boga w modlitwie. Nieważne, jak by im wróg nie groził i atakował ich, oni w żadnym wypadku nie utracili tej podstawowej cechy swojego świadczenia - odwagi, nieustraszonego głoszenia całej woli Bożej. „A teraz, Panie, spójrz na pogróżki ich i dozwól sługom twoim, aby głosili z całą odwagą Słowo twoje. ” (Dzieje 4:29). Oni nie proszą o wytchnienie, odpoczynek, pocieszenie czy pokój, nie, ale „aby głosili z całą odwagą Słowo Boże. ”  Martwili się tylko o jedno, aby w żadnym wypadku nie byli pozbawieni tej Bożej śmiałości.

Zwróćmy uwagę na słowa, jakie Paweł mówi w tym Liście do Tesaloniczan: „odważyliśmy się w naszym Bogu, by wśród wielu zmagań głosić wam ewangelię Boga. ” Co nam mówią te słowa? Mówią, że śmiałość, którą miał Paweł i inni bracia, nie była ich, ale Boga, „odważyliśmy się w naszym Bogu. ” To jest cały sekret. Chrystus powiedział, że „beze Mnie nic uczynić nie możecie. " (Jana 15:5). Co wydarzyło się, gdy młody Kościół modlił się: „dozwól sługom twoim, aby głosili z całą odwagą Słowo twoje. " Spójrzmy, jak Bóg odpowiedział na ich modlitwę: „A gdy skończyli modlitwę, zatrzęsło się miejsce, na którym byli zebrani, i napełnieni zostali wszyscy Duchem Świętym, i głosili z odwagą Słowo Boże. ” (Dzieje 4:29,31).

Drodzy bracia i siostry, to jest siła, której my potrzebujemy, jeśli pragniemy mieć śmiałość w naszym świadectwie i służbie Bogu. Człowiek prawdziwie napełniony Duchem Świętym ma pewność, że Bóg jest z nim i to dodaje mu sił, odwagi i autorytetu. Strach, bojaźń i wahanie zastępuje śmiałość, ufność i pewność w Duchu Świętym. O, dałby nam Bóg jeszcze raz przeżyć tak obfite wylanie Ducha Świętego. Wydaje mi się, że my pilnie potrzebujemy tej odwagi, którą daje nam Duch Święty, abyśmy mogli bez lęku nieść Bożą Dobrą Nowinę ginącemu ludowi. Podobnie jak młody Kościół z I wieku, tak i my również podnieśmy głos i powiedzmy: „my nie odstąpimy od Ciebie”, „Panie nieba i ziemi”, dopóki nie pozwolisz Swoim sługom głosić Twoje Słowo z całą odwagą. A w odpowiedzi na szczere wołanie Swoich dzieci Bóg napełni nas Duchem Świętym i wtedy będziemy ze śmiałością głosić Słowo Boże.

I w tym miejscu należy podkreślić, że ta odwaga dana nam jest tylko w jednym celu, jak mówi Paweł: „by w ciężkim boju głosić ewangelię Bożą. ” Bóg nie daje Ducha Świętego tylko ze względu na moc lub zwrócenie na nas uwagi, jacy to jesteśmy duchowi. Chrystus mówi: „weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was, i będziecie mi świadkami. ” (Dzieje 1:8). Duch Święty nigdy nie wywyższa człowieka, ani jego darów i zdolności, ale zawsze Osobę naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa. My jesteśmy wezwani do głoszenia Ewangelii Bożej, a ona całkowicie zawiera się w Jezusie Chrystusie. To jest nasz jedyny temat.

Pewną oznaką tego, że człowiek utracił tę Bożą moc, jest to, że jego serce nie jest już przepełnione miłością Bożą i dlatego on podejmuje się głoszenia o rzeczach kontrowersyjnych. Jego tematem nie jest już Jezus Chrystus i Jego wielkie dzieło odkupienia, które On dokonał na krzyżu Golgoty. Taki głosiciel, który daje się ponieść kontrowersyjnym tematom lub który namawia swoich słuchaczy do jakiegoś wyimaginowanego objawienia, które on rzekomo otrzymał od Boga, ale którego nie jest w stanie uzasadnić Słowem Bożym, on swoją samowolą jedynie powiększa grono swoich słuchaczy, atakując to, czego nie zna. Jak mówi apostoł Paweł „opierając się na swoich widzeniach, pyszni się bezpodstawnie cielesnym usposobieniem swoim. ” (Kol. 2:18). Nie jest to służenie w mocy Ducha Świętego, ale w mocy własnego dumnego - ja, a może nawet w mocy złego. „Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, lecz mocy i miłości, i powściągliwości”, abyśmy nie wstydzili się świadectwa Pana naszego Jezusa Chrystusa, ale cierpieli za Ewangelią Chrystusową w mocy Boga. Paweł miał jedno pragnienie, jedną trawiącą go myśl, aby w niczym nie być zawstydzonym, ale aby zawsze z całą śmiałością Chrystus był wywyższony, czy to przez życie, czy przez śmierć.

Co oznacza - Ewangelia Boża, za którą Paweł był gotów oddać życie? To Dobra Nowina która zawiera się w tym, że ​​sam Bóg Wszechmogący, przeciwko któremu my, Jego stworzenia, zgrzeszyliśmy. On umiłował nas tak bardzo, że dał Swego Jednorodzonego Syna, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny. Tak, On miłuje nas właśnie takimi, jakimi jesteśmy - grzesznikami, którzy złamali Jego prawo.

Mój przyjacielu, nawet jeśli jesteś największym grzesznikiem, Bóg Cię miłuje. On okazał Swoją wielką miłość do nas, posyłając Chrystusa, aby umarł za nas, gdy byliśmy jeszcze grzesznikami. To jest Dobra Nowina, którą głosimy. Dlatego przyjacielu, jeśli jeszcze nie przyjąłeś Go, to skłoń się teraz przed Bogiem Wszechmogącym i nie przyjmij tą niewysłowioną miłość Boga w Jego Synu Jezusie Chrystusie. Niech Pan Ci w tym dopomoże. Amen.

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.

OSTATNIE POSTY