RSS

Myśleć duchowo.


Pismo wyraźnie naucza, że ​​człowiek, który nie narodził się na nowo nie jest w stanie myśleć duchowo. On znajduje się w pełnym zaślepieniu z powodu swego upadłego, grzesznego stanu. Ale jak tylko staje się dzieckiem Bożym zaczyna myśleć w zupełnie inny sposób. Zaczyna myśleć duchowo, dlatego, że wszedł z powodu narodzenia na nowo w nową sferę życia.                                                                                                                                                        Otóż nie należy mylić religii z duchowością. Pomiędzy nimi jest taka sama różnica, jak między dniem i nocą, życiem i śmiercią. Można być człowiekiem głęboko religijnym, a wcale nie być duchowym.

Pamiętamy, gdy niejaki Nikodem, człowiek religijny i pobożny przyszedł do Chrystusa w nocy i rzekł do Niego: „Mistrzu! Wiemy, że przyszedłeś od Boga jako nauczyciel; nikt bowiem takich cudów czynić by nie mógł, jakie Ty czynisz, jeśliby Bóg z nim nie był. " (Jana 3:2). Innymi słowy Nikodem chciał dowiedzieć się od Jezusa: jak On czyni te wszystkie cuda? Jak je wyjaśni?                                                                                                                            Teraz zauważmy, jak Pan przechodzi bezpośrednio do sedna sprawy i odpowiada mu, jako przywódcy religijnemu i nauczycielowi: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego … Musicie się na nowo narodzić. " (Jana 3:5,7).

Co Jezus miał na myśli i co chciał mu przekazać? Chrystus mówi mu, Nikodemie, ty nigdy nie zrozumiesz tego, co Ja czynię, i tego, co mówię, do chwili, aż narodzisz się po raz drugi, narodzisz się na nowo. Gdybym Ja ci mówił o tym, co jest ziemskie, to byś zrozumiał, ale jak ty możesz wierzyć i zrozumieć, to co jest z nieba, jeśli ty nie narodziłeś się na nowo, z Ducha Bożego. Jesteś nauczycielem Izraela, jesteś człowiekiem religijnym i pobożnym, ale to nie wystarczy, musisz narodzić na nowo. A kiedy to się z tobą zdarzy, to nie będziesz rozsądzać po ludzku, jak to czynisz teraz, a po duchowemu i wtedy będziesz rozumiał i słowa Moje i czyny Moje.

Apostoł Paweł przywodzi tę samą prawdę w Liście do Koryntian. Mówi, że „człowiek zmysłowy (duszewny) nie przyjmuje tych rzeczy, które są z Ducha Bożego, bo są dlań głupstwem, i nie może ich poznać, gdyż należy je duchowo rozsądzać. " (1Kor. 2:14).  Jak może on rozsądzać duchowo, kiedy nie ma Ducha Bożego. Tę prawdę rozumie każdy, kto narodził się na nowo, ponieważ otrzymał nie ducha świata tego, lecz Ducha Bożego. On teraz wie, co darowane mu jest przez Boga, wie, że otrzymał zbawienie łaską, narodzeniem na nowo, a nie dzięki jakimś dobrym uczynkom lub swoim staraniom. Teraz jest to mu jasne i zrozumiałe i poczynając z tej chwili on już myśli duchowo.                                           Dlatego człowiek, który narodził się z Ducha wie więcej niż większość inteligentnych i wykształconych ludzi. Nikodem nie mógł zrozumieć tej prawdy z prostego powodu, był człowiekiem duszewnym, mimo swej głębokiej religijności.

Ale mówiąc to wszystko chciałbym z przykrością zauważyć, że wielu wierzących, którzy rozumieją i mogą duchowo rozsądzać początki dróg Bożych, dalszego kroku już nie czyni. Pozostałe rzeczy oni rozsądzają po ludzku.                                                                                      Co chcę przez to powiedzieć. My powinniśmy o wszystkim rozsądzać duchowo, a nie tylko o naszym zbawieniu, odpuszczeniu grzechów i narodzeniu na nowo. Cały kłopot z wieloma z nas jest ten, że mimo, że weszliśmy w tę nową sferę Bożego życia i zaczęliśmy na poziomie duchowym, my tym niemniej w tym lub innym obszarze naszego życia nie rozsądzamy duchowo. Pozwoliliśmy sobie zejść do poprzedniego poziomu myślenia duszewnego.

Tak, duchowo niektórzy z nas pozostali właśnie na poziomie nowonarodzonych niemowląt. Dla wielu z nas należy się upomnienie, o którym mówi apostoł Paweł: „Czy aż tak nierozumni jesteście? Rozpoczęliście w duchu, a teraz na ciele kończycie?" (Gal. 3:3). O takich możemy powiedzieć to, co powiedział Izaak o swoim synu Jakubie: „Głos, jest głosem Jakuba, ale ręce są rękami Ezawa. " (IMoj. 27:22). Tak, to jest głos, głos wybranego, duchowego człowieka, ale ręce - ręce nie narodzonego na nowo Ezawa.

Czyż nie tak można określić wielu wiernych? Oni narodzili się na nowo, oni rozsądzają duchowo to, co dotyczy zbawienia według łaski. Po słowach ich poznajemy, że są dziećmi Bożymi, ale niestety uczynki ich mówią coś zupełnie innego. Dzieła kosmatych rąk cielesnego Ezawa świadczą, że ich duchowe pojmowanie ogranicza się do zbawienia. Do nich skierowane są te słowa: „Rozpoczęliście w duchu, a na ciele kończycie. "

W 73 Psalmie od 15 do 17 wersetu czytamy te słowa: „Gdybym powiedział: Będę mówił jak oni – to bym się sprzeniewierzył pokoleniu Twych synów. I rozmyślałem, by tego dociec; lecz daremna to praca w moich oczach. Aż wszedłem do przybytku Boga oraz pojąłem ich koniec. ”

Na początku autor Psalmu - Asaf mówi, że omal nie potknęły się nogi jego, omal nie pośliznęły się stopy jego. Powodem było to, że zazdrościł zuchwałym, widząc pomyślność bezbożnych. Pomyślmy, czy postąpił on wtedy duchowo? Czy rozsądzał, jak przynależy człowiekowi duchowemu, gdy zaczął zazdrościć bezbożnikom. Oczywiście, że nie! Widząc sukcesy głupców, w tym czasie, gdy on sam musiał znosić utrapienia, on zaczął rozsądzać sprawy według logiki człowieka, który nie narodził się na nowo.
Myślał więc, dlaczego Bóg dopuszcza to? Dlaczego bezbożnikowi powodzi się i szczęści się, a sprawiedliwy znosi utrapienia? Jeśli Bóg jest Wszechmocny, to dlaczego On ich nie zniszczy z powierzchni Ziemi, jeśli Bóg jest dobry, to dlaczego ja tak cierpię.                     Właśnie w tym tkwił cały jego problem. On starał się z poziomu ludzkiej logiki zrozumieć ścieżki Boże, lecz nic mu nie wychodziło i trud jego był daremny. „Czy więc na próżno w czystości zachowywałem serce moje i w niewinności obmywałem ręce moje? "  – myśli Asaf. Czy to jest rozsądzanie duchowe?

Ale miłościwy Bóg nie opuścił Psalmisty, pomimo, że on zszedł na tak niski poziom duchowy. Patrząc wstecz Asaf mógł powiedzieć: „Gdy rozgoryczone było serce moje, a w nerkach czułem kłucie, Byłem głupi i nierozumny. Byłem jak zwierzę przed tobą. " A teraz spójrzmy co dalej mówi: „Bo przecież jam zawsze z tobą: Tyś ujął prawą rękę moją; Prowadzisz mnie według rady swojej. "                                                                                               O, jaki piękny werset, prawda! Mimo tak marnego stanu duchowego, Bóg nie opuścił go, ale ujął jego prawicę i prowadził go według rady Swojej. Serce Asafa wrzało i kłuły go wnętrzności na myśl o tym, że ​​niesprawiedliwie z nim postępują, dzień i noc dręczyły go wątpliwości, każdego ranka budził się z coraz większymi rozterkami, coraz bardziej strapiony, bez nadziei, bez ulgi, bez pomocy. „Na próżno zachowałem w czystości moje serce, a mą dłoń umywałem w niewinności. " Już, już i on był gotów poddać się. Do tej pory powstrzymywał się, ale teraz postanawia powiedzieć, co mu na sercu leży, co się stanie, to stanie. I gdy tak zdecydował nagle, jak błyskawica przeszła mu myśl: jeśli tak będę rozsądzać, jeśli wyrzucę całą swoją gorycz, powiem, że wszystko to było na marne, to wtedy mówi: „bym się sprzeniewierzył pokoleniu twych synów. "                                                         Duch Święty powstrzymał go od wkroczenia na drogę pomówienia i oskarżania Boga. On wspomniał, że gdyby to uczynił i powiedział, to zaszkodziłby nie tylko sobie, ale także swoim braciom.                                                                                                                                         O mało nie zgrzeszył językiem chcąc otrzymywać pocieszenie i współczucie od swoich współbraci. Myślał, powiem im, jak niesprawiedliwe Bóg postępuje ze mną, ale chwała Bogu, łaska Boża powstrzymała go. Przypomniał, że nikt z nas nie żyje dla siebie, jak mówi apostoł Paweł. Nasze życie, nasze zachowanie, nasze słowa, nic, nie pozostaje bez skutku. Gdy my upadamy, upadają i inni, gdy my powstajemy, powstają z nami i inni. Ta myśl powstrzymała go od dalszego grzechu.

Kolejny etap jego powrotu do Boga widzimy w wersety 16 i 17. „I rozmyślałem, by tego dociec; lecz daremna to praca w moich oczach. Aż wszedłem do przybytku Boga oraz pojąłem ich koniec. " tj. koniec bezbożnych, którym w swojej głupocie zazdrościł.                Po pierwsze - on uświadamia sobie swój błąd, mówiąc: rozmyślałem, a zrozumieć to nijak nie mogłem, jakbym się nie starał. Wyjaśnić ścieżki Boże moim ludzkim umysłem nie jestem w stanie. Zanim nie wszedłem do świątyni Boga nie rozumiałem, tam to pojąłem. Tam on nie tylko odkrył, że źle postępował zazdroszcząc grzesznikom, ale tam Pan dał mu słowo, słowo wiary, słowo pociechy, budujące i napominające. W świątyni Bóg odkrył mu prawdę i zobaczył on, jak nisko upadł. Tam Pan nakierował stopy jego na drogę prawdy. Chwała Bogu za Jego niewypowiedzianą łaskę!

Kochani, jedną z pierwszych wyraźnych oznak naszego „oziębienia" duchowego jest to, że opuszczamy wspólne spotkania modlitewne.
Autor Listu do Hebrajczyków w rozdziale 10 werset 25 mówi: „Nie opuszczajcie wspólnych zebrań naszych, jak to jest u niektórych w zwyczaju. „ Ale ktoś zapyta: Dlaczego mam dążyć do wspólnych zebrań modlitewnych? Po pierwsze, dlatego, że Bóg pragnie, aby dzieci Boże spotykały się, by służyć Mu. Chrystus powiedział: „Gdzie są dwaj lub trzej zgromadzeni w imię moje, tam jestem pośród nich. " (Mat. 18:20).

Spójrzmy, co dalej mówi autor w Liście do Hebrajczyków: „Nie opuszczając wspólnych zebrań naszych, jak to jest u niektórych w zwyczaju, lecz dodając sobie otuchy, a to tym bardziej, im lepiej widzicie, że się ten dzień przybliża. "                                                                   Bóg powołał nas, abyśmy przebywali razem z tymi, którzy mają również tę drogocenną wiarą. Potrzebujemy siebie nawzajem. Wspólna wiara umacnia nas i dodaje nam otuchy. Spotkamy się z tymi, którzy być może „przeszli przez głębsze wody oraz silniejsze próby ognia" niż my. I taki brat lub siostra swoją obecnością może tylko wzbudzić w nas nową nadzieję. My nie żyjemy sami dla siebie, ale dla innych, dlatego potrzebujmy siebie nawzajem. Lud Boży jest jedną rodziną i gdy jeden członek jej cierpi, to dobrze jest być wśród braci, gdzie można znaleźć wzmocnienie i ucieszenie.

Na zakończenie chciałbym zwrócić się do tych, którzy jeszcze nie weszli w sferę łaski Bożej. Jakbyście nie było religijni i czyści we własnych oczach, musicie pamiętać o tym, że należy narodzić się na nowo, narodzić się z Boga. Amen.

 

Prześlij komentarz

Szukaj na tym blogu

Followers

Obsługiwane przez usługę Blogger.

OSTATNIE POSTY